bacao Napisano 11 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 11 Stycznia 2013 Barcelona z wozu, koniom lżej... Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 11 Stycznia 2013 Autor Udostępnij Napisano 11 Stycznia 2013 Zaraz po rozpoczęciu sezonu rozszerzyłem jeszcze siatkę skautingu. Do sztabu dołączyli Bruno Reyes (HIS, 42), Federico Garofalo (WŁO, 45), Javi Casares (HIS, 35), Martinez Ibanez (HIS, 41). Poszerzyliśmy też sieć trenerów. Dołączył do nas Antonio Bello (HIS, 34), który będzie odpowiadał za przygotowanie fizyczne. W drugiej serii spotkań wcale nie czekało nas łatwiejsze zadanie. Teraz przyszło nam zmierzyć się z samym Realem Madryt. Ułożenie kalendarza w taki sposób może kompletnie zrujnować morale, ale niestety nic nie możemy na to poradzić. Nasi rywale wyszli na to spotkanie w następującym zestawieniu: Casillas – Czygrynski, Chambon, Howedes, Camargo – Juarez, Pereyra, Canales – Ronaldo, Sanogo, Oezil Ja, mimo tak druzgocącej porażki w meczu z Barceloną, zdecydowałem się na takie samo zestawienie pierwsze jedenastki. Zadaniem na poprzedni mecz było zatrzymanie Messiego. To się nie udało. Czy inaczej będzie z innym wielkim gwiazdorem futbolowego świata – Cristiano Ronaldo? Nikogo chyba nie dziwi, że tego dnia nie sposób było wcisnąć choćby szpilki na obiekcie stadionu miejskiego w Vecindario... Gspurning – Eriksen, Aogo, Gharzoul, Amorebieta – Mustivar, Perez – Orlandi, Deulofeu – Schuster, Wilhelm Od samego początku wiedziałem, że ten mecz, mimo, że graliśmy przed własną publicznością, będzie wyglądał tak samo jak poprzedni. Ale akurat tym razem Gspurning zdołał wykazać się udaną pierwszą interwencją, gdy obronił strzał Canalesa. Co z tego, skoro w 6 minucie fantastyczne podanie Ronaldo, penetrujące całą naszą obronę, dotarło do Oezila, który wykorzystał je z zimną krwią. Dwie minuty później było 0:2, a tym razem na listę strzelców wpisał się Pereyra, który celnym strzałem zamienił na gola odegranie od Sanogo. W 17 minucie było już 0:3. Strzelcem gola został Ronaldo, który popisał się atomowym strzałem z daleka. Minutę potem Pereyra podwyższył prowadzenie i stało się jasne, że zapowiada się jeszcze większa klęska niż tydzień temu. W 19 minucie spróbowaliśmy po raz pierwszy zdobyć bramkę. Mocno z daleka uderzał Wilhelm, ale bardzo niecelnie. W 24 minucie drugiego gola strzelił Ronaldo, który zaskoczył Gspurninga strzałem przy bliższym słupku. Dwie minuty potem Portugalczyk idealnie dogrywał do Sanogo lecz ten zmarnował okazję. W 43 minucie doskonałą interwencją po strzale francuskiego napastnika popisał się Gspurning. Niestety jeszcze przed przerwą kontuzji doznał Wilhelm i w jego miejsce musiałem wprowadzić Mireku. W drugiej połowie obraz gry się wiele nie zmienił. W 54 minucie bliski zdobycia drugiej bramki był Pereyra, który uderzał z szesnastu metrów, ale minimalnie spudłował. Po chwili doskonałą interwencją po uderzeniu Juareza znów popisał się Gspurning. W 63 minucie agresywny odbiór Howedesa spowodował kontuzję Schustera, którego na boisku zastąpił Ferrer. Po chwili fatalny błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Mustivar. Piłkę przejął Khedira i po chwili oddał strzał, bardzo niecelny. W 68 minucie doskonałą interwencją po strzale wprowadzonego przed chwilą Ferrera popisał się Casillas. Udało nam się w końcówce zdobyć gola honorowego, którego strzelił Deulofeu, dla którego, jako dla Katalończyka, miał on szczególne znaczenie. Jest poprawa względem poprzedniego meczu? Nie sądzę... La Liga, 2/38, 15.09.2019 Municipal, 6000 widzów [20] Vecindario – [14] Real Madryt, 1:5 (Oezil ‘6, Pereyra ‘8, Ronaldo ’17, Sanogo ’18, Ronaldo ’24, DEULOFEU ’90) MoM: Cristiano Ronaldo (Real Madryt) Odnośnik do komentarza
Hidalgoo Napisano 11 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 11 Stycznia 2013 nono, pięknie się zaczyna Odnośnik do komentarza
