Skocz do zawartości

Kącik absurdalny


paszczaq

Rekomendowane odpowiedzi

http://biznes.onet.pl/nowy-system-platnosci-za-drogi-publiczne-dla-aut-o,18571,4153920,1,prasa-detal :-k

 

 

Od stycznia 2012 roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad uruchamia elektroniczny system obsługi płatności za przejazd drogami publicznymi dla aut osobowych – informuje „Puls Biznesu”.

 

Jak podaje Puls Biznesu wstępnie za każdy przejechany kilometr zapłacimy 20-23 gr. Ilość przejechanych kilometrów mają kontrolować specjalne urządzenia – małe pudełeczko przyklejane za wstecznym lusterkiem.

 

W krajach, których już e-myto obowiązuje zakup takiego sprzętu kosztuje od 12 do 20 euro. Opłaty będzie można dokonywać albo w sposób manualny, w miejscu poboru opłat lub w formie elektronicznej.

Odnośnik do komentarza

No niefajnie, ale czemu aż tak absurdalnie? :> Oczywiście absurdalne jest sformułowanie "drogi publiczne",które sugeruje, że jak przejadę jakąś drożyną łączącą wioski to coś zapłacę - ale to raczej błąd dziennikarza. Zapewne chodzi o autostrady i może drogi ekspresowe (mam nadzieję, że nie)

Odnośnik do komentarza

Trzeba by sięgnąć źródła, bo jak zwykle w polskim dziennikarstwie więcej jest domniemywań i sensacji, niż faktów ;)

 

http://e-myto.pl/use...r-opat_proj.pdf - tu wykaz odcinków dróg, za które mają być pobierane opłaty.

 

Tu jest mapa:

 

eMyto-platnedrogi2012d.jpg

 

 

A tu wyciąg z FAQ:

W pierwszym etapie projektu, który zostanie wdrożony 1 lipca 2011 roku system poboru opłat obejmie pojazdy samochodowe o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony oraz autobusy. Pojazdy osobowe zostaną włączone do systemu w późniejszym czasie (ternim nie jest ustalony).

 

Skończy się na tym, że będziemy mieli nowe, nieużywane autostrady i drogi szybkiego ruchu i zapchane boczne drogi lokalne :roll:

Odnośnik do komentarza

Haha, haha, to faktycznie tu sie nadaje:

 

§ 1. Drogami krajowymi lub ich odcinkami, na których pobiera sie opłate elektroniczna sa:

(...)

Zgorzelec – wezeł Bielany Wrocławskie

(...)

autostrada A18 wezeł Olszyna – wezeł Krzyżowa

Te dwa powyzsze to juz nawet nie jest absurd a debilizm. Oplata za odcinek A4, ktory nawet nie spelnia wymogow ekspresowki, o autostradzie nie mowiac :eusa_naughty: :picard:

 

No i A18 z Olszyny do Krzyzowej czyli 23 gr za kilometr jazdy po schodach, pamiatce po III Rzeszy - to juz jest jakis smiech na sali.

Odnośnik do komentarza

E tam. Prawdziwy absurd jest tu!

 

Paranoja gdańska tym razem

 

Mieszkańcy Wrzeszcza zaapelowali do szefa gdańskiej rady miasta o zbieranie podpisów pod wnioskiem o beatyfikację Anny Walentynowicz. - Była skromna, nie chciałaby tego - mówi szef gdańskiej Solidarności

 

Do biura rady trafiły już dwa pisma w tej sprawie. Jedno z nieczytelnymi podpisami, drugie we wtorek. Nadawcami są "mieszkańcy".

 

- Na razie nie traktuję tego poważnie, choć podejrzewam, że na tych dwóch pismach się nie skończy - komentuje Bogdan Oleszek, przewodniczący gdańskiej rady miasta. - Przy największym szacunku do pani Anny Walentynowicz, to nie jest inicjatywa, której by zapewne chciała. Poza tym proces beatyfikacyjny to bardzo poważna sprawa, nasze podpisy to żaden argument.

