Skocz do zawartości

Długa podróż


gilik

Rekomendowane odpowiedzi

No to mam przesrane, pomyślał ledwo co żywy Mallinger zwlekając się z łóżka po upragnioną wodę mineralną, a na domiar złego właśnie w tym momencie zadzwoniła do niego sekretarka informując, że wszystkie formalności już zostały załatwione, a na papierach brakuje już tylko dwóch podpisów. Przez głowę przeszły mu dwie myśli, stara z niej krowa i niegrzesząca urodą, a do tego coraz więcej na niej tu i ówdzie tłuszczyku. Równocześnie zamyślił się o jakiejś ładnej, młodej sekretareczce...

 

Na poprzedni wieczór umówił się z szefem jednej ze swoich firm - podwykonawców, który pochodził z Polski. Co gorsza ów szef przyszedł ze swoim kolegą, a jak wiadomo ludzie z krajów nadbałtyckich swoje potrafią wypić. W każdym razie spotkali się w jednym z barów w okolicach Wicksteed Park, a Mallinger obiecał sobie, że tym razem nie wypije ani kropelki alkoholu. Stało się jednak inaczej, a Peter następnego ranka miał ból głowy nie tylko z powodów naturalnych, ale jeszcze ta stara krowa dzwoni i mówi o jakichś formalnościach, papierach. Co do cholery wczoraj się działo, tylko takie myśli przechodziły mu przez głowę.

 

Wpierw postanowił wziąć szybki prysznic, zrobić sobie jakąś przekąskę i coś do picia. Nim przystąpił do jedzenia wypił już całą butelkę mineralnej wody i jeść mu się odechciało. Zamówił więc taksówkę i zamówił kurs do siedziby firmy. Kiedy zjawił się na miejscu, drzwi były jednak zamknięte, swojego klucza nie zabrał ze sobą z mieszkania, a na dudnienie do drzwi nikt nie reagował ze środka. Zajrzał przez okno znajdujące się przy drzwiach, a tam żadnej żywej duszy. Cholera, co się dzieje? Przecież wszyscy mają teraz być w pracy. Mallinger wybrał więc numer do swojej sekretarki z prywatnej komórki i po chwili wiedział już wszystko. Cholera, pierdolone Polaczki!

 

 

FM 2006.0.3

Ligi (16/5): Anglia (1-6), Niemcy (1-3), Francja (1-3), Holandia (1-2), Polska (1-2)

Baza danych: Mała + Profesorska Bomboniera Reprezentacyjna

Zasady: HC

Odnośnik do komentarza

Dzwonił Pan Prezes do mnie wczoraj wieczór około jedenastej i dostałam od Pana jasne dyspozycje. Z samego rana zrobiłam więc wszystko jak Pan zalecił. Wysłałam pismo do Raya Hudsona, że z dniem dzisiejszym w trybie natychmiastowym zostaje wyrzucony z pracy, nasz prawnik zadbał o to, by wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi u nas przepisami. Później została spisana umowa o pracę dla Pana Piotra Gilikovsky'ego, która leży na Pańskim biurku. Brakuje już na niej tylko dwóch podpisów. Następnie, wedle życzenia, wysłałam całą załogę firmy na lunch, z którego wszyscy mogli wrócić do swoich mieszkań. Coś jeszczę mogę dla Pana teraz zrobić? Sekretarka wyznała wszystko Mallingerowi jak na spowiedzi, a po chwili usłyszała w słuchawce tylko coś o pierdolonych Polaczkach.

 

Mleko się wylało i Mallinger musiał już dokończyć dzieła, które zrodziło się po paru piwach i kilku setkach wódki o budowie dobrego zespołu na angielskim zapleczu przez polskiego, nikomu nieznanego trenera Gilikovsky'ego, który nie miał nigdy wcześniej najmniejszego kontaktu z piłką nożną. Szaleństwo, szaleństwo, pomyślał Mallinger, ale wiedział, że inaczej polska firma, która wykonywała jego zlecenia nie będzie już tak chętnie tego robić za połowę ceny w stosunku do firm brytyjskich. Szaleństwo, ale inaczej nie będziemy w tak prosty sposób mieć takiego zysku, kalkulował cały czas Mallinger.

