Skocz do zawartości

Polityka wewnętrzna i prawo


Gość Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Logiczne. SLD jest najwiekszym skupiskiem agentów, wiec zachodzi konflikt interesow.

 

Kolejna ofiara "polityki historycznej".

Wi?kszo?? cz?onków starszego pokolenia SLD by?o lojalnymi cz?onkami PZPR. W jakim celu miano by w tym ?rodowisku rekrutowa? agentów?

Odnośnik do komentarza
Gosiewski: Rz?d proponuje w 2008 r. o 5,8 mld z? wi?cej na ochron? zdrowia

 

Rz?d zaproponowa? wzrost o 5,8 mld z? nak?adów na ochron? zdrowia w 2008 roku - powiedzia? wicepremier Przemys?aw Gosiewski po zako?czeniu spotkania ze zwi?zkami zawodowymi s?u?by zdrowia. Stanowi?oby to wzrost o 15 proc. w stosunku do bie??cego roku.

 

Jak powiedzia? dziennikarzom wicepremier, "t? propozycj? z?o?y? w imieniu rz?du Jaros?awa Kaczy?skiego". Wicepremier Gosiewski podkre?li?, ?e wzrost nak?adów zostanie przeznaczony na popraw? dost?pno?ci do ?wiadcze? zdrowotnych oraz zwi?kszenie ich wyceny.

 

Przewodnicz?ca Zwi?zku Zawodowego Piel?gniarek i Po?o?nych Dorota Gardias powiedzia?a, ?e zwi?zkowcy zauwa?aj? "dobr? wol?" po stronie rz?dowej. Na razie nie chcia?a jednak mówi? o szczegó?ach spotkania z wicepremierem Gosiewskim. Pi?tkowe rozmowy, które trwa?y 5 godz., b?d? kontynuowane w poniedzia?ek.

 

Gosiewski: Nieprawda, ?e nie zaprosili?my OZZL

 

Gosiewski powiedzia?, ?e "?a?uje", i? w dzisiejszych rozmowach nie brali udzia?u przedstawiciele Ogólnopolskiego Zwi?zku Zawodowego Lekarzy. Zaznaczy?, ?e nieprawd? jest, i? - jak informowa? wcze?niej szef OZZL Krzysztof Bukiel - jego zwi?zek nie otrzyma? zaproszenia do rozmów.

 

Z komunikatu Kancelarii Premiera wynika, ?e zaproszenie otrzymali przedstawiciele: OZZL, Ogólnopolskiego Zwi?zku Zawodowego Piel?gniarek i Po?o?nych oraz Ogólnopolskiego Porozumienia Zwi?zków Zawodowych "Solidarno??".

 

Lekarze zrywaj? rozmowy

 

Przed po?udniem lekarze z OZZL opu?cili spotkanie w Ministerstwie Zdrowia, gdzie rozmawiano ze stron? rz?dow?, poniewa? na spotkanie zaproszono przedstawicieli innych zwi?zków zawodowych s?u?by zdrowia. Lekarze z OZZL t?umaczyli, ?e nie godz? si? na rozmowy w gronie przedstawicieli innych zwi?zkowców, bo ci ostatni nie przy??czyli si? do trwaj?cego od poniedzia?ku protestu.

 

Minister Zbigniew Religa kontynuowa? spotkanie z pozosta?ymi zwi?zkowcami z "Solidarno?ci" oraz zwi?zkiem piel?gniarek. Ustalono, ?e s?u?ba zdrowia zachowa 30-proc. podwy?ki z ubieg?ego roku i dostanie kolejne 15 proc. w nast?pnych latach.

 

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4178441.html

 

Rozbawi?a mnie wyboldowana ostatni odpowied? - a co mieli im j? zabra? w przysz?ym roku??? :rotfl:

Odnośnik do komentarza
Logiczne. SLD jest najwiekszym skupiskiem agentów, wiec zachodzi konflikt interesow.

 

Kolejna ofiara "polityki historycznej".

Wi?kszo?? cz?onków starszego pokolenia SLD by?o lojalnymi cz?onkami PZPR. W jakim celu miano by w tym ?rodowisku rekrutowa? agentów?

