Skocz do zawartości

Reloaded


Rekomendowane odpowiedzi

Końcówka czerwca była dla mnie czasem wielu niepowodzeń. Mistrzostwa Europy okazały się dla prowadzonej przeze mnie Ukrainy wielkim niewypałem. Porażki w „grupie śmierci” ze zdobywcami głównego trofeum w ostatnich 3 turniejach ujmy nie przynoszą, ale po fantastycznych eliminacjach do duńskiej imprezy obiecywaliśmy sobie bardzo dużo. Gdy tylko mistrzostwa dobiegły końca, zjawiłem się w Kijowie, aby zdać raport z okresu przygotowań oraz występów kadry Ukrainy na skandynawskich boiskach. Jako czynniki obiektywne wskazałem fatalne losowanie i brak klasowych zawodników na prawe skrzydło i obronę. Na siebie wziąłem zbyt późne odmłodzenie kadry bardzo zdolnymi piłkarzami oraz niedostateczne poświęcenie się reprezentacji w okresie poprzedzającym turniej, co było efektem moich klubowych obowiązków. Prezes Surkis słuchał, ze zrozumieniem kiwał głową i zdawał się być jedyną przychylną mi osobą w pokoju konferencyjnym. Resztę towarzystwa najlepiej opisuje określenie „smutni panowie”, którzy wykorzystywali każdą okazję do wypowiedzenia uszczypliwej uwagi bądź ironicznego stwierdzenia. Gdy zakończyłem swoją prezentację, moi oponenci już szykowali się do przeprowadzenia frontalnego ataku na moją osobę. Zanim jednak zdążyli otworzyć swe spasione gęby, uciszyłem ich krótkim oświadczeniem - „Dziękuję za ostatnie 4 lata i możliwość prowadzenia jednej z najbardziej uzdolnionych drużyn narodowych Europy. Robiłem, co w swojej mocy. Odchodzę.”

 

Ten okres był dla mnie wyjątkowy. Prowadzenie silnej reprezentacji Ukrainy oraz wielu gwiazd europejskiej piłki było niepowtarzalną okazją wczesnego posmakowania wielkiego futbolu. Dwa razy wygrałem eliminacje do wielkiej imprezy, wyprzedzając takie potęgi jak mistrza Świata Hiszpanię oraz zawsze mocne Niemcy. Niestety zarówno Mundial jak i Euro było dla nas czasem wielkiego zawodu. Wygrywaliśmy tylko ze słabszymi drużynami (Kostaryka, Somalia, Norwegia), a z mocniejszymi regularnie przegrywaliśmy (Argentyna, Anglia, Francja). Największa szansa na sukces pojawiła się w 1/8 finału Mistrzostw Świata 2014, kiedy to trafiliśmy na będący w naszym zasięgu Paragwaj. Niestety dwa rzuty wolne Edgara Barreto śnią mi się po nocach do dzisiaj. Tak niewiele wówczas zabrakło, aby wprowadzić Ukrainę do „ósemki” najlepszych drużyn świata.

Odnośnik do komentarza

Drugim frontem, gdzie w czerwcu poniosłem same porażki, był rynek transferowy. Oczywiście okres zakupów dopiero się zaczynał, ale ja miałem na oku kilku piłkarzy, których chciałem jak najwcześniej dołączyć do zespołu. Niestety wszelkie moje próby poniosły fiasko. Krzysztof Ptak (23, AMR/ST, POL 1/0) miał być moim najdroższym letnim zakupem, gdyż w nim upatrywałem następcę odchodzącego Traoré. Niestety Wisła Kraków ani myślała wzmacniać swojego największego rywala i odrzucała oferty sięgające nawet € 3M. Ostatecznie gwiazdor Wiślaków trafił do holenderskiego AZ Alkmaar, które wyłożyło € 1,9M, a zapisy w umowie transferowej mogą zwiększyć tą kwotę nawet o € 6,5M.

 

Podobny scenariusz przybrały moje następne transferowe przymiarki. Na celowniku miałem Polaków, którzy za młodu opuścili ojczyznę, ale kariery na zachodzie nie zrobili. Najwyraźniej nie zamierzali oni wracać do kraju, gdyż odrzucili lukratywne warunki finansowe, jakie im oferowałem. Wychowanek Legii – Rafał Michalski (26, AML, POL) – wolał przejść z PSG do Udinese zaś Marek Drąg (23, ML, POL) przeniósł się z Portsmouth do Lierse. Wszyscy otrzymali dużo niższe pensje, niż były im przeze mnie proponowane. W swoich klubach pozostali również Marek Górski (24, ML, POL) w Cagliari oraz Jacek Lewandowski (23, DR, POL) w Middlesbrough. Po brzytwie spuścili mnie także dwaj obcokrajowcy – grzejący ławę w Valencii Samir Milosevic (23, AMLC, BIH 5/0), na którego bezskutecznie poluję od kilku lat, a także Branko Ivkovic (26, AMC, SCG), który w ostatnich dwóch sezonach w Sigmie Ołomuniec zaliczył łącznie 33 asysty.

