Profesor Napisano 8 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 8 Lutego 2009 Chciałbym móc napisać, że gdy w wieku lat 16 zdobyłem licencję FIFA Pro, zadzwonił do mnie prezes Chelsea, który dopiero co zwolnił menedżera i postanowił powierzyć mi prowadzenie pierwszego zespołu. Albo że po pijackiej nocy z ziomalami k***a okazało się k***a, że piłem k***a z Joanem Laportą, któremu tak się k***a spodobała moja umiejętność k***a rzygania bigosem do celu, że z miejsca wyrzucił Franka k***a Rijkaarda, by móc mnie k***a zatrudnić w Barcelonie. Ewentualnie że uprowadziła mnie włoska mafia we współpracy z irackimi terrorystami i kolumbijskimi narcotraficantes, lecz gdy okazało się, że jestem rodakiem wielkiego papieża JPII, z miłości do niego cappo di tutti cappi kazał odstrzelić menedżera Interu i złożyć prezesowi Morattiemu propozycję nie do odrzucenia — albo zatrudni w klubie mnie, albo przedsiębiorcę pogrzebowego, który co poniedziałek będzie musiał chować jednego piłkarza pierwszego składu. W sumie nawet opowieść o emigrancie zarobkowym z Polski, który przypadkiem i wskutek nieznajomości języka otrzymuje szansę poprowadzenia drugoligowego klubu islandzkiego, miałaby swój urok. Ale rzeczywistość, tak jak ona ma w zwyczaju, była o wiele bardziej prozaiczna. W czasach studenckich dorabiałem do stypendium wyjazdami do Stambułu po skórzane kurtki i podrabiane dżinsy-marmurki markowych firm. Jeden z takich wyjazdów zaowocował nawiązaniem znajomości z facetem, który rzeczone dżinsy-marmurki produkował w warsztacie pełnym nielegalnych imigrantów z krajów jeszcze biedniejszych niż Turcja. Kilkanaście lat później wpadłem na niego podczas wakacji, umówiliśmy się na kawę, zgadaliśmy o futbolu i okazało się, że mój dawny znajomy na tyle obrósł w piórka, że stać go było na półamatorski czwartoligowy klub, który wskutek zawirowań formalno-prawnych nieoczekiwanie uzyskał awans do trzeciej ligi. Cała sytuacja śmierdziała na kilometr i nikt o zdrowych zmysłach nie chciał nawet rozważyć prowadzenia zespołu w sezonie, który musiał skończyć się degradacją. Człowiek znający innych ludzi licencję UEFA w kraju nad Bosforem mógł załatwić od ręki, człowiek znający żonę dziekana w Polsce roczny urlop bezpłatny również mógł załatwić od ręki... resztę możecie dopowiedzieć sobie sami. FM: 6.0.3 75482 DB: Normal Ligi NORMAL (31/9): Anglia (1-6), Francja (1-4), Hiszpania (1-3), Niemcy (1-3), Polska (1-2), Rosja (1-2), Szkocja (1-4), Turcja (1-3), Włochy (1-4) Ligi BASIC: Brak Zachowani piłkarze: Brak Pliki EDT: Bomboniera MEGA SUPA 1.0 © Prof 2007 Zasady: ProfHC © Prof 2007 Odnośnik do komentarza
TakeCare Napisano 8 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 8 Lutego 2009 Tylko żeby Cię tym razem M&B na tyle nie wcięło Początek bardzo przyjemny Odnośnik do komentarza
Vetr Napisano 8 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 8 Lutego 2009 I prawidłowo, na pohybel FMowi 2008 B-) Wersja 06 to jedyna słuszna opcja Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 8 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 8 Lutego 2009 potwierdzam slowa Vetra only 06 Odnośnik do komentarza
PiotruH Napisano 8 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 8 Lutego 2009 No cóż pozostaje mi podbic powyższe posty 06 RoX, sam do niego wróciłem i czerpię teraz taką radość z gry jakiej nie miałem od ... fM 06:P Odnośnik do komentarza