 

A o walkach frakcyjnych nie s?ysza?e?? A o tym, ?e niektórzy opozycjoni?ci te? w m?odo?ci do PyZyPyRy nale?eli? A awanse z komitetów gminnych do wojewódzkich i dalej to my?lisz na czym sie opiera?y jak nie na podpierd...niu towarzyszy.

Odnośnik do komentarza
A o walkach frakcyjnych nie s?ysza?e?? A o tym, ?e niektórzy opozycjoni?ci te? w m?odo?ci do PyZyPyRy nale?eli? A awanse z komitetów gminnych do wojewódzkich i dalej to my?lisz na czym sie opiera?y jak nie na podpierd...niu towarzyszy.

 

A czy zadaniem SB by?o oficialne uczestniczenie w walkach frakcyjnych? Czy przypadkiem rekrutowanie cz?onków PZPR na agentów nie by?o zabronione?

Odnośnik do komentarza
Logiczne. SLD jest najwiekszym skupiskiem agentów, wiec zachodzi konflikt interesow.

 

Kolejna ofiara "polityki historycznej".

Wi?kszo?? cz?onków starszego pokolenia SLD by?o lojalnymi cz?onkami PZPR. W jakim celu miano by w tym ?rodowisku rekrutowa? agentów?

 

Dobra policja bezpieczenstwa rekrutuje agentow w kazdym srodowisku. Przeanalizuj historie SD,NKWD - bez takiego dzialania myslisz, ze byliby tak dlugo sie utrzymac na powierzchni. Wsrod czlonkow PZPR mogli sie przeciez znajdowac zakonspirowani wrogowie ludu, niezadowoleni etc. etc. Ba wydzialy wewnetrzne kazdej wspolczesnej policji rekrutuja agentow wsrod funkcjonariuszy innych jednostek policji. Nigdy nie wiadomo, w ktorym momencie aktywista czy funkcjonariusz przestanie byc lojalny.

Odnośnik do komentarza
Czy przypadkiem rekrutowanie cz?onków PZPR na agentów nie by?o zabronione?

Mieli rezygnowa? z kilku milionów potencjalnych informatorów? I od kiedy s?u?by specjalne maj? takie dziwne zasady :-k

 

Od 1960

"Istotnym czynnikiem formalnie dyskwalifikuj?cym kandydata na tajnego wspó?pracownika by?a przynale?no?? do PZPR. Na t? okolinczno?c wspomina?a instrukcja z 1960. Odst?pienie od tej zasady by?o mo?liwe za zgod? Ministra Spraw Wewn?trznych i sekretarza wojewódzkiego PZPR w sytuacji, gdy wykonanie zadanie przez inne osoby nie by?o mo?liwe. Jednocze?nie zakazywano werbunku takich osób w oparciu o materia?y obci??aj?ce(...). Podobny zakaz werbunków znajdowa? si? w instrukcji z 1970. (Instrukcja pracy operacyjnej apartau bezpiecze?stwa 1945-1989, opracowa? i wst?pem opatrzy? Tadeusz Ruzikowski)

Odnośnik do komentarza
Czy przypadkiem rekrutowanie cz?onków PZPR na agentów nie by?o zabronione?

Mieli rezygnowa? z kilku milionów potencjalnych informatorów? I od kiedy s?u?by specjalne maj? takie dziwne zasady :-k

 

Od 1960

"Istotnym czynnikiem formalnie dyskwalifikuj?cym kandydata na tajnego wspó?pracownika by?a przynale?no?? do PZPR. Na t? okolinczno?c wspomina?a instrukcja z 1960. Odst?pienie od tej zasady by?o mo?liwe za zgod? Ministra Spraw Wewn?trznych i sekretarza wojewódzkiego PZPR w sytuacji, gdy wykonanie zadanie przez inne osoby nie by?o mo?liwe. Jednocze?nie zakazywano werbunku takich osób w oparciu o materia?y obci??aj?ce(...). Podobny zakaz werbunków znajdowa? si? w instrukcji z 1970. (Instrukcja pracy operacyjnej apartau bezpiecze?stwa 1945-1989, opracowa? i wst?pem opatrzy? Tadeusz Ruzikowski)

 

Je?li chodzi o TW to rzeczywi?cie formalnie cz?onek PZPR nie móg? nim zosta?, praktyka jednak tego nie wyklucza?a - to primo. Secundo, oprócz TW wspó?praca z SB to równie? inne formy uj?te w ogólnym okre?leniu OZI (Osobowego ?ród?a Informacji) np. kontakt s?u?bowy i kontakt operacyjny.

