Skocz do zawartości

Geniusz przy herbacie


wenger

Rekomendowane odpowiedzi

Z rozpędu:

 

Southend------------dom-------3:0 (Abiven, Heitzmann, Rooney)

Norwich--------------wyjazd----1:0 (Tchuimeni)

Odham---------------dom--------3:1 (Rooney, Brill samob., Tchuimeni)

Crystal Palace-----wyjazd----1:0 (Abiven)

 

Notes Wengera: Godny uwagi jest ten ostatni pojedynek, w którym po raz pierwszy przeciwnik przejął inicjatywę i zmusił nas do obrony wyniku. W 70 minucie meczu nastąpiła zmiana taktyki, z systemu 4-3-3 przeszliśmy na 4-1-3-2, wycofując z placu gry napastnika, a desygnując na boisko defensywnego pomocnika. Żartów nie było, ekipa Crystal Palace zajmowała 3 miejsce w tabeli, toteż zwycięstwo w tym spotkaniu było bardzo ważne. Po takiej roszadzie powitanie przeciwnika na naszej połowie wyglądało tak. A tutaj widzimy kontynuację akcji, gdzie defensywny pomocnik skutecznie blokuje strefę boiska przed linią obrony. Rywale do końca meczu nie stworzyli już sytuacji bramkowej.

 

------------------

 

Mortimer Duke i Randolf Duke siedzieli w hotelowym pokoju, obmyślając strategię zarządzania klubem na najbliższe miesiące.

 

- Mówiłem ci Randolfie, że byle głupek może poprowadzić nasz zespół do sukcesów. Przegrałeś zakład, jesteś mi winien funciaka.

- On nie jest taki głupi, mądrze prowadzi drużynę, dobiera odpowiednich piłkarzy. Na dodatek trzyma finanse w ryzach za pomocą tego Kazika, który wygląda jak jakiś turecki terrorysta z lat 80-tych. Czy on nie może zgolić tych wąsów, psuje nam wizerunek klubu? Co teraz Mortimerze? Zatrudniliśmy Polaka, aby ten doprowadził klub do ruiny. Mieliśmy rozwiązać drużynę, zburzyć stadion, a na jego miejscu wybudować centrum handlowe. O aquaparku nie wspomnę. Co teraz?

- Może zostańmy po prostu właścicielami klubu? Siądziemy w loży, zapalimy cygaro i będziemy udawać, że się na tym znamy.

- A piłkarze i trenerzy będą nas doić z kasy. Przyjdzie tabun pseudomenedżerów, będą wciskać Genialnemu po znajomości pseudopiłkarzy do kadry, będą Murzyni z Afryki, ósmy odrzut Brazylijczyków i dziesiąty Hiszpanów. Kibiców będzie przychodzić garstka i więcej wydamy na firmę ochroniarską. Na dodatek nie dostaniemy licencji na grę w wyższej lidze, bo kiedyś na bankiecie skrytykowałem prezesa związku.

- Czy ty czasem nie byłeś na wakacjach w całkiem innym kraju i masz złe doświadczenia? Tutaj jest Anglia, to normalny kraj. Może kiedyś zawita do nas karawana Arabów, spodoba im się Valley Parade i kupią nasz klub? Będziemy bogaci, będziemy pili ich ropę zamiast szampana, weźmiemy sobie czterdzieści żon jak oni, to będzie życie!

- Obyś miał rację Mortimerze, oby. A mnie się marzył butik z damską bielizną w naszym pięknym centrum handlowym.

- Do wąchania muszą ci wystarczyć gacie twojej starej o rozmiarze XXXL. Hy, hy, hy...

