Skocz do zawartości

Geniusz przy herbacie


wenger

Rekomendowane odpowiedzi

Moi scouci do Czadu nie polecą...

---------------------

 

Przygoda z Pucharem Ligi została zakończona w 2 rundzie, a przeszkodą nie do przejścia okazała się drużyna Middlesbrough. Wcześniej, w prawdziwie pucharowym meczu, Praderzy pokonali po rzutach karnych wyżej notowany zespół Stockport.

 

Puchar ligi - 1 runda

Bradford[4L] - Stockport[3L] 2:2 d. (1:0) rz.k. 4:3

(Flynn, Boulding)

 

Puchar Ligi - 2 runda

Bradford[4L] - Middlesbrough[2L] 1:2 (1:2)

(Dimitrijevic)

 

W przedostatnim dniu okienka transferowego do Maćka zadzwonił nieoczekiwanie Wasyl Dżangobaja:

 

- Cholera, kompletnie zapomniałem. W bagażniku miałem dla ciebie jeszcze jednego zawodnika. Woziłem go przez kilka tygodni po całej Europie. Słyszałem jakieś odgłosy w samochodzie, pewnie się biedak dobijał, ale ja myślałem, że to w zawieszeniu coś stuka. Wysłałem ci go samolotem, to na jutrzejszy mecz zdąży.

 

Nazajutrz Sebastien Heitzmann został w ekspresowym tempie zatwierdzony do gry i znalazł się w kadrze na ligowy mecz z ekipą Torquay. Genialny przeprowadził z nim rozmowę motywacyjną:

 

- To, że jesteś Niemcem z francuskim paszportem nie ma żadnego znaczenia. Ja nie jestem Żydem, więc nawet w podświadomości nic o tobie złego nie pomyślę, ale uważaj na Zehana Rehmana, on ma na drugie imię Izaak, nic nie wiadomo, co mu w głowie siedzi. Wiem, że nie maczałeś palców przy rozbiorach Polski i to nie twoja wina, że Hitler napadł na mój kraj. Przemilczę również fakt, że miałeś dziadka w Wehrmachcie. To nic, że strzeliliście nam bramkę w doliczonym czasie gry na MŚ w 2006 roku... ale za to, że... w 1974 kazaliście nam grać w piłkę wodną, bo na trawie nie mieliście z nami żadnych szans, masz PRZEJEBANE! Odkupuj grzechy parówkojadzie!

 

W dniu meczu rzęsisty deszcz padał od samego rana. Boisko było grząskie i nie ułatwiało zadania drużynie ofensywnie usposobionej. Piłka raz po raz zatrzymywała się w kałużach wody i niełatwo było o skonstruowanie choćby jednej, sensownej akcji. W 40 minucie kontuzji doznał kapitan drużyny i zarazem najlepszy napastnik Peter Thorne. Maciek popatrzył na Heitzmanna i syknął mu do ucha: "Teraz pokaż, z czym do nas przyszedłeś!". Minęło 30 sekund gry. Niemiec z francuskim paszportem przyjął dokładnie piłkę na linii pola karnego i finezyjnym lobem zaskoczył bramkarza gości. Wszystkich zamurowało, przecież w Anglii tak się nie gra !?! Tuż po przerwie Heitzmann dołożył drugie trafienie i było po meczu.

 

4 liga - 5 kolejka

Bradford[1] - Torquay[15] 2:0 (1:0)

41' - Heitzmann

55' - Heitzmann

 

Widzów: 12330

Notes Macieja: Jak na Niemca, to nawet nieźle sobie radzi oktoberfeścik.

Odnośnik do komentarza

Mecz okupiony został nie tylko kontuzją Thorna. Ze składu wyleciał również najlepszy obrońca Zambernardi, który dostał butem w twarz i krew go zalała. Jeśli dodać do tego absencję trzech innych zawodników, którzy wyjechali do swoich egzotycznych krajów rozegrać towarzyskie mecze, wyjazd do Shrewsbury nie zapowiadał się zbyt ciekawie. Szczególnie formacja obronna musiała być mocno przemeblowana i na środku defensywy zagrał nominalny boczny obrońca Ramsden.

 

- Rozdziewiczenie ligowe - oświadczył Maciek na pomeczowej konferencji prasowej, kiedy jego drużyna przegrała swój pierwszy, ligowy mecz.

