Skocz do zawartości

Magazyn Polska Ekstraklasa


Escort

Rekomendowane odpowiedzi

Śląsk zawojuje Europę? Gazeta Wyborcza, Michał Pol

 

We Wrocławiu trwa zapewne niesamowita euforia po wygranej w pierwszym meczu LM z Anderlechtem. Gol Małkowskiego dał wygraną, ale na wyjeździe w Belgii może być ciężko powalczyć o awans do następnej rundy. Trochę szkoda, że nie wbili u siebie rywalom więcej bramek, ale ważna jest wygrana, bo teraz nawet remis w rewanżu daje grę w 4 rundzie. Efektownie w Lidze Europejskiej na wyjeździe zagrała Legia. Po pewnej wygranej z Baselem wydaje się, że na własnym terenie nie może stracić szansy awansu. Zastanawia mnie postawa GKS-u. Czy Bełchatowianie będą w stanie na wyjeździe zagrozić Vitorii, która pokazała pazur w pierwszym meczu? Słowa trenera Białka "I tak awansujemy" oddają pewność siebie szkoleniowca, ale nie można rywali lekceważyć. No i zostaje Cracovia. Może będą w stanie pokonać u siebie Spartę, ale porażką w Pradze bardzo utrudniła sobie drogę do 4 rundy. Osobiście chciałbym zobaczyć wszystkie nasze kluby w kolejnych meczach, jak każdy polski kibic, ale "Pasy" przy każdym innym wyniku niż przynajmniej 2-wu bramkowa wygrana może pożegnać się z pucharami.

Odnośnik do komentarza

Sytuacje poszczególnych klubów.

 

Na początek zestawienie według bukmacherów i ekspertów sportowych:

1. Legia Warszawa (mistrzostwo)

2. Lech Poznań (mistrzostwo)

3. Wisła Kraków (walka o puchary)

4. Śląsk Wrocław (walka o puchary)

5. Cracovia (walka o puchary/górna część tabeli)

6. Zagłębie Lubin (górna połowa tabeli)

7. Górnik Zabrze (górna połowa tabeli)

8. Ruch Chorzów (górna połowa tabeli)

9. GKS Bełchatów (środek tabeli)

10. Polonia Warszawa (środek tabeli)

11. Odra Wodzisław (środek tabeli)

12. Arka Gdynia (środek tabeli/spokojne utrzymanie)

13. Lechia Gdańsk (walka o utrzymanie)

14. Korona Kielce (walka o utrzymanie)

15. Polonia Bytom (walka o utrzymanie)

16. ŁKS Łódź (walka o utrzymanie)

 

 

Najpierw zaczniemy od dolnej stawki, gdzie rozstrzygnie się walka o utrzymanie. To będą pozycje tylko teoretyczne. Cały czas pamiętamy, że Cracovia również miała walczyć o utrzymanie, a zdobyła miejsce na podium. Śląsk miał zająć miejsce w środkowej części tabeli, a wywalczył mistrzostwo. Zawodziły inne ekipy – Polonia Warszawa poniżej oczekiwań, również większe apetyty mieli w Białymstoku, ostatecznie Jagiellonia spadła. Zaczynamy!

 

 

16. ŁKS Łódź

 

Skład: wyraźnie najsłabszy klub, który przypadkiem znalazł się w Ekstraklasie. Tylko z pozorów. ŁKS wygrał I. Ligę i zasłużył na rozgrywki na najwyższym szczeblu. Zespół nie stoi na najwyższym poziomie, choć jest kilka wyróżniających się postaci. Mowa o Polaku, uzdolnionym środkowym obrońcy, który już powoli myśli o większym wyzwaniu, ale póki co, zamierza pomóc Łodzianom w walce o utrzymanie. Mitic i Vasiliauskas będą mogli postrzelać bramki rywalom, o ile będą grali w zespole trenera Płaskownikowskiego. Poza tym bez szczególnych wyróżnień. ŁKS to zespół, brak potencjalnych gwiazd na skalę naszej ligi.

 

Transfery: Skład opiera się głównie na wypożyczeniach. Warto zaznaczyć o dwóch młodzianach z Legii – Chałasie i Chamerze, którzy przyszli do ŁKSu ogrywać się na najwyższym szczeblu rozgrywek. Wiedzą, że przed nim niełatwe zadanie. Poza tym do klubu dołączyli Bąk, również z Legii, oraz Kozłowski, Świątek i zakupiony z Ruchu Careca, który ma stanowić o sile defensywy. Wygląda na to, że obrona ŁKSu jest solidnie wzmocniona, tylko trzeba umieć to wykorzystać.

 

Trener: Poprzedni szkoleniowiec nie otrzymywał wypłat w terminie, dlatego zdecydowano postawić na nowego człowieka, który nie ma jeszcze niezbędnego doświadczenia. Być może młodym duchem pociągnie zespół do sukcesu. Na razie brak mu określenia celu, o jaki walczy. Na początku swojej kadencji, gdy podpisał kontrakt w czerwcu, rzucił głupie słowa o walce o środek tabeli – oczywiście marzenia ściętej głowy, a sprzedany już Hopkins tylko go wyśmiał: Szkoda, że w Łodzi zatrudniono tak słabo rozgarniętego trenera. Miejmy nadzieję, nie będzie zaniedbywał swoich obowiązków jak wielu nowych szkoleniowców (od Miśkiewicza po Demkowicza).

 

Najbliższy mecz: Nie mogą zagrać Legioniści, którzy zostali wypożyczeni do ŁKSu, a Łodzianie zagrają właśnie z Wojskowymi w ramach 1. kolejki. Wydaje się, że Płaskownikowski dostał najtrudniejszy terminarz: Legia (D), Śląsk (D), Wisła (W), GKS (W), Arka (W), Lech (D). Z drugiej strony, każdy rywal dla nich będzie trudnym.

 

Ocena: pewny kandydat do spadku, bez presji na trenerze pod względem wyników.

 

 

 

15. Polonia Bytom

 

Skład: Kolejny ze słabszych składów w Ekstraklasie. Polonia miała w tamtym sezonie zająć wyższe miejsce, jednak działacze chyba nie spodziewali się tak trudnej przeprawy, szczególnie, borykając się z lekkimi problemami finansowymi. Najlepszym piłkarzem okazał się Semenov, który został mianowany na wicekapitana przez szkoleniowca Karpińskiego. Poza tym nie imponował nam nikt. Mnóstwo remisów w wykonaniu Polonii mówi samo za siebie. Czasami przebłyski miewał Yaovi, ale czasu nie zatrzymasz – 33-latek może mówić o ostatnim sezonie na stadionie imienia Edwarda Szymkowiaka. Tym razem zarząd wie, że będzie ciężko i wyznaczył cel: zażarta walka o utrzymanie. Z tym trenerem wszystko jest możliwe, nawet nieco wyższe miejsce, tylko zespół musi oduczyć się murować od pierwszych minut.

 

Transfery: Odeszli piłkarze z Młodej Ekstraklasy, którzy nie mieli szans na grę. Nikt nie został sprzedany, choć w klubie zainteresowanie europejskie budzi Semenov. Sam zawodnik na razie koncentruje się na grze w Polonii, chce się rozwinąć i dopiero później wyjechać. Początkowo zakupiono Kuklisa, Rzayeva oraz Maciejewskiego. Szkoleniowiec był zadowolony, ale poszukiwania trwały dalej. Karpiński chyba został zaskoczony, bo mógł nie spodziewać się tak dobrych piłkarzy, jakich potem ściągnięto do Bytomia. Mowa tu o Sanou i Zarate, gdzie obaj zostali wypożyczeni na okres jednego sezonu. Bramkarz i napastnik – tego głównie potrzebował Karpiński.

 

Trener: Zebrał doświadczenie w tamtym sezonie, a nam najbardziej zaimponował profesjonalizmem w przeciwieństwie do połowy stawki w lidze. Potrafił na czas stawić się na konferencji prasowej, miał dokładny harmonogram pracy – wiedział kiedy jest trening, a kiedy piłkarze jadą na spotkanie. Czasami brakuje tego zaangażowania innym, my jesteśmy wielce podziwu i oby tak dalej! Trener Karpiński budził zainteresowanie Legii, ale ostatecznie w Warszawie postawiono na Skurę, jeszcze bardziej doświadczonego. Karpiński niech dalej się rozwija.

 

Najbliższy mecz: wyjazd do Zabrza może nie należeć do najprzyjemniejszych, a my nadal nie wiemy na co liczy Karpiński w starciu z Górnikiem. Naszym zdaniem jeden punkt będzie przyzwoitym osiągnięciem, szczególnie, że w Zabrzu rodzą się młode gwiazdy futbolu i przyszłość naszej reprezentacji. W kolejnych spotkaniach Polonia zmierzy się z: Zagłębiem (W), Koroną (D), Cracovią (D), Polonią Warszawa (W) i Odrą (D).

 

Ocena: kandydat do spadku, po ostatnim sezonie w lepszej sytuacji z dobrym trenerem na czele.

 

 

 

14. Korona Kielce

 

Skład: Personalnie całkiem mocni. Zarząd w tamtym sezonie chciał utrzymania, teraz również wydaje się, że będzie gra o niższe miejsca niż można się tego spodziewać. Koronę pod względem piłkarzy można porównać do... Cracovii. Podobny materiał piłkarski, a jednak dwa różne światy, które można przybliżyć za pomocą umiejętności trenera. W ubiegłym sezonie o sile decydował Galkauskas, szczególnie w pierwszej części, gdyż w drugiej trener zmienił formację a Litwin nie potrafił odnaleźć się na pozycji defensywnego pomocnika, podobnie jak Matusiak. Obaj są nauczeni łączyć dwie funkcje – defensywę z ofensywą. Młody, utalentowany Czarnecki to jedna z lepszych ikon polskiego środka obrony, ale za wcześnie, by mówić o powołaniu do kadry. Mocna ławka pod względem bramkarzy. Po ostatnich transferach cała kadra okazuje się być szerokim polem manewru dla Gila. Czekamy na kolejny wybuch młodości Nunesa, Stokica czy wspomnianego Galkauskasa.

 

Transfery: Była chwila o nich i czas trochę wspomnieć. Gil nie chciał wielkich głośnych nazwisk, a może inaczej – nie chciał ściągać graczy ilościowo, lecz podkreślał jakość, bez względu na nazwisko. Woli popracować z młodym ambitnym niż ze starszym zawodnikiem, który dorabia do emerytury. Mowa o Kuprience, który został ściągnięty za darmo z Ukrainy. Okazał się strzałem w dziesiątkę podczas sparingów – 7 meczów, 8 goli, 3 asysty, a on nie jest napastnikiem. Dwóch kolejnych to o wiele młodsi gracze, zgodnie z polityką Gila – Tapalovic i Mikhaltsov. Obaj mają wzmocnić środek pola. Trener jest zadowolony z transferów, tak nam się wydaje. Podobno odrzucał kolejne pomysły zakupów. Sprzedał Dzwonka do Kolonii. Jacek ma tam problem – to nie Ekstraklasa, w czasie sparingów nie zagrał ani minuty...

 

Trener: Młody, uzdolniony. Pamiętamy przykre doświadczenia, gdy dawano mu rozbite zespoły – Polonię Warszawa i Zawiszę Bydgoszcz. Potem przyszedł czas na coś lepszego... w końcu Korona! Walka o utrzymanie w tamtym sezonie to krok na przód. Dziś według cichych i tajnych źródeł okazuje się, że Gil ma sporo większe apetyty i od młodych będzie wymagał przede wszystkim lepszego przygotowania mentalnego do spotkań. Gil to cichy wędrownik ku sukcesom.

 

Najbliższy mecz: W ramach 1. kolejki zmierzą się z Chorzowianami, którzy całkowicie przebudowali linię obronną i prawdopodobnie w tym będzie trener Gil szukał jakichś słabszych punktów. Później kolejne spotkanie na własnym terytorium z Odrą. Dalej mamy: Polonię Bytom (W), Lechię Gdańsk (W), Śląsk (D) i Wisłę (W).

 

Ocena: Kandydat do spadku, ale może namieszać nawet w środkowej strefie tabeli. Trener Gil ma pełne zaufanie włodarzy klubu.

 

 

 

13. Lechia Gdańsk

 

Skład: średni, a to dlatego, bo Gdańsk jeszcze nie przyciąga najlepszych graczy do siebie. Musi sporo czasu minąć, by przebić się przez najlepszych. Medialny trener to jeszcze nie wszystko, niestety. Gdyby miała decydować medialność, wtedy Lechia by była w czołówce, biorąc pod uwagę ostatni sezon. Zespół całkiem przyzwoity, jeśli chodzi o młodych utalentowanych, dlatego trener Moniuszko zdecydował się na pociąg wśród starszych doświadczonych graczy takich jak zastany już Jurczyk. Obok niego operował utalentowany Owczarek, którego wartość rośnie z meczu na mecz. W obronie Tarachulski i Gnoiński – jedni z lepszych w lidze. W ataku utrata żądła w postaci Sobolewskiego, który nie chciał wracać do Gdańska. Podobno nie podobała mu się atmosfera wokół klubu – woli spokój i ciszę. Teraz gole może zacznie strzelać Jasiński.

 

Transfery: Kilka było godnych uwagi. Najpierw jednak zacznijmy od sprzedaży. Z klubu odeszło dwóch ważnych zawodników, którzy nie pasowali do koncepcji trenera – Gawęcki poszedł do Salzburga, gdzie gra w pierwszym składzie(!) oraz Grad, który również reprezentuje barwy Hibernianu w podstawowej jedenastce. Utrata zdolnych graczy? Być może, jednak nie nam to oceniać. Zapomnimy o nich, jeśli sprawdzą się nowi. Transfery do klubu to obrońcy Sagi, Fernandez i Gonzalez, pomocnik Idemudia (grał już w Jagiellonii) oraz napastnik Sinkala, doświadczony, który w ubiegłym roku ustrzelił 15 goli w Ujpeście. Był głównym bohaterem zajęcia miejsca na podium i wywalczenia kwalifikacji do Ligi Europy. W Gdańsku liczą na podobny wyczyn – będą wymagać strzelania bramek. Zobaczymy jakie miejsce w hierarchii zajmie Camara, który rywalizuje ze wspomnianym Sinkalą oraz Ozimem.

 

Trener: Kontrowersyjny, złośliwy i uszczypliwy. Potrafi momentami świetnie zaprezentować się przed mediami, by za chwilę kogoś bezpodstawnie skrytykować. Brak mu ogłady. Nie potrafi pogodzić się z tym, że jego klub umieszczono w drugiej połowie tabeli przy ocenie przez ekspertów i bukmacherów. Czasami unika szczerej prawdy. W ubiegłym sezonie sporo krytykował sędziów, za co został ukarany przez PZPN. Kibice Lechii na początku byli sceptycznie nastawieni do jego zachowań, ale z optymizmem patrzą w przyszłość: „Widać jego pozytywny wpływ na zawodników”, „Potrafi momentami zmobilizować do lepszej gry”, „Słabi mentalnie się go boją, dlatego odchodzą z Gdańska”, „Realistycznie patrząc, możemy namieszać w środkowej części tabeli”, „Mądry trener, który czasem coś palnie, ale przynajmniej potrafi się składnie wypowiadać”, „Bardzo medialny, ale pracowity”.

 

Najbliższy mecz: z Zagłębiem Lubin na wyjeździe. Później, w ramach 2. kolejki pojedynek z Arką, również na terenie rywala. Dalsze spotkania to: Lech (D), Korona (D), Górnik (W), Cracovia (D).

 

Ocena: Bez szału, jeden z kandydatów do spadku, ale nie będzie trudnym zadaniem utrzymać się w lidze. Wystarczy wygrywać mecze, a tych zawodników stać na efektowne zwycięstwa. Trener bez presji, ma czas na budowę zespołu.

 

 

_____________________________________________________________________

Liczę również na wasze spostrzeżenia o nadchodzącym sezonie (od wszystkich :>).

Składy dziś do 22:00 (połowa osób jeszcze nie podała!).

Odnośnik do komentarza

Przegląd Prasy przed 1. meczem Lecha. Rywalem: Śląsk || lechjestslaby.blog.onet.pl

 

- Zawsze musimy walczyć o mistrzostwo – mówił przed inauguracją ligi trener Lecha. – Nasza sytuacja nie jest skomplikowana. Trzeba po prostu wygrywać – dodaje. W pierwszej kolejce klub ze stolicy Wielkopolski zagra z mistrzem kraju.

 

- Do tego spotkania podchodzę spokojnie, ponieważ nie będzie ono wiążące i tak naprawdę ewentualne zwycięstwo, albo porażka nic nie będą w tej chwili znaczyły. Dla zespołu to dobry sprawdzian ot tyle – mówi szkoleniowiec Lecha, który zaskoczył wszystkim swoim podejściem do meczu.

 

- Niekoniecznie. Po prostu wiem na, co stać zespół. Wiem w jakim jesteśmy miejscu, a wszyscy wokół dowiedzą się więcej, gdy rozegramy kilka kolejek – zaznaczył trener. Czego więc powinni spodziewać się kibice Lecha? – Nie wiele zmieniła się kadra, trener ten sam, więc większych zmian nie będzie – odpowiada szkoleniowiec.

 

Lech do nowego sezonu przystąpi bez urazów, które zespół ominęły w trakcie przygotowań. – Rywali mieliśmy silniejsi, ale mamy się od kogo uczyć, więc dlaczego z tego nie korzystać – przyznaje opiekun Kolejorza. – Oby przyniosły to oczekiwany skutek – dodaje.

