Skocz do zawartości

Kolektura


verlee

Rekomendowane odpowiedzi

Jednak wracam do <code>, o wiele łatwiej dzięki niemu wyróżnić fragmenty o wynikach. W podkreślanie nie będę się bawił, bo sam tego nie lubię.

 

8/33 HL [3.] Vinogradar — Osijek (faw.) [7.]

Osijek zajęło rok temu drugie miejsce w lidze, siedem punktów za Hajdukiem, więc, mimo gry u siebie, nie zostaliśmy uznani za faworyta tego spotkania. Nie zdziwiło mnie to, bo powszechnie uważano, że nasze wysokie miejsce to efekt szczęścia, nie umiejętności - co zresztą skwapliwie powtarzali menedżerowie drużyn w tym sezonie zawodzących, by móc czymkolwiek usprawiedliwić swoje kiepskie wyniki. Jednak ja także potrafię realnie oceniać szanse zespołu, więc wyszliśmy na murawę w ustawieniu bardziej defensywnym, nastawionym na grę z kontrataku i czyhanie na błąd rywala. Pierwsza połowa była zaskakująco otwarta, obie drużyny miały dobre okazje do zdobycia prowadzenia, jednak zazwyczaj strzały lądowały obok bramek lub wyłapywali je bramkrarze, więc zakończyła się na stanie 0:0. Zauważyłem, że Semialjac nie mógł korzystać ze swojej świetnej szybkości, ponieważ dostawał za mało prostopadłych piłek od pomocników – natomiast pod pole karne rywali często przebijaliśmy się skrzydłami, tylko wrzutek nie miał kto wykorzystywać. Postanowiłem dać Zdravkowi tylko kilka minut drugiej części i poleciłem Ljucie, by rozpoczął intensywniejszą rozgrzewkę. Okazję do pokazania swoich umiejętności dostał w 56. minucie i już siedem minut później udowodnił, że moje obserwacje były prawidłowe, trafiając do bramki głową po wrzutce Strinica. Mimo zdobycia gola nie rozluźniliśmy się, zagraliśmy pewnie i dowieźliśmy skromne prowadzenie do końca, dzięki czemu, jak się dowiedziałem dzień później, awansowaliśmy na drugie miejsce w tabeli. Tym razem udało mi się powstrzymać Adasia od schlania mnie na amen. Tym razem.

 

13.09.2008 Vinogradar Stadium, Jastrebarsko: 3350 widzów
HL [3.] Vinogradar — Osijek [7.] 1:0 (0:0)

63’ D. Ljuta 1:0

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic (65. Svaric), Novosel, Juras, Matas – Strinic, Badelj, Glavina – Jukopila (80. Petricic), Sablic – Semialjac (56. Ljuta)

MoM: Ivan Juras (8) [Vinogradar]

 

9/33 HL [2.] Vinogradar (faw.) — Sibenik [12.]

Chciałbym móc powiedzieć, że ten mecz po prostu się odbył – w końcu Sibenik zajmował ostatnie miejsce w tabeli i nie wygrał do tej pory ani jednego meczu, a zremisował trzy. Resztę przegrał. Wiochą byłby więc każdy inny wynik, niż wygrana, najlepiej wysoka, i to właśnie na nią (wiochę, nie wygraną) zanosiło się do przerwy. Nie, nie przegrywaliśmy – bezbramkowo remisowaliśmy. Dopiero gol Zelijko Sablica na kilka chwil przed zakończeniem pierwszej połowy pozwolił na rozluźnienie. Które to odpłaciło się straceniem przez nas gola i to nie tak w kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy, ale na kwadrans przed końcem, nie dość, że musieliśmy próbować strzelić zwycięskiego gola, to jeszcze mieliśmy mało czasu. Na szczęście strzałem w dziesiątkę okazało się wprowadzenie na boisko Semialjaca, który w końcówce strzelił dwa gole – w 84. i 88. minucie – ratując nas tym samym przed małym blamażem.

 

20.09.2008 Vinogradar Stadium, Jastrebarsko: 4125 widzów
HL [2.] Vinogradar — Sibenik [12.] 3:1 (1:0)

45’ Z.Sablic 1:0
74’ D.Vugrinec 1:1
84’ Z.Semialjac 2:1
88’ Z.Semialjac 3:1

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic, Novosel, Juras, Matas (85. Ketia) ŻK – Strinic, Badelj, Glavina – Jukopila (85. Petricic), Sablic – Ljuta (74. Semialjac)

MoM: Zdravko Semialjac (8) [Vinogradar]

 

1R PCH [3L] HASK — Vinogradar (faw.) [1L]

W międzyczasie wygraliśmy jeszcze rezerwowym składem z NK HASK w pierwszej rundzie Pucharu Chorwacji.

 

PCH [6.] HASK — Vinogradar [5.] 2:3 (16’ Peric, 48’ Svaric, 59’ Coric, 62’ Ljuta, 69’ Gajic)

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic (75. Strinic), Novosel, Peric, Keita (62. Matas) – Svaric, Badelj, Rogin – Petricic (41. Jukopila) knt, Lisnic – Ljuta

Odnośnik do komentarza

Na ostudzenie zapędów. ;)

@Profesor: poprawione, zapomniałem się przestawić. :)

 

10/33 HL [5.] Varteks (faw.) — Vinogradar [2.]