 

Ostatecznie prezes podpisał roczny kontrakt z Gilikovskym, którego w momencie parafowania umowy widział po raz drugi w życiu, ale z pierwszego spotkania zapamiętał tylko ból głowy. Rysów twarzy na pewno nie i nigdy wcześniej przez myśl mu nie przeszło, że do trenowania drużyny piłkarskiej nadaje się osoba z ogromną nadwagą. Sam kontrakt gwarantował młodemu, trzydziestoletniemu Polakowi sto funtów tygodniówki przez najbliższy rok. A po roku już tutaj nikt o tobie nie będzie pamiętał, ulżyło Mallingerowi.

Odnośnik do komentarza

HC - odpada więc Premier, Conf jak najbardziej ;)

 

Kettering Town wita Pana i życzy miłej pracy, dodał Mallinger na odchodne do Gilikovsky'ego, gdy ten stał już w drzwiach.

 

Gilikovsky wychodząc od prezesa od razu natchnął się na Alana Bileya, swojego asystenta, który jednak nie miał pojęcia o zmianie bezpośredniego przełożonego i gdy o mało ci dwaj sie zderzyli się w wąskim korytarzu zwyzywał młodego przybysza z Polski za brak kultury, czyli nie przepuszczenie starszego, bo czterdziestoośmioletniego człowieka. Gilikovsky na razie współpracował będzie jeszcze z Chrisem Palmerem, lat 36, fizjoterapeuta oraz z Adamem Crossem, rok starszym od Palmera skautem.

 

Z tego, co nowy menedżer Kettering Town zdołał się dowiedzieć o swoim nowym miejscu pracy wynikało, że klub został założony w 1872 roku, więc te "parę" lat już ma, jednak jest to zespół zaledwie półzawodowy, bo tuła się po odległych ligach. Gilikovsky'emu przyjdzie walczyć w szóstej z kolei w hierarchii rozgrywek w Anglii Nationwide North. Mecze zespół rozgrywał będzie na nieco ponad sześciotysięcznym Rockingham Road posiadającym równo tysiąc sto miejsc siedzących. Zaplecze treningowe zespołu potrzebuje pewnych inwestycji, ale na całe szczęście młody Polak będzie miał gdzie trenować ze swoimi podopiecznymi. Stan klubowego konta jest niestety pod kreską całe 60 tysięcy funtów i ta niemała suma powoduje, że Gilikovsky nie dostanie żadnych funduszy na transfery nowych zawodników.

Odnośnik do komentarza

***

 

Kettering stawiany był przez fachowców jako jeden z faworytów do awansu, ale skład tego klubu wcale nie powalał na kolana. O miejsce w bramce walczyć mają Ryan Young (BR, 25, Anglia) oraz Mark Osborn (BR, 24, Anglia), a żaden z nich nie może nawet po części być bezpośrednim zabezpieczeniem siatki. Pierwszy charakteryzuje się przyzwoitą grą na przedpolu, a drugi ma również przyzwoity refleks. To by było na tyle i dlatego trzeba będzie rozglądnąć się za jakimś lepszym bramkarzem.

 

Nieco lepiej wygląda obsada środka obrony, gdzie David Theobald (OŚ, 26, Anglia) naprawdę dobrze prezentuje się w grze w powietrzu, gorzej już z całą resztą, bo Macie Harrisie (OŚ, 17, Anglia), ani tym bardziej Brettcie Solkhonie (OŚ, 22, Anglia) nie można zbyt dużo dobrego powiedzieć. Może jedynie poza tym, że den drugi jest naprawdę szybki. W składzie jest jeszcze Liam Nicell (OŚ/DP, 19, Anlia), który może biegać dużo więcej niż przez dziewięćdziesiąt minut oraz nic nieumiejący Craig McIlwain (Oś/N, 19, Anglia). Ten zawodnik w razie wypadku może jeszcze grać w napadzie, co jest naprawdę dziwną kombinacją. Gorzej wygląda sprawa z bocznymi obrońcami, bo na prawą flankę jest tylko Stefan Morley (OP, 21, Anglia), lewą zabezpiecza Jamie Gould (O/P L, 23, Anglia), a po obydwu stronach grać może Wayne Diuk (O/DBP PL, OP P, 25, Anglia). Trzeba jednak przyznać, że w tej formacji jest tragicznie.

