Skocz do zawartości

Daleko od Hollywood


kujawiak

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie jestem po lekturze calego opka, skusiła mnie wersja gry, ale także skandynawski klimat ;) I nie żaluję! Zastanawia mnie tylko ten kryzys na początku tego sezonu, czyżby ta liga, rzeczywiście była, aż tak nieprzewidywalna? :> I jeszcze mała prośba, oczywiście jeśli to nie będzie dla Ciebie problemem, mógł byś po każdym meczu dodawać kto został MoM?

Odnośnik do komentarza

Przede wszystkim witam nowego czytelnika i oczywiście zapraszam do regularnych wizyt! ;)

 

Zacznę może od końca, czyli kwestii zawodnika meczu. Oczywiście, dopisanie jednego nazwiska nie byłoby żadnym problemem, ale osobiście do tego typu wyborów podchodzę dość sceptycznie (czy to w FM, czy w świecie realnym). Zawsze staram się napisać kilka zdań o meczu między innymi po to, żeby czytelnicy mieli ogląd kto wyróżnił się na plus i na minus w danym spotkaniu.

 

Co do kryzysu, to prawda jest taka, że ostatnio gramy po prostu fatalnie. Owszem, jakimś wytłumaczeniem jest sytuacja kadrowa (na chwilę obecną szesnastu zdrowych zawodników w pierwszym zespole, kontuzjowana połowa teoretycznie najsilniejszej jedenastki, a grać trzeba co trzy-cztery dni), ale nie ma co się oszukiwać - problem wydaje się być znacznie głębszy. Póki co gramy po prostu na dotrwanie do letniej przerwy i mam nadzieję, że nie spędzimy jej "pod kreską".

 

********

 

Swego czasu pisałem, że los czasami lubi się z nas pośmiać. Bywają jednak przypadki, w których ów śmiech zmienia się w głośny chichot. Trudno bowiem inaczej opisać sytuację, w której mistrz kraju zrządzeniem losu rozpoczyna przygodę w krajowym pucharze od wyjazdu na teren wicemistrza, obrońcy tytułu i największego lokalnego rywala w jednym. Tym razem starcie na Gamla Ullevi miało jednak znacznie mniejszy ciężar gatunkowy, gdyż w meczowej osiemnastce gości znaleźli się niemal wyłącznie piłkarze drużyny młodzieżowej. Maraton ligowy trwał bowiem w najlepsze, a zaledwie trzy dni później piłkarzy Elfsborga czekał równie trudny wyjazd do Helsingborga. Co ciekawe, w pierwszych minutach nastolatkowie z Borås bronili się na murawie w Göteborgu całkiem nieźle, ale wystarczyło jedno nieszablonowe zagranie Åsbrinka, aby Moberg-Karlsson znalazł się w stuprocentowej sytuacji i zdobył swojego pierwszego gola w seniorskiej drużynie IFK. Gdy po chwili Haglund przełamał ręce Ellegaarda i strzałem zza pola karnego podwyższył na 2:0, stało się jasne, która drużyna będzie kontynuowała swoją przygodę z pucharem Szwecji. Prowadzenie gospodarzy do przerwy mogło być znacznie bardziej okazałe, ale sam Ericsson nie wykorzystał trzech dogodnych okazji na podwyższenie rezultatu. W drugiej połowie nieco odważniej spróbował zaatakować Elfsborg, wykorzystując rozprężenie w szeregach IFK. Z tych ofensywnych prób już tradycyjnie niewiele jednak wynikało, a strzały Hedlunda czy Fricka nie mogły wywołać niepokoju nawet u najmniej odpornych na stres fanów z Göteborga. Nieszczęście gości dopełniło się na dwadzieścia minut przed końcowym gwizdkiem, kiedy to Bangura zupełnie niepotrzebnie sfaulował w obrębie własnej szesnastki Södera, a rzut karny na bramkę pewnym strzałem zamienił Stoiljkovic. Tym samym gospodarze przypieczętowali w pełni zasłużone zwycięstwo, zaś licznik Elfsborga wskazywał osiem wyjazdów bez zwycięstwa, pięć kolejnych wyjazdowych porażek i dwóch dodatkowych piłkarzy na liście kontuzjowanych.

 

15.05.2014

Puchar Szwecji - 3. runda

[1L] IFK Göteborg - IF Elfsborg [1L] 3:0 (2:0)

1:0 Moberg-Karlsson 11., 2:0 Haglund 16., 3:0 Stoiljkovic 72. (k)

 

Ellegaard - Klarström, Wikström, Al-ammari, Veliu (71. Hammarström) - Söderqvist, Bangura, Sebouai (46. Frick) - Mostafa, Hedlund - Yarsuvat (54. Żyro)

 

********

 

Finał Ligi Europy:

[POR] Sporting CP - Athletic Bilbao [ESP] 0:1 (Susaeta 49.)

Odnośnik do komentarza

W starciu Helsingborga z Elfsborgiem faworyt mógł być tylko jeden. Gospodarze to jedyna drużyna, która w obecnym sezonie w żadnych rozgrywkach nie zaznała jeszcze goryczy porażki (sześć zwycięstw, pięć remisów). Jak na tym tle przedstawiały się osiągnięcia - szczególnie te wyjazdowe - piłkarzy z Borås, nie trzeba chyba nikomu przypominać. O dziwo to goście jako pierwsi groźnie zaatakowali, ale po strzale Claessona piłka przetoczyła się po poprzeczce bramki Helsingborga. Nie minęło jednak pięć minut gry, a koszmar Elfsborga powrócił ze zdwojoną siłą. Najpierw boisko opuścił Hult, dołączając do niezwykle licznego grona kontuzjowanych, a chwile później Eriksson wyciął szarżującego na bramkę gości Søruma, za co słusznie obejrzał czerwoną kartkę. Od tej chwili na boisku panowała już tylko jedna drużyna, a gole dla gospodarzy były jedynie kwestią czasu. Wyłącznie dzięki olbrzymim pokładom szczęścia gościom udało się wytrzymać z czystym kontem niemalże trzy kwadranse, ale po dwójkowej akcji Gashiego z Sørumem i strzale z najbliższej odległości tego ostatniego Helsingborg znalazł się na prowadzeniu. Po przerwie gospodarze nie zamierzali przesadnie forsować tempa wiedząc, że tak czy inaczej uda im się wypunktować rozbitych rywali. Dzieła zniszczenia Elfsborga dokonali ostatecznie Forsberg oraz Orlov, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby była taka potrzeba, to rozmiary zwycięstwa Helsingborga byłyby znacznie wyższe. W ostatnich minutach goście stworzyli sobie dwie strzeleckie okazje, ale tak naprawdę ani razu nie zmusili Hanssona do większego wysiłku. Pewne zwycięstwo gospodarzy było tym cenniejsze, że oznaczało dla nich awans na pozycję lidera. Na przeciwnym biegunie znalazł się Effsborg - szósta kolejna wyjazdowa porażka i piąty mecz bez strzelonego gola to nie są osiągnięcia, z których aktualni wciąż mistrzowie Szwecji powinni być dumni.

 

19.05.2014

Allsvenskan (11/30)

[3] Helsingborgs IF - IF Elfsborg [10] 3:0 (1:0)

1:0 Sørum 45.+1, 2:0 Forsberg 62., 3:0 Orlov 70.

