Skocz do zawartości

Oryginalny tytuł


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

18.09.2011

 

Falcao bez formy po kontuzji, Filipe gra totalny piach, pozostali napastnicy nie trafiają w bramkę, a linie pomocy nie rozprowadza futbolówki tak, jak powinna. Na szczęście po ciężkiej serii przychodzi czas na spotkanie z Mallorcą. Teoretycznie zespół z niższej półki, ale w tym momencie każdy dla nas jest groźny. Kiedy złapiemy wiatr w żagle, i czy to może będzie już dziś? Tego dowiemy się już niebawem.

 

Skład:

T. Courtois, O. Kusnir, D. Godin, Miranda, D. Cisma, Gabi, N. Sinkala, L. Bacuna, A. Turan, Adrian, Falcao

 

Spotkanie rozpoczęliśmy kilkoma groźnymi atakami. Co z tego, jak wszystko co najgroźniejsze kończy się w momencie strzału, gdyż napastnicy znów zapomnieli wziąć celowników. Dopiero po trzydziestu minutach zdarzyło się coś, co zapamiętam na długo. Sami nie mogliśmy trafić, to rywali postanowili dać nam prezent w postaci rzutu karnego. Do futbolówki podszedł Falcao i … nie trafił w bramkę! To podniosło na duchu gości, którzy natychmiastowo przeprowadzili zabójczą akcję zakończoną golem Hemeda. Dodatkowo przed przerwą trafia jeszcze Geromel i już możemy zapomnieć o korzystnym wyniku na własnym obiekcie. Jeszcze tak na ostatek, tuż przed gwizdkiem zrehabilitował się Falcao i przywrócił nadzieję. Po zmianie stron Necid wszedł za Adriana, a Bayal zastąpił Mirandę. Dwadzieścia minut przed końcem za drugą karę wyleciał Marti, środkowy defensor rywali. Zero walki, zero samozaparcia, zero wszystkiego! Przegrywamy kolejny mecz…

 

Liga BBVA [3/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 46055 widzów

[20] Atletico Madryt – [16] Mallorca

1:2

[Falcao 44’ – Tomer Hemed 33’, Geromel 41’]

Mom: Geromel “7.9”

Odnośnik do komentarza

22.09.2011

 

Kolejna okazja do porażki już dzisiaj. Na wyjeździe zagramy z Celtą, która ten sezon zaczęła dość dobrze. Nam zupełnie nie idzie, dlatego nie ma co spodziewać się fajerwerek. Wystawię i tak najmocniejszy obecnie skład, ale przecież ci zawodnicy grają cały czas i rezultaty widać. Według mnie zupełnie nie trafiliśmy z transferami, bowiem jak jeszcze w sparingach coś ci zawodnicy pokazywali, tak teraz są cieniem treningowych tyczek.

 

Skład:

T. Courtois, Silvio, D. Godin, D. Diaz, Filipe, Tiago, Koke, Juanfran, A. Turan, T. Necid, Falcao

 

Trzy, cztery, pięć dogodnych okazji, a rywale pierwszy raz wchodzą w nasze pole karne I od razu gol. Orellana wyprzedził defensorów i uderzeniem wślizgiem skierował futbolówkę do siatki. Piłka za wolno chodzi między zawodnikami, którzy dodatkowo zaliczają głupie straty. Fatalnie! Jak już mamy rzut rożny, to przecież trzeba piłkę cofnąć do własnego bramkarza. Po zmianie stron Diego Costa zastąpił czeskiego snajpera, któremu piłka najwyraźniej przeszkadza. Dodatkowo Falcao z dwóch metrów uderzył… w aut. Co się dzieje? Dopiero po godzinie pojawiła się szansa, bowiem Kolumbijczyk trafił do siatki! Szok, naprawdę byłem w szoku jak zobaczyłem, że snajper uderzył z dwudziestego metra. Dziesięć minut przed końcem przeżyłem zawał, bowiem Diego Costa daje nam prowadzenie! Trzeba też jasno powiedzieć, że ten zawodnik wniósł wiele do naszej dzisiejszej gry i był najlepszym kopaczem. Wygrywamy mecz, gdzie przegrywaliśmy i nic nie wskazywało na taki obrót sytuacji.