Odnośnik do komentarza

12. Arka Gdynia

 

Skład: Bardzo przeciętny. Niestety, podobnie jak Gdańsk, Gdynia nie wydaje się być najlepszym miejscem do rozwoju. Pojawiły się pieniądze ze sprzedaży, jednak włodarze klubowi zrobili co tylko mogli, by ściągnąć jak najlepszych zawodników jako wzmocnienia czy uzupełnienia. Trener nie jest zwolennikiem szerokiej kadry, dlatego liczy się ze sprzedażą innych. Wlicza to w rachubę ściągania nowych zawodników. Aktualny skład opierał się na mocnych skrzydłach, a Malaj, który był wypożyczony, ponownie wraca do Gdyni, tym razem mając w kontrakcie zapis o wykupie z Albanii. Flavio nie spełniał zbytnio pokładanych w nim nadziei, lepiej spisywał się Djalminha, ale u trenera Grabowskiego trudno przebić się do pierwszej jedenastki. Maximov nadal ma się rozwijać i wkrótce stanowić z młodziutkim Trzeciakiem o sile pomocy. Trzeciak w rzeczywistości już w zimie może opuścić klub, bo najlepsze polskie kluby szykują na niego pieniądze.

 

Transfery: Z klubu odeszło dwóch teoretycznie ważnych zawodników. Jednak tylko jeden miał zapewnione miejsce w wyjściowym składzie. Mowa o Urumovie, który rozpoczyna karierę na Wyspach. Wraz z Voronakiem, który przeszedł tam z Wisły, będą toczyć bój w Premiership. Poza tym sprzedany został Djalminha. Środkowy obrońca, Karwan, który zawiódł w kilku meczach, znalazł zatrudnienie w Chorzowie. Nowo zakupieni wyglądają imponująco i na pewno podnoszą poziom klubu – Lozic i powrót Malaja, poza tym młodzi utalentowani Bronowicki i Pluta. To oni mają rozwiązać problemy ze środkiem defensywy. Jako uzupełnienie lewej pomocy ściągnięto Stefanika z wolnego transferu. Jego poprzedni klub, GKS, nie był zainteresowany tym graczem, bo preferują grę środkiem. W Arce skrzydła to klucz do napastnika.

 

Trener: Cichy, spokojny, obiektywny, czasami potrafi odburknąć, jeśli w jego kierunku idą bezpodstawne oskarżenia czy ostre słowa krytyki. Gra teoretycznie jedną jedenastką, ale potrafi dać szansę młodym. Jest otwarty na utalentowanych graczy, pomaga im w rozwoju. Wadą trenera Grabowskiego jest na pewno brak regularności w mediach. Zaniedbuje takie sprawy jak konferencje pomeczowe, ciągle w klubie obiecuje poprawę, jednak nadal brakuje tej kropki nad i.

 

Najbliższy mecz: Zagrają z Wisłą u siebie. Pierwsze wyzwanie bardzo ciężkie, ale kibice wspominają inaugurację z Legią z ubiegłego sezonu. Później przyjdzie czas na prestiżowy mecz z Lechią (D), potem Arka zagra ze Śląskiem (W), Legią (W), ŁKSem (D) i GKSem (W).

 

Ocena: Walka o utrzymanie, choć Arkę stać na środek tabeli. Trener nadal z presją na plecach – zarząd ciągle ma wątpliwości co do zaangażowania Grabowskiego, który przez okres przygotowawczy jako jedyny trener nie stanął ani razu przed mikrofonem – będzie miał kolejne pięć kolejek, by zaprezentować swoje przygotowanie do sezonu.

 

 

 

11. Odra Wodzisław

 

Skład: Bez rewelacji i indywidualnych gwiazd. Dlaczego? Bo trener Kubiniok cenił sobie zgrany kolektyw oraz całość jako zespół. Nie było mowy o jednym piłkarzu i reszcie, choć wiadomo, najlepiej prezentował się Fernandez i tego nie da się uniknąć wśród pierwszej myśli o Odrze. Doskonale na lewym skrzydle grał Konieczny, który okazał się zaskakującym objawieniem. W Odrze nadal mają bardzo dobrych bocznych obrońców, a zakupiony niedawno Markowski to urodzony prawy obrońca, który w pełni może zastąpić Kowala, który odszedł w zimie do Sportingu. Wojtek Dziubiński to kolejna nadzieja reprezentacji. Wkrótce może oczekiwać powołania do seniorskiej kadry. Zobaczymy jak ten całkiem przyzwoity skład wykorzysta nowy trener w polskim środowisku – Marcin Chybiorz.

 

Transfery: Z klubu odeszło kilku piłkarzy, a największe osłabienie to pozbycie się Sokołowskiego, który przeszedł do Bologni. Miał już ustalony kontrakt z włoskim klubem od kilku miesięcy. Trener nie mógł nic zrobić. W jego miejsce postanowił ściągnąć Sapelę oraz na środek obrony jako uzupełnienie Smolińskiego. Na więcej nie stać było Odry, ale też sam szkoleniowiec nie był zbytnio wymagający. Na pierwszym treningu zadowolony był z materiału, który zastał.

 

Trener: Nic o nim nie wiemy. Na razie spisuje się blado na tle nowych. Czasami dawał informacje do mediów, czym podkreślał swoją osobowość, jakże cenioną w Wodzisławiu. To trener Kubiniok namaścił Chybiorza na nowego człowieka na posadzie trenera. Pierwsze kolejki powiedzą nam czy Chybiorz jest profesjonalistą, czy jest w stanie osiągnąć oczekiwane miejsce i w końcu, czy pomoże zawodnikom w rozwoju umiejętności poprzez rozmowę i treningi.

 

Najbliższy mecz: wyjazd do Krakowa na pojedynek z nieobliczalną Cracovią. Można spodziewać się rezerwowego zestawienia zespołu trenera Laskosza, dlatego Odra mogłaby się postarać o trzy punkty. Wszystko zależy od trenera Chybiorza, który nie ma już wiele czasu na podanie składu. Kolejne pojedynki to: Korona (W), Górnik (D), Polonia Warszawa (D), GKS Bełchatów (D) i Polonia Bytom (W).

 

Ocena: Walka o środek stawki, lekka presja wyniku, trener jako wielka niewiadoma – albo zawiedzie, albo będziemy zaskoczeni. Wszyscy liczą na pełne zaangażowanie tego szkoleniowca. Na razie jest słabo, może być tylko lepiej!

 

 

 

10. Polonia Warszawa

 

Skład: Przyzwoity skład, można powiedzieć mocny, zdolny do walki o czołowe lokaty. Rzeczywistość zweryfikowała umiejętności niektórych piłkarzy. Jezierski miał być wiodącą postacią, a jednak zawiódł, jego agent ustalił warunki kontraktu z Manchesterem United (jakim cudem?!), by przypieczętować nowy kontrakt... kontuzją. Obrona Polonii to było jedno wielkie nieporozumienie. Cała gra była pozbawiona koncepcji. Wszystko przez wymiany trenerów, po części wini się trenera Kucharskiego, który odkupił swoje winy pewną wygraną nad Lechią i ostatecznym utrzymaniem w lidze. Więcej o składzie – mnóstwo utalentowanej młodzieży, Onyszko, Łoszakiewicz, Woźniak, Matusiak, Witkowski i można tak wymieniać w nieskończoność. Świetny filar w pomocy w postaci Cristiano mógł szukać sobie nowego pracodawcy, ale skończyło się na nieudanych negocjacjach. Po wzmocnieniach Polonia wygląda jeszcze lepiej, ale zarząd ograniczył swoje wymagania i teraz wystarczy znaleźć się w pierwszej dziesiątce ligi. Kucharski ma pole do popisu, może nas tylko zaskoczyć.

 

Transfery: Sprzedaż Jezierskiego to wielki hit Ekstraklasy. Pieniędzy nie wpłynęło tyle, o ilu się mówiło, ale działacze i tak są zadowoleni z transakcji, szczególnie, że Jezierski miał kiepski sezon, ostatecznie wypadł z reprezentacji i jego występ na Euro stoi pod znakiem zapytania. Do klubu zakupiono Szczepanika, który ma pomóc zdobywać bramki. Sam zawodnik chciał tworzyć parę napastników z Vegą, ale obcokrajowiec chciał szybko wyjechać z Polski, określając Polonię jako kolejne bagno piłkarskie. Do klubu przyszło dwóch świetnych stoperów, którzy mogliby z powodzeniem grać w Legii, Lechu czy Wiśle. Mowa o Da Silvie i Drozdovie. Wszyscy wierzą, że szybko się zgrają w linii obrony i Polonia będzie tracić mniej niż w ubiegłym sezonie.

 

Trener: Kucharski nie raz pojawiał się w naszym środowisku. Kiedyś trenował Groclin, jednak nie poradził sobie z presją wyniku i klub obniżył loty. Dziwna sytuacja zaistniała z Polonią na początku ubiegłego roku, kiedy Kucharski z przyczyn niewyjaśnionych zrezygnował z prowadzenia klubu (potem zaczął się istny burdel! – nowe zatrudnienia, słabe wyniki, kiepskie morale). Pojawił się przed końcem rozgrywek. Uratował Polonię przed spadkiem. Kibice modlą się o jedno – chcą, by jeden szkoleniowiec przepracował cały pełny sezon.

 

Najbliższy mecz: pojedynek z GKSem u siebie zapowiada się wielkim festynem dla kibiców. Może festyn to złe słowo, ale jest to na pewno wydarzenie dla fanatyków Czarnych Koszul. Możliwe, że Bełchatowianie zagrają rezerwową jedenastką, bo czeka ich jeszcze rywalizacja w ramach Ligi Europy. Później Polonia zagra z Górnikiem (W), Cracovią (D), Odrą (W), Polonią Bytom (D) i Ruchem (W).

 

Ocena: Bardzo zastanawiające jest ile wytrzyma tym razem trener Polonii. Oby jak najdłużej. Presja jest ogromna, ale póki co zaufanie spore i wsparcie ze strony kibiców względem trenera również wysokie.

 

 

 

9. GKS Bełchatów

 

Skład: Mocny. Drużyna może okazać się czarnym koniem rozgrywek, podobnie jak Korona. Dysponuje niezłym składem, szczególnie pierwszą jedenastką, choć ławka rezerwowych jest szersza niż w poprzednim sezonie. Przy okazji objawiło się kilku ciekawych juniorów. Trener Białek dzięki sukcesowi, jakim okazało się zdobycie Pucharu Polski, mógł pozwolić sobie na zakupy takich dobrych graczy jak Giel czy Vinicius. Poza tym gra w europejskich pucharach skusiła Sobolewskiego do powrotu. W ataku obok niego mecze rozgrywa Zarytskyi. Ukrainiec w tamtym sezonie pokazał się ze świetnej strony, ale to Wasilewski odszedł na Zachód. Doskonały środek pomocy, dobra linia obrona to wszystko czego chciałyby kluby, które zajęły niższe miejsca ligowe. Oceniani na 9. lokatę, mogą zająć miejsce nawet w pierwszej piątce przy odrobinie szczęścia i wykorzystaniu wszelkich umiejętności. Przecież Mikołajczak czy Okoro to prawdziwi liderzy drużyny.

 

Transfery: Giel, Williams, Vinicius – mocni zawodnicy, ściągnięci głównie dzięki sukcesowi na polskim placu bitwy. Zdobycie Pucharu Polski otworzyło nowe wrota dla GKSu. Dzięki przepustce do europejskich pucharów udało się uzupełnić skład mocnymi graczami. Giel chciał wyjechać z kraju, ale skusiła go gra w Bełchatowie. Trener Białek bez skrupułów pozbył się Wasilewskiego i Kowalczyka. Zabrakło ofert dla Mikołajczaka, który stracił mobilizację na grę w Polsce i prezentuje się poniżej oczekiwań. Trener Białek buduje niezły team, w GKSie może być już tylko lepiej, z biegiem czasu.

 

Trener: Mocne ogniwo zespołu. Czasami potrząśnie zespołem. W trudnych sytuacjach wystawiał rezerwowy garnitur, a ci nie zawodzili go w ważnych momentach. Dał ogrywać się młodym, którzy nabierają niezbędnego doświadczenia. Jest otwarty na nowych graczy, zdecydował się na skromne zakupy. Mówi się, że nadal poszukuje, jednak klub nie jest w stanie w pełni spełnić jego zachcianek. Piotrowicz i Kołodziejczyk to jedni z lepszych ofensywnych pomocników w lidze, szczególnie po wyprzedażach z Lecha czy Wisły. Trener Białek chciałby dysponować lepszymi, ale musi poczekać na lepsze czasy. Póki co, trzeba cieszyć się z tego co się posiada.

 

Najbliższy mecz: Trudne przedarcie z Polonią. Na razie pewne jest, że nie zagrają kluczowe postacie. Nieznany jest jeszcze wyjściowy skład, ale piłkarze sporo myślą o batalii z Vitorią Setubal. 3. runda Ligi Europejskiej jest do przejścia. Kolejne spotkania ligowe to: Cracovia (W), Legia (D), ŁKS (D), Odra (W), Arka (D). Oby te pojedynki przeplatane były starciami w europejskich pucharach.

 

Ocena: Dobry trener, niezły zespół z kilkoma naprawdę świetnymi piłkarzami. 9. miejsce to minimum. GKS stać na więcej, a wszystko zależy od postawy na boisku. Lekka presja ze strony zarządu, ale z pełnym zaufaniem wobec szkoleniowca.

Odnośnik do komentarza

8. Ruch Chorzów

 

Skład: W tym momencie trwa wielka przebudowa, szczególnie, jeśli chodzi o formację obronną. Wszyscy kibice mogą zapomnieć o bloku środkowych obrońców. Dziubiński wkrótce odejdzie do Rosji i to za pozyskane pieniądze trenerowi udało się dokonać rewolucji. Ma to na celu podnieść poziom zespołu. W pomocy nadal będziemy oglądać Camilleriego, Sodje czy w końcu utalentowanego Jasińskiego, który okazał się być znakomitym skrzydłowym. Miał słabsze momenty, ale w większości meczów prezentował się wyśmienicie. W ataku sporo bramek zdobyli R. Dziubiński, Jarecki czy Fernandes, którego w klubie już nie ma. Cały czas pamiętamy o Petrovie, który został ściągnięty do klubu za drobne. Okazał się strzałem w dziesiątkę i z miejsca stał się prawdziwym liderem. Łączył funkcje defensywne z ofensywnymi. Ruch wygląda na mocny zespół, ale nowa linia obrona to jedna wielka niewiadoma. Zobaczymy jak się spiszą w pierwszych kolejkach.

 

Transfery: Ciągle mowa o nowych zawodnikach. Nowe nazwiska, nowe twarze w klubie. Najpierw zaczniemy od sprzedaży. Na początku sierpnia, czyli tuż tuż, odejdzie Dziubiński, lider obrony, za którego można było pozwolić sobie na zakup kilku innych graczy. Poza tym pożegnano Carecę (odejście do ŁKSu), Amanuela, Fernandesa (przejście do Górnika na zasadzie wolnego transferu), Mujakovica, Tarnowskiego, Borkowskiego czy utalentowanego obrońcę Dębca. Największe kontrowersje wzbudził Fernandes, który wybrał „lepsze warunki do rozwoju”, jak zaznaczył. Sprowadzono do klubu Janika, w drugą stronę powędrował do Jagi Adamski, który nie spełniał się w roli nawet rezerwowego. Za pieniądze zakupiono już Karwana (słaby sezon w Arce), Adamczyka (trybuny w Cracovii), Mandica, Kantora (obaj podstawowi gracze Widzewa) oraz Pawlaka (reprezentant kraju) i Silvę. Wydaje się, że kilku może okazać się niewypałami, ale z drugiej strony wielka odpowiedzialność spoczywa na Pawlaku. Do kadry przesunięto młodziutkiego Dziubińskiego. 16-latek będzie miał szansę wkrótce debiutu w Ekstraklasie.

 

Trener: Szkoleniowiec Organek potrafił poukładać zespół Ruchu, który nie miał wielkich piłkarzy. To on odkrył Jasińskiego. Na początku nie był przekonany do tego zawodnika (nikt by nie był, bo sam chłopak nie zachwycał na treningach), jednak świetnymi występami szybko pokazał, że będzie wiodącą postacią w Ekstraklasie. Organek dawał szansę wielu napastnikom, ale ciągle narzekał na skuteczność. Teraz liczy na lepszy sezon, choć ten ostatni był rewelacyjny w wykonaniu Ruchu, może poza końcówką, gdzie piłkarze nie wytrzymali presji wyniku i nie osiągnęli ambitny cel, jakim było miejsce na czołowej lokacie. W tym roku przed trenerem trudne wyzwanie – poukładać linię obrony.

 

Najbliższy mecz: Wraz z pierwszym meczem, z Koroną, można spodziewać się wielu rzeczy: skuteczności napastników, świetnej gry obronnej lub całkowicie innego obrazu: brak sytuacji podbramkowych, niewykorzystane stuprocentowe sytuacje, głupie wpadki niezgranej formacji defensywnej. W Chorzowie ciągle pracują nad tymi elementami, by je wyostrzyć do perfekcji. Dobrze pamiętamy, że Organek nadał Niebieskim pewien styl gry. Oby go utrzymali, bo momentami imponowali na boisku w walce z najlepszymi. Kolejne spotkania to: Lech (W), Zagłębie (D), Górnik (D), Cracovia (W), Polonia Warszawa (D).

