Skocz do zawartości

Wojna pokoleń


Hammer

Rekomendowane odpowiedzi

Zwycięstwo Tubize w zaległym meczu pozwoliło im zatriumfować również w pierwszej rundzie rozgrywek, co zapewniło im przynajmniej baraże o awans do wyższej klasy rozgrywkowej.

 

Listopad inaugurowaliśmy wyjazdowym spotkaniem z Francs Borains. Dwunasta siła obecnego sezonu jest na tyle nieprzewidywalna, że potrafią grać naprawdę efektowny futbol, lecz ich niewątpliwą piętą achillesową jest nieszczelny i popełniający masę błędów blok defensywny, który uważany jest za najsłabszy ze wszystkich drużyn występujących w naszej grupie. Dopiero po zmianie stron znaleźliśmy sposób na sforsowanie ich obrony. Konkretniej, to w 49. minucie Maïga dał nam prowadzenie, zdobywając gola silnym uderzeniem zza pola karnego, które poprzedził długim i efektownym rajdem przez pół boiska. Był to dziewiąty gol w lidze Abou, który od tego momentu stał się samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców. Gospodarze odpowiedzieli po godzinie gry za sprawą Barta Colpaerta, lecz nic im to nie udało, gdyż zwycięstwo zapewnił nam w 85. minucie Chuck Kim, który chwilę wcześniej wszedł na plac gry.

 

05.11.2006, Vedette; Boussu: 290 widzów

3LB 10/30: [12.] Francs Borains — [2.] Sprimont 1:2 (0:0)

0:1 A. Maïga 49'

1:1 B. Colpaert 63'

1:2 C. Kim 85'

J. Monteiro N. De Neef, M. Baijot, E. Kangulungu (74' P. Simon), S. Eputa K. Andersen, C. Verbeeren, D. Samray, L. Boto-Nyengo (74' O. Spailier) M. Chauveheid, A. Maïga (80' C. Kim)

 

MoM: Abou Maïga (ST; Sprimont) — 8

Odnośnik do komentarza

Reprezentacja Polski wygrała wyjazdowe spotkanie z Maltą 2:0, po bramkach Radosława Sobolewskiego i Andrzeja Niedzielana.

 

Słaba postawa La Louvière musiała odbić się na osobie trenera tejże drużyny, Jacky Mathijssena. 43-letni szkoleniowiec został zwolniony, a działacze osiemnastego zespołu drugiej ligi rozpoczęli poszukiwania nowego szkoleniowca, który zdoła uratować drużynę przed spadkiem do trzeciej klasy rozgrywkowej.

 

Następne ligowe spotkanie rozegraliśmy u siebie z utrzymującym się w czubie tabeli Liège. Wszyscy łącznie ze mną spodziewali się wyrównanego spotkania, zakończonego jednobramkowym zwycięstwem którejś z drużyn. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna dla naszych przeciwników, gdyż na murawie nie mieli nic do powiedzenia. Przejechaliśmy po nich niczym walec drogowy, a odzwierciedleniem tego jest wynik 5:1. Świetny mecz po kilku słabszych rozegrał Marc Chauveheid, popisując się klasycznym hattrickiem. Oprócz niego swoją cegiełkę do ostatecznego sukcesu dołożyli trafieniami Kristoffer Andersen i Maxime Baijot. Rywale odpowiedzieli tylko raz i mieli sporo szczęścia, gdy strzał rozpaczy De Wilde z 30 metrów znalazł drogę do naszej siatki.

 

11.11.2006, Stade du Tultay; Sprimont: 1.228 widzów

3LB 11/30: [2.] Sprimont [4.] Liège 5:1 (4:1)

1:0 M. Chauveheid 9'

2:0 K. Andersen 19'

3:0 M. Chauveheid 35'

4:0 M. Chauveheid 41'

4:1 S. De Wilde 43'

5:1 M. Baijot 56'

J. Monteiro N. De Neef, M. Baijot, E. Kangulungu, S. Eputa K. Andersen, C. Verbeeren, D. Samray, L. Boto-Nyengo (76' O. Spailier) M. Chauveheid, C. Kim (45' A. Maïga)

 

MoM: Marc Chauveheid (AM/FC; Sprimont) — 10

Odnośnik do komentarza

Bardzo dobry wynik osiągnęła reprezentacja Polski w konfrontacji z najgroźniejszym rywalem do awansu. Podopieczni Pawła Janasa zremisowali 1:1 przed własną publicznością z Anglikami. Prowadzenie biało-czerwonym zapewnił w 36. minucie Jacek Krzynówek, lecz już chwilę później Synowie Albionu odpowiedzieli trafieniem Downinga. Debiut w koszulce z orzełkiem na piersi zaliczył Robert Speichler, rozgrywający Cracovii.