 

Na środku pola lepiej nie jest, może jedynie większa konkurencja, i tyle. Grać tutaj mogą Joe Cossey (DP, 20, Anglia), Hugh McAuley (DP, P L, 28, Anlia) lub Olivier Burgess (P PŚ, 23, Anglia), a tego ostatniego muszę pochwalić za bardzo dobre wykonywanie stałych fragmentów gry i charyzmę, co może uczynić z niego wymarzonego kapitana. Przed nimi szanse gry może dostawać Ryan Zico Black (OP/N Ś, 23, Irlandia Północna U21: 1/0), który jednokrotnie przywdziewał trykot juniorskiej reprezentacji swojego kraju, a czyni go to gwiazdą i najdroższym piłkarzem Kettering. Prawe skrzydło obsadzić mogą Neil Midgley (OP PŚ, N Ś, 26, Anglia) lub Andrew Hall (OP P, 19, Anglia), ale żaden z nich nie przekonuje. Na przeciwległej flance do dyspozycji jest Francuz Oswaldo Lopes (P L, 25, Francja) i bardzo doświadczony Jamie Paterson (OP LŚ, 32, Szkocja), a jeśli nie będzie wzmocnień to obaj powinni dostać szanse na pokazanie się.

 

Za strzelanie bramek odpowiedzialnych na razie jest czterech zawodników. Najciekawiej wygląda Anthony Elding (N Ś, 23, Anglia), bardzo pracowity i zdeterminowany piłkarz cechujący się dużą siłą i dobrą wytrzymałością. Ciężko będzie jednak go zatrzymać w Kettering, bowiem interesują się nim drużyny z wyższej ligi, Conference. Drugim napastnikiem jest bardzo szybki Junior McDougald (N, 30, Anglia). Dużo gorzej od wcześniejszej dwójki prezentują się Chris Difante (N, 20, Anglia), a szczególnie Darren Lynch (N, 27, Anglia). Ten jedynie może pochwalić się dosyć przyjemną charyzmą. W składzie znajduje się jeszcze Christian Moore (N, 32, Anglia), ale jest on wypożyczony do Burton Albion i w tym sezonie nie będzie reprezentował barw Kettering.

Odnośnik do komentarza

Okres przygotowawczy do sezonu był naprawdę gorący. Tutaj jakiś raport od Crossa, tutaj jakiś zawodnik musiał dłużej zostać w pracy i nie przyszedł na trening, czy też różne trudne negocjacje transferowe. Wzmocnić skład trzeba było za wszelką cenę, ale nikt nie chciał oddawać swoich zawodników za darmo. Światełko w tunelu pojawiło się dopiero wtedy, gdy do Kettering zaczęły spływać oferty za Anthony'ego Elginga. Faksów dostaliśmy bardzo dużo, ale uparłem się, że za mniej niż 120 tysięcy funtów nie sprzedam go. Ostatecznie na taką sumę zgodziły się Stockport oraz Cardiff, a napastnik wybrał ofertę z klubu walijskiego. Znacząco podreperowaliśmy nasz budżet, a dodatkowa sprzedaż za 5 tysięcy funtów doświadczonego Jamie Patersona do Tamworth spowodowała, że na wzmocnienia mogłem wydać aż 30 tysięcy!

 

Muszę przyznać, że mimo takich funduszy niewielu było graczy chętnych do przejścia do nas. Naprawdę trudne negocjacje przeciągały się w nieskończoność i byłem coraz bardziej przekonany, że ciężko będzie o lepszych piłkarzy niż obecnie. Ostatecznie wzmocniło nas czterech kopaczy. Jako pierwszy zjawił się Steve Jackman (O PŚ, 20, Anglia) wyciągnięty za 2 tysiące z Histon, dobrze gra głową i odbiera piłki. Obronę uzupełniło jeszcze przyjście do nas Gavina Lee-Ellisona (O Ś, 23, Anglia) za skromny tysiąc funtów z Leigh RMI. Piłkarz ten nie ma jakichś powalających umiejętności, ale przyda się jako uzupełnienie naszego nieszerokiego składu. Po odejściu napastnika musiałem jakiegoś innego zakontraktować, a padło ostatecznie na Daniela Bainbridge'a (OP/N Ś, 22, Anglia), bardzo skocznego Anglika charakteryzującego się zimną głową. Na dokładkę zatrudniłem za tysiąc funtów Marka Robinsona (OP PŚ, 30, Anglia) z Dorchester, który z braku możliwości zatrudnienia lewego pomocnika będzie często grywał właśnie na tym skrzydle.

