Skocz do zawartości

Tańcząc z Guanczami


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Zawczasu zaplanowałem kalendarz spotkań sparingowych na okres przedsezonowy. Zagramy w nim z takimi znanymi firmami, jak Atletico Madryt, Espanyol, Austria Wiedeń, Maritimo, KV Mechelen, Tromsoe oraz Real Sociedad.

 

Piłkarzem roku według kibiców, po raz drugi z rzędu, wybrany został Remi Fournier, natomiast za najlepszą jedenastkę tego sezonu wybrano następujące zestawienie:

 

Esteban – Outtarra, Camara, Dorta, Fournier – Jose Maria, Chuchi, Caserta – Guayre, Ihou, Bucchi

 

Ustalono już terminarz spotkań Ligi Adelante. Sezon rozpoczynamy od meczu z Barceloną B na Municipal. Następnie zagramy na wyjeździe z Cordobą. Sezon kończymy spotkaniem z Elche 9 czerwca 2013 roku.

 

Celem postawionym przez zarząd jest walka o utrzymanie. Na realizację tego celu otrzymaliśmy, rzecz jasna, okrągłe zero na transfery oraz budżet płacowy w wysokości 28 tysięcy euro tygodniowo.

 

Ostatnim (najprawdopodobniej) piłkarzem, który do nas dołączył w tym okienku transferowym jest wypożyczony z Racingu Santander na mocy obowiązującej umowy między klubami, Alvaro Gomez Herranz ‘Butra’ (HIS, 19, 1u21-A / 0G, D/DM/M C). I tak szukałem kogoś, kto mógłby wzmocnić środek obrony oraz ewentualnie pozycję defensywnego pomocnika, więc oferta Racingu spadła mi jak manna z nieba.

 

Po zakupach, przyszedł czas na oczyszczenie kadry. W tym celu udało się sprzedać Eliasa, który za 16 tysięcy euro powędrował do Luceny.

 

Zanim przyjdzie czas na kolejne transfery z klubu, rozpoczęliśmy okres sparingów. Naszym pierwszym rywalem jest Atletico Madryt. Zostajemy zatem od razu rzucani na głęboką wodę.

 

Esteban – Outtarra, Boveda, Gharzoul, Fournier – Luccin, Ingrao, Caserta – Johnson, Pedro, Guillermo

 

Pierwszą ciekawą akcję ofensywną w tym spotkaniu przeprowadziła dwójka nowych graczy Vecindario. Sytuację wypracował Ingrao, a kończył akcję Johnson, dla którego to również był debiut w barwach Vecindario. Amerykanin jednak uderzył niecelnie. Dziewięć minut potem nasz bramkarz wygrał pojedynek sam na sam z Hernandezem, a minutę potem po akcji Meridy do siatki trafił Zhirkov, ale gol nie został uznany, ponieważ zdaniem sędziego, Rosjanin w momencie podania był na pozycji spalonej. W 28 minucie kontuzji doznał Boveda, coś z mięśniem dwugłowym uda. Zastąpił go na boisku Camara. W 39 minucie doskonale na skrzydle pokazał się w drużynie gości Simao, który ograł naszego obrońcę i uderzył mocno, ale Esteban znakomicie ten strzał obronił. Niestety nie udało nam się utrzymać remisu do przerwy. W ostatniej akcji pierwszej połowy świetną akcję przeprowadzili Merida z Hernandezem i Urugwajczyk już nie dał szans Estebanowi. W drugiej połowie mieliśmy przede wszystkim spróbować zagrać odważniej. Efekty przyszły szybko, bo już w 48 minucie przed dogodną szansą na zdobycie bramki stanął Chuchi, który otrzymał doskonałe podanie od Kingstona lecz minimalnie chybił. Cztery minuty potem indywidualnie znów naszą obronę rozrywał Hernandez, ale tym razem spudłował. W 55 minucie jego kolejny strzal świetnie wybronił Esteban, a trzy minuty potem po dośrodkowaniu Zhirkova z rzutu rożnego uderzał Amorebieta lecz strzał okazał się nieznacznie niecelny. W 66 minucie znów z rzutu rożnego dośrodkowywał Rosjanin, ale tym razem na głowę Mane. Strzał tego gracza również jednak był nieudany. Dwanaście minut później bezpośrednio z rzutu wolnego próbował naszego bramkarza zaskoczyć Simao lecz jego strzał minął bramkę Estebana o dwa metry ponad poprzeczką. Po chwili jednak rzuty rożne bite przez Zhirkova przyniosły rywalom efekt, gdy jego dośrodkowanie zakończył Merino i strzelił bramkę. Zadbaliśmy jednak o to, aby kibice nie musieli się wstydzić Vecindario. W 82 minucie po akcji rezerwowego Guayre i odegraniu do Jose Marii, nasz najbardziej niedoceniony gracz poprzedniego sezonu strzelił gola honorowego, udowadniając po raz kolejny swoją przydatność.

 

Towarzyski, 16.07.2012

Municipal, 5428 widzów

Vecindario – Atletico Madryt, 1:2 (Hernandez ’45, Merino ’79, JOSE MARIA ’82)

MoM: Jose Maria (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Podbudowani zupełnie niezłym występem przeciwko Atletico Madryt, przystępowaliśmy do spotkania z kolejnym pierwszoligowcem, Espanyolem Barcelona. Przed rokiem również rozgrywaliśmy z tą ekipą sparing i wówczas wyraźnie przegraliśmy. Teraz zatem czas na rewanż.

 

Esteban – Outtarra, Boveda, Gharzoul, Fournier – Luccin, Ingrao, Caserta – Johnson, Pedro, Guillermo

 

Chociaż pierwsza nasza kombinacja w tym spotkaniu gola nie przyniosła, to zwiastowała, że mecz może obfitować w sytuacje podbramkowe. W 7 minucie Guillermo odegrał do włączającego się w akcję ofensywną Luccina, a ten uderzył mocno lecz minimalnie niecelnie. Trzy minuty potem padł gol dla Vecindario, ku uciesze gawiedzi, gdy Johnson odegrał do wychodzącego na pozycję Guillermo, a ten już nie miał problemów z pokonaniem bramkarza. Z prowadzenia jednak nie cieszyliśmy się nawet minuty, bo tyle czasu rywale potrzebowali aby wyrównać, czego dokonał Martinez. W 27 minucie, w kolejnej akcji ofensywnej Espanyolu Osvaldo zdołał po akcji indywidualnej na raty, ale jednak pokonać naszego bramkarza, dając rywalom prowadzenie. W 36 minucie Baena uderzał z rzutu wolnego, ale takim słabym strzałem nie mógł zaskoczyć Estebana. Szkoda tylko, że minutę potem rywale i tak zdobyli gola, gdy po świetnej akcji Sahara na skrzydle i dośrodkowaniu, bramkę strzelił Marquez. Jeszcze przed przerwą, jakby tego wszystkiego było mało, kontuzji doznał Gharzoul, który opadając, źle stanął i nadwyrężył staw skokowy. W drugiej podobnie oczekiwałem od moich podopiecznych więcej aktywności w ofensywie, ale to rywale zaczęli tę odsłonę lepiej, gdy w 48 minucie Rolfes zabrał piłkę Zamorze i zaraz oddał niesygnalizowany strzał, zupełnie niecelny. W 64 minucie Zagras dośrodkował w nasze pole karne, Garcia wygrał pojedynek z Camarą, ale nie zdołał skutecznie przyłożyć czoła i nie uderzył celnie. W 71 minucie raz jeszcze z dobrej strony pokazał się Zagras, który znów zaszalał na skrzydle, tym razem celnie dośrodkował na głowę Marqueza, ale pomocnik gości wyczerpał chyba w pierwszej połowie swój limit strzelanych bramek w meczu. Była to ostatnia ciekawa akcja w nudnej, bądź co bądź, drugiej połowie meczu.