 

4 liga - 6 kolejka

Shrewsbury[6] - Bradford[1] 2:1 (1:0)

40' - Hibbert 1:0

59' - Evans 1:1

78' - Hibbert 2:1

 

Dwa kolejne spotkania ligowe były klasycznym przykładem tego, że w piłce nożnej, jak życiu, szczęście i pech się równoważą, a los zawsze oddaje to, co zabrał wcześniej. W meczu z Burton piłkarze Genialnego uratowali wygraną w doliczonym czasie gry, dzięki... czerwonej kartce środkowego pomocnika Stephensa i gry w osłabieniu. Goście odkryli się i ruszyli do ataku, licząc na zwycięstwo, tymczasem Maciek zrobił genialne posunięcie. Cofnął sześciu zawodników pod własne pole karne i zostawiał trójkę napastników na połowie przeciwnika. Dość nietypowy system 2-2-2-3 przyniósł efekt w postaci pięknej bramki, strzelonej przez Evansa w samej końcówce spotkania.

 

4 liga - 7 kolejka

Bradford[1]- Burton[10] 3:2 (1:1)

5' - Pringle 0:1

32' - Dimitrijević 1:1

67' - Hanson 2:1

72' - McGareth 2:2

90+2 - Evans 3:2

 

Notes Macieja: Statystyki strzałów 26:7 my, 4:2 oni. Realizm!

 

4 liga - 8 kolejka

Barnet[12] - Bradford[1] 1:1 (0:0)

78' - Dimitrijević 0:1

90' - Flynn 1:1

 

Na pytania dziennikarzy Maciek niczego nie owijał w bawełnę:

- W naszej grze coś szwankuje, jeszcze nie wiem co, ale się dowiem. Mecze co trzy dni też dają się we znaki. Obiecuję naszym kibicom, że w najbliższym czasie gra zespołu Bradford znacznie się poprawi.

- Ale jakim sposobem, sir?

- Za trzy dni kolejny mecz, daję zawodnikom dwa dni wolnego, jedziemy na ryby!

Odnośnik do komentarza

Autobus stał przed klubowym budynkiem dobre pół godziny, zawodnicy pakowali wędki, spławiki, siatki na ryby, na górnych półkach upychali prochowce i składane krzesełka. Wielu cieszyło się z tej eskapady i chwaliło swojego trenera za genialny pomysł, który pomoże odstresować drużynę, a nowym piłkarzom pozwoli na szybszą aklimatyzację. Autobus ruszył koło południa, jedni założyli słuchawki na uszy, drudzy odpalili laptopy, inni ulokowali się przy czteroosobowym stoliku do gry w karty. Szykowała się dłuższa jazda. Nikt nie wiedział gdzie jest cel tej podróży, to miała być wielka niewiadoma i niespodzianka szykowana przez polski obóz szkoleniowy.

 

Tymczasem, po 10 minutach jazdy, szofer zatrzymał pojazd przed rozlatującym się barem na peryferiach miasta, który najwyraźniej potrzebował natychmiastowego remontu. Ktoś przeliterował szyld: "CZAR PRL-u". Maciek kazał wszystkim wysiadać i oznajmił uroczyście:

- Przyjechaliśmy na ryby do polskiego baru rybnego. Jak poznacie moją ojczystą kuchnię, prędzej zrozumiecie filozofię gry, którą próbuję wam przekazać i zaczniecie grać tak, jak sobie tego życzę. Musimy znaleźć wspólny język, przecież wiadomo, że przez żołądek... Kazik jak to leciało?

- Przez żołądek do rzezi niewiniątek - jakież to były prorocze słowa, miało się dopiero okazać niebawem.

 

Wszyscy, acz niechętnie, ulokowali się za stolikami, pokrytymi obrusami, które pamiętały zapewne jakieś uroczyste dożynki za czasów Edwarda Gierka. Na przystawkę kelnerka w osobie Margaret Thatcher, która idealnie pasowała do tej roli, podała galaretkę wieprzową.

 

- A co to jest? - pytali niepewnie zawodnicy, szczególnie Francuzi, widząc na talerzu tłuste, owłosione, wieprzowe nóżki.

- To jest nasza specjalność narodowa, zagrycha dla bogatszych. Jedzcie, to jest dobre na... Kazik na co to jest dobre?

- Na technikę, tam jest dużo kleju, piłka wam nie odskoczy.

 

Potem na stole pojawiły się wazy z czerwonym barszczem.

- Nie!!! Co to jest!?! To krew! Ja tego nie zjem! - krzyczał przestraszony Lescure, wychowany w Monaco na zdrowej, środziemnomorskiej żywności.

- Spokojnie, to tylko burak.

- Co? Ja jestem burak, czy ja wyglądam na buraka?

- Jak wypijesz te swoje Chateau De Coś Tam, to tak, wyglądasz jak burak.

- Jedz, to jest dobre na... Kazik pomóż?

