Skocz do zawartości

Oryginalny tytuł


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

3.11.2012

 

Trzeba wziąć się ostro do roboty, bowiem zarząd już zaczyna marudzić, że spisujemy się słabo w ligowych rozgrywkach. Tu przed nami czternasta kolejka i pojedynek z Derby. Zespół solidny, po którym można spodziewać się dobrej gry i który z pewnością nie przyjechał do Liverpoolu jedynie pobiegać.

 

Skład:

T. Howard, T. Hibbert, D. Situ, S. Distin, P. Neville, T. Hitzlsperger, M. Fellaini, S. Coleman, J. Kosecki, C. Fierro, N. Jelavic

 

Pięćdziesiąt osiem sekund i przegrywamy po wspaniałym uderzeniu van de Laaka. Lewa obrona zupełnie zaspała, albo jeszcze nie wyszła myślami z szatni i mamy tego rezultat. Nasza gra była tak jakby za mgłą. Niby mieliśmy przewagę, niby stwarzaliśmy sobie okazje, ale nie potrafiliśmy ich przelać na zmianę wyniku, dzięki czemu spotkanie to przegrywamy. Fatalnie się dzieje, ale niestety, jeśli nie ma się ambicji do gry, to lepiej nie wychodzić na boisko…

 

Championship [14/46]

Stadion: Goodison Park w Liverpoolu, 30272 widzów

[7] Everton – [9] Derby

0:1 [Koen van de Laak 1’]

Mom: Koen van de Laak “7.5”

Odnośnik do komentarza

6.11.2012

 

Pojedynek z Blackpool będzie dla nas bardzo ważny. Ostatnio znaleźliśmy się na siódmym miejscu, a nasi dzisiejsi rywale są oczko wyżej. Stawka jest więc duża, więc wypadałoby wygrać. Everton, mimo tego iż był murowanym faworytem do awansu, spisuje się kiepsko. Tracimy w głupi sposób ważne punkty, których może później zabraknąć. Choć jest jeszcze wczesna faza sezonu, to jednak już wypadałoby rozpocząć myślenie o końcowej walce.

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, D. Situ, S. Distin, B. Oviedo, M. Fellaini, D. Gibson, V. Anichebe, A. Abdullayev, N. Jelavic, C. Benteke

 

W siódmej minucie wreszcie błysnął nigeryjski pomocnik, który piętką wysunął futbolówkę w uliczkę do nabiegającego Jelavica. Chorwa wiedział co z nią zrobić i posłał do siatki, otwierając wynik pojedynku. Po dwudziestu minutach Anichebe po raz drugi asystował. Tym razem dokładne dośrodkowanie z rożnego na głowę Situ i młody Francuz zwiększa nasze prowadzenie. Tak grający Everton chciałbym widzieć zawsze, a nie tylko od święta. Tuż przed przerwą do siatki trafia jeszcze Benteke, ale arbiter dopatruje się pozycji spalonej i unieważnia gola. Muszę też powiedzieć, ze kolejne, dobre spotkanie rozgrywa Abdullayev. Nie sądziłem, że ten piłkarz jest w stanie dawać z siebie aż tyle dobrego. Druga odsłona, to dalsze próby zmiany wyniku przez moich podopiecznych. Rywale byli niewidoczni, przez co grało nam się łatwo i przyjemnie. Czas powoli dobiegał końca i kiedy usłyszeliśmy ostatni gwizdek, mogliśmy się odprężyć. Spotkanie o wielką stawkę nie przyniosło dobrego widowiska. Jednostronny wynik, z dość sporą naszą przewagą, tego chyba się nie spodziewał nikt. Aczkolwiek dla nas jest to piękny wieczór.

 

Championship [15/46]

Stadion: Bloomfield Road w Blackpool, 15344 widzów

[6] Blackpool – [7] Everton

0:2 [Nikica Jelavic 7’, Darnel Situ 22’]

Mom: Victor Anichebe “9.0”

Odnośnik do komentarza

10.11.2012

 

Zespół Hull miał być bardzo ważnym ogniwem tabeli ligowej, a tymczasem jest jedynie dostarczycielem punktów. Dwudziesta lokata i raczej nikłe szanse na poprawienie swojej dyspozycji, to dla tego klubu, który jeszcze niedawno występował w najwyższej klasie rozgrywkowej okres bardzo zły. Dodatkowo dzisiaj przyjeżdżają na nasze śmieci, chyba oddać kolejne trzy oczka. Nie sądzę bowiem, żeby moi podopieczni dali sobie je wydrzeć.

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, D. Situ, S. Distin, B. Oviedo, T. Hitzlsperger, D. Gibson, R. Barkley, A. Abdullayev, N. Jelavic, C. Fierro

 

Podobnie jak ostatnio, dziś również na prowadzenie wyprowadził nas Jelavic. Chorwat dostał podanie w uliczkę od Fierro i ze spokojem oddał uderzenie w długi róg. Ogólnie był to mecz jeszcze bardziej jednostronny, niż pojedynek z Blackpool. Choć nie potrafiliśmy potwierdzić tego zdobywając kolejne gole, to jednak wszystko działo się jedynie na połowie rywala. Wiedziałem, że spokojna gra da nam w końcu dogodną okazję i zwiększymy prowadzenie. Po zmianie stron mamy chyba kopię tego, co działo się w minionej kolejce. Drugą bramkę zdobywa Situ i to ponownie po dobrym dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Ciekawa sytuacja, która daje nam jeszcze większy komfort psychiczny. Chwilę po upływie godziny rywale jednak przełamali się i w osobie Delapa złapali mały kontakt, strzelając gola na 1:2. Wiedziałem, że to może oznaczać jedynie kłopoty, dlatego nakazałem rzucenie się do ofensywy. Efekt? Już po chwili Jelavic cieszy się z drugiego trafienia tego wieczoru i przywrócenia sytuacji na właściwe tory. Do końca meczu nic się już nie zmieniło i wygrywamy kolejny mecz.

