Skocz do zawartości

W imię Ojca


peżet

Rekomendowane odpowiedzi

W pokoju panował półmrok. Starzec siedział spokojnie w fotelu i rozwiązywał krzyżówkę, niedogaszony papieros zadymiał całe pomieszczenie... To już ostatni z paczki najtańszych fajek jakie można kupić w Amsterdamie. Właśnie te fajki, które w Polsce nazywa się ruskimi, kochał najbardziej. Stary John miał w swoim życiu wiele miłości, papierosy wytrwały z nim najdłużej. Kiep w końcu zgasł, a niemal w tym samym czasie do pokoju wszedł drugi mężczyzna.

 

Elegancko ubrany, czarny płaszcz gustownie niezapięty, a ręka zawadiacko włożona do kieszeni od spodni. Twarz miał niepokrytą jakimikolwiek zmarszczkami, ciemne okulary w ogóle nie pasowały do okoliczności, różowy szalik tym bardziej. Tylko siwe włosy zdradzały wiek przybysza.

 

- Miałeś już dawno rzucić palenie, śmierdzi tu strasznie. Pozwolisz, że otworzę okno? – młodszy z dwójki starszych panów nie czekając na odpowiedź podszedł do okna i otworzył je na oścież. Do wnętrza pomieszczenia momentalnie wkradł się chłodny zefirek. John w tym momencie z wielkim zdziwieniem stwierdził pustkę w kartonowej paczce.

 

- Zanim zaczniemy skocz po fajki. Kiosk pod kamienicą powinien być jeszcze otwarty.

 

John po wypowiedzeniu tych słów wstał, założył kapcie i udał się w stronę łazienki. Drugi z dżentelmenów chwilę za nim popatrzył, po czym wyszedł z mieszkania.

 

***

 

FM 2008.0.2

zasady : własne

ligi : Anglia (4), Austria (2), Belgia (3), Białoruś (2), Bułgaria (2), Finlandia (2), Francja (3), Grecja (2), Hiszpania (2), Holandia (2), Norwegia (2), Polska (2), Rosja (2), Rumunia (2), Serbia (2), Słowenia (2), Szwecja (2), Turcja (3), Włochy (4)

_____________

Odnośnik do komentarza

Punktualnie o ósmej rano zadzwonił budzik. Z wielkim bólem głowy i ogólnym brakiem chęci zwlokłem się z łóżka. Za godzinę przyjeżdża ojciec, aż strach się bać. Od prawie roku go nie widziałem i szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to. Musiałem wziąć przez niego urlop, to znaczy musiałem odwołać dzisiejszy trening. Urlopy biorą pracownicy, którym się płaci za ich pracę.

 

Gdy mój iKubek oznajmił zaparzenie się kawy usiadłem do stołu i odpaliłem laptopa. Codzienna porcja prasy do kawuni. Interesował mnie tylko sport, a przede wszystkim oczywiście piłka nożna. Informacji był istny natłok, wszak właśnie skończył się sezon. Z dużym zainteresowaniem zabrałem się za czytanie, bowiem ostatnie kilka tygodni do łatwych nie należało. Mówiąc wprost, nie wiedziałem co się dzieje na świecie.

 

Głównym tematem był nowy kontrakt podpisany przez Andreasa Schmitta. Niemiec uratował swój stołek w Madrycie dzięki wygraniu Ligi Mistrzów. Jeszcze niedawno wydawało się, że były trener Interu nie dostanie propozycji przedłużenia umowy. Władzom Królewskich solą w oku był drugi z rzędu tytuł mistrzowski zdobyty przez Barcelonę.