- Sok z buraka ćwikłowego zrobi wiele dobrego. Jedz Lescure, ma podobne walory odżywcze jak te twoje wino.

 

Na drugie danie zaserwowano kaszankę. Maciek od razu uprzedził Arnauda Lescura.

- Nie pytaj z czego to jest robione, tylko jedz. Tam jest dużo kaszy, będziesz miał co spalać pojutrze na meczu. A teraz zaserwujemy wam nasze polskie wino. Oto Chateau De Jabol, zawiera wiele siarczynów, a one są dobre na... Kazik?

- Przez trzy dni piecze dupa przy sraniu.

- No właśnie, oczyszcza jelita.

 

I tak siedzieli, jedli i pili przez dwa dni. Na drugi dzień były gołąbki:

- Ja ptaków nie jem, mój tata jest ornitologiem - zakomunikował Lescure i ostentacyjnie wstał od stołu. - I widzę, że jeszcze z piórami podajecie, ohyda.

- To nie pióra, to kapusta. Kapusta ma wiele składników odżywczych. Kazik, co ona tam ma najważniejszego?

- Kapusta jest dobra na wszystko. A najlepiej wychodzą dopalacze. Podpalasz przy dupie pierdnięcie i uciekasz obrońcy na 20 metrów, tylko trzeba uważać, żeby się o baner reklamowy nie rozbić.

 

To, co wydarzyło się po tej biesiadzie na stadionie w Morecambe obserwatorzy określali na rożne sposoby. Oklepane tytuły w stylu "Rzeź niewiniątek", "Masakra teksańską piłą łańcuchową" były niczym w porównaniu z wielkim tytułem lokalnej prasy:

 

"Polskie potrawy - droga do sławy!"

 

I w ten sposób Kazik stał się bardzo bogatym człowiekiem i musiał zaprosić Magdę Gessler, aby mu pomogła w ogarnięciu tłumu Anglików, szturmujących codziennie zapomniany bar na peryferiach miasta - "CZAR PRL-u".

 

4 liga - 9 kolejka

Morecambe[11] - Bradford[1] 0:6 (0:5)

1'- Thorne

8' - Thorne

13' - Dimitrijević

35' - Evans

44' - Evans

58' - Stephens

 

Notes Wengera: Korekty w taktyce, środkowi obrońcy ze strefowego krycia przeszli na 1x1, węższa gra, tempo gry normal, płynnie i ofensywnie, skrócenie pola gry i nękanie rywali od początku oraz parę innych szczegółów. A przede wszystkim środkowy obrońca Arnaud Lescure zakończył aklimatyzację w nowym klubie i zaczął grać na oczekiwanym poziomie.

 

-------------------------

 

- A kiedy będą ryby w polskim barze rybnym?

- Trzeba je złowić w Bałtyku, a to trochę potrwa.

- Aha...

Odnośnik do komentarza

Na drugie danie zaserwowano kaszankę. Maciek od razu uprzedził Arnauda Lescura.

- Nie pytaj z czego to jest robione, tylko jedz. Tam jest dużo kaszy, będziesz miał co spalać pojutrze na meczu. A teraz zaserwujemy wam nasze polskie wino. Oto Chateau De Jabol, zawiera wiele siarczynów, a one są dobre na... Kazik?

- Przez trzy dni piecze dupa przy sraniu.

- No właśnie, oczyszcza jelita.

 

I tak siedzieli, jedli i pili przez dwa dni. Na drugi dzień były gołąbki:

- Ja ptaków nie jem, mój tata jest ornitologiem - zakomunikował Lescure i ostentacyjnie wstał od stołu. - I widzę, że jeszcze z piórami podajecie, ohyda.

- To nie pióra, to kapusta. Kapusta ma wiele składników odżywczych. Kazik, co ona tam ma najważniejszego?

- Kapusta jest dobra na wszystko. A najlepiej wychodzą dopalacze. Podpalasz przy dupie pierdnięcie i uciekasz obrońcy na 20 metrów, tylko trzeba uważać, żeby się o baner reklamowy nie rozbić.

:rotfl::respekt:
Odnośnik do komentarza

Minęło kilka tygodni. Drużyna Bradford zanotowała spektakularną serię meczów bez porażki, po której nastąpiła jej kontynuacja, ale już bez straty gola. I dopiero wyjazdowy mecz w Grimsby, w którym Genialny wystawił kilku rezerwowych, zastopował tę serię.

