Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 18.04.2018 w Odpowiedzi

  1. Dzień dobry z Batumi. Dziękuję za życzenia urodzinowe. Niestety wczoraj czacza zaprosiła mnie do tańca i rozkurwila po podłodze. Ale jakoś żyje. Trip dobiega końca mam notatek na jakąś książkę i pewnie co nieco opiszę. W miesiąc zrobiliśmy koło 10-12 tys km autostopem, busami oraz pociągami. Czuje zmęczenie. W Batumi jest freedom hostel prowadzony przez Polaka i właśnie tutaj stacjonujemy. Polecam bo koleś jest po prostu zajebisty!
    9 punktów
  2. Dlatego kurwa na forum najlepiej się nie uzewnętrzniac przesadnie bo zawsze się jakaś kurwa rozpruje i koniec kariery
    6 punktów
  3. Ok, @Pulek czeka, to w końcu spiszę kilka uwag odnośnie Lizbony. Nasza wycieczka trwała dokładnie tydzień w okresie wielkanocnym. Pierwsze impresje – lizbońskie lotnisko. Nie wiem, może mylne wrażenie, ale wydaje się wyjątkowo zagmatwane ?. Całe szczęście kilka lat temu (jeśli się nie mylę) dobudowano do niego metro i można bezproblemowo przetransportować się do centrum miasta. My mieliśmy zakwaterowanie zaraz przy Katedrze Se, czyli w zasadzie samo serce starej Lizbony – Alfamy. Z mieszkaniem mieliśmy dużo zawirowań. Najpierw mieliśmy mieszkać w innym miejscu, ale pewne rzeczy się pokomplikowały i trafiliśmy do pokoju w wyżej wymienionej lokacji. Początkowo byliśmy sceptyczni (w końcu tylko pokój), ale po zobaczeniu mieszkania, a następnie otrzymaniu informacji, że właścicielka będzie w nim tylko przez dwa dni i odda je nam do naszej dyspozycji, wszystkie obawy poszły na bok. Mieszkanie było całym piętrem w kamienicy, z dobre 10 pomieszczeń, przepiękny widok na rzekę i wpadające przez cały dzień słońce. Widzę, że na Airbnb wynajmuje ktoś lokum piętro wyżej, można mniej więcej porównać, jak to wyglądało ? Co do samej Lizbony. Miasto ma swój urok i specyficzny klimat. Chociaż przyznam, że chyba nie chciałbym tam mieszkać, zabrakło pełnej chemii ?. Myślę, że spokojnie można je zwiedzić w 4 maksymalnie 5 dni. Nam najbardziej do gusty przypadła Alfama, na której mieszkaliśmy. Labirynty uliczek, mimo wszystko dość biednie i obskurnie, ale z ciekawymi „tajemniczymi” zakątkami i samą przyjemnością jest zagłębianie się w każde małe przejście, nigdy nie wiadomo, co się tam trafi. Jest tam kilka atrakcji (np. muzeum Fado, Panteon, kilka kościołów, zamek Św. Jerzego), więc pewnie każdy znajdzie coś dla siebie. My z chęcią odwiedziliśmy kościoły, o dziwo najmniejsze wrażenie zrobiła… Katedra Se. Wpływ na to pewnie też miały wielkie tłumy, na które trafiliśmy. Panteon jest dość imponującą konstrukcją, wejście jest płatne, a jego obsługą zajmuje się strasznie niemiły personel, który zniechęcił nas do wejścia do środka. Najważniejsza rzecz – zamek – tutaj wstyd się przyznać, ale jakimś cudem przez ten tydzień tam nie dotarliśmy . Nie wiem, jak to zrobiliśmy, trudno zostanie na następny raz. Trafiła tam za to koleżanka – wejście bodaj 8 euro, ładne widoki, pawie i koty ?. Z Alfamy warto też odbić bardziej na północ do dwóch punktów widokowych – Miradour Sofia - i bodaj najwyższy punkt widokowy w mieście – Miradoura de Nossa Sehnora. Nie powiem, widok bardzo ładny, ale trafiliśmy na taki wiatr, że momentami było nawet ciężko złapać oddech. Ogólnie na Alfamę można poświęcić spokojnie 1 dzień. Drugi dzień można zostawić na krążenie po Barrio Alto. Tu już mamy do czynienia z bardziej „fancy” dzielnicą, w którym znajdzie się większość „stałych” punktów do odwiedzenia w Lizbonie. My zaczęliśmy od samego dołu, czyli praca de Comerco na północ w strone stacji Rossio (obowiązkowo po drodze zaliczając A Ginghinje, no trzeba ?), a potem odbić w lewo i kręcić się już po samym Barrio. Warto odwiedzić dwa punkty widokowe – Santa Catarina - bardzo fajne miejsce – i Sao Pedro de Alcantara. W drodze do Barrio Alto pewnie każdy trafi na osławioną wieżę/windę Elevador de Santa Justa. Dobra rada – nie czekajcie w ciągnących się kolejkach, żeby tam wjechać. Lepiej przespacerować się na spokojnie na około i wspiąć się na samą dzielnicę i w drodze powrotnej po prostu zjechać tą windą, bo na górze z reguły jest pusto ?. Z Bairro można też spróbować odbić na północ do parku Eduardo VII lub odwiedzić akwedukty, ale to już większy kawałek drogi do zrobienia. Następny punkt wycieczki to Belem. Dzielnica (w zasadzie oddzielne miasto) znana z wieży (Torre Belem), najsławniejszej cukierni (Pasteleis De Belem) i klubu Belenenses ?. Do Belem warto wybrać się na piechotę lub rowerem. Od stacji metra/portu Cais Du Sodre ciągnie się droga rowerowa/dla pieszych, która biegnie do samej wieży Belem. W jedną stronę jest to około 8 kilometrów, więc można zrobić sobie ładny spacer nad rzeką. Jednak muszę zastrzec, że droga z dworca do mostu 25 april nie jest nazbyt urokliwa, to głównie industrialne okolice. Dopiero od mostu zaczyna się prawdziwy deptak, dlatego ewentualnie można do mostu dojechać tramwajem, a stamtąd już pójść na piechotę. Mniej więcej na tej wysokości (most/deptak) znajduje się też LX Factory. Jest to zamknięty postindustrialny który trąci mocną hipsteriozą, głównie knajpy i handmade’y w dziwnie wystylizowanych miejscach ?. Po drodze do wieży Belem znajduje się Pomnik odkrywców. Warto wjechać na górę, bardzo ładne widoki (cena 5 jurków). Sama wieża Belem nie zrobiła na mnie większego wrażenia, prędzej jej otoczenie i znajdujący się obok Mosteiro dos Jeronimos, w którym znaleźć można m.in. nagrobek Vasco da Gamy. Maniacy mogą podejść trochę na północ od sakralnej budowli i odwiedzić stadion Belenenses. Mały obiekt, jak tam wstąpiłem to był otwarty, sklepik o dziwo dość dobrze wyposażony, co ciekawe udało mi się wejść na stadion – bramy były otwarte – i nawet nikt mnie stamtąd nie wygonił ?. Stadion jak stadion, ciekawy jest brak południowej trybuny, przez co rozpościera się bardzo ładny widok na rzekę i jej drugi brzeg ? Będąc w Belem trzeba odwiedzić najsławniejszą cukiernię Pasteleis de Belem. Tutaj ważny tip, nie należy się przestraszyć gigantycznej kolejki, która tam czeka. Ta kolejka jest do sklepu, żeby kupić frykasy na wynos (nie wiem, ile osób