Czarls Napisano 8 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 8 Lutego 2009 Muszę przyznać powyższym panom rację, jak tylko uporam się z sesją, zasiadam przed FM 06 Powodzenia Odnośnik do komentarza
łaziii Napisano 8 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 8 Lutego 2009 A pisałeś, że FM08 taki dobry, że FM06 wywaliłeś z twardego dysku. Czy wersja 08 okazała się tak słaba, czy po prostu zatęskniłeś za poczciwą 06? Edytka mówi, że wszystko jasne. Przeczytałem zakończenie poprzedniego opka BTW - dla mnie Zgubne skutki powinny iść do HoF, a nie do archiwum Odnośnik do komentarza
Profesor Napisano 8 Lutego 2009 Autor Udostępnij Napisano 8 Lutego 2009 Zupełnie po przejściu do Redditch mi się odechciało grać w 08, poza tym - przynajmniej u mnie - okazał się bardziej zasobożerny od 06 i po 10 sezonach "Zgubne skutki" były nie do grania bez grubej książki. Styczniowe mercato 2017 mnie dobiło. Odnośnik do komentarza
Profesor Napisano 9 Lutego 2009 Autor Udostępnij Napisano 9 Lutego 2009 Iskenderun. Starożytna Aleksandretta, założona przez Aleksnadra Wielkiego w 333 roku p.n.e. jako strażnica strategicznego szlaku wiodącego do Syrii. Tętniący życiem port na śródziemnomorskim wybrzeżu Turcji, największe miasto prowincji Hatay, niezależnego państwa czasów międzywojnia. Prawie 300.000 mieszkańców i jeden ligowy klub, Iskenderun Demirçelikspor. Zainteresowanie futbolem w tej części kraju ewidentnie było znikome, gdyż inaczej nie umiałem wytłumaczyć sobie ani tego, że mój znajomek Kemal Ergin mógł sobie pozwolić na jego zakup, ani tego, co zastałem na miejscu. Siedziba klubu znajdowała się na przedmieściach Iskenderun — jeden budynek, jedna szatnia, jeden stadion, przy którym obiekt Amiki we Wronkach przypominał Maracanę; 750 miejsc stojących na nasypie kolejowym, porośnięte zżółkłą trawą klepisko, drewniane bramki pamiętające czasy Imperium Ottomańskiego. Liczba "1" była chyba niezwykle popularna w tych stronach, gdyż z tylu osób składał się też sztab szkoleniowy, z którym mogłem się zapoznać w lustrze podczas porannego golenia. Kemal z szerokim uśmiechem na twarzy poinformował mnie, że pieniędzy w klubie nie ma — nie tylko na transfery, ale nawet na pensje, które być może uda się wypłacić w okolicy grudnia —, a jego zadłużenie wynosi niemalże 750.000€. Następnie wskoczył do swojego wypasionego mercedesa, wartego więcej niż klub wraz z obiektami i pracownikami, i odjechał doglądać swoich bardziej dochodowych interesów. Zostałem sam przed budynkiem klubowym, pośrodku pustkowia, a suchy wiatr od gór siekł mi twarz drobnym piaskiem. Pomarszczony niczym shar-pei dziadyga, pasący kozy na środku boiska, zarechotał szyderczo i zagadał do mnie niezrozumiale w miejscowym narzeczu. Wzruszyłem ramionami i schroniłem się w budynku, z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi. Ospowata pannica za biurkiem zmierzyła mnie leniwym spojrzeniem, po czym na powrót zajęła się dłubaniem w nosie. Po podłodze przebiegło stado much, zbyt rozleniwionych wszechobecnym upałem, by machać skrzydełkami. Z całą jaskrawością dotarł do mnie ogrom bagna, w jakie się wpakowałem. Odnośnik do komentarza
