Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

W finale Ligi Mistrzów Bayern osłodził sobie niezbyt udany sezon ligowy i pokonawszy 2:1 Werder Brema zrehabilitował się za niedawną porażkę w Bundeslidze i zdobył najcenniejsze trofeum Starego Kontynentu. Następnego dnia dowiedzieliśmy się, że UEFA przelała na klubowe konto 16 000 000€ za nasz występ w tej edycji Champions League, a Philippe Brunner znalazł się na ławce rezerwowych w Jedenastce Marzeń.

 

 

Z kolei meczem, który zamykał nasze występy i drugą z rzędu porażkę na własne życzenie w walce o tytuł, było spotkanie u siebie z o nic już nie walczącą Borussią Dortmund, my zaś spokojnie mogliśmy przegrać jeszcze wicemistrzostwo Niemiec. Wcześniej jednak wykruszył mi się kolejny zawodnik; do kontuzjowanych Bauma i Flooda dołączył Tomek Woźniak, ale jego uraz na szczęście nie był groźny i nie wykluczał go z występu na Euro 2020. Dobrą nowiną w tej sytuacji było to, że wbrew przewidywaniom fizjoterapeutów do zdrowia i kondycji powrócił Claudio Rendina, tak więc Włoch miał dograć do końca rozgrywek.

 

Ale Claudio nie powrócił do jednego, a mianowicie do formy sprzed urazu, będąc jedną z bledszych postaci tego widowiska, które mogłoby doprowadzić do białej gorączki niejednego. Zagraliśmy niezłe 40 minut, niedługo po rozpoczęciu grający za podmęczonego Halilovicia Bode był o krok od zdobycia gola, później parokrotnie wywoływaliśmy masowe jęki zawodu na Osnatel-Arenie przy kolejnych pudłach, ale bramka zdawała się wisieć w powietrzu. W końcu jest – w 30. minucie Pons pod linią końcową dostał podanie od Rendiny, Sylvain następnie uderzył, golkiper swoją interwencją nabił Copollę, a gdy piłka dryfowała w powietrzu przed pustą bramką, Bode elegancko wyskoczył w górę i strącił ją do siatki. Niedługo później kolejną naszą akcję faulem w narożniku pola karnego przerwał Webster, zaś Holzer z jedenastu metrów podwyższył na 2:0. Sprawa wicemistrzostwa była zatem przesądzona i wystarczyło dalej robić swoje, by dowieźć pewne zwycięstwo.

 

A przynajmniej tak wyglądałoby to w każdym innym, normalnym klubie. Skoro zaś Osnabrück normalnym klubem nie był, a ja aż za dobrze znałem skłonności moich podopiecznych, wiedziałem, że Borussia równie dobrze może jeszcze bez trudu wygrać to spotkanie. Sygnał do wywieszenia białej flagi w ostatniej akcji pierwszej połowy dał Micheli, który zrewanżował się rywalom również faulem w szesnastce, a Schäfer zdobył kontaktowego gola. Kilka minut po przerwie, po której mieliśmy na nowo przejąć inicjatywę, Holzer jak junior zgubił piłkę na środku boiska, a po chwili po niezbyt trudnym strzale Schäfera Masini rzucił się heroicznie niczym indiański wojownik w akompaniamencie okrzyku bojowego, i z wielką gracją oraz kunsztem sparował sobie piłkę wprost do bramki. Zacząłem mierzwić czuprynę z wściekłości, czując, jak wszystko się we mnie gotuje, a w 71. zapewniliśmy sobie tytuł frajerów tygodnia, bowiem całkowitą dezintegrację obrony wykorzystał Sander, zapewniając Borussii szczęśliwe zwycięstwo. Uraz Carlosa, który opuścił boisko w 80. minucie, zmuszając nas do gry w dziesiątkę, niespecjalnie mnie obszedł, bo i w komplecie mogliśmy zapomnieć o uratowaniu twarzy. I to jest właśnie Osnabrück, panie i panowie.

16.05.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 28 550

BL (34/34) VfL Osnabrück [2.] – Borussia Dortmund [7.] 2:3 (2:1)

 

30' T. Bode 1:0

37' S. Holzer 2:0 rz.k.

45+3' Ch. Schäfer 2:1 rz.k.

52' Ch. Schäfer 2:2

71' M. Sander 2:3

80' Carlos (VfL) ktz.

 

VfL Osnabrück: G.Masini 7 – M.Borrelli ŻK 6, V.Micheli 5 (46' Carlos Ktz 6), M.Morozow 7, O.Fischer 6 – S.Holzer 7, A.Schneider 7, J.Silva 6 (72' P.Brunner ŻK 6), C.Rendina ŻK 6 – T.Bode ŻK 7, S.Pons ŻK 7 (72' Z.Halilović 6)

 

GM: Michael Sander (N, Borussia Dortmund) - 9

 

Tylko temu, że HSV zaledwie zremisowało w Bochum, zawdzięczaliśmy uratowanie wicemistrzostwa Niemiec. Tak, tak, "uratowanie", nie "zdobycie". Zdobyć, to my w tym sezonie nie zdobyliśmy nic, jedynie marnowaliśmy kolejne szanse, czy to na Puchar Niemiec, dotarcie wysoko w Lidze Mistrzów, czy w końcu triumf w Bundeslidze, o co straszny żal miał do mnie prezes Rasch i wielu członków zarządu. O wszystkich swoich uwagach nie omieszkałem w gorzkich słowach poinformować piłkarzy, którzy wielokrotnie potrafili pokazać choć przez chwilę, że umiejętności im nie brakuje, ale głów to nie mają zbyt odpornych. Teraz wszystko pozostawało w kwestii prezesa – sam rezygnacji nie złożę, chyba, że wydarzyłoby się coś znaczącego, co mogłoby mnie skłonić do takiego kroku, ale jeżeli nie zostanę zwolniony, przyszły sezon będzie moim ostatnim jako szkoleniowca Fiołków, w przypadku gdy znów w połowie sezonu zaczniemy odpuszczać walkę o mistrzostwo. Tym razem było to postanowienie żelazne, nierozerwalne, nierdzewne, mógłbym je sobie nawet wytatuować na obojczyku.

 

 

Bundesliga, sezon 2019/2020:

Poz.|  Inf. |  Zespół              | M   | Z   | R   | P   | G+   | G-   | R.B.   | Pkt. |
------------------------------------------------------------------------------------------
 1. |   M   | Werder Brema         | 34  | 22  | 7   | 5   | 61   | 30   | +31    | 73   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 2. |       | VfL Osnabrück        | 34  | 18  | 8   | 8   | 75   | 45   | +30    | 62   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 3. |       | HSV Hamburg          | 34  | 17  | 10  | 7   | 50   | 34   | +16    | 61   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 4. |       | Bayern Monachium     | 34  | 16  | 12  | 6   | 46   | 22   | +24    | 60   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 5. |       | 1.FC Nürnberg        | 34  | 16  | 11  | 7   | 61   | 42   | +19    | 59   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 6. |       | VfB Stuttgart        | 34  | 15  | 9   | 10  | 64   | 59   | +5     | 54   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 7. |       | Borussia Dortmund    | 34  | 14  | 11  | 9   | 49   | 36   | +13    | 53   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 8. |       | Borussia Gladbach    | 34  | 13  | 9   | 12  | 47   | 43   | +4     | 48   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 9. |       | Hertha Berlin        | 34  | 14  | 6   | 14  | 51   | 56   | -5     | 48   |
------------------------------------------------------------------------------------------
10. |       | Schalke 04           | 34  | 12  | 11  | 11  | 41   | 46   | -5     | 47   |
------------------------------------------------------------------------------------------
11. |       | Kickers Offenbach    | 34  | 12  | 8   | 14  | 33   | 38   | -5     | 44   |
------------------------------------------------------------------------------------------
12. |       | VfL Wolfsburg        | 34  | 10  | 11  | 13  | 57   | 56   | +1     | 41   |
------------------------------------------------------------------------------------------
13. |       | Karlsruher SC        | 34  | 8   | 17  | 9   | 45   | 47   | -2     | 41   |
------------------------------------------------------------------------------------------
14. |       | Bayer 04 Leverkusen  | 34  | 10  | 9   | 15  | 35   | 54   | -19    | 39   |
------------------------------------------------------------------------------------------
15. |       | SC Freiburg          | 34  | 8   | 14  | 12  | 37   | 47   | -10    | 38   |
------------------------------------------------------------------------------------------
16. |   S   | TSV 1860 Monachium   | 34  | 7   | 10  | 17  | 32   | 45   | -13    | 31   |
------------------------------------------------------------------------------------------
17. |   S   | SV Wehen             | 34  | 6   | 5   | 23  | 38   | 71   | -33    | 23   |
------------------------------------------------------------------------------------------
18. |   S   | Erzgebirge Aue       | 34  | 3   | 2   | 29  | 26   | 77   | -51    | 11   |
Odnośnik do komentarza

W przeciwieństwie do finiszu rozgrywek sprzed dwóch lat, kiedy na Osnatel-Arenie przez tydzień trwało święto w związku ze zdobyciem wicemistrzostwa Niemiec, obecnie drugie miejsce uznałem jako porażkę, bo przez cały sezon mieliśmy praktycznie wszystko, by wywalczyć upragnione mistrzostwo. Jednakże byliśmy uparci jak osioł i notorycznie marnowaliśmy kolejne szanse na odskoczenie rywalom w postaci tracenia przez nich punktów, aż w końcu sami zaczęliśmy to robić na zawołanie, co pozwoliło Werderowi w pełnym relaksie pokazać nam, jak się wykorzystuje takie prezenty i bezstresowo zgarnął tytuł, a żeby podkreślić naszą postawę przez 3/4 sezonu, Bundesligę zakończyliśmy trzema żałosnymi porażkami z rzędu.

