Skocz do zawartości

Przywrócić blask


Kwiti

Rekomendowane odpowiedzi

Przed kontuzją był kozak ;) Niestety wszystko się poszło ... :/ Gerrard to Mistrzunio na skrzydle i tam nadal będzie grał.

 

 

Przed nami wielki turniej – Mistrzostwa Świata 2006, które będą rozgrywane na niemieckich boiskach. Przed czterema laty Mistrzem Świata została Brazylia, która nie pozostawiła złudzeń właśnie gospodarzom tegorocznych zmagań. Reprezentacja Polski znalazła się w Grupie D, gdzie za rywali będzie miała drużyny z: Chile, Czech i Japonii. Według mnie to grupa do wyjścia.

 

Anglicy natomiast zagrają w Grupie E z: Chorwacją, USA i Senegalem. Podopieczni Svena-Gorana Erikssona powinni wyjść bez porażki, zwłaszcza, że na turniej pojechała cała elita angielskiego futbolu z Davidem Beckhamem (31; ENG: 88/12) na czele.

 

Egzotyczne Mistrzostwa Świata? W pełni się zgadzam, bo po niemieckich boiskach będą biegać przedstawiciele takich krajów, jak: Honduras, Arabia Saudyjska czy Korea Północna. Ten ostatni kraj, raczej zaściankowy i nie będzie miał jakichkolwiek szans na choćby bramkę.

 

MŚ 2006 – Faza Grupowa:

A: 1. RPA, 2. Brazylia, 3. Turcja, 4. Honduras

B: 1. Hiszpania, 2. Serbia i Czarnogóra, 3. Maroko, 4. Meksyk

C: 1. Peru, 2. Holandia, 3. Szwecja, 4. Arabia Saudyjska

D: 1. Chile, 2. Czechy, 3. Polska, 4. Japonia

E: 1. Anglia, 2. Chorwacja, 3. USA, 4. Senegal

F: 1. Włochy, 2. Ukraina, 3. Wybrzeże Kości Słoniowej, 4. Kostaryka

G: 1. Niemcy, 2. Portugalia, 3. Nigeria, 4. Korea Północna

H: 1. Francja, 2. Australia, 3. Argentyna, 4. Korea Południowa

 

Wraz z moim sztabem szkoleniowym nie miałem dużo wolnego czasu. Szybko musieliśmy ustalić plan treningów oraz zarys meczów towarzyskich. Oficjalne, pierwsze spotkanie wypada nam na 6. sierpnia. O Tarczę Wspólnoty zagramy z Arsenalem.

 

Zatem pierwszy mecz towarzyski rozegramy już 2. lipca, ale na dość egzotycznym terenie, bo w … Estonii. Tak to właśnie tam pojedziemy na pierwszy obóz przygotowawczy. Później rozegramy mecz w Polsce z Lechią Gdańsk, po czym wrócimy na Wyspy Brytyjskie. Po tym stoczymy jeszcze trzy mecze towarzyskie.

 

Plan treningowy:

2.07 – 8.07, obóz przygotowawczy w Estonii

* 2.07 – mecz z Florą Tallin

* 5.07 – mecz z TVMK Tallin

* 8.07 – mecz z Levadią Tallin

10.07 – mecz towarzyski z Lechią Gdańsk (Stadion przy ul. Traugutta)

14.07 – mecz towarzyski z Kaiserlautern (Anfield Road)

21.07 – mecz towarzyski z Dinamo Bukareszt (Stefan cel Mare w Bukareszcie)

28.07 – mecz towarzyski z Club Brugge (Anfield Road)

 

Gorąco było również w okresie transferowym. Zgodnie z oczekiwaniami opuściło nasz klub ponad dziesięciu zawodników, choć większość pochodziła z drużyny rezerw. Dość nieoczekiwanie odeszli z klubu: Djimi Traore i Momo Sissoko. Oferty za tych dwóch zawodników były z gatunku tych nie do odrzucenia, ale wiemy, że transfery do klubu zrekompensują kibicom stratę tej dwójki.

 

Pobiliśmy swój rekord transferowy. Nasz ostatni, najdroższy nabytek – Fabio Santos kosztował zaledwie 5. milionów funtów, gdy nowy skrzydłowy – Wesley Sneijder kosztował … bagatela 18. milionów! Mam nadzieję, że 22-latek postara się, by ta gotówka zwróciła się w trybie szybkim.

 

Transfery do klubu:

Shaun Maloney (24; SCO: 4/0) za 900 tysięcy funtów z Celtiku

Klaas-Jan Huntelaar (22; NED: 2/0) za 4 miliony z S.C. Heerenveen

Kevin Kyle (25; SCO: 10/2) wolny transfer z Sunderlandu A.F.C

Diego Capel (18; ESP U21: 3/0) wolny transfer z Sevilli FC

Wesley Sneijder (22; NED: 26/5) za 18 milionów z Ajaksu Amsterdam

Charlie Mulgrew (20; SCO) za 3 tysiące z Celtiku

Aiden McGeady (20; IRL: 4/0) za 5 milionów z Celtiku

Antonio Adan (19; ESP) wolny transfer z Realu Madryt

Billy Jones (19; ENG U21: 4/0) za 1,5 miliona z Brewe

 

Transfery z klubu:

Rafał Loda (18; POL U21: 6/0) za 875 tysięcy do West Bromwich

Zak Whitbread (22; USA: 1/0) za 120 tysięcy do Reading

Neil Mellor (23; ENG) wolny transfer do Preston North End

Djimi Traore (26; MLI: 2/1) za 8,5 miliona do Interu Mediolan

Steve Finnan (30; IRL: 40/1) za 2,1 miliona do Arsenalu FC

Danny O’Donnell (20; ENG) wolny transfer do Bristol Rovers

Darren Potter (21; IRL U21: 11/0) za 825 tysięcy do Wolverhampton Wolves

Leandre Graffit (22; MAR: 1/0) za 1,5 miliona do Wigan Athletic

Salif Diao (29; SEN: 32/3) wolny transfer do MSV Duisburg

Lee Peltier (19; ENG) wolny transfer do Barnsley

Momo Sissoko (21; MLI: 2/1) za 15 milionów do Barcelony

Łukasz Fabiański (21; POL U21: 6/0) wypożyczony na 7 miesięcy do Dundee

John Welsh (22; ENG U21: 7/1) wypożyczony na 3 miesiące do Sheffield Wednesday

Robbie Foy (20; SCO: 5/0) wypożyczony na cały sezon do Dundee United

 

Czy to koniec letnich transferów? Nie wykluczone, choć jest wakat w postaci środkowego obrońcy. Czekam na powrót do Liverpoolu Carla Medjani’ego (21; FRA U21: 5/1), który być może wskoczy do pierwszej drużyny jako stoper nr 4.

