Skocz do zawartości

Futbol - jak daleko nogi poniosą...


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Aleksandr Aleksandrow

 

------------------------------------

 

Po powrocie do Łodzi na dzień dobry dowiedziałem się, że Konstantin Simiejonow uszkodził sobie więzadła krzyżowe i czekała go dłuższa przerwa, niż się spodziewał. Tym sposobem Bułgara zabrakło w składzie na sparing z Widzewem Łódź, tym razem rozgrywanym na stadionie naszych podwórkowych rywali.

 

Choć widzewiacy prezentowali się zauważalnie lepiej niż rok temu, i tak nie byli w stanie nas zatrzymać, a trafienia Klepczarka z 2. i 30. minuty zapewniły nam wygraną 2:0. Szansę pierwszego przyodziania meczowego trykotu ŁKS-u otrzymał świeżo przybyły Aleksandrow i spisał się całkiem nieźle.

07.02.2014, Stadion przy al. Piłsudskiego, Łódź, widzów: 636

TOW Widzew Łódź [NL] - ŁKS Łódź [OE] 0:2 (0:2)

 

2' P. Klepczarek 0:1
30' P. Klepczarek 0:2

 

 

Wisła Kraków zaczęła fazę pucharową Pucharu UEFA od zdemolowania przy Reymonta szwedzkiego Malmö FF aż 4:0, znacznie przybliżając się do 1/8 finału.

 

Do przedostatniej gry kontrolnej tej zimy, przeciwko ekipie Rakowa w Częstochowie, przystępowaliśmy bez Piekarskiego, który złapał grypę. Tym razem rywal przez absolutnie cały mecz głównie się bronił, a pomimo wygranej 2:0 po golach Pitrego i Kaźmierczaka można było mieć zastrzeżenia co do naszej skuteczności.

15.02.2014, Stadion przy ul. Limanowskiego, Częstochowa, widzów: 79

TOW Raków Częstochowa [NL] - ŁKS Łódź [OE] 0:2 (0:1)

 

6' P. Pitry 0:1

78' P. Kaźmierczak 0:2

Odnośnik do komentarza

Jeden z kilku ciekawie zapowiadających się juniorów.

 

------------------------------------

 

Krakowska Wisła zgodnie z przewidywaniami również w rewanżu poradziła sobie z Malmö, zwycięstwem 3:0 pieczętując awans do 1/8 finału Pucharu UEFA. Tutaj los skojarzył Białą gwiazdę z włoską Parmą, więc o powtórkę rezultatu Pierwszej Rundy miało być wiślakom trudno.

 

W Łodzi tymczasem koczujący w rezerwach na liście transferowej Citko doszedł do porozumienia z Jagiellonią Białystok, do której miał przenieść się latem na prawie Bosmana. Tę okazję Adrian postanowił uczcić kolejną nieobecnością na treningu, a dwutygodniowe wstrzymanie pensji z pewnością przypomniało mu, że podpisanie wstępnej umowy transferowej nie zwalnia go z obowiązków wobec wciąż aktualnego klubu.

 

Później przyszedł czas na zakończenie przygotowań do rundy wiosennej, w ramach którego pojechaliśmy do Chorzowa na spotkanie z Ruchem. Zabraliśmy z drużyną kilku juniorów z rezerw, a starej gwardii zapowiedziałem, że przydałoby się potwierdzenie formy przed marcowym wznowieniem rozgrywek. Poprzednie gry z drugoligowcami kończył się naszymi porażkami, dlatego teraz dobrze było widzieć, że postępujemy z rywalem tak, jak trzeba. Szkoda, że chorzowianie przez niemal cały mecz grali w osłabieniu po czerwonej kartce Murawskiego, ale najważniejsze było podtrzymanie rytmu meczowego i gole Kawy oraz juniora Nowackiego, a w końcówce samobójcze trafienie zaliczył Żebrowski.

 

21.02.2014, Stadion przy ul. Cichej, Chorzów, widzów: 315

TOW Ruch Chorzów [2L] - ŁKS Łódź [OE] 0:3 (0:2)

 

6' M. Murawski ( R ) czrw.k.
15' J. Kawa 0:1
36' M. Nowacki 0:2
90' P. Żebrowski 0:3 sam.

Odnośnik do komentarza

Koniec lutego i towarzyszące mu zamknięcie okienka transferowego zostały przeze mnie przyjęte z ulgą – byłem już wykończony odrzucaniem wyjątkowo nachalnych zakusów na Tarachulskiego i Sochę, których po raz tysięczny próbowała podebrać nam Wisła Kraków, a w przypadku Piotrka do akcji włączać zaczęły się zachodnie kluby, na początek FC Zurych.