 

Do podsumowania i przeglądu kadry zasiadałem ze współpracownikami doskonale wiedząc, że prawdopodobnie robię to w Osnabrücku po raz ostatni, bo już szczerze nie wierzyłem, byśmy do przyszłego sezonu mieli wreszcie dojrzeć piłkarsko. Prawdę mówiąc nawet teraz nie mogłem być pewien, że lada dzień nie stracę pracy, bo już dawno nie widziałem tak rozczarowanego i podenerwowanego prezesa Rascha. Tak czy inaczej nie zamierzałem nikomu pobłażać, bo kolejny rok z rzędu piłkarze zawiedli mnie w najważniejszym etapie sezonu, a ja nie chciałem pracować z ludźmi, którzy nie potrafią trzymać równego, profesjonalnego poziomu i dawać z siebie absolutnie wszystkiego.

 

 

Bramkarze:

– Ryan Flood (31 l., BR, Anglia; 7/0 U-21) – 18 spotkań – 23 strc. – 6 czst.k. – 1 GM; 7.00

– Giovanni Masini (21 l., BR, Włochy) – 17 spotkań – 22 strc. – 5 czst.k. – 1 GM; 7.12 –> wyp. z Sampdorii

------

– Patrick Maag (20 l., BR, Niemcy) – zespół rezerw

– Sacha Gerber (17 l., BR Niemcy) – zespół rezerw

– Horst Hahn (18 l., BR, Niemcy) – zespół rezerw

– Manfred Kreuzer (20 l., BR, Niemcy) – zespół rezerw

– Heinz Kruse (19 l., BR, Niemcy) – zespół rezerw

– Jan Maier (17 l., BR, Niemcy) – zespół rezerw

– Tobias Stadler (22 l., BR, Niemcy) – zespół rezerw –> wyp. do Wuppertal

 

Do naszych bramkarzy w zasadzie nie mogłem mieć większych zastrzeżeń, bo choć nie uniknęli paru głupich błędów, to jednak przez większość czasu bronili bardzo dobrze. Należało jednak zwrócić uwagę, że w porównaniu do poprzednich sezonów zauważalnie słabiej spisywał się Flood, który nie był już tak pewny, do tego zanotował aż o połowę mniej czystych kont, niż przez całą swoją karierę w bramce Fiołków. Na papierze nieco lepiej od Ryana wyglądał Masini, który i tak miał jeszcze trochę do poprawy, lecz miałem nadzieję, że jak w lipcu na powrót stanie się naszym pełnoprawnym zawodnikiem, weźmiemy go w obroty ze sztabem trenerskim i Giovanni będzie golkiperem nie do zdarcia. Z racji tego, że Floodowi coraz bliżej było do emerytury, po powrocie z wypożyczenia na stałe do pierwszego zespołu miał dołączyć Stadler, by stanowić zabezpieczenie na wypadek kontuzji podstawowej dwójki.

 

 

Prawi obrońcy:

– Carlos (24 l., O PŚ, DP, Portugalia; 17/1 U-21) – 6 spotkań – 0 goli – 0 asyst – 0 GM; 6.12 –> lista transferowa

– Manuel Borrelli (24 l., O/DBP P, Włochy) – 32 spotkania – 0 goli – 1 asysta – 0 GM; 6.88

– Jorge (26 l., O/DBP PL, Portugalia; 15/1 U-21) – 8 spotkań – 1 gol – 0 asysta – 1 GM; 6.88

------

– Daniel Grauer (17 l., O P, DP, Niemcy) – zespół rezerw

– Thomas Bernhardt (19 l., O/DBP P, Niemcy) – zespół rezerw

 

Ten sezon ostatecznie pogrzebał moje nadzieje, że Borrelli w końcu pojmie, na czym polega bycie bocznym obrońcą i zamierzałem trzymać go w wyjściowej jedenastce tylko do czasu, aż znajdę kogoś dobrego na jego miejsce. Podobnie sprawa wyglądała z Jorge, któremu nadal kontuzje przeszkadzały w walce o miejsce na prawej flance, natomiast całkowicie chybionym transferem okazał się Carlos, który do tego od razu zażądał gry w podstawowej jedenastce, więc po zaledwie sezonie znalazł się na liście transferowej.

 

 

Środkowi obrońcy:

– Michele Fiore (21 l., O Ś, Włochy; 1/1 U-21) – 12 spotkań – 1 gol – 0 asyst – 1 GM; 6.83

– Valerio Micheli (28 l., O Ś, Włochy; 7/0 U-21) – 23 spotkania – 1 gol – 0 asyst – 0 GM; 7.09

– Francesco Modica (28 l., O Ś, Włochy; 4/0 U-21) – 7 spotkań – 0 goli – 0 asyst – 0 GM; 6.86

– Marat Morozow (28 l., O Ś, Rosja; 36/1) – 25 spotkań – 0 goli – 2 asysty – 1 GM; 7.32

– Nicola Scarlato (27 l., O Ś, Włochy; U-19) – 7 spotkań – 0 goli – 2 asysty – 0 GM; 6.29 –> lista transferowa

------

– Björn Niang (19 l., LB, O Ś, Niemcy) – zespół rezerw

– Christopher Herbst (19 l., O LŚ, Niemcy) – zespół rezerw

– Ralf Bauer (17 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw

– Thomas Becker (18 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw

– Márcio Borges (30 l., O Ś, Portugalia; 18/1) – zespół rezerw –> lista transferowa –> koniec kontraktu

– Daniel Herzog (20 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw –> koniec kontraktu

– Marcel Hoffmann (17 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw

– Sebastian Krüger (17 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw

– Patrick Möller (18 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw

– Marco Reimann (18 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw

– Kevin Simon (17 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw

– Bernd Weiß (17 l., O Ś, Niemcy) – zespół rezerw

 

I tutaj w minionej kampanii nic się nie zmieniło, letnie wzmocnienia nam nie pomogły, bo zmieniły się jedynie twarze rozdające napastnikom rywali prezenty. Najgorsze, że tak naprawdę nasi stoperzy wcale nie grali tak źle, zawalili nam po prostu kilka ważnych spotkań, które kosztowały nas tytuł. Fiore sezon kończył w rezerwach, gdy w pewnym momencie doprowadził mnie do szału, a w jego przypadku ciekawe było to, że na boisku zwykle grał piach, a kiedy byłem o krok od podjęcia decyzji o pozbyciu się go z klubu, nagle spływały do mnie milionowe oferty z największych europejskich firm, które skłaniały mnie do tego, że Michele chyba jednak nie jest taki cienki. Na wyrozumiałość nie miał natomiast co liczyć Scarlato, który grał fatalnie i wylądował na liście transferowej.

 

 

Lewi obrońcy:

– Daniel Claaßen (23 l., O/DBP L, Niemcy; 5/0 U-21) – 1 spotkanie – 0 goli – 0 asyst – 0 GM; 6.00

– Tomasz Woźniak (28 l., O LŚ, OP LŚ, N Ś, Polska; 66/6) – 29 spotkań – 4 gole – 1 asysta – 1 GM; 6.97

– Oliver Fischer (24 l., O/DBP L, Niemcy; 26/0 U-21) – 13 spotkań – 0 goli – 1 asysta – 1 GM; 7.00

------

– Filippo Bruno (18 l., O L, Włochy) – zespół rezerw

– Sebastian Klaus (18 l., O L, Niemcy) – zespół rezerw
– Torsten Lehmann (17 l., O L, Niemcy) – zespół rezerw

– Uwe Maier (18 l., O L, Niemcy) – zespół rezerw

– Francisco Javier Fernández (20 l., O/DBP L, Hiszpania) – zespół rezerw –> koniec kontraktu

– Alexander Probst (17 l., O/DBP L, Niemcy) – zespół rezerw

– Matthias Seifert (20 l., O/DBP L, Niemcy) – zespół rezerw –> koniec kontraktu

– Patrick Berger (17 l., O/DBP L, Niemcy) – zespół rezerw

– Christian Sander (19 l., O/DBP L, Niemcy) – zespół rezerw

 

Ta pozycja w dużej mierze należała do Tomka Woźniaka, który trzymał solidny poziom i tak miało pozostać i w przyszłym sezonie. Pod koniec rozgrywek kilka zaskakująco dobrych występów dał Fischer, na którym miałem już postawić krzyżyk, a teraz okazało się, że jest godnym zastępcą Tomka. Wyraźnie odstawał od nich Claaßen, i tak długo, jak tylko będzie mu odpowiadała rola głębokiego rezerwowego, miał zostać u nas jako rozwiązanie na czarną godzinę.

Odnośnik do komentarza

Chryste, jeszcze raz ten cholerny edytor tekstu wywali mi połowę napisanego przeze mnie posta, zmuszając mnie do pisania drugi raz tego samego od nowa, to koszulę potargam :x

 

----------------------------------------------------

 

Prawi skrzydłowi:

– Philippe Brunner (28 l., P PŚ, Szwajcaria; 42/0) – 31 spotkań – 4 gole – 8 asyst – 1 GM; 6.90

– Ricardo Fernandes (31 l., OP PLŚ, Portugalia; 23/1) – 23 spotkania – 1 gol – 2 asysty – 2 GM; 6.74

------

– Martin Klaus (18 l., P P, Niemcy) – zespół rezerw

– Marco Aigner (19 l., OP P, Niemcy) – zespół rezerw

– Stefan Richter (18 l., OP P, Niemcy) – zespół rezerw

– Nicola Rota (18 l., OP PŚ, Włochy) – zespół rezerw

– Oliver Schröer (17 l., OP P, N, Niemcy) – zespół rezerw

 

Pierwsze skrzypce na prawym skrzydle grał Brunner, ale częstsze niż zwykle załamania formy Philippe wzbudzały moje obawy, czy w przyszłym sezonie zdoła wziąć się w garść. Fernandesa, który nie był wystarczająco dobrym zawodnikiem jak na nasze potrzeby, jeszcze nie wystawiałem na listę transferową, ale zrobię to, jeżeli wyrazi najmniejszą dezaprobatę wobec mojego warunku, że będzie wyłącznie pełnił rolę rezerwowego.