 

Łacińskie słowo "beatificare" oznacza wyróżniać, czynić szczęśliwym. Jest to akt uznania osoby - sługi Bożego - za błogosławioną, to znaczy obdarzoną szczególną łaską. Akt wydaje Kościół katolicki, zezwalając tym samym na publiczny kult, ale o charakterze lokalnym - np. w diecezji. Proces beatyfikacyjny nie może rozpocząć się wcześniej niż po upływie pięciu lat od śmierci danej osoby. Robiono od tej reguły wyjątki - m.in. dla Matki Teresy z Kalkuty czy Jana Pawła II. Aby uznać oficjalnie daną osobę za błogosławioną, a następnie świętą, za każdym razem Kościół wymaga cudu, dokonanego za jej pośrednictwem i potwierdzonego przez specjalistów. Cud ten musi się wydarzyć po śmierci tej osoby.

 

Beatyfikacja to już druga próba upamiętnienia legendarnej suwnicowej Stoczni Gdańsk, która zginęła w katastrofie smoleńskiej. Jesienią ub.r. pięcioosobowy komitet społeczny, przy wsparciu radnych PiS, zaproponował zmianę nazwy al. Zwycięstwa na aleję Anny Walentynowicz. Al. Zwycięstwa łączy rejon Stoczni Gdańsk, w której Walentynowicz pracowała, z dzielnicą Wrzeszcz, gdzie mieszkała. Radni z komisji kultury i sportu rady miasta Gdańska odrzucili jednak wniosek, pod którym podpisało się ponad 800 osób. Powodów było kilka. Inicjatywa od początku budziła kontrowersje, bo przy al. Zwycięstwa funkcjonuje blisko 100 firm, zameldowanych jest pół tysiąca osób oraz zlokalizowany jest szereg instytucji. Zmiana nazwy spowodowałaby spore koszty - wymiany dowodów osobistych, pieczątek, dokumentów.

 

- Koszty to raz; dwa: obawiam się, że konsekwencją naszej zgody byłaby zmiana np. nazwy ulicy Długiej, gdy przyjdzie nam pożegnać kolejnego wielkiego Polaka - mówił wtedy Oleszek.

 

Wniosek negatywnie zaopiniował też prezydent Gdańska, który po katastrofie smoleńskiej powołał specjalny zespół, którego zadaniem było określenie, jak godnie upamiętnić gdańskie ofiary katastrofy smoleńskiej - Annę Walentynowicz, Macieja Płażyńskiego i Arama Rybickiego oraz innych bohaterów "S". Uznano, że najlepszym miejscem na ich upamiętnienie będzie tzw. Młode Miasto, dzielnica, która powstanie na dawnych terenach Stoczni Gdańsk. Jak już zresztą planowano dużo wcześniej, nowe ulice, place czy skwery, które tam w przyszłości powstaną, mają być nazywane na cześć bohaterów "S". Kolejnym argumentem było powstające w pobliżu Europejskie Centrum Solidarności.

 

Trójmiejski Społeczny Komitet na rzecz Uczczenia Pamięci Anny Walentynowicz, który o zmianę nazwy ulicy wnioskował, zastanawia się, co dalej.

 

- Ostatnia zmiana statutu miasta daje możliwość składania uchwał przez mieszkańców, co musi poprzedzić zebranie dwóch tysięcy podpisów - mówi Joanna Radecka z komitetu. - Ale nie postanowiliśmy jeszcze, co zrobimy. Bo jaki jest sens przedstawiać uchwałę radnym, którzy już raz zastopowali inicjatywę?

 

Kolejnym pomysłem, nieznanych jeszcze autorów, jest beatyfikacja Anny Walentynowicz.

 

- Jestem zdumiony propozycją beatyfikacji Ani Walentynowicz - komentuje Krzysztof Dośla, szef regionu gdańskiego Solidarności. - Zapewne dla osób, które z takim postulatem wyszły, to ważna inicjatywa, ale również nie uważam, żeby Ania, niezwykle skromna osoba, chciała się w ten sposób afiszować. Zapisała się trwale na kartach historii i nikt jej tego przecież odbierze.