Odnośnik do komentarza

@Bacao: Jest w tekście! :)

 

Mistrzostwa Świata trwają dalej! Na niemieckich boiskach jest sporo obserwatorów, którzy oglądają dla nas potencjalnych zawodników bądź śledzą poczynania już naszych chłopaków. Szczególne wrażenie robi Holandia, która wyrasta na faworyta do końcowego triumfu.

 

Mistrzostwa Świata 2006 – 2 runda:

RPA – Serbia i Czarnogóra 1:0 [56’ Sibaya]

Hiszpania – Brazylia 0:0 k. 3:4

Peru – Czechy 0:1 [52’ Baros]

Chile – Holandia 0:3 [8’ Van Persie, 38’ i 64’ Van Nisterooy]

Anglia – Ukraina 1:0 [4’ Downing]

Chorwacja – Włochy 0:1 [45’ Pirlo]

Niemcy – Australia 3:1 [66’ i 99’ Sippel, 119’ Schmidt – 90’ McDonald]

Francja – Portugalia 0:1 [91’ Simao]

 

Jestem zawiedziony, że na tym etapie rozgrywek odpadli Francuzi i Hiszpanie. Te drużyny mają ogromny potencjał w swoich kadrach, ale poprzedni szkoleniowcy nie do końca go pokazali. Wielkim minusem i błędem był brak powołania dla Florenta Sinamy-Pongolle i głównie dzięki temu dla Trójkolorowych nie miał kto strzelać bramek. Czy będę ubiegał się o fotel selekcjonera? Tak.

 

Mistrzostwa Świata 2006 – ćwierćfinały:

RPA – Holandia 2:3 [30’ Vilkazi, 34’ Salmon – 4’, 43’ i 102’ Van Persie]

Brazylia – Czechy 3:0 [11’ Ronaldo, 43’ Adriano, 90’ Lucio]

Anglia – Portugalia 2:0 [9’ Rooney, 13’ Defoe]

Włochy – Niemcy 1:2 [22’ Gilardino – 12’ Wessels, 107’ Scholz]

 

Kolejne wielkie szczęście Niemców! Pewny awans Brazylijczyków i Anglików w barwach których gra trójka naszych zawodników. Błysnął Van Persie, który już teraz otrzymał od nas 2 tygodnie urlopu, by po turnieju wrócił do sił. Portugalia z Cristiano Ronaldo poza burtą.

 

Mistrzostwa Świata 2006 – półfinały:

Holandia – Niemcy 2:0 [27’ i 77’ Kuyt]

Brazylia – Anglia 1:1 k. 3:4 [5’ Juninho – 45’ Rooney]

 

Wynik Anglików zaskakujący! Podopieczni Svena-Gorana Erikssona są w finale, co przed turniejem wydawałoby się marzeniem. Pamiętam moją rozmowę z prezesem FA, który mówił, że w razie nie powodzenia jestem faworytem do tej posady! Chyba będę musiał jeszcze trochę poczekać, bo Szwed pokazał się z dobrej strony. Holendrzy na swój sukces też długo czekają i finał będzie z najwyższej półki. Obu drużynom dałbym już po Mistrzostwie Świata, ale niestety tak się nie da.

 

Mistrzostwa Świata 2006 – FINAŁY:

 

Mecz o 3 miejsce:

Niemcy – Brazylia 0:0 k. 3:1

 

WIELKI FINAŁ:

Holandia – Anglia 0:1 [27’ Owen]

 

(…)

W tzw. Międzyczasie Liverpool przygotowywał się do sezonu. Niestety nie miałem do dyspozycji wszystkich zawodników, bo niektórzy nadal byli na niemieckim turnieju. W Estonii na naszym przylocie pojawił się fan-club z tamtego kraju. Było parę zdjęć, podpisów i rozmów. Nic szczególnego. Wyniki też nie rozpieszczały, ale to mnie akurat nie dziwiło, to początek drogi.

 

Inaczej było w meczach z Lechią Gdańsk i Kaiserlautern. Widać było zarys dobrej gry, czyli tego co nas cechowało w poprzednim sezonie. Zgodnie z przypuszczeniami opuścił nas jeszcze Carl Medjani (21; FRA: 5/1), który za 2 miliony funtów trafił do naszego lokalnego rywala – Evertonu. Natomiast na Anfield Road powitaliśmy Braulio (20; ESP U21: 7/2), który nie miał klubu odkąd wygasł mu kontrakt z Atletico Madryt.

 

Największymi wygranymi pierwszego okresu przygotowawczego są Billy Jones, który będzie grał na prawej flance defensywy oraz Klaas-Jan Huntelaar, który zajmie miejsce … kontuzjowanego Van Persie’go. Latający Holender doznał kontuzji w meczu finałowym.

 

Okres przygotowawczy Liverpoolu:

Flora Tallin – Liverpool FC 1:1 [68’ Rooba – 47’ Sinama-Pongolle]

TVMK Tallin – Liverpool FC 1:2 [65’ Gorjanov – 42’ Santos, 60’ Antwi (kar.)]

Levadia Tallin – Liverpool FC 0:3 [17’ Alonso, 66’ Antwi (kar.), 83’ Sinama-Pongolle]

Lechia Gdańsk – Liverpool FC 1:3 [73’ Socha – 55’ Nani, 60’ Antwi (kar.), 79’ Huntelaar]

Liverpool FC – Kaiserlautern 4:0 [21’ Braulio, 37’ Sinama-Pongolle, 70’ i 81’ Antwi (kar.)]

 

Sprawcą najgłośniejszych transferów w lipcu był … Liverpool, poza jednym wyjątkiem! Chelsea za 10,5 miliona funtów sprowadziła skrzydłowego Newcastle – Charlesa N’Zogbie (20; FRA U19). Warto odnotować, że mega talent z Argentyny wpadł w ręce Middlesbrough – mowa tutaj o Vicente Vuoso (24; ARG), który kosztował ponad 6 milionów!

Odnośnik do komentarza

@Bacao: W sam raz na Liverpool - młody i zdolny. Heerenveen wystawiło go na listę i nikt go nie chciał :(

 

 

Przed jednym z treningów na trybunach Anfield Road pojawił się nasz prezes w towarzystwie jakiegoś dziadka. Na moje oko gość miał około 65 lat, a dziwiło mnie, że obok niego zasiadł legendarny Włoch – Dino Zoff. Po krótkiej rozgrzewce zauważyłem, że David Moores, czyli nasz prezes pojawił się na murawie i stanął blisko ławki rezerwowych.

 

- Pozwól Mike na chwilę do Nas na górę – krzyknął, gdy obejrzałem się w jego kierunku.

 

Byłem lekko zdezorientowany, ale ostatnie najpierw udałem się do szatni, by się przebrać w normalne ciuchy, a nie piłkarski dres. Zajęło mi to nieco ponad pięć minut, po czym udałem się na trybunę.

 

- Dzień Dobry – powiedziałem i podałem rękę.