 

Ocena: Niezbyt wysoka presja na trenerze, ale oczekuje się górnej połówki tabeli, także wymagania są spore. Kibice wierzą w sukces, liczą, że tym razem będzie można zdobyć przepustkę do pucharów przez krajowe trofeum.

 

 

7. Górnik Zabrze

 

Skład: Wąska kadra. Niewiele wiemy o garstce zawodników. W tamtym roku w Zabrzu sporo zatrudnionych piłkarzy. Zajrzęliśmy na trening drużyny, która ma zagrać w Młodej Ekstraklasie i... stado niepotrzebnych zawodników. Trener Gibała zesłał wielu podstarzałych graczy do „ligi rezerw”. Pytanie co dalej? Bo na razie brak zainteresowanych na słabych graczy, nawet wśród I-ligowców, bo pewni ludzie mają swoje wymagania finansowe, natomiast słabsze kluby dysponują ograniczonymi pieniędzmi. Koło się zamyka. Trener Gibała zdecydował się zawężyć skład do 24 osób, czyli wcale nie tak mało. W Lechii prawdopodobnie będzie grało jeszcze mniej. Największe gwiazdy? Nowak, Jacobsen i Szewczyk. Plus nowo ściągnięci zawodnicy. Trener nadal poszukiwał uzupełnienia do środka obrony, ale brakuje gotowych zawodników do gry w Górniku. Proponowani są nie do przyjęcia. Mówi się o zainteresowaniu Adamczykiem. Brak zaangażowania ze strony trenera Kowalczyka może spowodować, że ten piłkarz pod koniec sierpnia trafi do Zabrza.

 

Transfery: Odszedł Kaczorek na zasadzie wolnego transferu. Trener chyba nie chciał z nim negocjować nowej umowy. Zarząd również nie myślał o tym, by pomóc piłkarzowi w leczeniu. Na razie czeka go długa rehabilitacja. Nikt nie zasługuje wśród sprzedanych na choćby zdanie wyróżnienia. Zakupy. Fernandes, który zdecydował się kontynuować karierę w Górniku. Nie wie jednak, że naraził się kibicom Niebieskich i zapewne nie będzie miał zbytnio miłego powitania przy ulicy Cichej. Lachowski to kolejny gracz z tzw. wolnej listy. Skończył mu się kontrakt z Polonią, trener Kucharski zaniedbał swoje obowiązki i nie spostrzegł, że utalentowany reprezentant młodzieżówki negocjuje z Górnikiem. Ostatecznie podpisał umowę. Jedyny zakupiony to Moskal, który ma być alternatywą dla Nowaka na lewym skrzydle.

 

Trener: Gibała to kolejny znak zapytania obok Płaskownikowskiego i Chybiorza. Zapowiada się najlepiej, choć i najtrudniejsze wyzwanie przed nim, bo zarząd Górnika jest bardzo ambitny i oczekuje miejsca nawet wyższego niż działacze Ruchu względem swojego klubu. Gibała może liczyć na wsparcie licznej publiki, która na pewno przyjdzie na pierwsze mecze. Zawsze marzył o pracy w Ekstraklasie, dlatego teraz jego sny zamieniają się w rzeczywistość. Pozostaje wykorzystać kilka sprzyjających momentów i stawać się coraz lepszym szkoleniowcem.

 

Najbliższy mecz: Ważne spotkanie o trzy punkty z Polonią Bytom, ekipą, która ma chronić się przed spadkiem. Górnik dysponuje lepszą kadrą, a jako beniaminek musi szukać punktów w każdym starciu. Kolejne mecze to: Polonia Warszawa (D), Odra (W), Ruch (W), Lechia (D) i Śląsk (W). Czekamy z niecierpliwością na pierwsze kroki Górnika, który wraca po krótkiej przerwie do Ekstraklasy.

 

Ocena: Spore oczekiwania, duża presja na trenerze i zawodnikach, którzy dopiero co awansowali na najwyższy szczebel. Szybkie dążenie do sukcesu może okazać się zgubne, z drugiej strony bardzo korzystne dla młodych głodnych sukcesu graczy.

 

 

 

6. Zagłębie Lubin

Skład: Niespodziewanie szeroka kadra zrobiła się w Lubinie. Na początku trener Kowalczyk zastał słaby team, z którego potrafił osiągnąć świetny wynik w rundzie jesiennej. Doskonałe mecze okazały się złym prorokiem w przyszłości. Rozbudziły się wielkie nadzieje na europejskie puchary, ostatecznie passa przegranych okazała się bolączką dla szkoleniowca, który przez jakiś czas pewnie myślał o rezygnacji. Zarząd chciał utrzymać obecny skład oraz trenera. Początkowo się udało, ale teraz po sprzedaży Kantora do Rosji zastanawiano się nad sensem budowy zespołu. Przede wszystkim linia obrony – tu świetnie prezentował się Szczęsny, który po dobrej jesieni pojawił się w Lubinie. Pomimo słabszej rundy Zagłębia, Szczęsny był wyróżniającym się aktorem zespołu. Warto mówić o młodych – Kowalskim czy Holstromie, którzy świetnie radzili sobie w barwach klubowych z Lubina. W tym sezonie muszą zająć podobne miejsce do tego sprzed kilku miesięcy. Oczekiwania spore, ale realne, biorąc pod uwagę świetną ofensywę Zagłębia.

 

Transfery: Ofensywa transferowa to jest to! Do klubu zakupiono Wasilewskiego z Jagi, Lukica z Łęcznej oraz największy hit – Bianchiego z Jagi za niespełna 400 tysięcy euro. Ci zawodnicy mają podnieść poziom Zagłębia, ale bardziej mówi się o utrzymaniu go. Lubinianie mieli bić się o utrzymanie w tamtym roku. Kowalczyk postawił się w trudnej sytuacji, bo po świetnych wynikach teraz klubowi działacze spodziewają się więcej – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Z klubu odejdzie za chwilę Kantor, poza tym sprzedany został Chrapek do Pogoni Szczecin. Szeroka kadra komplikuje sprawę – wkrótce dojdzie do negocjacji na Adamczyku, który zmieni barwy na te z Zabrza.

 

Trener: Niezły, cały czas podkreślamy jego świetną rundę jesienną. Problemem były za krótkie przygotowania w zimie – tak wywnioskowano po słabej wiośnie. Kiepskie wyniki nie zwolniły trenera. Wysoka lokata spowodowała, że szkoleniowiec dostanie kolejną szansę. Tym razem walka o puchary wydaje się być realna, ale piłkarze muszą na poważnie podchodzić do każdego spotkania. O Kowalczyku mówiło się w konteście Wisły czy Lecha swego czasu, ale teraz, po słabszym okresie, ten trener musi ponownie przypomnieć o sobie dobrymi wynikami.

 

Najbliższy mecz: z Lechią Gdańsk u siebie. Ważne spotkanie dla obu ekip, bo okaże się o co walczą. Później pojedynek z Polonią Bytom, również na własnym terenie. Po ewentualnej porażce będzie można odbić się z dołu tabeli, ale zarząd oczekuje raczej kompletu punktów na Dialog Arena. Dalsze spotkania to: Ruch (W), Śląsk (W), Wisła (D), Legia (W). Okazuje się, że Zagłębie na początek czeka ciężka przeprawa, ale by walczyć o wysokie lokaty trzeba wygrywać z najlepszymi!

 

Ocena: Spora presja, nieadekwatna do umiejętności zawodników. Wszystko leży w rękach trenera, który może pobudzić zespół do świetnej ofensywnej gry. Oby nie powtórzył się scenariusz z wiosny.

 

 

 

5. Cracovia

 

Skład: Coraz mocniejsze zestawienie jedenastki rozbudza większe apetyty. Cracovia miała walczyć w tamtym sezonie o utrzymanie. Po słabym początku przyszedł czas na korekty. Przyniosły one oczekiwane rezultaty, a potem rozpoczął się marsz w górę stawki. W końcu znaleźli się w okolicach miejsc, zapewniających europejskie puchary. W ostatniej kolejce udało się wygrać nad Kolejorzem. Trener Szymandera okazał się wielkim przegranym, natomiast szkoleniowiec Laskosz udowodnił, że z przeciętnym piłkarzy udało mu się stworzyć zgrany zespół. Można wymienić kilku zawodników, którzy w sporej mierze dołożyli cegiełkę do sukcesu: Nowak, Pocrnjic, Brkovic czy Michniewicz. Ale na pochwały również zasługują obrońcy: Terlecki, Zawadzki, Osuch, Basta czy Kościukiewicz. W żadnym klubie nie jesteśmy w stanie wymienić tylu nazwisk w kontekście zdobytego miejsca. W Krakowie po prostu wszyscy zawodnicy dali coś od siebie do osiągniętego sukcesu. Nowe transfery mają pomóc klubowi w walce o ponowne miejsce na podium, choć zarząd oczekuje ustatkowania się w okolicach 5. miejsca. To o wiele wyższe cele niż w ubiegłym sezonie, ale wszyscy znamy umiejętności Laskosza. Była mowa o wodzie sodowej zawodników i trenera. Obyśmy tego uniknęli. Oby piłkarze obudzili się już na spotkanie rewanżowe ze Spartą. Chcemy oglądać tamtą Cracovię, która słynęła ze świetnej gry piłką po ziemi. Cracovia Laskosza miała swój styl. Na razie musimy zaczekać.

 

Transfery: Kolejne transfery spowodowały, że Laskosz ma do dyspozycji wielu zawodników. Wszystko za sprawą europejskich pucharów – to one pozwoliły pójście zarządowi na ustępstwo. W rzeczywistości, gdyby nie wygrana Cracovii nad Lechem... Biskup mógłby dziś grać w Kolejorzu. Idźmy dalej: Nowak i Pietroń zapewne opuściliby klub w czerwcu. Jednak Liga Europejska skusiła wielu z nich na pozostanie w Krakowie. Laskosz dostał sporo raportów od skautów, jednak skorzystał z nich należycie i może chodzić z podniesioną głową. Sprzedał Adamczyka, Antczaka czy wypożyczył Kokoeva do I. Ligi, by mógł się ogrywać, natomiast ściągnął Khcharema, Dao, Georgieva oraz Amodu. Każdy z nich mógłby spokojnie reprezentować barwy każdego klubu Ekstraklasy. Na razie Dao zawiódł w kilku spotkaniach, ale najwyraźniej potrzebuje więcej czasu na zgranie. Georgiev to tykająca bomba zegarowa. Czeka na swoje szanse w meczach ligowych, gdzie może okazać się prawdziwym żądłem. Na razie przegrywa pojedynek z pewniakiem Brkovicem. Sporo dzieje się przy ulicy Kałuży pod względem transferów. Po to przeprowadzono ich kilka, by Laskosz miał kim zastąpić Nowaka czy Pietronia, którzy teraz będą leczyć kontuzje przez dłuższy czas.

 

Trener: Kiedyś wybuchowy, teraz bardziej opanowany, ale po znakomitym sukcesie, jakim okazało się trzecie miejsce jest... zadumany w sobie? Po wypowiedziach tego dosadnie nie widać, ale po wyrazie twarzy można dostrzec, że w końcu poczuł się kimś. Z jednej strony może mieć rację, bo niedoceniony pokazał wielu trenerom miejsce w szeregu. Pokazał się lepszy od Szymandery, pokonując go w ostatniej kolejce, a dobrze wiemy, że Cracovia już w końcówce sezonu nie grała swojego perfekcyjnego futbolu. Na dodatek sprawił, że Skura stracił pracę w Wiśle. Obaj jednak podali sobie rękę, bo wzajemnie się szanują. Laskosz remisował z Mistrzem Polski. Aktualnie sam ma apetyt na to trofeum, ale zarząd nie naciska tam mocno, jakby mogło się wydawać. Szkoleniowiec jest ambitny i na pewno marzy również o fazie grupowej Ligi Europy. Plotki mówią, że główny dowódca Cracovii, Paweł Laskosz, być może zrezygnuje jeśli odpadnie z rozgrywek europejskich i zaliczy mały falstart na początku ligi. Kibice na pewno nie chcieliby doczekać tych przykrych chwil.

 

Najbliższy mecz: Wydaje się być mało ważnym w porównaniu do starcia ze Spartą. Na trening wyszły jakby dwie jedenastki, ale ta z czwartkowego meczu jakby trenowała ciężej. Być może przygotowują się do pojedynku rewanżowego. Pewni zawodnicy wiedzą już, że zagrają z Odrą. Na razie spotkanie ligowe w cieniu Ligi Europy. Cracovia ma następujący terminarz: GKS (D), Polonia Warszawa (W), Polonia Bytom (W), Ruch (D) i Lechia (W).

 

Ocena: Wysoka presja po tym jak zajęli miejsce na podium w ubiegłym sezonie. Trener Laskosz tworzy wokół siebie ciekawą otoczkę, sam naciska swoją psychikę poprzez wielkie ambicje. Chce powalczyć nawet o mistrzostwo Polski, a wszystko zweryfikują pojedynki ze Śląskiem, Wisłą i Legią na przełomie września i października.

Odnośnik do komentarza

Damian Organek, Ruch Chorzów

 

Cel na ten sezon jest jasny: górna połowa tabeli. Aby to osiągnąć zdecydowałem się na dużą przebudowę składu. Dopiero teraz mam mniej więcej takich piłkarzy, jakich potrzebuję do swojej wizji gry. Wiązało się to z totalną wymianą defensywy, ale podjąłem się ryzyka, bo możemy bardzo dużo zyskać. Nowi zawodnicy prezentują co najmniej bardzo solidny poziom, możemy powalczyć o coś więcej w lidze, jeśli będziemy grać na 100% w każdym meczu.

Już w najbliższym meczu mamy ciekawą wyprawę. Korona może i jest zaliczana do kandydatów do spadku w tym sezonie, ale to bardzo ciekawy zespół, zwłaszcza po letnich transferach. W dodatku gra u siebie, więc tym bardziej może być groźna. Nie oznacza to wcale, że nie będziemy grać o zwycięstwo. Bardzo przyda nam się dobre otwarcie sezonu, bo w kolejnym meczu gramy już z Lechem, który będzie chciał się odgryźć za stracony miniony sezon. Nie, żebym narzekał na terminarz, jest nawet moim zdaniem całkiem niezły, bo przecież bardzo szybko czekają nas Wielkie Derby Śląska, na które wszyscy kibice na Górnym Śląsku czekają, a smaczku może dodać postać Fernandesa.

Drużyna, mimo roszad, jest już całkiem zgrana. W sparingach spisywaliśmy się dobrze. Czas to przełożyć na ligę.

Odnośnik do komentarza

czarnychkoszulblask.blox.pl | 17:54

Nowy sezon zaczyna się lada dzień i chyba wszyscy mamy nadzieję, iż w naszym wykonaniu będzie on lepszy od poprzedniego. Rok temu mieliśmy obietnice o mistrzostwie, a niewiele zabrakło, żebyśmy uzupełnili stawkę pierwszoligowców. Po pierwsze, liczę na stabilizację. Ciągłe zmiany trenerów na pewno nam nie pomagały, a wręcz przeciwnie - przez cały sezon notowaliśmy głupie wpadki i dlatego końcowa pozycja była zdecydowanie poniżej oczekiwań.

 

Ostatni sezon pokazał, że w polskiej Ekstraklasie może triumfować niemalże każdy. Mistrz - Śląsk Wrocław zdecydowanie nie był stawiany w roli faworytów, a GKS Bełchatów, który również był bardzo wysoko w tabeli, sprawił wszystkim niezłego psikusa. Miejmy nadzieję, że w tym roku wszystkich zaskoczy warszawska Polonia - wiem, że jesteśmy w stanie namieszać. Mamy bardzo dobry skład, trenera, który umie wszystko poukładać i niezłe zaplecze. Jeśli będziemy działać mniej chaotycznie niż w poprzednim sezonie, jesteśmy w stanie walczyć nawet o mistrzostwo! Naprzód, Polonio!

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Legia Warszawa

 

Jestem bardzo zadowolony z naszej postawy w wyjazdowym meczu z FC Basel. Pokazaliśmy pazur i momentami zdominowaliśmy dużo wyżej notowanego rywala. Ze świetnej strony pokazała się obrona, która nie pozwoliła przedrzeć się groźnym napastnikom ze Szwajcarii. Jest to na pewno dobry prognostyk przed następnymi spotkaniami. Wierzę, że jesteśmy w stanie awansować do fazy grupowej Ligi Europejskiej, Legia ma na prawdę mocny skład jak na polskie warunki i jest w stanie pokazać się na arenie międzynarodowej. Jestem zadowolony również z postawy innych polskich klubów, Śląsk bardzo pewnie wygrał z Anderlechtem, GKS również zaprezentował się nieźle na tle mocnego rywala, najgorsza była zdecydowanie Cracovia, sądzę jednak, że Laskosz pozbiera swoich zawodników i uda mu się awansować. Oby tak dalej Panowie...