 

 

Środkowi i defensywni pomocnicy:

– Andreas Schneider (23 l., DP, Austria; 9/0) – 23 spotkań – 1 gol – 6 asyst – 1 GM; 7.22
– Federico Abate (23 l., P Ś, Austria; 9/0 U-21) – 16 spotkań – 1 gol – 4 asysty – 0 GM; 6.81

– Sebastian Holzer (27 l., OP PŚ, N Ś, Niemcy) – 29 spotkań – 5 goli – 9 asyst – 1 GM; 7.17

– José Luis Silva (29 l., OP Ś, Chile; 31/6) – 15 spotkań – 2 gole – 2 asysty – 1 GM; 6.93

------

– Thomas Berg (18 l., DP, Niemcy) – zespół rezerw

– Uwe Stoll (17 l., P Ś, Niemcy) – zespół rezerw

– Daniel Bloß (18 l., OP PŚ, Niemcy) – zespół rezerw

– Jürgen Mayer (17 l., OP Ś, Niemcy) – zespół rezerw

 

Mogłem być w pełni zadowolony z postawy w środku pola. Wysoką formę przez większość sezonu utrzymywali Schneider i nasz kapitan Holzer, a w razie konieczności całkiem udanie zastępowali ich Abate z Silvą, ale o zachowaniu przez nich miejsca w wyjściowej jedenastce mowy być nie mogło. W rezerwach miałem prawdziwą perełkę, niesamowicie utalentowanego Daniela Bloßa, który za 2-3 lata ma szansę stać się lśniącą gwiazdą Osnabrücku; mam nadzieję, że nadal pod moją wodzą.

 

 

Lewi skrzydłowi:

– Claudio Rendina (32 l., P L, Włochy) – 30 spotkań – 1 gol – 8 asyst – 3 GM; 7.23

– Jürgen Schumacher (22 l., OP L, N, Niemcy; U-19) – 2 spotkania – 0 goli – 0 asyst – 0 GM; 6.50

------

– Robert Bach (19 l., P L, Niemcy) – zespół rezerw –> koniec kontraktu

– Florian Laux (17 l., P L, Niemcy) – zespół rezerw

– Robert Rapp (18 l., P LŚ, Niemcy) – zespół rezerw

– Daniel Trehkopf (17 l., P L, Niemcy) – zespół rezerw

– Matthias Paulus (18 l., OP LŚ, Niemcy) – zespół rezerw

 

Kolejny dobry sezon rozegrał Rendina, ale z racji jego wieku bardzo zależało mi na znalezieniu klasowego skrzydłowego, który z czasem mógłby zacząć stopniowo zajmować miejsce Claudio, który przecież nie będzie w stanie wiecznie utrzymywać szaleńczego tempa. Przed rokiem na liście transferowej umieściłem Schumachera, ale w trakcie rozgrywek postanowiłem go z niej zdjąć; gdyby jednak wpłynęła względem niego jakaś sensowna oferta, nie zawahałbym się ani chwili.

 

 

Napastnicy:

– Marco Baum (23 l., N, Niemcy; 2/2 U-21) – 12 spotkań – 8 goli – 3 asysty – 0 GM; 7.17

– Thomas Bode (29 l., N, Niemcy; 24/6) – 26 spotkań – 14 goli – 2 asysty – 2 GM; 6.96

– Zoran Halilović (23 l., N, Polska; 13/8) – 29 spotkań – 19 goli – 5 asyst – 5 GM; 7.28

– Rawez Lawan (32 l., N, Szwecja; 51/20) – 10 spotkań – 1 gol – 1 asysta – 0 GM; 6.50

– Sylvain Pons (22 l., N, Francja; 10/2 U-21) – 23 spotkań – 10 goli – 8 asyst – 1 GM; 7.13

------

– Matthais Klein (17 l., OP/N Ś, Niemcy) – zespół rezerw

– Walter Campedelli (17 l., N, Włochy) – zespół rezerw

– Michael Fröhlich (18 l., N, Niemcy) – zespół rezerw

Carsten Großmann (17 l., N, Niemcy) – zespół rezerw

– Jürgen Klein (18 l., N, Niemcy) zespół rezerw

– Jan Lange (18 l., N, Niemcy) – zespół rezerw > koniec kontraktu

– Sebastian Lehmann (19 l., N, Niemcy) – zespół rezerw

– Marcus Müller (18 l., N, Niemcy) – zespół rezerw

– Marco Schiller (19 l., N, Niemcy) – zespół rezerw
Marc Weller (17 l., N, Niemcy) – zespół rezerw
- Alexander Woll (19 l., N, Niemcy) – zespół rezerw –> koniec kontraktu

 

Jedynym, co mogłem zarzucić naszym napastnikom, była rażąca momentami nieskuteczność zwłaszcza na wiosnę, co w połączeniu z błędami w obronie zaowocowało tym, że odpadliśmy już w 1/8 finału Ligi Mistrzów, zaś w Bundeslidze straciliśmy dystans do lidera i przegraliśmy tytuł mistrzowski. Dobrą rundę rozegrał Baum, który potrafił zrobić różnicę, doskonale odnalazł się w klubie Pons, który strzelał efektowne gole i popisywał się nieszablonowymi zagraniami, przy czym wciąż był młody i się rozwijał, natomiast nieco słabszą kampanię rozegrał Bode, który do pewnego momentu imponował co prawda skutecznością, ale później się zaciął i tak zostało do końca. Z dumą patrzałem z kolei na Halilovicia; Zoran był już jednym z najbardziej znanych napastników na Starym Kontynencie, a teraz miał wielkie szanse na to, że zabiorę go na Mistrzostwa Europy. Minął już natomiast czas Raweza Lawana, który nie miał klubowi nic więcej do zaoferowania; normalnie wystawiłbym go na listę transferową, ale z racji tego, że wiele zawdzięczaliśmy Szwedowi, a on sam miał już 32 lata na karku, postanowiłem pozwolić mu doczekać z nami do sportowej emerytury. W rezerwach nieustannie szkoliliśmy wielu obiecujących chłopaków, tak więc o przyszłość tej formacji mogłem być spokojny.

 

Po wielu godzinach spędzonych ze współpracownikami w klimatyzowanym gabinecie udałem się na jeden z ostatnich treningów, na których życzyłem piłkarzom udanych urlopów i żeby zastanowili się w ich trakcie, co zrobić, by w przyszłym sezonie włączyć się do walki o tytuł. Nie mogę z trenerami ciągle myśleć za wszystkich, oczekuję od zawodników obustronnej współpracy i interakcji. Na koniec poprosiłem mojego asystenta Baljicia, by dzwonił do mnie, gdy będzie miał coś ważnego, gdyż teraz całą swoją uwagę skupiałem na nadchodzącym Euro 2020, na którym już niebawem przystąpimy z reprezentacją Polski, dwukrotnymi mistrzami świata, do walki w grupie śmierci.

 

 

Smutna wiadomość niestety dotarła do mnie z sąsiedniej Austrii. Po bardzo trudnym sezonie, przez większość którego nic się nie układało, z austriacką ekstraklasą pożegnało się FC Gratkorn, klub, który zbudowałem własnym wysiłkiem, pomimo gry na przemysłowym zadupiu odważnie i z powodzeniem wojowaliśmy razem w europejskich pucharach, i już chyba do końca swoich dni będę miał sentyment do tej drużyny. Gratkorn spędziło w T-Mobile Bundeslidze ponad 12 lat, ale teraz wpadło w poważny kryzys sportowy i po dekadzie ekstraklasowej sielanki spadło do Erste Liga. Oby tylko na rok!

Odnośnik do komentarza

W powyższym poście w rezerwach formacji ataku jest jeszcze "Walter Campedelli (17 l., N, Włochy) – zespół rezerw", ale edytor tekstu, za pomocą którego wszyscy piszemy posty na tym forum, uznał, że ta informacja jest zbędna i z uporem maniaka nie chce jej ujawnić w tagu 'quote' Z resztą i tak sporo tam jest dziwnych rozjazdów tekstu, tak więc miałem przeboje z usiłowaniem zredagowania posta [:roll:] Sami widzicie, że nawet z treścią tego posta dzieją mi się cuda, a jedynym sposobem, byście mogli przeczytać go całego, było umieszczenie go w tagu 'kod'. Ktoś ma jakiś pomysł, co się dzieje z tym forum od strony technicznej?

Edytowane przez MaKK
Usunięcie formatowania czcionki
Odnośnik do komentarza
W powyższym poście w rezerwach formacji ataku jest jeszcze "Walter Campedelli (17 l., N, Włochy) – zespół rezerw", ale edytor tekstu, za pomocą którego wszyscy piszemy posty na tym forum, uznał, że ta informacja jest zbędna i z uporem maniaka nie chce jej ujawnić w tagu 'quote'   Z resztą i tak sporo tam jest dziwnych rozjazdów tekstu, tak więc miałem przeboje z usiłowaniem zredagowania posta  [:roll:]   Sami widzicie, że nawet z treścią tego posta dzieją mi się cuda, a jedynym sposobem, byście mogli przeczytać go całego, było umieszczenie go w tagu 'kod'. Ktoś ma jakiś pomysł, co się dzieje z tym forum od strony technicznej?

Tu Cię zmartwię: na trzech różnych kompach mam wszystko ok, inni nie zgłaszali żadnych błędów, więc problem leży gdzieś po stronie Twego kompa.

Po wrzuceniu tu tekstu usuwasz formatowanie tekstu? Ja zawsze to robię i nigdy nie miałem podobnych problemów.

Odnośnik do komentarza

@Brachu,

Zostaję, ostatni raz zaciskam zęby, ale będzie to decydujący sezon - jeśli znowu damy dupy wiosną i nawet nie powalczymy w Lidze Mistrzów, pakuję manatki i idę w świat. I tak jestem w tym klubie już siedem lat, najwyższa pora odnieść z nim jakiś sukces. Teraz albo nigdy.

 

@MaKK, @Feno,

Każdego posta tutaj piszę bezpośrednio z poziomu forum, jedynie przeklejam raporty meczowe z poprzednich odcinków, no i wklejam tabele ligowe z poziomu windowsowego notatnika. Zauważyłem, że tego typu jaja, czyli zjadanie słów, czy wręcz całych linijek przez forum, znikające myślniki i inne zapadające się pod ziemię znaki interpunkcyjne, zdarzają się wtedy, gdy piszę dłuższe posty, na przykład z przeglądem kadry. Wczoraj myślałem, że mi szkliwo z zębów pozrywa, bo siedziałem sporo czasu, mozolnie spisując z save'a statystyki piłkarzy i redagując podsumowania poszczególnych formacji, a tu po opublikowaniu posta wywaliło mi bez ostrzeżenia połowę spłodzonego tekstu, a gdy zacząłem edytować, nie było już opcji wczytania zapisanej treści. W potoku bluzgów napisałem wszystko od zera, a i tak widziałem, że nie wszystko weszło. Coś takiego dzieje się u mnie raz na jakiś czas.