 

Okazało się, że ten „staruszek” to Giancarle Abace – prezes Włoskiego Związku Piłki Nożnej. Przyjechał specjalnie do Liverpoolu, by zaoferować mi posadę po zwolnionym Marcello Lippim. Piękna sprawa, ale ja oczekuję na oferty z Hiszpanii bądź Francji.

 

- Ty wiesz co robisz, Mike? – zapytał ze złością Prezes.

- Oczywiście, że wiem. Mój styl trenowania i gry nie pasuje do włoskiej kadry. Im się po prostu nie będzie chciało. Przepraszam Pana, ale to nie dla mnie. Jest sporo znanych trenerów we Włoszech, których można zatrudnić – odpowiedziałem.

 

Moores zachowywał się, jakby z mojego zatrudnienia miał otrzymać jakieś funty. Zdecydowanie odrzuciłem propozycję pracy na Półwyspie Apenińskim i wróciłem do swojej pracy w Liverpoolu.

 

(…)

 

Jak się okazało kilka dni później i Hiszpanie, i Francuzi znaleźli swoich trenerów, ale żaden ZPN nie wybrał mnie – niestety. Zatem kolejne miesiące spędzę na przyglądaniu się turniejom międzynarodowych.

 

Dwa ostatnie sparingi wypadły nieźle. W dobrej formie jest Kevin Kyle, a w środku pola zdecydowanie rywalizację wygrywa Wesley Sneijder. Mam nadzieję, że 22-latek wytrzyma presję i, wytrzyma przede wszystkim kondycyjnie, bo tutaj są Wyspy!

 

Dinamo Bukareszt – Liverpool FC 1:2 [64’ Popa – 9’ Braulio, 35’ Sneijder]

Liverpool FC – Club Brugge 5:1 [12’, 26’, 29’ i 45’ Kyle, 45’ Sneijder – 43’ Lang]

 

Dokonaliśmy ostatniego zakupu w letnim okienku transferowym. Z francuskiego AJ Auxerre przyszedł do nas reprezentant Francji U21 – Younes Kaboul (20; FRA U21: 4/1). Urodzony w Annecy obrońca wpadł w oko naszym obserwatorom podczas Mistrzostwa Europy U21. Na konto Auxerre musieliśmy przelać 6,5 miliona funtów.

 

Część tych funduszy się zwróciła. W inne ręce oddaliśmy dwóch Francuzów – Bruno Cheyrou (28; FRA: 3/0) za darmo trafił do Celtiku Glasgow, natomiast Anthony Le Tallec (21; FRA U21: 21/2) za 1,2 miliona przeniósł się do naszego ligowego rywala – Leicester City.

 

Nie zabrakło wypożyczeń. Po transferze Sneijdera i Diego Capela znowu na wypożyczenie musiał zdecydować się Marcin Smoliński (21; POL U21: 5/1). „Smoła” na pół roku trafi do Norwich City. Podobno los podzielił Mark Jones (20; ENG U19), który przeniósł się do Cardiff. Jones to nasz wychowanek i takie ogrywanie go tylko i wyłącznie nam służy. Jest on kandydatem do zastąpienia na środku defensywy wiekowego Sami’ego Hyypii.

Odnośnik do komentarza

Przygotowania do Tarczy Wspólnoty spowodowały, że straciłem rachubę i przestałem patrzeć na zegarek. Gdy już spojrzałem na swój nowy, lśniący rolex zobaczyłem, że już dawno po 21. Z kieszeni wyjąłem telefon i zobaczyłem, że Kate jeszcze mnie nie szuka. Tylko mi brakowało jej pretensji.

 

Początek sierpnia – we większości europejskich krajów zapewne jest teraz parno i duszno. Nie tutaj. Wyspy to całkowita odmienność. Na termometrze rtęć stanęła przy … 20 stopniach.

 

Wyszedłem przed klub, założyłem okulary i … przed sobą zauważyłem osobę, która była ubrana w brudne jeansy, jakiś gruby golf i na głowie miała wełnianą czapkę. Pomyślałem sobie krótko: to jakiś idiota. Jakie duże musiało być moje zdziwienie, gdy owy osobnik zaczął iść w moim kierunku i machać mi ręką.

 

Rozejrzałem się dookoła, czy nie ma żadnej znajomej twarzy. Pod Nowym Anfield nikogo nie było, a za chwilę chrypiącym głosem usłyszałem:

 

- Co jest Mike. Rodziny nie poznajesz?

- Słucham? – odpowiedziałem, bo wydawało mi się, że źle zrozumiałem.

- To ja Luke, Twój brat.

 

Tymi słowami poczułem, jak chwieje mi się grunt pod nogami. Luke to mój starszy o dwa lata brat, który w wieku 8 lat został porwany na rodzinnych wakacjach. Moi rodzice całe oszczędności życia wpompowali w różnego rodzaju akcje poszukiwawcze. Policja zapowiedziała, że po takim czasie jaki minął, a nikt się nie odezwał z żądaniem okupu to szansę na odnalezienie żywego Luke’a są marne.

 

Moje zaskoczenie było wielkie, ale też nie wierzyłem w słowa tego … . No właśnie. Nawet nie wiem, jak mogę go nazwać. Szybko wskoczyłem do mojego Audi i nie myśląc o niczym innym ruszyłem w stronę domu.

 

c.d.n

Odnośnik do komentarza

@Egomaniac: Nie samym eFeMem człowiek żyje :)

 

 

Zaparkowałem auto pod domem, otworzyłem drzwi i .. myślałem o całym zajściu pod klubem. Twarz tego gościa była szara, brudna i podstarzała, zatem ciężko było ocenić podobieństwo. Zdjęcie Luke’a cały czas noszę przy sobie, bo pamięć o nim na pewno we mnie nie zginie.

 

Po kwadransie postanowiłem wysiąść z auta i w końcu wejść do domu, gdzie na pewno czekała zaniepokojona Kate.

 

- Spójrz na zegarek! Niedługo w ogóle przeniesiesz się na Anfield Road – powiedziała „na wejściu”.

- Przepraszam Kochanie. Dzisiejszy dzień to jakiś koszmar, chcę by już się skończył.

- Co się stało? Opowiadaj – powiedziała i usiadła na kanapie, i wymownym gestem pokazała bym usiadł obok.

- Nie opowiadałem Ci tego, bo nigdy nie potrafiłem. Niewiele osób o tym wie. Miałem brata…

- Jak to miałeś? Zmarł? – zapytała.

- Z rodzicami co roku wyjeżdżaliśmy na wakacje, ciągle w jedno miejsce – do Francji. Mieszkał tam dziadek, duży dom, niedaleko morze i klify. Dwadzieścia lat temu pojechaliśmy tam po raz ostatni­ – mówiłem i czułem lecące łzy po policzkach.

- Nie płacz… Może wrócimy do tego wkrótce?

- Nie. Już dawno powinienem Ci powiedzieć o tym.. No i dwadzieścia lat temu poszliśmy na plażę, Luke miał iść sobie po jakiś napój czy lody i … nie wrócił! Szukaliśmy go my, policja, straż wodna i detektywi. Nic to jednak nie dało.

