Skocz do zawartości

Apriliani


Doctor

Rekomendowane odpowiedzi

F.C._Aprilia.png

 

Aprilia - Włoski zawodowy klub piłkarski aktualnie występujący w Serie C2/B. Założony w 1971. roku. Do tej pory klub nie odnosił większych sukcesów. Od kilku lat ustabilizował swoją pozycję w czwartej lidze włoskiej. W tym sezonie występują jako kandydat do spadku. Prognoza mediów to 19. miejsce. Reputacja klubu jest na poziomie lokalnej. Finanse oraz prezes wydają się być w porządku i nie mają większego parcia na wyniki. To chyba jeszcze nie czasy w, których Apriliani mają awansować do wyższych lig. 8. tysięcy funtów i 11. tysięcy funtów na płace to aktualne budżety, które zarząd ustalił przed sezonem 2011/2012. Klub swoje ligowe spotkania rozgrywa na stadionie, który może pomieścić dwa tysiące widzów. Szkolenie młodzieży jest na podstawowym poziomie, natomiast baza treningowa powinna być zadowalająca. W takim klubie spróbuję swoich sił. Postawiłem na FM'a 2012. bo to właśnie ta wersja gry sprawia mi najwięcej przyjemności. Jaki jest cel na ten sezon? Myślę, że utrzymanie. Trzy drużyny w lidze zaczynają z dwoma punktami na minusie, a to my jesteśmy przewidywani jako spadkowicz, więc kadra musi być słaba.

 

Wiedza mojego asystenta Francesco Tedeshiego o zawodnikach Aprili stoi na niskim poziomie, ale on jest jedynym człowiekiem, który ma mnie wspomóc w prowadzeniu klubu. Póki co obawiam się, że może bardziej przeszkadzać niż pomagać. Jego pasją jest obserwowanie młodzików na treningach. Taki włoski Mariusz T. Mamy jeszcze trzech trenerów, fizjoterapeutę i scouta. Postaram się namówić szefostwo do zatrudnienia jeszcze jednego scouta. Zobaczymy z jakim skutkiem.

 

"Szeroka" kadra zespołu liczy 19. zawodników. W tym dwóch piłkarzy jest do nas wypożyczonych, a kolejna dwójka znajduje się w klubie na zasadzie współwłaścicielstwa. W pełni naszych piłkarzy jest zaledwie 15. Mam odrzucać dalej? Który się nie nadaje, który zarabia za dużo? Uwierzcie, że mógłbym to zrobić i została by jakaś trójka wyróżniających się...

 

- Do dyspozycji mam dwóch bramkarzy. Jeden z nich to szesnastolatek z czterema gwiazkami potencjału. Daniele Rizzardi rzecz jasna Włoch. Na treningach zajmuje się wszystkim, ale nie trenowaniem. Chodzi zawsze niespokojny, jakby zastanawiał się czy siedzenie na ławce w Aprili to dobra rzecz dla jego "kariery". Drugi, a właściwie pierwszy bramkarz (bo to on będzie grał) to Marino Bifulco. 28. letni doświadczony i ograny w tej żałosnej lidze. Rok temu siedział jeszcze w Serie D, więc szacunek, że się pozbierał. Pewnie żona jest zadowolna z jego awasu i faktu, że co miesiąc przynosi do domu czterysta funtów.

 

- Bokami obrony chyba grać nie będę, bo w klubie nie ma zawodnika, który potrafi dośrodkować piłkę z prawej nogi. Za to tych, który świetnie operują lewą stopą mam dwóch. Giovanni Esposito 25. letni Włoch w młodości cały czas biegał za bardziej utalentowanym kolegą z boiska i stąd krycie na poziomie czternastu, ale szybkość i dośrodkowanie juz trochę gorszę, ale nie ma ludzi idealnych! Gianmarco Carta to 19. letni Włoch, który jest wiecznie młody i wiecznie kiepski. Mamy go na zasadzie współwłaścicielstwa wraz z Pescarą. Z chłopaka nic nie będzie, ale gdyby Pescara chciała go odkupić to będę się twardo licytował. W końcu ich stać.

 

- W środku defensywy Emanuele Sembroni 23. letni Włoch ze świetnym raportem (pięć gwiazdek) i z dobrymi umiejętnościami. Jest dobry fizycznie, potrafi wysoko skakać i dobrze główkować. Ciekawe co robi w takim klubie, bo z miejsca jest najlepszym piłkarzem tej ogórkowej drużyny. Ale sam środka obrony nie ogarnie, a my innego klasowego stopera nie mamy. Jest jeszcze w klubie trzech środkowych obrońców, ale każdy z nich ma skłonności do grania na poziomie Serie D. Odpowiednio Aquino, Zara i Stanković nie nadają się do niczego. No dobra może ten ostatni z braku laku załapie się do jedenastki. Szkoda tylko, że jego współwłaścicielem jest Brescia, która będzie sterować jego karierą.

 

- Mamy dwóch defensywnych pomocników, ale ich wartość nie przewyższa tego co zarabiają miesięcznie co świadczy o ich poziomie. Jako środek pola można zaliczyć też przyzwoitego 24. letniego Marco Croce, on zdecydowanie podnosi poziom środka pola, ale brakuje nam jeszcze dwójki graczy. Nie można grać jednym środkowym pomocnikiem. W środku ma być trzech ludzi!

 

- Skrzydła dają mam nadzieję na to, że atak będzie naszą silniejszą stroną niż obrona. Do gry na prawej stronie przygotowuję Mathieu Gomesa i Elio Calderiniego, ale trzeba do nich podawać piłkę po ziemi, bo powiedzieć coś o ich technice to jak zabluźnić. Na przeciwległej stronie jest wypożyczony do naszego klubu Vicenzo Iovene oraz Marco Criaco. O nich można też sporo opowiadać, ale te opowieści nie będą miały nic wspólnego z piłką. Na pierwszym treningu pomyliłem Croce z Criaco i cały misterny plan poszedł gdzieś daleko.

 

- W napadzie mamy czterch równie słabych gości. Branicki, Siclari, Ceccarelli oraz wypożyczony Buonaiuto powinni walczyć o miejsce w składzie, ale kto za takie pieniądze chciałby ryzykować zdrowie? Może Słowak, bo ponoć ma ambitny charakter i to, że nie przebił się w rezerwach Żyliny ma być tylko wypadkiem przy pracy. No to strzelaj Piotrek, strzelaj.

Odnośnik do komentarza

krzyshino92, dzięki a myślałem, że w końcu wybrałem klub, którym żaden maniak jeszcze nie grał.

 

 

Sporo działo się w tym okienku transferowym. Na początku podjąłem decyzję, że zakończę wypożyczenia zarówno z Buonaiuto jak i z Iovene. Dwóch młodych Włochów wróciło do swoich klubów, a ja kilka dni po tym zatrudniłem się na zatrudnienie drugiego scouta. Zarząd dał się przekonać i bardzo szybko pracę w naszym klubie rozpoczął niejaki Mattia Clementi. Już na starcie dostarczył mi kilka ciekawych raportów, z których skorzystałem. Pora więc na przestawienie wzmocnień.

 

Eder Bau (28l.ITA) - Skrzydłowy, który potrafi grać zarówno na prawej jak i na lewej stronie. Stanowi groźne zagrożenie dla obrońców, bo jest świetny technicznie. Ma strzelać, asystować. Na tą ligę będzie bardzo dobry. Jedyna wada to bardzo kiepskie przyśpieszenie i szybkość. Skrzydłowy jak na te warunki bardzo dobry.

 

Andrea Iozzia (27l.ITA) - Prawy obrońca, który dysponuje dobrym dośrodkowaniem. Jest przeciętny w defensywie, ale jak na warunki Serie C2 na prawdę dobry.

 

Julio Cesar Capretta (35l.ARG) - Bardzo doświadczony napastnik ściągnięty tylko na jeden sezon. Ma być podporą tej kadry i strzelać głównie w trudnych dla drużyny momentach. Ma świetne wykończenie akcji, fizycznie też nie odstaje. Nowy idol kibiców Aprili.

 

Vincenzo Fusco (31l.ITA) - Środkowy pomocnik z dobrym przeglądem pola, potrafi podać, uderzyć i odebrać piłkę.

 

Javier Cappelletti (34l.ARG) - Doświadczony prawy obrońca, lepszy w defensywie.

 

Fabio Cozza (33l.ITA) - Środkowy obrońca, który ma tworzyć duet z Sembronim. To może się udać. Dawniej grywał ligę wyżej.

 

Andrea Capone (30l.ITA) - Najlepszy transfer w tym okienku. Zawodnik w idealnym wieku, dobry technicznie, fizycznie. Nasz najlepszy skrzydłowy. Strzał w dziesiątkę.

 

 

Kadra ma teraz 24. graczy. Wystarczająca ilość na długi i wyczerpujący sezon.

Odnośnik do komentarza

Jacelinho, dlaczego nie wrzucasz już odcinków na yt? Oglądałem wszystkie!

 

____________________________

 

- Benvenuto! Mogę Panu zadać pytanie?

- Jasne, co co chodzi?

- Jak w Waszym języku brzmi moje imię - Francesco.

- Hmmm, na pewno chcesz wiedzieć, polskie imiona są bardzo dziwne. - Nie mogąc powstrzymać się od śmiechu zapytałem.

- Tak, nic mnie już nie zaskoczy.

- A więc twoje nowe polskie imię to Mariusz.

- Mariushio?

- Tak.

- Grazie!

____________________________

 

Okres przygotowawczy już za nami. Rozegraliśmy trzy mecze sparingowe z ogórkowymi drużynami. Napawać dumą może to, że żadnego z nich nie przegraliśmy. Odnieśliśmy dwa przyzwoite remisy i jedno zwycięstwo. Martwić może to, że w każdym spotkaniu, któryś z naszych patałachów dostawał czerwoną kartkę. W klubie jest ponoć zakład, który z nich gra najbardziej brutalnie. Nie wiem czy to im przynosi chlubę, ale mój polski łeb wymyślił coś takiego. Jeśli, któryś piłkarz z naszej drużyny zostanie zawodnikiem meczu to zabieram go na obiad do restauracji. Nawet w oczach najgłębszych rezerwowych widziałem chęci do gry. Idea ma funkcjonować do czasu, aż nie zostanę bez grosza przy dupie.

 

Tradycyjnie Włochy czymś zaskakują. Gdy Mariusz przyniósł mi terminarz i wskazał, że naszym pierwszym poważnym meczem jest spotkanie w Pucharze Serie C2, to zrobiło mi się słabo. Przecież to ogórkowa piłka! Nie dość, że mamy do rozegrania 40. spotkań pod szyldem Serie C2/B to jeszcze dokładają nam Puchar z podziałem na grupy, gdzie każdy mierzy się z każdym. W skład naszej grupy wchodzi jeszcze Arzanese, Aversa Normanna, Andria i Bassano. Tylko czy te drużyny coś komuś mówią? Bukmacherzy są zgodni, w tej grupie faworytem jest Aversa Normanna. Aprilia i Arzanese to outsiderzy.

 

To był dziwny mecz. Długo zastanawiałem się kto jest przewidywany do spadku wraz z nami i dowiedziałem się! Na ostatnim miejscu przewidywane jest właśnie Arzanese. Mały Włoski klubik (jak wszystkie w tej lidze) Miał dzisiaj toczyć wyrównany bój z ekipą emerytów i rencistów z Aprili. Los chciał, że szybko sprawdziła się moja taktyka (laga na skrzydłowego i niech robi zamieszanie) piłka dziełem przypadku trafiła pod nogi Longo, a ten strzałem z szesnastu metrów po rykoszecie pokonał bramkarza gości. To był mój debiut trenerski, ale czekałem na ligę. W 23. minucie ze snu wybudził się Piotr Branicki. Słoweniec jest traktowany jak gwiazda w tym zespole. Po dośrodkowaniu naszego skrzydłowego swoim łysym czołem wpakował piłkę do bramki. Dwie akcje i dwa gole. Gramy jak naćpani pozytywnymi emocjami. Nawet Ci nieliczni kibice, którzy wypełnili stadion w stosunku 1/4 trochę nam pomagali. Jeszcze przed przerwą zakończyliśmy strzelanie, gdyż w 43. minucie znów na listę strzelców wpisał się Branicki, nasz kompletny napastnik rodem z czwartej ligi włoskiej zaskoczył wszystkich strzałem z trzydziestu metrów. Piłka pechowo dla bramkarza zrobiła kozioł na kretowisku i leniwie wtoczyła się do bramki. Gdyby bramkarz nie był w szoku to może by to obronił, a tak obrońca, która był dalej od piłki zdołał ją musnąć, ale nie wybić z bramki. W dalszej części meczu już się nie przemęczaliśmy. Jest zwycięstwo.

 

14.08.2011r.

Quinto Ricci, Aprilia

Aprilia vs. Arzanese 3:0

2' Raffaele Longo

23' Piotr Branicki

43' Piotr Branicki

Zawodnik meczu: Piotr Branicki (8.8)

Widownia: 490.

 

 

- Complimenti! Complimenti! To było coś genialnego. - Prezes z uśmiechem na ustach uścisnął moją dłoń.

- Grazie!

- Robisz postępy. Twój Włoski zaczyna wchodzić na poziom amatora, ale dlaczego dzisiaj nie grał Marco Stanković?

- Wygraliśmy!

- Tak jest, ale jestem umówiony z Brescią, że Stanković będzie grał. Jeśli tak się stanie to wypożyczą nam innych zawodników.

- Awansujemy bez Stankovića.

- Kiedy, proszę powiedz mi czy tego dożyję?

- Basta! Stanković nie nadaje się do gry i nie będzie grał!

 

Odnośnik do komentarza

Po meczu zastanawiałem się czy trochę nie przesadziłem. Stanković to młody zawodnik i może stanie się solidnym graczem na Serie C2, ale moim celem jest awans. Może nie w tym sezonie, ale w przeciągu trzech sezonów muszę się znaleźć w Serie C1, najlepiej Serie B. Inaczej wracam na zmywak do Anglii i tam robię karierę nieudacznika, który jedyny kontakt z futbolem ma poprzez oglądanie Premier League i Reprezentacji Polski. Można powiedzieć, że najbardziej znam się na krytyce. Jak gra się w Anglii, a jak w Polsce. Jedno wiem na pewno, że mój szef nie będzie decydował kim mam grać. W żadnym kraju nie ma czegoś takiego, tylko tu. Chyba mam plan jak temu zapobiec.

 

Poinformowałem Piotrka Branickiego, że po dzisiejszym meczu zabieram go na obiad. Jeśli chce ekskluzywnie zjeść to on musi zapłacić. Ja oferuję raczej zwykły posiłek.

 

 

Kameralny stadion w Aversie świecił pustkami, zaledwie czterysta osób na trybunach, atmosfera piknikowa. Ale to nie kibiców mieliśmy się dziś bać, a samych piłkarzy Aversy. Gospodarze byli na prawdę silni kadrowo. Ich trener też miał łeb na karku, czego nie można powiedzieć o mnie. Wystawiłem taki sam skład jak w poprzednim spotkaniu. Może poczuliśmy się zbyt pewnie, bo w początkowych minutach nie mieliśmy problemu z utrzymywaniem się przy piłce. Rywale groźnie kontrowali, ale często potykali się o własne nogi i wyglądało to raczej komicznie. Oczywiście do czasu. Już w 32. minucie weszli w nasze pole karne, wycofali piłkę do swojego lidera Alessandro Diany, który plasowanym strzałem pokonał bezradnego Bifulco. Załamaliśmy się i oddaliśmy pole, już w 48. minucie ładnego gola wpakował nam Pisani. Można powiedzieć, że byliśmy już w dupie, ale zawsze jest szansa żeby to odrobić. Zrobiłem jakieś podstawowe zmiany, ale raczej nie wierzyłem w zwycięstwo. Jednak moi Apriliani wszystkich zaskoczyli. Już w 50. minucie świetnym strzałem z dystansu popisał się Branicki. To był bardzo efektowny gol. Odzyskaliśmy nadzieję na to, że można jeszcze osiągnąć dobry wynik. W 65. minucie ewidentnego rzutu karnego nie zagwizdał sędzia tego meczu, ja jakoś mu to wybaczyłem, ale moi zawodnicy raczej nie. Posypały się żółte kartki i zrobiło spore zamieszanie, ale zaraz po tym w 70. minucie zdobyliśmy drugiego gola, za sprawą dośrodkowania i zamieszania w polu karnym Raffaele Longo wyrównał stan meczu. 2:2! Świetny comeback, ale na nic więcej nie starczyło już sił, a zawodnikiem meczu został bramkarz gospodarzy. Po meczu okazało się, że nasz podstawowy prawy obrońca nie zagra przez dwa miesiące w piłkę. Kontuzja barku mu to uniemożliwia.

 

17.8.2011

Augusto Bisceglia, Aversa

Aversa Normanna vs. Aprilia 2:2

32' Alessandro Diana 1:0

48' Vincenzo Pisani 2:0

50' Piotr Branicki 2:1

70' Raffaele Longo 2:2

Zawodnik meczu: Rafaele Gragnaniello (7.0)

Widzowie: 400

 

 


- A może zwyczajnie napijemy się piwa? - Zapytał Piotr.

- Gdzie we Włoszech dostaniesz dobre piwo?

 

Po czym wyciągnął z kieszeni dwa lodowate browary.

 

- Grałem kiedyś w Polsce! Jak byłem młodszy to byłem nawet na testach w Pogoni Szczecin. Piwo i dupeczki macie lepsze niż tutaj.

- Ale do rzeczy. Strzeliłeś już trzy bramki w tym sezonie, idziesz na króla strzelców stary. Do tego widzę, że jesteś jedynym człowiekiem w tym klubie, który ma łeb na karku.

- Króla strzelców? Nie takie kozaki tutaj grają. Ja może i jestem dobry, ale mam już 28. lat. Starość nie radość, przychodzą młodsi i lepsi.

- Nie ważne. Wiesz jak to jest we Włoszech, nie? Ciągle jakieś układy. Prezes zaczyna mi mówić kim mam grać, a ja jeszcze meczu z Wami nie przegrałem.

- Co w tym dziwnego, zawsze tak było.

- Ale w Polsce tak nie jest, a ja jestem z Polski i chce żebyś mi w czymś pomógł.

- Ale w czym? Co ja mam do gadania.

- Na treningu podczas gierki, napastników z obrońcami masz tak urządzić Stankovića żeby już do końca kariery nie pomyślał o piłce.

- Co kurwa? Mam wyjąć bejsbola i walnąć mu w łeb?

- Nie, chodzi o to żeby chociaż przez jakiś czas nie mógł grać. Załatwisz to? Uwierz mi, że to będzie z korzyścią dla wszystkich.

- Zobaczymy co da się zrobić.

Odnośnik do komentarza

Szkodi, od razu widać, że Branicki ma coś wspólnego z nadwiślańskim krajem. Dla niezorientowanych kiedyś grał w Targówku.

 

Jak chcecie zobaczyć atrybuty danego piłkarza, to walcie śmiało. Zawsze podrzucę :)

 

Piotrek Branicki

Raffaele Longo

 

____________________

 

Misterny plan miał się dokonać na jutrzejszym treningu. Zobaczymy jak ze swojego zadania wywiąże się Branicki. Dziś gramy kolejny mecz w Pucharze. Zawodnicy wiedzą, że nie przywiązuje do tego zbyt wielkiej wagi, a mimo to są bardzo zaangażowani w walkę o zwycięstwo, już taki ich charakter. Na następny mecz również byli zmotywowani jakby walczyli o awans. Graliśmy z Bassano i jak można się domyśleć nie byliśmy w tym starciu faworytami. Bukmacherzy i miejscowe media skazywały nas na sromotną porażkę. Ale graliśmy u siebie i celem było zwycięstwo. Zrobienie z naszego kameralnego stadionu twierdzy w, której nie będziemy tracić punktów miało zacząć się od tego spotkania. Nie eksperymentowałem ze składem, wymieniłem tylko napastnika. Dzisiaj zagra Siclari oczywiście w duecie z Branickim. Mecz nie należał do najlepszych. My staraliśmy się nie oddawać pola gry. Graliśmy bardzo twardo. Już po pierwszej połowie moi piłkarze dostali dwie żółte kartki. Oznaczało to, że w kolejnym meczu Pucharu nie zagra nasz najlepszy obrońca - Sembroni oraz nasz lewy defensor - Esponito. Będę musiał eksperymentować ze składem, ale nie myślałem o tym w tamtym momencie. Przecież sam nakazałem, żeby grali trochę ostrzej niż zwykle. Wychodziło to różnie. Wszystko zapowiadało na, to że w końcówce goście nas przycisną, ale w 73. minucie wywalczyliśmy rzut wolny w okolicach szesnastki. Świetnie dośrodkował Longo, a piłkę z najbliższej odległości wpakował Siclari. Cóż znalazł się w odpowiednim miejscu. Na szczęście nie był na spalonym, bo jakiś kretyn cały czas stał przy słupku. Chyba pomyliło mu się z rożnym, ale to nie nasz problem. Wygrywamy mecz z faworyzowanym rywalem, co zwiększa nasze morale.

 

24.8.2011

Quinto Ricci, Aprilia

Aprilia vs. Bassano 1:0

72' Giuseppe Siclari 1:0

Zawodnik meczu: Giuseppe Siclari (7.2)

Widownia: 834.

Odnośnik do komentarza

Po treningu Marco Stankovic został przetransportowany do szpital. Koledzy z klubu nie odebrali tego źle. Branicki to bardzo dobry aktor, prezes ma dziś przekazać informacje co z moim czwartym w hierarchii stoperem.

 

- Sprawa jest prosta, albo wysyłamy go na operację do Berlina, albo nie kopnie piłki przez długi czas.

- Jak długi?

- Trzy miesiące.

- Si accomodi (Proszę usiąść) Teraz to ja mam podjąć decyzję czy wysyłamy go na operację? - Zapytałem ze zdziwieniem.

- Nie, nie... Ja już ją podjąłem, może się pakować. Klub wszystko sfinansuje.

- Jak to? Nie dość, że odbiera co miesiąc 160. funtów to jeszcze mamy finansować jego podróż, operację i rehabilitację?

- To moja decyzja i ty nie masz nic do powiedzenia.

- W takim razie niech Pan płaci za to z własnej kieszeni.

- Ahh chętnie bym sobie to odpuścił, ale Brescia nas naciska, obiecali nam dwóch kolejnych zawodników.

- Jeśli zobaczę tych zawodników w przeciągu tygodnia i się sprawdzą to zgadzam się na wszystko. A poza tym czy to bogata Brescia nie może tego sfinansować?

- Ja i tak jestem im bardzo wdzięczny.

- Ale nie rozumie Pan, że to nie fair w stosunku do innych graczy? Taki Branicki regularnie strzela bramki, Logo asystuje. Pytają o nich kluby z Serie C1. Boję się, że odejdzie.

- Dobra przekonałeś mnie. Masz tutaj dwa tysiące funtów i podziel to na jakieś premie dla zawodników. Stanković musi się leczyć na własną rękę.

- Con piacere (z przyjemnością).

 

Dwa tysiące funtów podzielić na czterdzieści kolejek ligowych równa się 50. funtów dla najlepszego zawodnika meczu. Przyjmując, że nie zawsze zawodnikiem meczu będzie piłkarz z Aprili mogę dawać po 75. funtów. To spore pieniądze za jeden dobry mecz. Motywacja jeszcze wzrośnie. Jednak prezes nie jest taki stanowczy jak się wydawał.

 

Skoro na jakiś czas mamy ten problem z głowy to możemy spokojnie zająć się meczem. Spotkanie to będzie moim debiutem w Serie C2. Fani Aprili pewnie potrafiliby wymienić całą jedenastkę z marszu, ale specjalnie dla Was ją przedstawię. Bifulco - Capelletti, Aquino, Sembroni, Esposito - Longo, Fusco - Capone, Bau - Branicki, Siclari.

Dlaczego na dwóch napastników? Bo mając czterech snajperów w składzie trudno z nich nie korzystać, a Longo i Fusco tworzą chyba najlepszy środek pola w całej lidze. Szkoda, że obaj są już bardzo doświadczeni. Stadion wypełniony prawie w pełni, na trybunach 1500. kibicow. Głośny doping towarzyszył nam przez cały mecz i może to dlatego graliśmy tak dobrze? Nie czekaliśmy długo z atakiem, już w czwartej minucie meczu zdobyliśmy rzut rożny, który wykonywał Capone. Dośrodkował na głowę Sembroniego, a ten zamienił to miękkie dośrodkowanie na bramkę. Gra trochę się uspokoiła, ale goście nie zamierzali się poddawać. W 19. minucie świetne prostopadłe podanie wykorzystał Nicola Redomi i był remis. Taki stan rzeczy utrzymał się przez ponad pół godziny. Gola udało nam się zdobyć w 52. minucie. Świetnym rajdem popisał się Eder Bau, który nabrał obrońcę i bramkarza na zwód i od słupka wpakował piłkę do siatki. Znów wygrywamy, ulga i radość kibiców. To jednak nie koniec emocji, w 72. minucie Nicola Redomi brutalnie fauluje naszego bramkarza, a sędzia wyciąga tylko żółty kartonik. Całe szczęście Bifulco może kontynuować grę. Kolejna akcja to stały fragment gry pod bramką gości. Znów centruje Capone, tym razem na głowę Aquino i mamy 3:1! Końcowe minuty to już feta na trybunach. Eder Bau jako pierwszy odbiera pieniężną premię. Postanowiłem dać mu 75. funtów. Niech ma chłopak i dalej tak kręci na prawym skrzydle. Zaczynamy długi marsz, tylko po co? Czy los przyniesie nam środek tabeli, a może baraże o utrzymanie? Tego nie wie nikt.

 

Serie C2/B [1/40]

Quinto Ricci, Aprilia

Aprilia vs. Gavorrano 3:1

5' Emanuele Sembroni 1:0

19' Nicola Redomi 1:1

52' Eder Bau 2:1

72' Giuseppe Aquino 3:1

Zawodnik meczu: Eder Bau (8.1)

Widownia: 1510.

 

Odnośnik do komentarza

Dzięki, ale raczej luźno podchodzę do dialogów i takich historii. Długo nad tym nie myślę.

___________________

 

Los postawił nas w takim miejscu, że jeśli chcemy awansować dalej w pucharze ligi to musimy wygrać ten mecz. Gramy teraz z Andrią(?) Bat. To oczywiście klub z ligi wyżej, podobnie jak Bassano. Z tym, że tym razem to my musimy zagrać na wyjeździe. Nasza forma na wyjazdach jest jeszcze sporym znakiem zapytania, ale raczej pewne jest to, że lepiej gramy u siebie. Może zaskoczyła nas frekwencja? W końcu nie zawsze na tym poziomie widzi się 2200. osób na trybunach. To był szalony mecz. Na wstępie chcę wspomnieć, że nasza linia defensywna była żałośnie słaba, z powodu przekroczonego limitu kartek w poprzednim spotkaniu pucharowym. Pewnie z bardziej stabilnymi obrońcami mielibyśmy większe szanse. Gospodarze od początku dominowali na placu gry. Wszystko zaczęło się walić dopiero po trzydziestu minutach. Może wtedy goście zauważyli, że nasza bramka jest broniona przez amatorów. Wyglądało to komicznie. Już w 31. minucie sytuacja bardzo się skomplikowała, bo rękę Aquino w polu karnym zauważył sędzia i bez wahania wskazał na jedenasty metr. Czemu miałby się wahać, przecież cały stadion to widział. W końcu jak każdy krzyczy, że ręka to jest ręka. Sprawiedliwość nie istnieje. Do wykonania jedenastki podszedł jakiś czarnoskóry gracz i strzelił prosto w środek bramki. Jego pech polegał na tym, że Bifulco został w środku bramki i piłkę pewnie złapał. Niestety nie podziałało to motywująco na moich piłkarzy i jeszcze przed końcem pierwszej połowy, dokładnie w 43. minucie straciliśmy bramkę. Co prawda za pierwszym razem strzał napastnika Andri przed siebie wybił Bifulco, ale już dobitka tego samego gracza okazała się zbyt trudna. Siedem minut po rozpoczęciu drugiej połowy znów piłkę z bramki wyciągał Bifulco. Niestety tym razem też nie miał nic do powiedzenia, kombinacyjnie wykonany rzut wolny i silny strzał z jedenastego metra i gol. Nadzieję dał Capone, który w 63. minucie pokazał, że jest klasowym skrzydłowym i efektownie pokonał bramkarza gospodarzy. Cóż, było 1:2. i musieliśmy się odkryć. Tak też zrobiliśmy, ale kiedy przestaliśmy wierzyć skarcił nas niejaki Manco, który zabawił się w polu karnym i zdobył gola. Po tym meczu stwierdzam, że obrońcy nie powinni dostać pieniędzy, a oddać te 75. funtów bo grali kompletne gówno. To wyglądało tak jakby na boisku były miny, a moi piłkarze biegali wokół nich. Odpadamy z Pucharu ligi, ale nasz występ w tej grupie nie był tak słaby jak ostatni mecz.

 

7.9.2011

Degli Ulivi, Andria

Andria vs. Aprilia 3:1

43' Muro Macchia 1:0

53' Alberto Cossentino 2:0

63' Andrea Capone 2:1

93' Gaetano Manco 3:1

Zawodnik meczu: Alberto Cossentino (8.3)

Widownia: 2278.

 

 

Grupa A

Odnośnik do komentarza

- Piotruś, strzelaj coś. Ostatnio jesteś cieniem samego siebie.

- Trenerze korki mi się ostatnio rozjebały, teraz gram w dwa numery za małych.

- A co mnie to obchodzi, jesteś tu od strzelania goli, a nie od niszczenia korków.

- Ta, dwa sezony w nich grałem. Moje ulubione.

- Jak coś strzelisz to Ci kupie nowe.

- Z tego co mi wiadomo, to załatwiłem Ci sprawę ze Stankoviciem. Zasłużyłem na korki.

- Strzel gola, bo wylecisz do rezerw i cały sezon przelatasz w tych przymałych korkach.

- Przymałych? Dwa numery mniejsze! Dwa numery!

 

 

Jako, że do wszystkiego można się przyzwyczaić, to nie byłem uległy i nie ruszyłem kasy na premie żeby sfinansować mu zakup butów piłkarskich. Doszedłem do wniosku, że ma swoją pensję, a Aprilia nie będzie mu finansować sprzętu sportowego. Tak jak niegdyś Wasyl grał w spodenkach, które spadały mu z tyłka, tak teraz Branicki musi grać w butach, które nie mieszczą mu się na stopy. Dziś miał okazję żeby zapracować na obuwie. Graliśmy drugi mecz ligowy, jako wicelider! Tylko Perugia była od nas lepsza. Wygrali w stosunku 3:0, a my straciliśmy jednego gola. Znów graliśmy na własnym stadionie, przyjeżdżała do nas Aversa Normanna, która na inaugurację ligi przegrała z Celano 0:1. Bukmacherzy zaczęli się zastanawiać czy faktycznie jesteśmy tak dobrzy i z trochę większym przekonaniem płacili za remis i zwycięstwo mojej Aprili. Cieszyłem się jak dzieciak. Wiedziałem jednak, że nasza obrona to nadal niewiadoma, nie mamy prawego obrońcy, bo gra tam emeryt, a Branicki nie będzie mógł biegać. Ale w tym klubie panują jakieś zasady. Mecz zaczął się dla nas bardzo źle. Już po 11. minutach gry naszego bramkarza pokonał Marano. Ta bramka na pewno ustawiła ten mecz. Musieliśmy się odkryć, a goście strzelili drugiego gola. Nie musieliśmy długo na to czekać, bo już w 29. minucie Longobardi wykorzystał kolejny błąd naszej defensywy zaskoczył Bifulco, który nawet nie drgnął. Szkoda. W drugiej połowie co prawda Branicki trafił do bramki Aversy, ale gol padł ze spalonego i choć widziałem w jego oczach ogromne wkurwienie to nie mogłem tego uznać jako prawidłowy gol, który zagwarantowałby mu nowe buty. Na otarcie łez gola strzelił jeszcze bardzo doświadczony Capretta, ale nie przyniosło nam to ani jednego punktu.

 

 

11.9.2011.

Quinto Ricci, Aprilia

Aprilia vs. Aversa Normanna 1:2

19' Francesco Marano 0:1

29' Giovanni Longobardi 0:2

67' Julio Cesar Capretta 1:2

Zawodnik meczu: Giovanni Longobardi (7.7)

Widownia: 1585.

Odnośnik do komentarza

W trzeciej kolejce Serie C2 przyszło nam się mierzyć z Celano. To oni byli faworytami mediów. Spotkanie zanudziło kibiców. W pierwszych czterdziestu pięciu minutach zaledwie dwa celne strzały. Jednak w tym meczu pojawiło się kilka bramek. Wynik otworzyli nasi piłkarze, a konkretnie Eder Bau, który w 58. minucie przeprowadził rajd zakończony pięknym strzałem, po którym piłka od słupka znalazła miejsce w siatce. Tuż po rozpoczęciu gry bramkę zdobyli gospodarze. Nie potrafiliśmy skoncentrować się w defensywie i w 50. minucie straciliśmy gola. Na listę strzelców wpisał się Tovalieri. Piłkarze Celano dobili nas w 75. minucie. Rozklepali naszą obronę, a piłkę w bramce umieścił Franchi. Bramkarz był bezradny. Tak właśnie skończył się ten mecz. Kolejny słaby mecz. Jesteśmy na 14. miejscu w tabeli.

 

14.9.2011.

Fabio Piccone, Celano

Serie C2/B [3/40]

Celano vs. Aprilia 2:1

58' Eder Bau 0:1

60' Simone Tovalieri 1:1

75' Antonio Franchi 2:1

Zawodnik meczu: Antonio Franchi (8.0)

Widownia: 594

 

 

- Dziś nie będę gratulował, bo nie ma powodów. - powiedział prezes ostrym tonem.

- Zgadzam się, ale do zwycięstwa niewiele zabrakło.

- Nasza linia obrony jest jak sito.

- Zgadzam się pracujemy nad tym, ale w ataku jest dużo lepiej.

- Słuchaj. Namówiłeś mnie na premie drużynowe na przykład dla Branickiego, który w sierpniu jeszcze nie strzelił gola. Co z nim?

- Stracił formę.

- Biega jakby miał kieszenie wypełnione jakimś żeliwem. Pewnie waży ze sto kilo. Trenuje chociaż?

- Tak trenuje, wykonuje wszystkie polecenia. Jestem pewien, że w końcu strzeli.

Odnośnik do komentarza

Miejsce w dolnej części ligowej tabeli przestało się podobać nieudacznikom, którzy myśleli, że po jednym wygranym meczu zakwalifikują się ligę wyżej. Cóż, takie są realia. Jedno zwycięstwo w lidze i dwie porażki sprawiają, że mamy zaledwie trzy punkty i pięć strzelonych bramek. Dalej w lidze nie trafia Piotr Branicki, nasz snajper nadal ubolewa nad tym, że gra w za małych butach. Z kolei nasz drugi bramkarz na treningi przychodzi bez rękawic bramkarskich, i tak nie będzie grał, ale twierdzi że jeśli już ma bronić to bez rękawic, na gołe ręce. Jego zdaniem prawdziwy facet nie powinien chronić dłoni przed groźnymi strzałami. Co ciekawe nawet gdy strzela Branicki i Longo to jakoś sobie radzi. Ciekawe jakie będzie miał dłonie w wieku trzydziestu lat. Dzisiejszym rywalem Giulianova. Ciężko szukać faworyta w tym starciu. Może ze wskazaniem na naszych rywali, bo grają na własnym stadionie, a ich publiczność wierzy w zwycięstwo. Na chłodno stwierdzam, że mecz nie był słaby. Padały bramki i były spore emocje. Jako pierwsi strzelili gospodarze... Niestety już po ośmiu minutach gry przegrywaliśmy 1:0, zawiodła defensywa, bramkarz też nie zareagował najlepiej. Szybko odpowiedzieliśmy na tego gola, już w 19. minucie strzelił Piotr Branicki! Zapracował na nowe korki, choć jego bramka była bardzo komiczna i padła w kontrowersyjnych okolicznościach. Po bramce przyczłapał do ławki rezerwowych i przybił ze mną piątkę. W mediach zostało to odebrane jako chemia Branickiego z trenerem, a on chciał mi przypomnieć, że muszę mu załatwić nowe buty. Taka już jest włoska prasa. Niestety kolejny raz daliśmy się zaskoczyć tuż przed zakończeniem pierwszej połowy meczu. W 41. minucie bramkę zdobył Colantuolo. W przerwie znów musiałem pojechać po naszej obronie. Tracimy zdecydowanie za dużo bramek. Na drugą połowę wyszliśmy zmotywowani i chcieliśmy strzelić najlepiej dwa gole. Pierwszą bramkę udało się strzelić w 77. minucie za sprawą Marco Croce, który plasowanym strzałem umieścił w bramce. Końcówka meczu była szalona, ale nie padła w niej żadna bramka. Mecz zakończył się wynikiem 2:2.

 

 

25.9.2011.

Serie C2/B [4/40]

Rubens Fadini, Giulianova.

Giulianova vs. Aprilia 2:2

8' Fabio Faragalli 1:0

19' Piotr Branicki 1:1

41' Vincenzo Colantuolo 2:1

77' Marco Croce 2:2

Zawodnik meczu: Marco Croce (7.5)

Widownia: 1035.

Odnośnik do komentarza

- Witam trenerze. Jak będzie z tymi butami?

- Mam tutaj dla Ciebie nowe koreczki. Zasłużyłeś sobie na nie.

- Tylko dlaczego różowe? Co ja jestem jakaś baba, czy piłkarz?

- Jakbyś był piłkarzem, to mając trzy pary korków nie narzekałbyś, że kurwa nie masz w czym grać!

 

Chyba rozpoczęła się jakaś czarna seria. Co prawda nie opiera się ona na samych porażkach, bo ostatnio udało nam się zremisować, ale jeśli poważnie myślimy o miejscach 1-6, które mogą dać nam awans to musimy zacząć wygrywać. Aktualnie jesteśmy tam gdzie zdaniem ekspertów jest nasze miejsce, czyli w dolnej połowie tabeli. Dokładnie na siedemnastym miejscu, które daje nam baraże o utrzymanie. Zarząd jest jeszcze spokojny, bo transfery których dokonałem poważnie wzmocniły klub. Właściwie z tych piłkarzy, których spotkałem w drużynie Aprili bardzo dobrze gra tylko Branicki, od czasu do czasu przebłyski formy ma także nasz bramkarz - Marino Bifulco, ale on ma bardzo ciężkie życie. Musi zmagać się z obrońcami, którzy prezentują bardzo niski poziom. Czekam na ten moment, kiedy w końcu zagramy na zero z tyłu.

 

Dziś zmierzymy się na własnym stadionie z Campobasso. Trudno powiedzieć, że jesteśmy tu faworytami, ale statystyka przemawia za tym, że na własnym stadionie zawsze strzelamy choćby jedną bramkę, więc jeśli zagramy na zero z tyłu to odniesiemy nieznaczne zwycięstwo. Rywal nie należy do najtrudniejszych, więc nasze szanse na trzy punkty i wygrzebanie się ze strefy spadkowej Serie C2/B. Od początku meczu gra była szarpana, w takiej nerwowej grze świetnie radzili sobie rywale, już w 20. minucie celny strzał napastnika gości obroni Bifulco. Strzał był trudny, ale Marino pokazał klasę. Jednak nasza obrona nic sobie z tego nie robiła i ponownie pod koniec pierwszej połowy meczu w naszym polu karnym się zakotłowało. Dokładnie w 44. minucie, kiedy to ręką zagrał Sembroni. Sędzia to zauważył, a rzut karny wykorzystał Balistreri. Po przerwie drużyna Aprili zaczęła grać bardzo dobrze. W 51. minucie na raty bramkarza gości pokonał niezawodny Eder Bau. Nadal trwało oblężenie, ale nie przyniosło to efektów w postaci stuprocentowych sytuacji. Drużyna Campobasso czekała długo na swoją szansę, ale kiedy taka się przytrafiła bez wahania ją wykorzystała. Konkretnie w 64. minucie świetnie prostopadłe podanie na bramkę zamienił Giannattasio. Przegraliśmy kolejny mecz. Teraz jesteśmy na 19. miejscu. Wszystko się wali.

 

 

28.9.2011.

Serie C2/B [5/40]

Quinto Ricci, Aprilia

Aprilia vs. Campobasso 1:2

44' Piero Balistreri 0:1

51' Eder Bau 1:1

64' Marco Giannattasio 1:2

Zawodnik meczu: Marco Giannattasio (8.1)

Widownia: 1411.

Odnośnik do komentarza

Każdy z Was w takim momencie pewnie zmieniłby taktykę, ale kolejny mecz graliśmy już trzy dni po feralnej porażce z Campobasso. Piłkarze w Serie C nie są tak kumaci jak Ci w Premier League. Cóż pozostało nam liczyć na przypadkowe zwycięstwo, bo nikt nie stawiał nas w roli faworyta w starciu z Catanzaro. Jednak nie takie rzeczy działy się w historii tego klubu. Na stadionie rywali straszne pustki, na oko może z czterysta osób. Podczas wyjścia piłkarzy kompletna cisza, dziwna atmosfera. To spotkanie można określić mianem show jednego piłkarza. Ten piłkarz to Piotr Branicki, napastnik drużyny Aprilii. Jeden z moich ulubieńców już w 33. minucie rozpoczął strzelanie. Najpierw dość szczęśliwie ograł obronę rywali, a chwilę później ze spokojem strzelił gola. Gdy na zegarze była 55. minuta znów ustrzelił pięknego gola. Prowadziliśmy już dwoma bramkami i zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Zaczynaliśmy na luzie, ale potwierdziło się to, że jeśli gramy o zwycięstwo to strasznie się spinamy i najczęściej nie mamy ani jednego punktu. Tym razem też popełniliśmy jeden błąd i w 62. minucie Masini strzelił kontaktowego gola. Na tym zakończyło się strzelanie. Powoli się podnosimy.

 

2.10.11.

Nicola Ceravolo, Catanzaro

Catanzaro vs. Aprilia 1:2

33' Piotr Branicki 0:1

55' Piotr Branicki 0:2

62' Simone Masini 1:2

Zawodnik meczu: Piotr Branicki (8.8)

Widownia: 371.

 

 

- No Piotruś! Brawo! W końcu strzelasz.

- Staram się jak tylko mogę. W końcu trzeba się utrzymać.

- Chcesz się utrzymać w klubie?

- W lidze...

- Zobaczysz, że jeszcze w tym sezonie awansujemy, a wtedy będziesz walczyć o utrzymanie w klubie.

- Najlepszego snajpera pan wywali?

- Żartuję stary, ale jeden gol wiosny nie czyni.

- Strzeliłem dwa!

Odnośnik do komentarza

:)

 

Ostatnio wygraliśmy na wyjeździe, więc teraz przyszedł czas na zwycięstwo na własnym stadionie. Tak sobie pomyślałem i zagrałem na dwóch napastników. Na nasz stadion przyjeżdża Milazzo z nastawieniem na zdobycie trzech punktów. Już w czwartej minucie gry groźnej kontuzji nabawił się środkowy pomocnik gości. Nie jestem medykiem, ale moim zdaniem było to ewidentne skręcenie kostki. Chcąc nie chcąc widziałem to, gdyż kontuzji nabawił się w pobliżu naszej ławki. Być może ta kontuzja zaważyła o losach meczu, bo w miejsce nominalnego środkowego pomocnika na boisku z konieczności pojawił się pomocnik defensywny. W środku pola rywali zrobił się prawdziwy chaos, a naszym celem było to wykorzystać. W 15. minucie z dwudziestego metra pięknego gola zdobył Longo, który to już jego gol zdobyty w ten sposób, aż ciężko to zliczyć, a nadal ma bardzo dużo swobody w okolicy szesnastki. Jeśli kibice myśleli, że strzelanie może się na tym zakończyć to byli w sporym błędzie. W 21. minucie w polu karnym faulowany był Eder Bau. Sędzia użył gwizdka i wskazał na jedenasty metr. Rzut karny wykonał sam poszkodowany i pewnie zamienił go na drugiego gola dla Aprili. Ten gol chyba kompletnie zniszczył drużynę Milazzo. A my atakowaliśmy dalej, w 35. minucie trzeciego gola zdobył Fusco! Nasz środkowy pomocnik miał dużo szczęścia, ale gol to gol. Zdobyliśmy jeszcze dwie bramki, najpierw strzelił Ceccarelli a pod koniec meczu Capretta. Wygraliśmy 5:0. Jest coraz lepiej, już dziewiąte miejsce w tabeli!

 

 

9.10.11.

Quinto Ricc, Aprilia.

Aprilia vs. Milazzo 5:0

15' Raffaele Longo 1:0

21' Eder Bau 2:0

35' Vincenzo Fusco 3:0

57' Fabio Ceccarelli 4:0

84' Julio Cesar Capretta 5:0

Zawodnik meczu: Raffaele Longo (8.2)

Widownia: 1294.

Odnośnik do komentarza

Jesteśmy na fali, więc nie ma co zwlekać. Trzeba grać mecze tak często jak tylko się da i zdobywać kolejne punkty. Dziś czeka nas podróż do Frattamaggiore, gdzie na stadionie Pasquale Ianniello zagramy mecz z miejscowym Neapolis Frattese, w ramach ósmej kolejki czwartej ligi włoskiej. Frekwencja raczej słaba, około dziewięćset osób i kiepska murawa. Mecz jak każdy inny, z tym że to my jesteśmy na fali i wierzymy w zwycięstwo. Nadal do zdrowia nie powrócił Iozzia, więc na prawej obronie gramy doświadczonym Cappellettim, który gwarantuje kilka strat w meczu, a celnie dośrodkowuje raz na pięć prób. Gdy rozpoczął się mecz, to nie spodziewałem się, że już w 90. sekundzie meczu padnie pierwsza bramka w tym meczu. Wtedy to niecelne podanie obrońcy gospodarzy do bramkarza przejął Ceccarelli, który po kilku krokach z piłką świetnie przelobował bramkarza. Taki gol? Czapki z głów. Nie widzę tego nawet na treningach. Zasiadłem spokojnie w ławce i przespałem kolejne 88. minut. W 60. minucie wykonałem trzy zmiany, by dać się ograć innym. Mecz zakończył się wynikiem 0:1. Kolejne trzy punkty na naszym koncie, chociaż mecz był żałośnie słaby. W skrócie można by umieścić tylko cudownego gola i trenera Neapolisu, który wściekał się przy każdym kontakcie moich zawodników z piłką, co przy naszym posiadaniu (68%) jest godne podziwu.

 

 

16.10.2011

Pasquale Ianniello, Frattamaggiore.

Serie C2/B [8/40]

Neapolis Frattese vs. Aprilia 0:1

2' Fabio Ceccarelli 0:1

Zawodnik meczu: Eder Bau (7.6)

Widownia: 869

 

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...