Odnośnik do komentarza

31 maja, przebywając już w kochanej Polsce, siedziałem za przyozdobionym logami stacji telewizyjnych i rozgłośni radiowych stołem konferencyjnym, na którego blacie stało pół tuzina wycelowanych we mnie mikrofonów, bezpośrednio przed stołem leniwie rozglądał się na lewo i prawo lśniący, srebrzysty wiatrak, a moją twarz oświetlały miarowe błyski fleszów. Dziennikarze wypełniali salę i słuchali w pełnym skupieniu, jak na spokojnie, krok po kroku, formacja po formacji, imię po imieniu i nazwisko po nazwisku wymieniam 23 piłkarzy, którzy będą reprezentować Polskę na boiskach Grecji. Większość z żurnalistów trzymała wyciągnięte przed sobą dyktafony, tylko paru z nich skrobało namiętnie w notesach, marszcząc brwi i wydymając usta w skupieniu.

 

W moich powołaniach żadnych zaskoczeń nie było. Z powodu poważnej kontuzji z kadry wypadł Maciek Korzym, którego po raz pierwszy za mojej kadencji miało zabraknąć na wielkiej imprezie; na szczęście podobny los ominął Grześka Gorząda, który co prawda na Euro pojedzie z urazem nogi, ale niebawem miał wrócić do pełnej dyspozycji. Postanowiłem natomiast, że na rozstanie z reprezentacją przyszła pora dla Witka Cichego i Darka Frankiewicza, którzy z racji wieku byli już za słabi jak na moje potrzeby. Jednocześnie ten turniej prawdopodobnie będzie pożegnaniem Kuby Błaszczykowskiego, naszego reprezentacyjnego kapitana, którego miałem zamiar wystawić na inaugurację przeciwko Francji i miałem nadzieję, że nie będzie to chybiona decyzja. Tak samo, jak moja selekcja, bo po raz drugi pod moją wodzą wpadliśmy do grupy śmierci, w której liczył się będzie każdy punkt i każdy gol.

 

 

Gdy karty zostały przeze mnie odkryte, przyszła pora zaprezentowania nowego wzoru koszulki reprezentacji, który firma Puma przygotowała specjalnie na mistrzostwa. Wykonana została ze śnieżnobiałego, przewiewnego materiału, który zapewniał odpowiednią wentylację, rękawki były dość wąskie, ale nie przylegały do ramion, ich końce okalały cieniutkie, czerwone paseczki, zaś po bokach z jednej strony widniał napis "Respect", a po przeciwnej barwne logo Euro 2020. Boki koszulki zdobił ciągnący się od okolicy pach aż do samego dołu krwistoczerwony pas, na łopatkach mieściło się wielkimi literami nazwisko piłkarza wraz z numerem zaraz poniżej, z kolei z przodu po prawej stronie klatki piersiowej widniało logo PZPN, zaś z lewej umieszczony był wyrazisty herb państwowy, biały orzeł na czerwonym tle, a nad nim najpiękniejsza, bo bardzo symboliczna część – dwie złote gwiazdki, symbolizujące dwa wywalczone tytuły mistrzów świata. Cały naród, wraz ze mną, miał nadzieję już za dwa tygodnie oglądać w tych koszulkach piłkarzy wznoszących ręce w geście triumfu.

 

Bramkarze:

– Michał Górka (28 l., BR, Wisła Kraków, 44/0);

– Michał Piotrowski (24 l., BR, Groclin Grodzisk Wlkp., 2/0);

– Maciej Wrześniak (28 l., BR, Caen, 2/0).

 

Obrońcy:
– Andrzej Brzeziński (23 l., O PŚ, Birmingham, 18/0);
– Marcin Kiszka (23 l., O P, Sochaux, 9/0);
– Dariusz Fornalik (29 l., O L, Ajax Amsterdam, 48/0);
– Mateusz Machnikowski (23 l., O LŚ, P L, Werder Brema, 44/5);
– Tomasz Woźniak (28 l., O LŚ, OP LŚ, N, VfL Osnabrück, 66/6);
– Artur Kowalczyk (29 l., O Ś, Liverpool, 69/12);
– Marcin Piotrowski (29 l., O Ś, Bayern Monachium, 86/2);
– Zbigniew Lewandowski (24 l., O Ś, DP, Newcastle, 6/0);
– Jakub Błaszczykowski (34 l., O/DBP/P P, Manchester City, 127/4);

– Krzysztof Wróblewski (25 l., O/P P, Le Havre, 23/2).

 

Pomocnicy:
– Maciej Kwiatkowski (28 l., DP, Betis Sewilla, 60/11);
– Rafał Piątek (24 l., DP, Southampton, 27/5);
– Maciej Brodecki (25 l., OP PŚ, Leeds United, 61/6);

– Piotr Szymański (28 l., OP Ś, Real Madryt, 73/23).

 

Napastnicy:
– Marcin Woźniak (28 l., OP/N Ś, Olympique Lyon, 8/2);
– Tomasz Adamczyk (25 l., N, AC Milan, 63/58);
– Grzegorz Gorząd (24 l., N, Schalke 04, 26/20);

– Zoran Halilović (23 l., N, VfL Osnabrück, 13/8);

– Marcin Pawlak (23 l., N, Lazio Rzym, 33/15);

– Łukasz Socha (22 l., N, Rosenborg, 9/10).

Odnośnik do komentarza

Przyjazny hotel na przedmieściach Salonik, który miał być naszą bazą na czas Euro, czekał cierpliwie na nasz przylot, podczas gdy my tradycyjnie na Okęciu udzielaliśmy ostatnich wywiadów i żegnaliśmy licznie przybyły tłum, zmierzając w stronę odpoczywającego na płycie lotniska samolotu. Ostatnie kilkadziesiąt metrów marszu ku maszynie pokonywałem z komórką przy uchu, przez którą rozmawiałem z Baljiciem. Przed wyjazdem do Polski raz jeszcze przewertowałem raporty scoutów i właśnie dopięte zostały formalności w związku z najnowszymi transferami na lato, które teraz telefonicznie zatwierdzałem.

 

Zabrałem się przede wszystkim za ponowną próbę poprawienia jakości linii obrony w postaci podpisania wstępnej umowy na prawie Bosmana z Jacopo Cirillo (27 l., O Ś, DP, Włochy; 7/0 U-21) z Bolognii, znalazłem także po jednym zawodniku na oba skrzydła drugiej linii, a byli to Argentyńczyk Pablo Flores (21 l., P P, Argentyna; 4/1 U-21) z Sampdorii, który miał walczyć o miejsce na prawej pomocy, oraz Włoch Dino Prosperi (19 l., OP L, Włochy) z młodzieżówki Atalanty, który będzie uczył się od swojego doświadczonego rodaka Claudio Rendiny, by niebawem zastąpić go na lewej flance. Wzmocniłem także sztab medyczny, by nasi obecni fizjoterapeuci nie byli przeciążeni pracą; za odszkodowaniem w wysokości 140 000€ i 250 000€ ściągnąłem Ralpha Franka (52 l., Fizjoterapeuta; Niemcy) z Borussii Dortmund oraz Jörga Blüthmanna (54 l., Fizjoterapeuta, Niemcy) z Herthy Berlin.

 

Samolot czeka, bagaż kładę, siadam w miękki fotel... Moi niezłomni reprezentanci w doskonałych nastrojach dumnie zajmują swoje miejsca, prowadząc ożywione rozmowy, śmiejąc się i głośno żartując. Ostatnie spojrzenie na ojczystą ziemię, chwilowe uczucie przyrostu ciężaru ciała przy odrywaniu się maszyny od czarnego jak smoła asfaltu pasa startowego i już po chwili byliśmy tylko my i przestworza... Bezmiar nieba i horyzont zlewający się w bladobłękitną, rozmytą całość. Mógłbym przysiąc, że to lody Arktyki, ale to z pewnością było niemożliwe, by dało się je dostrzec z tak ogromnej odległości. Nie, to tylko wrażenie. Grecjo, nadchodzimy!

 

 

Maj 2020

 

Bilans (Osnabrück): 0-0-3, 2:6

Bundesliga: 2. miejsce, wicemistrzostwo Niemiec

DFB-Pokal: –

Liga-Pokal: –

Liga Mistrzów: –

Finanse: 23,26 mln euro (+15,51 mln euro)

Gole: Zoran Halilović (28)

Asysty: Philippe Brunner (14)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Euro 2020: grupa A

Ranking FIFA: 2. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Newcastle [M]

Austria: Rapid Wiedeń [M]

Francja: Olympique Lyon [M]

Hiszpania: Betis Sewilla [M]

Niemcy: Werder Brema [M]

Polska: Wisła Kraków [M]

Rosja: CSKA Moskwa [+3 pkt]

Szwajcaria: FC Basel [M]

Włochy: Lazio Rzym [M]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1415], 2. Polska [1348], 3. Anglia [1159]

Odnośnik do komentarza

Drugiego czerwca w Osnabrücku pojawił się pierwszy zawodnik z listy letnich wzmocnień. Baljić oprowadzał po klubowym kompleksie Pablo Floresa, któremu już teraz wygasł kontrakt z jego macierzystym klubem. Po popołudniu spędzonym w naszej siedzibie Argentyńczyk powrócił na urlop, po którym miał się już stawić wraz z resztą zespołu.