 

Championship [16/46]

Stadion: Goodison Park w Liverpoolu, 28733 widzów

[6] Everton – [20] Hull

3:1 [Nikica Jelavic 10’ 67’, Darnel Situ 48’ – Rory Delap 65’]

Mom: Nikica Jelavic “8.8”

Odnośnik do komentarza

24.11.2012

 

Za nami dłuższa przerwa związana z meczami kadr narodowych. Mamy dzięki niej dobre informacje, bowiem do treningów powrócił Osman i Naismith, a więc formacje ofensywne nabiorą wigoru. Patrząc na kalendarz, to dzisiaj zmierzymy się z Birmingham. Zespół o dobrych rekomendacjach, który powinien być w czołówce. Ten jednak radzi sobie kiepsko i znajduje się dopiero na dziewiętnastej lokacie. Jest tam kilku zawodników, na których trzeba będzie zwrócić uwagę, jednak wszyscy są zgodni, że wygrać powinniśmy my.

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, D. Situ, S. Distin, P. Neville, T. Hitzlsperger, M. Fellaini, K. Mirallas, S. Naismith, C. Fierro, N. Jelavic

 

Na pierwszego gola, tym razem musieliśmy chwilę poczekać. Dopiero w 27 minucie, w zasadzie w bardzo szczęśliwy sposób na listę strzelców wpisał się Jelavic. Futbolówka dograna w pole karne przez Fierro odbiła się od trzech zdezorientowanych piłkarzy Birmingham, po czym nasz snajper jedynie dołożył nogę i cel został zdobyty. Mimo prowadzenia, trzeba jednak pochwalić defensywę przyjezdnych, która postawiona pod murem spisywała się znakomicie. Naismith, który wykonywał dzisiaj bardzo dobrą robotę był mocno zmęczony i nie chcąc ryzykować zastąpiłem go po przerwie na Barkleya. Dwadzieścia minut przed końcem mogło być 2:0, jednak potężny strzał z dystansu Jelavica zawisł na poprzeczce, a dobitka z woleja przez Mirallasa minęła jednak o milimetry prawy słupek bramki Doyla. Natomiast pięć minut przed końcem Adam Rooney, który zmienił chwilę wcześniej Zigica wyrównuje po uderzeniu z narożnika pola karnego. Nie tak widziałem ten mecz… Z drugiej strony, za samą heroiczną postawę, ta bramka należała się rywalom. Mieliśmy swoje okazje, lecz ich nie wykorzystaliśmy i musimy dzielić się punktami. Szkoda.

 

Championship [17/46]

Stadion: Goodison Park w Liverpoolu, 29796 widzów

[5] Everton – [19] Birmingham

1:1 [Nikica Jelavic 27’ – Adam Rooney 85’]

Mom: Carlos Fierro “7.5”

Odnośnik do komentarza

28.11.2012

 

Kolejny mecz będzie dla nas sprawdzianem mocy. Wyjazdowo zmierzymy się z dziewiątym zespołem z tabeli, a więc ekipą Cardiff. Ich trener wypowiedział się bardzo przyjemnie na nasz temat. Dodatkowo, w ich szeregach gra kilku piłkarzy, których z chęci widziałbym u nas w drużynie, a kąskiem transferowym numer jeden jest Aron Gunnarsson, który niestety, nie chce póki co się ruszać ze swojego klubu.

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, D. Situ, S. Distin, P. Neville, T. Hitzlsperger, M. Fellaini, K. Mirallas, S. Naismith, C. Fierro, N. Jelavic

 

W pierwszej odsłonie raziła mnie straszna ilość niecelnych podań, po których rywale mogli nas kontrować. I właśnie to był jeden z głównych powodów, dla których do zejścia do szatni przegrywaliśmy 1:0. Everton stracił dzisiaj na wartości i raczej ciężko będzie przekonać zawodników do wzmożonego wysiłku po zmianie stron. Barkley zastępuje Jelavica i od razu robi miejsce w ataku dla Mirallasa. Pięć minut po ostrej wymianie zdań, wreszcie dochodzi do wyrównania. Świetnie z piłką zabrał się Fierro i to właśnie on precyzyjnym uderzeniem dał nam cień nadziei. Nadal jednak było to zbyt mało. Cztery minuty przed końcem rywale przeprowadzili kolejną, zabójczą kontrę i wyszli znów na prowadzenie. Szkoda, strasznie szkoda, bowiem chyba byli do ogrania. Mecz jednak jeszcze się nie skończył i w 89 minucie rewelacyjne uderzenie wykonał Naismith. Ten zawodnik jest w tym sezonie dla nas niezastąpiony! Koniec końców jedynie remisujemy, ale byliśmy bliscy porażki.