 

 

Northampton---- wyjazd--- 2:1

Crewe-------------- dom------ 3:1

Dag&Red--------- wyjazd--- 2:1

Hereford---------- dom------ 2:0

Macclesfield---- wyjazd--- 0:0

St. Albans-------- dom------ 1:0 (puchar Anglii 1 runda)

Bournemouth--- dom------ 7:0

Accrington------- dom------ 1:0

Grimsby---------- wyjazd--- 1:1

 

 

Po takim okresie skutecznej gry polski szkoleniowiec musiał udzielić obszernego wywiadu specjalistycznej gazecie "Top Manager". Wścibscy dziennikarze zadawali mu wiele ciekawych pytań, z których wyłowiliśmy tylko te najważniejsze.

 

- Pańska drużyna spisuje się wyśmienicie, jak określić można jej grę?

- Jak pracę zegarmistrza, trybiki się zazębiły i maszynka zaczęła perfekcyjnie tykać.

- Czyli, że taktyka "gołe baby na rurze i gra w kręgle" przynosi efekty?

- Ta taktyka to przeżytek. Teraz chodzimy do fryzjera.

- ?

- Strzyżemy baranów i golimy frajerów! A jak ktoś ma opory to mu farbujemy trawą włosy na zielono albo wapnem, z linii bocznej, na biało.

- Świetnie! Dodajmy do tego fakt, że wasi kibice również mają duże osiągnięcia.

- Tak, oni bawią się w chirurgów. Kroją barwy klubowe kibicom przyjezdnych drużyn i robią im lifting twarzy.

- Żeby nie było tak kolorowo, należy wspomnieć, że dostał pan karę za reklamowanie polskiej wędliny na Valley Parade. Podobno krzyczał pan na cały stadion: "Kiełbasy w górę!".

- To jakieś nieporozumienie, chodziło mi o... zresztą, mniejsza z tym.

- Przed wami mecz 2 rundy Pucharu Anglii z wyżej notowanym Norwich. Chodzą słuchy, że wasza gra będzie wyglądała jak praca murarza.

- Nie będzie nic związanego z budownictwem, ani z przewozami regionalnymi - żaden autobus nie zaparkuje w naszym polu karnym. Nie będzie też zabawy w doktora i badania przeciwnika, najwyżej pomacamy sobie hostessy chodzące z lodami. Zabawimy się natomiast w Formułę 1, ruszymy do przodu i zobaczymy, co się dalej stanie.

- Podobno pańscy piłkarze po ostatnim meczu narobili bigosu i nawarzyli piwa w polskim barze. Czy spotka ich jakaś kara?

- Tak, będą musieli to wszystko skonsumować. Łącznie z tym, co zwrócił im organizm.

- Jak pan widzi przyszłość tej drużyny, czy poradzicie sobie w 3 lidze?

- No nie wiem, jeśli chodzi o jej możliwości musimy sięgnąć do działu o rozmnażaniu wielkich osobników. Jak powiedział znany zoolog Wojciech Łazarek: "Z budowaniem drużyny jest jak z kopulacją słoni. Dużo kurzu, hałasu, a efekty będą dopiero za dwa lata".

- Podobno finanse klubu są w ... hm, dziwnej kondycji, stan konta ciągle się powiększa, a budżet płacowy jest mocno przekroczony. Jak to możliwe? Czy może pan odpowiedzieć na to pytanie?

- Nie mogę.

- Czy w barze u pana Kazka będą dzisiaj ruskie pierogi?

- Nie, ale czeka na was inny, regionalny produkt, owłosiony pieróg Margaret Thatcher!

Odnośnik do komentarza

Żarty się skończyły. Puchar Anglii, czyli sława, prestiż i pieniądze!

-------------------

 

Miasto od rana żyło meczem 2 rundy Pucharu Anglii z Norwich. Grupki kibiców zbierały się na osiedlowych placach, w pubach i... właściwie na każdym rogu ulicy. Większość mieszkańców paradowała z szalikami w klubowych barwach, bądź w koszulkach z imieniem swojego idola. Coraz częściej wybieraną opcją była kaskietka Maćka Genialnego z legendarnym już napisem "Genius"! Zresztą, nasz rodak już czuł się kimś wyjątkowym i powtarzał w wywiadach:

"Ta drużyna ma 11 wyrobników i jednego geniusza! Spytacie, czy jestem arogancki? Tak jestem arogancki!"

 

Genialny wszedł do ulubionego baru na poranną kawę, przy stolikach siedziało czterech mężczyzn w bordowo-bursztynowych koszulkach. Na widok Maćka od razu podnieśli się i trzymając ręce w górze ryknęli na całe gardło:

 

Maciek, Maciek, Maciek, YES!

Feared by The Canaries, loved by The Paraders!

