Skocz do zawartości

Wielka rodzina


wenger

Wyniki są wiążące.  

88 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

Rano miałem dwa telefony. O siódmej zadzwonił szef i dbając o swoje narządy słuchu musiałem przyciszyć słuchawkę w telefonie:

- Wenger, czy ja tobie kazałem Vanishem papier do drukarki wybielać? Bez przesady. A te notatki na biurku też nie musiałeś Domestosem dezynfekować. Jak chcesz pracować w sterylnych warunkach, to kup sobie rakietę i w kosmos z ruskimi astronautami poleć.

 

Potem odezwał się Qcz, który dzięki moim wygranym pływał na jachcie po Lazurowym Wybrzeżu:

- 7:1, co to k***a za kurs? Z kim wy gracie?

- Przedostatni w tabeli Tord schrupiemy na miękko, wal grubymi banknotami!

 

Powtórka z rozrywki? Proszę bardzo!

 

Bramka dla gości padła już w 5 minucie i to w rezultacie oszczędziło nam nerwów. Zareagowałem natychmiast, nie czekając, aż rywale pokuszą się o drugą. Jeszcze przed przerwą, po przygniatającej przewadze, wyszliśmy na prowadzenie i nie oddaliśmy go do samego końca, tym bardziej, że kolejną bramkę w drugiej odsłonie zdobył Persson. Ucieszyło mnie to szczególnie, gdyż chłopak grał coraz lepiej i była nadzieja, że w końcu będziemy mieli przyzwoitego napastnika.

 

4 liga – 14 kolejka

Varmbols[4] – Tord[11] 3:1 (2:1)

5’ – Soderberg 0:1

26’ – Gustafsson 1:1

45’ – Raditenac 2:1

66’ – Persson 3:1

 

Widzów: 317 (magiczna liczba 300 została przekroczona)

Notes: Wskoczyliśmy na pudło. Gdyby nie przepaść jaka dzieli nas do lidera, zacząłbym się podniecać.

Odnośnik do komentarza

:>

Rafee > tabelka była na poprzedniej stronie, jedna wchodzi.

Peedro > tylko jakoś Twój opek w miejscu stoi.

------------------------------------------------------

 

Będzie gorąco - zostałem wezwany przed oblicze całego zarządu klubu i pewnie tylko jasnowidząca wiedźma wiedziała, w jakiej sprawie. Dzień wcześniej, na wszelki wypadek, nie piłem, ogoliłem się z rana i po mocnej kawie, aby dodać sobie animuszu, ruszyłem do siedziby Varmbols, gdzie czekało na mnie kilku siwiutkich staruchów, co to pewnie jeszcze potop szwedzki pamiętają i uprzedzenia do Polaków mają.

 

- Szanowny Wengerze, sprawy są tak poważne, że postanowiliśmy się zebrać w trybie pilnym, aby omówić tę kryzysową, coraz bardziej pogarszającą się sytuację – prezes czytał z kartki swe całonocne wypociny. – Nie możemy dłużej pozwolić, aby klub popadał w coraz większe tarapaty.

- Co jest? Przecież mamy 3 miejsce, młodzi zawodnicy robią postępy, wszystkie transfery wypaliły, starsi, sprowadzeni piłkarze świecą przykładem. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia.

- Wy tylko pieniądze przyjechaliście z nas wycisnąć! – syknął łysawy księgowy, którego od dawna nie darzyłem sympatią.

 

Nie wytrzymałem, wstałem od stołu zdenerwowany i trzasnąłem drzwiami. Po kilku sekundach wybiegł za mną prezes i namówił do powrotu. Wróciłem, ale jedno nieodpowiedzialne zdanie któregoś z jego sługusów mogło spowodować, że widzieliby mnie po raz ostatni. Prezes długo dobierał słowa, aż w końcu zdecydował się przejść do sedna sprawy.

 

- Panie trenerze, cenimy pana dotychczasową pracę, ale te ostatnie wasze wygrane poważnie skomplikowały naszą sytuację finansową. Przestaliśmy być wypłacalni, nie zapłacimy ani grosza za następne zwycięstwo.

- Pieniądze to nie wszystko. Ja tak zmobilizuję drużynę, że dla mnie zeżrą trawę, jak zajdzie taka potrzeba!