Odnośnik do komentarza

4. Śląsk Wrocław

 

Skład: Solidny, niezły, ale nie można zbyt chwalić całego składu Śląska. Zawsze brakowało mocnych rezerwowych, którzy mogliby po wejściu w 60. minucie coś dać od siebie zespołowi. Po kilku transferach ławka poszerzyła się, ale nadal brakuje jakości, prawdopodobnie ze względu na ograniczone finanse oraz słabszą renomę klubu. Mistrzostwo Polski może okazać się pojedynczym wybrykiem. Pierwsze sparingi bardzo słabo, kolejne przeciętne. Pojedynek z Zestaponi również w dwóch różnych obrazach. Ostatni mecz to wielkie nadzieje. Pokonanie Anderlechtu nie zdarza się codziennie, ale przed nami rewanż za tydzień w Brukseli. Wracając do tytułu, wielu piłkarzy dołożyło od siebie cegiełkę do sukcesu. Skrzydłowi Kiła czy Warzycha oraz skuteczny napastnik Małkowski. Z tyłu rządził Żurek, który był ostoją defensywy. Aktualnie zdarzają mu się małe wpadki, przez co może wypaść z okręgu zainteresowań selekcjonera. Trener Polo miał zająć miejsce co najmniej szóste. Teraz zarząd wie, że Śląsk stać na jeszcze lepszy futbol. Celem jest przynajmniej 4. miejsce, ale podium to jest to, o czym marzą gracze. Powtórzenie mistrzostwa będzie bardzo, bardzo trudne.

 

Transfery: Do klubu przybyło kilku zawodników, ale w ramach uzupełnienia kadry, bo pierwsza jedenastka spisuje się rewelacyjnie. Wydawać się może, że kontuzja Kołodziejczyka tylko sprzyjała sytuacji transferowej. Szkoleniowiec chciał ściągnąć do klubu kolejnego napastnika, ale wszelkie próby zostały zablokowane przez zarząd. Zakupy w postaci Zarica czy Obema miały się okazać trafne. Nadal nie wiadomo jak jest, bo nie otrzymali zbyt wielu szans na grę. Ściągnięto Sawadę, Breikstasa oraz Taseva. Więcej zawodników nie udało się wynegocjować, jeden z defensorów wolał grać w jakimś średniaku europejskim niż spróbować się w ramach eliminacji do Ligi Mistrzów. Sprzedany został Issah za 4 miliony euro do Dynama Zagrzeb, co załatało dziurę budżetową Śląska.

 

Trener: Szkoleniowiec Polo drugi raz udowodnił, że jest świetnym człowiekiem wobec piłkarzy. Potrafi odnosić głośne sukcesy. Być może zawsze rezygnował z pucharu krajowego, ale w ten sposób potrafił skupić się na rozgrywkach ligowych. Zdobył mistrzostwo Polski ze Śląskiem, wygrał Puchar Intertoto z GKSem i awansował wówczas do fazy grupowej Pucharu UEFA. Sukcesy mówią same za siebie. Ten sezon będzie zdecydowanie trudniejszy. Zobaczymy czy Śląskowi uda się grać na dwa fronty, bo w pojedynku z Anderlechtem postawili jeden krok do przodu.

 

Najbliższy mecz: Śląsk zmierzy się w hicie 1. kolejki – z Lechem Poznań na wyjeździe. Od razu po meczu polecą do Brukseli. Kolejne spotkania ligowe to: ŁKS (W), Arka (D), Zagłębie (D), Korona (W), Górnik (D). W tym sezonie na pewno nikt nie będzie lekceważył Wrocławian. Mistrzostwo Polski budzi respekt.

 

Ocena: Spora presja, ale nie najwyższych lotów, bo zarząd nie oczekuje powtórzenia sukcesu. Liczą się z tym, że Legia, Lech czy Wisła są silniejsze kadrowo i w bezpośrednim pojedynku mogą okazać się lepsi. Jednak niższe miejsce niż 4. nie wchodzi w rachubę. Zawodnicy zebrali spore doświadczenie i w młodym wieku będą starali się o powtórzenie wyczynu jakim był Mistrz Polski.

 

 

 

3. Wisła Kraków

 

Skład: Całkiem nowy. Przebudowa zespołu trwa. Trener Głos zdecydował się na trudne ruchy transferowe. O transferach później. Póki co, warto wspomnieć o graczach, którzy zostali, a grali już w barwach Białej Gwiazdy. Jest to między innymi Górski, który niedoceniony w Lechii, odnalazł swoje miejsce w Krakowie. W kilku meczach zaprezentował się dobrze, szczególnie pod wodzą już nowego trenera. Gulbrandsen to kolejny pewny punkt. Golkiper wzbudza zainteresowanie wielkich europejskich mark, ale sam zawodnik najwyraźniej dał sobie czas jeszcze jednego sezonu w Krakowie. Szukamy dalej... Mapfumo, Wasilewski, Zub czy napastnicy: Ivanovski, Cukovic, Novosel, Broź. To pozostałości po wielkiej wyprzedaży i jeszcze większych zakupach. Nie wiemy czego się spodziewać po Wiśle, ale zarząd chce przynajmniej podium. Kibice oczekują zażartej bitwy o mistrzostwo. Rzeczywistość zweryfikuje plany. Przebudowa linii obrony w Chorzowie to nie jedyna zagadka nadchodzącego sezonu.

 

Transfery: Zarobiono 15 milionów euro na transferach. Sumy naprawdę niewyobrażalne jak na polskie warunki. Obiecano Głosowi wielkie zakupy i tak też się stało. Szkoleniowiec powinien być zadowolony. Wydano 3.5 miliona euro na znaczną grupę zawodników. O sprzedażach: odeszli Becerra, Voronak, Kuklis (do Polonii Bytom), Bekas, Kowalczyk, McBride, Szymański do Liverpoolu czy Ziółkowski do Werderu. Jeszcze do grona sprzedanych dołączył Cesar, odszedł do Austrii Wiedeń za 450 tysięcy euro. Wzmocnienia do klubu to pojawienie się wielkich nazwisk z ligi belgijskiej, czeskiej czy serbskiej. Chyba najlepszy możliwy zaciąg do polskiego klubu: Diallo, Matic, Zofcak, Djukic, Skorski, Bibic oraz Careca. Zabrakło miejsca dla jakiegoś Polaka. Mówiło się o Majewskim z Bytomia, ale cena wywoławcza odstraszyła działaczy Białej Gwiazdy. Zobaczymy czy w pierwszych kolejkach uda się przenieść znanych zawodników na murawę i szybko zamienić ich w jedną drużynę.

 

Trener: Zdolny, ale nic więcej o nim nie możemy powiedzieć. Na razie zaprezentował się z pozytywnej strony, choć zastał Wisłę w opłakanym stanie pod względem mentalnym. Zmagał się z problemem psychiki zawodników, którzy byli załamani osiąganymi wynikami. Po derbach Krakowa zwolniono Skurę i postawiono na Głosa, który pracował głównie za granicą, a jego najlepsze lata pracy do Finlandia. Szkoleniowiec ma plan zdobycia mistrzostwa, choć z jego ust tak naprawdę nie słyszeliśmy wielkich deklaracji. Może najpierw woli zrobić niż rzucać słowa na wiatr (jak działa pewien inny trener ligowy)?

 

Najbliższy mecz: Pojedynek z Arką można zaliczyć do rozgrzewki. Takiego rozbiegania dla zawodników. To tylko pozory. Drużyna Głosa musi szybko się zgrywać, by osiągnąć upragnione podium. Arka jest nieobliczalnym rywalem, dlatego na pewno będzie trudno w starciu obu tych ekip. Może paść każdy wynik. Później Wisła zmierzy się z: Legią (W), ŁKSem (D), Lechem (D), Zagłębiem (W), by po zgrupowaniach kadr wznowić we wrześniu rozgrywki spotkaniem z Koroną (D).

 

Ocena: Spora presja, praktycznie taka sama jak co roku. Jeden z kandydatów do mistrzostwa. Zadanie nieziemsko trudne, bo wielu nowych zawodników. Nie wiadomo jak będzie wszystko funkcjonowało. Wielu ludzi z ulicy Reymonta po prostu zaufało szkoleniowcowi, który ma apetyt nawet na mistrza kraju.

 

 

 

2. Lech Poznań

 

Skład: Naprawdę imponujący. Lech był głównym kandydatem do mistrzostwa w tamtym roku, jednak z mało znanych przyczyn również i w tym według bukmacherów zaskoczy. Trener Szymandera w końcu odnalazł lepszy język z zawodnikami i wszystko ma dążyć ku lepszemu. Kibice podchodzą z optymizmem do całej sprawy, a eksperci sportowi zaznaczają, że nie ma co napalać się na sukces Kolejorza. W drużynie został Magallanes, który imponuje swoim przygotowaniem fizycznym i wyszkoleniem technicznym. To jeden z lepszych piłkarzy Lecha, z którego usług nie zawsze korzystał Szymandera. Dodatkowo w klubie postanowił zostać Adamus, który miał zostać sprzedany za granicę, ale ostatecznie padło na słabszego Remigiusza Wójcika, który strzelił sporo bramek dla Lecha. Na dniach przejdzie do Zenita. W klubie zabraknie kapitana, Jorge Soto. Obrona naprawdę bardzo dobra, w Lechu również niezły środek pomocy, gorzej ze skrzydłowymi, ale z drugiej strony lepsi gracze nie chcą grać w polskiej lidze niż ci niechciani przez Szymanderę (Zając, który sporo negocjował w zimie z Rosjanami, ostatecznie skończyło się na kontynuowaniu kariery w Poznaniu). Ponownie w bramce stanie Postolov, co ucieszyło fanatyków Lecha.

 

Transfery: Mówiono o przebudowie zespołu, skończyło się na wyraźnych sprzedażach. Pożegnano wielu graczy z Młodej Ekstraklasy, którym nie wróżono kariery na najwyższym szczeblu. Ci piłkarze mogą rozglądać się za pracą w niższych ligach. Odszedł Werner, który na wiosnę nie uzyskał dłuższej szansy gry, wypożyczono Świątka do ŁKSu, sprzedano Soto i wypożyczono Łoszakiewicza. Zarate również będzie miał okazję grać w polskiej lidze, ale w Bytomiu. Najbliższy sezon spędzi w Polonii. Największe porażki transferowe to zaniedbania kontraktowe wobec Skorupskiego (ruch do Arminii) oraz Georgieva (przejście do Cracovii). Ten drugi okazał się być rewelacją rozgrywek w barwach Piasta, ale nie znalazł uznania w oczach szkoleniowca. Zakupy imponujące. Trzy wielkie transfery. Francisco, prawy obrońca, jeden z lepszych jak nienajlepszy prawy obrońca ligi. Będzie miał szansę to udowodnić w najbliższych meczach. Do ataku wzmocnienia w postaci Ponsa i Rogozhina. Zobaczymy czy obcokrajowcy odnajdą się w Poznaniu i będą strzelać dla Kolejorza. Na koniec: wszystkie kluby dokonały transferów w postaci wzmocnień czy uzupełnień. W Lechu trener Szymandera odrzucił dwa spore raporty od skautów na temat lewego pomocnika (następcy na miejsce Soto). Okazało się, że może dwóch wpadło w oko trenerowi, jednak nie wysłano żadnej oferty, bo nie padły znaczące słowa. W innych klubach wszystko odbywało się z zasadami: gdy trener zobaczył kogoś interesującego, pędził do działaczy, by wyrazić chęć pozyskania tego piłkarza. W Lechu może muszą zatrudnić wróżkę? Mówiło się o Kralu, ale sam zawodnik zaprzeczył: „Negocjuję z kilkoma klubami, ale Polska mnie nie interesuje”. Jest jeszcze miesiąc, ale trener Szymandera musi się zdecydować. Za dobrych piłkarzy do polskiej ligi nie ma co się spodziewać. Jak to powiedział Grzesiek Mielcarski: „Drugi Soto nigdy się nie pojawi w Poznaniu”.

 

Trener: Potrafił wyjść cało z opresji, jaką były utarczki słowne z trenerem Skurą, ale pokazał się z bardzo złej strony, nazywając go szmatą, gdy Skura zdecydował się podjąć pracę w Warszawie. Został za to ukarany karą finansową. Kiedyś pracował w Zagłębiu, gdzie nie mógł rozwinąć skrzydeł, bo za chwilę zawieszono ligę. Marzył o pracy w Lechu, jednak pierwszego sezonu nie będzie wspominał najlepiej. Jesień była niezła, ale na wiosnę wyraźny spadek formy. Wielu graczy zapewne myślało o odejściu, zmianie barw. Soto nie zależało na wynikach, chciał po prostu wynegocjować jak najlepszy kontrakt na zachodzie. Zobaczymy czy Szymandera będzie zdolny zmobilizować Adamusa do jeszcze lepszej gry. Wszyscy czekamy z niecierpliwością, bo Lech, pomimo zachowania większości graczy, jest dla nas niewiadomą z trenerem właśnie na czele!

 

Najbliższy mecz: Wielki hit kolejki, bo Kolejorz zmierzy się ze Śląskiem. Trener Szymandera wypowiedział się o tym spotkaniu jako o kolejnej zwykłej(!) potyczce, w której okaże się po prostu czy są w stanie nawiązać walkę z najlepszymi. Skąd ten brak entuzjazmu? Kolejne mecze to pojedynki z Ruchem (D), Lechią (W) no i w końcu wielkie hity: starcie z Wisłą (W) i Legią (D). Na początku września przyjdzie czas na potyczkę z beniaminkiem, ŁKSem (W).

 

Ocena: Oczekiwania spore, większe niż w Krakowie, a zespół porównywalny, tylko trochę mniej przebudowany jeśli zestawimy obok Wisłę. Presja ogromna, szczególnie po ostatnim kiepskim sezonie. Posada Szymandery wisiała na włosku. Jeszcze jedna porażka ligowa mogła zadecydować o zwolnieniu, ale po przegranej z Cracovią zabrakło kolejnych spotkań. 4. miejsce odnotowano jako stratę jednego sezonu. Teraz ma być lepiej, tylko i wyłącznie.

 

 

 

1. Legia Warszawa

 

Skład: Znakomity. Tak można podsumować Legię w jednym słowie. Nie są jakimiś wirtuozami w porównaniu do graczy Wisły czy Lecha, ale mają pewną przewagę – zgranie. W Lechu pojawiło się trzech nowych, w Wiśle o wiele więcej, a w Legii będziemy zachwycać się tym, co jest. Skura wykazał się nie lada wyczynem, decydując po pierwszym raporcie, że nie będzie transferów w tym okienku. Trzeba postawić na zgranie! – zaznaczał. W Legii nadal znaczącą rolę będzie odgrywać Lis. Ma zapanować nad atmosferą w szatni. Spełniły się transfery trenera Grzelaka z poprzedniego sezonu: Owusu, Garcia, Fernandez czy Soley to trafione zakupy. Do tego dokładamy Sibandę, Mastelarza, Jaskólskiego, Rybaczuka, Kowalczyka, Bernala i mamy świetny zespół. Szkoleniowiec Skura musi wykorzystać cały ten potencjał. Według ekspertów i bukmacherów Legia zajmie najwyższe miejsce w tym sezonie. Wicemistrzostwo Polski było sporym sukcesem dla Grzelaka, jednak ten woli teraz z boku przyglądać się swojej ekipie. Kibice szykują mu gorące powitanie na inaugurację ligową. Są wdzięczni, że klub nie wypadł tak blado, jak się początkowo spodziewano. Dokładamy zdolną młodzież w postaci Miljkovica czy Popieli i mamy świetną ławkę rezerwowych. Nic, tylko wygrywać!

 

Transfery: Brak zakupów. To ma być siłą Legii. Na razie jest. Wygrana z Bazyleą na wyjeździe to najlepszy występ polskich drużyn w europejskich pucharach do tej pory. Liczymy na więcej. Trochę szczęścia w losowaniu 4. rundy Ligi Europy i Legia może dzięki swoim umiejętnościom awansować do fazy grupowej. Skura na pewno na to liczy, poprzez brak transferów. Jedni krytykują, bo przecież to nie do pomyślenia. Drudzy wierzą w warsztat trenerski i w to, że Legia posiada naprawdę szeroką kadrę do gry na dwóch czy trzech frontach (pamiętajmy o Pucharze Polski, o który zamierza walczyć Skura). Ciągle jest zainteresowanie Garcią, jednak 2 miliony euro to sporo, bo tyle oczekują działacze po rozmowie ze Skurą. Wypożyczenia Chamery, Chałasa i Bąka do ŁKSu mają pomóc tym piłkarzom w ogrywaniu się na najwyższym szczeblu. Sprzedaż Grzyba i Sanyanga, jednak ci piłkarze ustalili umowy już wcześniej, bo za rządów Grzelaka.

 

Trener: Skura to godny trener na to stanowisko. Budził niesmak, bo najpierw prowadził Lecha, z którym zdobył Puchar Polski. Później objął ukochany klub, co zaznaczał – Wisłę. Zabrakło konsekwencji w wielu wyborach, ciągle grała teoretycznie ta sama jedenastka, przez co trener się przeliczył. Mógł odczuć w pewnym momencie, że piłkarze grają przeciwko niemu, jednak nie zamierzał tego zmieniać. Wielu z rezerwowych ma za złe, że otrzymało szansę na grę przez 20 minut, by potem wysłuchiwać, że nie spełnili pokładanych oczekiwań. Czas przychodzi na Legię. To ten moment na zdobycie mistrzostwa. Skura ciągle się rozwijał, mamy nadzieję, że wyciągnął wnioski z nieudanej przygody z Wisłą. Kibice nadal go cenią. I ci w Poznaniu, i ci w Krakowie, pomimo głupich plotek sianych przez Szymanderę. W Warszawie musi zapracować sobie na szacunek.

