Skocz do zawartości

Sen nocy letniej


Gość Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatniego dnia września odbyło się posiedzenie komisji dyscyplinarnej ligi, która zawiesiła Heatley'a na kolejne dwa spotkania, co oznaczało, że Fitzpatrick na dłużej zagościć miał w wyjściowej jedenastce.

 

Wrzesień 2008

 

Bilans: 2-2-2, 7:7

Liga: 6. [—], 2 pkt, 2:2

Puchar Irlandii: —

Puchar Ligi: 3. miejsce w grupie 3 (2:0 i 2:1 z Armagh, 1:2 i 2:1 z Institute, 0:1 i 1:2 z Portadown)

Finanse: -326.879 euro (-23.221 euro)

 

Transfery (Polacy): brak

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Ives (23, DM; Brazylia) z Vasco do São Paulo za 3.700.000 euro

2. Zoran Husić (20, MC; Bośnia U-21: 6/0) z Sarajewa do Sirokiego Brijegu za 1.400.000 euro

3. Wajih Sghaïer (29, MC; Tunezja: 5/0) z Etoile du Sahel do ES Tunis za 775.000 euro

4. Lofti Sellami (29, SW/DC; Tunezja: 3/0) z ES Tunis do Etoile du Sahel za 450.000 euro

5. Adil Bekkari (30, SW/DC; Maroko: 3/0) z Raja Casablanca do Wydad Casablanca za 220.000 euro

 

Ligi europejskie:

 

Anglia: Arsenal [+1]

Francja: Bastia [+4]

Hiszpania: Real Madryt [+0]

Holandia: PSV [+2]

Irlandia: Shelbourne [+10]

Irlandia Północna: Ards [+0]

Niemcy: Schalke [+5]

Polska: Lech [+5]

Portugalia: Benfica [+1]

Szkocja: Celtic [+1]

Walia: Llanelli [+6]

Włochy: Inter [+1]

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1257), 2. Anglia (1155), 3. Francja (1054), 32. Polska (663)

Odnośnik do komentarza

Po przerwie na mecze reprezentacyjne, w których Polska zremisowała 1:1 z Białorusią i przegrała 0:3 z Portugalią, graliśmy wyjazdowy mecz z Crusaders. Zmieniłem w tym spotkaniu bramkarza, dając szansę O'Neillowi, w obronie do składu powrócili McIntyre i Speers, a Hulberta wystawiłem na środku pomocy, licząc na jego defensywne umiejętności. Te posunięcia nieszczególnie się sprawdziły, brakowało nam sytuacji podbramkowych, a w obronie graliśmy niepewnie i w 38. minucie po długim podaniu Cowana straciliśmy bramkę po strzale Hulla.

 

W drugiej połowie zacząłem przeprowadzać zmiany, co przyniosło pożądany rezultat. W 54. minucie Brennan wyrzucił piłkę z autu, Hargreaves przedłużył ją głową w pole bramkowe, a niekryty Harman mocnym uderzeniem wyrównał stan meczu. Nie zmieniało to faktu, że gospodarze byli od nas lepsi i w 83. minucie odzyskali już na stałe prowadzenie. Błąd popełnił Brennan, spóźniając się po stracie piłki przez Enniskillen, a w powstałą lukę wszedł Quinn, który kiwnął Speersa i bez trudu zmieścił piłkę w bramce obok O'Neilla. Nasza pierwsza porażka w ekstraklasie stała się faktem, a do tego na dwa tygodnie straciliśmy poobijanego Simpsona.

