Skocz do zawartości

To jest coś więcej, niż zwykłe kibicowanie!


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

25.11.2012

 

Po ostatniej kolejce ligowej, kiedy to wygraliśmy z Betisem, wynik nie był dla nas największym szczęściem. Dowiedzieliśmy, że swój pojedynek zremisował Real i dzięki temu wychodzimy na drugie miejsce w tabeli, co z pewnością doda nam werwy w najbliższych spotkaniach. A jedno z takich już dzisiaj, gdzie na własnym obiekcie zmierzymy się z Xerez, tegorocznym beniaminkiem zajmującym czternasta lokatę, więc nie jest tak źle. Gwiazd w tym zespole próżno szukać, ale zawodnicy są bardzo solidni i zawsze mogą sprawić niespodziankę. Mimo wszystko, znów decyduję się na nieco rezerwowe ustawienie.

 

Skład:

D. Aranzubia, E. Insua, T. Alderweireld, B.M. Indi, Filipe, Tiago, M. Suarez, Koke, O. Torres, Adrian, D. Villa

 

W pierwszej odsłonie nie byliśmy tak mocni, jak ostatnio, ale rywal na to nie pozwolił. Przyjezdni gracze Xerez radzili sobie całkiem dobrze i nawet kilkukrotnie groźnie było pod bramką Aranzubii, ale ten jednak kolejny raz pokazywał klasę. Przed przerwą udało nam się nam wyjść na prowadzenie za sprawą bezbłędnego Davida Villi, notującego fenomenalny sezon. Po zmianie stron dokonałem też jedną zmianę, gdzie Gaitan zastąpił zmęczonego Oliviera Torresa. Dziesięć minut po wznowieniu spotkania, Radu musiał wejść w miejsce kontuzjowanego Martinsa Indi. Po godzinie pojedynku, Adrian zwiększa przewagę i daje nam spory komfort psychiczny. Goście nieco odpuścili, ale to było do przewidzenia. Kolejne dziesięć minut i mamy znów gola. Tym razem fantastyczny strzał oddaje Tiago, który decyduje się na to będąc około trzydzieści metrów od bramki. Płaskie, mocne uderzenie na bliższy róg i w tym momencie możemy już być pewni zwycięstwa. Kwadrans przed końcem Gabi zmienia jeszcze Koke. W samej końcówce przeciwników dobija Adrian, notując kolejny, bardzo dobry mecz. W ogóle ten chłopak udowadnia, dlaczego to on został w zespole.

 

La Liga [12/38]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 46455 widzów

[2] Atletico Madryt - [14] Xerez

4:0 [David Villa 42', Adrian 63' 89', Tiago 70']

mom: Adrian "9.0"

Odnośnik do komentarza

@ Cała dzisiejsza sesja, a więc pięć ostatnich spotkań poszło wpizdu. Musiałem je powtórzyć i szczerze mówiąc cieszę się, że wyniki są nieco gorsze (żeby nie było). Mam nauczkę, żeby częściej zapisywać stan gry!

 

La Liga [10/38]

Atletico Madryt - Real Sociedad

3:0 [David Villa 2' 29', Miranda 68']

mom: Nicolas Gaitan "8.8"

 

Liga Mistrzów, grupa C [4/6]

PSG - Atletico Madryt

3:1 [Jeremy Menez 5', Javier Pastore 45'+1, Zlatan Ibrahimovic 64' - Gabi 53']

mom: Javier Pastore "8.9"

 

La Liga [11/38]

Betis - Atletico Madryt

1:0 [Jorge Molina 75'(k)]

mom: Antonio Adan "7.3"

 

Copa del Rey, 4. runda [2/2]

Atletico Madryt - Alcoyano

3:2 [Gabi 37', Nicolas Gaitan 42', David Villa 69' - Alex Torrella 47', David Torres 78']

mom: Gabi "8.3"

 

La Liga [12/38]

Atletico Madryt - Xerez

4:1 [Miranda 9' 90', Arda Turan 51', David Villa 52' - Jose Mari 64']

mom: Miranda "9.3"

 

 

Jak widać wyniki nieco inne, inni strzelcy bramek, ale mamy też pechową informację. Nicolas Gaitan w meczu Alcoyano doznał kontuzji i nie zobaczymy Argentyńczyka przez najbliższe 6 tygodni.

Odnośnik do komentarza

28.11.2012

 

Piąta kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów skojarzyła nas ze Spartą Praga. Sytuacja dla nas nie jest zbyt wesoła, bowiem jeśli chcemy jeszcze myśleć o awansie, powinniśmy dzisiaj wygrać, a następnie sprostać londyńskiemu Arsenalowi. Dużo także zależy od równolegle rozgrywanego spotkania Kanonierów z Książętami z Paryża. W każdym razie, najważniejsze, by samodzielnie wykonać zadanie, który nie wydaje się arcy trudne. Sparta jest zdecydowanie najsłabszym zespołem, który dostaje dużo bramek i tutaj upatruję swoją szansę.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, Miranda, D. Godin, S. Radu, Tiago, M. Suarez, Gabi, O. Torres, D. Villa, T. Gutierrez

 

Na pierwszego gola tego spotkania musieliśmy poczekać trzydzieści minut. Dośrodkowanie z rzutu rożnego spadło na głowę Mirandy, ale ten uderzył jedynie w poprzeczkę. Piłka wróciła na murawę i tym razem z woleja przymierzył Godin dając nam prowadzenie. W pierwszej odsłonie było to dosłownie wszystko, o czym warto wspomnieć. W szatni więc zawrzało. Motywowałem zawodników, żeby jak najszybciej trafić po raz drugi i uspokoić grę, by nie nadziać się na jakąś głupią kontrę. Minęło siedem minut i w podobny sposób jak w pierwszej odsłonie Godin, na listę strzelców trafia Miranda. Brazylijski stoper ponownie pierwszą próbę posłał w poprzeczkę, ale już w dobitce było lepiej. Wygrana zapewni nam udział przynajmniej w Pucharze UEFA, ale oczywiście to nie jest nasz cel numer jeden. Niecały kwadrans przed zakończeniem, swoje trzy grosze dołożył jeszcze Villa i teraz byliśmy pewni trzech punktów. Sparta grała zdecydowanie najsłabiej w naszej grupie i zasłużenie dostawała baty. W odstępie kilkudziesięciu sekund kibice mieli okazję dwukrotnie oklaskiwać najlepszego strzelca zarówno zeszłego, jak i bieżącego sezonu w Atletico. Ale jakby to było za mało, dołożył jeszcze jednego i w przeciągu ośmiu minut zanotował klasycznego hat tricka, co jest fenomenalnym osiągnięciem. David miałby jeszcze jednego gola, ale jego ostatni strzał w spotkaniu odbił się od bramkarza i sędziowie zaliczyli swojaka. Szkoda, ale i tak jestem bardzo zadowolony. Wysokie i pewne zwycięstwo jest jak najbardziej zasłużone.