 

Osiem dni później rozegraliśmy wyjazdowe spotkanie z UR Namur. Prasa zgodnie twierdziła, że tego dnia nie zobaczymy zbyt wiele bramek, gdyż naprzeciw siebie staną dwie drużyny o porównywalnych umiejętnościach. Faktycznie szło nam opornie. Rywale nie grali wcale porywającego futbolu, który zmusiłby nas do wybicia się na wyżyny umiejętności, ale prezentowali defensywny futbol, rzadko kiedy wychodząc poza własną połowę boiska. Oddaliśmy aż dziesięć strzałów celnych i tylko jeden z nich znalazł drogę do siatki, sprawiając, że mogliśmy dopisać do licznika kolejne trzy punkty. Christophe Verbeeren oddał niesamowity strzał zza pola karnego w okienko bramki strzeżonej przez Descampsa. Najważniejsze było jednak to, że utrzymaliśmy pozycję lidera, jaką zapewniliśmy sobie już tydzień wcześniej, pokonując u siebie Liège.

 

18.11.2006, Stade Communal; Namur: 404 widzów

3LB 12/30: [6.] UR Namur — [1.] Sprimont 0:1 (0:0)

0:1 C. Verbeeren 88'

J. Monteiro N. De Neef, M. Baijot, E. Kangulungu (81' P. Simon), S. Eputa K. Andersen, C. Verbeeren, D. Samray, L. Boto-Nyengo (79' O. Spailier) M. Chauveheid, A. Maïga (79' C. Kim)

 

MoM: David Samray (DM; Sprimont) — 8

Odnośnik do komentarza

Lepiej się zaskoczyć niż rozczarować, prawda? ;)

 

Ciepły listopad kończyliśmy potyczką na własnym obiekcie z Bocholt. Wcześniej jednak zdecydowałem się zdementować pogłoski, jakoby Abou Maïga miał niedługo zamienić Sprimont na jeden z zespołów grających na co dzień w drugiej lidze. Zadanie ułatwił mi sam zainteresowany, który zdecydowanie stwierdził, że interesuje go wyłącznie gra w naszych barwach. Konkretna oferta przyszła do nas natomiast z Kermt-Hasselt, piętnastej drużyny w lidze, która zagięła parol na Davida Samraya, lecz byłem szybszy i zaproponowałem naszemu podstawowemu zawodnikowi dwuletni kontrakt. David bez najmniejszego oporu przystał na nasze warunki i z uśmiechem na ustach w obecności miejscowych mediów złożył swój podpis w wyznaczonym miejscu.

 

Obaj zawodnicy odpłacili mi się najlepiej jak tylko mogli. Przyjezdni oddali tylko jeden celny strzał, co w porównaniu z naszymi jedenastoma jest wynikiem bardzo skromnym. W 17. minucie katastrofalny błąd popełnił bramkarz Bocholt, który wybijając piłkę podał ją wprost pod nogi Samraya, ten natomiast zauważył wysuniętego bramkarza i lobem z 25 metrów umieścił piłkę w siatce. Niedługo później było już 2:0, gdy indywidualną akcję Andersena płaskim strzałem z kilku metrów wykończył Maïga dla którego było to już dziesiąte trafienie w obecnych rozgrywkach ligowych. Jeszcze przed przerwą doszło do ostrego starcia, po którym sędzia zdecydował usunąć z boiska za pyskówki Stijna Francisa. Po zmianie stron osłabieni goście nie byli w stanie zagrozić naszej bramce, z kolei nas dwubramkowe prowadzenie w pełni satysfakcjonowało, dzięki czemu po bardzo ślamazarnej grze dowieźliśmy ten rezultat do końca.

 

25.11.2006, Stade du Tultay; Sprimont: 1.568 widzów

3LB 13/30: [1.] Sprimont — [13.] Bocholt 2:0 (2:0)

1:0 D. Samray 17'

2:0 A. Maïga 26'

J. Monteiro N. De Neef, M. Baijot, E. Kangulungu, S. Eputa K. Andersen (79' R. Galeri), C. Verbeeren, D. Samray, L. Boto-Nyengo (71' O. Spailier) M. Chauveheid, A. Maïga (79' C. Kim)

 

MoM: Kristoffer Andersen (AMR; Sprimont) — 8

Odnośnik do komentarza

Ostatnie dni miesiąca poświęciłem na negocjację nowych umów z zawodnikami, których ważność wygasa po zakończeniu sezonu. Problemów większych z tym nie było i już po kilku godzinach dwuletnie umowy z Sprimont podpisała praktycznie cała kadra, zgadzając się również na przejście ze statusu amatorskiego na profesjonalny.

