Skocz do zawartości

Chaos przez pracowitość = zrobione


Makk

Rekomendowane odpowiedzi

Po awansie i małym świętowaniu z whiskey w ręku wracamy na boiska ligi. Pierwsze mecz sezonu 2018/19 zagramy na wyjeździe z Linfield.

Dzień wcześniej odbyło się losowanie barażu eliminacji Ligi Mistrzów. Było ono średnio łaskawe dla nas. Trafił się nam klub, na którym kiedyś Celtowie się wzorowali- Celtic Glasgow. Będzie ciekawie. Inna ciekawa para to: BATE vs. Legia oraz Helsingborg vs. Basel.

Wracamy do ligi. Na rozpoczęcie roku dobrze by było wygrać. Gospodarze w poprzedniej edycji zajęli ostatnie miejsce podium. Zgromadzili 69 punktów. Teraz to zespół, który będzie stawiał na ofensywę. Co prawda stracili doświadczonego Gary`ego Twigg`a (ostatnio 28 goli w 36 meczach), ale pozyskali z wolnego transferu Robbie McDaid`a (21 goli) oraz James`a Lynch. Sam się przyglądałem tym zawodnikom.

 

11.08.2018, Belfast, Windsor Park, godz.15:00.

 

Zaczynamy dobrze. Z lewej strony piłkę zabiera Burns, podaje do środka. Rogers odgrywa mu na skrzydło. Burns leci pod linię końcową, dośrodkowuje prawie bramkarzowi do rąk. Prawie. Tam dobrze odnajduje się O`Halloran, który wjeżdża z piłką do bramki. Drugi gol idzie całkowicie na konto Brendana Todd`a. Chłopak przechwycił futbolówkę w środku boiska, popędził jak błyskawica, "położył" bramkarza gospodarzy i przymierzył koło bliższego słupka. Piękna akcja.

Na odpowiedź ze strony Linfield czekamy do 47. minuty. Po zmianie stron wspomniany James Lynch mocnym uderzeniem nie daje szans Haynes`owi. Pięć minut później McEvoy prokuruje rzut wolny jakieś 20 metrów od naszej bramki. Dostaje za to żółtą kartkę, a my gola. Do piłki podszedł mój były obrońca Geoff Roddy, ładnie przymierzył i trafił w samo okienko.

Po wznowieniu gospodarze nas przycisnęli mocno. Moje chłopaki nie potrafiły odebrać rywalowi piłki. Z tego się wzięły 3 rzuty rożne i rzut karny. Wykorzystany przez Lynch`a.

Szanse na wyrównanie mieliśmy w 77. minucie, ale McEvoy trafił prosto w bramkarza. W 85. minucie błąd oraz kontuzję mojego obrońcy wykorzystuje McAllister. Dobija nas tym uderzeniem.

W samej końcówce zmniejszamy rozmiary porażki.

 

Haynes- McLoughlin ©, Hill (85` Breen), Coates, Burns- McEvoy- Rogers- O`Halloran, McGibbon, Todd- Gormley (53` Owens)

 

[/] Linfield 4-3 Lurgan Celtic [/] L1/ 38

0:1 O`Halloran

0:2 Todd

1:2 Lynch

2:2 Roddy

3:2 Lynch

4:2 McAllister

4:3 McGibbon

 

MoM: James Lynch (Linfield)

Frekwencja: 2,944

Odnośnik do komentarza

Przegrana w pierwszym meczu sezonu boli, ale mam nadzieje, że szybko o tym zapomnimy. Rok długi i wygrane pewne. Zostało nam 8 dni na przygotowanie się do boju w LM z Celticiem.

Przed tym zagramy dwa razy w lidze- Limavady United w domu i z Ards na wyjeździe. Pierwsza z tych ekip to beniaminek. W poprzednim sezonie United awansowali z IFA Championship z pierwszego miejsca. Obecny rok zaczęli słabo, bo przegrali 0-3 z Glentoran. W meczu z nimi nie przewiduję niespodzianki. Jedynym graczem, z którego nie mogę obecnie skorzystać jest środkowy pomocnik Paul Keane. Jeszcze dwa tygodnie poleczy mięsień uda.

 

14.08.2018, Lurgan, The Arena, godz.19:45.