 

 

W Grecji przywitała nas słoneczna i ciepła, acz nie upalna pogoda, co pozwoliło nam łatwiej zaaklimatyzować się nad Morzem Śródziemnym. Treningi na szczęście zaczynaliśmy i kończyliśmy bez żadnych urazów, a w ich trakcie rozpoczęła się wielka piłkarska gorączka, zaś zwariowany pociąg o nazwie Euro 2020 ruszył z solidnym szarpnięciem. W meczu otwarcia zmierzyły się w grupie B reprezentacje Norwegii i Austrii, a po zaciętym boju 2:1 wygrali Norwegowie; 70 minut rozegrał Andreas Schneider, ale nie mógł być zadowolony ze swojej postawy. W niedzielę doszło do dwóch pierwszych sensacji, jaką była porażka 0:1 Anglików w spotkaniu ze Szwajcarią, a także 2:3 Portugalii z teoretycznie słabszą Chorwacją w grupie D. Na koniec dnia gospodarz turnieju Grecja pewnie pokonała Serbię 2:0.

 

 

W poniedziałek przyszła kolej na to, by do akcji wkroczyli aktualni mistrzowie świata, czyli my. Na stadionie w Patras mieliśmy zainaugurować arcytrudną grupę A, a naprzeciw nam wyszła reprezentacja Francji, z którą już parokrotnie za mojej kadencji toczyliśmy potężne boje; nie inaczej miało być i 8 czerwca o godzinie 17.

 

Postawiłem na nasz klasyczny skład, jaki wykrystalizował się już jakiś czas temu; moim jedynym dylematem było to, kogo przydzielić do pomocy Tomkowi Adamczykowi, a mój wybór padł ostatecznie na Marcina Pawlaka. Czekając na pierwszy gwizdek sędziego mieliśmy pełną świadomość, że w ostatecznym rozrachunku znaczenie mogą mieć najdrobniejsze szczegóły, tak więc nie wolno było kalkulować, tylko grać o zwycięstwo od początku do końca. Spotkanie rozpoczęło się bardzo spokojnie, wzajemnie badaliśmy swoje siły, a gra zaczęła się z wolna rozkręcać dopiero po półgodzinie, kiedy przeprowadziliśmy groźną akcję lewym skrzydłem, po centrze Machnikowskiego szczupakiem mocno strzelał Adamczyk, ale Leroy z wysiłkiem sparował to na rzut rożny.

 

W pierwszej połowie dość bezbarwnie grał Pawlak, więc w przerwie zastąpiłem go Haliloviciem, który dotąd jako rezerwowy potrafił wnosić sporo wigoru w nasz przód. Tym razem dobrze wywiązał się ze swojej roli, uzyskaliśmy lekką przewagę nad Francuzami, a chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy Zoran zdołał przedrzeć się za linię obrony, lecz Leroy raz jeszcze uratował kolegów. Szczęścia zabrakło mu już w 52. minucie; wywalczyliśmy rzut rożny z lewej strony, Brodecki zagrał malownicze dośrodkowanie na szósty metr, a tam Adamczyk mimo asysty rywali wyskoczył jak na sprężynach i główką po przekątnej umieścił piłkę w bramce! Ten okres zdecydowanie należał do nas. Francja nie zdążyła się jeszcze otrząsnąć po stracie gola, a już wyprowadzaliśmy kolejny atak, który przyniósł nam rzut rożny, zaś po nim Marinelli popchnął Adamczyka i rozległ się gwizdek sędziego. Rzut karny! Piłkę na jedenastym metrze ustawił nasz pewny etatowy egzekutor Kowalczyk i huknął potężnie obok Leroy, podwyższając na 2:0. Wyglądało na to, że zmierzamy po zaskakująco pewne zwycięstwo, zwłaszcza, że Górka w kapitalnym stylu obronił sytuację sam na sam z Coullibalym, ale okazało się, że przeciwko Francji jeszcze długo nie będzie nam to pisane; w 82. minucie Sanna ten jeden jedyny raz urwał się naszej obronie, a tym razem Górka nie miał już nic do powiedzenia.

 

Francuzi rzucili się do ataku, zupełnie jakbyśmy walczyli o finał, ale skutecznie zatrzymywaliśmy ich natarcia i dowieźliśmy zwycięstwo do zbawiennego gwizdka pana Graya. Pierwsze arcyważne trzy punkty w grupie śmierci trafiły na nasze konto – pierwszy mecz o wszystko za nami, zostały jeszcze dwa.

08.06.2020, Pampeloponnisiako, Patras, widzów: 23 555; TV

ME Gr.A (1/3) Francja [4.] – Polska [2.] 1:2 (0:0)

 

52' T. Adamczyk 0:1

59' A. Kowalczyk 0:2 rz.k.

82' F. Sanna 1:2

 

Polska: M.Górka 8 – J.Błaszczykowski 7, A.Kowalczyk 9, M.Piotrowski 8, T.Woźniak 7 – M.Brodecki 8, M.Kwiatkowski 7 (83' R.Piątek 6), P.Szymański 8, M.Machnikowski 8 – T.Adamczyk 8 (69' Ł.Socha 7), M.Pawlak 6 (46' Z.Halilović 7)

 

GM: Artur Kowalczyk (O Ś, Polska) - 9

 

Dwie godziny po nas wicemistrzowie świata z 2014 roku Rumunia zmierzyła się z faworyzowaną Holandią i uległa Oranje 0:2. Tym samym już w najbliższą sobotę 13 czerwca będziemy walczyć z podwójnie zmotywowanymi Rumunami i będziemy musieli przeciwstawić im całą naszą siłę.

 

Grupa A:

1. Holandia – 3 pkt – 2:0

2. Polska – 3 pkt – 2:1

3. Francja – 0 pkt – 1:2

4. Rumunia – 0 pkt – 0:2

Odnośnik do komentarza

Na Osnatel-Arenie zjawił się jeszcze piąty fizjoterapeuta w osobie Luísa Gallo (54 l., Fizjoterapeuta, Brazylia), i na tym budowanie mocnego pionu medycznego uznałem za zakończone.

 

 

W Grecji nadal tymczasem niespodzianek nie brakowało. W konsternację piłkarski świat wprawiła porażka Niemiec 1:2 z Turcją w grupie C, w której decydujący gol padł w 84. minucie, natomiast w drugim meczu Szwecja zremisowała 1:1 z Włochami; w spotkaniach wzięli udział Thomas Bode i Rawez Lawan, z których lepiej zaprezentował się Szwed. W środę i czwartek drugą turę meczów rozgrywała grupa B, w której po bezbramkowym remisie Szwajcaria – cały mecz Brunnera – podzieliła się punktami z Norwegią, a następnego dnia skompromitowała się Anglia, która doznała klęski aż 0:3 w pojedynku z Austrią. Synowie Albionu nadal pozostawali bez choćby jednej zdobytej bramki, a teraz pogrzebali swoje szanse na awans do ćwierćfinału. Piątek był dla odmiany dniem remisów – wynik 0:0 padł w meczu Chorwacja – Grecja, natomiast po jednym golu zdobyły reprezentacje Serbii i Portugalii. Do tej pory jeszcze żadna drużyna nie zapewniła sobie gry w fazie pucharowej.

 

 

W sobotę po trwających parę ostatnich dni upałach temperatura spadła do poziomu dwudziestu kilku stopni, co w naszym obozie przyjęliśmy z ulgą, ponieważ z Rumunią mieliśmy walczyć ponownie o godzinie 17. Na ten mecz nie musieliśmy daleko jechać, bo byliśmy właściwie na miejscu, w Salonikach. Przygotowując drużynę do z pewnością niełatwej przeprawy długo zastanawiałem się nad ewentualną zmianą w formacji ataku, ale koniec końców uznałem, że dam Pawlakowi okazję do odkucia się po bezbarwnym występie przeciwko Francji.

 

Rumuni nie mogli sobie pozwolić na porażkę, jeżeli chcieli włączyć się do walki o awans, toteż nie zdziwiło mnie, że od pierwszego gwizdka wzięli się za próbę narzucenia nam swojego stylu gry. Z początku nie bardzo im się ta sztuka udawała, aż w końcu pomógł im ktoś, po kim w życiu bym się tego nie spodziewał. W 10. minucie Tomek Adamczyk mając mnóstwo wariantów rozegrania piłki na połowie rywali postanowił zagrać do tyłu w kierunku Kwiatkowskiego, ale zrobił to tak żenująco niedbale, że podaniem wprost pod nogi rywala zainicjował kontrę Rumunii, która skończyła się pięknym okienkiem w wykonaniu Radu. Musieliśmy więc gnać za wynikiem, podczas gdy Rumuni również zaczęli gnać, ale we własne pole karne, gdzie oczywiście chwycili się kurczowej obrony i jakby mogli, zabarykadowaliby krzesłami, stołami i szafami własną bramkę. Zasadziliśmy się więc wokół szesnastki przeciwnika i biliśmy głową w mur z litego betonu, a zadania nie ułatwiało nam to, że dzień konia miał bramkarz Rumunii, cholerny Nicolae, który wyciągał absolutnie wszystko, co szło w światło bramki, a sam Adamczyk, który rozgrywał dziś słabe spotkanie, zmarnował co najmniej cztery stuprocentowe sytuacje.

 

W szatni musiałem solidnie wrzasnąć, by zawodnicy wiedzieli, że trzeba ten mecz wygrać bardziej, niż jakikolwiek inny, po czym bez zmian wyszliśmy na drugą połowę. Rumuni dalej tłoczyli się we własnej szesnastce, a po kilku minutach kolejną okazję zmarnował Adamczyk, przy czym nie wytrzymałem i Tomek powiedział paszoł won z boiska, zastąpiony Haliloviciem. Męczyliśmy się niemożebnie, prowadząc akcje na różne sposoby, ale byłem pewien, że przegramy 0:1. I w chwili, gdy ogarnęło mnie największe zwątpienie, w 68. minucie Kwiatkowski oddał strzał bez ostrzeżenia zza pola karnego, Nicolae sunął już w kierunku piłki, gdy nagle znikąd zjawił się Halilović, dostawił nogę i futbolówka ugrzęzła w siatce. Goooooool!!! Nareszcie! Jak się okazało, był to kluczowy moment meczu, ponieważ w 76. minucie Kowalczyk posłał prostopadłego crossa w pole karne, tam piłkę zgasił Pawlak, obrócił się, uderzył nie do obrony i objęliśmy prowadzenie. Ufff! Teraz szliśmy za ciosem – po dwóch minutach Kwiatkowski podaniem w tempo obsłużył Halilovicia, Zoran ściągnął na siebie obrońców i ściął na środek do Pawlaka, a ten uderzeniem w okienko zdobył swojego drugiego gola. Rumuni próbowali coś jeszcze wskórać, ale w 84. minucie Pawlak rozpoczął naszą kontrę, następnie Machnikowski dograł do Halilovicia, a Zoran okręcił się przed obrońcą i bombą z 25 metrów ustalił wynik świetnego widowiska, jakie daliśmy tego popołudnia w Salonikach. Grupa śmierci już prawie za nami!