 

==================

 

Listopad 2006

 

Bilans (Sprimont): 4-0-0 bramki 10:2

3. liga, Grupa B : 1. [+1]; 31 pkt. bramki 32:14

Puchar Belgii: 5rnd. La Louvière [P] 1:2

Finanse: 616.756€ (w ostatnim miesiącu +9.512€)

Budżet transferowy: 268.412€ (70%)

Budżet płacowy: 6.76€ (110€)

 

Transfery (Polacy):

1. Marcin Szałęga (24, ST; Polska) z Happy Valley do South China za 1.00€

2. —

3. —

 

Transfery (cudzoziemcy):

1. Emra Tahiri (19, ST; Szwecja U-21: 4/3) z Örebro do HJK za 475.000€

2. Filip Madzowski (22, GK; Macedonia: 11/0) z Robotniczek do Pobedy za 425.000€

3. Uguchukwu Michael Enyinna (25, ST; Nigeria) z Górnika Zabrze do Al-Garrafa za 210.000€

 

Ligi Europy:

Anglia: Chelsea [+4]

Belgia: Gent [+4]

Francja: Lyon [+7]

Hiszpania: Real Madryt [+1]

Niemcy: Bayern [+7]

Polska: Górnik Łęczna [+3]

Włochy: Milan [+3]

 

Ranking FIFA: 1. Portugalia (954), 2. Czechy (922), 3. Holandia (911), 22. [+7] Polska (724)

Odnośnik do komentarza

W niedzielne popołudnie odbył się nasz najważniejszy test w rundzie jesiennej sezonu 2006/2007. Czekał nas wyjazd na arcytrudny obiekt Tubize, którzy przed własną publicznością jeszcze nie zaznali goryczy porażki. Trzeba zauważyć, że byli oni spadkowiczami z drugiej ligi, więc nikogo dziwić nie mogło, że uważani byli za wyraźnych faworytów tej konfrontacji.

 

Długo zastanawiałem się nad wyborem optymalnej jedenastki. Moje plany pokrzyżowała jednak niespodziewana kontuzja Marca Chauveheida, dla którego ostatni przed spotkaniem trening okazał się strasznie pechowy. Podczas walki o górną piłkę otrzymał cios w twarz, przez co pauzować będzie około tygodnia. Los chciał, że w najważniejszym meczu musieliśmy radzić sobie bez najlepszego strzelca poprzedniego sezonu. Pocieszające było to, że w linii ataku mamy kilku ciekawych zawodników, którzy w każdej chwili mogli wskoczyć do wyjściowego składu. Tym razem postawiłem na naszego jokera Chucka Kima.

 

Pierwszy gwizdek rozpoczął batalię. Z pewnością rozczarowała publiczność, która zgromadziła się na stadionie w przeciętnej liczbie 799 osób. Jednak ci, co zdecydowali się zapłacić kilka eurocentów za bilet, żałować nie mogli. Na początku to gospodarze rzucili się na nas, niczym wściekłe psy spuszczone z łańcucha. Już w 2. minucie Tubize powinni prowadzić, gdy Ucar zagrał krzyżowo w kierunku Aaraba, ten zaś wystawił piłkę do znajdujacego się na dwudziestym metrze Stilmanta, który huknął z pierwszej piłki minimalnie obok naszego prawego słupka. Chwilę później Samray zagrał prostopadłą piłkę w kierunku Kima, ten minął bramkarza, ale ofiarnie interweniujący obrońca zablokował własnym ciałem pędzącą do bramki piłkę. W 27. minucie przeprowadziliśmy znakomitą akcję zakończoną bramką. Nasz skuteczny atak rozpoczął od znakomitego przejęcia piłki Eputa, który błyskawicznie uruchomił szarżującego na prawym skrzydle Andersena. Duńczyk minął na pełnej szybkości dwóch rywali, dośrodkował w pole karne idealnie na głowę Maïgi, który zawisł w powietrzu i silnym uderzeniem głową zmusił golkipera do kapitulacji.

 

Mimo trudu włożonego przez nas wystarczył jeden błąd, żeby cały wysiłek poszedł na marne. Jeszcze przed przerwą, a konkretniej to w 36. minucie Wesley Vanbelle posłał długą piłkę w pole karne, z nią minął się Baijot i tylko ułatwił zadanie Stuckensowi, dla którego pokonanie bramkarza z pięciu metrów było zadaniem banalnie prostym. Oba zespoły włożyły wiele siły w tą pierwszą część, przez co po zmianie stron nie udało się ani nam, ani rywalom strzelić bramkę dającą zwycięstwo. Mecz zakończył się remisem 1:1, który tak naprawdę nie urządzał nikogo.

 

03.12.2006, Stade Leburton; Tubize: 799 widzów

3LB 14/30: [2.] Tubize — [1.] Sprimont 1:1 (1:1)

0:1 A. Maïga 27'

1:1 K. Stuckens 36'

J. Monteiro (88' N. Yattara) N. De Neef, M. Baijot (73' O. Spailier), E. Kangulungu, S. Eputa K. Andersen, C. Verbeeren, D. Samray, L. Boto-Nyengo A. Maïga, C. Kim (73' R. Galeri)

 

MoM: Abou Maïga (ST; Sprimont) — 8

Odnośnik do komentarza

Po kilkunastu dniach na moje propozycje odpowiedzieli João Monteiro oraz Nico De Neef. Początkowo obaj zgodnie twierdzili, że zarobki jakie mogłem im zapewnić były zdecydowanie za małe, biorąc pod uwagę ich możliwości. W ostateczności uległem i dałem im do podpisania nowe, dwuletnie umowy, warte 200€ tygodniowo każda.