 

Dżanajew - Hodzic, Björkström, S. Larsson, Veliu (46. Jawo) - Fagercrantz (46. Abdullai), Eriksson, Claesson - Ishizaki, Hult (6. Żyro) - Teodorczyk

Odnośnik do komentarza

Cóż, dwa sezony temu zapewniliśmy sobie ligowy byt w ostatniej kolejce, rok temu w przedostatniej "klepnęliśmy" tytuł, a teraz znowu plączemy się gdzieś w niebezpiecznych rejonach, chociaż patrząc na samą grę - tak źle rzeczywiście jeszcze nie było. Teraz tylko byle do lipca i oby po przerwie coś w końcu ruszyło.

 

********

 

'Teraz albo nigdy' - to hasło przyświecało Elfsborgowi od wielu tygodni, ale przed spotkaniem na własnym boisku z beniaminkiem z Växjö nabrało dodatkowego znaczenia. Ewentualna strata punktów spychała bowiem drużynę z Borås w bezpośrednie sąsiedztwo strefy spadkowej. Nielicznie przybyli na stadion widzowie z pewnością spodziewali się błyskawicznego natarcia gospodarzy. Ich zdziwienie musiało więc sięgnąć zenitu, gdy w pierwszych dziesięciu minutach obejrzeli jak to goście wyprowadzają dwa niezwykle bolesne ciosy. Najpierw Wallerstedt wykorzystał mierzone podanie Bojenta, wbiegł między defensorów Elfsborga i pokonał Dżanajewa półgórnym strzałem tuż przy słupku, a po chwili Blomqvist-Zampi z precyzją godną największych klubów świata wykonał rzut wolny podyktowany za faul Stefana Larssona na Amunekem tuż przed linią pola karnego. Takiego obrotu wyderzeń na Borås Arenie nie spodziewał się absolutnie nikt, włączając w to piłkarzy gości i chyba jedynie brak doświadczenia graczy Öster sprawił, że Elfsborgowi udało się jeszcze wrócić do gry. W 13. minucie Claesson zagrał prostopadłą piłkę między źle ustawionych Stefana Karlssona i Anderssona, a Jawo nie pomylił się w sytuacji sam na sam z Wulffem, przywracając gospodarzom nadzieję. Dziewięć minut później stało się jasne, że gambijski napastnik na dobre przełamał strzelecką niemoc, gdyż do właśnie po indywidualnej akcji Jawo straty zostały odrobione. Po zdobyciu wyrównującego gola gospodarze nie poszli jednak za ciosem i to Dżanajew był tym golkiperem, który musiał ratować swoją drużynę przed utratą kolejnych bramek. Na nieco lepszą grę Elfsborga kibice musieli czekać aż do drugiej połowy, ale optyczna przewaga gospodarzy nie przekładała się na wiele okazji strzeleckich. Kolejny już raz pomocną dłoń do graczy z Borås postanowili jednak wyciągnąć rywale. Po niezbyt dokładnym dośrodkowaniu Żyry, Andersson próbował zgrać futbolówkę do własnego bramkarza w taki sposób, że ta znalazła się pod nogami Teodorczyka. Mający przed sobą jedynie pustą bramkę polski napastnik w tej sytuacji pomylić się już nie mógł i gospodarze znaleźli się na prowadzeniu. W ostatnim kwadransie do remisu mógł jeszcze doprowadzić Kacankilic, ale Dżanajew sparował uderzoną przez niego piłkę na słupek. Tym samym, Elfsborg zapisał na swoim koncie pierwsze od niepamiętnych czasów ligowe zwycięstwo.

 

23.05.2014

Allsvenskan (12/30)

[12] IF Elfsborg - Östers IF [15] 3:2 (2:2)

0:1 Wallerstedt 4., 0:2 Blomqvist-Zampi 10., 1:2 Jawo 13., 2:2 Jawo 22., 3:2 Teodorczyk 55.

 

Dżanajew - Klarström, Björkström, Wikström, S. Larsson - Ishizaki (60. J. Larsson), Abdullai, Claesson, Żyro - Yarsuvat (46. Teodorczyk), Jawo (87. Zecevic)

 

********

 

Finał Ligi Mistrzów:

[ENG] Liverpool FC - Manchester United FC [ENG] 0:1 (Young 80.)

Odnośnik do komentarza

Choć mamy dopiero maj, piłkarze Elfsborga już trzeci raz w tym sezonie udali się na Gamla Ullevi w Göteborgu, aby zmierzyć się z miejscowym IFK. Szczęśliwe zwycięstwo nad beniaminkiem z Växjö nie poprawiło w znaczący sposób nastrojów w klubie z Borås, wobec czego zdecydowanymi faworytami derbowej potyczki byli gospodarze, choć i oni przystapili do bezpośredniego starcia bardzo osłabieni. Z różnych przyczyn w meczu przeciwko Elfsborgowi nie zobaczyliśmy bowiem Farneruda, Hysena, Jonssona oraz Sobralensego. Lista nieobecnych w drużynie gości była jednak jeszcze dłuższa, a podczas trwania pierwszej połowy dopisaliśmy do niej ... trzy kolejne nazwiska. Murawę Gamla Ullevi na noszach opuszczali kolejno Veliu, Claesson oraz Jawo, w związku z czym Elfsborg jeszcze przed przerwą wykorzystać musiał komplet zmian. Po pierwszym, wyrównanym kwadransie zaczęła zaznaczać się coraz wyraźniejsza przewaga IFK. Gospodarze seryjnie wykonywali rzuty rożne, po których groźnie na bramkę Dżanajewa uderzali przede wszystkim Dyrestam oraz Peqini. Na skrzydłach szaleli niezwykle mobilni Söder i Stoijlkovic i to właśnie za sprawą ich dośrodkowań futbolówka raz po raz przelatywała przez pole karne drużyny z Borås. W ostatniej akcji pierwszej połowie czujność golkipera Elfsborga sprawdził jeszcze Gerzic, decydując się na strzał z szesnastu metrów, ale Dżanajew spisał się bez zarzutu. Druga połowa to już absolutna dominacja piłkarzy z Göteborga, którym udało się zepchnąć rywali do tak głębokiej defensywy, że nawet najbardziej wysunięty w drużynie gości Teodorczyk rzadko przekraczał linię środkową. Bramka Elfsborga była jednak jak zaczarowana. Po strzale Peqiniego z linii bramkowej wygranął ją Stefan Larsson, a Dżanajew w niewytłumaczalny sposób zatrzymał strzały Södera oraz Stoijlkovicia z sześciu metrów. Piłkarze z Borås marzyli jedynie o tym, aby jakimś cudem dowieźć bezbramkowy remis do ostatniego gwizdka, ale w 85. minucie ich plany musiały ulec drobnej korekcie. Söderqvist zdecydował się na uderzenie z ponad trzydziestu metrów, które w zamierzeniu miało przede wszystkim dać trochę oddechu defensywie Elfsborga. Kopnięta przez niego piłka nabrała jednak tak niesamowitej trajektorii, że zatrzymała się dopiero w siatce IFK obok całkowicie zdezorientowanego Alvbåge. Oczywiście, gospodarze mogli to spotkanie jeszcze nawet wygrać, ale tego dnia nie było mocnych na Dżanajewa. Gdy w 92. minucie rosyjski bramkarz nakrył własnym ciałem piłkę, która uprzednio odbijała się w polu karnym od Allanssona, Gerzicia i Åsbrinka stało się jasne, iż to piłkarze Elfsborga, wbrew jakiejkolwiek logice, zejdą z boiska jako zwycięzcy.