Trzy dni po pucharowym meczu HASKiem w Varazdinie mierzyliśmy się (bez Badelja, który został zawieszony za kartki) z miejscowym Varteksem, zajmującym piątą lokatę w lidze. Jak zwykle na wyjeździe, nie zostaliśmy uznani za faworyta spotkania, a po końcowym gwizdku było mi żal tych, którzy z przekory - i chęci zarobienia - obstawili u buka naszą wiktorię. Zagraliśmy słabo i bezbarwnie, przez większą część meczu człapiąc po boisku i holując bez większego sensu piłkę. Mogłem więc liczyć jedynie na bezbramkowy remis, jednak w 69. minucie nasze nadzieje na korzystny - w takich warunkach - rezultat ukrócił Novinic. Oddaliśmy mecz bez większych chęci do walki, ale mimo tego zdołaliśmy utrzymać drugie miejsce w lidze.

 

27.09.2008 Vinogradar Stadium, Jastrebarsko: 161 widzów
10/33 HL [5.] Varteks — Vinogradar [2.] 1:0 (0:0)

69’ E. Novinic 1:0

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic ŻK (71. Petricic), Novosel, Juras (64. Lukina), Matas – Strinic ŻK, Lisnic (45. Brgles), Glavina ŻK – Jukopila ŻK, Sablic – Semialjac

MoM: Enes Novinic (8) [Varteks]

 

Podsumowanie - wrzesień 2008

 

Bilans: 3-0-1, 7:4

Hrvatska liga: 2. [+2], 19 pkt

Finanse: +857,234 euro (+119,288 euro)

Budżet transferowy: 217,000 euro

Budżet płacowy: 13,290 euro (7,420 euro)

 

Transfery (polska liga):

 

1. Mateusz Bąk (25, GK; Polska) z Lechii Gdańsk do Slovana Liberec za 425 000 euro

2. Damian Świerblewski (24, AM R/ST; Polska) z Podbeskidzia do Teplice za 210 000 euro

3. Maciej Gostomski (20, GK; Polska U-21: 4/0) z Legii do Slavii Praga za 110 000 euro

 

Transfery (reszta):

 

1. Per Nilsson (26, DC, Szwecja U-21: 22/1) z Hoffenheim do Sparty Pragi za 1 900 000 euro

2. Nikola Safaric (27, AM C; Chorwacja: 3/0) z Rijeki do B. Jerozolima za 1 300 000 euro

3. David Limbersky (24, M RL; Czechy: 11/1) ze Sparty Pragi do B. Jerozolima za 700 000 euro

 

Ligi świata:

 

Anglia: Arsenal [+0]

Chorwacja: Medjimurje [+5]

Czechy: Banik Ostrava [+5]

Francja: Lyon [+5]

Hiszpania: Villarreal [+2]

Niemcy: Schalke [+1]

Polska: Legia [+0]

Rosja: CSKA Moskwa [+3]

Holandia: Feyenoord [+2]

Włochy: Inter [+1]

 

Reprezentacja Polski:

 

El.ME: Norwegia – Polska 1:4 (5. Pedersen 1:0, 12. Braaten 2:0, 15. Carew 3:0, 20. Mila 3:1, 65. Carew 4:1)

 

Ranking FIFA: 1. Argentyna (1844), 2. Brazylia (1703), 3. Hiszpania (1579), 55. [+2] Polska (592)

Odnośnik do komentarza

11/33 HL [2.] Vinogradar — Dinamo (faw.) [8.]

Dinamo Zagrzeb to z pewnością największy chorwacki klub, mający dobrych, a na ligę chorwacką nawet bardzo dobrych, piłkarzy, trenerów, a w dodatku jeszcze posiadający o wiele większy budżet, niż my... tak ze dwadzieścia razy większy. Jednak, jak wiadomo, pieniądze i nazwiska na boisku nie grają, więc podeszliśmy do tego meczu maksymalnie skoncentrowani, swojej szansy na zwycięstwo upatrując w tym, że Dynamo to kolejny zawód tego sezonu - miało walczyć o europejskie puchary, nawet zwycięstwo w lidze, tymczasem regularnie rozczarowuje swoich kibiców – bo jak inaczej można powiedzieć o ósmym miejscu w lidze dla takiego zespołu?...

 

Mecz, na który musieliśmy wyjść bez Badelja (dzięki klauzuli z umowy wypożyczenia), zaczął się dla nas doskonale – już w drugiej minucie ładnym strzałem z dwudziestego metra popisał się Semialjac, a piłka zatrzymała się dopiero w bramce. Osiem minut później samotnie szarżował Sablic i, mimo asysty trzech obrońców, zdołał strzelić obok bramkarza i... gol! W 22. minucie futbolówkę w polu karnym dostał Semialjac, wzorowo się zastawił i odegrał ją do wchodzącego Sablica, któremu nie pozostało nic innego, prócz umieszczenia jej w okienku bramki. Na zakończenie naszego czterdziestopięciominutowego koncertu po rzucie rożnym kolejnego gola zdobył jeszcze obrońca Juras. Miażdżyliśmy słabo grające Dinamo pod każdym względem, a w dodatku byliśmy nadzwyczaj skuteczni – oddaliśmy sześć strzałów, sześć w światło bramki i zdobyliśmy cztery gole. Tak duże prowadzenie całkowicie zadowoliło moich piłkarzy, więc druga połowa była obiciem pierwszej, tyle, że w krzywym zwierdziadle – nudna, spokojna i całkowicie przewidywalna. Who cares, złoiliśmy Dinamo 4:0!

 

4.10.2008 Vinogradar Stadium, Jastrebarsko: 161 widzów
11/33 HL [2.] Vinogradar — Dynamo [8.] 4:0 (4:0)

2’ Z. Semialjac 1:0
10’ Z. Sablic 2:0
22’ Z. Sablic 3:0
45’ I. Juras 4:0

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic, Novosel, Juras, Matas – Strinic, Keita, Glavina – Jukopila, Sablic – Semialjac

MoM: Zelijko Sablic (9) [Vinogradar]

Odnośnik do komentarza

Łohohoho tak skopać Dinamo. Gratulacje.