 

Spotkanie numer piętnaście, kończące rundę jesienną rozegraliśmy u siebie przeciwko kolejnemu spadkowiczowi z drugiej ligi — Virton. W ostatniej chwili zdążył się wykurować Chauveheid i teraz mogę stwierdzić, że gdyby nie on bylibyśmy blisko tragedii. Mimo wszystko i tak nie było najlepiej. Przegraliśmy po słabej grze w obronie i przeciętnej w ataku. Oddaliśmy ledwie jeden celny strzał na bramkę, który na gola zamienił niezastąpiony Marc. Straciliśmy natomiast dwa gole, po prostych błędach. Pozostało nam na szczęście jedno spotkanie i kilkanaście dni przerwy, które poświęce na scementowanie bloku defensywnego.

 

09.12.2006, Stade du Tultay; Sprimont: 1. 460 widzów

3LB 15/30: [1.] Sprimont — [5.] Virton 1:2 (1:1)

0:1 A. Joachim 25'

1:1 M. Chauveheid 34'

1:2 J. Tèhouè 46'

J. Monteiro N. De Neef, M. Baijot, E. Kangulungu, S. Eputa K. Andersen (80' C. Kim), C. Verbeeren, D. Samray, L. Boto-Nyengo (71' O. Spailier) A. Maïga (71' R. Galeri), C. Kim

 

MoM: Ahmed Chafni (AMRLC/FC; Virton) — 8

 

Tabela po rundzie jesiennej sezon 2006/2007

 

| Pos  | Inf  | Team               | Pld  | Won  | Drn  | Lst  | For  | Ag  | G.D. | Pts |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 1st  |      | SPRIMONT           | 15   | 10   | 2    | 3    | 34   | 17  | +17  | 32  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 2nd  |      | RC Mechelen        | 15   | 10   | 2    | 3    | 23   | 14  | +9   | 32  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 3rd  |  BR  | Tubize             | 15   | 8    | 5    | 2    | 19   | 9   | +10  | 29  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 4th  |      | Visé               | 15   | 8    | 4    | 3    | 20   | 12  | +8   | 28  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 5th  |      | Virton             | 15   | 7    | 6    | 2    | 23   | 12  | +11  | 27  | 
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 6th  |      | Liége              | 15   | 6    | 5    | 4    | 19   | 16  | +3   | 23  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 7th  |      | Tournai            | 15   | 6    | 5    | 4    | 14   | 10  | +4   | 23  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 8th  |      | Walhain            | 15   | 5    | 4    | 6    | 12   | 16  | -4   | 19  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 9th  |      | Tongeren           | 15   | 4    | 7    | 4    | 16   | 16  | 0    | 19  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 10th |      | Verviers           | 15   | 5    | 3    | 7    | 13   | 21  | -8   | 18  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 11th |      | Olympic Charleroi  | 15   | 4    | 5    | 6    | 16   | 18  | -2   | 17  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 12th |      | UR Namur           | 15   | 4    | 5    | 6    | 11   | 19  | -8   | 17  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 13th |      | Bocholt            | 15   | 2    | 7    | 6    | 12   | 15  | -3   | 13  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 14th |      | Francs Borains     | 15   | 3    | 3    | 9    | 16   | 25  | -9   | 12  |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 15th |      | Kermt-Hasselt      | 15   | 2    | 3    | 10   | 5    | 18  | -13  | 9   |
|----------------------------------------------------------------------------------------|
| 16th |      | Kelmis             | 15   | 2    | 2    | 11   | 6    | 21  | -15  | 8   |
|----------------------------------------------------------------------------------------|

Odnośnik do komentarza

Ostatnie spotkanie w 2006 roku rozgrywaliśmy na wyjeździe z Kelmis. Była to jedna z tych drużyn, z którymi lubiliśmy i potrafiliśmy grać. Tuż przed rozpoczęciem spotkania, kompletnie nie zwróciłem uwagi na zaczepki szkoleniowca naszych rywali, który stwierdził, że wyciągnęli wnioski z porażek i teraz zawalczą o pełną pulę. Słowa trenera drużyny, która w tym sezonie ugrała ledwie osiem oczek brzmiały naprawdę zabawnie, ale postanowiłem zachować tę uwagę tylko dla siebie.