 

Najbliższy mecz: Na początek rozgrzewka w postaci ŁKSu (W), później wiadome starcie z FC Basel w ramach 3. rundy Ligi Europy, ale my zajmijmy się tylko ligą: Wisła (D), GKS (W), Arka (D), Lech (W) i w końcu trochę oddechu, i Zagłębie (D).

 

Ocena: Presja najwyższych lotów. Skura spotkał się z wielkimi naciskami w Krakowie, dlatego niestraszne powinno być ciśnienie w Legii. Zobaczymy czego się nauczył przez ostatnie lata pracy w trudnym zawodzie, jakim na pewno jest trenerka.

Odnośnik do komentarza

Piotr Gil, Korona Kielce:

Sezon zbliża się milowymi wręcz krokami i trzeba wreszcie zacząć myśleć o potyczkach ligowych. Zaczynamy z Ruchem i na pewno będzie ciężko, ale liczę na dobrą grę moich podopiecznych oraz przypieczętowanie jej wiktorią. Ma nam w tym pomóc prawie niezmieniony skład, z jedynie kilkoma nowymi i dobrymi jak na polskie warunki zawodnikami, którzy mają poprawić naszą grę, przede wszystkim w szeregach obronnych. Taki cel stawiam przed Tapaloviciem oraz Mikhaltsowem, a doświadczony Kuprienko ma pociągnąć nas do przodu i swoim doświadczeniem wprowadzić spokój oraz opanowanie. Ponadto liczę na zgranie zespołu. W tym roku liczę także na nieco wyższe miejsce niż poprzednio, choć celem nadrzędnym jest ten postawiony przez zarząd - utrzymanie. Dlatego też będę zadowolony nawet z 14. lokaty na koniec.

Odnośnik do komentarza

Łukasz Głos, Wisła Kraków

 

Co mogę powiedzieć o zbliżającym się sezonie? Na pewno będzie ekscytujący. Drużynę opuścił co prawda lider - Szymański, ale fundusze zarobione na jego transferze pozwoliły nam na sprowadzenie kilku solidnych graczy. Uważam, że z takim składem jesteśmy w stanie osiągnąć postawiony przez zarząd cel i powalczyć o mistrzostwo. Od Wisły co roku oczekuje się miejsca na podium i mam nadzieję w tym roku uda nam się znaleźć na najwyższym jego stopniu. Kto będzie największym rywalem? Na pewno nie lekceważyłbym obrońcy tytułu, który zdaniem wielu "ekspertów" został dość przypadkowo mistrzem kraju. Jak zwykle ciekawe będą pojedynki z Legią i Lechem, miejmy nadzieję wygrane przez nasz zespół.

Odnośnik do komentarza

Krystian Grzelak, Manchester City, wcześniej Legia Warszawa:

Bardzo się cieszę, że Legia tak dobrze zainaugurowała bieżący sezon, pokonując Bazyleę. Był to nie lada wyczyn, ale ja zdawałem sobie sprawę, że tych chłopaków stać na tak dobry rezultat. Myślę, że trener Skura może osiągnąć z tym zespołem więcej niż mi się to udało. Ma doskonałych zawodników i jeśli wykorzysta ich potencjał, będzie mistrzem. Owszem, Legia ciągle pozostaje w moim sercu i to się nie zmieni. Jeśli ktoś z klubu zadzwoniłby do mnie i powiedział "słuchaj Krystian, wracaj, jesteś nam potrzebny", zrobiłbym to bez wahania. Rzecz jasna, na meczu z Bazyleą się pojawię i mam nadzieję, że przyniosę Legii szczęście. Powodzenia, Panie Skura!

Odnośnik do komentarza

"Dajcie już spokój Sampdorii!"

 

Tymi oto słowami Laskosz zareagował na ciągłe porównywanie dwumeczu ze Spartą, do pamiętnych boi z Sampdorią - to było, jest przeszłością - grzmiał po 1 meczu 3 rundy Ligi Europy szkoleniowiec Cracovii.

 

Zdenerwowanie Laskosza było bynajmniej w pełni uzasadnione. Jego zespół przegrał ostatnie dwa mecze w Lidze Europy. O ile porażkę z Bohemians Dublin można było zrzucić na rezerwowy garnitur, o tyle pierwsza jedenastka w spotkaniu ze Spartą zaprezentowała się naprawdę słabo - Nie graliśmy tego, do czego przyzwyczailiśmy - tłumaczył na konferencji prasowej szkoleniowiec Pasów.

Wielu ekspertów zdziwionych było, brakiem w wyjściowej jedenastce zawodnika stanowiącego w poprzednim sezonie o sile zespołu z ul. Kałuży, czyli Michniewicza. Szkoleniowiec odpowiedział krótko - Kto z was, drodzy żurnaliści, zagrałby cały mecz na pełnych obrotach, kilka dni po wznowieniu treningów po długiej kontuzji? - Sala zamilkła.

Do wściekłości Laskosza doprowadził dziennikarz Super Expressu, sugerujący że trener powiela błędy z pamiętnego dmumeczu ze Sampdorią. Reakcja trenera była gwałtowna - Dajcie już spokój Sampdorii! Ile jeszcze będę musiał słuchać tych bzdur. Wiem że to wasza praca, ale to ani mi, ani mojemu zespołowi nie pomaga! To było, jest przeszłością, to nie wróci. Owszem można było to rozegrać inaczej, ale wybrałem tak a nie inaczej. Teraz jest Sparta, inny zespół, ja też...- Czyżby Laskosz miał problemy z presją? Jest to o tyle możliwe, gdyż presja spadła na niego nieoczekiwanie i szybko... i jest to jego wina, gdyż sam tę presję wytworzył windując Cracovię na podium i zwiększając apetyty kibiców, dziennikarzy, włodarzy klubu i swój zresztą też. Nie od dziś wiadomo że jest to człowiek niezwykle ambitny, owszem w ciągu kilku lat zmienił się, ale tego zmienić się nie da. Czyżby Laskosz znalazł się w ślepym zaułku? Przekonamy się w najbliższych tygodniach.

Odnośnik do komentarza
Olbrzymie oczekiwania – olbrzymie kłopoty? Gazeta Wrocławska, 30/2010 (Piotr Pietraszek)

 

 

 

We Wrocławiu trudno mówić o grobowych nastrojach. Śląsk Wrocław to świeżo upieczony mistrz kraju, a do tego bardzo udanie sobie dotychczas radzi w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Wszyscy jednak wiemy, jak trudny będzie to dla Wrocławian sezon. Składa się na to wiele czynników i dopiero ich pogodzenie w możliwie mało konfliktowy sposób pozwoli drużynie myśleć o powtórzeniu sukcesów z poprzedniego sezonu.

 

 

 

Po pierwsze: tempo

 

Tu jest problem. Śląsk w wersji optymistycznej, jaką jest awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, będzie miał do rozgrywania znacznie więcej meczów, niż miało to miejsce w poprzednim sezonie. Z resztą nawet jeśli Śląsk nie awansuje do fazy grupowej Ligi Mistrzów, wciąż będzie mógł liczyć na awans do takiej samej fazy w Lidze Europejskiej. To będzie zadanie godne tego znakomitego trenera, aby piłkarze nie padli kondycyjnie w trakcie sezonu. Z wrocławskiego obozu dochodzą jednak zupełnie optymistycznie wiadomości. Podobno piłkarze Śląska uczciwie przepracowali okres przygotowawczy i są gotowi do gry dwa razy w tygodniu. Czy tak będzie w istocie? Przekonamy się niebawem.

 

 

 

Po drugie: transfery na Zachód!

 

Wielu znakomitych graczy Śląska domaga się odejścia do silniejszych klubów jeszcze silniejszych lig na zachodzie Europy. Wiele znakomitych piłkarskich firm zapuściło swoje sieci na Warzychę, Kiłę, Małkowskiego, Góreckiego, Żurka, Kołodziejczyka, czy Mazurka. Na razie wszyscy zostali w zespole, ale jeśli nie uda się awansować do Ligi Mistrzów, raczej trudno będzie ich zatrzymać w klubie. Trener Polo cały czas gra va banque i czeka na rozwój sytuacji. Ma on jednak zapewne świadomość, że w przypadku braku awansu do elitarnego grona Champions League, może zabraknąć czasu na skuteczne negocjacje nowych umów dla kluczowych graczy i ci będą mogli odejść na zasadzie wolnego transferu. Większość z nich bowiem ma podpisane umowy tylko do końca czerwca 2011 roku.

 

 

 

Po trzecie: trener

 

Prawda jest taka, że Marco Polo zbudował w Śląsku silną drużynę opartą w znacznej części na jego autorytecie. Jego sukcesy z GKSu Bełchatów są cały czas pamiętane, ale musimy zauważyć, że podobnie jak piłkarze, tak i szkoleniowiec jest kuszony ofertami kontraktów z całej Europy. Ostatnio głośno mówiło się o zainteresowaniu jego osobą takich europejskich klubów, jak Groningen, Sporting Gijon, czy Birmingham. Na razie trener zaprzecza wszelkim pogłoskom na temat swojego ewentualnego odejścia, ale nie wiadomo, czy wystarczy mu cierpliwości i lojalności, aby w razie w braku wywalczenia awansu do Ligi Mistrzów, ciągnąć dalej wrocławski wózek, mając w perspektywie możliwe odejście z zespołu kluczowych graczy. Ci na pewno w razie braku awansu nie będą chcieli przedłużać wygasających niebawem umów.

 

 

 

Po czwarte: liga

 

Punkt ten zamyka felieton, ale trudno powiedzieć, aby był on najmniej znaczący. Śląsk na pewno ma świadomość, że liga w tym sezonie będzie znacznie bardziej wyrównana i o powtórzenie sukcesu z zeszłego roku i obronę tytułu może być niezwykle ciężko. Śląsk, Lech i Legia bardzo się wzmocniły kadrowo. Do tego dochodzi Cracovia, która zachowała najważniejszych graczy. Mamy zatem pięciu potencjalnych rywali w walce o mistrzostwo, a kto wie, czy jakaś inna drużyna nie włączy się do rywalizacji o Mistrzostwo Polski tak, jak rok temu uczyniły to wspomniana Cracovia i właśnie Śląsk.

 

 

 

Podsumowując – widzimy, jak wiele czynników składać się będzie na końcowy sukces bądź porażkę. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że jeśli Śląsk awansuje do fazy grupowej Ligi Mistrzów i obroni tytuł mistrza kraju, dopiero wówczas będzie można mówić o nowej sile w polskiej lidze. Na razie trener Polo musi się skupić na tym, aby dotychczasowe sukcesy nie zamieniły się w krótki epizod i jednokrotny wybryk. Zadanie trudne, ale nie niewykonalne. A takich właśnie zadań najchętniej podejmuje się trener Polo.

 

 

Odnośnik do komentarza

Górnik Zabrze – Polonia Bytom

 

Inauguracja ligi w piątkowy wieczór. Na początek tylko jedno spotkanie. Powodem są między innymi terminy europejskich pucharów, które zmusiły związek do przeniesienia spotkań na sobotę i niedzielę. Górnik i Polonia nie grają w żadnych innych rozgrywkach – Górnik to beniaminek z nowym trenerem w Ekstraklasie, natomiast Bytomianie walczył w ubiegłym roku o utrzymanie do ostatniej kolejki. W tym spotkaniu niespodziewanie piłkarze Gibały są faworytami, szczególnie, że grają przed spragnioną emocji publicznością w liczbie niespełna 17 tysięcy. Zaledwie garstka fanów z Bytomia.

Największe kontrowersje wzbudziło wystawienie Moskala na środku pomocy. Ten lewoskrzydłowy potrafi grać dodatkowo w ataku, ale to dla niego nowe doświadczenie. Zaczęli gospodarzy bardzo spokojnie od wymiany kilku dokładnych podań, ale akcje nie miały takiego tempa, jakiego oczekiwano. Szukano skrzydłowych, natomiast boczni obrońcy nie chcieli ryzykować i już otwierać swoje strony w 2. minucie, włączając się do akcji ofensywnej. W 5. minucie najpierw Rompos starał się uderzyć z dystansu, ale został zablokowany, piłka jeszcze spadła pod nogi Majewskiego, który ze środka obrony przybiegł pod pole karne, ale uderzył za wysoko. W 6. minucie dośrodkowaniem Kuklis szukał Semenova, ale pomocnik nie wygrał pojedynku główkowego z Cieślakiem. W pierwszych fragmentach nie było wielu porywających akcji, natomiast Bytomianie szukali sporo strzałów z dystansu, a szczególnie Bondarenko oraz Kuklis, którzy starali się zbiec do środka. W 17. minucie pierwsza znakomita interwencja Zarate, wypożyczonego z Lecha, uderzał Fernandes po dograniu Nowaka po ziemi. W 29. minucie kolejna szansa gości, tym razem wymiana podań na prawym skrzydle, zbiegł do boku Sanou, który podał do Semenova, a środkowy pomocnik uderzył minimalnie obok lewego okna bramki. W 37. minucie z rzutu wolnego szansy próbował Omar, ale obił mur rywali. Podobnie było w 39. minucie, ale po drugiej stronie w wykonaniu Semenova. Mecz nie należał do porywających, dlatego widzieliśmy wiele ziewających buzi.

W drugiej połowie znów Górnik nacisnął od pierwszych minut, a dowodem na to był rzut rożny w 47. minucie, kiedy to Nowak szukał swoich kolegów mocnym dośrodkowaniem, ale sytuację wyratował Konieczny. Chwilę potem akcja przeniosła się pod pole karne Wosia, który zaliczył udaną interwencję po zbyt lekkim strzale Sanou. W 50. minucie kolejna akcja Górników. Tym razem Nowak do Moskala, ten posłał prostopadłe podanie w pole karne, znakomicie wyszedł Fernandes, mijając blok defensywny, uderzył, ale wprost w Zarate. W 53. minucie uderzał Łukasik po zgraniu Fernandesa, akcję zapoczątkował Stankiewicz na skrzydle. Po wybloku piłka wyszła jedynie na korner. W 63. minucie znakomite uderzenie Semenova, a fenomenalną interwencją popisał się Woś! Wypuścił piłkę Kuklis w kierunku Ukraińca, a ten strzelił jak z armaty. Sporo przewinień oglądaliśmy ze strony gospodarzy, ale w 70. minucie kartkę ujrzał również Konieczny z Polonii za naskoczenie na plecy Fernandesowi. 75. minuta i rzut rożny, dośrodkowanie zagrane przez Semenova, skakał do piłki Pater, ale był przetrzymywany przez Cieślaka – rzut karny! Sędzia nie miał wątpliwości. Zdaniem kibiców za szybka decyzja, ale po konsultacjach arbiter był pewny swojego zdania. Piłkę ustawił Kuklis i perfekcyjnie wykończył jedenastkę! Doskonale, Polonia w końcówce obejmuje niespodziewane prowadzenie. Jeszcze w 84. minucie szansy szukał Semenov z rzutu wolnego, ale musi jeszcze sporo popracować, bo za każdym razem obijał mur. Kończyło się na wybiciu albo na kornerze. W 88. minucie Bobolokic szukał prostopadłej piłki w pole karne, ale Woś na przedpolu bardzo pewny. Końcówka bardzo nerwowa i chyba ta nerwowość popsuła na chwilę koncentrację defensorom z Bytomia – Moskal do Łukasika, dalej piłka poszła w pole karne do Bieńka, ten czaił się z futbolówką, zagranie do Moskala, a ten wypatrzył wolnego Fernandesa – to Bieniek wziął na siebie jednego z defensorów, błąd popełnił Paberzis i Konieczny, Fernandes znalazł się w dogodnej sytuacji, uderzył przy krótszym słupku na siłę i wyrównanie! Górnik w ostatnich sekundach wywalczył punkt. Wynik dla beniaminka obiecujący, dla drużyny teoretycznie silniejszej, nie bardzo. Koniec, ostatni gwizdek. Wnioski? Górnik zagrał przyzwoite zawody, ale zabrakło więcej klarownych sytuacji. Sporo okazji miała Polonia, ale w ich przypadku trzeba wyraźnie popracować na treningach nad... umiejętnościami.

 

Górnik Zabrze – Polonia Bytom 1:1

76’ Kuklis (kar) 0:1

90+2’ Fernandes 1:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Mariusz Trofimiec

Widzów: 17000

 

 

 

Zagłębie Lubin – Lechia Gdańsk

 

Pojedynek drużyn nieobliczalnych. Czarnych koni wielu w naszych rozgrywkach, ale ani Zagłębie, ani Lechia nie są zaliczani do tego grona. Mówi się ciągle o Czarnych Koszulach, o GKSie czy o Koronie. Brakuje medialnej wstawki o Lechii. Wszyscy ciekawi są co zaprezentuje Zagłębie, które wyraźnie poczyniło wzmocnienia. Lechia również ma w swoich szeregach nowych zawodników. Liczba debiutantów w Lubinie: dwóch w składzie Zagłębia i jeden na ławce, po drugiej stronie trzech w wyjściowej jedenastce oraz dwóch na ławce. Zobaczymy kto lepiej przygotował się na inaugurację.