 

Z budżetem to fakt mają ogromny, zwłaszcza, że sprzedali zapewne Modrica. Jak ja w FM2k7 przychodziłem tam w 2016 roku to na transfery dostałem około 45 milionów Euro. Udowadniasz, że pieniądze to nie wszystko.

Odnośnik do komentarza

@PiotruH: u mnie Dinamo ma wartość 40 mln euro i zawodzi strasznie, rok temu piąte miejsce i gra w europejskich pucharach w tym sezonie tylko dlatego, że doszli do finału Pucharu Chorwacji (w którym zresztą przegrali z mistrzem). Vinogradar ma wartość ok. 2 mln euro :)

 

12/33 HL [2.] Vinogradar (faw.) — Medjimurje [1.]

Mecz z Medjimurje miał być nie tylko rewanżem za inauguracyjne 3:1, ale również szansą na przeskoczenie tej drużyny w tabeli i dostanie się na fotel lidera. Mimo atutu własnego boiska postanowiłem zagrać taktyką defensywną, mając w pamięci nasz pierwszy mecz, który, jak już wspomniałem, przegraliśmy w słabym stylu. Jednak, paradoksalnie, w pierwszej połowie mieliśmy więcej sytuacji, niż nasi rywale, ale nie potrafiliśmy żadnej z nich wykorzystać. W drugiej części spotkania obraz gry wyglądał bardzo podobnie i powoli przyzwyczajałem się do myśli o bezbramkowym remisie, gdy rzut wolny wykonywał Adama Keita. Jego wrzutkę wybili obrońcy, jednak Malijczyk zdołał przejąć piłkę blisko końcowej linii boiska, mało tego, jeszcze potrafił uderzyć… i strzelić gola! 65. minuta, prowadzimy 1:0, Medjimurje rusza jeszcze do ataku, piłka lata obok naszej bramki, piłkarze sprawdzają stan słupków, poprzeczki, kibiców, sędziów, wszystkiego, leje się krew, istny kryminał, koniec świata… z którego ostatecznie my wychodzimy zwycięsko! Tak jest, panie i panowie, to historyczne wydarzenie, trzeba zapisać w notesiku, Vinogradar liderem pierwszej ligi chorwackiej!

 

18.10.2008 Vinogradar Stadium, Jastrebarsko: 3873 widzów
12/33 HL [2.] Vinogradar — Medjimurje [1.] 1:0 (0:0)

65’ A. Keita 1:0

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic, Novosel, Juras, Matas (90. Svaric) – Strinic (58. Keita), Badelj, Glavina – Jukopila (66. Petricic), Sablic – Semialjac

MoM: Adama Keita (8) [Vinogradar]

Odnośnik do komentarza

@Yoooz: oczywiście, przegrali, wynik w złą stronę dałem. :(

 

Powoli dopijałem poranną kawę, gdy do pokoju wpadł Adaś. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, w końcu sam wysłałem go po dzisiejszą prasę, gdyby nie fakt, że wyglądał, jakby całą drogę przebiegł sprintem. Z trudem łapiąc oddech położył kupioną gazetę na stole i wykrztusił:

- Patrz na pierwszą stronę.

Nachyliłem się ku sprawcy całego zamieszania, dzisiejszemu wydaniu „Novi List”... "jedynka" i wielki tytuł „Verlee bez licencji?”, pod nim wstęp „Czy trener rewelacji tegorocznych rozgrywek, Vinogradaru, posiada uprawnienia do prowadzenia swojej drużyny w ekstraklasie?” i dalej „ Gdy rok temu Verlee, 32-letni menedżer piłkarski, przyszedł do beniaminka drugiej ligi z Jastrebarska, mówiono o nim, że dostał tę pracę tylko dzięki znajomościom i z hukiem spuści swoją drużynę z ligi. Tymczasem on zdołał awansować z Vinogradarem do ekstraklasy, wyprzedzając takie drużyny, jak Istra i Hr. Dragovoljac i ucinając tym samym wszystkie komentarze na temat swoich kompetencji. Teraz prowadzi swoich piłkarzy od zwycięstwa do zwycięstwa i po dwunastu kolejkach beniaminek, tym razem ekstraklasy, zajmuje sensacyjne pierwsze miejsce w tabeli…”, bla bla bla, znamy tą historię, więc pozwolę sobie trochę pominąć, „…czy jednak może się okazać, że Verlee będzie musiał zrezygnować ze swojej ciepłej posady? Tak – jeżeli do końca tegorocznych rozgrywek nie ukończy kursu trenerskiego, który uprawni go do prowadzenia chorwackich klubów. Verlee stosownej licencji nie ma, ponieważ, jak mówił w jednym z wywiadów, przed objęciem posady piłką nożną zajmował się "tylko hobbystycznie"…”, teraz nic ciekawego, kilka zdań o przepisach chorwackiego ZPNu, o tych uprawnieniach, wypowiedzi jakichś trenerów, co ich w ogóle nie znam i – o! „…Verlee musi się spieszyć, bowiem termin zapisu na odpowiednie kursy i rozpatrywania wniosków mija 25 października”. Kiedy to?... Szybki wgląd w wiszący na ścianie kalendarz… za cztery dni?! To ja muszę już teraz, zaraz, lecieć, żeby do piątku mnie rozpatrzyli, noż fak…

- Ciekawe, ile będziesz musiał dać w łapę, bo przecież zdawać chyba nie będziesz, co? - odezwał się Adaś, widząc, że skończyłem czytać.