 

Liga Mistrzów, grupa C [5/6]

stadion: Letna w Pradze, 18958 widzów

Sparta Praga - Atletico Madryt

0:6 [Diego Godin 31', Miranda 52', David Villa 78' 80' 86', Radek Petr 90'+2(sam)]

mom: David Villa "9.6"

 

Wynik drugiego spotkania w grupie:

Arsenal - PSG, 4:0, [A. Di Maria, J. Moutinho, J. Djourou, O. Giroud]

 

Sytuacja w grupie:

 

1. Arsenal [13pkt], 2. Atletico Madryt [9], 3. PSG [7], 4. Sparta Praga [0]

Odnośnik do komentarza

2.12.2012

 

Po tych powtórzonych spotkaniach, sytuacja w lidze minimalnie się zmieniła. Mimo iż większość zespołów ma trzynaście spotkań, a czołowa trójka dwanaście, to i tak, na spokojnie ma przewagę. My mamy jeden punkt straty do Barcelony i trzy do Realu, ale jeszcze spora część sezonu przed nami, więc bez stresu! Dzisiaj zmierzymy się z Malagą, która zajmuje jedenastą lokatę i... jest faworytem według mediów. Już wielokrotnie okazało się, że te ciecie nie znają się na futbolu i dzisiaj również chcemy im to udowodnić. Trzeba również pamiętać, że w szeregach gości gra Diego Costa i będzie chciał udowodnić, że popełniliśmy błąd.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, Miranda, D. Godin, S. Radu, Tiago, M. Suarez, Gabi, A. Turan, D. Villa, T. Gutierrez

 

Pierwsze sekundy tego pojedynku pokazały, że media mogły mieć rację, bowiem już w drugiej minucie Prieto wpisuje się na listę strzelców. My natomiast, pierwszą, groźną okazję stworzyliśmy w jedenastej minucie, kiedy to potężna bomba z dystansu Ardy Turana wleciała na słupek. Dopiero po jakimś czasie i to z wielkim trudem wyrównujemy, a na listę strzelców wpisuje się ten, który ostatnio dość mocno zawodzi, czyli Teo. Miałem nadzieję na więcej bramek tego snajpera, ale i tak nie jest mega źle. Remis nie utrzymał się jednak do przerwy, gdyż w jednej z ostatnich akcji pierwszej odsłony, do naszej bramki trafia Pizzi. Po zmianie stron, na boisku zameldowali się Alderweireld i Koke. W drugiej odsłonie nie pokazaliśmy nic ciekawego, a rywale do naszej siatki trafili jeszcze raz, przypieczętowując swoje zwycięstwo. Zagraliśmy słabo, nawet bardzo słabo i przegrywamy jak najbardziej zasłużenie.

 

La Liga [13/38]

stadion: La Rosaleda w Maladze, 27662 widzów

[11] Malaga - [3] Atletico Madryt

3:1 [Xabi Prieto 2', Pizzi 44', Nicky Shorey 63' - Teofilo Gutierrez 29']

mom: Nicky Shorey "8.0"

Odnośnik do komentarza

5.12.2012

 

W krótkim odstępie czasu gramy kolejny mecz na ligowych murawach. Derby Madrilleno, a więc mecz, który elektryzuje całą stolicę. Kibice, jak i piłkarze obu klubów nie przepadają za sobą, co zresztą widać w każdym pojedynku. Po ostatniej kolejce Królewscy odskoczyli na sześć punktów, ale dzisiaj jest idealna okazja do zmniejszenia strat. Zagramy na własnym stadionie i będziemy próbować coś zrobić, by na najbliższy czas królować w Madrycie. Nieco szybciej niż to przewidywali lekarze, do gry wraca Gaitan i jest to świetna informacja!

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, Miranda, D. Godin, E. Insua, R. Perez, Koke, R. Garcia, N. Gaitan, D. Villa, T. Gutierrez

 

Od pierwszych minut mecz trzymał w ogromnym napięciu. Obie ekipy nie zaczęły od spokojnego badania swoich sił, a od razu rzucili się do gardeł rywala. Efektem tego były żółte kartki dla Ramosa i Ronaldo, co skutecznie uszczupli agresywną grę w danych sektorach boiska. W dwudziestej siódmej minucie miało miejsce dość ciekawe rozwiązanie rzutu wolnego. Nie czekając na dokładne ustawienie, futbolówkę ze plecy obrońców zagrał Gokhan Gonul, dobiegł do niej David Villa i praktycznie powinno być już wszystko jasne. Przyjęcie, położenie bramkarza Realu, którym dzisiaj jest Casillas i sekundę później następuje celebracja. Nasz najlepszy snajper w odróżnieniu do Teo nie zawodzi! Pierwsza odsłona, do samego końca trzymała w napięciu. Real podrażniony stratą gola cisnął, ale nie robił tego w taki sposób, jaki znamy i im się po prostu to nie udało. My mieliśmy wynik, dlatego skupiliśmy się na grze defensywnej i to nam doskonale wychodziło. Nie było klarownych okazji dla Królewskich, co było dla mnie najważniejsze w kwestii obrony wyniku. Na drugą odsłonę postanowiłem, że miejsce Teo zajmuje Adrian. Od wznowienia spotkania, gra się zdecydowanie wyrównała. Pochwalić trzeba jednak Courtoisa, który ostatnio popełniał kilka błędów, miał gorszy moment, ale dzisiaj pokazywał swoje prawdziwe oblicze. Po godzinie gry zdecydowałem się na zmianę, gdzie miejsce zmęczonego Gaitana, dla którego był to pierwszy mecz po powrocie po kontuzji, zajmie Gabi. Pięć minut później nasza defensywa popełnia błąd, który wykorzystuje Benzema i mamy wyrównanie. Chwilę później rywale wyszli na prowadzenie po indywidualnej akcji Ronaldo. Głównym winowajcą obarczam Mirandę, który stracił futbolówkę na czterdziestym metrze będąc ostatnim defensorem (postanowił się kiwać). Na ostatni kwadrans wprowadziłem jeszcze Ardę Turana w miejsce zmęczonego Pereza. Mimo come backu Realu, my nie poddaliśmy się i wciąż walczyliśmy choćby o doprowadzenie do remisu. To udało się na sześć minut przed końcem, kiedy to doskonałą okazję znów wykorzystał Villa. Czasu na więcej zabrakło. Widowisko było przednie i myślę, że wynik może nas satysfakcjonować. A nawet chyba powinien, bo Real na prawdę przeważał...

 

La Liga [14/38]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 54851 widzów

[3] Atletico Madryt - [1] Real Madryt

2:2 [David Villa 27' 84' - Karim Benzema 65', Cristiano Ronaldo 73']

mom: David Villa "8.8"

Odnośnik do komentarza

8.12.2012

 

Mimo iż przeciwko Getafe gramy w lidze, po prostu to spotkanie musimy odpuścić. Wszystko dlatego, że niedawno graliśmy wyczerpujący pojedynek z Realem, a za chwilę musimy zmierzyć się z Arsenalem o być albo nie być w Lidze Mistrzów. Dlatego dzisiaj wystawiam absolutnie rezerwowy skład i liczę na to, że ci zawodnicy pokażą klasę. Wiem, że ich na to stać, ale o wygraną nie jestem już tak pewien. Gramy swoje!

 

Skład:

D. Aranzubia, T. Alderweireld, S. Radu, B.M. Indi, E. Insua, R. Perez, M. Suarez, R. Garcia, O. Torres, Adrian, D. Villa

 

Jak się okazało, rezerwowi zawodnicy wcale nie muszą oddawać pola gry i podobnie do najważniejszych nazwisk, równie mocno cisnąć rywala. Pierwszy gol padł "dopiero" po trzydziestu minutach, kiedy to dokładne dośrodkowanie z rożnego wpadło na głowę Martinsa Indi. Holender, podobnie jak w zeszłym sezonie wykorzystał swój wzrost i daje nam cenne prowadzenie. Pokazuje, że ma doskonałe czucie piłki, ale przy takich rywalach na swojej pozycji, niestety nie może liczyć na wiele minut. Minimalne prowadzenie wciąż się utrzymywało, co nie było dla nas najlepsze. Ja jednak uparłem się, za za nic w świecie nie wstawię pozostałych zawodników na murawę. Dodatkowo klasą samą dla siebie okazał się po raz kolejny Aranzubia, który nic nie robił sobie z ataków graczy Getafe. Ogólnie można powiedzieć, że obaj bramkarze mieli wiele do powiedzenia. My mieliśmy swoje okazje, ale to, co na linii wyczyniał Codina, to zasługuje na wielkie brawa. Finalnie wygrywamy i powiem szczerze, że jestem bardzo zadowolony z takiego obrotu spraw!

 

La Liga [15/38]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 47336 widzów

[3] Atletico Madryt - [17] Getafe

1:0 [bruno Martins Indi 30']

mom: Bruno Martins Indi "7.9"

Odnośnik do komentarza

No to mamy drugi klops w ciągu jednego dnia. Ostatnie dwa spotkania znów są do powtórki... %^&^%%&&

 

 

La Liga [14/38]

Atletico Madryt - Real Madryt

1:1 [Miranda 18' - Cristiano Ronaldo 90'+1]

mom:Nicolas Gaitan "8.2"

 

La Liga [15/38]

Atletico Madryt - Getafe

3:2 [David Villa 4', Arda Turan 50', Adrian 60' - Alvaro 38', Andre Castro 83']

mom: David Villa "7.9"

 

Co prawda inni strzelcy bramek i inne wyniki, ale liczba punktów ta sama, co pierwotnie. To jest najważniejsze, że udało mi się w miarę powtórzyć to, co miałem przed problemem z komputerem. Oby więcej akcji takich się już nie pojawiło!

Odnośnik do komentarza

11.12.2012

 

Wreszcie nadszedł dzień sądu w Lidze Mistrzów. Zagramy z Arsenalem i musimy przynajmniej zremisować, by awansować do kolejnej rundy. Mamy lepszy bilans spotkań przeciwko francuskiemu PSG, a to, że dzisiaj Książęta wygrają ze Spartą Praga, to jest niemalże pewne. Mamy dwa punkty przewagi nad tą ekipą i cztery straty do Arsenalu, który jednocześnie ma już pewny awans. Liczę, że może to zadecyduje, iż odpuszczą ten pojedynek...