 

Boisko wszystko zweryfikowało. Kelmis nie miało nic do powiedzenia, natomiast my po raz pierwszy od dłuższego okresu czasu zaprezentowaliśmy dobrą skuteczność pod bramką rywali. Na pięć celnych strzałów, aż cztery znalazły drogę do siatki. Świetnie zagrał Abou Maïga, którego dwa gole mogły być ozdobą dzisiejszego spotkania. Czarnoskóry napastnik z Beninu wyrasta na wielką gwiazdę całej ligi, czego najlepszym dowodem są spływajace oferty z klubów grających na co dzień w wyższych klasach rozgrywkowych. Po bramce dołożyli również Marc Chauveheid oraz Loki Boto-Nyengo. Najlepszym zawodnikiem na boisku był jednak autor trzech asyst, Kristoffer Andersen.

 

17.12.2006, Stade Prince Philippe; La Calamine: 273 widzów

3LB 16/30: [16.] Kelmis — [1.] Sprimont 0:4 (0:3)

11' S. Eputa kont

0:1 A. Maïga 18'

20' W. Switers kont. [K]

0:2 M. Chauveheid 29'

0:3 A. Maïga 31'

0:4 L. Boto-Nyengo 84'

90' S. Pierssens czerw/k [K]

J. Monteiro N. De Neef, M. Baijot, E. Kangulungu, S. Eputa (11' D. Pirnay) K. Andersen, C. Verbeeren, D. Samray, L. Boto-Nyengo A. Maïga (78' R. Galeri), M. Chauveheid

 

MoM: Kristoffer Andersen (AMR; Sprimont) — 10

Odnośnik do komentarza

W reprezentacji:

 

-> Eugène Kangulungu (DR Konga) rezerwowym w meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej 0:2

-> Abou Maïga (Benin) 73. minuty w meczu z Erytreą 1:1 [7]

 

W Belgii piłkarzem roku okrzyknięto Barta Goora z Anderlechtu. Za jego plecami uplasował się gracz Udinese Emile Mpenza, zaś trzecie miejsce zajął stoper Bayernu, Daniel Van Buyten.

 

=======================

 

Grudzień 2006

 

Bilans (Sprimont): 1-1-1 bramki 6:3

3. liga, Grupa B : 1. [—]; 35 pkt. bramki 38:17

Puchar Belgii: 5rnd. La Louvière [P] 1:2

Finanse: 596.274€ (w ostatnim miesiącu -20.498€)

Budżet transferowy: 268.412€ (70%)

Budżet płacowy: 6.76€ (poz. 78€)

 

Transfery (Polacy):

1. Andrzej Bledzewski (24, GK; Polska) z Korony Kielce do Sheriff za 3.00€

2. —

3. —

 

Transfery (cudzoziemcy):

1. Abdulkader Keita (25, ST; WKS: 21/10) z Lille do Al-Sadd za 3.800.000€

2. Juan Manuel Herbella (28, SW/DC; Argentyna) z Argentinos do Lokomotiwu Moskwa za 3.200.000€

3. Nadson (24, ST; Brazylia: 2/0) z Seongnam do Suwon za 1.600.000€

 

Ligi Europy:

Anglia: Chelsea [+5]

Belgia: Gent [+1]

Francja: Lyon [+7]

Hiszpania: Real Madryt [+4]

Niemcy: Bayern [+5]

Polska: Górnik Łęczna [+2]

Włochy: Milan [+4]

 

Ranking FIFA: 1. Portugalia (952), 2. Czechy (931), 3. Holandia (908), 20. [+2] Polska (732)

Odnośnik do komentarza

Rozgrywki w roku 2007 rozpoczęliśmy od meczu na szczycie, gdy do Sprimont przyjechał wicelider tabeli z Mechelen. W ciągu tych sześciu dni od ponownego otwarcia okna transferowego, nie pozyskałem żadnego zawodnika i taki stan rzeczy miał się utrzymać już do końca stycznia. Skład, jakim dysponowałem w tym momencie wydawał mi się optymalny, jak na nasze warunki i nie miałem powodu, żeby ściągać nowych zawodników, którzy i tak potrzebowaliby sporo czasu, żeby przystosować się do naszego stylu gry.

 

Pierwsze minuty rozegraliśmy niczym na treningu. Kilka długich zagrań, parę dośrodkowań i sporo utrzymywania się przy piłce. Goście zaś chcieli za wszelką cenę wygrać, decydując się na strzały praktycznie z każdej pozycji. Po półgodzinie gry Mechelen mieli znakomitą okazję do wyjścia na prowadzenie, gdy po dośrodkowaniu z lewej strony z kilku metrów strzelał Kevin Jansen, lecz górą z tego pojedynku wyszedł Monteiro. Na rozstrzygnięcie musieliśmy czekać do drugiej połowy. Świetną decyzją było wprowadzenie w przerwie Spailiera za niewidocznego Boto-Nyengo. Olivier rozruszał nasze lewe skrzydło na tyle skutecznie, że to właśnie po akcjach tym sektorem boiska strzelaliśmy bramki. W 64. minucie właśnie po długim crossowym podaniu 33-letniego pomocnika piłkę przejął Andersen i w swoim stylu zacentrował ją w pole karne, idealnie co do centymetra na głowę Chauveheida. Dwadzieścia minut później udaną zmianę Spailier podsumował trafieniem, gdy dopadł do bezpańskiej piłki i potężną bombą z dystansu umieścił ją w siatce. Powrót na ligowe boiska był dla nas bardzo udany.