 

28.05.2014

Allsvenskan (13/30)

[2] IFK Göteborg - IF Elfsborg [10] 0:1 (0:0)

0:1 Söderqvist 85.

 

Dżanajew - Klarström, Björkström, S. Larsson, Veliu (7. Wikström) - Eriksson, Claesson (13. Abdullai) - Ishizaki, Söderqvist, Żyro - Jawo (35. Teodorczyk)

Odnośnik do komentarza

W swoim ostatnim przed tak wyczekiwaną, siedmiotygodniową przerwą meczu piłkarzom Elfsborga przyszło zmierzyć się ze sztokholmskim Djurgården. Pomimo braku awansu reprezentacji Szwecji, cały kraj zaczynał już powoli żyć brazylijskim mundialem, ale kibice obu drużyn z pewnością woleliby obejrzeć ligowe zwycięstwo swoich ulubieńców, zanim całkowicie skupią się na rywalizacji najlepszych reprezentacji świata. Pierwsza połowa meczu na Borås Arenie zakończyła się bezbramkowym remisem, choć trzeba przyznać, że to goście byli znacznie bliżsi strzelenia gola. Swój zespół fenomenalnymi interwencjami dwukrotnie ratował Dżanajew, w ekwilibrystyczny sposób broniąc strzały Björka oraz Igboananikego. Nawet rosyjski bramkarz był jednak bezradny, gdy nigeryjski napastnik ze Sztokholmu w 60. minucie najpierw bez najmniejszych problemów uwolnił się spod opieki Hodzicia, a chwilę później popisał się mierzonym uderzeniem z linii pola karnego. Elfsborg spróbował poszukać jeszcze wyrównania, ale gospodarzom ani razu nie udało się poważnie zagrozić bramce Jensena. Piłkarze z Borås nadziali się za to na dwie niezwykle groźne kontry Djurgården. Za pierwszym razem wypuszczony w bój przez Alimiego Igboananike pomylił się wprawdzie o kilkadziesiąt centymetrów, ale drugiej okazji Nigeryjczyk już nie zmarnował, pieczętując tym samym zwycięstwo swojej drużyny. Letnią przerwę w rozgrywkach wszyscy w Borås powitali głębokim oddechem ulgi, gdyż gra mistrzów Szwecji w ostatnich dwóch miesiącach wyglądała po prostu fatalnie. Jeśli podczas najbliższych tygodni Elfsborg nie przejdzie dogłębnej metamorfozy, to obecny sezon może okazać się jeszcze bardziej smutny niż ten sprzed dwóch lat, kiedy to ligowy byt udało się przypieczętować dopiero w ostatniej serii spotkań.

 

02.06.2014

Allsvenskan (14/30)

[9] IF Elfsborg - Djurgårdens IF [5] 0:2 (0:0)

0:1 Igboananike 60., 0:2 Igboananike 77.

 

Dżanajew - Hodzic, Björkström, Wikström, S. Larsson - Ishizaki (60. Söderqvist), Fagercrantz, Eriksson, Hult - Teodorczyk, Żyro

 

********

 

Reprezentacja Szwecji:

Tow.: [43] Ukraina - Szwecja [53] 2:1 (Jarmołenko 12., Aliew 49. - Gerndt 64.)

 

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie sezonu 2013-14 - ligi w Europie:

 

Anglia

 

Jak już przechodzić na emeryturę, to najlepiej w takim stylu! Alex Ferguson w ostatnim sezonie swojej bogatej menedżerskiej kariery poprowadził klub z czerwonej części Manchesteru do mistrzostwa. Czerwone Diabły dokonały rzeczy o tyle niebywałej, że zapewniły sobie tytuł już na siedem kolejek przed końcem rozgrywek! Za plecami United najbardziej skutecznie finiszował Tottenham, który trzeci raz z rzędu uplasował się w czołowej trójce. Kolejne lokaty dla Liverpoolu, Manchesteru City i Wolverhampton; Arsenal (6. miejsce) oraz Chelsea (10.) poza pucharami. Dość nieoczekiwanie, ale w pełni zasłużenie piłkarze z Newcastle najbliższy sezon spędzą w Championship.

 

Premier League: 1. Man. United, 2. Tottenham, 3. Liverpool, 4. Man. City (...) 18. Newcastle, 19. Birmingham, 20. Middlesbrough
Najlepszy strzelec: Bobby Zamora (QPR) - 25 goli
Najwyższa średnia: Wayne Rooney (Man. United) - 7.98
Puchar Anglii: Fulham - Man. United 2:1
Puchar Ligi: QPR - West Bromwich 3:0
Tarcza Wspólnoty: Man. City - Sunderland 3:2
Awans do Premier League: 1. Swansea, 2. Bolton, 3. Wigan

 

********

 

Hiszpania

 

Szósty z rzędu tytuł dla Barcelony, która tym razem okazała się lepsza od medryckiego Realu o siedem punktów. Po rocznej przerwie na najniższy stopień podium powróciła Malaga, zaś niezwykle zaciętą walkę o czwarte miejsce stoczyły między sobą Sevilla, Valencia, Atletico oraz Bilbao. Zwycięsko wyszli z niej ostatecznie gracze z Andaluzji, a Baskom "na pocieszenie" pozostał triumf w Lidze Europy. Na uwagę zasługuje również wyczyn Altetico Baleares - piłkarze z Majorki w dziewięć lat przebyli drogę z piątej ligi do ekstraklasy! Tego typu wyczyn w jednej z najsilniejszych lig świata nie zdarza się często.

 

La Liga: 1. Barcelona, 2. Real, 3. Malaga, 4. Sevilla (...) 18. Almeria, 19. Cartagena, 20. Saragossa
Najlepszy strzelec: Fernando Llorente (Bilbao) - 26 goli
Najwyższa średnia: Lionel Messi (Barcelona) - 8.52
Puchar Hiszpanii: Real - Osasuna 1:0
Superpuchar Hiszpanii: Barcelona - Bilbao 1:1 i 2:2
Awans do La Liga: 1. Levante, 2. At. Baleares, 3. Granada

 

********

 

Włochy

 

Niesamowity sezon w Serie A! Na początku rozgrywek doskonale radziła sobie Fiorentina, później długimi tygodniami ton lidze nadawał Juventus, ale w ostatniej fazie rozgrywek oba kluby we wprost niewytłumaczalny sposób roztrwoniły wypracowaną wcześniej przewagę, kończąc sezon odpowiednio na 7. i 5. pozycji. Przed ostatnią serią spotkań liderem był Milan, ale Rossoneri wypuścili czwarty z rzędu mistrzowski tytuł z rąk, remisując w ostatniej kolejce na własnym boisku ze zdegradowaną już Brescią. W tak niesamowitych okolicznościach złote medale zawisły na szyjach piłkarzy z Neapolu. Powody do niepokoju mieli za to fani obu stołecznych klubów; spisujące się w ostatnich latach powyżej oczekiwań Lazio tym razem rozczarowało, zaś Roma trzeci kolejny sezon nie potrafiła zawalczyć o nic więcej, niż miejsce w środku ligowej stawki.

