Makk Napisano 30 Listopada 2011 Autor Udostępnij Napisano 30 Listopada 2011 08.01.1993, Belfast, Denorrton Park, godz. 8:25. - Tato, a na długo jedziesz? - Lecę. Do Indii nie da się dojechać tak łatwo, hehe. Nie, nie na długo. 5 dni mam być. Przywiozę im maszynki, przeszkolę parę osób i wracam. - A przywieziesz mi coś?! - Zobaczymy. Jak będę miał chwilę to coś wynajdę. - I mi koniecznie też coś fajnego! - Oh, żono ależ oczywiście. Pierwsze co to dla ciebie. - Mam nadzieję! - Dobra lecę powoli, zaraz Jack po mnie podjedzie i na lotnisko. - Pa tato. - Czołem synu. Bądź grzeczny i pomagaj mamie. - Ok. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 30 Listopada 2011 Autor Udostępnij Napisano 30 Listopada 2011 08.01.1993, Belfast, Denorrton Park, godz. 15:05. - Sie masz Eam. Co tam? - Nic ciekawego. Oglądam mecz. - Kto gra? - Linfield z jakimś leszczami. Wygrywają 3-0. - Co ty się na LFC przerzuciłeś? - Hehe, nie. The Glens grają wieczorem dopiero. - Wiem, wiem. - Słyszałeś, że moi rodzice chcą się przeprowadzić? - Taa, do Larne, tak?! - Tak. Takie tam miasto. I nie mają drużyny pierwszoligowej. Larne FC gra w trzeciej lidze. - Widziałem. - Szkoda że nasi ojcowie pojechali. Takto byśmy poszli dziś na mecz. - No, szkoda. - Idziemy w piłkarzyki grać? - Taa, chodź na dół. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 2 Grudnia 2011 Autor Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2011 14.01.1993, Belfast, Denorrton Park, godz. 12:50. - O, mamo, mamo!! Taksówka przyjechała! Jest tata już! - To chodź, powitamy go. - Idę! - Cześć tato! - No cześć, cześć! - Cześć kochanie. - Hej. - Jak tam podróż? - Dobrze, tylko tu strasznie zimno, hehe. Już się chyba odzwyczaiłem- taa tak szybko. - Chodźcie do domu, zrobię herbaty - Idziemy mały z prezentami. Dawaj. - Co widziałeś ciekawego. Tato? - Mało. Głównie siedziałem w fabryce. Tam szkoliłem tak gdzieś do 15, potem lazłem już do hotelu się położyć. Zmachany jak siemasz byłem. Gorąco, nudno. Masakra normalnie. Odpoczywałem w pokoju a wieczorem zazwyczaj jakaś bardziej oficjalna kolacja. A ty grzeczny byłeś? - Tak, też nic ciekawego. Nudno było. - Hehe, a co porabiałeś? - Z Eamem się bawiłem. Mecze oglądaliśmy w TV. - Dobra chodź, przebiorę się, odpocznę i pogadamy. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 2 Grudnia 2011 Autor Udostępnij Napisano 2 Grudnia 2011 14.01.1993, Belfast, Denorrton Park, godz. 18:49. - I jak tam kochanie, myślałaś coś nad tym domem? - Trochę tak. I doszłam do wniosku iż nie jest na to dobry czas. Nie chodzi nawet o kasę. - Tylko o co? - No wiesz, małego szkoła, treningi itd. Przemyślmy to na spokojnie razem i jak już tak bardzo chcesz zmieniać to poczekajmy z tym do przyszłego roku. Co ty na to? - Hmm, czy ja wiem?! Wtedy już może się nie nadarzyć taka okazja. - No ja wiem, ale teraz w trakcie roku szkolnego tak wszystko zmieniać to wiesz… - Rozumiem. Dlatego nie kupiłem go od razu tylko chciałem żebyśmy się naradzili. - Moja propozycja to jest czerwiec albo lipiec. Rok się skończy, Maćka wyślemy do Polski na wakacje do rodziców, a my będziemy mogli się na spokojnie zająć przeprowadzką i remontem. - Nie jest to zły plan. Ale moim zdaniem powinniśmy to jakoś niedługo zakupić dom, przeprowadzić remont a potem jak mówisz. Kasę mi przeleją