- Do tej pory nic nie wiadomo o nim? – zapytała.

- Tak. Rodzice na stałe przenieśli się do Francji, cały rodzinny majątek oddali na poszukiwania, chociaż policja proponowała odpuścić po siedmiu czy ośmiu latach.

- Bardzo mi przykro – powiedziała Kate i objęła mnie ramieniem.

- No właśnie, ale dzisiaj pod klubem na parkingu podszedł do mnie jakiś bezdomny. Stary z brodą prawie do klatki piersiowej. Powiedział, że jest moim bratem, nie wiedziałem co robić i – w tym momencie przerwała mi Kate.

- Uciekłeś?

- Tak, uciekłem. Nie wiedziałem co mam zrobić, naprawdę.

- Dziwisz się? Każdy byłby zszokowany! Może dzisiaj przestaniemy o tym rozmawiać? Wyjdźmy gdzieś? Do kina? Albo na jakąś kolację? – zapytała.

- Dziękuje, że obok mnie jesteś. Masz rację. To co? Idziemy na kolację tam gdzie ostatnio? – zapytałem.

- Nie, nie. Mike tam butelka wina kosztowała 250 funtów! Ja nie zarabiam milionów – mówiła ze śmiechem na ustach.

- No dobrze. To znajdziemy restaurację, gdzie butelka kosztuje zdecydowanie mniej – odpowiedziałem i wiedziałem, że na mojej twarzy też pojawił się uśmiech.

 

(...)

 

Chwilowo zapomniałem o tej całej sytuacji. Przed meczem z Arsenalem ciągłe kłopoty. Najpierw odrzuciłem dość pochopnie ofertę reprezentacji Włoch, a później te kłopoty rodzinne. Czy to będzie się ciągło jeszcze dalej? Kiedy to się skończy?

Odnośnik do komentarza

Przed nami mecz o Tarczę Wspólnoty, o którą gram po raz pierwszy. W zespole, w oficjalnym meczu zadebiutują Younes Kaboul, Billy Jones, Wesley Sneijder, Aiden McGeady oraz Braulio.

 

Arsenal, który jest naszym rywalem w minionym roku zajął trzecie miejsce w Premier League. Trenerem nadal jest Arsene Wenger, co pokazuje jakie zaufanie ma Francuz w tym klubie. Ich skład się wiele nie zmienił, bo dołączył do nich jedynie dobrze mi znany Steve Finnan.

 

Od początku spotkania to Londyńczycy narzucili nam swój styl gry! Nie mogliśmy się odnaleźć i w 26. minucie padła bramka autorstwa Nicolasa Anelki. Doświadczony Francuz wykorzystał wrzutkę Reyesa i nie dał żadnych szans Reinie! Sektor naszych kibiców wyraźnie zamarł i zrobiło się tam cicho, jak na pogrzebie. Jednak 60 sekund później wyrównał Aiden McGeady! Irlandczyk wyskoczył wyżej niż Kolo Toure i głową skierował piłkę do siatki! 20-latek nie po raz pierwszy pokonał Craiga Gordona.

 

FA zatwierdziło zmiany i dzięki temu w tym meczu możemy dokonać … pięciu zmian, a na ławce może zasiąść siedmiu zawodników! Ja w przerwie postawiłem na Fabio Santosa, który zmienił niemrawego i niewidocznego przede wszystkim Besiana Idrizaja.

 

Druga połowa rozpoczęła się również od mocnego uderzenia naszego rywala. W 57. minucie Thierry Henry pokazał dlaczego mówi się o nim lis pola karnego. 28-latek trafił idealnie w okienko bramki i nasz bramkarz mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem.

 

W późniejszej fazie meczu mogliśmy odpowiedzieć, ale np. Klaas-Jan Huntelaar dwukrotnie trafiał w boczną siatkę, a największe zagrożenie dość nieoczekiwanie szło po prawej stronie, gdzie debiutował Jones. To chyba jedyny plus, który pokazuje, że transfer z średniaka Championship do Mistrza Anglii może okazać się strzałem w „10”. Choć na dokładną ocenę przyjdzie jeszcze czas.

 

Musimy przełknąć gorzką pigułkę, ale przed nami już myśli o Blackburn Rovers. Na Ewood Park zaczynamy walkę o obronę Mistrzostwa Anglii.

 

6.08.2006, Wembley, widzów – 57367

CS, Arsenal FC – Liverpool FC 2:1 (1:1)

1:0 – Nicolas Anelka (26.)

1:1 – Aiden McGeady (27.)

2:1 – Thierry Henry (57.)

 

Liverpool FC: Reina – Jones, Hyypia, Kaboul, Warnock (58. Capel) – Steven Gerrard – McGeady (58. Roque), Idrizaj (46. Fabio Santos), Sneijder – Sinama-Pongolle (58. Huntelaar), Braulio

 

MVP: Nicolas Anelka (27; FRA: 32/8; 8)

Odnośnik do komentarza

@Jacelinho: Aiden McGeady

 

 

Pierwszy mecz ligowy rozegramy na Ewood Park. Do tej pory graliśmy dwukrotnie i raz wygraliśmy, a raz padł remis. Co ciekawe, na własnym boisku zaledwie zremisowaliśmy. W pierwszym mecz, który odbył się 26. grudnia bramki dla The Reds zdobyli Sinama-Pongolle i Sissoko.

 

W tym spotkaniu dojdzie do zmiany na środku obrony. Sami Hyypia zagrał słabo w meczu z Arsenalem dlatego jego miejsce zajmie nasz zdolny Godwin Antwi. 18-latek coraz odważniej dobija się do pierwszej jedenastki. Oprócz niego pojawi się Nani.

 

Początek meczu okazał się pechowy dla Rovers. Już w 8. minucie czerwoną kartkę otrzymał Aaron Mokoena. Reprezentant RPA faulował wychodzącego na wolną pozycję naszego napastnika! Niestety nie przełożyło się to na ilość akcji bądź jakąś wyraźną przewagę. W 23. minucie dopiero na listę strzelców wpisał się Sinama-Pongolle. Francuz otrzymał świetne podanie od naszego kapitana i nie miał problemów z pokonaniem Brada Friedela.

 

Gdy wydawało się, że nasza przewaga będzie rosnąć, to gospodarze dość nieoczekiwanie doszła do głosu! Morten Gamst Pedersen – zawodnik, którego obserwowałem i niejednokrotnie składałem ofertę zaaplikował nam bramkę zza pola karnego! Norweg kapitalnie złożył się do woleja i było 1:1. W 41. minucie było 1:1 i zapowiadało się, że to bramka do szatni, ale jednak nie. W 45. minucie, już w doliczonym czasie pierwszej połowy prowadzenie przywrócił nam Klaas-Jan Huntelaar!

