Skocz do zawartości

Królowie Londynu


Lucas07

Rekomendowane odpowiedzi

Gylfi odszedł za 7.5. miliona, a Adebayor za 8. Islandczyk po prostu nie pasował do tej taktyki, do grania w środku jest za słaby w obronie, a na skrzydło brakuje mu szybkości. W Monaco zresztą też nie zachwyca, mam grudzień, a on tylko raz zagrał w podstawowym składzie, głównie wchodzi z ławki i ma średnią 6.51 :P.

---

W tygodniu udało mi się dojść do porozumienia z Sandro w sprawie nowego kontraktu. Brazylijczyk związał się z nami umową, która będzie obowiązywać do 2018. roku.

 

Odbyło się również losowanie kolejnej rundy Capital One Cup, a tym razem spotkamy się z drugoligowym Millwall, będą to więc kolejne derby Londynu w jakich będziemy musieli się zmierzyć.

 

Jeśli już o derbach mowa to w Premiership tym razem podejmowaliśmy na White Hart Lane West Ham. Goście zaczęli od wygranej w Birmingham z Aston Villą, potem zremisowali z Evertonem, ale ostatnio nie spisują się najlepiej i przegrali trzy kolejne spotkania. W dodatku kilku kluczowych graczy „Młotów” leczy obecnie urazy, a w tym gronie znajdują się choćby Joe Cole, James Collins, Andy Carroll czy Jack Collison. Z powodu prawdziwej plagi kontuzji w ataku zagra Kevin Nolan.

 

Ewentualna wygrana nad West Hamem zapewniała nam pozycję lidera, ponieważ wcześniej oba zespoły z Manchesteru zremisowały w swoich spotkaniach. Niestety ta presja chyba kompletnie spętała nogi moich podopiecznych, ponieważ mecz na White Hart Lane przypominał bardzo nasze niedawne starcie z Fulham. Wówczas rywale wyglądali bardzo słabo, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać i tym razem również tak było. Fani nie oglądali porywającego widowiska, gdzie obie ekipy głównie walczyły ze sobą w środku pola. Wszystko zmieniło się jednak w doliczonym czasie gry, tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego. Z dobrej strony pokazali się dwaj młodzi angielscy rezerwowi. James Ward-Prowse zagrał dobrze do Harry’ego Kane’a, a nasz napastnik zmylił Adriana i wystawił piłkę idealnie dla Lameli. Argentyńczyk miał przed sobą już tylko pustą bramkę i spokojnie wykorzystał tę sytuację zapewniając nam trzy punkty. To drugi mecz Erika z bramką z rzędu, mam nadzieję że przełamał się na dobre.

 

29.09.2013, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 36,310
Premiership [6/38]

 

Tottenham [3] – [16] West Ham 1:0 (0:0)

 

1:0 – Erik Lamela 90+2’

 

Lloris 6.9 – Walker 7.3, Vertonghen 7.2, Shawcross 7.0, Coentrao 7.0 – Sandro 6.9 – Dembele 6.6 (63’ Townsend 6.6), Paulinho 6.9 (78’ Ward-Prowse -) – Lamela 7.2, Eriksen 6.6 – Soldado 6.4 (63’ Kane 6.8)

 

MVP: Kyle Walker (Tottenham) – 7.3

Odnośnik do komentarza

Październik zaczął się niezwykle przyjemnie, ponieważ Christian Eriksen dostał nagrodę dla Młodego Gracza Miesiąca Premiership we wrześniu, a ja otrzymałem statuetkę dla najlepszego szkoleniowca za ten miesiąc.

 

W Lidze Europejskiej tym razem podejmowaliśmy na własnym obiekcie węgierski Gyor. Przyjezdni w pierwszej kolejce przegrali z Betisem i miałem nadzieję, że z Londynu również wyjadą jako pokonani. Ponownie wystawiłem rezerwowy skład, bo czekał na nas bardzo ważny pojedynek w Premiership.

 

Początek należał zdecydowanie do tych udanych, ponieważ na prowadzenie wyszliśmy już w piątej minucie. Kapitalnym indywidualnym rajdem popisał się Townsend, który minął kilku rywali i spokojnie pokonał Kamenara. Niestety zamiast pójść za ciosem zaczęliśmy grać spokojnie, wymienialiśmy mnóstwo podań, ale głównie w środku boiska i brakowało sytuacji podbramkowych, a wynik do końca połowy nie uległ zmianie.

Drugie czterdzieści pięć minut był jednak prawdziwym popisem gry moich podopiecznych. Jako pierwszy do siatki trafił Younes Kaboul, któremu z rzutu rożnego dobrze dograł Ward-Prowse. Następnie ze skrzydła świetnie wrzucił Naughton, a akcję zamknął Townsend. Kilka chwil później Ward-Prowse osobiście wpisał się na listę strzelców. Końcowy wynik na 5:0 w końcówce ustalił Nacer Chadli i pewnie wyszliśmy na pozycję lidera w grupie.

 

03.10.2013, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 34,480
Liga Europejska [2/6]

 

Tottenham [2] – [4] Gyor 5:0 (1:0)

 

1:0 – Andros Townsend 5’
2:0 – Younes Kaboul 59’
3:0 – Andros Townsend 60’
4:0 – James Ward-Prowse 64’
5:0 – Nacer Chadli 86’

 

Friedel 7.6 – Naughton 9.1, Chiriches 8.3, Kaboul 9.2, Coentrao 8.3 (73’ Walker 6.7) – Capoue 8.2 – Bentaleb 8.0, Ward-Prowse 9.3 (78’ Dembele -) – Townsend 9.4 (78’ Lamela -), Chadli 8.6 – Kane 8.0

 

MVP: Andros Townsend (Tottenham) – 9.4 (dwa gole)

Odnośnik do komentarza

Zaledwie trzy dni po świetnym występie z Węgrami ponownie rozgrywaliśmy spotkanie na własnym obiekcie. Tym razem do stolicy Anglii przyjechał prowadzony przez Manuela Pellegriniego Manchester City. Przyjezdnym ewentualne zwycięstwo może przywrócić pozycję lidera ligi angielskiej, ale zrobimy wszystko żeby tak się nie stało. Do dyspozycji miałem wszystkich zawodników, wrócił nawet Rose, ale nie znalazł się nawet na ławce, ponieważ nie chcę ryzykować szybkiego nawrotu kontuzji.

 

Ze składem jednak nie kombinowałem i wyszliśmy w takim samym zestawieniu jak w większości spotkań w Premiership w tym sezonie. Jako pierwsi do ataku rzucili się jednak goście, ale brakowało im pomysłu na sforsowanie naszej defensywy, bo uderzali głównie z dystansu. Najbliżej zaskoczenia Llorisa był Aguero, który przymierzył tuż obok bramki. Na naszą odpowiedź fani musieli czekać do dwunastej minuty, ale White Hart Lane wybuchło wówczas z radości. Zwyżkę formy potwierdził Lamela, który łatwo ograł swego rodaka, Zabaletę i wbiegł dynamicznie w szesnastkę City. Następnie Argentyńczyk rozejrzał się i dostrzegł świetnie ustawionego Soldado. Podanie Erika było po prostu idealne, Hiszpan musiał tylko dostawić nogę i wpakował futbolówkę do siatki Harta. Wymusiło to na przyjezdnych jeszcze ofensywniejszą grę i trzeba przyznać, że drużyna Pellegriniego szybko zabrała się do roboty. Ciężko było jednak zmylić dobrze grających tego dnia obrońców, ale „The Citizens” mieli również stałe fragmenty gry. Pod koniec drugiego kwadransa kapitalnie rzut wolny wykonał Yaya Toure, piłka zatrzymała się dopiero w okienku bramki strzeżone przez Llorisa. Tego uderzenia nie wybroniłby jednak żaden golkiper na świecie, a to trafienie na pewno będzie mocnym kandydatem do bramki sezonu w Premiership. Przyjezdni próbowali pójść za ciosem, nieźle strzelał Navas, ale tym razem nasz golkiper dobrze interweniował. Odpowiedzieliśmy groźnym uderzeniem z dystansu Eriksena, wtedy jednak umiejętnościami bramkarskimi popisał się Joe Hart.

 

Po przerwie ponownie bardziej aktywni w ataku byli gracze z Manchesteru, ale naprawdę ciężko przyczepić, do któregoś z moich obrońców. Przez całe spotkanie spisywali się bardzo dobrze, a najlepszym potwierdzeniem tego jest fakt, że City najgroźniejsze było po stałych fragmentach gry, ciężko było im stworzyć dogodną sytuację strzelecką z gry. Odpowiadaliśmy niezłymi kontrami, a najbliżej strzelenia bramki był Soldado, ale wówczas Hart wygrał z nim pojedynek jeden na jeden i wynik nie uległ już zmianie.

 

06.10.2013, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 35,550
Premiership [7/38]

 

Tottenham [1] – [3] Manchester City 1:1 (1:1)

 

1:0 – Roberto Soldado 12’
1:1 – Yaya Toure 28’

 

Lloris 7.1 – Walker 6.6, Vertonghen 6.8, Shawcross 6.7, Coentrao 6.7 – Sandro 7.1 – Dembele 6.6, Paulinho 6.1 (62’ Townsend 6.7) – Lamela 6.8, Eriksen 6.7 (79’ Ward-Prowse -) – Soldado 7.0 (79’ Kane -)

 

MVP: Yaya Toure (Manchester City) – 8.5 (gol)

Odnośnik do komentarza

A ja mam pytanie... mówisz, że jesteś sporo z grą do przodu? To nie nudzi Ci się opisywanie spotkań, które kiedyś już widziałeś, albo nie oglądasz ich a bieżąco? Mnie zwłaszcza przy tym FM straszny dorwał dryg do gry, żebym chciał rozegrać najlepiej sezon w jeden dzień jak w CM01/02, ale trzeba też opisać ;) Szczerze mówiąc ja bym nie miał motywacji do pisania czegoś co już ominąłem w grze :P także mam nadzieję, że nie pomijasz niektórych szczegółów i pikanterii będąc tak daleko do przodu ;) No i mam nadzieję, że popiszesz trochę dłużej aniżeli w Lechu czy Bilbao (imo w Lechu zrezygnowałeś z gry po przejściu do nowego klubu, a tak to może czytelnicy by Cię odwiedli od tego pomysłu :P )

Odnośnik do komentarza

Ja wszystko opisuję na bieżąco :). Po prostu zapisuję sobie to w Wordzie jako kolejne odcinki, aktualnie mam "31." zrobionych, a ten który właśnie wrzucam jest piętnasty. Zacząłem grać parę dni wcześniej niż założyłem opka i to też częściowo efekt tego, w dodatku potrafię zagrać jednego dnia parę meczów w FM, a potem przez jakiś czas go nie ruszać, a dzięki takiemu prowadzeniu kariery odcinki pojawiają się regularnie.
---

Gracze Tottenhamu w reprezentacjach:

 

Hugo Lloris (Francja – Finlandia 4:1) – 7.2, (Francja – Australia 1:1) – 6.8
Fabio Coentrao (Portugalia – Rosja 4:2) – 6.8
Jan Vertonghen (Belgia – Serbia 4:3) – 6.8, (Belgia – Chorwcja 1:1) – 6.8
Vlad Chiriches (Rumunia – Turcja 2:1) – 7.1, (Rumunia – Holandia 2:2) – 6.7
Ryan Shawcross (Anglia – Mołdawia 3:0) – 7.5
Paulinho (Brazylia – Australia 1:1) – 6.7, (Brazylia – Egipt 0:1) – 6.7
Sandro (Brazylia – Australia 1:1) – 6.6, (Brazylia – Egipt 0:1) – 6.8
Erik Lamela (Argentyna – Ekwador 1:1) – 6.7
Mousa Dembele (Belgia – Serbia 4:3) – 6.9, (Belgia – Chorwacja 1:1) – 6.6
Christian Eriksen (Dania – Czechy 1:1) – 6.6 (asysta), (Dania – Włocy 0:4) – 6.6

Anglia – Polska 0:1
Polska – Czarnogóra 2:2 (Lewandowski, Obraniak)

 

Do kolejnego spotkania nie przystępowaliśmy już jako lider. Manchester United wygrał w poprzedniej kolejce z Chelsea i zostaliśmy wyprzedzeni przez drużynę Moyesa. W tej serii „Czerwone Diabły” jednak zremisowały z Newcastle i znów możemy zająć pierwszą pozycję, wyprzedzając również City. Wystarczy tylko wygrać na własnym obiekcie z Norwich, aktualnie czerwona latarnią Premier League. Ponownie mogę ponarzekać na terminarz, ponieważ znów gramy w poniedziałek, a w środku tygodnia czeka nas Liga Europejska, ale od tego jest właśnie szeroka kadra i dzięki temu swoje szanse otrzymują zmiennicy.