 

Towarzyski, 20.07.2012

Municipal, 5676 widzów

Vecindario – Espanyol, 1:3 (GUILLERMO ’10, Martinez ’11, Osvaldo ’27, Marquez ’37)

MoM: Daniel Osvaldo (Espanyol)

Odnośnik do komentarza

Bez czasu na odpoczynek, przystępowaliśmy do kolejnego sparingu, w którym naszym rywalem była drużyna już zupełnie innego kalibru, ale również znana marka na arenie europejskiej – Austria Wiedeń. W tym meczu nie mógł zagrać Gharzoul, który leczy swoją kostkę. Zastąpić go miał Eduardo.

 

Esteban – Outtarra, Boveda, Eduardo, Fournier – Luccin, Ingrao, Caserta – Johnson, Pedro, Guillermo

 

Liczyłem na to, że w takim meczu już będziemy w stanie zagrać jak równy z równym, ale początek tego nie zapowiadał. Rywale bardzo szybko stworzyli sobie przewagę w środku pola i udało im się zbudować akcję ofensywną, której jednak nie potrafił celnym strzałem zakończyć Ziegler. Dwie minuty potem odpowiedzieliśmy mocnym, acz niecelnym strzałem z dystansu w wykonaniu Caserty. W 17 zaś minucie znów musiałem dokonać szybkiej zmiany, gdy drobnego urazu nabawił się Boveda i w jego miejsce na boisku zameldował się Camara. W 24 minucie po raz kolejny pokazał się z przodu Guillermo, który rozerwał linię obrony, odegrał do Caserty, a ten uderzy lecz piłka przeleciała nieznacznie nad bramką. W 36 minucie bardzo mocno z daleka uderzał Luccin ale i po jego strzale piłka minęła bramkę. Podobnie było w ostatniej naszej akcji ofensywnej w pierwszej połowie. W drugiej odsłonie należało przede wszystkim poprawić skuteczność. Pierwsze akcje jednak tego nie zwiastowały. W 49 minucie niecelnie z daleka uderzał Chuchi, a w 55 minucie dośrodkowanie Burgera z rzutu wolnego tak zmyliło naszych obrońców, że piłka wpadła do siatki. Tak musiał być po drodze jakiś rykoszet, bo to niemożliwe, żeby z takiej piłki padały gole. W 63 minucie szansy na wyrównanie nie wykorzystał Chuchi, który urwał się z piłką obrońcom, ale jego strzał obronił Veremko. W 79 minucie raz jeszcze przed szansą stanął Chuchi, któremu okazję wypracował bardzo aktywny tego dnia Guillermo lecz i tym razem nasz pomocnik uderzył niecelnie. Po chwili zaś, po dośrodkowaniu Fernandeza Jose Maria nieszczęśliwie skierował piłkę do naszej bramki. W efekcie, po meczu, w którym dominowaliśmy, możemy odczuwać niedosyt, bo straciliśmy dwie frajerskie bramki, a sami nie potrafiliśmy wykorzystać choćby jednej z tych wielu okazji, które sobie stworzyliśmy.

 

Towarzyski, 21.07.2012

Municipal, 1066 widzów

Vecindario – Austria Wiedeń, 0:2

MoM: Andreas Burger (Austria Wiedeń)

Odnośnik do komentarza

Morale w zespole odrobinę spadło, ale nieznacznie. To tylko mecze sparingowe i takie porażki jak ta z Austrią również są nam potrzebne, poniewaz dzięki nim możemy skuteczniej reagować na nasze słabe strony. A te już widać – brak koncentracji w defensywie i niska skuteczność w ataku. Nad tymi elementami musimy popracować. Być może już w meczu przeciwko Maritimo zagramy lepiej. Na to liczyłem.

 

Zabraknąć w tym spotkaniu miało dwóch bocznych obrońców: Bovedy i Outtarry, którzy najmocniej odczuwali trudy poprzednich sparingów.

 

Esteban – Conte, Camar, Eduardo, Fournier – Luccin, Ingrao, Caserta – Johnson, Pedro, Guillermo

 

Ten mecz miał być przełomowy. A przynajmniej miałem nadzieję, że takim będzie. Nadzieje jednak szybko się ulotniły. Bardzo szybko rywal nam pokazał swoją klasę. Pierwszą akcję ofensywną zepsuł w końcowym momencie Tavares, ale kolejne ataki suneły niemal regularnie. W 9 minucie Cameiro odegrał do wychodzącego na pozycję Ramalho, ten jeszcze się zamachnął, próbując zaskoczyć bramkarza i uderzył, ale bardzo niecelnie. Dziewięć minut potem Caserta podał do Guillermo, a ten mocno zakręcił i uderzył, ale Costa wyciągnął się jak długi i znakomicie obronił. W 24 minucie po akcji Joaquima i centrze, uderzał Gomes, ale Esteban był na posterunku. Po chwili jednak już nic nie mógł zrobić, kiedy w podobnej akcji znów Joaquim poszalał na skrzydle, ale dośrodkował już znacznie lepiej, tak, że Roberge zdołał uprzedzić naszego bramkarza i zdobył gola po strzale głową na krótki słupek. W 35 minucie Tavares rozegrał piłkę w środkowej strefie, odegrał do wychodzącego z prawej strony Joaquima, ale ten uderzył niecelnie. W 40 minucie na bramkę rywali uderzał Pedro, ten strzał sparował bramkarz gości Costa. Potem nastąpiły dwa szybkie podania i nagle akcja przeniosła się pod nasze pole karne. Oczywiście za czekającym na takie piłki Borgesem nie nadążył żaden z naszych obrońców i napastnik gości ze spokojem umieścił piłkę w siatce. Druga połowa rozpoczęła się od ataków gości. W 48 minucie po akcji Marquesa, odegraniu do Ramosa, a następnie do Gomesa, ten ostatni uderzył na bramkę. Strzał ten jednak był niecelny. W 65 minucie szansę Gomesowi wypracował Cameiro, ale i tym razem napastnik gości fatalnie przestrzelił. Trzy minuty potem za krótkie wybicie piłki przez Saula sprawiło, że dopadł do niej Tavares, minął naszego obrońcę i uderzył na bramkę, ale bardzo niecelnie. W 73 minucie w jednej z nielicznych naszych akcji ofensywnych Gestede cofnął akcję do wbiegającego Butry, ten uderzył mocno, ale bardzo niecelnie. Po chwili w podobny sposób akcję rozegrali Jesus z Jose Marią, ale i efekt też był niestety podobny. W 82 minucie jeszcze jedną szansę na gola miał Joaquim, ale tym razem na drodze do szczęścia stanął nasz bramkarz, broniąc jego uderzenie. Jeszcze sześć minut potem ostatnią szansę stworzył sobie Borges, ale brak koncentracji sprawił, że nie zdążył oddać strzału, a uprzedził go jeden z naszych stoperów. Nie zmienia to jednak faktu, że zagraliśmy bardzo słabe zawody.

 

Towarzyski, 22.07.2012

Municipal, 794 widzów

Vecindario – Maritimo, 0:2

MoM: Valentin Roberge (Maritimo)

Odnośnik do komentarza

Na spotkaniu ze sztabem szkoleniowym (pierwszym w tym sezonie) poczyniliśmy następujące ustalenia:

-
Butra musi pracować nad poprawą swojej szybkości na dłuższych dystansach

-
Caserta jeszcze więcej musi ćwiczyć wykonywanie rzutów wolnych

-
Jesus musi próbować uderzać na bramkę rywala z większą siłą

-
Gestede powinien unikać gry słabszą nogą i nad tym będzie pracować

 

Do meczu z Mechelen mieliśmy dwa dni. Ten czas przeznaczyliśmy przede wszystkim na odpoczynek, ponieważ seria spotkań granych z dnia na dzień to nie był jednak dobry pomysł i piłkarze okazali się bardzo przemęczeni. A jeszcze mamy trzy sparingi do końca okresu przygotowań.

W meczu z Belgami miał zagrać znów Outtarra, a także Zamora w miejsce Ingrao, który mocno odczuwał trudy poprzednich meczów i generalnie nie nadawał się do gry.

 

Esteban – Outtarra, Camara, Eduardo, Fournier – Luccin, Zamora, Caserta – Johnson, Pedro, Guillermo

 

Bardzo szybko mogliśmy stracić gola, kiedy Camarze na skrzydle urwał się Kromkamp i popędził na bramkę, po czym oddał strzał, który na szczęście okazał się chybiony. Ale pierwsze ostrzeżenie przyszło wyjątkowo szybko. W 9 minucie Outtarra stracił piłkę na rzecz Bodora, po czym ten dośrodkował w pole karne, a tu akcję zamykał strzałem znów Kromkamp (jak on się tu znalazł?), ale znów niecelnie. W 18 minucie pierwszy raz zmusiliśmy do wysiłku bramkarza gospodarzy, który musiał interweniować po uderzeniu Johnsona. Cztery minuty potem odpowiedzieli rywale, a konkretnie Laloux, którego strzał okazał się jednak bardzo niecelny. W 30 minucie Renard znów świetnie sobie poradził z kolejną próbą amerykańskiego napastnika. Pięć minut potem przeprowadziliśmy naprawdę ładną akcję ofensywną, bardzo zespołową, którą zakończył uderzeniem Pedro, minimalnie jednak chybiąc. Po chwili przed szansą na zdobycie bramki stanął jeszcze Caserta, ale przed przerwą to rywale zdobyli bramkę. Esteban wybijał piłkę, tę w środkowej strefie głową odbił Wilmet w kierunku naszych obrońców. Zarówno Eduardo, jak i Fournier mieli do niej znacznie bliżej niż Laloux, a jednak to napastnik gospodarzy ją przechwycił i zdobył gola. Zupełnie nie rozumiem, jak to możliwe. W drugiej połowie koniecznie musieliśmy zagrać lepiej i na pewno wystrzegać się takich klopsów. W 48 minucie po indywidualnej akcji na strzał zdecydował się Kingston. Uderzenie Ghanijczyka jednak okazało się niecelne. Trzy minuty potem chybił również celu Gestede, który na boisku pojawił się po przerwie. W 75 minucie Bodor wypracował świetną okazję Destorme, ale napastnik gości nie potrafił z tego prezentu skorzystać. W 81 minucie raz jeszcze uderzał ten piłkarz, ale i tym razem niecelnie, choć Ibanez w konstrukcji akcji zrobił wszystko jak należy i podawał bardzo precyzyjnie. Ostatecznie przegraliśmy jednym golem, choć pewnie mogliśmy znacznie wyżej. Nie gramy dobrze.

 

Towarzyski, 24.07.2012

Achter de Kazerne, 3448 widzów

KV Mechelen – Vecindario, 1:0 (Laloux ’45)

MoM: Jean Luis Laloux (KV Mechelen)

Odnośnik do komentarza

Za 275 tysięcy euro pożegnaliśmy się z Camarą, który wybrał Malagę jako dalszą drogę swojej kariery. Nie ukrywam, ze taka kwota na pewno pomoże w ratowaniu budżetu, który cały czas jest mocno nadwyrężony.

 

Dodam również, że w 2 rundzie Pucharu Hiszpanii zmierzymy się z Levante.

 

W kolejnym sparingu podejmowaliśmy Tromsoe, które akurat znajduje się na półmetku rozgrywek ligowych w Norwegii, więc taki mecz na pewno nam się przyda. Zobaczymy, jak wiele nam brakuje w przygotowaniach do osiągnięcia meczowej formy.

 

Esteban – Outtarra, Gharzoul, Eduardo, Fournier – Luccin, Zamora, Caserta – Johnson, Pedro, Guillermo

 

Tromsoe wcale nie zamierzało się w tym meczu jakoś szczególnie bronić i już w 7 minucie pierwszy raz naszemu bramkarzowi zagroził Pettersen, ale na szczęście uderzył obok bramki. W 15 minucie udało nam się zrewanżować akcją ofensywną, którą wykreował Caserta, po czym odegrał do Guillermo, ale nasz napastnik uderzył niecelnie. Odpowiedzią gości była akcja i strzał Nilsena cztery minuty później, bardzo niecelny. Na kolejną ciekawą sytuację kibice czekali kwadrans. W 37 minucie Outtarra zapędził się pod bramkę przeciwnika i nawet zdecydował się na karkołomny strzał z ostrego kąta, który, o dziwo, sprawił masę trudności bramkarzowi gości. Dość powiedzieć, że ledwo sparował go na rzut rożny. Przed przerwą jeszcze okazję na gola miał Zamora, ale uderzył niecelnie. W drugiej połowie jako pierwsi groźnie zaatakowaliśmy. W 55 minucie na bramkę rywali uderzał Johnson, po podaniu od Eduardo, ale jego uderzenie było bardzo niecelne. Trzy minuty później uderzenie Caserty świetnie obronił Gustavsson, a w 63 minucie, jakby na przekór, to rywale zdobyli gola. Konkretnie to najlepszy piłkarz Tromsoe, Rushfeldt, który otrzymał precyzyjne podanie od Hustada, a jemu pozostały już wyłącznie formalności. Walczyliśmy o wyrównanie, ale z tej walki niewiele wynikało. W 81 minucie strzał rezerwowego Guayre sparował na rzut rożny Gustavsson, a skapitulował dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy pokonał go Jose Maria, pakując piłkę do siatki z najbliższej odległości, wykorzystując płaskie dośrodkowanie Guayre, który zakończył nim swoją efektowną akcję na skrzydle.

 

Towarzyski, 28.07.2012

Municipal, 765 widzów

Vecindario – Tromsoe, 1:1 (Rushfeldt ’63, JOSE MARIA ‘90+1)

MoM: Stein Gustavsson (Tromsoe)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Nowy miesiąc rozpoczynaliśmy od sparingu z Realem Sociedad. Rywalem cokolwiek wymagającym. Taki mecz na pewno pozwoliłby skuteczniej uwydatnić nasze słabe strony i być może wskazać atuty.

 

Niestety problemy kadrowe nas nie opuszczały. Do grona graczy kontuzjowanych dołączyli Gharzoul oraz Sanchez. Sprawiło to, że nie mieliśmy żadnego bramkarza rezerwowego i musiałem się posiłkować młodzikiem z drużyny juniorskiej. Na lewej stronie obrony zaś z przymusu zagrał Conte.

 

Esteban – Outtarra, Conte, Eduardo, Fournier – Luccin, Zamora, Caserta – Johnson, Pedro, Guillermo

 

Początek spotkania wcale nie wskazywał na jakąś olbrzymią determinację zespołu gości, który chciałby nas zniszczyć. Ba, to my stworzyliśmy sobie pierwszą dogodną okazję do zdobycia bramki, kiedy w akcji indywidualnej bliski pokonania bramkarza gości był Guayre lecz piłka po jego strzale nieznacznie minęła prawy słupek bramkarza RSSS. W 19 minucie bardzo mocno z daleka uderzał Luccin, ale strzał Francuza znakomicie sparował na rzut rożny bramkarz gości, Diallo. W 30 minucie z kolei dalekie podanie Eduardo dotarło do Johnsona, ten odwrócił się z piłką i strzelił niesygnalizowanie, ale Diallo jednak zdążył z interwencją. Pięć minut potem był jednak bez szans, kiedy precyzyjne dośrodkowanie Caserty z rzutu rożnego na bramkę zamienił strzałem głową Eduardo. Jeszcze przed przerwą mieliśmy jedną okazję do zdobycia bramki, kiedy Guillermo ograł jak dziecko Jodłowca, stanął oko w oko z Diallo, ale jemu już nie dał rady. W drugiej odsłonie nadal byliśmy stroną dominującą. W 55 minucie przed świetną szansą na zdobycie bramki stanął Johnson lecz jego strzał po raz kolejny znakomicie obronił Diallo. Rywale w odpowiedzi przeprowadzili akcję, zakończoną uderzeniem Agirretxe, które jednak było niecelne. W 65 minucie rywale mieli rzut rożny. Piłkę dośrodkowywał Hervias, a uderzał Jodłowiec, ale Esteban bez problemów złapał piłkę, która zmierzałą spokojnie w jego kierunku. Dziesięć minut potem akcji indywidualnej próbował wprowadzony przez trenera gości Nanizayamo. Ograł dwóch naszych obrońców, ale gdy przyszło do strzału na bramkę, to fatalnie spudłował. Dwie minuty później znakomitej szansy na wyrównanie nie wykorzystał Nicolita, a w 80 minucie ponownie niecelnie strzelał Nanizayamo. W 88 minucie potężną bombę Sutila świetnie obronił Esteban, ale nie udało nam się dowieźć do końca zwycięstwa. W doliczonym czasie gola na wagę remisu strzelił Markel, ale i tak mam prawo być zadowolonym z postawy moich podopiecznych.

 

Towarzyski, 01.08.2012

Municipal, 1489 widzów

Vecindario – Real Sociedad, 1:1 (EDUARDO ’35, Markel ‘90+1)

MoM: Markel (Real Sociedad)

Odnośnik do komentarza

Na jednym z ostatnich przedsezonowych spotkań ze sztabem szkoleniowym ustaliliśmy, co następuje:

  • Gestede musi popracować nad swoją gibkością i zwinnością
  • Boveda rozpocznie treningi nad dalekimi wyrzutami z autu
  • Pedro zacznie się uczyć dryblingu, trzymając się prawej strony boiska
  • Podobnie Outtarra, ma rozpoczynać dryblingi z prawego skrzydła i łamać je do środka
  • Boveda ponadto ma więcej czasu poświęcać na trening gry słabszą nogą (lewą)
  • Guyare ma być mentorem dla Jesusa. Nasz wychowanek na uważnie obserwować grę doświadczonego napastnika i brać z jego doświadczenia i umiejętności to, co najlepsze.

Kończąc zaś okres sparingów, rozgrywaliśmy mecz towarzyski z rezerwami Tenerife. W tym meczu miał wystąpić już Boveda, który zdołał wyleczyć kontuzję. Zdecydowałem jednak posadzić go na ławce i w razie konieczności, wprowadzić na boisko w drugiej połowie.

 

Esteban – Outtarra, Conte, Eduardo, Fournier – Luccin, Zamora, Caserta – Johnson, Pedro, Guillermo

 

Za brak koncentracji w grze obronnej słono zapłaciliśmy zaraz na początku spotkania, kiedy błyskawiczny kontratak gospodarzy zakończył golem Sandro. Sama zaś akcja przeprowadzona przez Teneryfę mogła się podobać. Odpowiedzieliśmy akcją i strzałem Guillermo w 8 minucie, obronionym jednak przez bramkarza gospodarzy. Dwie minuty potem świetnie akcję rozprowadził Luccin, który podał do niepilnowanego Johnsona, ale strzał Amerykanina był minimalnie niecelny. Dziesięć minut potem przed świetną szansą stanął Guayre, którego znakomitym podaniem obsłużył Johnson, ale z kolei tym razem na przeszkodzie stanęła poprzeczka. W 34 minucie świetne prostopadłe podanie Caserty dotarło do Guillermo, ale nasz napastnik nie potrafił zakończyć tej akcji celnym uderzeniem. W 44 minucie jeszcze stworzyliśmy sobie jedną, a właściwie to dwie okazje, bo na razy uderzał Johnson lecz nie zdołał pokonać bramkarza Teneryfy. W drugiej połowie walczyliśmy o choćby remis. Bramkarz gospodarzy, Menderos, bronił jednak jak w transie. W 51 minucie fantastycznie wybronił uderzenie Johnsona, a pięć minut potem nasz amerykański napastnik minimalnie przestrzelił w swojej kolejnej akcji. Pięć minut później raz jeszcze doskonałej okazji do zdobycia bramki nie wykorzystał Johnson, co skłoniło mnie do zdjęcia go z boiska. W jego miejsce pojawił się Jesus, a także kilku innych piłkarzy. Jeden z nich, Saul, w 68 minucie popisał się świetną szarżą lewym skrzydłem, którą zakończył strzałem, minimalnie chybionym. Po chwili uderzał też Butra, który zamykał dośrodkowanie Jose Marii z rzutu rożnego. Bramka gospodarzy była jednak jak zaczarowana. Wreszcie w 77 minucie wprowadzony na boisko Jesus dał nam wyrównanie, na raty pokonując Menderosa. Jak się potem z resztą okazało, była to ostatnia ciekawa akcja tego spotkania, gdyż obie drużyny jakby pogodziły się z remisem.

 

Towarzyski, 07.08.2012

Centro Insular de Atletismo, 272 widzów

Tenerife B – Vecindario, 1:1 (Sandro ‘2, JESUS ’77)

MoM: Sandro (Tenerife B)

Odnośnik do komentarza

Próba sprzedaży Kingsona spaliła na panewce, bowiem Marbella nie była w stanie sprostać wymaganiom finansowym Ghanijczyka.

Tymczasem kończyliśmy właśnie sparingi meczem wyjazdowym z drużyną Castillo. W spotkaniu tym dokonałem jednej zmiany w składzie. Na boisku od pierwszych minut zameldował się Gestede, zastępując Guillermo. Na szpicy miał jednak zagrać nie Francuz, a Johnson.

 

Esteban – Outtarra, Conte, Eduardo, Fournier – Luccin, Zamora, Caserta – Gestede, Pedro, Johnson

 

Już pierwsza nasza akcja tego meczu zwiastowała, że rywali może czekać trudne zagranie. Rozegraliśmy bowiem piłkę fantastycznie i po pięknej akcji zespołowej, ostatnie podanie wykonał Conte, a piłkę do bramki obok zdezorientowanego bramkarza umieścił Johnson, któremu ustawienie go na szpicy wyraźnie pomogło. Nie minęło dziesięć minut, a kolejna nasza kombinacyjna akcja zakończyła się golem. Caserta podał do Guayre, ten odegrał do wbiegającego Luccina, a Francuz mocnym, płaskim strzałem zdobył gola. W 21 minucie kontuzji doznał Zamora, a w jego miejsce na boisku pokazał się Jose Maria i to była znakomita zmiana. W 27 minucie to właśnie Maria dogrywał do Caserty, który o mały włos nie zdobył gola po strzale z daleka. Asystę przy golu Włocha zapisał jednak już minutę później w kopii sytuacji sprzed parudziesięciu sekund. W 34 minucie świetnie na prawym skrzydle pokazał się Outtarra, ale jego dośrodkowanie ostatecznie nie zostało zamknięte przez żadnego z graczy ofensywnych. Osiem minut później niemal powtórzyliśmy akcję, po której padła trzecia bramka i znów Caserta zdobył gola po asyście Marii. Niestety te dwie asysty nasz pomocnik okupił kontuzją i opuścił boisko w przerwie meczu. Za niego pojawił się Ingrao. Nie przeszkadzało nam to jednak wciąż grać koncertowo. W 64 minucie świetną akcję indywidualną lewym skrzydłem przeprowadził Guayre, ale zabrakło mu na koniec skutecznego strzału. Kolejna bramka padła jednak już dziesięć minut potem, kiedy dośrodkowanie Chuchiego z rzutu rożnego na bramkę zamienił uderzający głową Kingston, który również pojawił się na boisku. Ghanijczyk też ustalił wynik meczu dziesięć minut potem, zdobywając swojego drugiego gola, tym razem perfekcyjnie wykańczając kolejną zespołową akcję. Znakomitym podaniem obsłużył go Ingrao. Mam nadzieję, że ten mecz sprawi, że taką formę będziemy prezentować w meczach ligowych.

 

Towarzyski, 09.08.2012

Castillo del Romeral, 272 widzów

Castillo – Vecindario, 0:6 (JOHNSON ‘6, LUCCIN ’17, CASERTA ’28, CASERTA ’42, KINGSTON ’74, KINGSTON ‘86)

MoM: Fabio Caserta (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

Na już ostatnim spotkaniu z trenerami przed rozpoczęciem sezonu zasadniczego (nota bene meczem pucharowym z Levante) dokonaliśmy jeszcze kilku ustaleń:

  • Guillermo musi spędzać więcej czasu na siłowni
  • Ponadto musi popracować nad płaskimi strzałami, bo z tym elementem ma duże problemy.

Trzytygodniową przerwę przeznaczyliśmy na intensywną pracę na treningach i zgrywanie tych elementów, które jeszcze nie do końca funkcjonowały tak, jak powinny. Niestety w tym okresie długich kontuzji doznali Pedro, Johnson oraz Esteban. Wszyscy trzej na pewno opuszczą spotkanie z Levante, a pewnie wrócą dopiero na mecz z Xerez w połowie września.

 

Wreszcie nadszedł długo oczekiwany dzień startu rozgrywek ligowych na poziomie Ligi Adelante. Przed meczem z Levante zostałem poproszony o udział w konferencji prasowej.

  • Oba kluby pewnie zrobiły wszystko, żeby powalczyć o zwycięstwo. Macie na to dziś szanse?
  • Oczywiście. Zawsze gramy o zwycięstwo, a nasze ostatnie sparingi pokazały, że potrafimy być skuteczni.
  • Tyle, że ostatni sparing zagraliście trzy tygodnie temu?
  • Co nie zmienia faktu, że był to bardzo udany mecz, w którym pokazaliśmy swoje atuty.
  • Którą formację w szczególności pan docenia?
  • Uważam, że znacznie poprawiliśmy naszą grę w linii pomocy i to od tej formacji oczekuję najwięcej.
  • Czy to prawda, że Isaac Promise będzie głównym obiektem opieki przez obrońców Vecindario?
  • Nie możemy skupiać się na jednym graczu, bo inny może nam zadać cios. To niebezpieczne.
  • Dziękujemy za rozmowę.
  • Dziękuję.

Do dyspozycji miałem większość graczy, poza tymi kontuzjowanymi, o których wiedziałem, że i tak nie będą mogli zagrać, czyli Estebanem, Johnsonem oraz Pedro. W drużynie rywala na pewno należało zwrócić uwagę na wspomnianego już Promise oraz, przede wszystkim, na Valdo.

 

Sanchez – Outtarra, Conte, Eduardo, Fournier – Luccin, Jose Maria, Caserta – Gestede, Guayre, Guillermo

 

Pierwsze minuty wcale nie pokazywały, abyśmy mieli się w tym meczu wyłącznie bronić. W 3 minucie to Caseta dał sygnał do ataku moim podopiecznym, ciągnąc samemu akcję i uderzając na bramkę, nieznacznie niecelnie. Sześć minut potem faktycznie udało nam się objąć prowadzenie, kiedy świetne podanie Gestede wykorzystał wbiegający na pełnej szybkości w pole karne Guayre. Z prowadzenia cieszyliśmy się jednak tylko dwanaście minut. Tyle czasu rywale potrzebowali, aby wyrównać za sprawą gola Valdo, który otrzymał dobre podanie od Juanlu. W 28 minucie dośrodkowanie Nano przemieniło się w strzał, ale Sanchez zachował czujność między słupkami. Dwie minuty później naszym obrońcom urwał się Promise, ale nie potrafił celnie uderzyć na bramkę. Pięć minut później z kolei z niefrasobliwości obrońców Vecindario nie potrafił skorzystać Kiko, który chociaż przejął piłkę, strzelał bardzo niecelnie. W 43 minucie raz jeszcze na strzał z dystansu zdecydował się Caserta. Uderzył jednak obok bramki. W doliczonym czasie pierwszej połowy, kiedy myślami byliśmy już w szatni, rywale przeprowadzili jeszcze jedną akcję i ona, na nieszczęście została przerwana faulem w szesnastce. Rzut karny pewnie wykonał Valdo. W drugiej połowie mieliśmy atakować, ale to rywale pierwsi stworzyli sobie dogodną okazję do podwyższenia prowadzenia, ale fenomenalna interwencja Sancheza uratowała nas przed utratą gola po strzale Ballesterosa. W 58 minucie udało się wyrównać stan meczu, kopiując niemalże akcję, po której strzeliliśmy też pierwszego gola. Znów kapitalną pracę wykonał Gestede, ściągając na siebie uwagę obrońców i w odpowiednim momencie odgrywając do wbiegającego Guayre. Nie minęło chyba pięć minut, a strzeliliśmy kolejną bramkę, kiedy z kolei znakomitym podaniem popisał się strzelec dwóch poprzednich goli, a na listę strzelców wpisał się rezerwowy Jesus. Od tej pory mecz toczył się wyłącznie do jednej bramki, bowiem rywale za wszelką cenę chcieli wyrównać. W 81 minucie bardzo blisko tego celu był Xisco, ale znów kapitalna interwencja Sancheza nas uratowała. Sześć minut później znów w roli głównej wystąpił Xisco lecz tym razem uderzył nieznacznie obok bramki i Sanchez nawet nie musiał interweniować. W doliczonym czasie, kiedy już wydawało się, że dowieziemy do końca to zwycięstwo, w zamieszaniu pod naszą bramką, któryś z graczy Levante kopnął piłkę w kierunku bramki, a zasłonięty Sanchez wtoczył się do siatki razem z piłką i stan meczu się wyrównał. W dogrywce zaś byłem pewien, że nie będziemy w stanie powstrzymać Levante, chociaż zagrzewałem swoich chłopaków do walki. Moje obawy się potwierdziły. W 96 minucie Jorda strzelił gola po rzucie rożnym, a w 108 minucie wynik meczu ustalił Xisco. Żeby było zabawniej, po chwili czerwoną kartkę za drugą żółtą otrzymaną za faul, obejrzał Conte. Spotkało się to z gorącymi protestami pozostałych graczy Vecindario. Najgłośniej protestował Gestede, który najwyraźniej zapomniał, że sam ma na koncie już żółty kartonik, a sędzia nie zamierzał sobie pozwolić na taki wylew emocji i ukarał naszego napastnika drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartką. W ten oto sposób w jednej akcji wyrzucił z boiska dwóch moich podopiecznych. To chyba tak na wypadek, gdybyśmy jednak chcieli podjąć walkę z Levante w ostatnich minutach...

 

Puchar Hiszpanii, 2 runda, 05.09.2012

Municipal, 2383 widzów

[LA] Vecindario – [LA] Levante, 3:5 (GUAYRE ‘9, Valdo ’21, Valdo (k) ‘45+1, GUAYRE ’58, JESUS ’64, SANCHEZ [og] ‘90+2, Jorda ’95, Xisco ‘108)

MoM: Juanlu (Levante)

Odnośnik do komentarza

Wisienką na torcie ruchów transferowych okazało się sprowadzenie do klubu na zasadzie wolnego transferu Inigo Pereza (HIS, 24, DM LC), który poprzedni sezon, jak i kilka wcześniejszych, spędził w rezerwach Athletic Bilbao. Tam jednak nie zdołał się przebić do pierwszego składu i dlatego zdecydował się nie przedłużać kontraktu ze swoim macierzystym klubem. Ostatni rok spędził jeszcze na wypożyczeniu w Numancii, gdzie rozegrał pełen sezon.

 

U nas niestety będzie mógł zagrać dopiero od stycznia, bowiem został zakontraktowany już po zamknięciu list nazwisk zgłoszonych do rozgrywek, ale te sto tysięcy euro, jakie będzie nas kosztowało “przytrzymanie” tego gracza w klubie przez pół roku zwróci się pewnie szybciej, niż nam się wydaje.

 

Oczywiście zostałem również zapytany o naszego nowego piłkarza na konferencji prasowej.

  • Siedzi pan obok Inigo Pereza. Cieszy się pan z tego transferu?
  • Jestem podekscytowany, że tak znakomity piłkarz dołączył do drużyny!
  • Jak rozwiąże pan problem niemożliwości rozgrywania przez niego spotkań w rundzie jesiennej.
  • Inigo trafi na razie do drużyny rezerw, aby rozgrywać tam spotkania i nie wypaść z rytmu meczowego. W momencie jednak, gdy otworzone zostanie okienko rejestracji piłkarzy w zimowej przerwie, wówczas natychmiast go zgłoszę.
  • Można się spodziewać sprzedaży któregoś z graczy, aby zrównoważyć budżet?
  • Okienko transferowe zostało już zamknięte, dlatego najprawdopodobniej kolejne ruchy transferowe odbędą się dopiero w zimie, jeśli w ogóle.
  • Czy Perez jest zdolny w pojedynkę wygrywać mecze?
  • Nie wiem. Wiem jedynie, że jest bardzo dobrym piłkarzem, ze sporym już bagażem doświadczeń, który na pewno nam pomoże.
  • Dla wielu ten transfer to była niespodzianka. Dlaczego zachowywał pan ten transfer w tajemnicy?
  • Negocjacje były twarde i uczestniczyło w nich wiele klubów, również z La Liga. Zależało nam, aby prowadzić je dyskretnie, co dawało nam przewagę nad konkurentami.
  • Dlaczego sprowadza pan piłkarza, który i tak pół roku nie będzie mógł dać siebie drużynie?
  • Ale w drugiej połówce będę na niego bardzo liczył. Inigo to znakomity piłkarz, a jeśli nie sprowadziłbym go teraz, zakontraktowałby go inny klub.
  • Przez pół roku będzie on pobierał darmową pensję...
  • Wcale nie darmową. Musi w tym czasie ciężko pracować na treningach, żeby nie wypaść z rytmu meczowego i być gotowym do gry już od początku grudnia. A teraz już przepraszam, ale muszę udać się z piłkarzami na odprawę przedmeczową.

Odnośnik do komentarza

Inauguracja ligowa wypadała nam zaledwie trzy dni później i najtrudniejszym zadaniem było teraz sprawić, aby piłkarze szybko zresetowali głowy po porażce z Levante. Należało przystąpić do meczu z Cordobą z czystą kartą w morale. Puchar już się dla nas skończył, ale rozgrywki ligowe są długie i jeśli je dobrze zaczniemy, to może mieć kluczowe znaczenie.

 

Również przed tym meczem wziąłem udział w konferencji prasowej.

  • Przerwa dobiegła końca i sezon się rozpoczyna. Jakie nastroje panu towarzyszą?
  • Jestem podekscytowany. Mam nadzieję, że pokażemy się w tym sezonie z dobrej strony.
  • Czy jesteście gotowi do rozpoczęcia walki o ligowe punkty?
  • Sądzę, że tak. Ciężko przepracowaliśmy okres transferowy oraz czas sparingów. Drużynę wzmocnili naprawdę znani piłkarze i liczę na to, że pomogą oni nam walczyć o ligowy byt.
  • Wielu uważa, że udany start jest kluczem do sukcesu. Pan również tak sądzi?
  • Tak. Jeśli uda nam się wygrać pierwszy mecz, podbudujemy morale, co może mieć znaczenie przed kolejnymi spotkaniami. Udany start to element kluczowy.
  • Czy to prawda, że zamierzacie grać defensywnie?
  • Jeśli wyjdziemy z założenia, że najlepszą obroną jest atak, to tak.
  • Jak pan ocenia swoje relacje z trenerem Cordoby, panem Alcarazem?
  • Lucas Alcaraz to znakomity fachowiec, z doświadczeniem z La Liga. Zmierzenie się z nim na poziomie ławki trenerskiej do zaszczyt i cenne doświadczenie.
  • Dziękujemy za rozmowę.
  • Dziękuję.

 

Sanchez – Outtarra, Boveda, Eduardo, Butra – Luccin, Jose Maria, Caserta – Gestede, Guayre, Guillermo

 

Gospodarze próbowali jako pierwsi ruszyć do ataku i w 9 minucie stworzyli sobie pierwszą okazję, gdy dośrodkowywał Usero, a akcję zamykał z prawej strony Charles strzałem głową. Tyle tylko, że nawet, gdyby trafił, gol nie zostałby uznany, bowiem odgwizdana została pozycja spalona. Siedem minut potem przeprowadziliśmy swoją pierwszą akcję zaczepną i co ciekawe, od razu zakończyła się ona dla nas golem. Ale był to gol samobójczy, którego strzelił do własnej bramki Tena, wbijając piłkę dośrodkowaną przez Tenę. Pięć minut potem strzał Caserty z dystansu świetnie obronił Navas, a w 27 minucie rywale odpowiedzieli strzałem Usero z rzutu wolnego, niecelnym. Dwie minuty potem Cordoba wyrównała, kiedy akcję dwójki napastników: Barrala i Braulio, wykończył celnym strzałem ten drugi. Dziewięć minut potem znów sedzia zrobił swoje i wyrzucił z boiska mojego stopera, Eduardo, chociaż ta decyzja budzi wielkie kontrowersje. Faul Eduardo był, ale nie był to ani faul taktyczny, ani nie faulował on gracza wychodzącego na czystą pozycję, ani nie był specjalnie brutalny. Ot dziwna decyzja arbitra. W pierwszej połowie już nic więcej ciekawego się nie zdarzyło, ale w drugiej rywale poczuli krew. Wiedzieli, że są w lepszej sytuacji i ruszyli do ataku. W 56 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Sesmę uderzał Tena, który chciał się zrehabilitować za tego gola samobójczego, ale walcząc o piłkę sfaulował rezerwowego w naszej drużynie Zamorę, który uzupełnił formację defensywną po czerwonej kartce dla Eduardo. Dwie minuty później niecelnie z kolei uderzał Braulio, ale w 70 minucie wreszcie padł drugi gol dla gospodarzy. Strzelił go Diaz, który wykorzystał interwencję Zamory, po której piłka trafiła pod jego nogi. W 87 minucie Barral powinien był rozstrzygnąć losy meczu, ale tego nie uczynił, mimo znakomitej sytuacji w jakiej się znalazł. W doliczonym czasie, ostatniej akcji meczu, sędzia próbował naprawić krzywdę, którą nam wyrządził w pierwszej połowie i podyktował wątpliwą jedenastkę. Do wykonania rzutu karnego podszedł ten, na którego zazwyczaj mogłem liczyć. Tym razem jednak Jose Maria strzelił tak, że bramkarz gospodarzy obronił jedenastkę i tym samym zapewnił rywalom komplet punktów.

 

Liga adelante, 1/42, 09.09.2012

Nuevo Arcangel, 9568 widzów

Cordoba – Vecindario, 2:1 (Tena [og] ’14, Braulio ’29, Diaz ’70)

MoM: Miguel Angel Tena (Cordoba)

Odnośnik do komentarza

Przed meczem z Xerez starałem się nie zwracać uwagi na zaczepki trenera drużyny przyjezdnej, który w wypowiedziach dla mediów stwierdził, że jesteśmy murowanym kandydatem do spadku. Mieliśmy dość swoich problemów, żeby jeszcze odpowiadać na takie zaczepki. W tym meczu bowiem nie mogli zagrać kontuzjowany ostatnio Boveda oraz zawieszony Eduardo. W ich miejsce do składu wskoczyli odpowiednio Conte na lewą obronę oraz odwieszony już Fournier. Na ławkę trafił też powracający po kontuzji Esteban oraz Johnson.

 

Sanchez – Outtarra, Conte, Fournier, Butra – Luccin, Jose Maria, Caserta – Gestede, Guayre, Guillermo

 

W drużynie rywala na pewno należało zwrócić uwagę przede wszystkim na dwóch byłych reprezentantów Hiszpanii: Davida Albeldę oraz Jose Mari. Ten drugi chciał wykorzystać nasz potencjalny brak koncentracji i już w 1 minucie przetestował czujność Sancheza, ale nasz bramkarz nie dał się zaskoczyć. Niestety po sześciu minutach i tak przegrywaliśmy, kiedy bramkę na 0:1 strzelił Bermejo z asysty Capdevilli. W 17 minucie Luccin świetnie zabrał piłkę Rudenokowi i natychmiast oddał strzał, ale minimalnie niecelny. Trzy minuty później Francuz wypracował świetną szansę Casercie lecz strzał Włocha okazał się chybiony. W 28 minucie znów zaatakowali goście. Tym razem reżyserem gry był Mari, który podał prostopadle do Bermejo, ale w sytuacji sam na sam świetnie zachował się Sanchez. Dwie minuty później raz jeszcze uderzał Bermejo lecz tym razem bardzo daleko obok bramki. W 40 minucie Jose Maria, nasz Jose Maria, zrehabilitował się za niewykorzystany rzut karny, pewnie wykonując kolejną podyktowaną nam jedenastkę za faul na Guillermo. Do przerwy ten remis się utrzymał, a sześć minut po wznowieniu gry przed kolejną szansą na zdobycie bramki stanął Bermejo lecz i tym razem przegrał pojedynek z Sanchezem. W 58 minucie z kolei czujność bramkarza gości przetestował Caserta strzałem z daleka. Codina jednak świetnie interweniował. W 70 minucie na boisku zameldował się Johnson, który zastąpił niewidocznego zupełnie Guayre, a już dziewięć minut potem jego fenomenalna akcja zapewniła nam gola dającego prowadzenie. Amerykanin odzyskał piłkę w środkowej strefie, holował ją aż do samego pola karnego, unikając obrońców rywali, oddał strzał wybroniony przez Codinę, ale przy dobitce nie dał bramkarzowi rywali najmniejszych szans. Sześć minut potem powielił swój rajd, ale na prawym skrzydle, po czym odegrał do Guillermo, a ten mając przed sobą pustą bramkę... przestrzelił. Momentalnie się to na nas zemściło, kiedy szybki kontratak rywali na gola zamienił Bermejo, ustalając wynik meczu.

 

Liga adelante, 2/42, 15.09.2012

Municipal, 3186 widzów

[19] Vecindario – [15] Xerez, 2:2 (Bermejo ‘7, JOSE MARIA (k) ’40, JOHNSON ’79, Bermejo ’88)

MoM: Mario Bermejo (Xerez)

 

 

Po meczu zdecydowałem się odpowiedzieć na kilka pytań dziennikarzy.

  • Johnson strzelił swojego pierwszego gola dla Vecindario. Jak pan ocenia jego występ?
  • Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że zagrał zaledwie dwadzieścia minut, ale zrobił w tym czasie więcej niż Guayre przez minut siedemdziesiąt, bo oprócz gola wypracował też znakomitą szansę Guillermo. Szkoda, że nasz napastnik jej nie wykorzystał, bo wówczas na pewno byśmy ten mecz wygrali.
  • Gracze Xerez mocno protestowali przeciwko podyktowanemu wam rzutowi karnemu. Mieli podstawy pana zdaniem?
  • Trudno mi ocenić tę sytuację. Działa się ona po drugiej stronie boiska. Nie widziałem jej dokładnie. Zdaję się na umiejętności obserwacji arbitra.
  • Spodziewano się, że dostaniecie ciężkie baty, tymczasem udało się zremisować. W czym tkwi sukces?
  • Po prostu gramy nieźle. Niedługo bukmacherzy przestaną w nas widzieć kandydata do spadku. Przecież zabrakło nam niewiele, żeby ten mecz nawet wygrać!
  • Gdyby nie Bermejo...
  • Ano właśnie. Mario po raz kolejny udowodnił, że w trudnych momentach gracze Xerez mogą na niego liczyć.
  • Dziękujemy za rozmowę.
  • Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Przed spotkaniem z Barceloną B wziąłem udział w naradzie sztabu szkoleniowego. Postanowiliśmy na niej, co następuje:

  • Gharzoul musi starać się prostszymi środkami wyprowadzać piłkę spod własnej bramki
  • Perez będzie trenował umiejętność przerzucania ciężaru gry z jednej strony boiska na przeciwległą
  • Eduardo powinien być wystawiony na listę transferową (z tym postulatem się nie zgodziłem i Eduardo na liście transferowej się, póki co, nie znajdzie)
  • Kingston powinien zaś być z tej listy zdjęty (tu również zadecydowałem, że póki co Ghanijczyk na niej pozostanie).

Kiedy wykurował się nam Esteban, to z kolei kontuzjo doznał Sanchez. Dlatego cały czas pozostajemy z tylko jednym zdrowym, sprawnym bramkarzem w pierwszej drużynie. Dobrych wiadomości przed meczem było jednak więcej niż złych. Do składu bowiem powrócił też Boveda, który zajął miejsce Conte na lewej stronie obrony oraz odwieszony Eduardo, zastępując Butrę jako partnera Fourniera.

Wciąż kontuzjowani są Pedro oraz Gharzoul.

 

Esteban – Outtarra, Boveda, Fournier, Eduardo – Luccin, Jose Maria, Caserta – Gestede, Guayre, Guillermo

 

Bardzo szybko mogliśmy wyjść na prowadzenie, bo już w 2 minucie Boveda popędził lewym skrzydłem, dośrodkował przed pole karne, a tu do piłki dopadł Maria i oddał strzał, ale nieznacznie niecelny. W 6 minucie akcji indywidualnej próbował Guayre i chociaż dwóch obrońców zdołał ograć, to już bramkarza nie potrafił pokonać. W 8 minucie Luccin odzyskał piłkę w środkowej strefie i odegrał do wychodzącego na pozycję Caserty, ale kąt był na tyle ostry, że Włoch nie zdołał zmieścić piłki w bramce obok bramkarza .W 16 minucie przeprowadziliśmy akcję w trójkącie. Caserta podał do Guillermo, ten odwrócił się tyłem do bramki i odegrał do wybiegającego Luccina, a ten uderzył mocno lecz niecelnie. W 27 minucie wreszcie zaatakowali rywale. Amat odegrał do Wendela, ten okiwał naszych obrońców i oddał strzał, ale Esteban nawet nie musiał interweniować. W 33 minucie padła bramka dla gospodarzy, a strzelił ją niezawodny ostatnimi czasy Maria. Przechwycił on podanie Ozcana i natychmiast zdecydował się na strzał, zaskakując tym bramkarza i dając nam prowadzenie. Pięć minut potem fantastyczną okazję Gestede wypracował Guayre, ale francuski napastnik fatalnie spudłował. Przed przerwą jeszcze sam Guayre miał okazję do zdobycia bramki, gdy uderzał głową po dośrodkowaniu Bovedy, ale niestety uderzył ponad bramką. W drugiej połowie wiedzieliśmy, że rywale rzucą się nam do gardeł, aby odwrócić losy meczu. Na początku jednak to my mieliśmy przewagę i w 52 minucie to Caserta był bliski zdobycia bramki, gdy zdecydował się na kolejny strzał z dystansu. W 60 minucie kontuzji doznał Guillermo, a w jego miejsce na boisko wprowadziłem Johnsona. Trzy minuty później zaś rywale powinni wyrównać, ale pojedynek sam na sam z Estebanem przegrał Wendel. W 66 minucie Maria uruchomił Johnsona, który pogonił z piłką przez pół boiska, jak to ma w zwyczaju, ale w decydującym momencie się zawahał i obrońca zdołał mu wybić piłkę spod nóg. W 74 minucie nieskuteczna interwencja Outtarry sprawiła, że piłka trafiła na szesnasty metr pod nogi Wendela, a ten nie namyślając się długo uderzył mocno i trafił, nie dając szans bramkarzowi. Mieliśmy jeszcze kwadrans, aby spróbować znów zdobyć gola na wagę prowadzenia, ale rywale zacieśnili szyki obronne i musieliśmy się zadowolić remisem.

 

Liga adelante, 3/42, 19.09.2012

Municipal, 2913 widzów

[17] Vecindario – [20] Barcelona B, 1:1 (JOSE MARIA ’33, Wendel ’74)

MoM: Jose Maria (Vecindario)

Odnośnik do komentarza

W następnej kolejce znów czekał nas sprawdzian z rezerwami znanej firmy. Tym razem jechaliśmy do Madrytu na mecz z drużyna B Atletico.

