Skocz do zawartości

Marynia mierzwi w zamyśleniu włosy odciętej głowy 517 ofiary. Myśli o fretkach i przemijaniu.


Feanor

Rekomendowane odpowiedzi

 

Nie wiem co to za autonoga, ale u nas to się grało po prostu w warszawę :P

 

to jest ta gra, co ten co zrobił najmniej żonglerek bronił, a reszta mogła mu strzelić tylko z główki/piła nie mogła po rozpoczęciu dotknąć ziemi/każdy mógł piłkę dotknąć tylko raz (mieliśmy różne wariacje na ten temat)
Wariacja tego co opisałeś (były troszkę inne reguły) u mnie w Elblągu było znane jako gra w kopa, bo na koniec rozdzielane były kopniecia w tyłek wg taryfikatora "kar" przyznawanych za różne zagrywki w trakcie gry ;)
Odnośnik do komentarza

U mnie podobna gra się nazywałą grą " w tysiąca". Przegrany w kapki stał na bramce i się robiło akcje (z różnymi ograniczeniami, na dotknięcia itp.) Jak się nie trafiło to się zmieniało bramkarza a ten co uzbierał 1000 pkt przegrywał i była kara, zazwyczaj tzw. dupy ;)

Odnośnik do komentarza

 

Nie wiem co to za autonoga, ale u nas to się grało po prostu w warszawę :P

to jest ta gra, co ten co zrobił najmniej żonglerek bronił, a reszta mogła mu strzelić tylko z główki/piła nie mogła po rozpoczęciu dotknąć ziemi/każdy mógł piłkę dotknąć tylko raz (mieliśmy różne wariacje na ten temat)

 

 

To jest ta gra, co się w nią grało na podwórku :P

 

Zasady ewoluowały, ale był jeden kontakt z piłką (chyba że w powietrzu wtedy się sumowały punkty), za gol z różnych części były różne punkty (typu z nogi 1, z kolanka 5 z główki 10), strzały tylko zza ustalonej linii, kto spudłuje ten na bramkę, a ten co schodził to albo dostawał jakąś karę, albo się po prostu zapamiętywało punkty, bo jak było za mało zawodników i ktoś się obraził, bo musiał dostać kilkadziesiąt razy z piłki np, to nie było zabawy ;)

Odnośnik do komentarza

 

 

Nie wiem co to za autonoga, ale u nas to się grało po prostu w warszawę :P

to jest ta gra, co ten co zrobił najmniej żonglerek bronił, a reszta mogła mu strzelić tylko z główki/piła nie mogła po rozpoczęciu dotknąć ziemi/każdy mógł piłkę dotknąć tylko raz (mieliśmy różne wariacje na ten temat)
Wariacja tego co opisałeś (były troszkę inne reguły) u mnie w Elblągu było znane jako gra w kopa, bo na koniec rozdzielane były kopniecia w tyłek wg taryfikatora "kar" przyznawanych za różne zagrywki w trakcie gry ;)

 

tak, też mieliśmy karę z kopniakiem w tyłek piłką, stąd u nas nazywało się to "gra w dupy" i zależnie kto ile bramek strzelił, ten miał tyle karnych do strzelenia i zależnie ile bramke wpadło tyle dup potem się strzelało. To było jakoś tak, że bramka, jedna dupa, bramka od słupka 1,5, od poprzeczki chyba 2. Już jakoś nie pamiętam, chyba w dół zaokrąglaliśmy punkty też :)

o właśnie, ratowanie i nie trafienie to na bramkę też było, kurwa ile już człowiek z tego pozapominał :-k

Odnośnik do komentarza

Ja nie pamiętam jak to się u nas nazywało już :-k Pamiętam tylko granie w "króla syfów", zwane też chyba "murek", czyli taki squash, tylko z piłką nożną. Jeszcze kwadraty były, że narysowane na ziemi i się przebijało na cudze pole i tak samo tylko raz się mogło odbić. Ale tych gierek różnych zdecydowanie więcej było.

Odnośnik do komentarza

W Białym to się grało w "Dwa podania". Musiały być minimum dwa podania w powietrzu zanim się oddawało strzał. Trzeba było uzbierać 10 punktów (punkty zależne od tego czym się strzeliło), żeby doprowadzić do karnych. Kto trafiał karnego ten częstował bramkarza strzałem w cztery litery, a strzelało się z odległości jaką uzyskał bramkarz skokiem obunóż z linii bramkowej. Bramkarz schodził w momencie jak wyłapał czyjś strzał i trafiał kogoś piłką.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...