 

Najgorsze jest jednak to, że w żadnym z pięciu spotkań sparingowych nie graliśmy w takim samym lub nawet podobnym zestawieniu. Zawsze ktoś wypadł ze składu przez jakąś kontuzję, a nowe nabytki zostały praktycznie zakontraktowane już po rozegraniu tych meczy. Spotkań, które nic dobrego nam nie przyniosły, ot tylko tyle, że morale w zespole jest na bardzo niskim poziomie, a plusem był pełny stadion widzów na meczu z Wolves.

 

19.07.2005 Rockingham Road, Kettering, 54 widzów

TOW: Kettering - Brentford [L2] 0-4

 

22.07.2005 Rockingham Road, Kettering, 89 widzów

TOW: Kettering - Macclesfield [L2] 0-1

 

26.07.2005 Rockingham Road, Kettering, 6034 widzów

TOW: Kettering - Wolves [Ch] 0-3

 

3.08.2005 Rockingham Road, Kettering, 98 widzów

TOW: Kettering - Grimbsy [L2] 0-2

 

8.08.2005 Rockingham Road, Kettering, 84 widzów

TOW: Kettering - Eastleigh [NS] 2-2

Odnośnik do komentarza

Mój debiut w roli menadżera przypadł na mecz u nas z Hinckley. Wyszliśmy na to spotkanie w miarę klasycznym 442 z defensywnym usposobieniem oraz z nastawieniem na grę z kontry długimi piłkami. Od początku nie szło nam jednak zbyt dobrze, gdyż goście bardzo umiejętnie rozgrywali piłkę pod naszym polem karnym i niezbyt często mieliśmy okazję do szybkiego ataku na ich bramkę. Gdy już taka się nadarzyła to przyjezdni nie musieli martwić się zbytnio o zabezpieczanie tyłów, gdyż sami psuliśmy każdą akcję. A to niedokładne zagranie, a to strzał z dystansu Panu Bogu w okno i tak mijały kolejne minuty, a nic się nie zmieniało. Pod naszą bramką groźnie było tylko raz, w 33. minucie gdy strzał głową Cluzela po dośrodkowaniu McGregora instynktownie na rzut rożny sparował Osborn. Przyjemnie dla nas zrobiło się dopiero na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Nicell i Hall wymienili kilka podań w środku pola, a w końcu ten drugi zagrał na wolne pole do McDougalda. Junior wbiegł w pole karne i nadział się na nogę Woolleya, na co nabrał się sędzia i podyktował dla nas jedenastkę, którą na bramkę zamienił Midgley. Tak zgarnęliśmy trzy punkty w moim pierwszym oficjalnym meczu Kettering.

 

13.08.2005 Rockingham Road, Kettering, 716 widzów

NN [1/42]: Kettering [-] - Hinckley [-] 1-0 (0-0)

87' (k.) N.Midgley

 

MoM: Hugh McAuley [Ket] 8

 

M.Osborn - W.Diuk (87' S.Jackman), J.Gould, L.Nicell, D.Theobald - A.Hall, M.Robinson (68' O.Lopes), O.Burgess, H.McAuley - J.McDougald, R.Z.Black (68' N.Midgley)

 

Ten mecz okupiliśmy lekką kontuzją Blacka, który nie będzie mógł zagrać za trzy dni z Leigh RMI.

Odnośnik do komentarza

Godziny po meczu z Hinckley trwały długo, bo długo toczyły się negocjacje z zawodnikami, którzy mogliby nas wzmocnić. Ostatecznie namówiłem do gry w Kettering na razie tylko Wayne'a McDermotta (O L, 25, Anglia). Nie zapowiada się on na jakieś ogromne wzmocnienie, ale uzupełnieniem składu będzie idealnym, a że kosztował zaledwie tysiąc funtów to bez problemów przelałem taką kwotę na konto Vauxhall Motors.

 

We wtorkowy wieczór graliśmy w Leigh z klubem o takiej samej nazwie. Spotkanie rozpoczęło się ciekawie, gdyż w przeciągu pierwszego kwadransa dwukrotnie na bramkę gospodarzy bardzo groźnie uderzał McDougald. Tyleż samo razy bardzo dobrze spisał się w ich bramce Coates i pomimo tego, że więcej już nie miał nic do roboty to ostatecznie został wybrany na gracza meczu. Co ciekawe już nawet nie oddaliśmy do końcowego gwizdka ani jednego niecelnego uderzenia. W zamian gospodarze raz po raz znajdowali się w obrębie naszej szesnastki i muszę przyznać, że długo broniliśmy się z dobrym skutkiem. Wyższość przeciwników musieliśmy uznać dopiero w 50. minucie, kiedy to Nicell głupio stracił piłkę w defensywie, a gospodarze po dwójkowej akcji zdobyli bramkę strzałem Shillito.