 

11.10.2008 Seaview, Belfast: 454 widzów
PL (3/30) Crusaders [7.] — Enniskillen [10.] 2:1 (1:0)

10. S.Maginnes (C) knt.
38. S.Hull 1:0
54. L.Harman 1:1
83. N.Quinn 2:1

Enniskillen: A.O'Neill — K.McIntyre, M.McKenna, J.Speers, G.Brennan — C.Carson — G.Hargreaves, R.Hulbert (54. J.Fitzpatrick), N.Lavery (66. M.Somner) — R.Simpson (42. L.Harman), P.Duke

MoM: Mark McKenna (DC; Enniskillen) — 8

Odnośnik do komentarza

Tydzień później do Enniskillen przyjechało Distillery. Nie mieszałem zanadto w ustawieniu, jedynie za kontuzjowanego Simpsona na boisku pojawił się Sinton. Mecz był nudny jak flaki z olejem, najlepszą sytuację dla nas zmarnował niezawodny Duke, a że goście szybko poturbowali O'Neilla, mieli przez całe spotkanie lekką przewagę. W 39. minucie Duggan zdołał podać w nasze pole karne do Campbella, jego strzał ładnie wybronił O'Neill, ale obrońcy pozwolili na dobitkę Willisowi i to wystarczyło, abyśmy znaleźli się w strefie spadkowej. A do tego O'Neill z rozbitą głową na dwa tygodnie wypadł ze składu i ponownie musiałem postawić w bramce na Hamiltona.

 

18.10.2008 Enniskillen Road Ground, Enniskillen: 189 widzów
PL (4/30) Enniskillen [14.] — Distillery [13.] 0:1 (0:1)

39. J.Willis 0:1

Enniskillen: A.O'Neill — K.McIntyre, M.McKenna (74.M.Somner), J.Speers, G.Brennan — C.Carson YC (74. R.Hulbert) — G.Hargreaves, J.Fitzpatrick, N.Lavery — D.Sinton, P.Duke (57. K.Fores-Chambers)

MoM: Patrick Rooney (ML; Distillery) — 8

Odnośnik do komentarza
W cuda wierzysz? :> Spadek nie wchodzi w gre nawet. Ostatecznie Prof sam stanie na bramce :P

 

Dream on...

 

Nasz fizjoterapeuta Luc van Agt przyszedł do mnie ze swoim szwagrem, Peterem Jansenem (40; Holandia), a że polityka prorodzinna znów stała się modna, zatrudniłem Holendra na etacie scouta, zwłaszcza że i tak zamierzałem znaleźć kogoś do pomocy Irvine'owi, który już nie wyrabiał w nawale obowiązków. Jamie skarżył mi się ostatnio, że tak go ganiam po Zjednoczonym Królestwie, że jest w stanie się upić w trupa nie częściej niż dwa, góra trzy razy w tygodniu — teraz powinien mieć na to więcej czasu.

 

Piątą kolejkę trzeba było jak najszybciej mieć za sobą, gdyż graliśmy na wyjeździe z Portadown, mając ujemne szanse na jakiekolwiek punkty. Chłopaki byli najwyraźniej podobnego zdania, gdyż już w 1. minucie McKenna wyciął w polu karnym Warda i Caulfield dał gospodarzom prowadzenie. Kwadrans później Toney powtórzył wyczyn McKenny, ale tym razem Hamilton zdołał obronić strzał Caulfielda. Jakoś udało się nam dotrwać do przerwy z bagażem tylko jednej bramki, lecz zanim zabraliśmy się za odrabianie strat, Portadown ponownie nas rozklepało, Caulfield dośrodkował w pole karne, a Neill strzałem głową pozbawił nas wszelkich złudzeń. Graliśmy słabo i bez wiary w sukces, tak więc po stronie plusów pozostała nam jedynie czerwona kartka dla Rose'a, który sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Magilla. Po tej porażce znaleźliśmy się na niechlubnym ostatnim miejscu w tabeli ekstraklasy.

