Skocz do zawartości

Magazyn Polska Ekstraklasa


Escort

Rekomendowane odpowiedzi

Damian Organek, Ruch Chorzów

 

Zagraliśmy dobry mecz. Skupiliśmy się na defensywie i byliśmy w tym elemencie w 100% skuteczni. Świetny mecz młodego Karwana, będą z niego ludzie. Wygrał chyba wszystkie pojedynki główkowe.

Niestety coś szwankuje w ataku, trzeba będzie się poważnie zastanowić nad kształtem tej formacji. Być może więcej szans dostaną młodzi zdolni.

Odnośnik do komentarza
GKS sięga po Superpuchar Polski. Falstart Śląska, czy zasłona dymna?

 

W meczu o Superpuchar Polski mistrz kraju z ubiegłego sezonu, Śląsk Wrocław, nieco niespodziewanie uległ zdobywcy Pucharu Polski, GKSowi Bełchatów. Mecz od samego początku stał jednak na bardzo wysokim poziomie. Obie drużyny raz po raz stwarzały sobie okazje do zdobywania bramek. O ile w pierwszej połowie nieznaczną przewagę miał Śląsk, o tyle w drugiej gra się wyrównała. Śląsk jednak powinien był ten mecz wygrać, gdyby nie fatalny błąd Skrby, który odgrywał do środkowych obrońców, a ich niezrozumienie wykorzystał napastnik Bełchatowian. Superpuchar nie miał jednak najwyższych priorytetów u trenera Polo, stąd ta porażka pewnie za bardzo nie zaboli. Oto co o meczu powiedzieli piłkarze oraz trener Śląska.

 

 

 

Marco Polo:

 

Zagraliśmy dobre zawody i powinniśmy ten mecz wygrać. Niestety jeden indywidualny błąd sprawił, że w doliczonym czasie gry straciliśmy gola na wagę remisu i dogrywki, w której swoją szansę wyczuli piłkarze trenera Białka. Chciałbym mu serdecznie pogratulować tej wygranej, bo jego podopieczni również na nią bardzo mocno pracowali. My zaś musimy wyciągnąć wnioski z tej przegranej i powrócić do tego, co cechowało naszą grę w minionym sezonie, czyli żelazna konsekwencja i dyscyplina taktyczna. Gdy tego brakuje, kończy się tak jak dziś w Warszawie.

 

 

 

Nemanja Skrba:

 

Wiem, że zawaliłem. Ten gol w doliczonym czasie to moja wina. Nie powinienem był podawać w takiej ryzykownej sytuacji. Trudno. Co się stało, to się nie odstanie. Mam tylko nadzieję, że trener Polo nie straci do mnie zaufania i w kolejnych spotkaniach będę mógł się zrehabilitować Gra w Śląsku daje mi dużo przyjemności, a dzisiejszy mecz to kolejne cenne doświadczenie w moim piłkarskim życiu. Równie przydatne jak te, gdy drużyna wygrywa. Ufam, że trener pomoże nam odrobić zadanie domowe i dobrze przygotować się do rewanżu w Lidze Mistrzów.

 

 

 

Grzegorz Małkowski:

 

Wydaje mi się, że kibice nie mogą narzekać na poziom sportowy tego widowiska. Obie drużyny zaprezentowały naprawdę genialną formę, ale urok Superpucharu jest taki, że tu nie może być remisu. Któraś drużyna musi przegrać, aby inna mogła wygrać. Wiem, że to banały, ale trudno mi znaleźć inne słowa do opisu tego meczu. Z jednej strony zasłużyliśmy na wygraną, będąc drużyną, która przez ponad godzinę dominowała na boisku, ale z drugiej strony, przegrana GKSu też byłaby poniekąd niesprawiedliwa, ponieważ drużyna ta również stworzyła sobie sporo doskonałych okazji bramkowych i prezentowała naprawdę dobry futbol. Teraz już jednak skupiamy się tylko na Lidze Mistrzów i startującej niedługo Ekstraklasie, gdzie będziemy chcieli obronić tytuł mistrzowski.

 

 

 

Bogdan Mazurek:

 

Biegaliśmy, walczyliśmy, staraliśmy się, a mimo to ulegliśmy. Nie mamy się jednak czego wstydzić, bo GKS pokazał, że w tym sezonie będzie na pewno wysoko mierzył. Jeśli tylko piłkarze trenera Białka utrzymają formę w rozgrywkach ligowych, mogą się liczyć w walce o europejskie puchary. Dla nas ten Superpuchar to nie był priorytet, raczej forma jeszcze szlifowania formy przed decydującymi rozgrywkami w Lidze Mistrzów i startem Ekstraklasy, dlatego nie rozpaczamy po porażce, choć na pewno kolejne trofeum ładnie by się komponowało w klubowej gablocie. Mamy jednak inne cele i już rozpoczynamy ich realizację.

 

 

Odnośnik do komentarza

Dawid Białek, GKS Bełchatów:

Po pierwsze, chciałbym podziękować trenerowi Polo za gratulacje. Widać, że jest to człowiek z klasą i mimo, że nieczęstko mu się to zdarza, potrafi przegrywać. Mam nadzieję, że ta porażka nie podetnie im skrzydeł i awansują do fazy grupowej Ligi Mistrzów, bo na pewno polskiej lidze jest to potrzebne.

Co do samego meczu, to był naprawde wyrównany. Cieszy mnie bardzo nie tylko fakt, że wygraliśmy, ale też że udało nam się zapełnić stadion. Granie przed wielką widownią to na pewno dobre przetarcie przed meczami o Ligę Europejską. W całym meczu chyba Śląsk miał lekką przewage, ale jak ma się słabszy dzień to też trzeba umieć wygrywać i dzisiaj chłopaki pokazali że potrafią. Pierwszy gol dla nich, nie dość, że po stałym fragmencie gry, to jeszcze komiczny. Vinicius na pewno nie będzie miło wspominał 26. minuty swojego debiutu, jednak poza tym niefortunnym wydarzeniem, grał dobrze. Bardzo ładnym golem wyrównał Giel, widać, że powoli zgrywa się z drużyną. Będzie on na pewno ważnym ogniwem tego zespołu. Cieszą też gole zmienników, Łukasika i Zająca. W tym sezonie na pewno dostaną troche więcej szans, jako że odeszli Wasilewski i Kowalczyk. Na pewno ważnym elementem tego meczu było przygotowanie fizyczne, przed samym spotkaniem mieliśmy dwa tygodnie gdzie z nikim nie graliśmy, wykorzystaliśmy ten czas na zgrywanie drużyny i troche odpoczynku przed długim sezonem. Widać, że zespół był świeży i głownie dzięki temu udało się wygrać z podmęczonym już w dogrywce Śląskiem.

Na sam koniec chciałbym zareagować na słowa Pana Moniuszki. Jeśli Palikot polskiego futbolu twierdzi, że jego zespół rozstrzela GKS, to jest po prostu głupi. Osobiście zjem jego fikuśny kapelutek, który postawił na to, że nie zdobędziemy Pucharu Polski, jeśli Lechia strzeli nam więcej goli w dwumeczu, niż Śląsk w Superpucharze.

Odnośnik do komentarza

Michał Moniuszko, Lechia Gdańsk

Panie Karpiński, przypomina mi pan ratlerka. Małe toto, nikomu niepotrzebne, nikogo nie zabije - ba, ze względu na gabaryty nawet nie urazi! - a szczeka głośniej niż największe bestie tego świata. Znajdzie sobie pan lepiej drewnianą chatkę (na Śląsku pewnie pan ma znajomych, którzy mieszkają i chwalą sobie takie chatki), usiądzie i zamknie swe przepiękne usteczka, a prowadzenie Hanysowstwa przekaże komuś bardziej kompetentnemu. Choć nie, wystarczy żeby pan zamknął się w komórce i przestał oddychać na 3-4 godzinki.

Odnośnik do komentarza

18.07.2010 r.

 

Arka skromnie pokonuje pierwszoligowca. Mieli znaczną przewagę, sporo sytuacji stworzyli, ale gola zdobył jedynie Antczak, rezerwowy pomocnik. Wisła niespodziewanie pokonała Valencię, która zdecydowała się przyjechać do Polski na mecz kontrolny. Biała Gwiazda zaprezentowała się wyśmienicie i można mówić, że to jeden z lepszych spotkań trenera Głosa. Zagłębie niespodziewanie uległo Widzewowi, który zbroi się do walki o awans. Cele Lubinian mniej znane, ale zarząd chciałby powtórzyć miejsce z ubiegłego sezonu. Trener Kowalczyk pewnie ma jeszcze większe apetyt. W ramach pucharu rozgrywanego w Bytomiu, Polonia uległa Realowi Valladolid, a trener przetestował taktykę z jednym napastnikiem z przodu. Test wypadł blado na tle mocniejszego rywala.

 

Arka Gdynia – GKS Katowice 1:0 (41’ Antczak)

Wisła Kraków – Valencia 3:2 (42’ 59’ Ivanovski, 77’ Broź – 18’ Munoz, 50’ Rivera)

Zagłębie Lubin – Widzew Łódź 1:2 (1’ Careca – 18’ Górski, 25’ Wierzbicki)

 

 

Polonia Cup:

Polonia Bytom – Real Valladolid 1:2 (87’ Stefański – 3’ Pons, 60’ Diez)

Znicz Pruszków – Konyaspor 4:0

 

19.07.2010 r.

 

Znów Korona w natarciu. Teraz już przylecieli do kraju. Trener Gil wrócił do swojej miejscowości, gdzie zmierzył się z tutejszą Wisłoką. Nie rozgromił jej tak, jak rywali na zgrupowaniach. Korona zaprezentowała swój własny styl. Lechia znakomicie zagrała przeciwko Cadizowi, a co najważniejsze – skutecznie.

W ramach Polonii Cup Bytomianie zajęli 3. miejsce po pokonaniu tureckiego Konyasporu.

 

Korona Kielce – Wisłoka Dębica 3:0 (15’ 71’ Galkauskas, 25’ Kuprienko)

Lechia Gdańsk – Cadiz 3:0 (46’ 72’ Jasiński, 90+2’ Augustyn)

 

 

Polonia Cup:

Polonia Bytom – Konyaspor 4:0 (2’ Didi, 45+2’ Semenov, 61’ Tucker, 90’ Klimavicius)

Real Valladolid – Znicz Pruszków 3:1

 

 

 

 

 

Mecze na Mistrzostwach Europy U-19:

 

Faza grupowa:

 

Polska – Czechy 2:2

17’ Zitka 0:1

31’ Sadowski 1:1

80’ Nedved 1:2

88’ Moskal 2:2

 

Składy

Statystyki

 

Holandia – Polska 0:6

19’ Lachowski (kar) 0:1

29’ Więckowski 0:2

35’ Więckowski 0:3

42’ Więckowski (kar) 0:4

60’ Matusiak 0:5

89’ Łągiewka 0:6

 

Składy

Statystyki

 

Polska – Szwajcaria 2:0

16’ Moskal 1:0

88’ Szewczyk 2:0

 

Składy

Statystyki

 

Polska świetnie spisała się w szczególności w spotkaniu z Holandią. O takich wynikach możemy pomarzyć na Euro, ale widać, że posiadamy bardzo zdolną młodzież, która jest w stanie powalczyć. Polska nadal w grze, wyszła z grupy z 7 punktami i powalczy z Danią w półfinale. Liczymy na to, że zawodnicy będą dawać z siebie wszystko jak w fazie grupowej. Wielu z tych chłopaków już dziś gra w Ekstraklasie z powodzeniem.

