Skocz do zawartości

Lista przebojów dla playboyów =)


stefan1984

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki, Brachu, za dobre słowo =)

 

9. Arma-Goddamn-Motherfuckin-Geddon

 

Zanim opiszemy, co działo się wiosną w Europie, wróćmy na krajowe boiska. W ekstraklasie, rzecz jasna, dominujemy, pomimo dwóch porażek w rundzie jesiennej - na inaugurację ligi w Kielcach, oraz w listopadzie w Gdańsku przegrywamy po 1-2. Dajemy również ciała w Pucharze Polski, wykładając się już na pierwszym przeciwniku, w Ząbkach, gdzie miejscowy Dolcan pokazuje zęby i pokonuje nas 3-2 =) Również jesienią 2013 reprezentacja Polski traci szanse na udział w przyszłorocznym święcie futbolu na stadionach w Brazylii, przegrywając wszystkie cztery spotkania z Chorwacją (zwycięzca grupy) i Ukrainą, a wyprzedzając jedynie takich mocarzy jak Cypr, Litwa oraz Wyspy Owcze. Następuje więc zmiana na stanowisku selekcjonera, Wojciecha Stawowego zastępuje Ryszard Tarasiewicz.

 

W przerwie zimowej, jak to mają w zwyczaju na przykład w Realu Madryt, dokonujemy niewielkich zmian. Z FC Kopenhaga przychodzi młody stoper Lasse Andersen, zaś na wypożyczenia odchodzą zbyt starzy na zespół U-21, a zbyt słabi na pierwszy skład pomocnicy: Michał Chrapek (węgierski Debrecen) i Kamil Jeleń (szwedzki AIK Solna).

 

W lidze Europy los przydzielił nam angielskiego średniaka, Everton. Przygotowaliśmy się do spotkania z The Toffees najlepiej, jak się dało, nie grając meczów o stawkę, ani nie mając jeszcze doświadczenia w podejmowaniu rywali po przerwie zimowej. Pierwsze spotkanie odbyło się w Krakowie, przy chłodnej, ale słonecznej pogodzie, 20 lutego 2014. Spotkanie było bardzo wyrównane, cudów w bramce gości dokonywał Tim Howard, zapracowując na miano bohatera spotkania, również niewiele ustępował mu nasz Matej Delac. Skończyło by się zapewne bezbramkowym remisem, gdyby nie sytuacja z 30 minuty, kiedy to w naszym polu karnym sfaulowany został Iker Muniain, a jedenastkę na gola zamienił Diniyar Bilyaletdinov.

 

W rewanżu tydzień później wiał silny wiatr i było deszczowo, u nas nie mógł zagrać kontuzjowany Delac, więc zastąpił go Alan McGregor. Otrzymał najwyższą notę spośród naszych zawodników - 7.0 ale niewielka była to pociecha, skoro cztery razy wyciągał piłkę z siatki. Zostaliśmy zdemolowani, świetne zawody rozegrał Bilyaletdinov, popisując się dwoma golami i asystą, pozostałe trafienia zaliczyli Mikel Arteta i Josh Addison. 0-5 w dwumeczu nie pozostawiało żadnych wątpliwości, który zespół zasługiwał na awans. Po tym spotkaniu uznałem, że nasz stoper Marcelo w lidze nam nie będzie niezbędny i powinien zmienić po raz kolejny otoczenie. Wypożyczyłem go do Zenitu Sankt Petersburg, gdzie od marca do grudnia 2014 rozegrał 25 meczów ligowych, zdobył puchar Rosji oraz poznał podstawy cyrylicy.

 

W tym sezonie wydaliśmy na wzmocnienia ponad 6 milionów euro, ale zainkasowaliśmy za naszych graczy drugie tyle. Jako że podobnie było w każdym okienku transferowym, pojawili się chętni na przejęcie przynoszącego ciągłe zyski klubu. Pierwszym zainteresowanym, jeszcze jesienią 2013 roku, był członek rady nadzorczej, Marek Wilczek, jednak wtedy skończyło się na zamieszaniu u góry, obustronnym rozczarowaniu, i dementowaniu wiadomości w gazetach. Drugim chętnym inwestorem, wiosną 2014 roku, było włoskie konsorcjum reprezentowane przez biznesmena Antonio Giraudo. Po kilkutygodniowych negocjacjach Włosi przejęli klub, zasilając kasę kwotą ponad 20 milionów euro. Prasa donosiła, że nie byłem faworytem nowych właścicieli, chętniej widzieli by na moim miejscu Henryka Kasperczaka, ale postanowiono na razie nie dokonywać gwałtownych zmian.

 

Wiosną w ekstraklasie wystartowaliśmy niezbyt udanie, po remisie w Zabrzu ponieśliśmy porażkę u siebie 0-2 ze Śląskiem. Spotkanie to przyszło zaraz po katastrofie w Lidze Europejskiej, można więc było mówić o kryzysie. Na szczęście wzięliśmy się w garść, wygrywając dwa następne mecze ligowe i gdyby nie remis w Wodzisławiu z Odrą zaliczylibyśmy serię jedenastu zwycięstw z rzędu, a tak to uzbieraliśmy ich jedynie osiem, i skończyła się liga. Jako że zdobyłem mistrzostwo Polski, wyprzedzając Legię i Widzew, pozostawiono mnie na stanowisku. Królem strzelców ekstraklasy został tym razem zawodnik Śląska Wrocław Kamil Biliński, przed naszym Gianmarco Zigonim, który w lidze często był przeze mnie oszczędzany. Za najlepszy transfer sezonu uznano sprowadzenie przez nas za darmo włoskiego weterana, Vincenzo Iaquinty, który w czternastu meczach ekstraklasy zdobył tylko trzy bramki, ale dorzucił 9 trafień w dziewięciu występach w europejskich pucharach. Dziesięć spotkań w lidze zaliczył nasz wychowanek, świetnie się zapowiadający prawy lub środkowy obrońca albo pomocnik Jarek Pawłowski (tu paręnaście miesięcy później, wypożyczony do Liverpoolu, już czterokrotny reprezentant Polski).

Odnośnik do komentarza

10. Chelsea Dagger

 

Latem 2014 roku na brazylijskich stadionach odbyły się dwudzieste Mistrzostwa Świata, niestety bez udziału reprezentacji Polski. W finale gospodarze ulegli Włochom 2-3, w spotkaniu o trzecie miejsce Francuzi pokonali jeszcze niedawno "moje" Wybrzeże Kości Słoniowej 1-0. Najlepszym snajperem turnieju zasłużenie został Alexandre Pato, zdobywca 11 bramek w sześciu występach (nie zagrał w 1/8 finału z Portugalią, we wszystkich innych mistrzowskich grach zdobywał gole), daleko za nim byli Hiszpan David Villa i Seydou Doumbia (WKS) którzy zaliczyli po pięć trafień.

