Skocz do zawartości

Into glory ride


Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Naszym kolejnym rywalem był zespół Young Tigers, który w poprzedniej kolejce również wygrał swój pierwszy mecz w sezonie, a więc stawką była ucieczka na dobre ze strefy spadkowej. Za kontuzjowanego Mkhize na prawej obronie wystawiłem wracającego po zawieszeniu Mtakwende, Hlazo posadziłem na ławce, stawiając na weterana Malashe, za Khozę od pierwszej minuty zagrał Daniel, a w ataku partnerem Gibsona został Ramphella. Z tak przebudowanym składem lwy ruszyły do walki z tygrysami.

 

Goście pokazali się z bardzo dobrej strony, ale zgubiło ich to, co do tej pory stanowiło nasze przekleństwo. W 33. minuty Moloi zebrał bowiem dwie żółte kartki, a gra przez godzinę w osłabieniu przerosła możliwości Young Tigers. Już po dziesięciu minutach świetnym dośrodkowaniem z prawego skrzydła popisał się Sangweni, Dube wypiąstkował piłkę, ale zderzył się z własnym obrońcą, co wykorzystał Ntsoane, strzałem do pustej bramki dając nam prowadzenie.

 

Po przerwie dalej punktowaliśmy gości, choć z niezrozumiałych przyczyn koło 60. minuty totalnie siedliśmy kondycyjnie. Pięć minut po przerwie znów błysnął Sangweni, a jego dośrodkowanie na gola zamienił Gibson efektownym strzałem z półwoleja. A kwadrans później Xulu podał w pole karne do Fanbullena, który zabrał piłkę spanikowanemu Landze i huknął nie do obrony pod poprzeczkę. W końcu zagraliśmy bardzo dobry mecz i wysoka wygrana zdziałała cuda dla naszego morale.

 

01.10.2005 Princess Magogo Stadium, Durban: 1.984 widzów
MGL (6/28) Nathi Lions [9.] — Young Tigers [10.] 3:0 (1:0)

33. M.Moloi (YT) cz.k.
42. T.Ntsoane 1:0
50. N.Gibson 2:0
66. W.Fanbullen 3:0

Nathi Lions: M.Mthembu (61. B.Nhlapho) — R.Smith, M.Malashe, M.Mncube, M.Mtakwende — P.Fumede (61. K.Xulu), T.Ntsoane, A.Daniel, D.Sangweni — G.Ramphella, N.Gibson (61. W.Fanbullen)

MoM: Doctor Sangweni (AMR; Nathi Lions) — 9

Odnośnik do komentarza

To źle myślisz.

 

Przed następnym meczem zatrudniłem w klubie Martyna Browna (38; ENG), który został naszym drugim scoutem. W następnej kolejce pauzowaliśmy, potem zaś pojechaliśmy na spotkanie do Pretorii. Naszym rywalem byli Bank Spurs, ostatni zespół ligi, który wciąż jeszcze pozostawał bez zwycięstwa. Była więc szansa na kolejne punkty.

 

W pierwszej połowie wypoczęty zespół robił z gospodarzami, co chciał, Bank Spurs ograniczali się do uderzeń z dystansu, a Phama miał mnóstwo pracy. W 15. minucie Sangweni dośrodkował w pole karne, Gibson uderzył wprost w Phamę, a piłkę wybił Chisango. Dopadł jej Ntsoane i podał do Daniela, który wrednym, kozłującym strzałem zdobył swojego pierwszego gola w barwach Nathi Lions.

 

Druga połowa zaczęła się od koszmarnego błędu Daniela, który wjechał Sithebe w achillesy, za co wyleciał z boiska. Sędzia podyktował rzut wolny, a Modise posłał piłkę nad murem do naszej bramki. Cofnęliśmy się do obrony w nadziei, że uda się nam uratować ten remis, pomagały nam w tym szczęście i słupek, ale w 87. minucie Mcwango okiwał jak dziecko Mtakwende i podał do Modise, który precyzyjnym uderzeniem odebrał nam wszelkie złudzenia. W drodze powrotnej do Durbanu nie odezwałem się ani słowem — czwarta czerwona kartka w siedmiu meczach! A przecież zawodnicy mieli zapowiedziane, by nie próbowali ryzykownych ataków na piłkę. Coraz poważniej zaczynałem podejrzewać, że tutejsi sędziowie niekoniecznie prowadzą mecze w pełni obiektywnie.