 

Po przerwie szybko doszliśmy do głosu! Raz po raz atakowaliśmy bramkę Friedela, a pokonał go dopiero w 61. minucie Nani. Reprezentant Republiki Zielonego Przylądka grał naprawdę dobre spotkanie i widać kolosalny postęp jaki poczynił. Wynik 3:1 sprawiał, że czuliśmy się bardzo pewnie.

 

Sytuacja zmieniała się, jak w kalejdoskopie. W 73. minucie padła bramka kontaktowa autorstwa Paula Gallaghera. Szkot zaskoczył sprytnym strzałem Reinę i worek z bramkami nadal rósł! Drugie trafienie w tym spotkaniu zaliczył także Nani, który po podaniu Stevena Gerrarda po długim rogu dał nam dwubramkowe zwycięstwo!

 

To koniec bramek? Nie. W zespole gospodarzy jest prawdziwy szkocki zaciąg. Najpierw bramka Gallaghera, a trzecie trafienie dla Blackburn dorzucił Brian Kerr. 24-latek, który naprawdę zanotował fantastyczny miniony sezon pokazuje, że to nie przypadek. Aż dziw bierze, że został kupiony na Ewood Park za milion funtów! Wynik meczu ustalił Shaun Maloney, który kilka minut wcześniej zastąpił zmęczonego Sneijdera.

 

Wynik meczu rozpieścił kibiców, ale gra mojego zespołu na pewno pozostawiała wiele do życzenia. Gdy gramy cały mecz z przewagą jednego gracza, to nie możemy pozwolić sobie wbić, aż trzech bramek! Teraz przed nami ligowe starcie z Chelsea, na które wróci … Robin Van Persie. Niewykluczone, że już z The Blues wróci nasz duet: Sinama-Pongolle – Van Persie.

 

12.08.2006, Ewood Park, widzów – 31360

PL (1/38), [-] Blackburn Rovers – [-] Liverpool FC 3:5 (1:2)

0:1 – Florent Sinama-Pongolle (23.)

1:1 – Morten Gamst Pedersen (41.)

1:2 – Klaas-Jan Huntelaar (45.)

1:3 – Nani (61.)

2:3 – Paul Gallagher (73.)

2:4 – Nani (81.)

3:4 – Brian Kerr (85.)

3:5 – Shaun Maloney (89.)

 

Liverpool FC: Reina – Jones, Kaboul, Antwi (46. Carragher żk), Warnock – Roque – Gerrard, Sneijder (81. Maloney), Nani – Sinama-Pongolle (62. Kyle), Huntelaar

 

MVP: Nani (19; CPV; 2/0)

Odnośnik do komentarza

Po wyczerpującym spotkaniu z Blackburn Rovers dałem chłopakom jeden dzień wolnego. Gra nie była okazała, ale dzień wolnego czasu zdecydowanie im się należał. Ja postanowiłem, że na kilka minut wpadnę na Anfield Road, by dojrzeć pracy rezerw i poobserwować kilka talentów.

 

Wszedłem do budynku klubowego z uśmiechem na twarzy, ale wszystko zepsuł „tajemniczy gość”. Asystentka Kate od razu zaczepiła mnie i powiedziała:

 

- Ma Pan jakiegoś dziwnego gościa. Czeka na Pana już od rana – mówiła Sabrina.

- Kto to jest? Przedstawił się?

- Nie. Nie chciał się przedstawić, ale wyglądał strasznie – powiedziała, a ja już wiedziałem o kogo chodzi, to znowu ten człowiek, który podszywa się pod mojego brata.

 

Zdenerwowany ruszyłem w kierunku swojego gabinetu. Po drodze spotkałem mnóstwo pracowników klubu, którzy dziwnie na mnie patrzyli. Myślałem, że to wszystko przez niego „pewnie rozmawia ze wszystkimi i chwali się, że jest moim bratem” – pomyślałem.

 

Gdy wszedłem do gabinetu i ku mojemu zdziwieniu zastałem osobnika, który siedział w fotelu, a raczej spał, w dodatku głośno chrapiąc.

 

- Halo! Pan chyba do mnie ma jakąś sprawę – powiedziałem głośno i trąciłem jego ramię.

- Ooo.. Mike, przepraszam, ale dawno nie miałem tak wygodnego miejsca do snu – odpowiedział.

- Czego chcesz?

- Coś Ci wytłumaczyć. Ja naprawdę jestem …

- Wyjdź! – przerwałem mu w pół słowa, bo wiedziałem, że znowu będzie wracał do ostatniej „rozmowy”.

- Posłuchaj. Pamiętam, jak przez mgłe wakacje we Francji, później wychowywałem się już w Finlandii, gdzie trafiłem wraz z trójką innych dzieci! Ostatnie cztery lata życia to błądzenie po Wyspach i szukanie prawdziwej rodziny!

- Nie chcę rozmawiać o rodzinnych sprawach tutaj w pracy! Nie nachodź mnie tutaj, już wolę byś koczował u mnie pod domem. Domyślam się, że wiesz gdzie mieszkam – mówiłem nerwowo.

- Tak, wiem.

- Weź doprowadź się do normalnego, człowieczego stanu. Wyglądasz, jak dziad – powiedziałem ostro i rzuciłem mu na biurko 100 funtów.

- Oddam – powiedział mój „gość” i odwrócił się w kierunku drzwi, po czym dodał: - Będę miał dla Ciebie niespodziankę.

 

Gdy wyszedł, ja usiadłem w swoim fotelu i byłem zdumiony. Gościu nie zachowuje się, jak normalny człowiek, jak rodzina, ale … no właśnie kojarzy fakty, gdzie moja rodzina wyjeżdżała na wakacje. Opowiada to z taką nutką prawdy i łzami w oczach, że aż w pewnym momencie naprawdę chciałem mu wierzyć.

 

Po chwili otrząsnąłem się i pomyślałem: Nie wierz mu, to przecież nie może być prawda… Tak też zrobiłem i zamulony wróciłem do codziennych zajęć, których nie brakuje. Za kilka dni w lidze zmierzymy się z Chelsea, która po zmianie trenera chce tytułów! Roman Abramowicz nie ma zamiaru oszczędzać i już dopina transfer Sergio Ramosa (20; ESP: 3/0), którego jeszcze parę dni temu chciałem u siebie. Hiszpan nawet zgodził się na nasze warunki (3,1 miliona funtów pensji rocznie), ale stwierdziłem, że to za dużo i na New Anfield trafił Kaboul.

Odnośnik do komentarza

Mecze z Chelsea zawsze wywoływały mnóstwo emocji na Anfield Road, a teraz, gdy gramy na New Anfield jest zdecydowanie ich więcej, bo … więcej ludzi może zasiąść na naszym obiekcie. Do tej pory spotykaliśmy się z The Blues czterokrotnie i statystyki są remisowe, bo: raz wygraliśmy, dwa raz był remis i raz ulegliśmy.