Odnośnik do komentarza

Drobne pytanie brzmi. Czy istnieje mo?liwo?? przyspieszenia wydania dowodu osobistego? Dowód wydawany jest po miesi?cu, a jest potrzebny na za tydzie?... Tylko cud mo?e pomóc czy s? jakie? okoliczno?ci, w których dowód wydawany jest szybciej?

Odnośnik do komentarza

Z?o?y? jak najszybciej wniosek. Mi kazali czeka? na dowód oko?o 3 tygodnie a by? ju? wyrobiony w nieca?y tydzie?. Tylko ?e do ko?ca tego roku wszyscy musz? wymieni? na plastiki, wi?c ten czas mo?e si? przed?u?y?. Zale?y pewnie od urz?du, ale widz?, ?e z wielkiej aglomeracji nie pochodzisz to problemu dodatkowe nie b?dzie ;)

Odnośnik do komentarza

Pytanie do Kolegów prawników: Czy je?li czynno?? prawna jest wadliwa wszelkie jej konsekwencje s? rónie? wadliwe? Nie wiem czy jasno sie wyrazam, krótka historia o co mi lotto.

 

W po?owie lutego zrobione jest zdj?cie fotoradarem. nie widac twarzy a art 97 kpw mowi o sprawcy zdarzenia a nie w?ascicielu, § 2 mowi o terminach mozliwosci nalozenia mandatu, 14 dni na goracym uczynku i 30 jesli urz?dzenie pomiarowe. po 2 miesiacach czyli ponad 30 dni wpada plicaj i chce dac mandat. kiedy znajomy pouczony przeze mnie ze nie musi przyjmowac, przeciez s? terminy ustawowe odmawia przyj?cia, pytaj? kto prowadzi?. znowu pouczony przeze mnie odsy?a ich z przykazaniem, ?e pogada na oficjalnym przes?uchaniu. po kilku dniach na komendzie juz oficjalnie mówi, ze nie pamieta kto 2 miechy temu mogl prowadzic auto, jakby nie patrzec firmowe, prowadzic moglo a ze 20 osob, na zdjeciu twarzy nie ma. przes?uchiwany jako obwiniony odmówi? zeznan. teraz jest wezwany do S?du Grodzkiego ale nie w sprawie predkosci (btw przekroczona o 41 km czyli w cholere kasy i punktow) tylko wlasnie nieudzielenia informacji, jest art w PRD. Wydaje mi si?, ?e wadliwe by?o juz pierwsze dzia?anie gliniarzy, wszak ustawowy termin min??, czy mog? go ruszac za nieudzielenie informacji w "wadliwej" sprawie?

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor
Liga Polskich Rodzin w trakcie rozmów koalicyjnych postuluje obni?enie progu wyborczego do 3 procent - informuje Ryszard Czarnecki na swoim blogu w Onet.pl.

Czarnecki stwierdza, ?e propozycja LPR-u jest powi?zana z projektem "blokowania list". Zdaniem eurodeputowanego jest to jedyna szansa dla Ligi Polskich Rodzin, aby dosta? si? do Sejmu - czytamy w blogu eurodeputowanego.

 

- Tylko czy skórka warta jest wyprawki, gdy Polacy od lat akceptuj? wyborczy "próg ?mierci" (politycznej) na poziomie 5%? Czy mamy wraca? do przesz?o?ci czyli pocz?tków III RP, gdzie w parlamencie królowa?o partyjne rozdrobnienie? To pytanie do koalicji. - pyta polityk Samoobrony. Czarnecki jest przekonany, ?e niezale?nie od tego, jakie postulaty zostan? wprowadzone, powinny by? przeg?osowane wcze?nie, a nie tu? przed wyborami, jak to mia?o miejsce dotychczas.

 

Ludzie Pozbawieni Rozumu ton? i próbuj? za wszelk? cen? uratowa? dupska... Ciekawe, czy PiS jeszcze raz si? im sprzeda w zamian za poparcie?

