Skocz do zawartości

To jest coś więcej, niż zwykłe kibicowanie!


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, po wielu godzinach gry wreszcie zdecydowałem się napisać coś z kolejnej, wirtualnej przygody z futbolem. Dla niektórych będą to popłuczyny, bądź piąta woda po kisielu, dla innych zaś kolejna próba wczucia się w moje osobiste emocje. Dlaczego? Klub, który prowadzę nie powinien być dla moich czytelników niczym nowym. Ilekroć zaczynam kariery w Football Managerze, to po chwili moja głowa przypomina mi, gdzie najlepiej się czuję. Prywatnie jestem kibicem, angażuję się na forach i bez wytchnienia śledzę poczynania zespołu każdego dnia. Dokładniejszy opis wydarzeń będzie dotyczył dopiero drugiego sezonu, gdyż część statystyk z pierwszego po prostu zaginęła w akcji. Z początku postaram się przybliżyć nieco to, co działo się w debiutanckim dla mnie roku za sterami, a jakże - ATLETICO MADRYT! Mam nadzieję, że będziecie mnie wspierać i wspólnie emocjonować się tym, co wyprawiam. Zapraszam...

 

Football Manager 2012 (12.2.2)

baza danych: niestandardowa (duża + zawodnicy z krajów Ameryki Południowej)

wybrane ligi: Anglia (League 2), Francja (Ligue 2), Niemcy (3. Bundesliga), Włochy (Serie B), Hiszpania (2. Liga B)

uaktualnione składy na 1.02.2014

zasady: dobra zabawa bez oszukiwania

cele: długa kariera z próba powiększenia klubowej gablotki z pucharami

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Pretemporada:

 

Mój asystent zdecydował się zakontraktować nam sześć meczów sparingowych, co uważam za całkowicie wystarczające do przygotowania fizycznego. Rozpisywać się nie będę. Powiem jedynie tyle, że pięć z nich wygraliśmy, ale w tym wypadku rywale nie byli zbytnio wymagający, natomiast ostatni mecz, gdzie przeciwnikiem był już mocniejszy, argentyński River, zremisowaliśmy. Bilans bramkowy pozwalał optymistycznie patrzeć na zbliżający się sezon i zapowiadał wielkie emocje w ofensywie, bowiem dwadzieścia dziewięć strzelonych goli i tylko dwa stracone robią wrażenie.

 

Super Copa de Espana:

 

W tym roku mieliśmy przyjemność rozegrać dwumecz w Superpucharze Hiszpanii. Puchary pucharami, ale ten akurat jest bardzo prestiżowy, dlatego odpuszczać nie można. Oby dwa spotkania otwierają ciąg meczów o stawkę. Jest to początek zmagań, dlatego trudno powiedzieć coś więcej o szansach, jak i formie poszczególnych zawodników, ale i całej drużyny. Tym bardziej, że za przeciwnika mieliśmy wielką na krajowym podwórku, ale i na świecie FC Barcelonę, z wieloma gwiazdami w swoich szeregach. Pierwszy mecz rozegraliśmy na własnym terenie i mówiąc szczerze, plany były wielkie. Chciałem tutaj szukać dobrego wyniku, by w rewanżu na Camp Nou spróbować go obronić. Efekt? Chyba nikt nie przypuszczał, że debiutanckie spotkanie o stawkę w moim wykonaniu wyjdzie aż tak świetnie. Zawodnicy latali jak perszingi, a dodatkowo prawie wszystko nam wychodziło. Trzy strzelone gole i ani jednego straconego, to genialna zaliczka w aspekcie rewanżu na terenie rywala. Trzy dni później do Barcelony jechaliśmy w fantastycznych humorach i nawet przegrana zero do dwóch tego nie popsuła. Końcówka była emocjonująca, ale udało nam się obronić wynik i finalnie sięgnąć po Superpuchar Hiszpanii. W czerwono - białej części Madrytu zapanowała ogromna radość. Taki początek był dla mnie spełnieniem marzeń! Już na starcie klubowa gablotka została zasilona!

 

La Liga:

 

Tak się złożyło, że mecz otwarcia musieliśmy rozegrać ponownie z FC Barceloną. Szykowaliśmy się na najgorsze, wiedzieliśmy, że rywale będą szukali zemsty za porażkę pucharową, ale tutaj padł bramkowy remis. Kolejne pojedynki, to seria zwycięstw nad słabszymi ekipami, gdzie inkasowanie kompletu punktów było niejako obowiązkiem, jeśli chcieliśmy myśleć o wysokiej pozycji na koniec rozgrywek. W związku z dużą ilością meczów, rotowałem składem, co okazało się wspaniałe. Zawodnicy byli głodni gry, nikt się kłócił, a jak już dostawali swoją szansę, to próbowali pokazać się z jak najlepszej strony. W tabeli mieszaliśmy się na miejscach dających podium, ale przecież tak postrzegany jest ten klub. W pierwszym sezonie moim założeniem było włączenie się do walki z dwoma potęgami, za jakie uważam FC Barcelonę i Real Madryt. Oczywiście w Hiszpanii jest wiele bardzo dobrych klubów, ale te powinny oglądać jedynie nasze plecy. Przez długi czas dzielnie towarzyszył nam jeszcze Real Sociedad, ale jak to zwykle bywa, zmęczenie sezonem i zbyt krótka ławka "dobrych" rezerwowych sprawiły, że klub złapał zadyszkę. My też nie uniknęliśmy problemów, co zabrało nam kilka cennych punktów. Nie dało się jednak tego uniknąć, ale i tak jestem dumny, że wyszliśmy z niej dość szybko. Emocje były do ostatniego gwizdka sezonu! O ile FC Barcelona zapewniła sobie tryumf nieco wcześniej, to walka o drugą lokatę pomiędzy sąsiadami ze stolicy Hiszpanii trwała do ostatnich sekund. Finalnie, to my wyszliśmy z niej zwycięsko! Przynajmniej na jakiś czas będziemy mogli patrzyć na naszych sąsiadów z podniesioną głową. Z trzydziestu ośmiu spotkań udało nam się wygrać aż dwadzieścia siedem, co uważam za wynik genialny. Dodatkowo sześć pojedynków zremisowaliśmy i tylko pięć przegraliśmy, za zainkasowaliśmy osiemdziesiąt siedem punktów na koniec rozgrywek. Dodatkowo strzeliliśmy aż dziewięćdziesiąt pięć goli, co było drugim wynikiem w zestawieniu, a straciliśmy trzydzieści jeden, co dało nam trzecie miejsce w klasyfikacji.

 

1. FC Barcelona [96pkt]

2. Atletico Madryt [87]

3. Real Madryt [86]

4. Malaga [68]

5. Athletic [65]

6. Betis [64]

...

18. Levante [32]

19. Valladolid [29]

20. Almeria [29]

 

Copa del Rey:

 

Swoją przygodę z Pucharem Króla rozpoczęliśmy od czwartej rundy. W związku z natłokiem spotkań, postanowiłem rozegrać ją w wydaniu zawodników rezerwowych, którzy zresztą pojawiali się w całym sezonie bardzo często. Pierwszy dwumecz musieliśmy rozegrać przeciwko Leganes. W pierwszym, wyjazdowym pojedynku wygraliśmy dwa do jednego, by na swoim obiekcie, jak najmniejszym nakładem sił kontrolować zaliczkę i bezbramkowo zremisować. Mówiło się, że mieliśmy sporo szczęścia, jednak to wszystko było zaplanowane. Piąta runda przyniosła kolejnego rywala z niższych szczebli - Huescę. Tutaj nie było większych problemów po wygranych trzy i cztery do zera mogliśmy czekać na kolejnego rywala. Pierwszy, trudny rywal pojawił się dopiero w ćwierćfinale, kiedy to los skojarzył nas z Valencią. Akurat złożyło się tak, że w krótkim odstępie czasu (pięciu spotkań), aż trzy rozegraliśmy z tym samym rywalem. Wyjazdowo udało nam się zremisować jeden do jednego, co uznałem za bardzo dobry wynik, jak na zawodników rezerwowych. W rewanżu, po raz pierwszy w Copa del Rey wystąpiła podstawowa linia defensywy, co dało dobry wynik. Gola nie straciliśmy, a sami strzeliliśmy jednego, co daje nam przepustkę do półfinału. Tam czekał już na nas Betis, dla którego początek tego roku kalendarzowego zwiastował ogromny postęp i przesuwanie się w górę tabeli. Wiedziałem, że łatwo nie będzie, ale postanowiłem kontynuować swoją filozofię gry zawodnikami rezerwowymi. To było niestety złe i w pierwszej, wyjazdowej próbie odnieśliśmy porażkę aż zero do dwóch, co mogło zakończyć naszą przygodę z turniejem. W rewanżu trzeba było zrobić wszystko by wygrać. Wywęszyłem mimo wszystko szansę na końcowy tryumf, gdyż ani Barcelony, ani Realu nie było w rozgrywkach już po piątej rundzie! Wystawiłem skład podstawowy, który w regulaminowym czasie spotkania odrobił zaległości, przetrzymał dogrywkę, by w karnych pokazać klasę. Tutaj miało miejsce historyczne wydarzenie. W pierwszej kolejne jeden z zawodników rywali nie trafił w bramkę, a kolejne trzy uderzenia wybronił Courtois! Niesieni klasowym zwycięstwem dostaliśmy się do finału, gdzie za rywala mieliśmy Real Sociedad. W tej chwili klub ten był jeszcze na czwartej lokacie w tabeli ligowej. To było jednak złudne, bowiem właśnie rozpoczynał się ich kryzys, który potrwał aż do samego końca sezonu. Finałowy pojedynek rozegraliśmy dopiero w połowie kwietnia i był to świetny popis moich zawodników, którym udało się strzelić aż cztery gole, zachowując z tyłu czyste konto. Tryumf po takiej wiktorii smakował niebywale!

