Skocz do zawartości

Widzew Łódź


Rekomendowane odpowiedzi

Czy ja wiem...Ponoć nie bardzo mu się tam podoba, o ile mnie pamięć nie myli we wczorajszym magazynie ligowym też jakoś specjalnie nie krył zainteresowania posadą...Więc kto wie... Inna sprawa, że nie jestem zwolennikiem stylu gry drużyn Wdowczyka, więc sam nie wiem... Byłoby fajnie ściągnąć jakiegoś Holendra :P ale nie sądzę, żeby zarząd aż tak zaryzykował...chyba, że Smolarek senior ;)

Odnośnik do komentarza

Nie no Wdowczyk naprawdę wydaje się najlepszym kandydatem z tych wymienionych.. Zresztą, bądźmy szczerzy- wśród polskich trenerów wybór jest baaardzo mały poza Wdowcem i Kasperczakiem (wiem- Senegal i w ogóle :P).. Naprawdę bieda na rynku. Może Petrescu? Stawowy? (Krauze ma chyba ważniejsze od Arki sprawy..). Oby to nie był żaden z leśnych ludków- Engel niech się trzyma z dala, Broniszewski to w ogóle tragedia..

Odnośnik do komentarza

Najbardziej martwi mnie to:

 

Do czasu wyboru nowego trenera – jego funkcję będzie pełnił dotychczasowy asystent trenera – pan Zbigniew Stefaniak.

 

Czyli wygląda na to, że zarząd nie pali się do szybkiego zatrudnienia kogoś. A mam nadzieję jednak, że czarne wizje z cytowanego wyżej artykułu się nie spełnią.

Odnośnik do komentarza
Najbardziej martwi mnie to:

 

Do czasu wyboru nowego trenera - jego funkcję będzie pełnił dotychczasowy asystent trenera - pan Zbigniew Stefaniak.

 

Czyli wygląda na to, że zarząd nie pali się do szybkiego zatrudnienia kogoś. A mam nadzieję jednak, że czarne wizje z cytowanego wyżej artykułu się nie spełnią.

 

Ech przeczytaj sobie TO...

Odnośnik do komentarza
Już drugi dzień piłkarze Widzewa nie mają trenera. Wyzwanie gotów jest podjąć Włodzimierz Smolarek. Na razie widzewiacy ćwiczą pod kierunkiem Zbigniewa Stefaniaka, ale nie jest tajemnicą, że to rozwiązanie tymczasowe. W poniedziałek klub z al. Piłsudskiego rozstał się z Michałem Probierzem.

Kto może przejąć Widzew? Najwięcej mówi się o Marku Zubie, który jest jednym z asystentów Oresta Lenczyka w PGE GKS Bełchatów. Pojawiają się też nazwiska Dariusza Wdowczyka oraz asystentów Leo Beenhakkera: Adama Nawałki i Bogusława Kaczmarka. Możliwa jest też niespodzianka w postaci jednej z legend Widzewa - Włodzimierza Smolarka.

 

Przemawiają za tym sukcesy byłych reprezentantów Polski, którzy wracają z zagranicy, a więc Henryka Kasperczaka czy Jana Urbana.

- Miałem ofertę z Widzewa zanim jego trenerem został Michał Probierz. Ale wtedy odmówiłem. Ostatnio dzwonili do mnie znajomi z Łodzi i mówili, że moje nazwisko wymieniane jest w roli jego następcy. Nie dostałem żadnej konkretnej propozycji, ale jestem gotowy przejąć Widzew. W klubie mają mój numer telefonu - powiedział wczoraj Smolarek "Gazecie Wyborczej".

 

 

Więcej w "Gazecie Wyborczej"

 

Byłbym skłonny zaryzykować ze Smolarkiem, może by się udało. Nazwiska takie jak Nawałka i Kaczmarek też nie brzmią źle ale jednak wolałbym Smolarka. Zobaczymy ile prawdy jest w takich plotkach.