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...
  • 6 miesięcy później...
Colo - właściwie nie wiadomo, skąd wzięło się jego przezwisko. Koleś miał podobno kupon STS-a na 36 tysięcy i zawalił mu tylko jeden mecz, pewniak z ligi chilijskiej. Drużyna Colo-Colo nie wygrała na własnym boisku z outsiderem przy kursie 1,18! Colo był szczupły, wysoki i żylasty, mieszkał w dzielnicy Bradford Śródmieście. Miał tatuaż trupiej czaszki na kolanie, co dobitnie świadczyło o jego ilorazie inteligencji. W środowisku kibicowskim zasłynął już jako 7-latek, kiedy kamieniem wybił okno w autokarze przyjezdnej drużyny. Colo trenował kickboxing, ale tylko przez dwa tygodnie. Wyrzucono go po tym, jak na jednym z treningów skatował roznosiciela pizzy, bo myślał, że to jego przeciwnik w przebraniu. - Zakonspirował się skurwieniec - miał powiedzieć. Dłużej pograł w juniorach Bradford, ale gdy trener i zawodnicy mieli mu za złe, że w co drugim meczu łapie czerwoną kartkę, odpuścił sobie. Wolał naparzać się bez ograniczeń. Na festynie wpadał w sam środek 15-osobowej wrogiej, kibicowskiej grupy i wcale nie był na pozycji straconej. Dopiero, gdy przewaga liczebna wroga stawała się większa - dzwoniono po posiłki - spierdalał przez płot albo znikał w gęstych zaroślach. Colo jeździł na wszystkie mecze wyjazdowe Praderów. Właściwie to tylko raz opuścił wyjazd, kiedy zamknięto go w izbie wytrzeźwień. Legendą okrył się jego dialog z sanitariuszem:

- Ty, łepku, jak się nazywasz?

- Colo.

- Kolo?

- Nie Kolo, tylko Colo przez "C".

- Ty, Kolo przez "C", masz tu wiadro, nie szczaj pod siebie tylko do "WC".


Arbuz był jego przeciwieństwem. Niski, krępy, szeroki w barach. Chodził ze złotych łańcuchem na piersi i z nieodłącznymi niebieskimi słuchawkami na uszach. Czerwone najki na nogach dopełniały reszty. Z tymi dodatkami, i po pakerce w piwnicy, wyglądał jak szafa grająca w jakimś zapomnianym, peruwiańskim barze. Arbuz miał głowę jak kapusta, ale to przezwisko jakoś nie pasowało do niego. Kiedy na jednej z ustawek Arbuz dostał cios w nos i zarył o glebę, a tryskająca krew zmieszała się z ziemią, jeden z ziomali krzyknął: - O kurwa, stary, wyglądasz jak czerwony arbuz z czarnymi pestkami. Ha,ha,ha... Chłopak był inteligentny, swego czasu studiował nawet jakiś trudny do wymówienia kierunek. Przez pewien okres pełnił funkcję rzecznika prasowego stowarzyszenia "Praderska Wiara", ale szybko z niej zrezygnował. Nie podobało mu się ciągłe tłumaczenie w mediach, dlaczego miejscowi kibice wymyślają kretyńskie hasła i umieszczają je na transparentach. Ostatni ich wyczyn:


"Wembley 1974 - Genius pamiętamy

Spierdalaj do Polski!"


Kiedyś Maciek Genialny tak się zdenerwował, że opłacił kogo trzeba i na przeciwległej trybunie zawisł transparent z napisem:


" Bitwa o Anglię 1940 - Awans do Championship 2012

Więcej wam za chuja nie pomożemy!"


Przez dwa tygodnie 60 łysych karków (albo grubych łbów, czy jakoś tak) próbowało zrozumieć to przesłanie. Gdy czachy zaczęły im parować, a mózgi niebezpiecznie się rozgrzewać, odpuścili sobie tę trudną dla nich czynność, jakim jest myślenie. Dali za wygraną i na trybunach pojawiło się rozjemcze "PEACE".