zdaję sobie z tego sprawę ?). Wzdłuż wężyka kolejki można znaleźć wejście do środka budynku. Ta cukiernia jest GIGANTYCZNA, pomieści się tam kilka setek osób. My czekaliśmy w kolejce na wolny stolik, ale wszystko szło bardzo sprawnie i czas oczekiwania to było może 5-7 minut. Ich specjalność, czyli pasteleis, bardzo dobre, a miejsce pomimo swojej sławy nie ma cen z kosmosu, wręcz przeciwnie, są bardzo przystępne. Warto odwiedzić i spróbować tutejszych wyrobów. Na samą wycieczkę w Belem należy poświęcić jeden dzień. Co jeszcze? Można pojechać poza Lizbonę (Sintra, my nie trafiliśmy), przeprawić się promem na drugą stronę rzeki (niestety nie udało się nam), prom przyjmuje bilet komunikacji miejskiej, można udać się na wschodnie wybrzeże Lizbony w okolice mostu Vasco da Gamy, można też wybrać się w północne rejony miasta. My wybraliśmy się 150 km na północ od Lizbony. Moja małżonka zawsze chciała odwiedzić Fatimę, więc zrobiłem jej małą wycieczkę. Jakby ktoś był zainteresowany – z dworca autobusowego są kursy co półgodziny w stronę Bragi przez Fatimę. Bilet to koszt około 10 euro. Dworzec to kompletny chaos, nie polecam ?. Sama Fatima… no cóż, hajs na hajsie. Sanktuarium jak sanktuarium, na mnie wrażenia nie zrobiło. Bardziej urokliwy jest szlak prowadzący z Fatimy do wioski, w której żyły dzieci-świadkowie objawień. Bardzo ładnie przygotowane ścieżki pośród gaju oliwnego. Odprężająca sceneria i spacer, polecam bardzo (niedługa wyprawa, może z 3 kilometry). W samej wiosce można odwiedzić zachowane domostwa, w których żyły wspomniane dzieci. Na pewno jest to ciekawszy i znacznie przyjemniejszy element wycieczki niż samo sanktuarium. Nie polecam za to dworca autobusowego w Fatimie. Chaos do potęgi, nikt nic nie wie, misz-masz autobusów i nie wiadomo, którym jechać. Nasz autobus nie przyjechał i utknęliśmy tam na dobrą godzinę, nie wiedząc, co zrobić. W końcu zjawił się nasz/nie nasz autokar i nas zabrał. Organizacja jak w trzecim świecie. Pani anonsująca autobusy chodzi między stanowiskami autobusów z mikrofonem, czyta tabliczki na autobusach lub pyta kierowców i ogłasza przez mikrofon, dokąd dany kurs jedzie. No cóż… folklor ? Lizbona ma fatalną komunikację miejską. Linie metra są 4 i coś tam pokrywają, ale oprócz tego jest dramat. Autobusy to stanie w korkach, tramwaje to atrakcja turystyczna, więc tłok. Obydwa środki komunikacji mają w dupie rozkłady jazdy. Generalnie polecam poruszać się pieszo w ostateczności metrem (które mogłoby jeździć częściej). Jednak Barcelona to jest pod tym względem niedoscigniony wzor. Na koniec tego wpisu małe podsumowanie "finansowe". 8 dni w Lizbonie, przeloty 200 euro, zakwaterowanie 250 euro, wydatki w czasie pobytu około 350-400 euro (raczej nie oszczędzaliśmy). Czy to dużo, nie wiem, na pewno zaoszczędziliśmy na mieszkaniu (po znajomości, normalnie poszłoby z dwa razy tyle), na pewno dałoby się też taniej dostać bilety lotnicze (okres wielkanocny nie sprzyjał). W oddzielnym poście zamieszczę jeszcze odwiedzone knajpy, które mogę z czystym sumieniem polecić.