szkodi Napisano 11 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 11 Stycznia 2013 Powiem tak - drugi mecz na piątkę ;) Ale historyczny honor dla Vecindario należał do Deulofeu Odnośnik do komentarza
Super_Cwikla Napisano 11 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 11 Stycznia 2013 Jak jest I bramka, to dalej już pójdzie jak z płatka Odnośnik do komentarza
Maniek_ZKS Napisano 12 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2013 Te mecze mogą zburzyć morale drużyny do najgorszych. A jak się gra ze słabymi każdy wie. Powodzenia dalej Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 12 Stycznia 2013 Autor Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2013 Trzeci ligowy mecz I trzeci niezwykle trudny sprawdzian. Tym razem mieliśmy podjąć na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan piątą drużynę poprzedniego sezonu – Sevillę. Na pewno należy zwrócić baczną uwagę na potencjał ofensywny tej drużyny, a w szczególności na najważniejsze jej ogniwa – Negredo, Navasa i Perottiego. W składzie Vecindario na to spotkanie zaszły dwie zmiany. Na lewej obronie zagrał Monreal, który juz odpokutował zawieszenie za żółte kartki, które nabrał wiele lat temu, grając jeszcze w Osasunie. Drugą zmianą było pojawienie się Demirhana w miejsce słabo spisującego się Amorebiety. Niestety musiałem zupełnie przebudować formację ofensywną, ponieważ zarówno Wilhelm, jak i Schuster doznali urazów. Tego drugiego braknie przez ponad pół roku i to jest bardzo duże osłabienie. Niemiec będzie musiał pauzować około miesiąca. W ich miejsce pojawili się Amaya oraz Mireku. Gspurning – Eriksen, Monreal, Gharzoul, Demirhan – Mustivar, Perez – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Mireku Ten mecz zaczął się tak samo jak poprzednie, choc już kilka pierwszych zagrań graczy Sevilli pokazały, że to nie jest ten sam poziom, co Barcelona I Real Madryt. A może to my już nieco okrzepliśmy i nie mamy nóg z waty kiedy wychodzimy na mecz. W 7 minucie efektownym rajdem w swoim stylu na prawym skrzydle popisał się Navas po czym dośrodkował w pole karne. Tu do piłki dopadł Antonio, ale jego strzał był niecelny. W 16 minucie krzyżowe podanie Parejo dotarło do Perottiego, ale Argentyńczyk uderzył niecelnie. Dwie minuty później dwójkową akcję rozegrali napastnicy Sevilli. Antonio podał krótko do Negredo, jednak ten również nie potrafił celnie uderzyć. W 26 minucie udało nam się przeprowadzić akcję zaczepną, jednak prowadzenie jej tylko przez dwie osoby nie mogło przynieść powodzenia. Ale i tak Orlandi doszedł do sytuacji strzeleckiej i oddał strzał. W 37 minucie jednak to gospodarze zdobyli bramkę, kiedy z rzutu rożnego na głowę Antonio dośrodkował Navas, a napastnik gospodarzy tylko dopełnił formalności. Pięć minut potem było już 2:0, a tym razem na listę strzelców wpisał się Perotti, tym razem znacznie lepiej wykańczając podanie od Parejo. W drugiej połowie musieliśmy zagrać znacznie lepiej, jeśli chcieliśmy tu powalczyć o coś więcej niż tylko o honor. W 54 minucie mogło być pozamiatane, gdyby sędzia uznał bramkę Perottiego, ale na nasze szczęście dopatrzył się wątpliwego spalonego. W 57 minucie udało nam się zdobyć gola kontaktowego, gdy rezerwowy Ferrer doskonale odegrał do wbiegającego w pole karne Orlandiego, a ten płaskim strzałem przy długim słupku nie dał szans bramkarzowi. Niestety wysiłek zespołu po chwili zmarnował Monreal, który obejrzał drugą żółtą kartkę i mecz kończyliśmy w osłabieniu. Rywal natychmiast starał się wykorzystać brak jednego zawodnika w szeregach Vecindario. W 65 minucie przed szansą na drugiego gola stanął Perotti, ale minimalnie spudłował. Sześć minut później jednak Rhodolfo zdobył trzeciego gola, wykorzystując dośrodkowanie Navasa z rzutu wolnego. W końcówce sam Navas doznał kontuzji i w jego miejsce na boisku zameldował się Capel. Dla nas jednak nie miało to już żadnego znaczenia. I tak nie zdołalibyśmy odwrócić wyników meczu, grając w osłabieniu. La Liga, 3/38, 22.09.2019 Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, 43259 widzów [3] Sevilla – [20] Vecindario, 3:1 (Antonio ’37, Perotti ’42, ORLANDI ’57, Rhodolfo ’71) MoM: Daniel Parejo (Sevilla) Odnośnik do komentarza