 

Mnie z kolei zaciekawił polecony przez facebook’a mały artykulik o dwóch sensacyjnych rozstrzygnięciach i jednym wielkim powrocie do świata żywych. Autor sprytnie skleił sytuacje trzech wielkich klubów, które łączyły również biało-czerwone barwy. Po osiemnastu latach banicji Olympiakos Piereus wraca do Superligi! 36-krotni mistrzowie Grecji rok temu w wielkiej panice bronili się przed spadkiem do drugiej ligi i widmem przejścia na amatorstwo. W tym sezonie, dość nieoczekiwanie, zajęli drugie miejsce w lidze dzięki czemu wracają do elity. Długo kazali na siebie czekać. Kibice tego zasłużonego klubu po latach wstydu mogą odetchnąć. Po trzech sezonach przerwy znów pójdą na noże z rywalami z Aten. Tyle tylko, że tym razem w końcu w najwyższej klasie rozgrywkowej.

 

W zupełnie odmiennych nastrojach są fani Crveny Zvezdy Belgard oraz Ajaxu Amsterdam. Oba te kluby zajmując ostatnie miejsce w tabeli z hukiem spadły z ekstraklas swoich państw. Obu tym klubom zdarzyło się to po raz drugi w historii. Natychmiast odżyły piękne wspomnienia sprzed dwunastu lat. Byłem wtedy zawodnikiem juniorów Ajaxu, właśnie w tym czasie kiedy po roku czyśćca wracał do Eredivisie. Rozmyślania przerwało brzęczenie dzwonka…

Odnośnik do komentarza

Brachu, MaKK :Notatki są, sejw bardzo wytrwały ;)

PiotruH : Włochy będą też ;)

 

27 czerwca 2011; Tampere, Finlandia

 

Zapłakana dziewczyna wybiegła z domu nie zamykając drzwi za sobą. Wybiegł za nią mężczyzna. Dogonił ja gdy otwierała samochód.

 

- Saro, uspokój się! Myślisz, że dla mnie to jest łatwe. Mówiłem ci, że nie będę w Tampere na zawsze. Już od jakiegoś czasu się tu duszę, teraz przynajmniej jestem wolny.

- Jesteś też ojcem dwuletniego chłopca, a właśnie straciłeś pracę! Do tego oznajmiasz mi, że opuszczasz Finlandię. Wyjeżdżasz! Co ja mam zrobić, nie jestem na to gotowa! Jadę do rodziców, zabiorę po drodze juniora.

- Czekaj, musimy porozmawiać na spokojnie! Czemu chcesz teraz jechać do swoich rodziców? Ja tam nie jadę, o nie!

- Twój wybór, pierdolony egoisto! – dziewczyna nie zważając na rękę rozmówcy z wielkim impetem zamknęła drzwi od swojej Hondy i zapaliła silnik. Ruszyła z piskiem opon…

 

Stał tak na środku ulicy przez chwilę dopóki z letargu nie wybudziły go nadjeżdżające samochody. Powolnym krokiem ruszył w stronę wynajmowanego domu. W kieszeni ściskał trzy bilety lotnicze do Warszawy, czyżby do Polski lecieć miał sam? Nie tak to sobie wyobrażał, o nie. Co za narwana dziewczyna, mieszkańcy tego kraju rzadko wykazują się takim temperamentem. Chyba za to ją pokochał…

 

Niekontrolowane okurwienie jaźni jakiego dostała Sara mocno zbiło z tropu wysportowanego mężczyznę. W tej chwili potrzebował rozluźnienia, do planowanego wylotu zostało kilka dni. Kłótnią z dziewczyną nie chciał przejmować się za bardzo. Wieczór zamiast z nią spędził z Kristapsem i dużą butelką wódki. Z poczciwym Łotyszem dobrze się rozmawiało, a jeszcze lepiej piło…

Odnośnik do komentarza

- Co to za gówno!? Znamy się 23 lata, a ty mi kupujesz coś takiego. Ile razy powtarzałem, że palę te najtańsze! Najmocniejsze i najbardziej ordynarne. W dzisiejszych czasach palenie papierosów zostało zaanektowane przez gejów i gimnazjalistki, jedna marka na rynku potrafi mi dać tą przyjemność.

- Uspokój się, czerwonych nie było. Myślałem, że takie też palisz.