    6 punktów
  4. fajny wpis o tym na co zwracać uwagę przy kupowaniu jogurtu, to so właśnie te detale
    5 punktów
  5. Moje asy się rozgrzewają Słońce wali jak szalone i jak widać frekwencja póki co też szalona
    4 punkty
  6. Patrząc na ich skład, nic nie jest jasne. Nawet światową stolicą hazardu nie sposób tego wyjaśnić. Kilka niechcianych, przepłaconych gwiazd. Kilkunastu ligowych rzemieślników. Kilka ciekawych nazwisk, które jednak dotychczas nie potrafiły odpalić. Do tego w roli menedżera George McPhee, który w ostatnich latach błysnął m.in. oddaniem z Waszyngtonu do Nashville Filipa Forsberga za Martina Erata oraz George Gallant, któremu poza jednym bardzo dobrym sezonie w Panthers (wygrana dywizja, a potem porażka w pierwszej rundzie PO) niespecjalnie szło w roli ligowego trenera (3 lata w Columbus i niespełna 3 na Florydzie). W trakcie kolejnych rozszerzeń NHL w ostatnich powiedzmy 30 latach, żadna z nowych drużyn nie mogła się pochwalić choćby w części podobnymi wynikami: 1991/92 - San Jose (17 wygranych, 51 porażki), 1992/93 - Ottawa Senators (10 W, 70 L) i Tampa Bay Lightning (23 W, 54 L), 1993/94 - Florida Panthers (33 W, 34 L) i Anaheim Ducks (33 W, 46 L), 1998/99 - Nashville Predators (28 W, 47 L), 1999/2000 - Atlanta Thrashers (14 W, 57 L), 2001/01 - Columbus Blue Jackets (28 W, 39 L) i Minnesota Wild (25 W, 39 L) [nie uwzględniając remisów i meczów zakończonych porażką w dogrywce lub po serii rzutów karnych]. Dla porównania - Vegas w tym sezonie: 51 W, 24 L.
    4 punkty
  7. ja nie wiem czy dziadzieje, czy co, ale zaczynam myśleć o tym, że chciałbym sobie zamieszkać na wsi, w jakimś domku z ogródkiem, mieć psa, i chodzić co 2 tygodnie na mecz A-klasy
    4 punkty
  8. Ja obiecuję....że kiedyś napiszę posta na trzeźwo Mnie najbardziej rozwala jak widzę że ona coś pisze.....czekam 5 minut ....10...w końcu przychodzi wiadomość "ok pa" xD
    3 punkty
  9. Jakby odbiegała to by się sama zorientowała
    3 punkty
  10. Wercyngetoryks był wielokrotnie wspominany w Asteriksach, a dokładnie jego poddanie się Juliuszowi Cezarowi
    3 punkty
  11. Ogólnie też już do końca nie pamiętam jak to dokładnie było. Wiem, że miałem na początku żal do forumka, że ktoś podjebał, ale później myślałem już, że nie koniecznie tak musiało być. Pisałem dla pewnego kolesia zapowiedzi meczowe, podsumowania, jakieś ciekawostki o tym co było akurat na topie, no o sporcie. Hajs niezbyt duży, ale te 300-500 zł wyciągałem w miesiąc, a pisało się fajnie i lekko. Po jakimś czasie koleś dołożył mi jeszcze teksty (recenzje) o restauracjach - typowe SEO. Ogólnie kontaktowała się z nim moja siostra, bo ona miała firmę i ona wystawiała rachunki, mi tylko podsyłała zlecenie, no i kasę No i teraz nie dam sobie głowy uciąć czy wrzuciłem tu linka do jakiejś strony, gdzie akurat coś napisałem, chyba nie, bo przecież ja mu wysyłałem (przez siostry) teksty mailem? Nie dokopię się chyba tego posta w Maryni, na mailu mam wysłane teksty w .doc do siostry, ale możliwe, że znałem adres strony (bo tej sportowej nawet nie ;)). Ogólnie wiem, że napisałem, że teraz chałturzę i piszę takie teksty-recenzje nawet tam nigdy nie będąc Coś w tym stylu. No i siostra dostała maila, że nie życzy sobie takich postów w internecie na temat jego działalności czy tam strony, w mailu był dokładny link do posta w Maryni, ale siostrze oczywiście się nie wyświetliło, bo nie była zalogowana. No i współpraca siadła.