Odnośnik do komentarza

Jako kibic chciałbym Smolarka, ale patrząc realnie to on tylko jakichś młodzików prowadził, więc nie wiem czy to będzie dobry pomysł. Z kolei Bobo Kaczmarek byłby bardzo dobrą propozycją, lubi grać młodymi zawodnikami, więc mógłby się u nas sprawdzić. Nawałka odpada, był już kiedyś w Widzewie i się nie sprawdził.

Odnośnik do komentarza

No i Zub trenerem Widzewa.

 

Czy musiało to trwać aż tyle skoro od samego początku było wiadomo, jak będzie? W ogóle to czytam, że Zub nie ma dyplomu UEFA, tak więc związek będzie musiał mu wydać warunkowe pozwolenie na prowadzenie drużyny. Przypomnę tylko fragment wywiadu z Bakalarczykiem:

 

- Jakie to kryteria?

- Określają to, jaki ma być nowy trener. Jest ich bardzo wiele, od wyższych studiów i licencji UEFA PRO, poprzez doświadczenie życiowe, sportowe, staże, kończąc na znajomości języków obcych, która jest podstawą.

 

Pierdu pierdu...

 

WP donosi, że rywalem Zuba był Bogusław Baniak - to już w ogóle absurd, że ten pan się znalazł wśród kandydatów...

A Zub nie będzie miał czegoś, co jest bardzo ważne - kredytu zaufania kibiców.

Odnośnik do komentarza

Klawo :| trener bez licencji UEFA PRO trenuje Widzew, echhh... liczyłem jednak na Wdowczyka... Dzisiaj w Expressie Ilustrowanym jest wywiad z Bońkiem, w którym mówi, że generalnie nikt z nim nic nie konsultował, a za sprawy sportowe to on miał odpowiadać. Zibi chce się spotkać z zarządem, bo w/g niego to wygląda na podpieranie się jego nazwiskiem, na co się nie godzi i sprzeda swoje udziały.

 

Mnie generalnie Cacki zaczynają wkurwiać tym pchaniem swoich wszędzie, gdzie się tylko da. Po co Stokowiec skoro jest Pawlak, po co Zub bez doświadczenia zamiast Probierza bez doświadczenia. Ano po to, że wszyscy są powiązani z Cackami, Bakalarczykami :/

Odnośnik do komentarza
Nie deptać świętości - felieton

 

Klub sportowy to przedsiębiorstwo, które przynosi zyski, jak Real, Barcelona czy Manchester United, albo straty - jak niemal wszystkie w Polsce. Ale dla kibiców to niemal religia, bo za swoich ulubieńców gotowi są oddać bardzo wiele. Mam wrażenie, że niektórzy szefowie Widzewa zapomnieli, że nie pracują już w banku, ale w klubie sportowym i to z wielkimi tradycjami. Piłkarze grają dla trenera, kierownika, wiceprezesa czy głównego udziałowca, ale przede wszystkim dla ludzi, którzy wydają pieniądze, często ostatnie, żeby usiąść na trybunach, móc dopingować, cieszyć się z wygranych i smucić, a nawet płakać po porażkach.

 

Historia Widzewa nie zaczęła się w momencie powstania obecnej spółki akcyjnej z Sylwestrem Cackiem jako głównym właścicielem i Grzegorzem Bakalarczykiem w roli wiceprezesa. Tworzyli ją tacy ludzie jak Ludwik Sobolewski, Zbigniew Boniek, Tadeusz Gapiński, Józef Młynarczyk i Franciszek Smuda.

 

Zdaję sobie sprawę, że Pan Bakalarczyk reprezentuje głównego udziałowca (życzę mu, by dołączył do tego grona), lecz nie daje mu to prawa deptać widzewskich świętości. Może ignorować wiedzę o futbolu Zbigniewa Bońka, nie pytać o zdanie współpracowników, zmieniać trenerów kiedy tylko zechce. Musi jednak wiedzieć, że kibice nie wybaczą mu jednego - deprecjonowania sukcesów wielkich widzewiaków.