- No i co ja teraz zrobię, ech, zadzwonię do Jana…

- To on tu przyjedzie!? Myślałem, że odbędziemy ta rozmowę we dwoje, nie chcę żadnych komplikacji.

- Spokojnie, ten debil je mi z rąk. Odsunąłem się w cień już jakiś czas temu, ale dalej beze mnie nic się nie wydarzy.

 

W oczekiwaniu na Jana dwóch starszych mężczyzn, a w zasadzie jeden starszy i jeden bardzo stary, przygotowywało się do rozmowy. Na Jana czekali dokładnie jedną butelkę whisky.

 

- Witam, to zaszczyt pana poznać, panie Burzyński. John nakreślił mi sytuację, cóż muszę przyznać, że chętniej to pana widziałbym w tej roli. – Jan Buijs to człowiek bardzo konkretny, rozmowę zaczął więc od meritum.

- Dobrze mi w Sewilli, zresztą nie wchodzi się trzy razy do tej samej rzeki. Wam potrzeba świeżej krwi!

- Myślę, że Witek ma racje. Janie, ja kiedyś zaryzykowałem i zatrudniłem go. Teraz to ty musisz podejmować trudne decyzje. – do rozmowy ochoczo włączył się John.

- Tak, ale zatrudniałeś człowieka, który prowadził już trzy drużyny. Był mistrzem jednego kraju, a w dwóch innych zdobył trzy krajowe puchary. Tamto CV robiło już jakieś wrażenie. A tutaj mamy może i utalentowanego młodzieńca, ale człowieka bez żadnego doświadczenia i o wątpliwej reputacji.

- Powinno wystarczyć, że to mój syn.

- Charakter człowieka sukcesu, czas pokaże czy pański syn to po panu odziedziczył. John, obyś się nie mylił. Panowie, na mnie już pora, szczegóły w klubie. Mam nadzieję, że w obecności wszystkich zainteresowanych. Żegnam.

 

Jan Buijs grał w tej rozmowie człowieka twardego i idącego na rękę. Po prawdzie był jednak zachwycony. Ajax znowu wpadł w problemy finansowe, na znanego i doświadczonego trenera nie ma pieniędzy. Wiedział też, że jeśli przyszły menadżer jego klubu ma choć trochę umiejętności swojego ojca to …będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza

- Idę, już idę! Po cholerę cały czas dusisz ten guzik, człowieku! – ciągły odgłos dzwonka zdążył przypomnieć mi o bólu głowy. Otworzyłem drzwi, w progu stał ojciec.

- Jeszcze nie gotowy!? Za półtorej godziny mamy samolot do Amsterdamu, do Sewilli jedzie się niemal godzinę. To znaczy, że właśnie wychodzimy. Ubrania kupisz na miejscu.

 

Ojciec nie czekając na to aż cokolwiek z siebie wydukam złapał mnie za rękę i wyciągnął z mieszkania. Trzasnął drzwiami i popchnął w kierunku windy.

 

- Prosiłem żebyś się ogarnął. Nawet się nie ogoliłeś, co ty sobie wyobrażasz? Pomagam Ci ostatni raz, jak znowu nawalisz to już sam sobie będziesz radził. Chłopie marnujesz się, a ja nie mogę na to patrzeć. Co u matki?

- Boże, człowieku, daj żyć. Zdążyłem zapomnieć co mówiłeś na początku.

- Bóg ci nie pomoże, za to ja mogę. Mógłbyś okazać trochę wdzięczności, odpowiedz na pytanie.

- Ona nie chce z Tobą rozmawiać.

- To nie była odpowiedź na moje pytanie – czemu on zawsze się o to pyta?

- Doskonale wiesz co u niej. Ja ciebie naprawdę nie rozumiem.

 

Rozmowę przerwała nam podjeżdżająca taksówka. Wsiedliśmy do taryfy w milczeniu, nie pytałem o nic. Widziałem, że tatę korci jak cholera żeby wszystko mi opowiedzieć, a ja się nie odzywałem. Duma zwyciężyła i całą drogę do Sewilli pokonaliśmy w milczeniu.