 

Święto, wielki piłkarskie święto bardzo szczelnie zapełniło trybuny Valley Parade. Inaczej być nie mogło, każda drużyna, która startuje w tych rozgrywkach pamięta, że na końcu długiego tunelu jest małe światełko, które oznacza WIELKI FINAŁ! Pomarzyć każdemu wolno... Coach Maciej długo siedział nad laptopem i analizował Fm-owskie taktyki. Musiał znaleźć takie ustawienie, które pozwoliłoby zneutralizować dość nietypową jak na dzisiejsze czasy formację 4-1-2-1-2 przeciwnika. Drużyny ostatecznie wybiegły w takich ustawieniach.

 

Zgodnie z zapowiedzią gospodarze od razu rzucili się do ataków, niestety bardzo długo nic z nich nie wynikało. Co z tego, że ich bramkarz Glennon stał właściwie bezrobotny, skoro pod bramką przeciwnika piłkarze ofensywni nie mogli przeprowadzić skutecznej akcji. Dopiero powrót do tradycyjnego ustawienia 4-4-2 przyniósł efekty w postaci dwóch bramek. Stadion oszalał, Maciek triumfował i dalej kazał swoim zawodnikom atakować. I to go zgubiło, zbytnia pewność siebie doprowadziła do tego, że rywal zupełnie nieoczekiwanie wyrównał i wszystko wskazywało na dogrywkę. W ostatniej akcji meczu piłkarze Bradford wykonywali rzut rożny. W polu karnym doszło do ogólnego zamieszania i nikt nie wiedział, gdzie znajduje się piłka. Nikt, oprócz Heitzmanna, który wypatrzył w gąszczu nóg futbolówkę i skierował ją do siatki. I nastała euforia, stadion wybuchł nieopisaną radością, a Maciek z rezerwowymi graczami wpadli na murawę odtańczyć taniec zwycięstwa. Sędzia nawet nie wznawiał gry.

 

Puchar Anglii - 2 runda

Bradford[4L] - Norwich[3L] 3:2 (0:0)

70' - Heitzmann 1:0

74' - Evans 2:0

76' - Holt 2:1

81' - Rehman 2:2 sam.

90'+5' - Heitzmann 3:2

 

Widzów: 20282!

Notes Wengera: Już się przyzwyczaiłem, że ten FM często daje gole w doliczonym czasie gry.

Odnośnik do komentarza

Kibice nie ochłonęli jeszcze po pucharowych emocjach, a już zbliżał się termin kolejnego, bardzo ważnego meczu - ekipa Bradford podejmowała u siebie wicelidera Rochdale. Była szansa na powiększenia przewagi i pokazanie światu, kto tak naprawdę rządzi w tej lidze. Maciek wpadł, tradycyjnie już, na genialny pomysł. Zaprosił Wasyla Dżangobaję, który swoją obecnością i, jakby co, odpowiednimi słowami miał wyrazić swoje "wsparcie" i dodatkowo zmotywować współtowarzyszy podróży z Francji. Niestety, przyniosło to odwrotny skutek. Na widok Wasyla chłopcom znad Sekwany sparaliżowało myślenie, trauma wróciła. Zambernardi zbladł już na rozgrzewce i zachowywał się nienaturalnie, mówiąc coś do siebie: "Ja nie chcę wsiadać do C4 Picasso, nie chcę worka po ziemniakach na głowie i knebla w ustach. Zrobię wszystko, aby pan trener sir Maciej Genialny geniusz był ze mnie zadowolony i pozwolił mi zostać w Bradford na zawsze."

To nie mogło skończyć się dobrze. Przemotywowany, z uciętym mózgiem, Yannick Zambernardi ruszył na piłkę zaraz po pierwszym gwizdku sędziego. Problem w tym, że po drodze miał jeszcze zawodnika gości, którego środkowy obrońca Praderów potraktował jak saneczkarz linię mety, czyli obiema nogami do przodu. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości i za brutalny faul wykluczył z gry miejscowego gracza. Była 5 sekunda meczu! Grając w dziesiątkę ustawieniem 4-3-2 Bradford i tak miał przewagę przez cały mecz, ale FM pamiętał o czerwonej kartce i nie pozwolił zdobyć nawet jednego punktu.

 

4 liga - 19 kolejka

Bradford[1] - Rochdale[2] 0:1 (0:0)

50' - Kennedy

 

Widzów: 10565

 

W kolejnych spotkaniach padły wyniki ulubione przez wirtualnego pomagiera Maćka G.... Wengera. To znak, że strategia wygrywania minimalną różnicą bramek i kontrolowania przebiegu gry powoli zaczyna dominować komputerowego przeciwnika... przynajmniej na tym poziomie rozgrywek.