 

 

Luty 2014

 

Bilans (ŁKS Łódź): 0-0-0; 0:0

Orange Ekstraklasa: 2. [-7 pkt do Wisły Kraków, +1 pkt nad Odrą Wodzisław]

Puchar Polski: –

Finanse: 1,31 mln euro (-1,79 mln euro)

Gole: Piotr Tarachulski (17)

Asysty: Jiri Holub (9)

 

Bilans (Australia): 1-0-0, 2:1

Mistrzostwa Świata: Grupa A (vs. Polska, Anglia i Kolumbia)

 

 

Ligi:

 

Anglia: Tottenham Hotspur [+1 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+3 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+4 pkt]

Niemcy: HSV Hamburg [+1 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+7 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: Neuchâtel Xamax [+2 pkt]

Włochy: AC Milan [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, 1/16 finału, 4:0 i 3:0 z Malmö FF; awans, vs. Parma

 

Reprezentacja Polski:

- 05.02, Mecz towarzyski, Polska - Iran, 1:0

 

Ranking FIFA: 1. Anglia [1340], 2. Brazylia [1308], 3. Holandia [1285], ..., 12. Australia [812], ..., 20. Polska [745]

Odnośnik do komentarza

Już pierwszego dnia marca wznawialiśmy rozgrywki ligowe, od razu podejmując przy alei Unii zmierzającą po tytuł Wisłę Kraków. Po zimowych sparingach zdecydowałem się na dość typową jedenastkę, w której nie mógł znaleźć się Kaźmierczak, za to po kontuzji powrócił Mironow, do obrony Lucas, a oprócz tego w bramce stanął jednak Socha. Przed spotkaniem z ogromnym zaskoczeniem przeczytałem w prasie artykuł, w którym byliśmy określani frazą "pretendenci do tytułu".

 

Miałem nadzieję, że mój zespół udowodni, że redaktorzy sportowi nie myślą tak bez powodu, ale niestety brzmiało to jak tytuł kolejnej komedii z niezapomnianym Leslie Nielsenem. Nie zdążyłem bowiem nawet podrapać się po głowie, a już opadały mi ręce w geście zażenowania – po zaledwie trzech minutach wiślacy przedarli się pod nasze pole karne, w którego narożniku piłkę dostał Kmiecik, a jego średnich lotów strzał żałośnie interweniujący Socha przepuścił między rękami. Po kolejnej chwili Hejnowski poszedł na grzyby robiąc miejsce Brożkowi, a ten podwyższył na 0:2, ponownie nie bez pomocy naszego bramkarza. Grzegorz z resztą zakończył udział w meczu krótko po półgodzinie, gdy dał się zaskoczyć Kotwicy słabiutkim strzałem po ziemi z ponad 20 metrów, czym wyczerpał moją cierpliwość. Mecz był przegrany, i nie zmienił tego nawet ładny gol Wołkowa, który chwilę przed stratą trzeciej bramki przelobował Wiśniewskiego zza pola karnego, po świetnym dograniu Tarachulskiego.

 

Po przerwie obraz gry oczywiście nie uległ zmianie – nadal pozwalaliśmy wiślakom robić z nami absolutnie wszystko, co przyszło im do głowy, Tarachulski i Mironow namiętnie posyłali kolejne piłki w trybuny, Holub był ogrywany w środku pola jak panienka, a w 58. minucie jego ciapowatość skończyła się dośrodkowaniem Kotwicy i drugim golem cholernego Kmiecika, którego miałem już dosyć. A skoro tak było, nie dziwiłem się, że kwadrans przed końcem skompletował hat-tricka po tym, jak kryjący na radar stoperzy pozwolili Brożkowi na spokojną wrzutkę. Gdy po chwili Mironow kolejną piłkę posłał daleko poza stadion, nasi kibice po raz pierwszy w tym sezonie tłumnie ruszyli do wyjścia – cóż, miałem szczerą ochotę pójść razem z nimi, i nie zmienił tego nawet honorowy gol Piekarskiego przy dobitce obronionego przez Wiśniewskiego strzału.

 

Jeszcze przed końcem Peszko skasował nam Wołkowa, a po ostatnim gwizdku życzyłem Tomaszowi Kulawikowi powodzenia w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Po tej klęsce do rezerw powędrował Socha, by tam uczył się bramkarskiego rzemiosła, zaś po wyjściu z szatni wziąłem egzemplarz czytanego przeze mnie kilka godzin wcześniej tygodnika sportowego i mając przed oczami frazę "Pretendenci do tytułu, ŁKS Łódź (...)" wybuchnąłem histerycznym śmiechem.