 

Liga Mistrzów:

 

Szczerze mówiąc, po losowaniu rywali w fazie grupowej, nie popadałem w optymizm. Włoskie Napoli, rosyjski Zenit i angielski Manchester United wyglądały groźnie. Liczyłem na przynajmniej trzecią lokatę i przepustkę do Pucharu UEFA. Na dzień dobry skromnie, ale pokonujemy Napoli, by w drugiej rundzie zagrać dramatycznie słaby mecz i przegrać aż zero do trzech z teoretycznie najsłabszym Zenitem. Sytuacja była jeszcze gorsza, jak w trzecim meczu dostaliśmy dwójkę od Czerwonych Diabłów. W fazie rewanżowej musieliśmy wspiąć się na wyżyny, by myśleć o awansie. Dwa do zera pokonujemy Napoli oraz Manchester i sytuacja robi się nieco bardziej klarowna. Mamy dziewięć punktów, drugi w tabeli Zenit ma siedem, a ostatnie Napoli ledwie trzy. Grać mieliśmy o bezpośredni awans z Zenitem. Jakaż to była heroiczna walka z obu stron w defensywie. Dużo fauli, kartek i interwencji lekarzy, ale kończy się to bezbramkowym remisem, co daje promocję nam! Byłem szczęśliwy, że w taki oto sposób odwróciliśmy losy naszej ekipy po pierwszych spotkaniach. Losowanie kolejnego etapu przyniosło nam Manchester City. Jeśli w fazie grupowej udało nam się zachować dosłownie status quo z ich czerwonymi sąsiadami, to dlaczego byśmy mieli tego nie powtórzyć. Niestety... Dwukrotnie dostajemy dwa do jednego i nasza przygoda z najbardziej elitarną ligą świata dobiega końca. Szkoda, ale można było się tego spodziewać! Atletico musi dorosnąć, bowiem Liga Mistrzów, to nie pseudo rozgrywki Pucharu UEFA, gdzie w ostatnich latach tryumfowaliśmy.

 

 

Podsumowanie:

 

Z debiutanckiego sezonu byłem niezwykle zadowolony. Osiągnęliśmy spory sukces w lidze, pokonując swoich największych rywali zza miedzy i plasując się na fotelu vice lidera. Dość krótka przygoda z Ligą Mistrzów, to może być dobre przetarcie przed kolejnymi latami pracy. Wygrane w Superpucharze Hiszpanii i Pucharze Króla dodatkowo osłodziły dobry sezon i powiększyły klubową gablotkę o dwa świecidełka.

Wielkim plusem była wyrównana walka wśród zawodników o pierwszy skład. A kto grał, dowiecie się w kolejnym odcinku.

Odnośnik do komentarza

Pora na przedstawienie głównych aktorów zeszłego sezonu w barwach Atletico. Ogólnie muszę powiedzieć, że z osiągniętej kadry byłem niesamowicie zadowolony. Zawodnicy dawali świetną grę i kibice wielokrotnie mogli cieszyć z wygranych. Nie uniknęliśmy oczywiście wpadek, ale to zdarza się każdemu.

 

bramkarze:

 

Thibaut Courtois [ 51m / 0 br / 1 as / 0 mom ] - Bardzo solidny bramkarz, który mimo młodego wieku broni już rewelacyjnie. Atletico głownie za jego sprawą straciło tak mało goli. Co ciekawe, na swoim koncie zapisał jedną asystę! Szkoda, że był do nas jedynie wypożyczony i po sezonie odchodzi. Ciężko będzie znaleźć nam dla niego zastępce. Jedna z czołowych postaci zespołu i zdecydowany lider tej formacji.

 

Dani Aranzubia [ 6 m / 0 br / 0 as / 0 mom ] - Niestety, ale przy takim bramkarzu jak Courtois, Aranzubia mógł być jedynie rezerwowym. Grywał głównie w pucharach, ale zaliczył też epizod w wygranym spotkaniu Ligi Mistrzów nad Manchesterem United. Ogólnie bardzo solidny zawodnik, który dodatkowo nie narzekał na swoją rolę w zespole. Kto wie, czy w przyszłym sezonie to właśnie on nie będzie kluczową postacią defensywy.

 

Cristian [ 0 m / 0 br / 0 as / 0 mom ] - Trzeci z kolei bramkarz nie rozegrał w minionym sezonie nawet minuty w naszych barwach. Póki nie marudzi, to zostaje. Ktoś musi być tym trzecim, zgłoszonym do rozgrywek...

 

prawa obrona:

 

Gokhan Gonul [ 45 m / 4 br / 4 as / 5 mom ] - Turecki obrońca został sprowadzony przed sezonem za okrągłe 10 milionów Euro z Fenerbahce. Potrzebowałem zdecydowanego lidera i killera na prawą flankę defensywy i jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę! Jak na debiutancki sezon, jego gra była świetna dla oka! Pewny zarówno w defensywie, jak i ofensywie, gdzie często podłączał się do akcji. Jego największym minusem jest ostra gra, która często kończyła się kartkami. Polecam gościa do każdego klubu, który jest w stanie wyłożyć taką kwotę!

 

Juanfran [ 9(4) m / 0 br / 1 as / 0 mom ] - Niestety, w tej wersji Juanfran nie jest jeszcze tak perfekcyjny w defensywie, jak w świecie realnym. Ze względu na pominięcie skrzydłowych w taktyce, zmuszony był do rozgrywania sezonu jako rezerwowy dla Gonula, lub też któregoś ze środkowych pomocników. Muszę się przyznać, że jest on jednym z największych przegranych mojego ustawienia! Na szczęście nie marudził i jak już dostawał szansę, pokazywał się z dobrej strony.

 

Cesar [ 6 m / 0 br / 1 as / 0 mom ] - Młody obrońca dostał kilka swoich szans na grę i miało to miejsce głównie w pucharach. Nie zachwycił, ale też to jeszcze nie jego czas. Szczerze mówiąc, ma nikłe szanse na polepszenie swoich wyników w kolejnym roku.

 

obrona środek:

 

Diego Godin [ 49 m / 2 br / 1 as / 2 mom ] - Zdecydowany lider środka pola, który jednak swoją grą przyczyniał się głównie w grze w destrukcji. Mało widoczny w ofensywie, co zdarzyło mi się po raz pierwszy w historii! Najważniejsze jednak, że dobrze strzegł dostępu do swojej bramki. Był waleczny i dostał rolę vice kapitana, co było sporym odznaczeniem. Jestem zadowolony, że mam kogoś takiego na środku.

 

Miranda [ 46(2) m / 5 br / 2 as / 5 mom ] - Rozegrał o jedno spotkanie mniej od swojego kolegi, ale finalnie był lepszy. Więcej goli, więcej asyst, więcej nagród dla zawodnika meczu i chyba jednak to on powinien dostać miano najlepszego, środkowego obrońcy w tym sezonie. Kilkukrotnie z przymusu wystawiałem go na prawej flance i co najlepsze, radził sobie równie wyśmienicie. Pewny punkt defensywy, mam nadzieję, że na lata!

 

Stefan Radu [ 30(4) m / 1 br / 2 as / 0 mom ] - Pierwszy rezerwowy dla linii defensywnej. Mógł grać na każdej pozycji i robił to na wysokim poziomie. Wielkim plusem są jego warunki fizyczne, przez co rywale odbijali się od niego, jak od skały. Przyszedł do nas przed sezonem z włoskiego Lazio za 8,75 miliona Euro. Potrzebowałem czwartego na środek, a tymczasem okazało się, że został tym trzecim i był to również bardzo dobry transfer!

 

Toby Alderweireld [ 15(3) m / 1 br / 1 as / 1 mom ] - Świetnie pełni swoją rolę w klubie. Jak wejdzie, daje nową jakość i jest pewnym punktem defensywy. Trochę żałuję, że nie może grać więcej, ale taki już jego los. Chciałbym, aby grał u nas jak najdłużej.

 

Bruno Martins Indi [ 7 m / 2 br / 0 as / 1 mom ] - Kiedy dowiedziałem się, że za 3 miliony mogę pozyskać tak utalentowanego obrońcę z Feyenoordu, nie wahałem się ani chwili. Został tym piątym, ale póki co ma się jeszcze uczyć gry na wysokim poziomie. Już w tym sezonie pokazał się z dobrej strony, kiedy to w jednym meczu strzelił dwie bramki i tym samym w pojedynkę zapewnił nam zwycięstwo. Jeszcze nie jest tak pewny w destrukcji jak jego koledzy, dlatego z reguły ogląda mecze z trybun.

 

obrona lewa:

 

Filipe [ 31(5) m / 0 br / 3 as / 2 mom ] - Teoretycznie nasz podstawowy lewy defensor. Teoretycznie, gdyż był to najsłabszy punkt defensywy. Z konieczności grało tu kilku zawodników, ale to Filipe zaliczył najwięcej występów. Za mało daje do ofensywy, a w destrukcji zdarzają mu się proste błędy, po których z reguły lecą groźne dośrodkowania.