 

Na środku defensywy obok wyróżniającego się Younesa Kaboula pojawi się Godwin Antwi. Na lewym skrzydle znowu zaufałem Naniemu, a w środku defensywy Xabi’ego Alonso zastąpi jego rodak, ale o wiele młodszy – Mika Roque. 18-latek może zastąpić Sissoko i to mnie zdecydowanie cieszy.

 

Niestety już w 8. minucie boisko na noszach opuścił Klaas-Jan Huntelaar. Holender nie wytrzymał starcia z Johnem Terrym i okazało się, że doznał wstrząsienia mózgu i lekkich potłuczeń. Jego miejsce na murawie zajął powracający po kontuzji Robin Van Persie, który spotkał się z niemałym aplauzem na trybunach. Latający Holender nie zagrał w żadnym meczu towarzyskim, bo najpierw przebywał z Holandią na Mistrzostwach Świata, a później leczył kontuzję.

 

W 31. minucie Van Persie otworzył wynik spotkania i pokazał, że może szybko wrócić do formy i … pierwszego składu! 23-latek świetnie „uciekł” za obrońców gości i nie dał żadnych szans Petrowi Cechowi. Świetne, ostatnie podanie wykonał Roque! Hiszpan tym samym notuje drugą asystę w drugim meczu!

 

Goście próbowali szybko odpowiedzieć, a szczególnie musieliśmy uważać na szybkiego Hernana Crespo. Jednak zarówno przy strzale Argentyńczyka, jak i innych zawodników Chelsea świetnie spisywał się Jose Manuel Reina.

 

W przerwie musiałem dokonać jeszcze jednej zmiany. Antwi’ego, który nie rozgrywał dobrego meczu zmienił Jamie Carragher. Uniwersalny Anglik na razie musi przyzwyczaić się, że wchodzi tylko z ławki rezerwowych.

 

Drugie 45. minut utrzymywaliśmy się przy piłce, bo taki był nasz cel. Niestety minus tego był taki, że łapaliśmy głupie kartki. Jednak na szczęście Phil Dowd nie musiał pokazywać czerwieni. W 75. minucie świetnym strzałem z dystansu popisał się Wesley Sneijder i było 2:0! Kwadrans do końca i było wiadome, że przy rozsądnej grze wygramy ważny mecz z trudnym rywalem.

 

Nerwowo się zrobiło pod koniec, bo Dowd po faulo Kaboula podyktował rzut karny dla londyńczyków! Jednak na nasze szczęście wprost w Reinę trafił … Crespo, który miał słaby dzień. W kolejnym meczu zagrał Maloney, ale tym razem nie był Jokerem i nie zdobył bramki, ale wynik 2:0 na pewno nas cieszy, bo wskoczyliśmy na fotel lidera.

 

16.08.2006, New Anfield, widzów – 60.092

PL (2/38), [5.] Liverpool FC – [6.] Chelsea FC 2:0 (1:0)

1:0 – Robin Van Persie (31.)

2:0 – Wesley Sneijder (75.)

Klaas-Jan Huntelaar (8. – knt)

 

Liverpool FC: Reina – Jones, Antwi żk (46. Carragher), Kaboul żk, Warnock – Roque (80. Maloney) – Gerrard, Sneijder żk, Nani żk – Sinama-Pongolle, Huntelaar (8. van Persie)

MVP: Jose Manuel Reina (23; ESP: 1/0; 9)

Odnośnik do komentarza

Trzy dni po meczu z Chelsea czekała nas kolejna przeprawa w lidze, a tym razem przeciwnik to beniaminek Premier League – Sheffield Wednesday. Podopieczni bliżej mi nieznanego Paula Sturrocka w dwóch kolejkach nie wygrali meczu i co więcej nie zdobyli bramki. Naszym celem było zwycięstwo i .. czyste konto!

 

Niestety mecz z The Blues okupiliśmy lekkimi urazami Reiny oraz Billy’ego Jonesa. Hiszpan wróci do gry za 2-3 tygodnie, a przerwa Anglika potrwa ledwie kilka dni. To zatem doskonała szansa dla zmienników, którzy mogą się pokazać w meczu z takim rywalem. Duży plus u kibiców zanotowałem przy wyborze składu i delegowaniu na środek defensywy Sami’ego Hyypii. Ostoja naszej drużyny dopiero w 3. kolejce zagra po raz pierwszy w lidze! Dodatkowo Sneijdera zastąpi Joker Maloney.

 

Już od początku gry na Hillsborough pokazaliśmy, że Mistrz Anglii to nie jest słaba drużyna! Niestety zawsze w decydującym momencie brakowało skuteczności, a linii spalonego nie potrafił trzymać rosły Kyle. Jednak w 16. minucie fatalny w skutkach błąd popełnił bramkarz gospodarzy, który wykorzystał Steven Gerrard. Nasz El Capitano już rozpoczął strzelanie i mam nadzieję, że ten sezon będzie zdecydowanie lepszy niż poprzedni!

 

Niestety zawodził skrzydłowy Nani. 19-latek zagrał świetny mecz z Blackburn, ale jak się okazało był to bardziej wypadek przy pracy bądź jednorazowy wyskok. Tym samym w kolejnych spotkaniach na swoje pięć minut może liczyć Diego Capel. Z ławki na murawę weszli: Carragher, Sneijder i Sinama-Pongolle. Dodatkowo na pozycji defensywnego pomocnika w drugiej połowie zagrał Younes Kaboul i spisał się poprawnie, zatem w razie potrzeby Francuza mogę przesunąć właśnie na tą pozycje.

 

Pomimo zwycięstwa i czystego konta nie utrzymaliśmy pozycji lidera w tabeli. Newcastle United wygrało na własnym boisku z innym beniaminkiem – Stoke, aż 4:1 i to Sroki są na pierwszym miejscu z dorobkiem dziewięciu punktów.

 

19.08.2006, Hillsborough, widzów – 39.793

PL (3/38), [17.] Sheffield Wednesday – [1.] Liverpool FC 0:1 (0:1)

0:1 – Steven Gerrard (16.)

 

Liverpool FC: Carson – Barragan, Hyypia, Kaboul, Warnock – Roque (46. Carragher) – Gerrard, Maloney, Nani (46. Sneijder) – Van Persie (71. Sinama-Pongolle), Kyle

 

MVP: Stephen Warnock (24; ENG: 5/0; 8)

Odnośnik do komentarza

Po spotkaniu z Sheffield było kilka bądź kilkanaście godzin wolnego, zatem musiałem wykorzystać to na powrót do domu. Coraz częściej żałowałem, że jestem trenerem na Wyspach i nie mam czasu, by porozmawiać bądź wyjść na kolację z dziewczyną. Liczba meczów na pewno nas przerasta, ale niczego nie zmienimy, bo chcemy grać na tylu frontach.

 

Gdy otworzyłem drzwi od domu zobaczyłem w korytarzu parę męskich lakierków, która na pewno nie należały do mnie. Czyżby Kate przyjmowała jakiegoś gościa? Nie, to nie możliwe. Na pewno by mi powiedziała.