01.03.2014, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 9489

OE (20/30) ŁKS Łódź [2.] - Wisła Kraków [1.] 2:5 (1:3)

 

2' G. Kmiecik 0:1
8' P. Brożek 0:2
27' A. Wołkow 1:2
35' T. Kotwica 1:3
58' G. Kmiecik 1:4
73' G. Kmiecik 1:5
78' M. Piekarski 2:5
82' K. Łągwiewka (W) ktz.
84' A. Wołkow (Ł) ktz.

 

ŁKS Łódź: G.Socha 6 (35' A.Stachowiak 7) – T.Butkus 6, Ł.Hejnowski 5 (9' W.Ognjanow ŻK 7), Lucas 6, D.Kowalski 6 – M.Piekarski ŻK 7, S.Mironow 7, J.Holub ŻK 6 (59' M.Zawadzki 6), G.Wojtal 6 – A.Wołkow KTZ 7, P.Tarachulski 7

GM: Grzegorz Kmiecik (N, Wisła Kraków) - 10

Odnośnik do komentarza

Niestety na kontuzjowanym Wołkowie się nie mogło skończyć i wraz z nim z urazem kolana odpadł Tarachulski, tak więc zostałem bez dwóch najlepszych napastników. A tydzień po klęsce jechaliśmy do Wodzisławia Śląskiego na mecz z Odrą, która zepchnęła nas na trzecie miejsce, i przynajmniej ja odczuwałem żądzę wyszarpania im z powrotem drugiej lokaty.

 

Moja żądza jednak nie poszła w parze z żądzą u piłkarzy. Choć mieliśmy zdecydowaną przewagę, to wszystko szło dobrze aż do pola karnego gospodarzy, w którym do akcji wkraczali Kawa z Pitrym, w irytujący sposób marnując sytuację za sytuacją. Gdy w 38. minucie pomógł nam sędzia, niesłusznie kwalifikując przewinienie Dudka jako faul taktyczny i wyrzucając go z boiska, wiadomym było, co się stanie wkrótce. Nie pomyliłem się, i już sześć minut później Butkus oddał na prawej flance piłkę Kiriłowowi, dzięki czemu Rosjanin posłał centrę w okolice piątego metra, gdzie Stolpa bez problemu pokonał Stachowiaka.

 

W szatni wrzeszczałem bez opamiętania, oczywiście ze szczególnym dodatkiem werbalnego chili pod adresem Butkusa, ale sytuacja się nie poprawiała, a wręcz przeciwnie, Odra zaczęła niepokojąco naciskać i zyskiwać przewagę. Z przodu wciąż ostrzeliwaliśmy bramkarza i kibiców na trybunach, dlatego szybko przeprowadzałem zmiany i nie zwlekałem z nakazaniem totalnej ofensywy. Gdy szykowałem się już do przyjęcia typowo frajerskiej porażki, nieoczekiwanie wyrównaliśmy, kiedy w 72. minucie z lewego skrzydła dośrodkował Wojtal, a Pitry w polu karnym przepchnął Szymiczka i nareszcie (!) strzelił porządnie. Przemek niestety został również antybohaterem meczu, w doliczonym czasie efektownie psując piłkę meczową, z rzutu karnego podyktowanego za faul Żdianowa omal nie zabijając bramkarza na środku linii, i w ten sposób został kolejnym, któremu zabroniłem nawet myśleć o wykonywaniu rzutów karnych.

08.03.2014, Stadion przy ul. Bogumińskiej, Wodzisław Śląski, widzów: 5269

OE (21/30) Odra Wodzisław [2.] - ŁKS Łódź [3.] 1:1 (1:0)

 

38' A. Dudek (O) czrw.k.
44' T. Stolpa 1:0
72' P. Pitry 1:1
90+3' P. Pitry (Ł) nw.rz.k.

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – T.Butkus 5 (76' Ł.Hejnowski 6), W.Ognjanow 7, Lucas 8, D.Kowalski 8 – M.Piekarski ŻK 7, S.Mironow 6 (46' P.Klepczarek 6), J.Holub 8, G.Wojtal 7 – P.Pitry 7, J.Kawa 7 (66' K.Adamski 7)

GM: Budimir Janosević (BR, Odra Wodzisław) - 8

Odnośnik do komentarza

Wiosną plaga kontuzji ograniczyła się tylko do wybijania naszej linii obrony, tak więc do wyjazdowego meczu z GKS-em Bełchatów przystępowaliśmy bez kontuzjowanego Lucasa, który obił sobie twarz na treningu. Gospodarze nie należeli do ekstraklasowej elity, toteż liczyłem na pierwsze po zimowej przerwie zwycięstwo.