 

Emiliano Insua [ 11 m / 0 br / 2 as / 0 mom ] - Zmiennik Filipe, który dodatkowo jeszcze musiał uporać się z konkurencją Radu. Jest to jednak na tyle dobry gracz, że nie bałem się go wystawiać nawet przeciwko najlepszym. Więcej szans dostawał jednak w pucharowych spotkaniach.

Odnośnik do komentarza

środek pomocy:

 

Tiago [ 46 m / 3 br / 6 as / 1 mom ] - Ciekawostką była forma tego zawodnika. Nigdy nie byłem fanem jego talentu, ale okazało się, że dawał na tyle dużo ekipie, że nie mogłem go pomijać. Stał się głównym elementem układanki i zaliczył najwięcej spotkań. Miał przebłyski i samodzielnie wygrał nam dwa spotkania, ale oprócz tego równa forma, co dawał mu pierwszeństwo. Im starszy tym lepszy, zupełnie jak wino.

 

Gabi [ 44(2) m / 5 br / 14 as / 2 mom ] - Kapitan zespołu, który jednak miał wahania formy. Czasem trapiły go drobne urazy, po czym wracał, zaliczał świetny występ, by w następnym pojedynku zmarnować rzut karny, bądź ujrzeć czerwony kartonik. Jest wychowankiem, który po kilku sezonach w Zaragozie wrócił do Madrytu. Obecnie już kolejny sezon rozgrywa w naszych barwach i jeszcze wiele takich przed nim. Absolutnie gracz numer jeden drugiej linii, który świetnie sprawdza się na rozegraniu.

 

Koke [ 33(1) m / 4 br / 2 as / 2 mom ] - Młody i utalentowany zawodnik, który znakomicie się rozwija. Choć nie jest jeszcze liderem tej formacji, to ma wszelkie aspiracje ku temu. Wierzę, że jeszcze jeden, może dwa sezony i będzie o nim głośno. Zaliczył sporo spotkań, ale czasami musiał uznać wyższość swoich kolegów. Dużo widzi, dobrze odbiera piłkę i kto wie, czy może właśnie mamy do czynienia z prawdziwym narodzeniem kolejnego wychowanka, następcy Gabiego.

 

Mario Suarez [ 27(3) m / 2 br / 3 as / 0 mom ] - Dobry zawodnik, który wspaniale uzupełnił drugą linię i był godnym zastępcą najlepszych. W związku z tym, że gram trójką środkowych pomocników, dostał sporo szans, jednak jego główne zadania polegały na odbieraniu futbolówki i przeszkadzaniu rywalom. nie przeszkodziło to jednak w zdobyciu pięciu punktów w klasyfikacji kanadyjskiej.

 

Raul Garcia [ 22(2) m / 5 br / 3 as / 0 mom ] - Trochę za mało występów jak na tą klasę zawodników. Ale w środku pomocy są po prostu lepsi. Mimo aż dwudziestu dwóch występów można powiedzieć, że pełnił rolę zapchajdziury, ale jak widać spełnił się w tej funkcji.

 

klasyczna "10":

 

Diego [ 48(9) m / 7 br / 23 as / 6 mom ] - Świetny gracz! Diego był genialnym konstruktorem akcji i zaliczył najwięcej asyst w zespole. Dokładając siedem goli zapisał trzydzieści punktów w klasyfikacji kanadyjskiej i na stałe wpisał się w annałach tego sezonu, jako jeden z najlepszych. To właśnie on wysłał Ardę Turana na ławkę, ale też często schodził w końcówkach, dając pograć swojemu koledze. Szkoda, że był tylko na wypożyczeniu... Będzie ciężko znaleźć kogoś równie dobrego!

 

Arda Turan [ 42(25) m / 2 br / 11 as / 2 mom ] - Niestety, w tym sezonie musiał poradzić sobie z rolą rezerwowego. Zaliczył sporo występów z ławki, ale grał zarówno tutaj, jak i wśród środkowych pomocników, a czasami nawet na ataku. Bardzo przydatny zawodnik, dużo widzący i podający, jednak niekoniecznie radzący sobie z presją walki o skład. Nie zawsze prezentował się dobrze i obawiam się, że w przyszłym sezonie będziemy potrzebowali kogoś lepszego.

 

Cristian Rodriguez [ 8(6) m / 1 br / 0 as / 0 mom ] - Urugwajski, popularny Cebula nie poradził sobie i nie przebił się do zespołu. Jego miejsce jest bardziej na skrzydle, czego nie mogłem mu zapewnić. Rozegrał kilka spotkań, z reguły średnich, tylko raz wpisując się na listę strzelców. Już w połowie sezonu, w zimowym okienku transferowym za 4 miliony Euro zasilił turecki Besiktas.

 

Ruben Micael [ 6(2) m / 1 br / 2 as / 0 mom ] - Grał mało, bo szczerze mówiąc nawet nie widziałem dla niego miejsca. Wskoczył do zawodników zarejestrowanych do rozgrywek dopiero po sprzedaży Cebolli, ale wcześniej zagrał też w pucharach. Ogólnie zawodnik mi niepotrzebny, z którym trzeba się będzie pożegnać. Problemem może być znalezienie dla niego nowego pracodawcy.

 

napastnicy:

 

Teofilo Gutierrez [ 54(2) m / 27 br / 11 as / 3 mom ] - Przed sezonem pomyślałem sobie, że potrzebuję jeszcze jednego napastnika. Chciałem grać na dwóch snajperów, a oprócz Davida Villi, nie miałem kogoś na wysokim poziomie. Poszukałem i zapłaciłem 8 milionów Euro argentyńskiemu River. Czy się pomyliłem? Absolutnie nie! Świetny zawodnik, który dał nam tak wiele powodów do radości. Z początku wyglądało na to, że to on zostawi daleko w tyle Villę, ale tak się finalnie nie stało. Zaliczył drugą pozycję w klasyfikacji strzelców w klubie i był wysoko w rankingu ligowym. Za tą cenę, to jest czysty skarb!

 

David Villa [ 45(3) / 29 br / 10 as / 8 mom ] - Kiler! Po przenosinach z Barcelony odżył i zapisał genialny sezon dla naszych barw. Został najlepszym strzelcem w drużynie i był w top 5 najlepszych snajperów w lidze. Dodatkowo podawał i dostał najwięcej indywidualnych nagród w tym sezonie. Po prostu takiego zawodnika trzeba nosić na rękach. A jak jeszcze dodam, że półtorej miesiąca zmagał się z kontuzją, to aż strach się bać! Zdecydowanie jak był zdrowy, to stwarzał najwięcej zagrożenia w ofensywie.

 

Adrian [ 35(25) m / 10 br / 5 as / 0 mom ] - Człowiek ten zyskał miano żelaznego rezerwowego (podobnie do Ardy Turana). W wielu klubach pełniłby pierwszoplanową rolę, ale nie kiedy ma się taką konkurencję. Regularnie wchodził i dawał na prawdę miłą dla oka grę.

 

Diego Costa [ 27(19) m / 6 br / 3 as / 1 mom ] - Niestety, Diego Costa w tej wersji nie jest jeszcze tak dobrym zawodnikiem, jak w rzeczywistości. Musiał zadowolić się rolą drugiego zmiennika, ale i tak zaliczył sporo minut na murawie.

 

 

 

PODSUMOWANIE TRANSFERÓW

 

Teofilo Gutierrez <- 8 mln €, River

Gokhan Gonul <- 10 mln €, Fenerbahce

Stefan Radu <- 8,75 mln €, Lazio

Bruno Martins Indi <- 3 mln €, Feyenoord

 

Cristian Rodriguez -> 4 mln €, Besiktas

Odnośnik do komentarza

W przerwie między sezonami rozegrano Mistrzostwa Europy. Po wielu pasjonujących pojedynkach, w finale spotkały się ekipy Niemiec i Holandii. Wygrali nasi zachodni sąsiedzi, dla których gole zdobyli Andre Schurrle oraz Marcel Schmelzer. Polaska nie wyszła z grupy, a jej wyniki to: 0:0 z Francją, 2:4 z Chorwacją i 2:2 ze Szkocją.

 

SEZON 2012/2013

 

W każdej drużynie potrzeba zmian. Jak widać, w zeszłym sezonie spisaliśmy się bardzo dobrze, ale wszystko można przecież poprawić. Przygotowania do kolejnych rozgrywek ruszyły bardzo szybko. Przede wszystkim skupiłem się na poszukiwaniu wzmocnień na dwóch newralgicznych teraz pozycjach. Potrzebowaliśmy bramkarza, który godnie zastąpi Thibauta Courtoisa, który po wypożyczeniu wrócił do londyńskiej Chelsea. Oprócz niego chciałem też zakontraktować nową, klasyczną dziesiątkę, gdyż uważam że Arda Turan może nie być wystarczający. Fundusz transferowy opiewał na kwotę trzydziestu milionów, a dodatkowe sumy mogłem czerpać z redukcji budżetu płacowego, oraz ewentualnych transferów z klubu.

 

Zacznijmy jednak od zawodników, którzy nas w tym okienku wzmocnili. Swoje pierwsze sidła na bramkarza, zarzuciłem na Chelsea i spróbowałem negocjować w sprawie Thibauta Courtoisa (20l./Belgia/3/0a). Uważam go za geniusza i postanowiłem zrobić wszystko, by do nas wrócił. Czy to się udało? Już pierwsza oferta została zaakceptowana, a sam zawodnik nie robił większych problemów! 22,5 miliona Euro zostało przelane na konto londyńskiego klubu i Belg stał się naszym nowym - starym golkiperem! Radość wśród jego kolegów z drużyny, w której występował w ostatnich latach, oraz wśród pracowników klubu, a przede wszystkim wśród kibiców była ogromna! Już wiemy, kto przez najbliższe lata będzie strzegł dostępu do naszej świątyni.

 

Dwóch kolejnych zawodników udało mi się ściągnąć z portugalskiej Benfici, czym mocno ją osłabiłem. Jako pierwszy przyszedł Miralem Sulejmani (23l./Serbia/9/1a). Długo nie mogłem znaleźć następcy Diego, a że Miralem dostępny był za śmieszną kwotę 4,4 miliona Euro, postanowiłem zaryzykować. W tym momencie pierwsze skrzypce miał grać Arda Turan, a Serb został mianowany na jego zmiennika.

Wszystko zmieniło się jednak tydzień później, kiedy to po długich negocjacjach, wreszcie do klubu przyszedł Nicolas Gaitan (24l./Argentyna/8/1a). Gość ma wszelkie aspiracje do bycia wielką gwiazdą w zespole, dlatego szczędziłem grosza i zapłaciłem za jego usługi 30 milionów Euro plus jakieś profity w przyszłości. Pewnie większość uzna że przepłaciłem, ale ja uważam, że po sezonie aklimatyzacji, w przyszłości będzie czołowym zawodnikiem globu. Ma trudne zadanie zastąpienia Diego, ale powinno się mu to udać. Co do Diego, to klub chciał kosmiczną kwotę ponad 50 milionów Euro, na co nie mogłem sobie pozwolić. W związku z przyjściem Gaitana, Sulejmani stał się trzeci w kolejce.

 

 

Na kim natomiast zarobiłem, bądź kogo wypożyczyłem?

 

Pierwszy klub opuścił Silvio. Portugalski obrońca nie znalazł w moich oczach uznania, więc po powrocie z wypożyczenia, kiedy zgłosili się po niego włodarze londyńskiego Arsenalu długo nie marudziłem i zaakceptowałem ofertę 4,4 miliona Euro. Tak zwana strzałeczka na drogę. Chwilę później odszedł od nas ten, którego skreśliłem już dawno. Ruben Micael nie był przydatny, dlatego zadowoliłem się 3 milionami od Espanyolu. Kolejne 4 miliony przypłynęły z Malagi, która zdecydowała się wykupić Diego Costę. Zastanawiałem się, czy aby na pewno chcę go sprzedawać, ale sam zainteresowany zaczął marudzić, że chce grać więcej niż w minionym roku, a tego zagwarantować mu nie mogłem. Zobaczymy, jak wielki to był błąd. Dodatkowe 3 miliony dostałem z Villarrealu, które po wypożyczeniu zdecydowało się wykupić Sergio Asenjo. Nie wiem, ale jakoś nie widzę tego zawodnika w tak dobrym klubie, dlatego poszedł bez żalu.

Oprócz transferów definitywnych, czterech piłkarzy udało się na wypożyczenia. Najbardziej poszkodowany w naszym klubie Juanfran, przez rok bronić będzie barw Sportingu Gijon. Jeden z najdziwniejszych transferów Atletico ostatnich lat, a więc Joshua Guilavogui przeniósł się do Betisu. Trzeci w kolejce do gry na klasycznej dziesiątce Miralem Sulejmani przeniósł się do Werderu Brema, ale tutaj były inne względy. Gaitan zajął trzecie miejsce wśród zawodników bez paszportu UE i ten nie mógł być już zgłoszony. Ostatnim jest młody obrońca Cesar, który doświadczenie meczowe zbierać ma a Albacete. Na tych ruchach zarobiłem niecałe dwie bańki i dodatkowo każdy z piłkarzy może zostać wykupiony po sezonie.

 

Po tych kilku zmianach, pierwszy zespół prezentuje się następująco:

 

Dani Aranzubia (33l./Hiszpania/1/0a), Thibaut Courtois (20l./Belgia/3/0a), Cristian (23l./Hiszpania/-)

 

Gokhan Gonul (27l./Turcja/34/2a), Filipe (27l./Brazylia/1/0a), Miranda (28l./Brazylia/6/0a), Diego Godin (26l./Urugwaj/55/4a), Toby Alderweireld (23l./Belgia/14/0a), Bruno Martins Indi (20l./Holandia/8/0U-21), Emiliano Insua (23l./Argentyna/5/0a), Stefan Radu (25l./Rumunia/19/0a)

 

Mario Suarez (25l./Hiszpania/1/0a), Ruben Perez (23l./Hiszpania/-), Koke (20l./Hiszpania/6/1U-21), Raul Garcia (26l./Hiszpania/1/0U-21), Tiago (31l./Portugalia/55/3a), Gabi (29l./Hiszpania/13/0U-21), Oliver Torres (17l./Hiszpania/-), Arda Turan (25l./Turcja/53/16a), Nicolas Gaitan (24l./Argentyna/8/1a)

 

David Villa (30l./Hiszpania/86/55a), Adrian (24l./Hiszpania/8/1U-21), Teofilo Gutierrez (27l./Kolumbia/19/6a)

 

 

Dodatkowo mamy już za sobą całe przygotowania, a więc również i mecze sparingowe, których było tym razem ledwie cztery:

 

Atletico Madryt - Benfica, 3:1, [Gabi, T. Gutierrez 2x]

Rayo Majadahonda - Atletico Madryt, 0:6, [T. Gutierrez, D. Villa, N. Gaitan, E. Insua, M. Sulejmani, A. Turan]

Henan - Atletico Madryt, 0:1, [T. Gutierrez]

Chengdu - Atletico Madryt, 1:5, [M. Suarez, D. Villa 2x, N. Gaitan, O. Torres]

Odnośnik do komentarza

@ Lepszego zawodnika za mniejszą kasę niż bym go sprzedał nie dostanę, a po finalizacji dwóch kluczowych celów transferowych, w kasie klubowej świeci pustkami. Dostaje więc jeszcze jedną szansę.

 

Sierpień 2013

 

Podobnie jak w zeszłym roku, spotkania o stawkę rozpoczynamy dwumeczem w Supercopa de Espana. Dwanaście miesięcy wcześniej, po wspaniałym spotkaniu i siebie i nieco gorszym na wyjeździe, udało się wygrać z faworyzowaną FC Barceloną. Teraz mamy tego samego rywala, który podrażniony naszą dobrą formą, będzie chciał odzyskać utracone trofeum. Pełni nadziei przystępowaliśmy do rywalizacji ze świeżo upieczonym mistrzem Hiszpanii i ekipą, która tym razem zupełnie ukryła się w okienku transferowym. Wierzyli, że mistrzowski skład pozwoli im na powtórkę z rozrywki.

 

Pierwszy pojedynek rozgrywaliśmy na domowym padole. Niesieni dopingiem własnych kibiców, próbowaliśmy ukąsić, ale strasznie nieporadnie wychodziły nam strzały. W ciągu całego meczu oddaliśmy ich aż dziewiętnaście, przy czterech Barcelony, ale ledwie pięć poleciało w światło bramki. I co z tego, jak rywale po prostu mieli szczęście i tuż przed przerwą, po dokładnej wymianie kilku podań, z linii pola karnego celnie uderzył Cesc Fabregas? Jeden strzał, a dał naszym rywalom tego dnia wygraną. Już wtedy wiedziałem, że zły wynik na własnym obiekcie, nie oznacza niczego dobrego. Dodatkowo, tak fatalna skuteczność w ofensywie powodowała u mnie zawrót głowy i przypominała o tym, że zaryzykowałem i nie ściągałem kolejnego napastnika.

Jak to już jest w zwyczaju, rewanż rozegraliśmy zaledwie trzy doby później na terenie rywala. Wielkie Camp Nou chciało być świadkiem odwetu za poprzedni rok. Już w pierwszej odsłonie udowodniliśmy, że tym razem musimy uznać wyższość przeciwnika. Dwa łatwo stracone gole i słaba gra całego zespołu nie powodowały optymizmu. Na domiar złego, na początku drugiej części walki Miranda pakuje jeszcze samobója i trofeum wędruje do Blaugrany. No cóż, o ile w debiucie byliśmy lepsi, tak tym razem FC Barcelona wygrała jak najbardziej sprawiedliwie. Można powiedzieć, że puchar przeszedł obok nosa, ale nie przejmujemy się tym!

 

W ostatnich godzinach tego miesiąca przyszło nam jeszcze zainaugurować drugi sezon rozgrywek ligowych. Terminarz okazał się łaskawy i nie musieliśmy rozgrywać trzeciego z rzędu meczu z Barceloną, jak to było przed rokiem, a za przeciwnika los dał nam Espanyol. No tak, Barcelona gdzieś tam się ciągle kręci... Obawy były spore! Zagraliśmy bardzo słabo w Superpucharze Hiszpanii, a dodatkowo liczba sparingów była chyba ciut za mała, by dobrze wdrążyć się w obciążenia meczowe. Poszło jednak zgoła odmiennie i finalnie cieszyliśmy się z pierwszych trzech punktów. Już na samym początku sygnał do ataku dał ten, na którego po minionym sezonie narzekałem, a więc Diego Godin. Później na listę strzelców trafił jeszcze dwukrotnie Teo Gutierrez i było po sprawie. Naszym problemem może być jednak zupełnie coś innego. Narzekałem na to rok wcześniej i najwyraźniej ponarzekam jeszcze chwilę. Rzuty karne... O ile wcześniej było to naszym znakiem firmowym, tak dzisiaj również nie ustrzegliśmy się błędu, a konkretnie David Villa i spudłował jedenastkę. Mecz otwarcia wyszedł jednak na plus, z czego jestem zadowolony.