 

25.10.2008 Shamrock Park, Portadown: 773 widzów
PL (5/30) Portadown [10.] — Enniskillen [15.] 2:0 (1:0)

1. L.Caulfield 1:0 rz.k.
19. L.Caulfield o.rz.k.
48. A.Neill 2:0
90+1. J.Rose (P) cz.k.

Enniskillen: S.Hamilton — T.Toney, M.McKenna, J.Speers, G.Brennan (67. M.Somner) — C.Carson — G.Hargreaves, J.Fitzpatrick, N.Lavery (67. P.Heatley) — L.Harman, R.Simpson (46. L.Magill)

MoM: Ciaran Carson (DM; Enniskillen) — 8

Odnośnik do komentarza

Październik 2008

 

Bilans: 0-0-3, 1:5

Liga: 16. [-10], 2 pkt, 3:8

Puchar Irlandii: —

Puchar Ligi: 3. miejsce w grupie 3 (2:0 i 2:1 z Armagh, 1:2 i 2:1 z Institute, 0:1 i 1:2 z Portadown)

Finanse: -347.434 euro (-22.222 euro)

 

Transfery (Polacy): brak

 

Transfery (cudzoziemcy):

1. Saïf Ghezal (27, DC; Tunezja U-21: 1/0) z ES Tunis do Etoile du Sahel za 700.000 euro

2. Héctor Fernández (20, DR; Paragwaj U-21: 3/0) z Olimpii do Cerro Porteño za 60.000 euro

3. Fabio Ulloa (32, DL; Honduras) z Wydad Casablanca do Raja Casablanca za 50.000 euro

4. Rónald Alfaro (22, MC; Kostaryka: 4/0) z Alajuelense do Saprissy za 45.000 euro

5. Konan Désiré Magloire Kouamé (26, ML; WKS) z Petro Atlético do ASEC za 28.000 euro

Ligi europejskie:

 

Anglia: Arsenal [+1]

Francja: Bastia [+2]

Hiszpania: Real Madryt [+5]

Holandia: PSV [+2]

Irlandia: Shelbourne [+11]

Irlandia Północna: Linfield [+0]

Niemcy: Schalke [+8]

Polska: Lech [+1]

Portugalia: Benfica [+5]

Szkocja: Celtic [+1]

Walia: Llanelli [+6]

Włochy: Lecce [+1]

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1241), 2. Anglia (1148), 3. Francja (1037), 42. Polska (627)

 

W Święto Zmarłych podejmowaliśmy ligowego średniaka z Loughall, mając nadzieję na przerwanie fatalnej passy. Niestety zawodnicy już teraz wyglądali tak, jakby pogodzili się z powrotem do pierwszej ligi, i zaprezentowali się bardzo słabo. Po raz kolejny zawiodła zwłaszcza formacja ataku, która nie potrafiła oddać jednego celnego strzału na bramkę przeciwnika. Głównie Hamiltonowi zawdzięczaliśmy więc, że Loughall zdobyło tylko jednego gola, gdy w 39. minucie Neilly zagrał dobrą piłkę do wychodzącego zza naszych obrońców Wilsona, który bez najmniejszego trudu pokonał naszego bramkarza. Jakiekolwiek nadzieje na wywalczenie choćby remisu pogrzebał w 69. minucie Carson, bezmyślnie faulując Wilsona, za co słusznie otrzymał czerwoną kartkę. Coraz bardziej zaczynało mi się wydawać, że Enniskillen nareszcie zaczęło grać na miarę swoich możliwości.

 

01.11.2008 Enniskillen Road Ground, Enniskillen: 190 widzów
PL (6/30) Enniskillen [16.] — Loughall [6.] 0:1 (0:1)

37. A.Wilson 0:1
69. C.Carson (E) cz.k.

Enniskillen: S.Hamilton — K.McIntyre, M.McKenna YC, J.Speers, G.Brennan — C.Carson RC — G.Hargreaves, J.Fitzpatrick (61. K.Ryan), N.Lavery — R.Simpson (69. M.Foster), P.Duke (61. D.Sinton)

MoM: Cormac Lewsley (MC; Loughall) — 8

Odnośnik do komentarza

Nasza niedyspozycja strzelecka zaczynała mnie martwić. Nie uważałem jednak, aby potrzebne były jakieś gwałtowne ruchy, w końcu ten zespół przeszedł jak burza przez dwie poprzednie ligi, potrzebowaliśmy przede wszystkim odrobiny szczęścia. Miałem nadzieję, że znajdziemy je w meczu z trzecim w tabeli Coleraine, i rzeczywiście pierwsza połowa wyglądała naprawdę nieźle. W 39. minucie Duke miał nawet świetną okazję do otwarcia wyniku, ale McCormick fantastycznie obronił jego strzał głową.