Odnośnik do komentarza

23.5.2016, Amsterdam, siedziba klubu AFC Ajax

 

- Miło mi, nazywam się John Jaakke i jestem prezesem Ajaxu. Ale to przecież pan wie. Pali pan? – elegancko ubrany dżentelmen wysunął w kierunku rozmówcy paczkę papierosów.

- Nie, nie palę. Oczywiście wiem kim pan jest, wiem gdzie jestem i chyba wiem po co.

- Tak, słyszałem, że bardzo konkretny i stanowczy pan jest. Podoba mi się to, taki właśnie powinien być manager. Jak pan pewnie wie w poprzednim sezonie zespół spisał się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Zajęliśmy dopiero siódme miejsce w lidze, nie przebrnęliśmy przez Puchar Intertoto, nie mówiąc już o haniebnym występie w Pucharze Holandii. Glenn De Bock został zwolniony ze skutkiem natychmiastowym, a ja chcę żeby to pan został nowym trenerem Ajaxu. – palący już trzeciego papierosa John Jaakke przeszedł do sedna rozmowy.

 

Jego rozmówca miał nie lada dylemat. Podobało mu się w Mechelen, dwa poprzednie sezony były bardzo udane. Przegrany finał krajowego pucharu podziałał na ambicje młodego trenera. Obiecał sobie odzyskać utracone trofeum, do tego trzecie miejsce w lidze daje grę w Europie. W Europie, w której rywalizować w następnym sezonie nie będzie Ajax. Jednak taka szansa mogła się już nie powtórzyć.

 

- Zgadzam się. – młodszy z rozmówców w końcu odezwał się. Tym samym zostawił Belgię po zaledwie dwóch sezonach w roli szkoleniowca KV Mechelen.

- To wspaniale! Byłem pewien, że nie odmówi mi pan, więc kazałem wszystko przygotować. Może pan na mnie liczyć w każdej chwili, część sztabu szkoleniowego już na pana czeka. Jeszcze tylko podpis na umowie i myślę, że się na dzisiaj rozstaniemy. W sekretariacie ma pan do odebrania klucze do służbowego mieszkania. Taxi będzie czekać, a sprawę służbowego auta poruszymy jutro.

- Nie będziemy musieli, bo ja nie mam prawa jazdy… - Prezes trochę się zdziwił, oblizał wargi po czym kontynuował.

- Nic nie szkodzi, dostanie pan rower. Rowerem pan umie? My Holendrzy kochamy rowery, a mieszkanie blisko stadionu. Na treningi będzie ktoś pana zabierał ze sobą. To by chyba było na razie na tyle. Do widzenia.

 

Obaj panowie z szerokimi uśmiechami na twarzach uścisnęli sobie dłonie, po czym nowy trener Ajaxu opuścił gabinet. Po niemal dziesięciu latach parania się trenerką doczekał się prowadzenia wielkiego klubu. Był pewny, że da radę.

Odnośnik do komentarza

Sytuacja jest bardziej zawiła ;)

 

Doświadczony trener siedział w fotelu, pił piwo i zastanawiał się. Zastanawiał się nad tym czy aby na pewno dobrze zrobił. Oczywiście nie ma nic złego w dbaniu o karierę syna, ale tym razem zaryzykował więcej niż czas czy pieniądze. Zaryzykował swoje dobre imię. Zaryzykował dla syna, który dotychczas przez 30 lat swojego życia nic nie osiągnął, a czasami wydawało się, że wcale nie chciał.

 

Syn chciał być piłkarzem, w przeciwieństwie do ojca miał nawet jakiś talent do tego. Grał w juniorach Ajaxu gdy trenerem pierwszej drużyny był on. Niestety trochę kontuzji, dużo panienek i bardzo dużo alkoholu uniemożliwiło mu rozwój talentu. Pokopał trochę półzawodowo w Polsce i w Finlandii gdzie mieszkał wówczas z matką.