 

My tymczasem wypożyczyliśmy do Atletico Madryt (gdzie będzie grzał ławę, tak samo jak i u nas) bramkarza Allana McGregora, nie przedłużyliśmy kontraktu z staruszkiem Zezeto, który fizycznie wyglądał wręcz katastrofalnie, nawet jak na skrzydłowego. Sprzedałem również dwóch młodych stoperów przysłanych kiedyś tam z akademii, Sypniewskiego oraz Warzychę, którzy wskutek otrzymywania szans na grę w pierwszym zespole osiągnęli szybko apogeum swoich karier, i sztab szkoleniowy oceniał ich jako już nieprzydatnych dla zespołu. Po stronie wzmocnień należy przede wszystkim wymienić zakup Morike Kalle, potężnego środkowego obrońcy, reprezentanta Senegalu, za którego Lyon zainkasował 3,3 miliona euro. Na gwałt był jednak potrzebny godny zastępca Marcelo, który do końca roku kalendarzowego będzie hasał po rosyjskich murawach wskutek niezrozumiałej decyzji władz klubu =) Oprócz tego z myślą o przyszłości sprowadziłem hiszpańskiego błyskotliwego skrzydłowego lub pomocnika, Baska Andera Etxarriego (Real Union, milion euro), oraz Portugalczyka Arnaldo Gomesa, rekomendowanego jako nowy Deco (Braga, 2,3 miliona).

 

Po zwycięstwie 2-0 nad Koroną Kielce zdobyliśmy Superpuchar Polski, następnie w eliminacjach Ligi Mistrzów odprawiliśmy Dinamo Tirana (9-2 w dwumeczu) i jak przed rokiem Crveną Zvezdę Belgrad (3-0 w dwumeczu), by na koniec wakacji wylosować Maccabi Hajfa. Zlekceważyliśmy tego rywala, nic dziwnego więc, że pierwsze spotkanie w Krakowie, pomimo naszej wyraźnej przewagi, zakończyło się remisem 2-2. W Izraelu również dominowaliśmy, ale to rywale w 12 minucie strzelili nam bramkę. Wyrównał dopiero po godzinie gry Łobodziński, ale remis 1-1 nadal premiował zespół rywali. Robiło się coraz bardziej nerwowo, choć byliśmy lepsi, to grzeszyliśmy nieskutecznością. W sumie oddamy 19 strzałów, ale tylko 3 w światło bramki. Na szczęście w trzeciej minucie doliczonego czasu gry Izraelici pękli, i Łobodziński zdobywa swojego drugiego, decydującego o awansie do Ligi Mistrzów gola. A tam przyjemność zmierzenia się z Chelsea, Galatasaray i AS Monaco.

 

Najpierw jedziemy do Turcji, bez Zigoniego, który na cały wrzesień i październik wypadł z gry, zrywając mięsień pachwiny. Gdy Kamil Glik w 30 minucie niezdarnie wpakował piłkę do własnej bramki, większość miejscowych kibiców spodziewała się, że wszystko pójdzie zgodnie z ich przewidywaniami. W drugiej połowie nasza obrona zagrała jednak bezbłędnie, a wszystkie jej pomyłki naprawił bardzo pewny tego wieczoru Matej Delac. Z przodu spisywaliśmy się równie dobrze, udało się wyrównać Łobodzińskiemu, a w 67 minucie w zamieszaniu podbramkowym nasz lewy obrońca, Alberto Morgado zdobył zwycięskiego gola. Później jednak dostajemy dwa razy bolesny łomot. Najpierw w Krakowie dwie zabójcze kontry grającego przez 75 minut w dziesiątką Monaco kończą się bramkami dla rywali, i nic nie wynika z naszej przewagi przez całe spotkanie. Później na Stamford Bridge młody Thimo Meier, występujący w bramce w miejsce niedysponowanego Delaca nie zdołał ocalić nas przed porażką 0-2, ale uchronił przed wyższą, broniąc w wielu trudnych sytuacjach, i oszukując Davida Villę, gdy ten pod koniec spotkania egzekwował rzut karny. Będą z młodego ludzie =)

 

Dwa tygodnie po tych wydarzeniach spotykamy się z Chelsea u siebie. Są już Zigoni i Delac, wypadł za to Alberto Morgado, i na lewej obronie wystąpić musiał jakiś nieopierzony junior. Tymczasem po sześciu minutach prowadzimy... dwa do zera, Petra Cecha pokonują Iaquinta główką po dośrodkowaniu z kornera, i Gianmarco Zigoni po atomowym uderzeniu z dystansu. The Blues atakują, my bronimy się twardo. Może zbyt twardo, tuż przed przerwą z boiska wylatuje nasz lewoskrzydłowy Kolesov. Na drugą połowę wychodzimy mocno defensywnie, ale dzięki temu, oraz fantastycznie broniącemu Delacowi, ataki gości przynoszą skutek dopiero w końcówce, kiedy honorową bramkę dla londyńczyków zdobywa Daniel Sturridge.

 

Następnymi gośćmi pod Wawelem byli piłkarze Galatasaray. Wita ich bramka Iaquinty, wyrównuje, a następnie wyprowadza gości na prowadzenie wpuszczony po przerwie Milan Baros. Na szczęście tuż przed końcem spotkania bramkę na wagę remisu zdobywa nasz wielki talent z Bułgarii, Georgiev. Ostatnie spotkanie, w Monako, kończymy bezbramkowym remisem. Z ośmioma punktami na koncie awansujemy z drugiego miejsca, wiosną powalczymy z rzymskim Lazio.

Odnośnik do komentarza

Dzięki, czasem ciężko coś znaleźć, żeby pasowało do historii =)

 

11. Sto milionów

 

Nim jednak, jak dwanaście lat temu, wczesną wiosną Wisła spotka się z Lazio, opiszmy perypetie w krajowym grajdołku. Mamy już Superpuchar, pora na ligę, gdzie zaczęliśmy od serii sześciu zwycięstw. Aby ostudzić nasze mocarstwowe ambicje po niej przyszła seria pięciu remisów =) Oszczędzając najlepszych zawodników na boje w Lidze Mistrzów dowlekliśmy się do końca rundy jesiennej na pierwszej pozycji, nie uciekając jednak daleko innym zespołom. Przegraliśmy tylko raz, szkoda, że akurat z Legią na wyjeździe. Nasza młodzież odpadła jesienią w Pucharze Polski, pokonując co prawda pewnie, 3-0 Górnika Polkowice, ale w następnej rundzie ulegając nieznacznie, 0-1, Polonii Bytom.