 

Championship [18/46]

Stadion: Cardiff City Stadium w Cardiff, 18587 widzów

[9] Cardiff – [6] Everton

2:2 [Tommy Smith 41’ 86’ – Carlos Fierro 50’, Steven Naismith 89’]

Mom: Tommy Smith “8.8”

Odnośnik do komentarza

1.12.2012

 

Rozpoczynamy kolejny, ostatni miesiąc tego roku kalendarzowego. Pierwszy mecz, to wyjazdowe spotkanie z Brighton, które wręcz szaleje w lidze, znajdując się obecnie jedynie oczko za nami. Będzie ciężko, ale przecież nie możemy bać się rywali. Musimy zdobywać punkty, by nie wyjść na cioty, które spadły do niższej ligi i nie potrafią wrócić do domu!

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, D. Situ, S. Distin, P. Neville, T. Hitzlsperger, M. Fellaini, R. Barkley, S. Naismith, C. Fierro, F. Borini

 

Mecz rozpoczął się dla nas bardzo źle. Zawodnicy chyba jeszcze myślami byli w szatni, bowiem jak inaczej można skomentować sytuację, gdzie późniejszy strzelec sam wyprowadził piłkę z własnej połowy, biegnąc z nią dobre sześćdziesiąt metrów zdołał minąć kilku moich podopiecznych, a na końcu oddać jeszcze celny strzał? To się w głowie nie mieści! Na szczęście dziesięć minut później wyrównujemy, ale dużą zasługę miał tutaj bramkarz Brighton – Kuszczak. Źle wypluł piłkę, która spadła pod nogi nabiegającego Situ, a ten nogą skierował ja za linię bramkową. Z korzystnego wyniku (w aspekcie naszej gry), cieszyliśmy się jedynie chwilę, bowiem rywale znów pokazali pazur. Przed przerwą miejscowy zwiększają jeszcze prowadzenie, stawiając nas w bardzo trudnej sytuacji. Graliśmy wręcz fatalnie, nie wychodziło nam dosłownie nic i wcale nie jestem zdziwiony, kiedy patrzę na rezultat. Za Barkleya wchodzi Osman, Boriniego zmienia Benteke, a zmiejsce Nevilla zajmuje Hibbert. Komplet zmian w przerwie wiąże się z pewnym ryzykiem, ale dzisiaj nie mieliśmy na co czekać. Po zmianie stron graliśmy już lepiej. Nie straciliśmy gola, a nawet sami zdołaliśmy go strzelić na około kwadrans przed końcem. Świetnie za podaniem poszedł Benteke i zza pola karnego zapakował do siatki soczystym kopniakiem. Czasu mało, a nadzieje rosną. Niestety, nie daliśmy rady. Było blisko, ale musimy pogodzić się z porażką.

 

Championship [19/46]

Stadion: American Express Community Stadium w Brighton, 22500 widzów

[6] Brigton – [5] Everton

3:2 [Craig Mackail-Smith 3’, Leonardo Ulloa 20’ 42’ – Darnel Situ 15’, Christian Benteke 78’]

Mom: Leonardo Ulloa “8.8”

Odnośnik do komentarza

5.12.2012

 

O ile w dotychczasowych spotkaniach Carlin Cup szło nam gładko, to teraz los był bardzo zły. Trafiamy na londyńską Chelsea, a więc jednego z gigantów krajowego futbolu. Zespół ten aktualnie znajduje się na szóstej lokacie w Premiership, a więc czeka nas niezwykle trudne zadanie. Dodatkowym problemem będzie to, że to my zagramy na wyjeździe.

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, D. Situ, S. Distin, P. Neville, M. Fellaini, D. Gibson, K. Mirallas, J. Kosecki, V. Anichebe, N. Jelavic

 

Rywale wyszli składem mocno rezerwowym i to właśnie tutaj upatrywałem swoją szansę. Już w trzeciej minucie, po dośrodkowaniu z rożnego piłkę w kierunku bramki posłał Distin, a mocno zaskoczony Hilario jedynie spróbował interweniować. Spróbował, bowiem teoretycznie trącił futbolówkę, ale i tak wleciała ona do bramki, dając nam niespodziewane prowadzenie. Nikt chyba nie przypuszczał, że tak dobrze rozpoczniemy taki pojedynek. Sekundy później był już jednak remis. Dobre podanie za plecy obrońców wykorzystał szybki jak strzała Moses i w sytuacji sam na sam nie miał wielu problemów z ulokowaniem futbolówki w siatce. Ósma minuta, zamieszanie pod naszą bramką i Lukaku daje swoim kolegom wynik 2:1. Szybki come back w wykonaniu piłkarzy Chelsea z pewnością podetnie nam skrzydła. W dwudziestej piątej minucie natomiast, pierwszego gola w sezonie dla Evertonu zalicza Phil Neville. Podobna sytuacja jak z początku spotkania, tyle tylko, że to trafienie zostało zaliczone już na konto prawdziwego strzelca. Znów zatem mamy remis. Dokładnie dziesięć minut później po dośrodkowaniu w pole karne przez Colemana, sędzia odgwizduje faul i wskazuje na wapno. Prezent w postaci rzutu karnego, pewnym uderzeniem wykorzystuje Mirallas i w tym momencie to my zaliczamy come back. Już teraz można śmiało powiedzieć, że jest to znakomite, trzymające w napięciu spotkanie. Po zmianie stron miejsce Jelavica zajmuje Fierro. Niecałe dziesięć minut po wznowieniu, w polu karnym znów pokazaliśmy się z lepszej strony. Tym razem jednak nie z głowy, a wślizgiem pomógł sobie Gibson. Prowadziliśmy zatem dwoma trafieniami i wszystko wskazywało na to, że Chelsea zostanie oddelegowana z pucharu. Dodatkowo po upływie godziny, Fierro obsłużył podaniem Mirallasa i Belg znów zmienia rezultat. 5:2 przeciwko takiej ekipie jak Chelsea wygląda niezwykle efektownie. Dla mnie nie liczy się fakt, że rywal grał rezerwowym składem. Jestem dumny, że potrafiliśmy utrzeć nosa trenerowi, który nas po prostu zlekceważył. Taki wynik na pewno pomoże nam uwierzyć w siebie i w lidze powrócimy do wygrywania spotkań. Ostatnie dwadzieścia minut w miejscu Anichebe spędził Benteke. W rewelacyjnej dyspozycji był jednak Mirallas, który kwadrans przed końcem skompletował hat tricka. No, ładnie to będzie wyglądało w CV… Mimo niezbyt zachęcającego początku osiągamy rewelacyjny wynik, który na pewno pójdzie w świat!

 

Carling Cup, ćwierćfinał

Stadion: Stamford Bridge w Londynie, 37307 widzów

Chelsea – Everton

2:6 [Victor Moses 5’, Romelu Lukaku 8’ – Hilario 3’(sam), Phil Neville 25’, Kevin Mirallas 37’(k) 60’ 74’, Darron Gibson 54’]

Mom: Kevin Mirallas “9.7”

Odnośnik do komentarza

8.12.2012

 

Kilka dni po świetnym występie z Chelsea, powracamy na ligowe murawy, by zmierzyć się z drużyną Huddersfield. Przyjezdna ekipa rozgrywa dobre zawody i plasuje się na wysokiej, piątej pozycji. My zaś, ostatnie niepowodzenia opłaciliśmy spadkiem dopiero na siódmą lokatę. W związku ze świetnym występem w Carling Cu, dzisiaj możemy spodziewać się podobnego składu.

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, D. Situ, S. Distin, P. Neville, M. Fellaini, D. Gibson, K. Mirallas, J. Kosecki, C. Fierro, K. Adorjan

 

Już w drugiej minucie tracimy gola po przecudnej główce Wickhama. Nasi defensorzy nie upilnowali zawodnika Huddersfield i mamy za to karę. Dopiero dziesięć minut przed przerwą udaje się nam wyrównać. Mimo kilku znakomitych okazji, dopiero po strzale Adorjana pojawia się cień szansy. Węgier, który z reguły nawet nie łapie się na ławkę rezerwowych, postanowił na całego wykorzystać daną mu szansę. Po zmianie stron miejsce Fierro zajmuje Anichebe. W 65 minucie, w jednym ze starć ucierpiał Situ, za którego wprowadziłem młodego Duffy’ego. Nie wiem, na czym polega fenomen formy naszej ekipy. Z Chelsea potrafimy zdobyć sześć goli, by w następnym meczu być stroną mocno przeważającą i jedynie zremisować. Dużo zawdzięczam dzisiaj Howardowi, który wielokrotnie uchronił nas od utraty kolejnego gola. Szkoda, że musimy dziś dzielić się punktami…

 

Championship [20/46]

Stadion: Goodison Park w Liverpoolu, 28360 widzów

[7] Everton – [5] Huddersfield

1:1 [Krisztian Adorjan 35’ – Connor Wickham 2’]

Mom: Tim Howard “8.1”

Odnośnik do komentarza

15.12.2012

 

Kolejnym przystankiem w drodze do awansu będzie Wigan. Rywale tak jak to było planowane, znajdują się wysoko w tabeli i z pewnością łatwo spotkania nie oddadzą. Zagramy jednak u siebie, co powinno nam pomóc. Powinno, ale niekoniecznie. Mam jakieś wrażenie, że przed własną publicznością gramy dużo gorszy futbol, ale jaki jest tego powód?

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, S. Duffy, S. Distin, P. Neville, T. Hitzlsperger, M. Fellaini, K. Mirallas, S. Naismith, C. Fierro, N. Jelavic

 

Na Goodison Park w Liverpoolu spotkali się dwaj zeszłoroczni spadkowicze. Jak na takie zespoły przystało, spotkanie stało na wysokim poziomie. Kibice mogli nacieszyć oko ciekawymi akcjami, ale i masą zmarnowanych okazji. Dobrze i bez zarzutów po obu stronach grali jedynie bramkarze, którzy raz po raz ratowali tyłek swoim kolegom. W pierwszej odsłonie goli nie zobaczyliśmy. Po zmianie stron miejsce kontuzjowanego Distina zajął Hibbert, a zamiast słabego w ostatnim czasie Jelavica pojawił się Anichebe. Dodatkowym problemem była też kontuzja Hibberta na dwadzieścia minut przed końcem meczu. W jego miejsce posłałem Oviedo, który od razu zamienił się miejscami z Nevillem. Kwadrans przed końcem trybuny wreszcie ożyły. Spowodował to Fierro, który wykorzystał niefrasobliwość jednego z defensorów i przejął zbyt słabe podanie. Później już tylko posłanie futbolówki za linię bramkową i mogliśmy się cieszyć. Dawno już nie widzieliśmy tak grającego Evertonu i przede wszystkim wygrywającego z czołową ekipą z tabeli. To jednak chyba się nie ma prawa zdarzyć, bowiem w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry tracimy gola i spotkanie kończy się bramkowym remisem. Tak blisko, ale jednak znów nie osiągamy dobrego rezultatu…