 

4 liga - 20 kolejka

Darlington[21] - Bradford[2] 0:1 (0:1)

1' - Heitzmann

 

4 liga - 21 kolejka

Bradford[2] - Rotherham[4] 1:0 (0:0)

44' - Flynn

 

Widzów: 12227

Notes Macieja: Wygraliśmy wojnę z odwiecznym rywalem, k***a, kibice odprowadzili mnie do domu o 5 rano i pomylili klatki. Budzę się, a koło mnie jakiś owłosiony dziadek puszcza do mnie oko. Koszmar, nigdy więcej!

 

......

 

Żeby nie było tak wesoło, los odwraca czasem karty i daje wygrywać rywalom w identycznych okolicznościach.

 

4 liga - 22 kolejka

Aldershot[18] - Bradford[1] 1:0 (0:0)

66' - Sandell

 

Notes Wengera: Nic nie można było zrobić. Mecz z repertuaru tych, co od początku wiemy, że w tym dniu nie dane nam wygrać. Ciężkie, błotniste boiska zbierają swoje żniwo, coraz więcej kontuzji w drużynie.

Odnośnik do komentarza

W Anglii są takie dni, kiedy deszcz przestaje na chwilę padać, a słońce wyłania się nieśmiało zza chmur, aby mocniej przygrzać. Wtedy ludzie wychodzą na ulicę i spacerują albo siadają na ławkach w parku. Maciek siadł na betonowym słupku i rozmarzył się na dobre. W kolejnej rundzie Pucharu Anglii widział oczami wyobraźni legendy Manchesteru United. Jak wysiadają z samolotu, jak Margaret wychodzi z męskiej toalety i wita całe towarzystwo chlebem i solą. Później ocenia ich stopień odwodnienia, jakim moczem sikają, czy balowali przed meczem, lekceważąc słabszego przeciwnika? Potem podchodzi do niego Ferguson i mówi: "Sir Genialny, jestem pełen uznania dla pańskich wyników".

 

Wszystko to przyśniło mu się najbliższej nocy, ale sny bywają czasem okrutne. Genialny spotyka Fergusona w klubowym korytarzu i z szerokim uśmiechem wyciąga do niego rękę na powitanie:

- Dzień dobry sir, czytałem pańską biografię, trochę długie to i nużące, ale skoro pan przyjechał, to chciałem się pochwalić.

- Dzień dobry. Nie powiem do ciebie sir, bo nie masz tytułu szlacheckiego tak jak ja. Powiem ci tylko, witaj zwykły Macieju, zaraz zobaczysz na czym polega prawdziwy futbol.

- Wal się! Ty pyszałkowaty, czerwony z przepicia, szkocki... - w tym momencie Maciek wyciągnął słownik, aby poszukać właściwego określenia -... człowieku!

- A chcesz dostać klapkiem pod oko?

- Nie masz klapek, masz zimowe trzewiki! Nie masz również Giggsa w protokole meczowym? Lepiej pilnuj swojej żony, pewnie w tej chwili lewonożna legenda dobiera się do niej na puszystym dywanie!

- Mam klapki w szatni, idę zmienić obuwie. A moja żona jest stara, Giggs zabiera się tylko za członków swojej rodziny.

 

I poszedł. Posadzka była świeżo ścierana, toteż zanim doszedł do szatni, wywinął orła i padł nieżywy trupem. MU na gwałt potrzebował nowego trenera, a że polski szkoleniowiec był pod ręką... ale to tylko sen był. Prawdziwie losowanie przydzieliło drużynie Maćka innego przedstawiciela Premiership, zespół Fulham. W momencie, kiedy ruszyła sprzedaż biletów na ten mecz, kibice zablokowali stronę klubową na dobrych kilka godzin, serwer nie wytrzymał. W międzyczasie rozegrana została 23 kolejka 4 ligi. Ciekawostką był fakt, że piłkarze Bradford strzelili w meczu przeciwko Bury dwa gole.

 

4 liga - 23 kolejka

Bury[7] - Bradford[2] 0:2 (0:0)

61' - Dimitrijević

63' - Heitzmann

 

Notes Kazika: Zdjęcia Maćka z jego własnoręcznym autografem sprzedają się coraz lepiej.

Odnośnik do komentarza

Stary, wysłużony Rover toczył się nieśpiesznie w kierunku Valley Parade. Z głośników leciały bliskie sercu każdemu Polakowi weekendowe melodie. Kazik podśpiewywał nostalgicznie i co chwila wzdychał, jakby miał zaraz zawału serca dostać.

 

"Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie.

Bo dobrze to wie, że porwę ją i w sercu schowam na dnie".