Colo i Arbuz stanowili nierozłączny tandem. Byli żywym przykładem na to, że przeciwieństwa lgną do siebie i świetnie się rozumieją. Nic dziwnego, że przed wyjazdowym meczem z Oldham (41 kolejka Championship), to właśnie im powierzono specjalną misję do wykonania...

Odnośnik do komentarza
I tak szli sobie obaj ulicą, wytężając wzrok za jakąś dziewicą. Spotkali staruszkę, która chciała przejść na drugą stronę jezdni.

- Pomogę - chytrze uśmiechnął się Colo.

- Tylko bez wygłupów - ostrzegł go Arbuz, mając w pamięci jego liczne, wcześniejsze wyskoki.


Colo najnormalniej w świecie przeprowadził staruszkę przez pasy, a ta złożyła ręce na piersi i szepnęła:

- Bóg ci synu wynagrodzi.

- Bóg? - pomyślał Colo, po czym wydarł się na całe gardło - Bóg jest Praderem!!! A heja, Bóg jest Praderem!!!

- Cicho, głupku, zachowuj się. Jesteśmy w porządnej części tej dzielnicy - załamał ręce Arbuz i pokręcił z dezaprobatą głową.


Weszli do cukierni. Colo wyszczerzył do młodej dziewczyny za ladą wszystkie kilka zębów, które mu zostały:

- Chcę loda.

Dziewczyna stanęła przerażona, tym bardziej, że z nogawki spodni Cola wypadł pokaźnych rozmiarów bejsbol.

- Eee... to wiosło. Byliśmy pontonem zawieźć dary dla powodzian. Ale pismaki tego nie napiszą. Za race to od razu robią ze mnie pseudokibica, piromana i gwałciciela. Co z tym lodem?


Sprzedawczyni w pośpiechu zaczęła cofać się na zaplecze. Nerwowo wyciskała pastę do zębów, nie mogła utrzymać w drżącej ręce szczoteczki. Robiła jakieś dziwne ćwiczenia jamy ustnej.

- Arbuz, co jej jest? Ty jesteś mądry, o co jej chodzi?

- Ty mała. Cho...cho...cho no tu. Kolega prosił o loda, kręconego. To chyba nie jest jakieś skomplikowane zamówienie?


Dziewczyna przeraziła się jeszcze bardziej.

- Krę...Kręc... kręconego??? - głos jej łamał się, młode dziewczę zaczęło gimnastykować język, robiąc nim jakieś dziwne piruety.


W tym momencie do lady podeszła 7-letnia dziewczynka. Wspięła się na palce, wystawiła rączkę z dwuzłotówką i powiedziała:

- Poprosę loda.

- No, to ja to samo - wydukał inteligentnie Colo i zmierzył jasnowłosą dziewczynkę od stóp do głów. "Czekaj no, młoda blacharo. Za parę lat spotkamy się pod klatką, he, he, he" - pomyślał.


Ekspedientka odetchnęła z ulgą. Zakręciła z wprawą kręconego loda z automatu i zapytała:

- Czy to wszystko?

- Nie, mamy tutaj zamówienie - Arbuz wyjął z kieszeni pomiętą kartkę. - Mamy odebrać tort.

- "Tort ży...do...wski - przeliterował z niemałym trudem zza jego pleców Colo.


Kto nie skacze ten jest Żydem, hej, hej!

Kto nie skacze ten jest Żydem, hej, hej!


- Colo, zachowuj się, jesteśmy w porządnej części naszej dzielnicy. Poza tym to żydowska cukiernia "Pejs", to niby kto ma skakać? - Arbuz wskazał na ogłupiałych i mocno zdezorientowanych klientów cukierni, którzy siedzieli spokojnie przy stolikach. - Bierz ten tort, tylko go nie opuść, nie zgnieć, nie zjedz. I naucz się czytać tego, co jest na nim napisane. Najlepiej zacznij od razu, abyś zdążył do wieczornego meczu z Oldham.


"Sto meczów - sto lat życia

Genius dziękujemy!"


-------------------------


Setny mecz Maćka Genialnego, jako trenera Bradford, nie decydował o awansie do Championship - ten był już od dawna wywalczony. Spotkanie z Oldham decydowało jedynie o zapewnieniu sobie pierwszego miejsca w trzecioligowych rozgrywkach. Do szczęścia brakowało zaledwie jednego punktu i cel został bez problemu zrealizowany.


Oldham - Bradford 0:0


Tabela przed tym spotkaniem wyglądała tak: http://images62.fotosik.pl/332/6edceaab1ec22fb1.jpg.

Odnośnik do komentarza

Końcowa tabela

 

Awans - tradycyjne podsumowanie sezonu odbyło się nad brzegiem rzeki, z wędką w ręce, gdzie Maciek z Kazikiem wnikliwie przeanalizowali zwycięski sezon. Awans nie był zagrożony ani przez moment. Jedyną niewiadomą było to, ile potrwa seria meczów bez straty gola.

Bramkarz - Matt Glennon, człowiek na bezrobociu w bramce Bradford. Opisywaliśmy już, w jaki sposób urozmaicał sobie nudne życie pomiędzy słupkami. Ostatnia historia - Matt wchodzi do klubowego baru w trakcie meczu i zamawia whisky. Barman na to:
- Matt przecież ty grasz mecz, nie mogę ci podać alkoholu, wracaj, za jakieś 10 minut przeciwnicy będą pod twoją bramką.
- Ja nie gram, pauzuję za kartki.
- Za kartki??? Kiedy ich tyle nałapałeś, to niemożliwe???
- Mówię, że za kartki, trener mnie odsunął, za to, że w poprzednim meczu rozdawałem kibicom kartki z autografami i akurat nasi przepuścili przeciwników pod moje pole karne i straciliśmy gola.
Potem Glennon zrehabilitował się w oczach trenera zaliczając dwie serie "na zero".
Celność podań - Stanislas Oliveira 83% (1) środkowy pomocnik, Steve Jennings 78% (14) środkowy pomocnik i...Matt Glennon 77% (21). Na czele dwójka mało kreatywnych pomocników, którzy nie ryzykowali błyskotliwych zagrań otwierających drogę do bramki oraz golkiper Praderów, którego jedynym zadaniem było podanie do najbliższego obrońcy.
Defensywa - Najlepsza formacja w tym sezonie. 21 straconych bramek w 46 meczach daje przeciętnie mniej niż 0,5 bramki na mecz. Nic dziwnego, że w piątce najwyższych średnich ocen jest aż czterech obrońców.
Ekstaza - Nie, to nie jest stan Margaret Thatcher podczas kopulacji z Kazikiem. To jest stan Kazika po tym, jak poszły mu na pniu zamówione u Chińczyka wszystkie 20 tysięcy bawełnianych koszulek z napisem "Awans 2011". Oczywiście, zgodnie z obietnicą, warszawski cwaniak podniósł cenę na maksa, aby kibice pamiętali, żeby w kolejnym sezonie kupować je już po pierwszej kolejce ligowej, a nie w połowie sezonu.
Finanse: Stan na 31 maja 2011 r. - 4.812 mln na plusie. Budżet płacowy 166 tys. - wykorzystany 161 tys. , czyli wszystko pod kontrolą. Zgodnie z symulacją, jaką niegdyś przedstawił Kazik Warszawski, plany są takie, aby po awansie do Premiership kwota na koncie była podwojona. Ano, zobaczymy. Wydaje mi się, że powinna być większa.
Gracz meczu: Trent McClenahan prawy obrońca 10 razy (1). Imponująca liczba asyst z prawego skrzydła w liczbie 11!
Heitzmann Sebastien - najlepszy strzelec 18 bramek (10). Potem Adam Rooney 15 (19) i Jean-Michel Abiven 13 (25). Napastnicy nic szczególnego nie grali, wiele razy męczyliśmy się, aby otworzyć wynik. Zdaje się, że ta formacja będzie potrzebowała bardzo poważnych wzmocnień.
Impreza - z okazji awansu przebiegała spokojnie do momentu, w którym ktoś zaproponował, aby do męskiego towarzystwa dokooptować przynajmniej jedną kobietę. Margaret Thatcher! - padła chóralna odpowiedź. Narzeczona Kazika była brzydka jak noc, ale w miarę wypitego alkoholu stawała się jakby ładniejsza. Nie wiadomo, o której dokładnie to było, ale przyszedł taki czas, kiedy ochoczo nalewano Kazikowi ze wszystkich stron, a weteranka lotniskowych ubikacji w tym czasie gdzieś znikała w ciemny kąt. Kazik padł koło 3 w nocy, a Margaret dopiero się rozgrzewała...

Jestem śpiący i idę spać - miał powiedzieć wenger, pisząc ten odcinek. cdn...

Odnośnik do komentarza
J(bis) - jestem i piszę...


K - pod tą literą może być tylko Kazik Warszawski. Trzyma w ryzach finanse klubu i na boku dorabia, handlując różnymi precjozami w swoim kramiku. Ostatni hit dla rodaków przebywających w Anglii: pierwszy siwy włos z głowy Adama Nawałki oraz struny głosowe Waldemara Fornalika. To drugie, to dla niań Polek, które użyją ich do czytania dzieciom bajek na dobranoc.


Letnie transfery. Złoto za napastników! Grając systemem 4-3-3, praktycznie trzeba stworzyć nową szóstkę, zdolną podołać drugoligowym wymaganiom. Są kandydaci, scouci pracują dzień i noc, ale czy zechcą podpisać kontrakty z takim klubem jak Bradford?


Mortimer Duke i Randolf Duke próbują zrealizować swoją ideę sprzedania klubu bogatym szejkom. Bez przerwy ślą propozycje do krajów arabskich. Oto jedna z nich: "Nasza drużyna gra tiki-take". Odpowiedź szejka: "Tik-taki to ja używam, gdy zjem kebaba z nadmiarem cebuli, a za chwilę mam ważne rozmowy z amerykańskim imperatorem o cenach ropy". Innym razem na szejkowego e-maila poszło: "Nasza drużyna to prawdziwy dream-team". Odpowiedź: "Dream-team to ja mam, gdy mi się 40 żon do sypialni zwali, wtedy nie wiadomo, kto gola strzela, a kto broni". Plan właścicieli Bradford na razie utknął w martwym punkcie.


Nowy stadion, to melodia przyszłości. Plany są takie, że po awansie do Premiership, oszczędnościach na pensjach dla piłkarzy, dietach dla scoutów, wodzie mineralnej dla sędziów i żarciu dla psa Cerbera, pilnującego Kazika, żeby nie kradł szampanów - można będzie pomyśleć o rozbudowie starego albo wybudowaniu nowego stadionu. Marzy mi się 50 tys. widzów w półfinale Ligi Mistrzów. Ech!


Osobiste wynurzenia Wengera. Lubię wyniki 1:0, 2:0. Świadczą o tym, że gra jest pod kontrolą. Drużyna prędzej czy później strzela gola, a solidne tyły mają grać na zero. Do tego potrzebny jest zrównoważony styl i takie ustawienie, które pozwala na jak najdłuższe utrzymywanie się przy piłce. I wszystko pięknie wygląda, pod warunkiem, że ma się do tego odpowiednich ludzi.


P jak Profesor. Nic innego nie przyszło mi do głowy :D.


Rozgrywający, czyli zawodnicy, którzy swoimi podaniami otwierali drogę do bramki. Najwięcej asyst zaliczyli: niezawodny Milos Dimitrijević 14 (2.), wspomniany wcześniej Trent McClenahan 11 (8.) oraz napastnik Adam Rooney 8 (35.).