 

(...)

 

- Pan się zgubił? – zagadnęła mnie sprzątaczka, widząc, że ze zdziwieniem rozglądam się po korytarzu. Chyba wszedłem jakimś bocznym wejściem, gdzie tu recepcja?

- E… chyba tak. Jak się dostać do miejsca, w którym składa się papiery na kurs dla trenerów?

- Och, bardzo prosto. Wystarczy, że pójdzie pan w prawo, potem w lewo, prosto, prawo, lewo, prawo, prawo, lewo, prosto, prawo i jest pan na miejscu. Chociaż… myślę, że szybciej będzie prosto i w lewo, pierwsze drzwi za rogiem to wydział szkolenia trenerów.

Podziękowałem i zgodnie ze wskazówkami po krótkiej wędrówce dotarłem do wskazanego miejsca. Sięgnąłem po klamkę, przekręciłem… i zobaczyłem oślepiającą światłość…

- Dzień dobry, pan w jakiej sprawie? – do rzeczywistości przywrócił mnie mężczyzna w średnim wieku. Miał szorstki, mało przyjemny głos.

- Ja…

- Dejan, zgaś to światło, do cholery, przecież nie jest jeszcze ani trochę ciemno! – przerwał mi, krzycząc w stronę chłopaka siedzącego w kącie, który ruszył się, marudząc pod nosem, że starszemu „zawsze wszystko przeszkadza”. – Więc?

- Chciałbym złożyć papiery na kurs o licencję trenerską…

- Jaką?

- To jest ich więcej?

- Oczywiście – mężczyzna uśmiechnął się z politowaniem. – Może pan wyrobić sobie taką, która uprawni pana do prowadzenia klubów tylko w Chorwacji lub taką, dzięki której wszystkie kluby Europy będą mogły pana przyjąć.

- Czymś się różnią?

- Prócz istotnego szczegółu, o którym wspomniałem – nie.

- To biorę tę europejską.

Bez problemu dopełniliśmy pozostałych formalności, powiadomienie o przyjęciu lub odrzuceniu wniosku, jak i numeru konta, na który trzeba wpłacić czesne, miałem dostać na mejla, kochany rozwój techniki... Po moim wyjściu z pokoju odezwał się Dejan, ów młody chłopak, co miał rolety zasunąć:

- Dlaczego mu nie powiedziałeś, że ten od UEFY jest trudniejszy, dłuższy i w ogóle?

- Bo za głupotę i niewiedzę trzeba płacić – uśmiechnął się szeroko rekrutator.

 

(...)

 

13.10.2008 Varteks, Varazdin: 2028 widzów
2R PCH [1L] Varteks — Vinogradar [1L] 1:0 (1:0)

13’ M. Lucic 1:0

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic, Peric, Juras, Matas – Svaric, Badelj, Rogin (65. Glavina) – Petricic (65. Jukopila), Sablic – Semialjac (45. Ljuta)

MoM: Mario Lucic (7) [Varteks]

 

Znaczy, odpadliśmy po słabym meczu z Pucharu Chorwacji.

Odnośnik do komentarza

Dosłownie na kilka minut przed naszym wyjazdem na mecz z Interem, dostałem na mejla informującego, że moje podanie na kurs trenerski zostało rozpatrzone pozytywnie i że mój stan konta musi zmniejszyć się o trzy tysiące euro. Pierwsze spotkanie ma się odbyć jutro, czyli w niedzielę.

 

25.10.2008 Inker, Zapresic: 2110 widzów
13/33 HL [11.] Inter (Z) — Vinogradar [1.] 1:4 (1:3)

16’ Z. Semialjac knt.
25’ I. Budisa 1:0
31’ I. Strinic 1:1
33’ Z. Sablic 1:2
45’ D. Ljuta 1:3
90’ I. Novosel 1:4

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic (66. Svaric), Novosel, Juras, Keita (66. Matas) – Strinic, Badelj, Glavina – Jukopila ŻK, Sablic – Semialjac (16. Ljuta)

MoM: Ivan Strinic (8) [Vinogradar]

 

Chociaż na początku pojawiły się pewne problemy techniczne, udało nam się je rozwiązać, a nawet dołożyć kilka innowacyjnych rozwiązań… a, nie, to ze specyfikacji technicznej mojej nowej pralki, pomyliło mi się z notesem. Chodzi oczywiście o to, że udało nam się odrobić straty i wbić Interowi jeszcze na dokładkę trzy gole. Niestety, skontuzjował się nam Semialjac, który będzie mógł od dzisiaj korzystać z uroków miesięcznego przymusowego urlopu.

 

(…)

 

Pokój rozbrzmiewał lekko podnieconymi głosami. Większość obecnych osób, z tego, co słyszałem, znała się już z poprzednich etapów szkolenia na trenera – dla mnie zrobiono wyjątek, uznając, że z drugo- i pierwszoligowym doświadczeniem poradzę sobie od razu na wyższym szczeblu, byłem więc tym "nowym". Siedziałem więc zniecierpliwiony, bez udziału w ogólnym gwarze, czekając, aż coś się wreszcie wydarzy. Właśnie byłem w trakcie kolejnego wyłamywania sobie palców, gdy drzwi się otworzyły, a w progu stanął rosły, napakowany (dosłownie!) mężczyzna, który wyglądał, jakby na śniadanie zamiast jajecznicy jadł codziennie krowie udo. Na powitanie zdziwionych studentów krzyknął tak, że przypomniało mi się, co Adaś mówił o wojsku, gdy mieliśmy po sześć lat.