 

Wczoraj przedstawiając Marka Zuba stwierdził, że skończył się czas trenerów z charyzmą, a zaczął z wiedzą. Po czym dodał, że za jego rządów Smuda nie ma szans na zatrudnienie w Widzewie. Nawet jeśli tak myśli, to nie wolno mu o tym mówić. Bo po pierwsze zaszkodził Zubowi, któremu mimo niewątpliwie lepszego wykształcenia, bardzo daleko do sukcesów Smudy, a po drugie, skutecznie zniechęcił do siebie kibiców, którzy "Franza" kochają bezgranicznie.

 

No k***a wziąć i zajebać tylko.

 

O tym, że Zub zostanie zatrudniony w łódzkim klubie, wiadomo było już wczoraj. Zarząd podjął taką decyzję na specjalnej naradzie, którą zorganizowano w Warszawie. Jednym z tematów dyskusji była sprawa licencji trenerskiej Zuba. Piotr Maranda, członek Wydziału Szkolenia Polskiego Związku Piłki Nożnej, powiedział wczoraj "Gazecie", że nie ma on uprawnień do prowadzenia pierwszoligowej drużyny. Wczoraj Zub, a także Grzegorz Bakalarczyk, wiceprezes Widzewa, zdementowali tę informację. - Marek Zub może prowadzić Widzew w pierwszej lidze - wyjaśnił ten drugi na dowód przedstawiając świadectwo o warunkowej licencji dla nowego szkoleniowca łodzian.

 

Zub: - Rzeczywiście nie napisałem jeszcze pracy dyplomowej, ale nie mogłem tego zrobić. Po prostu piszę o swoich obserwacjach dotyczących półtora roku pracy w PGE GKS Bełchatów. To badania i testy, które skończyły się w czerwcu. Wtedy właśnie złożyłem podanie o warunkową licencję i ją dostałem. Wpłaciłem nawet składkę.

 

Na zorganizowanej wczoraj konferencji prasowej nowego trenera Widzewa przestawił właśnie Bakalarczyk. Obaj znają się od lat. - Ja rekomendowałem Marka, ale to nie ja podjąłem decyzję o jego zatrudnieniu - wyjaśniał wiceprezes klubu. - Zdecydował o tym zarząd w porozumieniu z Radą Nadzorczą. Marek ma wszelkie kwalifikacje i wiedzę, by prowadzić Widzew. Ma też nasze zaufanie.

 

Nowy trener łódzkiej drużyny nie jest na pewno postacią anonimową, ale nie należy też do czołówki polskich szkoleniowców. Nigdy samodzielnie nie pracował jako pierwszoligowy trener. Jako swoje największe sukcesy wymienia wicemistrzostwo Polski z PGE GKS i grę w finale Pucharu Ligi z tym samym zespołem w ubiegłym roku. Był wtedy asystentem Oresta Lenczyka. Osiągnięciami piłkarskimi (był obrońcą) raczej nie może się pochwalić. - To awans do pierwszej ligi z Igloopolem Dębica i gra w niej [pięć meczów - przyp. red] oraz awans z Polonią Warszawa - mówi. - Zdaję sobie sprawę, że miałem raczej przygodę z piłką niż karierę.

 

Wczoraj mówił o presji, jaka towarzyszyć będzie mu w Widzewie: - Jestem tutaj i to najlepszy dowód, że się jej nie boję. Bez niej zresztą nie ma pracy. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu jestem człowiekiem znikąd, bez nazwiska. Ale przecież każdy wielki trener kiedyś zaczynał - mówił. O najbliższych dniach: - Najpierw będę chciał porozmawiać ze sztabem szkoleniowym, także z trenerem Michałem Probierzem, i poznać zawodników.

 

W poniedziałek widzewiacy przejdą badania wydolnościowe. Tym zajmie się doktor Jerzy Wielkoszyński, który współpracuje m.in. z PGE GKS. Do sztabu szkoleniowego włączony zostanie też Piotr Stokowiec, który będzie asystentem Zuba i przy okazji koordynatorem grup młodzieżowych. Za to koordynatorem całego sztabu szkoleniowego będzie Bakalarczyk. Ale wiceprezes Widzewa zaznacza, że nie będzie miał wpływu na skład. - Będę tylko obserwatorem i będę robił wszystko, by trenerom pracowało się jak najlepiej. Ale nic nie będę im narzucał. To oni będą rozliczani za pracę i wyniki - podkreśla.