 

Na ostatni treningu przed wyjazdem do wicelidera Smedby wszystko odbywało się według utartego scenariusza. Ćwiczyliśmy stałe fragmenty gry oraz kilka schematów opracowanych na użytek zbliżającego się meczu. Potem zebrałem piłkarzy na środku boiska i bez ogródek zakomunikowałem:

 

- Klub jest poważnie zadłużony i od dzisiaj gramy za darmo. Kto się chce pokazać i mieć szansę na transfer do lepszego klubu niech gryzie trawę, reszta może iść na piwo. Jutro ważny mecz, chciałbym zobaczyć, że nie jesteście mięczaki, tylko chłopy z jajami i lagami jak lufy armatnie!

- Trenerze, my pójdziemy na piwo, ale dopiero po wygranym meczu! - ryknęli chórem wszyscy bez wyjątku piłkarze, a ja już wiedziałem, że ci chłopcy poszliby za mną w ogień!

Odnośnik do komentarza

Ostatnie wydarzenia były tak niespodziewane, że nic już nie mogło mnie zaskoczyć. A jednak…

 

Smedby, 2 miejsce.

50:1, wyjazd.

Qcz… wystraszył się, mięczak.

 

Tym razem nie zaczęliśmy wolno. Bałem się, że z mocnym przeciwnikiem straty po pierwszej części meczu będą nie do odrobienia. Zmieniłem za to ustawienie na 4-1-2-2-1, gdyż brak kontuzjowanego Talevskiego zmusił mnie do zagrania cofniętym pomocnikiem.

Od początku meczu przecierałem oczy ze zdumienia – graliśmy jak z nut! Dwójka skrzydłowych Radetinac - Marcelinho siała popłoch w szeregach obronnych gospodarzy, ale oczywiście nie miał kto wykończyć ich akcji. Emocje zaczęły się jak zwykle po przerwie, kiedy zacząłem dyrygować naszymi poczynaniami niczym Napoleon na polu bitwy. Tradycyjnie podkręciliśmy tempo i przeszliśmy na 4-1-2-3, przerabiając skrzydłowych na prawdziwych napastników. Efekty przyszły po 5 minutach gry, Eriksson posłał długie dośrodkowanie z głębi pola, a na długim słupku akcję po mistrzowski zamknął Raditenac, który wyrastał na prawdziwą gwiazdę zespołu. 0:1! Następne minuty upłynęły pod znakiem zaciekłych ataków gospodarzy, ale oprócz kilku rzutów rożnych, nie byli oni w stanie wypracować sobie stuprocentowych sytuacji. Moja obrona grała wręcz koncertowo, ale coś mnie podkusiło i w idealnie pracującej maszynie postanowiłem wymienić jeden element. Na boisku pojawił się środkowy pomocnik Johan Lund, wynikiem czego była sytuacja z 87 minuty, po której gorzko pożałowałem swojej wcześniejszej decyzji. Johan bezmyślnie sfaulował rywala w polu karnym i sędzia mógł podjąć jedynie słuszną decyzję. Z pewnej wygranej zrobił się remis, ale ja, zamiast lamentować, błyskawicznie zareagowałem i wyrzuciłem z boiska… Johana Lunda! Ta powrotna zmiana zaowocowała pojawieniem się na boisku kolejnego napastnika Nasholma, a to oznaczało bardzo ofensywny wariant 4-2-4 i postawienie wszystkiego na jedną kartę. Bingo!!! W drugiej minucie doliczonego czasu dokładnie rozegraliśmy piłkę w środku pola, po czym mierzonym podaniem obsłużyliśmy świeżego Nasholma. Młody napastnik zachował się jak stary wyga, zakręcił obrońcą, podniósł głowę i spokojnie strzelił obok rozpaczliwie interweniującego golkipera. 1:2! Cudo!

 

4 liga – 15 kolejka

Smendby[2] – Varmbols[3] 1:2 (0:0)

50’ – Raditenac 0:1

87’ – Nilsson 1:1 rz.k.

90+2’ – Nasholm 1:2

 

Widzów: 364

Notes: Drugi plac! Zaczynam coś kamać…

Odnośnik do komentarza

Ostatnio ożywiłem się nieco, ponieważ moi piłkarze zaczęli grać jak... piłkarze. :)

-----------------------------------------------------------------------------------

 

Byliśmy w takim gazie, że chyba nic nie mogło nas zatrzymać. Do kolejnego spotkania przystępowaliśmy bez jakichkolwiek zmian, nawet rekonwalescent Talevski musiał usiąść na ławce rezerwowych.