 

Skład:

D. Aranzubia, G. Gonul, Miranda, D. Godin, S. Radu, Koke, R. Garcia, Gabi, N. Gaitan, D. Villa, T. Gutierrez

 

O dziwo rywale nie odpuścili i wystawili na to spotkanie praktycznie najmocniejszy skład. Cała pierwsza odsłona, to walka w środku pola i kila prób podbramkowych. Przy każdej takiej rywala, serce drżało mi bardzo mocno. Dodatkowo, dzisiaj byłem zmuszony do wystawienia Aranzubii, gdyż Courtois zmaga się z drobną kontuzją i wolałem nie ryzykować. Nasz rezerwowy golkiper kolejny raz jednak potwierdzał, że do gry jest świetnie przygotowany i radzi sobie z każdym rywalem. Póki co, wynik ten mi odpowiadał, ale przed nami było jeszcze czterdzieści pięć minut. Po zmianie stron, gra wyglądała bliźniaczo podobnie, z jedną tylko zmianą. Chwilę po upływie godziny, fenomenalny strzał zza pola karnego oddał Gaitan i wyszliśmy na prowadzenie. Arsenal to Arsenal, ale w tym momencie pomyślałem, że faktycznie mamy szansę dzisiaj wygrać. Tak też się stało i po ostatnim gwizdku nie musieliśmy czekać na wynik równolegle rozgrywanego spotkania. Już teraz wiedzieliśmy, że podobnie jak w zeszłym roku, tak i teraz dało się awansować z trudnej grupy! Samo widowisko porwać kibiców jednak nie mogło, ale najważniejsze, że przypieczętowaliśmy awans przed własną publicznością i dzięki wygranej nad najtrudniejszym przeciwnikiem. To powinno nam pomóc!

 

Liga Mistrzów, grupa C [6/6]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 52633 widzów

Atletico Madryt - Arsenal

1:0 [Nicolas Gaitan 64']

mom: Nicolas Gaitan "7.5"

 

Wynik drugiego spotkania:

PSG - Sparta Praga, 4:0, [L. Moura, J. Menez, J. Pastore, T. Motta]

Odnośnik do komentarza

16.12.2012

 

Niesieni awansem z fazy grupowej, który wcale nie był taki pewny, przystępujemy do kolejnego pojedynku w lidze, gdzie naszym rywalem będzie tym razem Elche. Rywale są obecnie na piętnastej pozycji i raczej nie powinni nam zagrozić. Z naszego punktu widzenie wygląda to nie inaczej i nie tyle co " nie powinni" tylko "nie mogą". W dość krótkim czasie, na plecy usiadł nam Athletic i jedna porażka może zadecydować o tym, że wypadniemy z podium. Tak więc do dzieła!

 

Skład:

D. Aranzubia, G. Gonul, D. Godin, Miranda, S. Radu, Tiago, M. Suarez, R. Perez, N. Gaitan, T. Gutierrez, D. Villa

 

Od początku spotkania wszystko szło po naszej myśli. Już po dwudziestu minutach mieliśmy dwie bramki przewagi i chcieliśmy więcej. Jako pierwszy do siatki trafił Villa w swoim stylu posłał strzał lekki, ale techniczny. Dziesięć minut po tym, przez obronę jak przez masło przebił się Gutierrez i uderzeniem w długi róg dał nam spory komfort psychiczny. Jak się okazało, to był jedynie początek fenomenalnego widowiska. W pierwszej odsłonie Villa jeszcze dwukrotnie uszczęśliwił naszych kibiców i zaliczył hat tricka. Taki wynik pozwolił nam już w przerwie cieszyć się z końcowego tryumfu. Szkoda, że po zmianie stron rezultat nie uległ zmianie, bo mógłby być rekordowo wysoki. Ważne jest, że wygrywamy!

 

La Liga [16/38]

stadion: Martinez Valero w Elche, 17452 widzów

[15] Elche - [3] Atletico Madryt

0:4 [David Villa 9' 26' 31', Teofilo Gutierrez 21']

mom: David Villa "9.6"

Odnośnik do komentarza

22.12.2012

 

Siedemnasta kolejka ligowych zmagań będzie ostatnią w tym roku kalendarzowym. Mamy więc okazję do zrobienia sobie świątecznego prezentu! Zmierzymy się z Osasuną i problemów teoretycznie być nie powinno. Wciąż czujemy nacisk goniącego nas Athletic, który ma stratę ledwie jednego punktu i w każdej chwili może to wykorzystać. Trzeba też również pamiętać, że musimy gonić i Real i Barcelonę, więc najbliższe tygodnie zapowiadają się bardzo emocjonująco.

 

Skład:

D. Aranzubia, G. Gonul, Miranda, D. Godin, S. Radu, Tiago, M. Suarez, R. Perez, N. Gaitan, D. Villa, T. Gutierrez

 

Tym razem pierwsza odsłona wyglądała nieco inaczej. Nie mieliśmy aż tak wiele szczęścia w zdobywaniu bramek, bowiem rywale stworzyli dość szczelną zaporę w defensywie i skutecznie utrudniali nam dostęp do swojej bramki. Gol jednak padł, a zdobył go niezawodny Villa. Minimalnie prowadzenie do przerwy nie gwarantowało jednak spokoju. Po zmianie stron ledwie półtorej minuty potrzebował Villa, by zmienił wynik. Indywidualny rajd środkiem murawy i przecudny rogal z dwudziestego metra wpadł do siatki w samym okienku. Golkiper był bez szans, a jak dla mnie była to jedna z najładniejszych bramek tego sezonu w naszym zespole. Nie wyobrażam sobie Atletico bez tego zawodnika! Więcej goli nie padło, co oznacza, że sprawiliśmy sobie doskonały prezent na święta. Wygraną na ligowych murawach kończymy 2012 rok i z niecierpliwością czekamy na następne pojedynki.

 

La Liga [17/38]

stadion: Reyno de Navarra w Pampelunie, 19800 widzów

[12] Osasuna - [3] Atletico Madryt

0:2 [David Villa 32' 47']

mom: David Villa "8.8"

Odnośnik do komentarza

Złota Piłka: 1. Lionel Messi (FC Barcelona), 2. Cristiano Ronaldo (Real Madryt), 3. David Silva (Manchester City)

 

Piłkarz Roku na Świecie: 1. Lionel Messi, 2. Cristiano Ronaldo, 3. David Silva

 

Jedenastka Roku na Świecie: Julio Cesar (QPR) - Sergio Ramos (Real Madryt), Domenico Criscito (Zenit), Vincent Kompany (Manchester City), Gerard Pique (Barcelona) - Cristiano Ronaldo (Real Madryt), Lionel Messi (Barcelona), David Silva (Manchester City), Neymar (Barcelona) - Wayne Rooney (Manchester United), Carlos Tevez (Juventus)