 

Po tym spotkaniu wiedziałem już, że mamy problem i najprawdopodobniej zaczęliśmy wycofywać się z walki o europejskie puchary – był to może cel bardzo nadprogramowy, ale do niedawna nad wyraz realny. Nie licząc pierwszych kilku minut, przez całą pierwszą połowę mieliśmy przewagę, tyle że standardowo już Kawa przegrywał pojedynki sam na sam z Beszczyńskim, a Pitry nawet rzadko wypracowywał sobie dogodne sytuacje. Ale tym razem tuż przed przerwą Kowalski z Wojtalem rozegrali ciekawą piłkę lewym skrzydłem, Grzegorz dośrodkował, a w szesnastce Kawa wyjątkowo zdołał podciąć futbolówkę głową, lokując ją w bramce przy dalszym słupku i pierwszy raz wiosną objęliśmy prowadzenie.

 

W drugiej połowie postanowiłem zdjąć z boiska bardzo niepewnego Ognjanowowa zastępując go Hejnowskim, i był to koszmarny błąd z mojej strony. Na mniej niż kwadrans przed upragnionym końcem meczu centrę z naszego lewego skrzydła przypuścił Rogowski, a na jedenastym metrze Hejnowski niczym trampkarz dał się przeskoczyć Podolskiemu, który strzałem głową odebrał nam zwycięstwo.

 

Łukasz momentalnie znalazł się na liście transferowej, w trzech meczach rundy wiosennej zdobyliśmy zaledwie dwa punkty, a do tego nadpobudliwy Breżojew załatwił nam Butkusa i od tej pory musiałem bacznie obserwować treningi zespołu rezerw w poszukiwaniu juniorów na zastępstwo połamanych stoperów. Cudownie.

14.03.2014, Stadion przy ul. Sportowej, Bełchatów, widzów: 5179; TV

OE (22/30) GKS Bełchatów [12.] - ŁKS Łódź [3.] 1:1 (0:1)

 

45+1' J. Kawa 0:1
78' P. Podolski 1:1
90' T. Butkus (Ł) ktz.

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 8 – K.Skrzypczak 8, W.Ognjanow 6 (65' Ł.Hejnowski 5), T.Butkus KTZ 6, D.Kowalski 7 – M.Piekarski 7 (79' P.Klepczarek 6), S.Mironow 7, J.Holub 8, G.Wojtal 7 – P.Pitry 7 (73' M.Szmuc 6), J.Kawa 7

GM: Jiri Holub (P Ś, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza

Po fatalnym początku rundy wiosennej byłem drażliwy jak osa, więc Holub wybrał sobie najgorszy możliwy dla siebie moment, by zacząć marudzić w prasie, jak to mu ciężko na łódzkim zadupiu i jak to nie chciałby wyfrunąć do lepszego klubu. Jak już wspomniałem, patrząc na naszą wiosenną grę bardzo łatwo zaczynały mi iskrzyć przewody, więc bez zbędnego lania wody powiedziałem, że Jiri może zapomnieć o transferze i powinien się skupić na grze, jeśli nie chce sobie znacząco uprzykrzyć życia w ŁKS-ie.

 

Później rozesłałem powołania na zgrupowanie Kangurów przed meczem towarzyskim z Marokiem, który miał być ostatnim już sprawdzianem przed czerwcowymi Mistrzostwami Świata. Ze składu wypadł Culina, za to w pełni zdrów był już Cahill, tak więc lider reprezentacji mógł dołączyć do szerokiego składu.

 

Bramkarze
– Brad Jones (32 l., BR, Northampton, 46/0);

– Joshua Laufer (26 l., BR, Troyes, 9/0);

– Jess van Strattan (31 l., BR, Sangiovannese, 2/0).

Obrońcy:
– Trent McCleneham (29 l., O P, Wolverhampton Wanderers, 21/0);

– Lucas Neill (36 l., O/DBP/P P, Blackburn Rovers; 84/3);

– Michael Twaite (30 l., O PŚ, Austria Wiedeń, 33/0);
– Patrick Kisnorbo (32 l., O PLŚ, DP, Leicester, 68/3);
– Aaron Downes (28 l., O Ś, Stevenage, 5/0);
– Simon Menechella (25 l., O Ś, DP, Delémont, 11/1);
– Rob Bendyke (22 l., O/DBP L, Northampton, 23/3);

– Aaron Wong (26 l., O L, Deportivo, 25/1).