 

Liga BBVA [4/38]

Stadion: Balaidos w Vigo, 26823 widzów

[12] Celta – [20] Atletico Madryt

1:2

[Fabian Orellana 22’ – Falcao 61’, Diego Costa 80’]

Mom: Asier Del Horno „7.9”

Odnośnik do komentarza

25.09.2011

 

Ogromne tempo spotkań, to może nam pomóc bowiem chyba coś poprawia się w naszej grze. Nie mogę jeszcze powiedzieć, że dzisiejszego rywala połkniemy w przedbiegach, ale jest spora szansa na kolejne zwycięstwo. Zaragoza znajduje się jedynie oczko nad nami i równie słabo rozpoczęła sezon. Trzeba przedłużyć tą ich słabszą passę.

 

Skład:

T. Courtois, O. Kusnir, D. Godin, M. Bayal, D. Cisma, M. Suarez, Gabi, Juanfran, L. Bacuna, Falcao, D. Costa

 

W dziesiątej minucie dostajemy kolejny już prezent od rywali. Do jedenastki chciał podejść Falcao, ale od razu zmieniłem go na Gabiego. Środkowy pomocnik huknął ile tylko miał sił i wprawił nas w zadowolenie, bo trafił! Jeszcze przed trzydziestą minutą wyszliśmy na dwubramkowe prowadzenie. Wszystko za sprawą Falcao, który zdecydował się uderzenie z trzydziestego metra i trafił idealnie pod poprzeczkę. Szczerze mówiąc dzisiaj byłem pod wrażeniem gry swojego zespołu. Trochę sytuacji zmarnowaliśmy, ale i tak wszystko działało tak, jak powinno. W drugiej odsłonie rywale mocniej nacisnęli a my skupiliśmy się na kontroli ich poczynań. Wynik nie uległ już zmianie, ale i tak możemy być zadowoleni z drugiej wiktorii z rzędu.

 

Liga BBVA [5/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 47 238 widzów

[18] Atletico Madryt – [17] Zaragoza

2:0

[Gabi 11’(k), Falcao 26’]

Mom: Moustapha Bayal „7.6”

Odnośnik do komentarza

29.09.2011

 

Wyjazd do Holandii na spotkanie z FC Twente zapowiada się bardzo ciekawie. My powoli łapiemy wiatr w żagle, a w ekipie rywali szaleje wręcz Castaignos. Moje defensywa stanie więc przed wyzwaniem, w którym nagrodą będą punkty tej europejskiej ligi. Jak pamiętamy, pierwszy mecz zremisowaliśmy i ten należałoby wygrać. Będzie trudniej, ale wszystko przecież jest możliwe.

 

Skład:

T. Courtois, Silvio, D. Godin, D. Diaz, Filipe, Gabi, Tiago, Juanfran, A. Turan, Falcao, Adrian

 

Już na początku wszystko zapowiadało, że będzie to kolejny, beznadziejny mecz w wykonaniu Falcao. Kiedy nie trafił on z dwóch metrów na pustą bramkę, przewidywałem spore problemy związane ze skutecznością. Pierwszej odsłony, de facto mogłoby nie być. Nie działo się nic, o czym warto byłoby nawet wspominać, oprócz oczywiście tego feralnego pudła Falcao. Na drugą połowę natomiast wyszedł zupełnie inny zespół. Motywacja w szatni zadziałała perfekcyjnie, a w dodatku Diego Costa zastąpił Adriana. Efekt? Wygrana 3:1, po dwóch golach dzisiejszego jokera i jednym Juanfrana. Wyjazdowa wiktoria bardzo nam pomoże w walce o awans z grupy. Mamy w tej chwili cztery punkty na swoim koncie i wciąż otwartą drogę ku kolejnej rundzie.

 

Puchar UEFA, grupa K [2/6]

Stadion: Grolsch Veste w Enschede, 29941 widzów

FC Twente – Atletico Madryt

1:3

[Luc Castaignos 66’ – Diego Costa 58’ 70’, Juanfran 61’]

Mom: Diego Costa “8.7”

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Dlaczego piszesz puchar UEFA zamiast Liga Europejska?