    2 punkty
  12. fiu fiu, ale brame załadował własnie mój zawodnik
    2 punkty
  13. 2 punkty
  14. Czyli z płodami? Przyganiał kocioł garnkowi Bry.
    2 punkty
  15. 2 punkty
  16. Ten pierwszy Jeep ma wszystko, co potrzebujesz, żeby sprawdzić czy nie jest przekręcony. jest rejestracja, VIN, data... Skupiłbym się na nim chyba O Mitsubishi ASX pisał już kiedyś Bebok, że to raczej nie jest zbyt dobre auto W Qaszkiecie brakuje mi zdjęć tylnych foteli i bagażnika. Może to nic, ale jakoś dla mnie od razu budzi zastrzeżenia. X-Trail wygląda z zewnątrz ładnie, ale w środku ta skóra nie wygląda jakby była "regularnie czyszczona i pielęgnowana w profesjonalnych myjniach." Jeśli Skoda to brak prestiżu, to nie wiem co na tej liście robi ten Opel... Co do Hyundaia, Kii i Chevroleta mam podobne zdanie co do Opla, natomiast ja nie widzę specjalnie do czego można się przyczepić. Dla mnie do kompletnego odstrzału są: Pierwszy Touareg - przeczytaj dokładnie te cztery zdania i fragment o salonie w Niemczech, a potem to co jest w opisie... Ten drugi wygląda spoko, ale bardzo ostrożnie z mechanikiem bym go oglądał. Bardzo ostrożnie. Drugi Jeep jest z Gostynia. To taki odpowiednik okolic Kalisza i Bolesławca jeśli chodzi o handel samochodami. Bez zaufanego mechanika nawet nie próbuj sam jechać oglądać, bo Ci wyciągną hajsy z kieszeni, a ty zostaniesz ze szmelcem Niech się mądrzejsi wypowiedzą
    2 punkty
  17. Widzę Pszczółki walczą ostro o awans do okręgówki, więc nie ma żartów. W ogóle zdziwiło mnie to, że tamta A klasa ma sponsora tytularnego, jakiś sklep sportowy. Ciekawe ile to kosztuje Forum CM C Klasa Rybnik (Wodzisław Śląski)
    2 punkty
  18. To wersja galijska, propaganda rzymska robiła to tak
    1 punkt
  19. Kończymy okres przygotowań. Ostatnim sparingiem był pojedynek z naszą drużyną U-21 czyli paroma graczami w odpowiednim wieku i zawodnikami z U-18. Wynik to 7-0 dla pierwszego zespołu. Dodatkowe transfery przed startem rozgrywek: TRANSFERY DO KLUBU: Maxence Bocqueet (23 lata, Francuz, OŚ) z OM za 6 750 000 € - najdroższy transfer tego okna w naszym wydaniu! Maxence to sprawdzony we Francji stoper, ale nie mógł przebić się do składu swojego macierzystego klubu więc zatrudniłem go, gdzie w teorii ma wraz z Giraudem stworzyć niezawodny duet John Obiefule (17 lat, Nigeryjczyk, OPŚ/PŚ) z Glenavon za 120 000 € Mateusz Klimczok (17 lat, Polak, PŚ/OPŚ) z Ruch Chorzów za 300 000 € Marek Nemec (17 lat, Słowak, OŚ) z Podbrezova za 12 000 € TRANSFERY Z KLUBU: Manuel Arteaga (31 lat, Wenezuelczyk, NŚ) za 2 000 000 € do FC Metz A tak na tą chwilę prezentuje się kadra (jestem za leniwy na wrzucanie screenów, w razie czego na życzenie mogę kogoś pokazać ) BRAMKARZE: BOCZNI OBROŃCY: STOPERZY: POMOCNICY: SKRZYDŁOWI: NAPASTNICY: Postanowiłem rzucić okiem co tam w moim Hutniku. Klub osiągnął wartość 200 mln €, a 21/06/2026 przeprowadzi się na stadion Wyndrowicz Park mający mieć pojemność 10 437 widzów. Transferowo brak tu aktywności w tym sezonie, ale najnowsze ciekawe nazwiska to: Mitchell van Bergen (25 lat, Holender, PP/OPP, 16.5 mln, 8/3) - wychowanek Ajaxu, który odbił się od Premier League w Arsenalu i Manchesterze United trafił do Polski i robi tu naprawdę solidną robotę. Timothy Fosu-Mensah (27 lat, Ghańczyk, PŚ/DP/OŚ, 9 mln, 36/0) - sprowadzony zimą poprzedniego sezonu zawodnik prezentuje się nieźle, ale nie tak dobrze jak inne nabytki. Przemysław Macierzynski (26 lat, Polak, NŚ, 6 mln, 25/9) - a tego pana dobrze pamiętam z kadry U-21. Chciałem go swego czasu sprowadzić do nas, ale grał w Portugalii i był za drogi. Po dobrej przygodzie z portugalską ekstraklasa i Ligue 1 zdecydował się na przejście do Hutnika za darmo. Dobry wybór panie Błaszczykowski! Ustaliliśmy też cele na ten sezon. Zarząd oczekuje ode mnie utrzymania, dotarcia do 5. rundy Pucharu Anglii i 4. rundy Capital One Cup. Zgadzam się z celami w lidze i Pucharze Anglii, ale w Capital One Cup, wierzę, że powtórzymy zeszłoroczny ćwierćfinał.
    1 punkt
  20. W MT byłeś, a dalej nie wiesz, gdzie się livescoruje?
    1 punkt
  21. 1 punkt
  22. Brudi, zmień lepiej ten avatar bo już myślałem, że Jahu sam do siebie pisze.
    1 punkt
  23. bez przesady. Nawet Janowi coś z życia sie należy, a Magda, aż tak bardzo nie odbiegała poziomem od jego.
    1 punkt
  24. superba se zapierdol no tak, bo jak dal np. linka do tekstu ktory sam napisal (zalozenie, nie pamietam jak bylo) to przeciez nie wiadomo kto to
    1 punkt
  25. 1 punkt
  26. Na pocieszenie królem strzelców został Daisuke Otsuka (4 trafienia), a najwięcej asyst zaliczył Tatsuhiro Murai (3). To jednak jest nie ważne przy tym co wydarzyło się później. Wróciliśmy do Tokio i szykowałem się do wyjścia z gabinetu. Następnego dnia w samo południe mieliśmy lecieć wszyscy do Berlina i stamtąd już rozdzielalibyśmy się do swoich klubów. Wtem zapukał i wszedł Gotoku Sakai. 'Trenerze mogę zająć chwilę?' 'Jasne, siadaj.' Wskazałem mu fotel na przeciwko mojego biurka. 'Coś cię trapi?' 'Długo myślałem ostatnio.' Przerwał, przełknął ślinę i podjął. 'Nad swoją karierą. Nad tym co osiągnęliśmy z panem trenerze. Zanim przejął pan kadrę nie marzyliśmy o tylu triumfach. Owszem dotarliśmy daleko w MŚ, ale to był wypadek, a teraz jesteśmy jednak mistrzami świata, Azji, dwa medale pucharu konfederacji.' Przerwał swoją myśl, postanowiłem go nie popędzać mają obawę, że to co usłyszę nie spodoba mi się. 'Mam już 34 lata i rodzinę, której prawie nie widuję. Wolny czas zdarza się rzadko, ale nie żałuję wykorzystywania go na reprezentację. Gra z naszą flagą na piersi to zaszczyt. Chcę jednak powiesić buty na kołku i zakończyć karierę reprezentacyjną. Chcę odejść pamiętając czasy, gdy byłem ważnym elementem kadry, będąc jeszcze na szczycie. Lepszy już nie będę, a z zawodnikami jak Nagaoka czy Egashira po prostu nie mam szans. Słowem nie osłabiam drużyny.' Tego się obawiałem. Westchnąłem ciężko: 'Nie mogę się zgodzić z twierdzeniem, że nas nie osłabia twoje odejście. Dalej jesteś ważnym elementem tak na boisku jak i w szatni. Oddałeś serce tej drużynie, więc należy ci się możliwość myślenia o sobie. Zawsze mogłem na ciebie liczyć, nawet jeżeli w klubie ci nie szło, dla Japonii grałeś jak prawdziwy samuraj. Akceptuję twoją decyzję, ale nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował. Przemyśl to jeszcze. Przed nami mundial.' 'Wiem trenerze, ale myślałem nad tym już od dłuższego czasu. Widzę jednak, że mamy kim grać, więc chcę ostatni rok, może dwa kariery skupić się na klubie.' Niechętnie przyjąłem tą decyzję. Wcale nie jest tak dobrze jak Gotoku mówi. Owszem Nagaoka (OL) i Egashira (OP) osiągnęli dobry poziom, ale poza nimi mamy straszne dziury. Mający stać się gwiazdą, która go wygryzie Sasaki grzeje ławę w Milanie i pierwszym wyborem na ławkę na bokach są grający w klubach jako OŚ Morikawa i Hara. A ten drugi chyba jeszcze nie jest gotów na grę na takim poziomie. Poza nimi nie mam już nikogo. Następnego dnia rano Gotoku Sakai wydał oficjalne oświadczenie, dziękując za wsparcie fanom. 34 latek kończy karierę ze 114 występami i 3 golami. Gdy powołałem go pierwszy raz miał 61 występów bez bramek. To nie koniec problemów. Zaraz po Sakai odwiedził mnie Kushibiki. 'O nie, na twój koniec kariery nie zgadzam się!' 'Nie, nie, nie. Ja jeszcze chcę trochę pobronić, ale chciałem poczekać z moją prośbą, aż Sakai-san załatwi swoją.' No tak Masatoshi jako kapitan wiedział o decyzji kolegi, pewnie radził się go. Spojrzałem więc wyczekująco na naszego bramkarza numer jeden. 'Trenerze ostatnie mecze dały mi trochę do myślenia. Zabrakło nam niewiele i w efekcie mamy dwa srebrne medale, a nie złote. Wiem, że mówiłeś, że odpowiedzialność jest tutaj zbiorowa, a nie indywidualna, ale nie zmienia to faktu, że czuję, iż zawiodłem.' Spojrzał z determinacją na mnie. 'Zawiodłem jako kapitan, nie potrafiłem zagrzać chłopaków do walki, gdy tego potrzebowali najbardziej. Chcę więc oddać opaskę kapitana komuś, kto poradzi sobie z tym lepiej.' 'Kushibiki-san, nie ma lepszego kandydata na kapitana od ciebie.' Stwierdziłem szczerze. 'Nie zawsze wszystko wygramy, ale nie zawiodłeś mnie, ani nikogo na pewno.' 'Być może, ale jednak ja wiem, że zrobiłem za mało. Nie mogę być dobrym kapitanem, jeżeli ja sam nie wierzę w siebie w tej roli prawda? Proszę trenerze.' Skłonił nisko głowę jak to zwykle Japończycy robią prosząc o coś ważnego lub przepraszając. W tym wypadku zawodnik Hutnika czynił obie rzeczy na raz. 'Zgoda.' Westchnąłem ciężko. 'Rano dowiecie się, kto cię zastąpi. Osobiście przekażesz tą informację.' Kushibiki skłonił się jeszcze raz i wyszedł, a ja wezwałem Gellinga. Wyjąłem z biurka sake i polałem sobie. Po 4 kolejkach do gabinetu wszedł mój asystent i od razu wiedział, że nie mam dobrych nowin. Usiadł bez podpowiedzi w fotelu i słuchał. 'Sakai zdecydował się na koniec kariery reprezentacyjnej.' Kolejny shot. 'Kushibiki uważa, że zawiódł jako kapitan i oddał opaskę kapitana.' 'Złe nowiny. Coś jeszcze?' 'To ciebie chciałem spytać, czy wiesz o czymś jeszcze?' 'Nie.' 'Dobra. To kto twoim zdaniem byłby świetnym kapitanem?' Stuart zaczął się zastanawiać. W końcu zamyślony rzucił: 'Poziom determinacji i oddania sugeruje Enomoto.' 'Odpada. Za mało gra, nie jest wcale pewnym punktem i ma za małe doświadczenie. Ja sam waham się między trzema zawodnikami.' Widząc pytające spojrzenie asystenta wyliczyłem. 'Gaku Shibasaki, Takuma Nishiguchi i Daisuke Otsuka.' 'No tak pewne elementy kadry. Ale Takuma chyba nie ma odpowiedniej osobowości do tej roli.' 'Fakt, z kolei Shibasaki robi świetną robotę jako wicekapitan. Bardzo pomagał kapitanowi i chyba chciałbym go zostawić w tej roli. Zwłaszcza, że przed nami sądny rok.' 'A więc...' 'Tak. Kapitanem zostanie Otsuka, ma determinację, zdolności przywódcze, da sobie radę.' Następnego dnia rano Gotoku Sakai wydał oficjalne oświadczenie, dziękując za wsparcie fanom. Obok niego siedział Masatoshi Kusibiki i Daisuke Otsuka. Po zakończeniu się burzy pytań Masatoshi oznajmił, że zrezygnował z roli kapitana i że wybrałem na jego miejsce zawodnika Manchesteru City. Chyba mogę powiedzieć, że zaczyna się nowy rozdział w historii tej kadry.
    1 punkt
  27. @ajerkoniak czemu znów nie chodzisz do pracy? Naprawdę ja mam wrażenie, że Ty w ogóle nie pracujesz
    1 punkt
  28. Znamy. Też korzystamy z twittera. Wypadałoby zacytować...
    1 punkt
  29. Jeśli dobrze pamiętam to był chyba nawet narysowany. Kojarzy mi się jeden obrazek jak rzuca przed nogi Cezara swój miecz i tarcze oraz jeden obrazek jak skuty idzie w marszu triumfalnym Cezara w Rzymie Czemu ja pamiętam takie rzeczy
    1 punkt
  30. Brzmi w sumie jak imię jakiegoś nieznanego kumpla Asteriksa Pewnie stąd Gabe wie
    1 punkt
  31. @Reaper a jak wygląda sytuacja z wynajmem w Edynburgu? Dość spokojne zajęcie czy Barcelona style - po 5 minutach od ogłoszenia już nieaktualne, gdy już złapie ogłoszenie i się umówić, dojedziesz na miejsce i już nieaktualne, lub gdy uda ci się obejrzeć mieszkanie to już w progu musisz mówić, że je chcesz bo inaczej zaraz ktoś zabierze
    1 punkt
  32. o tym opowiada Arrival, dlatego mówiłem, ze ME2 jest wykastrowane z ważnych rzeczy.
    1 punkt
  33. Kilka lat temu wrocławska klasa C była Garman Klasą C, co oznaczało po jakiejś torbie na drużynę, chyba 3 piłkach i zniżce na sprzęt sportowy firmy Garman
    1 punkt
  34. odpuście sobie.
    1 punkt
  35. Kupiona koszulka Realu w szalonej cenie 75 zł W końcu dorobiłem się jakiejś, bo do tej pory ceny 300 zł skutecznie mnie odstraszały
    1 punkt
  36. Uuuuu, Panie, to nas na to nie stać...
    1 punkt
  37. Widzę tutaj próbę ręcznego sterowania sympatiami klubowymi teścia
    1 punkt
  38. Mój teść ma pecha. Za każdym razem, jak nas odwiedzają w BCN, to przyjeżdżają w takim terminie, że Barcelona nie gra lub gra na wyjeździe. To w ramach pocieszenia jutro idziemy na mecz dla koneserów Espanyol - Eibar
    1 punkt
  39. Ja jechałem dzisiaj zajebistym merolem. Polecam, Counter.
    1 punkt
  40. Do mnie za to przyjechał dzisiaj Peugeot 308 z 2017r
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...