 

2.01.2013

 

Nowy rok rozpoczniemy rywalizacją w dwumeczu piątej rundy Copa del Rey. Los był dla nas najmniej łaskawy, gdyż przydzielił nam za rywala sam Real Madryt. Z jednej strony to dobrze, że w sezonie mamy dodatkowo dwa spotkania okraszone nazwą Derby Madrilleno. Z drugiej, będzie nam bardzo ciężko awansować, a więc powtórzyć sukces z zeszłego roku i wygrać rozgrywki. W pierwszym meczu, który rozegramy u nas, musimy poszukać korzystnego wyniku i postarać się jak najmniejszą liczbę straconych goli, co może mieć ogromne znaczenie.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, Miranda, S. Radu, Tiago, Gabi, R. Perez, N. Gaitan, D. Villa, Adrian

 

Chociaż kibice obu ekip przez całe spotkanie nie mogli narzekać na nudę, to jednak nam ten nie wyszedł do końca tak, jakbyśmy chcieli. W całym pojedynku padł tylko jeden gol i niestety, ale nie był on naszym dziełem. Już w dwudziestej minucie najwyżej do dośrodkowania z rzutu rożnego wyskoczył Raphael Varane i uderzeniem głową pokonał naszego golkipera. Do ostatnich sekund próbowaliśmy odrobić straty, jednak to się nie udało. Było wiele akcji, wiele strzałów, ale więcej goli dzisiaj nie zobaczyliśmy. Nie jest to jeszcze tragiczny wynik, ale bramka stracona na własnym terenie może mieć spore konsekwencje...

 

Copa del Rey, 5. runda [1/2]

stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 54851 widzów

Atletico Madryt - Real Madryt

0:1 [Raphael Varane 21']

mom: Wesley Sneijder "7.6"

Odnośnik do komentarza

9.01.2013

 

Na rewanżowy mecz z Realem Madryt jechaliśmy na ich boisko. Odległość mała, ale nie to będzie dzisiaj najważniejsze. Rywal jest bardzo mocny i czuje, że może z nami wygrać. Musimy spróbować odrobić jednego gola straty, ale być może będzie to poza naszym zasięgiem. Królewscy w tym sezonie pokazują genialną grę w defensywie i są absolutnym liderem w klasyfikacji ekip z najmniejszą liczbą straconych goli. Zadanie wydaje się być więc niewykonalne...

 

Skład:

D. Aranzubia, G. Gonul, D. Godin, Miranda, S. Radu, Tiago, Gabi, R. Perez, N. Gaitan, D. Villa, Adrian

 

Tymczasem już po czterech minutach trybuny miejscowych ucichły. Świetną akcję rozpoczął Tiago, a finalnie Villa dograł płaską futbolówkę do wychodzącego na czystą pozycję Gaitana. Ten balansem ciała położył Casillasa i ze stoickim spokojem zapakował piłkę do siatki. Miejscowi nie są w tym sezonie przyzwyczajeni do tracenia goli, także to może ich mocno podrażnić. Szykujmy się zatem na piekło... Stan dwumeczu został wyrównany, ale nasz przeciwnik jest na tyle klasową ekipą, że nic jeszcze nie można powiedzieć. Wiedziałem, że będzie ciężko, ale nie sądziłem, że aż tak. Bramka Aranzubii ostrzeliwana była ze wszystkich stron, a na chwilę przed przerwą nasz bramkarz musiał skapitulować. Rewelacyjny strzał wyszedł Bartonowi i w tej chwili to Real jest w kolejnej fazie rozgrywek. Chwilę po zmianie stron, świetna główka wyszła Benzemie i wszystko powoli stawało się jasne. W tej chwili by awansować, musimy zdobyć jeszcze dwie bramki, co chyba jest rzeczą niemożliwą. Wybiła godzina gry, a rywale kontynuowali swoje dzieło zniszczenia i tym razem na listę strzelców wpisuje się Khedira. Nie mamy zbyt wiele do powiedzenia i przegrywamy jak najbardziej zasłużenie. Jest już pewne, że wypadamy z rywalizacji już w piątej rundzie i to jako obrońca trofeum. Szkoda, ale było dzisiaj szans...

 

Copa del Rey, 5. runda [2/2]

stadion: Santiago Bernabeu w Madrycie, 80354 widzów

Real Madryt - Atletico Madryt

3:1 [Joey Barton 38', Karim Benzema 49', Sami Khedira 64' - Nicolas Gaitan 4']

mom: Marcelo "8.3"

Odnośnik do komentarza

13.01.2013

 

Po tym, jak odpadliśmy z Copa del Rey, musimy skupić się na lidze, a konkretnie pogoni za wyprzedzającymi nas ekipami. Zagramy z Valencią, która już drugi sezon z rzędu nie może się odnaleźć i gra zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Oczywiście uważam ją za klasową drużynę, która w każdym momencie może zrobić psikusa, jednak tragedii być nie powinno. Więcej złego mogą zrobić nam nasi napastnicy, którzy jakby spuścili z tonu...

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, Miranda, Filipe, Gabi, Koke, R. Garcia, N. Gaitan, D. Villa, T. Gutierrez

 

Pojedynek ten był nudny jak flaki z olejem. Nie działo się dosłownie nic, o czym warto wspominać. Tona głupich zagrań i strat w środku pola dały nam finalnie bezbramkowy remis i miano najgorszego spotkania tego sezonu. Nie mam nic więcej do powiedzenia, ale z taką grą o pościgu możemy po prostu zapomnieć...

 

La Liga [18/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 51755 widzów

[3] Atletico Madryt - [12] Valencia

0:0

mom: Miranda "7.4"

Odnośnik do komentarza

19.01.2013

 

Na odbicie się od dna, które prezentujemy na początku tego roku kalendarzowego przychodzi z pomocą terminarz rozgrywek ligowych. Zagramy z najsłabszym w tabeli Rayo, które dostaje baty niemalże od każdego i w tej chwili na swoim koncie ma uzbierane magiczne siedem punktów. Mam nadzieję, że będzie to pole do popisu dla moich graczy ofensywnych i podreperują oni swoje konta bramkowe. Szczególnie liczę tu na Villę, który wciąż liczy się w walce o koronę ligowego króla strzelców.

 

Skład:

D. Aranzubia, G. Gonul, Miranda, T. Alderweireld, Filipe, Gabi, R. Perez, Tiago, N. Gaitan, D. Villa, Adrian

 

O tym, jak słabym zespołem jest Rayo, przekonaliśmy się już w pierwszej odsłonie. Bezradni przyjezdni przed przerwą dostali pięć ciosów, po których nawet najmocniejszy już by nie wstał. Do historii przejdzie jednak sprawa aż dwóch podyktowanych karnych, gdzie dwukrotnie futbolówkę w siatce umieszczał Miranda. Choć tym razem skuteczność była stuprocentowa, to ja jednak dziwie się, dlaczego obrońca wykonywał zadania, które należą do Gabiego, bądź Villi, którzy przecież znajdowali się w tym czasie na murawie. Pomijając jednak tą kwestię, drugim z bohaterów na boisku był właśnie David, który także dwukrotnie pokonał golkipera gości. Po zmianie stron chcieliśmy zwiększyć przewagę, by jeszcze bardziej powiększyć swoje konto bramkowe. Zaczęło się po części nieciekawie, gdyż Miranda tym razem spowodował rzut karny. Jeden z zawodników rywali tak się ucieszył możliwością oddania strzału, że posłał futbolówkę ponad poprzeczkę. Szkoda, że my nie potrafiliśmy długo znaleźć drogi do siatki, a uczynił to dopiero pod sam koniec Adrian, dla którego ten gol również był drugim trafieniem tego wieczoru. Notujemy więc okazałe zwycięstwo i jednocześnie pierwsze w tym roku kalendarzowym. Mam nadzieję, że taki wynik odblokuje moich podopiecznych, którzy znów zaczną regularnie wygrywać!

 

La Liga [19/38]

stadion: Estadio de Vallecas w Madrycie, 15550 widzów

[20] Rayo - [3] Atletico Madryt

0:6 [Miranda 13'(k) 40'(k), Adrian 17' 72', David Villa 28' 42']

mom: Adrian "9.4"

Odnośnik do komentarza

26.01.2013

 

Dzisiejszym meczem rozpoczniemy drugą część sezonu. Teraz nie będzie już miejsca na przelewki. Trzeba grać swoje i wygrywać kolejne spotkania, by przynajmniej próbować zminimalizować straty punktowe. Mamy jedno oczko zaległości do Barcelony (w tym ona ma jeden zaległy mecz), oraz pięć punktów do Realu Madryt. Niby nie jest to dużo, ale wszyscy wiemy, z jakimi firmami mamy do czynienia. Dwudziesta kolejka natomiast daje nam kolejną możliwość łatwej wygranej, gdyż zmierzymy się z beznadziejnie słabym Espanyolem, okupującym przedostatnie miejsce w tabeli.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, T. Alderweireld, Miranda, Filipe, Tiago, R. Perez, Gabi, N. Gaitan, D. Villa, Adrian

 

Tym razem na pierwszego gola musieliśmy poczekać na dwudziestą minutę, kiedy to wypuszczony na wolne pole Villa nie miał najmniejszych problemów ze sfinalizowaniem akcji celnym uderzeniem. Rywale byli nieco podłamani zaistniała sytuacją, ale też i całym sezonem, dlatego postanowiliśmy iść za ciosem. Już po chwili wynik zmienił Gaitan, który pokazuje, że trzydzieści baniek wydanych na niego przed sezonem było dobrą inwestycją. Po kolejnych kilku minutach, do głosu doszedł ponownie Villa i było już trzy do zera. W tym wypadku mogliśmy rozpocząć świętowanie, bowiem rywale z taką grą nie byli w stanie wyrwać nam kompletu punktów. Na sekundy przed przerwą, a w zasadzie w ostatniej akcji pierwszej odsłony, w polu karnym rywala pada na murawę Gabi, a sędzia wskazuje na wapno. Do futbolówki, tym razem podchodzi Villa i notuje kolejnego hat tricka w swojej karierze. Cudny sezon napastnika, który powoli już dobija do osiągnięcia sprzed roku. W okolicach godziny pojedynku, na murawę w miejsce Adriana wprowadziłem Teo. Kolumbijski snajper, rewelacja zeszłego sezonu ostatnio mocno się pogubił, ale wierzę, że jeszcze się odrodzi. Chwilę później Simao zdobywa gola kontaktowego z rzutu karnego, po faulu Gonula. Coś ostatnio w meczach z naszym udziałem pojawia się zbyt duża ilość jedenastek... Chwilę przed końcem meczu, mamy okazję na kolejnego gola. Arbiter znów wskazał na wapno, a do futbolówki podszedł Villa. Tym razem David jednak nie zdołał powiększyć swojego dorobku bramkowego, dzięki wspaniałej interwencji golkipera miejscowych. To jest już któryś raz, kiedy to po wysokim prowadzeniu w pierwszej części meczu, nie świecimy już tak po zmianie stron. David Villa zdołał się jednak zrehabilitować i jeszcze raz umieścił piłkę w siatce przeciwników. Kolejny, bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, ale to niejako było dzisiaj obowiązkiem.

 

La Liga [20/38]

stadion: Estadi de Cornella - El Prat w Cornella de Llobregat, 35601 widzów

[19] Espanyol - [3] Atletico Madryt

1:5 [simao 63'(k) - David Villa 21' 33' 45'+3(k) 84', Nicolas Gaitan 27']

mom: David Villa "9.7"

Odnośnik do komentarza

3.02.2013

 

W najbliższych tygodniach musimy uzbroić się w cierpliwość i liczyć na cud. Przepuklina, jakiej doznał David Villa wyklucza go z gry na około trzy, cztery tygodnie. Wszyscy wiemy, w jakiej ostatnio formie był ten zawodnik i ciężko będzie komukolwiek go zastąpić. Dodatkowo, już dzisiaj musimy rozegrać niesamowicie ważny mecz przeciwko Athletic. Na szczęście, w minionych kolejkach zespół ten potracił kilka punktów i nie zagraża nam już tak bezpośrednio jak jeszcze niedawno. Dobrą informacją jest jednak to, że w miniony weekend rozegrano Gran Derby, gdzie wygrała Barcelona. Pozwoliło nam to zmniejszyć straty do Realu i teraz wyprzedzające nas ekipy są już w zasięgu wzroku.

 

Skład:

T. Courtois, Miranda, D. Godin, S. Radu, E. Insua, Tiago, Koke, Gabi, N. Gaitan, Adrian, T. Gutierrez

 

Konsternacja po wyjściu z szatni doprowadziła do tego, że rywale już w pierwszej akcji meczu, za sprawą Aduriza wychodzą na prowadzenie. To było straszne... Jeszcze nie rozpoczęliśmy meczu, a już trzeba myśleć nad odrabianiem zaległości. Na szczęście dziesięć minut później o umiejętności strzelania bramek przypomniał sobie Gutierrez, który w dość trudnej sytuacji posłał płaski strzał obok słupka, czym doprowadził do wyrównania. Kolejne minuty były bardzo wyrównane. Oba zespoły prowadziły ofensywną politykę gry, dzięki czemu mecz obfitował w sytuacje strzeleckie. Brakowało jednak dokładności. Dziesięć minut przed przerwą passę tą przerwał Toquero i znów goście wyszli na prowadzenie. Dwadzieścia minut przed końcem, brutalny faul Iturraspe zakończył się dla niego czerwonym kartonikiem. Graliśmy więc z przewagą jednego zawodnika. Chwilę później, podczas rzutu rożnego najwyżej do futbolówki wyskakuje Tiago i celnym uderzeniem głową wpisuje się na listę strzelców. Chciałoby się powiedzieć wreszcie! Na więcej zabrakło niestety już czasu. Szkoda, że nie wygrywamy tego meczu, ale i tak powinniśmy być zadowoleni. Dwukrotnie uciekaliśmy spod topora i bez najlepszego strzelca zdobyliśmy dwie bramki...

 

La Liga [21/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 51918 widzów

[3] Atletico Madryt - [4] Athletic

2:2 [Teofilo Gutierrez 12', Tiago 79' - Aritz Aduriz 1', Gaizka Toquero 36']

mom: Gaizka Toquero "7.6"

Odnośnik do komentarza

10.02.2013

 

Dwudziesty drugi mecz w sezonie ligowym zaprowadzi nas na boisko Sevilli, która znajduje się ledwie na dwunastej lokacie. Mówię ledwie, gdyż od takiej marki oczekuje się nieco lepszych wyników. Mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór okaże się dla nas szczęśliwym, choć z pewnością nie przyjdzie to łatwo. Szczerze mówiąc nie wiem, czego spodziewać się po mojej ofensywie. Niby Teo nie spisuje się tak dobrze, jak w minionym sezonie, ale coś strzelić potrafi. Czekam, aż w końcu wypadli na dobre!

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, Miranda, Filipe, Tiago, Koke, Gabi, N. Gaitan, Adrian, T. Gutierrez

 

Pierwsza odsłona była klasycznym przykładem tego, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Mieliśmy gigantyczną przewagę, dwukrotnie posyłaliśmy futbolówkę w słupek, oddaliśmy ogromną liczbę strzałów, a rywale przeprowadzili jedną kontrę, dostali rzut rożny i go wykorzystali. Martwi mnie postawa Courtoisa, który niczym nie przypomina tego Thibauta, który bronił u nas przed rokiem. Z drugiej strony, taka nieporadność w ofensywie jest świetnym przykładem, jak mocno uzależnieni jesteśmy od Davida Villi. Po zmianie stron, na murawie miejsce Adriana zajął Arda Turan. Już sześć minut po wznowieniu gry, turecki zawodnik pięknym uderzeniem z dystansu wpisuje się na listę strzelców i przełamuje naszą niemoc tego wieczora. Doprowadza tym samym do wyrównania i przywraca nadzieję na korzystny rezultat, na który zasłużyliśmy. Co z tego, jak chwilę później Courtois popełnia kolejnego babola w sezonie i wynik wraca do normy. Niecały kwadrans przed końcem, błysk talentu pokazał się Gaitan, który znów daje wyrównanie naszej ekipie. Wynik ten daje nam jeden punkt do tabeli ligowej. Teoretycznie powinniśmy go wygrać, ale rzeczywistość okazała się inna. Coś mi się wydaje, że po sezonie czekają nas spore zmiany personalne...

 

La Liga [22/38]

stadion: Ramon Sanchez Pizjuan w Sewilli, 45500 widzów

[12] Sevilla - [3] Atletico Madryt

2:2 [Victor Ruiz 36', Jose Antonio Reyes 54' - Arda Turan 52', Nicolas Gaitan 77']

mom: Nicolas Gaitan "9.0"

Odnośnik do komentarza

16.02.2013

 

Każdy klub w trakcie sezonu przeżywa jakiś spadek formy. Nam trafia się to właśnie teraz, ale to jednak nie jest największym kłopotem. Oprócz Villi, po ostatnim spotkaniu do listy kontuzjowanych dołącza Adrian. Oznacza to, że w chwili obecnej mamy tylko Teo, jako nominalnego napastnika i to w dodatku w bardzo słabej dyspozycji. Z konieczności musiałem więc wyciągnąć z zespołu rezerw jakiegoś napastnika i wybór padł na Borję. Kiedyś był oznaczony jako talent, a najwyraźniej ktoś się mocno pomylił...

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, Miranda, S. Radu, Tiago, Gabi, R. Perez, N. Baitan, Borja, T. Gutierrez

 

Spotkanie przeciwko Granadzie pokazało, że od swojej formy to jesteśmy bardzo daleko. Spotkanie było dramatycznie nudne, z jednym tylko przebłyskiem. Po godzinie gry, najładniejszą akcję meczu skonstruował Gonul, który przebojem wdarł się w pole karne, by wysunąć futbolówkę do nabiegającego za akcją Tiago. Portugalski pomocnik wykorzystał swoje doświadczenie, zachował spokój i płaskim strzałem obok bliższego słupka dał nam prowadzenie, a finalnie zwycięstwo. Jeden gol w takim meczu to bardzo zły wynik, ale najważniejsze, że to my inkasujemy pełną pulę...