 

16.08.2005 Hilton Park, Leigh, 238 widzów

NN [2/42]: Leigh RMI [7] - Kettering [6] 1-0 (0-0)

50' L.Shillito

 

MoM: James Coates (BR, 20, Walia) [Lei] - 8

 

M.Osborn - W.Diuk, J.Gould, L.Nicell, D.Theobald - A.Hall, M.Robinson (74' O.Lopes), O.Burgess (74' S.Jackman), H.McAuley - J.McDougald, D>Bainbridge (74' N.Midgley)

Odnośnik do komentarza

Po nieudanym meczu z Leigh dokonałem kilku roszad w podstawowym składzie, bo ewidentnie coś nie funkcjonowało jak powinno. Dzięki temu spotkanie z Hucknall zaczęliśmy ze sporym animuszem, a Lopes na lewym skrzydle robił niezwykle duszo wiatru. Raz nawet w 14. minucie jego dośrodkowanie powinno zakończyć się bramkę, ale McDougald fatalnie spudłował mając przed sobą jedynie bramkarza gości Lindleya. Od razu w kontrze zagotowało się pod naszą bramką i tylko szczęśliwa interwencja Goulda, który wybił piłkę z linii bramkowej, pozwoliła mi odetchnąć. Ciekawie było jeszcze w 29. minucie, gdy czwórka moich podopiecznych wymieniła szybkie podania, a McDougald posłał piłkę z dala od bramki będąc na czystej pozycji. Te dwie zmarnowane sytuacje i kontuzja, której doznał pod koniec pierwszej połowy sprawiły, że nasz snajper po tym meczu nie był w zbyt dobrym humorze.

 

Drugą część pojedynku dobrze rozpoczęli przyjezdni i choć gola nie strzelili to widać było, że w szatni coś się działo. W każdym razie uderzenie z dystansu Gilla oraz szansa Palmera po rzucie wolnym mogły im dawać nadzieje na dobry wynik na naszym stadionie. Po kilku ciekawszych minutach zaczęło wiać nudą z boiska i z letargu wyrwała mnie naprawdę ciekawa akcja moich chłopców. Robinson pognał prawym skrzydłem, by puścić w uliczkę Blacka. Ten popatrzył i zagrał niemal przez całą szerokość pola karnego do Lopesa, który ładnym strzałem z woleja umieścił piłkę w siatce. Szansę na podwyższenie już osiem minut później miał Black po indywidualnej akcji, ale jego uderzenie minimalnie minęło poprzeczkę. Ciekawie było jeszcze jakieś pięć minut później, gdy goście nas skontrowali, ale skończyło się tylko na rogu dla nich. Po tych wydarzeniach gra już była toczona w bardzo wolnym tempie, a wynik spotkania nie uległ zmianie.

 

20.08.2005 Rockingham Road, Kettering, 729 widzów

NN [3/42]: Kettering [11] - Hucknall [12] 1-0 (0-0)

61' O.Lopes

 

MoM: Jamie Gould [Ket] - 8

 

M.Osborn - W.Diuk, J.Gould, S.Jackman, D.Theobald - M.Robinson, O.Lopes (79' A.Hall), O.Burgess, H.McAuley - J.McDougald (41' R.Z.Black), D.Bainbridge (79' N.Midgley)

 

Po meczu okazało się, że kontuzja McDougalda wcale nie jest taka poważna i będzie mógł grać już w najbliższym meczu.