 

22.10.2005 Witbank Stadium, Pretoria: 161 widzów
MGL (7/28) Bank Spurs [15.] — Nathi Lions [9.] 2:1 (0:1)

15. A.Daniel 0:1
49. A.Daniel (NL) cz.k.
50. D.Modise 1:1
87. D.Modise 2:1

Nathi Lions: M.Mthembu — M.Mtakwende, M.Malashe, M.Mncube, M.Mkhize — P.Fumede (64. K.Xulu), T.Ntsoane, A.Daniel, D.Sangweni — W.Fanbullen (49. S.Malefane), N.Gibson YC (46. L.Nxumalo)

MoM: David Modise (ST; Bank Spurs) — 9

Odnośnik do komentarza

Gdy czytam teksty o antylopach, gorylicach w klatkach, skautach w ciężarówkach przemierzających stepy w poszukiwaniu graczy oraz liczbie czerwonych kartek, to z jednej strony przypomina mi się Heban Kapuścińskiego, a z drugiej reklama Canal+... "każda liga ma swój urok" :keke:

 

Ciekawie się czyta. Obyś się szybko nie zniechęcił :kutgw:

Odnośnik do komentarza

Nie zamierzam się zniechęcać, bardzo fajnie się tu gra.

 

Po wpadce w Pretorii uznałem za właściwe potrząśnięcie zespołem i przebudowę wyjściowej jedenastki w świetle dotychczasowych występów. Na ławkę rezerwowych poleciał średnio się spisujący Mkhize, a na prawą obronę przesunąłem Mtakwende, który ewidentnie czuł się tam o wiele lepiej. Na lewą stronę defensywy natomiast powrócił młodziutki Smith, który nieoczekiwanie pokazał się z o wiele lepszej strony niż Gamedze i rzeczony Mtakwende. Za Daniela na środek pomocy trafił Silence Malefane.

 

Naszym kolejnym rywalem była faworyzowana ekipa Black Aces. Goście zaczęli ostro, aż za ostro, czego pokłosiem były trzy żółte kartki w pierwszych dziesięciu minutach, co zmusiło ich do bardzo ostrożnej gry w defensywie, nam zaś pozwoliło rozwinąć skrzydła. W 9. minucie Maduna sfaulował Fumede, a Gibson perfekcyjnie wykonał rzut karny, dając nam prowadzenie. Chwilę później Neathan przedłużył głową dalekie podanie od Mthembu, Modise zbyt wolno pogonił za piłką, której jako pierwszy dopadł Fanbullen i potężnym uderzeniem zaskoczył Naidoo. Black Aces nie pozbierali się po dwóch szybko straconych bramkach, a my gnietliśmy ich bezlitośnie. W samej końcówce pierwszej połowy napór Nathi Lions przyniósł w końcu owoce — Tsepo Ntsoane nie raz, a dwukrotnie pokonał bramkarza gości po fantastycznie wykonanych rzutach wolnych z około 30 metrów.

 

Po przerwie Black Aces liczyli na szybkie przejście do ataku, ale nie zdążyli tego uczynić. W 47. minucie Smith podał do Fumede, który minął Madunę i uderzeniem w długi róg dobił rywali. Po kwadransie gry drugą żółtą kartkę otrzymał McKinley, goście zamurowali się na własnej połowie, nam nie bardzo chciało się ich masakrować, choć Ramphella mógł w końcówce spokojnie ustrzelić hat-tricka, a końcowy wynik 5:0 wywołał entuzjazm na trybunach.

 

29.10.2007 Princess Magogo Stadium, Durban: 2.012 widzów
MGL (8/28) Nathi Lions [10.] — Black Aces [9.] 5:0 (4:0)

9. N.Gibson 1:0 rz.k.
16. W.Fanbullen 2:0
45. T.Ntsoane 3:0
45+3. T.Ntsoane 4:0
47. Ph.Fumede 5:0
60. I.McKinley (BA) cz.k.

Nathi Lions: M.Mthembu — R.Smith, M.Malashe, M.Mncube, M.Mtakwende — P.Fumede (71. K.Xulu), T.Ntsoane, S.Malefane, D.Sangweni (79. N.Khumalo) — W.Fanbullen (61. G.Ramphella), N.Gibson 

MoM: Tsepo Ntsoane (MC; Nathi Lions) — 10

Odnośnik do komentarza

W RPA jest wielka przepaść między pierwszą ligą i paroma spadkowiczami a resztą klubów. To nie będzie łatwe, dopóki nie przejdziemy na zawodowstwo, a na to na razie nas nie stać.

 

Na zakończenie października zatrudniłem jeszcze jednego zawodnika, byłego piłkarza Bush Bucks, Sihle Kunene (26, DM; RPA), który był graczem doświadczonym i potencjalnie stanowił spore wzmocnienie.