- Cisza!

Nie potrzebnie, cicho zrobiło się od razu po jego wejściu. Uśmiechnął się z zadowoleniem.

- Widzę, że jesteście trochę zdziwieni, że to ja przyszedłem. Trzęsiecie portkami, co? Wytłumaczę więc – wasz poprzedni szkoleniowiec zrezygnował ze swojej funkcji, mówiąc coś o „bandzie bachorów” i to ja zostałem przydzielony w jego miejsce. Nazywam się Vladimir Kuna i będę was… uczyć – zarechotał - przez najbliższe kilka miesięcy.

- Celem tego kursu – kontynuował – będzie nauczenie was prowadzenia klubu zgodnie z wytycznymi UEFA, tak by grał i był zarządzany zgodnie z europejskimi standardami. Oczywiście, nie nauczę was odnosić sukcesów, bo nie sądzę, żeby ktokolwiek z tego pomieszczenia, prócz mnie, oczywiście, był do tego zdolny, ale dam wam odpowiednie wykształcenie do wypełnienia rynku pracy, cienkich trenerów też nigdy za wiele.

Widząc, że wszyscy dalej siedzą cicho, powiedział:

- Więc dobrze. Następne spotkanie będzie w niedzielę, za tydzień, o tej samej porze. Kolejne też i każde inne też, więc jeżeli ktoś się nie stawi, to wylatuje! – zamilkł na chwilę. – Możecie iść.

W sumie, jak na pierwszy raz, było nawet znośnie.

 

(…)

 

29.10.2008 Vinogradar Stadium, Jastrebarsko: 3693 widzów
14/33 HL [1.] Vinogradar — Zagreb [9.] 2:1 (2:0)

18’ Z. Sablic 1:0
22’ M. Badelj 2:0
78’ F. Budicin 2:1

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic, Novosel, Juras, Matas – Strinic, Badelj, Glavina – Petricic (66. Rogin), Sablic (82. Svaric) – Ljuta (82. Lisnic)

MoM: Milan Badelj (8) [Vinogradar]

 

Spokojne i nudne spotkanie, które można by puszczać ludziom cierpiącym na bezsenność. Może dlatego, że graliśmy bez zawieszonego za kartki Jukopili, którego musiał zastąpić Ante Petricic.

Odnośnik do komentarza

- Dzisiaj mieliśmy rozmawiać o transferach zawodników i członków sztabu szkoleniowego, czyli podpisywaniu kontraktów, wysyłaniu zapytań do klubów, itedpe, itede. Jednakże, biorąc pod uwagę ostatnią kolejkę naszej ekstraklasy postanowiłem szybciej przejść do zagadnień związanych z taktyką i jej odpowiednim doborem. Dzisiaj będziemy więc mówić o stylach gry i chciałbym, żeby to pan Verlee opowiedział nam, jak to przygotował swój zespół do ostatniego meczu.

Chociaż w myślach rzucałem na niego wszystkie wyzwiska, których mnie Adaś i podwórko nauczyło, to zdołałem się opanować i utrzymać spokojny głos.

- Niech pan mi powie, co zrobiłem źle. Zawsze przygotowuję moją drużynę najlepiej, jak potrafię, widać muszę wysłuchać innych opinii.

- Owszem, musisz – Kuna popatrzył się na mnie z mściwą uciechą. - Popełniłeś kilka karygodnych błędów, za które bym cię oblał, gdyby nie to, że dopiero tutaj masz się nauczyć im zapobiegać... w co szczerze wątpię. Na twoim miejscu… - i zaczął nawijać o tym, jak wszystko zrobiłby inaczej, od czasu do czasu przypominając, jaki jestem kiepski. Po trzydziestu minutach czczej gadaniny taktyczny geniusz uznał, że dostatecznie mnie pognębił i usiadł przy swoim biurku.

- No, więc, o czym to my… ach, o stylach gry… skoro o nich, to czas na wasz ulubiony „Wstęp do profesjonalnej trenerki”. Słuchajcie uważnie, bo później zrobimy mały test o tych zagadnieniach na przykładzie spotkania Vinogradaru z Zadarem. Że jak? Nie oglądaliście? I wy się chcecie nazywać trenerami?... - zaśmiał się potężnie. - Trenerzy się z was tacy, że kobiety mdleją na myśl o trzymanej przez was w zespole dyscyplinie, tacy, że inni w fachu szczają ze strachu na myśl o waszej taktyce, tacy, że wszystkie negocjacje wygrywacie w cuglach, ba, tacy, że gołębie się boją na was srać... No, to lepiej od razu przejdźmy do naszego quizu, przecież książki są dla amatorów. Co? Jednak oglądaliście ostatnią kolejkę i się nie znacie? Też tak myślę.

 

1.11.2008 Stanovi, Zadar: 2170 widzów
15/33 HL [10.] Zadar — Vinogradar [1.] 5:2 (3:1)

13’ F. Vitaic 1:0
16’ I. Novosel 1:1
34’ F. Vitaic 2:1
45’ D. Horvat 3:1
48’ D. Horvat 4:1
58’ S. Jukopila 4:2
86’ Z. Terkes 5:2

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic, Novosel ŻK, Juras, Matas (72. Peric) ŻK – Strinic, Badelj, Glavina – Jukopila, Sablic – Ljuta (72. Lisnic) ŻK

MoM: Frane Vitaic (9) [Zadar]

 

Podsumowanie - październik 2008

 

Bilans: 4-0-2, 13:8

Hrvatska liga: 1. [+1], 31 pkt

Finanse: +1,117,710 euro (+177,725 euro)

Budżet transferowy: 217,000 euro

Budżet płacowy: 13,290 euro (8,138 euro)

 

Najwyższy transfer: Ali Yachir (23, AM RC/FC; Algieria: 3/0) z Strasbourg do Creteil za 1 500 000 euro

 

Reprezentacja Polski:

 

TOW Czarnogóra – Polska 0:1 (54. Głowacki 0:1, 63. Jeleń cz.k.)