13.06.2020, Toumba, Saloniki, widzów: 28 699; TV

ME Gr.A (2/3) Polska [2.] – Rumunia [27.] 4:1 (0:1)

 

10' A. Radu 0:1

44' C. Marica (ROM) ktz.

68' Z. Halilović 1:1

76' M. Pawlak 2:1

78' M. Pawlak 3:1

84' Z. Halilović 4:1

 

Polska: M.Górka 8 – J.Błaszczykowski 7 (79' M.Kiszka 7), A.Kowalczyk 9, M.Piotrowski 8, T.Woźniak 6 (63' D.Fornalik 8) – M.Brodecki 9, M.Kwiatkowski 8, P.Szymański 7, M.Machnikowski 9 – T.Adamczyk 6 (59' Z.Halilović 8), M.Pawlak 10

 

GM: Marcin Pawlak (N, Polska) - 10

 

W wieczornym, hitowym meczu Holandia – Francja już po czterdziestu minutach Francuzi prowadzili aż 3:0 i zanosiło się na to, że kolejne gole będą kwestią czasu, ale w drugiej połowie do roboty wzięli się Holendrzy. Binnekamp zaczął siać popłoch w szeregach swoich rywali, najpierw zdobył jednego gola, później kontaktowego, ale na więcej Francja nie pozwoliła i Trójkolorowi powrócili do gry o ćwierćfinał. My zaś byliśmy już jedną nogą w fazie pucharowej, ale awansu pewnego nie mieliśmy, zatem i przeciwko Holandii będziemy musieli wspiąć się na wyżyny. Rumuni tymczasem w sportowym bólu mogli zacząć się pakować.

 

Grupa A:

1. Polska – 6 pkt – 6:2

2. Holandia – 3 pkt – 4:3

3. Francja – 3 pkt – 4:4

4. Rumunia – 0 pkt – 1:6

Odnośnik do komentarza

Drugą rundę spotkań kończyła grupa C, w której Niemcy wygrały 2:0 ze Szwecją, a Rawez Lawan rozegrał całkiem dobre spotkanie, zanim został zmieniony, natomiast Turcja gładko przegrała 0:3 z Włochami. W poniedziałek zaczęły się decydujące mecze, w których Anglia na pożegnanie z greckim turniejem wreszcie wygrała 2:0 z Norwegią, a Szwajcaria musiała przełknąć gorycz porażki 2:3 ze swoim sąsiadem Austrią; obie drużyny wywalczyły awans do ćwierćfinału i jeżeli nie wypuścimy z rąk prawie pewnej promocji, zmierzymy się z jedną z nich.

 

 

Tym razem zapowiedziałem już dwie zmiany na mecz z Holandią w Pireusie, a dotyczyły one wystawienia Halilovicia, który wraz z Pawlakiem stworzył atak marzeń, zaś na lewej obronie od początku zagrać miał Darek Fornalik, gdyż zaimponował mi doskonałą zmianą w starciu z Rumunią. Do awansu potrzebowaliśmy niewiele, bo tak naprawdę wystarczało nam pilnować bilansu bramkowego, ale nie chcieliśmy na kolejnym wielkim turnieju pod rząd prezentować sobie horroru, tak jak w Serbii, czy w Stanach Zjednoczonych.

 

Spotkanie zaczęliśmy dobrze, od razu zarysowała się nasza delikatna przewaga, a w 10. minucie Machnikowski pięknie zagrał w narożnik pola karnego do Pawlaka, który podciągnął bliżej bramki i strzałem na dalszy słupek otworzył wynik meczu. Wszystko wskazywało na to, że zmierzamy po kolejne zwycięstwo, ale niedługo później okazało się, że niekoniecznie. Po kwadransie Kowalczyk wyłuskał piłkę rywalowi, zszedł z nią w bok, zagrał do Błaszczykowskiego, Kuba oddał mu futbolówkę, a w tym momencie Artur wbiegł w pole karne, skręcił ostro w prawo i... jak ostatnia sierota wpadł na Ruttena, który wystawił przed bramkę Binnekampowi i zrobiło się 1:1. Już teraz wściekle bluzgałem, a na domiar złego zaledwie dwie minuty później Holandia wyprowadziła kontrę po rzucie rożnym, na końcu której Rutten przelobował wysuniętego Górkę i rywale wyszli na prowadzenie. Nie czekając na zbawienie czym prędzej zdjąłem z boiska beznadziejnego Kowalczyka, którego równie żałosnego występu jeszcze nie widziałem, ale tak naprawdę nie mogłem doczekać się przerwy.

 

W tejże ponownie musiałem posłużyć się tzw. suszarką, ostro wjeżdżając chłopakom na ambicję, tym bardziej, że w równolegle rozgrywanym meczu Francja prowadziła już z Rumunią i zaczęło się robić nieswojo. Moi podopieczni zrozumieli powagę sytuacji, a Halilović wręcz się wściekł...

 

Już w jednej z pierwszych akcji drugiego odsłony wyszliśmy z szybkim kontratakiem, Kwiatkowski wyprawił Machnikowskiego za linię obrony Holandii, Mateusz zagrał wzdłuż linii bramkowej obok Stekelenburga, a czekający przed pustą już bramką Halilović wyrównał na 2:2. W 51. minucie Holendrzy po odzyskaniu piłki rozgrywali ją w defensywie, aż czający się Halilović zabrał ją zagapionemu Hendriksowi, co sił zabrał się w szesnastkę i pewnym wykończeniem przywrócił nam prowadzenie! Po kolejnych czterech minutach wyprowadziliśmy kolejny cios, defensor wybił piłkę Pawlakowi spod nóg prosto do Szymańskiego, bombę Piotrka zdołał sparować Stekelenburg, ale na miejscu był nie kto inny jak Zoran, który kropnął potężnie, kompletując cudownego hat-tricka. W 64. minucie Kwiatkowski świetnie rozegrał piłkę na przedpolu Holendrów, Pawlak wyszedł w tempo do podania, jego strzał ponownie obił się o Stekelenburga, w związku z czym Halilović ponownie wpakował piłkę do siatki. Pięć! Holendrzy nerwowo wlepiali spojrzenia w buty, jak gdyby chcieli sprawdzić, czy czasem się nie porozwiązywały, inni z kwaśnymi minami podciągali getry, ale ich koszmar jeszcze się nie kończył. W 79. minucie Kuba Błaszczykowski opanował bezpańską piłkę, po czym wykazał się fenomenalnym przeglądem pola, idealnym dograniem do nogi wypuszczając Halilovicia sam na sam z bramkarzem i Zoran po raz piąty wpisał się na listę strzelców!

 

Czy teraz wystarczyło? W życiu! Na boisko za zmęczonego Pawlaka wpuściłem rekonwalescenta Gorząda, by nabrał w końcu trochę ogrania; mogłem sobie na to pozwolić, bo mecz mieliśmy już wygrany. No i w 90. minucie Darek Fornalik przerwał akcję rywali w zalążku i po nodze Stama zagrał w pole karne, gdzie Gorząd strzałem z powietrza podwyższył na 7:2. A bezpośrednio po wznowieniu gry rzuciliśmy się na Holendrów niczym drapieżnik na swoją ofiarę, Szymański przytomnie wykiwał obronę i wysunął Gorządowi, a Grzesiek bez trudu ustalił wynik masakry w Pireusie na imponujące 8:2. Holendrzy opuszczali boisko kręcąc z niedowierzaniem głowami, a na Euro z pewnością nie było już drużyny, która poważnie by się nas nie bała.

16.06.2020, Georgios Karaiskakis, Pireus, widzów: 33 299; TV

ME Gr.A (3/3) Polska [2.] – Holandia [7.] 8:2 (1:2)

 

10' M. Pawlak 1:0

16' M. Binnekamp 1:1

18' G. Rutten 1:2

47' Z. Halilović 2:2

51' Z. Halilović 3:2

55' Z. Halilović 4:2

64' Z. Halilović 5:2

79' Z. Halilović 6:2

90' G. Gorząd 7:2

90+1' G. Gorząd 8:2

 

Polska: M.Górka 8 – J.Błaszczykowski 9 (80' K.Wróblewski 6), A.Kowalczyk 4 (19' A.Brzeziński ŻK 8), M.Piotrowski 8, D.Fornalik 8 – M.Brodecki 10, M.Kwiatkowski 9, P.Szymański 10, M.Machnikowski 10 – Z.Halilović 10, M.Pawlak 9 (70' G.Gorząd 8)

 

GM: Zoran Halilović (N, Polska) - 10

 

Francja spokojnie pokonała Rumunię 2:0, dołączając do nas w ćwierćfinale. W tymże zmierzymy się ze Szwajcarią, która zajęła 2. miejsce w grupie B, tak więc mieliśmy spore szanse na awans do półfinału, w co wszyscy mocno wierzymy. Szable w dłoń i do boju!

 

Grupa A:

1. Polska – 9 pkt – 14:4; Awans

2. Francja – 6 pkt – 6:4; Awans

3. Holandia – 3 pkt – 6:11

4. Rumunia – 0 pkt – 1:8

Odnośnik do komentarza

Żeby tylko nie było tak, jak w realu z Holandią na Euro 2008 ; )

 

-------------------------------------------

 

W grupie C Szwecja po bardzo słabym meczu przegrała aż 0:3 z Turcją, która postawiła kropkę nad "i" w kwestii gry w ćwierćfinale, a w drugim meczu Włochy pokonały Niemcy 1:0, co oznaczało, że i nasi zachodni sąsiedzi, ku mojej osobistej uciesze, zakończyli swój udział w turnieju na fazie grupowej. Tego samego dnia zapadły ostatnie rozstrzygnięcia w grupie D – w meczu ostatniej szansy Portugalia tylko zremisowała 1:1 z Grecją, co eliminowało ją z turnieju, a w równolegle rozgrywanym spotkaniu Chorwacja pewnie wypunktowała Serbię 3:1, zapewniając sobie wraz z Grekami miejsce w ćwierćfinale.