Nie, żebym się czepiał, ale w pucharze UEFA było pięć drużyn i każda z każdą rozegrała po jednym meczu. Natomiast w Lidze Europy są cztery drużyny i grają system mecz i rewanż.

Gdybyś mógł to poprawić, byłbym wdzięczny ;)

Odnośnik do komentarza

@ Wiem, że są nowe nazwy, ale jakoś wole używać starych PU i LM.

 

2.10.2011

 

Seria wygranych trwa już przez trzy mecze. Oby po dzisiejszym pojedynku pozostała przedłużona. Naszym przeciwnikiem w szóstej kolejce ligowych zmagań będzie Valladolid. Ekipa teoretycznie słaba, ale jeszcze niedawno moglibyśmy powiedzieć, że nieosiągalna. Dzisiaj – jedna wielka niewiadoma. Teoretycznie powinniśmy zapewnić sobie komplet punktów, tyle, że zagramy na wyjeździe.

 

Skład:

T. Courtois, Silvio, D. Godin, D. Diaz, Filipe, Gabi, Tiago, Juanfran, Arda Turan, Falcao, Adrian

 

Siódma minuta, pierwsza akcja rywali i niestety, tracimy bramkę. Kolejny raz fatalnie zachowała się defensywa, która zostawiła rywalowi pusty korytarz, którym sobie wszedł na dziesiąty metr i bez problemu pokonał Kurtułe. Jeśli na trzecim metrze przy dośrodkowaniu z rożnego mija się z piłką, będąc w szesnastce najbardziej wysunięty snajper cofa piłkę do linii pomocy, oraz żadne z dośrodkowań od skrzydłowych nie dochodzi do celu, to spotkania wygrać nie można. Po zmianie stron miejsce Falcao i Juanfrana zajmują Costa i Necid. Chwilę po wznowieniu gry, świetną okazję zmarnował Adrian. Od połowy murawy biegł sam na bramkę, po czym wręcz podał futbolówkę bramkarzowi do rąk. Kwadrans przed końcem niemal kopia sytuacji z tym samym zakończeniem sprawy. No bez sensu, nie wiem, co dzieje się w tym sezonie z zespołem… Do końcowego gwizdka wynik nie uległ już zmianie. Dzięki temu zapisujemy na swoje konto kolejną, bezsensowną porażkę, po niesamowicie słabym spotkaniu.

 

Liga BBVA [6/38]

Stadion: Nuevo Jose Zorrilla w Valladolid, 23785 widzów

[12] Valladolid – [15] Atletico Madryt

1:0

[Lluis Sastre 7’]

Mom: Lluis Sastre „7.4”

Odnośnik do komentarza

W zespole ostatnio dzieje się niewiele. Oprócz kłótni na treningach, słabych spotkań i zupełnym braku skuteczności, chyba najciekawszą informacją jest otrzymanie hiszpańskiego paszportu przez Diego Costę, co pomoże przy ewentualnych zakupach zawodników spoza Unii.

 

16.10.2011

 

Siódma kolejka ligowych zmagań, to domowy pojedynek z Deportivo. Rywale zajmują dziewiątą lokatę i z pewnością przyjechali na Vicente Calderón popsuć nam nieco krwi. Mecz zapowiada się na bardzo trudny, a zważywszy na naszą ostatnią dyspozycję strzelecką, możemy heroicznie walczyć o jakiekolwiek punkty.

 

Skład:

T. Courtois, Silvio, D. Godin, D. Diaz, Filipe, Tiago, Gabi, Juanfran, A. Turan, D. Costa, Falcao

 

Od samego początku, dyspozycję z zeszłego meczu Adriana powtarzał dzisiaj Costa. Brazylijski napastnik dostawał cudowne podania, a potrafił zmarnować okazję, będąc sam na sam z pustą bramką, już po minięciu bramkarza przyjezdnych. Po pół godzinie osiwiałem. Dośrodkowanie z rzutu wolnego, piłka przelatuje wszystkich i spada prosto na nogę będącego dwa metry od bramki Godina. Ten… minął się z nią i posłał. Costa zrehabilitował się dopiero na chwilę przed przerwą. Wreszcie pomyślał i podał do nabiegającego na czystą pozycję Falcao. Nasza gwiazda, która ten sezon rozpoczęła w mizerny wręcz sposób fantastycznie uderzyła wolejem i dała nam prowadzenie. Wreszcie widać było ogromną chęć do gry, dlatego po zmianie stron pozostawiłem tą samą jedenastkę na murawie. Podobnie jak ostatnio, wynik w drugiej odsłonie nie uległ już zmianie. Wygrana cieszy, ale gdybyśmy wykorzystali większość ze stworzonych sobie sytuacji, przewaga byłaby spokojnie z sześć, siedem do zera.