 

Zimą odchodzą dwaj młodzi, niedawno sprowadzeni pomocnicy, którym zainteresowanie mocniejszych klubów szybko zawróciło w głowach: skrzydłowy Hamid Jbarra (do Valladolid za 2,5 mln €) oraz playmaker Thijs Alonso (do Catania za 3,8 miliona). Prawy obrońca Jakub Majewski również pewnego pułapu już nie przekroczy, postanowiłem więc oddać go do Burnley. Także do Premiership, konkretnie do Newcastle odszedł wiecznie niespełniony talent Michał Chrapek - ten akurat wyglądał całkiem nieźle, ale był zbyt mikrej postury jak na środkowego pomocnika w mojej taktyce. Do Tottenhamu z kolei odszedł piekielnie zdolny golkiper Thimo Meier, któremu siedzenie na ławce mogło jedynie zaszkodzić. Tam rozwinie się on wprost fantastycznie, i po kilku latach ocierać się będzie o kadrę reprezentacji Niemiec. Sprowadzamy dwóch obiecujących środkowych pomocników: z Santander dołącza do nas Hiszpan David Alonso, a z holenderskiego Telstar przychodzi Johan Almeida. Poszukujemy jednak przede wszystkim klasowego środkowego obrońcy, partnera dla Morike Kalle, gdyż Kamil Glik (zaklepany od lipca przez Wolfsburg) najpewniejszym punktem zespołu jakoś nie może się stać, a Marcelo co chwilę jest niezadowolony, i domaga się wystawiania na listę transferową. Po fiasku negocjacji z Brazylijczykiem Gersonem Fraga Vieira (Internacionalu Porto Alegre) który wolał walczyć o utrzymanie w Serie A z Torino, uwagę moją przykuł młody, a już prezentujący światową klasę Patrik Vink z Chelsea. Pomimo że był on przede wszystkim defensywnym pomocnikiem, to na środku obrony czuł się prawie tak samo dobrze. Postanowiłem zapłacić żądane 20 milionów euro, ustanawiając transferowy rekord Polski, który chyba długo nie będzie nawet zagrożony.

 

Pierwsze spotkanie z Lazio w Krakowie rozgrywamy 17 lutego 2015r, w chłodzie, przy padającym marznącym deszczu. Nie ma kontuzjowanych Pape Diopa oraz Freddyego Guarina, w środku pola występują "dostojny" Przemysław Kaźmierczak i awaryjnie przestawiony Kamil Glik. Tuż przed przerwą prowadzenie daje nam doświadczony Iaquinta, jest więc dobrze, a faworyzowani Włosi jakoś wcale nie są lepsi. Niestety nie udaje się nam zachować czystego konta u siebie, wprowadzony po godzinie gry Maor Bozaglo w 76 minucie zdobywa wyrównującą bramkę dla gości. W rewanżu trzy tygodnie później Włosi dominują, i choć Matej Delac daje się pokonać tylko raz, wobec nędzy naszych poczynań z przodu zostajemy wyeliminowani.

 

Pozostają boje w ekstraklasie. Wiosną notujemy 11 zwycięstw i dwa remisy, zero porażek, nic więc dziwnego, że ligę wygrywamy w cuglach, o 18 punktów przed Śląskiem Wrocław. Najlepszym strzelcem ekstraklasy został urodzony w Nigerii reprezentant Sudanu Endurance Idahor z Polonii Warszawa. Wart ogromne pieniądze Vink wystąpił we wszystkich meczach, i grał naprawdę dobrze, w trzynastu spotkaniach dostał średnią ocen 7,17, raz udało mu się trafić do siatki. Jednak jego sprowadzenie mocno nadwerężyło klubowy budżet, a za 200 tysięcy euro miesięcznie, jakie inkasuje, można by utrzymać kilku zawodników tej klasy. Dobrze było by go gdzieś po cichu opchnąć, ale wyłożonych pieniędzy raczej się nie odzyska...

Odnośnik do komentarza

12. Dzień Zwycięstwa

 

Latem 2015 roku oszczędzamy więc na wydatkach, z FC Kopenhaga przychodzi na zasadzie wolnego transferu dobrze zbudowany snajper, mogący również grać na prawym skrzydle lub jako playmaker, reprezentant Senegalu Dame N'Doye, a z Chelsea, również za darmo, prawy obrońca Szkot Gordon Dunbar. Serb Dusan Kovac, obiecujący lewy obrońca, podobno zawodzący jednak w grach o stawkę, przychodzi po wygaśnięciu kontraktu z Vojvodiną Nowy Sad, a jedynym transferem gotówkowym był zakup młodego snajpera, Peruwiańczyka Jorge Alvy ze Sportingu Cristal Lima. Do Wolfsburga za trzy miliony euro sprzedajemy Kamila Glika, oraz wypożyczamy starych, wysoko opłacanych snajperów, którzy przy N'Doye i Zigonim i tak za wiele by nie pograli, swoje szanse miała w końcu dostawać przede wszystkim młodzież. I tak: Mohammedowi Tchite fundujemy wycieczkę do Meksyku (America MEX), a Łobodzińskiemu do Belgii (Racing Genk). Do rumuńskiego Vaslui odchodzi niespełniony chyba nieco talent, snajper Sebastian Leszczak, który od szesnastego roku życia w ciągu sześciu wspólnie spędzonych lat pod moją wodzą rozegrał 59 spotkań ligowych, w których zdobył 9 bramek. Trochę szkoda mi było go sprzedawać, ale stał się już zbyt stary na regularną grę w rezerwach, a w Wiśle grał by tylko okazjonalnie. Młody, wszechstronny wychowanek Jarosław Pawłowski zostaje również wypożyczony, powiedzmy że na staż, do Liverpoolu. Rozegrał tam kilka spotkań w Premiership, potrenował i pokopał piłkę ze słynnymi zawodnikami, po prostu zebrał doświadczenia, które wkrótce na pewno zaprocentują. Jako zawodnik Liverpoolu bliżej miał też do reprezentacji Polski, w której podczas okresu wypożyczenia wystąpił czterokrotnie. O skali jego talentu niech świadczy fakt, że za wypożyczenie na cały sezon Anglicy gotowi byli przelać nam okrągły milion euro, ja jednak pragnąc zapewnić sobie możliwość ściągnięcia piłkarza w razie potrzeby z powrotem zrezygnowałem z zapłaty. Ostatecznie nie skorzystałem ani z pieniędzy, ani z zawodnika =)

 

Górnika Zabrze pokonujemy w spotkaniu o Superpuchar skromnie, tylko 1-0 po trafieniu debiutującego w meczach o stawkę N'Doye. W eliminacjach Ligi Mistrzów wygrywamy u siebie w pierwszym spotkaniu 3-0 z węgierskim Debreczynem, by o mały włos nie skompromitować się w rewanżu, gdzie ulegamy rywalom 0-2. Po takim otrzeźwieniu już pewnie, dwa razy po 4-1 ogrywamy Hajduka Split i meldujemy się w fazie grupowej, gdzie rozlosowywani już z trzeciego koszyka trafiamy na FC Groningen, Fenerbahce Stambuł i Manchester United.

 

Holenderski zespół przygodę z Ligą Mistrzów zaczyna od wizyty w Krakowie. Mamy przewagę, co potwierdza już w piątej minucie bramką Zigoni. Po tym trafieniu moi piłkarze spoczywają jednak na laurach, i w 79 minucie ambitnie grający Holendrzy doprowadzają do wyrównania. Później jedziemy do Turcji. Tu z kolei na zmianę po dwa razy wyciągają piłkę z siatki bramkarze: Volkan Demirel i grający u nas z konieczności Alan McGregor. Po drugiej bramce dla Turków przychodzi więc kolej na gola dla Wisły, w 86 minucie zwycięstwo daje nam N'Doye.