 

- Wróciłem Kochanie – oznajmiłem przekraczając próg korytarza.

 

Zauważyłem, że z naszego salonu wychodzą dwie sylwetki. Jedną poznałem od razu – to była Kate, a drugą osobą był jakiś mężczyzna. Na moje około trzydziestki.

 

- Cześć Kochanie. To jest Luke, Twój brat – mówiła wyraźnie zakłopotana Kate.

- To nie jest mój brat, już Ci to tłumaczyłem – odpowiedziałem i poczułem, że ciśnienie w moim ciele rośnie.

- Myślę, że musicie porozmawiać. Siadajcie, zrobię Wam coś do picia.

- Dla mnie to jakieś piwo, na trzeźwo tego nie zniosę – odburknąłem.

 

Wskazałem gościowi by usiadł na fotelu. Byłem zdziwiony i powiem szczerze, że nie poznałem go. Pamiętam sytuację w klubie, kiedy dałem mu 100 funtów i widzę, że dobrze je zainwestował. Pojawił się elegancko ubrany, umyty i przede wszystkim pozbył się długich kudłów i tych obrzydliwych wąsów.

 

- Chciałem Ci podziękować za pieniądze. Jak widzisz doprowadziłem się do normalnego stanu – powiedział od razu.

- Zauważyłem, jestem pełen podziwu.

- Wszystko oddam, jak tylko znajdę jakąś pracę.

- Nie musisz. Powiedzmy, że to na „nowy start” ode mnie i od mojej narzeczonej – powiedziałem i zobaczyłem, jak jego wzrok „ucieka” po pokoju.

- Ty mi naprawdę nie wierzysz.. Zostało mi tylko to – i w tym momencie na stół rzucił srebrny wisiorek z podobizną Matki Boskiej.

 

Zrobiło mi się duszno i nagle przypomniałem sobie, że wielokrotnie mama mówiła, że Luke żyje, bo ma wisiorek, który z pokolenia na pokolenie wędruje po naszej rodzinie. Wziąłem go do ręki i poczułem, że ten facet, który siedzi naprzeciwko mnie to może być naprawdę mój brat.

 

- Nie wiem co powiedzieć. Nie masz żadnych dokumentów? – zapytałem.

- Nie mam. Nigdy nie byłem u lekarza. Tyrałem na polu o „rodziny”, która mnie sobie przywłaszczyła – odpowiedział.

- Przepraszam, że nie do końca Ci ufam. Wiesz, jaka jest sytuacja.

- Wiem, wiem, nie tłumacz się. Domyślam się, że Wam też było ciężko.

- Mam prośbę do Ciebie. Zgodzisz się na testy DNA? Oczywiście ja płacę – poczułem po raz pierwszy uczucie wstydu. Nie wierzyłem najprawdopodobniej własnemu bratu, który okazał się wyrozumiały, jak nikt inny.

- Ja jestem pewny wyniku, ale pewnie. To nie problem – odpowiedział.

 

Ten wieczór spędziliśmy razem – w trójkę. Rozmawialiśmy o moim życiu i, o życiu Luke’a. Póki co zachowujemy się, jak dorośli ludzie i postanowiłem, że pozostanie on w naszym domu dopóki wszystko się nie wyjaśni. Umówiłem go na spotkanie z prezesem Liverpoolu, który podobno poszukuje nowego magazyniera. Może to będzie milowy krok w kierunku spokojnej części życia?

Odnośnik do komentarza

Dzień później udaliśmy się do Medycznego Centrum Sportu, gdzie mam paru znajomych. Badanie DNA jest drogie, ale nie w tym kłopot. W normalnych centrach na wynik czeka się nawet 2-3 tygodnie, a dzięki uprzejmości bądź też znajomościach będziemy znać wynik po 2-3, ale dniach.

 

Wraz z Luke’m po oddaniu próbek śliny udaliśmy się na New Anfield. Zamierzałem go oprowadzić po obiekcie, a dodatkowo dałem mu dwie wejściówki na mecz z Aston Villą. Przynajmniej Kate nie będzie sama.

 

- A tak w ogóle to co u rodziców? Gdzie mieszkają – zapytał Luke.

- Ojciec już nie żyje, a matka przeprowadziła się do Monako. Mieli tam domek i powiedziała, że chce tam się zestarzeć. Myślę, że powinieneś ją odwiedzić – powiedziałem.

- Chcę byś miał pewność, co do wyniku. Dopiero wtedy odwiedzę ją.

- To będzie chyba najlepszy dzień w jej życiu. Szkoda, że ojciec tego nie doczekał.

- Mam nadzieję, że uśmiechnie się. Myślisz, że jakbym z nią zamieszkał tak na parę miesięcy, to byłby to dobry pomysł?

- Na pewno cały czas by rozmawiała z Tobą, nawet nie miałbyś okazji do snu – powiedziałem ze uśmiechem na ustach.

 

Nasza rozmowa trwała i trwała. Nawet nie wiem kiedy zrobiło się ciemno i nadszedł czas powrotu do domu. Jutro czeka nas dzień wolny, a później mecz ligowy z Aston Villą. Nigdy z tym zespołem nie wygrałem, a będzie teraz ku temu najlepsza okazja, bo jesteśmy w gazie.

 

Martwi jednak nadal kontuzja Reiny, ale plusem może być powrót Billy’ego Jonesa. Jeszcze większym zainteresowaniem na treningach cieszy się Sergey Kisliy. Białorusin stracił ponad pół roku z piłkarskiego życia, po zerwaniu więzadeł. Teraz będzie trenował z rezerwami i być może wróci do pierwszego zespołu na koniec roku.

 

- Praca trenera jest trudna Mike? – zapytał Luke.

- Nawet nie pytaj. Nie mam czasu dla Kate. Spędziliśmy razem wakacje i parę wieczorów. Ciężko z czasem, bo w Anglii mecz za meczem – mówiłem wyraźnie rozżalony.

- Masz zamiar ożenić się z Nią? – a to pytanie zbiło mnie z tropu.

- Jeszcze nie wiem, ale to nie głupi pomysł. Przemyślę to – i puściłem „oczko” w jego kierunku.

Odnośnik do komentarza

Na New Anfield przyszło nam walczyć o kolejne zwycięstwo z Aston Villą. Nigdy z nimi nie wygraliśmy i dopiero teraz jest okazja, by pokazać kto tak naprawdę jest drużyną lepszą. Na lewej stronie zadebiutuje Diego Capel, a na szpicy zagra Braulio, który na treningach wręcz błyska formą.

 

Początek meczu pokazał, że jednak łatwo nie będzie. Goście też nie przegrali żadnego meczu w tym sezonie, co pokazuje, jaką siłą dysponuje. Na lewym skrzydle grał Harry Kewell, który nie zrobił kariery w Liverpoolu i nie za bardzo miło go wspominam. To jeden z najgorszych piłkarzy (obok Fernando Morientesa) z którym miałem okazję współpracować.