Odnośnik do komentarza

Spokojnie, niedługo pojawi się pewnie pomysł beatyfikacji Lecha Kaczyńskiego.

Przypuszczam, że gdyby prezydentem Warszawy był ktoś z PiS już mielibyśmy most im. Lecha Kaczyńskiego, stadion im. Lecha Kaczyńskiego, aleję im. Lecha Kaczyńskiego, rondo im. Lecha Kaczyńskiego, park im. Lecha Kaczyńskiego i pomnik w centrum miasta.

Jestem za jeśli chodzi o jego upamiętnienie, ale czuję że wysyp "wesołych" i absurdalnych pomysów czeka nas przy okazji pierwszej rocznicy Katastrofy Smoleńskiej.

Odnośnik do komentarza
Przed cypryjskim sądem zapadł wyrok w sprawie zniszczenia wózków golfowych przez dwóch polskich posłów Karola Karskiego i Łukasza Zbonikowskiego. Wczoraj o sprawie poinformowała TVN 24. Według Mariusza Kamińskiego "ktoś próbuje posłów naciągnąć na duże pieniądze".

 

- Podstawa w polityce to zaufanie. Ja mam zaufanie do moich kolegów. Od początku mówili, że nie byli pijani, że nie zniszczyli tych wózków. Wierzę moim kolegom - mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Kamiński w TVN 24. - Próbuje się ich wrobić, naciągnąć na duże pieniądze - przekonuje.

 

Kamiński dodaje, że posłowie na pewno będą się odwoływać od wyroku. Poza tym poddaje w wątpliwość wyrok cypryjskiego sądu, gdyż "zapadł zaocznie i nie wiadomo w jakim stopniu strona polska była reprezentowana".

 

Karol Karski i Łukasz Zbonikowski mają zapłacić ponad 11 i pół tysiąca euro grzywny. Posłowie z PiS mieli się upić i zniszczyć dwa wózki golfowe podczas pobytu w 2008 roku w jednym z luksusowych hoteli na Cyprze. Według raportu policji, posłowie odmówili składania zeznań oraz nie wyrazili zgody na pobranie materiału genetycznego. W obu przypadkach politycy zasłaniali się immunitetem.

 

Orzeczenie sądu zapadło pod nieobecność polityków. W uzasadnieniu wyroku możemy przeczytać, że "pozwani nie stawili się, mimo prawidłowego doręczenia im odpisów pozwów". - Chodzi o zrobienie awantury z Bogu ducha winnego parlamentarzysty - powiedział poseł Łukasz Zbonikowski.

 

Źródło

 

Pozostawię to bez komentarza

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
W Sztokholmie dzieci mogą chodzić do przedszkola Egalia, w którym płeć nie istnieje, a wszyscy są dla siebie „kolegami” lub „osobami”. Słów: „dziewczynka” i „chłopiec” się nie używa.

 

Działalność pedagogiczną placówki przenika ideologia gender i równouprawnienia. Według serwisu internetowego Egalii widać ją dosłownie wszędzie: w urządzeniu wnętrz, wyborze zabawek i lektur dla najmłodszych. Dzieci bawią się wózkami do zakupów i lalkami, po których nie widać płci. W przewidzianych dla przedszkolaków lekturach nie występują heteroseksualni rodzice. Zamiast nich dzieci poznają samotnych rodziców i pary tej samej płci. Kierownictwo przedszkola wychodzi z założenia, że rodziny heteroseksualne i tak są obecne wszędzie, a oni muszą stanowić przeciwwagę dla segregowanego ze względu na płeć, konserwatywnego społeczeństwa.

Personel nie zwykł się zwracać do swoich podopiecznych, określając ich płeć. – Grupy dzieci nie nazywamy dziewczynkami czy chłopcami. Mówimy o nich „koledzy” – tłumaczy „Rz” Lotta Rajalin, szefowa przedszkola Egalia. W niektórych sytuacjach nauczycielki posługują się też hybrydą między zaimkami osobowymi „on” i „ona” – odpowiednikiem nieistniejącego w szwedzkim „ono” (hen).