Oba zespoły w niezmienionej taktyce z poprzedniego sezonu. Lechia jakby gotowa na kontry tym ustawieniem... ruszyła do odważnego ataku. Zesłanie piłki do boku do Polaka, który odgrywał rolę prawego pomocnika, zagranie do środka, piłka przez Woźniaka do Idemudii, a ten zagrał w pole karne, gdzie obrońcy z Lubina wyraźnie się pogubili, wpuścili niefortunnie Ozima, któremu zabrakło zimnej krwi z poprzedniego sezonu... przestrzelił fatalnie. Taka okazja może się nie powtórzyć. Dodatkowo błąd popełnił Maximenko, który był źle ustawiony. W 7. minucie rzut wolny i mocne uderzenie Mendiego, ale w mur... Liczymy, że trenerzy wezmą sobie do serca te stałe fragmenty gry i w końcu nauczą piłkarzy celnie strzelać choćby nad murem. W 12. minucie składna wymiana kilku podań w wykonaniu gospodarzy, podanie do Sikorskiego, który zdecydował się na niechlubny strzał z dystansu z pierwszego tempa. Chwilę potem ponownie Zagłębie atakowało, ale tym razem skuteczna interwencja Tarachulskiego, lekka panika Wójcika i dalekie wybicie. W 24. minucie mieliśmy kolejną sytuację pod bramką Maximenki – zagranie Ozima, który zbiegł do boku, wszystko zaczęło się od Polaka, piłka do ofensywnie grającego Owczarka, uderzenie po ziemi... minimalnie obok słupka. W 41. minucie, bo dopiero do tej pory musieliśmy czekać na kolejną sytuację, ponownie Lechia w natarciu. Kibice czasami gwizdami na swoich piłkarzy, bo Gdańszczanie wyglądali lepiej pod względem motorycznym – Owczarek na boku podaje do Ozima, który genialnie przyjął piłkę, ale chyba chciał wbiec z futbolówką do siatki! Zatrzymany przez Szczęsnego musiał pogodzić się z utratą. W 42. minucie kontra Zagłębia, szybko Bianchi zagrywał do Holstroma, który w pojedynku z dwoma obrońcami zdołał tylko paść na kolana i błagać o litość sędziego. Ten nie podarował mu żółtej kartki za symulację. Do przerwy bez bramek. Nudy.

W 47. minucie, praktycznie od razu po rozpoczęciu Idemudia zaliczył kluczowy odbiór piłki na połowie przeciwnika, zagrał do Owczarka, ten z pierwszej piłki do Ozima, który wypuścił Sinkalę, napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam, uderzył, świetna interwencja Maximenki, wprost pod nogi Ozima, który próbował szansy na siłę, ale ponownie broni znakomicie bramkarz z Lubina! W końcu wybicie obrońców z dala od pola karnego. W 53. minucie rzut z autu w pole karne, skakał Ozim do piłki, za nim znajdował się Klimek, który tylko palcem dotknął koszulki rywala... rzut karny?! Sędzia zbyt pospieszył się z tą decyzją. Fatalne zachowanie arbitra Bartosa. Piłkę na jedenastce ustawił Tarachulski... prawy dolny róg i goool! Lechia wyszła na prowadzenie po zdecydowanym początku spotkania. W 58. minucie z rzutu wolnego szansę uderzenie otrzymał Gonzalez, obił mur, ale futbolówka po rykoszecie mogła wpaść do siatki, szczęśliwa interwencja Maximenki. W 64. minucie kluczowa interwencja Gnoińskiego, który odważnie wbiegł w Angeleskiego, który po podaniu Holstroma stanął oko w oko z golkiperem gości. W 66. minucie Mendy... w mur... te rzuty wolne w polskiej lidze to prawdziwa tragedia. Boisko opuścił debiutant – Sinkala, który musi zaliczyć spotkanie do nieudanych. Podobnie Lukic z Zagłębia. Nowi gracze gospodarzy mieli wprowadzić trochę świeżości, natomiast Lechia głównie koncentrowała się na obronie wyniku. Świetnym ustawieniem taktycznym w defensywie nie pozwalali rywalom na zbyt wiele na własnej połówce. W 80. minucie znakomity rajd Wójcika, który minął dwóch rywali i próbował jeszcze zagrania w pole karne, ale wywalczył tylko róg. W 84. minucie Kędziora po podaniu Augustyna trochę pogubił się z piłką, ale zakończyło się na strachu i szybkim przerwaniu akcji przez Idemudię. W 88. minucie akcja Zagłębia, ale Careca pospieszył się z decyzją strzału. W doliczonym czasie gry zbyt nerwowa gra i trzech napastników, zbyt rozciągniętych na dodatek, nie miało szans z piątkową formacją Lechii – prostopadłe podanie wyłapał Halim, który otrzymał dziś szansę od szkoleniowca. Koniec meczu. Podsumowanie? Świetnie w obronie Lechia, wykorzystała błąd sędziego w postaci rzutu karnego. Na plus Idemudia, bo myląca jest jego przeciętna ocena pomeczowa. Pozostałym dajmy jeszcze trochę czasu na aklimatyzację – w Lubinie świetnie Kantor, który już jutro zmienia barwy klubowe, dobrze Szczęsny, ale słabiej z przodu. W przyszłych kolejkach okaże się czy Zagłębie stać na walkę o czołowe lokaty. Pamiętajmy, że dla beniaminka drugi sezon jest twardym orzechem do zgryzienia.

 

Zagłębie Lubin – Lechia Gdańsk 0:1

53’ Tarachulski (kar) 0:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Włodzimierz Bartos

Widzów: 5395

 

 

 

Lech Poznań – Śląsk Wrocław

 

Mecz zapowiadano jako hit zbliżającej się kolejki. Kolejorz, który zaliczył nieudany poprzedni sezon, pomimo że po jesieni mieli spore szanse na mistrzostwo Polski, a zostali z niczym. Trener Szymandera przypadkowo utrzymał się na stanowisku trenera Lecha. Jakby została jeszcze jedna kolejka, w której poniósłby kolejną porażkę to prawdopodobnie dziś oglądalibyśmy innego szkoleniowca. Śląsk po zdobyciu Mistrza Polski musi aktualnie grać na dwa fronty – w europejskich pucharach co środę oraz w lidze, tym razem w sobotę. Skład niezmienny, tak postanowił szkoleniowiec Polo.

W pierwszych sekundach prawą flanką starał się zagrozić Warzycha, ale bardzo brzydko zachował się Sobiech podcinając gracza Śląska. Obyło się bez kartki, bo to dopiero 20. sekunda spotkania. Piątek z rzutu wolnego szukał Małkowskiego, ale w całym tym tłumie nie przebił się nawet do piłki. W 4. minucie po wybiciu bramkarza świetnie z przodu popracowali Rogozhin z Ponsem – dwójka nowych napastników odegrała do tyłu bardzo celnie do Gajewskiego, który odpowiadał za kreację gry. Wszystko popsuł Bakrac na prawym skrzydle i naraził zespół na groźną kontrę, ale obrona Lecha całkowicie skoncentrowana. Szybka prostopadła piłka w 6. minucie w kierunku Małkowskiego od Warzychy i napastnik wyszedł do sytuacji sam na sam, uderzył z piętnastego metra, znakomita interwencja Postolova na rzut rożny uratowała gospodarzy przed pierwszą utratą. W 10. minucie dostrzegliśmy pierwszą ciekawą wymianę w Lechu. Środkowi pomocnicy pracowali wymiennie z dwójką napastników i ciągle zmieniali pozycje. Dzięki temu obrona Śląska wyglądała na zagubioną, a momentami Żurek nie wiedział co wykrzyknąć do kolegów, jeśli chodziło o ustawienie i krycie. W 13. minucie świetne odegranie Magallanesa w pole karne w kierunku Ponsa, który wygrał główkę z Żurkiem, odegrał do Gajewskiego, środkowy pomocnik zatrzymał piłkę i zasłonił ją przed Piątkiem, nabiegł w tempo Magallanes, który zgarnął piłkę i niesamowicie mocno uderzył trafiając wprost do siatki! Śląsk przegrywa. Szykuje się mała niespodzianka? Choć szanse wyglądały na wyrównane przed spotkaniem. Świetnie w tej akcji pokazał się nowo zakupiony Pons, ale również z prawej strony obrony po całej długości harował Francisco. To nie był koniec przedstawienia. W 18. minucie Śląsk znalazł się pod bramką rywali, a dokładniej wykonywali rzut rożny, ale po kornerze piłkę idealnie przejął Demel, ruszył z kontratakiem. Gajewski przejął podanie, ruszył lewą stroną, gdzie nikogo nie było, podał wgłąb pola karnego, wracał Żurek, Piątek, z lewej strony nabiegał Górecki, ale nie zdążył do Ponsa, który po podaniu szybko strzelił przy krótszym słupku i na pełnej szybkości umieścił futbolówkę w siatce. 2:0 dla Lecha. Sytuacja dla Śląska dramatyczna. W 36. minucie dopiero akcja dla Śląska, uderzał z dystansu Mosór, zaryzykował, ale opłacało się, bo narobił strachu Postolovowi. Piłka uderzyła w poprzeczkę i padła łupem golkipera. Bardzo słabo grał Kiła, który jedyny swój rajd przeprowadził w doliczonym czasie gry, niepotrzebnie się zatrzymał i szukał dośrodkowania z miejsca. Świetnie w odbiorze Francisco! Dobry akcent na zakończenie pierwszej części gry.

Druga połowa to wielka zagadka dla Lecha, bo Śląsk na pewno wyjdzie bardzo ofensywnie nastawiony. Tak naprawdę Polo niewiele zmieniał, czasami chciał coś krzyknąć do graczy, ale ufał im, że wiedzą co mają zrobić na boisku. Pierwszy akcent jednak należał do Gajewskiego w 48. minucie, dośrodkował najpierw z kornera w kierunku Ponsa, ten powalczył w powietrzu o piłkę, futbolówka przypadkowo spadła do dogrywającego, a środkowy pomocnik Kolejorza uderzył jedynie w boczną siatkę. Znów nastraszył Pałysa. W 55. minucie Warzycha po raz pierwszy zabawił się z Magallanesem i Sobiechem. Świetnie radził sobie na swojej prawej flance. Po dograniu Małkowskiego wszedł w drybling, wyszedł zwycięsko, ale minimalnie przestrzelił. W 59. minucie Zieliński wypuścił piłkę Mazurkowi, ale ten minimalnie nad poprzeczką. W 62. minucie wydawało się, że Kołodziejczyk dokładnie zagra do Małkowskiego, który wybiegał na czystą pozycję, lecz dobrze ustawiony Bekric przeciął podanie. W 63. minucie Zieliński wypatrzył Warzychę, który nieco zawężył grę, wbiegł na pełnej szybkości, Sobiech nie chciał faulować, pozwolił na oddanie strzału, lecz ponownie znakomicie Postolov! W 67. minucie Małkowski zagrywał do Warzychy, znów Sobiech miał spore problemy, pomimo dobrej pierwszej połowy i neutralizacji Warzychy. Jacek wpadł jak szalony, uderzył z ostrego kąta, ponownie wywalczył rzut rożny. Kolejne zmiany niewiele dały w obrazie gry, Woś bał się jakby brać ciężar odpowiedzialności na siebie. Na dodatek Francisco radził sobie z nim bez problemu. W 85. minucie kolejna stuprocentowa sytuacja, Warzycha zagrał górą na Małkowskiego, ten uderzył głową, ale w walce powietrznej przegrał i spadł bardzo groźnie na ręce. Jakiś uraz, ale obejdzie się bez zejścia z murawy. Trener nie miał już zmian. W 88. minucie z rzutu rożnego próbował Żurek do Kołodziejczyka, ale obrońcy Lecha niepokonani w powietrzu udowodnili dziś swoją wyższość. Ostatecznie Lech wygrywa. Wykorzystał to, że Śląsk gra co trzy dni, ale na pewno częste występy nie mogą być wytłumaczeniem dla piłkarzy, szczególnie na początku sezonu.

 

Lech Poznań – Śląsk Wrocław 2:0

13’ Magallanes 1:0

18’ Pons 2:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Mirosław Górecki

Widzów: 34435

 

 

 

Arka Gdynia – Wisła Kraków

 

Arka meczów z Wisłą nie wspomina najlepiej. Najpierw porażka w listopadzie 0:3. Później, w ostatniej kolejce kompromitacja i przegrana 3:5. Zawsze o sobie znać dawał Ivanovski, którego trener Głos nie zamierzał omijać przy wyborze pierwszej jedenastki. Mamy oglądać Wisłę ofensywną i... zgraną? Sporo nowych twarzy w klubie: Careca, Bibic, Djukic, Zofcak. Na ławce: Skorski, Diallo. W Arce również nie możemy pominąć wzmocnień Lozic na lewej obronie, Stefanik na lewej flance pomocy. Na ławce środkowy defensor Pluta, który musi poczekać na pierwszą szansę. Arka chce zmazać złą plamę po wpadkach w Pucharze Polski i w końcówce ubiegłego sezonu.

Trener Grabowski od początku zachęcał swoich podopiecznych do akcji ofensywnych. Nie zamierzał odpuszczać i to jego piłkarze mieli przejąć inicjatywę w spotkaniu z nieobliczalną Wisłą, która wydała blisko 3.5 miliona euro na zakupy. Sporą agresywnością wykazał się Malaj, który wszedł tyłem w nogi Zofcaka. Chciał zniechęcić nowego piłkarza Wisły, ale były gracz Sparty miał już spore doświadczenie i nie zamierzał łatwo dziś odpuścić, szczególnie, że chciał korzystnie zaprezentować się przed trenerem. W 2. minucie Djukic podłączył się pod akcję ofensywną, zagrał znakomitą piłkę pomiędzy stopera a prawego obrońcę, ale Ivanovskiego uprzedził golkiper Arki Szczepanik. W 5. minucie znakomity rajd Flavio po podaniu od Toleskiego. Próbował uderzenia, ale zwiódł pędzącego Lewandowskiego, podał w pole karne, gdzie Santos został wyblokowany, próbował ponownie Flavio, ale dla Gulbrandsena strzał nie sprawił problemów. W 11. minucie katastrofalna decyzja Bibica o dryblingu na własnej połówce, przy wsparciu Toleskiego Flavio ruszył odważnie, odebrał piłkę, biegł w kierunku bramki, ale uderzył prosto w bramkarza gości. Wiślacy próbowali gry z pierwszego tempa, ale momentami faule gospodarzy nie pozwalały na przeprowadzenie szybkiej akcji. W 15. minucie Zieliński próbował mocnego uderzenia z dystansu, lecz tym razem Szczepanik okazał się być tym lepszym. W 21. minucie Ivanovski wywalczył rzut wolny z około dwudziestego metra na rzecz Wisły. Wasilewski uderzył rozpaczliwie w jednego z kolegów, ale zespół Białej Gwiazdy całą jedenastką znajdował się na połowie rywala, dlatego z przechwytem nie było ciężko. Zieliński poszukał Lewandowskiego, ten zagrał piłkę w poprzek skierowaną do Novosela, który uderzył lekko po ziemi przy lewym słupku i trafił do siatki. Uciekł spod krycia Orzechowskiemu. Chwilę potem, po wznowieniu gry wszyscy oczekiwali szybkiej odpowiedzi Arki. Na dodatek Djukic z lewej strony pozwolił na zbyt wiele Malajowi, który wbiegł swobodnie w pole karne, ale poniosła go fantazja i przestrzelił w stuprocentowej sytuacji. Djukic natomiast potrafił zrekompensować słabą postawę w obronie dobrym podłączaniem się pod akcje ofensywne. W 27. minucie Wasilewski ponownie uderzał z rzutu wolnego, piłka obiła się od muru, wpadła na piąty metr, gdzie Lewandowski uprzedził o dwa tempa Popovica i świetnie uderzył, golkiper bez szans. 2:0 dla gości. Przedstawienie trwało – w 30. minucie Lewandowski do Zielińskiego na przedpole, ten stał osamotniony, obrona Arki jakby wciśnięta przy bramkarzu, zdecydował się na mocne uderzenie, ale piłka obiła się od poprzeczki i wyszła z linii bramkowej. W pobliżu znajdował się Ivanovski, który przypieczętował gola uderzeniem głową z najbliższej odległości. Bramkarz po rzucie przy pierwszym strzale nie miał szans teraz na interwencję, a obrońcy ponownie zawiedli i pozwolili na zbyt wiele. W 33. minucie stuprocentowa okazja Flavio, który po prostopadłym podaniu miał szansę sam na sam, ale Gulbrandsen wyczuł jego strzał i świetnie wybronił. Do przerwy dominowała Wisła, która wraz z nowymi piłkarzami pokazuje prawdziwą klasę.