Vetr Napisano 9 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 9 Lutego 2009 "Siedziba klubu znajdowała się na przedmieściach Iskenderun — jeden budynek, jedna szatnia, jeden stadion, przy którym obiekt Amiki we Wronkach przypominał Maracanę; 750 miejsc stojących na nasypie kolejowym, porośnięte zżółkłą trawą klepisko, drewniane bramki pamiętające czasy Imperium Ottomańskiego." xD "Liczba "1" była chyba niezwykle popularna w tych stronach, gdyż z tylu osób składał się też sztab szkoleniowy, z którym mogłem się zapoznać w lustrze podczas porannego golenia." Uuu, aż tak źle? "Z całą jaskrawością dotarł do mnie ogrom bagna, w jakie się wpakowałem. " No i na co Ci to było? Odnośnik do komentarza
Profesor Napisano 9 Lutego 2009 Autor Udostępnij Napisano 9 Lutego 2009 Gdy upał nieco zelżał, zaopatrzony w nieśmiertelny podręcznik Talagi zszedłem na pierwszy trening z nowym zespołem. Nie spodziewałem się zastać na boisku gwiazd światowego futbolu, ale liczyłem przynajmniej na jedenastu zawodników, nie zaś na drużynę futsalu. Niestety, jeszcze raz okazało się, że życie jest jak najbardziej full of zasadzkas. Pod jedną z bramek czekało na mnie sześciu kolesi w wytartych strojach treningowych. Kemal Ergin (24, GK; Turcja) był bramkarzem, zatrudnionym w klubie chyba tylko dlatego, że nosił identyczne imię i nazwisko co prezes; ja w każdym razie na pewno bym tak właśnie zrobił. Jedynym obrońcą w kadrze był Erhan Kayar (20, DL; Turcja), wypożyczony z pierwszoligowego Samsunsporu, co pozwalało mieć nadzieję, że potrafi celnie kopnąć piłkę — byłem w Turcji, więc o celność kopniaków w krocze przeciwnika nie musiałem się martwić. Efe Islamoglu (21, MC; Turcja) i Ömer Kartal (23, MC; Turcja) tworzyli parę środkowych pomocników — choć tę jedną pozycję miałem dobrze obsadzoną —, zaś na lewym skrzydle grać mógł Ramazan Taskara (25, AML; Turcja). Za zdobywanie bramek odpowiadał Kerim Bulgurlu (22, ST; Turcja), i na tym zabrana przeze mnie z sekretariatu lista zawodników się kończyła. Lista, gdyż mój kochany przyjaciel przeoczył jeden drobiazg — poza nim w klubie nikt nie mówił po angielsku. Określenie "czuć się jak na tureckim kazaniu" doskonale opisywało więc moją sytuację. Do dzieł zebranych Jerzego Talagi pod moją pachą natychmiast dołączyły rozmówki angielsko-tureckie oraz dwujęzyczny słownik, dzięki czemu jakimś cudem wszyscy bezwypadkowo przeżyliśmy trening — inna sprawa, że nie byłem w stanie określić, czy zachowanie moich podopiecznych wynikało z braku umiejętności czy też zrozumienia moich poleceń —, po którym wróciłem do budynku i wykorzystałem barierę językową, z szerokim uśmiechem bluzgając Miss Chorób Zakaźnych niczym majster praktykanta na budowie. Przerwała mi dopiero koza, która wlazła za mną przez niedomknięte drzwi i zabrała się za obgryzanie mi nogawki u spodni. W ślad za nią pojawił się pomarszczony staruch z batem, który w milczeniu przyglądał się treningowi. Dziadyga wyszczerzył dwa ostatnie zęby, jakie mu pozostały, po czym wyciągnął do mnie rękę ze słowami: — K***a mać, ch** Ci w d**ę! Odnośnik do komentarza
Vetr Napisano 9 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 9 Lutego 2009 — K***a mać, ch** Ci w d**ę! Od razu lepiej, prawda, Prof? xD Sześciu zawodników... Chcesz sobie i nam udowodnić, że jeszcze nic nie wiemy o prawdziwej grze HC? Odnośnik do komentarza