Przed meczem zostałem poproszony o udział w konferencji prasowej.

  • Podobno Gharzoul jest już gotowy do gry. Prawda to?
  • Ali wyleczył uraz, ale nie jest jeszcze przygotowany do biegania przez dziewięćdziesiąt minut i dlatego raczej przeciwko rezerwom Atletico nie zagra.
  • Atletico wygrało w poprzedniej kolejce swój pierwszy mecz ligowy w tym sezonie. Zajmuje dopiero szesnaste miejsce. Widzicie w tym szansę?
  • Ewidentnie Atletico słabo zaczęło sezon, ale to oznacza, że z meczu na mecz muszą grać coraz lepiej. Musimy mieć się na baczności, ale też widzimy w słabym początku rywala naszą szansę.
  • Czy to prawda, że największe obawy macie w związku z Alberto Pareą?
  • To dobry piłkarz, ale niejedyny w drużynie rywala. Należy szanować wszystkich graczy drużyny przeciwnej.

Esteban – Outtarra, Boveda, Fournier, Eduardo – Luccin, Jose Maria, Caserta – Gestede, Guayre, Guillermo

 

Nasi rywale od pierwszych chwil starali się udowodnić, że zamierzają to spotkanie wygrać i zapewnić sobie tę wygraną bardzo szybko. W 2 minucie Esteban fantastycznie obronił strzał Ramosa, który kończył dośrodkowanie z rzutu rożnego, ale dwie minuty potem już był bezradny, kiedy Wobay wykończył akcję i dośrodkowanie Perei z prawej strony. Cztery minuty potem rywale znów atakowali prawym skrzydłem i znów w roli głównej wystąpił Perea. Tym razem jednak jego dośrodkowanie i strzał Bastona obronił Esteban. Po chwili jednak rywale i tak zdołali wbić nam drugiego gola, kiedy Baston zamknął akcję przeprowadzoną przez Wobaya drugim skrzydłem. Atletico robiło z nami, co chciało i nie wyglądało to zbyt dobrze. Zwłaszcza, że już po chwili byłem zmuszony przeprowadzić pierwszą zmianę, bowiem kontuzji doznał Gestede. W jego miejsce na boisku pojawił się Johnson. W 23 minucie kontuzji doznał również Guillermo w starciu z Garcią i on również musiał opuścić boisko. Wprowadziłem na nie zatem Jesusa. W 30 minucie Guayre dał nam nadzieję, kiedy wykorzystał dobre dośrodkowanie Johnsona i strzelił gola kontaktowego. Trzy minuty potem znów zagraliśmy akcję z przodu w takim duecie, ale tym razem Hiszpan nie trafił w światło bramki. Zaraz po zmianie stron na boisku w miejsce poturbowanego Bovedy wszedł Conte, a pięć minut później czerwoną kartkę otrzymał Fournier, co jeszcze bardziej skomplikowało naszą sytuację, bo nie dość, że graliśmy w dziesięciu, to nie mogłem uzupełnić linii obrony nominalnym defensorem przez wykorzystany limit zmian. Do formacji obronnej dołączył zatem Luccin, a Jesus został cofnięty do pozycji ofensywnego pomocnika. Z rzutu wolnego uderzał Ramos, ale na szczęście piłka poleciała daleko obok bramki. W 63 minucie Wobay popisał się akcją indywidualną, ograł Luccina i stanął oko w oko z Estebanem, ale nie potrafił pokonać naszego doświadczonego bramkarza. W 75 minucie rywale zadali trzeci cios. Znów dośrodkowywał z prawej strony Perea, a akcję celnym strzałem głową zamknął Cros. Kolumbijczyk okazał się naszym prawdziwym katem na flance.

 

Liga adelate, 4/42, 23.09.2012

Nuevo Vallecas Teresa Rivero, 6829 widzów

[16] Atletico B – [20] Vecindario, 3:1 (Wobay ‘4, Baston ’12, GUAYRE ’30, Cros ‘75)

MoM: Luis Perea (Atletico B)

Odnośnik do komentarza

Sezon dopiero się rozpoczął, a my już powoli odczuwamy jego trudy. Tak bowiem został nam ułożony kalendarz, że mamy kilka pod rząd meczów z drużynami typowanymi do awansu. Nie inaczej było przed kolejnym spotkaniem, w którym rywalizować mieliśmy ze Sportingiem Gijon.

Oto zapis z konferencji prasowej, która odbyła się przed meczem.

  • Przeciwko Atletico zagraliście słabo. Będą zmiany w składzie?
  • Zgadzam się, że mecz z Atletico nam nie wyszedł. A czy będą zmiany? Trudno powiedzieć. Sytuacja kadrowa jest trudna ze względu na kontuzje i zawieszenia za kartki. Zobaczymy, czym dysponujemy, wtedy ustalimy skład.
  • Poprzednio przeciwko Sportingowi przegraliście. Czy to wpłynie na waszą chęć rewanżu?
  • Oczywiście. Chcemy to spotkanie wygrać. Zwłaszcza, że mimo niezbyt imponującego dorobku punktowego, gramy lepiej niż w poprzednim sezonie.
  • Trener Sportingu uważa, że wasza taktyka jest przewidywalna i czytelna...
  • Zobaczymy, czy tak będzie mówił po meczu. Poza tym w czytelności nie ma nic złego. Rozpracowanie taktyczne rywala to jedno, a reakcja na nie, to drugie.
  • Dziękujemy za rozmowę.
  • Dziękuję również.

Sytuacja kadrowa rzeczywiście była skomplikowana. Nie mogłem skorzystać z usług kontuzjowanych Gestede i Guayre, a Pedro jeszcze nie był gotowy do gry. Tym samym w wyjściowym składzie znaleźli się Jesus oraz Johnson.

 

W drużynie rywala należało szczególną uwagę zwrócić na takich graczy jak Del Horno, Eguren oraz przede wszystkim Mate Bilić, który miał otrzymać specjalną opiekę od dwóch graczy Vecindario.

 

Esteban – Outtarra, Boveda, Gharzoul, Eduardo – Luccin, Jose Maria, Caserta – Jesus, Johnson, Guillermo

 

Pierwszą okazję do zdobycia gola stworzyli sobie goście, kiedy w 13 minucie Mahaya przejął piłkę od Donalda, popędził z nią w kierunku naszej bramki i oddał mocny strzał, tyle, że niecelny. W 22 minucie do akcji ofensywnej podłączył się Boveda, którego prostopadłym podaniem uruchomił Jesus, ale strzał Baska obronił bramkarz gości. W 31 minucie znów zaatakowali goście. Prawym skrzydłem popędził Cicinho, dośrodkował w pole karne, a tu akcję zamykał strzałem głową Bruno. Uderzenie było jednak bardzo niecelne. Odpowiedzieliśmy sześć minut potem kiedy o centymetry nad poprzeczką przestrzelił z rzutu wolnego Caserta. Drugą połowę też zaczęła próba Caserty. Tym razem nie ze stałego fragmentu, a z gry, ale niestety efekt był jednakowy. W 55 minucie Bilić zabrał w polu karnym piłkę naszym obrońcom i natychmiast oddał strzał, ale Esteban udowodnił, że jeszcze posiada znakomity refleks. Jedenaście minut potem znów w roli głównej wystąpił Esteban, broniąc kolejny strzał Mahai. Ostatnie dziesięć minut kończyliśmy w dziesiątkę, bo po wykorzystaniu limitu zmian kontuzji doznał wprowadzony na boisko Chuchi. Niestety rywale zdołali wykorzystać grę w przewadze i w ostatniej groźnej akcji meczu rezerwowy w tym meczu Sobiech przechylił szalę wygranej na stronę gości z Asturii.

 

Liga adelante, 5/42, 30.09.2012

Municipal, 2307 widzów

[19] Vecindario – [6] Sporting Gijon, 0:1 (Sobiech ’87)

MoM: Sebastian Eguren (Sporting Gijon)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...