Skocz do zawartości

Marynia Cztery Siedem Cztery: Czas Banów


Johniss

Kto do odstrzału?  

68 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

@me_who: Tej do Kilmarnock nie dojechałem, ale pieśni o legandarnym menedżerze Ceglarku podobno do dziś grają w pubach na jam session. W Glasgow w centrum w sumie swojsko, wszędzie blisko. Na lotnisku mają sklep Celticu. Rangersi niewidoczni. Polazłem sobie z buta na Hampden Park, ale sklepik Queen`s Park spadł z rowerka parę tygodni wcześniej i nie mieli merchu. Obok jest zajebisty opuszczony stadion Third Lanark FC w parku. W sumie to jest zajebisty bo jest opuszczony i obecnie tam jest park, gdzie dzieciaki biegają, ale trybuny wciąż drewniane są. Mogliby coś zrobić na stadionie Szyca w Poznaniu... Zwiedziłem dwa browary (Drygate i Clockwork) - w obu nudy i przeciętność. W firmowej knajpie Brewdoga trafiłem na imprezę urodzinową tejże knajpy - opiłem się NAPRAWDĘ DOBREGO piwa (Brewdog to jedyny browar w Szkocji warty konkretnej uwagi), pogadałem z localsami, itd. Cmentarz w Glasgow jest niesamowicie awesome. Totalnie my thing. Potem pojechałem na Mallaig przez West Highland Railway. Niesamowite widoki - już wiedziałem, że chcę tam zostać. Może Mallaig to zbytnia dziura, ale takie Fort William byłoby spoko. Następnie prom na Skye. Tam to już w ogóle przeżyłem estetyczny orgazm krajobrazowy. Temperatura pasowała mi idealnie - od 9 stopni w Dunvegan do 15-16 w Portree. Połaziłem trochę po wzniesieniach, prawie się spierdoliłem w przepaść na Quiraing, gdy zgubiłem drogę w deszczu, ale dalem radę z Bożą pomocą. Zamki boskie. Dunvegan i Eilean Donan robią wrażenie. Poza tym mnóstwo mew, owiec, bydła, fok, rybitw, pojedyncze maskonury i myszołowy, podobno ktoś widział orła (organizują wycieczki łodzią i rzucają zdechłe ryby, by przywołać orły, tak bardzo naturalnie.....). Nachodziłem się za wszystkie czasy, sprobówałem kilkudziesieciu lokalnych piw, zwiedziłem parę browarów. Poza Brewdogiem nie ma tam nic interesującego - te same przeciętne ejle. Gadałem z piwowarem ze Sligachan i stwierdził wprost że mu się nie chce chmielić na zimno ani zmieniać oferty, bo przeniósł się z Manchesteru na Skye żeby mieć wygodne życie a nie się przemęczać, a ludzie kupują... Poza BD właściwie Innis & Gunn jedynie robiło robotę plus jakieś eksperymenty z The Hanging Bat w Edynburgu (świetna knajpa!). Gdy tego nie było, najlepiej dawało radę whisky. Wcześniej jakoś szkoda mi kasy było na single malty, ale po spróbowaniu paru z Islay stwierdziłem, że był to błąd. Oczywiście im więcej dymu, torfu i węgla w aromacie/smaku, tym lepiej. Lagavulin 16 rządzi. Miejscowego Taliskera też próbowałem - niezły. Na miejscu na Skye oczywiście ryby, ale drogo jak cholera. Wyhaczyłem faceta, który z bagażnika sprzedawał na nielegalu złowione rybki, to plamiaka od niego wziąłem i zrobiłem w hostelu, to wszyscy cmokali z zachwytu. W restauracji byłem raz na doradzie, a raz na morszczuku i ostrygach. W najlepszej knajpie w Portree obsługa oczywiście z Polski. Wszędzie szukają ludzi do pracy. Np. w supermarkecie dają ok. 7 funtów za godzinę. Po 5 dniach rozkoszy na Skye uderzyłem do Inverness (przez Eilean Donan, ale to już pisałem) - wzdłuż rzeki i kanału zszedłem miasto pierwszego dnia. Drugiego poszedłem na cmentarz i stadion. Fajne są stare statki w porcie i to, że paręnaście minut od miasta są świetne tereny zielone. Byłem też na karaoke w Glasgow i Inverness. Całkiem spoko, ale - tak jak w Poznaniu - trzeba długo czekać na kawałki. Poziom wyższy w Glasgow zdecydowanie. To, co mnie zaskoczyło, to liczba starszych osób w pubach. Mnóstwo. Muzyka szkocka na żywo i jam session też zaliczone. Niestety tylko jako widz. Kiltu nie kupiłem, bo za drogie. Przywiozłem parę miniaturek single maltów. Edynburg mnie trochę zawiódł. Tłoczno i w ogóle. Sprawdziłem też ceny w Portree. Za 225 tys. funtów można mieć domek z działką. A może by tak wyjechać, popracować, wziać kredyt i założyć brewpub-kawiarnię na Skye? :-k A, własnie, w Broadford byłem w rzemieślniczej kawiarni, która sama wypala kawę. Niezła w smaku, aczkolwiek w Glasgow znalazłem lepszą kawiarnię, która importuje ziarno z plantacji fair trade w Brazylii i też wypala na zapleczu. Niesamowity aromat. Polecam.

Odnośnik do komentarza

 

Ej ile musi zarabiać osoba w wwa żeby się samemu utrzymać?

A co, rodzice takie kutwy, ze nie doloza? :kekeke:

 

Ojciec nie płaci na mnie alimentów już od roku, a od mamy w życiu nie wołał jakbym się na swoje wyprowadzał już. Prędzej bym kombinował czy by jej jakoś nie dokładać jakby dało radę, żeby mogła do Polski wrócić.

Odnośnik do komentarza

A wiecie, jaki jest ulubiony jezyk Johnissa?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ojczysty.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...