 

W Szwecji zaczęło niedawno działalność internetowe pismo „Feministyczna Perspektywa”, w którym propaguje się neutralne ze względu na płeć słowa. W przyszłości zatrudnienie w gazecie znajdą zapewne przeszkoleni w tej materii wychowankowie Egalii.

 

brak słów.

Odnośnik do komentarza

a ktoś Ci każe posyłać tam własne dzieci? jeśli nie, to nie wtrącaj się w obowiązki i światopogląd innych rodziców

Jeśli tak, to trzeba by o tym pamiętać w każdym niemal takim wypadku. Kiedyś ktoś tu śmiał się z Amerykanów uczących swe dzieci kreacjonizmu.

Odnośnik do komentarza
Kiedyś ktoś tu śmiał się z Amerykanów uczących swe dzieci kreacjonizmu.

Moim zdaniem czym innym jest uczenie dzieci zdrowej tolerancji dla homoseksualistów i wszystkich odstępstw od konserwatywnego spojrzenia na rodzinę "mama, tata i pięcioro dzieci" (choć w tym projekcie kłują w oczy te bezpłciowe zwroty), a czym innym nauczanie dzieci bredni, niezgodnych z nauką, jako faktów, nie jako religii, kwestii wiary.

Nauczanie dzieci tolerancji dla drugiego człowieka, akceptowania ich życiowych wyborów - tak.

Nauka dzieci kreacjonizmu czy innych historii prawdziwych jak "Kopernik była kobietą" - nie.

Odnośnik do komentarza
Kiedyś ktoś tu śmiał się z Amerykanów uczących swe dzieci kreacjonizmu.

Moim zdaniem czym innym jest uczenie dzieci zdrowej tolerancji dla homoseksualistów i wszystkich odstępstw od konserwatywnego spojrzenia na rodzinę "mama, tata i pięcioro dzieci" (choć w tym projekcie kłują w oczy te bezpłciowe zwroty), a czym innym nauczanie dzieci bredni, niezgodnych z nauką, jako faktów, nie jako religii, kwestii wiary.

Nauczanie dzieci tolerancji dla drugiego człowieka, akceptowania ich życiowych wyborów - tak.

Nauka dzieci kreacjonizmu czy innych historii prawdziwych jak "Kopernik była kobietą" - nie.

Dla mnie tworzenie dzieciom bezpłciowego uniwersum jest jeszcze mniej prawdziwą historią niż kreacjonizm. Zresztą jedno i drugie jest siebie warte, jedno i drugie wynika z pewnego myślowego fundamentalizmu.

Odnośnik do komentarza

Swoją droga, jak takie "osoby" będą się dowiadywały skąd się biorą dzieci? W końcu do tego jest potrzebna kobieta i mężczyzna. Chyba nie mogą im powiedzieć, że do tego są potrzebne dwie "osoby/koledzy" obojętnie jakie :-k Będą się uczyć, że dzieci się biorą z domów dziecka z biedniejszych krajów? Z laboratoriów?

Nauka tolerancji to jedno, ale ekstremizm i przesada to drugie. W tym przypadku jest to całkowicie absurdalne.

W ogóle to ciekawe jak oni chcą oszukać naturę :-k

I rozwalił mnie tekst:

muszą stanowić przeciwwagę dla segregowanego ze względu na płeć, konserwatywnego społeczeństw

 

Zauważanie różnicy płci to konserwatyzm :rotfl:

Odnośnik do komentarza

Ale ja przepraszam Gacek, ale jeśli dla Ciebie dobrym jest uczenie dzieci, że płci nie ma, to coś mi tu nie gra. Takie eksperymenty już były w USA i przykład Bruca (Brendy) Reimer pokazał, że płeć to jednak nie jest kwestia wyboru. I druga sprawa - to się chore zaczyna robić. Tolerancja tolerancją, ale chłopiec musi być chłopcem, dziewczynka dziewczynką, a nie żadnym ono... Nie uczmy dyskryminacji, nie wpajajmy im, że ktoś jest zły, ale na Boga, nie indoktrynujmy też w drugą stronę. A fragment o książeczkach, gdzie nie ma heteroseksualnych rodziców jest już totalnym praniem mózgu...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...