 

Po przerwie gra trochę się wyrównała, a w 70. minucie znów dała znać o sobie nasza klątwa, sędzia uznał, że Speers faulował McCreery'ego i podyktował rzut karny, zamieniony na bramkę przez samego poszkodowanego. Zostało nam dwadzieścia minut i muszę przyznać, że zrobiliśmy wszystko, by doprowadzić do wyrównania. W 86. minucie Somner był bardzo blisko tego celu po rzucie rożnym Lavery'ego, a chwilę później grający z rozbitą głową Fores-Chambers uderzył z paru metrów wprost w bramkarza. Niestety, po raz kolejny skończyło się na dobrych okazjach i nasza seria meczów ligowych bez zwycięstwa przedłużyła się do siedmiu.

 

05.11.2008 Enniskillen Road Ground, Enniskillen: 181
PL (7/30) Enniskillen [16.] — Coleraine [3.] 0:1 (0:0)

70. C.McCreery 0:1 rz.k.

Enniskillen: S.Hamilton — K.McIntyre YC, M.McKenna (71. M.Somner), J.Speers, G.Brennan YC — R.Hulbert — G.Hargreaves, J.Fitzpatrick (63. P.Heatley), N.Lavery — R.Simpson (49. K.Fores-Chambers), P.Duke

MoM: Laurence McCormick (GK; Coleraine) — 8

Odnośnik do komentarza
Ja bym zrezygnował. :]

 

Brak kasy, brak dobrego zespołu i brak perspektyw w najbliższym czasie... :/

No to w takim razie nigdy nie poznasz Waść co to znaczy gra na zasadach HC :> To właśnie jest wyzwanie, to powoduje, że gra ma sens a sukcesy, wywalczone po tak trudnych przejściach, smakują wybornie.

Odnośnik do komentarza

Na odprawie taktycznej przed meczem z Dungannon poinformowałem chłopaków, że miodowy miesiąc Enniskillen w ekstraklasie właśnie się skończył. Mieli dosyć czasu, by przyzwyczaić się do gry na najwyższym poziomie, i od tej pory przestawałem przymykać oczy na ich potknięcia. Jeśli ktoś dalej nie będzie sobie radził na boisku, wyląduje na trybunach i musi się liczyć z wystawieniem zimą na listę transferową.

 

Zawodnicy wzięli to sobie do serca i rzucili się gospodarzom do gardeł. Już w 4. minucie piłka znalazła się w bramce po strzale Simpsona, ale sędzia odgwizdał tylko przez siebie zauważalnego spalonego. Jeszcze nie zdążyłem pozbierać fragmentów krzesełka, złamanego przeze mnie w przypływie wściekłości, gdy Fitzpatrick odebrał piłkę McMinnowi i zagrał ją między obrońców do Simpsona, który spokojnie posłał ją do bramki obok Batemana. Nareszcie! Graliśmy o wiele lepiej od Dungannon, nie pozwalając gospodarzom na podejście do naszej bramki. W 41. minucie Simpson i Duke wyszli we dwóch na Batemana, ale Duke strzelił prosto w bramkarza rywali, przez co do przerwy prowadziliśmy tylko 1:0.

 

Nie wiem, co się stało pod prysznicami, ale na drugą połowę wyszliśmy totalnie zdekoncentrowani, a przeciwnik z miejsca to wyczuł i zepchnął nas do defensywy. W 56. minucie po ładnej akcji z pierwszej piłki Delgado wyrównał stan spotkania, moje wrzaski nie pomagały i dziesięć minut później Brennan przepuścił wchodzącego prawym skrzydłem Lavery'ego, strzał Fitzpatricka odbił przed siebie Hamilton, a John Paul Gallagher wepchnął piłkę do naszej bramki. W dwadzieścia minut z 1:0 zrobiło się 1:2.