 

Dala-Jarna, 8 miejsce.

15:1, u siebie.

Qcz, sprzedawaj jacht! Niedługo kupisz sobie statek!

 

Sygnalizowana zwyżka formy napastnika Perssona nareszcie przerodziła się w konkrety. To był jego mecz, od początku sprawiał bardzo dużo kłopotów niepewnej obronie przeciwnika, ponieważ do niego adresowanych było większość piłek. Dwie strzelone bramki, które padły po bliźniaczych dośrodkowaniach, były konsekwencją zarówno naszej przewagi, jak i umiejętnemu ustawianiu się w polu karnym naszego strzelca. Na przerwę schodziliśmy z dwubramkową przewagą i nic nie zapowiadało zmiany przebiegu gry. Tymczasem goście, po ostrej reprymendzie w szatni, zabrali się do roboty i musiałem mocno główkować, jak zneutralizować ich ataki. Nie nadążaliśmy za ich szybkimi akcjami, toteż raz po raz pod naszą bramką robiło się gorąco. Musiałem jakoś zareagować, gdy nasi rywale o mały włos nie strzelili nam bramki z rzutu karnego, fatalnie przestrzelonego przez Szweda o bardzo długim nazwisku. Nakazałem żywsze tempo, bo moi zawodnicy wyraźnie osiedli na laurach. Na efekty nie czekaliśmy długo, Raditenac dołożył swoją bramkę, strzelając pod poprzeczkę z 14 metrów, i mogłem pozwolić sobie na ogrywanie zawodników rezerwowych.

 

4 liga – 16 kolejka

Varmbols[2] – Dala-Jarna[8] 3:0 (2:0)

25’ – Persson

32’ – Persson

77’ – Raditenac

 

Widzów: 362

Notes: Pewne utrzymanie, dla nas sezon praktycznie się skończył.

Odnośnik do komentarza

Przed następnym meczem atmosfera wokół drużyny była bardzo gęsta. Za moimi placami słyszałem jakieś insynuacje, podchody, szepty, samochody z obcymi rejestracjami jeździły po Katrineholm i odwiedzały domy starszych zawodników Varmbols. Było wiele podtekstów, kontrolowania siebie nawzajem i pilnowania, aby nie być pominiętym przy podziale łupu.

 

Łupu? Aha, już się wygadałem. Lepiej teraz, aniżeli w goeteborskiej prokuraturze, gdzie niechybnie trafi prędzej, czy później kilku moich zawodników. Nie dowiedziałbym się o całej sprawie, gdyby nie czysty przypadek, łut szczęścia, a może przeznaczenie?

 

Kapitan drużyny Talevski to doświadczony piłkarz, w niejednym klubie był i niejedno widział. Znał również cały światek piłkarski, wszędzie miał kolegów, wiedział kto daje, kto bierze, a kogo trzeba omijać z daleka. Miał dobre serce i widząc jak połowa zawodników żyje w nędzy, klub zalega z wypłatami, premii nie ma, postanowił zorganizować trochę lewego grosza. Okazja ku temu była wyborna. Jechaliśmy do przedostatniej drużyny w tabeli, która rozpaczliwie potrzebowała punktów, aby zostawić sobie chociaż cień szansy na uniknięcie degradacji.

 

Nie wiedziałem o niczym, ale czysty przypadek, o którym już wspominałem, spowodował, że chcąc nie chcąc zostałem we wszystko wtajemniczony. Działacze Ljungby chcieli wszystko załatwić oficjalnie przez zarząd, sypnąć trochę grosza, zaprosić na wystawną kolację i umówić się z nami, że w następnym sezonie oddadzą nam te trzy punkty bez walki, w ramach wdzięczności i ogólnego poszanowania. Jednak Talevski, nie w ciemię bity, stwierdził, że zanim pieniądze dotrą do nas, przejdą przez lepkie ręce zarządu i do szatni dotrą już tylko ochłapy. Zorganizował spotkanie na stacji benzynowej pod Katrineholm, gdzie miało dojść do przekazania umówionej kwoty. Los chciał, że tam właśnie stanąłem zatankować paliwo. Wszedłem do ubikacji umyć ręce i natchnąłem się na Talevskiego, który zaskoczony próbował schować głowę do muszli klozetowej, ale ostatecznie zrezygnował, bo jakiś cham zapomniał spuścić wodę.