na koniec miesiąca. Wtedy mogę zapłacić tym z Kalifornii i już. Dom będzie nasz. - Bo ja wiem?! W sumie czemu nie! - No to super!! Cieszysz się? - Będę i to bardzo jak już zakończymy toto. - Ahaha, ok. - W sumie to ile ty tej premii dostałeś? - Dostanę. A to będzie jak zawsze procentowo od transakcji. Całość wyniosła ich jakieś 70 mln dolarów. Ja dostaję premię 5%. Czyli zgarnę 3 i pół mln do kieszeni. - Całkiem bardzo dużo. - Tak, dużo. Ale taka umowa w końcu, nie?! - Ano. - Zostało jeszcze sporo kasy na oszczędnościowym więc na wszystko starczy jak planowałem. - Wiem. A przywiozłeś mi coś? - Oo, tak ,tak oczywiście. Zmęczony jestem i nie myślę już o wszystkim. Maciek, chodź na dół po prezent. - Idę, Idę! - Marek… - Nom?! - Jutro się wybieram z Karol i Ann na zakupy i jakąś kawkę to się zajmijcie sobą i coś do żarcia zróbcie. - Ok., pogramy i pójdziemy gdzieś na obiad. Chcesz mały? - Tak, możemy gdzieś się przejść. - To jesteśmy umówieni. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 4 Grudnia 2011 Autor Udostępnij Napisano 4 Grudnia 2011 21.01.1993, Belfast, Denorrton Park, godz. 8:09. - Co tam było Maciuś na ostatnim treningu? - Nic ciekawego. Trener powiedział iż przyszłego sezonu będziemy już Młoda Ligę grać. - Co? - Młodą Ligę. Będzie chyba 10 zespołów i normalna gra. Od 12 lat dopiero tam można grać. Bo ja bym chętnie już teraz pokopał. - Spokojnie. Będzie na wszystko czas. Na razie macie się bawić piłką a nie śmiertelnie poważnie grać. - Wiem, tato. - Mieliście już podział na pozycje? - Nie bardzo. Ja i tak trzymam się bardziej z tyłu niż z przodu. Eam szaleje jak to napastnik. Strzelił już 50 bramek. - Ooo, nieźle. - Z połowę to po moich podaniach. - Domyślam się. Jak tam główna drużyna? - Ostatnio pokonali Cliftonville 6-1. są na pierwszym miejscu na razie. - Ładnie, ładnie. - Tak, ale Linfield ma 2 punkty straty i mecz zaległy. Zobaczymy. - Dobra, jesteśmy już. Baw się dobrze na treningu. Podjadę później po ciebie do skoczymy na jakieś żarcie. Mama zaraz wychodzi i jej nie będzie to zjemy coś, weźmiemy jakiś film i będziemy odpoczywać cały wieczór. - Dobra! - No to na razie. Pa - Pa. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 6 Grudnia 2011 Autor Udostępnij Napisano 6 Grudnia 2011 30.01.1993, Belfast, Denorrton Park, godz. 17:39. - Witaj mężu. - Cześć żono. - Umyj ręce, zaraz będzie obiad. - Dobra. Jest Maciek? - Tak, w salonie z Eamem w coś tam grają. - Dostałem premię. - Super. To już możesz mi samochodzik kupić. - Taa, zaraz właśnie idę po niego! - Przecież żartuje. Nic od razu nie musi być. - Wiem. - Maciek, chodź już jeść. Na stole jest. - Idę. Co dziś na obiad? - Spageczioza. Pasuje? - Tak, bardzo. Dawno nie jadłem. - Eam, jesz z nami? - Tak, poproszę ciociu. - Co tam chłopaki słychać? Co w szkole mieliście? - Nic ciekawego tato. - Właśnie wujku. - Lekcji nie było?? Hehe. - Były ale nic ciekawego. - Dobra Maciuś, posłuchaj nas teraz uważnie. - Ok. - Tak jak planowaliśmy, będziemy kupować ten dom w Larne. Od razu oczywiście się tam nie przeprowadzimy. Zrobimy remont, ogarniemy to i tamto. W wakacje chcemy się przerzucić ze wszystkim. Ciebie poślemy do dziadków. Później zlecimy tu mały remoncik i sprzedamy tą chatkę. Pasuje? - Bo ja wiem. Muszę pomyśleć. A jak będę chodził na treningi? - No