 

Serie A: 1. Napoli, 2. Milan, 3. Inter, 4. Udinese (...) 18. Chievo, 19. Brescia, 20. Padova
Najlepszy strzelec: Edinson Cavani (Napoli) - 18 goli
Najwyższa średnia: Wesley Sneijder (Inter) - 7.76
Puchar Włoch: Genoa - Inter 2:1 (dogr.)
Superpuchar Włoch: Milan - Inter 3:1
Awans do Serie A: 1. Torino, 2. Bari, 3. Catania

 

********

 

Niemcy

 

W Niemczech tym razem bez dramaturgii na finiszu rozgrywek. Borussia Dortmund odzyskała tytuł po dwóch latach przerwy, wyprzedzając najgroźniejszego rywala z Monachium o jedenaście punktów. Bawarczycy również zdołali wypracować sobie bezpieczną przewagę nad resztą stawki, więc walka toczyła się przede wszystkim o gwarantującą prawo gry w eliminacjach do Ligi Mistrzów trzecią lokatę. Ostatecznie padła ona łupem Hoffenheim, a Hertha, Düsseldorf oraz obrońcy tytułu z Leverkusen musieli zadowolić się Ligą Europy (co w przypadku dwóch pierwszych klubów i tak jest sporym osiągnięciem). Bezbarwny sezon w wykonaniu Schalke (8. miejsce), euforia w Ingolstadt (13. lokata i pewne utrzymanie absolutnego debiutanta) i rozpacz w Bremie - Werder przynajmniej na rok żegna się z Bundesligą.

 

Bundesliga: 1. Dortmund, 2. Bayern, 3. Hoffenheim, 4. Hertha (...) 17. Bochum, 18. Werder
Najlepszy strzelec: Marco Reus (Dortmund) - 19 goli
Najwyższa średnia: Philipp Lahm (Bayern) - 7.78
Puchar Niemiec: Mainz - Wolfsburg 2:0
Superpuchar Niemiec: Augsburg - Leverkusen 3:2
Awans do Bundesligi: 1. Freiburg, 2. Köln

 

********

Francja

 

"Wielka trójka" rozdzieliła między siebie miejsca na ligowym podium, choć delikatnym zaskoczeniem jest aż dziewięciopunktowa przewaga Lyonu nad faworyzowanym PSG. Powody do radości mają także fani Saint-Etienne i Caen (7. miejsce), zaś w Bordeaux o mijającym sezonie wszyscy chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Żyrondyści najpierw pożegnali się z Ligą Europy już na etapie eliminacji, następnie potknęli się na pierwszej przeszkodzie w krajowym pucharze, a w lidze zajęli ostatnią bezpieczną (17.) lokatę. Na ustach całego kraju był jednak wyczyn prowincjonalnego Carquefou. Czwartoligowy średniak w imponującym stylu awansował do finału Pucharu Francji, gdzie zmierył się z Marsylią. Na trybunach Saint-Denis piłkarzy półzawodowego klubu oklaskiwało osiemdziesiąt tysięcy widzów.

 

Ligue 1: 1. Lyon, 2. PSG, 3. Lille, 4. Saint-Etienne (...) 18. Auxerre, 19. Toulouse, 20. Dijon
Najlepszy strzelec: Gregory Pujol (Valenciennes) - 21 goli
Najwyższa średnia: Salvatore Bocchetti (Lyon) - 7.71
Puchar Francji: Marsylia - Carquefou 3:0
Puchar Ligi: Marsylia - Troyes 3:0
Superpuchar Francji: PSG - Nancy 2:2 (k. 6-5)

Awans do Ligue 1: 1. Havre, 2. Nice, 3. Boulogne

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie sezonu 2013-14 - Europejskie Puchary:

 

Liga Mistrzów

 

Manchester United szturmem zdobył nie tylko Anglię, Czerwone Diabły w równie imponujący sposób sięgnęły także po triumf w Lidze Mistrzów. Na drodze do lizbońskiego finału podopieczni Alexa Fergusona musieli pokonać tak trudnych rywali, jak Benfica, Juventus, Man. City czy Barcelona i dokonali tej sztuki w stylu godnym prawdziwych mistrzów. Z bardzo dobrej w Champions League pokazali sie także piłkarze Liverpoolu, którzy stanęli przed szansą, aby stać się drugim w historii tych rozgrywek klubem, któremu udało się obronić tytuł. W decydującej potyczce okazali się jednak minimalnie słabsi od nowych mistrzów Anglii.

 

1/8 finału
Liverpool - Lille 2:0 i 1:0
Benfica - Milan 2:0 i 0:5
Bayern - Lyon 3:0 i 1:3 (dogr.)
Galatasaray - Real 0:0 i 0:5
Tottenham - Barcelona 1:1 i 0:2
Schalke - CSKA 3:2 i 1:1
Juventus - Man. United 2:4 i 1:2
PSG - Man. City 0:2 i 0:1

Ćwierćfinały
Milan - Liverpool 1:2 i 1:1
Bayern - Real 1:0 i 1:2
Barcelona - Schalke 7:3 i 2:1
Man. United - Man. City 4:0 i 1:3

Półfinały
Liverpool - Bayern 3:1 i 0:1
Barcelona - Man. United 2:0 i 0:4 (dogr.)

Finał
Liverpool - Man. United 0:1

 

********

 

Liga Europy

Athletic Bilbao pokonał w madryckim finale lizboński Sporting, sięgając tym samym po triumf w Lidze Europy. Piłkarze z Kraju Basków wykazali się niebywałą determinacją i odpornością, gdyż aż trzykrotnie udawało im się odwrócić losy dwumeczu po przegranym pierwszym spotkaniu. Drugi raz z rzędu w fazie grupowej tych rozgrywek mieliśmy dwóch przedstawicieli Allsvenskan, ale ani Helsingborgowi, ani Göteborgowi nie udało się awansować do fazy pucharowej.

 

Ćwierćfinały
Atletico - Porto 5:1 i 0:2
Sporting - Wolfsburg 1:1 i 2:1
Chelsea - Zenit 1:5 i 3:2
Sociedad - Bilbao 2:1 i 0:2

Półfinały
Atletico - Sporting 2:2 i 0:2
Zenit - Bilbao 1:0 i 0:4

Finał
Sporting - Bilbao 0:1

Odnośnik do komentarza

Jeżeli cokolwiek się zmieniło, to całkowicie nieświadomie ;) Być może wynika to z tego, że opisy meczów kopiuję z Worda, a podsumowania zazwyczaj piszę od razu tutaj. Tak, czy inaczej, zapraszam na obszerny raport z Brazylii, dedykowany wszystkim czytelnikom! :)

 

********

 