 

- Talevski, co ty tutaj robisz?

- Ja, paliwo tankuję.

- Przecież twoje auto w naprawie, o ile mnie pamięć nie myli ostatnio nie trafiłeś w bramę wjazdową do stadionu.

- Nooo… eee… Po paliwo do kosiarki przyszedłem.

- Przecież ty nie masz ogrodu, co będziesz kosił?

- Po benzynę do zapalniczki wstąpi...

- Dobra, gadaj co knujesz. Ludzie już plotkują po mieście, lepiej żebym wiedział to od ciebie.

 

Starszych zawodników było niewielu, ale nie pierwszy raz uczestniczyli w takim meczu i wiedzieli dokładnie jak mają wszystko rozegrać. Kilku 16-letnich młokosów miało siedzieć cicho i grać swoje, Talevski wskakiwał do składu za pauzującego Karlssona i dokładanie wiedział komu nie podawać piłki.

Odnośnik do komentarza

Ljungby, 11 miejsce.

Qcz, graj na gospodarzy!

Dlaczego? Nie bądź naiwny.

 

Od razu było widać, komu zależy na wyniku w tym spotkaniu. Gospodarze biegali jak opętani, a my dostojnie spacerowaliśmy po murawie. Presja wyniku była ogromna i miejscowi napastnicy nijak nie mogli trzęsącymi nogami trafić do bramki. Czas płynął, goli nie było, nawet sędzia zaczął nerwowo spoglądać na zegarek. W 36 minucie dość przypadkowy kontratak mógł zakończyć się dla nas rzutem karnym, ale sędzia uznał, że ewidentnie faulowany Persson symulował, za co otrzymał żołtą kartkę. Udałem wielki oburzenie, „czarny” pogrodził palcem i gra toczyła się dalej. „Co robić?”, myślał w duchu Talevski, "Trzeba działać!" Tuż przed przerwą musiała paść bramka, bo połowa Chorwacji grała na wynik 1:0 do przerwy, za którego płacono po niezłym kursie. Talevski wprawdzie nie zdążył sfaulować przeciwnika w polu karnym, ale „urobiony” arbiter naciągnął dobre trzy metry i podyktował jedenastkę. Uff, Svensson strzelił pewnie i najtrudniejsze było zrobione.

 

Gdy szedłem do szatni, zdenerwowały mnie pogardliwe uśmieszki porządkowych, nachalna uprzejmość działaczy i cała ta pieprzona otoczka. Dawaliśmy dupy za psie grosze, to było wbrew moim zasadom, musiałem zadziałać! Zaskoczony Talevski już nie wyszedł na drugą połowę, za niego wybiegł natomiast Johan Lund, który po ostatnim koszmarnym występie nie miał teoretycznie żadnej szansy na grę. Miałem więc pewność, że nie jest w układzie. Obraz gry nie uległ zmianie, wprawdzie zmieniałem taktykę, sposób rozgrywania, ale i tak przez niemal cały mecz przy piłce byli gospodarze. Krzyczałem na swoich obrońców, aby nie odpuszczali, krzyczałem na pomocników, aby kryli bardziej agresywnie i trochę to poskutkowało. Nawet ci, którzy grali przeciwko drużynie zaczęli żwawiej poruszać się po boisku. Wynik zadowalał obie strony, prawie wszystkich piłkarzy… prawie. W 72 minucie nastąpiła ogromna konsternacja, kiedy Johan Lund uruchomił młodziutkiego Lindborga, a ten popędził sam na bramkę rywali. Wszyscy wstali z miejsc, co będzie jak strzeli? Strzelił, k***a młody strzelił! Cieszyłem się jak dziecko, byłem jednym z nielicznych zadowolonych! Wymownym gestem wymachiwałem zgiętą w łokciu ręką w stronę boksu gospodarzy. Takiego wała, nie znacie Wengera! Utrzymaliśmy wynik, nie daliśmy dupy, nie jesteśmy dziwkami!

 

4 liga – 17 kolejka

Ljungby[11] – Varmbols[2] 1:1 (1:0)

45’ – Svensson 1:0 rz.k.