przecie już ci mówiłem- będę cię podwoził. Przecież to jakieś 35 minut od waszego boiska. Toż to rzut kamieniem od Belfastu. - Aha. - Teraz i tak idziesz do gimnazjum więc tak czy siak będzie nowa szkoła, tak?! - Tak. - Eam słyszałem iż też planujecie się przenieść do Larne?! - Tak ,coś tam tata i mama planują. Chcą jakiś pub w porcie kupić czy coś takiego. - Marek, poważnie? - Tak, Jack wspominał jakoś tak. Mówił, że popracuje jeszcze ze 2 lata a potem by właśnie sobie poprowadził jakiś pub albo restaurację. I jak widać jest na dobrej drodze. I tak oto pod koniec lutego 1993 roku staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami hacjendy przy THE WOODS ROAD. Wtedy za bardzo się z tego nie cieszyłem. Wolałem nasz domek w Belfaście. Nie daleko stadionu Glentoran. Z perspektywy czasu wypadło dużo lepiej. Teraz tak uważam. Cicha portowa mieścina praktycznie na przedmieściach. Jak na tamte czasy to i tak zapłaciliśmy nie dużo- coś koło 270 tys. Funtów. Kolejne 20 tysi rodzice włożyli w remont i całą resztę domu. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 7 Grudnia 2011 Autor Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2011 30.05.1993, Belfast, Denorrton Park, godz. 20:40. - Chłopaki! Chodźcie już! Zaraz się zaczyna mecz! - Idziemy. - Jack, jak możesz przynieś jeszcze z lodówki po dwa piwka. - Dobra, już biorę. Żarcie jest, piwko jest, Finał Pucharu Zdobywców jest. Lepiej być nie może, hehehe. - Teraz to już Liga Mistrzów, kolego! Na kogo stawiasz? Ja na AC Milan. - Bo ja wiem?! Mam nadzieję iż będzie po prostu dobry mecz. Ale jak już musze to obstawiam też Milan. Marsylia nie ma szans większych. - Mają. W końcu dotarli aż do finału, nie?! - Racja. Zobaczymy Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 7 Grudnia 2011 Autor Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2011 30.06.1993, Belfast, Denorrton Park, godz. 12:10. - Maciuś spakuj się na jutro. - Już prawie jestem. Plecak zaniosłem do samochodu. Muszę tylko do walizki kurtkę schować. - Dobra. Jutro rano odwieziemy cię na lotnisko, więc musisz być już wieczorem gotowy. - Wiem, wiem. - Dziadek ma być na lotnisku w Warszawie. Później cię wsadzi do samolotu a my odbierzemy tu. - Szkoda, że nie lecicie ze mną. - To się jeszcze okaże. Tata obiecał, że będzie się z tym wszystkim streszczał i może wpadniemy do was na jakieś 3 dni. - Fajnie. Będę czekał. - Ale coś się słabo cieszysz?! - Szkoda mi trochę tych treningów. I tego iż Eam nie jedzie ze mną. - A po co on tam? Nie mają do kogo go wysłać. Nie mają rodziny w Polsce. - Aha. - Coś jeszcze? - No te treningi. - E tam, Maciuś spokojnie. Przecież opuścisz raptem 3 spotkania. Ciężko pracowałeś przez cały rok to wakacje od grania też ci się należą. - No tak ale… - Wrócisz i będziesz miał 3 tygodnie nie całe do rozpoczęcia nowych zajęć. Musicie wszyscy wypocząć przed Liga Młodych, nie?! - Tak. - No to teraz leć tam gdzie miałeś. Tylko pamiętaj, że jutro trzeba wstać gdzieś koło 6, więc bądź wcześniej w domku. - Ok. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 17 Grudnia 2011 Autor Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2011 17.07.1993, Belfast, Lotnisko, godz. 17:47. - Czołem synu! - Cześć tato, cześć mamo! - Witamy Maciusiu. - Jak się czujesz? Jak było? - Dobrze. Ok. było. Szkoda, że nie przylecieliście do mnie. - Nie udało się wcześniej skończyć bo jak robili kuchnie to rury pękły i musieli wymieniać. - Uuuu. - Jaka pogoda tam w Polsce była? Ciepło? - Tak. Byłem z dziadkami nad morze. Było super. - No przecież wiemy. Dzwoniliśmy do ciebie. - Ano tak. Zapomniałem. - Dobra chodź synu idziemy do samochodu i jedziemy do domu. Zmęczony? - Trochę. - W domu, w nowym pokoju już będziesz mógł odpoczywać. - Jak zrobiliście mój room? - Haha, zobaczysz. Tata mówi iż teraz już jest bardziej męski. Spodoba ci się. - Chyba tak. - Na pewno. - Babcia mówiła, że przylecą do nas na święta. Fajnie, nie ?! - Tak. Zaraz nam wszystko po drodze opowiesz. - Chodźcie. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 17 Grudnia 2011 Autor Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2011 17.07.1993, Larne, The Woods Road, godz. 18:37. - No to witaj w domu. Nowym domu. Podoba się? - Tak, ale fajny czerwony! - A chcesz zobaczyć garaż?? - Pewnie! - Taadammm!!! Duży co?! - Wow. Wielki. Chyba na 10 samochodów!? - Hehe, nie, 2 na luzie się mieszczą. A teraz bierz swój plecak to cie zaprowadzę do twojego pokoju. - Dobrze tato. - Mama zrobiła dla ciebie specjalnie na przyjazd ulubiony nasz blok czekoladowy. - To zaraz zjemy jak się przebiorę. - Dobrze, spokojnie. Zrobiła ich chyba 5. w spiżarni są. - Dobra, możesz otwierać drzwi. Twój pokuj. - Ale fajny! Ten zielony to skądś znam… - Na Bank znasz. Toż to barwy Glentoran! - Ano tak!! - Większy niż poprzedni ten pokój, nie?! - Dużo większy. Ale fajna lampka w kształcie piłki! - Sam wybierałem. Mama w sumie resztę. Przerobiłem ci też troszkę garderobę ażebyś mógł się np. podciągać na drążku. Widzisz tu wisi. - Aha. Podoba mi się. - A tu będzie twoja własna łazienka. Będziesz wracał z treningów to hop pod prysznic, swoje łachy brudne wrzucasz w to okienko i na dole w pralni w koszu lądują. - Dobra, dobra. Choć jeść tato bo jestem głodny. Widziałeś się z wujkiem albo wiesz co tam u Eamonna? - Tak, widzieliśmy się z Murrey`ami jakieś 3 dni temu. Dopiero co wrócili z Manchesteru. Na wakacjach byli na jakiejś wycieczce. - Szkoda że zostali w Belfaście… - Niekoniecznie. - Jak to? - Jutro wpadną na grilla to sobie pogadacie. A teraz schodzimy na obiad. - Ok Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 23 Grudnia 2011 Autor Udostępnij Napisano 23 Grudnia 2011 18.07.1993, Larne, The Woods Road, godz. 14:07 - Marek, otwórz! To pewnie Murreyowie idą. - Już otwieram. - Cześć i czołem. Witamy, witamy w naszym nowym domu. Skromne progi śmiało przekraczajcie. - Cześć Marek. - Cześć Jack, Karol, Eam. Wchodźcie. - Już, już. - Eamonn, jak polecisz na górę, prosto i w lewo to znajdziesz pokój Maćka. Chyba jeszcze tam jest. My się napijemy pogadamy i jak coś to was zawołamy na obiad. - A co dziś jest na obiad wujku? - Grill. Chcesz? - No baa, oczywiście. Dawno nie jadłem. - No to dobrze. Jack, Karol co do picia? - Uff, daj odetchnąć człowieku! - Hehe, ok. nie ma problemu. Tam w lewo jest łazienka jak coś. Marta siedzi jeszcze w kuchni. - To zaraz zobaczymy co i jak. pokażesz chyba nam dom, nie?! - Nie, a po co?? - Ahaha, dobra, to ja skoczę do toalety i już oglądamy. - Czekamy. PUK! PUK! - Proszę! - Hi Maciek. - Czołem Eam. Właź. Kończę się przebierać. - Co słychać? Jak