Odnośnik do komentarza
Gość Profesor

Nawet biorąc poprawkę na GW jako źródło (a w sumie niby czemu - ile spraw o zniesławienie ostatnio przegrała GW?), wygląda to coraz bardziej ponuro:

- Mój telefon może być na podsłuchu - ostrzega lekarz ze szpitala MSWiA przy Wołoskiej. - Przy okazji pozdrawiam mojego funkcjonariusza - dodaje inny z nerwowym uśmiechem. Kolejny doktor prosi, żebyśmy rozmawiali na korytarzu, bo ściany mają uszy. - Tu panuje psychoza - przyznają lekarze. - Wszystkim wydaje się, że są podsłuchiwani.

 

Dziś lekarze ze szpitala MSWiA spotkają się by rozmawiać o strajku, który rozpocznie się od środy. W ramach protestu napiszą też petycję do premiera przeciwko traktowaniu lekarzy jak potencjalnych przestępców.

 

Po zatrzymaniu w czwartek Piotra Orlicza, anestezjologa ze szpitala MSWiA, atmosfera w szpitalu jest jeszcze bardziej nerwowa. To trzeci lekarz z tej lecznicy zatrzymany w ostatnich miesiącach. O tym się tu dużo mówi, ale po cichu. Najczęściej na korytarzach, bo lekarze uważają, że część gabinetów jest na podsłuchu.

 

Lekarze są zbulwersowani formą zatrzymania Orlicza. Dr Orlicz opowiada, że w środę znajomy ginekolog wielokrotnie prosił go przez telefon o przyjazd do prywatnego gabinetu i anestezjologiczną konsultację. Twierdzi, że odmawiał, bo właśnie rodziły mu się wnuczki. W końcu zgodził się, ale upewnił się, że nie chodzi o nielegalną aborcję.

 

Zapewnia, że w gabinecie nie miał kontaktu z żadną pacjentką. Rozmawiał z ginekologiem w przedpokoju, gdy CBA wyważyło drzwi i wpadło kilkunastu zamaskowanych i uzbrojonych funkcjonariuszy. Dr Orlicz został wyprowadzony do ogrodu. Skuto go kajdankami. Stał na deszczu półtorej godziny. Narzekał na silny ból w mostku. Prosił o pomoc. Odwieziono go centrali CBA, a dopiero po 23 wezwano karetkę. Okazało się, że podczas zatrzymania miał stan przedzawałowy.

 

- Potraktowali go jak bandytę. Kajdanki? Przecież nie stawiał oporu. To bezprawie! - nie kryje oburzenia lekarz, znajomy Orlicza. - To nie gangster, a w szpitalu przy drzwiach do jego sali stało dwóch agentów CBA w kominiarkach i z bronią. Wchodzili za lekarzem na salę podczas obchodu, jakby bali się, że przekaże tajne instrukcje. Znikli po kilku godzinach. Jakby nigdy nic się nie stało, a przecież on mógł to przypłacić życiem. Do tej pory nie ma postawionych zarzutów. Po co ta akcja? Dlaczego nikt nie mówił o zatrzymaniu ginekologa? Skoro Orlicz miał brać udział w nielegalnej aborcji, sam jej nie przeprowadził?

 

Dr Michał z kilkunastoletnim stażem, po zatrzymaniu Orlicza, swojego kolegi z pracy, zaczął się bać: - Show trwa. Sytuacja jest nieobliczalna. Agenci muszą mieć wyniki. Mogą przyjść też po mnie. Jak chcą, powód znajdą. Rozmawiałem z żoną i prosiłem ją, żeby pamiętała, że jestem uczciwym człowiekiem i choćby nie wiem co o mnie mówili i pisali, ma w to nie wierzyć.

 

Panowie z abecadłem na plecach

 

Jeden z doświadczonych lekarzy jest zbulwersowany bezkarnością "panów z abecadłem na plecach". Tak nazywa agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego CBA, którzy po zatrzymaniu w lutym dr. Mirosława G. kręcili się po szpitalnych korytarzach.

 

- Przychodzą bez nakazów i grzebią po szafkach, kopiują twarde dyski - opowiada. - Gdy spytałem o nakaz, roześmiali się. To Ubekistan. Jak w takich warunkach można pracować? Od połowy lutego, gdy został zatrzymany dr Mirosław G., archiwum, w którym znajdują się karty chorych, było zaplombowane. Żeby zajrzeć do karty pacjenta, co było potrzebne w trakcie leczenia, trzeba było zgody CBA. Nie wiem, co teraz będzie, bo wywieźli ciężarówką 6 tys. akt. Szukają haków.