Profesor Napisano 9 Lutego 2009 Autor Udostępnij Napisano 9 Lutego 2009 @Vetr: A co Ty k***a wiesz o graniu trybem HC? Według starego angielskiego przysłowia to, co się straci na huśtawkach, można odrobić na karuzeli. Było w nim nieco prawdy, gdyż mój nastrój bujał się na huśtawce, a w głowie kotłowało mi się niczym na diabelskim kole. Dziadyga nazywał się Caner Mutlu i, co wyjaśnił mi jedynym w swoim rodzaju volapükiem, podczas drugiej wojny światowej współpracował w Ankarze z agentami polskiego wywiadu. Po tej współpracy pozostał mu barwny wybór słowiańskiego słownictwa oraz skryta sympatia do dalekiego Lechistanu. Gdy więc podczas treningu usłyszał padające gęsto z mych ust bliskie swemu sercu słowa, zrozumiał, że u schyłku życia Allach dał mu do wypełnienia ostatnią misję. W ten sposób nieoczekiwanie zyskałem pierwszego współpracownika, dzięki któremu nareszcie byłem w stanie porozumieć się z otoczeniem. Mutlu sprawiał wrażenie, jakby lada moment zamierzał rzucić się w objęcia koranicznych hurys, więc nie zasypiałem gruszek w popiele. Kilka godzin później miałem na koncie kilkadziesiąt faksów rozesłanych we wszystkie zakątki kraju, w których powołując się na dziewiętnastowieczne kontakty między naszymi narodami żebrałem o wypożyczenie nam jakiegokolwiek piłkarza, ofertę zatrudnienia dla trenerów, fizjoterapeutów i scoutów zamieszczoną — co się poniewczasie okazało — na miejscowym odpowiedniku nasza-orgia.pl, a także propozycję rozegrania z nami sparingu skierowaną do kilku okolicznych klubów amatorskich. Jednym słowem, postawiłem pierwszy krok na drodze ku detronizacji José Mourinho. Odnośnik do komentarza
Vetr Napisano 9 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 9 Lutego 2009 @Vetr: A co Ty k***a wiesz o graniu trybem HC? Madagaskar na FM'ie 06* chociażby. Masz jeszcze jakieś pytania? Jednym słowem, postawiłem pierwszy krok na drodze ku detronizacji José Mourinho. Ambitnie, realizacja już za pięć lat? xD * jakby ktoś nie zakumał, w FM06 malgascy newgeni się nie generują Odnośnik do komentarza
Manort Napisano 9 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 9 Lutego 2009 Tak w ogole Turcja jest grywalna? Moze niech ktos za wczasu napisze swoje doswiadczenia co by Prof tematu nie zamykal od razu Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 9 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 9 Lutego 2009 mi sie calkiem fajnie gralo w Turcji Odnośnik do komentarza
wenger Napisano 9 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 9 Lutego 2009 Rulez, rulez! Piękny klimacik Odnośnik do komentarza
Dix__ Napisano 9 Lutego 2009 Udostępnij Napisano 9 Lutego 2009 Do Turcji mam olbrzymi sentyment po moim pamiętnym Gaziosmanpasa Fajna liga, fajne chłopaki i ogólnie dobry wybór. Powodzenia i... - K***a mać, ch** Ci w d**ę! Odnośnik do komentarza
Profesor Napisano 9 Lutego 2009 Autor Udostępnij Napisano 9 Lutego 2009 O dziwo, okazało się, że miałem więcej szczęścia niż rozumu, gdyż gdy wieczorem szykowałem się już do snu — czy mówiłem już, że zakwaterowany zostałem w budynku klubowym? — odebrałem dziwny telefon. Po paru minutach prób porozumienia się po turecku w słuchawce zabrzmiało zrozpaczone Ёб твою мать i wszystko stało się jasne. Dzwonił Azer Musa Kurbanow (38; Azerbejdżan), który przeczytał mój anons w serwisie randkowym i był zainteresowany współpracą. Szybko doszliśmy do porozumienia w sprawie warunków kontraktu i tym samym Iskenderun DÇ wzbogaciło się o scouta z prawdziwego zdarzenia. Zaraz też poleciłem Musie ruszenie na objazd Turcji i przywiezienie do klubu co najmniej dwóch tuzinów młodych chłopaków o nogach równej długości i bez płaskostopia. Zasypiałem w przekonaniu, że pierwszego dnia pracy