 

06.01.2007, Stade du Tultay, Sprimont: 1.180 widzów

3LB 17/30: [1.] Sprimont — [2.] RC Mechelen 2:0 (0:0)

1:0 M. Chauveheid 64.

2:0 O. Spailier 84.

Sprimont: J. Monteiro — D. Pirnay, M. Baijot, E. Kangulungu, S. Eputa — K. Andersen, N. De Neef, D. Samray, L. Boto-Nyengo (45. O. Spailier) — A. Maïga (75. R. Galeri), M. Chauveheid

 

MoM: João Monteiro (GK; Sprimont) — 9

 

Silver pozwolił mi na lekki fix w przedstawieniu wyniku.

Odnośnik do komentarza

Znacznie cięższa przeprawa czekała nas tydzień później, gdy przyszło nam się zmierzyć na trudnym terenie z Tournai. W wyjściowym składzie doszło do kilku zmian spowodowanych głównie kontuzjami. Żebro stłukł sobie Marc Chauveheid i co prawda mógł grać, ale to zbyt cenny dla nas zawodnik, żeby ryzykować jego zdrowiem. W jego miejsce w ataku miejsce zajął Chuck Kim. Po drobnym urazie do środka pola wrócił Verbeeren, a co za tym idzie na prawą obronę z powrotem powędrował De Neef, zmuszając Pirnaya do zajęcia miejsca wśród zawodników rezerwowych.

 

Nie potrafię policzyć, ile razy myślałem nad kolejnymi korektami w składzie. Bałem się tej konfrontacji jak diabli, zwłaszcza, że za mojej kadencji nie udało nam się ograć Tournai. Spotkanie rozpoczęliśmy z zamiarem gry z kontrataku. Przyniosło to efekt szybciej niż się spodziewałem. Już w 8. minucie Kim pokazał, że jest w stanie godnie zastąpić któregoś z naszych podstawowych strzelców, wpisując się na listę strzelców. Bramkę Amerykanin poprzedził niesamowitą indywidualną akcją, której nie powstydziliby się nawet prawdziwi wirtuozi futbolu. Niedługo później musieliśmy radzić sobie bez naszego podstawowego bramkarza. Przy zupełnie niegroźnym dośrodkowaniu Monteiro upadł na ziemię zwijając się z bólu. Nie mając innego wyjścia oddelegowałem do gry zupełnie nie przygotowanego na taką ewentualność Yattarę, który w każdym możliwym momencie starał się rozgrzewać. Uraz jednego z najlepszych zawodników podziałał na nas jak płachta na byka, gdyż jeszcze w pierwszej części gry podwyższyliśmy wynik. Abou Maïga w sytuacji sam na sam zachował się bardzo koleżeńsko, wystawiając futbolówkę do nadbiegającego Boto-Nyengo, który umieścił piłkę w pustej bramce i ustalił rezultat pierwszych 45. minut na 2:0.

 

Tuż po zmianie stron zmuszony byłem zdjąć z boiska kontuzjowanego Kungulungu. Popełniłem olbrzymi błąd tak szybko wystawiając go do składu, nie zwracając uwagi na to, że kilka dni wcześniej narzekał na zmęczenie. Jakby tego było mało urazu nabawił się również Verbeeren, na szczęście jednak nie było to nic poważnego i Christophe dał radę dograć spotkanie do samego końca. W międzyczasie gospodarze zdołali zdobyć pierwszą i jak się okazało jedyną bramkę, gdy rzut karny pewnym strzałem wykorzystał Steven Wostijn.

 

13.01.2007, Stade Luc Varenne, Tournai: 2.191 widzów

3LB 18/30: [5.] Tournai — [1.] Sprimont 1:2 (0:2)

0:1 C. Kim 8.

26. J. Monteiro kont.

0:2 L. Boto-Nyengo 30.

49. E. Kangulungu kont.

1:2 S. Wostijn rz. k. 57.

Sprimont: J. Monteiro (26. N. Yattara) — N. De Neef, M. Baijot, E. Kangulungu (49. R. Galeri), S. Eputa — K. Andersen, C. Verbeeren, D. Samray, L. Boto-Nyengo — A. Maïga, C. Kim (62. D. Pirnay)

 

MoM: Chuck Kim (ST; Sprimont) — 7

Odnośnik do komentarza

Po raz kolejny trening drużyny olał sobie Hervè N'Buyi. Początkowo starałem się zrozumieć jego frustrację spowodowaną brakiem występów w pierwszym składzie, ale od kiedy 24-letni obrońca regularnie omija nasze boiska treningowe, musiałem zadziałać gwałtownie i zdecydowałem o ukaraniu niesfornego zawodnika odbierając mu dwie tygodniówki. Sam zainteresowany zgodził się ze mną i zobowiązał się do poprawy swojego zachowania.