 

Opowiada, że 1 czerwca dostał dokument z dyrekcji, zgodnie z którym wszyscy lekarze mają podać, w jakich szkoleniach sponsorowanych przez firmy farmaceutyczne brali udział w ostatnich trzech latach. Dane mają zostać przekazane do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Powiedział o tym kolegom.

 

- Czy już wszystkie służby będą się interesować naszym szpitalem?! - krzyknął jeden z lekarzy. - Teraz pytają o wyjazdy, a za tydzień będą chcieli wiedzieć, z kim się spotykam popołudniami.

 

Czy będę szła w kajdankach

 

Dr Anita przyznaje, że obsesyjnie już myśli o tym, co zrobi, gdy panowie w kominiarkach przyjdą po nią do szpitala, żeby zakuć ją w kajdanki. Raz już miała telefon od dyżurującego kolegi, że od godz. 5 rano czekają na nią funkcjonariusze CBA. Gdy przyjechała, agentów nie było. Przeszukali gabinet. Skopiowali twardy dysk ze szpitalnego komputera.

 

- Masowo przesłuchują pacjentów - opowiada. - Przeglądają głównie jednodniowe zabiegi. Koniecznie chcą coś znaleźć. Każdy z nas może być oskarżony o próbę zabójstwa, bo w wieloletniej praktyce mamy operacje, która się nie powiodły. Nie mam nic na sumieniu, ale wcale nie trzeba mieć, żeby być publicznie zakutym w kajdanki. Widać to na przykładzie doktora Orlicza.

 

Anita czuje, że jest podsłuchiwana. - Mogę mieć podsłuch w gabinecie. Koledzy proszą, żebym zostawiła komórkę w pokoju i rozmawiała z nimi na korytarzu. Ważę słowa, gdy rozmawiam przez komórkę.

 

Dr Karolina, koleżanka Anity, dodaje. - Teraz wstyd jest być lekarzem, zwłaszcza ze szpitala przy Wołoskiej. Kiedyś dzieci chwaliły się, że ich tato jest lekarzem, jak tak dalej pójdzie, będą to ukrywać, bo lekarz to morderca, który bierze łapówki.

 

Jesteśmy na celowniku

 

Dr Michał pamięta dobrze prokuratorów, którzy szperali po gabinetach i wypytywali o procedury związane z przeszczepami serca. Przeglądali dokumentację medyczną związaną z przeszczepami serca prowadzonymi od 2000 r. Przetrząsnęli notatki dr. Mirosława G. - Zadawali kretyńskie pytania - mówi dr Michał. - Kompromitowali się, pytając, czy można pobrać narząd od pacjenta tak, żeby chory o tym nie wiedział. To tak, jakby zapytali, czy można pod fartuchem serce wynieść.

 

Jemu też się wydaje, że ma telefon na podsłuchu: - Jesteśmy na celowniku. Nawet gdy złapie się groźnego bandytę, to minister sprawiedliwości i szef CBA nie robią specjalnej konferencji prasowej. O zatrzymaniu kardiochirurga poinformowali całą Polskę, podkreślając, że jest ze szpitala przy Wołoskiej. Gdy złapali anestezjologa, to też najważniejsze było to, że jest z Wołoskiej, chociaż został złapany w prywatnym gabinecie. Komuś zależy na tym, żeby ten szpital zniszczyć. Przy okazji niszczą też transplantację i zaufanie pacjentów do lekarzy. Ale teraz najważniejszy jest sukces CBA.

 

Imiona bohaterów zostały zmienione

Odnośnik do komentarza

Nowe UB czyli CBA.

Nie mają wyników to na lekarzy poluję, "ubecy" pierd...

 

Na miejscu lekarzy bym się zwolnił, jak jest to taka zła placówka. Kaczmarek, Kamiński i Ziobro będą mieli miejsca dla "swych" koleżków:, ciekawe czy lepszych.