TOW Polska – Słowenia 3:2 (3. Mila 1:0, 12. Birsa 1:1, 34. Birsa 1:2, 81. Mila 2:2, 84. Łobodziński 3:2)

 

Ranking FIFA: 1. Argentyna (1871), 2. Francja (1653), 3. Włochy (1641), 47. [+10] Polska (691)

Odnośnik do komentarza

Graliśmy w kółko i krzyżyk. Najprostszą grę świata.

- A ja ci od początku mówiłem, że te kursy i inne szkoły kija dają człowiekowi – odezwał się po zaznaczeniu iksa Adaś. Po chwili dodał – Próbowałeś mojej metody?

- Jakiej metody?

Jeszcze chwila i będę cię miał, Adasiu… gadaj więcej, dostrzegaj mniej.

- No, wiesz. Tej, co jej ludzie używają z dziadka pradziadka.

Noż fak! Skapnął się i zablokował. Na tym polu koniec, trzeba zaczynać od nowa.

- Jeżeli mówisz o tej z najeżdżaniu kupą wiosek, paleniu ich i porywaniu pięknych kobiet, to nie, nie próbowałem. Gościu nie posiada żadnej wioski. Chyba, że po godzinach gra w strategie.

- Co ty pierdzielisz, jakie strategie i jakie wiochy? Chociaż… te kobiety to niezła myśl – zamyślił się na chwilę, rozważając, jak zapobiec mojemu, jeszcze nie wystosowanemu, atakowi. – Wracając jednak do sposobu, myślę, że danie komu trzeba w łapę powinno załatwić sprawę. Albo wyrobienie fałszywej licencji szkoły trenerskiej z Korei, czytałem o tym na jakimś forum w Internecie. „Doktor”, tak o sobie mówił, zrobił coś w tym stylu. Przecież każdy kocha pieniążki, a miłość potrafi oślepiać, prawda?… Nie no, znowu mnie masz… Jak ty to robisz?

- Po prostu jestem dobry. I nie muszę oszukiwać – powiedziałem. Każdy wie, że wygrywanie w kółko i krzyżyk opiera się na błędach rywala. Ale Adaś jakoś nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Przed chwilą wpadł w pułapkę, którą nazywałem „rozstawionymi nogami”. Kogo te nogi, to już nie ważne. – Zrobiłeś coś w życiu uczciwie? Bez przekrętów, bez szachrajstw, bez kłamstewek, bez układów?

- Tak. Byłem wczoraj na zakupach. I wygrałem z tobą przedostatnią rundę.

Milczałem. A przecież doskonale wiedziałem, że zwyciężył, bo „pomyliła” mu się kolejność i wykonał dwa ruchy pod rząd.

- Wiesz co? – westchnął. – Przypomniało mi się, jak tak graliśmy na lekcjach. W szkole. To były czasy… Ja, ty, dwa długopisy i kartka papieru. Ewentualnie nagany od tych sztywniaków, nauczycieli. Ryzyko wliczone w grę w kółko i krzyżyk.

Najprostszą, ale i najfajniejszą, grę świata.

 

(…)

 

Piłka nożna też z pozoru jest prostą grą. Jedenastu zawodników, piłka, dwie bramki i sędzia. Biegasz i kopiesz, słuchając sędziego, ewentualnie się z nim kłócąc. Jednak, zarówno piłkarze, jak i arbiter, to ludzie. A ludzie, jak to ludzie. Mylą się. Cholernie często i zazwyczaj wtedy, gdy są przekonani, że mają rację. Mogą mieć zły dzień - sędzia ma przecież prawo nie lubić czerwonego, w którym akurat grają gospodarze i nie dać im karnego za faul w jedenastce. Nie można za dużo zrobić, jeżeli zawodnik złapał doła, bo zdechła mu złota rybka. Albo – w przypadku tych młodszych – ktoś mu zatłukł wysokolevelową postać w Tibii, czy innym Metinie.

Ale ludzie potrafią także kierować się złością, sportową złością i chęcią zemsty za porażki, która to, podobno, jest rozkoszą istot słabych i małych. Ale rozkoszą pozostaję. Tego powinni uczyć na tych głupich kursach. Wyzwalania zapału do walki i zwyciężania w zawodnikach. Tak by grali, jak jeden organizm, kiedy trzeba atakujący wściekle i bez ustanku, w innym przypadku spokojnie czekający na swoją szansę, by ugryźć tam, gdzie zaboli najbardziej. Jednak nie uczą. Za to pakują do głowy schematy, taktyki i najróżniejsze teorie, tak, byśmy stali się kolejnymi przeciętniakami. Bez pasji, bez zacięcia, bez inwencji i bez chęci do podejmowania ryzyka, które cechują tylko tych… idących dalej.

 

Chcę wierzyć - pomyślałem, gdy siadałem na ławkę na chwilę przed rozpoczęciem naszego kolejnego ligowego meczu - że poszedłem najdalej, jak się dało. Że wyzwoliłem w nich chęć zemsty za poprzednią porażkę 5:2. I nie ważne, że dzisiaj gramy z Hajdukiem, a nie z Zadarem. Na niego przyjdzie jeszcze czas. A przecież z obecnymi mistrzami także mamy rachunki do wyrównania. 2:3 z piątej kolejki.