 

Październik 2005

 

Bilans: 2-0-1, 9:2

Mvela Golden League: 8. [+1], 10 pkt, 16:11

ABSA Cup: —

Finanse: -35.308 euro (-20.787 euro)

 

Transfery (Polacy):

 

1. Piotr Wysogląd (21, ST; Polska) z wolnego transferu do HEKO Czermno za darmo

2. Marcin Włodarczyk (35, DLC; Polska) z wolnego transferu do Pößneck za darmo

3. Mikołaj Szymański (25, AMLC; Polska) z wolnego transferu do Grimmy za darmo

4. Ireneusz Stencel (34, DM; Polska) z wolnego transferu do Bad Kreuznach za darmo

5. Sławomir Słowiński (23, DRL; Polska) z wolnego transferu do VfR Mannheim za darmo

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Raúl Basilio Román (28, AMRL; Paragwaj) z Olimpii do Al Ahli za 275.000 euro

2. Kamel Habri (29, SW/DC; Algieria: 1/0) z JS Kabylie do Al Ahli za 210.000 euro

3. Giacomo di Giorgi (24, AM/FC; Wenezuela: 5/0) z Estudiantes de Mérida do Al Ahli za 190.000 euro

4. Jewgienij Warłamow (30, SW/DLC/DM; Rosja: 10/1) z Metalista do Al Ahli za 100.000 euro

5. Orlando Cordero (21, ST; Wenezuela U-21: 1/1) z Deportivo Táchira do Caracas za 80.000 euro

Ligi świata:

 

Anglia: Liverpool [+0]

Belgia: Germinal Beerschot [+1]

Francja: Paris-SG [+1]

Hiszpania: Barcelona [+6]

Holandia: NAC Breda [+0]

Irlandia: Shelbourne [+11]

Irlandia Północna: Dungannon [+1]

Niemcy: Bayern [+2]

Polska: Wisła [+4]

Portugalia: Benfica [+1]

Rosja: CSKA Moskwa [+11]

RPA: Kaizer Chiefs [+0]

Szkocja: Rangers [+0]

Walia: TNS [+0]

Włochy: Inter [+3]

 

Polskie kluby w pucharach:

 

Puchar UEFA:

  • grupa D: Wisła (3:0 z Besiktasem)

Reprezentacja Polski:

  • 12.10.2005 eMŚ Anglia — Polska 1:1 (1:0) [Owen 10. — Mila 69. rz.k.]

Ranking FIFA: 1. USA (914), 2. Meksyk (912), 3. Brazylia (887), 22. Polska (732) [+3]

Odnośnik do komentarza

Listopad zaczynaliśmy wyjazdowym meczem w Soweto z PJ Stars. Byliśmy faworytami tego spotkania, zwłaszcza że nie zmieniłem niczego w zwycięskim składzie sprzed tygodnia. Pewnie gdyby sędzia uznał gola Fanbullena z pierwszej minuty albo nie przerywał prawie wszystkich naszych akcji, dopatrując się spalonego z kosmosu, już do przerwy byłoby pozamiatane. Tak zaś po pół godzinie gry Ramphela wykorzystał błąd Mncube w ustawieniu i zagrał na wolne pole do Rankhudu, który bez trudu dał gospodarzom prowadzenie. Od tej pory PJ Stars bronili się zaciekle, walcząc o bezcenne dla nich punkty, ale na dziesięć minut przed końcem spotkania udało się nam uniknąć totalnej wpadki. Wtedy to Ntsoane dośrodkował w pole karne z rzutu rożnego, a rezerwowy Mkhize strzałem głową uratował dla nas jeden punkt.

 

05.11.2005 Dobsonville Stadium, Soweto: 187 widzów
MGL (9/28) PJ Stars [13.] — Nathi Lions [8.] 1:1 (1:0)

29. L.Rankhudu 1:0
82. M.Mkhize 1:1

Nathi Lions: M.Mthembu — R.Smith, M.Malashe, M.Mncube, M.Mtakwende (63. M.Mkhize) — P.Fumede, T.Ntsoane, S.Malefane, D.Sangweni (68. S.Mdluli) — W.Fanbullen, N.Gibson (52. L.Nxumalo)

MoM: Silence Malefane (MC; Nathi Lions) — 7

Odnośnik do komentarza

Eeee, Fińczycy :P mnie nie kuszą :>

 

Praca moich scoutów przynosiła coraz lepsze efekty, ale nic dziwnego, miałem w składzie paru wypożyczonych zawodników oraz weteranów u progu emerytury, na których w następnym sezonie raczej nie miałem co liczyć. Prezes Maphumulo był innego zdania i poinformował mnie, że od tej pory każdy nowy transfer będzie podlegał zatwierdzeniu przez niego. Aby go trochę ułagodzić, wystawiłem na listę transferową trzech starszych i już mało użytecznych zawodników, Hlazo, Ncikaziego i Mshibe, a następnego dnia sprowadziłem do klubu solidnego środkowego obrońcę Khumblaniego Chamane (28, DC; RPA).