 

Pierwszą próbą ogarnięcia chłopaka było sfinansowanie kursów trenerskich, szanse na karierę zawodniczą przegrał na własne życzenie, ale taktyką też się zawsze interesował. Wszystkie kursy młodzian ukończył z wyróżnieniem. Dzięki temu mógł go bez żenady włączyć do sztabu szkoleniowego w Blackburn. W Anglii młody wydawało się, że się uspokoił. Zajął się pracą, nie pił i nie awanturował się. Nigdy przedtem syn z ojcem nie byli ze sobą tak blisko.

 

Razem pojechali do Sewilli i tam znowu coś się popsuło. Młody został drugim asystentem, ale zaledwie po miesiącu oznajmił, że odchodzi. Ostatnie trzy lata tułał się po Europie, zatoczył małe koło i wylądował na jakimś andaluzyjskim zadupiu.

 

Ostatniemu łykowi złotego napoju towarzyszyła ostatnia myśl na temat syna. Ostatni rok chłopak spędził trenując młodzież. Czy to oznaka zmiany, czy to oznaka dojrzałości? Była to nadzieja, której doświadczony mężczyzna miał zamiar się trzymać. Ostatnia nadzieja, że jego syn nie jest synem marnotrawnym.

Odnośnik do komentarza

Raczej to drugie ;)

 

Lot minął spokojnie, ojciec przespał całą drogę, ale i tak chyba nie byłoby o czym gadać. Nie za bardzo wiedząc o co chodzi opuściłem samolot i wraz z ojcem udałem się do taksówki. Taryfę prowadził sympatyczny grubasek o wschodnich rysach twarzy.

 

- Dokąd? – zapytał wąsaty kierowca.

- Do siedziby klubu Ajax Amsterdam. – odezwał się oczywiście mój ojciec.

- Czy ja się dowiem się w końcu o co tu chodzi, dzwonisz jak gdyby nigdy nic i każesz się stawić. Czuję, że coś się święci.

- Musiałem cię jakoś zaintrygować, inaczej pewnie byś mnie olał. Załatwiłem ci pracę, ale zaznaczam, że jeśli teraz nawalisz to radzisz już sobie sam.

- Potrafię o siebie zadbać. – odparłem wyraźnie urażony.

- Nie rozśmieszaj mnie gówniarzu! Musisz wziąć się za siebie, może tobie wydaje się, że życie menela jest cool. Jednak nie zgadzam się, żeby MÓJ syn się staczał.

- I widzisz jak to jest, wszystko oczywiście musi sprowadzić się do ciebie. Jesteś egoistą.

- Już to kiedyś słyszałem. Wszystko jest ustalone, nie odpierdol nic głupiego, bo spalę się ze wstydu przed Johnem. Dojechaliśmy.

 

Miło było usłyszeć, że staruszek John cały czas jest na chodzie. Stery w Ajaksie, do którego cały czas mam sentyment, oddał już jakiś czas temu. Ja myślałem, że biedak jest już schorowany, a ten stary pryk steruje wszystkim z bezpiecznej pozycji.

 

John czekał na nas przed wejściem do budynku, oczywiście z papierosem między zębami. Uśmiechnął się szeroko, trochę zakaszlał i ruchem ręki nakazał nam pójście do siedziby klubu. Po przejściu przez drzwi wejściowe nabrałem dużo powietrza w płuca, a wraz z nim do mózgu napłynęły kolejne wspomnienia. W głowie skrystalizowała się niepewność. Jaką propozycje mają dla mnie ojciec i stary John?

Odnośnik do komentarza

31 stycznia 2030, Como

 

Niemal trzy miesiące pozostawał bez pracy po tym jak zrezygnował z posady trenera Ajaxu. Drugie podejście do prowadzenia największego holenderskiego klubu nie okazało się tak wielkie jak pierwsze. Po spodziewanym powrocie do Eredivisie zespół stać było co najwyżej na środek tabeli. W kolejnym sezonie sytuacja nie poprawiała się, a gra zespołu wyglądała bardzo słabo. Ostatecznie w listopadzie 2029 zrezygnował.

 

Dwudziestego stycznia z prowadzenia Blackburn Rovers zrezygnował Arild Stavrum. Jego zespół będąc beniaminkiem sensacyjnie prowadził w tabeli Championship, ale Norweg nieoczekiwanie zdecydował się przyjąć ofertę znajdującego się tuż nad strefą spadkową Southend. Będący w poważnych kłopotach finansowych beniaminek-lider był kuszącym wyzwaniem…

 

Siedząc w drewnianym domu nad jeziorem Como (pozostałość po pracy w Interze) zastanawiał się w ciszy czy to dobry ruch. Wydaje się, że Blackburn jest liderem z przypadku, wszak to beniaminek. Wąska kadra i potężne długi to kolejne powody raczej zniechęcające. Z drugiej strony w ostatnich latach trochę już przejadł się sukcesami. Non stop na szczycie, teraz będzie miał okazję pokazać pełnię możliwości w arcytrudnych warunkach. W końcu po chwili zadumy wziął telefon i wybrał numer do syna…

 

- Halo? – Burzyński jr odebrał bez większej radości.

- Cześć synu. Jak tam na bezrobociu?

- Ciebie mógłbym spytać o to samo.

- Już nie! Zdecydowałem się objąć posadę managera Blackburn Rovers. Oczywiście wszyscy tam oniemieli jak tylko się zgłosiłem. Jutro wylatuję do Anglii.

- Blackburn? Wiem, że zawsze im kibicowałeś, ale która to liga? Trzecia?

- To aktualni liderzy Championship. I powiem ci, że mam zamiar ten stan rzeczy utrzymywać aż do zapewnienia sobie awansu. Chciałbym abyś dołączył do mojego sztabu.

- Jeśli obiecujesz za rok Premiership to wchodzę w to! Tyle że ja teraz jestem na Malcie, takie małe wakacje.

- Chyba trafisz do klubu, nie? Bądź jak najszybciej.

 

Starszy z mężczyzn rozłączył się, a na jego twarzy pokazał się uśmiech. Spodziewał się trudniejszej rozmowy.

Odnośnik do komentarza

Podekscytowany szedłem za ojcem i Johnem do gabinetu prezesa Buijsa, do gabinetu, który przez tyle lat należał do tego poczciwego uzależnionego od papierosów Johna. Jasne było to, że za chwilę otrzymam ofertę pracy. Zastanawiałem się tylko nad tym którą grupą młodzieżową przyjdzie mi trenować. Może nawet dostanę w swe ręce drużynę rezerw? Pewny byłem tylko tego, że przyjmę każdą propozycję. W końcu doszliśmy do celu i weszliśmy do pokoju, prezes już na nas czekał.

 

- Witajcie, jak zwykle miło ciebie widzieć John. Pana również, panie Burzyński. Przypomina mi pan o sukcesach, które należą się temu klubowi. Mam ogromną nadzieję, że pański syn spróbuję panu dorównać! – Jan Buijs w swoim stylu od razu przeszedł do sedna.

- Że co? – wypaliłem zupełnie zdębiały.

- No i zepsuł pan niespodziankę, młody jeszcze nic nie wiedział! Synu czego się spodziewałeś?

- Spodziewałem się, że przejmę którąś z drużyn młodzieżowych. Liczyłem, że jeśli nie nawalę to kto wie, może dostanę tutaj prawdziwą szansę…

 

W pokoju na chwilę zapanowała krępująca cisza. Jan nalał do szklanek whisky, a John odpalił papierosa. Złapałem głębszy oddech i zapytałem :

 

- Ekhm, dowiem się o co tu w takim razie chodzi?

- Twój ojciec to niezły żartowniś. Razem z nim i obecnym tu Johnem uznaliśmy, że jest pan idealnym kandydatem do roli pierwszego trenera Ajaxu. Drużyna jest w rozsypce psychicznej i niestety też finansowej. Czekają nas duże zmiany, ale nie możemy pozwolić sobie na ugrzęźnięcie w tym bagnie. Rozumiem, że się pan zgadza?

 

Krew z niesłychaną mocą uderzyła mi do mózgu. Zupełnie się tego nie spodziewałem. Kto o zdrowych zmysłach powierzyłby misję odbudowania wielkiego klubu takiemu żółtodziobowi jak ja? No cóż, mój ojciec wciąż jest tu uznawany za Boga, a stary John trzyma wszystko w garści z tylnich rzędów. Przez chwilę poczułem strach przed takim wyzwaniem, ale jak już wspominałem miałem zamiar zaakceptować każdą propozycję.

Odnośnik do komentarza

- Oczywiście, że się zgadzam. Jestem w lekkim szoku, ale zgadzam się z pańską opinią. Nawet jeśli nie jest ona tylko pańska. Zrobię wszystko co w mojej mocy żeby Ajax wrócił nie tylko na szczyt piłki holenderskiej, ale też do czołówki europejskiej.

 

Jan Buijs uśmiechnął się delikatnie pod nosem, nie wiem czy miał to być wyraz szacunku czy politowania po takiej przemowie. Pociągnął konkretny łyk whisky po czym ponownie się do mnie zwrócił.

 

- Szczegóły kontraktu omówi pan z dyrektorem Stamem. Ja zapoznam pana ze swoimi oczekiwaniami. Ajax musi za rok znów grać w Eredivisie, co oznacza że awans jest celem minimum. Myślę jednak, że powinniśmy po prostu mierzyć w mistrzostwo 1.Ligi. Na pewno czeka pana pracowite okno transferowe. Klubowa kasa na dzień dzisiejszy świeci pustkami, a budżet płacowy jest znacznie przekroczony. Nieuniknione jest więc sprzedanie paru droższych i lepiej zarabiających zawodników. W tym sezonie ma pan stworzyć młody zespół, który odpowiednio wzmocnimy po awansie. Pańskim asystentem będzie doświadczony Jimmy den Ouden, spotka się z nim pan za chwilę. Myślę, że na razie to tyle. – Jan dopił resztki alkoholu po czym zwrócił się do wszystkich.

- Niestety muszę już panów przeprosić, mam na dzisiaj zaplanowanych kilka spotkań. W razie problemów proszę kontaktować się bezpośrednio ze mną, a jeśli będzie to niemożliwe to z Johnem. Dziękuję za spotkanie, życzę powodzenia. Żegnam panów.

 

Jan wstał, uścisnął wszystkim dłonie i wyszedł z gabinetu. My wyszliśmy tuż za nim, zaraz po opuszczeniu pokoju odezwałem się do ojca.

 

- Jak mogłeś mi nie powiedzieć!? Wyszedłem na głupca! – zacząłem nie ukrywając wyrzutów.

- Hola, hola! Nie powinieneś nam może podziękować? Zwłaszcza mi? Źle że ci załatwiłem tą posadę?

- Umiem sobie radzić sam, ale …dziękuję. Chciałbym tylko nie być traktowany jak gówniarz.

- Przestanę cię tak traktować jak w końcu nim nie będziesz. Idź do swojego nowego gabinetu, bo zaraz masz spotkanie z asystentem. Ja śpieszę się na samolot do Sewilli. W razie wątpliwości możesz do mnie dzwonić, myślę że przyda ci się trochę rad. Trzymaj się i wydoroślej.

- Dziękuje tato. Naprawdę jestem wdzięczny.

 

Uściskaliśmy się i rozeszliśmy w dwie przeciwne strony tego długiego i wąskiego korytarza. To co się wydarzyło docierało do mnie bardzo powoli. Zostałem nowym managerem 38-krotnego mistrza Holandii, 20-krotnego zdobywcy Pucharu Holandii i pięciokrotnego zdobywcy Pucharu Europy. Zostałem nowym managerem Ajaxu Amsterdam!

Odnośnik do komentarza
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...