wakacje? - Całkiem dobrze, poza tym nic ciekawego. Jak widzisz dopiero się rozpakowuje. A Polsce byłem u dziadków. - Słyszałem. Jak było? - Szaro i brudno, hehe. Wolałem już wracać tu. Chyba się po prostu przyzwyczaiłem tu mieszkać. Nie tęsknię w ogóle za Polską. A Ty gdzie byłeś? - 2 tygodnie w Manchesterze. Fajnie było. Najlepsze chyba to Old Traford. - Raczej wiadomo, hihi. - Super stadion. Szkoda, że u nas takiego nie ma w Belfaście. - Szkoda. W Polsce bardzo podobne jak u nas są. Nic ciekawego. Widziałem dwa. W Warszawie i Gdańsku. Słabe. Przywiozłeś coś ciekawego? - Ta, jakieś duperelki różne i koszulki. Mam jedną dla Ciebie. Ale jest na dole, mama ma. - Super. Czyja? - Jak to czyja? Keana przecież! - Racja. To fajnie. Zaraz ją zgarnę. Choć pokażę ci naszą chatę i boisko z tyłu domu. Tata kupił mi bramki takie małe. Na razie ustawiliśmy w ogrodzie tylko jedną. - Ok., to chodź. Złazimy? - Tak, tak. - Kiedy mamy pierwszy trening? - Nie pamiętam dokładnie ale chyba 15 sierpnia. - Aha. - Maciek, a co dalej będziesz grał w Glentoran? - No raczej. A czemu mam nie grać? - Mieszkasz już dalej, to myślałem iż już dasz Se spokój. - No co ty! Zapisałem się bo chcę grac w pierwszej drużynie a nie ot tak sobie! - Jasne. Dobra, spadamy. - Nom. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 28 Grudnia 2011 Autor Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2011 18.07.1993, Larne, The Woods Road, godz. 15:00 - I co ciociu, podoba się wam nasz nowy dom? - No pewnie, tata i mama fajnie to zrobili. Urządzili bardzo gustownie. - Wujku, ciociu dziękuję za koszulkę tą co mi Eam dał. - Nie ma problemu. Dobra jest? Bo nie wiedzieliśmy czy nie urosłeś przez te 3 tygodnie. - urosłem, ale tylko trochę. - Ahaa, to dobrze. Maciek, Eamonn stańcie koło siebie, zobaczymy, który większy. - Dobra. - Eee tam, jesteście równi. - Maciek, przynieś z kuchni noża tego dużego. Kiełbaski już prawie gotowe. Choć Jack pomożesz mi zdjąć je i wrzucimy ziemniaczki na ruszt. - Ok. 30 minut później. - Marek, jak zawsze robisz super grilla. Pyszne te ziemniaczki. Marta, co jest w środku? - Smakują ci? Pierwszy raz je tak przygotowałam. Tam jest ser żółty starty i rzodkiewka poszatkowana. - Musze ci ukraść ten przepis. - Ok., mam go w głowie. Rano go wymyśliłam, hihi. - To co i tak mi go dasz. - Nie ma problemu. - Kto chce jeszcze piwa? Marta? Jack? - Tato idziesz do kuchni? - Tak, przyniesiesz jeszcze coli? - A tobie co? Rączki ucięło? Leć sobie weź. - No, Marek ja jeszcze proszę piwka. Dobre. Jakie to? - Żywiec. Z Polski rodzice podesłali parę puszek. - Aha. Prawie lepsze niż nasze, hehe. - Chyba chciałeś powiedzieć lepsze. - Nie koniecznie, Marek! Dobra, przynieś je, usiądźcie wszyscy bo mamy wam z Karol coś do powiedzenia. Chłopaki, wy też siadajcie. - Co chcesz tato? - Zaraz się dowiesz. - Masz dla nas jakąś fajną niespodziankę, wujku? - Można tak powiedzieć. - Dobra, już mam piwko, nalewam i słuchamy. - Uwaga, uwaga… - Ja wiem! Karolina, w ciąży jesteś?! - Hehe, nie, Marto, nie jestem. Jeszcze. - Właśnie. - Yghhy! - Sorry Jack. Możesz mówić dalej. - Planujemy kupić większy dom, tamten się już zaczyna sypać a szkoda chyba kasy na tak ogromny remont więc wymyśliliśmy iż kupimy nowy. A jak będzie większy to będzie można się starać o rodzeństwo dla