 

Pierwsze minuty bardzo chaotyczne ze strony gości, przez to ciężko nam było się zorganizować. Ale mistrzowska ekipa dobrze wie, co ma robić. W 4. minucie pokazuje to (co prawda nowy) Peter O`Halloran, zakręcił obrońca i posłał piłkę koło bliższego słupka. Podobną akcję przeprowadza w 35. minucie i kolejny gol. W tak zwanym "międzyczasie" oddaliśmy dwa groźne strzały zza pola karnego, mocne, ale dobrze wybronione przez bramkarza United.

W przerwie muszę zmienić strzelca dwóch bramek- narzeka na jakiś ból w kostce. Wchodzi za niego Gerald Sinclair.

Tuż po przerwie podwyższamy, a w zasadzie robi to bramkarz Limavady- Laith Graham. Silnie uderzył Gormley, piłka odbiła się od słupka, trafiła golkipera w plecy i wpadła do siatki. Niezłe jaja. Pierwsze trafienie w sezonie notuje Dermot Gibson- dostał podanie z głębi pola, przyjął, przelobował Grahama.

I to było wszystko, co pokazały oba zespoły. Gładka wygrana i trzy punkty dla nas.

 

Haynes- McLoughlin ©, Deighan, Brren, Moore- McEvoy- Rogers- O`Halloran (45` Sinclair), McGibbon, Gibson- Gormley

 

[8.] Lurgan Celtic 4-0 Limavady Utd [12.] L2/ 38

1:0 O`Halloran

2:0 O`Halloran

3:0 Graham sam.

4:0 Gibson

 

MoM: Peter O`Halloran (Lurgan Celtic)

Frekwencja: 281

Odnośnik do komentarza

Na spotkanie wyjazdowe postanowiłem wystawić lekko rezerwowy skład, niech nasze gwiazdy wypoczną przed meczem ze Szkotami.

Taktyka bez zmian chwilowo- 4-2-3-1. Na mecz ze szkockim teamem mam troszkę inną koncepcję. Będę chciał postawić na 4-4-2 z dwoma głębiej cofniętymi środkowymi pomocnikami.

 

18.08.2018, Newtownards, The Floodgates, godz.15:00.

 

Zaczęliśmy uważnie i skupieni. Z początku bez efektów. Raz po raz musiałem pokrzykiwać na moich podopiecznych i pokazywać im, aby przesuwali się bardziej do przodu. Wynik 0-0 był nie do przyjęcia.

Tak na prawdę dopiero koło 44. minucie nasza gra zaczęła wyglądać na bardziej płynną. Wtedy to pierwszy (dopiero!) groźny strzał oddał Owens. Wcześniej moi gracze byli łapani na spalonym 5 razy.

Po rzucie rożnym w 46. minucie piłkę zdołali wybić obrońcy gospodarzy. Ta trafiła do Todd`a, który dał piękne prostopadłe podanie w pole karne. Przyjął Owens i lekkim podpiciem przelobował bramkarza.

W przerwie porządny ochrzan dostali skrajni obrońcy- Porter i Coates. Zero włączania się do akcji ofensywnych, zero dośrodkowań dziś jak na razie.

Odpowiedzi doczekujemy się w 57. minucie. Liam Bradley mocnym strzałem z linii pola karnego posłał futbolówkę tuż przy słupku. Fatalne nasze rozegranie. Całe szczęście, ale mamy Burns`a. Potrzebowaliśmy całych 120 sekund, żeby znów wyjść na prowadzenie.

Kolejna bramka pada po rzucie wolnym, dziś raczej słabo spisujący się Downey pokonuje golkipera Ards. Momentalnie naciskamy dalej, co przynosi efekt w postaci... dwóch trafień w poprzeczkę.

Dopiero w 81. minucie strzelamy czwartą bramkę. Lewy obrońca Coates w końcu robi przewagę pod polem karnym rywala, dostaje piłkę, uderza mocno z ostrego kąta to pod poprzeczkę. Gracze Ards zmniejszają rozmiary porażki w ostatniej minucie spotkania, znowu za pomocą Bradley`a.

Dobry w miarę mecz z naszej strony. Dekoncentracja w ostatnich minutach kiepska.