 

Przeciwko „Kanarkom” postanowiłem trochę poeksperymentować ze składem, ponieważ od pierwszej minuty na placu gry pojawił się Townsend. Anglik zastąpił beznadziejnego w ostatnim czasie Paulinho, a do środka pola przesunięty został przez to Eriksen.

 

Ta zmiana nie wpłynęła jednak pozytywnie na nasz występ. Mocno średnio spisywaliśmy się z Fulham czy West Hamem, ale pojedynek z Norwich to była prawdziwa katastrofa. Oczywiście o wiele więcej utrzymywaliśmy się przy piłce, lecz nic z tego nie wynikało. Ostatecznie bezbramkowo zremisowaliśmy, a jedyną wartą odnotowania sytuację w końcówce zmarnował Paulinho. Brazylijczyk nie trafił nawet w bramkę Ruddy’ego. Nie pomogła nam nawet czerwona kartka dla Bradleya Johnsona w 54. minucie. Nie możemy w taki sposób tracić punktów, zwłaszcza na swoim stadionie.

 

21.10.2013, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 34,992
Premiership [8/38]

 

Tottenham [3] – [20] Norwich 0:0 (0:0)

 

0:0 – Bradley Johnson cz/k 54’

 

Lloris 6.9 – Walker 7.2, Vertonghen 6.7, Shawcross 6.8, Coentrao 7.1 – Sandro 6.8 – Dembele 6.8 (68’ Ward-Prowse 6.8), Eriksen 6.7 – Lamela 6.1, Townsend 6.3 (64’ Paulinho 6.6) – Soldado 6.3 (68’ Kane 6.7)

 

MVP: Kyle Walker (Tottenham) – 7.2

Odnośnik do komentarza

Celem jest czołowa czwórka i gra w LM w kolejnym sezonie :).

---

W Lidze Europejskiej udaliśmy się do Sewilli, a precyzując do tej zielono-białej części tego miasta, która należy do fanów Betisu. Hiszpanie również wygrali dwa poprzednie mecze i to z nimi chyba będziemy walczyć o pierwsze miejsce w fazie grupowej. Mimo wymagającego przeciwnika znów wystawiłem do tych rozgrywek tzw. drugi garnitur, ponieważ głównym celem są dobre występy w Premiership, a sądzę że przez fazę grupową europejskiego pucharu pocieszenia i tak przejdziemy bez większych problemów.

 

Mimo teoretycznie słabszego składu od samego początku przeważaliśmy i dość szybko wyszliśmy na prowadzenie. Na lewym skrzydle świetnie dwójkowo piłkę wymienili Kane z Chadlim, a ten pierwszy doskonale wypatrzył w polu karnym Townsenda i posłał mu dokładne podanie. Andros nie miał problemu z zamienieniem tej sytuacji na gola. Następnie boiskowe wydarzenia się uspokoiły, mając korzystny rezultat spokojnie kontrolowaliśmy przebieg gry, a gospodarze nie potrafili się temu przeciwstawić.

 

Po przerwie Betis ruszył jednak do ataku i już chwilę po wznowieniu powinien wyrównać. Ruben Castro dostał piłkę na piąty metr i miał przed sobą tylko Friedela, ale Amerykanin w tej akcji udowodnił, że jest stary i ciągle niezwykle jary, bo popisał się efektowną paradą. Później swoich sił próbował Juan Carlos, który efektownie szarżował skrzydłem, zszedł do środka i uderzył z dystansu, a futbolówka zatrzymała się na poprzeczce. Im bliżej końca tym groźniejsze były akcje Hiszpanów i w końcu udało im się dopiąć swego. Carlos tym razem podawał, a akcję sfinalizował skutecznie Castro. W ostatnim kwadransie zapewniliśmy sobie jednak trzy oczka. Znów wyróżnił się Townsend, który był faulowany w polu karnym, do jedenastki podszedł rezerwowy Soldado i nie dał szans Sarze na skuteczną interwencję.

 

24.10.2013, Benito Villamarin, Sewilla
Frekwencja: 29,033
Liga Europejska [3/6]

 

Betis [2] – [1] Tottenham 1:2 (0:1)

 

0:1 – Andros Townsend 8’
1:1 – Ruben Castro 68’
1:2 – Roberto Soldado kar. 77’

 

Friedel 6.9 – Naughton 6.9, Chiriches 5.8, Kaboul 7.0, Rose 7.2 – Capoue 6.7 (67’ Paulinho 6.7) – Bentaleb 7.1, Ward-Prowse 6.7 – Townsend 8.5, Chadli 6.3 (69’ Lamela 6.7) – Kane 6.7 (69’ Soldado 6.8)

 

MVP: Andros Townsend (Tottenham) – 8.5 (gol oraz asysta)

Odnośnik do komentarza

W Premiership ponownie mierzyliśmy się ze znacznie niżej notowanym zespołem. Tym razem udaliśmy się na Stadium of Light na pojedynek z Sunderlandem. „Czarne Koty” czeka prawdopodobnie długa walka o utrzymanie i każdy punkt jest cenny, póki co znajdują się na ostatniej bezpiecznej pozycji z siedmioma oczkami na koncie. Znów nie byłem zadowolony z układu terminarza, bo dwa dni później mieliśmy zagrać z Millwall w Capital One Cup.

 

Miałem nadzieję, że uda nam się wygrać z podopiecznymi Gustavo Poyeta i zmażemy niekorzystne wrażenie jakie zostawiliśmy po pojedynku z Norwich. Wróciłem również do podstawowego ustawienia z Paulinho w środku oraz Eriksenem na skrzydle.

 

Niestety wpadliśmy chyba w jakiś mini kryzys, przynajmniej jeśli chodzi o ligowe potyczki, a gospodarze postanowili to wykorzystać. Na pierwszą połowę po prostu nie dojechaliśmy i do szatni schodziliśmy przegrywając dwa do zera. Jako pierwszy trafił Scocco, a w końcówce Vergini wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego. Patrząc na występ z Norwich oraz ten w Sunderlandzie zaczyna brakować mi słów na określenie beznadziejnej gry moich podopiecznych.

 

W drugiej części przez długi czas również źle wyglądaliśmy, ale sporo pozytywnego dał rezerwowy Kane. Młody Anglik popisał się nawet rewelacyjnym rajdem i zdobył honorowe trafienia. W końcówce wreszcie zaczęliśmy dominować, lecz po prostu zabrakło nam czasu i ostatecznie zasłużenie wróciliśmy do Londynu bez choćby jednego punktu. Do 75. minuty pewnym pocieszeniem był wynik Arsenalu, który przegrywał u siebie ze Swansea, ale ostatni kwadrans to prawdziwy popis „Kanonierów”. Drużyna Wengera wróciła z 1:2 na 4:2, a jednym z bohaterów został Bendtner.

 

27.10.2013, The Stadium of Light, Sunderland
Frekwencja: 34,302
Premiership [9/38]

 

Sunderland [17] – [4] Tottenham 2:1 (2:0)

 

1:0 – Ignacio Scocco 10’
2:0 – Santiago Vergini 43’
2:1 – Harry Kane 73’

 

Lloris 7.1 – Walker 6.8, Vertonghen 6.6, Shawcross 6.6, Coentrao 6.2 – Sandro 6.6 (45’ Townsend 6.7) – Dembele 6.6 (57’ Ward-Prowse 6.6), Paulinho 6.8 – Lamela 6.4, Eriksen 6.6 – Soldado 6.1 (70’ Kane 8.0)

 

MVP: Harry Kane (Tottenham) – 8.0 (gol)

Odnośnik do komentarza

No cóż, naszą siłą jest obrona przede wszystkim, a tu dwie bramki z Sunderlandem stracone...

---

 

Drugi raz z rzędu przed meczem w Capital One Cup mamy zaledwie dwa dni odpoczynku. Po niedzielnej porażce z Sunderlandem nie mieliśmy zbyt wiele czasu do przygotowania się na wtorkowe starcie z Millwall, a stawką był przecież awans do ćwierćfinału tych rozgrywek. Musiałem więc zastosować rotację, sporym pocieszeniem i powodem do optymizmu były wyniki w Lidze Europejskiej, gdzie zmiennicy radzili sobie znakomicie.

 

Nasi fani powinni otrzymać jakieś zniżki na najbliższe spotkania, ponieważ prezentujemy się po prostu katastrofalnie. O pierwszej połowie nawet nie warto wspominać, jedynym wydarzeniem które należy odnotować jest kontuzja Ward-Prowse’a, który został zastąpiony przez Dembele. Na pierwszy celny strzał kibice musieli czekać aż do 55. minuty, gdy Friedel spokojnie złapał próbę z dystansu Chaplowa. Odpowiedzieliśmy groźnym uderzeniem Chirichesa po wrzutce z rzutu wolnego, ale świetnie obronił wówczas Goodman. W końcówce poprzeczkę obił jeszcze Harry Kane i na tym zakończyły się emocje w regulaminowym czasie gry. Dwie połowy i zaledwie dwa celne uderzenia, po jednym dla każdego zespołu to prawdziwy dramat, a najgorsza była chyba perspektywa spędzenia jeszcze minimum dwóch kwadransów na White Hart Lane.

 

Dogrywka zgodnie z przewidywaniami była równie fatalna jak i wcześniejsze fazy meczu. Tym razem tylko gościom udało się trafić w światło bramki, ale znów spokojnie interweniował Friedel, a o tym kto awansuje do kolejnej rundy zadecydować miały rzuty karne.

 

Konkursy jedenastek to zwykle wielkie emocje, olbrzymia dramaturgia i liczne zwroty akcji, ale tego wieczoru nawet ten element rozczarował. Wszystko rozstrzygnęło się już po pierwszym uderzeniu, gdy Friedel efektownie wybronił próbę Lowry’ego. Następnie wszyscy zawodnicy zgodnie wykorzystywali karne i kibice wreszcie mogli opuścić stadion, a my awansowaliśmy do ćwierćfinału Capital One Cup, kompletnie na to nie zasługując.

 

29.10.2013, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 24,282
Capital One Cup czwarta runda

 

Tottenham – Millwall 0:0 (0:0) 5:4 k.

 

0:0 – James Ward-Prowse knt. 23’

 

Friedel 6.9 – Naughton 7.2, Chiriches 7.0, Kaboul 7.2, Coentrao 6.9 (61’ Walker 6.7) – Capoue 7.1 – Bentaleb 6.6, Ward-Prowse 6.7 (23’ Dembele 6.8) – Townsend 6.7, Chadli 6.5 (66’ Eriksen 6.8) – Kane 5.6

 

MVP: Shane Lowry (Millwall) – 7.5

Odnośnik do komentarza

Ciężko o optymizm, gdy patrzy się w ostatnim czasie na poczynania moich podopiecznych. W teorii było przed nami całkiem łatwe zadanie, bo starcie z beniaminkiem z Hull, ale Millwall czy Sunderland to też miały być pewne zwycięstwa. W dodatku Ward-Prowse będzie pauzował przez miesiąc, a Dembele również ucierpiał w Pucharze Ligi i wróci pewnie dopiero na następną kolejkę ligową. W środku znów postawiłem na Eriksena, a szansę na skrzydle dostał Townsend.

 

Tym razem może nie graliśmy porywająco, ale jeśli porównać pojedynek rozgrywany na The Circle z naszymi ostatnimi występami to po prostu niebo, a ziemia. Od samego początku atakowaliśmy i na pewno nie można było odmówić w tym wszystkim ambicji. Brakowało jednak trochę jakości, ale od tego w zespole są właśnie indywidualności. Teraz był to Erik Lamela. Argentyński skrzydłowy odebrał piłkę w środkowej strefie i rozpoczął efektowny rajd, który zakończył dopiero w polu karnym, gdy potężnym strzałem zaskoczył Harpera. Tuż przed gwizdkiem pana Atkinsona Erik jeszcze raz wpisał się na listę strzelców. Świetnie dogrywał mu Soldado.

 

W drugiej części spisywaliśmy się jeszcze lepiej, a duże zagrożenie uderzeniami z rzutów wolnych stwarzał Eriksen. Duńczykowi brakowało jednak szczęścia i ostatecznie nic nie wpadło do siatki. Szansę na ustrzelenie hat-tricka Lamela, ale został zatrzymany kapitalną interwencją Harpera i wynik nie uległ już zmianie. Wreszcie mogłem być zadowolony z tego co pokazaliśmy. Warto odnotować również, że Lloris szósty raz w tym sezonie zachował czyste konto, a to pokazuje że przynajmniej nasza defensywa spisuje się bez zarzutu. Świadczą również o tym statystyki, w dziesięciu kolejkach tylko Manchester United stracił mniej bramek i to zaledwie o jedno trafienie.

 

03.11.2013, The Circle, Hull
Frekwencja: 23,174
Premiership [10/38]

 

Hull [16] – [6] Tottenham 0:2 (0:2)

 

0:1 – Erik Lamela 25’
0:2 – Erik Lamela 43’

 

Lloris 7.0 – Walker 7.4, Vertonghen 7.0, Shawcross 6.8, Rose 7.2 – Sandro 6.7 (69’ Capoue 6.7) – Paulinho 6.9 (64’ Bentaleb 6.6), Eriksen 6.7 – Lamela 9.2, Townsend 6.8 – Soldado 6.8 (66’ Kane 6.6)

 

MVP: Erik Lamela (Tottenham) – 9.2 (dwa gole)

Odnośnik do komentarza

W Lidze Europejskiej tym razem graliśmy domowy mecz z Betisem, a wygrana zapewni nam awans do kolejnej rundy. Ze względu na uraz Ward-Prowse’a w podstawowej jedenastce wybiegł Paulinho, któremu towarzyszyli zwykle rezerwowi zawodnicy. Mam nadzieję, że Brazylijczyk zacznie grać wreszcie na wysokim poziomie, bo to póki co spory zawód.

 

Przez większość pierwszej połowy to jednak przyjezdni przeważali, a świetnie spisywał się zwłaszcza wypożyczony z Atletico Leo. Brazylijczyk dość dobrze radził sobie z Capoue i stwarzał spore zagrożenie swymi uderzeniami z dystansu. Potrafił również dogrywać do lepiej ustawionych partnerów, ale doskonałą okazję zmarnował Molina, który został powstrzymany przez Friedela. Przebudziliśmy się dopiero pod koniec. Paulinho doskonale podał do Chadliego, Belg miał przed sobą tylko Sarę i spokojnym strzałem go pokonał zapewniając nam prowadzenie.

 

Tuż po przerwie na placu gry zameldował się Eriksen, który zmienił poobijanego Bentaleba i wejście Duńczyka dodało sporo dynamizmu naszym akcjom. To właśnie Christian dał się sfaulować w polu karnym, sędzia wskazał na wapno, a jedenastkę na gola zamienił Paulinho. To trafienie zdecydowanie ustawiło mecz, który do samego końca mieliśmy pod pełną kontrolą. Swoje szanse mieli choćby Kane czy Lamela, ale obu powstrzymał Guillermo Sara i wynik się już nie zmienił. Odnieśliśmy ważne zwycięstwo i wywalczyliśmy awans do 1/16 Ligi Europejskiej.

 

07.11.2013, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 35,001
Liga Europejska [4/6]

 

Tottenham [1] – [2] Betis 2:0 (1:0)

 

1:0 – Nacer Chadli 44’
2:0 – Paulinho kar. 51’

 

Friedel 7.0 – Naughton 7.3, Chiriches 7.2, Kaboul 7.3, Coentrao 7.2 (69’ Rose 6.7) – Capoue 6.9 – Bentaleb 6.6 (45’ Eriksen 7.7), Paulinho 8.1 – Townsend 6.8, Chadli 7.4 (64’ Lamela 6.7) – Kane 6.8

 

MVP: Paulinho (Tottenham) – 8.1 (gol oraz asysta)

Odnośnik do komentarza

Dwa ostatnie występy dały mi sporo nadziei na to, że ten największy kryzys już za nami. Zarówno z Hull jak i Betisem nieźle się spisaliśmy. Kolejnym testem miał być pojedynek rozgrywany przed własną publicznością z Southamptonem. Goście to zespół bardzo nieprzewidywalny, który może napsuć krwi każdemu w lidze. Mauricio Pochettino ma jednak sporo problemów w swej kadrze, ponieważ urazy leczą Lallana, Ramirez czy Wanyama, a więc zdecydowanie kluczowi dla „Świętych” zawodnicy.

 

Od samego początku było widać, że na dobre powróciliśmy na dobre tory. Wyraźnie przeważaliśmy, a szczególnie aktywnie grał Eriksen. Duńczyk był po prostu wszędzie i stwarzał olbrzymie zagrożenie zarówno swymi podaniami jak i uderzeniami. Po jednej z takich prób Southampton w fenomenalny sposób uratował Artur Boruc. Christian był bardzo bliski trafienia do siatki Polaka, ale Artur dzięki fantastycznemu refleksowi wybił piłkę na rzut rożny. W końcówce osiągnęliśmy jednak swój cel. Dembele efektownym dryblingiem ograł Schneiderlina, wypatrzył lepiej ustawionego Soldado, a Hiszpan tak precyzyjnego podania nie mógł zmarnować i prowadziliśmy.

 

Po przerwie początkowo goście przejęli inicjatywę. Zaczęli o wiele więcej utrzymywać się przy piłce, wymieniali sporo podań na naszej połówce, ale nie dawało im to wiele. Od startu sezonu naszym najmocniejszym punktem jest defensywa i ta formacja ponownie kapitalnie się spisywała. „Święci” nie stworzyli sobie nawet jednej dogodnej sytuacji. Kilka razy znów zagroziliśmy poważnie bramce Boruca, ale brakowało precyzji przy wykańczaniu akcji. Wydawało się, że wynik nie ulegnie już zmianie. W doliczonym czasie gry Eriksen błysnął jednak geniuszem i w kapitalny sposób obsłużył Lamelę, a nasz skrzydłowy z Argentyny wpisał się na listę strzelców. Zwyciężyliśmy więc 2:0.

 

10.11.2013,White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 34,971
Premiership [11/38]

 

Tottenham [5] – [12] Southampton 2:0 (1:0)

 

1:0 – Roberto Soldado 41’
2:0 – Erik Lamela 90+2’

 

Lloris 7.4 –Walker 7.0, Vertonghen 7.0, Shawcross 6.8, Coentrao 7.0 (78’ Rose -) – Sandro 6.8 – Dembele 6.8 (87’ Capoue -), Paulinho 6.8 (68’ Townsend 6.7) – Lamela 7.6, Eriksen 8.0 – Soldado 7.1

 

MVP: Christian Eriksen (Tottenham) – 8.0 (asysta)

Odnośnik do komentarza

Szkoda, że Shaw nie chciał przejść. Z przejściem do Man City na początku gry nie ma takich problemów. A to jest gracz naprawdę dużej klasy. Szczególnie jako KBO sieje popłoch. Co do Brytoli to polecam m.in. Sturridge'a, Hendersona, a przede wszystkim Jerome'a Sinclaira. Wiem, że dwoma pierwszymi nazwiskami Ameryki nie odkryłem, ale ja bardzo podobnie gram Man City (tylko gracze z Wielkiej Brytanii i Irlandii jest sprowadzana do klubu) i obaj grajkowie są bardzo ważnymi elementami ekipy.

Odnośnik do komentarza

Ogólnie Lamela póki co lekko zawodzi, chociaż jak już strzela to ważne bramki :P.
Z graczy, których wymieniłeś tylko Sinclaira nie mam na liście życzeń, a latem znów chcę powalczyć o Shawa, może tym razem się uda :). Od Sturridge'a wolałbym Welbecka, ale Hendersonem na pewno nie pogardzę :D. Szczególnie że Paulinho póki co gra totalny piach.
---

Gracze Tottenhamu w reprezentacjach:

 

Hugo Lloris (Francja – Portugalia 0:3) – 6.3, (Francja – Bułgaria 3:1) – 7.1
Fabio Coentrao (Portugalia – Francja 3:0) – 8.4 (asysta), (Portugalia – Bośnia 2:1) – 6.9
Ryan Shawcross (Anglia – Izrael 2:1) – 6.9
Jan Vertonghen (Belgia - Łotwa 3:2) – 6.1
Vlad Chiriches (Rumunia – Grecja 0:1) – 6.9, (Rumunia – USA 0:0) – 7.5
Sandro (Brazylia – USA 2:0) – 6.9
Erik Lamela (Argentyna – Bułgaria 0:2) – 6.7, (Argentyna – Korea Południowa 5:1) – 9.3 (dwa gole oraz asysta)
Mousa Dembele (Belgia – Łotwa 3:2) – 7.1 (asysta)
Christian Eriksen (Dania – Kazachstan 3:0) – 8.3 (gol oraz asysta)

 

Polska – Chile 2:0 (Obraniak x2)
Polska – Kanada 2:0 (Lewandowski, Obraniak)

 

Po zakończeniu zgrupowań kadr narodowych udaliśmy się na The Hawthorns, gdzie podejmował nas Pepe Mel prowadzący miejscowe WBA. Gospodarze nie zaczeli najlepiej sezonu i seryjnie przegrywali, ale w ostatnim czasie spisują się już lepiej, zdobyli dziesięć punktów w pięciu kolejkach. Hiszpański szkoleniowiec musi radzić sobie bez dwóch bardzo ważnych graczy Morgana Amalfitano oraz Claudio Yacoba, którzy są kontuzjowani i to spore osłabienie.

 

Do West Bromwich pojechaliśmy bez Kyle’a Walkera, który lekko poobijał się w starciu z Southamptonem i nie jest jeszcze w pełni gotowy do gry na najwyższym poziomie, zastąpił go więc Naughton.

 

To spotkanie w początkowych fragmentach nie było łatwe. Rywale postawili ciężkie warunki i próbowali nas zdominować, ale parę razy wspominałem już o świetnej defensywie i tym razem było identycznie. WBA to kolejny zespół, który tylko próbował zagrozić Llorisowi, ale kompletnie nie miał pomysłu na złamanie naszej linii obrony. W ciągu dziewięćdziesięciu minut przeciwnik oddał tylko jeden celny strzał, z którym Francuz spokojnie sobie poradził. Ponownie wygraliśmy skromnie, bo tylko jedną bramką, którą zdobył Soldado. Większa w tym jednak zasługa Eriksena, Duńczyk posłał kapitalną prostopadłą piłkę, a Hiszpan nie mógł spudłować. Mieliśmy jeszcze parę szans, ale zabrakło szczęścia, największym pechowcem był Lamela, który dwukrotnie obił słupek. Hugo Lloris już ósmy raz kończy ligowe spotkanie z czystym kontem, fenomenalny wynik.

 

24.11.2013, The Hawthorns, West Bromwich
Frekwencja: 26,033
Premiership [12/38]

 

West Brom [15] – [4] Tottenham 0:1 (0:1)

 

0:1 – Roberto Soldado 27’

 

Lloris 7.0 – Naughton 7.0, Vertonghen 6.8, Shawcross 7.1, Coentrao 7.2 – Sandro 7.0 – Dembele 7.0 (69’ Bentaleb 6.7), Paulinho 6.8 (63’ Townsend 6.9) – Lamela 6.1, Eriksen 6.8 – Soldado 7.0 (76’ Kane -)

 

MVP: Fabio Coentrao (Tottenham) – 7.2

Odnośnik do komentarza

Przed prawdziwym ligowym maratonem i spotkaniami z Evertonem, Arsenalem oraz Chelsea w ciągu paru dni czekał na nas jeszcze pojedynek domowy z Niceą w Lidze Europejskiej. Mamy już zapewniony awans do kolejnej fazy tych rozgrywek, więc konsekwentnie wystawiam w nich rezerwowy skład. Do gry powrócił wreszcie kontuzjowany ostatnio Ward-Prowse.

 

Graliśmy bez jakiejkolwiek presji, a ta na pewno spoczywała na przyjezdnych z Francji, którzy ciągle mogą jeszcze wyprzedzić w tabeli Betis. Występ na takim luzie chyba jednak ułatwił nam sprawę, ponieważ po dziesięciu minutach prowadziliśmy już 2:0. Najpierw przechwyt w środkowej strefie boiska zaliczył Bentaleb, reprezentant Algierii popędził z piłką do przodu, wpadł w pole karne i nie dał szans bramkarzowi Nicei na obronę. Parę chwil później Capoue kapitalnie zagrał do Naughtona, a Kyle precyzyjnym uderzeniem podwyższył wynik, który utrzymał się już do końca połówki.

 

Po przerwie goście prezentowali się trochę lepiej i udało im się zdobyć kontaktowe trafienie. Friedel został zaskoczony przez Eysserica, największą chyba gwiazdę Francuzów. Zespół prowadzony przez Claude’a Puela stać było jednak tylko na tyle i ostatecznie zwyciężyliśmy 2:1. Swoje szanse bramkowe mieli też Naughton oraz Townsend, ale dobrze bronił Veronese.

 

28.11.2013, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 34,636
Liga Europejska [5/6]

 

Tottenham [1] – [3] Nice 2:1 (2:0)

 

1:0 – Nabil Bentaleb 7’
2:0 – Kyle Naughton 9’
2:1 – Valentin Eysseric 66’

 

Friedel 6.9 – Naughton 7.5, Chiriches 6.6, Kaboul 7.1 (60’ Vertonghen 6.6), Rose 6.9 – Capoue 7.3 – Bentaleb 8.3 (60’ Dembele 6.8), Ward-Prowse (60’ Eriksen 6.8) – Townsend 6.8, Chadli 6.8 – Kane 6.6

 

MVP: Nabil Bentaleb (Tottenham) – 8.3 (gol)

Odnośnik do komentarza

Najbliższy tydzień zapowiada się dla naszych fanów niezwykle ciekawie. Grudzień rozpoczynamy od domowej potyczki z Evertonem, następnie zagramy na Emirates derby z Arsenalem, a później na White Hart Lane podejmiemy Chelsea. Krótko mówiąc będzie się działo, a wspólnie z moimi podopiecznymi zrobimy wszystko, żeby była również zabawa.

 

Z Evertonem raz już graliśmy i po pełnym emocji spotkaniu zwyciężyliśmy po rzutach karnych w Capital One Cup. Tym razem wszystko rozstrzygnie się w dziewięćdziesięciu minutach, ale drużyna z Merseyside musi sobie poradzić bez najlepszego strzelca, ponieważ kostkę skręcił Romelu Lukaku.

 

Jako pierwsi do ataku przeszli jednak podopieczni Roberto Martineza, a z dystansu mocno uderzał Mati Fernandez. Świetnie interweniowal jednak póki co bezbłędny Hugo Lloris. Jednak przez całą połówkę Everton było stać tylko na to, później całkowicie przejęliśmy inicjatywę. Świetną okazję miał Soldado, a dobrym podaniem popisał się w tej sytuacji Dembele, ale Tim Howard pokazał, że również jest klasowym golkiperem. Gdy Paulinho udało się zaskoczyć Amerykanina to piłkę z linii wybił Coleman i uratował swój zespół przed stratą gola. Bliski wpisania się na listę strzelców był również Eriksen, który wyszedł sam na sam z Howardem po efektownym ograniu Colemana, niestety Duńczyk też został powstrzymany.

 

W drugiej części znów przeważaliśmy, ale teraz dało to lepsze efekty. Przed przerwą kilka razy ostrzegaliśmy przeciwników, a w sześćdziesiątej minucie żarty się skończyły. Kapitalną akcję przeprowadzili Eriksen z Dembele, ten drugi zaliczył kapitalną asystę, a Howarda pokonał Soldado. Hiszpan jest dość często krytykowany, ale ma już osiem trafień w Premiership na koncie. Przyjezdni nie potrafili się otrząsnąć i zostali dobici przez Michaela Dawsona. Latem postanowiłem sprzedać go na Goodison Park i teraz doskonale się odwdzięczył niefortunnie przecinając dośrodkowanie Rose’a i pokonując własnego bramkarza. Więcej bramek fani już nie obejrzeli i odnieśliśmy kolejne zwycięstwo.

 

01.12.2013, White Hart Lane, Londyn

Frekwencja: 35,201
Premiership [13/38]

 

Tottenham [3] – [4] Everton 2:0 (0:0)

 

1:0 – Roberto Soldado 60’
2:0 – Michael Dawson sam. 73’

 

Lloris 7.0 – Walker 7.5, Vertonghen 7.5, Shawcross 7.2, Coentrao 6.6 (60’ Rose 6.9) – Sandro 7.0 – Dembele 7.3, Paulinho 6.7 (60’ Townsend 6.7) – Lamela 6.8, Eriksen 6.8 (73’ Ward-Prowse 6.8) – Soldado 7.2

 

MVP: Kyle Walker (Tottenham) – 7.5

Odnośnik do komentarza

Zaledwie trzy dni później graliśmy jeszcze ważniejsze spotkanie. Niezwykle prestiżowe starcie derbowe z Arsenalem, czyli najważniejsze ze wszystkich londyńskich derbów dla fanów Spurs. „Kanonierzy” póki co zawodzą i zajmują siódme miejsce w tabeli Premiership, a ich strata do mojego zespołu wynosi aktualnie siedem oczek. W dodatku ze względu na kontuzje zabraknie Mesuta Oezila, a za kartki pauzują Sagna i Arteta. Wenger musi poradzić sobie bez trójki podstawowych piłkarzy.

 

Jedyną zmianę w porównaniu do meczu z Evertonem przeprowadziłem na lewej flance defensywy, a Coentrao został zastąpiony przez Rose’a. Pierwsza połowa Derbów północnego Londynu nie była niestety wielkim widowiskiem. Przeważali gospodarze, ale nie wynikało z tego zbyt wiele. Ponownie nasza obrona okazała się murem nie do przejścia, a Lloris nie miał zbyt wiele pracy. Niestety to samo można powiedzieć też o Wojtku Szczęsnym.