Eamonna, hihi. - Aha, racja w sumie. To byłam blisko. - No nie do końca Marto. Najpierw dom potem reszta. Mówimy to mam dla tego iż wy ostatnio kupowaliście, mieliście fajnego, ogarniętego tego gościa od nie ruchomości więc myśleliśmy, że nam pomożecie. - Pewnie, że tak. Dam ci do niego numer, sam zadzwonię i powiem co z czym. A macie już coś na oku? - Raczej nic szczególnego. Na pewno nie w centrum. Gdzieś chyba na obrzeżach Belfastu byśmy woleli. - Ten nasz agent dobry ale nie najlepszy. Starego domu jeszcze nie sprzedał, hehe. - Marek, daj mu czas. Minął dopiero miesiąc. Remont ledwo się kończy. - Dobrze, poczekamy jeszcze chwilę i jak coś to go zwolnimy, hihi. - Daj już spokój. - Dobrze droga żono. To może teraz nasza kolej? - Na co? - Właśnie Marek, na co? - Spokojnie Jack, zaraz Marta powie. - Tego jeszcze nie wie nawet Maciek. - Czego mamo nie wiem? - No będziesz mieć siostrzyczkę! - Naprawdę? Wolałbym brata! - Poważnie? Gratulacje od nas. Wszystkiego dobrego. - Poważnie Karol. - Ooo, to super! Gratulacje. Szkoda, że nie syn, dalibyście mu na imię Jack! - Spokojnie Jack, twoje życzenie tym razem się nie spełni, hihi. - Żartuje. To super, że dziewczynka. Będzie równowaga w domu. - Ano. - Gratuluję ci kolego Marku. - Dzięki wielkie. - Karol, to teraz wy musicie mieć dziewczę. Żeby miała nasz się z kim bawić. Tak jak te dwa diabły. - Chyba Czerwone Diabły ciociu. Wtedy się nie bardzo przejąłem tym „problemem”. Znaczy się siostrą rzecz jasna. Miałem swój pokój, swoje zabawki, swojego kolegę, swoją piłkę. Nie czułem zagrożenia z nowego osobnika w domu. Było ok. albo było bez różnicy mi. Wakacje jak to wakacje- strasznie szybko zleciały. Głównie na graniu w gałe i grillowaniu z rodzicami i Eamem. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 28 Grudnia 2011 Autor Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2011 22.08.1993, Larne, The Woods Road, godz. 15:10 - Mamo, kto mnie zawiezie jutro na trening? - O matko! Zapomniałam o tym totalnie! Na którą masz? - No właśnie nie pamiętam. Zaraz zadzwonię no Eamonna i zapytam. - Bo jak koło 10 to mogę cię zawieźć. - Zaraz się dowiem. - Hej mam! To trening jest o 10. Równo. - Dobrze to pojedziemy razem. Mogę cię też odebrać. - Nie, dzięki. Dogadałem się z ciocią, że nas odbierze. Potem tata będzie wracał to mnie zgarnie do domu. - No nie wiem… - Oj mamo! Zjem u nich obiad. Obiecuję. - Dobrze, niech będzie. Zadzwonię zaraz do cioci Karoliny i zapytam co i jak. - Ok. lecę na górę się spakować na jutro. - Leć diable jeden. - Pa. - Pa. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 12 Stycznia 2012 Autor Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2012 22.08.1993,Larne, The Woods Road, godz. 17:43 - Cześć kochanie. Już jestem. - Cześć Marek. Już ci odgrzewam obiad. Dziś polędwiczki ze szpinakiem. Może być? - Pewnie, że tak. - To myj ręce i chodź. - Co tam u was słychać? - Nic ciekawego. Jutro podjadę do Belfastu. Mam parę rzeczy do kupienia i muszę Maćka podwieźć na trening. Zapomniałam o tym. - No racja, ja też. Ponoć mam go odebrać? - Coś tam takiego mówił. Ponoć z Karolą to ustalił. - Taa, Jack mi mówił. Nie ma problemu. Odwiozę i tak Jacka do domu bo samochód ma w warsztacie to od razu zabiorę tego naszego. - Dobrze. - Jak się czujesz? - W