 

Mecz z Olympic Charleroi rozpoczęliśmy w przebudowanym składzie. Miejsce w bramce zajął Nabymoussa Yattara, na prawej obronie znów szansę otrzymał Pirnay, do pomocy przesunięty został De Neef, zaś Anderson zajął miejsce na lewym skrzydle. Do ataku wrócił natomiast Marc Chauveheid zajmując miejsce u boku Abou Maïgi.

 

Do tych modyfikacji w składzie, trzeba było dodać również zmianę taktyki. Natłok urazów spowodował, że gra skrzydłami nie miałaby powodzenia, stąd zdecydowałem się na system 4-1-3-2, z trójką środkowych pomocników. Chcieliśmy wykorzystać swoje umiejętności i zdominować grę w drugiej linii, aby nasi przeciwnicy nie stwarzali sobie w tak prosty sposób okazji do strzelenia bramki, jak to miało miejsce w poprzednich meczach. Nowy sposób konstruowania ataków moi zawodnicy załapali dopiero po pół godzinie gry, gdy długie zagranie z linii obrony przejął De Neef i uderzył idealnie w okienko bramki z narożnika pola karnego. Radziliśmy sobie naprawdę bardzo dobrze, choć uczciwie mówiąc gra rywala nie wymagała od nas wniesienia się na wyżyny swoich umiejętności. Spokojnie rozgrywaliśmy każdy atak, imponując spokojem i pomysłem na grę. W 43. minucie Kristoffer Anderson udowodnił wszystkim, że potrafi również świetnie operować lewą nogę, zdobywając bramkę mierzonym strzałem zza pola karnego.

 

Po zmianie stron tempo siadło. Nadal dominowaliśmy i kreowaliśmy grę, ale nie mieliśmy potrzeby, żeby ciągle atakować rywali. Oni zaś swojej szansy na sukces upatrywali w strzałach z dystansu, które wychodziły im różnie. Najlepiej swoje zadanie wykonał Thomas Duez, pokonując Yattarę silnym uderzeniem z 30 metrów. To jednak był pierwszy i ostatni cios jaki otrzymaliśmy od dziesiątej ekipy tegorocznych rozgrywek.

 

20.01.2007, Stade du Tultay, Sprimont: 1.697 widzów

3LB 19/30: [1.] Sprimont — [11.] Olympic Charleroi 2:1 (2:0)

1:0 N. De Neef 31.

2:0. K Andersen 43.

2:1 T. Duez 75.

Sprimont: N. Yattara — D. Pirnay, M. Baijot, E. Kangulungu, S. Eputa — N. De Neef, C. Verbeeren, D. Samray, K. Andersen (81. R. Galeri) — A. Maïga (73. C. Verbeeren), M. Chauveheid (90. R. Galeri)

 

MoM: Axel Delière (SW/DRC/DM; Olympic Charleroi) — 8

Odnośnik do komentarza

W reprezentacji:

 

-> Abou Maïga (Benin) od 69. minuty w meczu z Egiptem 0:6 [6]

 

Na koniec stycznia przyszło nam grać z Walhain. Wcześniej jednak odrzuciłem ofertę Kermt-Hasselt, którzy za wszelką cenę chcieli pozyskać Pierre'a Simona. Sam piłkarz przed podjęciem przeze mnie decyzji przyszedł do mojego gabinetu i poprosił, żebym nie brał tej oferty pod uwagę. Tylko mnie utwierdził w przekonaniu, że nie warto go sprzedawać, biorąc pod uwagę, że latem kilku piłkarzy z zespołu odejdzie.

 

Rozpoczęliśmy z animuszem i już w 10. minucie wyszliśmy na prowadzenie. Chauveheid otrzymał długie podanie z głębi pola, wbiegł w pole karne i płaskim strzałem przy słupku pokonał bramkarza. Mecz nie stał na wysokim poziomie. Z murawy biło nudą, tylko nieliczne akcje mogły rozruszać przysypiającą publiczność. Nasza przewaga była widoczna gołym okiem, ale wcale nie graliśmy nic niesamowitego. Ostatecznie wygraliśmy skromnie, lecz okupiliśmy to stratą Oliviera Spailiera, który wprowadzony w drugiej części gry został w 89. minucie zwieziony z boiska po ostrym faulu.

28.01.2007, Stade des Boscailles, Walhain: 312 widzów

3LB 20/30: [13.] Walhain — [1.] Sprimont 0:1 (0:1)

0:1 M. Chauveheid 10.