 

Crozier- Porter, Canning, Newton, Coates- McDonnell- Hylands- Downey, Todd, Burns- Owens ©

 

[10.] Ards 2-4 Lurgan Celtic [4.] L3/ 38

0:1 Owens

1:1 Bradley

1:2 Burns

1:3 Downey

1:4 Coates

2:4 Bradley

 

MoM: Aaron Burns (Lurgan Celtic)

Frekwencja: 248

Odnośnik do komentarza

Po zwycięstwie szybko zapakowaliśmy się w autokar i ruszyliśmy do Lurgan. Tam nastąpiło szybki przeorganizowanie szyków i dalej do Belfastu. Nasze następne spotkanie będzie rozgrywali właśnie tam, na Windsor Park. Pierwszy mecz barażowy o Ligę Mistrzów zbliża się wielkimi krokami. Trzy dni musi nam starczyć na przygotowanie się do tej potyczki. Na naszej drodze staje wielka marka- The Celtic Football Club. Ich nie trzeba przedstawiać nikomu. To właśnie na tym klubie był wzorowany Lurgan Celtic Football Club. Właśnie od Szkotów przyjęliśmy barwy, nazwę, pseudonim (The Bhoys). Jakby nie patrzeć Celtic jest bardzo popularnym teamem tu w Irlandii Północnej.

Na pewno to będzie arcyciekawa i pasjonująca rywalizacja. Ba, nawet historyczna, bym powiedział. Ekipa prowadzona przez Neila Lennon`a jest mocna, ale to już nie są gwiazdy sprzed lat. Tych brak. Najpoważniej do tego statusu może pretendować obrońca Phil Duff (wychowanek Evertonu) oraz gracz z Glasgow- Danny Mackay (21 l.).

Nie będzie to łatwe, ale staramy się z cały sił sprawić niespodziankę. Czy drugie podejście do fazy grupowej uda się? Zobaczymy. Grunt, iż na tą chwilę mamy zapewniony już start w grupie Ligi Europy. Znowu zarobimy parę groszy i parę punktów reputacji. O tym pomyślimy później, teraz Szkoci.

 

22.08.2018, Belfast, Windsor Park, godz.19:45.

 

W szatni i po wyjściu panowała cisza w moim zespole. Całe szczęście, iż było to skupienie, a nie bojaźń. Zasadniczo musimy grać i starać się wygrać, nie mamy nic do stracenia. Przecież nie zawiedziemy nikogo.

Zaczęliśmy bardzo spokojnie i z rozwagą, bardziej cofnięci. Wszystko przebiegało dobrze do feralnej 10. minuty. Wtedy to pomocnik Scott Christie dał Celticowi prowadzenie precyzyjnym strzałem z rogu pola karnego. Posłał piłkę prawie w samo okienko. Mój bramkarz, choć się rzucił, to był bez szans.

Po starcie gola, to my przycisnęliśmy. Graczy rywala chyba trochę zaskoczyliśmy tym. Pięć minut wystarczyło do wyrównania. Joe Gormley dostał futbolówkę do nogi z prawego skrzydła. Przymierzył tuż przy prawym słupku i strzelił! Wybuch radości na trybunach i jeszcze większy na ławce rezerwowych. Do przerwy piłką "bawili" się praktycznie wyłącznie gracze gości. My co i rusz próbowaliśmy im odebrać futbolówkę, ale słabo szło. Akcje mocno szarpane z jednej i, z drugiej strony, kilka strzałów Szkotów, bez większego zagrożenia.

W szatni w czasie przerwy musiałem tonować nastroje, niektórzy gracze zbytnio się podjarali. Cel przedstawiony jasno- gramy cofnięci i liczymy na swoje kontry. W końcu to my jesteśmy w tym aspekcie lepsi.

Moje słowa nie poszły na marne, jak się okazało. W 48. minucie McGibbon dostał podanie na lewe skrzydło od obrońcy, popędził jak Struś Pędziwiatr. Ograł prawego obrońcę Celticu, podał krótko w pole karne, gdzie już czekał Gormley. Huknął z pierwszej i piłka w siatce!! Szał radości w Belfaście po raz drugi dziś!

Dalszy przebieg gry, ledwo pamiętam, ale posłużę się tu statystykami: posiadanie piłki Lurgan 37-63 Celtic, strzały- Lurgan 5-20 Celtic.

W końcu można było usłyszeć końcowy gwizdek sędziego. Koniec! Wygrana! Myślę, że to sensacja. Te ponad 12 tys. widzów będzie miło wspominać dzisiejszy wieczór za parę lat.

My zadowoleni, ale już musimy się skupiać nad rewanżem, który odbędzie się za 6 dni w Glasgow.