Odnośnik do komentarza
Nawet biorąc poprawkę na GW jako źródło (a w sumie niby czemu - ile spraw o zniesławienie ostatnio przegrała GW?), wygląda to coraz bardziej ponuro:
- Mój telefon może być na podsłuchu - ostrzega lekarz ze szpitala MSWiA przy Wołoskiej. - Przy okazji pozdrawiam mojego funkcjonariusza - dodaje inny z nerwowym uśmiechem. Kolejny doktor prosi, żebyśmy rozmawiali na korytarzu, bo ściany mają uszy. - Tu panuje psychoza - przyznają lekarze. - Wszystkim wydaje się, że są podsłuchiwani.

 

Dziś lekarze ze szpitala MSWiA spotkają się by rozmawiać o strajku, który rozpocznie się od środy. W ramach protestu napiszą też petycję do premiera przeciwko traktowaniu lekarzy jak potencjalnych przestępców.

 

Po zatrzymaniu w czwartek Piotra Orlicza, anestezjologa ze szpitala MSWiA, atmosfera w szpitalu jest jeszcze bardziej nerwowa. To trzeci lekarz z tej lecznicy zatrzymany w ostatnich miesiącach. O tym się tu dużo mówi, ale po cichu. Najczęściej na korytarzach, bo lekarze uważają, że część gabinetów jest na podsłuchu.

 

Lekarze są zbulwersowani formą zatrzymania Orlicza. Dr Orlicz opowiada, że w środę znajomy ginekolog wielokrotnie prosił go przez telefon o przyjazd do prywatnego gabinetu i anestezjologiczną konsultację. Twierdzi, że odmawiał, bo właśnie rodziły mu się wnuczki. W końcu zgodził się, ale upewnił się, że nie chodzi o nielegalną aborcję.

 

Zapewnia, że w gabinecie nie miał kontaktu z żadną pacjentką. Rozmawiał z ginekologiem w przedpokoju, gdy CBA wyważyło drzwi i wpadło kilkunastu zamaskowanych i uzbrojonych funkcjonariuszy. Dr Orlicz został wyprowadzony do ogrodu. Skuto go kajdankami. Stał na deszczu półtorej godziny. Narzekał na silny ból w mostku. Prosił o pomoc. Odwieziono go centrali CBA, a dopiero po 23 wezwano karetkę. Okazało się, że podczas zatrzymania miał stan przedzawałowy.

 

- Potraktowali go jak bandytę. Kajdanki? Przecież nie stawiał oporu. To bezprawie! - nie kryje oburzenia lekarz, znajomy Orlicza. - To nie gangster, a w szpitalu przy drzwiach do jego sali stało dwóch agentów CBA w kominiarkach i z bronią. Wchodzili za lekarzem na salę podczas obchodu, jakby bali się, że przekaże tajne instrukcje. Znikli po kilku godzinach. Jakby nigdy nic się nie stało, a przecież on mógł to przypłacić życiem. Do tej pory nie ma postawionych zarzutów. Po co ta akcja? Dlaczego nikt nie mówił o zatrzymaniu ginekologa? Skoro Orlicz miał brać udział w nielegalnej aborcji, sam jej nie przeprowadził?

 

Dr Michał z kilkunastoletnim stażem, po zatrzymaniu Orlicza, swojego kolegi z pracy, zaczął się bać: - Show trwa. Sytuacja jest nieobliczalna. Agenci muszą mieć wyniki. Mogą przyjść też po mnie. Jak chcą, powód znajdą. Rozmawiałem z żoną i prosiłem ją, żeby pamiętała, że jestem uczciwym człowiekiem i choćby nie wiem co o mnie mówili i pisali, ma w to nie wierzyć.

 

Panowie z abecadłem na plecach

 

Jeden z doświadczonych lekarzy jest zbulwersowany bezkarnością "panów z abecadłem na plecach". Tak nazywa agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego CBA, którzy po zatrzymaniu w lutym dr. Mirosława G. kręcili się po szpitalnych korytarzach.

 

- Przychodzą bez nakazów i grzebią po szafkach, kopiują twarde dyski - opowiada. - Gdy spytałem o nakaz, roześmiali się. To Ubekistan. Jak w takich warunkach można pracować? Od połowy lutego, gdy został zatrzymany dr Mirosław G., archiwum, w którym znajdują się karty chorych, było zaplombowane. Żeby zajrzeć do karty pacjenta, co było potrzebne w trakcie leczenia, trzeba było zgody CBA. Nie wiem, co teraz będzie, bo wywieźli ciężarówką 6 tys. akt. Szukają haków.