 

Liga BBVA [7/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 45980 widzów

[16] Atletico Madryt – [9] Deportivo

1:0

[Falcao 41’]

Mom: Dani Aranzubia „9.2” – bramkarz Deportivo

Odnośnik do komentarza

20.10.2011

 

Turecki Gaziantepspor jest naszym kolejnym przystankiem w walce o obronę Pucharu UEFA. Póki co, w grupie nie ma zdecydowanego lidera. Dwie ekipy mają w dorobku cztery punkty, nasz dzisiejszy rywal trzy, no i póki co z zerem na koncie trzyma się Twente. Walczyć trzeba i dzisiaj musimy udowodnić, że nawet wyjazd na tak trudny przecież, turecki teren, nie jest w stanie nas przestraszyć.

 

Skład:

S. Asenjo, O. Kusnir, M. Bayal, L. Kone, Filipe, Koke, N. Sinkala, D. Costa, A. Turan, Falcao, T. Necid

 

Mecz rozpoczął się dla nas bardzo pechowo. Przy wybiciu jednej z piłek, kontuzji doznał Asenjo i już po pięćdziesięciu sekundach przeprowadzaliśmy zmianę. Bliski zdobycia gola po dwudziestu minutach był Costa, jednak uderzenie głową z bardzo ostrego kąta wylądowało na poprzeczce. Tymczasem rywale nie poddawali się i to oni pierwsi wyszli na prowadzenie. Potężna bomba z dwudziestego metra wleciała w samym okienku, nie dając najmniejszych szans Courtoisowi. Co ciekawe, błysnął dziś Necid. To on, jeszcze przed zejściem do szatni doprowadził do wyrównania. Pierw świetnym rajdem przez około czterdzieści metrów minął trzech rywali, a później ze stoickim spokojem zmieścił piłkę obok dalszego słupka. Co z tego, jak sekundy później zbyt biernie podeszliśmy do obrony własnej bramki podczas rzutu rożnego, co wykorzystał Sernas i znów dał przeciwnikom przodownictwo. Taki obrót spraw zapowiadał emocje do samego końca. Brakowało jednak odpowiedniej współpracy pomocników z napastnikami. Ci ostatni nie dostawali dokładnych podań, co skutecznie uniemożliwiało nam odrobienie strat. Czas mijał nieubłaganie, a wynik nie chciał się sam zmienić. Wszystko wskazywało na to, że znów zanotujemy porażkę. Szanse mieliśmy, ale co z tego. Dopiero na dziesięć minut przed końcem Falcao najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z wolnego i uderzeniem głową przywrócił nam uśmiech. Remis nie jest w końcu taki zły!

 

Puchar UEFA, grupa K [3/6]

Stadion: Kamila Ocaka w Gaziatepie, 13624 widzów

Gaziantepspor – Atletico Madryt

2:2

[Mehmet Ozen 37’, Darvydas Sernas 45’+3 – Tomas Necid 42’, Falcao 80’]

Mom: Tomas Necid “8.3”

Odnośnik do komentarza

23.10.2011

 

Stajemy przed wyzwaniem, które będzie prawdziwym sprawdzianem obecnej formy. Ekipa Valencii znajduje się obecnie na czwartej lokacie, a więc wszystko w normie. To głównie w nią mieliśmy walczyć o miejsce na podium klasyfikacji ligowej, a tymczasem my wciąż jeszcze nie awansowaliśmy do pierwszej dziesiątki.