 

Zub zaliczył wczoraj tylko dwie wpadki. Nie potrafił odpowiedzieć na pytanie - ile mistrzostw Polski zdobył Widzew? - Jeszcze nie wiem - powiedział po chwili namysłu. A spytany, kiedy otrzymał propozycję pracy w łódzkim klubie: - Kilkanaście dni temu - by za chwilę zmienić zdanie. - Kilka dni temu, kiedy było już wiadomo o dymisji Michała Probierza.

 

Nowy szkoleniowiec nie był też poinformowany o celu, jaki stoi przed jego drużyną. - Nie zmienił się. To utrzymanie w lidze - stwierdził, ale poprawił go Bakalarczyk. - To zajęcie miejsca w środku tabeli, około ósmego miejsca.

 

Zub zaczął pracę wczoraj. Po południu pojechał do Gutowa Małego, gdzie na zgrupowaniu trenują widzewiacy. Pierwszy mecz pod jego wodzą drużyna rozegra w przyszły piątek z Legią w Warszawie. Ale się nie boi. - To Legia ma problem - mówi.

 

- Kiedy żegnałem się z Bełchatowem, trener Orest Lenczyk powiedział mi tylko - skończyłeś już osiemnaście lat i chyba wiesz co robisz - mówił.

 

Przestaje mi się to podobać. Zub już wiedział dużo wcześniej, że będzie w Widzewie, o czym świadczy jego wpadka...

Odnośnik do komentarza

Eeee, tu są gorsze wieści niż Zub...

 

http://www.90minut.pl/news.php?id=613824

 

Widzew Łódź powinien spłacić stare długi klubu, bo tak wynika ze statutu PZPN. To kwestia zasad etycznych, do których przestrzegania wszyscy członkowie związku są zobowiązani - uznał wczoraj Wydział Dyscypliny.

 

Władze Widzewa zostały wezwane do spłaty długów wobec wszystkich członków PZPN. Na dodatek nie wolno mu w sporach z wierzycielami powoływać się na orzeczenie sądu powszechnego, które stwierdza, że Widzew nie odpowiada prawnie za długi starego klubu. Wydział Dyscypliny uznał, że musi stać na straży interesu wszystkich członków PZPN, wyraźnie trzeba wyeksponować wymiar etyczny całej sprawy podkreślił członek WD, mecenas Paweł Nogal.

 

Zdaniem prawników piłkarskiej centrali zastosowanie mają tu paragrafy 11 i 18 statutu PZPN. Wobec takich sankcji dodatkowa grzywna w wysokości 5 tysięcy złotych nie robi żadnego wrażenia. Oczywiście Widzew nie musi dostosywać się do wyroków Wydziału Dyscypliny, ale w takim razie musi się liczyć z karą degradacji, a nawet z wykluczeniem ze struktur PZPN. Tak karane są bowiem kluby, które rażąco łamią statut PZPN. Wiemy, że wczoraj przedstawieciele Widzewa gorączkowo szukali jakiegoś kompromisu: obiecywali porozumienie z Wisłą Płock w kwestii uregulowania dawnych zaległości transferowych (co najmniej pół miliona złotych), ale WD nie chciał już negocjować.

 

Ile długów ma Widzew? Nie wiadomo, bo dawni właściciele klubu niespecjalnie przejmowali się ewidencjonowaniem wierzytelności. Na pewno istnieją stare bardzo poważne długi wobec podmiotów zewnętrznych, ale o nich w orzeczeniu Wydziału Dyscypliny przynajmniej na razie nie ma mowy.

 

Szefowie Widzewa mogą się teraz odwołać od decyzji WD do Związkowego Trybunału Piłkarskiego, ale trudno im będzie odwrócić bieg wydarzeń. Na obecną dramatyczną sytuację klubu konsekwetnie pracowała grupa biznesmenów od 15 lat.

 

Będzie się działo znowu...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...