 

Już w 8. minucie boisko opuścił Capel, który najprawdopodobniej skręcił kostkę. Dla 18-latka to fatalny debiut i teraz nie wiadomo ile potrwa jego rozbrat z treningiem i grą. Jego miejsce na boisku zajął rówieśnik – Besian Idrizaj. Austriak dwukrotnie miał dobrą okazję do strzelenia bramki, ale nie udało mu się pokonać Stevena Taylora.

 

W 24. minucie bramkę zdobyła Aston Villa! Błąd popełnił Scott Carson, który po strzale zawodnika The Villians piłkę sparował przed siebie, a tam czekał Juan Pablo Angel i było 0:1. Kolumbijczyk po raz enty karci nas z uśmiechem na twarzy. Minutę później wyrównał Braulio! Hiszpan popisał się świetną główką po dośrodkowaniu Stevena Gerrarda. Od tego momentu graliśmy lepiej, ale brakowało nam skuteczności!

 

W przerwie postanowiłem zdjąć Van Persie’go, a w ataku miał zagrać … Gerrard! Anglik nigdy nie grał na tej pozycji, ale w tej sytuacji kryzysowej poniekąd musi tam pobiegać. W 56. minucie czerwień otrzymał .. Kewell! Australijczyk grabił sobie u sędziego i w końcu otrzymał drugie żółtko i musiał zejść do szatni.

 

Mieliśmy ponad półgodziny, by wbić piłkę do siatki. Niestety nikt nie potrafił trafić do siatki, co mnie strasznie denerwowało. Kibice gwizdali, bo mecz przypominał walenie głową w mur! Dopiero w doliczonym czasie gry zwycięstwo i trzy punkty dał nam Steven Gerrard! Nasz kapitan zdobył swoją drugą bramkę w sezonie! 26-latek podpisał niedawno nowy kontrakt i zgodził się na lekkie obniżenie zarobków – teraz El Capitano „kasuje” 95 tysięcy funtów tygodniowo.

 

22.08.2006, New Anfield, widzów – 60.976

PL (4/38), [2.] Liverpool FC – [6.] Aston Villa 2:1 (1:1)

0:1 – Juan Pablo Angel (24.)

1:1 – Braulio (25.)

2:1 – Steven Gerrard (90.)

 

Liverpool FC: Carson – Barragan (78. Jones), Hyypia, Kaboul, Warnock – Xabi Alonso – Gerrard, Sneijder, Capel (8. Idrizaj) – Van Persie (46. McGeady), Braulio

 

MVP: Steven Gerrard (26; ENG: 44/8; 10)

Odnośnik do komentarza

Po meczu ligowym ruszyliśmy w podróż do Francji, a dokładniej do Monako. Kolejna szansa na Superpuchar Europy w którym naszym rywalem będzie hiszpańska Sevilla. Andaluzyjski klub w letnim okresie transferowym skubnął nam doświadczonego Ze Roberto, a dodatkowo za prawie 10 milionów funtów dołączył argentyński snajper Cesar Delgado.

 

Z powodu kontuzji w naszym składzie znowu zabrakło Reiny, Capela, Sinamy-Pongolle. Zatem to duża szansa dla Fabio Santosa i Braulio. Sędzią tego spotkania wybrano Franza-Xavera Wacka z Niemiec.

 

Już w 1. minucie padła bramka dla The Reds! Z głębi pola fantastycznym podaniem popisał się Xabi Alonso, a do siatki trafił Braulio. 20-letni Hiszpan pomału pokazuje niezłe umiejętności i niewykluczone, że jego kontrakt będzie trzeba szybko przedłużać. Nasza przewaga rosła z minuty na minutę i w 9. minucie na tablicy wyników było już 2:0. Alonso strzelił wprost w bramkarza, który sparował piłkę wprost pod nogi Fabio Santosa! Brazylijczyk pokonał leżącego bramkarza i byłem … zdumiony! Niecałe dziesięć minut, a tutaj taka niespodzianka!

 

W 11. minucie inny liverpoolczyk wpisał się na listę strzelców – Wesley Sneijder. Nasz play-maker uderzył zza pola karnego, a piłka zatrzepotała w siatce! 22-latek już od początku sezonu pokazuje, że 18 milionów funtów nie było wydane na marne i, że już się zwracają. To rewelacyjny mecz, szkoda, że nie dopisała publiczność! Na Stade Louis II pojawiło się nieco ponad 16 tysięcy widzów.

 

Podopieczni … Rafy Beniteza jednak nie zamierzali odpuszczać i w ciągu pięciu minut zadali dwa bolesne ciosy. Najpierw do siatki trafił Delgado, a później w jego ślady poszedł Jesuli. Zrobiło się niebezpiecznie i dramatycznie, bo szanse na drugi z rzędu Superpuchar zmalały! Na szczęście niemiecki sędzia nie przedłużał pierwszej połowy o długi okres czasu i mogliśmy zejść do szatni w miarę dobrych nastrojach.

 

Druga połowa rozpoczęła się z wysokiego „C” Liverpoolu. Fabio Santos dośrodkował z rzutu rożnego, a kapitalną główką popisał się niewysoki Sneijder! Holender wyrasta na bohatera klubu w tym meczu! Wynik meczu ustalił nasz El Capitano Steven Gerrard. Anglik uderzył z dystansu i Roman Weidenfeller był bez szans!

 

W Monako górą była Anglia i po raz drugi z rzędu zdobywamy to trofeum! Po nieudanej przygodzie z Tarczą Dobroczynności rekompensujemy sobie to właśnie tym pucharem! Świetny mecz zagrał Fabio Santos, Sneijder i Braulio! Nie zapominam o reszcie, bo nawet Scott Carson zaprezentował się z dobrej strony.

 

25.08.2006, Stade Louis II, widzów – 18.464

SPE, [ESP] Sevilla FC – [ENG] Liverpool FC 2:5 (2:3)

0:1 – Braulio (1.)

0:2 – Fabio Santos (9.)

0:3 – Wesley Sneijder (11.)

1:3 – Cesar Delgado (33.)

2:3 – Jesuli (38.)

2:4 – Wesley Sneijder (49.)

2:5 – Steven Gerrard (58.)

 

Liverpool FC: Carson – Jones, Hyypia (59. Antwi), Kaboul, Warnock – Xabi Alonso (78. Idrizaj) – Gerrard żk, Sneijder, Fabio Santos – Van Persie (46. Huntelaar), Braulio

 

MVP: Braulio (20; ESP U21: 7/2; 10)

 

Zaraz po meczu napłynęła informacja, że Roque i Charlton dogadali się w sprawie wypożyczenia. Aczkolwiek moja decyzja była teraz negatywna i młody Hiszpan będzie grał w naszym zespole i rozwijał według mojego planu. Nie wykluczam dodatkowo transferu jakiegoś młodego Hiszpana w ostatnich minutach okienka transferowego.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...