System gry 4-3-3 nie będzie modyfikowany - drużyna przyzwyczaiła się do niego. Trzeba stawiać na zgranie i robić jedynie drobne korekty, aby go udoskonalić.


Średnia ocen - Trent McClenahan 7,45 (1.) i Luke O'Brien 7,29 (2.) obaj boczni obrońcy. Ryan McGivern 7,18 (16.) i Elliot Ward 7,11 (29.) obaj środkowi obrońcy. McGiverna już nie będzie w zespole, ponieważ przegapiłem jego powtórne wypożyczenie z Manchesteru City i potem wybrał inny klub.


Transfery - wprawdzie Matt Glennon nie miał zbyt wiele do roboty pomiędzy słupkami, ale w wyższej lidze sytuacja może się diametralnie zmienić. Po bardzo głębokiej analizie raportów, jeszcze na długo przed początkiem okienka transferowego, wybór padł na bramkarza St.Mirren Marka Howarda, który na zasadzie wolnego transferu zasili ekipę z Valley Parade. Na 1 lipca zaklepany został również inny transfer. Michael Spillane, którego macierzysty klub Norwich nie chciał puścić przed sezonem za, bagatela, 900 tys. euro, teraz lekką ręką oddaje go za 220 tysięcy. Gdzie tu logika? Gdzie haczyk? Może zawodnik ma jakieś problemy ze sobą? Jest uzależniony od hazardu, lubi wypić albo przyjdzie z niewyleczoną kontuzją i prześliźnie się cały sezon na ciepłej posadce nic nie robiąc? Tego na razie nie wiemy, ale się dowiemy.


Ustawienia fabryczne "rulez". Trochę jednak zmieniam, niektóre szczegóły są dość istotne. Najważniejsze to chyba "gra przy przeciwniku" dla wszystkich obrońców na "własna połowa" oraz polecenie dla pomocników, którzy mają grać prostopadłe piłki do napastników bezustannie, aż któraś dojdzie do adresata.


Wasyl Dżangobaja - człowiek, który jest w stanie skłonić każdego zawodnika do podpisania umowy z klubem Maćka Genialnego. Jego Citroen C 4 czeka zatankowany. Kto wie, czy z francuskiej ziemi znowu nie pojawi się nowy, żabojadowy zaciąg.


Założenia na najbliższy sezon - utrzymanie się w lidze. Nawet wolałbym przeczekać jeden sezon w Championship, aby mieć więcej czasu na zbudowanie drużyny na miarę awansu. To w teorii, ale w praktyce, gdy poczuję krew, to oczywiście łatwo nie popuszczę.


XYZ - taki szyfr znaleziono podczas remontu jednej z trybun, w miejscu, gdzie kibice (dokładnie niejaki Colo) powyrywali krzesełka z betonowej konstrukcji. Nikt nie wie, co znaczy, wielu boi się mówić, ale mówię wam, coś wisi w powietrzu, coś wisi...

Odnośnik do komentarza
Napisane wczorajszą, wieczorową porą.

----------------------------


Późno. Piwo po całym dniu. Przed kolacją, aby jeszcze smakowało i ucieszyło pusty żołądek. Jajka ekologiczne. Taaa... niech będą ekologiczne. Olej, czy masełko?


Kontynuuj. Przetwarzanie.


Oczywiście, że masełko, ale na małym ogniu, aby się nie przypaliło. A co do jajek? Mleko, czy śmietana?


Kontynuuj. Przetwarzanie.


Oczywiście, że śmietanka. I szczypta soli, trochę pieprzu. Ile zabełtać?


Kontynuuj. Przetwarzanie.


Dwa razy w lewo i dwa razy w prawo, ostrożnie, aby nie straciło konsystencji. Wlewamy!


Kontynuuj. Przetwarzanie.