szkodi Napisano 12 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2013 Mieliśmy 6stke, piątkę, teraz poszła trójka czyli w kolejnym meczu wygrywasz Odnośnik do komentarza
bacao Napisano 12 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2013 SzKoDi, wątpliwe, bo teraz na Municipal przyjeżdża mistrz, Atletico... Odnośnik do komentarza
szkodi Napisano 12 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2013 SzKoDi, wątpliwe, bo teraz na Municipal przyjeżdża mistrz, Atletico... No to trzeba ścisnąć dupę i zrobić wreszcie niespodziankę w tej lidze Odnośnik do komentarza
Sadixable Napisano 13 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2013 Najlepszy. Terminarz. Świata. Odnośnik do komentarza
Guli Napisano 13 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2013 Oj o utrzymanie chyba będzie cholernie ciężko Tak naprawdę chciałem napisać Oj chyba polecisz na łeb i na szyję ale nie chciałem Cię dołować Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 13 Stycznia 2013 Autor Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2013 bacao wyczuł co się święci... zresztą nie było to trudne... Kolejne ligowe spotkanie znów oznaczało dla nas zmierzenie się z niemożliwym. Bo jak inaczej nazwać spotkanie z aktualnym mistrzem kraju, Atletico Madryt. Drużyną, która w swoich szeregach ma tak znakomitych graczy jak Aguero, Douglas Costa, Sissoko, Sandro, Thiago, Alvaro Dominguez, czy wreszcie Abel Hernandez. Ze składu na to spotkanie ponownie wypadł Monreal, który znów wisiał za kartki. W jego miejsce do składu powrócił Aogo. I była to jedyna zmiana w wyjściowym zestawieniu. Gspurning – Eriksen, Aogo, Gharzoul, Demirhan – Mustivar, Perez – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Mireku Goście zmusili nas do głębokiej defensywy już od pierwszych minut. Na początku doskonałej szansy nie wykorzystał Sandro, któremu doskonale dogrywał Bebe, ale strzał Brazylijczyka był bardzo nieudany. Pięć minut potem doskonale do dośrodkowania Alby wyszedł Sissoko, ale i on nie potrafił uderzyć w światło bramki. W 21 minucie padła wreszcie bramka dla gości, gdy dośrodkowanie Di Michele z rzutu rożnego na bramkę zamienił Hernandez. Trzy minuty potem naszego bramkarza próbował bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego zaskoczyć Castro, ale uderzył bardzo niecelnie. W 36 minucie nie popisał się Aguero, który mimo świetnej sytuacji nie zdołał umieścić piłki w siatce. W doliczonym czasie pierwszej połowy goście wypracowali sobie jeszcze jedną szansę, jednak tej nie wykorzystał Bebe, którego strzał został łatwym łupem austriackiego bramkarza Vecindario. Jedna bramka straty dawała nam jeszcze szansę na odwrócenie wyniku w drugiej połowie. Tyle, że w 63 minucie doskonałe prostopadłe podanie Sandro dotarło do adresata, którym był Hernandez, a Urugwajczyk z zimną krwią pokonał naszego bramkarza. To znacząco utrudniło nam zadanie. Zwłaszcza, że rywale nabrali wiatru w żagle. W 68 i 71 minucie dwukrotnie próbował uderzać Di Michele, a w 75 minucie też niecelnie uderzał Sissoko. To, jak się potem okazało, była ostatnia ciekawsza akcja w tym spotkaniu. La Liga, 4/38, 25.09.2019 Municipal, 5388 widzów [20] Vecindario – [1] Atletico Madryt, 0:2 (Hernandez ’21, Hernandez ’63) MoM: Abel Hernandez (Atletico Madryt) Odnośnik do komentarza
Super_Cwikla Napisano 13 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2013 To teraz już powinno być łatwiej, a jak przedstawiają się morale zawodników? Odnośnik do komentarza