 

 

Przed naszym ćwierćfinałowym bojem o półfinał ze Szwajcarią, na który ponownie nie musieliśmy wyjeżdżać spod Salonik, dało się wyczuć narastające napięcie wśród rzesz naszych kibiców. Trudno było się dziwić, ponieważ na papierze Szwajcarzy byli naszym teoretycznie najłatwiejszym rywalem od początku mistrzostw, ja jednak pamiętałem, że właśnie przed takimi spotkaniami najłatwiej popaść w samozadowolenie i boleśnie przejechać się na boisku. Jak się okazało, mogło stać się tak, że wiele bym się pomylił.

 

Tradycyjnie już na tym turnieju pierwsza połowa nie była powalająca w naszym wykonaniu. Szwajcarzy grali nawet nieco lepiej, częściej byli przy piłce i łatwo przedzierali się za linię środkową, tak że Górka parokrotnie miał okazję ku zaprezentowaniu swoich umiejętności, które wykorzystywał, pewnie wyłapując lub odbijając groźne próby rywali. Później przeszliśmy do kontrofensywy, a zagrożenie stwarzaliśmy głównie po stałych fragmentach gry, ale tu z kolei na posterunku nieodmiennie był bramkarz Szwajcarów Pont, który ratował kolegów instynktownymi interwencjami. Gol po jednej lub drugiej stronie wisiał na włosku, i tak sobie wisiał aż do przerwy, a z przebiegu gry bezbramkowy remis był jak na razie sprawiedliwym wynikiem.

 

Wychodząc na drugą połowę Szwajcarzy ewidentnie obawiali się, co może ich czekać, ponieważ znali doskonale przebieg naszych spotkań w fazie grupowej i wiedzieli, że w drugich 45 minutach nic nie było w stanie nas zatrzymać. Tak samo i teraz po przerwie zniszczyliśmy rywali, wgniatając ich w murawę. Z wolna się rozkręcaliśmy, stopniowo spychając Szwajcarię do coraz głębszej defensywy, a nasi rywale powoli zaczęli pękać. W końcu w 66. minucie Brodecki wymienił podania z Błaszczykowskim na prawym skrzydle i przypuścił dośrodkowanie, które lekko otarło się o nogę Remyego, co w efekcie dało doskonałe dogranie do Halilovicia, który swoim ósmym trafieniem na tym Euro umocnił się na prowadzeniu w tabeli strzelców. Teraz poszło już siłą rozpędu, w 79. minucie rezerwowy Adamczyk strącił głową piłkę zagraną z głębi pola przez Błaszczykowskiego, a Kwiatkowski przyjął ją w pełnym biegu, wpadł w szesnastkę i technicznym strzałem pokonał Ponta. Nie minęły nawet cztery minuty, a już lewym skrzydłem sunął Machnikowski, dośrodkował, a nadlatujący Szymański kapitalnym wolejem dobił załamanych Szwajcarów, pieczętując nasz pewny awans do półfinału! Teraz pozostało nam tylko czekać na zwycięzcę meczu Chorwacja – Turcja.

18.06.2020, Toumba, Saloniki, widzów: 28 692; TV

ME ĆwF Polska [2.] – Szwajcaria [28.] 3:0 (0:0)

 

66' Z. Halilović 1:0

79' M. Kwiatkowski 2:0

82' P. Szymański 3:0

 

Polska: M.Górka 7 – J.Błaszczykowski 8 (86' M.Kiszka 6), A.Kowalczyk 8, M.Piotrowski 9, D.Fornalik 9 – M.Brodecki 8, M.Kwiatkowski 8, P.Szymański ŻK 9, M.Machnikowski 9 – Z.Halilović 8 (80' G.Gorząd 6), M.Pawlak 7 (66' T.Adamczyk 7)

 

GM: Marcin Piotrowski (O Ś, Polska) - 9

Odnośnik do komentarza

Dwa mecze w przeciągu trzech dni skłoniły mnie do tego, by nazajutrz po spotkaniu ze Szwajcarią dać moim podopiecznym dzień wolnego od jakichkolwiek zajęć i mogli spędzić ten czas dowolnie we własnym zakresie. Podjąłem taką decyzję z jeszcze jednego powodu, a było nim coroczne zebranie zarządu w Osnabrücku i spotkanie z kibicami, tak więc z samego rana wsiadłem w czarter i udałem się czym prędzej do Niemiec, by na wszystko zdążyć i móc wrócić pod wieczór do naszej bazy pod Salonikami.

 

W Osnabrücku pod siedzibą klubu byłem już w południe, a tutaj czekała mnie niespodzianka, ale nie uprzedzajmy faktów. Wpierw przyszła kolej na spotkanie z przedstawicielami klubu kibica, którzy zgodnie przyznali Zoranowi Haliloviciowi tytuł Piłkarza Roku, z czym trudno było się nie zgodzić, w dodatku Polak robił furorę w Grecji pod moją wodzą, czym udowadniał, że wychowaliśmy nietuzinkowego napastnika. Wszystkiemu przyglądała się grupka dwudziestu jeden nastolatków, którzy ukończyli szkolenie w naszej szkółce juniorskiej i teraz z minami, które bez wątpienia wyrażały "WOW!" przyjmowały ode mnie, znanego na całym świecie szkoleniowca, uściski dłoni w geście przywitania w zespole U-19. Swoje piłkarskie umiejętności będą podnosić w nim Benjamin Friedler (15 l., P P, Niemcy), Stefan Vogel (16 l., BR, Niemcy), Tobias Hornig (16 l., O Ś, Niemcy), Markus Keller (16 l., N, Niemcy), Thomas Herzog (16 l., P Ś, Niemcy), André Vogel (16 l., OP L, Niemcy), Michael Born (16 l., OP Ś, Niemcy), Christoph Berger (15 l., OP PLŚ, Niemcy), Jürgen Meier (16 l., O/DBP/P P, Niemcy), Michael Meier (15 l., N, Niemcy), Frank Berger (16 l., O P, Niemcy), Dirk Trehkopf (16 l., P Ś, Niemcy), Andreas Maul (16 l., N, Niemcy), Torsten Jörg (16 l., N, Niemcy), Daniel Damm (15 l., N, Niemcy), Mirko Fischer (15 l., BR, Niemcy), Andreas Kern (16 l., P PLŚ, Niemcy), Günter Werner (15 l., BR, Niemcy), Christian Borchert (15 l., DP, Niemcy), Gianluca Dionisi (15 l., O/DBP L, Włochy) i Fabio Salvadori (15 l., N, Włochy).

 

Później zajęliśmy miejsca przy wielkim stole w przestronnej sali w głównym budynku klubowym, gdzie wraz z zarządem, z prezesem Raschem na czele, omawialiśmy najważniejsze klubowe sprawy. Sezon 2020/2021, oby przełomowy, zaczniemy trójmeczem wyjazd-dom-dom, w którym zmierzymy się najpierw z Karlsruhe, później Schalke 04 i Bayernem Monachium. Klubowe konto zostało zasilone przez DFB kwotą 11 500 000€ z tytułu praw do transmisji telewizyjnych meczów z naszym udziałem, przy czym uzgodniłem z prezesem przyznanie szerszego funduszu płac kosztem transferowego, bo pomiędzy dwudziestoma milionami na transfery a siedemnastoma nie było większej różnicy. Ponadto Osnabrück zanotował awans o 19 miejsc na 38. pozycję ze współczynnikiem 58.316 w rankingu klubowym UEFA-y; jak dotąd prowadzenie w klasyfikacji utrzymał Bayern Monachium. Naszym celem ponownie było najzwyczajniej w świecie zdobyciem tytułu, a po tonie Rascha wiedziałem, że to być może ostatni sezon jego cierpliwości. Specjalnie się tym nie przejąłem, bowiem pamiętałem o swoim postanowieniu i w przypadku niepowodzenia sam podam się do dymisji.

 

Najlepsze czekało na mnie jednak na koniec. Rasch osobiście zaprosił mnie do swojej luksusowej limuzyny, a na moje pytanie, dokąd jedziemy, odpowiadał tajemniczo: "zobaczysz, Herr Ralf, z pewnością będziesz pod wrażeniem". Faktycznie, prezes ani trochę się nie mylił. Okazało się, że niejako w tajemnicy przez ostatnich kilka miesięcy w nowej lokalizacji wybudowano od zera nowoczesną bazę treningową o dumnej nazwie "Sportzentrum von Osnabrück", na którą składały się kompleks równiutkich jak stół boisk trenignowych, sala gimnastyczna, kryta pływalnia, budynek siłowni i odnowy biologicznej, a także specjalna sekcja dla juniorów. Wszystko było okraszone zielenią w miejscach, gdzie nie przeszkadzała, tak więc nie mogłem doczekać się rozpoczęcia zajęć w tym bardzo przyjemnym dla oka miejscu. Nareszcie prezes Rasch dotrzymał swojej obietnicy i spełnił moją prośbę, którą męczyłem go już od dawna.

 

W Salonikach zjawiłem się w późnych godzinach wieczornych, tak więc jeszcze na pokładzie samolotu mogłem w spokoju obejrzeć w całości drugi ćwierćfinałowy mecz, w którym Austria w meczu Dawida z Goliatem zmierzyła się z Francją, oprócz nas jednym z faworytów do złota. Mecz stał na zaskakująco wysokim poziomie, Austria raz jeszcze pokazała, że w piłkę grać potrafi i po bardzo zaciętym meczu sensacyjnie wyeliminowała Francuzów, wygrywając 3:2. Bardzo podobała mi się postawa Andreasa Schneidera, który przez całe spotkanie pokazał dojrzały futbol i zaliczył asystę przy jednym z trafień.