 

Skład:

T. Courtois, Silvio, D. Godin, D. Diaz, D. Cisma, Tiago, Gabi, Juanfran, A. Turan, Falcao, Adrian

 

Pierwszego gola tracimy w siódmej minucie. Piękne zgaszenie futbolówki klatą i potężny wolej w wykonaniu Jonasa nie dał najmniejszych szans Courtoisowi na skuteczną paradę. Nasz bramkarz stał jak wryty, zresztą podobnie do obrońcy, który krył tegoż snajpera. Minął kwadrans spotkania, a my znów dostaliśmy cios. Wszystko wskazywało na to, że będzie to kolejna, sromotna porażka w lidze. Na przerwę schodziliśmy już z trzema bramkami zaliczki. Dziury w obronie, brak krycia i chęci do gry, tak jednoznacznie można opisać nasz występ w pierwszych czterdziestu pięciu minutach gry. Necid, Bayal i Bacuna byli zawodnikami, którzy pojawili się po zmianie stron na murawie. Dodatkowo ostatnie trzydzieści minut musieliśmy grać w osłabieniu, gdyż urazu uniemożliwiającego dalszą grę doznał Necid. Fatalny wieczór.

 

Liga BBVA [8/38]

Stadion: Mestalla w Walencji, 55000 widzów

[4] Valencia – [13] Atletico Madryt

3:0 [Jonas 7’, Victor Ruiz 15’ 39’]

Mom: Victor Ruiz “9.3”

Odnośnik do komentarza

26.10.2011

 

Do kolejnego pojedynku, tym razem pucharowego, desygnowałem iście rezerwowy skład. Nikt nawet nie wyobraża sobie przegranej z Palencią, dlatego zdecydowałem się na taki ruch. Wszystko dlatego, żeby zobaczyć, jak radzą sobie zmiennicy i na kogo ewentualnie w najbliższym czasie można liczyć. Po raz pierwszy zagrają między innymi Joel, Cesar i Santana.

 

Skład:

Joel, O. Kusnir, Cesar, L. Kone, Filipe, Koke, N. Sinkala, L. Bacuna, O. Santana, D. Costa, Falcao

 

Mecz bez historii, bez wysokiego wyniku, ale z pewną wygraną na naszym koncie. Mieliśmy przewagę niemal przez całe spotkanie i jedynie w samej końcówce już odpuściliśmy. Nadal niestety zawodzi lekko Falcao, który mimo strzelonego gola, jest cieniem samego siebie. Nie wiem, co powoduje u niego taki stan rzeczy, ale kilkukrotnie, w doskonałych sytuacjach po prostu marnował wysiłek włożony w akcję przez kolegów, nie zdobywając goli. Dobry powrót po drobnym urazie zalicza Diego Costa, no i wspaniały mecz notuje Kone, który na dobre wskakuje do pierwszej jedenastki, gdyż jest to kolejny, bardzo dobry jego występ.

 

Copa del Rey, 4. Runda [1/2]

Stadion: Nueva Balastera w Palencii, 7734 widzów

Palencia – Atletico Madryt

0:3 [Falcao 17’, Diego Costa 40’, Lamine Kone 56’]

Mom: Ondrej Kusnir „8.8”

Odnośnik do komentarza

30.10.2011

 

Ekipa Rayo jest na podobnym poziomie, co Palencia, tyle tylko, że im udało się awansować do najwyższej ligi. Kolejna kolejka, to właśnie pojedynek z jedną z najsłabszych ekip w tabeli, niemalże murowanym kandydatem do spadku, który w każdym meczu walczy o choćby dobry image.

 

Skład:

S. Asenjo, O. Kusnir, D. Godin, L. Kone, Filipe, Koke, N. Sinkala, L. Bacuna, A. Turan, Falcao, D. Costa

 

Od samego początku szło nam w kratkę. Świetna akcja przeplatana była prostymi błędami, po których między innymi straciliśmy gola. Na szczęście nie przegrywaliśmy, bowiem zaraz po starcie spotkania fantastycznym uderzeniem popisał się Turan, który dał nam uśmiech i radość. Po trzydziestu minutach rywale sami zagwarantowali nam powrót na prowadzenie. Jedenastkę pewnie wykorzystał Falcao. Chwilę później swoje trzy grosze dorzucił jeszcze Koke i wszystko wróciło do normy. Teraz na spokojnie mogliśmy kontrolować przebieg spotkania i szukać swoich szans na zwiększenie przewagi. Pod sam koniec spotkania kolumbijski snajper po raz drugi wykorzystał skutecznie jedenastkę i zapewnił nam końcowe zwycięstwo. Trzech bramek rywale nie nadrobią. Sekundy później gola dołożył jeszcze Costa, a po minucie hat tricka skompletował Falcao. Wspaniały mecz, po którym mam nadzieję, że zawodnik ten wreszcie się odblokuje. Cała drużyna zagrała tak, jak tego oczekuję.