Trzynastego czerwca 2014 roku oczy wszystkich kibiców zwróciły się w kierunku Brazylii, gdzie rozpoczynał się właśnie najważniejszy piłkarski turniej czterolecia. W meczu otwarcia, niesieni fanatycznym dopingiem gospodarze nie bez trudu pokonali reprezentację Czech dzięki trafieniu Daniego Alvesa. To wymęczone zwycięstwo przywróciło jednak spokój i wiarę we własne umiejętności krytykowanym ze wszystkich stron za fatalną postawę w okresie przedmundialowym brazylijskim piłkarzom, którzy w kolejnych meczach rozbili w pył Gwineę i Kostarykę. Na szczególne wyróznienie zasługiwał z pewnością będący w stanie rozmontować każdą defensywę świata tercet Neymar - Robinho - Leandro Damiao. Obok Canarinhos awans do kolejnej fazy turnieju zapewnili sobie także Czesi. Zmagania w grupie B kibice w Szwecji oglądali ze szczególnym zainteresowaniem, gdyż to właśnie w niej znalazła się reprezentacja Słowacji. Rywale podopiecznych Erika Hamrena w walce o przepustki na EURO 2016 zaprezentowali sie jednak całkowicie bezbarwnie, kończąc udział w mistrzostwach bez punktów i z zaledwie jednym zdobytym golem. W meczu o pierwsze miejsce w grupie zmierzyły się reprezentacje Argentyny i USA, a gole Banegi oraz Agüero sprawiły, że ze zwycięstwa cieszyli się gracze z Ameryki Południowej. Grupa C miała tak naprawdę jednego bohatera, a okazał się nim Samir Handanovic. Bramkarz Manchesteru City niemal w pojedynkę zapewnił Słoweńcom awans do 1/8 finału, zachowując czyste konto we wszystkich trzech spotkaniach. Powody do radości mieli również Holendrzy, którzy w niesamowitych okolicznościach pokonali 3:2 Chile, dzięki czemu cały czas pozostali w grze o tytuł. Wielką niespodzianką zakończyły się za to zmaganie w grupie D, gdyż już na fazie grupowej udział w turnieju zakończyła reprezentacja Wybrzeża Kości Słoniowej. Zwycięzcy ubiegłorocznego Pucharu Konfederacji rozpoczęli od sensacyjnej porażki z Japonią i nawet rozbicie Paragwaju oraz hat-trick Doumbii w spotkaniu z Włochami nie dały im awansu. Ten zaś stał się udziałem wspomnianych już Samurajów, a także mających w swoich szeregach fenomenalnego Giovinco Włochów. W grupie E znaleźli się obrońcy tytułu z Hiszpanii, którzy od samego początku prezentowali formę godną mistrzów i z kompletem zwycięstw zameldowali się w kolejnej rundzie. Znacznie większym zaskoczeniem była za to postawa debiutującej na mundialu Wenezueli, którą do awansu poprowadzili przede wszystkim bramkarz Udinese Romo i napastnik Malagi Rondon. Znacznie mniej powodów do zadowolenia miał za to Cristiano Ronaldo, którego Portugalia już po trzech meczach mogła wracać do domu. Wicemistrzowie Europy zajęli bowiem ostatnie miejsce w stosunkowo łatwej grupie, z której promocję do dalszych gier wywalczyły Kanada oraz broniący honoru Afryki Kamerun. W grupie G prym dość nieoczekiwanie wiedli Szkoci, którym pierwszy raz w historii (za dziewiątym podejściem!) udało się przetrwać fazę grupową mundialu. Do sąsiadów z północy dołączyli także Anglicy, choć ich awans do ostatniej chwili wisiał na włosku i dopiero gol Bainesa w ostatnich minutach meczu z Australią sprawił, iż fani nad Tamizą odetchnęli z ulgą. O wielkim pechu mogła za to mówić reprezentacja Urugwaju. Mistrzowie Ameryki Południowej zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, ale nawet sześć punktów i odniesione w dobrym stylu zwycięstwo nad Niemcami nie zagwarantowały im miejsca w 1/8 finału. W turnieju pozostali za to Niemcy i Rosjanie, którzy - w przeciwieństwie do ambitnych Urusów - dostatecznie wysoko pokonali Burkina Faso, najsłabszą drużynę nie tylko grupy H, ale i całych mistrzostw.

 

Grupa A: 1. Brazylia 9 (Q), 2. Czechy 6 (Q), 3. Kostaryka 1, 4. Gwinea 1

Grupa B: 1. Argentyna 9 (Q), 2. USA 6 (Q), 3. Iran 3, 4. Słowacja 0

Grupa C: 1. Holandia 6 (Q), 2. Słowenia 5 (Q), 3. Chile 2, 4. Meksyk 2

Grupa D: 1. Włochy 7 (Q), 2. Japonia 6 (Q), 3. Wybrzeże Kości Słoniowej 4, 4. Paragwaj 0

Grupa E: 1. Hiszpania 9 (Q), 2. Wenezuela 6 (Q), 3. Chorwacja 1, 4. Korea Południowa 1

Grupa F: 1. Kanada 6 (Q), 2. Kamerun 4 (Q), 3. Bośnia i Hercegowina 4, 4. Portugalia 3

Grupa G: 1. Szkocja 7 (Q), 2. Anglia 5 (Q), 3. Australia 3, 4. Ghana 1

Grupa H: 1. Niemcy 6 (Q), 2. Rosja 6 (Q), 3. Urugwaj 6, 4. Burkina Faso 0

 

Pierwszy dzień fazy pucharowej przyniósł podwójną radość brazylijskim kibicom. Najpierw gospodarze pokonali USA, a gola na wagę awansu do najlepszej ósemki zdobył Ganso, a kilka godzin później Czesi w po niesamowitym meczu wyrzucili na burtę turnieju Argentyńczyków. Prasa nad Wełtawą apelowała o przyznanie najwyższych zaszczytów państwowych Kadlecowi - autorowi dwóch goli w starciu z Albicelestes, ale bardzi wnikliwi obserwatorzy docenili także zasługi Gebre Selassiego, który przez dziewięćdziesiąt minut wzorcowo odcinał od podań Messiego. Kolejny dzień zmagań był nie mniej pasjonujący. Handanovic raz jeszcze rozegrał wspaniały mecz, ale nawet on był bezradny wobec strzału Pazziniego, który zapewnił Włochom skromną wygraną. Jeden gol rozstrzygnął także starcie Holandii z Japonią, ale kibice jeszcze długo po jego zakończeniu dyskutowali, czy Pomarańczowym aby na pewno należał się zamieniony później na bramkę przez Huntelaara rzut karny. Tempa nie zwalniali za to Hiszpanie, a dwa gole Torresa były najmniejszym wymiarem kary, jaki mógł spotkać Kameruńczyków. Całkiem inny przebieg miało spotkanie dwóch rewelacji turnieju. Wenezuelczycy i Kanadyjczycy zaprezentowali pokaz radosnego futbolu, a zwycięsko wyszli z niego piłkarze z Ameryki Północnej. Jednym z architektów sukcesu był Jackson, który najpierw na osiem minut przed końcem doprowadził do dogrywki strzałem z dystansu, a następnie zapewnił swojej drużynie historyczny ćwierćfinał, skutecznie wykonując rzut karny. Cegiełkę do awansu Kanadyjczyków dołozył także Edgar, wybijając z linii bramkowej zmierzającą do siatki piłkę w 120. minucie. Szkockie waleczne serca tym razem poległy w starciu z rosyjską solidnością, reprezentowaną przede wszystkim przez ofensywny duet Kierżakow - Pawluczenko. Cieszyli się za to Anglicy, którzy dzięki bramce Walcotta, a także fenomenalnym interwencjom Harta, odesłali do domu Niemców.

 

1/8 finału:

Brazylia - USA 1:0

Argentyna - Czechy 1:3

Holandia - Japonia 1:0

Włochy - Słowenia 1:0

Hiszpania - Kamerun 2:0

Kanada - Wenezuela 3:2 (dogr.)