Mały ogień, podstawa. I nie mieszamy, tylko odwracamy ostrożnie. Mmm, pachnie, może to rzeczywiście jajka od rolnika, który dawał im tylko białe skorupki i garść pszenicy ekologicznej do żarcia?


Kontynuuj.


Mieli, mieli, nawet dość szybko. Dobre procesorki, dobre... Już! Wenger zabiera talerz z jajecznicą i rozsiada się wygodnie. Do dzieła!



25.06.2011. Środa


Budżet transferowy 3 mln. Budżet płacowy 300 tys. (aktualnie klub wydaje 200 tys.)


Karnety, prawa do transmisji, drobni sponsorzy - konto klubowe wzrasta do 7 mln!


Oczekiwania od zarządu: utrzymanie się w lidze.


Szanse na mistrzostwo: 40/1

Odnośnik do komentarza
Minął tydzień. Poszukiwania napastników nie dawały rezultatów. Wprawdzie raporty scoutów były obszerne, ale ilość nie szła w parze z jakością. Szkoleniowiec Praderów był coraz bardziej podenerwowany i tuż przed otwarciem okienka transferowego zwołał całe swoje towarzystwo odpowiedzialne za penetrację rynku piłkarskiego.


- Czy wy dostajecie pensje? Jesteście z nich zadowoleni?

- No tak...

- To dlaczego do kurwy nędzy nie mam na stole kontraktów nowych napastników?

- Raporty przecież są, to nie nasza wina. Od negocjacji jest pan Kazik.

- Kazik! Chodź no tu, nie chowaj się za barkiem. Co z rozmowami?

- Eeee...nooo... zaraz się tym zajmę. Trudno będzie, większość olała nas przed sezonem, to niby teraz zechcą przyjść?

- Co zatem proponujecie?

- Wasyl.

- Wasyl Dżangobaja.


Kiedy Wasyl Dżangobaja, syn potomka niewolników z Senegalu i rosyjskiej arystokratki, zbliżał się do granicy Francji, blady strach padał na prezesów francuskich klubów. Co bardziej zapobiegawczy chowali swoich najlepszych zawodników do piwnic, zmieniali im miejsca zamieszkania, robili nawet operacje plastyczne. Co bardziej zdesperowani słali sms-y do Wasyla: "Oszczędź nas, oszczędź". Co bardziej przebiegli wystawiali na rogatkach swoich miast niepotrzebnych zawodników jako przynętę, z karteczką przypiętą do ich piersi "Do wzięcia". Wasyl nawet się z tego cieszył, bo taka robota szła szybko, a zaoszczędzony czas można było przeznaczyć na imprezy w motelach usytuowanych daleko od klubowych budynków. Oczywiście wszystko to sponsorowane było przez miejscowych prezesów, zadowolonych, że bezwzględny Wasyl - pół Murzyn pół Rusek, to nie człowiek - ominął już ich miasto. Plonem tego wszystkiego był Citroen C 4 wypełniony następującymi zawodnikami:


Jonathan Kodja - 725 tys. ze Stade de Reims - 27 meczów / 12 goli w Ligue 2.

Mathieu Scarpelli - 40 tys. z En Avant de Guingamp - 20 meczów / 7 goli w Ligue 2.

Toifilou Maoulida - wolny z RC Lens - 1 mecz / 0 goli w Ligue 1.

Olivier Kapo - wolny z Wigan - 2 mecze / 1 gol w Championship.

Chris Riggott - wolny z Middlesbrough - 19 meczów / 0 goli w Premiership.


- Wasyl, ci dwaj ostatni to przecież nie z ziemi francuskiej przybywają?

- Nie? Dałbym sobie głowę uciąć, że na autostradzie żaby pod oponami rozbebeszałem. Olivier i Chris byli u rodziny na urlopie i chcieli wrócić autostopem do swoich klubów. Trochę im zmieniłem kurs, he, he, he...