 

Teraz dwumecz z Czerwonymi Diabłami. Na Old Trafford może już zagrać Delac, jest on najlepszy w naszych szeregach, ale w trzydziestej minucie przegrywamy już 0-3 po dwóch trafieniach Wellbecka i jednym Rooneya. W przerwie udaje mi się wykrzesać w piłkarzach zapał do dalszej walki, nie zostajemy dzięki temu rozgromieni, ale odpowiadamy tylko jednym trafieniem Romana Kolesova. W Krakowie "na dzień dobry" bramkę zdobywa Rooney, w siódmej minucie wyrównuje Zigoni. Manchester United ma jednak na środku obrony Turka Omera Topraka, który tego wieczoru przeszedł samego siebie, zawalając obydwa gole dla Wisły - na kwadrans przed końcem spotkania zwycięską bramkę zdobywa wprowadzony trzy minuty wcześniej młody Andriy Shevchuk. Później wyjazd do Groningen. Szybko obejmujemy prowadzenie po trafieniu Zigoniego, ale z karnego wyrównują Holendrzy, w dodatku nasz włoski gwiazdor w osiemnastej minucie z kontuzją opuszcza plac gry. Na szczęście po przerwie wszystko wychodzi nam lepiej. Dwie wrzutki wprowadzonego dopiero wtedy Kirma, i jedno podanie wpuszczonego za Zigoniego Shevchuka na hat-tricka zamienia N'Doye, opuszczamy więc Niderlandy z okazałym zwycięstwem oraz zapewnionym awansem do fazy pucharowej. A jako że to jednak polski klub prowadzony przez polskiego menadżera, ostatnie, dość wyrównane spotkanie z Fenerbahce u siebie przegrywamy już 1-2. W losowaniu jakiś były zawodnik pełniący rolę sierotki okazał się dla nas łaskawy i zamiast rzucać w nieznane, pokierował Wisłę do często odwiedzanego przez moich zawodników Manchesteru. Tym razem zmierzymy się jednak z City.

Odnośnik do komentarza

13. Idą Święta

 

W Nowy Rok dołącza do nas jedynie młody Austriak Phillip Ritzmaier, wyrwany za 50 tysięcy euro z First Vienna 1894, którego scouci rekomendują jako następcę zbliżającego się do trzydziestki Freddyego Guarina, a na wypożyczenie do Metalurga Donieck odchodzi młody snajper Andriy Shevchuk, który przez trzy sezony pobytu w Polsce marnował się w rezerwach, i choć ostatniej jesieni umiejętnie wykorzystał dane mu szanse, zdobywając pięć bramek w 14 występach na wszystkich frontach, to na Ukrainie podczas rundy wiosennej był ważnym ogniwem swojego zespołu, w 12 występach trafiając 11 razy do siatki rywali.

 

Ekipa Manchesteru City na początku 2016 roku była w sporym kryzysie, w tabeli Premiership tkwiła w wyższej części stanów średnich, ale na pewno nie mogliśmy oceniać naszych rywali porównując zajmowane pozycje w ligach. W pierwszym spotkaniu, rozegranym dwa dni po walentynkach obydwa zespoły wyszły ostrożnie, pełne respektu dla przeciwnika. Spotkanie przypominało raczej piłkarskie szachy, mało było spięć pod bramkami, dominowała asekuracja i walka o piłki w środku pola. Może gdybym zdecydował się nieco odważniej zaatakować, udało by się odnieść zwycięstwo, a może nadziali byśmy się na kontratak rywali. Tak się jednak nie stało, po meczu w Krakowie zakończonym bezbramkowym remisem szanse awansu wciąż były równo rozłożone. W rewanżu, w Dzień Kobiet, niesieni dopingiem prawie 50 tysięcy fanów The Citizens dominują od samego początku do końca spotkania. Matej Delac jednak broni jak w transie, był to zdecydowanie jego dzień, obserwatorzy piali z zachwytu nad klasą chorwackiego golkipera. Gdybyśmy byli nieco groźniejsi z przodu, wyżej notowani rywale mogli by żegnać się z rozgrywkami, ale stwarzając trzy okazje do zdobycia bramki trudno myśleć o awansie... Niestety, w 63 minucie Carlos Tevez uderza nie do obrony, zdobywając jedynego gola w trwającym 180 minut dwumeczu, i kończy nasz piękny sen.

 

Pozostaje więc liga i Puchar Polski. Ekstraklasę wygrywamy w stylu jeszcze lepszym niż przed rokiem, zapewniając sobie mistrzostwo Polski pierwszego kwietnia. Przegraliśmy tylko jedno spotkanie, z Widzewem w Łodzi, i zremisowali również tylko raz, w 12 kolejce w Bełchatowie. Po tym meczu wygrywamy już wszystko. Jeszcze w drugiej kolejce, gdy podejmowaliśmy Polonię Warszawa, miało miejsce ciekawe wydarzenie - po dwóch czerwonych kartkach dla gości, wskutek kontuzji innych zawodników, kończą oni spotkanie w ósemkę. Górnika Zabrze na pożegnanie rundy jesiennej pokonujemy 2-1 dzięki dwóm bramkom samobójczym (decydująca - trzy minuty po dziewięćdziesiątej minucie) jakie strzelili sobie rywale. Ciężko będzie poprawić ten rekord, 85 punktów na 90 możliwych, 27 oczek przed drugą w tabeli Legią Warszawa. Najlepszymi strzelcami byli dwaj moi zawodnicy: Gianmarco Zigoni o dwa trafienia wyprzedził partnera z linii ataku, Dame N'Doye. Puchar Polski również był nasz, choć tu jedynie można się zainteresować spotkaniem finałowym, gdzie na Stadionie Narodowym w Warszawie, przy 55-tysięcznej widowni dajemy ładny spektakl, wygrywając z Lechem 5-2.

Odnośnik do komentarza

14. We Didn't Start the Fire

 

 

 

Latem 2016 roku na włoskich stadionach rozegrano finałowy turniej Mistrzostw Europy. Zabrakło na nim reprezentacji Polski, która w grupie nie zdołała wyprzedzić Anglii, a w barażach uległa Rosji. Nie zmieniono jednak selekcjonera, pozostał nim nadal Ryszard Tarasiewicz. Mistrzami Europy zostali Francuzi, po pokonaniu w finale 3-1 Niemców. Królami strzelców zostali zawodnik złotych medalistów Mehdi Abeid, oraz Serb Aleksandar Zarkovic, zdobywcy pięciu goli.