 

Opowiada, że 1 czerwca dostał dokument z dyrekcji, zgodnie z którym wszyscy lekarze mają podać, w jakich szkoleniach sponsorowanych przez firmy farmaceutyczne brali udział w ostatnich trzech latach. Dane mają zostać przekazane do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Powiedział o tym kolegom.

 

- Czy już wszystkie służby będą się interesować naszym szpitalem?! - krzyknął jeden z lekarzy. - Teraz pytają o wyjazdy, a za tydzień będą chcieli wiedzieć, z kim się spotykam popołudniami.

 

Czy będę szła w kajdankach

 

Dr Anita przyznaje, że obsesyjnie już myśli o tym, co zrobi, gdy panowie w kominiarkach przyjdą po nią do szpitala, żeby zakuć ją w kajdanki. Raz już miała telefon od dyżurującego kolegi, że od godz. 5 rano czekają na nią funkcjonariusze CBA. Gdy przyjechała, agentów nie było. Przeszukali gabinet. Skopiowali twardy dysk ze szpitalnego komputera.

 

- Masowo przesłuchują pacjentów - opowiada. - Przeglądają głównie jednodniowe zabiegi. Koniecznie chcą coś znaleźć. Każdy z nas może być oskarżony o próbę zabójstwa, bo w wieloletniej praktyce mamy operacje, która się nie powiodły. Nie mam nic na sumieniu, ale wcale nie trzeba mieć, żeby być publicznie zakutym w kajdanki. Widać to na przykładzie doktora Orlicza.

 

Anita czuje, że jest podsłuchiwana. - Mogę mieć podsłuch w gabinecie. Koledzy proszą, żebym zostawiła komórkę w pokoju i rozmawiała z nimi na korytarzu. Ważę słowa, gdy rozmawiam przez komórkę.

 

Dr Karolina, koleżanka Anity, dodaje. - Teraz wstyd jest być lekarzem, zwłaszcza ze szpitala przy Wołoskiej. Kiedyś dzieci chwaliły się, że ich tato jest lekarzem, jak tak dalej pójdzie, będą to ukrywać, bo lekarz to morderca, który bierze łapówki.

 

Jesteśmy na celowniku

 

Dr Michał pamięta dobrze prokuratorów, którzy szperali po gabinetach i wypytywali o procedury związane z przeszczepami serca. Przeglądali dokumentację medyczną związaną z przeszczepami serca prowadzonymi od 2000 r. Przetrząsnęli notatki dr. Mirosława G. - Zadawali kretyńskie pytania - mówi dr Michał. - Kompromitowali się, pytając, czy można pobrać narząd od pacjenta tak, żeby chory o tym nie wiedział. To tak, jakby zapytali, czy można pod fartuchem serce wynieść.

 

Jemu też się wydaje, że ma telefon na podsłuchu: - Jesteśmy na celowniku. Nawet gdy złapie się groźnego bandytę, to minister sprawiedliwości i szef CBA nie robią specjalnej konferencji prasowej. O zatrzymaniu kardiochirurga poinformowali całą Polskę, podkreślając, że jest ze szpitala przy Wołoskiej. Gdy złapali anestezjologa, to też najważniejsze było to, że jest z Wołoskiej, chociaż został złapany w prywatnym gabinecie. Komuś zależy na tym, żeby ten szpital zniszczyć. Przy okazji niszczą też transplantację i zaufanie pacjentów do lekarzy. Ale teraz najważniejszy jest sukces CBA.

 

Imiona bohaterów zostały zmienione

 

Nie brzmi to za ciekawie. Najgorzsze w tym kraju jest to, ze mozna czlowieka pozbawic wolnosci pod byle pretekstem i na podstawie jakis niezbyt wiarygodnych dowodow (najczesciej zeznan jakis innych osob). Druga karygodna rzecza jest to, ze wiekszosc aresztantow w trakcie tymczasowego aresztowania w ogole nie jest przesluchiwana i ma utrudniony dostep do akt jak i obroncy. I nie jest to praktyka, ktora nastala za czasow PiSu. Takie rzeczy nagminnie zaczely sie dziac juz za ekipy Millera.A mnozenie kolejnych spec sluzb w tym kraju zaczyna waniac powrotem i to szybkim totalitaryzmu.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...