Odnośnik do komentarza
Mecze towarzyskie:


Coventry[2L] - Bradford 0:0

Bradford - M.U.[1L] 0:2

Bradford - Charlton[3L] 0:0

Bradford - Aston Villa [1L] 3:3

Bradford - Plymouth[2L] 1:2

Swansea[2L] - Bradford 1:1


Kadrę uzupełnili (wzmocnili?):

Rhys Murphy - wypożyczony z Arsenalu - 0 / 0.

Phil Jones - wypożyczony z Blackburn - 1 mecz / 0 goli w Premiership.

Robin Nelisse - wolny transfer z West Bromwich - 16 meczów / 6 goli w Premiership, ale dwa sezony temu.


Z klubu odeszło wielu zawodników, którzy musieli odciążyć budżet płacowy. Niektórzy z nich pazurami trzymali się stadionowej bramy i nie chcieli rezygnować z ciepłej posadki. Aby zredukować pensje, wypożyczyliśmy ich do niższych lig.


Sytuacja kadrowa była więcej niż zadowalająca:


Bramkarze: Mark Howard i Matt Glennon, oraz dwaj sprowadzeni młodzi bramkarze do zespołu rezerw, gwarantowali spokój pomiędzy słupkami.

Obrońcy: 10 zawodników, czyli zdublowane pozycje i jeszcze dwóch w razie plagi kontuzji.

Pomocnicy: 8 zawodników, czyli tak, jak wyżej - dwóch na dokładkę. Trzeba zaznaczyć, że wszyscy bez wyjątku mają wyrównane szanse na grę. Co ciekawe, na środku pola nie robiłem żadnych wzmocnień i z żadnego gracza nie zrezygnowałem.

Napastnicy: rewolucja udała się. Jedynym zawodnikiem, który ostał się z trzecioligowego składu jest Adam Rooney. 7 zawodników daje komfort wyboru, ale zanim znajdę tych właściwych, pewnie minie trochę czasu.


01.08.2011r.

Stan konta - 8,7 mln.

Budżet transferowy* - 2,5 mln. - zostało 1,7 mln.

Budżet płacowy - 367 tys. miesięcznie - wykorzystano 330 tys.


* - przesunąłem trochę grosza z transferowego na płacowy.
Odnośnik do komentarza
Maciek z Kazikiem siedzieli sobie wygodnie na werandzie wynajmowanego apartamentu i leniwie sączyli wyborową z sokiem pomidorowym.


- Wiesz Kazik, tak sobie myślę. Mamy szeroką, bardzo wyrównaną kadrę. Żadna absencja nie będzie dla nas osłabieniem. Chłopaki rwą się do gry, taktyka ułożona, wiemy, co mamy grać, pewność siebie jest. Kazik, powiedz, czy może być źle? Czy coś sknociłem i nie wypali?

- Musi być dobrze, nie ma innej opcji. Najwyżej wrócimy do Polski i obejmiemy...

- Nie, nie, tylko nie do Polski. To jakaś egzotyczna liga, gdzie płaci się wielkie pieniądze za bardzo marną grę.


Inauguracja tuż, tuż. Balon napompowany do granic możliwości. Oczekiwania kibiców i trenera jak zawsze ambitne. Zarząd liczy już wpływy z biletów, kamery wycelowane na zieloną murawę, rozgrywki Championship czas zacząć!



I czar prysł...



II liga - 1 kolejka

Derby[-] - Bradford[-] 3:1 (2:0)

(Chris Riggott głową)


II liga - 2 kolejka

Bradford[21] - Nottm Forest[15] 0:3 (0:2)


Notes Wengera: Nic nie rozumiem. Przewaga w posiadaniu piłki, inne statystyki na remis, a przeciwnik z łatwością nas ogrywa. Może to brak zgrania albo brak ogrania? Tak sobie na razie tłumaczę...

Notes Macieja: Ten szyfr XYZ coś znaczył. Coś wisiało, coś wisiało...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...