 

Championship [21/46]

Stadion: Goodison Park w Liverpoolu, 28448 widzów

[6] Everton – [3] Wigan

1:1 [Carlos Fierro 77’ – Arouna Kone 90’]

Mom: Carlos Fierro “7.6”

Odnośnik do komentarza

22.12.2012

 

W Anglii zbyt długą przerwą świąteczną się nie nacieszysz. Dwa dni przed kolacją wigilijną trzeba rozegrać pojedynek, gdzie rywalem będzie Sheff Utd. Rywale to tegoroczny średniak z tabeli, a więc teoretycznie dostarczyciel punktów dla lepszych ekip. Zagramy na wyjeździe, a więc statystycznie nasze szanse rosną, co musimy wykorzystać. Czołówka bowiem odjeżdża zbyt mocno, by pozwalać sobie wciąż na straty.

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, K. Arnason, S. Distin, B. Oviedo, D. Gibson, M. Fellaini, R. Barkley, J. Kosecki, K. Mirallas, C. Fierro

 

Nie minęły jeszcze pełne dwie minuty pojedynku, a z bramki cieszył się już Fierro. Meksykanin wykorzystał dobre podanie w uliczkę od Mirallasa i ze spokojem pokonał wysuniętego bramkarza miejscowych. Nic jednak lepszego nie mogło nas spotkać, niż pewne problemy dwadzieścia minut później. Tak właśnie, rywale wykorzystali błąd defensywy i przede wszystkim Howarda i wyrównali stan rywalizacji. Blisko zdobycia gola był Arnason, jednak jego próba została wybita z linii brakowej przez jednego z graczy defensywnych Sheff Utd. Powiem szczerze, że gdyby nie Fierro, to byśmy się w ogóle nie uśmiechali. Ten zawodnik po upływie godziny wpisuje się drugi raz na listę strzelców i przywraca nam cenne prowadzenie. Rywale nie zamierzali się poddawać i wciąż wściekle szukali swoich okazji. I tak oto, dziesięć minut przed końcem udało im się ponownie wyrównać. Kolejny raz statystyki jasno wskazują lepszy zespół, a i tak niestety musimy dzielić się punktami.

 

Championship [22/46]

Stadion: Bramall Lane w Sheffield, 23100 widzów

[14] Sheff Utd – [6] Everton

2:2 [Tosin Dosunmu 22’, Andy Weimann 80’ – Carlos Fierro 2’ 64’]

Mom: Carlos Fierro “8.8”

Odnośnik do komentarza

26.12.2012

 

Po świątecznej przerwie, która trwała stanowczo za krótko, znów trzeba wybiec na murawę i spróbować sprzeciwić się losowi. Tym razem zmierzymy się z Ipswich. Na własnym terenie rozegramy zatem ostatnie spotkanie przed środkiem sezonu. Chciałbym je wygrać i zażegnać beznadziejne i fatalne w skutkach remisy i porażki.

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, K. Arnason, S. Distin, B. Oviedo, L. Osman, M. Fellaini, R. Barkley, J. Kosecki, K. Mirallas, C. Fierro

 

Przez niemal całe spotkanie miałem wrażenie, że obie ekipy chyba nie chcą robić sobie poświątecznej przykrości. Wiele akcji, ale brakowało nawet jednego, celnego uderzenia. Nie wiedziałem, dlaczego Everton nie potrafi wykorzystać swoich okazji, mimo iż ma naprawdę świetnych zawodników w ofensywie. Dopiero ostatnie dziesięć minut tego pojedynku przyniosło prawdziwe emocje. Najpierw do siatki trafia Fierro. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry wyrównuje Chopra i wtedy znów pojawił się obraz podziału punktowego, mimo iż wcześniej prowadziliśmy. Tak jednak dziś się nie stało. W dziewięćdziesiątej minucie błysnął Kosecki, który potężnym uderzeniem przywrócił nam prowadzenie i jak się później okazało, ustalił wynik końcowy. Wreszcie, wreszcie wychodzimy zwycięsko z ligowego pojedynku! To nam się jak najbardziej należało!

 

Championship [23/46]

Stadion: Goodison Park w Liverpoolu, 27283 widzów

[6] Everton – [10] Ipswich

2:1 [Carlos Fierro 81’, Jakub Kosecki 90’ – Michael Chopra 88’]

Mom: Jakub Kosecki “7.4”

Odnośnik do komentarza

29.12.2012

 

Ostatni mecz w tym roku kalendarzowym będzie pojedynkiem niesamowicie ważnym. Na nasze śmieci przyjedzie vice lider Leicester. Dlaczego ważny wieczór? Rozpoczynamy rundę rewanżową i przydałoby się wygrywać jak najwięcej, by zacząć gonitwę za czołówką. Ona dość mocno nam odjechała, a szczerze mówiąc, chciałbym uniknąć spotkań barażowych w walce o awans.