 

Sytuację kadrową pogarszały wirujące wokół klubu plotki. Avramovic i Socha poprosili o wystawienie na listę transferową, gdyż zwyczajnie mieli już dość Wrocławia. Para środkowych pomocników dostała do chciała, ale mając z nimi kontrakty do 2019 r., nie zamierzałem puszczać ich za mniej niż 15 milionów €uro. Bardzo rozzłościła mnie Wisła Kraków, która najpierw odmówiła mi przy transferze Krzyśka Ptaka, a po chwili bezczelnie złożyła oferty na pomocników Kubę Błaszczykowskiego, Krzyśka Dudkę oraz Marcina Siedlarza. Za całą trójkę zażądałem sporych kwot i ostatecznie udało się nam dogadać jedynie w kwestii wychowanka Białej Gwiazdy. Błaszczykowski wchodził w ostatni rok kontraktu, w obwodzie był 18-letni Krzysiek Dudek, o którego już biją się czołowe kluby angielskie, tak więc bez większego żalu pozbyłem się Kuby za okrągłe 2 miliony €uro.

Odnośnik do komentarza

Widzę, że francuskiej bramki strzegł Vincent Degre - czołowy bramkarz w karierze Fenomena - widać FM lubi się powtarzać :)

 

Szkoda Ukrainy, ale ważniejsze dla nas, czytelników, co dalej z Tobą? Ślunsk czy wakacje i oczekiwanie na drużynę z zachodu?

Odnośnik do komentarza

Podłamany niepowodzeniami w klubie, ponownie zacząłem rozglądać się za nowym pracodawcom. Warunek był jeden – musiał być to zespół spoza Polski. Skoro Bayer Leverkusen wyrwał z Wisły Stefana Majewskiego, to o wiele bardziej utytułowanego managera też zgłosi się chętny. Niestety przeżyłem poważny zawód, gdyż znów odbijałem się od zagranicznych klubów jak piłeczka kauczukowa od betonowej ściany. Lista niedoszłych pracodawców była zawstydzająco długa – Vicenza, Triestina, West Bromwich, Valladolid, Siegen oraz Hertha. Moje samopoczucie legło w gruzach, a wraz z nim poczucie mojej własnej wartości.

 

Myślałem, że już nic nie będzie w stanie mnie dobić; że gorzej być już nie może. Jednak mocno się myliłem. W prawdziwie wisielczym nastroju zjawiłem się w klubie na wezwanie zarządu Śląska. Wszedłem do pokoju, a widok „smutnych panów” przypomniał mi niedawną wizytę w Kijowie. Ich miny były nieco inne – nie chciano mnie pożreć, gdyż dostarczane przeze mnie wyniki sportowe i finansowe w pełni mnie broniły. Już pierwszy rzut oka na spaślaków w przyciasnych garniturach wystarczył, aby zauważyć ich pychę i wyniosłość.

 

- Dziękuję Konrad, że przyszedłeś. – zaczął prezes Sobański, który w obecności „kolegów” był wyjątkowym formalistą – Chciałbym ogłosić, że dziś zarząd przegłosował wypłatę dywidendy dla udziałowców w wysokości 6,75 miliona euro.

- Nie widzę w tym nic dziwnego. – wzruszyłem ramionami – Klub przyniósł w ostatnich latach takie zyski, że wreszcie przyszedł czas na żniwa. Nadal jest dużo pieniędzy na transfery i dalszą walkę o najwyższe cele.

- To prawda. Jednak dziś zostałeś zaproszony w celu zapoznania Cię ze strategią klubu WKS Śląsk Wrocław na najbliższe lata. – ton głosu prezesa wyjątkowo mi się nie podobał i zdradzał złe wiadomości.

- Na świecie wiruje finansowy kryzys więc nadszedł czas na daleko posunięte oszczędności. – wypalił grubas siedzący pod oknem, co chwila poprawiając grube okulary.

- O jak „daleko posuniętych oszczędnościach mówimy”? – zapytałem najspokojniej, jak tylko mogłem, ale krew zaczęła już we mnie wrzeć.

- Bardzo daleko, panie trenerze, baaardzo. – kontynuował gość spod okna - To prawda, że budżet klubu przekracza 55 milionów euro, ale niektóre pana wydatki były ostatnimi czasy nie do końca przemyślane.

- Pewnie tych przemyślanych i nadspodziewanie opłacalnych nie potrafiłby pan nawet wymienić. – wypaliłem szorstko, tracąc nad sobą panowanie – O jakich złych decyzjach pan mówi? Konkrety!

- Zeszłoroczny zakup Igora Andjelkovica był wyrzuceniem w błoto 2 milionów euro. Nikt nie podważa pana zasług dla klubu, ale podobne decyzje mogą szybko zredukować liczbę zer na naszym koncie. A jak pan zapewne wie z pierwszych stron gazet, nad Światem rozpętała się ekonomiczna burza i musimy ją w spokoju przeczekać.