 

Pomocnicy:

– Vincenzo Grella (34 l., DP, Bristol City, 49/1);
– Oliver Zilić (24 l., P Ś, Benevento, 1/0);
– Ahmad Elrich (32 l., OP P, ADO Den Haag, 46/8);

– Brett Emerton (35 l., OP P, Brighton; 88/17);
– Adam Hardy (25 l., OP PLŚ, Olympiakos Pireus, 36/1);
– Joe Doyle (25 l., OP PŚ, N, VfR Aalen, 10/1);
– Justin Carlier (22 l., OP L, Watford, 3/0);
– Tim Cahill (34 l., OP Ś, Everton, 71/29);
– Kristian Sarkies (27 l., OP Ś, Stade Reims, 35/6).

Napastnicy:

– Joshua Kennedy (31 l., OP/N Ś, MSV Duisburg, 49/17);

– Paul Griffiths (23 l., N, Fortuna Düsseldorf, 3/1);
– David Harris (24 l., N, Empoli, 22/20);

– Brett Holman (29 l., N, Sporting Braga, 41/11).

Odnośnik do komentarza

Starcie z Parmą w 1/8 finału Pucharu UEFA okazało się kresem dla Wisły Kraków w tej edycji rozgrywek. Biała gwiazda najpierw doznała klęski 0:4 w Krakowie, a w rewanżu pożegnała się z pucharem bezbramkowym remisem.

 

Kolejną szansę na pierwszy wiosenny triumf mieliśmy w spotkaniu z Amicą Wronki, którą jesienią rozgromiliśmy na wyjeździe 5:1. Choć kilka dni temu sytuacja wyglądała dramatycznie, udało mi się sklecić obronę z w miarę podstawowych graczy, jako że do zdrowia powrócił Lucas. Oprócz tego kilku piłkarzy zamieniłem pozycjami – m.in. Piekarski od początku wystąpić miał w linii ataku –, za przeciętnego Mironowa wszedł Kaźmierczak i mogliśmy zaczynać.

 

Po zimowej przerwie gra ŁKS-u wyglądała mniej więcej tak, że przez 70 minut mieliśmy wyraźną przewagę, co rusz wypracowując idealne sytuacje, a później w końcówkach dawaliśmy się obdzierać rywalom z punktów. Dokładnie tak było i teraz. Od początku raz po raz zęby zaciskał boleśnie obijany w bramce Kuchenek Olszewski, a gorzką ulgę przyniosła mu akcja, którą przeprowadziliśmy po kwadransie gry – Kaźmierczak zagrał w uliczkę do Piekarskiego, a ten wyrafinowanym strzałem przeniósł piłkę nad bramkarzem, dając nam prowadzenie.

 

Później oczywiście nie kwapiliśmy się z dobiciem rywala, a jakże, wydawałem się być jedynym, który wolał dążyć do pewniejszej przewagi, a moje siermięgi zmarnowały nawet akcję dwóch na samego Olszewskiego, którą koncertowo spieprzyli Pitry z Adamskim. Kwadrans przed końcem ten drugi wychodził ponownie sam na sam z bramkarzem, ale został powstrzymany nieprzepisowo przez Czarneckiego, który powędrował do szatni. Teraz dowiezienie zwycięstwa było tylko formalnością; ale od czego jest ŁKS? Cztery minuty przed końcem Wojtal ani myślał zabrać piłki Wysockiemu, który wysunął do Krótkiego i było po zawodach. Już nie miałem siły się drzeć, więc w szatni po prostu wszedłem do środka, powiedziałem z kamienną miną: "No i co, nygusy?! Jesteście bandą beznadziejnych frajerów...", machnąłem ręką i wyszedłem. Teraz wypadliśmy już poza pierwszą trójkę, a za plecami skrzydła rozwijała odradzająca się Legia Warszawa.

22.03.2014, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 6550

OE (23/30) ŁKS Łódź [3.] - Amica Wronki [11.] 1:1 (1:0)

 

15' M. Piekarski 1:0
74' A. Czarnecki (A) czrw.k.
86' P. Krótki 1:1

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 6 – K.Skrzypczak 6, W.Ognjanow 7, Lucas 7, D.Kowalski 7 – M.Piekarski 7 P.Klepczarek ŻK 6 (70' P.Pitry 7), P.Kaźmierczak 6 (77' S.Mironow 6), J.Holub ŻK 7, G.Wojtal ŻK 7 M.Piekarski ŻK 8, J.Kawa 7 (62' K.Adamski 7)

GM: Marek Piekarski (OP P, N, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza

Mecz towarzyski z reprezentacją Maroka miał być nie tylko ostatnim sprawdzianem przed Mistrzostwami Świata, ale też teoretycznie miłą odmianą po łódzkim rozdawaniu punktów. Dla wielu kadrowiczów to spotkanie miało wielkie znaczenie, bo ich postawa mogła przesądzić o tym, czy znajdzie się dla nich miejsce w samolocie do Włoch, czy też nie.

