Skocz do zawartości

Lata do przodu


Iwabik

Rekomendowane odpowiedzi

W lidze czeka na nas przeciwnik nienależący do najłatwiejszych. Na szczęście to Deportivo przyjeżdża do nas, a nie odwrotnie. Piłkarze z La Coruny notują wyśmienity sezon. Przez niektórych byli spisywani na straty, a zajmują 7. miejsce w tabeli! Deportivo w tym sezonie cechują dwie rzeczy: nie tracą punktów z rywalami słabszymi od siebie lub podobnymi sobie, ale z czołówką przeważnie przegrywają. Ich drugą cechą charakterystyczną jest to, że zawsze grają o zwycięstwo. W tym sezonie zremisowali tylko dwa spotkania. Mamy za co się rewanżować, bowiem pierwsze spotkanie przegraliśmy 0:1.

Ugarte - Robotham, Julio, Martinez, Vergeli - Correa, Castro - Joel, Manuel (65’ Angel), Godoy - Garcia

Atakowaliśmy od samego początku spotkania. Bramkę zdobyliśmy już w 11. minucie. Vergeli sprytnie dośrodkował piłkę do Joela, a Hiszpan uderzył z woleja. Kilka minut później fantastyczny rajd wykonał Robotham. Anglik przebiegł całe boisko po trasie zbliżonej do jego przekątnej, aż w końcu został sfaulowany w polu karnym. Szkoda, że Carlos Manuel zmarnował jedenastkę. Za długo na drugą bramkę czekać nie musieliśmy. Padła ona już 3 minuty później. W sumie, to od początku spotkania nie opuszczaliśmy pola karnego Deportivo, więc nic dziwnego, że w końcu musiało zrobić się tam gęsto. Zbyt gęsto, aby pokusić się o skuteczną interwencję. W tym całym zamieszaniu dobrze odnalazł się Garcia i zdobył kolejną bramkę, w 7. już ligowym meczu z rzędu. Garcia miał jeszcze kilka dogodnych sytuacji, ale w wyśmienitej formie był bramkarz rywali, trzykrotnie broniąc strzały Hiszpana. Jednak po 3. strzale piłkę odbił wprost pod nogi Joela, a ten umieścił ją w siatce.


21.2.2044, La Liga [25/38]; Widzów: 24,996
[3.] Sporting 3:0 Deportivo [7.]
11’ - Joel 1:0
16’ - C. Manuel n. kar.
18’ - E. Garcia 2:0
65’ - Joel 3:0
MotM: Joel (Sporting) - 8.9

Odnośnik do komentarza

Przed rewanżem z Ajaxem musieliśmy rozegrać jeszcze 3 wyjazdowe mecze. Pierwszym z nich jest wyjazd na Anoeta. Baskowie z San Sebastian w tej kampanii nie rozczarowują, ale też i nie zaskakują. Są dokładnie tam, gdzie zakładano - w środku tabeli. Są jednak ewidentnie bez formy. W ostatnich 10 spotkaniach wygrali tylko raz. Również raz zremisowali, a ponieśli aż 8 porażek. Nasi rywale są zespołem własnego boiska. Roszad w składzie nie stwierdzam.

Ugarte - Robotham, Julio, Martinez, Vergeli - Correa, Castro - Joel, Manuel (55’ Angel), Godoy (77’ Allan) - Garcia

W mecz weszliśmy fatalnie. Już po 22 sekundach Ugarte musiał wyjmować piłkę z siatki. Gospodarze rozpoczęli ze środka boiska i chyba nawet się nie spodziewali, że będą mieli zostawiony wolny korytarz, w który wystarczyło tylko posłać piłkę. Chwile później wyrównać mógł Garcia, ale nasz napastnik w dogodnej sytuacji trafił w poprzeczkę. Zrehabilitował się 13 minut później. Sam wypracował sobie sytuację, odbierając piłkę Gonzalezowi. Wykończenie było perfekcyjne. Jego starania poszły na marne, gdy w 36. minucie po raz kolejny zaspali koledzy z bloku defensywnego. Większość drużyny wydawała się nieobecna przez cały mecz. Do końca pierwszej połowy atakowali już gospodarze. W drugiej połowie obraz gry zmienił się całkowicie. To my dominowaliśmy, prowadziliśmy grę i próbowaliśmy odrabiać straty. Sytuacji podbramkowych było jednak jak na lekarstwo, a jeśli jakaś się zdarzała, to ją marnowaliśmy. W doliczonym czasie gry Real zdobył 3. bramkę i to spotkanie się zakończyło. Porażka.

27.2.2044, La Liga [26/38]; Widzów: 32,567
[11.] Real Sociedad 3:1 Sporting [3.]
1’ - A. Garcia 1:0
20’ - E. Garcia 1:1
36’ - R. Iriarte 2:1
90+1 - A. Garcia 3:1
MotM: R. Iriarte (Real Sociedad) - 8.9

Na szczęście Atletico tylko zremisowało. Nasza przewaga stopniała zatem tylko o jeden punkcik.

Odnośnik do komentarza

Kolejny wyjazdowy mecz gramy w Walencji. Les Granotes prawdopodobnie spadną w tym sezonie z ligi, do której rok temu awansowali. Obecnie zajmują 19. pozycję, a w 26 meczach zdobyli zaledwie 15 punktów. Do bezpiecznego miejsca tracą 11 punktów. Z najlepszymi grają słabo, zawsze tracą po kilka bramek. Prawda jest taka, że są zwyczajnie za słabi na ten poziom. Żaden z ich zawodników nie znalazłby się nawet na naszej ławce! To jednak nie oznacza nic, bowiem z naszą grą na wyjazdach wszystko jest możliwe. Polegliśmy nawet w Pampelunie, na boisku ostatniej Osasuny, która w tym sezonie wygrała dwa mecze! W składzie kilka zmian, odpoczywają ważni zawodnicy.

Ugarte - Begona, Julio (63’ Flavio), Martinez, Robotham- Correa, Bunzli (46’ Castro) - Joel, Angel, Casado - Bruno

Za miejsce w pierwszym składzie Begona odwdzięczył się w 17. minucie. Najpierw rożnego wybijał Joel, obrońca wybił piłkę na 17. metr, a stamtąd po ziemi uderzył nasz boczny obrońca. Levante swoją połowę po raz pierwszy opuściło ok. 30 minuty. Czym to się mogło zakończyć? Bramką, rzecz jasna. Jak? Zawinił Bunzli, który w nie groźnej sytuacji sfaulował któregoś z zawodników rywali w naszej jedenastce. Od tego momentu gospodarze coraz śmielej atakowali naszą bramką. Wstyd przyznać, że prawie za każdym razem byliśmy bliscy straty bramki. Finalnie udało nam się utrzymać remis do końca pierwszej połowy. W drugiej połowie wreszcie zaczęliśmy grać lepiej. Stwarzanie sytuacji nie było zbyt trudne, ale wykańczanie ich nam nie wychodziło. Aż do 72. minuty. Wtedy to Bruno popisał się wyśmienitym podaniem. Mimo gąszczu rywali wokół niego, dostrzegł ruch Casado. Młody Hiszpan nie spanikował i poradził sobie w sytuacji sam na sam. Wynik utrzymaliśmy, ale nasza gra naprawdę nie napawa optymizmem.

1.3.2044, La Liga [27/38]; Widzów: 30,126
[19.] Levante 1:2 Sporting [3.]
17’ - A. Begona 0:1
33’ - Azerado kar. 1:1
72’ - J. Casado 1:2
MotM: J. Casado (Sporitng) - 7.4

Odnośnik do komentarza

Tym razem jedziemy na boisko Granady. Nazaríes sprawiają w tym sezonie swoim kibicom miłą niespodziankę. Niespodziewanie włączyli się do walki o europejskie puchary, choć mieli zając miejsce w środku tabeli, jak w poprzednich sezonach. Nie są w najlepszej formie. W ostatniej kolejce zakończyli serię 6 meczy bez zwycięstwa. W tym meczu zagrać nie mógł Begona. W poprzedniej kolejce doznał lekkiego urazu (4-5 dni). Na El Molinon wygraliśmy 8:0. Chciałem dać odpocząć Robothamowi, więc do łask musiał wrócić zesłany do rezerw Petkovic. Poza tym nastąpiło jeszcze kilka zmian, gdyż musiałem dać odpocząć ważnym zawodnikom przed rewanżem z Ajaxem.

Ugarte - Petkovic, Julio, Avila, Vergeli - Bunzli, Castro (88’ Correa) - Joel, Manuel, Casado (71’ Allan) - Bruno (71’ Garcia)

Mecz w 4. minucie otworzył Lerma. Od początku spotkania gospodarze nas dosiedli. Wreszcie piłkę źle wybił Petkovic, a ta spadła pod nogi Lozada, który błyskawicznie odegrał do znajdującego się przy lewym narożniku pola karnego Lerma. Nikt nie spodziewał się, że zawodnik Granady odda strzał. W dodatku był to strzał cudowny. Wydawało się, że piłka poleci w trybuny, ale ona zaczęła nagle spadać. Wpadając do bramki, otarła jeszcze poprzeczkę. Piękna bramka. Wyrównać mogliśmy w 37. minucie, gdy w sytuacji sam na sam znalazł się Bruno, ale Hiszpan przegrał pojedynek z bramkarzem gospodarzy. Co się nie udało w 37. minucie, udało się zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy. Po raz pierwszy udało nam się wyprowadzić kontrę. Rozegraliśmy ją perfekcyjnie i Bruno miał okazję do zrehabilitowania się. Udało mu się. Jeżeli ktoś by mi powiedział, że Garcia w 20 minut osiągnie tyle samo lub więcej, niż cały zespół w 71 minut, to bym się uśmiechnął. Tak jednak było. Hiszpan nie tylko zdobył bramkę, ale też wywalczył czerwoną kartkę dla rywali. Nie można też odmówić nam szczęścia. Bramkę zdobyliśmy, o losie, w 95. minucie, po rzucie rożnym. Wszystko fajnie, tylko że sędzia doliczył 2 minuty, a przerw w grze nie było. Hmmm…? Nie wiem, jakim cudem zdobyliśmy dzisiaj 3 punkty. Nie ważne, nie chcę wiedzieć.

5.3.2044, La Liga [28/38]; Widzów: 22,121
[8.] Granada 1:2 Sporting [3.]
4’ - V. Lerma 1:0
49’ - Bruno 1:1
77’ - R. Ferrano cz.k
90+5’ - A. Garcia 1:2
MotM:V. Lerma (Granada) - 7.3

Po raz kolejny wykorzystaliśmy wpadkę Atletico. Tym razem ulegli Realowi Sociedad 0:2. Umocniliśmy swoją pozycję i teraz mamy aż 8 punktów przewagi.

Odnośnik do komentarza

Nastroje przed rewanżem z Ajaxem są pomieszane. Jedni uważają, że wynik 1:3 nie jest taki zły i wystarczy strzelić 2 bramki, a przecież u siebie umiemy strzelać i bronić. Z drugiej strony spotykamy się z głosami mówiącymi, że nie mamy już szans, że musielibyśmy wnieść się na wyżyny swoich umiejętności, aby awansować. Co ze mną? Ja przypomnę mecz z Bayernem. Skoro potrafiliśmy tak zdominować Bayern, to czemu nie Ajax? Skoro jakaś moc nieczysta już raz wyeliminowała nas z Ligi Mistrzów, to dlaczego miałaby to zrobić raz jeszcze?! Nie ma szans, musimy awansować!

 

Begiev - Petkovic (85’ Manuel), Martinez (55’ Julio), Flavio, Vergeli (85’ Bruno)- Correa, Castro - Allan, Angel, Godoy - Garcia

 

Mecz rozpoczął się dla nas fatalnie. Już w 14. minucie Begiev musiał wyjmować piłkę z siatki. Nie popisał się Flavio, który zawalił krycie Romano. Nasza sytuacja stała się arcytrudna. Nie wiem, co ćpał bramkarz gospodarzy, ale był on w nieziemskiej formie. Uratował swój zespół w trzech 100% sytuacjach! Opierdziel w szatni pomógł. 4 minuty po rozpoczęciu drugiej części gry udało nam się wyrównać. Po efektownym rajdzie Godoy dośrodkował piłkę, Garcia ściągnął na siebie dwóch obrońców, a Allan pozostał bez krycia i Brazylijczyk dał nam wyrównanie. Marzenia o awansie zakończył chwilę potem Martinez, który sfaulował (wg. sędziego, wg. nic nie było) któregoś zawodnika Ajaxu po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Karny został zamieniony na bramkę i musieliśmy obejść się smakiem ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Uniknęliśmy, co prawda, kompromitacji, bo mecz wygraliśmy, ale nie zmienia to faktu, że zagraliśmy fatalnie. W zasadzie, to nie awansujemy przez parę środkowych obrońców, bo to oni zajebali ten mecz. Może lepiej było postawić na doświadczenie?

 

8.3.2044, Liga Mistrzów 1/8, 2. mecz; Widzów: 25,885

[ESP] Sporting 3:2 (4:5) Ajax [NED]

14’ - G. Romano 0:1

49’ - Allan 1:1

53’ - J. Espinosa kar. 1:2

63’ - M. Angel 2:2

79’ - E. Garcia 3:2

MotM: M. Angel (Sporting) - 7.5

Odnośnik do komentarza

Nie zdążyliśmy odreagować po porażce z Ajaxem, a już musieliśmy grać z Villarrealem. Może to i lepiej? Może nie będziemy tego rozpamiętywać? Na szczęście gramy u siebie. Przyjezdni są w kiepskiej formie, ale z drugiej strony ostatnio grali z mocnymi ekipami. Z ekipą Żółtej Łodzi Podwodnej mamy jedną cechę wspólną - sezon mógłby się już dla nas skończyć. Goście nie grają o nic. Na europejskie puchary nie mają już raczej szans, a spadek im nie grozi. My z kolei miejsce w LM mamy raczej pewne. W najgorszym wypadku możemy skończyć na 4. miejscu, co i tak będzie wystarczająco dobrym wynikiem. 18 punktów straty do Barcelony jest już raczej nie do odrobienia, a 5. Betis traci do nas 16 oczek (Atletico 8). Zapowiada się zatem spokojna końcówka sezonu. Musiałem wymienić kilku zawodników, gdyż czuli oni w kościach trudy potyczki z Ajaxem.

 

Ugarte - Robotham, Julio, Flavio, Vergeli - Correa, Bunzli - Joel, Manuel, Godoy (55’ Casado) - Bruno

 

W mecz weszliśmy idealnie, już w 12. minucie objęliśmy prowadzenie. Zawdzięczamy je dwójce Joel - Bruno. Ten pierwszy popisał się wyśmienitym dryblingiem, omijając rywali na skrzydle, jak tyczki na treningu. Swój efektowny rajd zakończył płaską wrzutką, do której nogę dostawił Bruno. Można było z łatwością wyczuć, że jesteśmy głodni bramek. Chcieliśmy wyżyć się za porażkę w LM. Bramkę nr. 2 zdobyliśmy minutę później, a strzelcem został Godoy, który dobił strzał Joela, odbity przez bramkarza gości. Kolejna bramka padła już 4 minuty później. Strzelec drugiej bramki zaliczył tym razem asystę, a Tobajasa pokonał ten, który wypracował dwie poprzednie bramki - Joel. Przed przerwą Angel obsłużył Bruno świetnym podaniem. Gdy Hiszpan był gotowy do oddania strzału, obrońca Villarrealu wjechał mu od tyłu w nogi. Karny oczywisty, ale powinna być też czerwona kartka. Chwile potem sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość. W drugiej połowie widocznie zwolniliśmy grę. Piątą bramkę udało nam się wbić po rzucie rożnym. Zagraliśmy bardzo dobry mecz, szkoda że tak nie było kilka dni temu.

 

12.3.2044, La Liga [29/38]; Widzów: 24,824

[3.] Sporting 5:0 Villarreal [12.]

12’ - Bruno 1:0

13’ - J. Godoy 2:0

17’ - Joel 3:0

45+1’ - Bruno rz.k. 45+1 4:0

76’ - C. Manuel 5:0

MotM: Joel (Sporting) - 9.4

Odnośnik do komentarza

W kolejnej kolejce na El Molinon przyjeżdża mistrz Hiszpanii, niepokonana od 118 meczy Barcelona. Wydaje się, że to dobry moment na mecz z Blaugraną. Po porażce z Ajaxem jesteśmy zdenerwowani i głodni bramek. W takich bojowych nastrojach mamy szansę przerwać niesamowitą passę Dumy Katalonii, ale też możemy bardzo szybko stracić kilka bramek. Przyjezdni grają jeszcze w LM, w ćwierćfinale trafili na Manchester City, a więc mistrz Hiszpanii vs. mistrz Anglii. Zagrają też w finale Pucharu Króla. Wróciliśmy do najmocniejszego ustawienia.

 

Ugarte - Robotham, Julio, Flavio, Vergeli - Correa (72’ Bunzli), Castro - Joel (87’ Allan), Angel (72’ Manuel), Godoy - Garcia

 

Postanowiłem zaatakować od początku meczu. Wraz z pierwszym gwizdkiem ruszyliśmy do ataku. Bramkę zdobyliśmy już w 12. minucie. Ugarte wybijał z piątki, główkę wygrał Correa, a piłka szczęśliwie trafiła do słabo krytego na skrzydle Godoya. Hiszpan popędził przed siebie. Gdy obrońcy go dogonili wydawało się, że jest już za późno, żeby cokolwiek z tej akcji zyskać. Skrzydłowy jednak oddał niesygnalizowany strzał, a był on na tyle precyzyjny (szczęśliwy), że piłka odbiła się od spojenia bramki Viniciusa i wpadła do bramki! Osiem minut później goście mogli wyrównać, ale wyśmienitą paradą popisał się Ugarte, broniąc petardę Cosciego z 20 metrów. Na kolejne trafienie musieliśmy czekać do 56. minuty. Niestety, cieszyli się goście, dzięki pięknemu strzałowi Emersona Ricardo z rzutu wolnego ze skraju pola karnego. Więcej bramek kibice już nie obejrzeli. Wynik dobry, spodziewałem się porażki. Nie zmienia to jednak faktu, że sam mecz zawiódł, gdyż nie było to widowisko na miarę starcia mistrza i wicemistrza Hiszpanii.

 

19.3.2044, La Liga [30/38]; Widzów: 25,885

[3.] Sporting 1:1 Barcelona [1.]

12’ - J. Godoy 1:0

56’ - E. Ricardo 1:1

MotM: J. Godoy (Sporting) - 8.3

 

 

Tabela po 30 kolejkach:

http://i.imgur.com/qvZSf22.jpg

Odnośnik do komentarza

Podczas przerwy na mecze reprezentacyjne działo się całkiem sporo. Po pierwsze, do klubu dołączyli nowi juniorzy. Nie prezentują sobą niczego specjalnego, ale pokolenie porządnych piłkarzy może z nich wyrosnąć. Kolejną sprawą były negocjacje związane z moim nowym kontraktem. Poprosiłem o rozbudowę bazy treningowej, na co prezes niechętnie przystał. Problemem była jednak rzecz, która jest najczęściej problemem w takich sytuacjach - pieniądze. Mimo iż to gra, a w dodatku pensja menedżera nie ma tutaj większego znaczenia, to nie pozwolę się wykorzystywać. Prezes zaproponował mi 4 letni kontrakt, a pensja była prawie 2 razy mniejsza od mojej obecnej. Tak to mnie ruchać nie będzie, nic korzystniejszego nie udało mi się wynegocjować, więc kontrakt poszedł do śmietnika. Jak im zależy, to złożą lepszą ofertę.

 

 

Po przerwie jechaliśmy na boisko 9. Alaves. Dla piłkarzy z Vitorii jest to 5. sezon z rzędu, który spędzają w środku tabeli. Tym razem mają jeszcze szansę na coś więcej, ale nie sądzę, żeby im się udało. Mecze z lepszymi drużynami wspominają słabo. Trudno jest opisać ich obecną formę, ale chyba można ją opisać słowem „dobra”. Jeżeli uznamy, że porażki z Barceloną (0:10) i Realem (0:3), to ich obowiązek, to możemy nawet dodać słowo „całkiem”. Nie licząc tych dwóch porażek, to ostatnie spotkanie przegrali 7 lutego, 8 kolejek temu. Na swoim boisku ograli w tym czasie m.in. Granadę (7. miejsce). Gra u siebie leży im zdecydowanie bardziej, niż wyjazdy. Zagramy w takim samym składzie, jak kolejkę temu.

 

Ugarte - Robotham (55’ Begona), Julio, Flavio, Vergeli - Correa , Castro - Joel , Angel (60’ Manuel), Godoy - Garcia (67’ Bruno)

 

Mimo iż w większości pierwsza połowa była nudna, to bramki zobaczyliśmy. Pierwszą gospodarze zdobyli w 29. minucie, wykorzystując rzut wolny z lewej strony pola karnego. Odpowiedzieliśmy szybko, już w 5 minut później. Rozegraliśmy bardzo szybką kontrę, a strzałem zakończył ją Godoy. Bramkarz obronił jednak jego strzał, ale źle wybijał piłkę, a na posterunku był Joel. Remisem cieszyliśmy się 4 minuty. Brakuje mi słów, aby opisać to, co zrobili moi obrońcy i defensywni pomocnicy. W środku pola była ogromna dziura! Między dwóch obrońców wbiegł Segura, a oni truchtali i patrzyli! Nawet go nie zaatakowali, nawet nie próbowali mu odebrać piłki. Brak mi słów. Jeżeli myślicie, że stracone w tym meczu punkty są najgorszą wiadomością, to się mylicie. W 55. minucie boisko opuściło kontuzjowany Robotham.

 

3.4.2044, La Liga [31/38]; Widzów: 20,447

[9.] Alaves 2:1 Sporting [3.]

29’ - O. Segura 1:0

34’ - Joel 1:1

38’ - O. Segura 2:1

MotM: O. Segura (Sporting) - 8.8

 

Po meczu okazało się, że Robotham opuści 5-6 tygodni, czyli opuści prawdopodobnie całą końcówkę sezonu. Ekstra.

Odnośnik do komentarza

Ostatnia w tabeli, grająca fatalnie, Osasuna nie powinna być dla nas większym problemem. Tak też wydawało nam się w grudniu, ale wtedy przegraliśmy w Pampelunie 0:1. Do dziś nie wiem, jakim cudem. Osasuna to zespół, który pobił już rekord straconych bramek, a zostało im jeszcze kilka trudnych meczów. W tym sezonie tylko raz nie stracili bramki. Tak. W meczu z nami. Wstyd się przyznać. Mamy nadzieję na rewanż.

 

Ugarte - Begona, Martinez, Avila, Vergeli - Correa, Bunzli (72’ Castro) - Joel, Manuel, Casado - Garcia (65’ Bruno)

 

W tym meczu można było się spodziewać festiwalu strzeleckiego gospodarzy. Tak też było. Strzelanie zaczęliśmy już w 5. minucie. Casado został obsłużony świetnym podaniem od Garcii, a z wykończeniem nie miał problemów. Kolejne 3 bramki padły po rzutach rożnym. Jedną z nich zdobyli goście! Szybko jednak pozbawiliśmy ich jakichkolwiek złudzeń i do szatni schodziliśmy z wynikiem 4:1. W 64. minucie Joel dobrze dośrodkował, a Garcia zdobył swoją 3., naszą 5. bramkę. Chwile potem opuścił boisko,a mecz dograliśmy w żółwim tempie.

 

10.4.2044, La Liga [32/38]; Widzów: 24,888

[3.] Sporting 5:1 Osasuna [20.]

5’ - J. Casado1:0

6’ - C. Manuel 2:0

9’ - D. Veci 2:1

16’ - E. Garcia 3:1

27’ - E. Garcia 4:1

64’ - E. Garcia 5:1

MotM: E. Garcia (Sporting) - 9.7

 

Tym meczem zapewniliśmy Osasunie spadek.

 

 

W kolejnej kolejce jedziemy na stadion 18. w tabeli Zaragozy. Gospodarze tracą do bezpiecznej strefy 6 punktów. Terminarza nie mają zbyt łatwego, ale cuda się zdarzają. Bukmacherzy oczywiście typują nas na faworytów, ale wszyscy dobrze wiemy, jak to bywa u nas z meczami wyjazdowymi. Skład troszkę się zmienił. Wygrana zapewni nam miejsce w pierwszej czwórce.

 

Begiev - Begona, Martinez, Avila, Vergeli - Bunzli, Castro - Allan, Manuel, Casado (60’ Garcia) - Bruno

 

Prowadzenie objęliśmy bardzo szybko, bo już w 13. minucie. Casado podał do znajdującego się na 20. metrze tyłem do bramki Bruno. Hiszpan pięknie przyjął piłkę, czym minął dwóch rywali. Piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. Reszta meczu była tak nudna, że ją przemilczę. Najlepiej oddaje to ocena gracza meczu - 7.1

 

13.4.2044, La Liga [33/38]; Widzów: 32,937

[18.] Zaragoza 0:1 Sporting [3.]

13’ - Bruno 0:1

MotM: Bruno (Sporting) - 7.1

 

Zapewniliśmy sobie pierwszą „4” sezonu. Teraz tylko dograć sezon do końca. Atletico zremisowało z Barcą (2:2). Mamy 7 punktów przewagi, a do końca sezonu zostało 5 kolejek.

Odnośnik do komentarza

W kolejce nr. 34 udamy się na Santiago Bernabeu. Drugi w tabeli Real Madryt wydaje się rywalem poza naszym zasięgiem. Mają prawie dwukrotnie lepszy bilans bramkowy (my +52, oni +100), strzelają więcej, bronią lepiej, podają lepiej itp. My jednak mamy patent na Real Madryt. Nie przegraliśmy z nimi od listopada 2041 roku! W tym czasie 3 krotnie ich ograliśmy i raz podzieliliśmy się punktami. Co ciekawe, w tych 4 meczach Real zdobył tylko jedną bramkę, my - 5. Nie ma jednak tak łatwo, wszystkie wygrane mecze były rozgrywane na El Molinon. Poprzedniego ligowego zwycięstwa na Santiago Bernabeu nie pamiętają najstarsi górale. To było prawie 20 lat temu! Nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. Możecie zapytać o obecność młodego Casado w składzie. Otóż jest on lepszy w obronie niż Godoy, a tym się będziemy zajmować na Santiago.

Ugarte - Begona, Julio (46’ Martinez), Flavio, Vergeli - Correa, Castro - Allan (83’ Allan), Manuel, Casado (46’ Godoy) - Garcia

W pierwszej połowie zespołem groźniejszym był Real Madryt. Królewscy stworzyli sobie kilka groźnych sytuacji, kilka razy groźnie wykonywali rzuty rożne. My czekaliśmy cierpliwie na swoją jedną sytuację i zostaliśmy za to wynagrodzeni. Gdy w 31. minucie wyprowadzaliśmy piłkę ze swojej połowy, na połowie Realu był tylko Garcia. Piłkę do niego zagrał Manuel, ale nie wyglądało to na podanie typu „O tak! Mam pomysł na tę akcję!”, ale raczej było to podanie typu „Kopnę do niego, bo nie wiem, co zrobić z piłką”. To, co zrobił Garcia przerosło jednak nie tylko moje oczekiwania. W ten sposób przerzucił interweniującego Allana. Niestety, Los Blancos nie pozwolili mi zbyt długo napawać się geniuszem mojego napastnika, gdyż już 6 minut później wyrównali. W drugiej połowie Real ostro przycisnął. Broniliśmy się nieumiejętnie, zwłaszcza przed rożnymi. Te były bardzo niebezpieczną bronią gospodarzy. Uratował nas jednak brak skuteczności. Mecz zakończył się remisem, mimo iż Real miał 5 sytuacji 100% oraz 11 innych okazji, aby wpakować nam piłkę do bramki. Nie chciałbym być w tym momencie trenerem Realu.

23.4.2044, La Liga [34/38]; Widzów: 77,149
[2.] Real Madryt 1:1 Sporting [3.]
33’ - E. Garcia 0:1
38’ - R. Pernia 1:1
MotM: E. Garcia (Sporting) - 8.3

Odnośnik do komentarza

Jako że nie gramy już o nic, to pozwoliłem mojemu asystentowi poprowadzić drużynę w czterech ostatnich meczach. Graliśmy u siebie z Betisem, na wyjeździe z Valencią i Atletico, a sezon kończyliśmy domowym meczem z Sevillą. Z Betisem wygraliśmy 4:2, z Valencią 2:0, Atletico rozgromiliśmy 7:0 (!)(w tej samej kolejce przegrała Barcelona, pierwszy raz od 125 meczów, pokonało ją Valladolid), a wynik meczu z Sevillą to 3:2.

 

Ciekawostka: Barcelona została najbardziej utytułowanym klubem w Hiszpanii. Katalończycy mają na swoim koncie 42 trofea.

 

 

To jeszcze nie koniec sezonu, gdyż czekają nas Mistrzostwa Europy 2044 w Polsce i Ukrainie. Kadra powołana na te rozgrywki wygląda tak: http://i.imgur.com/L2gACMO.jpg

 

Jak przed każdym wielkim turniejem, tak i teraz rozegraliśmy serię meczów towarzyskich. Pierwsze trzy mecze rozegraliśmy we Włoszech. Wygraliśmy 1:0 z Brazylią, 4:1 z Rosją i 8:0 z Katarem. Zagraliśmy nawet z Szachtarem (7:0), choć nie wiem, czy taki sparing miał sens. Przypominam, że w grupie jesteśmy z Turcją (17.), Holandią (9.) oraz Rumunią (18.). Acha, po Euro rezygnuje z posady selekcjonera Włoch, bez względu na wynik.

Odnośnik do komentarza

Rozgrywki inaugurowaliśmy meczem z Turcją. Turcy zajmują dobre 17. miejsce w rankingu światowym. Nasi przeciwnicy przygotowań do Euro nie mogą zaliczyć do najlepszych, wygrali zaledwie jedno spotkanie. Mają jednak kilku klasowych zawodników (3 o wartości 30mln+) i nie spodziewam się łatwej przeprawy. Oczywiście jesteśmy faworytami. Gramy w Poznaniu.

 

Bigatti - Di Vita, Barraco, Linetti, Donato - Busi - Macchia - Dulcis (60’ Moretti), Cosci, Pozzato (80’ Romano) - Malatesta (60’ Scisciola)

 

Pierwsza połowa należała do nas. Byliśmy zespołem o wiele lepszym, stwarzaliśmy sobie sporo sytuacji, dobrze podawaliśmy, ale jednak… W pierwszych 10 minutach mieliśmy ogromną przewagę, Turcy nie wychodzili ze swojego pola karnego. Zmarnowaliśmy kilka sytuacji i jeden raz źle podaliśmy piłkę. Rywale wykorzystali to od razu. Rozmontowali naszą obronę jednym górnym podaniem. 20 minut zajęło nam, aby się otrząsnąć się. W ostatnich 10 minutach pierwszej połowy ponownie przycisnęliśmy i tym razem zaowocowało to bramką. Przez całą drugą połowę próbowaliśmy zdobyć bramkę, ale byliśmy cholernie nieskuteczni. Ciekawa sytuacja miała miejsce w 94. minucie. Turecki napastnik wybiegał urwał się z piłką obrońcom i gdy miał stanąć oko w oko z Bigattim… sędzia zakończył mecz. Hmmm…

 

14.6.2044, ME 2044 [1/3]; Widzów: 41,344

[?] Włochy 1:1 Turcja [?]

12’ - M. Ali Asan 0:1

43’ - S. Cosci 1:1

MotM: O. Tandogan (Turcja) - 7.6

Odnośnik do komentarza

Kolejny mecz zagramy w Charkowie. Naszym przeciwnikiem będzie Holandia, która, podobnie jak my, zremisowała pierwszy mecz. Holendrzy zajmują 9. miejsce w rankingu światowym i są jednym z faworytów do wygrania ME.

 

Bigatti - Di Vita, Barraco, Linetti, Donato - Busi - Dell’Ovo (85’ Peverini) - Moretti, Cosci, Romano - Scisciola (73’ Malatesta)

 

Mecz rozpoczęliśmy fatalnie. Już w 31. sekundzie musieliśmy wyjmować piłkę z siatki. Strzelcem bramki jest mój były zawodnik - Mark Gijzen. Próbowaliśmy szybko odpowiedzieć, ale świetną sytuację zmarnował Scisciola. Zemściło się to kilka minut później, gdy Holendrzy wykorzystali rzut rożny. Po raz kolejny mogliśmy bardzo szybko odpowiedzieć, ale kolejny raz Scisciola zmarnował dogodną sytuację. Później jeszcze jedną sytuację zmarnował Moretti. W końcu pokonać Jansena udało się w 42. minucie. Dokonał tego… Scisciola, wykorzystując dobre podanie Morettiego. Do 3 razy sztuka. 5 minut po rozpoczęciu drugiej części gry błąd w wyprowadzaniu piłki z własnej połowy popełnili Holendrzy. Wykorzystaliśmy go bardzo szybko, rozrywając dwoma dokładnymi podaniami ich obronę. Nacieszyliśmy się 7 minut. Drugą bramkę zdobył Gijzen, tym razem z rzutu wolnego. Jednak rywale nie wystrzegli się błędów. Taki popełnił Akyoi, który próbował kiwać się w swoim polu karnym, będąc otoczonym przez moich zawodników. Jego błąd wykorzystał Cosci i znowu mieliśmy remis. W 72. minucie Scisciola zmarnował 200% sytuacje, co przesądziło o jego losie i opuścił boisko. Więcej już się nie wydarzyło. Po pięknym widowisku remisujemy z Holendrami 3:3. Holendrzy oddali 3 strzały na naszą bramkę.

 

17.6.2044, ME 2044 [2/3]; Widzów: 40,003

[3.] Holandia 3:3 Włochy [2.]

1’ - M. Gijzen 1:0

12’ - M. Efendi 2:0

42’ - V. Scisciola 2:1

50’ - S. Cosci 2:2

57’ - M. Gijzen 3:2

68’ - S. Cosci 3:3

MoTM: M. Gijzen (Holandia) - 8.8

 

 

Rumunia 1:2 Turcja

 

 

W ostatnim meczu fazy grupowej mierzymy się z Rumunią. Mecz ten musimy wygrać i to wysoko. Ze składu wypadł Scisciola, który potwornie zawiódł w poprzednim meczu. Gramy w Doniecku.

 

Bigatti - Di Vita, Barraco, Linetti, Donato - Busi - Macchia - Moretti, Cosci, Romano - Malatesta

 

Od pierwszej minuty mieliśmy ogromną przewagę. W tej 1. minucie udało nam się nawet zdobyć bramkę! Głupi błąd popełnił bramkarz rywali, który wykopując piłkę trafił w Cosciego. Futbolówka odbiła się od niego i wpadła do bramki! Drugą bramkę zdobyliśmy kilka minut później. Mieliśmy aut na wysokości pola karnego. Rozegraliśmy go krótko, Donato wyrzucił piłkę do Malatesty. Ten odegrał do tego pierwszego z pierwszej piłki. Prawy obrońca dośrodkował w pole karne. Wynikło zamieszanie, obrońcy próbowali wybić piłkę, a my strzelić bramkę. Dobrze odnalazł się w tym Malatesta, który przed chwilą był na skrzydle. W 62. minucie Rumuni napędzili nam strachu, poprzez zdobycie bramki z rzutu rożnego. Końcówka była nerwowa, ale wreszcie udało nam się zdobyć bramkę na 3:1 i wygraliśmy ten mecz. Dzięki temu awansujemy dalej!

 

21.6.2044, ME 2044 [3/3]; Widzów: 39,206

[4.] Rumunia 1:3 Włochy [2.]

1’ - S. Cosci 0:1

17’ - D. Malatesta 0:2

62’ - M. Caldaruru 1:2

90+1’ - F. Pozzato

MoTM: D. Malatesta (Włochy) - 7.4

 

 

Holandia 0:2 Turcja

 

W kolejnej rundzie zmierzymy się z Hiszpanią.

 

Tabela:

http://i.imgur.com/BBNOWGL.png

 


Gdy ostatnio mierzyliśmy się z Hiszpanią, ulegliśmy 2:3. To było jednak w meczu towarzyskim, teraz stawka jest o wiele większa. Hiszpanie zajmują 5. miejsce w rankingu światowym. W składzie Hiszpanów znajduje się mój były zawodnik, Jaimie Santaella.

 

Bigatti - Di Vita, Barraco, Linetti, Donato - Busi (81’ Sanni) - Macchia (70’ Peverini) - Moretti, Cosci, Romano - Malatesta (67’ Pirani)

 

Mecz był bardzo nudny. Myślę, że zawiódł wszystkich zainteresowanych. Jedyną bramkę zdobyli Hiszpanie. W 81. minucie wykorzystali oni rzut rożny. Rzuciliśmy się do ataku, ale nic nam nie wychodziło. Chciałbym napisać więcej, ale nie mogę, bo nie mam o czym.

 

25.6.2044, 1/8 ME 2044; Widzów: 41,344

Włochy 0:1 Hiszpania

81’ - R. Hernandez 0:1

MotM: M. Paladino (Hiszpania) - 7.6

 

Dzień później zrezygnowałem.

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie sezonu w wykonaniu Sportingu Gijon

Sezon 2043/44 zakończyliśmy na 3. miejscu. Założeniem na ten sezon była walka o mistrzostwo, szkoda że nie walczyliśmy o nie ani chwile. Już na początku sezonu wiadomym było, że na majstra nie mamy szans. Jest to o jedną pozycję niżej, niż rok temu. Żaden z poprzednich wyników (92 i 91 pkt) nie pozwoliłby nam na zajęcie w tym sezonie 2. miejsca, gdyż Real Madryt miał 93 punkty. Zdobyliśmy 97 bramek, co jest najlepszym wynikiem podczas mojej kadencji. Jednak straciliśmy też 33 bramki, co jest z kolei najgorszym wynikiem. Zarówno pod względem strzelonych, jak i straconych bramek zajęliśmy 3. miejsce. Czołowa dwójka była zatem poza naszym zasięgiem.

 

Na specjalne wyróżnienie zasługuje nasza postawa na El Molinon. Gdyby liczyły się tylko domowe mecze, zakończylibyśmy sezon na miejscu drugim. Na swoim boisku straciliśmy tylko 10 bramek. Zajęliśmy drugie miejsce pod względem % wypełnienia stadionu (98,24%) oraz liczy kompletów na widowni (10).

 

Kto zawiódł, a kto spisał się dobrze? Na pewno do tej pierwszej kategorii możemy zaliczyć środkowych obrońców. Znać o sobie dał ich brak doświadczenia. Było go widać m.in. w meczach z Ajaxem. Na dobre słowo zasługują gracze formacji ofensywnych. Kogo mogę wyróżnić? Nie Emilio Garcię, nie Juana Godoya, nie Carlosa Manuela, a… Miguela Angela. Hiszpan był największym zaskoczeniem sezonu. Poniżej szczegółowe podsumowanie.

 

 

Podsumowanie występów zawodników Sportingu Gijon

Bramkarze: (Mecze/Stracone/Czyste konta/MotM/Występy w reprezentacji/Średnia/Średnia w reprezentacji)

 

Juan Maria Ugarte - 24, ESP - (38/37/16/1/-/6.87/-) - Sezon zdecydowanie słabszy od poprzedniego. Nie mam na myśli straconych bramek czy średniej, ale samą grę Hiszpana. Kampanię temu potrafił nas ratować w sytuacjach beznadziejnych. W tym sezonie tego nie było. Rozczarowanie lekkie.

 

Dmitry Begiev - 23, RUS - (14/18/4/0/3/6.94/7.03) - Ciężko jest mi coś o nim napisać, bo prawie nie grał. Najwięcej meczów zaliczył w CdR, gdzie drużyna była prowadzona przez asystenta. W kolejnym sezonie planuje dać mu więcej czasu.

 

 

Prawi obrońcy: (Mecz/Asysty/Bramki/MotM/Występy w reprezentacji/Średnia/Średnia w reprezentacji)

 

Luis Miguel Vergeli - 35, ESP - (29(4)/6/0/0/-/7.07/-) - Weteran. Luis grał przyzwoicie, zdziałał nawet co nieco w ofensywie. Już w styczniu dogadał się z AS Saint-Etienne.

 

Paulinho - 30, BRA - (22(3)/5/0/0/-/6.99/-) - Paulinho grał całkiem nieźle. W styczniu doznał jednak urazu, który wykluczył go z gry na 2 miesiące, jego powrót się opóźniał i w konsekwencji od lutego nie zagrał. Prawdopodobnie kogoś do niego dokupię.

 

 

Lewi obrońcy:

 

Marko Petkovic - 32, MNE - (19(2)/0/0/0/6/7.05/7.55) - Podstawowy gracz reprezentacji Czarnogóry. U nas jednak nim nie był. W pierwszej części sezonu rywalizował o miejsce z Begoną, a później doszedł jeszcze Robotham. Petkovic z tej trójki jest najsłabszy (i najstarszy), więc latem nas opuści.

 

Aitor Begona -24, ESP - (22(6)/1/3/1/-/6.93/-) - Aitor jest młody i spodziewałem się, że będzie się szybko rozwijać. Jego rozwój nie przebiegał zbyt gwałtownie i nie wiele się zmienił. Na pewno z nami zostanie i będzie pełnił funkcje zmiennika Robothama.

 

Jory Robotham - 24, ENG - (12(2)/4/0/0/6/7.32/8.20) - Nasza gwiazda, kupiona za ogromne pieniądze. Póki co wygląda, że się opłacało, bo Jory gra wyśmienicie zarówno w klubie, jak i w reprezentacji. Stracił końcówkę sezonu przez kontuzję, a szkoda. Nie mógł grać z nami w LM, a jego brak był widoczny.

 

 

Środkowi obrońcy:

 

Dario Martinez - 25, ESP - (31(6)/3/1/1/-/6.98/-) - Dario zawiódł. Dwa poprzednie sezony były w jego wykonaniu bajeczne, ale teraz zgasł. Mimo 25 lat na karu, tak naprawdę grał do tej pory tylko w lidze hiszpańskiej, w meczach o małą stawkę. Widać było jego brak doświadczenia w Lidze Mistrzów i kilku meczach sezonu. W kolejnym sezonie prawdopodobnie usiądzie na ławce.

 

Flavio - 22, ESP - (34(2)/0/2/1/-/7.10/-) - Podobna sytuacja, jak u Martineza. Flavio ma, jak na swój wiek, bardzo dobre umiejętności. Jego największą bolączką są mecze, w której nie idzie całej drużynie. W takich momentach gaśnie i nie potrafi grać na swoim normalnym poziomie. Jest bardzo uzdolniony i na pewno będzie grał u nas w kolejnej kompanii.

 

Julio - 31, ESP - (28(7)/0/0/0/-/6.94/-) - Julio jest swego rodzaju zawodnikiem nie do ruszenia. Ten zawodnik całą swoją karierę spędził w Sportingu, to był jego 16. sezon w Gijon. Nie wyobrażam sobie, aby mógł skończyć karierę gdzieś poza Gijon.

 

Pablo Avila - 21, ESP - (11/0/0/0/-/6.83/-) - Pablo jest jeszcze młody i wciąż mam nadzieję, że się rozwinie. Obecnie nie nadaje się do gry w La Liga. Być może go gdzieś wypożyczę.

 

 

Defensywni pomocnicy:

 

Juan Pablo Castro - 20, ESP - (43(3)/2/1/0/-/7.10/-) - Może to i śmieszne, bo Castro ma 20 lat, ale uważam, że jest filarem tego zespołu. Umiejętnościami przerasta nie jednego o wiele bardziej doświadczonego zawodnika. Można zauważyć, że jeżeli Juan gra dobrze, to cały zespół gra dobrze. Bardzo zacięty zawodnik, przebiegł w tym sezonie najwięcej z całej drużyny (460 km). W tym sezonie brakowało mu stabilności formy, słabych meczów było zbyt dużo.

 

Francesco Bunzli - 34, SUI - (22(6)/0/2/0/0(1)/6.92/-) - Co sezon wydaje mi się, że Bunzli jest za słaby na La Liga, ale Szwajcar co sezon udowadnia, że tak nie jest. Kolejny dobry sezon.

 

Maximo Correa - 21, ESP - (39(6)/6/1/0/-/7.07/-) - Maximo otrzymał bardzo odpowiedzialne zadania, jak dla 21 latka. Miał za zadanie łączyć linię pomocy z linią defensywy oraz upewniać się, że nie ma dziur w naszej obronie, a jeśli takowe się pojawiały, to miał je zatykać. Młodzieniec radził sobie nad wyraz dobrze. Oczywiście zdarzały mu się słabe mecze, ale w jego wieku to normalne.

 

 

Skrzydłowi:

 

Juan Godoy - 26, ESP - (32(5)/25/9/4/-/7.46/-) - Spore zaskoczenie, że nie był powoływany do kadry. Juan grał fantastycznie. Zaliczył aż 25 asyst. Kluczowy gracz w ofensywie.

 

Jon Casado - 20, ESP - (20(3)/12/5/1/-/7.21/-) - Kto by się spodziewał takiego sezonu po Jonie? Ja na pewno nie. Jego rozwój przebiega bardzo sprawnie, już teraz jest niezłym piłkarzem, a kto wie, co może być w kolejnym sezonie?

 

Joel - 23, ESP -(31(11)/8/16/3/-/7.17/-) - Joel w tym sezonie skupił się na zdobywaniu bramek. Sezon o wiele lepszy od poprzedniego. Jest jednak jedno małe „ale”. Jest nim Liga Mistrzów. W tych rozgrywkach Joel grał fatalnie, osiągnął średnią 6.58, nie zdobył żadnej bramki, ani nie zaliczył asysty.

 

Allan - 28, BRA - (21(10)/10/8/2/-/7.00/-) - Allan przechodził do nas w charakterze gwiazdy. Początek sezonu miał slaby. Później nieco się to zmieniło, ale oczekiwałem zdecydowanie więcej. Zobaczymy, jak będzie spisywał się w kolejnym sezonie. Nie wykluczam sprzedaży w styczniu.

 

 

Ofensywni pomocnicy:

 

Miguel Angel - 26, ESP - (20(7)/5/16/6/-/7.59/-) - Miguel jest największą niespodzianką sezonu. Do tej pory grał przeciętnie, poprzednie 7 lata to rozczarowania i beznadziejna gra. U nas rozkwitł. Z drugiej strony nie zaliczył zbyt wielu asyst, a z tego rozliczam ofensywnych pomocników. Tak czy inaczej, proszę o bis!

 

Carlos Manuel - 24, ESP - (32(11)/10/14/3/0(1)/7.34/6.70) - Jako jedyny reprezentował Sporting na ME. Nie zagrał jednak ani jednego meczu. Trudno jest ocenić jego grę, ponieważ średnia mówi jedno, statystyki drugie, a moje obserwacje trzecie. Średnią miał niezłą, statystyki niczego sobie, ale liczba asyst na kolana nie powala. Brakowało stabilności formy. Mecze bardzo słabe przeplatał z tymi dobrymi. Moim zdaniem więcej było tych słabych, często brakowało mu pomysłu na grę.

 

 

Napastnicy:

 

Bruno - 23, ESP - (25(12)/8/17/6/-/7.20/-) - Bruno grał nieźle. Zdobył 17 bramek, co jest niezłym wynikiem. W rywalizacji z Emilio Garcią był bez szans, ale swoje szanse wykorzystywał. Od 3 lat gra u nas.

 

Emilio Garcia - 24, ESP - (27(12)/12/40/9/-/7.75/-) - Najlepszy zawodnik sezonu. Kto wie, czy bym kiedykolwiek odkrył jego możliwości, gdybym nie dał mu raz szansy w meczu CdR? Dla mnie absolutnym żartem jest brak powołania dla niego. Po tak fantastycznym sezonie zasługiwał na wyjazd na ME. Cóż, niezbadane są wyroki selekcjonera La Furia Roja.

Odnośnik do komentarza

SEZON 2043/44 W EUROPIE:

Anglia

Mistrz: Man City

Wicemistrz: Arsenal

 

Francja

Mistrz: PSG

Wicemistrz: AS Monaco

 

Hiszpania

Mistrz: Barcelona

Wicemistrz: Real Madryt

 

Holandia

Mistrz: Ajax

Wicemistrz: Twente

 

Niemcy

Mistrz: Bayern

Wicemistrz: Borussia

 

Polska

Mistrz: Widzew

Wicemistrz: Górnik

Spadek: Jarota, ROW Rybnik

 

Portugalia

Mistrz: Porto

Wicemistrz: Sporting

 

Włochy

Mistrz: Juventus

Wicemistrz: Napoli

 

Liga Mistrzów

Mistrz: Juventus

Wicemistrz: Man City

 

Liga Europy

Mistrz: PSG

Wicemistrz: Borussia

 

 

Jeżeli chcecie zobaczyć jakiegoś zawodnika, śmiało piszcie!

Odnośnik do komentarza

Fenomen, zgadzam się.

 

 

Na podstawie historii negocjacji nowego kontraktu mogłaby powstać nie jedna telenowela. Pisałem już wcześniej, że zarząd chce mnie wydymać. Ja im się nie dałem i dzielnie odrzuciłem ich propozycję kontraktu. Minął jakiś czas i otrzymałem wezwanie na kolejne spotkanie w sprawie nowego kontraktu. Tym razem zakończyliśmy rozmowy na rozbudowie bazy treningowej, na co zarząd się nie zgodził. Znów minęło kilka tygodni i ponownie spotkaliśmy się w gabinecie prezesa, aby omawiać warunki mojego nowego kontraktu. Tym razem udało mi się wynegocjować rozbudowę bazy i obiektów młodzieżowych. Co z tego, skoro zarząd nie zrezygnował z dymania mnie i po raz kolejny proponowano mi obcięcie pensji? 4 dni przed końcem kontraktu sam powędrowałem do gabinetu prezesa, aby prosić o nowy kontrakt, bo nie chciałem opuszczać tej ekipy. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy prezes poinformował mnie, że nie zamierza przedłużać mojego kontraktu! Aby wywrzeć na nim presję powędrowałem do lokalnej gazety, na co prezes zareagował wezwaniem mnie na dywanik. Nie zamierzałem owijać w bawełnę i powiedziałem wszystko prosto z mostu. Dzień później... musiałem szukać nowej pracy. Szkoda, bo jeszcze nic z tym zespołem nie wygrałem.

 

Kto został nowym managerem Sportingu? Isaac Marino, były trener Granady.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...