Odnośnik do komentarza

Tydzień później czekał nas wyjazd do Redditch, a przez te siedem dni popracowaliśmy w Kettering bardzo mocno nad taktyką i liczyłem na dobrą grę. Wszystko było jednak na odwrót. Takiego chaosu, jaki prezentowaliśmy na Valley Stadium wcześniej jeszcze w naszym wykonaniu nie widziałem. Po prostu to jest aż śmieszne, by mając kolegę z zespołu pięć metrów od siebie, nie będąc przez nikogo atakowanym, podać niecelnie do niego. A do właśnie takich podobnych sytuacji dochodziło przynajmniej kilkukrotnie. Dlatego też gospodarze mogli robić z nami co chcieli i strzelali na naszą bramkę raz za razem. Jednym słowem statystycy mieli dużo pracy. Na nasze szczęście żaden z dwudziestu strzałów Redditch nie znalazł drogi do siatki. Z naszej natomiast strony jeśli już strzelaliśmy to robiliśmy to w miarę skutecznie. Sześć strzałów, trzy w światło bramki, a aż dwa gole. Poprawnie. Pierwszą bramkę strzeliliśmy w 40. minucie, kiedy to Lopes głową wykorzystał długie dośrodkowanie Robinsona z prawego skrzydła, a drugą już na dobicie na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Zrobiliśmy kontrę, po której Black podwyższył wynik spotkania, a asystę przy tym uderzeniu zaliczył Midgley.

 

27.08.2005 Valley Stadium, Redditch, 332 widzów

NN [4/42]: Redditch [18] - Kettering [7] 0-2 (0-1)

40' O.Lopes

88' R.Z.Black

 

MoM: Steve Jackman [Ket] - 9

 

M.Osborn - W.Diuk, J.Gould, S.Jackman, D.Theobald - M.Robinson (69' A.Hall), O.Lopes, O.Burgess, H.McAuley - R.Z.Black, D.Bainbridge (69' N.Midgley)

 

Wynikiem ucieszyłem się bardzo, lecz taka gra przysporzyła mnie niemalże o palpitacje serca. Tak grać po prostu nie można i trzeba będzie mocniej popracować nad pewnymi elementami gry.

Odnośnik do komentarza

Milowymi krokami zbliżał się wrzesień, a wraz z nim koniec okienka transferowego w Europie. To okienko należy jednak uznać za nudne, bo brakowało jakichś hitowych, wielomilionowych transferów, a najwyższa kwota wydana na jakiegoś piłkarza to zaledwie 11 milionów funtów. Na tyle Inter wyceniła Estebana Cambiasso (DP, 25, Argentyna: 17/1), który słoneczną Italię zamienił na deszczowe Wyspy Brytyjskie, a dokładniej Manchester United. Za ciekawy transfer należy uznać przejście Gianpaolo Pazziniego (N, 21, Włochy U21) z Fiorentiny do Chelsea za 9,25 mln funtów. Warto wspomnieć także o przejściu Tuncaya Sanli (OP LŚ, N Ś, 23, Turcja: 27/6) z Fenerbace do Arsenalu. Z transferów w Polsce warto jedynie wspomnieć o dwóch. Oba dotyczyły Wisły Kraków, która w sumie zarobiła 2,3 mln funtów ze sprzedarzy Mauro Cantoro (DP, 29, Argentyna) do Schalke oraz Kuby Błaszczykowskiego (O/DBP/OP P, 19, Polska) do Basel.

 

Wspomniana przed chwilką Wisła dzielnie walczyła w eliminacjach LM w tym sezonie. Dzielnie, bo po wylosowaniu Panathinaikosu nikt drużyny z Polski nie uznawał za faworytów. Biała Gwiazda napędziła jednak Grekom strachu, gdy 10. sierpnia wygrali z nimi 2-1. Dwa tygodnie później Koniczynki wzięły rewanż i po wygranej 2-0 to one zagrają w fazie grupowej LM. Nie powiodło się w europucharach także i Groclinowi, który musiał uznać w dwumeczu drugiej rundy kwalifikacyjnej wyższość Lokomotiwu Płowdiw. Co ciekawe wielkopolanie wygrali pierwszy, wyjazdowy mecz 2-1, by w rewanżu polec 0-2. Odpadła i Wisła Płock, choć tutaj trzeba przyznać, że miała wymagającego przeciwnika jakim był Besiktas. Praktycznie wszystko rozstrzygnęło się już w Płocku, gdzie Wisła przegrała 4-1 i wyjazdowy remis 1-1 na nic się zdał. Honoru polskiej piłki ratowała więc Legia, ale łatwo nie było, pomimo wylosowania słabego Sopronu. Skromna zaliczka 1-0 nie napawała optymizmem w kontekście rewanżu na Węgrzech, ale 2-1 dla Madziarów dawało upragniony awans Wojskowym. W następnej, pierwszej rundzie Pucharu UEFA Legia zmierzy się z Besiktasem, który jedną drużynę z Polski już wyeliminował, a Wisła Kraków będzie toczyła boje z norweskim Brann.