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, K. Arnason, S. Distin, B. Oviedo, L. Osman, M. Fellaini, R. Barkley, J. Kosecki, N. Jelavic, C. Fierro

 

Od pierwszego gwizdka spotkanie było bardzo wyrównane. Obie ekipy stwarzały sobie sytuacje, ale ich nie wykorzystywały. I nie była to kwestia świetnych golkiperów, tylko celowniki snajperów były mocno rozregulowane. Dopiero w 27 minucie, składna akcja rozpoczęta przez Osmana przyniosła oczekiwany skutek. Środkowy pomocnik podał na skrzydło do Barkley, ten natychmiastowo zdecydował się płasko dośrodkować na ósmy metr, gdzie na posterunku czekał Jelavic. Chorwat dołożył nogę i piłka tuż obok bliższego słupka wleciała za linię bramkową. Do przerwy utrzymaliśmy prowadzenie, jednak łatwo nie było. Po zmianie stron miejsce zmęczonego Osmana zajmuje Hitzlsperger. Natomiast chwilę po wznowieniu tracimy bramkę. St. Ledger wykorzystuje dokładne dośrodkowanie z rożnego i pokonuje dobrze dysponowanego Howarda. Po godzinie gry dostaliśmy potężny cios. Po starciu z bramkarzem rywali, spotkania nie może kontynuować Fierro. W jego miejsce wchodzi więc Mirallas. Przy tej sytuacji, jak i chwilę później, kiedy to padł jak długi w polu karnym Mirallas, powinien sędzia podyktować jedenastkę. Jednak w obu przypadkach zachował się co najmniej nieprofesjonalnie, puszczając grę. Znów zatem musimy walczyć z przeciwnościami losu. Rywale ewidentnie korzystali z pracy arbitra grając agresywnie i wciąż unikając konsekwencji. Remis chyba jednak nie jest taki zły…

 

Championship [24/46]

Stadion: Goodison Park w Liverpoolu, 29772 widzów

[6] Everton – [2] Leicester

1:1 [Nikica Jelavic 27’ – Sean St. Ledger 49’]

Mom: Sean St. Ledger “8.1”

Odnośnik do komentarza

Jak to zwykle bywa na przełomie roku, rozdawane są nagrody dla najlepszych piłkarzy globu. W tym roku, Złota Piłka wpadła w ręce Lionela Messiego, który wyprzedził w klasyfikacji Cristiano Ronaldo i swojego klubowego kolegę Xaviego. Ta sama kolejność na podium była również w klasyfikacji dla Najlepszego Piłkarza na Świecie. Zawodnikiem Roku w Afryce został John Obi Mikel z Chelsea, zaś Młodym Piłkarzem Roku w Afryce wybrano kadrowicza Juventusu – Kwadwo Asamoah. Piłkarzem Roku w Azji został Keisuke Honda, który obecnie reprezentuje barwy PSG.

 

Otwarte również zostało okienko transferowe i jak się pewnie domyślacie, coś musiało się zdarzyć. Najważniejszą informacją jest zatrudnienie dwóch, nowych zawodników, którzy zaopiekują się zabezpieczeniem dostępu do bramki. Tracimy zbyt wiele goli w tym sezonie, dlatego postanowiłem właśnie postawić na defensywę. Wesley Lautoa (25l./Nowa Kaledonia/5/0a) zauważony został we francuskim FC Lorient, któremu zapłaciliśmy skromne 1,9 miliona Euro. Piłkarz ma być alternatywą na środku defensywy i walczyć z którymś z Francuzów o podstawowy skład. Oprócz niego, dość nieoczekiwanie przyszedł do Evertonu nowy bramkarz. Howard spisuje się rewelacyjnie, ale zwiększona walka o premiowane miejsce i oczywiście opcja rezerwowa w razie kontuzji, nigdy nie zaszkodzi. Dziesięć milionów Euro przelaliśmy na konto argentyńskiej Boci za kartę zawodniczą Oscara Ustariego (26l./Argentyna/1/0a). Jest to świetny golkiper i z pewnością będzie nam potrzebny, jak już nie teraz, to za rok, może dwa.

Zdecydowałem się również na sprzedaż jednego z pomocników. Darron Gibson powędrował do Sunderlandu za kwotę sześciu milionów Euro. Oczywiście transfer podpisaliśmy jeszcze przed okresem, kiedy Darron zaczął coś grać. Z początku mocno cieniował, ale i później również nie błyszczał. Od takiego zawodnika wymaga się naprawdę dużo, a tymczasem był on zdecydowanie gorszy od Naismitha, czy też Hitzlspergera. W trakcie połowy sezonu zagrał w trzynastu spotkaniach, strzelił trzy gole i zanotował jedną asystę, uzyskując przy tym dość dobrą (o dziwo) średnią 7.15. Z drugiej strony, jakby oferta pojawiła się nieco później, to chyba bym ją odrzucił.

 

1.01.2013

 

W nowy rok wchodzimy również koniecznością rozegrania kolejnego meczu. Na własnym obiekcie podejmiemy ekipę Middlesbrough, która po fatalnym starcie powoli odbija się od dna. Ciekaw jestem postawy nowych zawodników, którym dam dzisiaj zadebiutować i to w podstawowym składzie.