 

- Wiesz, Maciek. Wrócilibyśmy do Polski, na obczyźnie zawsze będziemy obywatelami drugiej kategorii. Popatrz na Bundesligę. Gdyby Kehl był na miejscu Lewandowskiego, dostałby jedynie żółtą kartkę, gdyby Lewandowski był na miejscu Kehla i popchnąłby jakiegoś Niemca, wyleciałby z boiska. Polak będzie zawsze Polakiem, Szwab Szwabem, a Anglik Anglikiem - zakończył swój filozoficzny wywód warszawski cwaniaczek żyjący na obcej ziemi.

 

Kazik tęsknił za ojczyzną. Godzinami siedział w internecie i śledził aktualne wydarzenia w Polsce. Z racji wykonywanego zawodu, doradcy finansowego i menedżera Maćka, nie uchodziły również jego uwadze żadne ruchy personalne na rynku futbolowym. Bez wiedzy Genialnego wysyłał jego CV po polskich klubach, kiedy tylko jakaś posada się zwalniała albo czyjaś głowa była zagrożona. Co rusz huczało od plotek i spekulacji w sportowych dziennikach, kiedy niepewni trenerskiego stołka byli Waldemar Fornalik w Ruchu Chorzów i Ulatowski w Bełchatowie.

 

- Chodź do Ruchu Chorzów, ten klub to tradycja. A od niego już niedaleka droga do Reprezentacji.

- A skąd ty to wiesz, Kazik, jesteś jasnowidzem?

- Nie wiem, ale mam jakieś takie dziwne przeczucie...

 

Maciek niezmiennie odpowiadał, a że poetą nigdy nie był, jego rymy były proste i niezgrabne:

 

Jeszcze nie dzisiaj, jeszcze nie teraz

Zaraz wzięłaby mnie jasna cholera

Poczekam aż rok jakiś tak nam obrodzi

Że nastąpi wysyp talentów. I młodzi

W ryzach systemu szkolenia wzięci

Zapadną na długo w naszej pamięci

Kiedy MŚ albo ME wygrają

I wszyscy w kraju ich pokochają

ACH!

 

----------

 

3 runda, Puchar Anglii.

Fulham, zdecydowany faworyt.

Nie będzie konferencji i głupich pytań.

Maciek wszedł na salę konferencyjną i zapytał:

- Czy ma ktoś cegłę i zaprawę po promocyjnej cenie?

 

Istotnie, ofensywna gra z o wiele silniejszym przeciwnikiem byłaby samobójstwem. Maciek, po kilku gierkach Fm-owych, zrozumiał, że 5 obrońców dobrze ze sobą współpracujących może skutecznie powstrzymywać ataki lepszego od siebie rywala. Bradford wyszedł w ustawieniu 5-2-3-1, ale dało to jedynie połowiczny efekt. Wprawdzie goście bili głową w mur przez długie fragmenty gry, ale jak już przedostawali się pod bramkę gospodarzy, kończyło się to stuprocentową sytuacją. Na całe szczęście bramkarz Praderów Glennon rozgrywał mecz życia, popisując się niesamowitym refleksem. Jak na ironię jedyna bramka meczu padła po uderzeniu z dystansu...

 

Puchar Anglii - 3 runda

Bradford[4L] - Fulham[1L] 0:1 (0:1)

29' - Davies

 

Widzów: 25136!

Notes Wengera: Końcówkę zagraliśmy bardzo ofensywnie, ale jedyną naszą zdobyczą był strzał w słupek.

 

Pucharowe niepowodzenie powetowane zostało w kolejnym meczu ligowym. Było szybko, skutecznie i widowiskowo.

 

4 liga - 24 kolejka

Bradford[1] - Cheltenham[10] 3:0 (2:0)

21' - Dimitrijević

42' - Dimitrijević

51' - Heitzmann

 

Notes Kazika: W Polonii Bytom też miejsce się zwalnia, ja chcę do domu!

Odnośnik do komentarza

Nie mam zamiaru się nigdzie ruszać...

------------------

 

Mijały dni i tygodnie, drużyna prowadzona przez Maćka Genialnego pewnym krokiem zmierzała w kierunku trzeciej ligi. Wprawdzie wygrane były minimalne, zdarzało się wiele remisów, ale systematycznie zbierane punkty z meczu na mecz powiększały przewagę nad konkurentami do awansu. Kazik liznął trochę kibicowskiej piłki w polskim wydaniu, będąc domownikiem na byłym Stadionie Dziesięciolecia, znał wielu ludzi wywodzących się z "ekip", toteż przykro mu było, że zbliżający się awans nie będzie miał należytej oprawy. Wreszcie postanowił działać i zadzwonił do znajomego ultras, z klubu, którego nie będziemy tutaj wymieniać, aby inni nie czuli się pominięci. Postawił przed nim zadanie przygotowania kibicowskiej wiary z Bradford na godne powitanie trzeciej ligi. Na początku ogarnięty zawodnik z Polski musiał zrobić środowiskowy wywiad.