 

Ostatniego dnia sierpnia wzmocniłem natomiast sztab szkoleniowy Kettering. Naszym nowym nabytkiem jest 52-letni Gwatemalczyk Arturo Leiva (52, Gwatemala), wyciągnięty z klubu Aurora FC za cztery tysiące funtów. Trener ten zgłosił się w odpowiedzi na ogłoszenie w biurze pracy, a że o dziwo znał język angielski to go podkupiłem z Aurory.

Odnośnik do komentarza

Cały czas starałem się jeszcze wzmocnić skład i moje działania wreszcie odniosły jakiś skutek, bo kupiliśmy kolejnego zawodnika. Mowa tutaj o Davidzie Bamptonie (O Ś, DP, 22, Anglia), utalentowanym obrońcy reprezentującego dotychczas barwy Tamworth, gdzie w tym sezonie rozegrał w Conference dwa mecze. Do nasz przyszedł za skromny tysiąc funtów i mógł zadebiutować już w pojedynku z Gainsborough. Zdecydowałem, że jego miejsce będzie na razie na ławce dla rezerwowych, z której ostatecznie nie wstał przez całe dziewięćdziesiąt minut, a jego koledzy z boiska spisali się całkiem przyzwoicie. Szczególnie dobrze zaprezentował się Black, który kilkukrotnie nękał bramkarza gości, Wintera. Jego pierwsza próba z 58. minuty była już na tyle skuteczna, że nasz snajper umieścił futbolówkę w siatce rywali, a asystę na swoim koncie zapisał Bainbridge. Kolejne jego próby nie były już aż tak dobre, ale w 79. minucie po jego uderzeniu aż zatrzęsła się bramka, gdy piłka uderzyła w poprzeczkę. Na nasze nieszczęście mecz okupiliśmy skręconą kostką Jamie Goulda, którego czeka teraz prawie miesięczny rozbrat z piłką.

 

Równo tydzień później graliśmy w Ellesmere Port z miejscowym Vauxhall Motors i o tym meczu można powiedzieć jedno - zero zaangażowania z obu stron, zero pomysłu na grę, zero emocji. Ot tak, jakby piłkarze nie chcieli grać. O wszystkim mogą mówić statystyki. Dziewięćdziesiąt minut gry, w sumie sześć strzałów, z czego zaledwie jeden, gospodarzy, w światło bramki. Jedyne, o czym warto wspomnieć to duża ilość fauli zawodników Vauxhall, aż 32, a ani jednej kartki. Mecz zakończył się bezbramkowym wynikiem, ale za takie spotkania nie powinno przyznawać się punktów.

 

10.10.2005 Rockingham Road, Kettering, 971 widzów

NN [5/42]: Kettering [2] - Gainsborough [11] 1-0 (0-0)

58' R.Z.Black

 

MoM: Ryan Zico Black [Ket] - 7

 

M.Osborn - W.Diuk, J.Gould (90' A.Hall), S.Jackman, D.Theobald - M.Robinson, W.McDermott, O.Burgess, H.McAuley - R.Z.Black, D.Bainbridge (64' J.McDougald)

 

============

 

17.10.2005 Rivacre Park, Ellesmere Port, 161 widzów

NN [6/42]: Vauxhall Motors [18] - Kettering [2] 0-0

 

MoM: Steve McNulty (O Ś, 21, Anglia) [VaM] - 7

 

M.Osborn - W.Diuk, W.McDermott, S.Jackman, D.Theobald - M.Robinson (71' N.Midgley), A.Hall, O.Burgess, H.McAuley - R.Z.Black, J.McDougald (71' D.Bainbridge)

Odnośnik do komentarza

Dzień po remisie z Vauxhall rozlosowano pary do drugiej rundy kwalifikacyjnej FA Cup. Nas los przydzielił do Thurrock i już 24. musieliśmy rozegrać wyjazdowy mecz w ramach tego pucharu. Pierwszą jedenastkę desygnowałem zgoła odmienną od tej, do której przyzwyczaiłem naszych kibiców, bo uważam, że rozgrywki ligowe są ważniejsze. W każdym jednak razie muszę przyznać, że nominalni rezerwowi zaprezentowali się bardzo dobrze, a szczególnie pozytywnie zaprezentował się niedawno sprowadzony Bampton. Środkowy defensor bardzo fajnie czyścił przedpole bramki Younga kilkukrotnie wyłuskując futbolówkę przeciwnikom w zdawało by się beznadziejnych sytuacjach. Był jednym z bohaterów tego meczu, choć o wyniku w zasadzie w pojedynkę zadecydował Bainbrigde. Już w trzeciej sekundzie wykorzystał prostopadłe podanie Lyncha w pole karne, a na sześć minut przed końcem meczu podwyższył na 2-0 po przejęciu podania Purdiego w poprzek pola karnego Thurrock i sytuacji sam na sam z McMahonem.