 

Skład:

O. Ustari, T. Hibbert, D. Situ, W. Lautoa, P. Neville, T. Hitzlsperger, M. Fellaini, K. Mirallas, S. Naismith, V. Anichebe, C. Benteke

 

Heh, nie ma to jak zimny prysznic już w drugiej minucie spotkania w spowodowany rzut karny przez Lautoę. Rywal oczywiście wykorzystał prezent i wyszedł na łatwe prowadzenie. Na całe szczęście, już dziesięć minut później wyrównuje Benteke. No właśnie, bardzo bałem się o postawę snajperów, bowiem dzisiejsze zestawienie jest normalnie rezerwowym. Benteke pokazuje już po raz kolejny, że w trudnych momentach można na niego liczyć. Dziesięć minut przed przerwą rywale znów wychodzą na prowadzenie, a wszystko dzięki fatalnej postawie Hitzlspergera, od którego futbolówka odbiła się, spadając pod nogi nabiegającego snajpera Middlesbrough. Chwilę później jednak znów nadrabiamy straty! Nie mogłem wyjść z podziwu, że do siatki przeciwnika wreszcie trafia Anichebe! W przerwie zdecydowałem, że Distin wejdzie za Lautoę. Debiutu ten zawodnik z pewnością nie zaliczy do udanych. W drugiej odsłonie mimo kilku groźnych sytuacji, bramek już zabrakło. Kończymy zatem mecz kolejnym remisem.

 

Championship [25/46]

Stadion: Goodison Park w Liverpoolu, 28308 widzów

[6] Everton – [12] Middlesbrough

2:2 [Christian Benteke 12’, Victor Anichebe 40’ – Julio Arca 3’(k), Scott McDonald 37’]

Mom: Steven Naismith “8.1”

Odnośnik do komentarza

5.01.2013

 

Rozpoczynamy walkę na kolejnym froncie, tym razem pucharowym. FA Challange Cup i w trzecia runda, to mecz z ligowym rywalem Peterborough. Losowanie mogłoby być zdecydowanie lepsze, ale narzekać nie ma co. Trzeba zrobić swoje i po prostu wygrać, a do gry desygnuję oczywiście rezerwowe zestawienie zawodników.

 

Skład:

O. Ustari, S. Coleman, W. Lautoa, S. Duffy, P. Neville, L. Osman, T. Hitzlsperger, R. Barkley, A. Abdullayev, F. Borini, K. Adorjan

 

Nie zamierzałem się stresować tym pojedynkiem nawet w najmniejszym stopniu. Wynik nie gra wielkiej roli, bowiem sezon i tak jest ogromnie trudny i długi, a przecież największe skupienie trzeba zastosować w lidze. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w zeszłym sezonie Borini potrafił zdobyć łącznie piętnaście bramek w barwach Liverpoolu, kiedy u nas nie wywiązuje się nawet z podstawowych założeń taktycznych, nie mówiąc już właśnie o strzelaniu goli? Wszystko wskazuje więc na to, że piętnaście baniek przeznaczonych na jego transfer wyrzuciliśmy w błoto. Pierwsza odsłona pojedynku zakończyła bramkowym remisem. Na uderzenie Asamoah, momentalnie odpowiedział Barkley, który jednocześnie potwierdził prawidłową decyzję o przedłużeniu z nim kontraktu do 2017 roku. Na Rossa sidła zakłada Manchester City, ale 3,2 miliona Euro to kwota zdecydowanie zbyt zabawna. Zawodnik jest dla mnie wielkim talentem, którego pozbycie się, podobnie jakby to miało miejsce z Fierro oznaczałoby utratę kilku klepek w głowie. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie, a to oznacza jedynie tyle, że do swojego kalendarza dokładamy jeszcze jeden, powtórkowy mecz.

 

FA Challange Cup, 3. Runda

Stadion: London Road w Peterborough, 7184 widzów

Peterborough – Everton

1:1 [Derek Asamoah 33’ – Ross Barkley 35’]

Mom: Derek Asamoah “7.6”

Odnośnik do komentarza

Po wielu miesiącach poszukiwań, wreszcie znalazłem nowego pracodawcę dla niespełnionego talentu z Grecji – Apostolosa Velliosa. Snajper przeniósł się za 750 tysięcy Euro do włoskiej Brescii, gdzie być może będzie grał. U nas nie miał szans przebicia się nawet na ławkę rezerwowych.

 

12.02.2013

 

Dosłownie na chwilę przenosimy na ligowe murawy, gdzie czeka nas pojedynek z Watford. Rywal znajduje się daleko w tyle i zajmuje dopiero 23 lokatę w tabeli. Jak wiadomo, ostatnio nie potrafimy wygrywać spotkań, ale mam głęboką nadzieję, że dzisiaj wreszcie los się odmieni.

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, D. Situ, S. Distin, P. Neville, S. Naismith, M. Fellaini, R. Barkley, J. Kosecki, C. Fierro, N. Jelavic

 

Do trzydziestej minuty szło nam fatalnie. Nie potrafiliśmy wyprowadzić ataku z własnej połowy, a rywale to wykorzystywali i naciskali z każdą minutą coraz mocniej. Prezentem miała być czerwona kartka dla jednego z defensorów Watford, za brutalny faul na Jelavicu. Tak się jednak nie stało i do przerwy, mimo gry w przewadze wynik nie uległ zmianie. Nie uległ też zmianie do końcowego gwizdka, co oznaczało, że zaliczamy ogromną wpadkę. Zespół grał dzisiaj fatalnie, najgorzej, jak tylko mógł!