 

Enniskillen raz jeszcze zebrało się do ataku i na kwadrans przed końcem meczu Duke dostał dobre podanie w szesnastkę, a Seán Lavery bezceremonialnie wjechał mu korkami w nogi. Czerwona kartka, rzut karny, szansa na wyrównanie i odwrócenie raz jeszcze losów meczu. Do piłki podszedł Duke, uderzył... prosto w Batemana, piłka wróciła mu pod nogi, a Peter zamknął oczy i posłał ją w trybuny!

 

Zdjęcia mojej reakcji na ten strzał znalazły się następnego dnia na pierwszych stronach gazet, zaś w mojej skrzynce pocztowej znalazł się rachunek za rozbite pleksi w boksie dla drużyny przyjezdnej. Z pianą na ustach wycharczałem do Nugenta, by zastąpił Duke'a byle kim, dał mu pieniądze na autobus i kazał wypie... wracać do Enniskillen na własną rękę. Mieliśmy kwadrans na uratowanie czegokolwiek z tego meczu i nic do stracenia. Dwie zmiany, przestawienie zespołu na totalny atak i jedziemy! Dungannon zostało zmuszone do rozpaczliwej defensywy, chłopaki, jakby podzielali mój nastrój, a może bali się wracać po przegranym meczu do szatni, strzelali z każdej pozycji i każdą częścią ciała. W 87. minucie Somner posłał piłkę na lewe skrzydło, Harman zszedł do linii końcowej i dośrodkował na długi słupek, a Niall Lavery uderzył piłkę głową, jakby chciał wybić nią dziurę w ścianie, i skierował ją do bramki! Zdobyliśmy tym samym piątego gola i trzeci punkt w tym sezonie.

 

15.11.2008 Stangmore Park, Dungannon: 239 widzów
PL (8/30) Dungannon [10.] — Enniskillen [16.] 2:2 (0:1)

8. R.Simpson 0:1
56. P.Delgado 1:1
68. J.P.Gallagher 2:1
75. S.Lavery (D) cz.k.
76. P.Duke (E) o.rz.k.
87. N.Lavery 2:2

Enniskillen: S.Hamilton — K.McIntyre, M.McKenna (76. M.Somner), J.Speers, G.Brennan — R.Hulbert — G.Hargreaves, J.Fitzpatrick, N.Lavery — R.Simpson (46. L.Harman), P.Duke (76. D.Devlin)

MoM: Robbie Simpson (ST; Enniskillen) — 7

Odnośnik do komentarza

Byliśmy o włos od przełamania i życzliwi nam komentatorzy sugerowali, że jesteśmy bliscy odbicia się od dna. Nic nie wskazywało wszakże na to, że uda się to nam tydzień później, gdyż jechaliśmy na mecz do jedynego profesjonalnego klubu w Irlandii Północnej, Linfield. Zgodnie z obietnicą z Dungannon z zespołem na bardzo długo rozstał się Duke, który został w Enniskillen i mógł zapomnieć o grze w pierwszej drużynie, a jego miejsce w ataku zajął Lewis Harman.

 

Mentalnie nastawiony byłem na ciężkie lanie, a jedyną nadzieję upatrywałem w tym, że gospodarze najnormalniej w świecie nas zlekceważą. Niestety nic z tego nie wyszło i w 19. minucie po centrze w nasze pole karne Hamilton zdołał jedynie wypiąstkować piłkę, Ervin podał do Larmoura, a ten skierował ją do naszej bramki. Linfield miało chwilami przygniatającą przewagę, ale nic z tego nie wynikało, a nawet udało się nam oddać groźny strzał na ich bramkę, z dużym wysiłkiem obroniony przez Neala.