 

Supercopa de Espana:

 

Atletico Madryt - FC Barcelona, 0:1, [Cesc Fabregas 42']

FC Barcelona - Atletico Madryt, 3:0, [Pedro 24', Bojan 45'+1, Miranda 51'(sam)]

 

La Liga:

 

[1/38] Atletico Madryt - Espanyol, 3:0, [Diego Godin 3', Teofilo Gutierrez 17' 88']

Odnośnik do komentarza

Wrzesień 2013

 

Jak się okazało, obawy przed poprzednim meczem nie były uzasadnione. Zawodnicy pokazywali, że słabszą formę w pucharze odbiją sobie na przeciwnikach ligowych. We wrześniu rozegraliśmy sześć spotkań, z czego pięć w lidze, a jedno w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Forma była nieziemska, dlatego kibice absolutnie nie mogli narzekać na nudę i to w żadnym z tych spotkań. Na pierwszy ogień poszedł Athletic, który podobnie jak na zakończenie poprzedniego sezonu, tak i teraz został zmieciony z powierzchni ziemi. Geniuszem błysnął David Villa - autor wszystkich trafień dla Atletico Madryt. Nie było na niego siły i po raz kolejny udowodnił, że będzie się liczył w klasyfikacji na najlepszego strzelca zarówno zespołu, jak i całej ligi. W odpowiedzi dostaliśmy tylko jeden cios Andera Herrery, ale było to za mało. Następnie, już na własnym obiekcie zmierzyliśmy się z Sevillą, która minionego roku za udany uznać nie mogła. Teraz zapowiadała walkę, ale ja osobiście miałem ku temu pewne zastrzeżenia. Sprzedali oni swoje największe żądło - Kevina Gameiro, a dodatkowo na wypożyczenie odszedł Carlos Bacca. Natomiast najbardziej znanym piłkarzem zakupionym w lecie, okazał się... Kamil Grosicki. Obok takiej okazji nie dało się przejść obojętnie i tym razem rywal został odprawiony z czterema bramkami zaliczki. Ponownie na wysokości zadania stanął Villa, ale ozdobą całego pojedynku było trafienie Gabiego, który z narożnika pola karnego bananem obił wewnętrzną część poprzeczki. Nie zamierzaliśmy więc zwalniać tempa i kolejną ofiarą została drużyna Granady. Grający na własnym terenie outsider ligowy spotkał się znów z bardzo groźnym Villą, który notował absolutnie piorunujący start sezonu. Żeby nie było zbyt łatwo, już po pięciu minutach tego pojedynku przegrywaliśmy, ale taki stan rzeczy był tragiczny dla rywali... W kolejnej rundzie spotkaliśmy się zaś z Villarrealem, który jeszcze niedawno mógł być uznawany na równorzędnego partnera dla Atletico. Dodatkowym smaczkiem był ich bramkarz, czyli Sergio Asenjo, któremu chciałem udowodnić, dlaczego na stałe zmienił barwy. Przekonał się o tym dwukrotnie i to absolutnie wystarczyło do zgarnięcia kolejnego kompletu ligowych punktów! W ostatnim spotkaniu września zmierzyliśmy się jeszcze wyjazdowo ze Sportingiem Gijón i powiem szczerze, była to najbardziej wyrównana walka tego miesiąca. O ile dość szybko udało nam się strzelić dwa gole, to jednak rywale mocno cisnęli, aż wreszcie na kilka minut przed końcem wcisnęli honorowego, jak się później okazało gola. Końcówka była szalenie interesująca, ale kunszt Coutrois zachował nam cenny komplet ligowych punktów. Cóż tu dużo mówił. Wygraliśmy wszystkie dotychczasowe spotkania w krajowej lidze i znajdujemy się na fotelu lidera ze skromną przewagą nad FC Barceloną i nieco większą nad Realem Madryt. Oby tak dalej, bowiem passa bardzo mi odpowiada.

 

 

Należałoby też wspomnieć o rozgrywkach grupowych Ligi Mistrzów, gdzie trafiliśmy znów na bardzo trudnych rywali pod postacią Arsenalu, PSG i Sparty Praga. Na pierwszy rzut oka nie ma tutaj słabeuszy, ale po głębszej analizie, wraz z PSG powinniśmy bić się o miejsce za plecami bardzo mocnego Arsenalu. Czyli teoretycznie najsłabszym ogniwem powinna być praska Sparta, z którą właśnie zainaugurowaliśmy te rozgrywki. Mecz ten nie miał jakiejś większej historii i to my inkasujemy komplet punktów. Trzeba jednak dodać, że przyjezdni zaciekle bronili się aż do sześćdziesiątej minuty i długo pachniało niespodzianką. Później jednak coś pękło i finalnie wbiliśmy aż trzy gole i pokazaliśmy, że mamy ochotę na więcej, niż tylko walka o drugą lokatę w grupie.

 

 

La Liga:

 

[2/38], Athletic - Atletico Madryt, 1:3, [Ander Herrera 49' - David Villa 18' 23' 88']

[3/38], Atletico Madryt - Sevilla, 4:0, [Gabi 28', Teofilo Gutierrez 37', David Villa 54'(k) 64']

[4/38], Granada - Atletico Madryt, 1:3, [Youssef El Arabi 5' - David Villa 30'(k) 41', Teofilo Gutierrez 80']

[5/38], Atletico Madryt - Villarreal, 2:0, [Nicolas Gaitan 11', David Villa 42']

[6/38], Sporting Gijon - Atletico Madryt, 1:2, [bruno Romo 85' - David Villa 34', Nicolas Gaitan 39']

 

Liga Mistrzów, grupa C:

 

[1/6], Atletico Madryt - Sparta Praga, 3:0, [Tomas Zapotocny 62'(sam), Koke 80', Toby Alderweireld 89']

 

 

Od teraz wracam już do normalnych opisów spotkań, gdyż dobiłem do aktualnego miejsca rozgrywki.

Odnośnik do komentarza

@ W poprzednich postach gafa, bo oczywiście mamy jeszcze rok 2012:p

 

3.10.2012

 

Październik rozpoczynać będziemy meczem drugiej kolejki w fazie grupowej Ligi Mistrzów, gdzie zmierzyć się mamy z teoretycznie najmocniejszym zespołem - londyńskim Arsenalem. Przez ten krótki czas, do swojej i tak już mocnej ekipy dokoptowali choćby Mirko Vucinica, Angela Di Marie, którego Real pozbył się za śmieszne dwanaście milionów, czy Joao Moutinho. Dodatkowo, jak się okazuje niechciany u nas Silvio gra tutaj pierwsze skrzypce na boku defensywy. Jednak największą sensacją jest oddanie Mesuta Ozila do Valencii na roczne wypożyczenie. Po wygranej z praską Spartą apetyty na kolejne trzy punkty są spore, ale będzie to zadanie bardzo ciężkie, gdyż zagramy na Emirates.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, S. Radu, E. Insua, Tiago, Koke, Gabi, N. Gaitan, Adrian, T. Gutierrez

 

Od pierwszego gwizdka musieliśmy odpierać wściekłe wręcz ataki Kanonierów. Oni grali u siebie i wiedzieli, że takie spotkanie powinni wygrać. Jednak to, w jakim stylu grał zespół Arsene Wengera, po prostu powalił mnie na kolana. Świetna wymiana podań, szybkie przejścia w okolice naszego pola karnego i nieskazitelna gra w destrukcji! Ich poczynania bardzo przypominały mi to, co w poprzednim, realnym sezonie pokazywał Liverpool (no może oprócz wesołego futbolu w obronie). W siedemnastej minucie miała miejsce akcja, która dała miejscowym prowadzenie. Dwa crossowe podania z lewej, na prawą flankę i na odwrót, a ostateczne dogranie futbolówki na przedpole do czekającego już Flaminiego, to futbolowy majstersztyk. Mathieu nie miał wielu problemów i mocnym uderzeniem w prawy róg pokazał, kto dzisiaj jest górą. I faktycznie tak było... Sytuacja na murawie przed przerwą się już nie zmieniła, ale najgorsze było jednak to, że mieliśmy spore problemy z wyjściem z własnej połowy. Po zmianie stron, miejsce bezbarwnego Tiago zajął Mario Suarez. Ten jeszcze dobrze się nie rozgrzał, a już musiał spuścić głowę, gdyż tracimy kolejnego gola autorstwa Angela Di Marii, który zrobił pożytek ze swojej lewej nogi. Potężna bomba z dystansu pod poprzeczkę i było praktycznie po meczu. Dzisiaj w naszym zespole brakowało zawieszonego Davida Villi i tu pojawił się kłopot. Dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej odsłony zniesiono z boiska Adriana i w jego miejsce wszedł Raul Garcia. Pomyślałem sobie, że może zagram tak, jak Cholo Simeone ustawiał go w poprzednim sezonie, ale to nie przyniosło pożądanego rezultatu. Koniec końców, The Gunners powoli odpuszczali, a my wciąż borykaliśmy się z problemem dobrego rozprowadzenia akcji. Przegrywamy mecz, ale świat się nie wali. To jest, a w zasadzie była dopiero druga kolejka i wszystko jeszcze będzie możliwe.

 

Liga Mistrzów, grupa C, [2/6]

stadion: Emirates Stadium w Londynie, 60361 widzów

Arsenal Londyn - Atletico Madryt

2:0 [Mathieu Flamini 17', Angel Di Maria 46']

mom: Angel Di Maria "8.0"

 

Wynik drugiego pojedynku w grupie:

Sparta Praga - PSG, 2:5, [D. Lafata, M.J. Quinonez - J. Menez, Z. Ibrahimovic, J. Pastore 2x, E. Cavani]


6.10.2012

 

Kilka dni później, po pucharowej porażce przystępujemy do siódmej potyczki ligowej, gdzie naszym rywalem będzie Celta. Zagramy na własnym obiekcie, a do składu wraca Villa, więc o atak jestem nieco bardziej spokojny. Rywale przed sezonem wymienili pół składu, jednak żaden z nowych piłkarzy nie chlubi się wielkim nazwiskiem. Takie roszady pozwalają jednak Celcie zajmować wysokie, bo siódme miejsce, co jest lekkim zaskoczeniem. Wiem, że nie będzie to wcale łatwy pojedynek, dlatego szykuję się na najgorsze.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, Miranda, Filipe, Tiago, R. Perez, Gabi, N. Gaitan, T. Gutierrez, D. Villa

 

W pierwszej odsłonie, jak na złość nic nam nie wychodziło. Martwiłem się, że ta porażka z Arsenalem źle wpłynęła na głowy moich podopiecznych i że wspaniała passa kompletu zwycięstw zostanie przerwana. Co ciekawe, do przerwy bramki nie padły, ale świątynie z jednej, jak i z drugiej strony przeżywały spore oblężenie. Po zmianie stron postanowiłem nieco zaryzykować i nakazałem mocno ofensywną grę, szczególnie środkowym pomocnikom. To zemściło się bardzo szybko. Długa futbolówka za plecy naszych defensorów, gdzie jak strzała wyskoczył Fabian Orellana i w sytuacji jeden na jeden najpierw położył Courtoisa, a później celebrował objęcie prowadzenia ze swoimi kolegami. Wiecie, co mogło się zemścić? Kolejny, niewykorzystany rzut karny, który zmarnował Miranda już w osiemnastej minucie tego spotkania. Swoją drogą nie mam pojęcia, dlaczego właśnie on podszedł do jedenastki, kiedy na murawie znajdowali się i Gabi i Villa. Mniejsza z tym... Siedem minut po feralnej stracie gola obudził się nasz najlepszy strzelec z zeszłego, jak i tego sezonu i samodzielnym rajdem doprowadził do wyrównania. Radości jednak nie było, gdyż nadal ten wynik nas nie satysfakcjonował. Kolejne próby długo nie przynosiły rezultatu, aż do osiemdziesiątej trzeciej minuty. Mocno i płasko bity rzut rożny dotarł do Mirandy. Od brazylijskiego defensora futbolówka się odbiła, ale ten mając w zanadrzu chęć rehabilitacji pobiegł za nią i z ostrego kąta huknął w światło bramki. Piłka była na tyle mocna, że bramkarz przyjezdnych jedynie zmienił jej tor lotu, ale nie zdołał zapobiec bramce. Szkoda, że gol został uznany za swojaka, ale najważniejsze, że wynik wrócił do normy. Teraz radość się już pojawiła i trwała bardzo długo. Rywalom podcięło to skrzydła i nie byli w stanie przeprowadzić już groźnego ataku. My zaś, wykonaliśmy jeszcze jeden i to ostateczny cios, gdzie do siatki trafia Gutierrez. Styl może i nie powalił, ale skuteczny come back już tak. Seria zwycięstw zachowana! Swoją drogą był to jeden z nielicznych meczów, podczas którego nie wykorzystałem ani jednej zmiany.

 

La Liga [7/38]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 48819 widzów

[1] Atletico Madryt - [7] Celta

3:1 [David Villa 57', Yoel 83'(sam), Teofilo Gutierrez 90'+5 - Fabian Orellana 50']

mom: Nicolas Gaitan "8.0"

Odnośnik do komentarza

21.10.2012

 

Dłuższą przerwę na mecze reprezentacyjne, wykorzystaliśmy na spokojny trening. Ci co zostali w klubie mieli okazję troszkę się podszkolić i przede wszystkim odpocząć od atmosfery meczowej. Do zdrowia powraca też Arda Turan, który przez ponad miesiąc zmagał się z kontuzją łydki. Dzisiaj natomiast, będziemy świadkami kolejnego wydarzenia na ligowych murawach, gdzie zmierzymy się w wyjazdowym pojedynku przeciwko beniaminkowi, ekipie Murcii. Ich trzynaste miejsce jest dość dobrym rezultatem, ale naszym zadaniem będzie wybicie im z głowy kolejnych punktów. Musimy cisnąć, bowiem dzień wcześniej swoje mecze rozegrali nasi najwięksi rywale i je wygrali, a Real przeszedł samego siebie, gdzie oklepał Valencię aż siedem do zera.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, Miranda, Filipe, Koke, R. Perez, Gabi, N. Gaitan, T. Gutierrez, D. Villa

 

Od samego początku spotkania nawałnica naszych ataków przypominała mecz paintballa. Bramka Murcii ostrzeliwana była z każdej strony, ale robiliśmy to z deka nieporadnie. Zbyt egoistycznie grał Gaitan, który marnował kolejne, dogodne okazje do zdobycia gola. W dwudziestej minucie natomiast, po brutalnym faulu na Koke z murawy zszedł Derijck, a więc środkowy obrońca. W tym momencie wiedziałem, że jest to już tylko kwestia czasu, by zobaczyć bramki. Sekundy później, Ruben Perez potrzebuje zmiany, więc jego miejsce zajmuje Raul Garcia. Coś mi jednak mówiło, że jeśli od razu nie wyszliśmy na prowadzenie, możemy mieć spore kłopoty. Nie pomyliłem się... Jeszcze przed upływem trzydziestej minuty spotkania, rywale za sprawą Kike wyszli na prowadzenie i to mimo gry w osłabieniu personalnym. Było mi wstyd, że jako aktualny lider tabeli musimy być aktorami tak żenującego widowiska. Taki już jednak jest ten sport, gdzie niewykorzystane sytuacje potrafią brutalnie się mścić. Ale oto, jak na zawołanie dostajemy kolejny prezent w postaci już drugiej, czerwonej kartki w ekipie rywala! Coś niesamowitego! Do przerwy jednak, bohaterem tego pojedynku jest miejscowy bramkarz, który stara się jak może odwlec chyba nieuniknioną porażkę... Nie mówmy jednak hop, bowiem w ostatniej akcji przed zejściem do szatni, w polu karnym fauluje Miranda i Kike wykorzystuje rzut karny, dając swojej ekipie już dwa gole przewagi. To była parodia! Chcąc nieco powiększyć szansę na zdobycie bramki, miejsce Godina, który już miał na swoim koncie żółty kartonik, wprowadziłem Adriana. Światełko w tunelu pojawiło się już pięć minut po wznowieniu gry, kiedy to płaskie podanie w uliczkę od Gaitana wykorzystał Teo. Sekundy później Nicolas faulowany jest w polu karnym, a sędzia dyktuje jedenastkę. Chwila nerwów, ale radzi sobie z nią Gabi i daje już wyrównanie. Ze zniecierpliwieniem oczekiwaliśmy jeszcze kolejnych goli, bowiem to dopiero one dadzą nam pewność siebie i prowadzenie. Chwilę po godzinie gry do siatki ponownie trafia Gabi, który tym razem wykorzystuje dokładne dośrodkowanie z rzutu rożnego. Choć sytuacja mocno się odmieniła, wynik nadal nie był jakimś powodem do dumy. Na ostatnie minuty Insua zastąpił zmęczonego Filipe. Ostatni gwizdek był dla mnie zbawieniem. Chciałem jak najszybciej opuścić stadion i zapomnieć o tym wieczorze. Choć wygraliśmy, wynik tego widowiska powinien być zdecydowanie inny...Trzydzieści sześć strzałów, dwanaście celnych i tylko trzy gole, mimo że graliśmy z przewagą dwóch piłkarzy...

 

La Liga [8/38]

stadion: Nueva Condomina w Murcii, 26612 widzów

[13] Murcia - [3] Atletico Madryt

2:3 [Kike 28' 45'+4(k) - Teofilo Gutierrez 50', Gabi 53'(k) 65']

mom: Nicolas Gaitan "9.0"

Odnośnik do komentarza

24.10.2012

 

Po absolutnie jednym z najdziwniejszych spotkań w historii, zmieniamy pole bitwy na rozgrywki europejskie. Trzecia kolejka zmagań grupowych w Lidze Mistrzów, skojarzyła nas z PSG, a więc finansowym potentatem ze stolicy Francji. Będzie to ważny mecz, bowiem z bezpośrednim rywalem do awansu z grupy, teraz zagramy na własnym obiekcie i musimy poszukać korzystnego wyniku. Przeciwnik ma jednak niesamowitą siłę rażenia i uchronić naszą bramkę od utraty gola może być niemożliwe. Dopóki jednak piłka w grze wszystko może się wydarzyć.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, T. Alderweireld, S. Radu, Tiago, M. Suarez, Gabi, N. Gaitan, T. Gutierrez, Adrian

 

Już w pierwszej akcji dostaliśmy poważny sygnał ostrzegawczy. Cavani udowodnił, że nie musi znajdować się w obrębie pola karnego, by oddać precyzyjny strzał. Na szczęście Courtois był na posterunku. Co ciekawe, była to jedyna okazja przyjezdnych, bowiem później do głosu doszli moi podopieczni. Liczne próby przyniosły wreszcie oczekiwany rezultat i po dobrej wrzutce Gaitana, strzał na gola zamienił Godin. Ten zawodnik gra w tym roku zdecydowanie lepiej, niż przed sezonem. Doskonale spisywała się dzisiaj nasza druga linia, której wszędzie było pełno. Co ciekawe, brylował też Adrian, który musiał zastąpić zawieszonego za czerwoną kartkę Villę. Nie chcę nic mówić, ale byłem w ogromnym szoku, jak już po dwudziestu kilku minutach prowadziliśmy trzy do zera. Najpierw na listę strzelców wpisał się Gutierrez, a chwilę później główną rolę odebrał belgijski defensor Toby, lecz tutaj gola uznano za samobójcze trafienie Javiera Pastore. Szczerze mówiąc, po ostatniej, ligowej parodii nikt nie był w stanie przewidzieć aż takiego obrotu spraw. Trybuny Vicente Calderón szalały z zachwytu, a niesieni dopingiem piłkarze szukali kolejnych okazji do zmiany rezultatu. Ta pojawiła się na dziesięć minut przed przerwą, kiedy to Gaitan obsłużył wychodzącego na czystą pozycję Adriana, a ten posłał futbolówkę do siatki pod ręką próbującego jeszcze interweniować Sirigu. Do przerwy mamy zatem pogrom! Na drugą odsłonę miejsce obolałego Mario Suarez zajął Koke. Przy takim wyniku wszystko wychodzi i potwierdzeniem tego była cudowna akcja zakończona celnym strzałem Gaitana. Przy takim wyniku zdecydowałem się posłać na murawę Ardę Turana, który zmienił ostatniego strzelca, oraz Aranzubię w miejsce Courtoisa. Nic złego nie mogło się nam już dzisiaj zdarzyć, a przecież każdy chce odegrać jakąś rolę w zespole. Wspaniale było patrzyć, jak smutne petrodolary w postaci Cavaniego, Ibrahimovica, Thiago Silvy, czy też Javiera Pastore jedynie czekają na ostatni gwizdek. Przyjazd do Madrytu ewidentnie im nie wyszedł! Na naszych sektorach panowała już fiesta. Każde zagranie okraszone było gromkim "ole", co dodatkowo napędzało zawodników. Kto wie, czy ten mecz nie był wielkim krokiem do wyjścia z grupy. Na dziesięć minut przed końcem do naszej siatki trafia jeszcze Alex, i goście pożegnają się przynajmniej z honorem.

 

Liga Mistrzów, grupa C, [3/6]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 53284 widzów

Atletico Madryt - PSG

5:1 [Diego Godin 11', Teofilo Gutierrez 21', Javier Pastore 27'(sam), Adrian 35', Nicolas Gaitan 59' - Alex 81']

mom: Nicolas Gaitan "9.3"

 

Wynik drugiego spotkania:

Sparta Praga - Arsenal Londyn, 3:6, [M. Matejovsky, M. Slepicka, D. Lafata - J. Moutinho, A. Di Maria 2x, O. Giroud 2x, M. Vucinic]

Odnośnik do komentarza

@ Dziękować.

 

27.10.2012

 

Przez kolejne dni w klubie panowała wyśmienita atmosfera. Takie, klasowe zwycięstwo i to w Lidze Mistrzów, nad bardzo dobrym zespołem nie zdarza się przecież za często! Dodatkowo, wszyscy oczekiwali ze zniecierpliwieniem kolejnego widowiska, gdzie będziemy musieli stawić czoła vice liderowi tabeli, a więc FC Barcelonie i to na jej terenie. Pojedynek gigantów, który powoli robi się tak ważny w rozgrywkach, jak GranDerby! Do składu znów dołącza Villa, który będzie miał okazję ukąsić swoich byłych kolegów i pokazać, że tam po prostu został zniszczony. O ile przeciwko tej ekipie, w minionym sezonie radziliśmy sobie bardzo dobrze, tak teraz przydałoby się zmazać plamę po przegranych w Superpucharze Hiszpanii.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, T. Alderweireld, S. Radu, Tiago, M. Suarez, Gabi, N. Gaitan, T. Gutierrez, D. Villa

 

Od samego początku widać było, że Barcelona zrobi wszystko, by właśnie dzisiaj odrobić stratę ligową w postaci dwóch punktów. Sporo atakowali, dużo strzelali, ale do trzydziestej minuty nie mogli znaleźć sposobu na świetnie spisującego się Kurtułe. My zaś nie potrafiliśmy dojść do pola karnego rywala. Jak już była jakaś próba, to defensywa Blaugrany skutecznie nas wypychała. Po pół godzinie gry, w dość krótkim odstępie czasu dostaliśmy dwa potężne ciosy i oba dostały parafkę od Messiego. Ten koleś jest po prostu cyborgiem i najprawdopodobniej zapewnił swoim kolegom komplet punktów a nam przerwał wspaniałą passę zwycięstw. Barcelona, to nie Murcia, by dała sobie wydrzeć trzy oczka przy takim wyniku do przerwy. Po zmianie stron na boisku zameldowali się i Arda Turan i Insua. Chwilę przed upływem godziny gry, Fabregas świetnym lobem zwiększa prowadzenie miejscowych. Z ambitnych planów powtórki wyniku z PSG teraz już nici. Walczymy jedynie o to, by pożegnać się z honorem. Już w tej chwili mogę powiedzieć, że dostaliśmy potężne, ale zasłużone bęcki od aktualnego mistrza Hiszpanii. Kwadrans przed końcem Messi wziął i dodatkowo ośmieszył nasz zespół wykonując rajd rozpoczęty niemal pod własnym polem karnym. Mijał moich zawodników jak tyczki, jak kurwa na treningu! Byliśmy zdecydowanie słabsi, ale teraz musimy jak najszybciej zapomnieć o tym, co się właśnie stało.

 

La Liga [9/38]

stadion: Camp Nou w Barcelonie, 98900 widzów

[2] FC Barcelona - [1] Atletico Madryt

4:0 [Lionel Messi 32' 35' 75', Cesc Fabregas 59']

mom: Lionel Messi "9.7"

Odnośnik do komentarza

@ W zeszłym sezonie przeciwko Barcelonie szło nam zdecydowanie lepiej...

 

31.10.2012

 

W ostatnim spotkaniu października zmierzymy się z Alcoyano w ramach czwartej rundy Copa del Rey. Specjalnie dzisiaj wystawiam mocną jedenastkę, by mogła odbić się po fatalnej porażce przeciwko Blaugranie. Mam nadzieję, że nie wpadniemy w dołek i nie stracimy przez to kilku kolejnych tygodni w lidze. Jest to dwumecz, ale ja miałem ochotę wyrobić sobie przewagę już dzisiaj i to mimo gry na wyjeździe.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, Miranda, D. Godin, S. Radu, Tiago, Koke, R. Garcia, N. Gaitan, D. Villa, T. Gutierrez

 

Jeśli miałbym powiedzieć coś ciekawego o tym meczu, to wyglądało by to mniej więcej tak, że się odbył. Straszna nuda, podczas której widać było, że w naszych głowach wciąż jest ta wysoka porażka sprzed kilku dni. Mimo wszystko udało nam się uzyskać minimalną zaliczkę po potężnej bombie z dystansu Raula Garcii. Gol ładny, ale i tak cudem go zdobyliśmy... Powiedzmy, że resztę przemilczę... Dodam, że nasz rywal gra na trzecim poziomie ligowym...

 

Copa del Rey, 4. runda [1/2]

stadion: El Collao w Alcoy, 5000 widzów

Alcoyana - Atletico Madryt

0:1 [Raul Garcia 66']

mom: Raul Garcia "7.9"

Odnośnik do komentarza

3.11.2012

 

Porażka z Barceloną spowodowała, że spadliśmy już na trzecią pozycję w lidze. Wyprzedzają nas, a jak, dwie największe marki w kraju. Sytuacja jest niezwykle wyrównana, ale mamy za sobą ledwie dziewięć spotkań. Teraz nie możemy stracić dystansu i spróbować jak najszybciej wejść na odpowiednie tory. Pierwszą próbą będzie domowy pojedynek przeciwko Realowi Sociedad, które ten sezon rozpoczęło w nieco gorszym, niż przed rokiem stylu. Dopiero dziesiąta lokata nie oznacza słabej gry, a tym bardziej teraz, kiedy my gramy piach. Będzie ciekawie...