 

 

______

Opóźnienie spowodowane jest... studiami. Niestety, w weekendy będę starał się rozgrywać jedną, a w porywach dwie kolejki ;) liga tuż tuż... wkrótce rewanże pucharów (dziś, max. jutro).

Odnośnik do komentarza

Michał Karpiński, Polonia Bytom:

 

Turniej Polonia Cup wyszedł nam przyzwoicie, choć pierwszy mecz niespecjalnie nam się udał. Co prawda Real Valladolid to mocny jak na nasze warunki zespół, to mogliśmy pokusić się o lepszy rezultat. Taktyka z jednym snajperem nie zdała egzaminu, ale nie rezygnuję z tego pomysłu. W meczu o trzecie miejsce rozgromiliśmy Konyaspor, bardzo mnie cieszy nasz kolejny pogrom w okresie przygotowawczym. Liga rusza za półtora tygodnia, w międzyczasie będzie eliminować błędy, aby w pełni przygotowanym rozpocząć sezon.

 

Panie Moniuszko, weź się pan nie pogrążaj. Na pana miejscu schowałbym się gdzieś w odludnym miejscu i najlepiej pozostał tam jak najdłużej. Nie chcemy oglądać pana w polskim futbolu, bo pan zatruwa społeczeństwo swoim idiotyzmem i buractwem!

Odnośnik do komentarza

Łukasz Głos, Wisła Kraków

Zwycięstwo z Valencią, nawet jeśli był to tylko mecz towarzyski, jest wielkim powodem do dumy. To przecież znakomity zespół, który do Krakowa przyjechał ze wszystkimi tuzami - z Ricardo Munozem na czele. Nie popadamy jednak w przesadną euforie i zdajemy sobie sprawę, że nasz triumf nie oznacza wcale, iż dobrą dyspozycję zaprezentujemy w lidze. Oczywiście uczynię wszystko by tak się stało, nie mogę się już doczekać ligowej inauguracji i powrotu do ekstraklasowej rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza

20:45 FC Zestaponi – Śląsk Wrocław, 2. runda eliminacji Ligi Mistrzów, rewanż, brak transmisji

 

Skład bez zmian. O sile Śląska mają decydować skrzydła, czyli Warzycha i Kiła, którzy dołożyli sporą cegiełkę do sukcesu, jakim było zdobycie Mistrzostwa Polski. Po ostatniej pechowej porażce o Superpuchar Polski podopieczni Polo musieli lecieć do Gruzji, by w ramach rewanżu podejmować FC Zestaponi. W pierwszym meczu padł wynik 2:0 dla Śląska. Kibice, którzy przyjechali w liczbie około 50 osób liczą, że uda się i tutaj wygrać.

W 2. minucie bardzo dobre prostopadłe podanie od Piątka otrzymał Warzycha, ale kolejne zagranie do Małkowskiego bardzo niedokładne i napastnik miał sporo problemów z dojściem do futbolówki. O wiele lepiej poukładanym zespołem pod względem taktycznym wydawał się być mistrz Gruzji. Dobrze ustawiali się i asekurowali swoje własne pozycje. W 10. minucie Śląsk wywalczył rzut wolny i nie było mowy, by Skrba nie skorzystał z okazji. Ustawił piłkę na 23. metrze i przymierzył, ale piłka trafiła w poprzeczkę i wyszła poza obszar gry. Na następną akcję trzeba było czekać do 15. minuty, jednak Małkowski nie zdążył do prostopadłej piłki. Uprzedził go golkiper. W 21. minucie kilka składnych podań rywali, w końcu przedarli się swoim lewym skrzydłem, gdzie za rywalem nie zdążył Piątek, szybkie wypuszczenie, jeszcze szybsze dośrodkowanie z pierwszej piłki, futbolówka spadła na dalszym słupku na nogę Barabadze, który wpakował ją do siatki. Niespodziewanie Gruzini wyszli na prowadzenie. Mieli kilka swoich nieśmiałych akcji, aż w końcu udało się udokumentować to golem. W 25. minucie Śląsk chciał udowodnić, że będzie liczył się w pojedynku z gospodarzami, ale niecelnym strzałem popisał się Warzycha. W 30. minucie Górecki spróbował ryzykownego, ale skutecznego podania górą w bardzo techniczny sposób w kierunku wysuniętego napastnika, który siłowo wygrał pojedynek ze stoperami, ci nie mogli go powstrzymać w inny sposób, by nie spowodować jedenastki, bramkarz popełnił błąd wychodząc z bramki, bo piłka jeszcze odbijała się od ziemi, nie trafił w tempo, Małkowski lekko przeniósł futbolówkę nad ciałem bramkarza i wpakował ją do pustej siatki. Jest wyrównanie! Na pewno trener Polo mógł odetchnąć, bo ten gol na wyjeździe daje sporo, pomimo rangi przeciwnika, który wydaje się nie być wymagającym. W 33. minucie doskonała akcja Zestaponi, dośrodkowanie w pole karne, wybite przez Żurka, ale jeszcze stoperzy musieli pogodzić się z przechodzącym prostopadłym podaniem do napastnika, na szczęście nadbiegł Skrba i zapobiegł utracie drugiego gola, bowiem rywal znalazł się w stuprocentowej sytuacji. W 39. minucie Mazurek uderzał z rzutu wolnego, ale niecelnie. Śląsk wcale nie ukazywał swojej wielkiej dominacji. Po ostatniej porażce nie wyglądali najlepiej, a Gruzini byli w stanie nawiązać walkę z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem. Głupią kartkę na zakończenie pierwszej połowy ujrzał Warzycha.

W drugiej części gry gospodarze chcieli dobrze zaprezentować się przed własnymi kibicami, jednak popełniali sporo przewinień i sędzia często musiał używać gwizdka, dlatego widowisko nie należało do najciekawszych. Śląsk czasami próbował oskrzydlających akcji, ale Warzycha i Kiła nie przejawiali wielkich chęci do szybkich rajdów swoimi flankami. W 56. minucie Górecki chciał szybko z pierwszej piłki zagrać do Małkowskiego, ale trafił w obrońcę rywali, szczęśliwie odzyskał piłkę i uderzył, ale zbyt lekko dla dobrze ustawionego golkipera. W 63. minucie Zestaponi nacierało na bramkę gości, ale Skrba świetnie odebrał futbolówkę na swojej stronie, zmienił skrzydło, przegrał na Piątka, ten szybko do Wosia, który niedawno pojawił się na murawie, długie prostopadłe podanie z prawej strony w kierunku Małkowskiego, który na pełnym przyspieszeniu odskoczył rywalowi, uderzył mocno po ziemi w przeciwległy narożnik. Zdobywa gola! Małkowski po raz drugi. To nie był koniec jego przedstawienia. W 75. minucie miał kolejną szansę, której nie wykorzystał, bo włożył za dużo siły w strzał. W 80. minucie wszystko zadziałało tak jak musiało – boczni obrońcy włączyli się w akcję ofensywną, stwarzając przewagę na skrzydłach, zrobiło się nieco luźniej w środku, co wykorzystał Mazurek szybkim zagraniem do Małkowskiego, ten odwrócił się i pięknie przymierzył w okienko! Bramka! 3:1, ale po tym golu goście wyraźnie zaspali. Chwilę potem Zestaponi wymieniło kilkanaście podań, ruszyli ponownie swoją lewą stroną, gdzie pojawił się Bzdęga, nie zdążył za przeciwnikiem, zagranie w pole karne, pojawił się Ivanishvilli, wyłonił się zza Żurka i lekkim uderzeniem skierował piłkę do siatki. Ustalił wynik spotkania. Mecz nie był najwyższych lotów, Śląsk zaprezentował się blado, pomimo zwycięstwa. Kolejnym przeciwnikiem będzie Anderlecht, już za tydzień, ale z takim zaangażowaniem będzie ciężko o korzystny rezultat.

 

FC Zestaponi – Śląsk Wrocław 2:3

21’ Barabadze 1:0

30’ Małkowski 1:1

63’ Małkowski 1:2

80’ Małkowski 1:3

82’ Ivanishvilli 2:3

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Florian Meyer

Widzów: 3954

Dwumecz: 2:5

Awans: Śląsk Wrocław

Następny rywal: Anderlecht Bruksela

 

 

 

 

18:00 Mogren Budwa – Legia Warszawa, 2. runda Ligi Europejskiej, rewanż, brak transmisji

 

Legia w bojowych nastrojach przed rewanżem. Pierwsze spotkanie zakończyło się gładkim zwycięstwem 3:0, ale najbardziej w oczy rzucała się kiepska postawa Kowalczyka, który zawiódł w europejskiej konfrontacji z łatwym przeciwnikiem. Dziś ponownie wystawiony w pierwszej jedenastce, jakby trener obawiał się o wynik dwumeczu. Kibiców przyjezdnych niewielu, na jednym z ogrodzeń pojawiła się flaga Legii, ale doszło do starć z kibicami miejscowymi, którzy jakby nie godzili się na doping dla polskiej drużyny. Wracamy na boisko i do bardziej sportowych przeżyć.

Niespodziewanie to gospodarze zaczęli atakować, a Legia skoncentrowała się na defensywie. Jak mówi przysłowie: gra się na tyle, na ile przeciwnik pozwala. Legioniści pozwalali na zbyt wiele, dlatego Lis próbował mobilizować kolegów do lepszej gry. W 5. minucie mało brakowało, a Legia przegrywałaby po szybkiej akcji rywali, ale na szczęście arbiter dostrzegł rękę jednego z przeciwników i nie uznał gola po tym jak piłka znalazła się już w siatce. Żółta kartka dla rywala za umyślne zagranie ręką. W 13. minucie Gwata szukał strzału po podaniu od Kowalczyka, zbiegł trochę do środka, uderzył po ziemi, ale obił bandę reklamową. Pressing Wojskowych narastał, dlatego zawodnicy Mogren zaczęli wybijać piłkę na oślep po trybunach. W 18. minucie znów Gwata, ale szybko stracił piłkę w polu karnym przeciwnika. Dochodziło do sporych starć w środkowej strefie, ale obyło się bez jakichś poważniejszych urazów. Legioniści próbowali skrzydłami, ale bez rezultatu, bo tylko boczni obrońcy mogli rozszerzać grę. Środek było totalnie zagęszczony, dlatego Owusu szukał gry na bokach pomocy zbiegając do futbolówki. Niewiele się działo na boisku, poza walką obu zespołów. Piłkarze z Czarnogóry chcieli zaprezentować się z jak najlepszej strony, dlatego momentami przeważali na murawie. W 29. minucie Owusu zagrał do boku do Gueye, który miał sporo wolnej przestrzeni. Nie mógł tego nie wykorzystać. Zagrał do Bernala, który szukał gry zbiegając do lewego skrzydła, szybkie przegranie do Kowalczyka, który znalazł się w polu karnym. Młodzieniec zawinął dwóch rywali na prosty drybling, uderzył po ziemi w długi róg i trafił do siatki. Stało się! Kowalczyk, młodziutki napastnik Legii, zdołał trafić w europejskich pucharach. Na pewno pomyślał sobie, że teraz będzie o wiele łatwiej, dlatego w 37. minucie po prostopadłym podaniu Owusu w pole karne Kowalczyk wybiegł na dogodną pozycję, przyjął spokojnie piłkę, zaczekał na golkipera i technicznym strzałem upokorzył go. 2:0 po dwóch trafieniach Kowalczyka. Akcję zapoczątkowali Fernandez z Rybaczukiem, którzy przesuwali się na połowę przeciwnika wraz ze wzrostem ilości podań pomiędzy sobą. W 42. minucie Mogren mogło skorzystać z prezentu Legii – zawodnicy obrony zbytnio włączyli się pod akcję ofensywną, dlatego rywale wykorzystali luki na bokach, poszła szybka piłka w pole karne, gdzie przymierzył Vujovic, ale przelobował bramkę. Sporo szczęścia. Do przerwy 2:0 dla gości.

Po zmianie stron godne odnotowania jest... żółta kartka dla Lisa, który powstrzymywał rywala pociągając go za koszulkę. Na więcej musieliśmy czekać do 57. minuty, kiedy świetnie pod akcję lewym skrzydłem włączył się Gueye, zagrał w pole karne, rywale wybili, ale wprost pod nogi Bernala, który wykorzystał walory szybkościowe i przy odrobinie szczęścia popisał się świetnym dryblingiem, wszedł w pole karne, podał do Kowalczyka, który uderzeniem obił dwóch rywali, niczym domino i wywalczył jedynie rzut rożny. W 67. minucie Wojskowi wywalczyli rzut wolny w odległości około 20. metrów z prawej strony bramki. Piłkę ustawił Fernandez, który świetnym strzałem przelobował mur i nie dał większych szans bramkarzowi. Świetne wykończenie! Rywale chyba mieli mu za złe i zaczęło się polowanie na nogi Fernandeza, który ucierpiał podczas jednego ze starć. Na jego miejsce wszedł Kowalik. W 78. minucie sytuację wyratował Lis. Rywale przeprowadzili akcję stroną Gueye, zagrali na pole karne, gdzie czaił się osamotniony napastnik, uderzył, ale w Lisa, który ustawiony przy słupku wybił piłkę z linii bramkowej na aut. Niestety za wiele się nie działo. W 85. minucie znów sytuacja gospodarzy, którzy nie potrafili wykorzystać słabszego dnia linii defensywnej Legii. W końcówce świetną paradą popisał się Soley, który wybronił uderzenie z najbliższej odległości. Dobry bramkarz to podstawa. Promieniował uśmiechem po ostatnim gwizdku, który oznaczał, że awans stał się formalnością. Chyba zapomniał, że w kolejnej rundzie Legia zmierzy się z FC Basel – 3. drużyną ligi szwajcarskiej. Na spotkaniu dostrzegliśmy selekcjonera reprezentacji Polski, który wybrał Legię jako najciekawszy zespół w europucharach.

 

Mogren Budwa – Legia Warszawa 0:3

29’ Kowalczyk 1:0

37’ Kowalczyk 2:0

67’ Fernandez 3:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Mike Dean

Widzów: 1135

Dwumecz: 0:6

Awans: Legia Warszawa

Następny rywal: FC Basel

 

 

 

 

19:45 Bohemians Dublin – Cracovia Kraków, 2. runda Ligi Europejskiej, rewanż, brak transmisji

 

Rezerwowe zestawienie według trenera Laskosza wzbudziło różne reakcje – kibice na forach pewni zwycięstwa wiele pisali, ale... nikt nie zameldował się w Irlandii z flagą Cracovii. Laskosz mógł posmutnieć, ale po wyjściu z szatni przed pierwszym gwizdkiem zachowywał się bardzo poważnie i raczej myślał o pojedynku z Irlandczykami, których zlał na własnym terytorium aż 6:0 tydzień temu. Zaczynamy.

Niespodzianką moglibyśmy nazwać to, że Bohemians odważnie ruszyło do ataku, jakby zawodnicy nadal wierzyli w awans do 3. rundy. Jednak nie ma mowy o sensacji, gdy szkoleniowiec Pasów do boju posłał rezerwowy garnitur. Na lewej obronie Amodu, który już w 2. minucie w bardzo łatwy sposób dał się ograć przez dwóch rywali, dogranie w pole karne, gdzie akcję wyratował w ostatnim momencie Kościukiewicz. W 8. minucie wydawało się, że po odbiorze Adamskiego Cracovia ruszy do odważnej kontry, ale z przodu był jedynie... Georgiev, który dodatkowo chował się za plecami przeciwników. Chyba gracze Pasów myśleli jedynie o utrzymaniu wyniku. W 11. minucie doszło do niemiłego zaskoczenia. Trener mógł złapać się za głowę, bo w nasze pole karne wbiegło trzech rywali z lewej strony, zrobili co chcieli z Kanu, przeszli do Kościukiewicza, który nie miał nic do powiedzenia przy podaniu do Lawlessa, mocne uderzenie napastnika rywali, które powinien wyblokować Dao wpadło do siatki. Nalepa bez szans. W 12. minucie dwa proste podania, wbiegł w pole karne Messi, który jeszcze zdążył dostawić nogę, ale piłka przeszła nad poprzeczką. Sporo szczęścia mieli gracze gości. Atakowali sporadycznie, częściej natomiast zaliczano straty, tak jak Piątek w 19. minucie, kiedy pozwolił zabrać sobie piłkę, dogranie na pole karne, gdzie Amodu szykował się do wybicia głową, ale dynamicznie wejście rywala i mocny strzał z bliskiej odległości musiał bronić Nalepa. Rozciągali grę przeciwnicy, a boczni obrońcy jakby zbiegali do środka, robiąc więcej miejsca rywalom. Można było jedynie złapać się za głowę, bo brakowało tych szybkich wymian piłki. Tylko Kharem czasami pokazywał coś ciekawego, ale jeden czy dwóch grajków (Kościukiewicz) niewiele mogli zdziałać. Bohemians rozkręcało się z minuty na minutę, jeszcze mieli stuprocentową sytuację w 42. minucie, ale piłka przeszła obok lewego słupka bramki. Ponownie Nalepa miał niewiele do powiedzenia.

Po przerwie i rozmowie w szatni gra miała się poprawić, ale nie było widać różnicy. W 49. minucie kolejna akcja rywali, świetne rozciągnięcie na lewe skrzydło, gdzie powinien wybiec Kanu, ale nie zdążył, płaskie dośrodkowanie, do piłki wybiegło dwóch rywali, gdzie jednego próbował blokować Kościukiewicz, do drugiego spóźnił się Dao, bramkarz na szczęście zachował się czujnie i wparował w nogi rywalom. Obyło się bez przewinienia. W 57. minucie kilka prostych podań rywali, zesłanie do Messiego, ten uderzył technicznie, ale Nalepa wybronił przy bliższym słupku. Spóźniony Amodu dopiero teraz był gotów zaatakować Messiego. Bohemians naciskało już od kilku minut. Gol wisiał w powietrzu, aż stało się – w 59. minucie Kerr zagrał w pole karne, gdzie piłkę zdołał wybić Kościukiewicz, lecz jeszcze rywale przed polem karnym wznieśli futbolówkę w powietrzu, lobując cały zgromadzony tłum, Lawless wyczuł moment wybiegnięcia, nie było mowy o spalonym, bo gdzieś przy linii nadal stał Amodu, uderzył po ziemi lekko obok golkipera i podwyższył na 2:0. Smutne jest to, że nie było widać końca przedstawienia. Cała Cracovia broniła się w obrębie swojej szesnastki i nie wychodziło im to najlepiej w momencie górnych dośrodkowań. Jedynie Kościukiewicz wygrywał pojedynki główkowe, ale wyraźnie potrzebował wsparcia kolegów. Messi uwierzył w swoje nadprzyrodzone możliwości i z odległości 20. metrów uderzył wprost w prawe okienko Nalepy. 3:0... lekki strach pojawił się na twarzach graczy Pasów. Na murawie pojawiło się kilku graczy, którzy odegrali kluczowe role w dalszym przebiegu spotkania. Pierwszą składną akcję przeprowadzili goście w 76. minucie, kiedy do piłki doszedł Lenart, ale nie zdołał celnie przymierzyć. W 79. minucie Adamski starał się zaszaleć na lewej stronie, ale wywalczył rzut rożny. Piłkę w narożniku ustawił Pietroń, który dograł głęboko w pole karne gdzieś na trzeci metr, tam odnalazł się Eze, który okazał się skutecznym jokerem. Uderzył lekko i chyba na oślep i trafił szczęśliwie do siatki. W 83. minucie Cracovia znów dała o sobie znać, akcja lewym skrzydłem, Adamski do Pietronia, ten szybko do Lenarta, a napastnik uderzył z pierwszej piłki i zaskoczył golkipera ustalając wynik na 2:3. Ostatecznie Cracovia awansowała, ale po tragicznej grze. Pojedynczy wybryk? Naszym zdaniem zlekceważenie przeciwnika przez tak doświadczonego trenera jakim jest Laskosz. Cały czas pamiętamy o Sampdorii. Oby nie zlekceważono Sparty Pragi, która w rzeczywistości jest silnym przeciwnikiem i na pewno będzie sporą przeszkodą w kierunku fazy grupowej Ligi Europy.

 

Bohemians Dublin – Cracovia Kraków 3:2

11’ Lawless 1:0

59’ Lawless 2:0

70’ Messi 3:0

81’ Eze 3:1

83’ Lenart 3:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Ante Vucemilovic

Widzów: 4024

Dwumecz: 3:8

Awans: Cracovia Kraków

Następny rywal: Sparta Praga

 

 

 

Nadchodzące mecze:

Liga Mistrzów:

28. lipca, środa

20:45 Śląsk Wrocław – Anderlecht Bruksela, Polsat, Polsat Futbol

29. lipca, czwartek

17:00 GKS Bełchatów – Vitoria Setubal, Polsat Sport Extra

19:00 Sparta Praga – Cracovia Kraków, Polsat Sport

20:45 FC Basel – Legia Warszawa, Polsat, Polsat Futbol

 

1. kolejka Ekstraklasy:

 

30. lipca, piątek

17:45 Górnik Zabrze – Polonia Bytom

 

31. lipca, sobota

14:45 Zagłębie Lubin – Lechia Gdańsk

15:00 Lech Poznań – Śląsk Wrocław

17:45 Arka Gdynia – Wisła Kraków

 

1. sierpnia, niedziela

14:45 Korona Kielce – Ruch Chorzów

15:00 Cracovia – Odra Wodzisław

15:00 Polonia Warszawa – GKS Bełchatów

17:00 ŁKS Łódź – Legia Warszawa

 

 

 

___________________________________

Składy na ligę przyjmuję dopiero po wstawieniu pucharów. Czekam na składy na mecze pucharowe.

Odnośnik do komentarza

Paweł Laskosz - Cracovia Kraków

 

Zlekceważenie rywala?! Co za bzdury!! Rezerwowi też muszą się ogrywać w meczach o stawkę! Co nie zmienia faktu że zaprezentowali się tragicznie, i bardzo powątpiewam, czy zawodnicy którzy w tym spotkaniu wybiegli w pierwszej jedenastce są godni gry w pierwszym składzie. Aż wstyd mi było gdy rywale strzelali nam 3 gole. Wstyd że nie poprawimy współczynnika. Wstyd w końcu dlatego, że przegraliśmy, bo nie powinniśmy do tego dopuścić. Do meczu ze Spartą wypuszczę wszystko co najlepsze, nie będzie kalkulacji, nie będzie rezerw.

Odnośnik do komentarza
Zestaponi – Śląsk Wrocław, 2:3. Jest awans, ale nie ma jakości. Gazeta Wrocławska, 28/2010 (Robert Skrzyński)

 

 

W meczu rewanżowym drugiej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów, Śląsk Wrocław pokonał mistrza Gruzji, ale styl, w jakim tego dokonał pozostawia wiele do życzenia. Gruzini mieli zdecydowanie za dużo swobody na boisku i dlatego udało im się strzelić aż dwa gole. Trudno tutaj usprawiedliwiać trenera Polo, który tydzień temu mówił o tym, aby nie lekceważyć rywala, który zwłaszcza na swoim obiekcie może być bardzo groźny. Kibice oczekiwali lania, a dostali wymęczone zwycięstwo. Na pewno z taką grą może być trudno w starciu z Anderlechtem w III rundzie eliminacji, ale wierzymy w tę drużynę, bo na pewno stać ją na to, by Belgów wyeliminować. Oto zaś, co o meczu powiedzieli piłkarze i trener Śląska.

 

 

 

 

Marco Polo:

 

Nie zgadzam się z opiniami, abyśmy zagrali słabe spotkanie. Gruzini postawili nam trudne warunki, a mimo to potrafiliśmy ich pokonać przed gruzińską publicznością. Ostrzegałem tydzień temu, że będzie tutaj nam ciężko, a mimo to wygraliśmy. Ja rozumiem, że dla wielu futbol przykaukaski to zupełna egzotyka, ale zapewniam, że piłkarze z tych regionów również potrafią grać w piłkę. Te dwa zwycięstwa w Lidze Mistrzów podbudują nas w kontekście walki o awans do IV rundy eliminacji, ale tu już czeka nas bardzo trudne zadanie. Anderlecht to znana marka. Drużyna ta ma w swoich szeregach przynajmniej kilku znakomitych piłkarzy o międzynarodowym doświadczeniu. Na pewno nie jesteśmy faworytami, ale to może dać nam przewagę, w spokojniejszym, luźniejszym podejściu do tego dwumeczu.

 

 

 

Grzegorz Małkowski

 

Cieszę się, że moje bramki pomogły dziś Śląskowi w odniesieniu wygranej. Wszystko wskazuje na to, że nie straciłem strzeleckiej formy przez wakacje, co mnie bardzo cieszy. Co prawda dopiero zaczną się mecze z trudnymi i wymagającymi rywalami, tak jak chociażby zbliżający się dwumecz z Anderlechtem, ale bramki strzelane od pierwszych spotkań zawsze dodają pewności napastnikowi. Co do samego spotkania, nie uważam, abyśmy zaprezentowali się słabo, czy też poniżej oczekiwań. Wygraliśmy oba spotkania z mistrzem Gruzji i spokojnie wywalczyliśmy awans, który ani przez chwilę, w mojej ocenie, nie był zagrożony.

 

 

 

Paweł Górecki

 

Jest zwycięstwo i jest awans. Może nie zagraliśmy porywającego futbolu, ale trzeba powoli przyzwyczajać naszych fanów, że nie będziemy każdego rywala roznosić po 3:0, czy 4:0. Korzystając z okazji, chciałem również publicznie zdementować pogłoski transferowe, łączące mnie z Brasovem. Nie jestem zainteresowany zmianą miejsca pracy, a już na pewno nie na klub o podobnym potencjale. W Śląsku budowana jest drużyna, która może się pokazać z dobrej strony w Europie i chcę być jej członkiem. Wierzę, że Śląsk za sterami trenera Polo może osiągać wielkie sukcesy, których chcę być składnikiem.

 

Odnośnik do komentarza

Adrian Skura - Legia Warszawa

 

Wykonaliśmy pierwszy krok w drodze do awansu do Ligi Europejskiej. Jestem zadowolony z dwumeczu, w obu spotkaniach gładko wygrywaliśmy po 3:0. Co prawda na wyjeździe Mogren sprawił nam trochę kłopotów, ale obrona zagrała wystarczająco dobrze i nie straciliśmy bramek, Kowalczyk z Fernandezem natomiast zadbali o resztę. Jestem zadowolony z postawy zespołu, w drugim spotkaniu zagraliśmy trochę wymieszanym składem jednak braków jakościowych nie było widać. Teraz czeka nas o wiele bardziej wymagający rywal, mianowicie FC Basel. Pierwsze spotkanie gramy na wyjeździe co moim zdaniem jest naszym atutem. Dosyć optymistycznie zapatruje się na ten dwumecz, Legia jest silna i jest w stanie wygrywać z rywalami tego pokroju. Pytanie, czy to się uda?

Odnośnik do komentarza

20.07.2010 r.

 

Odra Wodzisław – BKS Bielsko 3:0 (19’ Łągiewka, 51’ Adamek, 53’ Konieczny)

Widzew Łódź – Lech Poznań 1:2 (38’ Wierzbicki – 54’ Garces, 66’ Świątek)

 

21.07.2010 r.

 

Ruch Radzionków – Ruch Chorzów 0:3 (11’ Toukam, 34’ K. Dziubiński, 63’ Grubesic)

 

22.07.2010 r.

 

ŁKS Łódź – GKS Katowice 3:2 (19’ Mitic, 43’ Gavecic, 80’ Piróg (og) – 44’ Iwanicki, 77’ Dylewski)

Polonia Bytom – TSV Monachium 1:1 (31’ Kuklis – 25’ Kaiser)

 

23.07.2010 r.

 

Wisła Kraków – Duffel 7:0 (7’ 35’ 90’ Ivanovski, 18’ Novosel, 37’ Zieliński, 66’ Kokoszka, 80’ Olczak)

 

24.07.2010 r.

 

Ipswich Town – Lech Poznań 0:1 (47’ R. Wójcik)

Korona Kielce - Dolcan Ząbki 2:0 (49’ Kuprienko, 87’ Augustyniak)

Polonia Warszawa – Torpedo ZiŁ 5:0 (7’ Wrześniak, 17’ Madej, 42’ Da Silva, 60’ Dimitrijevic, 65’ Szczepanik)

Zagłębie Lubin – Racing Genk 0:0

 

Mistrzostwa Europy U-19, finał:

Holandia U-19 – Polska U-19 2:0 (28’ Pattinama, 90+1’ Roosmalen)

 

25.07.2010 r.

 

Lechia Gdańsk – Lechia Gdańsk U-21 4:1 (40’ Sinkala, 44’ Jasiński, 57’ Camara, 75’ Owczarek – 48’ Iwanowski)

Odra Wodzisław – Górnik Polkowice 1:0 (45’ Laze)

Ruch Chorzów – MKS Kluczbork 3:1 (24’ Sapela (og), 78’ 83’ Adamczyk – 31’ Vukosavljevic (og))

 

26.07.2010 r.

 

Polonia Bytom – Jagiellonia Białystok 1:0 (86’ Bartczak)

 

27.07.2010 r.

 

Górnik Zabrze – Górnik Łęczna 2:0 (6’ 15’ Fernandes)

Odnośnik do komentarza

Nadchodzą europejskie puchary

 

W najbliższą środę, 28. lipca Śląsk Wrocław zmierzy się z Anderlechtem Bruksela. Zapowiada się wielka walka o... honor i uniknięcie kompromitacji? Kibice obawiają się, że Śląsk w aktualnej formie nie zdoła choćby zremisować w trudnym starciu o Ligę Mistrzów. Trener Polo bardzo wierzy w swoich piłkarzy, dlatego we Wrocławiu nie ma mowy o słabym wyniku. Wszyscy wierzą w sukces. Największym może okazać się brak straconej bramki, gdyż Anderlecht mógłby wykorzystać to w rewanżu i całkowicie zdeklasować przeciwnika. Co przed meczem uważają eksperci?

 

Jakub Jankowski (trener Górnika Łeczna): Śląsk nie stoi na przegranej pozycji, bo różne rzeczy działy się w futbolu i dlatego może dojść do niespodzianki. Gorzej jest z tą formą, o której tak wiele się mówi. Raczej to nie to będzie odgrywać rolę w starciu z mistrzem Belgii a mobilizacja, koncentracja i przygotowania taktyczne.

 

Michał Jurek (jeden z działaczy Lecha Poznań): Smutne jest to, że mistrz Polski już na początku nie prezentuje tej wysokiej formy, jakiej każdy się spodziewa. Wierzę, że uda się pokonać Anderlecht lub choćby zremisować. Z taktycznego punktu widzenia najważniejsze jest, by nie stracić bramki. Ciekaw jestem czy Polo bierze to pod uwagę.

 

Tomasz Wieszczycki (Canal+): Śląsk to Śląsk, drużyna z charakterem jak niedawno GKS Bełchatów za władzy Polo. Do pojedynczego meczu można się przygotować na swój sposób. Nadchodzą też rozgrywki ligowe i będzie jeszcze trudniej, ale o to chodzi, by połączyć europejskie rozgrywki z ligowymi zmaganiami. Jak oceniam transfery? Trudno powiedzieć, bo nowi dopiero przyszli. Taka jest prawda, że Śląsk nie jest jeszcze mocną marką na polskim rynku i dlatego Breikstas i Sawada to raczej gracze z przypadku, moim zdaniem. Śląsk nie jest w stanie przyciągnąć nazwą lepszych piłkarzy. Na takie zabiegi mogą pozwolić sobie Wisła, Legia i Lech w tym momencie.

 

Mark Uwakwe (trener Anderlechtu): Póki co, zdobyliśmy Superpuchar Belgii po zwycięstwie ze Standardem, ale nie ma czasu na świętowanie, bo zbliża si ę pojedynek ze Śląskiem. Mistrz Polski, dla mnie był nieco anonimowy, nie znałem tamtejszych piłkarzy, może poza Kołodziejczykiem i Małkowskim. Trudno mi było się wypowiadać. Teraz wiem, że Śląsk dysponuje świetnymi dwoma skrzydłowymi. Kiła i Warzycha to ich kluczowe postacie, tak można powiedzieć. Będziemy musieli uważać. Wierzę w mój zespół. Naszym aktualnym celem jest awans do elitarnej Ligi Mistrzów. Musimy tam być. Anderlecht jest takim klubem, który musi co roku grać w najważniejszych rozgrywkach na starym kontynencie.

 

W najbliższej kolejce Śląsk Wrocław zmierzy się z... Lechem Poznań, który w ostatnim momencie przegrał europejskie puchary z Cracovią.

 

Piotr Pruchnik (asystent Mateusza Szymandery): Nie gramy w europejskich pucharach i chyba taki plus można wywnioskować, że nie będziemy odczuwać zmęczenia w dalszej fazie sezonu. Teraz nie ma o tym mowy. Śląsk u siebie zagra z Anderlechtem, potem przyjdzie kolej na Lecha. Na pewno kibice zgotują im gorące powitanie w Poznaniu. Na razie trzymamy kciuki za naszych ligowych kolegów w Europie, ale w sobotę dojdzie do ważnego pojedynku pomiędzy tymi dwoma ekipami.

 

 

Czas przejść do czwartku. Pucharowy czwartek przyniesie aż trzy polskie rywalizacje. Dwie wyjazdowe – w Bazylei i Pradze oraz jedna w kraju, dokładnie w Bełchatowie, gdzie GKS na własnym terenie podejmie Vitorię Setubal.

GKS Bełchatów dopiero teraz rozpoczyna zmagania pucharowe, od 3. rundy Ligi Europejskiej. Na początek trafiają na 11. ekipę Ligi Sagres ubiegłego sezonu. Nie mają wielkich gwiazd w zespole, Vitoria Setubal bardziej opiera szkielet na zgraniu i utrzymywaniu stałej kadry. Zamierzają zaskoczyć Bełchatowian w czwartkowym starciu. Godne odnotowania jest to, że niestety nie zagra Mateusz Kowalczyk, który doznał kontuzji. To już jego kolejny uraz na przestrzeni ostatnich miesięcy i problem prawej obrony staje się poważniejszy. Nieznana jest podstawowa jedenastka, ale prawdopodobnie niewiele się zmieni od meczu o Superpuchar Polski, gdzie GKS pokazał swoją wyższość i pokonał Mistrza Polski. Trener Białek? Spokojny, cichy, choć tylko na pozór. Jego ostatnie słowa skierowane do Moniuszki wyraźnie zaznaczają, że jest pewny swego, szczególnie po ostatnich sukcesach (Puchar Polski oraz wspomniany Superpuchar Polski). Słów jeszcze kilka o Vitorii. W 2. rundzie pokonali słoweńską Olimpiję 3:0 na własnym terenie, by w rewanżu na terenie przeciwnika zremisować 2:2. Mała ciekawostka – Vitoria na wyjazdach w poprzednim sezonie strzeliła... 2 gole! Straciła ich 15, co było skutkiem jedenastu porażek. GKS nie stoi na przegranej pozycji.

 

 

Przenosimy się do Krakowa. Trwa już pakowanie bagaży do autokarów. Za kilkadziesiąt minut zawodnicy wyjadą do Pragi, gdzie wieczorem zameldują się w hotelu. Będą mieli środę i czwartek na mentalne przygotowanie do spotkania oraz czas na zapoznanie się z murawą. W Cracovii nie odnotowano żadnych kontuzji, po urazie do składu wraca Michniewicz, ale nie wiadomo czy wystąpi, gdyż jego przerwa trwała znacznie dłużej niż przewidywano. Obiecano, że wróci na kluczowe starcia i tak też się stało – Michniewicz trenuje. Autobus jest 30-osobowy, dlatego większość zawodników pojedzie na to spotkanie. Słów kilka o Sparcie. Trener Laskosz wypowiedział się, że najlepiej trafili podczas losowania, jak widzi to jeden z ekspertów?

 

Grzegorz Mielcarski: Nie zgodziłbym się. Vitoria Setubal wydaje się być do ogrania przez GKS Bełchatów. To nie jest prosta sprawa grać w europejskich pucharach, szczególnie naszym polskim drużynom, które skazane są na porażkę, a nagle szkoleniowiec Laskosz na pełnym luzie wypowiada się o Sparcie, jakby wylosowali kolejne Bohemians, które pamiętajmy, że ograło z łatwością rezerwowy garnitur Cracovii. To jest 3. runda, czeka nas dwóch rywali na drodze do fazy grupowej.

 

Sparta Praga jest aktualnym wicemistrzem kraju. Kibice zawiedli się po tym jak Slavia zdobyła tytuł mistrzowski. W Sparcie gra wielu dobrych piłkarzy, między innymi Razak, który budził lekkie zainteresowanie z polskiej strony, ale skończyło się na braku ofert. Kapitanem jest golkiper Barcal, który na tle naszych polskich bramkarzy wydaje się być o klasę lepszy. Na pewno będzie trudną zaporą. W pierwszej kolejce ligowej Sparta skromnie wygrała 1:0 po pewnej grze z tyłu. Na pewno teren rywala może okazać się ciężki, bo Sparta w ubiegłym sezonie nie przegrała ani jednego meczu, ba, straciła tylko jedną bramkę. Gole na wyjeździe liczą się podwójnie, Cracovia na pewno liczy na sprawienie niespodzianki, ale terytorium wydaje się być nie do zdobycia. Poczekamy do czwartku, spotkanie o 19:00 na Polsacie Sport.

 

 

Na pewno dodatkowym wzbudzającym kontrowersje są transmisje. Polsat rozłożył to na swoje poszczególne stacje, ale wybrał mecz Legii jako ten najciekawszy, który będzie mogła obejrzeć cała Polska. Legia na wyjeździe zagra z FC Basel, 3. drużyną ubiegłego sezonu ligi szwajcarskiej. Z naszych źródeł wynika, że jako jedyny to trener Skura udał się w weekend na obserwację rywala w ramach rozgrywek ligowych (remis z FC Thun 1:1). Aktualnie FC Basel jest dopiero na 9. miejscu, zaliczając porażkę i dwa remisy. Również szkoleniowiec postarał się o nagranie meczu pucharowego z ubiegłego sezonu, mianowicie chodzi o starcie z Romą (0:3, 1:1). Skura wykazał się iście prawdziwym podejściem profesjonalisty, bo przeanalizował cały zespół Bazylei. Będzie miał okazję spotkać się ze swoim byłym podopiecznym, a dokładnie chodzi o Alvareza, którego pół roku temu sprzedał do Szwajcarii za 4 miliony euro. FC Basel u siebie grywało w kratkę, całkiem przyzwoicie, ale bez rewelacji. Legia może upatrywać w tym szansy, by zdobyć cenne trafienia na wyjeździe. Basel na wyjazdach to drużyna skuteczna, ale również popełniająca błędy z tyłu. Legia na pewno nie stoi na straconej pozycji, ale trener Skura nie może popełnić błędu z AEK Ateny, kiedy to po pierwszym meczu stwierdzono w Poznaniu, że Grecy nie prezentują wysokiego poziomu... Legia po powrocie do kraju zmierzy się w Łodzi na inauguracji z beniaminkiem ligowym, dlatego zawodnicy będą mieli za sobą niezbyt trudnego rywala, co świadczy o korzyści w kontekście rewanżu. Później będzie ciężej (w 2. kolejce Legia zagra z Wisłą). Co mówił trener na konferencji prasowej:

 

Florian Seifert (trener FC Basel): Po remisie z Thun nie jestem zadowolony. Wiem, że teraz wszystkie oczy będą skierowane na pucharową rozgrywkę. Muszę przyznać, zależy mi na fazie grupowej Ligi Europejskiej, bo FC Basel potrzebuje grania w europejskich pucharach. Wiem, że Legia to polski utytułowany klub, który do końca rozgrywek bił się o mistrzostwo Polski. Z takim trenerem będą mogli coś zdziałać już w czwartkowy wieczór, spodziewam się trudnego przedarcia [pssst, Legia ma nowego trenera]. Ekhm... Chcemy wypracować sobie dobrą zaliczkę przed rewanżem.

 

 

Podsumowując, każda z polskich drużyn może awansować dalej, choć w rzeczywistości najtrudniejsza przeprawa czeka Śląska w pojedynku z Belgami. Z drugiej strony najczarniejszy scenariusz mówi, że już w sierpniu możemy pożegnać się z polskimi drużynami w ramach rozgrywek europejskich, bo Sparta i FC Basel to drużyny lepiej poukładane taktycznie oraz od strony organizacyjnej, Vitoria gra w jednej z silniejszych lig europejskich.... Jeśli Śląsk odpadnie na pocieszenie zostanie 4. runda Ligi Europejskiej. Czekamy na czwartek i zwrot akcji w kwestii europucharów.

Odnośnik do komentarza

Damian Organek, Ruch Chorzów

Pozytywnie zakończyliśmy przygotowania. W dwóch meczach strzeliliśmy po 3 bramki. Przyzwoite wyniki, nawet patrząc na to, że rywale z dolnej półki. Mogę śmiało powiedzieć, że już praktycznie wykrystalizowała się wyjściowa jedenastka. Bramkarzem nr 1 zostanie Kantor, w obronie kilku zawodników prezentuje niezły poziom, to samo w pomocy. Jest z kogo wybierać.

Jedyną zagadką, nawet dla mnie, jest na jaki duet napastników postawić w Kielcach. Wszyscy napastnicy mieli okazję do pokazania się, niestety żaden nie potrafił ustabilizować formy. Wszyscy mieli mecze słabsze i lepsze.

Mam nadzieję, że na ostatnich treningach, już na własnych obiektach, nikt nie złapie poważnej kontuzji. Każdy trener wie, jak ważne jest dobre wejście w sezon. Na takie liczymy.

Odnośnik do komentarza

Michał Karpiński, Polonia Bytom:

 

Bardzo udane dwa ostatnie sparingi. Remis z tak renomowanym zespołem jak TSV to dobry wynik, podobnie jak zwycięstwo ze spadkowiczem - Jagiellonią. Mam już w głowie skład na inauguracyjną kolejkę, ale nie zdradzę kto zagra, z wyjątkiem pozycji bramkarza. Nasz nowy nabytek - Henry Zarate solidnie zagrał w obu meczach towarzyskich i obecnie jest pewniakiem. Z niecierpliwością czekam na pierwszą kolejkę ligową.

Odnośnik do komentarza

Michał Moniuszko, Lechia Gdańsk

Panie Karpiński, wie pan, że jak się o sobie mówi w liczbie mnogiej to mogą być to początki schizofrenii? Radzę się, szczerze mówię!, przebadać...

Sparing ładny, strzela Sinkala, strzela Camara, strzela Jasiński, dobry Ozim... Mam nadzieję, że uraz Jaśka jest niegroźny, bo chłopak już poważnie był rozważany do włączenia go na inaugurację od początku. Myślę intensywnie nad tym składem, powiem, że obrona na pewno nie będzie aż tak nowiutka - wszyscy, którzy doszli, są świetni, ale to samobójstwo robić taki eksperyment. Jeden ze stoperów na pewno usiądzie na ławie.

 

Swoją drogą ciekawa sprawa, że nasze U-19 łoi Pomarańczowych 6:0, żeby przegrać 0:2 w finale. No cóż, i tak gratulację dla chłopaków.

Odnośnik do komentarza

20:45 Śląsk Wrocław – Anderlecht Bruksela, 3. runda eliminacji do Ligi Mistrzów, pierwszy mecz, Polsat, Polsat Futbol, belgijska telewizja

 

Wielkie nadzieje i optymistyczne nastroje przed pierwszym gwizdkiem, szczególnie, że Śląsk dopiero teraz ma zacząć się rozpędzać, zaczynając od arcyważnego spotkania z Belgami. Trener gości wygląda na pewnego siebie, szczególnie po zdobyciu Superpucharu Polski, czego nie można powiedzieć o Śląsku, który przegrał pojedynek z GKSem Bełchatów po dogrywce. Do składu wraca Kołodziejczyk po długiej kilkumiesięcznej kontuzji, ale jeszcze nie jest gotowy wskoczyć do wyjściowej jedenastki ze względu na braki kondycyjne, dlatego znalazł się „jedynie” w meczowej osiemnastce. Poza tym skład bez zmian – brakuje Taseva, który raczej będzie spełniał rolę gracza rezerwowego za Skrbę, który w tamtym sezonie rozegrał wszystkie ligowe spotkania. W środku Zieliński, Mazurek, czyli sama śmietanka młodzieżowa, która po raz pierwszy zmierzy się z tak mocnymi zawodnikami. Zapraszamy na pojedynek w drodze o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Piłkarze wybiegli na murawę. Żurek jak zwykle z opaską kapitańską. Wykrzykiwał coś do zawodników przed rozpoczęciem gry. Wydawało się, że Anderlecht po pierwszej stracie Warzychy zacznie dyktować warunki na boisku, ale pokazał się Żurek. W 5. minucie mieliśmy pierwszą okazję Śląska, jednak wiele brakowało do szczęścia, po dośrodkowaniu Kiła nawet nie trafił w piłkę, na dodatek wpadł na rywala, ale nie doszło do żadnego przewinienia. Zieliński dopadł bezpańską piłkę i uderzył z dystansu, ale katastrofalnie. W 8. minucie dobre dogranie z rzutu rożnego przez rywali, ale w polu karnym trzeźwość umysłu zachował Pałys, pewnie chwytając piłkę. W 12. minucie kolejna dobra akcja Piątka i Warzychy, dogranie do Zielińskiego, który zbiegł do boku i dośrodkował na głowę Małkowskiego, lecz ten minimalnie się pomylił. Futbolówka przeleciała obok prawego słupka. Zabrakło centymetrów. W 18. minucie rzut wolny dla Śląska, który niesiony dopingiem kilku tysięcy prowadził grę, ustawił futbolówkę Górecki, przymierzył, piłka po rykoszecie... tylko na rzucie rożnym. Przy dośrodkowaniu sporo chciał namieszać Żurek, ale rywale znali jego zapędy pod pole karne i skutecznie go zneutralizowali. Udało się zapobiec groźnej kontrze. W 27. minucie Warzycha ponownie rozpędzał się prawym skrzydłem, zatrzymał go jeden z defensorów Anderlechtu, skończyło się na upomnieniu w postaci żółtej kartki. Rywale zagubieni, a w 29. minucie mieliśmy kolejne świetne podanie w kierunku Małkowskiego, lecz tym razem napastnik Śląska na pozycji spalonej. W 33. minucie uderzenie Mazurka z dystansu, ale obok lewego słupka. Golkiper rywali mógł odetchnąć. W 38. minucie rywale mieli wiele szczęścia i głównie dobrze ustawionego bramkarza, który przechwycił piłkę po główce Warzychy, było zbyt lekko, by zaskoczyć Klementa. W 42. minucie ostatnia groźna akcja i to kolejna w wykonaniu gospodarzy, tym razem kilka szybkich podań, Mazurek do Kiły, który zbiegł bardziej do prawej strony pola karnego, uderzenie po ziemi, ale i tym razem Klement pokazał się z lepszej strony. Brawo Śląsk!

W drugiej połowie nie mogło być tak wesoło. Trener Anderlechtu na pewno był wściekły na swoich zawodników. W związku z tym z lepszej strony chciał pokazać się Ahn, który zabawił się z Piątkiem, dograł jeszcze w pole karne, ale Pałys odważnie wyskoczył z bramki w kierunku futbolówki. Niebezpieczeństwo zażegnane. W 58. minucie dobre podanie w pole karne, które zaskoczyło Żurka i Mosóra, jednak Pałys ponownie pewnie na przedpolu. Śląsk wyglądał blado na tle rywala od początku drugiej części gry, bo nie wychodziły proste dogrania do Warzychy i Kiły, dlatego gospodarze próbowali również rozegrania środkiem boiska. W 62. minucie doskonale Warzycha z rzutu wolnego w kierunku Zielińskiego, który urwał się spod krycia, ale nie udało się umieścić piłki w siatce. Za mocno. W 65. minucie stuprocentowa sytuacja Anderlechtu po bardzo przypadkowym odbiciu piłki przez dwóch graczy rywali, Żurek nie zdołał powstrzymać rywali, znakomicie z najbliższej odległości strzał wybronił Pałys. W 68. minucie po odbiorze futbolówki Śląsk ruszył do ataku, jak się okazało, kluczowego. Skrba zagrał do Kiły, który maksymalnie rozciągnął grę, dośrodkował, do główki na dalszym słupku wyskoczył Małkowski, wygrał pojedynek w powietrzu z dwoma rywalami, gooool! Wparował piłkę do siatki. Fantastycznie! W 70. minucie spanikował Górecki, który wybił piłkę na aut. Rywale próbowali akcji oskrzydlających, gdzie wykorzystywali szybkich pomocników. Skrba i Piątek popełniali błędy, dlatego sporo piłek lądowało w polu karnym, ale pytanie co dalej? Bo Mosór i Żurek spełniali założenia i przechwytywali podania albo wybijali piłkę z dala od szesnastki. W 78. minucie Górecki zagrał znakomicie pomiędzy dwóch stoperów do zrywającego się Małkowskiego, bramkarz skrócił kąt i uratował drużynę od straty bramki. Końcówka bardzo nerwowa, rywale próbowali strzałów z dystansu, ale dla Pałysa nie stanowiły problemu. W 88. minucie gola zdobył Małkowski po dograniu Góreckiego, ale zdaniem dwóch sędziów napastnik gospodarzy znajdował się na spalonym. Dosyć kontrowersyjna decyzja, ale raczej słuszna. Koniec meczu i najważniejsze to to, że Śląsk nie dał sobie wbić gola. Dyktował warunki przez większość spotkania, brawo!

 

Śląsk Wrocław – Anderlecht Bruksela 1:0

68’ Małkowski 1:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Tom Henning Ovrebo

Widzów: 8273

 

 

 

 

17:00 GKS Bełchatów – Vitoria Setubal, 3. runda Ligi Europejskiej, Polsat Sport Extra

 

Nie wiemy czego się spodziewać po zwycięzcy Pucharu Polski i Superpucharu Polski, który w tamtym sezonie zajął odległa pozycję. Czyżby kilka zakupów trenera Białka poskutkowało? Zobaczymy. Rywal nie wydaje się być zbytnio wymagającym. Zajęli niskie miejsce w tamtym sezonie. Skład GKS podobny jak ze spotkania ze Śląskiem z jedną zmianą wymuszoną – na prawej obronie pojawi się Nnanna, który zastąpi kontuzjowanego Mateusza Kowalczyka. Prawy obrońca znów musi zmagać się z urazem. Poza tym bez zmian. Ławka taka sama, tyle tylko, że pojawił się na niej młodziutki i obiecujący Górski. Czas na pojedynek z Portugalczykami.

GKS zaczyna bardzo szybko, a ich główną siłą ma być para pomocników Giel Mikołajczak. Ten drugi cały czas myśli o odejściu, jednak nikt nie kwapi się, by złożyć ofertę na pomocnika z Bełchatowa. Bardzo szeroko zaczęli grać Portugalczycy, którzy chcieli zaskoczyć gospodarzy, ale dobrze z interwencją pospieszył się Vinicius, który szybko wybił piłkę na aut już w 1. minucie. W 7. minucie Kołodziejczyk starał się wziąć rozegranie na siebie, jednak zabrakło kolegów do gry, szybko przejęli rywale, ruszyli do kontry. Ich niedokładne podania otworzyły szansę przed Okoro, który dograł do Sobolewskiego, który fatalnie przymierzył, bardzo niecelnie. W 12. minucie po dośrodkowaniu rywale stworzyli sobie pierwszą sytuację, ale do główki wyskoczył cały tłum, dlatego nie było szans na pokonanie K. Kowalczyka. Vitoria świetnie operowała piłką do czasu pressingu, wtedy popełniali błędy. Sporo ofensywnych wejść bocznych obrońców sprawiało problemy GKSowi. W 17. minucie udało się ponownie zaatakować, tym razem Sobolewski zdecydował się na zejście z lewego skrzydła i zagranie do Zarytskiego, lecz Ukrainiec po zamieszaniu uderzył w jednego z rywali. W 22. minucie kolejny atak rywali, obrona musiała się mieć na baczności, dobrze spisał się Nnanna, który wybił piłkę na korner odważnym wślizgiem w nogi przeciwnika. Dośrodkowanie na dalszy słupek, K. Kowalczyk stał jak przykorzeniowy do linii bramkowej, jednak i tak nie miałby szans przy strzale Rufino, który uderzył głową z najbliższej odległości. Zawiedli Okoro i Kołodziejczyk, którzy nabiegali na rywala, ale nie powstrzymali go w żaden sposób. W 26. minucie dobre dogranie do Sobolewskiego, jednak napastnik był pociągany za koszulkę. Jeden z obrońców Vitorii ujrzał żółtą kartkę, a sytuacja wydaje się być kontrowersyjna, bo napastnik GKSu wychodził na dogodną czystą pozycję. W 32. minucie znakomita interwencja Kowalczyka, który ratuje swój zespół – zgranie pomocnika w kierunku Santosa, a ten nie zdołał pokonać golkipera gospodarzy. Obrona nieco spanikowała. W 38. minucie Giel szukał dośrodkowania na Zarytskiego, ale Ukrainiec po opanowaniu piłki został wytrącony z równowagi. W 42. minucie Mikołajczak świetnie w tempo zagrał do Giela, a ten przelobował linię obrony, wybiegł Zarytskyi, który nie pozostawił złudzeń bramkarzowi rywali – uderzył w prawy róg bramki i pokonał Araujo. Mamy remis. GKS wyraźnie się rozpędzał – w 44. minucie Mikołajczak wypatrzył Sobolewskiego, ten zbiegł do skrzydła, zagrał w pole karne, gdzie Zarytskyi ściągnął na siebie uwagę, ale przepuścił piłkę w kierunku Giela, ten z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Brawo! GKS wyszedł na prowadzenie.

Po przerwie Vitoria ruszyła do odważniejszych ataków, zapewne na polecenie trenera. Szkoleniowiec Białek chyba nie reagował pomimo wyniku. Nie miał w planach jakichś nerwowych ruchów, zadowolony z poczynań swoich piłkarzy wykrzykiwał, by nie oddawali łatwo pola do gry. Nie udało się... w 47. minucie kolejny rzut rożny, tym razem inaczej rozegrany, świetnie na czarnoskórego napastnika gości, Wierzbicki stał za nim schowany i zaskoczony tylko spojrzał, że piłka znalazła się w siatce. Złe ustawienie i ostatecznie nic nie mógł zrobić. Inicjatywę starali się przejąć rywale, jednak kilka interwencji Kowalczyka dodało pewności siebie obrońcom. W 59. minucie fatalny strzał Zarytskiego po podaniu Nnanny, który odważnie podłączył się pod akcje ofensywną. Kołodziejczyka zastąpił Williams, który mógł dokonać więcej przez 5 minut niż wspomniany gracz przez pozostały czas, jednak napastnicy nie potrafili wykorzystać jego zagrań w tempo i spowalniali akcje. W 68. minucie dobra interwencja Wierzbickiego, który zapobiegł groźnej kontrze. Kwadrans do końca – 75. minuta i Zarytskyi po podaniu Sobolewskiego zbytnio się pospieszył ze strzałem. Zabrakło sporo. Do zejścia szykował się Sobolewski, który zaliczył kolejny przeciętny występ. Łukasik miał mało czasu, by zaliczyć kolejne wejście smoka. Bełchatowianie przegrywali główki w środkowej strefie boiska i to było głównym problemem. Portugalczycy wyglądali lepiej w końcówce pod względem motorycznym, dlatego wyprzedzali graczy gospodarzy. Białek zdenerwowany skakał przy linii. Ostatnie minuty to panika graczy z Bełchatowa. Oddali sporo strzałów na przestrzeni całego meczu, ale niewiele z tego wynikło. Ostatecznie remis i korzystny wynik dla rywali w kontekście rewanżu. Liczymy, że GKS jeszcze zaskoczy.

 

GKS Bełchatów – Vitoria Setubal 2:2

22’ Rufino 0:1

42’ Zarytskyi 1:1

44’ Giel 2:1

47’ Mwaikimba 2:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Steve Bennett

Widzów: 5556

 

 

 

 

19:00 Sparta Praga – Cracovia Kraków, 3. runda Ligi Europejskiej, Polsat Sport, czeska telewizja

 

Za chwilę zacznie się bardzo ważny pojedynek dla kibiców Pasów oraz dla trenera Laskosza, który ambicjami sięga po fazę grupową Ligi Europejskiej. Wypowiadał się, że jego Cracovia trafiła najłatwiej, jednak w ogólnym rozrachunku mediów wyzwanie nie wydaje się być takim łatwym, gdyż Sparta jest mocna kadrowo. Mówiło się, że Cracovia powalczy o utrzymanie i po niespodziance ligowej teraz czeka ich ciężki pojedynek w ramach rozgrywek europejskich. Dopiero teraz zostaną zweryfikowane ich umiejętności. Szkoleniowiec Laskosz posyła do gry mocny zespół, na ławce siada Michniewicz, który wraca do meczowej osiemnastki po groźnej kontuzji. Czas na walkę, czas gryźć trawę, czego oczekuje z pewnością Laskosz!

W 1. minucie kilka dobrych podań z pierwszego tempa, jednak po dośrodkowaniu Stankiewicza Brkovic nie sięgnął futbolówki i skończyło się tylko na niegłośnym jęku. Chwilę potem Sparta miała okazję na swoją szansę, a lewym skrzydłem ruszył Razak, o którym było głośno swego czasu w polskich mediach ze względu na zainteresowanie polskich klubów. Dośrodkował, do futbolówki rzucił się Nalepa, ale popełnił błąd, ta przeszła obok bramkarza i dopadł do niej napastnik, który kryty przez Osucha został skutecznie powstrzymany. Sparta zaczynała pokazywać swoją dominację na boisku, natomiast każde podanie do Pietronia było niedokładne, dzięki czemu gospodarze odzyskiwali futbolówkę i mogli ruszyć do kolejnej akcji. W 8. minucie dobre dogranie na Huuba, który ruszył na pełnym sprincie, na szczęście na miejscu znalazł się Terlecki, który tylko przeciął lot piłki. W 11. minucie wydawało się, że Cracovia wyprowadzi groźny kontratak, ale akcja skończyła się na Brkovicu. Za wolno poruszali się po boisku gracze Laskosza, którzy jakby nie wierzyli, że Sparta dysponuje tak dobrze wyszkolonymi graczami pod względem technicznym. W 20. minucie kolejna zła wiadomość – kapitan zniesiony na noszach, poważna kontuzja uniemożliwia mu grę w dalszej części spotkania. Jego miejsce zajmie Khcharem. W 22. minucie dośrodkowanie Razaka z prawej strony z rzutu wolnego, do piłki wyskoczył Vavra, jednak ten przelobował bramkę Nalepy. Mogło być 1:0. W 24. minucie Osuch podłączył się pod akcję ofensywną, dobrze zgrał mu Stankiewicz, Osuch dośrodkował, ale nie znalazł tam żadnego z kolegów, za piłką pogonił Pocrnjic, ale niewiele z tego wynikło, szczególnie, że znalazł się pod pressingiem trzech rywali. Khcharem wywalczył rzut rożny. Przy dośrodkowaniu trwało poszukiwanie rosłych graczy, ale piłkarze Sparty lepiej ustawieni wybili piłkę z obrębu szesnastki. Na kolejną akcję czekaliśmy do 39. minuty, kiedy prawy obrońca Sparty świetnie włączył się do akcji ofensywnej, ostatecznie wywalczył korner po walce z Eze. Po rzucie rożnym szukaliśmy szybkiego wyprowadzenia piłki, Brkovic zagrał do Pocrnjica, ale temu piłkarzowi dziś nic nie wychodziło. Spóźniał się o jedno, dwa tempa w porównaniu do przeciwnika, który w tej sytuacji zdołał wybić piłkę na aut. W 44. minucie najlepsza sytuacja Pasów, świetne dogranie Pietronia w kierunku Brkovica, który wybiegł zza linii obrony, uderzył z ośmiu metrów... w bramkarza, który popisał się znakomitą paradą. Sparował strzał i mógł liczyć na wsparcie kolegów. Do przerwy bez bramek, ale i bez wielkiej gry Cracovii.

W drugiej części gry role się nie odwróciły – Cracovia nadal była zmuszona odpierać ataki rywali, tym razem Sparta starała się przedrzeć środkiem, bo na skrzydłach nie potrafiła wykorzystać swoich atutów. W 57. minucie doszło do stuprocentowej sytuacji, gdzie zagranie pomiędzy dwóch stoperów stworzyło szansę dla Holuba. Znakomita interwencja Nalepy uchroniła Cracovię przed utratą bramki. Dużo szczęścia i spore błędy stoperów, którzy byli za daleko od siebie. Wybicia na Brkovica nie dawały oczekiwanego rezultatu, napastnik starał się dobrze wyprowadzić akcję Pasów, ale po podaniu Stankiewicza Pietroń już znajdował się na pozycji spalonej. Szkoda. W 61. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony do piłki wysoko wyskoczył Zawadzki, który wygrał pojedynek główkowy z rywalem tuż przy linii bramkowej. W 63. minucie Mrazek uderzył w słupek po zgraniu jednego z kolegów w pole karne. W 67. minucie Khcharem szukał strzału z dystansu, ale trafił tylko w twarz rywala. Słodka zemsta, ale nadal bez goli. Bramka na wyjeździe mogłaby ułatwić zadanie Cracovii, ale całe zadanie legło w gruzach w 76. minucie, kiedy to z lewej strony przeciwnicy zbiegli we trójkę w pole karne, Holub zagrał do Mrazka, Terlecki i Zawadzki nie zdążyli doskoczyć w odpowiednim momencie, mocny strzał w okienko z 10 metrów i gol, na który zasługiwała Sparta. W końcówce sporo szans mieli gracze Laskosza. Najpierw w 81. minucie rozegrał Michniewicz do Eze, ale czarnoskóry pomocnik przestrzelił, a potem w 87. minucie po długim podaniu wybiegł Lenart, ale uprzedził go bramkarz wybiciem głową tuż za polem karnym. Niewiele brakowało. Ostatni gwizdek... Laskosz teraz wie, że Sparta nie będzie należeć do łatwych przeciwników. Czyżby Sampdoria niczego go nie nauczyła? Nie chcemy wyciągać negatywnych wspomnień, bo miejsca ligowe zajmowane z Cracovią budzą podziw, ale... czasami woda sodowa może odbić zawodnikom (i trenerowi?). Czekamy na rewanż w Krakowie. Jedna bramka jest jak najbardziej do odrobienia.

 

Sparta Praga – Cracovia Kraków 1:0

76’ Mrazek 1:0

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Pedro Henriques

Widzów: 8322

 

 

 

 

20:45 FC Basel – Legia Warszawa, 3. runda Ligi Europejskiej, Polsat, Polsat Futbol, szwajcarska stacja sportowa

 

Pamiętamy trenera Skurę i jego niewielkie podboje na arenie europejskiej. Mało który polski trener potrafi przebić się na arenie rozgrywek klubowych, dziś jest szansa na zebranie kolejnego doświadczenia, bo FC Basel wygląda na silne kadrowo, nieco gorzej z ich formą. Alvarez siedzi na ławce, co oznacza, że klub z Bazylei jest naprawdę silny. Analizujemy Legię... brak Garcii, który zaliczył już nawet bramkę w ramach Ligi Europy. Na prawej obronie szansę otrzyma Ilievski, który regularnie występował u Grzelaka. Poza tym bez większych niespodzianek, może tylko posadzenie Owusu wydaje się tylko dziwne, ale dobrze, że Skura preferuje grę polskimi piłkarzami. W ataku obok dwóch młodzików doświadczony Gwata, który ma wspierać kolegów. Zapraszamy na spektakl!

Ciekawe zaczęli gospodarze, którzy mieli ochotę do gry. Wiedzieli, że stawka jest wysoka, ale i przeciwnik bardzo wymagający. Obrona Legii miała być najsłabszą stroną, jednak w pierwszych pojedynkach powietrznych górą byli Sibanda i Mastelarz. Dobrze to wróżyło dla kolejnych minut spotkania. W 2. minucie długa piłka na Kowalczyka nie była najlepszym pomysłem, pomimo że zdołał zagrać do Gwaty, który zmuszony musiał oddać piłkę bramkarzowi rywali. Chwilę potem świetna wymiana piłek rywali z pierwszego tempa, interwencja Soleya na przedpolu. Sytuacja zapoznawcza – obie ekipy chciały sprawdzić na co stać rywala. W 5. minucie z rzutu wolnego uderzał Fernandez, ale odległość była za daleka, by móc zaskoczyć golkipera gospodarzy. Mógł lepiej to rozwiązać. Skura jakby spięty przy linii bocznej. W 8. minucie Jaskólski zagrał do Rybaczuka przed pole karne, środkowy pomocnik znakomicie uderzył, tor lotu piłki specjalnie zmienił Bernal myląc bramkarza i trafiając do siatki! Szybki snajper tym razem przyciągnął piłkę jak magnez i tylko dołożył nogę. Legia wyszła na prowadzenie! W 12. minucie bardzo duży błąd Sibandy, który pod presją napastnika spanikował i podał niedokładnie do Soleya. Po rzucie rożnym piłkę wybili obrońcy Wojskowych. Wysoko ustawiony zespół z Bazylei próbował stwarzać sytuacje po odbiorze piłki w środkowej strefie boiska, na szczęście na posterunku znajdował się Mastelarz, asekuracja to główna cecha obrońców Legii. W 20. minucie pojawiła się pierwsza kartka dla rywala, który powstrzymywał rozpędzającego się Bernala. Ten napastnik imponuje szybkością i przyspieszeniem! W 25. minucie po rzucie wolnym ponownie w natarciu FC Basel, ale jeden z przeciwników po główce przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 28. minucie po strzale Wonga mogła paść bramka na wyrównanie, lecz na linii strzału znalazł się szczęśliwie Mastelarz. W 31. minucie pierwsza skuteczna interwencja Soleya, który musiał wyłapać strzał Wonga. W 36. minucie kolejne dośrodkowanie wyłapał Soley. Na razie rywale próbowali przedarcia się skrzydłami, ale brakowało im strzałów. Gra toczyła się w szybkim tempie, Legioniści czasami nie nadążali. W 42. minucie Mastelarz wyszedł do piłki, zagrał do Bernala, ten z pierwszej do Gwaty, który zgrał do wybiegającego Kowalczyka, napastnik wyłonił się zza dwóch obrońców, uderzył mocno po ziemi i nie do obrony! Znakomicie! 2:0 stało się faktem. Legia się rozpędzała, co było skutkiem czerwonej kartki, jaką ujrzał Schwarz po faulu taktycznym na Bernalu, który wybiegł idealnie w tempo po podaniu Fernandeza. Musiał pożegnać się z murawą. Do przerwy 2:0 dla gości, niespodzianka.

Druga połowa mogła zacząć się od mocnego uderzenia, a dokładniej strzelał Bernal z rzutu wolnego, lecz obił mur rywali i wywalczył rzut rożny. To jednak nie były te kornery co za Grzelaka, gdzie na dalszym słupku potrafił znaleźć się jeden ze stoperów. Bardzo mało podań w wykonaniu Wojskowych, którzy zbyt szybko pozbywali się futbolówki. Jaskólski zdobył piłkę w 53. minucie, zagrał do Kowalczyka, który zdecydował się na strzał z dystansu. Za wysoko. Rybaczuk i Jaskólski odwalali kawał solidnej roboty. Po pierwszym kwadransie zaliczali odbiór za odbiorem, przerywali każdy atak środkiem boiska. Niewiele można wspomnieć o kolejnych minutach. Legioniści starali się poszanować piłkę, ale mało z tego wynikało. FC Basel musiało biegać. Dopiero w 79. minucie doczekaliśmy się kolejnej sytuacji, ale tym razem Basel zaznaczyło swoją obecność na murawie, podanie w pole karne po ziemi, Rybaczuk blisko wpakowania piłki do własnej siatki. Kibice już dawno opuścili swoje miejsca, zostali jedynie przyjezdni, których słychać było jakby Legia grała u siebie. Doping pomagał, ale głównie w defensywie, bo Skura od około 70. minuty postanowił bronić wyniku. Na boisku pojawiło się kilku graczy, którzy mieli uspokoić całe rozegranie. Nadal brakowało więcej podań w środkowej strefie, gdzie Legia nadal się gubiła. Koniec meczu po nudnej drugiej połowie. Legia pokazała pazur, ale czeka ich sporo pracy przed rewanżem i ewentualną kolejną rundą. Na plus obrona i cały duet napastników. Trudno wyróżnić jakiegoś piłkarza, Legia zagrała efektywnie. Czerwona kartka osłabiła gospodarzy. Brawo! Oby u siebie zaprezentować się podobnie.

 

FC Basel – Legia Warszawa 0:2

8’ Bernal 0:1

42’ Kowalczyk 0:2

 

Składy

Statystyki

Sędzia: Steve Tanner

Widzów: 22654

 

_____________________________________________

Kontuzje – składy do... aż podacie. Liczę, że do soboty się uwiniecie.

Odnośnik do komentarza

Dawid Białek, GKS Bełchatów:

 

Jesteśmy frajerami. Nie mam pojęcia jak ten mecz można było zremisować. Najgorsze jest to, że przed tym meczem mieliśmy dwa tygodnie, gdzie trenowaliśmy stałe fragmenty gry wiele razy, a teraz w jednym meczu dostajemy dwa gole po rożnych. W dodatku w obu przypadkach strzelca kryli obrońcy. W ataku też nie było wiele lepiej, po raz kolejny zmarnowaliśmy szanse na zwycięstwo słabą skutecznością. Gdyby trochę lepsza celność, moglibyśmy bez obaw przystępować do drugiego meczu, a tak jesteśmy pod ścianą, bo to my teraz musimy zaatakować i strzelić gola, podczas gdy Vitoria może postawić autobus w bramce. Przez najbliższy tydzień będziemy trenowali strzały i obronę stałych fragmentów gry. Do znudzenia, ale przede wszystkim do efektów. Swoje trzy grosze dorzucił też sędzia. W 26. min Sobolewski wychodził sam na sam, po czym został sfaulowany. Jak za takie coś nie ma czerwonej kartki, to nie wiem co trzeba zrobić żeby na nią "zasłużyć". Mam nadzieję, że pan Bennett przeprosi za swój błąd.

 

I tak awansujemy.

Odnośnik do komentarza
Wrocław wciąż niezdobyty. Śląsk – Anderlecht, 1:0, Gazeta Wrocławska 29/2010 (Robert Skrzyński)

 

 

 

W pierwszym meczu III rundy eliminacji do Ligi Mistrzów Śląsk Wrocław pokonał w meczu na własnym obiekcie belgijski Anderlecht Bruksela. Goście przyjechali do stolicy Dolnego Śląska bardzo pewni siebie, przekonani, że we Wrocławiu będzie im łatwo o zwycięstwo i rozstrzygnięcie sprawy awansu do następnej rundy już w pierwszym meczu. Tymczasem to Śląsk zdominował spotkanie i goście z Brukseli mogą się cieszyć, że stracili tylko jednego gola i nie stoją jeszcze na straconej pozycji przed meczem rewanżowym. Śląsk jednak udowodnił, że ma aspiracje do gry na wielkim, europejskim poziomie i na pewno za tydzień w Brukseli będzie robić wszystko, aby nie zmarnować zaliczki wypracowanej w meczu przy Oporowskiej. Oto zaś co o meczu powiedzieli piłkarze i trener Śląska.

 

 

 

Marco Polo:

 

Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie i mam prawo być zadowolonym z postawy moich podopiecznych. Szkoda, że nie udało się wygrać wyżej, bo tak naprawdę to jednobramkowe zwycięstwo to najniższy wymiar kary dla rywala. Przez to nie odebraliśmy im szans na awans, chociaż w rewanżu będziemy mogli grać z kontrataku, a mając na skrzydłach Kiłę i Warzychę nasze kontrataki na pewno będą bardzo groźną bronią. Błędem Anderlechtu było zlekceważenie polskiego kopciuszka, za co Belgowie zapłacili wysoką cenę. Teraz przed nami tydzień, by przygotować się do rewanżu. Zapewne w Belgii zagramy nasze najdłuższe dziewięćdziesiąt minut lub może i więcej, ale wierzę, że moich piłkarzy stać na awans.

 

 

 

Adam Kiła:

 

Po raz kolejny udowodniliśmy, że najlepszą obroną jest atak. Zdecydowani faworyci, za jakich upatrywano piłkarzy Anderlechtu, musieli uznać naszą wyższość. Zagraliśmy bardzo dobry mecz i naprawdę szkoda tych wielu niewykorzystanych sytuacji, bo przy wyższym zwycięstwie z zupełnie innym nastawieniem jechalibyśmy do Brukseli. A tak mimo wygranej czeka nas jeszcze bardzo trudne zadanie na wyjeździe. Nasza defensywa, choć nie miała tak wiele pracy, jak się spodziewano, również spisała się fenomenalnie. Nie straciliśmy bramki, co w kontekście dwumeczu ma fundamentalne znaczenie.

 

 

 

Paweł Górecki:

 

Chociaż przed meczem właściwie kształt pierwszej jedenastki był znany, nikt nie odpuszczał na treningach wiedząc, że ma pewne miejsce. Wszyscy dobrze zdawaliśmy sobie sprawę ze stawki, o jaką gramy. Cel został połowicznie osiągnięty. Do Brukseli pojedziemy z jednobramkową zaliczką, co na pewno jest wariantem korzystnym, choć patrząc z przebiegu meczu przy Oporowskiej, zasłużyliśmy na więcej bramek. Zabrakło nam jednak skuteczności pod bramką przeciwnika, ale to dla nas nowe i cenne doświadczenie. Musimy się nauczyć wykorzystywać swoje szanse, bo w kolejnych meczach nie musimy ich mieć aż tylu.

 

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...