- Za nami najlepszy sezon w historii klubu – tak sportowo jak i finansowo. Co teraz? Robimy krok w tył? – złość stopniowo ustępowała poczuciu rezygnacji i bezsilności.

- Spokojnie Konrad, tylko spokojnie. – głos wreszcie zabrał prezes Sobański Mamy w składzie wielu wspaniałych graczy, być może są wśród nich następcy Traoré? Może po prostu nie musimy w tej chwili wydawać wielki kwot na piłkarzy, skoro nawet nie korzystamy z naszych wychowanków. Dajmy sobie czas na zrównoważony rozwój klubu. W takim tempie możemy przeoczyć wiele rzeczy i bardzo szybko nasza organizacja powróci do punktu wyjścia.

- Ta argumentacja jest zbędna, Rafale. – teraz odezwał się kolejny nieznajomy, którego kojarzyłem jedynie ze sporadycznych wizyt w VIP-owskich lożach na naszym stadionie – Nie zaprosiliśmy tu pana trenera, aby z nim dyskutować, a jedynie przedstawić nasze postanowienia. Kończmy to przedstawienie.

 

Prezes Sobański spuścił głowę. Najwyraźniej podzielał moje zdanie, ale był w tym osamotniony. A może był prezesem jedynie z nazwy, a tak naprawdę klub sterowany był z tylnego rzędu? To było w tym momencie nieważne. Istotne było tylko to, co usłyszałem, a to wymagało poważnego przemyślenia. Czy nadal będę mógł spełniać swoje wielkie ambicje we wrocławskim klubie? Wątpliwości co do tego wzbierały we mnie coraz bardziej.

Odnośnik do komentarza
Kup jakiegoś leszcza za cały dostępny budżet, zaoferuj mu maksymalny kontrakt, posprzedawaj gwiazdy i spadaj stamtąd :keke:

Piękny plan :keke:

----------------------------------------

 

Rozzłoszczony obrotem spraw w klubie, ponownie zacząłem rozglądać się za nowym pracodawcą. Warunek był jeden – musiał być to klub spoza Polski. Skoro Bayer Leverkusen wyrwał z Wisły Stefana Majewskiego, to o wiele bardziej utytułowanego managera też zgłosi się chętny. Niestety przeżyłem poważny zawód, gdyż znów odbijałem się od zagranicznych klubów jak piłeczka kauczukowa od betonowej ściany. Lista niedoszłych pracodawców była zawstydzająco długa – Vicenza, Triestina, West Bromwich, Valladolid, Siegen oraz Hertha. Moje samopoczucie legło w gruzach, a wraz z nim poczucie mojej własnej wartości.

 

„Rzuć to w cholerę! Chcesz się stąd wyrwać, to składaj rezygnację. Dziwnie szlachetne te kluby w dzisiejszych czasach. Już nie chcą podkupywać zatrudnionych managerów.” Mój agent albo właśnie tuszował swoją zawodową nieudolność, albo wreszcie dobrze mi doradzał. Ryzyko było olbrzymie, bo mogłem zwolnić się z wielkiego, choć krajowego klubu i na dłużej skazać się na bezrobocie. Zawodnicy Śląska właśnie wrócili do treningów, a dzień wcześniej pokonaliśmy pewnie Amikę 4:1. Dwa gole strzelił doświadczony Vrsic, ale trafienia zaliczyli też 18-letni Węgier Attila Molnár oraz o rok starszy wychowanek Łukasz Malinowski. To być może zapowiedź sezonu, w którym do głosu jeszcze bardziej zdecydowanie dojdą młodsi piłkarze? Może to jest wyzwanie na najbliższy rok? To nic, że coraz trudniej było nam pozyskać klasowych zawodników, zdolnych nawiązać do ostatnich sukcesów. Byli przecież młodzi, którzy palili się do gry. Może nie zdołają oni dojść do półfinału Ligi Mistrzów, albo wygrać ligę z niemal 20-punktową przewagą, ale dadzą nam nie mniej radości i satysfakcji? Ale czy to jednak nie będzie dla mnie krok w tył? Podobne pytania galopowały przez moją głowę, a ja nie wiedziałem, co dalej z moją karierą. Jedno było pewne – decyzję musiałem podjąć szybko, bo lada dzień mieliśmy rozpocząć obóz przygotowawczy w Czechach.

Odnośnik do komentarza

To Prof wyszedł na prawdziwego czytelnika :keke:łaziii już nie pracuje z Ukrainą - złożył rezygnację po nieudanych ME :]

 

Ja chyba też bym zostawił Śląsk. A jak to było ze Zniczem? Rzuciłeś tam robotę, czy Cię wyrzucili? Po z tego co pamiętam, to wtedy też narzekałeś na oferty, i dlatego padło na Śląsk (przynajmniej tak kojarzę :-k).

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...