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, Miranda, D. Godin, S. Radu, R. Garcia, M. Suarez, Gabi, N. Gaitan, D. Villa, T. Gutierrez

 

Byłem bardzo zadowolony z tego, co moi podopieczni pokazali w pierwszej odsłonie. Byliśmy zdecydowanie lepszą stroną, co potwierdziliśmy zdobyciem dwóch bramek. Dokonali tego obaj napastnicy, którzy w tym sezonie trzymają wysoki poziom. Futbolówka chodziła od nogi do nogi z prędkością światła i gdybyśmy mieli ciut więcej szczęścia, rezultat mógłby być zdecydowanie wyższy. Tak czy siak byłem szczęśliwy, że podnieśliśmy się po tak pechowym wyniku przeciwko Blaugranie. Druga część meczu rozpoczęła się dla nas zdecydowanie inaczej. Szybko straciliśmy gola po błędzie defensywy, która zostawiła zupełnie niepilnowanego Inigo Martineza na lewej flance pola karnego. Zawodnik nie miał większych problemów, gdyż Courtois próbował skracać kąt na prawej stronie i nie zdążył się już przemieścić. Zawodnicy Sociedadu poczuli, że mogą dziś jeszcze namieszać i rozpoczął się prawdziwy mecz, na który czekali kibice. Kwadrans przed końcem nasza przewaga została zlikwidowana. Kolejny błąd i tym razem Ifran wpisuje się na listę strzelców. Szczerze mówiąc, w obu odsłonach pokazaliśmy zupełnie inny futbol i ja nie widziałem większych szans na odzyskanie prowadzenia. Ale jednak udało się to na sześć minut przed końcem, kiedy to sygnał do ataku dał Gaitan posyłając płaskie podanie do Gutierreza. Kolumbijski snajper dociągnął z nią pod samego bramkarza i w ostatniej chwili wysunął ją do Villi, a David z najbliższej odległości spudłować już nie mógł. Świetna współpraca zawodników grających w ofensywie daje nam bardzo cennego gola! Chociaż nasza gra nie była jeszcze perfekcyjna, to jednak pozwoliła dzisiaj zainkasować kolejny komplet ligowych punktów. Wreszcie kibice byli zadowoleni.

 

La Liga [10/38]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 54851 widzów

[3] Atletico Madryt - [10] Real Sociedad

3:2 [David Villa 34' 84', Teofilo Gutierrez 36' - Inigo Martinez 50', Diego Ifran 76']

mom: David Villa "8.8"

Odnośnik do komentarza

6.11.2012

 

Poprzedni wynik na pewno nas podbuduje, zresztą to było widać po atmosferze panującej na treningach. Dodatkową motywacją do ciężkiej pracy jest kolejny przeciwnik, którego pokonaliśmy już w tym sezonie. Tak jest, faza grupowa Ligi Mistrzów wchodzi w fazę spotkań rewanżowych i dzisiaj zmierzymy się z PSG. Mamy w pamięci to, z jaką łatwością poradziliśmy sobie z nimi dość niedawno. Jak będzie dzisiaj? Zagramy na wyjeździe, ale nic nie jest przesądzone. Rywale zapowiadają odsiecz, ale ja jestem głęboko przekonany że im się to nie uda...

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, Miranda, D. Godin, S. Radu, M. Suarez, R. Garcia, Gabi, N. Gaitan, D. Villa, T. Gutierrez

 

Zaczęło się jednak wedle zapowiedzi i już w szóstej minucie tracimy gola po świetnej, indywidualnej akcji Ibrakadabry. Kolejnym problemem był faul Radu w naszym polu karnym. Sędzia bez wahania wskazał na wapno, a na listę strzelców, już drugi raz wpisuje się Zlatan. W pewnym sensie znaleźliśmy się w potrzasku, bowiem porażka w tym spotkaniu będzie oznaczać małe problemy w grupie i najprawdopodobniej zmusi nas do zaciętej walki z Arsenalem, czego chyba chcieliśmy uniknąć. Na drugą odsłonę trzeba było coś zmienić, dlatego też miejsce Radu i Villi zajęli Insua i Adrian. Graliśmy już zdecydowanie lepiej, ale kwadrans przed końcem nadzialiśmy się na genialną kontrę i bramkę w wykonaniu Meneza. Bardzo słabo, już drugi mecz z rzędu grała obrona, ale i Courtois, który fatalnie się ustawiał. No cóż, każdy ma kiedyś gorszy okres... Po tym spotkaniu mogę śmiało powiedzieć, że mógł paść każdy wynik i każdy byłby sprawiedliwy. Przegrywamy i komplikujemy sobie nieco sytuację w grupie.

 

Liga Mistrzów, grupa C [4/6]

stadion: Parc des Princes w Paryżu, 45523 widzów

PSG - Atletico Madryt

3:0 [Zlatan Ibrahimovic 6' 28'(k), Jeremy Menez 78']

mom: Edinson Cavani "8.9"

 

Wynik drugiego spotkania w grupie:

 

Arsenal - Sparta Praga, 4:0, [M. Vucinic, O. Giroud 2x, A. Di Maria]

Odnośnik do komentarza

11.11.2012

 

Wracamy na ligowe murawy i dzisiaj zmierzymy się z Betisem, który po dobrym, minionym sezonie nadal nie odpuszcza i obecnie znajduje się na dziewiątej lokacie. Zdecydowałem, że dzisiaj nieco zmienię skład, by zawodnicy odpoczęli i nabrali świeżości i zmiennicy mogli się pokazać. Mimo gry na wyjeździe, nie obawiam się zbytnio rywala, choć go nie lekceważę. Wiem, że po wpadce przeciwko PSG znów przyjdzie moment rehabilitacji, choćby w minimalnej kwocie goli potrzebnej do zwycięstwa.

 

Skład:

D. Aranzubia, G. Gonul, T. Alderweireld, S. Radu, Filipe, Gabi, R. Perez, Koke, A. Turan, T. Gutierrez, D. Villa

 

Od samego początku rzuciliśmy się na rywala i na pierwszego gola nie musieliśmy długo czekać. Już po chwili od rozpoczęcia do siatki rywala trafia Villa. Późniejsze minuty pokazały, że rezerwowi zawodnicy mają bardzo dużą ochotę do gry. Bramkę próbowali zdobyć wszyscy, razem z obrońcami. Ilość strzałów z dystansu była imponująca, ale zarazem zabierała szansę na gola, bo próby były niecelne. Chwilę przed zejściem do szatni Villa trafia do siatki po raz drugi, ale nie wiedzieć czemu arbiter tego gola nie uznaje. Ponoć był spalony, ale nikt go oprócz niego nie widział. Problemem była gra Ardy Turana, który kolejny raz utwierdzał mnie, że nie jest przygotowany do kierowania zespołem. Szkoda... Dlatego też, już po godzinie gry jego miejsce zajmuje Gaitan, który jako następca Diego spisuje się bardzo dobrze. Co ciekawe, świetnie spisywał się Aranzubia. Miałem trochę dość głupich błędów Thibauta, dlatego dzisiaj wystawiłem Daniego. Ten pokazuje, że jest w pełni gotowości. Sekundy później mieliśmy kolejnego gola. Tym razem na listę strzelców wpisuje się Koke, który genialnie uderzył z trzydziestu metrów, idealnie przy dalszym słupku. Aranzubia raz po raz pokazywał klasę, trzymając nerwy na wodzy nawet w sytuacjach jeden na jeden. Kwadrans przed końcem na murawie pojawili się jeszcze Adrian i Tiago. Dziesięć minut przed końcem nasz golkiper musiał skapitulować, a pokonał go nasz prawy obrońca, który fatalnie się pomylił w walce przy rzucie rożnym. Zapowiadała się więc ciekawa końcówka. Tak jednak nie było. Tempo siadło, a my skupiliśmy się na kontrolowaniu meczu. Dopiero w ostatnich sekundach regulaminowego czasu spotkania futbolówkę dostał Adrian, wykorzystał swoją szybkość i w sytuacji sam nam sam zmienił wynik, zapewniając nam zwycięstwo. Wygrana i kolejne trzy punkty w lekko rezerwowym składzie, mocno cieszą!

 

La Liga [11/38]

stadion: Benito Villamarin w Sewilli, 50484 widzów

[9] Betis - [3] Atletico Madryt

1:3 [Gokhan Gonul 80'(sam) - David Villa 3' 66', Adrian 89']

mom: David Villa "8.8"

Odnośnik do komentarza

14.11.2012

 

W krótkim odstępie czasu musimy rozegrać następny mecz. Rewanż, a w zasadzie drugi mecz w czwartej rundzie Copa del Rey powinien być jedynie formalnością, bowiem gramy na własnym obiekcie z Alcoyano, ekipą z trzeciego szczebla ligowego. W pierwszym meczu blisko było jednak niespodzianki, a wygraną nam dał Raul Garcia. Jak będzie dzisiaj? Decyduję się na jeszcze bardziej, niż to miało miejsce przeciwko Betisowi rezerwowy skład i liczę na kilka brameczek.

 

Skład:

D. Aranzubia, G. Gonul, T. Alderweireld, B.M. Indi, E. Insua, Tiago, M. Suarez, Koke, O. Torres, Adrian, D. Villa

 

Już w pierwszej odsłonie udowodniliśmy wszystkim, komu należy się awans do kolejnej fazy turnieju. Choć nie graliśmy na pełnych obrotach, to i tak do przerwy zaaplikowaliśmy przeciwnikom cztery gole i było już wszystko jasne. Kolejny raz w sezonie, prawdziwym gwiazdorem okazał się Villa, który na dwanaście minut przed końcem skompletował hat tricka. Ogólnie, wszyscy zawodnicy pokazali swoje możliwości i udowodnili, że nawet jako rezerwowi są dla klubu niesamowicie ważni. Jestem dumny, mimo iż rywal nie był z najwyższej półki. Jednym słowem, pewna wygrana z małym udziałem sił, potrzebnych do kolejnych pojedynków. Słowa uznania też dla młodego Oliviera Torresa, który dzisiaj popisał się aż trzema asystami!

 

Copa del Rey, 4. runda [2/2]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 52488 widzów

Atletico Madryt - Alcoyano

5:0 [David Villa 9' 29' 79', Tiago 18', Mario Suarez 33']

mom: David Villa "9.6"

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...