W 52. minucie kolejna doskonała okazja Arki, tym razem dobrze prawym skrzydłem przedarł się Flavio po długim podaniu od Malaja, wyczekał trochę przy Wasilewskim, zagrał obok defensora w pole karne, gdzie wbiegał Maximov i z około sześciu metrów trafił w bramkarza, potem tylko obrońcom pozostało wybić piłkę z dala od szesnastki. W 53. minucie nieprzepisowo Popovic powstrzymywał Ivanovskiego i ujrzał jedynie żółtą kartkę. Napastnik Białej Gwiazdy wychodził na dogodną pozycję. Po rozmowie z sędziami, piłkę na osiemnastym metrze ustawił Wasilewski, który tym razem pokazał, że sporo więcej ćwiczy rzuty wolne od swoich ligowych kolegów – piękne przyłożenie i piłka w lewym okienku! 4:0. Wydawało się mało, a Wiślacy nadal nacierali. Gospodarze bezradni, rozłożeni na łopatkach. Trener Grabowski ani myśli przyznać się do błędu. Zachęca swoich piłkarzy do frontalnych ataków. Jednak Wiślacy stwarzali więcej okazji, jak ta w 65. minucie, kiedy Novosel próbował lobować golkipera. Szczepanik w ostatnim momencie wyratował sytuację. W 68. minucie kolejna dobra interwencja Szczepanika po strzale Brozia, który również obył się bez opieki Orzechowskiego. Przy podaniu prawy obrońca wyraźnie zaspał. Jedna z nielicznych sytuacji Arki nadarzyła się w 72. minucie, ale Kaliciak sam meczu nie wygra. Przy tym rezultacie piłkarze Arki za wolno snuli się w polu karnym gości. W 75. minucie Zieliński rządził w środkowej strefie. Po podaniu z linii obrony zagrał za plecy defensorom z drużyny przeciwnej i zobaczył wybiegającego Ivanovskiego na pełnej szybkości. Mocne uderzenie płasko nad ziemią i goool! Prawdziwy pogrom. Ostatni akcent to 87. minuta i Kokoszka z rzutu rożnego na pole karne do... Zielińskiego. Dlaczego nikogo przy nim nie było?! Obrońcy rozeszli się po bokach, jakby zrobili wolną przestrzeń zawodnikowi Białej Gwiazdy. Sebastian przyjął piłkę i uderzył, jakby wykonywał jedenastkę. Pięknym strzałem ustalił wynik spotkania. 6:0 to prawdziwy pogrom. Arka chyba nie zapomniała jak przegrywać w najgorszym stylu. Wisła rewelacyjnie na inaugurację! Kibice wychodzili sporo przed zakończeniem meczu, bo byli zażenowani występem swoich podopiecznych. Gdynia poległa... a za tydzień derby Trójmiasta.

 

Arka Gdynia – Wisła Kraków 0:6

21’ Novosel 0:1

27’ Lewandowski 0:2

30’ Ivanovski 0:3

54’ Wasilewski 0:4

75’ Ivanovski 0:5

87’ Zieliński 0:6

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Marcin Szulc

Widzów: 9888

Odnośnik do komentarza

Korona Kielce – Ruch Chorzów

 

Korona, zapowiadana jako czarny koń rozgrywek obok GKSu. Dlaczego? Bardzo młodzi, ale zdolni piłkarze, posiadający spore umiejętności jak na oczekiwania, które stawia zarząd. W Kielcach zobaczymy kilku nowych graczy, mianowicie mowa o Tapalovicu, Kruprience czy Mikhaltsovie, który zasiadł na ławce. W drużynie Niebieskich sporo nowych twarzy, a wszystko odbyło się poprzez przebudowę linii obronnej Ruchu. Trener Organek nie wyglądał na zadowolonego, gdy jego piłkarze popełniali błędy w głupich momentach, dlatego zdecydowano się na nową linię: Pawlak, Mandic, Karwan, Dylewski. Poza tym w ataku dwóch nowych: junior M. Dziubiński oraz zakupiony z Cracovii Adamczyk. Zaczynamy.

To Korona zaczęła dyktować warunki od pierwszych minut, a zawodnikom Ruchu pozostawały tylko rozpaczliwe wślizgi, które mogły w ostateczności sprawić trochę bólu. Na początku Kielczanie wykorzystywali każdego zawodnika – piłka chodziła ze skrzydła od Augustyniaka przez Kuprienkę i Galkauskasa do Stokica na prawe skrzydło. Petrov i Janik starali się wspomóc linię obrony i zagęszczali środek, dlatego Galkauskas nie miał zbyt wiele swobody. Długie podania na Dziubińskiego zmuszały go do wyjścia do piłek. Gdy ją przejmował, miał przed sobą linię pomocy i dalej obrony, do której nie miał szans już dojść. Na razie zawodnicy gości szukali wspólnego języka. W 6. minucie znakomite prostopadłe podanie Czarneckiego przez całe boisko, które wylądowało u Nunesa na klatce piersiowej, ale zdecydowano, że napastnik znajdował się na pozycji spalonej. Kontrowersyjna decyzja... w 9. minucie kontuzji doznał Kuprienko, musiał opuścić boisko na noszach. W 13. minucie Augustyniak dostał piłkę od Carecy po rzucie z autu, ruszył do przodu, spory pressing wywierał Pawlak, dlatego zdecydował się zagrać na drugie skrzydło do zbiegającego Stokica, ten znalazł się w towarzystwie Karwana i Dylewskiego, ale obrońcy nie wykonywali w jego kierunku znaczących ruchów. Prawy pomocnik uderzył zza pola karnego znakomicie pod poprzeczkę i Kantor bez szans! Korona wyszła na prowadzenie. W 19. minucie była kolejna szansa na podwyższenie, ale zagranie Galkauskasa sprawiło więcej problemów Stokicowi niż pożytku. Ostatecznie po zamieszaniu głową uderzał Drej, lecz skierowany był do góry, więc opadająca piłka nie sprawiła problemu Kantorowi. W 31. minucie Jasiński nie zdążył do piłki, musiał szybko wracać, natomiast Korona nie spieszyła się z atakiem. Oglądaliśmy ciekawy atak pozycyjny. Nunes otrzymał podanie od Dreja, zamierzał grać teraz na ofensywnym pomocniku, wpuścił w pole karne Kosiorowskiego, lecz napastnik spanikował i uderzył za wysoko przy pressingu Dylewskiego. W 35. minucie doczekaliśmy się pierwszej stuprocentowej okazji Ruchu, a dokładniej indywidualną akcją popisał się Adamczyk, który minął najpierw Stokica, potem Dreja, na końcu Bąka, by oddać strzał wprost w bramkarza. Zabrakło już sił. W 40. minucie Dziubiński zbiegł do środka pola, zgrał świetnie tyłem do Petrova, ten starał się zakręcić defensorami, podał do Jasińskiego, który uderzył na lewy słupek, ale fantastyczna interwencja Kowalskiego pomogła Kielczanom. Do przerwy minimalne prowadzenie Korony.

W 48. minucie Petrov i Janik szukali przedarcia przez środkową strefę, ale Nunes wspomagał Tapalovica i Galkauskasa i Korona była jaśniejszym punktem w środkowej części boiska. Być może to Chorzowianie byli częściej przy piłce, ale było to posiadanie bezproduktywne, bo sporo podań wymienianych w obronie kończyło się na długim zagraniu na napastników. W 49. minucie po rozegraniu piłki przez gospodarzy, świetnie Kosiorowski urwał się powracającego Grubesicowi, podał do Galkauskasa, ten przegrał do włączającego się Dreja. Prawy obrońca zaskakująco uderzył, ale Kantor pokazał, że jest solidniakiem. Z czasem Ruch zaczął przejmować inicjatywę w spotkaniu, a dokładniej taka sytuacja miała miejsce po pierwszym kwadransie. W 65. minucie znakomite prostopadłe podanie Petrova do Jasińskiego, który z kilku metrów nieszczęśliwie trafił w Kowalskiego. Próbował R. Dziubiński dobijać, ale ponownie znakomicie Kowalski, który wystrzelił jak z trampoliny w kierunku futbolówki. W 72. minucie podobna okazja, tym razem Jasiński z prawego skrzydła zagrał w pole karne do R. Dziubińskiego, napastnik wygrał pojedynek z defensorami, ale Kowalski to była przeszkoda nie do pokonania. Kolejna świetna interwencja! W 75. minucie zbyt lekki strzał Galkauskasa. Ruch ruszył ponownie do ataku, ale brakowało tego polotu i przede wszystkim szybkości w akcjach. Wszystko działo się wolniej, czytelniej dla gospodarzy. W 77. minucie ostry faul od tyłu Galkauskasa i żółta kartka. Na szczęście M. Dziubiński nie ucierpiał. Z rzutu wolnego strzelił Petrov, ale trafił w poprzeczkę! Futbolówka wyszła w pole karne, gdzie stworzyło się niesamowite zamieszanie, nogę dostawił M. Dziubiński, ale Kowalski ponownie na posterunku!!! Korona jakby w ostatnich kilku minutach spotkania postanowiła się cofnąć do defensywy. W ostatnich fragmentach sporo pracy wkładał w grę M. Dziubiński, który zgrywał do Petrova, a potem oczekiwał dokładniejszego podania. Korona schowana, zamurowała dostęp do bramki i zawodnicy skoncentrowali się jedynie na wybijaniu piłki. Koniec meczu i wielka radość w Kielcach – trzy punkty na inaugurację. Pamiętamy, że rok temu mieli znakomity start. W Koronie Tapalovic przeciętnie, Kuprienko miał za mało czasu, Mikhaltsov bez błysku. Nowi Chorzowianie bardzo przeciętnie, na plus Karwan i M. Dziubiński, bardzo słabo Pawlak i Mandic, Janik podobnie jak środkowi Korony, bez błysku, na dodatek sporo przegrywał z nimi pojedynków.

 

Korona Kielce – Ruch Chorzów 1:0

13’ Stokic 1:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Robert Małek

Widzów: 9172

 

 

 

Polonia Warszawa – GKS Bełchatów

 

Czarne Koszule to kolejna drużyna, która po słabym sezonie musi się podnieść i grać o najwyższe cele – tego wymaga właściciel, ale działacze patrzą bardziej ostrożnie na ligę – wystarczy 10. miejsce, to taki cel minimum. Do spełnienia założeń ściągnięto Szczepanika na życzenie trenera Kucharskiego. Teraz kibice mają wielką nadzieję, że Kucharski nie wywinie numeru i nie zniknie przez najbliższy sezon. Poza tym wzmocniono środek defensywy – Da Silva i Drozdov to nowe nazwiska w naszej lidze. Póki co wypożyczenia, ale jeśli klub zakwalifikuje się do europejskich pucharów to zostaną wykupieni. Spokojnie mogliby grać w Legii czy Śląsku. Trener Białek wystawił rezerwowy skład przeciwko Polonii. Tylko Zając może być graczem, który nadaje się do podstawowego zestawienia, ale ostatnimi czasy musiał pogodzić się z rolą rezerwowego.

Wiadomo było, że Polonia zacznie dyktować warunki na swoim obiekcie. Grają bez osłabień, trener przygotowywał graczy pod tą samą taktyką przez cały okres przygotowawczy. Co ciekawe, Polonia grała skutecznie i efektownie, czyli to, co Kucharskiemu ciężko było wpoić zawodnikom. Pierwszą świetną akcją popisali się w 2. minucie, kiedy Szczepanik zamienił się pozycją z Dimitrijevicem i zagrał do kolegi, ale ten przestrzelił wysoko nad bramką. W 3. minucie Cristiano popisał się znakomitym opanowaniem piłki, odegrał do Mario, który dośrodkowaniem wywalczył korner. Pressing imponujący w wykonaniu gospodarzy. Kilka niedokładnych podań jak to z 5. minuty Scherbaka do nikogo po drugiej stronie boiska. W 8. minucie znakomita pierwsza interwencja Kryszaka przy strzale Łoszakiewicza z kilku metrów. Uderzał po tym, jak Szczepanik został zablokowany przez Palczewskiego. W 12. minucie świetnie z dystansu strzelał Owczarek po wypuszczeniu Dimitrijevica. Na prawym skrzydle nie mogli sobie pograć zawodnicy Polonii, bo najlepiej w defensywie spisywał się Aleksandrowicz. W odbiorze bardzo skuteczny, pokazywał, że zasługuje na pierwszy skład. W 21. minucie mocny strzał Scherbaka odbity tylko od nogi Kuny trafił na korner. W 30. minucie pierwsza dobra akcja GKSu, po tym jak zaczęli wymieniać podania na połowie rywala, piłkarze Kucharskiego tylko przyglądali się jak rozwijała się akcja, w końcu Łukasik podał do Piotrowicza, ten strzelił z szesnastego metra, ale dobrze wybronił Malinowski. W 34. minucie Kryszak nie zdołał wybronić płaskiego strzału Owczarka, ale piłka obiła słupek i wyszła w pole karne, obrońcy zdołali uratować sytuację. Polonia praktycznie całym zespołem na połowie przeciwnika. Tylko Drozdov i Da Silva zostawali z tyłu. Mario lewym skrzydłem, podanie na Łoszakiewicza, ten z pierwszego tempa do Cristiano, Brazylijczyk wypatrzył Szczepanika, Palczewski minięty, Więckowski nie zdążył z interwencją, a nowo zakupiony napastnik pięknie przymierzył i nie dał szans Kryszakowi. Bramkarz GKSu zaliczył kilka udanych obron, ale tym razem zabrakło tego szczęścia. W 39. minucie szybki rzut wolny wykonaniu przez Aleksandrowicza w pole karne rywali, ale Malinowski pewnie chwycił. Szybko Czarne Koszule wyprowadziły kontrę – Dimitrijevic do Szczepanika, ten stracił piłkę na rzecz obrońców, Kryszak otrzymał podanie, podał do Kuny... piłka odbiła się jak od drzewa, ruszył instynktownie Szczepanik, szybko dostawił nogę i uprzedził Kryszaka, bramka! 2:0 do przerwy dla Polonii.

W 47. minucie nadal Polonii było mało, bo tym razem prawą stroną Dżerlek się przedarł, zagrał do Łoszakiewicza, ale był za ostry kąt do strzału, dlatego Więckowski wybił na róg. Cierpliwość popłacała, bo gracze gospodarzy mieli więcej z tego korzyści. W 51. minucie Williams znalazł w pojedynczej akcji Terleckiego, mocne uderzenie z dystansu, ale i tym razem Malinowski przeniósł piłkę nad poprzeczką. Sporo długich i niedokładnych podań do przodu posyłali obrońcy GKSu. Białek nie wyglądał na zadowolonego, szczególnie, że piłkarzom nic nie wychodziło. W 60. minucie kolejna znakomita interwencja Kryszaka po dośrodkowaniu Dimitrijevica, który okazał się strzałem na dalszy słupek. Szczepanik za bardzo chciał się popisać, o czym świadczy 63. minuta i rzut na szczupaka w kierunku piłki. Tylko ją musnął. Podobna sytuacja w 70. minucie, kiedy chciał trafić do siatki z piętki, ale i tym razem Kryszak pokazał, że walczy o pierwszy plac między słupkami. Wejście Mikołajczaka niewiele pomogło, podobnie Zarytskiego, który nie otrzymywał żadnych podań. GKS jakby stracił koncepcję gry. Polonia zdominowała spotkanie i pokazała na koniec kunszt wykańczania akcji – 87. minuta i Dimitrijevic zagrał długie dośrodkowanie na Woźniaka, strzał z główki, piłka odbiła się od ziemi, skozłowała przed Kryszakiem... gol! Aleksandrowicz przegrał ten pojedynek, pierwszy w tym meczu. GKS szukał trafienia kontaktowego, ale skończyło się na stracie w doliczonym czasie gry – odbiór Owczarka, szybkie wyprowadzenie kontry, zagranie do Woźniaka, do prawego pomocnika nie zdążył dobiec Aleksandrowicz, a ten już zdołał dograć do Witkowskiego, strzał z piętnastego metra po ziemi, bramka! 4:0 i pogrom. GKS bardzo słabo, liczymy, że na Vitorię się podniosą. Polonia brawo! Po wzmocnieniach w obronie nie mieli wielkich problemów z przerywaniem akcji gości. Szansę dostał Scherbak, ale głównym bohaterem został Szczepanik, nowy zakup Kucharskiego, który od maja ubiegał o piłkarza.

 

Polonia Warszawa – GKS Bełchatów 4:0

37’ Szczepanik 1:0

39’ Szczepanik 2:0

87’ Woźniak 3:0

90+2’ Witkowski 4:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Daniel Stefański

Widzów: 5879

 

 

 

Cracovia Kraków – Odra Wodzisław

 

Wydawało się, że wielu kibiców przyciągnie to spotkanie. To tylko pozory. W Odrze pojawił się nowy szkoleniowiec, to takie większe wydarzenie po rezygnacji Kubinioka. W Krakowie sytuacja niezbyt ciekawa po pierwszym meczu pucharowym – porażka ze Spartą zmusiła Laskosza do wystawienia rezerwowego(!) garnituru przeciwko Odrze. Cała jedenastka to piłkarze, którzy nie mieli zbyt wielu szans w pucharach. Mają okazję wykazać się dobrą grą na inaugurację. W Odrze nikt nie debiutuje. Dwóch nowych: Sapela i Smoliński na ławce.