 

Niestety tym razem pierwszy raz w życiu poważnie zwątpiłem w swoje umiejętności menedżerskie – nie szło ani w klubie, ani z reprezentacją. Od samego początku graliśmy ślamazarnie, wolno i bez krzty ambicji, co po dziesięciu minutach skończyło się dwiema szybkimi bramkami i oddaniem triumfu gospodarzom. Najpierw przy rzucie rożnym dla Maroka El Hamdaoui doszedł do piłki dzięki autystycznemu zachowaniu naszych stoperów, po czym strzelił po ziemi, a Jones zdecydowanie nie popisał się interwencją. Później, zanim zdążyliśmy zauważyć, że przegrywamy, już było 0:2 – Thwaite, choć tego dnia powinien nazywać się "Twat", dał się przeskoczyć Chihi'emu, którego podanie otwarło Marokańczykom drogę do naszej bramki, a na gola zamienił je Fatihi.

 

Być może wynik byłby jeszcze do uratowania, gdyby Elrich w 19. minucie porządnie wykonał rzut karny po faulu Ailoui'ego, zamiast usiłować przestrzelić bramkarza na wylot. W efekcie dopiero w 86. minucie rozmiary porażki zmniejszył niezawodny Cahill, niepilnowany wykańczając celnym strzałem zgranie w tempo Harrisa. Od wyjazdu na mundial znacznie oddalili się tacy gracze jak Thwaite i Carlier, zaś na celowniku wraz z paroma innymi znalazł się słabiutki tego dnia Elrich. Jako że zaprezentowaliśmy kiepski futbol, na pomeczowej konferencji już teraz zacząłem studzić nastroje pod kątem naszych szans we włoskim czempionacie, by choć trochę przygotować kibiców na prawdopodobnie rozczarowanie.

 

26.03.2014, Stade du Prince Moulay Abdallah, Rabat, widzów: 32 482
TOW Maroko [39.] - Australia [12.] 2:1 (2:0)

10' M. El Hamdaoui 1:0
15' A. Fatihi 2:0
19' A. Elrich (AUS) nw.rz.k.
86' T. Cahill 2:1

 

Australia: B.Jones 6 (46' J.van Strattan 7) – T.McCleneham 7, M.Thawite 5 (32' P.Kisnorbo 7), S.Menechella 7, A.Wong 7 – A.Elrich 5 (46' B.Emerton 6), V.Grella 7, A.Hardy 6, J.Carlier 5 (32' T.Cahill 8) – J.Doyle 6 (74' B.Holman 6), P.Griffiths 6 (74' D.Harris 7)

GM: Adil Chihi (OP LŚ, N, Maroko) - 8

Odnośnik do komentarza

W mojej łódzkiej części pracy fatalny marzec kończył wyjazd do Łęcznej. Tym razem nie oczekiwałem niczego dobrego, dla odmiany względem poprzednich kolejek, ponieważ nawet jesienią, gdy byliśmy w gazie, zremisowaliśmy z Górnikiem 1:1, a teraz ze składu wypadł po raz kolejny zawieszony za kartki Holub, a z tego samego powodu w ataku wystąpić nie mógł Piekarski. Za Marka u boku Kawy zagrał więc Adamski, na ławce usiadł rekonwalescent Tarachulski, zaś obok Kaźmierczaka na murawę wyszedł Zawadzki.

 

I to właśnie Marcin był jednym z wiodących zawodników przy alei Jana Pawła II, a w dziesiątej minucie przy szybkim kontrataku otrzymał świetne podanie od Kawy, uciekł defensorom i w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Załuskę. Nie spodziewałem się następnych bramek, a niedługo później kolejna z naszych akcji skończyła się wejściem w szesnastkę Adamskiego, którego bezceremonialnie z ziemią zrównał Gęsicki. Konsekwencje tego zagrania były poważne – stoper gospodarzy obejrzał czerwoną kartkę, a rzut karny na gola zamienił Kaźmierczak, i nareszcie prowadziliśmy wyżej niż 1:0. Górnik od początku grał tylko trójką w obronie, a Jacek Zieliński uznał, że nie będzie reagował na osłabienie i kontynuował z zaledwie dwójką obrońców.

 

Nie było to dobrym posunięciem. Gospodarze bardzo się prosili i dostali tak tęgi łomot, że mecz kończyli przy pustych trybunach, a ja pierwszy raz tej wiosny mogłem raczyć wszystkich gębą rozdziawioną w szerokim jak dorzecze Wisły uśmiechu. Z łatwością uzyskiwaliśmy liczebną przewagę na przedpolu rywali, a tuż przed przerwą Załuska wypiąstkował wrzutkę Kawy prosto na woleja Adamskiego. Trzy punkty tym razem już na pewno były nasze, zaś mimo to szliśmy za ciosem, i tak o to pięć minut po przerwie Michalski kiepsko wybijał piłkę z własnego pola karnego, dzięki czemu swoje drugie trafienie zaliczył Zawadzki, natomiast kwadrans przed końcem Kawa strzałem bez przyjęcia pewnie dobił gospodarzy po dograniu Tarachulskiego. Bramkarz Górnika wyglądał po ostatnim gwizdku jak półtorej nieszczęścia, a mi pozostawało wierzyć, że to spotkanie było odbiciem się od dna.

29.03.2014, Stadion przy al. Jana Pawła II, Łęczna, widzów: 6756

OE (24/30) Górnik Łęczna [8.] - ŁKS Łódź [4.] 0:5 (0:3)

 

10' M. Zawadzki 0:1
17' R. Gęsicki (G) czrw.k.
18' P. Kaźmierczak 0:2 rz.k.
45' K. Adamski 0:3
50' M. Zawadzki 0:4
73' J. Kawa 0:5

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 8 – K.Skrzypczak 9, W.Ognjanow 8, Lucas 8, D.Kowalski 9 – P.Klepczarek 8 (80' R.Antonow 6), P.Kaźmierczak 9, M.Zawadzki 9 (74' S.Mironow 7), G.Wojtal 10 K.Adamski 8 (66' P.Tarachulski 7), J.Kawa 10

GM: Grzegorz Wojtal (P L, ŁKS Łódź) - 10

Odnośnik do komentarza

Wraz z końcem miesiąca ponownie na swój straszny los zaczął narzekać Holub, jakby zupełnie zapominając, że chwilę wcześniej mówił dokładnie to samo. Ja na to po raz drugi wydałem oświadczenie o podobnej treści, a na koniec dodałem, że jednocześnie ostatni raz zabieram głos w tej sprawie, a po następnych doniesieniach Jiri odczuje, że źle robi.

 

 

 

Marzec 2014

 

Bilans (ŁKS Łódź): 1-3-1; 10:8

Orange Ekstraklasa: 3. [-4 pkt do Odry Wodzisław, +0 pkt nad Groclinem]

Puchar Polski: –

Finanse: 1,23 mln euro (-1,99 mln euro)

Gole: Piotr Tarachulski (17)

Asysty: Jiri Holub (10)

 

Bilans (Australia): 0-0-1, 1:2

Mistrzostwa Świata: Grupa A

 

 

Ligi:

 

Anglia: Chelsea Londyn [+3 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+1 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+8 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+1 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+4 pkt]

Rosja: Kubań Krasnodar [+3 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [+4 pkt]

Włochy: Parma [+0 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, 1/8 finału, 0:4 i 0:0 z Parmą; out

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Anglia [1329], 2. Holandia [1285], 3. Brazylia [1283], ..., 12. Australia [796], ..., 20. Polska [733]

Odnośnik do komentarza

Na początku miesiąca wstępny kontrakt z ŁKS-em podpisał niedoceniany w Torpedo Moskwa napastnik Tiago (23 l., N, Brazylia), który gorąco polecany przez Sikorę miał dołączyć do nas za 12 000 euro.

 

 

Piątego kwietnia przeciwko Cracovii, kreowanej przed media na Goliata spotkania, mogłem wystawić niezmieniony skład z poprzedniej kolejki. W ten sposób postanowiłem troszkę ukrócić Holuba, który powinien zjeść snickersa, nie uwzględniając go w meczowym składzie, mimo że odcierpiał już zawieszenie za nadmiar żółtych kartek.

 

Chociaż media sportowe nie dawały nam najmniejszych szans z Pasami, co mnie dosyć dziwiło, nie spodziewałem się, że będziemy praktycznie sami strzelać sobie gole. Zaczęło się w 7. minucie, kiedy nikt na prawej flance nie przeszkadzał Frankiewiczowi, a ja po prostu wiedziałem, że za moment zapomniany przez naszych stoperów Sosna zdobędzie bramkę. I zdobył, z główki. Kwadrans później udało nam się wyrównać – w środku pola przytomnie zachował się Kaźmierczak przejmując piłkę, Rogowski następnie podciągnął pod szesnastkę i wypuścił w bój Kawę, który pewnie pokonał Kowalewskiego. Jednakże cóż z tego, skoro jeszcze przed przerwą wróciliśmy do punktu wyjścia? W 39. minucie jeden z naszych geniuszy – miał szczęście, że nie widziałem zajścia, bo bym mu nogi z dupy powyrywał – dopuścił się faulu tuż przed naszym polem karnym, a Piotrowski spokojnie ulokował futbolówkę w siatce.