72’ – Lindborg 1:1

 

Widzów: 197

Notes: Gospodarze przejawiali więcej chęci do biegania. Najważniejsze, że utrzymaliśmy imponującą serię meczów bez porażki.

Odnośnik do komentarza
nuuuudy panie, nuuuudy :P To że prawie ci sie udało przegrać nie znaczy, że zapomnimy o awansie :P

Uwielbiam takie nudy, szczególnie, kiedy z nieudaczników robi się prawdziwa drużyna. Awans będzie na drugi rok. :twisted:

 

Sławoj > Za dziwki dziękuję. :]

--------------------------------

 

W drużynie zauważyłem nieformalne podziały, które miały wpływ na zaangażowanie zawodników w poszczególnych meczach. Konflikt, jaki powstał przy wyborze kapitana, był poważniejszy niż myślałem. Gdy opaskę kapitańską przywdziewał Talevski, nie wszyscy moi podopieczni angażowali się w grę jak należy. Gdy Talevskiego nie było i zespół wychodził pod wodzą Erikssona, wtedy graliśmy z wielkim zangażowaniem i niezwykłą determinacją. Nie zastanawiałem się długo, Talevski został odstrzelony, pomimo wielu asyst i 80 % skuteczności podań.

 

Tenhult, 7 miejsce.

30:1, wyjazd.

Na luzie, bez presji i, co najważniejsze, skutecznie!

 

Na boisku istniała tylko jedna drużyna - takiej przewagi nie mieliśmy już od bardzo dawna. W 6 minucie zastępujący Talevskiego Gustafsson dał mi do zrozumienia, że trzymanie go na ławce było jedna wielką pomyłką. Ustawił piłkę w odległości 20 metrów od bramki i uderzył z taką siłą, że bramkarz przyjezdnych nawet nie zdążył zareagować. Potem popis niudolności pokazał Persson, ale za trzecim razem udało mu się trafić w bramkę i po 10 minutach prowadziliśmy już 2:0. Kiedy tuż przed przerwą Lindborg znowu popisał się pięknym strzałem z narożnika pola karnego, piałem z zachwytu i patrzyłem ukradkiem na Talevskiego. On już wiedział, rozumiał, nie pasował do perfekcyjnie działającej maszyny.

W drugiej części nic wielkiego się nie wydarzyło. Niesieni młodzieńczym entuzjazmem dołożyliśmy czwartego gola i podziękowaliśmy grzecznie za gościnę.

 

4 liga – 18 kolejka

Tenhult[7] – Varmbols[2] 0:4 (0:3)

6’ – Gustafsson rz.w.

10’ – Persson

45’ – Lindborg

80’ – Eriksson rz.k.

 

Widzów: 181

Notes: Da, da, da... 75% celności podań, statystyka strzałów 14:4. To idzie młodość, to idzie Varmbols!

Odnośnik do komentarza

W meczu z czołową drużyną ligi, zespołem Tibro, nie mógł wystąpić jeden z kluczowych zawodników mojej ekipy Serb Raditenac, który zerwał mięsień łydki i jego absencja potrwa co najmniej cztery miesiące.

 

Tibro, 4 miejsce.

15:1, u siebie.

Myślałem, że znowu będzie łatwo.

Myliłem się…

 

Mecz zaczął się po mojej myśli, gdyż posiadaliśmy przewagę, która zamieniła się w 24 minucie w zdobycz bramkową. Będący w wyśmienitej formie Gustafsson otrzymał podanie z prawej strony od Pontusa Lunda i z okolicy 20 metra potężnym uderzeniem pokonał bramkarza gości. Zaczęło się cudownie, ale z biegiem minut nasi rywale zaczęli osiągać przewagę, co udokumentowali bramką autorstwa Alvefella, który wykorzystał rzut karny podyktowany za bezmyślny faul Hagglunda na tymże zawodniku.

Po przerwie wpuściłem do gry Talevskiego i to jeszcze pogorszyło sprawę. Drużyna przestała grać, przeciwnik po ładnej zespołowej akcji dołożył jeszcze jednego gola, a my nie mieliśmy choćby jednej okazji na wyrównanie.

 

4 liga – 19 kolejka

Varmbols[2] – Tibro[4] 1:2 (1:1)

24’ – Gustafsson 1:0

38’ – Alvefell 1:1 rz.k.