 

Na drugą połowę piłkarze Linfield wyszli wyraźnie odprężeni i nieoczekiwanie zaczęliśmy stwarzać groźne sytuacje pod ich bramką. W 53. minucie Speers zagrał górną piłkę do Harmana, ten zwodem minął Getty'ego i uderzył po ziemi, Neal odbił piłkę pod nogi Simpsona i nieoczekiwanie zrobił się remis. Mało tego, nasz napór trwał dalej, fenomenalnie grał Simpson, dryblując między obrońcami Linfield z wprawą alkoholika, a w 68. minucie Harman powinien był dać nam prowadzenie strzałem do pustej bramki z 35 metrów, tyle że nie zdołał trafić w światło bramki. Gospodarze coraz bardziej się denerwowali, na ostatni kwadrans przeszli na ustawienie 4-2-4, ale wciąż nie potrafili złamać naszej defensywy. W 88. minucie Sinton przejął bezpańską piłkę w środku pola i zagrał do Simpsona, rozpoczynając szybki kontratak, Robbie wpadł w pole karne, Neal wygarnął mu piłkę spod nóg, dopadł do niej Sinton — ponad dwutysięczna publiczność zamilkła, jedynie kilkunastu kibiców Enniskillen rozpoczęło szaleńczy taniec na trybunach. Utytułowani rywale byli całkowicie bezradni i po czterech minutach doliczonego czasu gry megasensacja stała się faktem. Odnieśliśmy pierwsze ligowe zwycięstwo w nowym sezonie, i to na boisku najmocniejszego chyba zespołu klubowego Irlandii Północnej.

 

22.11.2009 Windsor Park, Belfast: 2.229 widzów
PL (9/30) Linfield [2.] — Enniskillen [16.] 1:2 (1:0)

19. D.Larmour 1:0
53. R.Simpson 1:1
75. P.McShane (L) knt.
88. D.Sinton 1:2

Enniskillen: S.Hamilton — K.McIntyre, M.McKenna, J.Speers, G.Brennan — R.Hulbert (89. D.Devlin) — G.Hargreaves, J.Fitzpatrick (62. M.Somner), N.Lavery — R.Simpson, L.Harman (76. D.Sinton)

MoM: Robbie Simpson (ST; Enniskillen) — 9

Odnośnik do komentarza

Mhm, na kacu będą świetnie grać :respekt:.

 

Na zakończenie listopada podejmowaliśmy Ballyclare, zespół z dołu tabeli, na którym po prostu trzeba było zdobyć komplet punktów. Zagraliśmy niezmienionym składem, ale goście ustawili się ultradefensywnie i z boiska wiało nudą. Czas upływał, nasi bezlitośnie kopani napastnicy tracili siły, a na tablicy wciąż widniał wynik 0:0. Na ostatnie dziesięć minut powtórzyłem trick z meczu z Linfield, ustawiając zespół ultraofensywnie. Pozwoliło to gościom na wyprowadzenie paru groźnych ataków, ale też dawało nam przewagę liczebną na naszej połowie. I w doliczonym czasie gry bramkarz Ballyclare wybił piłkę po naszym rzucie rożnym, przechwycił ją Hamilton i wrzucił na wolne pole, gdzie przejął ją Lavery i dośrodkował z prawego skrzydła na krótki słupek. Anyon popełnił błąd w ustawieniu i został uprzedzony przez Sintona, który strzałem głową z dwóch metrów zapewnił nam drugie zwycięstwo z rzędu, wyprowadzając nas tym samym ze strefy spadkowej.

 

29.11.2008 Enniskillen Road Ground, Enniskillen: 179 widzów
PL (10/30) Enniskillen [16.] — Ballyclare [13.] 1:0 (0:0)

90+1. D.Sinton 1:0

Enniskillen: S.Hamilton — K.McIntyre, M.McKenna (74. M.Somner), J.Speers, G.Brennan YC — R.Hulbert — G.Hargreaves, J.Fitzpatrick, N.Lavery — R.Simpson (60. D.Devlin), L.Harman (46. D.Sinton)

MoM: David Sinton (ST; Enniskillen) — 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...