 

La Liga [23/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 48225 widzów

[3] Atletico Madryt - [12] Granada

1:0 [Tiago 66']

mom: Gokhan Gonul "8.0"

Odnośnik do komentarza

19.02.2013

 

Właśnie teraz, kiedy nie mamy snajperów rusza wiosenna część Ligi Mistrzów... Losowanie pierwszej rundy skojarzyło nas z Borussią Dortmund. Z jednej strony się cieszyłem, bowiem uniknęliśmy zdecydowanie mocniejszych ekip, ale z drugiej jestem świadom, że ten klub prezentuje bardzo podobny poziom i może być ekstremalnie ciężko. Zamiast Lewandowskiego, w składzie ma Yarmolenkę, a dodatkowym akcentem z Polski jest Obraniak, ściągnięty miesiąc temu. Dobrze, że pierwszy mecz rozegramy na własnym obiekcie, może jakoś przetrzymamy...

 

Skład:

D. Aranzubia, G. Gonul, T. Alderweireld, Miranda, Filipe, Tiago, M. Suarez, Gabi, A. Turan, T. Gutierrez, N. Gaitan

 

Od samego początku rywalizacja była bardzo zacięta. Tak jak przewidywałem, obie ekipy wyprowadzały cios za ciosem, ale pierwszy gol padł dopiero po kwadransie. Niedokładne wysunięcie futbolówki po rzucie wolnym przez Reusa, przejmuje ją Gaitan i od trzydziestego metra przed naszą bramką, pod samą świątynię rywala popędził sprintem, by na samym końcu płaskim uderzeniem dać nam prowadzenie! To była akcja w stylu Villi. Widać, że Nicolas znakomicie wkomponował się w nasz zespół i genialnie zastępuje Diego. Do przerwy nie było więcej bramek i mówiąc szczerze byłem zdumiony, jak dobrze prezentuje się dzisiaj mój zespół. Fakt faktem, że kontuzjowanych mam tylko napastników, ale przecież ostatnio byliśmy w sporym dołku, a dzisiaj gramy futbol na wysokim poziomie. Dodatkowo, chyba kolejny raz przekonuje się, że Aranzubia jest golkiperem bardziej pewnym w tym sezonie. Nie popełnia on głupich błędów, a w sytuacjach stresowych zachowuje spokój. Po godzinie gry, geniusz Gaitana daje nam drugiego gola! Świetna akcja, świetne wymanewrowanie Weidenfellera i zachowanie zimnej krwi spowodowało, że jest na ustach wszystkich! Nieco ponad kwadrans przed końcem, przy rzucie rożnym najwyżej do piłki wyskakuje Subotic i mamy 2:1. Szkoda tej bramki, którą rywale strzelają na wyjeździe. Może mieć ona spore znaczenie, ale też niekoniecznie. Wiele zależy od naszej gry! W samej końcówce wreszcie zaimponował mi Gutierrez, który minął trzech rywali i posłał uderzenie w długi róg. Wynik wygląda już lepiej, ale nadal może martwić gol Subotica... W każdym razie, dzisiejszy mecz wygrywamy i to my jesteśmy o krok bliżej awansu.

 

Liga Mistrzów, 1. runda [1/2]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 51637 widzów

Atletico Madryt - Borussia Dortmund

3:1 [Nicolas Gaitan 16' 63', Teofilo Gutierrez 87' - Neven Subotic 73']

mom: Nicolas Gaitan "8.8"

Odnośnik do komentarza

24.02.2013

 

Klasowe zwycięstwo doda nam skrzydeł. To dobrze, gdyż dzisiaj rozegramy kolejny, ligowy pojedynek, gdzie tym razem rywalem będzie Sporting Gijon. Liczę na wygraną i kilka bramek. Rywale, to aktualnie dziesiąta siła rozgrywek, ale nie powinno mieć to większego znaczenia. Na własnym terenie gramy o pełną pulę i przy dobrych wiatrach nie powinno nic się złego stać.

 

Skład:

D. Aranzubia, G. Gonul, T. Alderweireld, Miranda, Filipe, Tiago, M. Suarez, Gabi, A. Turan, T. Gutierrez, N. Gaitan

 

Zgodnie z przypuszczeniami, szło nam tak, jak powinno. Po pierwszej odsłonie prowadziliśmy dwoma trafieniami, a na listę strzelców najpierw wpisuje się Gaitan, a później Teo. Drugi gol w drugim z rzędu spotkaniu przez Teo daje do myślenia. Może się odblokował, a może to po prostu Villa powoduje u niego brak skuteczności. W każdym razie dla mnie przede wszystkim liczy się dobro całego zespołu, a to było dzisiaj w dobrym stanie. Po zmianie stron coś zaczęło się sypać. Oddaliśmy inicjatywę i nawet rywale zdobyli gola kontaktowego za sprawą Mirandy, od którego po prostu odbiła się niefortunnie futbolówka. Pojawiły się nerwy. Rywale atakowali, ale nie robili tego w sposób perfekcyjny. Szkoda, że natomiast na pięć minut przed końcem uderzenie rezerwowego dziś Raula Garcii znalazło się jedynie na poprzeczce. Gdyby wleciało do siatki, wygrana byłaby pewna, a tak to nerwy będą nam towarzyszyć do ostatniego gwizdka. Na szczęście nic się złego nie stało i zapisujemy na swoim koncie kolejny komplet ligowych punktów!

 

La Liga [24/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 47902 widzów

[3] Atletico Madryt - [10] Sporting Gijon

2:1 [Nicolas Gaitan 17', Teofilo Gutierrez 41' - Miranda 64'(sam)]

mom: Nicolas Gaitan "7.7"

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...