 

24.09.2005 Ship Lane, Thurrock, 1331 widzów

2.QRnd.FACup: Thurrock [NS] - Kettering [NN] 0-2 (0-1)

3', 84' D.Bainbridge

 

MoM: David Bampton [Ket] - 8

 

R.Young - S.Morley, W.McDermott, D.Bampton, G.Lee-Ellison - N.Midgley, A.Hall (65' O.Lopes), O.Burgess, J.Cossey - D.Lynch, D.Bainbridge

 

Zwycięstwo przyniosło nam zysk w wysokości 3 800 funtów za awans do następnej rundy, a tam zmierzymy się z nieligowym Hendon na naszym boisku i chcąc, nie chcąc jesteśmy faworytami tej potyczki.

Odnośnik do komentarza

Trzy dni później wróciliśmy do ligowej szarzyzny na wyjazdową potyczkę ze Stalybridge. Po odpoczynku dałem zagrać nominalnym podstawowym zawodnikom i chyba był to duży błąd, ponieważ od pierwszych minut na boisku dominowali rywale. Wystarczało im kilka prostych podań, by znaleźć się pod naszą bramką, a już w piątej minucie dogodną sytuację miał Turley, ale z najbliższej odległości trafił w słupek. Na nasze nieszczęście chwilę później dokładniejszy był już Banim, gdy po podaniu Turleya był oko w oko z Osbornem i ładną podcinką nad naszym golkiperem umieścił piłkę w siatce. Ta sama dwójka z pomocą Hockenhulla w 22. minucie przyczyniła się do tego, że Mark drugi raz musiał wyciągać piłkę z siatki. Na prawym skrzydle faulowany był Turley, a Banim strzałem głową zamienił na gola dośrodkowanie Hockenhulla. Dosłownie kilka chwił później snajper Stalybridge mógł trafić hattricka, ale jego uderzenie z osiemnastego metra po ziemi ładnie wybronił Osborn. Przed samą przerwą jeszcze raz było pod naszą bramką gorąco i ponownie za sprawą Banima, ale i tym razem obronną ręką wyszedł Osborn, choć trzeba było przyznać, że niejeden bramkarz bałby się interweniować przy tak mocnym strzale, jak ten.

 

Po zmianie stron obraz gry nieco się zmienił. W pierwszych sekundach Burgess uderzył z dystansu w poprzeczkę, gospodarze nie potrafili wybić piłki, do której dopadł Midgley, zdążył jeszcze dograć głową do McDougalda i nasz napastnik miał stuprocentową okazję, którą jednak koncertowo zmarnował uderzając ponad poprzeczką. Po kilku minutach ponownie było gorąco w obrębie szesnastki Buxtona i ponownie za sprawą McDougalda. Tym razem nie miał tak dobrej okazji jak poprzednio, ale wystarczyło się obrócić, by mieć przed sobą jedynie golkipera Stalybridge. Nasz snajper jednak spanikował i odegrał na skrzydło do Lopesa, a jedyne co w tej akcji wywalczyliśmy to zmarnowany później rzut rożny. Mniej więcej od 60. minuty zaczęliśmy grać długimi piłkami do napastników, ale tym brakowało zawsze czegoś, by piłkę przejąć i stworzyć jakieś zagrożenie. Porażka 2-0 jest jak najbardziej zasłużona.

 

27.09.2005 Bower Fold, Stalybridge, 321 widzów

NN [7/42]: Stalybridge [9] - Kettering [2] 2-0 (2-0)

9', 22' J.Banim

 

MoM: Mark Haran (O PŚ, 28, Anglia) [sta] - 8

 

M.Osborn - S.Jackman, W>Diuk, D.Theobald, D.Bampton - A.Hall (46' N.Midgley), O.Lopes, O.Burgess, H.McAuley - J.McDougald (72' D.Bainbridge), R.Z.Black

 

 

Następne odcinki pod koniec sierpnia.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...