 

W Krakowie tymczasem udało się znaleźć kupca na ciągnącego w dół nasze finanse Patrika Vinka. Angielski Bolton Wanderers wyłożył co prawda jedynie 6,5 miliona euro, ale zaoszczędzone na płacy Holendra fundusze pozwoliły uzyskać zgodę zarządu na zatrudnienie klasowych zawodników. Z wolnego transferu przyszedł niewysoki, ale waleczny i wytrzymały pomocnik o inklinacjach do gry w defensywie, Hiszpan Juan Manuel, ostatnio zawodnik Manchesteru United. Również szwajcarski młody perspektywiczny golkiper Eldin Jakupi po wygaśnięciu umowy z FC Basel dołączył do krakowskiego zespołu, a ostatnim wzmocnieniem w letnim okienku było wypożyczenie ze Śląska Wrocław obustronnego bocznego obrońcy, jednego z najlepiej rokujących młodych graczy w Polsce, Daniela Maciejewskiego. Umowa wypożyczenia na wypadek gdyby grajek bardzo nam się spodobał zawierała opcję pierwokupu, ale zdradzę już, że nie skorzystaliśmy z niej.

 

Odszedł Kamil Grosicki - nie mogąc wywalczyć sobie miejsca ani na obydwu skrzydłach, ani w ataku, został sprzedany do Aarhus GF za niemałą w duńskim futbolu kwotę 2,3 miliona euro. Arnaldo Gomes, Dusan Kovac oraz David Alonso - trójka utalentowanych graczy, którzy nie mieścili się nawet na ławce pierwszej drużyny, a byli zbyt wiekowi na zespół U-21 odeszli odpowiednio do Benfiki Lizbona, FC Porto i Racingu Strasburg za łącznie 4 miliony euro. Z kolei staruszek Wojciech Łobodziński został wypożyczony do Młodych Chłopców z Berna, gdzie zakończył karierę piłkarską, wrócił do kraju i po epizodzie w sztabie trenerskim Wisły odszedł do Górnika Zabrze. Obiecujący łapacz piłek Luis Manuel powędrował na wypożyczenie do Santander, gdzie dziesięciokrotnie pojawi się na boisku. Nasz wychowanek, posiadający również niemiecki paszport Andre Bartsch, lansowany jako nowy Simon Rolfes (a to mi komplement...) po dwóch sezonach, w których okazjonalnie pojawiał się na boisku, został na rok zawodnikiem włoskiej Genoi, zaliczając 12 występów w Serie A. Wreszcie młody snajper Andriy Shevchuk drugi z rzędu sezon powędrował na Ukrainę by gwiazdorzyć do Metalurga Doniec - 25 meczów i 17 goli w lidze.

 

Tak przebudowana armada na otwarcie sezonu wygrywa Superpuchar Polski, pewnie, 4-1, pokonując Lecha Poznań. Następnie w eliminacjach Ligi Mistrzów ogrywamy białoruskie Dinamo Mińsk oraz szwedzki AIK Solna, by zostać dolosowanym do grupy z Romą, Villarrealem i Niceą.

 

Otwarcie zmagań w rundzie grupowej, w Krakowie z Romą zaczyna się dla nas optymistycznie - z boiska w 10 minucie wylatuje kapitan Rzymian Daniele De Rossi. Ilość zawodników wyrównuje się tuż przed przerwą, gdy boisko opuszcza nasz kapitan, Freddy Guarin. Jakby nietypowych emocji było mało, w 81 minucie goście otrzymują rzut karny, ale Serginho go marnuje i spotkanie kończy się bezbramkowym remisem. Następnie jedziemy do Castellon, gdzie w 11 minucie nieoczekiwanie prowadzimy aż 2-0 po dwóch udanych uderzeniach Zigoniego. Przez następne osiemdziesiąt minut tylko raz zagrozimy bramce rywali, jednak Diego Lopeza nie uda się już pokonać. Jego partnerzy z pola utrzymali bojowego ducha, walczyli zawzięcie, grali dobrze, no i później tylko oni trafiali do bramki. Niestety aż trzykrotnie... Później podejmujemy teoretycznie najsłabsze OGC Nice, któremu po bramce wrzucają dwa nasze wieżowce z linii ataku - N'Doye i Zigoni, trzeciego gola daje nam bramkarz rywali David Ospina, a tuż przed końcem zawodów z boiska wylatuje zawodnik gości Anthony Annan. Rewanż na Lazurowym Wybrzeżu jest już jednak trudniejszym spotkaniem, które remisujemy 2-2 dzięki w obu przypadkach wyrównującym trafieniom N"Doye i Kirma. W dwóch ostatnich spotkaniach, w Rzymie z Romą i w Krakowie z Villarrealem nie strzelamy żadnej bramki, a tracimy jedną, na Stadio Olimpico i z dorobkiem sześciu punktów teleportujemy się do Ligi Europy, gdzie znowu trafiamy na klasowego rywala, tym razem włoskie Citta di Palermo.

Odnośnik do komentarza

15. No Pasaran

 

 

 

W przerwie zimowej sprowadzamy za 2 miliony euro silnego snajpera, Austriaka Simona Metznera, który nie odnalazł się w Manchester City. Drugim wzmocnieniem, ale już z myślą o przyszłości, było pozyskanie z rezerw Betisu obiecującego golkipera Erica Villegasa. Do Utrechtu odchodzi wciąż młody, ale raczej bez szans na zrobienie kariery pod Wawelem defensywny pomocnik Johan Almeida. Tak więc tym razem postawiłem na spokój i zgranie ponad wszystko. Ze sztabu szkoleniowego wypuściłem szkolącego u nas juniorów Clebera, który już latem miał ofertę samodzielnego poprowadzenia Podbeskidzia Bielsko - Biała, ale wówczas kibice prosili, by zatrzymać w klubie jednego z ich ulubieńców. Zimą jednak postanowiłem dłużej nie hamować kariery brazylijskiego internacjonała, który jakimś wybitnym fachowcem według mojej oceny wcale nie był, pozwoliłem mu więc zostać trenerem w Górniku Zabrze, skąd po mniej więcej roku odszedł, już na stanowisko menadżerskie, do Arki Gdynia. W tym samym dniu, 27 lutego 2017 roku pracować na własny rachunek w Odrze Wodzisław odszedł również inny nasz trener, Ireneusz Jeleń. Blisko rodzinnego domu nie będzie mu się jednak szczęśliwie wiodło, po czternastu miesiącach zastąpi go kolejny z moich współpracowników, Rafał Murawski.

 

Pierwsze spotkanie w wiosennej fazie Ligi Europejskiej z Palermo rozgrywamy na własnym stadionie, przy ulewnie padającym deszczu. Emocji nie brakowało, obydwie drużyny zaprezentowały się bardzo dobrze pomimo trudnych warunków, ale obaj bramkarze byli fantastycznie dysponowani i kibice nie zobaczyli żadnej bramki. W rewanżu przewagę mieli już Włosi, a trzykrotnie w protokole meczowym wyróżnione zostało nazwisko Mauricio Isla - pierwszy raz za jedyną bramkę w meczu (54 minuta), później za dwie żółte kartki (69 i 81 minuta). Trzeci raz z rzędu odpadamy z europejskich pucharów po przerwie zimowej remisując pierwszy mecz u siebie i ponosząc jednobramkową porażkę w drugim, na wyjeździe... Tym samym nie udaje nam się powtórzyć wyczynu Legii Warszawa, która jako ostatni polski klub wygrała wiosenny dwumecz w europejskich pucharach, eliminując Sampdorię Genua, już 26 lat temu.