Szkocja - Rosja 0:3

Niemcy - Anglia 0:1

 

Ściany i sędziowie zawsze sprzyjają gospodarzom - to stare, piłkarskie porzekadło było z pewnością odmieniane we włoskich mediach przez wszystkie przypadki. Postawa Jabera Al-Maktouma - arbitra ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, który z dnia na dzień otrzymał nieformalny zakaz wjazdu do Italii - zupełnie niepotrzebnie wysunęła się jednak na pierwszy plan, gdyż perfekcyjna tego dnia rozpędzona brazylijska maszyna dwa pierwsze gole zdobyła jeszcze zanim De Rossi ujrzał wątpliwą czerwoną kartkę. Holendrzy i Czesi przez sto dwadzieścia minut nie potrafili znaleźć sposobu na złamanie defensywy rywali, a o awansie tych pierwszych ostatecznie przesądziły skuteczniej wykonywane jedenastki. Piękny Canadian Dream ostatecznie zakończyła reprezentacja Rosji, choć trzeba oddać, że rozmiary zwycięstwa Sbornej były nieco zbyt wysokie jak na nadspodziewanie wyrównane spotkanie. Hiszpanie w swoim stylu odprawili kolejnego rywala; tym razem gole Torresa sprawiły, że z marzeniami o Pucharze Świata pożegnali się Anglicy.

 

Ćwierćfinały:

Brazylia - Włochy 3:0

Holandia - Czechy 0:0 (k. 4-3)

Hiszpania - Anglia 2:0

Rosja - Kanada 4:0

 

Szok i niedowierzanie - tak najkrócej można opisać nastroje panujące w Brazylii po meczu z Rosją. Fani Canarinhos byli świadomi klasy Kierżakowa, Akinfiejewa czy Aniukowa, ale w najczarniejszych snach nie spodziewali się, że to właśnie ci piłkarze zakończą marzenia milionów Brazylijczyków o szóstej gwiazdce na narodowych trykotach. Tym bardziej, że gol Neymara sprawił, iż to gospodarze po pierwszej połowie byli znacznie bliżej finału. Dwa trafienia Kierżakowa zatrzęsły jednak brazylijską ziemią niemal tak mocno, jak dwa urugwajskie gole nieco ponad sześćdziesiąt lat wcześniej. Swoją część zadania wykonali za to Hiszpanie, choć w starciu z Holandią do 70. minuty utrzymywał się wynik remisowy. Wtedy jednak przypomniał o sobie Torres, a zrozpaczonych Oranje dobił jeszcze w końcówce van der Wiel, strzelając samobójczego gola po centrze Xabiego Alonso.

 

Półfinały:

Brazylia - Rosja 1:2

Hiszpania - Holandia 3:1

 

"Małe finały" bardzo często obfitują w gole i nie inaczej było i tym razem. Niekończącą się wymianę ciosów na murawie w Sao Luis ostatecznie rozstrzygnęli na swoją korzyść Brazylijczycy, ale brązowe medale w bardzo niewielkim stopniu zrekompensowały kibicom półfinałowe rozczarowanie. W finale faworyt był tylko jeden, a pewnie kroczący po drugi z rzędu tytuł Hiszpanie i tym razem nie zawiedli. Już w 3. minucie perfekcyjnie rozegrany stały fragment gry zamienił na gola San Jose, a gdy na początku drugiej połowy niezawodny Torres podwyższył wynik meczu stało się jasne, że Puchar Świata przynajmniej na kolejne cztery lata pozostanie na Półwyspie Iberyjskim.

 

Mecz o 3. miejsce:

Brazylia - Holandia 4:2

 

Finał:

Hiszpania - Rosja 2:0 (San Jose 3., Torres 52.)

 

MVP: Fernando Torres (Hiszpania)

Król strzelców: Fernando Torres (Hiszpania) - 10 goli

Jedenastka mistrzostw: Handanovic (Słowenia) - Gebre Selassie (Czechy), Ramos (Hiszpania), San Jose (Hiszpania), Żyrkow (Rosja) - David Silva (Hiszpania), Sneijder (Holandia) - Neymar (Brazylia), Kierżakow (Rosja), Rossi (Włochy) - Torres (Hiszpania)

Odnośnik do komentarza

Początek lipca oznaczał, że nadszedł czas, aby pożegnać się z brazylijskim mundialem i powrócić do ligowej rzeczywistości. Zanim jednak to nastąpiło, kibiców w Szwecji czekała jeszcze jedna miła niespodzianka. Kolejny raz okazało się bowiem, że dzięki zajęciu wysokiego miejsca w klasyfikacji fair play, Allsvenskan będzie mieć w pucharach aż pięciu przedstawicieli. Ponieważ złożyło się tak, że dwie najczyściej grające w kraju drużyny (Elfsborg i Göteborg) i tak zapewniły sobie prawo gry w Europie, szansę otrzymało trzecie w kolejności Gefle.

 

********

 

Losowanie Europejskich Pucharów

 

Liga Mistrzów (2. runda eliminacyjna):

IF Elfsborg - FC Inter Turku (Finlandia)

 

Liga Europy (1. runda eliminacyjna):

Helsingborgs IF - JK Tallinna Kalev (Estonia)

Gefle IF - Rhyl FC (Walia)

 

Liga Europy (2. runda eliminacyjna):

Malmö FF - Skonto FC (Łotwa)

FF Jaro (Finlandia) - Helsingborg/Kalev

SK Slavia Praga (Czechy) - Gefle/Rhyl

Odnośnik do komentarza

Transfery do klubu:

Justin Guerrero (18, USA, 2/1) - za darmo z D.C. United

Linus Hallenius (25, Szwecja) - za darmo z Genui

 

Transfery z klubu:

Michał Żyro (21, Polska, 1/0) - 1.7 mln. $ do Polonii Warszawa

 

Pierwszy raz podczas mojej kadencji doszło w Borås do niewielkich ruchów kadrowych w przerwie letniej. Nowym zawodnikiem Elfsborga został niezwykle utalentowany skrzydłowy z USA - Justin Guerrero. O grającym dotychczas w stołecznym D.C. United nastolatku za oceanem było w ostatnich miesiącach bardzo głośno. Amerykańska prasa domagała się, aby Jürgen Klinsmann znalazł dla niego miejsce w kadrze na mistrzostwa świata, ale ostatecznie Guerrero do Brazylii nie pojechał. Drugim z nowych nabytków Elfsborga jest powracający do kraju Linus Hallenius. Dwudziestopięcioletni napastnik przez ostatnie cztery lata był piłkarzem klubów włoskich, ale ani w Genui, ani w Padovie, nie udało mu się wywalczyć miejsca w wyjściowym składzie.

 

Po osiemnastu miesiącach Borås zdecydował się opuścić Michał Żyro. Młodzieżowy reprezentant Polski wrócił do Warszawy, choć tym razem reprezentować będzie barwy Polonii.