porządku. Nie, jeszcze nie kopie- wyprzedzam twoje pytanie mężu. - Hehe, tylko mi się jutro nie przedźwigaj. Co będziesz kupować? Zamów i niech przywiozą. - E tam. W sumie same lekkie rzeczy. Lampkę do pokoju do nas i jakieś tam pierdółki. - Ok. Ja jutro niestety będę dosyć mocno zajęty to nie dam rady podjechać do ciebie. - Wiem, dlatego chciałam mieć swój samochód. - I masz. A mały co broił? - Grał z rana z Peterem. Tym z naprzeciwka. Trochę u nich, trochę u nas. Potem przyszedł, zjadł drugie śniadanie, coś tam oglądał w TV. Teraz zdaje się czyta i słucha muzyki. - Zaraz pójdę z nim pogadam, żeby sobie jutro nóg nie połamał, hehe. - Jak sobie teraz nie połamał to jutro też tego nie zrobi. - Zobaczymy. Droga żono, jutro pogadamy o finansach naszych. - Obiecuję nie wydać wszystkiego, hehe. - Nie, nie o to chodzi. Bardziej chodzi o nasze całe pieniądze co na koncie są. - A co z nimi? - Na razie wszystko dobrze. Jutro będę wiedział co dokładnie. - Skoro musimy to pogadamy. A coś się stało? - Hehe, nie. Spokojnie, wszystko dobrze. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 12 Stycznia 2012 Autor Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2012 23.08.1993,Larne, The Woods Road, godz. 9:13 - Maciek, idziesz? - Tak, już moment. Zakładam buty. - Dobra, to ja czekam w samochodzie. Tylko drzwi zamknij. - Dobrze, już moment. - Już prawie jesteśmy na miejscu. Tylko proszę cię Maciuś, bądź grzeczny i nie rozrabiajcie za bardzo z Eamem. - Ok. - Miłego treningu, żeby was zmęczyli bardzo. - Ahaha, bardzo śmieszne. - Co byś chciał synku na kolacje? - Nie wiem, mamo. Pewnie będę zmęczony i nie będę jadł. - Jak wolisz. - Pa. - Cześć mamo. Do potem. Odnośnik do komentarza
Debrecen Napisano 13 Stycznia 2012 Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2012 Kiedy zaczniesz grać Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 13 Stycznia 2012 Autor Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2012 obecnie w opowiadaniu mam dopiero 11 lat więc jeszcze moment ale śmiem twierdzić iż warto będize czekać. taki pomysł obrałem- w sumie autobiografia. większość faktów miała miejsce w mym życiu. Odnośnik do komentarza
Konrad Napisano 13 Stycznia 2012 Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2012 Dobrze jest. Tu jest zaprezentowanie cos innego. Ciekawy pomysł zobaczymy co bedzie dalej. Obyś wytrwał Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 13 Stycznia 2012 Autor Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2012 dzięki za uznanie czasowe. większość już rozpisane jest więc spokojna głowa. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 14 Stycznia 2012 Autor Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2012 23.08.1993,Belfast, Parkgate Drive, godz. 10:05. - Witam chłopaki was bardzo serdecznie po wakacjach na treningu. Jak nastroje? Wypoczęliście? - TAAK!! - To dobrze. Razem z trenerem O`Hara ułożyliśmy plan szkoleniowy na ten rok. Mniej więcej. Jak sami wiecie w tym sezonie startuje Liga Młodzików, gdzie się oczywiście zgłosiliśmy. I mam nadzieję oczywiście iż wygramy te rozgrywki. Są wszyscy? Tak mi się zdaje iż tak. Wyczytam was i ustawcie się wtedy po kolei w szeregu. Małą rozgrzewkę przerobimy i zobaczę w jakiej formie jesteście. Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi