Skocz do zawartości

England adventure


PiotruH

Rekomendowane odpowiedzi

28.12.2010

Premiership [20/38]: [8] Liverpool-Burton [3]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Berg)

 

Ledwie dwa dni po wyczerpującej strzelaninie z Tottenhamem musieliśmy jechać na Anfield Road na pojedynek z Liverpoolem, który kończył serię wyjazdowych spotkań mojej ekipy, w której nie wiedzie nam się najlepiej. W tym spotkaniu lepiej spisywała się ekipa „The Reds”, którzy zauważyli nasz ostatni spad formy i chcieli to wykorzystać. Spotkanie nie było tak emocjonujące jak dwa poprzedni i zakończyło się dosyć niezasłużonym dla gospodarzy remisem 1:1. Jestem zadowolony z tego wyniku, a teraz chcemy nabrać sił, ponieważ już za cztery dni tuż po zabawie sylwestrowej wreszcie wracamy na swój stadion by podjąć inna topową drużynę, Manchester United już z Crawfordem w składzie.

 

Liverpool-Burton 1:1 (1:1)

(Gerrard 39’-Deschacht 26’)

Mom: Olivier Deschacht – 8 (Burton)

 

 

 

1.1.2011

Premiership [21/38]: [2] Burton-Manchester United [1]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Berg)

 

Nikt się nie spodziewał jakiegoś wspaniałego widowiska z naszej strony po ostatnich słabszych występach. Rywal jest bardzo wymagający i gra znacznie lepiej niż w zeszłym sezonie znajdując się obecnie na fotelu lidera. To co dzisiaj pokazaliśmy różniło się od naszych wyczynów w poprzednich spotkaniach. Manchester nie istniał praktycznie na boisku czego dowodem była statystyka strzałów gości, która zatrzymała się na liczbie…zero. My może nie graliśmy jakoś olśniewająco w ofensywie, ale wystarczyło to na słabo dzisiaj dysponowanych United. Bramkę do szatni zdobył dobrze grający Berg, a chwilę po zmianie stron wynik spotkania ustalił Falardo w swoim stylu uderzając z około 30 metrów. W końcu zainkasowaliśmy komplet punktów, ale o odpoczynku nie może być mowy, ponieważ za 2 dni gramy kolejne spotkanie.

 

Burton-Manchester United 2:0 (1;0)

(Berg 44’, Filipe Falardo 51’)

Mom: Marcus Berg – 9 (Burton)

Odnośnik do komentarza

Drugiego dnia Stycznia Chelsea rozbiła bank na Cristiano Ronaldo pozyskując Portugalczyka z Manchesteru United za rekordowe 92 miliony Euro przez co ekipa z Londynu jest teraz jeszcze silniejsza i poszerzyła swój gwiazdozbiór o kolejnego świetnego gracza.

 

 

 

3.1.2011

Premiership [22/38]: [19] Q.P.R-Burton [2]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Berg)

 

Mieliśmy ledwie jeden dzień odpoczynku po szlagierowej potyczce z Manchesterem, a już musieliśmy grać kolejne ligowe spotkanie z beniaminkiem Q.P.R. Z początku byliśmy bardzo aktywni jednak nasze dwie niezłe próby kapitalnymi paradami wybronił Sifakis. Później gra się wyrównała, a u moich podopiecznych widać było zmęczenie meczowym maratonem, który kosztuje nas sporo sił. Gospodarze przez całe spotkanie rzadko gościli pod naszą bramką i Williams nie miał dzisiaj za wiele do roboty. Niestety grę Q.P.R zaczęli naśladować moi podopieczni i również sporadycznie zagrażaliśmy bramce rywala. Wszyscy byli przekonani, że pojedynek zakończy się nudnym i bezbarwnym bezbramkowym remisem, ale wtedy w ostatnich sekundach spotkania w 95 minucie meczu błysnął nas as Dunne, który wykorzystał głową dośrodkowanie na krótki słupek od Berga i zapewnił nam wymęczony komplet punktów.

 

Q.P.R-Burton 0:1 (0:0)

(Dunne 90’)

Mom: Darren Dunne – 8 (Burton)

 

 

 

8.1.2011

Puchar Anglii III runda: [2L] Aldershot-Burton [PRM]

(Rimi- von Schrowe, Marcus, Harris, Dimitriadis- Bonvini, Blake, Hansen- Syvertsen- Vuoso, Nilssen)

 

Rok temu w Pucharze Anglii zaszliśmy aż do półfinału i bardzo bym chciał powtórzyć ten dobry rezultat i w tym sezonie, a pierwszą przeszkodą są gracze Aldershot, na których wystawiłem drugi garnitur by pierwszy skład mógł sobie wreszcie trochę odetchnąć. Na ataku postawiłem na młodego gracza rezerw Nilssena, który stanął przed szansą debiutu w naszym zespole. W 15 minucie ten młodzieniec zmarnował doskonałą okazję na bramkę, pudłując z kilku metrów głową. W 34 minucie już się on nie pomylił i pod długim podaniu posłał piłkę od słupka do bramki strzelając swojego debiutanckiego gola. Nie graliśmy dzisiaj najlepiej czego dowodem była stracona bramka w 68 minucie po błędzie mojej linii defensywnej i gospodarze mogli cieszyć się z sensacyjnego remisowego wyniku. Ich radość trwała zaledwie minutę, ponieważ podrażniony takim obrotem spraw Vuoso szybko odebrał piłkę, popędził z nią na bramkę i mocnym strzałem między nogami Bosmansa zapewnił nam nikłą wygraną z tym słabym przeciwnikiem.

 

Aldershot-Burton 1:2 (0:1)

(Turienzo 34’-Nilssen 34’, Vuoso 69’)

Mom: William von Schrowe – 9 (Burton)

 

 

 

W kolejnej rundzie czeka nas bardzo ciężkie zadanie, ponieważ trafiliśmy na Liverpool I może czekać nas powtórka z rozrywki czyli, że odpadniemy z Pucharu Anglii znowu w czwartej rundzie.

Odnośnik do komentarza

15.1.2011

Premiership [23/38]: [2] Burton-Sunderland [20]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Berg)

 

Początek spotkania należał do nas I po przejęciu piłki w szóstej minucie przez Dunne zagrał on ją do Berga, a Szwed z paru metrów pokonał Jacobo. Im więcej czasu upływało tym bardziej rysowała się przewaga „Czarnych Kotów”, którzy mimo większego posiadania piłki nie stwarzali sobie zbytnio bramkowych okazji. Po zmianie stron ponownie na początku byliśmy aktywniejsi lecz próby Dunne i Falardo bronił dobrze grający dzisiaj Jacobo. W tej części gry powtórzył się scenariusz z pierwszej połowy i z biegiem czasu lepszą drużyną był Sunderland. Od 80 minuty przeprowadzili oni skomasowany szturm na bramkę Williamsa, ale liczne próby Platta, Cole’a i smarta fantastycznie bronił Williams i to dzięki niemu zawdzięczamy to nikłe zwycięstwo.

 

Burton-Sunderland 1:0 (1:0)

(Berg 6’)

Mom: Gareth Williams – 10 (Burton)

 

 

 

Zawodnik, na którego miałem chrapkę od dawna, Michael Mancienne wybrał ofertę Manchesteru United czym przekreślił szansę na dołączenie do nas. Jego tygodniówka będzie wynosiła ponad 60 tysięcy Euro tygodniowo i właśnie tyle mogliśmy mu zaproponować jednak zawodnik wybrał ofertę United. To znaczy, że jeszcze daleko nam do reputacji tak utytułowanych klubów. Teraz będziemy musieli się rozglądnąć za innym defensorem i moje oczy zostały zwrócone na młodego i perspektywicznego Craiga Kamarę z Tottenhamu.

 

 

 

22.1.2011

Premiership [24/38]: [8] Portsmouth-Burton [1]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Berg)

 

Po trzech wygranych z rzędu jechaliśmy do Portsmouth jako lider, a mimo to nie uważano nas za faworyta w pojedynku z dobrze grająca w tym sezonie ekipą prowadzoną przez Perrina. W trzeciej minucie Dunne zmarnował wyborną okazję sam na sam z Atrousem gdy przejął piłkę od Thicota i pognał na bramkę lecz uderzył prosto w bramkarza. Następnie do głosu doszli gospodarze, ale na nasze szczęście ich próby głównie były niecelne. W 32 minucie zmarnowaliśmy kolejną stuprocentową okazję, a tym razem był to Berg, który z bliska również trafił w bramkarza. Ta nieskuteczność zemściła się na nas w doliczonym czasie gry kiedy z najbliższej odległości piłkę do naszej siatki wepchnął Guilherme i w drugiej połowie musieliśmy odrabiać straty. W 57 minucie mogło być praktycznie po meczu, ale Mbesuma nie potrafił pokonać Williamsa w pojedynku 1 na 1. Chwilę później jego niechlubny wyczyn dwukrotnie skopiował Falardo i nadal byliśmy w czarnej dupie z wynikiem. W końcówce poprzeczkę obił jeszcze Syvertsen, a chwilę później jeden punkt uratował nam Hansen i po bardzo nieskutecznym widowisku zremisowaliśmy.

 

Portsmouth-Burton 1:1 (1:0)

(Guilherme 45’-Hansen 90’)

Mom: Nicholas Hansen – 9 (Burton)

 

Odnośnik do komentarza

29.1.2011

Puchar Anglii IV runda: [PRM] Burton-Liverpool [PRM]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Berg)

 

Goście w tym sezonie w lidze grają poniżej oczekiwań, ale w Pucharze Ligi są już w finale I z pewnością chcą ten rezultat powtórzyć w Pucharze Anglii. Wyszli na to spotkanie w najsilniejszym składzie z mocno ofensywnymi skrzydłowymi co dla nas zwiastuje nie lada problem. O dziwo to jednak my w 13 minucie byliśmy na prowadzeniu. Prostopadłym podaniem popisał się Larsen, a Berg złapał Kirklanda na wykroku i posłał futbolówkę do siatki. Pool chcieli szybko odpowiedzieć i z akcją 1 na 1 szarżował Cisse, ale musiał uznać wyższość Williamsa. W 17 minucie był już jednak remis, a mocno bitą piłkę dobrze głową uderzył Gerrard, a ona tuż przy słupku wpadła do siatki. Następnie lekką przewagę uzyskali goście, którzy do przerwy nie pokonali już Williamsa, a mnie martwiła znowu słabsza dyspozycja naszego asa, Dunne’a, dla którego jest to czarty mecz z rzędu bez bramki. W 54 minucie niesygnalizowane uderzenie z dystansu Blake’a o mało nie zaskoczyło Kirklanda, a piłka niepozornie lecąc trafiła w słupek. Niestety wyniku remisowego nie utrzymaliśmy do końca spotkania i szalę zwycięstwa na stronę gości przechylił Cisse potężnie uderzając z woleja, a my ponownie zakończyliśmy te rozgrywki na ledwie czwartej rundzie.

 

Burton-Liverpool 1:2 (1:1)

(Berg 13’-Gerrard 17’, Cisse 86’)

Mom: Steven Gerrard – 8 (AMC, Liverpool)

 

 

 

Jako, że największe drużyny w Anglii wydawały fortunę na wzmocnienia i to w zimowym okienku transferowym to też postanowiłem wzmocnić zespół i padło na napastnika, ponieważ ostatnio Dunn’e jest w słabszej formie i chciałem wzmocnić konkurencję. Bramkostrzelny Genro z Corinthians co prawda nam odmówił, ale za 10 milionów Euro sprowadziłem z Dynama Kijów, Diego Cabrerę. Zawodnik ten przeszedł do ekipy Dynama półtora roku temu za symboliczny tysiąc Euro, a teraz odchodzi za 10 milionów więc Ukraińcy zbili na nim świetny interes.

 

 

 

2.2.2011

Premiership [25/38]: [1] Burton-Middlesbrough [2]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Kto by się spodziewał przed sezonem, że grając z Middlesbrough, które pełne jest utalentowanych młodzieńców, kibice będą świadkami potyczki lidera z v-ce liderem. Na debiutancką bramkę Cabrery kibice czekali…dwie minuty. Wtedy to skrzydłem przedarł się Dunne i dośrodkował w pole karne gdzie swoim instynktem strzeleckim popisał się Paragwajczyk. Później spotkanie było bardzo szybkie i obydwie ekipy stworzyły sobie sporo dobrych okazji, ale dzisiaj pierwsze skrzypce grali bramkarze. Dunne nie strzelił bramki w piątym już meczu z rzędu i powoli rozmyślałem nad posadzeniem swojego asa na ławce rezerwowych.

 

Burton-Middlesbrough 1:0 (1:0)

(Cabrera 2’)

Mom: Franck Queudrue – 9 (Burton)

Odnośnik do komentarza

5.2.2011

Premiership [26/38]: [12] Blackburn-Burton [1]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Praktycznie przez całe spotkanie dominowała drużyna gospodarzy, której zawodnicy jednak nie znaleźli recepty dla dobrze spisującego się ostatnio Williamsa. Rozstrzygnięcie spotkania nastąpiło w drugiej połowie kiedy to nasz nowy nabytek Cabrera zapewnił nam drugi pod rząd komplet punktów. Ciągle martwi mnie słaba dyspozycja Dunne’a, który najwyraźniej się zaciął (szósty mecz bez gola pod rząd), a przecież lada moment powrócimy do europejskich pucharów i rozgrywki ligowe wejdą w decydująca fazę tak więc bardzo potrzebuję Irlandczyka w o wiele lepszej dyspozycji.

 

Blackburn-Burton 0:1 (0:0)

(Cabrera 65’)

Mom: Nicholas Hansen – 8 (Burton)

 

 

 

13.2.2011

Premiership [27/38]: [1] Burton-Preston [16]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Na początku o dziwo przewagę uzyskali przyjezdni, z której na szczęście nic nie wynikło. My natomiast ograniczaliśmy się do uderzeń z dystansu. W 14 minucie w polu karnym powalony został Dunne i sędzia podyktował dla nas rzut karny. Piłkę mocno w bok kopnął Larsen i dał naszemu zespołowi prowadzenie. Irlandczyk przy tym starciu został mocno poobijany, ale zaryzykowałem jego poważniejszy uraz i zostawiłem go na murawie licząc, że wreszcie się przełamie. W 27 minucie dobrze grający goście doprowadzili za sprawą Gerritsena do wyrównania, a piłkarz ten pokonał Williamsa uderzeniem zza pola karnego. W 37 minucie nastąpiło to na co czekałem od dawna, a więc bramka Dunne’a. Głową uderzał Magnussen,a jego strzał dobijał Falardo. Obydwa te strzały obronił Stack lecz wobec następnej dobitki naszego snajpera był już bezradny. W 41 minucie bliski szczęścia był Cabrera, który uderzał głową, ale Stack wyciągnął się jak struna i sparował piłkę na rzut rożny. Dzisiaj nie graliśmy najlepiej zresztą podobnie jak w poprzednich spotkaniach co nawet tak przeciętna drużyna jak Preston jest w stanie to wykorzystać i w 75 minucie nadzialiśmy się na kontratak, a goście doprowadzili do wyrównania. W końcówce jeszcze mogliśmy przechylić szale zwycięstwa na nasza korzyść, ale z bliska fatalnie spudłował Syvertsen. Remis z tak słabą ekipą i to u siebie jest dla ans jak porażka.

 

Burton-Preston 2:2 (2:1)

(Larsen 14’(k), Dunne 37’-Gerritsen 27’, Hibbert 75’)

Mom: Darren Dunne – 8 (Burton)

Odnośnik do komentarza

17.2.2011

Puchar UEFA 1/16 [1/2]: [NED] AZ Alkmaar-Burton [ENG]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Berg)

 

Ostatnio nasza gra nam się nie układa więc byłem pełen obaw przed wyjazdem do Holandii w ramach pucharowego starcia, zwłaszcza że ekipa z Alkmaar dobrze operuje skrzydłami co jest naszym utrapieniem. W pierwszej połowie kibice nie doczekali się bramek i widowisko było dosyć mierne. Optycznie wyglądaliśmy lepiej, ale jak już dochodziliśmy do dobrej pozycji strzeleckiej to piłka szybowała nad poprzeczką. W 58 minucie wyborną okazję zaprzepaścił Dunne, który po dośrodkowaniu od Vuoso z bliskiej odległości trafił prosto w Vermeera. W końcówce gospodarze mogli przechylić szalę wygranej na swoją korzyść, ale [bKalu[/b] przegrał pojedynek oko w oko z Williamsem i po słabym spotkaniu, mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Nie jest to zły rezultat, ale bramka stracona u siebie w rewanżu może pozbawić nasz szans na awans.

 

AZ Alkmaar-Burton 0:0 (0:0)

Mom: Kenneth Vermeer – 8 (GK, AZ Alkmaar)

 

 

 

24.2.2011

Puchar UEFA 1/16 [2/2]: [ENG] Burton-AZ Alkmaar [NED]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Berg)

 

Pomiędzy pucharowymi spotkaniami nie graliśmy o dziwo meczu ligowego więc jesteśmy wypoczęci co mam nadzieję przyczyni się do naszego awansu do kolejnej rundy. Już w drugiej minucie mogliśmy sobie nabrudzić do talerza gdy nadzialiśmy się na kontratak jednak strzał Zgeli instynktowne wybronił Williams. Goście doskonale sobie zdawali sprawę z tego, że jedna bramka może im wystarczyć do awansu i na początku to oni byli aktywniejsi. W 9 minucie Falardo zaskoczył bramkarza holendrów strzałem z około 35 metrów, a podkręcona piłka wpadła w samo okienko. W 21 minucie Portugalczyk był bliski podwyższenia prowadzenia, ale trafił w Vermeera. W 33 minucie za to doskonale dośrodkował, a Dunne wyprzedził obrońcę i lewą nogą skierował piłkę do siatki dając nam dużo komfortu psychicznego przed drugą połową. Do 75 minucie mecz był bardzo spokojny, ale ostatni kwadrans to bardzo duża szarża przyjezdnych, którzy najpierw pudłowali w doskonałych sytuacjach, ale w 82 minucie z pozoru niegroźny strzał Zgeli przełamał rękawice Williamsa. Na całe szczęście utrzymaliśmy korzystny rezultat i awansowaliśmy do kolejnej rundy.

 

Burton-AZ Alkmaar 2:1 (2:0)

(Filipe Falardo 9’, Dunne 33’-Zgela 82’)

Mom: Franck Queudrue – 9 (Burton)

 

 

 

W kolejnej rundzie zagramy z Lille, które po dwóch bezbramkowych remisach z Dortmundem wyszarpało awans w rzutach karnych. Będzie więc okazja do rewanżu za domową porażkę przed rokiem 2:3, która pozbawiła nas możliwości awansu z grupy.

 

 

 

Puchar Ligi finał: Arsenal-Liverpool d3:1 (Makinwa 3-Yakubu)

Odnośnik do komentarza

5.3.2011

Premiership [28/38]: [2] Burton-Everton [14]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Już w siódmej minucie udało się wyjść na prowadzenie za sprawą debilnego wręcz podania przez środek defensorów Evertonu. Piłkę przejął Cabrera i lobem z 40 metrów dał nam prowadzenie. Z prowadzenia cieszyliśmy się zaledwie kilka minut, ponieważ bardzo ofensywnie ustawiony skrzydłowy Green uwolnił się spod opieki naszej obrony i natychmiast dostał dokładne podanie i wykorzystał akcję sam na sam. Ta bramka dodała gościom wiatru w żagle, ale nieskuteczny był dzisiaj jeden z najskuteczniejszych zazwyczaj zawodników ligi, Ze Eduardo. Przed przerwą udało nam się po składnej akcji wyjść na trochę niezasłużone prowadzenie, a gola zdobył Dunne. Nie chciałem byśmy odpuścili i na druga połowę mimo prowadzenia wyszliśmy z jeszcze bardziej ofensywnym nastawieniem. Taka taktyka się opłaciła i w końcu zakończyliśmy spotkanie z pokaźniejszym niż ostatnio dorobkiem bramkowym. W 57 minucie Dunne zdobył swoją druga bramkę po szybkim kontrataku, a gości dobił w 69 minucie Falardo, który dobił uderzenie Cabrery. Everton kończył mecz w osłabieniu, ponieważ czerwoną kartką został ukarany nasz niedawny jeszcze gracz, a konkretnie, Toivio. W lidze zbliża się seria ciężkich spotkań więc tak efektowne zwycięstwo z pewnością dobrze wpłynie na morale zespołu.

 

Burton-Everton 4:1 (2:1)

(Cabrera 7’, Dunne 37’, 57’, Filipe Falardo 69-Green 11’)

Mom: Diego Cabrera – 10 (Butyon)

 

 

 

10.3.2011

Puchar UEFA 1/8 [1/2]: [ENG] Burton-Lille [FRA]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Syvertsen)

 

Mieliśmy okazję zrewanżować się francuskiej ekipie za porażkę 2:3 przed rokiem kiedy we frajerski sposób pogrzebaliśmy nasze nadzieje na awans z grupy. W siódmej minucie Dunne został obsłużony pięknym penetrującym podaniem, ale w dobrej sytuacji nie potrafił pokonać Cuellara. Następnie spora przewagę osiągnęli goście, którzy udokumentowali ją bramką w 24 minucie. Z rzutu rożnego poszło dośrodkowanie na długi słupek, z piłka minął się Srna, który w tym sezonie gra o wiele poniżej oczekiwań i musze rozważyć jego sprzedaż, a Debuchy mając sporo czasu na opanowanie piłki skierował ją pod poprzeczkę. Do przerwy przegrywaliśmy jednym golem chociaż momentami przewaga Lille była tak duża, że chyba musimy się cieszyć z tak łagodnego wymiaru kary. Druga połowa rozpoczęła się od dwóch groźnych prób Arbeitmanna lecz jego strzały z trudem wybronił Williams. W odpowiedzi w 72 minucie strzał ze znacznej odległości o mały włos nie zaskoczył goalkeapera Lille i trafił w poprzeczkę. Niestety w przekroju całego meczu wypadliśmy blado i zasłużenie u siebie polegliśmy znacząco komplikując sobie drogę do awansu.

 

Burton-Lille 0:1 (0:1)

(Debuchy 24’)

Mom: Ivan Cuellar – 8 (GK, Lille)

Odnośnik do komentarza

13.3.2011

Premiership [29/38]: [12] Manchester City-Burton [2]

(Williams- Srna, Page, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Z Manchesterem City gra nam się zawsze ciężko, a właśnie to spotkanie rozpoczyna serię trudnych spotkań w Premiership. Manchester w tym sezonie spisuje się przeciętnie notując aż 17 remisów w 28 spotkaniach co jest rezultatem wręcz unikatowym. Bardzo szybko skomplikowaliśmy sobie sytuację w dzisiejszym spotkaniu gdy już w trzeciej minucie Babel przewiózł na plecach Page i z łatwością skierował futbolówkę do siatki. W siódmej minucie indywidualną akcją popisał się Cabrera, ale po minięciu trzech rywali za bardzo wypuścił sobie piłkę do rogu i z ostrego kąta nie był wstanie oddać dobrego strzału. W dziewiątej minucie Page popełnił kolejny rażący błąd, który natychmiast wykorzystał nie kto inny jak Babel i stało się jasne, że dzisiaj o komplet punktów nie powalczymy, a raczej musimy starać się uniknąć kompromitacji by nie zepsuć sobie morale przed starciem rewanżowym z Lille. Póxniej na murawie działo się niewiele. Gospodarze bronili wyniku, a my niecelnie uderzaliśmy z dystansu i po kolejnym słabym występie zanotowaliśmy porażkę, a w terminarzu starcia z o wiele bardziej wymagającymi rywalami jak Chelsea czy goniący nas Arsenal.

 

Manchester City-burton 2:0 (2:0)

(Babel 3’, 9’)

Mom: Sylvian Distin – 8 (DC, Manchester City)

 

 

 

Po meczu z Manchesterem City na liście kontuzjowanych wylądowało dwóch słabiej grających ostatnio zawodników: Page (4 tygodnie) I Srna (2 tygodnie) dzięki czemu szanse otrzymają zmiennicy co może wyjdzie klubowi na dobre.

 

 

 

17.3.2011

Puchar UEFA 1/8 [1/2]: [FRA] Lille-Burton [ENG]

(Williams- von Schrowe, Marcus, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Berg)

 

Czekało nas dzisiaj bardzo trudne zadanie. Nie dość, ze musimy odrobić straty, mam dwóch rezerwowych w linii defensywnej to jeszcze morale zwłaszcza w tej formacji są w opłakanym stanie. Już w piątej minucie nasze marzenia o awansie praktycznie legły w gruzach gdy prostopadłe podanie trafiło do Arbeitmanna, a ten z łatwością pokonał Williamsa. W 16 minucie drugiego gola zdobył Mirallas i nasz kryzys się pogłębiał. W fatalnym stylu przegraliśmy 0:3 i pożegnaliśmy się z europejskimi pucharami przez co morale sięgnęło dna, a my wkraczamy w decydującą fazę Premiership i czekaj…a nas bardzo ciężkie spotkania. Gdybyśmy byli w optymalnej formie to Lille było jak najbardziej do ogrania. Nie wiem co się z nami podziało jak w grupie potrafiliśmy na wyjeździe w rezerwowym składzie zremisować z szalenie mocną Valencią.

 

Lille-Burton 3:0 (2:0)

(Arbeitmann 5’, Mirallas 16’, Sotil 90’)

Mom: Johan Sotil – 8 (ST, Lille)

Odnośnik do komentarza

20.3.2011

Premiership [30/38]: [2] Burton-Chelsea [1]

(Williams- von Schrowe, Marcus, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Nasz bardzo słaba ostatnio dyspozycja nie wróżyła zbyt dobrze w starciu z najlepsza obecnie drużyną na świecie wzmocnioną dodatkowo Cristiano Ronaldo, który pobił transferowy rekord. Dzisiaj mogliśmy stracić szanse…na mistrzostwo, ponieważ Chelsea ma jeszcze kilka zaległych spotkań do nas, a już znajduje się na fotelu lidera. Początek spotkania był spokojny i obydwie ekipy praktycznie nie stwarzały sobie bramkowych okazji. Dopiero w 27 minucie piłkę w środku pola stracił Ronaldinho, a von Schrowe natychmiast zagrał ją do przodu. Tam w polu karnym osaczony przez dwóch defensorów Dunne dzielnie z nimi walczył i ostatecznie wypracował dla nas rzut karny. Cech wyczuł intencję Larsena, ale mimo to sekundy później mocno stuknąwszy się w pierś mogłem cieszyć się z prowadzenia. Chelsea mogła odpowiedzieć bardzo szybko i już minutę później Allanson przegrał pojedynek sam na sam z Williamsem. W 29 minucie nasz bramkarz ponownie zatrzymał Anglika, który tym razem szczęścia próbował uderzając głową. W 38 minucie byliśmy blisko podwyższenia prowadzenia. Zza pola karnego strzelał Magnussen, a tuz przed linią bramkową tor lotu piłki na zupełnie przeciwny kierunek zmienił Dunne, ale tym razem to czeski goalkeaper wykazał się najwyższym bramkarskim kunsztem. 40 minuta to znowu przegrany pojedynek Allansona z Williamsem, po którym nasz bramkarz szybko wyrzucił piłkę do Queudrue. Francuz zagrał długa piłke do Cabrery, nasz napastnik nieco zwolnił grę, ale uzasadnione było to tym, iż czekał na partnerów z drużyny. Wyszukał on jednak wbiegającego w pole karne Dunne’a, który złapał bramkarza na wykroku i strzałem po ziemi z pierwszej piłki podwyższył wynik spotkania na 2:0 i nasza sytuacja przed drugą połową zrobiła się bardzo dobra. Wiedziałem jednak, że już niejednokrotnie i to ze słabszymi drużynami prowadziliśmy u siebie do przerwy by ostatecznie stracić punkty i wiedziałem, że ekipa „The Blues” spręży się w drugich trzech kwadransach by odrobić straty z pierwszej połowy. O dziwo po zmianie stron w 50 minucie to Cech zmuszony był do największego wysiłku i sam nie wiem jak obronił strzał Falardo, a także dobitkę Cabrery. W 64 minucie czeskiego bramkarza sprawdził Queudrue, który ładnie przymierzył z rzutu wolnego, ale i tym razem Cech nie dał się zaskoczyć. OD tego czasu ogromną przewagę osiągnęli goście, którzy w 66, 67 i 68 minucie mieli bardzo dobre okazje, a ostatnią najlepszą zmarnował Allanson, który już położył na ziemię Williamsa lecz strzelił tak lekko, że nasz bramkarz nie wiem jakim cudem zdążył się podnieść i ponownie rzucając zatrzymał futbolówkę zmierzającą do pustej siatki. W 71 minucie z linii pola karnego z rzutu wolnego uderzał Ronaldinho i w swoim stylu świetnie wykonał ten stały fragment gry, ale Williams ponownie, wyciągnięty jak struna, zablokował to uderzenie. W 79 minucie sam na sam z Walijczykiem ponownie wyszedł Allanson i tym razem próbował uderzenia lobem lecz dzisiaj Gareth był nie do pokonania i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Te niewykorzystane okazje zemściły się w 81 minucie gdy po dośrodkowaniu Larsena w polu karnym świetnie zachował się Cabrera i potężną bombą ustalił wynik spotkania na 3:0. Chelsea oddała dzisiaj więcej strzałów i były to bardzo dobre próby. Williams pokazał jednak absolutnie światową klasę zatrzymując rozpędzonego lidera i teraz już wiem, że nie zamierzam stawiać na Rimiego, ani szukać kolejnego bramkarza. Zamierzam związać się na jeszcze dłużej z goalkeaperem, który jest z nami aż od Conference i nadal potrafi bronić kapitalnie. Zaczynał on od zarabiania paruset Euro tygodniowo, a obecnie zamierzam mu zagwarantować najwyższą tygodniówkę w zespole w wysokości 60 tysięcy. Widać jak się chce nad sobą pracować i ma się umiejętności to od zera można stać się milionerem. Wracamy na pierwsze miejsce i ten wynik daje nam nadzieję na zdetronizowanie absolutnego króla ostatnich sezonów w najbliższych latach.

 

Burton-Chelsea 3:0 (2:0)

(Larsen 27’(k), Dunne 42’, Cabrera 81’)

Mom: Gareth Williams – 10 (Burton)

Odnośnik do komentarza

Stało się to o czym mówiłem po meczu z Chelsea, a więc przedłużyłem kontrakt z Williamsem do 2016 roku czyniąc go najlepiej zarabiającym piłkarzem w drużynie. Mam nadzieję, że to miano po obecnym sezonie przejmie Dunne, który zechce przedłużyć z nami umowę.

 

 

 

2.4.2011

Premiership [31/38]: [17] Newcastle-Burton [1]

(Williams- von Schrowe, Marcus, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Ekipa “Srok” notuje kolejny słaby sezon I walczy o utrzymanie. My uskrzydleni wygraną nad Chelsea chcielibyśmy dzisiaj znowu dobrze wypaść. Wyzdrowiał już Srna, ale jako, że obecny sezon jest przeciętny w jego wykonaniu to linię defensywną pozostawiłem bez zmian. Zaledwie 35 sekund potrzebowaliśmy by być na prowadzeniu, ponieważ długa piłkę do Falardo zagrał Marcus, a Portugalczyk wykorzystał akcję sam na sam i strzałem po długim słupku nie dał szans Begovicowi. W piątej minucie Hansen mógł powtórzyć wyczyn kolegi jednak w akcji sam na sam nie zachował się tak dobrze i tym razem górą był bramkarz Newcastle. Później delikatną przewagę uzyskali goście lecz ich strzały były bardzo niecelne. Jak się strzela w 22 minucie zademonstrował Queudrue, który dokładnie przymierzając z prawie 30 metrów, skierował piłkę w samo okienko. W 31 minucie goście dopięli swego i zdobyli kontaktowego gola gdy McLean uderzył głową w Hansena, a Norweg zmienił tor lotu piłki co zaskoczyło Williamsa. Bardzo szybko jednak mieliśmy kolejną szansę na ponowne prowadzenie dwoma bramkami gdy w polu karnym faulowany został Dunne. Niestety Larsen trafił prosto w bramkarza, a także jego dobitka była nieskuteczna i bałem się, że teraz przyjezdni dostaną wiatr w żagle. Na całe szczęście tak nie było i w 39 minucie Falardo głową wykorzystał dośrodkowanie od lewego defensora. Druga połowa była o wiele spokojniejsza i niestety ten spokój nas uśpił w 77 minucie gdy Nolan uderzając dosyć niegroźnie zaskoczył Williamsa. Minutę później powinien być remis gdy piłkę stracił Blake, a Newcastle miało akcję 2 vs lecz Guerrero trafił prosto w bramkarza. Na całe szczęście dzisiaj Falardo był w kapitalnej dyspozycji takiej jak w poprzednich sezonach i w 82 minucie wykorzystał on dogranie od Berga, kompletując tym samym hat-tricka. Przy niemałym stresie wygraliśmy to spotkanie i utrzymaliśmy fotel lidera choć Chelsea ciągle ma zaległe trzy spotkania do nas.

 

Newcastle-Burton 2:4 (1:3)

(Hansen 31’(OG), Nolan 77’-Filipe Falardo 1’, 39’, 82’, Queudrue 22’)

Mom: Filipe Falardo – 10 (Burton)

 

 

 

Do Al-Ajin sprzedałem giacomo Bonviniego, który spędził u nas niecały rok. Podpisał on z nami kontrakt jako głęboki rezerwowy, a i tak zaliczył sporą ilość spotkań co skłoniło go do protestu bym częściej na niego stawiał. Tego nie mogłem, ale też trochę nie chciałem realizować i za 7 milionów Euro (+50%) odsprzedałem go do pierwszego lepszego klubu.

 

 

 

9.4.2011

Premiership [32/38]: [1] Aston Villa-Burton [7]

(Williams- von Schrowe, Marcus, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Z Aston Villą zawsze gra nam się cholernie ciężko lecz dwa ostatnie występy napawają mnie optymizmem I mam nadzieję, że dzisiaj odwrócimy złą passę przeciwko tej ekipie. Już w trzeciej minucie kombinacyjna akcja przyniosła nam prowadzenie po golu Dunne, który ze stoickim spokojem wykończył dobrą sytuację. W pierwszej połowie praktycznie nie schodziliśmy z części boiska gości (strzały 14-3), ale nasze kolejne próby albo były niecelne, albo świetnie bronił Arenas. Najlepsza szansę już w doliczonym czasie zmarnował Falardo, który z kilku metrów nawet nie trafił w bramkę dlatego też bałem się, iż w drugiej połowie obraz gry może wyglądać zupełnie odwrotnie. Już w pierwszej akcji drugiej odsłony Williams musiał bronić bardzo groźny strzał Moore’a na szczęście skutecznie. Niestety w 53 minucie po stracie w środku boiska utalentowani napastnicy reprezentacji Anglii rozmontowali naszą defensywę i po dośrodkowaniu od Moore’a, Steele głową z bliska dał gościom remis. W 64 minucie stało się to czego się obawiałem czyli Aston Villa wyszła na prowadzenie, a tym razem na listę strzelców wpisał się Moore, który po rykoszecie zaskoczył Williamsa. Ta bramka nas podłamała i nie byliśmy już wstanie odrobić bramkowej straty. Znowu powrócił nasz koszmar gorszej drugiej połowy przez co nawet nie ugraliśmy punktu co kosztowało nas dodatkowo pozycję lidera, a trzeci Manchester ma do nas tylko dwa oczka straty.

 

Burton-Aston Villa 1:2 (1:0)

(Dunne 3’-Steele 53’, Moore 64’)

Mom: Matt Steele – 9 (FC, Aston Villa)

Odnośnik do komentarza

Brachu: dziękować :)

FYM: No mamy jakiś kompleks Aston Villi i na dodatek ich atak stanowią etatowi kadrowicze mistrzów świata Anglików :/ Póki co nie mam na nich sposobu i nawet remisu nie mogę uciułać.

_________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

 

16.4.2011

Premiership [33/38]: [17] Norwich-Burton [2]

(Williams- von Schrowe, Marcus, Deschacht, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Ekipa Norwich mimo bardzo mocnego składu musi bronić się przed spadkiem co mnie mocno zaskakuje, ponieważ przewidywałem, iż włączą się do walki o puchary. Już w ósmej minucie karygodny błąd popełnił zawodnik gospodarzy, który podawał wzdłuż całego boiska po ziemi i futbolówkę przejął Cabrera. Natychmiast posłał ją ponad bramkarzem z połowy boiska i była to już jego druga taka bramka w tym sezonie. Bardzo szybko Norwich doprowadziło do wyrównania, ponieważ Deschacht sprokurował rzut karny, który pewnie wykorzystał Ashton. Na całe szczęście później na boisku panowaliśmy tylko my. Jeszcze w pierwszej połowie Dunne dał nam prowadzenie. Kapitalnie między słupkami Norwich sprawował się dzisiaj Johnsen i tak nikłą porażkę gospodarze mogą zawdzięczać tylko jemu, ponieważ wybronił on sporo nieprawdopodobnych do obrony sytuacji. W doliczonym czasie meczu akcja gospodarzy mogła się skończyć dla nas katastrofą, ale Ashton tylko obił poprzeczkę i tylko na strachu się skończyło.