53’ – Emil Karlsson 1:2

 

Widzów: 394

Notes: Piękna seria musiała się kiedyś skończyć. Po zdobyciu bramki przeciwnicy chyba zmienili taktykę, a ja nie byłem w stanie znaleźć na nią skutecznej recepty.

Odnośnik do komentarza

Tydzień przerwy. Przemieliliśmy porażkę w głowie i żądni rehabilitacji w kolejnym meczu, wyszliśmy na przeciwnika niczym wygłodniałe kundle na niewinną sukę. :keke:

 

KB Karlsloga.

U siebie, 30:1.

Musi być rehabilitacja.

I styl…

 

Wygraliśmy w stylu, który rozwiewał wszelki wątpliwości, kto jest zdecydowanie lepszą drużyną w tym meczu. Praktycznie przez całe spotkanie przesiadywaliśmy na połowie przeciwnika i tylko rozregulowanym celownikom goście zawdzięczają tak niską porażkę.

 

4 liga – 20 kolejka

Varmbols[2] - KB Karlsloga[8] 3:0 (2:0)

19’ – Johansson

23’ – Karlsson

90’ – Johansson

 

Widzów: 364

Notes: Mecz do jednej bramki.

 

......

 

Prawdziwą wartość mieliśmy sprawdzić w meczu na szczycie z liderem tabeli Esklinstuną City. Ze składu wyleciał obrońca Johansson, który opił się zimnego piwa i z ostrym zapaleniem gardła odwiezi go na pogotowie. Była to dość poważna strata, ale moi obrońcy radzili sobie i bez niego. Do składu wskoczył szybki Hagglund, co umożliwiło mi zagranie bardzo wysoko ustawioną obroną. Plan wykonywaliśmy w 100%, pierwsza połowa przebiegła we wzajemnych szachowaniu się w środku pola i kibice nie obejrzeli ani jednego celnego strzału.

Po zmianie stron zacząłem obmyślać plan zwycięstwa i zrobiłem dwie zmiany, które miały zasadniczy wpływ na przebieg meczu. Johan Lundh i Daniel Lund osłabili mi zespół, co skrzętnie wykorzystali gospodarze i po okresie przewagi zdobyli bramkę autorstwa Kacankilica. W końcówce spotkania postawiłem na bardzo duże ryzyko, za co zostałem skarcony kolejnymi golami. Wyprawa do jaskini lwa się nie udała…

 

4 liga – 21 kolejka

Esklinstuna City[1] – Varmbols[2] 3:0 (0:0)

64’ – Kacankilic

84’ – Patryk Karlsson

87’ – Hamzo

 

Widzów: 358

Notes: Niepotrzebnie zrobiłem dwie zmiany, może dociągnęlibyśmy remis.

Odnośnik do komentarza

Ostatni mecz na naszym stadionie miał być uwieńczeniem bardzo dobrego sezonu. Znaleźliśmy sponsorów, którzy zafundowali nam wyżerkę, popitek, a i dziewki czekały w pogotowiu, jeśli któremuś kawalerowi diabelskie igraszki zaświtałyby w głowie. Jednak przed imprezą trzeba było rozegrać ostatni mecz sezonu i nie wypadało rozjechać się na urlopy z niesmakiem. Nasi przeciwnicy przyjechali bardzo rozluźnieni i myśleli bardziej o imprezie pomeczowej, a nie o graniu w piłkę. Wynik mógł być tylko jeden. Na tle niemrawo poruszającego się przeciwnika graliśmy wręcz fantastycznie – był to najlepszy mecz w wykonaniu Varmbols pod moją wodzą. Akcje zazębiały się w środku pola, gdzie trójka Lundborg - Gustafsson – Karlsson (wszyscy po 17 lat) grała ze sobą niemal na pamięć i robiła kołowrotek z głów zupełnie zdezorientowanych przeciwników. W pewnym momencie liczyłem nawet na dwucyfrówkę, ale skończyło się ”skromnym” 6:0.

 

4 liga - 22 kolejka

Varmbols[2] – Motala AIF[6] 6:0 (4:0)

4’ – Lindborg

14’ – Pontus Lund

19’ – Hagglund

25’ – Persson

65’ - Hagglund

88’ – Hagglund

 

Widzów: 385

Notes: Piękne zakończenie udanego sezonu. :)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...