Odnośnik do komentarza

W sobotę i niedzielę rozegrano dwa ostatnie ćwierćfinały. W pierwszym z nich gospodarz turnieju Grecja stoczyła twardy pojedynek z Włochami, przez 120 minut walki nie padła ani jedna bramka, a w rzutach karnych lepsi okazali się Włosi, którzy oprócz nas byli jedynymi mistrzami świata, którzy pozostali w grze.

 

Najbardziej interesował mnie jednak ostatni mecz, w którym nieobliczalna Turcja zmierzyła się z Chorwacją. Jak zawsze w takich sytuacjach całą reprezentacją zebraliśmy się w hotelowej świetlicy przed ogromnym, plazmowym telewizorem, zwłaszcza ja ze sztabem szkoleniowym nawet razem z fizjoterapeutami, gdyż należało na bieżąco obserwować grę naszych potencjalnych rywali w półfinale.

 

Od samego początku stroną aktywną była Turcja, która niemal przez cały mecz nękała Chorwatów, szczególnie dobrze radząc sobie na lewej flance, gdzie mnóstwo miejsca robił im mający kłopoty z ustawianiem się Mamić. Ale w bramce Vatreni stał fenomenalny Dadić, który bronił jak w transie i wyciągał niemożliwe piłki; nawet gdy tureccy napastnicy stanęli w końcu przed niemalże pustą bramką, Dadić i tak zdołał sparować piłkę na rzut rożny. Chorwaci dopiero w drugiej połowie zdołali na kilkanaście minut przejść do ataku, ale o pokonaniu pewnego Babacana Volcana mogli co najwyżej pomarzyć. Turkom brakowało szczęścia, a w końcówce również precyzji, więc konieczna była dogrywka.

 

W niej działo się, oj działo. Najpierw przepychankę sprowokował Ali, za co otrzymał czerwoną kartkę, a w 104. minucie grający w przewadze Chorwaci zdołali zmontować składną akcję i Antunović przełamał pat. W tym momencie najprawdopodobniej błąd popełnił menedżer Chorwacji, który pazernie nakazał swoim piłkarzom przejście na 4-2-4. I już kilkadziesiąt sekund później Turcy złapali swoich rywali kontratakiem, a na 1:1 wyrównał Osman. W rzutach karnych Chorwaci spisali się tragicznie, do bramki trafił jedynie Miletić, zaś w czwartej kolejce szalę zwycięstwa na korzyść Turcji przechylił Emrah, więc o półfinał będziemy walczyć z nieprzewidywalnymi, walecznymi sercami z Turcji.

 

Na podstawie tego, co zobaczyliśmy w transmisji wraz z naszymi trenerami, wiedziałem, że będziemy musieli bardzo uważać na tureckie skrzydła, a także podwoić wysiłki w obronie, ponieważ napastnicy Turcji dość łatwo radzili sobie w pojedynkach główkowych przed polem karnym Chorwacji. Widać było, że nasi rywale są gotowi na wszystko, tak więc 24 czerwca w Atenach musimy szykować się na pojedynek na noże.

Odnośnik do komentarza

Helena, mam zawał!

 

-------------------------------------------

 

Co nie udało się cztery lata temu, chcieliśmy zrobić dziś – po dwóch wywalczonych tytułach mistrzów świata po raz drugi w historii przystępowaliśmy do półfinału Mistrzostw Europy i należało zrobić wszystko, by uniknąć powtórki z 2016 roku, gdy w dramatycznych okolicznościach przegraliśmy w ostatnich sekundach z Francją. W przeciwieństwie do naszych poprzednich rywali, tego wieczoru Turcy zamierzali wyjść na nas trójką obrońców, toteż w odpowiedzi na ich ustawienie przygotowałem plan, który zakładał w naszym przypadku czyhanie na kontrataki i długie zagrania na połowę rywali, które mogłyby dać nam przewagę liczebną. Nie wziąłem jednak pod uwagę tego, że tureccy zawodnicy znajdą z goła odmienny sposób na walkę z nami, a ponadto w pierwszej połowie nie będą na boisku sami...

 

Na stadionie w Atenach rozbrzmiał pierwszy gwizdek i ruszyliśmy do boju. Turcy bali się nas, było to wyraźnie widać, bowiem nie chcieli się otworzyć i w pierwszej odsłonie byliśmy stroną wyraźnie przeważającą. Jak wspomniałem, rywale znaleźli sobie oryginalny sposób na nawiązanie z nami walki, a tym sposobem były próby zrobienia krzywdy moim podopiecznym; już w 4. minucie Köse wyjątkowo chamsko wjechał w Piotrowskiego i podczas gdy Marcin wił się z bólu, Turek odchodził z kretyńskim uśmieszkiem, z kolei po półgodzinie Emrah w podobny sposób targnął się na zdrowie Kowalczyka, tak więc obaj nasi stoperzy mecz kończyli z urazami, którego nie rozbiegał Piotrowski i dla niego Euro już się skończyło. W bramce reprezentacji Turcji niestety zgodnie z moimi przewidywaniami kapitalne spotkanie rozgrywał Volcan, przez którego nakląłem się tyle przy linii bocznej, że tymi bluzgami można byłoby obdzielić kilka spotkań.

 

Ale turecki golkiper nie był jedynym powodem mojego gardłowania się. Bardzo podpadł mi sędzia Hornig, który dosłownie szastał żółtymi kartkami w naszym przypadku, podczas gdy brutalne faule Turków przeważnie kwitował wyciąganiem rąk w geście "gramy dalej". W ten oto sposób już po trzydziestu minutach wykartkowanych było trzech z czterech naszych pomocników, w 37. minucie Hornig pokazał żółtą kartkę Szymańskiemu za drobny faul, chwilę później pokazał mu drugie "żółtko" za przewinienie, za które w przypadku Turcji nawet nie przytykał gwizdka do ust, więc przez drukarza musieliśmy radzić sobie w dziesięciu.

 

W przerwie miałem twardy orzech do zgryzienia, bo stawałem przed dylematem, czy zdejmować zagrożonych zawodników "marnując" zmiany, być może kosztem jakości naszej gry, czy może zachować je na czarną godzinę, ryzykując kolejne wykluczenia ze strony bardzo stronniczego sędziego. Po szybkiej kalkulacji zdecydowałem się na tę drugą opcję, uzupełniając jedynie środek pola kosztem Pawlaka.

 

Turcja tymczasem poczuła się na tyle pewnie, że od początku drugiej połowy rzuciła się na nas, i niestety w 48. minucie centra Ufuka z rzutu wolnego znalazła Emraha, który główką obok Górki dał rywalom prowadzenie. Grając w osłabieniu zaczęło się robić niewyobrażalnie nieprzyjemnie, szczerze mówiąc bałem się, że lada chwila możemy mieć po meczu. Okazało się jednak, że u sędziego Horniga odezwało się sumienie lub otrzymał reprymendę od obserwatorów, bo dał nam spokój i zaczął sędziować sprawiedliwie. Całe szczęście, bo 59. minucie Halilović, który marnował dziś okazję za okazją, został przewrócony w polu karnym przez Ufuka, a arbiter ku zdumieniu Turków wskazał na jedenasty metr, zaś obolały Kowalczyk bombą z "wapna" wyrównał na 1:1. Trzy minuty później rywale przekonali się, że na pomoc nie mają już co liczyć, bo kiedy Halilović wychodził już sam na sam z Volcanem, a Zafer chamsko wyciął go od tyłu, obrońca Turcji obejrzał czerwoną kartkę, a Kowalczyk zdobył swojego drugiego gola.

 

Rywale jednak nadal nie przebierali w środkach, co w końcówce kosztowało Halilovicia pęknięty nadgarstek, tak więc nasz as zakończył swój udział w turnieju. Nie byłem tym zachwycony, ale ważniejsze było to, żeby dowieźć zwycięstwo do końca. Turcy próbowali, my przerywaliśmy akcje jak tylko mogliśmy i kradliśmy czas, gdzie tylko się dało, jeden rzut rożny, drugi rzut rożny, Błaszczykowski tańcuje z piłką przy narożnej chorągiewce, w następnej akcji to samo po drugiej stronie boiska robi Machnikowski, temperatura sięga zenitu! Sędzia przytyka gwizdek do ust i daje najpiękniejszy tego dnia sygnał: "krótki - krótki - dłuuuuuuuugi", po czym wskazuje na środek boiska!!!

 

Moi kochani piłkarze jak za zwolnieniem blokady rzucili się tłumnie sprintem w moim kierunku, nie próbowałem nawet uciekać, by porwać mnie na środek boiska i wiwatując podrzucać triumfalnie w świetle reflektorów i akompaniamencie potężnej wrzawy kibiców na trybunach OAKA Spyros Louis. Kuba Błaszczykowski z pomiętą opaską kapitańską padł na kolana i wzniósł z błyszczącymi oczyma ramiona ku niebu, inni zawodnicy wpadali sobie w radosne objęcia. Jest. Jest! JEEEEEST!!! Po dramacie przed czterema laty nareszcie się udało – po niesamowicie ciężkim meczu wdarliśmy się do finału Mistrzostw Europy, kontynuując wspaniałe sukcesy z dwóch ostatnich mundiali!

24.06.2020, OAKA Spyros Louis, Ateny, widzów: 66 102; TV

ME PłF Polska [2.] – Turcja [19.] 2:1 (0:0)

 

41' P. Szymański (POL) czrw.k.

48' A. Emrah 0:1

59' A. Kowalczyk 1:1 rz.k.

61' E. Zafer (TUR) czrw.k.

61' A. Kowalczyk 2:1 rz.k.

81' Z. Halilović (POL) ktz.

 

Polska: M.Górka 7 – J.Błaszczykowski ŻK 7, A.Kowalczyk 9, M.Piotrowski 8, D.Fornalik 8 – M.Brodecki ŻK 8 (88' K.Wróblewski 6), M.Kwiatkowski 7, P.Szymański CzK 6, M.Machnikowski ŻK 8 – Z.Halilović Ktz 8 (81' T.Adamczyk 7), M.Pawlak 7 (46' R.Piątek 7)

 

GM: Artur Kowalczyk (O Ś, Polska) - 9

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...