 

Po przerwie działo się już o wiele więcej i zaskoczyliśmy Arsenal o wiele ofensywniejszym nastawieniem. Doskonale, w swoim stylu piłkę pociągnął Dembele, który zauważył lepiej ustawionego na skrzydle Eriksena. Duńczyk uderzył bez przyjęcia i nie dał szans polskiemu golkiperowi. „The Gunners” byli w dość mocnym szoku, ponieważ po paru chwilach powinniśmy mieć dwa gole przewagi. Świetnie kontrę rozegrał tym razem Paulinho, a doskonałą okazję miał drugi ze skrzydłowych, Lamela. Niestety wówczas kapitalnie obronił Szczęsny i uratował swój zespół. Zmarnowane sytuacje w futbolu potrafią się zemścić i tak stało się również w tym spotkaniu. Fatalny błąd popełnił Shawcross, który wcześniej grał bardzo dobrze. Cazorla posłał prostopadłe podanie do Bendtnera, a ten z łatwością wyprzedził Ryana i popędził w kierunku naszej bramki, miał przed sobą tylko Llorisa i nawet genialny Francuz musiał skapitulować. W końcówce kolega Eriksena z reprezentacji mógł nawet strzelić drugi raz, jednak wtedy kibice mogli obejrzeć udany rewanż w wykonaniu Hugo i więcej bramek już nie padło. Same derby na pewno trochę zawiodły jeśli chodzi o emocje oraz poziom, ale wywieźliśmy cenny punkt z Emirates, a wkrótce okazja do rewanżu na White Hart Lane w ćwierćfinale Capital One Cup.

 

04.12.2013, Emirates Stadium, Londyn
Frekwencja: 60,338
Premiership [14/38]

 

Arsenal [7] – [2] Tottenham 1:1 (0:0)

 

0:1 – Christian Eriksen 49’
1:1 – Nicklas Bendtner 56’

 

Lloris 7.0 – Walker 6.9, Vertonghen 7.0, Shawcross 6.5, Rose 6.5 (61’ Coentrao 6.7) – Sandro 6.7 – Dembele 7.5 (84’ Ward-Prowse -), Paulinho 7.0 (61’ Townsend 6.7) – Lamela 6.8, Eriksen 7.2 – Soldado 6.6

 

MVP: Mousa Dembele (Tottenham) – 7.5 (asysta)

Odnośnik do komentarza

W sobotnie popołudnie na White Hart Lane rozpoczęły się kolejne w ostatnim czasie derby Londynu. Tym razem między Tottenhamem, a Chelsea. Jedno było pewne, oba zespoły nie zamienią się miejscami w ligowej tabeli, ponieważ „The Blues” zajmowali czwartą pozycję z czteroma oczkami straty do „Kogutów”. Mourinho w tak ważnym starciu musiał radzić sobie bez Azpilicuety, Obi Mikela oraz Demby Ba. Ta trójka jest obecnie kontuzjowana, największą stratą jest chyba uraz Hiszpana.

 

Porównując nasz skład do pojedynku z Arsenalem widoczne są dwie zmiany, obie w defensywie. Shawcross i Rose prezentowali się na Emirates na tyle słabo, że tym razem w podstawowej jedenastce wybiegli Kaboul oraz Coentrao. Ma to być poważne ostrzeżenie dla Ryana, któremu nie mogą przytrafiać się takie kiksy jak przy trafieniu Bendtnera.

 

Muszę przyznać, że pierwsza połowa to chyba najlepsze czterdzieści pięć minut Tottenhamu podczas trwania mojej kadencji. Nasi fani mogli oglądać wszystko ... oprócz goli, ale to zasługa genialnego Petra Cecha. Od samego początku rzuciliśmy się na rywala, porywające zawody rozgrywał Eriksen i stworzyliśmy sobie sporo sytuacji. Najlepsze miał Roberto Soldado, który trzykrotnie mógł wpisać się na listę, dwa razy był to wręcz jego obowiązek jako napastnika, ale za każdym razem był powstrzymywany przed podstawowego golkipera reprezentacji Czech. Groźnymi uderzeniami popisywali się również Dembele oraz Eriksen, ale 31-letni bramkarz łapał wszystko. Chelsea odpowiedziała tylko jedną niezłą akcją. Dobrą szansę miał Eto’o, wtedy swemu rywalowi z niebieskiej części miasta odpowiedział jednak Lloris.

 

Po przerwie kontynuowaliśmy swój dobry występ i dość szybko dało to wreszcie efekt w postaci bramki. Kapitalną akcję na skrzydle przeprowadził Lamela i wrzucił do Eriksena, a Christian wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości. Eriksen pokazuje że w tych najważniejszych meczach można na niego liczyć, to po prostu bardzo klasowy piłkarz. Niestety to trafienie było chyba najgorszym co mogło nam się przytrafić. Od tego momentu kompletnie się zatrzymaliśmy i goście przejęli inicjatywę. Wszystkie akcje toczyły się w pobliżu naszego pola karnego i wyrównująca bramka była po prostu kwestią czasu. W 61. minucie zrobił to Pedro, który wykorzystał błąd w polu karnym Kaboula. Z rzutu wolnego wrzucał Hazard, a Francuz źle wybił piłkę, prosto pod nogi skrzydłowego z Hiszpanii. Do końca przeważali podopieczni Mourinho, ale więcej bramek już nie padło. Zagraliśmy porywającego, niesamowite pięćdziesiąt minut, niestety zabrakło skuteczności, a gdy w końcu pokonaliśmy Cecha nie potrafiliśmy poradzić sobie z ciężarem prowadzenia z tak klasowym rywalem. To cenna lekcja na przyszłość.

 

07.12.2013, White Hart Lane, Londyn
Frekwencja: 36,310
Premiership [15/38]

 

Tottenham [3] – [4] Chelsea 1:1 (0:0)

 

1:0 – Christian Eriksen 49’
1:1 – Pedro 61’

 

Lloris 6.9 – Walker 7.1, Vertonghen 6.7, Kaboul 6.3, Coentrao 6.7 – Sandro 7.0 – Dembele 6.7 (70’ Ward-Prowse 6.7), Paulinho 6.7 (59’ Townsend 6.6) – Lamela 6.8, Eriksen 7.4 – Soldado 6.6 (76’ Kane -)

 

MVP: Christian Eriksen (Tottenham) – 7.4 (gol)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...