 

********

 

Szwedzkie kluby w Europejskich Pucharach:

Liga Europy (1. runda el., 1/2) - [sWE] Helsingborgs IF - JK Tallinna Kalev [EST] 3:0

Liga Europy (1. runda el., 1/2) - [sWE] Gefle IF - Rhyl FC [WAL] 4:0

 

Szwedzkie kluby w Europejskich Pucharach:

Liga Europy (1. runda el., 2/2) - [EST] JK Tallinna Kalev - Helsingborgs IF [sWE] 0:1 => awans Helsingborga

Liga Europy (1. runda el., 2/2) - [WAL] Rhyl FC - Gefle IF [sWE] 1:2 => awans Gefle

Odnośnik do komentarza

Mecz przeciwko Interowi Turku był dla mnie oficjalnym debiutem w Lidze Mistrzów, a ściślej rzecz ujmując w jej eliminacjach. Awans do najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek w Europie pozostaje bowiem już od czternastu lat poza zasięgiem kolejnych mistrzów Szwecji. Fatalna forma prezentowana przez Elfsborg w wiosennej części sezonu sprawiła, iż tym razem w przełamanie tego niechlubnego trendu nie wierzy chyba nikt, a co więksi pesymiści powtarzają, że już przejście klubu z Finlandii może się okazać zadaniem ponad siły. Przewidywania owych malkontentów mogły się niezwykle szybko urzeczywistnić, ale po potężnej bombie Mäkitalo zatrzęsła się jedynie poprzeczka bramki gospodarzy. Elfsborg pierwszą groźniejszą akcję przeprowadził kilka minut później. Johan Larsson zdecydował się na rajd prawym skrzydłem, poradził sobie z opiekującym się nim Lehtonenem i wycofał na dziewiąty metr do Teodorczyka, który skierował piłkę do siatki. Gospodarze prowadzili, ale cały czas to piłkarze z Turku byli stroną aktywniejszą i w 22. minucie drugi raz w sukurs Dżanajewowi musiała przyjść poprzeczka. Tym razem, po perfekcyjnym dośrodkowaniu Gnabouyou, o centymetry pomylił się Mäkela. Swoja okazję na doprowadzenie do remisu miał także Kojola, ale i on nie potrafił skierować futbolówki do siatki Elfsborga. Znacznie bardziej precyzyjni byli za to mistrzowie Szwecji, którym jeszcze przed przerwą udało się podwyższyć rezultat. Rozgrywający świetny mecz Eriksson zagrał do wychodzącego w uliczkę Jawo, a gambijski napastnik w swoim stylu zmieścił piłkę pomiedzy słupkiem, a interweniującym Prihą mimo asysty Aho. Inter mógł jeszcze wrócić do gry na początku drugiej połowy, kiedy to Fagercrantz tak nieudolnie zagrywał do Dżanajewa, że piłkę przechwycił Gnabouyou. Francuski napastnik znalazł się sam przed rosyjskim bramkarzem, ale nawet w tak wyśmienitej sytuacji nie potrafił wpisać się na listę strzelców. Co nie wychodziło gościom, znacznie lepiej udawało się za to Elfsborgowi i po kolejnej dwójkowej akcji Erikssona oraz Jawo na tablicy świetlnej widniał już wynik 3:0. W ostatnich minutach podwyższyć mogli go jeszcze Madera i Hult po centrach Jönssona, ale patrząc na przebieg gry, nikt w obozie gospodarzy i tak nie miał prawa narzekać na końcowy rezultat.

 

16.07.2014

Liga Mistrzów - 2. runda eliminacyjna (1/2)

[sWE] IF Elfsborg - FC Inter Turku [FIN] 3:0 (2:0)

1:0 Teodorczyk 13., 2:0 Jawo 41., 3:0 Jawo 71.

 

Dżanajew - Odiah, Madera, Jönsson, Veliu (46. Klarström) - J. Larsson, Fagercrantz (52. Söderqvist), Eriksson, Hult - Teodorczyk (72. Zecevic), Jawo

 

********

 

Szwedzkie kluby w Europejskich Pucharach:

Liga Europy (2. runda el., 1/2) - [sWE] Malmö FF - Skonto FC [LVA] 1:0

Liga Europy (2. runda el., 1/2) - [FIN] FF Jaro - Helsingborgs IF [sWE] 0:1

Liga Europy (2. runda el., 1/2) - [CZE] SK Slavia Praga - Gefle IF [sWE] 1:0

Odnośnik do komentarza

Udział w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów oznaczał, że aktualnie o jakimkolwiek okresie na regenerację pomiędzy meczami piłkarze Elfsborga mogli jedynie pomarzyć. Na murawę Kopparvallen w Åtvidabergu mistrzowie Szwecji wyszli bowiem niespełna 72 godziny po wyczerpującym pojedynku z Interem Turku. Nie przeszkodziło to im jednak w szybkim objęciu prowadzenia. Wybicie piłki przez Maderę okazało się fenomenalną asystą do Halleniusa, który urwał się parze stoperów gospodarzy i po chwili mógł cieszyć się z gola w swoim debiucie w barwach Elfsborga. Piłkarze Åtvidaberg odpowiedzieli równie szybko, ale jeszcze bardziej efektownie. Prodell zgrał futbolówkę do Marinho, a brazylijski pomocnik doprowadził do remisu soczystym strzałem z niemal trzydziestu metrów. Taki początek meczu mógł jedynie zwiastować niesamowite emocje w kolejnych minutach i tych rzeczywiście nie zabrakło. Skuteczność obu ekip nie była już jednak aż tak zachwycająca jak w początkowym kwadransie. Ze strony gości wyborną okazję do strzelenia gola zmarnował Ishizaki, zaś po stronie gospodarzy najbliżej szczęścia był Savio, który przeniósł piłkę minimalnie nad poprzeczką. Druga połowa nie przyniosła zmian w obrazie gry. Cały czas raz atakowali gospodarze, raz goście - ci pierwsi próbowali pokonać Dżanajewa strzałami z dystansu, ci drudzy starali się rozerwać defensywę z Åtvidaberg przy pomocy szybkich skrzydłowych. Tuz przed końcem meczu widzowie na Kopparvallen raz jeszcze zerwali się z miejsc, gdy Marinho po raz drugi tego dnia umieścił piłkę w bramce gości, ale tym razem arbiter słusznie nie uznał gola, dopatrując się przewinienia Suljicia na Dżanajewie. W 87. minucie poważnej kontuzji (złamana kostka) doznał Ugandyjczyk Savio, w związku z czym gospodarze zmuszeni byli kończyć mecz w dziesiątkę. Elfsborg natychmiast spróbował to wykorzystać, ale defensywa Åtvidaberg okazała się być niezwykle szczelna i zdyscyplinowana, w efekcie czego żywe i interesujące spotkanie zakończyło się sprawiedliwym podziałem punktów.

 

20.07.2014

Allsvenskan (15/30)

[15] Åtvidabergs FF - IF Elfsborg [10] 1:1 (1:1)

0:1 Hallenius 6., 1:1 Marinho 10.

 

Dżanajew - Björkström, Madera, Jönsson, Klarström - Eriksson, Abdullai - Ishizaki (58. Fagercrantz), Söderqvist (73. Teodorczyk), Guerrero - Hallenius

 

********

 

Allsvenskan na półmetku:

 

1. Halmstad 31

2. Göteborg 31

3. Helsingborg 29

4. Malmö 28

(...)

9. Elfsborg 18

(...)