W 1. minucie znakomita pierwsza okazja Cracovii, a wszystko po dobrej wypracowanej akcji z wykorzystaniem podań po ziemi. Uderzał Khcharem po podaniu Adamskiego z prawego skrzydła, jednak tym razem dobrze pokazał się Karim. Witkowski, pewniak u Kubinioka, usiadł na ławce rezerwowych. Chwilę potem Amodu świetnie wypatrzył Biskupa na lewej stronie, jednak podanie pozostawiało wiele do życzenia. Biskup zesłany do lewego narożnika zagrał w pole karne, główkował Lenart, ale za lekko, by zaskoczyć Karima. W 6. minucie to Odra mogła objąć prowadzenie. Wszystko dzięki dobrej akcji Koniecznego, który zagrał do Fernandeza na pełnym biegu, ten odegrał za Amodu do nabiegającego Nagiego, uderzenie po ziemi, ale Zawadzki fantastycznie skrócił kąt prawemu pomocnikowi Odry. W 8. minucie doskonałe zagranie Amodu za linię obrony w kierunku Lenarta, ale napastnik Cracovii został w ostatnim momencie wytrącony z równowagi. Świetna interwencja Dziubińskiego. Amodu w 11. minucie podłączył się pod akcję ofensywną, zagrał do Khcharema, ten popchany przez Grada przypadkiem zagrał do Koniecznego, który z pierwszej piłki zagrał prostopadłe podanie do Lenarta, który nie zdecydował się na strzał z ostrego kąta, lecz zagrał do Biskupa, który z kilku metrów wpakował piłkę do siatki Karima. Obrona Odry zaskoczona. Cracovia dobrze zawiązała tę akcję. W 15. minucie ponownie w natarciu Cracovia, tym razem szukał szansy Adamski, ale nie myślał podobnie do Lenarta, lecz sam polował na gola, dlatego oddał strzał, zablokowany, wywalczył tylko rzut rożny. W 26. minucie strzał z rzutu wolnego wykonany przez Koniecznego, lecz wysoko nad poprzeczką. Odra jakby bez pomyślunku na grę. W 32. minucie już nie szukał bezpośredniego strzału, lecz zagrał na głowy kolegów, tym razem dobrze Kościukiewicz, Cracovia wyszła z kontrą, ale Wasilewski pod naporem rywali miał spore problemy z rozegraniem. W 34. minucie rzut rożny dla Pasów, zagranie Koniecznego na głowę Adamskiego, a pomocnik uderzył... w poprzeczkę! Piłka wyszła poza boisko. W 37. minucie ostatnia dobra okazja w tej połowie w wykonaniu Cracovii, kilka dobrych piłek po ziemi, zagranie na Biskupa, dogranie na głowę Lenarta, jednak Dziubiński pokazywał, że nadal jest liderem formacji defensywnej gości. Do przerwy prowadzenie gospodarzy na stadionie w Sosnowcu.

W 51. minucie pierwsza okazja w tej części gry. Fernandez po zagraniu Moneke na pełnej szybkości ruszył w kierunku bramki Zawadzkiego, poszukał Mitrovica, który uciekł spod krycia Kościukiewicza, ale tym samym ruchem skazał się na pościg Dao. Czarnoskóry obrońca zachował się idiotycznie, bo mógł sprokurować rzut karny, jednak Mitrovic szukał strzału i minął wślizg, uderzył... słupek! Szybko interweniował Zawadzki. Moneke miał odgrywać rolę rozgrywającego, ale w tłumie, jaki tworzył się w środkowej strefie, nie miał pola do popisu. W 56. minucie Fernandez próbował przedrzeć się prawym skrzydłem, ale wywalczył rzut rożny. Interwencja Amodu zapobiegła zagrożeniu tylko na chwilę. W 56. minucie Konieczny zagrał z tego rzutu rożnego w kierunku Demiriego, ten wygrał pojedynek powietrzny z Adamskim i z Kanu, który biernie się przyglądał i przegrał pojedynek o pozycję, uderzenie z kilku metrów i Zawadzki bez szans. Mamy wyrównanie. Odra jakby złapała wiatr w żagle, sporo zamieszania robił Fernandez, ale podania nie były zbyt dokładne, dlatego akcje Odry wyglądały jak walka z bagnem. W 66. minucie uderzenie Moneke z dystansu, ale nad poprzeczką. W 69. minucie Konieczny najpierw znalazł w polu karnym Mitrovica, ale ten otoczony przez dwóch rywali oddał piłkę z powrotem do lewoskrzydłowego, zagranie na dalszy słupek, gdzie bliski pokonania Zawadzkiego był Wołkiewicz. W 79. minucie strzał z dystansu Gurgi, lecz broni ponownie Zawadzki. Wejście Eze i Michniewicza miało rozruszać Pasy, jednak musieli częściej bronić się przed atakami gości. W końcu w 83. minucie znakomite uderzenie Michniewicza z ostrego kąta uderzyło w spojenie. Cracovia naciskała, jednak okazywali to w sposób agresywny, co Konieczny przypieczętował żółtym kartonikiem. Amodu ponownie prezentował swoje podania w poprzek boiska, lecz były to zagrania do nikogo. Ostatecznie Cracovia remisuje. Rezerwowy zespół w pierwszej połowie prezentował się bardzo dobrze, w drugiej Odra zepchnęła rywala do defensywy. Nowy trener, Chybiorz, będzie miał sporo czasu na udowodnienie swojego zaangażowania i pokazania swojego warsztatu trenerskiego, dlatego jeszcze nie oceniamy. W czwartek Cracovia zagra w pucharach, zapewne całkiem inną wyjściową jedenastką.

 

Cracovia Kraków – Odra Wodzisław 1:1

11’ Biskup 1:0

56’ Demiri 1:1

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Marek Karkut

Widzów: 6132

 

 

 

ŁKS Łódź – Legia Warszawa

 

Pojedynek beniaminka z faworytem do mistrzostwa. Wicemistrz kraju zatrudnił nowego trenera. Szkoleniowiec Skura ma szansę debiutu w barwach Legii. Nie dokonał żadnych(!) wzmocnień. Stwierdził, że obecni gracze to wystarczający materiał do zdobycia mistrzostwa Polski. Na pewno będzie to trudne zadanie przy silnej Wiśle, Lechu czy Śląsku oraz nieobliczalnej Cracovii. Dodajemy do tego rozgrywki europejskie, gdzie Legia zagra rewanż z Bazyleą już w środę. Trochę słów o ŁKSie – nowy trener z nową drużyną w Ekstraklasie. Wygląda na to, że trener Płaskownikowski nie należy do szerokiej inteligencji trenerskiej. Najpierw głupie słowa o środku tabeli, a teraz... Świątek na lewej obronie, a Kozłowski na prawej! Iście znakomite posunięcie nowego trenera w polskim środowisku! Kuba i Piotrek trenowali na swoich pozycjach, a może to jakieś zaskoczenie zastosowane przeciwko Legii?

W 1. minucie znakomite posunięcie Koniecznego, który nie chciał dać wznowić grę Gueye z autu, dlatego tuż za linią boiska wykopał piłkę za stadion w Łodzi. Jakiś szczęśliwiec stał się właśnie posiadaczem piłki Ekstraklasy z odciśniętym korkiem. Trener Skura mówił, że zamierza wystawić rezerwowy skład, podobnie jak Cracovia czy GKS, ale my widzimy dziewięciu graczy z podstawowej jedenastki. W 2. minucie Bernal zagrał do Fernandeza, a ten popisał się sztuczką techniczną i rzucił piłkę na głowę Kowalczyka. Napastnik Legii trafił wprost w ręce Króla. Powoli poznajemy zawodników ŁKSu, ale od początku meczu we znaki dawali się Kozłowski i Świątek, którzy musieli czasami korzystać ze swojej słabszej nogi, co przynosiło sporo negatywnych konsekwencji w postaci strat. W 11. minucie Król bardzo wysoko, ale bardzo blisko wybił piłkę sprzed pole karne, Gueye wybiegł do Koniecznego, wygrał pojedynek główkowego, my się zastanawiamy gdzie linia obrony, bo piłkę przyjął Kowalczyk i... ruszył przed wolną przestrzeń. Defensorzy gdzieś się rozeszli i musieli wracać za napastnikiem. Kowalczyk zaczekał, zagrał do Bernala, szybkie rozegranie z pierwszego tempa, w końcu Fernandez podał do Kowalczyka, napastnik urwał się spod opieki Polaka, uderzył po ziemi i trafił do siatki w lewy narożnik bramki. Sporo niedokładnych podań charakteryzowało akcje Legii. Musieli szukać wspólnego języka, czasami dostawali podania za plecy i spowalniali sytuacje. W 15. minucie dobry strzał Fernandeza zza pola karnego, ale wprost w Króla, który wypluł piłkę przed siebie. Wybili obrońcy. W 18. minucie popis ligowy, czyli uderzenie (tym razem Garcii) z rzutu wolnego w mur! Brawo! Ręce same składają się do oklasków. W 23. minucie pierwsza sytuacja ŁKSu i od razu można nazwać to przysłowiową setką, bo świetne zagranie Świątka do Gacevica to raz, a dwa to podanie w pole karne pomiędzy stoperów, Mitic uderzył, ale instynktowną interwencją popisał się Soley. Legia w natarciu. Tak się wydawało, dopóki Mastelarz niedokładnie zagrał do Garcii. Futbolówkę zgarnął Gacevic, ruszył w kierunku bramki rywali. Przebiegł połowę boiska, podał w pole karne, gdzie wracał Mastelarz. Ten środkowy obrońca na tyle niefortunnie dotknął piłki, że wpakował sobie gola do własnej siatki. Koniec emocji, ucichł sektor gości, natomiast Łodzianie wybuchnęli radością. W 33. minucie Bernal szukał rzutu karnego, bo wbiegł pomiędzy dwóch obrońców, Świątka i Polaka, złapany w kleszcze padł na murawę, ale nie ma mowy o przewinieniu.

Po przerwie swoje lepsze minuty mieli gracze ŁKSu, którzy, póki co, chcieli nawiązać walkę z faworytem do mistrzostwa. Pierwszy dowód to 52. minuta i świetna akcja Gacevica, zagranie do środka pola, gdzie znalazł się Konieczny, świetnie przyłożył się do strzału, mógł zaskoczyć Soleya, ale piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką. Skura zaniepokojony. Dlaczego? Myślał chyba, że zdominuje spotkanie. Liczył, że ofensywne nastawienie jak w Wiśle przyniesie korzystny rezultat, ale to ŁKS zaczął dyktować warunki. W 64. minucie kolejna szansa dla gospodarzy po stracie Owusu. Do piłki ruszył Mitic, wygrał pojedynek z Sibandą, uderzył po ziemi, znów Soley pokazał klasę! W 70. minucie Kowalczyk pospieszył się ze strzałem po podaniu Fernandeza i obił bandę reklamową. W 73. minucie z rzutu wolnego szansy szukał Wójcik, ale po obiciu muru przy zamieszaniu Legioniści uratowali się długim wybiciem piłki. Zrobiła się spora kopanina na boisku. Jak to mówią trenerzy: typowy mecz walki. W 82. minucie Kowalczyk zmarnował stuprocentową sytuację po podaniu Bernala i ostrzelił twarz golkiperowi. W 86. minucie Owusu zagrał z rzutu wolnego z prawej strony w kierunku Lisa. Środkowy obrońca uderzył... goool! Legia w końcówce wyszła na prowadzenie. Lis w powietrzu obezwładnił Kozłowskiego, który przez całe spotkanie kiepsko czuł się na prawej stronie obrony. Do końca meczu Wojskowi musieli chronić się przed uniknięciem kompromitacji, bo ŁKS naciskał, ale niewiele strzałów z tego wynikło. W końcu Legia wygrała, ale po wielkich męczarniach. Przed Skurą sporo pracy, jeśli chce osiągnąć lepszy wynik niż Grzelak, któremu kibice zgotowali niesamowite powitanie. Wywiesili transparent: Grzelak – dziękujemy! Skura – do roboty! Pomimo wyjazdu, zgromadzili się w licznym gronie. To chyba zasługuje na największe brawa. ŁKS ambitnie, ale zabrakło kropki nad i. Terminarz trudny, dlatego remis mógłby ich podnieść na duchu.

 

ŁKS Łódź – Legia Warszawa 1:2

11’ Kowalczyk 0:1

26’ Mastelarz (og) 1:1

86’ Lis 1:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Adam Lyczmański

Widzów: 7001

 

 

Tabela Polska Ekstraklasa (1/30)

 

Jedenastka 1. Kolejki Polskiej Ekstraklasy:

Kowalski (Korona) – Francisco (Lech), Amodu (Cracovia), Tarachulski (Lechia), Dziubiński (Odra) – Stokic (Korona), Magallanes (Lech), Semenov (Polonia B.), Zieliński (Wisła) – Szczepanik (Polonia W.), Ivanovski (Wisła)

 

 

Najlepsi strzelcy:

Ivanovski (Wisła) 2 gole

Szczepanik (Polonia W.) 2 gole

 

Najlepsi asystenci:

Zieliński (Wisła) 2 asysty

 

 

Najbliższe mecze:

 

Eliminacje Ligi Mistrzów:

 

4. sierpnia, środa

20:45 Anderlecht Bruksela – Śląsk Wrocław, Polsat

 

Liga Europejska:

 

5. sierpnia, czwartek

18:00 Vitoria Setubal – GKS Bełchatów, Polsat Sport Extra

20:00 Legia Warszawa – FC Basel, Polsat Futbol

20:45 Cracovia Kraków – Sparta Praga, Polsat, Polsat Sport

 

 

2. kolejka:

 

6. sierpnia, piątek

17:45 Arka Gdynia – Lechia Gdańsk

20:00 Lech Poznań – Ruch Chorzów

 

7. sierpnia, sobota

14:45 Korona Kielce – Odra Wodzisław

17:00 ŁKS Łódź – Śląsk Wrocław

19:15 Zagłębie Lubin – Polonia Bytom

 

8. sierpnia, niedziela

15:00 Cracovia Kraków – GKS Bełchatów

15:00 Legia Warszawa – Wisła Kraków

17:00 Górnik Zabrze – Polonia Warszawa

 

 

_________________________

Kontuzje – czekam na składy pucharowców, LM i LE zostaną rozegrane w czwartek wieczorem. Ligę planuję na sobotę. Zawodnicy kontuzjowani na tej liście zapewne nie będą gotowi na 2. kolejkę, bo musicie brać pod uwagę jeszcze dojście do pełni kondycji!

Nauczcie się w końcu korzystać z tej listy, bo niektórym zdarzają się wpadki i podają mi graczy, którzy jeszcze sporo czasu będą się leczyć.

Odnośnik do komentarza

Krystian Grzelak, Manchester City, wcześniej Legia Warszawa:

Łza się w oku kręci, kiedy słyszy się słowa podziękowania od kilkuset osób, które kochają ten sam klub, co Ty. Oglądałem spotkanie z ŁKS-em ze stadionu i cieszę się, że chłopcy zwyciężyli w trudnym, inauguracyjnym meczu. Wierzę, że trener Skura wywalczy mistrzostwo, bo ma do tego wszelkie podstawy. Podczas najbliższego meczu przy Łazienkowskiej na pewno mnie nie zabraknie, choć rozczaruję znajomych z loży honorowej, bo to nie stamtąd obejrzę to spotkanie. Chciałbym pożegnać się z kibicami w niekonwencjonalny sposób. Do zobaczenia w czwartek!

Odnośnik do komentarza

Łukasz Głos, Wisła Kraków

Byłem pewien optymizmu przed meczem z Gdynią, ale nie sądziłem że uda nam się rozbić Arkę! Rywale dziś rozczarowali i Pan Grabowski będzie mieć dużo materiału do analizy. Z naszej strony cieszy zwłaszcza wysoka skuteczność, na siedemnaście oddanych strzałów aż 14 leciało w światło bramki, a reszta była zablokowana. Chciałbym pochwalić również nowych zawodników, którzy świetnie weszli w zespół. Za tydzień szlagierowe spotkanie z Legią, mam nadzieję że zawodnicy w przeddzień moich urodzin sprawią mi prezent i wywieziemy ze stolicy korzystny rezultat.

Odnośnik do komentarza

Damian Organek, Ruch Chorzów

 

Trudno, przegraliśmy. Straciliśmy bramkę na początku spotkania i trochę czasu minęło, zanim się z tym oswoiliśmy. Rywal nie wykorzystał tego rozkojarzenia ponownie, ale my po ogarnięciu się nie potrafiliśmy wyrównać. Mieliśmy swoje okazje, oddaliśmy więcej strzałów niż rywal, ale zabrakło nam szczęścia, jak choćby w sytuacji, gdy Petrov trafił w poprzeczkę.

Zawiodła pomoc, szczególnie skrzydła, na które do tej pory zawsze można było liczyć. Słabszy mecz Jasińskiego, Grubesić po raz pierwszy w składzie od kontuzji z wiosny. W środku spalił się nowy Janik. Przyzwoicie w obronie, na plus na pewno młody Karwan, który był niedoceniany w poprzednim klubie.

W ataku postawiłem na młode Mariusza Dziubińskiego i nie zawiodłem się. Walczył, podawał, udzielał się w polu karnym rywala. Adamczyk, poza jedną akcją, praktycznie niewidoczny. Zdecydowałem się go w drugiej połowie wpuścić za niego ojca Mariusza, Rafała Dziubińskiego. Dziubiński senior nie potrafił jednak dać nam punktów.

Teraz jedziemy do Poznania, będę cieszył się z każdego zdobytego punktu na Bułgarskiej.

Odnośnik do komentarza

Paweł Laskosz - Cracovia Kraków

 

Ten mecz mogliśmy zarówno wygrać jak i przegrać. Rezerwowa jedenastka spisała się poprawnie w spotkaniu z trudnym rywalem - co jak co Odra nigdy nam nie leżała, jak choćby w zeszłym sezonie. Cieszy mnie dobra postawa w tym meczu Amodu, który po słabym początku zaczyna prezentować się coraz lepiej, a co za tym idzie Osuch nie może czuć się pewniakiem na lewej stronie obrony. Teraz czeka nas bardzo ważny pojedynek rewanżowy z Spartą Praga. Mam nadzieję że odpoczynek, jaki zafundowałem kluczowym graczom, przyniesie oczekiwany skutek w postaci dobrej gry i zwycięstwa. Mam nadzieję że nie zawiedziemy kibiców.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...