 

Przed meczem z Durban Stars Gutson Ramphella uszkodził sobie kostkę na treningu i w tym roku już raczej nie miałem co na niego liczyć. Miałem nadzieję, że uda się nam zdobyć jakieś punkty, ale rywal był od nas wyraźnie lepszy, a zupełnie zawiedli obaj nasi boczni pomocnicy. Jedynego gola straciliśmy tuż po przerwie, gdy nie udało się nam wybić piłki w zamieszaniu pod naszym polem karnym. Wykorzystał to Bauté, który dograł do niepilnowanego Nkosiego, ten zaś zdołał pokonać Mthembu, któremu do udanej interwencji zabrakło paru centymetrów. Ostatni kwadrans goście grali w dziesięciu i wtedy mogliśmy nawet wygrać ten mecz, lecz Nxumalo zmarnował dwie świetne okazje, a Gibson jedną. W tej sytuacji 0:1 było w pełni zasłużonym rezultatem.

 

19.11.2005 Princess Magogo Stadium, Durban: 2.919 widzów
MGL (10/28) Nathi Lions [8.] — Durban Stars [9.] 0:1 (0:0)

48. Z.Nkosi 0:1
78. M.McColl (DS) cz.k.

Nathi Lions: M.Mthembu — R.Smith, M.Malashe, M.Mncube, M.Mtakwende — P.Fumede (74. K.Xulu), T.Ntsoane, S.Malefane YC, D.Sangweni (49. N.Khumalo) — W.Fanbullen (61. L.Nxumalo), N.Gibson

MoM: Thokozani Xaba (ST; Durban Stars) — 7

Odnośnik do komentarza

Prezes słowa przyoblekł w ciało i nie zgodził się, by do klubu dołączył być może najlepszy jego zawodnik, wielokrotny gracz południowoafrykańskiej młodzieżówki, Jonathan Greenfield. Zeźliło mnie to tak bardzo, że odwołałem obu scoutów i poleciłem im demonstracyjnie przesiadywać przez cały dzień na naszym stadionie.

 

Wyjazd na mecz z Premier Utd uważany był przez durbańską prasę za stratę czasu i pieniędzy, gdyż mieliśmy zostać totalnie złomotani przez faworytów do awansu. Chłopaki nieszczególnie się tym przejęli, a zwłaszcza Nxumalo, który zastąpił w ataku przeciętnego ostatnimi czasy Fanbullena. Lucky nie przypadkiem miał na imię Lucky — w 5. minucie trafiła do niego piłka po zablokowanym dośrodkowaniu Sangweniego, a on potężnym uderzeniem pod poprzeczkę uciszył kibiców na PAM Brink Stadium.

 

Oczywiście oburzeni takim obrotem sprawy gospodarze zaatakowali ze zdwojoną pasją, ale przez pół godziny jakoś udawało się nam rozbijać ich ataki. Wszystko zakończył wspaniały, solowy rajd Ndimande naszym lewym skrzydłem i centra, którą na gola zamienił Madikwe. A potem zaczęło się polowanie na kości. Tuż przed przerwą z boiska zszedł Mncube, którego uraz kolana załatwił na jakieś dwa miesiące. W drugiej połowie jego los podzielił Fumede, choć jego zbita stopa kosztować go miała jedynie parę tygodni absencji.

 

Wydawało się, że bramka dla gospodarzy wisi na włosku. Lecz wtedy stał się cud. Ntsoane zagrał z rzutu rożnego przed pole karne, a Sangweni, który na treningu nie potrafił wcelować w bramkę z trzech metrów, niewiarygodnym, podkręconym uderzeniem pokonał bramkarza gospodarzy. Teraz nastąpił kwadrans desperackich ataków ze strony Premier Utd, lecz choć Mthembu grał z lekką kontuzją, nie pozwolił się pokonać po raz drugi. Jakie to było dla nas typowe — przegrywaliśmy ze szmaciarzami, by wygrać z jednym z najmocniejszych zespołów ligi.

 

26.11.2005 PAM Brink Stadium, Vosloorus: 1.119 widzów
MGL (11/28) Premier Utd [11.] — Nathi Lions [9.] 1:2 (1:1)

5. L.Nxumalo 0:1
37. A.Madikwe 1:1
45+2. N.Mncube (NL) knt.
70. Ph.Fumede (NL) knt.
75. D.Sangweni 1:2

Nathi Lions: M.Mthembu — R.Smith, M.Malashe, M.Mncube (45+2. K.Chamane), M.Mtakwende — Ph.Fumede (70. K.Xulu), T.Ntsoane, S.Malefane, D.Sangweni — L.Nxumalo (64. Th.Mhinga), N.Gibson

MoM: Tsepo Ntsoane (MC; Nathi Lions) — 9

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...