14. Öster 13

15. Åtvidaberg 11

16. Gefle 8

Odnośnik do komentarza

Ech, zapomniałem dodać przy okazji pierwszego meczu z Interem (opis rewanżu właśnie "się pisze") ;)

 

********

 

Losowanie Europejskich Pucharów

 

Liga Mistrzów (3. runda eliminacyjna):

Elfsborg/Inter - BSC Young Boys (Szwajcaria)/KS Flamurtari Vlore (Albania)

 

Liga Europy (3. runda eliminacyjna):

Bayer 04 Leverkusen (Niemcy)/Ulisses FC (Armenia) - IFK Göteborg

Celtic FC (Szkocja) - Malmö/Skonto

Naftan Nowopołock (Białoruś) - Jaro/Helsingborg

Glentoran FC (Irlandia Północna)/KAA Gent (Belgia) - Slavia/Gefle

Odnośnik do komentarza

Trzybramkowa zaliczka z pierwszego spotkania sprawiała, że niektórzy kibice Elfsborga podchodzili do rewanżu w Turku jak do meczu, w którym trzeba jedynie jak najmniejszym nakładem sił "przyklepać" awans. Piłka nożna zna jednak przypadki, w których nie taką stratę udawało się odrobić i pierwsze minuty pokazały, że mistrzowie Finlandii absolutnie nie uznali jeszcze swojej porażki. Wprawdzie ze strzałem Kojoli Dżanajew poradził sobie bez zarzutu, ale wobec uderzenia Mäkeli był już całkowicie bezradny. W 22. minucie mogło zrobić się naprawdę ciekawie, gdyż w dogodnej sytuacji strzeleckiej znalazł się Pelvas, ale ofiarna interwencja Björkströma zapobiegła utracie przez Elfsborg drugiego gola. Nie mniej ciekawie było po drugiej stronie boiska, gdzie najpierw fatalnie przestrzelił Ishizaki, mając przed sobą jedynie Prihę, a następnie Fagercrantz nie wykorzystał wątpliwego rzutu karnego, który włoski arbiter podyktował za rzekome przewinienie Parviainena we własnej szesnastce. Tuz przed zakończeniem pierwszej połowy gospodarze stworzyli sobie stuprocentową okazję na to, aby zejść do szatni z prowadzeniem 2:0. Virtanen w bardzo przebojowy sposób przedarł się lewym skrzydłem i zagrał do wychodzącego na wolne pole Gnabouyou, ale francuski napastnik, podobnie jak tydzień temu, przegrał pojedynek sam na sam z Dżanajewem. Chwilę później wszyscy kibice z Turku zaczęli jeszcze bardziej żałować niewykorzystanej sytuacji. Niewidoczny dotychczas Hult doskonale dostrzegł urywającego się defensorom z Turku Ishizakiego, który tym samym wpisał się na listę strzelców po niemal … dziesięciomiesięcznej przerwie. Goście nie nacieszyli się z remisu zbyt długo, gdyż tuż po wznowieniu gry znów to Inter znalazł się na prowadzeniu. Tym razem autorem gola był Pelvas, który wykorzystał fatalne nieporozumienie pomiędzy Odiahem i Björkströmem. Finowie cały czas do awansu potrzebowali jednak aż trzech goli, a liczne dośrodkowania i strzały z dystansu nie przekładały się bezpośrednio na dogodne okazje. Pod bramką Dżanajewa zrobiło się niebezpiecznie dopiero w 80. minucie, ale rosyjski bramkarz bez najmniejszych problemów poradził sobie ze strzałem głową Mäkitalo. Elfsborg cały czas cierpliwie czekał na okazję do kontry, która definitywnie rozstrzygnie dwumecz i taka nadarzyła się na cztery minuty przed końcem meczu. Teodorczyk poradził sobie z Bouwmanem i wyłożył piłkę stojącemu na wprost bramki rywali Jawo, który na raty pokonał Prihę, pieczętując awans swojej drużyny do kolejnej fazy rozgrywek.

 

23.07.2014

Liga Mistrzów - 2. runda eliminacyjna (2/2)

[FIN] FC Inter Turku - IF Elfsborg [sWE] 2:2 (1:1)

1:0 Mäkelä 14., 1:1 Ishizaki 45., 2:1 Pelvas 48., 2:2 Jawo 86.

 

Dżanajew - Odiah, Björkström, Jönsson (67. Broman), Veliu - Fagercrantz (46. Söderqvist), Abdullai (78. Zecevic) - Ishizaki, Jawo, Hult - Teodorczyk

 

********

 

Szwedzkie kluby w Europejskich Pucharach:

Liga Europy (2. runda el., 2/2) - [LVA] Skonto FC - Malmö FF [sWE] 2:0 => awans Skonto

Liga Europy (2. runda el., 2/2) - [sWE] Helsingborgs IF - FF Jaro [FIN] 2:0 => awans Helsingborga

Liga Europy (2. runda el., 2/2) - [sWE] Gefle IF - SK Slavia Praga [CZE] 2:0 => awans Gefle

Odnośnik do komentarza

Drugą część ligowego sezonu piłkarze Elfsborga inaugurowali meczem przeciwko sensacyjnemu liderowi z Halmstad. Jako pierwsi odważniej zaatakowali goście, ale uderzenie Sævarssona minęło bramkę gospodarzy. W odpowiedzi prawym skrzydłem urwał się Johan Larsson i zagrał idealną piłkę na siódmy metr, gdzie dopadł do niej nabiegający z głębi pola Söderqvist i strzałem bez przyjęcia pokonał Johnssona. Do końca pierwszej połowy to Elfsborg był stroną aktywniejszą, ale graczom z Borås nie udało się udokumentować swojej przewagi zdobyciem kolejnych goli. Po przerwie obraz gry zmienił się diametralnie - na murawie Borås Areny dominowali goście z Halmstad, którzy przejęli całkowitą kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Amerykańsko-polski duet napastników Rolfe - Efir raz po raz zmuszał defensywę Elfsborga do najwyższego wysiłku, a Steindorsson oraz Bassombeng z niezwykłą regularnością posyłali dośrodkowania w szesnastkę gospodarzy. W 57. minucie piłkarzom lidera udało się w końcu przedrzeć przez zasieki obronne ekipy z Borås, a próbujący interweniować Madera musiał ratować się faulem na szarżującym na bramkę Elfsborga Efirze. Do ustawionej na jedenastym metrze piłki podszedł pewnym krokiem Rojas, który uderzył podręcznikowo tuż przy słupku, ale w tym samym kierunku pofrunął Dżanajew i zdołał odbić piłkę przed siebie, a dobitka Rolfe'a poszybowała wysoko nad poprzeczką. Niewykorzystany przez gości rzut karny był w pewnym sensie momentem zwrotnym, gdyż od tej chwili to piłkarze Elfsborga ponownie nadawali ton grze. Gdy w 68. minucie Teodorczyk skorzystał z centry Erikssona i pokonał Johnssona strzałem po ziemi stało się jasne, że tego dnie piłkarzom z Halmstad ciężko będzie o jakiekolwiek punkty. Tym bardziej, że polski napastnik nie zamierzał zwalniać tempa i tuż przed końcem meczu podwyższył na 3:0. Defensywa z Borås rozprężyła się jednak o kilka minut za szybko, co skrzętnie wykorzystali rywale, zdobywając honorowego gola. Sævarsson zagrał prostopadłą piłkę do Wrelego, który oszukał obrońców Elfsborga i samotnie popędził na bramke Dżanajewa. Akurat w tym spotkaniu stracony w takich okolicznościach gol nie bolał aż tak bardzo, ale w przyszłości podobna sytuacja może być znacznie bardziej kosztowna.

 

27.07.2014

Allsvenskan (16/30)

[9] IF Elfsborg - Halmstads BK [1] 3:1 (1:0)

1:0 Söderqvist 9., 2:0 Teodorczyk 68., 3:0 Teodorczyk 85., 3:1 Wrele 89.

 

Dżanajew - Odiah (77. Björkström), Madera, Jönsson, S. Larsson (72. Klarström) - J. Larsson (87. Ishizaki), Eriksson, Söderqvist, Hult - Teodorczyk, Hallenius

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...