 

Haynes- McLoughlin ©, Deighan, Breen, Moore (55` Burns)- Rogers, McEvoy- O`Halloran, McGibbon- Gibson (75` Owens), Gormley

 

[NIR] Lurgan Celtic 2-1 Celtic [sCO] LM Baraż 1.Mecz

0:1 Christie

1:1 Gormley

2:1 Gormley

 

MoM: Joe Gormley (Lurgan Celtic)
Frekwencja: 12,342

Odnośnik do komentarza

Wizyta na (już w sumie) legendarnym Celtic Park zapowiadała się wyśmienicie. Już pomijam fakt kasy, która nam wpadnie za transmisje i tak dalej. Na ostatnim pojedynku w LM zarobiliśmy z samych biletów 250 tys.€.

Na bank będzie ciężko, gospodarze rzucą się będą chcieli jak najszybciej rozstrzygnąć awans do "ziemi obiecanej klubów europejskich". Nam wystarczał każdy remis. Oby!

Emocje będą, to gwarantowane. Tak blisko LM nie byliśmy. No i żaden klub z Północnej Irlandii też nie. Jeśli się uda i porządna kasa zasili nasze konto, to w moim mniemaniu staniemy się najpotężniejszym klubem w kraju. Oczywiście, nie najbardziej utytułowanym. Tą palmę cały czas dzierży Linfield (56! tytułów mistrza kraju). Ale do historii my przejdziemy.

 

28.08.2018, Glasgow, Celtic Park, godz.19:45.

 

Tym razem wychodzimy na murawę już nie w ciszy, ale przy ogłuszającym dopingu ponad 58 tys. szkockich fanów. Naszych kibiców udało się za nami około 100. Gromkie śpiewy "You`ll never walk alone" i później hymn Ligi Mistrzów podbudowały bardzo nasze serca i wojownicze nastawienie.

Wiedziałem, że moi gracze się nie boją. Pełna mobilizacja i brak respektu (sportowego) przed rywalem.

Wszystko szło po naszej myśli do 23. minuty. Do tej pory jakoś odpieraliśmy ataki Celticu. Nawet raz udało nam się wyprowadzić groźną kontrę. Niestety, przyszła feralna minuta, kiedy to Danny Mackay plasowanym strzałem, po ostrym dośrodkowaniu z lewej strony, zdobył gola. To nie było najgorsze. Minęło ledwie 120 sekund, a przegrywaliśmy 2-0. Na listę strzelców ponownie wpisał się młodzian Mackay. Teraz było już po zabawie. Przegrywaliśmy 3-2 w dwumeczu. Potrzebowaliśmy mega mocy do odwrócenia losów meczu.

Cały mój zespół szybko zrozumiał moje pokrzykiwania, co do zmiany sposobu gry. Formacja defensywna przesunęła się bardziej do przodu, reszta bez zmian.

Moje nakazy przyniosły efekt. W 28. minucie poszło dośrodkowanie z prawego skrzydła (O`Halloran) wprost na krótki słupek. Tam swoją łepetynę dostawił Dermot Gibson. Bramka! W końcu udało się.

Przy takim wyniku (2-1) schodziliśmy do szatni. Musiałem jakoś "przemówić" do moich podopiecznych. Do awansu brakowało nam już tylko jednego gola.

W ciągu piętnastu minut drugiej połowy nastąpiła prawdziwa batalia na boisku. Szedł cios za cios. Było wszystko oprócz... bramek. Same pudła. W końcu, w 60. minucie mój lewy obrońca Moore zrobił "przewagę" z lewej mańki pola karnego, podał krótko do McGibbon. Ten z około dwóch metrów pokonał bramkarza gospodarzy!! Tak, byliśmy już prawie w fazie grupowej LM! Szał!

W tym właśnie momencie postanowiłem postawić na sprawdzony antyfutbol. Broniliśmy się całą drużyną. Celtic atakował nonstop.

W końcu dało się słyszeć końcowy gwizdek sędziego! Zwycięski remis! Przechodzimy. Zwyciężyliśmy w dwumeczu 4-3 i to my poznamy smak wielkiego europejskiego futbolu. Plus oczywiście zapach pieniędzy, i to sporych.

 

Haynes- McLoughlin ©, Deighan, Canning (45` Breen), Moore- Rogers, McEvoy- O`Halloran, McGibbon- Gibson, Gormley (79` Owens)

 

[sCO] Celtic 2-2 Lurgan Celtic [NIR] LM Baraż Rewanż

1:0 Mackay

2:0 Mackay

2:1 Gibson

2:2 McGibbon

 

MoM: Danny Mackay (Celtic)

Frekwencja: 58,252

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...