89. O. Spailier kont.

Sprimont: N. Yattara — D. Pirnay, M. Baijot, E. Kangulungu, S. Eputa — C. Verbeeren (73. P. Simon) — K. Andersen, D. Samray, L. Boto-Nyengo (80. O. Spailier) — M. Chauveheid, C. Kim (73. R. Galeri)

MoM: Marc Chauveheid (AM/FC; Sprimont) — 7

Odnośnik do komentarza

Styczeń 2007

 

Bilans (Sprimont): 4-0-0 bramki 7:2

3. liga, Grupa B : 1. [—]; 47 pkt. bramki 45:19 [baraże]

Puchar Belgii: 5rnd. La Louvière [P] 1:2

Finanse: 605.680€ (w ostatnim miesiącu +9.406€)

Budżet transferowy: 268.412€ (70%)

Budżet płacowy: 6.76€ (poz. 78€)

 

Transfery (Polacy):

1. Arkadiusz Onyszko (32, GK; Polska: 2/0) z OB do Kopenhagi za 1.400.000€

2. Dariusz Zjawiński (20, ST; Polska U-21: 3/1) z CSKA Sofia do Freiburga za 825.000€

3. Krzysztof Ulatowski (26, ST; Polska) z Amiki do Regensburga za 625.000€

 

Transfery (cudzoziemcy):

1. Marchena (27, DC/DM; Hiszpania: 27/1) z Valencii do Sevilli za 20.500.000€

2. Walerij Bożinow (20, AMR/ST; Bułgaria: 20/7) z Fiorentiny do Manchesteru United za 18.500.000€

3. Yakubu (24, ST; Nigeria: 36/14) z Middlesbrough do Manchesteru United za 18.500.000€

 

Ligi Europy:

Anglia: Chelsea [+3]

Belgia: Gent [+7]

Francja: Lyon [+4]

Hiszpania: Real Madryt [+1]

Niemcy: Bayern [+5]

Polska: Górnik Łęczna [+2]

Włochy: Milan [+4]

 

Ranking FIFA: 1. Portugalia (1095), 2. Czechy (1048), 3. Włochy (1019), 15. [+5] Polska (770)

Odnośnik do komentarza

Nowa umowa + cena wyjściowa z kosmosu = zero zainteresowanych.

 

Zwycięstwo z Walhain zapewniło nam pierwsze miejsce w drugiej rundzie rozgrywek i co najmniej lokatę pozwalającą walczyć o awans do wyższej klasy rozgrywkowej poprzez baraże. Zadanie numer jeden, jakie wyznaczyłem sobie przed startem rozgrywek zostało zrealizowane. Teraz nadszedł czas na kolejne i z pewnością nie łatwiejsze — chcemy utrzymać się na szczycie do końca rozgrywek, aby zapewnić sobie bezpośrednią promocję bez potrzeby rozgrywania dodatkowych meczów.

 

Nasze spotkanie z Verviers było bardzo ważne, gdyż chcieliśmy się im zrewanżować za porażkę w szóstej kolejce. Chcąc spełnić oczekiwania swoje i kibiców, musieliśmy wzbić się na wyżyny swoich umiejętności. Nasi przeciwnicy w drugiej rundzie rozgrywek uplasowali się tuż za naszymi plecami i tylko z powodu słabej gry w pierwszych dziesięciu spotkaniach zajęli odległe ósme miejsce. Zaczęło się od naszych dwóch uderzeń z dystansu, które jednak — mówiąc delikatnie — najlepsze nie były. Verviers natomiast nie patyczkowali się. W 24. minucie zdołali wyjść na prowadzenie, zaskakując nas szybką i kombinacyjną akcją, która na poziomie 3. ligi zdarzała się niezwykle rzadko. Zdołaliśmy dojść do siebie błyskawicznie i po dwóch minutach był remis, za sprawą trafienia zza pola karnego Christopha Verbeerena.

 

Do końca pierwszej części gry wynik już nie uległ zmianie, choć okazji bramkowych było wiele. Zarysowała się delikatna przewaga gości, którzy zdołali oddać jeszcze dwa groźne strzały, na szczęście nie znalazły one drogi do naszej siatki. Po przerwie nadszedł moment na który czekałem od wielu, wielu dni. W 57. minucie przełamał się Abou Maïga pokonując golkipera silnym strzałem z dwunastu metrów. Sam zawodnik był już sfrustrowany swoją nieskutecznością, a ulga jaką dostrzegłem na jego twarzy po zdobyciu tego gola była tak ogromna, że ciężko jest mi ją ubrać w słowa. Wygraliśmy. Oprócz tych trzech punktów zdołaliśmy również pobić klubowy rekord zwycięstw z rzędu.

 

03.02.2007, Stade du Tultay, Sprimont: 936 widzów

3LB 21/30: [1.] Sprimont — [8.] Verviers 2:1 (1:1)

0:1 M. Lebe 24.

1:1 C. Verbeeren 26.

2:1 A. Maiga 57.

Sprimont: N. Yattara — D. Pirnay, C. Verbeeren, E. Kangulungu, S. Eputa — M. Baijot — K. Andersen (84. L. Feyen), D. Samray, L. Boto-Nyengo — M. Chauveheid, A. Maïga (77. R. Galeri)

MoM: Abou Maïga (ST; Sprimont) — 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...