 

(…)

 

8.11.2008 Vinogradar Stadium, Jastrebarsko: 3483 widzów
16/33 HL [1.] Vinogradar — Hajduk [6.] 2:0 (2:0)

41’ D. Ljuta 1:0
45’ I. Glavina 2:0

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic, Novosel, Juras, Keita (82. Peric) ŻK – Strinic (82. Svaric), Badelj, Glavina – Jukopila (74. Petricic), Sablic – Ljuta

MoM: Ivan Glavina (8) [Vinogradar]

Odnośnik do komentarza

@PanCartoon: w ciągu szesnastu kolejek wszystko się może zdarzyć. ;)

 

Zdravko Rebic szybko i z wprawą zawodowej maszynistki klikał w klawisze. Jak zwykle po kolejce ligowej, pisał newsa o ostatnim meczu Vinogradaru. Nie byle gdzie, bo na oficjalnej stronie klubu. Praca wprost idealna dla kogoś takiego, jak on – musiał tylko średnio co tydzień pisać o wynikach zespołu, w zamian dostawał darmowe bilety na mecze w Jastrebarsku i kilkanaście euro. A z felietonami nawet więcej, niż kilkanaście. Starczało na większość rzeczy, które były potrzebne przeciętnemu nastolatkowi.

 

Z wymyśleniem treści newsa Zdravko zazwyczaj musiał radzić sobie sam. Choć ze spotkaniami u siebie nie było problemu, z wyjazdami – był. Mało który mecz Vinogradaru transmitowała telewizja, a młody chłopak nie mógł sobie pozwolić na podróże po całym kraju. Mógł tylko improwizować na postawie wyniku... albo podkradać teksty ze stron www rywali. Wynik tym razem brzmiał 1:0 dla naszych, więc tytuł nie sprawił mu żadnych trudności - jeszcze dzisiaj internauci przeczytają o „ciężkiej przeprawie z wicemistrzem”. Znaczy z Osijkiem. Trzymając się dalej tej konwencji, Zdravko opisał wściekłe ataki gospodarzy, dramatyczną obronę Vinogradaru i wreszcie szczęśliwie wykończoną przez Badelja w 32. minucie kontrę. Resztę spotkania postanowił zbyć krótkim „mimo naporu zespołu z Osijek, udało nam się utrzymać skromne prowadzenie i wyjechać z trzema punktami w kieszeni”. No, bo jak – tłumaczył się sam przed sobą – opisać coś, czego się nie widziało? Ludzie przecież i tak tego nie przeczytają. Nie uważnie. Nie sprawdzą, czy to prawda, czy tylko wymysł, bo to napisał przecież "redaktor". Który, jak każdy człowiek, też potrafi kłamać.

 

22.11.2008 Gradski, Osijek: 4029 widzów
17/33 HL [9.] Osijek — Vinogradar [1.] 0:1 (0:1)

34’ M. Badelj 0:1
90’ A. Petricic (V) knt.

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic, Novosel, Juras, Matas – Strinic (80. Petricic knt (90. Svaric)), Badelj ŻK, Glavina ŻK – Jukopila (80. Lisnic), Sablic – Ljuta

MoM: Ivan Strinic (8) [Vinogradar]

 

Petricic i Glavina przez nie zagrają przez tydzień. Ten pierwsz z powodu kontuzji, drugi – trzeciej żółtej kartki w tym sezonie i zawieszenia.

Odnośnik do komentarza

Wyobraźcie sobie pewną sytuację. Przeciwko sobie grają dwie drużyny, nazwijmy je A i B. A, gospodarz, szybko traci bramkę po głupim błędzie w kryciu, ale dziesięć minut po tym niemiłym wydarzeniu odrabia straty. Ba, odpłaca się z nawiązką i przed przerwą strzela jeszcze jednego gola, a zaraz po niej dwa kolejne. Wtedy, gdy wszystkim się wydaje, że jest już po meczu, zaczyna się dziać coś niemożliwego. A traci trzy gole w ciągu dwudziestu minut, B doprowadza do remisu. No cóż, takie sytuacje zdarzają się w piłce nożnej, można tylko współczuć menedżerowi gospodarzy. Można by, gdyby nie fakt, że wszystkie cztery gole wbił jego drużynie jeden zawodnik. Obrońca. Po czterech stałych fragmentach gry.

 

A to Cibalia, B to Vinogradar. Obrońca to Novosel.

 

29.11.2008 Cibalia, Vinkovci: 3417 widzów
18/33 HL [5.] Cibalia — Vinogradar [1.] 4:4 (2:1)

20’ I. Novosel 0:1
30’ M. Vuka 1:1
35’ B. Leutar 2:1 rz.k.
47’ H. Gudelj 3:1
51’ I. Rezic 4:1
62’ I. Novosel 4:2
82’ I. Novosel 4:3
87’ I. Novosel 4:4

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic, Novosel, Juras, Matas – Strinic, Badelj, Keita (83. Svaric) – Jukopila, Sablic (83. Lisnic) – Semialjac (73. Ljuta)

MoM: Ivica Novosel (10) [Vinogradar]

 

Fenomenalny mecz, ale tylko ze względu na emocje związane z ilością bramek i naszym comebackiem. W rzeczywistości, zagraliśmy słaby mecz i uratowaliśmy się tylko dzięki jednemu rzutowi wolnemu i trzem rożnym.