 

Liga BBVA [9/38]

Stadion: Estadio de Vallecas w Madrycie, 15550 widzów

[18] Rayo – [13] Atletico Madryt

1:6 [Mikel Rico 10’ – Arda Turan 1’, Falcao 33’(k) 83’(k) 87’, Koke 39’, Diego Costa 85’]

Mom: Falcao “9.5”

Odnośnik do komentarza

3.11.2011

 

 

Ostatnie, wysokie zwycięstwo poprawiło morale w zespole. Mimo słabego rywala zagraliśmy tak, jak tego oczekują kibice. Wykorzystywaliśmy sytuacje, strzelaliśmy bramki i zbytnio się przy tym nie męczyliśmy. Wszyscy chcielibyśmy, aby taką dyspozycję zachować również na dzisiejszy wieczór, kiedy to zmierzymy się w rewanżowym spotkaniu z Gaziantepsporem. Faza grupowa Pucharu UEFA wkracza w decydującą fazę. U nas wciąż liczą się jeszcze trzy zespoły, choć Dnipro nieco się wysforowało i ma lekką przewagę. Jeśli dzisiaj wygramy, to jedną nogą będziemy już w kolejnym etapie, a więc nic innego, niż wykonać podstawowy plan!

 

Skład:

S. Asenjo, O. Kusnir, D. Godin, L. Kone, Filipe, Koke, N. Sinkala, Juanfran, A. Turan, Falcao, D. Costa

 

Trzeba pochwalić ekipę rywali za wspaniale zmontowaną linię defensywną. Jest to ściana niemalże nie do przejścia. Z drugiej strony, my również nie grzeszyliśmy w defensywie, stawiając dzielnie czoła szybkim kontrom. Mimo wszystko to jednak rywale wyszli na prowadzenie. My dostaliśmy swoją szansę na chwilę przed przerwą. Faul w polu karnym, czerwona kartka dla jednego z defensorów i dobrze wykonana jedenastka przez Falcao. Taki obrót spraw na sekundy przed zejściem do szatni może podciąć rywalom skrzydła. Dodatkowo będą grali całą drugą odsłonę w osłabieniu, co trzeba wykorzystać. Po zmianie stron słabszy dzisiaj Costa został zmieniony przez Necida. Obie ekipy wiedziały, że dzisiejsza porażka może przekreślić szanse na awans z grupy, dlatego mocno się starały. Siedem minut po wznowieniu, prowadzenie dał nam dzisiejszy zmiennik. Necid ostatnio się rozkręcił i tak, jak na niego wcześniej narzekałem, tak teraz mogę być zadowolony. Do tego chwilę później dołożył drugiego gola, który dał nam już dwa trafienia przewagi i nieco spokoju w defensywie. Mogliśmy uspokoić grę i skupić się na szukaniu kolejnych okazji do strzałów. Kwadrans przed końcem mocno ucierpiał Falcao i w jego miejsce do gry desygnowałem Adriana. Wynik nie uległ już zmianie i mogliśmy się cieszyć z pewnego zwycięstwa.

 

Puchar UEFA, grupa K [4/6]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 35709 widzów

Atletico Madryt – Gaziantepspor

3:1 [Falcao 45’(k), Tomas Necid 49’ 58’ – Mehmen Ozen 31’]

Mom: Tomas Necid “8.7”

Odnośnik do komentarza

6.11.2011

 

Co ciekawe, Sevilla podobnie jak my, start tego sezonu do udanych zaliczyć nie może. W lidze znajduje się jedynie oczko nad nami z przewagą jednego punktu. Zapowiada się zatem bardzo ciekawe i ważne spotkanie dla obu ekip. Nie ukrywam, że wypadałoby wygrać i przeskoczyć ich w rozrachunku. Tym bardziej, że ostatnio złapaliśmy wiatr w żagle, co chcielibyśmy wykorzystać.

 

Skład:

S. Asenjo, O. Kusnir, D. Godin, L. Kone, Filipe, Koke, N. Sinkala, L. Bacuna, A. Turan, Falcao, D. Costa

 

Miłe przywitanie na Vicente Calderón zaliczył dzisiaj Reyes. Mimo iż gra on dla naszego rywala, to kibice pamiętają jego wspaniałe występy w ostatnich latach dla Rojiblancos. W przedmeczowym wywiadzie zapowiedział, że gdy uda mu się zdobyć gola, to nie będzie go zbytnio celebrował, jednak my mieliśmy zamiar mu to uniemożliwić. Pierwsza odsłona, mimo braku bramek, stała na piłkarsko wysokim poziomie. Oba zespoły stwarzały sobie dogodne okazje, ale bramkarze byli nie do pokonania. Szkoda, że pod koniec pierwszej odsłony odnowił się uraz Falcao i musiał zostać zmieniony przez Necida. Pod koniec spotkania za drugi, głupi faul wyleciał Negredo. Przez dziewięćdziesiąt minut było na co popatrzyć, ale finalnie zabrakło najważniejszego – bramek. Remis nie jest zły, ale nie o to nam chodziło…

 

Liga BBVA [10/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 54851 widzów

[13] Atletico Madryt – [12] Sevilla

0:0

Mom: Diego Godin „7.5”

Odnośnik do komentarza

@ - Sytuacja w fazie grupowej jest następująca:1. Dnipro [10pkt], 2. Atletico Madryt [8], 3. Gaziantepspor [4], 4. Twente [0]

 

9.11.2011

 

Mecz rewanżowy czwartej rundy z Copa del Rey przeciwko Palencii, zapowiadał się na spokojny. Awans mamy już raczej zapewniony, a dodatkowo dzisiaj, na własnym stadionie chcemy dołożyć kilka goli. Znów zagramy rezerwowym zestawieniem z zawodnikami, którzy ostatnio nie grali.

 

Skład:

Joel, Silvio, J. Pulido, Miranda, D. Cisma, Tiago, Gabi, Juanfran, O. Santana, Adrian, T. Necid

 

Już na samym początku śmiało można było stwierdzić, że największą ciamajdą w ofensywie jest Juanfran. Nie wykorzystał on dwóch sytuacji sam na sam, kiedy to posłał piłkę z pięciu metrów poza światło bramki. Cenię sobie tego zawodnika, jednak umiejętności snajperskich to on nie posiada. Mimo wszystko, to jednak on otworzył wynik dzisiejszego spotkania jeszcze przed trzydziestą minutą. Znalazł się tam, gdzie powinien i jedynie dołożył nogę do lecącej piłki, zmieniając tor jej lotu. Jeszcze przed zmianą stron mocno poturbowanego Adriana zastąpił Falcao. Nie chciałem męczyć podstawowych zawodników, ale w tej sytuacji okazało się to konieczne. Dodatkowo sekundy później, w dość sporym zamieszaniu pod naszą bramką tracimy gola, który w tym momencie dawał wyrównanie ekipie Palencii. Ta zdecydowanie się nam rozkręciła i chyba uwierzyła w możliwość uzyskania korzystnego rezultatu. Druga odsłona zaczęła się dla nas dobrze, bowiem szybko do siatki trafia Necid. Mecz ogólnie nie porywał, ale nie o to w nim chodziło. Chciałem jak najmniejszym kosztem zużycia zawodników odnieść zwycięstwo i awansować do kolejnej rundy. Sezon jest długi i męczący, więc nie ma co na siłę eksploatować drużyny, nawet jeśli ta wychodzi w rezerwowym zestawieniu. Dziesięć minut przed końcem debiutanckie trafienie w naszych barwach zaliczył Cisma, co spotkało się z natychmiastową odpowiedzią rywali. Byłem pod wrażeniem ich gry, samozaparcia i chęci do uzyskania jak najlepszego wyniku, mimo pewnego odpadnięcia z pucharu.