osiągnąłem więcej, niż można było się spodziewać. Musa okazał się być lepszym fachowcem, niż się spodziewałem i w ciągu trzech tygodni, jakie dzieliły nas od pierwszego sparingu, znalazł sporą gromadkę zawodników, którzy przynajmniej w teorii prezentowali poziom trzecioligowy. Drugim bramkarzem Iskenderun został były zawodnik Antalyasporu, Polat Ikiz (23, GK; Turcja). Defensywę zamierzałem oprzeć na najlepszym spośród nowych piłkarzy, wychowanku Fenerbahçe, który ostatnie dwa sezony spędził na jakimś zadupiu w klubie o nazwie EGOspor, Alperze Gülterze (21, DC/DM; Turcja). Oprócz niego tę formację wzmocnił doświadczony Enis Sagsen (33, DL; Turcja) z Dalaman Kagitsporu, który mógł od biedy grać na prawej obronie, a także zupełnie niedoświadczony Candir Ismail (21, DM; Turcja), którego zamierzałem przekwalifikować na środkowego obrońcę. Nie zmieniało to faktu, że w linii obrony wciąż mieliśmy spore braki. Dosyć skutecznie natomiast udało mi się skompletować drugą linię. W roli rozgrywającego obsadzić zamierzałem Hakana Vurana (30, AMC; Turcja) z Orhangazisporu, zaś jako bardziej defensywnie usposobionych pomocników sprowadziłem Kurtulusa Toklu (28, MC; Turcja) z Mardinsporu i Ilkera Senyüza (23, MC; Turcja) z Kütahyasporu. Na skrzydłach miałem już teraz do dyspozycji również Endera Marangoza (22, AMRC; Turcja) z Edirnesporu i debiutanta Akdemira Burhana (21, AMLC; Turcja), a drugim napastnikiem zespołu został Ali Osman Çogalan (22, AM/FC; Turcja), który poprzednio reprezentował barwy Zonguldaksporu. Problem stanowił natomiast sztab szkoleniowy, gdyż potencjalni kandydaci co do jednego byli cudzoziemcami, a biednym piłkarzom wystarczająco mącił w głowach fakt, że ich boss nie mówi po turecku — choć oczywiście intensywnie nad tym pracowałem. Zatrudniłem więc jedynie niemieckiego inżyniera Henninga Hardta (34; Niemcy), który szukał pracy po tym, jak jego firma geologiczna nieoczekiwanie splajtowała, i posłałem go na poszukiwania ewentualnych wzmocnień do sąsiedniej Grecji. W składzie mogłem mieć jedynie dwóch cudzoziemców, więc tym bardziej należało rozejrzeć się za takimi, którzy stanowiliby realne wzmocnienie zespołu. Moja aktywność transferowa zaniepokoiła Kemala, który odbył ze mną z pół tuzina rozmów, których tematem był nadciągający globalny kryzys bankowy i związany z nim spadek sprzedaży podróbek luksusowych dżinsów. Na moją odpowiedź, iż kryzys powoduje zwykle wzrost nastrojów nacjonalistycznych, a więc i zwiększoną sprzedaż podrabianych skórzanych kurtek, nie znalazł już riposty, więc z ciężkim westchnieniem wyjął z wypchanego portfela plik banknotów z przeznaczeniem na bieżącą działalność. 35.000€ nie poprawiło w zauważalny sposób sytuacji finansowej klubu, ale przynajmniej opłaciliśmy klimatyzację w budynku klubowym, co przy czterdziestostopniowych upałach znacznie podniosło nam komfort pracy. Ostrzeżenie, bym ostrożniej poruszał się na rynku transferowym, wziąłem poważnie; za dobrze znałem Kemala i ludzi, z którymi się zadawał. Dlatego też luki w defensywie prowizorycznie załatałem juniorami z drużyn U-20 i U-18 w nadziei, że w którymś z nich ujawni się ukryty talent. Póki co wszakże nic nie wskazywało na to, by Hasan Avci (16, SW/DC; Turcja), Tolga Ceylan (16, DRC; Turcja), Hakan Cemal (17, SW/DRC; Turcja) lub Serdar Yavuz (17, DC; Turcja) mieli zrobić karierę w futbolu. Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi