Jump to content

RPG


Feanor

W co zagramy?  

19 members have voted

You do not have permission to vote in this poll, or see the poll results. Please sign in or register to vote in this poll.

Recommended Posts

Jednym z ważniejszych dowodów na życie w świętości mojej żony jest to, że toleruje u mnie taką totalną nerdozę jak gry fabularne. 
 

Gram w to od 1993, od momentu, gdy w moje ręce wpadł czwarty numer „Magii i Miecza”. Niestety, zazwyczaj byłem MG, co ma swoje zalety, ale jednak fajniej gra się po drugiej stronie ekranu :) Miałem spore przerwy: zasadniczo mogę wyróżnić cztery „ery” mojej fabularnej aktywności. I era (1993-99) zakończona została moim angażem w szkole, II (2010-11) przecięta została urodzinami pierworodnego, III (2017) skończyła się właściwie nie wiem dlaczego, IV (2019) trwa w najlepsze nadal :)

 

Trochę się przez te lata nazbierało systemów, w które dane mi było zagrać:

- Kryształy Czasu, pierwszy, owiany nutką sentymentu; z sentymentu może kiedyś wrócę, ale pewnie na jedną sesję, bo używana tam matematyka już wtedy mnie załamywała;

- Warhammer 1 edycja, ukochany, bo to jedyny system, w którym długo grałem jako gracz; mój krasnoludzki wojownik Zorn Raibernsson nigdy nie zginął!

- In Nomine Magnae Veritatis, co to była za gra :D aniołowie i diabły walczące ze sobą we współczesności w mocno pastiszowym stylu, zbyt długo mnie nie zachwycała

- Strefa Śmierci, był kiedyś w MiMie taki minisystem hard sf, byłem graczem na dwóch sesjach i były cudowne <3

- Wampir: Maskarada 2 edycja, niby fajna mechanika, niby fajne uniwersum... ale moi gracze woleli rzucać samochodami, zamiast tworzyć klimat :D

- Wampir: Mroczne Wieki, w to zagrałem tylko raz, ale było cudownie.

- Warhammer 3 edycja, jedyna gra III Ery, przedziwne połączenie karcianki i RPG, całkiem intrygujące zresztą; szkoda, że nie zdobyło więcej zwolenników

- Dungeons&Dragons 5 edycja, z perspektywy czasu: najfajniejsza mechanicznie gra wszechczasów

- Deathwatch, RPG ze Space Marines w rolach głównych, trochę zbyt nasycona walką i skomplikowaniem zasad niestety

- Dungeons&Dragons 4 edycja, piszę o niej po piątej, bo taką miałem chronologię; ma dla mnie ogromne zasługi, bo wystartowała IV Erę

- Warhammer 4 edycja, najlepszy WFRP chyba ze wszystkich... choć nie jestem jeszcze przekonany do mechaniki walki

- Zew Cthulhu 7 edycja, grałem tylko raz, za to jako Badacz Tajemnic... wygląda obiecująco

 

Obecnie prowadzę dwie kampanie. 
 

Jedna (WFRP4) oparta została przeze mnie na nostalgicznym powrocie w czasy pierwszej edycji Warhammera, gdyż odtwarzamy tam wydarzenia z jej scenariuszowego startera, „Kontraktu Oldenhallera”:

Część I: Azyl

II - Bestia Nurgla

III - Wielka draka w tileańskiej dzielnicy, część 1

IV - Wielka draka w tileańskiej dzielnicy, część 2

 

Druga (D&D5) to startowa kampania tej edycji, „Lost Mine of Phandelver”:

I - Goblin arrows

II - Wejście sowoniedźwiedzia

III - Zagłada domu Urchinów

IV - Ruiny Thundertree

V - Zamek Cragmaw

VI - Tressendar Manor

VII - Buba na gigancie

 

A jak u Was? Ktoś grał? A może nadal gra? Polecam, nie jest prawdą, że brak czasu uniemożliwia takie hobby. Jest cudowne, odświeżające, dostarcza wspomnień które są po prostu niepowtarzalne... Spójrzcie chociażby na ten absurdalny epizodzik...

 

polecam!

 

  • Like 5
Link to comment

Ja chyba najwięcej nagrałem się w Neuroshimę oraz w Wampira no i oczywiście DnD. Od kilku lat niestety jestem już na emeryturze, jakoś tak wyszło że wśród moich znajomych RPG zostało zastąpione przez gry planszowe.

 

Najfajniejsze wspomnienia mam chyba właśnie z wspomnianej Neuroshimy, jeden z moich lepszych kumpli nam prowadził mnóstwo sesji. Do dziś pamiętam jak majstrował przy lampce takiej zwykłej, co by delikatnie mrugała. Co w połączeniu z dźwiękami zdeformowanymi z radia, genialnie działało na młodzieńczą wyobraźnie :).

 

Jak wspomniałeś o swojej małżonce to od razu przypomniała mi się sytuacja jak moja ówczesna dziewczyna wykazała się ogromnym brakiem dystansu i podczas jednej z sesji...wyszła z mieszkania obrażona. W ogromnym skrócie moja postać była podstarzałym dziwakiem doktorem, który mocno stronił od ludzi, wyjątkiem jednak był młody chłopak, którego spotkałem w opuszczonym laboratorium. Ta z kolei miała spory problem z niewolnictwem jako że sam był trzymany przez większość swojego życia w niewoli. No więc w którymś momencie napotkaliśmy właśnie moja irl dziewczynę w cyrku, gdzie była trzymana jako oczywiście niewolnica. Znajomego postać nie mogła znieść jej widoku za kratami więc mocno nalegała na jej uwolnienie. Moja postać natomiast, zgodnie z charakterem była przeciwna i wręcz odmówiła pomocy w ewentualnej akcji ratowniczej. Co na tyle rozzłościło moją ówczesną, że obrażona...Wyszła z mieszkania :).

 

Oddzielną kategorią historii mogły być wszystkie akcje z mistrzami gry, którzy mieli skłonności do sadyzmu :). Testy na to czy aby  nóż, który mieliśmy przy sobie podczas wyskoku nie wbije nam się przypadkiem w żebra albo czy kula wystrzelona z pistoletu nie wybuchnie przypadkiem w magazynku podczas wystrzału. Wszystkie te historie choć wtedy były irytujące, teraz wspominam z uśmiechem.

 

Długo by jeszcze tak bym mógł... Ale to poczekam co jeszcze inni napiszą :).

  • I love it 1
Link to comment

Z Neuroshimą właśnie nie mam żadnych kontaktów, choć sądząc z tego, że wypączkowała chyba w planszówkę i nie wiem czy nie w karciankę, to jest to (po śmierci KaCetów) taki nasz narodowy system, jak Schwarze Auge u Niemców :) może kiedyś nadrobię, mam wrażenie, że postapokaliptyka ma potencjał (szczególnie w wersji survivalowej, z liczeniem każdego z trudem zdobytego pocisku :) ). Trochę czymś takim była właśnie Strefa Śmierci.

 

A co do emerytury... ja wiele lat myślałem, że na niej jestem. Po wielu latach jednak ktoś zaczął przebąkiwać, że fajnie było, że teraz nie to, co kiedyś... no i trzeba było kogoś, kto da wyraźny sygnał do wznowienia (to byłem ja :D ).

  • Like 1
Link to comment

Przypomniał mi się właśnie trzynasty system, w który zagrałem: to MERP, czyli Middle-Earth Role Playing. Grałem w to w mojej I Erze, znowu jako MG, poszło kilka sesji. Dosyć skomplikowana mechanika pokonała mój entuzjazm do uniwersum :)

Link to comment
On 11/24/2019 at 6:39 PM, Feanor said:

Z Neuroshimą właśnie nie mam żadnych kontaktów, choć sądząc z tego, że wypączkowała chyba w planszówkę i nie wiem czy nie w karciankę, to jest to (po śmierci KaCetów) taki nasz narodowy system, jak Schwarze Auge u Niemców :) może kiedyś nadrobię, mam wrażenie, że postapokaliptyka ma potencjał (szczególnie w wersji survivalowej, z liczeniem każdego z trudem zdobytego pocisku :) ). Trochę czymś takim była właśnie Strefa Śmierci.

 

A co do emerytury... ja wiele lat myślałem, że na niej jestem. Po wielu latach jednak ktoś zaczął przebąkiwać, że fajnie było, że teraz nie to, co kiedyś... no i trzeba było kogoś, kto da wyraźny sygnał do wznowienia (to byłem ja :D ).

Motyw survivalu w Neuro jest kapitalny, szczególnie jak GM to fajnie prowadzi ale to pewnie jak w każdym RPGu.

 

Zastanawia mnie fakt że pewne systemy są bardziej popularne w zależności od województwa. W Szczecinie np. była(jest?) naprawdę ogromna scena nawet larpowa Wampira. Środowisko ciut znam, ale nigdy nie miałem okazji grać bo chyba brakuje mi trochę tego teatralnego bakcyla.

 

https://www.facebook.com/szczecinbynight/ 

Link to comment
1 godzinę temu, Sensei napisał:

Motyw survivalu w Neuro jest kapitalny, szczególnie jak GM to fajnie prowadzi ale to pewnie jak w każdym RPGu.

 

Zastanawia mnie fakt że pewne systemy są bardziej popularne w zależności od województwa. W Szczecinie np. była(jest?) naprawdę ogromna scena nawet larpowa Wampira. Środowisko ciut znam, ale nigdy nie miałem okazji grać bo chyba brakuje mi trochę tego teatralnego bakcyla.

 

https://www.facebook.com/szczecinbynight/ 

To jest jak sądzę spadek po dwóch poprzednich dekadach, gdy nie było ujednolicającego wpływu internetu i decydowała charyzma lokalnych liderów... chociaż nadal tak trochę jest. W moim bitewniakowym światku na przykład taki Kraków jest bastionem Malifaux, systemu bitewnego raczej egzotycznego w większości pozostałej Polski.

Link to comment

Grałem trochę w RPG. Dobrze zapoznany byłem tylko z d&d, zaczynając od 2 edycji advanced d&d. Prawdziwe granie jednak zaczęło się parę lat później, gdy już starsi znaleźliśmy mistrza gry z prawdziwym powołaniem do tej roli. Dwa lata później kupił z resztą nowy podręcznik świeżej 4tej edycji d&d i stworzył parę kampanii, które zostały w naszych sercach.

Od klasycznych misji w stylu uratuj świat, poprzez kampanie gdzie postaci kompletnie nie współgrały charakterami do dość dziwnych jak grupa pacjentów psychiatryka z pewnymi defektami (np. krasnolud wojownik bez ręki czy łowca z krótkowzrocznością wierzący, że jego rywalem rasowym są sprzedawcy magicznych wywarów) ucieka z niego myśląc, że są wielkimi bohaterami.

 

Niestety ładnych parę lat temu po prostu rozjechaliśmy się w swoich kierunkach. W okolicy mieszka ledwie jeden z członków ekipy i siłą rzeczy zabawa umarła. Chciałem wrócić do tego, ale znalazłem dwie grupy, które spotykają się w tygodniu w godzinach dla mnie nie osiągalnych. Próbowałem też online (roll20.net), ale to nie to. Także dałbym sporo za takiego @Feanor, zwłaszcza że MG trzeba naprawdę chcieć być, a nie każdy to lubi i się w tym czuje.

 

Co do braku dystansu miałem prawie identyczną sytuację co @Sensei. Z kolegą zaprosiliśmy nasze dziewczyny, które się przyjaźniły. Stworzyły więc postaci elfek (szok!) w kampanii, w której graliśmy głównie krasnoludami o dość yyy dużej niechęci do elfów. Do tego powodem rozpoczęcia przygody była kradzież artefaktu przodków przez spiczastouchych i mimo ostrzeżeń, że będzie trudno je wprowadzić do gry uparły się przy swoim. No to MG się napocił, ale jakoś dołączył je sprawnie fabularnie. Sęk w tym, że kiedy przegraliśmy walkę z bandą łowców niewolników postać kolegi zaproponowała oddanie jednej z elfek za puszczenie reszty wolno. Byliśmy zdesperowani więc szybko obu przytknęliśmy noże do gardeł radośnie informując, że inaczej zamiast towaru będą mieć dwa ciała. Rzut na charyzmę średnio się udał i musielismy zabić jedną aby udowodnić, że nie żartujemy. Druga poszła do niewoli i oczywiście żaden krasnolud nie chciał ryzykować życia, aby ją odbić. Ciche dni po tym trwały u kolegi około tygodnia, a u mej ówczesnej minęło w parę godzin, gdy stwierdziła że w sumie to fajna zabawa była :keke: 

 

Z innych systemów miałem przyjemność gry w warhammera, ale bardzo uproszczonego, żeby nie bawić się w poznawanie zasad i mechanika była czymś mocno pobocznym. Podobnie było coś z universum władcy pierścieni, ale w tym przypadku nei czułem klimatu, MG wprowadził to mocno na życzenie połowy składu, sam znając to uniwersum podobnie jak ja.

 

ps. brakuje mi tych sesji :(

  • Haha 1
Link to comment
W dniu 3.12.2019 o 17:09, Feanor napisał:

...a może jednak kiedyś tego roll20 spróbować... :)

Próbowałem dwukrotnie. Owszem ludzie w klimacie, czuli grę, wszak nie zarejestruje się tam i nie zostanie do sesji dołączony ktoś, kto ewidentnie nie grał/nie wie co to rpg. Aczkolwiek brakowało trochę chyba widzenia innych graczy, plus dochodziły problemy językowe, gdy ktoś był pewien, że coś nazywa w 'common language' czyli po ęgielsku, a okazywało się, że jednak to był holenderski :keke: i to trochę wybija z rytmu też. Gra się okej, ale to chyba nie to ¯\_(ツ)_/¯

Link to comment
6 minut temu, z0nk napisał:

Próbowałem dwukrotnie. Owszem ludzie w klimacie, czuli grę, wszak nie zarejestruje się tam i nie zostanie do sesji dołączony ktoś, kto ewidentnie nie grał/nie wie co to rpg. Aczkolwiek brakowało trochę chyba widzenia innych graczy, plus dochodziły problemy językowe, gdy ktoś był pewien, że coś nazywa w 'common language' czyli po ęgielsku, a okazywało się, że jednak to był holenderski :keke: i to trochę wybija z rytmu też. Gra się okej, ale to chyba nie to ¯\_(ツ)_/¯

 

No nie, ja myślę nie o wchodzeniu w formułę „open” z przypadkowymi ludźmi, tylko o czymś zamkniętym, wyłącznie ze znajomymi :) a co do widzenia innych graczy, to gdy dwa miesiące temu tam testowo zajrzałem, Roll20 obsługiwało laptopowe kamerki :)

Link to comment
15 minut temu, Feanor napisał:

 

No nie, ja myślę nie o wchodzeniu w formułę „open” z przypadkowymi ludźmi, tylko o czymś zamkniętym, wyłącznie ze znajomymi :) a co do widzenia innych graczy, to gdy dwa miesiące temu tam testowo zajrzałem, Roll20 obsługiwało laptopowe kamerki :)

Ah był kiedyś tego typu pomysł. Upadł w parę dni. Brakowało tego kogoś:

W dniu 24.11.2019 o 18:39, Feanor napisał:

no i trzeba było kogoś, kto da wyraźny sygnał do wznowienia (to byłem ja :D ).

Zatem upadło. ^^

Link to comment

Super! To albo w lutym, albo w lipcu coś upichcę :) Tylko zastrzeżenie: w roll20 to nie będzie to samo, co na żywo, co prawda nigdy jeszcze nie robiłem niczego online, ale po prostu bezpośrednie interakcje są w tym całym RPG najlepsze :)

 

 

To teraz nie wiem, co wybrać :D Za dużo możliwości... to może drobna ankieta? U góry za chwilę się pojawi.

Link to comment

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...