 

Norwich-Burton 1:2 (1:2)

(Ashton 11’(k)-Cabrera 8’, Dunne 26’)

Mom: Diego Cabrera – 8 (Burton)

 

 

 

23.4.2011

Premiership [34/38]: [2] Burton-Sheffield United [16]

(Williams- Srna, Marcus, Page, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Goście nie napędzili nam dzisiaj strachu. Owszem mieli trzy dogodne okazje, które zastopował jednak Williams. My zdobyliśmy spokojnie trzy bramki tracąc jednego gola po rzucie rożnym gdy z bliska piłkę do naszej siatki wpakował snajper gości. Gładkie i spokojne zwycięstwo nie okraszone żadnym urazem, takie spotkania lubię.

 

Burton-Sheffield United 3:1 (1:0)

(Dunne 19’, Larsen 73’(k), Filipe Falardo 90’-GcGuinness 78’)

Mom: Darren Dunne – 9 (Burton)

Odnośnik do komentarza

FYM: O kurdę rzeczywiście :/ ale oczywiście na tym zasranym forum nie da się edytować więcej niż post wcześniej i oczywiście teraz tego już nie zamienię :/

_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

25.4.2011

Premiership [35/38]: [12] Charlton-Burton [2]

(Williams- Srna, Marcus, Page, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Ledwie dzień odpoczynku nie wróżył dobrze przed kolejnym spotkaniem chociaż naszym rywalem był ligowy średniak. Jesteśmy coraz bliżej wywalczenia bezpośredniego awansu do Ligi Mistrzów poprzez zajęcie miejsca na podium więc każdy punkt jest nam teraz potrzebny. Spotkanie to pokazało, że jednak udało nam się rozwinąć przez te półtora roku w Premiership, ponieważ będąc ekipą gorszą potrafiliśmy wydrzeć zwycięstwo gospodarzom, a do przerwy przegrywaliśmy jedną bramką. Przebieg spotkania był bliźniaczo podobny do naszego niedawnego spotkania z Aston Villą z tą poprawką, że to teraz my schodziliśmy z placu boju w roli wygranych i przybliżyliśmy się do v-ce mistrzostwa. Trzy ostatnie kolejki to bardzo trudne dla nas spotkania z ekipami, które prawdopodobnie za rok zagrają w pucharach: West Ham (5), Arsenal (4), Tottenham (8).

 

Charlton-Burton 2:3 (2:1)

(Grindheim 17’, Arshavin 35’-Dunne 14’, Hansen 58’, Cabrera 77’)

Mom: Darren Dunne – 8 (Burton)

 

 

 

30.4.2011

Premiership [36/38]: [2] Burton-West Ham [5]

(Williams- Srna, Marcus, Page, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Ekipa popularnych “Młotów” jest chyba oprócz nas i Middlesbrough największą sensacją obecnych rozgrywek w głównej mierze dzięki strzelającemu jak na zawołanie Carew, który sprzątnie zapewne sprzed nosa koronę króla strzelców naszemu Dunneowi. Już dzisiaj możemy sprawić, że wywalczymy bezpośredni awans do Ligi Mistrzów i właśnie to chcemy osiągnąć. Mecz nie był emocjonującym widowiskiem, ponieważ długo kibice nie oglądali żadnych bramek. Mieliśmy sporą przewagę i na całe szczęście w 59 minucie za sprawą trafienia Cabrery zapewniliśmy sobie komplet punktów. Jeszcze ciekawszą rzeczą jest fakt, że Chelsea tylko zremisowała w Portsmouth i ma do nas dwa mecze straty, a także trzy oczka… Dwie ostatnie kolejki to bardzo ciężkie dla nas spotkania jednak najważniejsze jest to, że za rok zagramy w Lidze Mistrzów!

 

Burton-West Ham 1:0 (0:0)

(Cabrera 58’)

Mom: Marcus – 9 (Burton)

Odnośnik do komentarza

2.5.2011

Premiership [37/38]: [5] Arsenal-Burton [1]

(Williams- Srna, Marcus, Page, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

Z Arsenalem odkąd jesteśmy w Premiership gra nam się zaskakująco dobrze jednak jakoś powątpiewam w dzisiejszą wygraną. Niby mamy jeszcze szansę na mistrzostwo, ale do tego potrzebne są nam potknięcia Chelsea i wygrane w starciach z dwoma londyńskimi ekipami Arsenalem i Tottenhamem co może być niewykonalne. Początek meczu to wymiana akcja za akcję jednak to my byliśmy w nich skuteczniejszy. Zaczęło się od niecelnego strzału z bliska Makinwy na co skutecznie odpowiedział Dunne dobijając z kilku metrów wyplute przez Bete uderzenie Magnussena. W odpowiedzi Makinwa znowu próbował szczęścia, ale tym razem w jeszcze lepszej sytuacji ponownie nie strzelił gola, a jego próbę instynktownie wybronił Williams. O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą „Kanonierzy” przekonali się ponownie w 15 minucie kiedy to Dunne sprytnym lobem wykończył dobre dogranie od Falardo. Irlandczyk bardzo szybko stanął przed szansą skompletowania klasycznego hat-tricka lecz tym razem jego akcję sam na sam powstrzymał bramkarz gospodarzy. Te dwie bramki podłamały gospodarzy, którzy byli dla nas tłem w tej połowie lecz potem przez długi czas nie byliśmy już tak skuteczni. Dopiero tuż przed przerwą zawinił Bete, który pod pachą przepuścił łatwą piłkę, a chwilę później źle wybijał futbolówkę i Dunne ustrzelił jednak tego hat-tricka i do przerwy prowadziliśmy na terenie Arsenalu aż czterema bramkami! Druga połowa nie była już tak ofensywna w naszym wykonaniu, ponieważ gospodarze zacieśnili szyki obronne bojąc się jeszcze większego upokorzenia, a my nie kwapiliśmy się do zdobycia kolejnych bramek. Nie znaczy to jednak, że one nie padły i w 80 minucie dośrodkowanie od Queudrue na bramkę zamienił Falardo. Rozgromiliśmy Arsenal na Emirates aż 5:0 co było chyba drugim naszym najlepszym meczem od czasów gdy objąłem ten zespół (mecz z Chelsea mimo niższego wyniku był jednak bardziej spektakularny).

 

Arsenal-Burton 0:5 (0:4)

(Dunne 9’, 15’, 45’, Cabrera 44’, Filipe Falardo 80’)

Mom: Darren Dunne – 10 (Burton)

 

 

 

Chelsea oczywiście gładko uporała się ze spadkowiczem Q.P.R 2:0 i mając 35 spotkań na koncie traci do nas cztery oczka, a my mamy ostatni mecz do rozegrania, u siebie z Tottenhamem (8). Chelsea ma natomiast do rozegrania trzy…domowe spotkania: Sunderland (19), Sheffield United (17), Middlesbrough (4).

 

 

 

Czwartego Maja zmęczona Chelsea i tak nie dała szans Sunderlandowi wygrywając 3:0 co oczywiście znacząco przybliża ich do siódmego tytułu mistrzowskiego z rzędu.

 

 

 

Szóstego Maja natomiast Chelsea zaledwie zremisowała z Sheffield United 1:1. Zrównali się oni z nami punktami, ale dzięki lepszemu bilansowi bramek (lepsi od nas o 3 trafienia) awansowali na fotel lidera. Kretynizmem jest dla mnie branie pod uwagę różnicy bramek, a nie bezpośrednich spotkań, bo właśnie przez kilka zaledwie trafień możemy oddać mistrzowski tytuł, a w starciach bezpośrednich byliśmy lepsi od Chelsea. Wszystko rozstrzygnie się w ostatniej kolejce.

 

Odnośnik do komentarza

8.5.2011

Premiership [38/38]: [2] Burton-Tottenham [8]

(Williams- von Schrowe, Marcus, Page, Queudrue- Larsen, Magnussen, Hansen- Filipe Falardo- Dunne, Cabrera)

 

W starciu z mocnym Tottenhamem musieliśmy zaprezentować się co najmniej tak dobrze I skutecznie jak w potyczce z… Arsenalem i liczyć na nikłą wygraną Chelsea, bo chyba nikt nie miał wątpliwości, że będące ostatnio w słabszej formie Middlesbrough gdzie załamało się morale i nie wystąpią oni w Lidze Mistrzów, będzie potrafiło urawać punkty Chelsea. Nasza nadzieja jeszcze tkwi w kondycji podstawowych zawodników „The Blues”, dla których jest to piąte spotkanie w ostatnich 11 dniach! Bardzo szybko zaczęliśmy realizować nasz plan i w siódmej minucie po dośrodkowaniu od Queudrue najwyżej w polu karnym wyskoczył Dunne, który ciągle nie składa broni w walce o koronę króla strzelców i pokonał bezradnego Salę. W 18 minucie goście mogli doprowadzić do wyrównania gdy z prawego skrzydła na krótki słupek dośrodkowywał Dani Alves, a piłkę głową uderzył Pazzini. Kąt był na tyle ostry, że piłka odbiła się od zewnętrznej krawędzi słupka i wyszła poza linię boiska. Później na murawie przez bardzo długi okres czasu nie działo się zbyt wiele i w zasadzie dopiero w 62 minucie Pazzini był bliski pokonania Williamsa. Niestety w 75 minucie nasz bramkarz nie miał już nic do powiedzenia przy płaskim strzale Browna i mieliśmy remis. Ogólnie graliśmy dzisiaj miernie i spotkanie zakończyło się wynikiem remisowym 1:1. Po końcowym gwizdku nasłuchiwaliśmy wieści ze Stamford Bridge i tam przemęczoną po ostatnim maratonie meczowym Chelsea, uległa ekipie Middlesbrough, a co to oznacza chyba wszyscy doskonale wiedzieli…!!!

 

Burton-Tottenham 1:1 (1:0)

(Dunne 7’-Brown 75’)

Mom: Dani Alves – 8 (DR, Tottenham)

 

 

 

TABELA KOŃCOWA - PREMIERSHIP 10/11

Odnośnik do komentarza

Za mistrzostwo otrzymaliśmy 17.25 milionów Euro co mocno zwiększyło klubowy stan konta i mam nadzieję, że część tych pieniędzy pójdzie na rozbudowę stadionu.

 

 

 

Średnia ocen:

 

1. Darren Dunne – 7.79

2. Ashley Cole (Arsenal) – 7.73

3. Gareth Williams (Burton) – 7.66

 

 

Król strzelców:

 

1. Darren Dunne – 31

2. John Carew (West Ham) -29

3. Ashley Allanson/Djibril Cisse (Liverpool) – 24

 

 

Asysty:

 

1. Darren Dunne – 16

2. Arjen Robben (Chelsea) – 15

3. Raffaele Palladino (Middlesbrough)/Djibril Cisse (Liverpool) – 14

 

 

Gracz meczu:

 

1. John Carew (West Ham) – 10

2. Darren Dunne – 9

3. Tim Cahill (Everton) – 8

 

 

Wślizgi na mecz:

 

1. Steven Taylor (Liverpool) – 4.70

2. Glen Johnson (Manchester City) – 7.24

3. John O’Brein (Middlesbrough) – 7.04

_________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

8. Darijo Srna – 3.86

 

 

Dryblingi na mecz:

 

1. Arjen Robben (Chelsea) – 5.93

2. Dani Alves (Tottenham) – 5.10

3. Cristiano Ronaldo (Chelsea) – 50.1

_________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

20. Darren Dunne – 3.43

 

 

Celne strzały:

 

1. Franck Queudrue – 79%

2. Darren Dunne – 68%

3. Andrea Caracciolo – 67%

 

 

 

Piłkarz Roku wg. Piłkarzy: Darren Dunne

Młody Piłkarz Roku: Matt Steele (Aston Villa)

Menedżer Roku: Pejsi Ka

Piłkarz Roku w Anglii: Djibril Cisse (Liverpool)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...