 

Copa del Rey, 4. Runda [2/2]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 52011 widzów

Atletico Madryt – Palencia

3:2 [Juanfran 28’, Tomas Necid 50’, Domingo Cisma 79’ – Jonathan 45’+2, Ivan Pelayo 84’]

Mom: Juanfran „7.6”

Odnośnik do komentarza

19.11.2011

 

Jedenasta kolejka ligowych zmagań, to okazja do potyczki z Espanyolem. Nikt nie ukrywa, że obydwa zespoły się po prostu nie trawią. Na murawie zapowiada się zatem jatka do ostatniej kropli sił. My zagramy wyjeździe, a więc dodatkową przeszkodą będą kibice gospodarzy, którzy z pewnością nie pomogą nam w skupieniu się.

 

Skład:

S. Asenjo, O. Kusnir, M. Bayal, L. Kone, Filipe, Koke, N. Sinkala, L. Bacuna, Juanfran, Falcao, D. Costa

 

Już w pierwszych dziesięciu minutach powinniśmy wyjść na prowadzenie. Bayal i Falcao zmarnowali jednak dogodne okazje i wynik wciąż nie ulegał zmianie. Dodatkowo widowisko psuł arbiter, który był niesamowicie skrupulatny i co chwilę używał gwizdka przerywając akcję. Oprócz tego, dzień konia miał golkiper miejscowych, który w ekwilibrystyczny sposób bronił strzały moich podopiecznych z każdej odległości, doprowadzając mnie do szału. Dziesięć minut przed końcem spotkania, czerwony kartonik powędrował na konto Bayala. Dodatkowo wymieniłem jeszcze Necida za Falcao, gdyż nasz podstawowy snajper zupełnie opadł z sił. Szał radości ogarnął nas już w doliczonym czasie spotkania. Miękka wrzutka Necida i świetne uderzenie głową zamykającego akcję Juanfrana! Nasz skrzydłowy wreszcie pokazał, że potrafi też ulokować futbolówkę w siatce, dzięki czemu możemy zapisać na swoim koncie cenne trzy oczka!

 

Liga BBVA [11/38]

Stadion: Esta de Cornella – El Prat w Cornelli de Llobregat, 40000 widzów

[8] Espanyol – [14] Atletico Madryt

0:1 [Juanfran 90’+1]

Mom: Juanfran “7.8”

Odnośnik do komentarza

@ Nie trafiłeś :D

 

23.11.2011

 

Dzięki ostatniej wygranej udało nam się awansować na dwunastą lokatę. Jest już jakiś postęp, jednakże nadal to nie jest to, co byśmy chcieli. Kolejna szansa na zgarnięcie kompletu oczek pojawia się dzisiejszego wieczora, kiedy to zmierzymy się z przyjezdnymi kopaczami Betisu. Zespół rywali znajduje się pod nami w tabeli, ale ma niewielką stratę, więc wypadałoby nie przegrać.

 

Skład:

S. Asenjo, O. Kusnir, D. Godin, L. Kone, Filipe, Koke, N. Sinkala, L. Bacuna, Juanfran, D. Costa, Falcao

 

Mecz rozgrywany był głównie pod nasze dyktando. Ekipa rywali zaciekle broniła się przed naszymi atakami i pewnie tylko dlatego, przed przerwą prowadziliśmy jedynie dwoma bramkami. Dodam jeszcze, że jest to kolejny, z nieudanych spotkań Falcao. Nie dość, że nie wykorzystał on dwóch setek, to jeszcze w trzydziestej minucie został odwieziony do szpitala, a w jego miejsce wskoczył Necid. Kwadrans przed końcem, rywale wreszcie znaleźli sposób na pokonanie dobrze działającego bloku defensywnego i umieścili piłkę w siatce. W końcówce zrobiło się niesamowicie gorąco. Jeden gol przewagi to tyle, co nic, a stracić w głupi sposób prowadzenie, to by bolało. Wreszcie usłyszeliśmy upragniony, końcowy gwizdek i kamień spadł z serca. Było ciężko, ale wygrana zdecydowanie zasłużona.

 

Liga BBVA [12/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 42905 widzów

[12] Atletico Madryt – [14] Betis

2:1 [Diego Costa 10’, Juanfran 45’+2 – Alejandro Pozuelo 75’]

Mom: Juanfran „7.8”

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...