 

Championship [26/46]

Stadion: Vicarage Road w Watford, 12215 widzów

[23] Watford – [6] Everton

0:0

Mom: Jonathan Hogg “7.5”

Odnośnik do komentarza

16.01.2013

 

Ostatnio nasza gra pozostawia wiele do życzenia. Kiepsko zatem zapowiada się dzisiejszy wieczór, gdzie zmierzyć się musimy w półfinałowym spotkaniu Carling Cup. Przeciwnikiem będzie grający w najwyższej lidze krajowej Tottenham. Mimo iż rywal jest zdecydowanie lepszą ekipą, to w tym pucharze pokazaliśmy już jaja, eliminując we wspaniałym stylu londyńską Chelsea. Czy zatem stolica Anglii doczeka się kolejnego klubu, który odpadnie ze spadkowiczem? Dla jasności dodam, że na tym etapie gramy dwumecz, a pierwszy pojedynek będzie miał miejsce na naszym obiekcie.

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, S. Distin, W. Lautoa, P. Neville, T. Hitzlsperger, M. Fellaini, K. Mirallas, S. Naismith, C. Fierro, N. Jelavic

 

Planem numer jeden na dzisiejszy mecz było zabezpieczenie własnej bramki. W aspekcie dwumeczu jest to bowiem bardzo ważny element. Co ciekawe, po dwudziestu minutach zamiast się bronić, wychodzimy na prowadzenie. Samodzielną akcję, celnym uderzeniem wykończył Jelavic. Chorwat jeszcze niedawno łączony był z Newcastle, a ja nawet zaakceptowałem ofertę. Dopiero w ostatniej chwili zdecydowałem się zerwać rozmowy i chyba to był świetny wybór. Widać, że ewidentnie mamy sposób na spotkania w tym Carling Cup. Jeszcze przed przerwą Jelavic wysunął futbolówkę pod nogi wybiegającego na czystą pozycję Fierro, a Carlos dopełnił tylko formalności. Graliśmy dzisiaj zdecydowanie najlepszy futbol w ostatnim czasie. Po godzinie gry zdecydowałem, że zmęczonego Naismitha zastąpi Kosecki. Polak ostatnio chyba wreszcie złapał rytm angielskich boisk i spisuje się bardzo dobrze. Rywale to zdecydowany faworyt dwumeczu, ale po dzisiejszym wieczorze chyba nie mogą być zadowoleni. Tym bardziej, że chwilę po zmianie na Koseckiego strzelamy jeszcze dwie bramki i osiągamy świetną przewagę. Niech mi ktoś wytłumaczy tę prawidłowość, że po spotkaniu na remis z praktycznie najsłabszym rywalem w lidze, gromimy zespół walczący o prym w całym kraju. Ten mecz kończymy ze świetnym rezultatem, który praktycznie daje nam spokojny awans do finału Carling Cup. Chcę, aby Everton zawsze grał taki futbol!

 

Carling Cup, półfinał [1/2]

Stadion: Goodison Park w Liverpoolu, 40157 widzów

Everton – Tottenham

5:0 [Nikica Jelavic 22’ 75’, Carlos Fierro 39’ 69’ 72’]

Mom: Carlos Fierro “9.6”

Odnośnik do komentarza

19.01.2013

 

Po tak udanym pojedynku z Tottenhamem czeka nas ligowy mecz z Nottm Forest. Jeśli ostatnio zagraliśmy w tak dobry sposób, to dzisiaj również bez problemu musimy sięgnąć po punkty. Czy tak się jednak stanie? Liga coś nam nie służy i osiągamy jedynie ochłapy w postaci remisów. Może wreszcie coś zaskoczy?

 

Skład:

T. Howard, S. Coleman, S. Distin, W. Lautoa, P. Neville, T. Hitzlsperger, M. Fellaini, K. Mirallas, J. Kosecki, C. Fierro, N. Jelavic

 

W lidze chyba jednak nadal trapi nas jakaś niesamowita niemoc wygrywania spotkań, gdzie jesteśmy zdecydowanie lepszą ekipą. Przez cały czas przeważaliśmy, a rywali ograniczali się jedynie do sporadycznych wykopów na oślep w celu ustawienia szeregów defensywnych od nowa. Po zmianie stron Barkley zastępuje słabego Jelavica i od razu robi miejsce na napadzie Mirallasowi, samemu schodząc na skrzydło. Ten ruch był chyba bardzo dobry, bowiem już chwilę po wznowieniu gry, Belg wpisuje się na listę strzelców i daje nam prowadzenie. Wszystko fajnie, ale dopóki nie zdobędziemy bramki numer dwa, to spać spokojnie nie można. Wiadomo, jak wiele razy w tym sezonie traciliśmy w ostatnich minutach taką przewagę, co koniec końców dawało jedynie remis. Na szczęście dzisiaj zdobywamy drugiego gola i to po akcji rezerwowego Barkley, który pociągnął piłkę prawą flanką, by dośrodkować pod nogi Fierro. W samej końcówce rywale zdołali zmniejszyć jeszcze starty i zafundować nam niesamowicie gorącą końcówkę. Na szczęście nic się już nie zmieniło i wygrywamy mecz w lidze!

 

Championship [27/46]

Stadion: The City Ground w Nottingham, 20122 widzów

[16] Nottm Forest – [6] Everton

1:2 [Darius Henderson 89’ – Kevin Mirallas 54’, Carlos Fierro 68’]

Mom: Ross Barkley “7.5”

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...