 

W przerwie od razu wykorzystałem dwie zmiany i nakazałem rzucić się gościom do gardeł. Moje korekty długo nie przynosiły rezultatu, a dopiero gdy szybko wykorzystałem ostatnią roszadę, zepchnęliśmy krakowian do defensywy. I tak niecałe 20 minut przed końcem Ognjanow dalekim wybiciem zainicjował kontratak, po którym Tarachulski zagrał między stoperów do Kawy, a Kuba lobikiem ze szpica uratował nam punkt. Mieliśmy sporo szczęścia, bo jeszcze chwilę przed końcem kolejny rzut wolny z niebezpiecznej pozycji zafundował Pasom Lucas, a do tego nasi główni rywale w walce o europejskie pucharu również gubili punkty – Groclin zremisował 1:1 z GKS-em Bełchatów, a Odra Wodzisław sensacyjnie poległa u siebie z KSZO Ostrowiec 0:3. A mi tradycyjnie szkoda było zmarnowanej szansy na wyrobienie przewagi nad pierwszymi i zmniejszenie dystansu do drugich.

05.04.2014, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 6774

OE (25/30) ŁKS Łódź [3.] - Cracovia [6.] 2:2 (1:2)

 

7' T. Sosna 0:1
16' J. Kawa 1:1
39' K. Piotrowski 1:2
71' J. Kawa 2:2

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – K.Skrzypczak 6, W.Ognjanow 6, Lucas 8, D.Kowalski 6 (46' R.Antonow 6) – P.Klepczarek 6 (69' S.Mironow 7), P.Kaźmierczak 6, M.Zawadzki 7, G.Wojtal 7 K.Adamski 6 (46' P.Tarachulski 7), J.Kawa 8

GM: Jakub Kawa (N, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza

Była szansa, jedna z niewielu w ostatnim czasie. A w ostatnim czasie zauważyłem, że coraz częściej bezbłędnie szacuję, która akcja przeciwników zakończy się golem - pod tym względem znam już '06 na wylot.

 

------------------------------------

 

Kolejny tydzień to standardowe kolejne lamenty Holuba "Bolesnego", który regularnie irytował mnie i kibiców swoją nielojalnością. Tym razem, będąc konsekwentnym, nie wydawałem już żadnych oświadczeń, a po prostu zdegradowałem Czecha do rezerw aż do odwołania, i albo przeprosi się ze snickersem, albo ostatni rok kontraktu wypełni trenując z juniorami w drugim zespole. "It's your choice".

 

Po niezbyt udanym występie przeciwko Cracovii, w drugim z rzędu spotkaniu w Łodzi podejmowaliśmy Koronę Kielce, tę samą, która jesienią rozbiła nas na swoim obiekcie. Do składu powrócili Piekarski, a także Butkus, od razu wskakując na prawą flankę za Skrzypczaka.

 

I już po niecałym kwadransie został zniesiony z boiska z kolejnym urazem. Później na szczęście było tylko lepiej, i na pół godziny gry udokumentowaliśmy swoją lekką przewagę – Piekarski z prawej strony przeskoczył w walce o górną piłkę rywala, po czym sam pognał w szesnastkę i już po chwili zgasił centrę Klepczarka, objechał bramkarza Murdzę i objęliśmy prowadzenie. Minęły ledwie trzy minuty, kielczanie nie zdążyli ochłonąć po stracie gola, a już sunął na nich kolejny cios, Kowalski z lewej flanki miękko przerzucił piłkę za obrońców do Wojtala, a Grzesiek efektownym strzałem bez przyjęcia podwyższył na 2:0. Mimo najszczerszych chęci więcej bramek już nie padło, świetnie spisywał się golkiper Korony, a choć Groclin pewnie rozgromił Górnika Polkowice, Odra Wodzisław za to przegrała z Legią Warszawa, i w czołówce robiło się coraz ciaśniej.

12.04.2014, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 7037

OE (26/30) ŁKS Łódź [3.] - Korona Kielce [7.] 2:0 (2:0)

 

14' T. Butkus (Ł) ktz.
30' M. Piekarski 1:0
33' G. Wojtal 2:0

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – T.Butkus KTZ 6 (14' K.Skrzypczak 7), W.Ognjanow 7, Lucas 8, D.Kowalski 9 – P.Klepczarek 7, P.Kaźmierczak 7, M.Zawadzki 7 (81' S.Mironow 6), G.Wojtal 8 M.Piekarski 8, J.Kawa 7 (73' P.Pitry 6)

GM: Dariusz Kowalski (O/DBP/P L. ŁKS Łódź) - 9

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...