Odnośnik do komentarza

16. Omamy

 

 

 

Po odpadnięciu z Ligi Europy do Flamengo Rio de Janeiro wypożyczam naszego stałego podróżnika, stopera Marcelo, który nieco wcześniej, bo na początku lutego został uprawniony do gry w reprezentacji Polski. W czerwcu powołanie do naszej drużyny narodowej prowadzonej przez Ryszarda Tarasiewicza przyjmie lewy obrońca Alberto Morgado, a w końcu następnego sezonu na grę w biało - czerwonych barwach zdecyduje się także nasz włoski snajper Gianmarco Zigoni.

 

Odpadnięcie z Ligi Europy nie musiało okazać się największą katastrofą, jaka spotkała nas w tym sezonie. Oto wskutek zmiennej formy w rozgrywkach ligowych, gdzie potrafiliśmy wygrać jeden mecz różnicą kilku bramek, by następny z trudem zremisować, w przedostatniej kolejce mieliśmy dwa punkty przewagi nad goniącą nas wytrwale Legia Warszawa. Oraz wyjazd na ich stadion w trzydziestej kolejce, który wobec takiego obrotu spraw okazał się być spotkaniem o tytuł mistrzowski. Podobnie jak w finale mundialu w 1950 roku nam wystarczał remis, Legia musiała wygrać. Pierwszą połowę kończymy prowadząc 1-0 po bramce naszego ciągle tylko super utalentowanego bułgarskiego snajpera Georgieva. Dowodzący rywalami Dariusz Dudka ma w szatni jednak swój kwadrans, po zmianie stron Legioniści wychodzą wyraźnie odmienieni, w kolejne piętnaście minut aplikując moim zdziwionym takim obrotem sprawy zawodnikom trzy gole, nie dopuszczając do straty żadnego. Był to chyba najczarniejszy dzień w mojej dotychczasowej karierze szkoleniowej, Legia Warszawa w ostatniej kolejce sezonu przeskakuje Wisłę w tabeli, przerywając serię sześciu naszych kolejnych tryumfów. Królem strzelców, po zdobyciu 29 goli w 25 występach zostaje nasz wspaniały Zigoni, najlepszym asystentem w lidze został nasz Freddy Guarin, z 22 ostatnimi podaniami prawie dublując kolejnego w klasyfikacji Macieja Iwańskiego z Legii, a pierwszych sześciu najcelniej podających piłkarzy ligi to także gracze Białej Gwiazdy. Ale to wszystko na nic, skoro w ostatecznym rozrachunku najlepszą drużyną okazuje się ekipa z Łazienkowskiej, której nie zdołaliśmy pokonać również na własnym boisku, jeszcze jesienią bezbramkowo remisując. Zdemolowanie cztery dni później w finale Pucharu Polski 4-0 zespołu Lechii Gdańsk niewiele nas mogło pocieszyć, tak samo jak nawiązanie tuż po zakończeniu sezonu współpracy z londyńską Chelsea.

Odnośnik do komentarza

17. Better of alone

 

 

 

Dostałem latem 2017 roku dwie wiadomości na pocieszenie. Pierwsza: nasz goleador Zigoni został trzecim snajperem w wyścigu o europejski Złoty But (43,5 punktu za 29 goli w lidze), za Serio Aguero z Atletico Madryt (50 punktów za 25 goli) oraz Stevenem Fletcherem z Burnley (44 punkty za 22 gole). Druga wiadomość - hulaj dusza, piekła nie ma - polska ekstraklasa, dzięki naszym dotychczasowym przeprawom, dostała dwa miejsca w eliminacjach Ligi Mistrzów.

 

Właśnie z myślą o tych rozgrywkach zwabiam pod Wawel występującego dotychczas ze swym Charlton Athletic na zapleczu angielskiej Premiership gladiatora o końskim zdrowiu Jonjo Shelvey'a. Przybyli również: silny snajper Francisco z rezerw Barcelony, charyzmatyczny pomocnik pochodzący z Kraju Gejzerów, słynący z dalekich wyrzutów piłki rękoma Arnor Gunnarsson, któremu znudziła się bylejakość Coventry City, oraz skrzydłowy Franck Songo'o, Kameruńczyk z FC Kopenhaga. Zespół młodzieżowy zasilili natomiast: lewy obrońca Kuleshov, Rosjanin z Rubina Kazań, lansowany jako nowy Ronaldo albo Ricardo Oliveira snajper Ze Luiz z brazylijskiego AS Arapiraquense, pomocnik Grzegorz Błażejewski z Odry Wodzisław oraz tunezyjski stoper Aymen Kcharem. Sprowadzenie tych zawodników kosztowało mnie w sumie 8,9 miliona euro, nie licząc prezentów dla graczy zachęcających do złożenia podpisów pod kontraktami. Ale było nas stać, po jednym sezonie w Wiśle do Newcastle United za 10 milionów euro sprzedaliśmy pozyskanego za darmo hiszpańskiego pomocnika Juana Manuela, który u mnie jakoś z racji mikrej postury nie odgrywał wiodącej roli, choć te 20 spotkań w lidze uzbierał. Na Ukrainę pozwoliłem odejść "za zasługi" wiekowemu Przemysławowi Kaźmierczakowi (drugoligowa Tawrija Symferopol), ale po roku powróci on do Polski, by 9 meczami w barwach Łódzkiego Klubu Sportowego zakończyć karierę dopiero w 2018 roku. Pape Diop na ukoronowanie kariery odszedł do FC Koeln, legenda klubu, Andraż Kirm, który w ciągu ośmiu sezonów spędzonych pod Wawelem rozegrał 180 spotkań w lidze, zdobywając w nich 31 goli - do Blackburn Rovers. Poważnym osłabieniem było odejście stopera Morike Kalle, który uparł się by pozwolić mu na transfer do Wigan, na szczęście za jego odejście otrzymaliśmy 9,5 miliona euro, a z wypożyczenia do Flamengo powrócił Marcelo. Pozbywam się również dwóch golkiperów, którym Matej Delac nie pozwolił za wiele pograć: młody Eldin Jakupi odchodzi do portugalskiego Sportingu, stary Allan McGregor do Evertonu. Trzeci sezon z rzędu na wypożyczeniu do Metalurga Donieck spędzi utalentowany Andriy Shevchuk, również nasz nadal młody i nadal tylko obiecujący snajper z Bułgarii, Georgi Georgiev zaczyna marzyć o grze w lepszych ligach, wypożyczam go więc do Schalke.

 

W spotkaniu o Superpuchar rewanżujemy się Legii za odebranie nam tytułu mistrzowskiego, wygrywając pewnie 3-0. W eliminacjach Ligi Mistrzów trafiamy na tę trudniejszą ścieżkę, dla zespołów które nie były mistrzami w silniejszych ligach. Ogrywamy Anderlecht Bruksela (2-1 w dwumeczu) i Getafe (3-1, dwie bramki po kornerach zdobywa Marcelo). W nagrodę dostajemy miejsce w fazie grupowej, obok PSG, Interu Mediolan oraz Spartaka Moskwa. Dwóch drużyn w tej fazie Ligi Mistrzów niestety Polska nie będzie mieć - stołeczna drużyna raczej szczęśliwego losowania nie zaliczyła - dwukrotnie ulega mistrzom Portugalii, Benfice Lizbona, później w walce o fazę grupową Ligi Europy wpada na Liverpool i czterema porażkami kończy, jeszcze w sierpniu, przygodę w Europie.

Odnośnik do komentarza

18. Oops!... I did it again

 

 

 

My tymczasem idziemy jak burza, na otwarcie zmagań wrzucamy u siebie trzy gole paryżanom, tracąc jednego dopiero w końcówce meczu. Później jedziemy do Moskwy i również nasza wizyta tam kończy się skandalem, jednak nieco innym niż pamiętna wyprawa Oleksego z maja 1995 roku. Otóż na oczach ponad 30 tysięcy widzów demolujemy gospodarzy, wygrywając aż 5-0. Te dwa zwycięstwa odnosimy w dodatku bez udziału naszego supernapastnika, który prawie całą jesień zmagał się z kontuzją biodra, jakiej doznał w rewanżu z Getafe 30 sierpnia. We wszystkich rozgrywkach na arenie międzynarodowej w tym sezonie ulubieniec naszych kibiców nie zdobędzie zresztą żadnej bramki, a wiosną również trapić go będą kontuzje i łącznie zaliczy w ekstraklasie 16 spotkań, okraszonych sześcioma golami. Na szczęście sprowadzony latem Francisco, zawodnik o podobnej charakterystyce, przymierzany do roli zmiennika, da radę godnie go zastąpić.

 

Po radosnym powrocie z Moskwy wpadamy na Inter Mediolan. I tu już tak różowo nie jest, najpierw u siebie przegrywamy 0-3, a antybohaterem staje się nasz wychowanek, urodzony w Krakowie młodzieżowy reprezentant Niemiec Andre Bartsch, który popełnia w polu karnym faul taktyczny, osłabiając zespół i prokurując rzut karny dla rywali. na San Siro prezentujemy się niewiele gorzej, tracąc wszystkie cztery bramki do przerwy, nie strzelając żadnej. Później wyjazd do Parku Książąt, którzy tamtego wieczora byli wyraźnie lepsi, ale grzeszyli nieskutecznością - na 22 strzały celne były cztery, niestety jeden, z 87 minuty, okazał się dla nas śmiertelny. W ostatnim spotkaniu zremisowaliśmy u siebie 1-1 ze Spartakiem, co dało nam awans dalej, z drugiego miejsca, gdzie czekał już Real Madryt.

 

Zimą sprowadziłem tylko czterech osiemnastolatków do zespołu U-21, za łączną kwotę 3,4 miliona euro, a odesłałem do Wigan utalentowanego bułgarskiego snajpera, który jesienią był wypożyczony do Schalke, w ten sposób niesforny Georgiev może nie zrobił w Polsce takiej kariery, jakiej się spodziewałem sprowadzając go trzy lata wcześniej, ale zainkasowaliśmy za niego ponad 10 milionów euro. Do Bayernu Monachium sprzedałem również naszego wychowanka, zaledwie szesnastoletniego stopera Tomasza Ulatowskiego. Zdążył zagrać cztery spotkania w rodzimej ekstraklasie, a postanowiłem go oddać (za 2,9 miliona euro) ponieważ trenerzy raportowali o jego kruchej budowie i podatności na kontuzje.

 

Wreszcie w lutym przyjeżdża do Krakowa Real Madryt. Największy as Królewskich, Portugalczyk Cristiano Ronaldo jest dokładnie pilnowany, ale w czternastej minucie po rzucie rożnym dla rywali w powstałym zamieszaniu w naszym polu karnym pakuje piłkę do siatki obok bezradnego Delaca. Spotkanie jest w miarę wyrównane, ale porażka 0-1 fatalnie rokuje przed rewanżem w Madrycie, nakazuję więc w końcówce drugiej połowy ryzykanckie ataki. Niestety tym razem goście to wykorzystują, w czasie doliczonym przez arbitra drugą bramkę dla przyjezdnych zdobywa Karim Benzema. Na rewanż jedziemy już bez presji, zachęcam zawodników do walki, ale chyba wiedzą że sam nie do końca wierzę w to, co mówię. Tymczasem w trzydziestej minucie... wyrównujemy stan dwumeczu: najpierw po kornerze bitym przez Shelvey'a trafia nasz stoper Marcelo, później dośrodkowanie z lewej strony Romana Kolesova wykańcza Francisco. Gramy cały czas tak samo, ostrożnie, ale nie murujemy bramki, by w odpowiednim momencie mieć możliwość zadania decydującego ciosu. Zdziwieni gospodarze atakują coraz odważniej, ale bez powodzenia, czas ucieka, dogrywka coraz bliżej. W końcu wciskają, w 72 minucie mocnym strzałem z dystansu zaskakuje naszego bramkarza Gonzalo Higuain. Nam do wyrzucenia rywali z rozgrywek wciąż wystarcza jedna bramka, rzucam więc w ciągu ostatnich dziesięciu minut wszystkie siły na połowę rywala. Bez rezultatu, więcej goli nie padło. Wstydu może nie przynosimy, ale ta druga bramka stracona u siebie, głównie przez moją głupotę, jeszcze nieraz odbije mi się czkawką.

Odnośnik do komentarza

Chciałem go właśnie zatrzymać, tylko on co chwilę marudził, że szuka nowych wyzwań :) dlatego go często wypożyczałem gdy już nie graliśmy w Europie i nie był niezbędny. Sprzedać go się średnio opłaca, jest klauzula że 30% transferu zostanie przekazana stronie trzeciej (czyli wyparuje). Jestem w grze o sezon do przodu, ma 32 lata, 3 mecze w reprezentacji Polski, a oprócz polskiego i portugalskiego zna podstawy francuskiego, włoskiego i rosyjskiego i ma mnóstwo ulubieńców z różnych krajów, będzie fajnym scoutem :)

Odnośnik do komentarza

19. Working Class Hero

 

 

 

W lutym sprzedaję młodego peruwiańskiego snajpera Diego Alvę do Odry Wodzisław, która w ten sposób oddała nam, z nawiązką, pieniądze jakie zapłaciliśmy im wcześniej za utalentowanego pomocnika Grzegorza Błażejewskiego. W marcu wypożyczam do Esperance Tunis jakiegoś młodego stopera z Tunezji, którego nazwisko i tak nie jest istotne, ponieważ ważniejszy jest fakt, że menadżerem tego afrykańskiego potentata okazuje się być Adam Nawałka, z którym jeszcze z lat 2009-2016, gdy prowadził Górnika Zabrze, mamy przyjacielskie układy.

 

Na krajowym podwórku już nie mamy sobie równych, liderujemy praktycznie od początku do końca rozgrywek, na zakończenie rundy jesiennej ponieśliśmy jedyną porażkę w sezonie, ulegając na wyjeździe 0-1 chorzowskiemu Ruchowi, w barwach którego fantastyczne zawody, nagrodzone notą 8,0 rozegrał golkiper Radosław Kuć. Wiosną, po odpadnięciu z Ligi Mistrzów, zazwyczaj roznosimy rywali bez większego wysiłku, kończąc rozgrywki na pierwszym miejscu, siedemnaście oczek przed broniącą tytułu Legią Warszawa. Najlepszym strzelcem został legionista Jakub Kosecki, drugi był nasz stoper Marcelo, któremu jak nigdy dotąd wychodziło regularne strzelanie bramek po dośrodkowaniach z kornerów. Zdobyliśmy również Puchar Polski, wygrywając w drodze do finału wszystkie spotkania, a na Stadionie Narodowym w Warszawie ogrywając Lecha Poznań w stosunku 2-1. Poznaniakom nie mógł wygrać tego spotkania golkiper Mateusz Łobaczewski, za tamten występ jednak dostał od ekspertów rewelacyjną notę 8,4. W trakcie rozgrywek pozwalam odejść popracować na własny rachunek do Górnika Zabrze mojemu trenerowi Sebastianowi Mili, zaś Radosław Sobolewski zatęsknił za rodzinnymi stronami, nie miałem więc sumienia powstrzymywać go przed pracą w sztabie trenerskim Jagiellonii Białystok. Po rozegraniu na własnym boisku ostatniego spotkania w sezonie rozpoczęły się również prace nad rozbudową stadionu przy Reymonta, w dwa miesiące powstać ma dodatkowych 1320 miejsc siedzących, co spowoduje zaokrąglenie pojemności obiektu do 35 tysięcy, a kosztorys prac przewiduje konieczność wydania ponad miliona euro. Pewnie się szybko zwróci...

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

20. Strange

 

 

 

Latem 2018 roku na hiszpańskich stadionach najlepsze zespoły z całego globu zagrały w turnieju o Puchar Świata FIFA. Czempionat wygrali Włosi, odnotowując komplet siedmiu zwycięstw, w tym finałowe 1-0 nad Urugwajem po bramce Mario Balotellego. Trzecie miejsce wywalczyli Francuzi, pokonując w "małym finale" czarnego konia z Czarnego Lądu, czyli ekipę Mali, w której to szeregach można było oglądać najlepszego snajpera turnieju, zdobywcę ośmiu goli, Cheick'a Diabate. O jedną bramkę gorsi byli: Francuz Karim Benzema oraz Urus Edinson Cavani. Reprezentacja Polski turniej obejrzała na telebimach lub w telewizji, ponieważ nasi piłkarze nie dali rady w eliminacjach bezapelacyjnie najlepszej Holandii oraz... Gruzji, która jednak w barażach została zmieciona przez Francuzów, inkasując w dwumeczu 7 goli, a nie strzelając żadnego. Aż dziwne, że Ryszard Tarasiewicz zachował stanowisko, pomimo braku jakiegokolwiek sukcesu odkąd został selekcjonerem jesienią 2013 roku =)

 

Pod Wawelem w tym samym czasie pojawia się sprowadzony z Evertonu za 4 miliony euro "obustronny" skrzydłowy, Hiszpan Sergio Marti. To klasowy zawodnik, który jakoś nie mógł zaistnieć na żadnym ze skrzydeł angielskiej drużyny i został wystawiony na listę transferową. Oprócz niego kupuję trzech młodzieńców, zarekomendowanych przez nasz wywiad: z Holandii przybywają boczni obrońcy: Bouwers i mający marokańskie korzenie Allaoui, a z dalekiego RPA dołącza wyróżniający się szybkością oraz posiadaniem również brytyjskiego paszportu stoper David Sangweni. Sprowadzam także dwóch hiszpańskich stoperów albo, w razie potrzeby, lewych obrońców: za darmo przychodzi 33-letni Sergio Diaz, a za 5 milionów euro ze Sportingu Gijon sprowadzam młodego, już dobrego, a nadal perspektywicznego Avelino. Rozstajemy się za to z wychowankiem Mariuszem Gulem, który co prawda okazał się zbyt słaby na nasz pierwszy zespół, ale w Odrze Wodzisław Rafał Murawski uczynił z niego napastnika co się zowie. Za 5 milionów euro wciskamy obłożonemu podobno jakąś cygańską klątwą Birmingham City naszego prawego obrońcę, Szkota Gordona Dunbara, który przez trzy sezony spędzone w Polsce pokazał, że jest graczem co najwyżej solidnym, a popełniającym błędy w konfrontacji z silniejszym rywalem. Po trzech sezonach wypożyczania do Metalurga Donieck (63 mecze, 43 gole w ukraińskiej Wyższej Lidze) snajper Andriy Shevchuk rozegrał u nas jeden mecz ligowy, w którym wchodząc z ławki strzelił gola, by... zostać wypożyczonym do Arisu Saloniki. Drugi z Ukraińców także nas opuścił, jednak z nim było inaczej, w Krakowie było mu po prostu za ciasno i uparł się, by pozwolić mu odejść, gdy zgłosiło się Torino. Zgodę dostał, ale Włosi musieli zapłacić aż 8,5 miliona euro. Za połowę tej kwoty do Trabzonsporu odszedł wciąż młody, wówczas 22-letni stoper rodem z Danii, Lasse Andersen, który na pięć sezonów spędzonych w Wiśle przez dwa ostatnie zaliczany był już do zawodników wychodzących zazwyczaj w pierwszym składzie. Ostatnim poważnym osłabieniem w wakacje 2018 roku było oddanie do Nancy za 2,5 miliona € Francisco, który tak udanie w jedynym spędzonym u nas sezonie zastępował na szpicy ataku Gianmarco Zigoni'ego, gdy ten był kontuzjowany. Wydaje się dziwne, że pozwoliłem mu tak szybko odejść, ale tu również piłkarz nalegał, by pozwolić mu odejść, a i ja sam miałem wątpliwości, czy jest on nam niezbędny oraz czy będę mógł go wpuszczać na boisko wystarczająco często, aby dał radę powtórzyć drugi taki udany sezon.

 

W Superpucharze Polski spotyka naszych kibiców przykre rozczarowanie, ulegamy Lechowi Poznań 0-1, tracąc bramkę na samym początku po samobóju baskijskiego reprezentanta Polski, Alberto Morgado. W eliminacjach Ligi Mistrzów pokonujemy irlandzkich Bohemians (7-3 w dwumeczu) oraz szwedzki Helsingborg (8-1), by po losowaniu, już z drugiego koszyka, trafić do tej samej grupy co AS Roma, Borussia Dortmund oraz Club Brugge.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...