ZachowajDystans Napisano 13 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2013 Aj, pierdoła jesteś. Przecież to było pewne 9 punktów w tych meczach. Teraz będzie lepiej! ;) Odnośnik do komentarza
Brachu Napisano 14 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2013 uj komputer nie był łaskawy w układaniu terminarza :/ Odnośnik do komentarza
steken Napisano 14 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2013 Feno, w tych meczach próbowałeś postawić autobus w polu karnym, czy starałeś się atakiem odpowiadać na atak? Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 14 Stycznia 2013 Autor Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2013 Super_Ćwikła, jeszcze nie spadło na łeb, na szyję... steken, każdy mecz zaczynaliśmy tak samo - ustawienie 4-2-2-2 i nastawienie: counter We wrześniu mieliśmy jeszcze jedną okazję, żeby odwrócić fatalną serię. Ale tak po prawdzie nie mogła być ona inna, skoro mierzyliśmy się z absolutnymi tuzami hiszpańskiego i światowego futbolu. Dlatego teraz już powinno być nam znacznie łatwiej o ligowe punkty. Pod warunkiem, że poprzednie mecze nie zdemolowały zespołowego morale. Z Herculesem zdecydowałem się na jedną zmianę. Za słabo spisującego się Demirhana do składu wskoczył Benzerga, dla którego miał to być pierwszy mecz w tym sezonie ligowym. Gspurning – Eriksen, Aogo, Gharzoul, Benzerga – Mustivar, Perez – Orlandi, Deulofeu – Amaya, Mireku Chociaż wydawało się, że w tym meczu wcale nie musimy się ograniczać tylko do defensywy, w 4 minucie gola zdobył Ngakoutou. Tyle, że tej bramki nie uznał sędzia dopatrując się faulu napastnika gospodarzy w walce o piłkę. To oznaczało, że jeszcze nie straciliśmy bramki. W 7 minucie dalekie podanie Goniego dotarło do Ngakoutou, jednak strzał napastnika Hercules pozostawiał wiele do życzenia. W 14 minucie ładnie spod opieki obrońców uwolnił się Kike, po czym oddął soczysty strzał, zdobywając gola, ale i tego trafienia sędzia nie uznał. Tym razem strzelec gola był na pozycji spalonej. Sześć minut potem odpowiedzieliśmy uderzeniem z dystansu autorstwa Mustivara, który przypomniał rywalom, aby pilnowali gry w defensywie. W 29 minucie dość niespodziewanie objęliśmy prowadzenie, kiedy Mireku tak zamotał Kalle, że ten w efekcie kopnął piłkę do własnej bramki, dając nam gola. Niestety zaraz po chwili kontuzji doznał Deulofeu, w którego miejsce musiałem wprowadzić Davida. Rywale, chociaż próbowali, nie zdołali wyrównać stanu meczu do przerwy. Doskonałą ku temu szansę miał Mungua, jednak uderzył niecelnie. Zaraz na początku drugiej połowy sensacyjnie zdobyliśmy drugiego gola, kiedy na listę strzelców wpisał się Orlandi, wykorzystując podanie rezerwowego Davida i nieogarnięcie Beunardeau w strefie obronnej. Gospodarze odpowiedzieli w 59 minucie, kiedy gola kontaktowego strzelił Traore, wykorzystując znakomite podanie od Mariano. W 69 minucie bliski podwyższenia naszego prowadzenia był Mustivar, który uderzał piłkę głową po dośrodkowaniu Pereza z rzutu wolnego. Tyle, że strzał Francuza okazał się niecelny. W końcówce przerzuciliśmy wszystkie siły do defensywy, aby bronić tego skromnego prowadzenia i ta sztuka się nam udała, choć było niejednokrotnie bardzo gorąco pod naszą bramką. Ostatecznie jednak cel został osiągnięty i mogliśmy się cieszyć z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie ligowym! La Liga, 5/38, 29.09.2019 Jose Rico Perez, 26699 widzów [13] Hercules – [20] Vecindario, 1:2 (Kalle [og] ’29, ORLANDI ’47, Traore ’59) MoM: Giuliano Orlandi (Vecindario) Odnośnik do komentarza
Jacelinho Napisano 14 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2013 Brawo Odnośnik do komentarza
szkodi Napisano 14 Stycznia 2013 Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2013 Orlandini!!!! Gratki Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi