Skocz do zawartości

Islands of Peace


łaziii

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki za gratulacje, choć to już moje drugie wicemistrzostwo Anglii. Może do trzech razy sztuka?

---------------------------------------

 

Ligowe niepowodzenia to z jednej strony zmęczenie moich podopiecznych, a z drugiej wielka koncentracja poświęcona grze w Lidze Mistrzów. Sądziliśmy, że Galatasaray Stambuł pokonamy bez większych problemów, zapominając najwyraźniej zwycięstwo Turków nad wielką Barceloną w poprzedniej rundzie. Niestety szybko okazało się, że bez wejścia na najwyższy poziom, trudno będzie o półfinał europejskich rozgrywek.

 

Lampka ostrzegawcza zapaliła się po pierwszym meczu na Stamford Bridge, który przez większą część toczył się po naszej myśli. Do przerwy było 2:0 dla nas, dzięki celnej główce stopera Pedersena po rzucie rożnym oraz dobitce Dyke’a w ogromnym zamieszaniu na polu karnym. Po zmianie stron do ataku ruszyli goście, którzy najwyraźniej zgarnęli solidny opieprz od trenera. Nic dziwnego, skoro w pierwszych 45 minutach pozwolili nam na oddanie aż 13 strzałów, a sami odpowiedzieli tylko jednym. Gola kontaktowego dał Galatasarayowi Özer Hasan, ale największe brawa należą się asystującemu Keskinowi Ismailowi, który zamarkował strzał z 20. metra, po czym lekkim podcięciem wyłożył koledze piłkę jak na tacy.

 

Zryw gości nie zrobił na nas większego wrażenia i po kilkunastu minutach znów prowadziliśmy dwiema bramkami. Strzelcem okazał się Marcelo, który w ostatnich tygodniach zawodził na całej linii i dziennikarze coraz głośniej domagali się posadzenia Brazylijczyka na ławce. Ja jednak wierzyłem w przebudzenie mojego najlepszego strzelca i wreszcie ten mi się za to odwdzięczył.

 

3:1 stanowiło niezłą zaliczkę przed rewanżem, ale niestety w końcówce przyjezdni trafili po wrzutce z rzutu rożnego. Ten gol był dla nich nagrodą za ambitną, ofensywną grę w ostatnich 20 minutach meczu. Tak więc w rewanżu nie będziemy mogli ograniczyć się jedynie do przeszkadzania, bo chwila nieuwagi i wylecimy za burtę Champions League.

 

Liga Mistrzów (ćwierćfinał, mecz 1/2), 05.04.2023

[ENG] Chelsea – Galatasaray [TUR] 3:2 (2:0)

19’ Pedersen 1:0

34’ Dyke 2:0

57’ Hasan 2:1

70’ Marcelo 3:1

82’ Özkara 3:2

 

MoM Marcelo (AM C, Chelsea) – 1 gol, 1 asysta, nota 8

 

Widzów – 52 148

Odnośnik do komentarza

Miało być, ale teraz będzie ciekawiej ;)

------------------------------------

 

Witamy w piekle – takim napisem przywitali nas fanatyczni tureccy kibice na stadionie Galatasaray. Trybuny były czerwone od rac, których dym spowił murawę i gryzł w gardła. Oszołomieni tą atmosferą daliśmy się zepchnąć do narożnika i błyskawicznie straciliśmy zaliczkę z pierwszego meczu. Po 21. minutach było już 2:0 dla gospodarzy i ci nie zamierzali na tym poprzestać.

 

W tym kryzysowym momencie odrodził się Marcelo, który w pojedynkę ścigał rozpędzony Galatasaray. Brazylijczyk uciszył trybuny w 26. minucie, trafiając z 20. metrów tuż obok słupka. Ten gol przywrócił nam pewność siebie, bo w tym momencie to my byliśmy w półfinale. Niestety w przerwie znów radowali się tureccy fani, bo już po upływie doliczonego czasu gry ich pupile wyprowadzili zabójczą kontrę, a pojedynek biegowy z Akyüzem wyraźnie przegrał Duńczyk Pedersen.

 

Fatalny dla nas rezultat utrzymywał się bardzo długo. Na domiar złego kontuzji nabawili się moi dwaj odgrywający – Dyke i Castaignos. W ich miejsce musiał wejść nieopierzony wychowanek Jacobs, który wraz z Marcelo miał odrobić straty. Udało się to dopiero w 84. minucie. Jacobs zgrał piłkę głową w pole karne, a Brazylijczyk uniknął spalonego i czubkiem buta skierował ją do siatki. Kopię tej sytuacji obejrzeliśmy w 7. minucie dogrywki, tyle że tym razem Marcelo oddał strzał z nieco większej odległości.

 

Hat trick 24-letniego napastnika wprowadził nas do półfinału Ligi Mistrzów. Na nic zdał się gol Gürkana w doliczonym czasie gry, bo dał on zrozpaczonym Turkom jedynie symboliczne, nic nie dające zwycięstwo. Stadion witał nas paraliżującym hałasem, pożegnał równie przejmującą ciszą.

 

Liga Mistrzów (ćwierćfinał, mecz 2/2), 11.04.2023

[TUR] Galatasaray - Chelsea [ENG] 4:3 (3:1, 3:2), dwumecz 6:6a

9’ Ismail 1:0

21’ Engin 2:0

26’ Marcelo 2:1

45+3’ Akyüz 3:1

62’ Dyke (Chelsea) ktz.

70’ Castaignos (Chelsea) ktz.

84’ Marcelo 3:2

97’ Marcelo 3:3

120+1’ Gürkan 4:3

 

MoM Marcelo (AM C, Chelsea) – 3 gole, nota 9

 

Widzów – 41 663

Odnośnik do komentarza

Real Saragossa

-----------------------------

 

Dwumecz z Galatasaray był przedzielony półfinałem FA Cup ze Stoke. Pomimo rangi spotkania na Wembley oraz faktu, że broniliśmy trofeum, na boisko posłałem drugi skład. Najlepsi oszczędzali siły na rewanż w Stambule, bo to triumf w Lidze Mistrzów jest naszym głównym celem sezonu. W tych okolicznościach liczyłem się z porażką, ale o dziwo uporaliśmy się z The Potters wyjątkowo gładko. Wczesny gol Castaignosa oraz dwa trafienia Moldoveanu z rzutów wolnych dały nam spokojny awans do finału Pucharu Anglii. W nim zmierzymy się z Liverpoolem, który na poważniejsze trofeum czeka już 8 lat.

 

FA Cup (półfinał), 08.04.2023

[PRM] Chelsea – Stoke [PRM] 3:0 (2:0)

5’ Castaignos 1:0

17’ Moldoveanu 2:0

81’ Moldoveanu 3:0

 

MoM Moldoveanu (D R, Chelsea) – 2 gole, 14 przechwytów, nota 9

 

Widzów – 88 654

Odnośnik do komentarza

Real Saragossa to wieczny „drugi” hiszpańskiego futbolu. Taka łatka przylgnęła do ekipy z Aragonii w ostatniej dekadzie. Nic dziwnego, skoro na przestrzeni poprzednich 12 lat popularni Blanquillos 5 razy wywalczyli wicemistrzostwo kraju, 2 razy polegli w finałach Copa del Rey i Pucharu UEFA oraz raz w starciu o Superpuchar Hiszpanii. W sumie 11 okazji do sięgnięcia po trofeum i tylko jeden moment radości – Puchar Króla w 2015r.

 

Biorąc pod uwagę pech Saragossy, w półfinale Champions League spodziewaliśmy się Juventusu. Ale tym razem fortuna uśmiechnęła się do Hiszpanów i dzięki golom strzelonym na stadionie Delle Alpi to oni awansowali dalej. W rewanżu Aragończycy przegrywali już 0:3, ale nie stracili wiary w końcowy sukces i po późnych trafieniach Argentyńczyka Luny i Rosjanina Popova sprawili sporą niespodziankę.

 

Szczęście nie opuściło piłkarzy Saragossy także w pierwszym półfinałowym pojedynku na Stamford Bridge. Co prawda bardzo szybko prowadzenie mojej Chelsea dał Dean Francis, a po godzinie gry podwyższył Dyke, ale na więcej nie pozwolił nam grający jak w transie bramkarz reprezentacji Gwinea-Bissau Carlos Ramos. Przyjezdni znów nie złożyli broni i kładąc wszystko na jedną szalę zdobyli cennego wyjazdowego gola. 2:1 to dobry punkt wyjścia do rewanżu. No chyba że znów Aragończyków opuści szczęście.

 

Liga Mistrzów (półfinał, mecz 1/2), 26.04.2023

[ENG] Chelsea – Zaragoza [ESP] 2:1 (1:0)

2’ Francis 1:0

59’ Dyke 2:0

75’ Pacheco 2:1

 

MoM Ramos (GK, Zaragoza) – 7 obronionych strzałów, nota 9

 

Widzów – 52 227

Odnośnik do komentarza

Przegrany wyścig o mistrzostwo Anglii nie rozzłościł Romana Abramovicha, który wraz z końcem kwietnia zaoferował mi nowy kontrakt. Propozycję przyjąłem bez dłuższej chwili zastanowienia, bo główne cele, jakie stawiałem sobie przychodząc do Londynu, wciąż nie zostały osiągnięte. Ten pierwszy może uda się zdobyć już wkrótce (Liga Mistrzów), ale na pokonanie Arsenalu w Premiership musimy poczekać przynajmniej 12 długich miesięcy.

 

Kwiecień był dla nas fatalnym okresem w lidze i jedynie napastnik Myles Dyke nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Anglik zdobył w 3 meczach aż 4 gole i w pełni zasłużenie zgarnął nagrodę dla Piłkarza Miesiąca Premiership.

 

 

Kwiecień 2023

 

Bilans: 4-3-2, 18:13

Premiership: 2. [-10 pkt.], 73 pkt, 93:52

FA Cup: półfinał – 3:0 z Stoke

Carling Cup: finał – 1:2 z Arsenal

Community Shield: 2:2, 2:3 po karnych z Arsenal

Liga Mistrzów: półfinał (1/2) – 2:1 z Zaragoza

Finanse: - € 3,92M (+ € 5,95M)

Budżet transferowy: € 3,94M (€ 40,47M)

Budżet płac (rocznie): € 76,26M (€ 83,03M)

Nagrody: Piłkarz Miesiąca: Dyke

 

Transfery (Polacy): brak

 

Transfery (świat): brak

 

Ligi świata:

Anglia: Arsenal [+10] M

Finlandia: Tampere Utd [+0]

Francja: Monaco [+9]

Hiszpania: Real Madryt [+6]

Niemcy: Leverkusen [+0]

Norwegia: Brann [+2]

Polska: Lech [+8]

Szwecja: GIF Sundsvall [+3]

Włochy: Sampdoria [+2]

 

Ranking FIFA:

1. Brazylia [+0], 2. Portugalia [+0], 3. Hiszpania [+2], …, 42. Polska [+0]

Odnośnik do komentarza

Piłkarze Saragossy wzięli przykład z Galatasaray i rewanż z nami rozpoczęli w identycznym stylu jak Turcy. A więc przy ogłuszającym dopingu kibiców rzucili się do huraganowych ataków, grając także wysokim i agresywnym pressingiem. Gospodarze co chwila konstruowali groźne akcje lewym skrzydłem, gdzie znakomicie współpracowała hiszpańsko-argentyńska para Suárez-Luna. Wreszcie w 26. minucie ten drugi idealnie obsłużył wbiegającego środkiem Baska Izaolę, który wykorzystał złe krycie Dupuya i z 15. metrów pokonał Wilsona.

 

Stadion La Romareda zachwiał się od wybuchu radości, ale fani długo nie cieszyli się z prowadzenia swych pupili. Moi podopieczni wznowili grę z środka, podanie do prawoskrzydłowego Lacroixa, który minął dwóch przeciwników i posłał prostopadłe podanie w narożnik pola karnego. Tam zjawił się szybki Marcelo, który pięknym uderzeniem skierował futbolówkę w dalsze okienko Ramosa. Huśtawka nastrojów trwała w najlepsze i niespełna 10 minut po naszym wyrównaniu gospodarze znów cieszyli się z prowadzenia. Tym razem błysnął Chińczyk Lu Jian, który po zagraniu z klepki z Meksykaninem Galvánem pokonał bezradnego Wilsona.

 

Wymiana ciosów w pierwszej połowie była efektowna, ale po osiągnięciu remisu w dwumeczu obydwie ekipy spuściły z tonu. Najwyraźniej obawa o popełnienie kluczowego błędu sparaliżowała poczynania piłkarzy, którzy nie forsując tempa zmierzali do dogrywki. Najlepszą sytuację do zdobycia decydującej bramki mieliśmy w 73. minucie, ale Marcelo trafił jedynie w słupek. Z kolei miejscowi groźnie bili rzuty rożne, po których fala nerwowego gorąca przeszywała moje ciało.

 

Dopiero w dogrywce obydwa zespoły zdecydowały się odkryć nieco bardziej. Wówczas też zaczęły się proste błędy wynikające ze zmęczenia. W 93. minucie fatalny kiks przytrafił się angielskiemu stoperowi Eliotowi Bishopowi, który dał wprowadzonemu Castaignosowi wolną drogę do bramki. Holender stanął „oko w oko” z Ramosem, ale na strzał zdecydował się zbyt wcześnie i piłka o centymetry minęła lewy słupek. Luc padł na kolana i zakrywając twarz rozpamiętywał zmarnowaną szansę. Całe szczęście zrehabilitował się kwadrans później. W 108. minucie Don Lee egzekwował rzut rożny, a rosły reprezentant Oranje skierował futbolówkę do siatki przy krótszym słupku.

 

Już poczuliśmy się jak finaliści Ligi Mistrzów, bo przecież gospodarze potrzebowali strzelić aż dwa gole. O dziwo ten pierwszy padł już trzy minuty później, po stracie Pedersena oraz bierności jego kolegów z defensywy, którzy bali się zdecydowanie przerwać atak Realu. Na 3:2 trafił Izaola i dał 10 minut nadziei swoim fanom, a nam stresu i lęku. Ostatni okres meczu zdominowali rzecz jasna gospodarze, ale na nasze szczęście grali zbyt nerwowo. Strzały oddawali z nieprzygotowanych pozycji, często dawali się łapać w pułapki ofsajdowe. W panikę wpadliśmy w 115. minucie, gdy asekurujący upadek na murawę Myles Dyke uszkodził nadgarstek i z podejrzeniem złamania musiał opuścić boisko. Limit zmian miałem wyczerpany więc broniliśmy się dziesięciu.

 

Przetrwaliśmy! Jedziemy na finał do Rotterdamu, gdzie zmierzymy się z mistrzem Hiszpanii - Realem Madryt.

 

Liga Mistrzów (półfinał, mecz 2/2), 02.05.2023

[ESP] Zaragoza - Chelsea [ENG] 3:2 (2:1, 2:1), dwumecz 4:4a

26’ Izaola 1:0

28’ Marcelo 1:1

36’ Li Jian 2:1

108’ Castaignos 2:2

111’ Izaola 3:2

115’ Dyke (Chelsea) ktz.

 

MoM Izaola (ST, Zaragoza) – 2 gole, nota 8

 

Widzów – 50 136

 

Niestety kontuzja Dyke’a okazała się poważna. Nasz najlepszy strzelec złamał jedną z kości nadgarstka i już do końca sezonu będzie poza grą. Nie pomoże nam ani w finale FA Cup, ani Champions League.

Odnośnik do komentarza

Musi, bo bez Dyke'a polegnę na ostatniej prostej. Nadzieja w Marcelo i Castaignosie.

Szanse na pokonanie Realu są, ale Królewscy właśnie po raz 4. z rzędu wygrali La Liga.

-----------------------------------

 

W terminarzu na czerwono zaznaczyliśmy daty dwóch majowych finałów – FA Cup 20.05 oraz cztery dni później Champions League. Do tego czasu mieliśmy do skończenia Premiership, ale zrobiliśmy to bez większego nabożeństwa.

 

Wykończeni przedłużoną nerwówką w Saragossie, kompletnie oddaliśmy mecz na Ellan Road. Leeds zagrało dwa razy szybciej, dokładniej i ambitniej, zwyciężając w pełni zasłużenie.

 

Premiership (kolejka 36/38), 06.05.2023

[12.] Leeds - Chelsea [2.] 2:0 (1:0)

7’ McMillan 1:0

74’ Chiappetta 2:0

 

MoM Chiappetta (M L, Leeds) – 1 gol, nota 8

 

Widzów – 40 228

 

W przedostatniej kolejce graliśmy prestiżowe derby z Tottenhamem, ale mnie wynik wielce nie interesował. W rezerwowym składzie zremisowaliśmy 2:2, a wydarzeniem dnia były dwa trafienia weterana Sergio Agüero. To zapewne ostatnie gole 35-letniego Argentyńczyka w barwach zespołu Chelsea, który opuści latem po 10 latach gry. W tym czasie zdobył on 185 bramek dla The Blues, z czego 123 w Premiership. Zaliczył także 43 asysty.

 

Premiership (kolejka 37/38), 10.05.2023

[13.] Tottenham - Chelsea [2.] 2:2 (1:1)

11’ Jones 1:0

15’ Agüero 1:1

59’ Agüero (kat.) 1:2

75’ Martin 2:2

 

MoM Agüero (AM C, Chelsea) – 2 gole, nota 9

 

Widzów – 36 249

 

Mecz z Newcastle był naszym pożegnaniem z kibicami na Stamford Bridge. Fani przynieśli atrapy trofeów FA Cup i Ligi Mistrzów wierząc, że za niespełna dwa tygodnie podczas fety na ulicach Londynu ujrzą te cacka w pełni prawdziwej formie. Czekanie osłodzi im wspomnienie ostatniego meczu Premiership sezonu 2022/23, w którym po dwóch golach Castaignosa wygraliśmy 2:1. Forma Holendra to bardzo dobry prognostyk przed zbliżającymi się finałami. W końcu to on musi zastąpić kontuzjowanego Dyke’a na odegraniu. Swoje musi też dodać Marcelo.

 

Premiership (kolejka 38/38), 14.05.2023

[2.] Chelsea – Newcastle [6.] 2:1 (1:1)

16’ Castaignos 1:0

45+1’ Abdul Samad 1:1

70’ Castaignos 2:1

 

MoM Castaignos (ST, Chelsea) – 2 gole, nota 8

 

Widzów – 52 254

Odnośnik do komentarza

Trafił mi się spontaniczny urlop z dnia na dzień i stąd tygodniowa przerwa.

----------------------------------------------

 

Na finał FA Cup z Liverpoolem wystawiłem najsilniejszy skład. Nie zważałem na fakt, że cztery dni później czekał nas najważniejszy mecz sezonu z Realem Madryt. The Reds wystąpili w defensywnym ustawieniu 4-3-2-1, z którym już nie raz miewaliśmy spore problemy.

 

Obydwie ekipy rozpoczęły z dużym animuszem, strzelając po golu w pierwszych 10 minutach gry. W 2. minucie prowadzenie dał nam stoper Pedersen, który wykończył poprawione dośrodkowanie z kornera Marcelo. Chwilę później wyrównał Saudyjczyk Al-Najaie, mierząc wprost w okienko z rzutu wolnego.

 

Tak efektowny początek rozbudził nadzieje kibiców, ale na dalsze gole przyszło im czekać do ostatniego kwadransa. W 76. minucie na prowadzenie wyprowadził Liverpool wysoki Węgier Géza Molnár, który na dalekim słupku strącił wrzutkę francuskiego prawego obrońcy Yohanna Djé. W tym momencie straciłem nadzieję na obronę trofeum FA Cup, ale wiarę w sukces przywrócił mi Castaignos. Holender strzelił na 2:2 w 80. minucie, główkując po dośrodkowaniu swojego rodaka van der Valla z rzutu rożnego. I właśnie ten młody chłopak, kończący pierwszy sezon w barwach Chelsea, okazał się bohaterem spotkania. Na minutę przed końcem nasz lewy obrońca zaliczył drugą asystę dnia, a stoper Pedersen także po raz drugi pokonał Richarda Palmera.

 

Pierwszy finał na naszą korzyść.

 

FA Cup (finał), 20.05.2023

[PRM] Chelsea – Liverpool [PRM] 3:2 (1:1)

2’ Pedersen 1:0

8’ Al-Najaie 1:1

61’ Castaignos (Chelsea) n.g.

75’ Al-Najaie (Liverpool) ktz.

76’ Molnár 1:2

80’ Castaignos 2:2

89’ Pedersen 3:2

 

MoM Pedersen (D C, Chelsea) – 2 gole, nota 9

 

Widzów – 90 000

Odnośnik do komentarza

Faworytem finału Ligi Mistrzów był zdecydowanie Real Madryt. Królewscy po raz czwarty z rzędu wywalczyli mistrzostwo La Liga i wydawali się na dobre powrócić na należne im miejsce w europejskim futbolu. Do potwierdzenia tego potrzebowali sięgnąć po Puchar Mistrzów – pierwszy od 2011 r. Fachowcy podkreślali brak w naszym składzie najlepszego strzelca Mylesa Dyke’a, co miało zaważyć o losach decydującego starcia. Ja dużo mniej martwiłem się absencją naszego najlepszego strzelca, bo przecież jego zastępca - rosły jak dąb Luc Castaignos - spisywał się w ostatnich tygodniach wybornie. Dodatkową mobilizacją dla Holendra był fakt, że finał Champions League odbywał się w jego rodzinnym Rotterdamie, na boisku macierzystego Feyenoordu.

 

Show reprezentanta Oranje rozpoczął się już w 3. minucie, kiedy to długo przygotowywany atak pozycyjny zakończył on uderzeniem z linii pola karnego, a piłka otarła się jeszcze o obrońcę Królewskich Spalevica. Kilka minut później wywalczyliśmy rzut rożny, a po dośrodkowaniu Marcelo francuski stoper Dupuy huknął z główki wprost w okienko. 2:0 po zaledwie 7 minutach – co za początek!

 

Nasze rozentuzjazmowane głowy czekał zimny prysznic w 20. minucie. Wówczas to ukraiński rozgrywający Andreev zaskoczył Wilsona ni to strzałem, ni dośrodkowaniem z ostrego kąta. Ten gol ukoronował kilkunastominutowy okres dominacji Realu, który za wszelką cenę chciał wrócić do gry. Ale reakcja moich zawodników była wspaniała i pełna koncentracja nie pozwoliła wypuścić prowadzenia z rąk. Jeszcze przed przerwą podwyższył głośno oklaskiwany przez lokalną publiczność Castaignos, wykorzystując ogromne zamieszanie w „szesnastce” rywali.

 

Po zmianie stron udało się nam kontrolować wydarzenia na boisku. Gorąco zrobiło się jedynie w 52. minucie, gdy Wilsona pokonał Radovanovic, ale sędzia słusznie odgwizdał pozycję spaloną. Z czasem coraz pewniej czuliśmy się przy piłce, widząc bezradność ganiających wokół nas piłkarzy Realu. Do pełni spokoju brakowało jeszcze jednego trafienia. Kilka razy spudłował Castaignos, ale ostatecznie to on został naszym bohaterem. Do wcześniejszych dwóch goli dołożył asystę w 77. minucie, gdy dokładnym podaniem na wolne pole obsłużył strzelca Marcelo. Chwilę później Brazylijczyk odwdzięczył się koledze, który kompletując hat tricka ustalił wynik spotkania na 5:1. Ten pogrom nad Królewskimi mnie, fanowi Barcelony, smakował podwójnie słodko.

 

Liga Mistrzów (finał), 24.05.2023

[ENG] Chelsea – Real Madryt [ESP] 5:1 (3:1)

3’ Castaignos 1:0

7’ Dupuy 2:0

20’ Andreev 2:1

35’ Castaignos 3:1

52’ Radovanovic (R.Madryt) n.g.

77’ Marcelo 4:1

80’ Castaignos 5:1

 

MoM Castaignos (ST, Chelsea) – 3 gole, 1 asysta, nota 9

 

Widzów – 51 177

 

Dzień po finale hiszpańska prasa rozpoczęła szukanie kozłów ofiarnych winnych kompromitacji Realu. Z zawodników najbardziej dostało się reprezentującym barwy Realu wyspiarzom, a głównie najgorszemu na boisku 33-letniemu Garethowi Bale. Walijczyk był faktycznie kompletnie niewidoczny, ale mimo to rozegrał pełne 90 minut. I właśnie za to cięgi zgarnął szkocki menedżer Alan Irvine, który najprawdopodobniej pożegna się z posadą już po roku pracy.

 

A w Londynie feta i jedynie pozytywne wibracje. Prasa była zgodna, że cała drużyna zagrała znakomicie, choć to geniusz Castaignosa zaważył o wyraźnym zwycięstwie. Forma Holendra eksplodowała w samą porę – pod nieobecność kontuzjowanego Dyke’a i w okresie dwóch zwycięskich finałów kończących sezon 2022/23. Wkrótce zmierzymy się z ostatnim wielkim wyzwaniem – detronizacją Arsenalu i sięgnięciem po mistrzostwo Anglii.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...