 

- Z kim macie zgodę, a z kim kosę?

- Hę?

- Kogo lubicie, z kim chodzicie na piwo, jeździcie na wspólne wyjazdy, umacniacie przyjaźnie odwiedzając się nawzajem. A z kim gonicie się po osiedlach, umawiacie na "grilla", czyli ustawki w ustronnych miejscach, do kogo bluzgacie z trybun i zasypujecie wrogi sektor podręcznym sprzętem?

- My ze wszystkimi mamy zgodę.

- Jak to? A komu kroicie flagi, a potem podpalacie je wraz ze wszystkimi zdobycznymi akcesoriami?

- Hę?

- Szkoda czasu, słuchaj ty tępy Angliku, twój kraj to nie tylko kolebka futbolu, ale również kibicowskiego fanatyzmu, ruchu ultras. Kiedyś byliście wielcy i dumni, nie kompromituj swoich ziomali. Zbliża się awans i nie wypada go powitać w piknikowym nastroju, janusze i małysze niech na ten dzień zostaną w domu. Zrobimy tak.

Musimy zwieść psy, aby nie wiedziały, co się święci. Unikamy przejścia przez bramę, kamerowania twarzy i osobistych przeszukań. Wchodzimy z bramą i od razu zajmujemy główny sektor, wyganiając stamtąd całe piknikowe towarzystwo. Potem rozwieszamy flagi na ogrodzeniu, a sektor gości ciśniemy racami i świecami dymnymi na powitanie. Ochroniarzy, jak będą zbyt nerwowi, częstujemy krzesełkami i kawałkami betonu, wyrwanego z konstrukcji trybuny. Jak wjadą psy, nie bawimy się w żadne przepychanki, od razu wyciągamy ostry sprzęt. Oni pały, my noże. Potem flagi na kijach i przyśpiewki kochające klub, zawodników, a przede wszystkim trenera, o Kaziku też możecie wspomnieć, bo darmowe browary wam załatwił po meczu. W przerwie ruszamy na sektor gości, gdzie nastąpi tradycyjna wymiana ciosów i szalików. Przyjezdni mają dostać porządny oklep i spierdolić w kąt klatki. Wtedy zdjęcia nam lepiej wyjdą. Możecie im dorzucić regulamin stadionu, gdzie jest napisane, że gdy nie ma Toi Toi-a, można szczać w spodnie. Na samym końcu wyciągamy ogromny transparent: "GENIUS", paroma strzałami mobilizujemy pikników na bokach, aby porządnie go rozciągnęli. Po ostatnim gwizdku dzwonimy do januszów przed telewizorem i pytamy się jaki był wynik.

- I to wszystko?

- Tak, reszty nie trzeba.

 

Shrewsbury----------dom----- 3:2

Port Vale -------------wyjazd-- 2:1

Notts County -------dom------ 1:1

Lincoln ---------------wyjazd--- 0:0

Torquay --------------wyjazd--- 4:3*

Bury -------------------dom------ 3:2

Grimsby --------------dom------ 1:1

Accrington ----------wyjazd--- 1:1

Rochdale ------------wyjazd--- 1:0

Rotherham ----------wyjazd--- 1:1

Darlington -----------dom------ 1:0

Aldershot ------------dom------ 2:0

Hereford -------------wyjazd--- 0:0

Dag&Red ------------dom------- 2:1

Bournemouth ------wyjazd--- 1:0

 

 

*Mecz, który pozostaje długo w pamięci. Ekipa Genialnego przegrywała już 3:1, ale zwykły przypadek i łut szczęścia sprawił, że wyszła z tej potyczki zwycięsko. Otóż przy stanie 2:1 dla gospodarzy niemiłosiernie ogrywany środkowy obrońca Lescure zamienił się pozycjami ze swoim partnerem w defensywie Zambernardim. Automatycznie zmieniły się ich zadania przy ofensywnych rzutach rożnych. Całe zamieszanie kompletnie zaskoczyło przeciwników i Yannick Zambernardi, strzelając trzy bramki (!) po rzutach rożnych bitych na krótki słupek, dał dość nieoczekiwane zwycięstwo swojej drużynie.

 

Notes Wengera: Jeden mecz do awansu, siedem kolejek do końca. Prawdziwe granie zacznie się dopiero w 3 lidze.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...