Odnośnik do komentarza

- Kontakty z mediami. Cholernie ważna rzecz dla każdego menedżera. Odpowiednio udobruchane media mogą was wynieść na szczyt i, co nawet ważniejsze, utrzymać na nim przez długi czas. Odpowiednio wkurzone, mogą zniszczyć. Nie tylko reputację – Kuna uśmiechnął się, w jego mniemaniu, zagadkowo. W moim – głupio. Ziewnąłem, jak zawsze, gdy mówił z pozycji doświadczonego trenera. Jak zawsze, zauważył.

- Ty, Verlee. Po wysoko przegranym meczu podchodzi do ciebie dziennikarz i pyta się, dlaczego nie przygotowałeś do niego dobrze zespołu. Dlaczego zagrali tak słabo. Dlaczego piłkarz, w którym przed meczem pokładano największe nadzieje, zawiódł, spalił się psychicznie. Według niego, nie ochroniłeś go przed presją. Co mu odpowiesz?

- Żeby spieprzał.

Śmiech reszty studentów, wściekłość w oczach Kuny. Nie sprowadzałem rozmowy do absurdu. Tak po prostu myślałem. Ale i tak 1:0 dla mnie.

- A jutro w gazecie, w której pracuje ten spieprzający - powiedział zaskakująco spokojnie - w dodatku największej w kraju, pojawia się artykuł o niewychowaniu środowiska trenerskiego w Chorwacji, o jego niskim poziomie intelektualnym. „Beton”, piszą. Ty jesteś największym i najtwardszym. „Nawet młode pokolenie myśli szkoleniowej nie oparło się zepsuciu”, piszą. Jednak, następnego dnia, w czasie otwartego treningu, inny dziennikarz, z konkurencyjnej gazety, daje ci szansę na wytłumaczenie się. Co mu odpowiadasz?

Zastanowiłem się chwilę.

- Żeby spieprzał. Nie lubię wojenek.

- No, cóż – zaczął wolno Kuna. – Widzę, że ci teoretyczni dziennikarze by się nie mylili. Nie w twoim przypadku.

- Ano. Bo ja, widzi pan, jestem staromodny i nie lubię się przyzwyczajać. Nie przyzwyczaję się do gośca, który mówi, że jest źle, bez prawie żadnych argumentów, bo propozycji, co można zmienić, to od takich nie oczekuję. W dodatku jeszcze sugeruje, że jestem niekompetentny, tak, jakby on był. Albo sieje plotki, szukając sensacji.

Kuna zaczął się śmiać.

- Jakie to to mądre, oj, trzymajcie mnie, bo zaraz będę musiał iść do wychodka. I nie po to, żeby się odlać. Wiesz, panie Verlee, świat nie jest taki prosty, jak tego oczekujesz. Jeżeli jesteś, jak to określiłeś, niekompetentny, to pierwszy lepszy kibic ci to powie. Mimo, że nie ma żadnego kursu, mimo, że nie ma żadnych propozycji zmian. Po prostu widzi, że drużyna gra kiepsko i mówi to. Jemu też odpowiesz – spieprzaj? Tylko dlatego, że uważasz go za „nieuprawnionego” do krytykowania twojej pracy? Jeżeli nie on, kibic, dla którego twoja drużyna gra, to kto ma do tego prawo? Tylko ty, wielki i mądry pan Verlee? Proszę bardzo, bądź wielki i mądry. Ale w końcu zostaniesz…

…sam.

Zadał cios. Bolesny. 1:1, panie Verlee.

 

(…)

 

Po meczu ze Slavenem podszedł do mnie dziennikarz. Z mikrofonem. I z kamerą. A raczej kamerzystą.

- Zgodzi się pan na krótki wywiadzik?

- Tak.

- No, to jedziemy - uszczęśliwił się i dał znak kamerzyście. 1, 2... 3, jedziemy. - Jak pan uważa? Zagraliście na maksimum możliwości, czy zwycięstwo także było w zasięgu pana zespołu?

- Tak.

- To pierwsze, czy drugie?

- Drugie.

- Wszyscy się dziwią, czemu daje pan ciągle szansę Semialjacowi, który po kontuzji nie może dojść do wysokiej dyspozycji. Da pan jeszcze szansę Ljucie?

- Tak.

Dziennikarz czekał chwilę, myśląc, że będę chciał powiedzieć więcej. Nie chciałem.

- Czy planuje pan jakieś transfery w przerwie zimowej? – zapytał, próbując ratować sytuację.

- Być może.

- A jak trafi się wyjątkowa okazja?

- To pewnie tak.

Dziennikarz oczami przekazał mi, co myśli o mojej matce.

- Eee… dziękujemy, panie Verlee. Przekazuję głos do studia, halo, Luka?

Już miał zamiar odchodzić, gdy go zatrzymałem, wołając:

- Czemu pan idzie? Mógłbym tak jeszcze długo! I starałem się nie robić głupich min do kamery.

- A spieprzaj pan, kto to tak odpowiada na pytania porządnego dziennikarza! Jak z panem wcześniej gadałem, to pan był dobry rozmówca, a teraz? Ani be, ani me, jak reszta tych trenierków. Normalnie kolejny beton!

 

6.12.2008 Vinogradar Stadium, Jastrebarsko: 4295 widzów
19/33 HL [1.] Vinogradar — Slaven Belupo [5.] 1:1 (0:0)

47’ B. Vrucina 0:1
70’ D. Ljuta 1:1

Vinogradar: Kranjcec – Povrzenic ŻK, Novosel, Juras, Matas (72. Keita) – Strinic, Badelj, Glavina – Jukopila, Sablic (89. Lisnic) ŻK – Semialjac (45. Ljuta)

MoM: Bojan Vrucina (8) [Slaven]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...