Skocz do zawartości

Piłka po grecku


Flat Eric

Rekomendowane odpowiedzi

Podsumowanie indywidualnych dokonań wszystkich zawodników:

 

Bramkarze

 

Dean Webster – 27 meczów, 33 wpuszczone gole, 11 x czyste konto, 2 x MoM, średnia ocena: 7.00

Sorin Luca – 9 meczów, 16 wpuszczonych goli, 1 x czyste konto, 0 x MoM, średnia ocena: 6.44

 

Australijczyk to bez dwóch zdań najlepszy bramkarz, jakiego miałem. Niestety, obserwują go liczne kluby, m.in. brytyjskie: Celtic i West Ham. Luca nie wykorzystał swojej szansy, więc nawet jeśli Dean zostanie, trzeba pomyśleć o nowym golkiperze.

 

Obrońcy lewi

 

Manolis Moniakis – 33 mecze, 1 gol, 2 asysty, 1 x MoM, średnia ocena: 6.88

Pino Catalano – 3 mecze, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 7.00

 

Moniakis poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodził i chwała mu za to. Już w zimie opuścił nas Catalano, dlatego znalezienie konkurenta Manolisowi należało do priorytetów.

 

Obrońcy prawi

 

Panagiotis Vlachos – 35 meczów, 0 goli, 2 asysty, 0 x MoM, średnia ocena: 6.97

Manolis Bertos – 2 mecze, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 6.00

 

Sytuacja podobna – Vlachos bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich zadań, jednak Bertos mnie nie przekonywał, a to oznaczało, że należy sprowadzić nowego prawego defensora.

 

Obrońcy środkowi

 

Sebastian Agache – 33 mecze, 0 goli, 2 asysty, 0 x MoM, średnia ocena: 6.97

Tasos Papazoglou – 32 mecze, 1 gol, 1 asysta, 0 x MoM, średnia ocena: 6.94

Ivaylo Petrov – 4 mecze, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 7.00

Antonis Konstantopoulos – 3 mecze, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 7.33

Fernando – 2 mecze, 0 goli, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 7.00

 

Duet Papazoglou – Agache wciąż nie do zdarcia. Oczywiście, im również zdarzały się słabsze występy, ale nie wymagajmy cudów. Petrov dopiero aklimatyzował się w nowym środowisku. Pozostałą dwójkę raczej pożegnamy – Konstantopoulos młodszy już nie będzie, a Fernando prezentował umiejętności najwyżej drugoligowe. Warto ściągnąć kogoś w ich miejsce.

 

Pomocnicy lewi

 

Francesco Urso – 23 mecze, 0 goli, 7 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 7.13

Aleksejs Semjonovs – 13 meczów, 1 gol, 1 asysta, 0 x MoM, średnia ocena: 7.23

Kelvin Sunday – 13 meczów, 0 goli, 4 asysty, 0 x MoM, średnia ocena: 7.08

 

Decyzja o odsunięciu Sundaya była ryzykowna. Na szczęście operacja zakończyła się sukcesem: Łotysz szybko wkomponował się w zespół, grając wymiennie z Włochem. Niczego wzmacniać nie trzeba (choć Urso przebąkiwał coś o przeprowadzce).

 

Pomocnicy prawi

 

Danilo Sousa Campos – 34 mecze, 4 gole, 6 asyst, 3 x MoM, średnia ocena: 7.24

Radosław Mikołajczak – 10 meczów, 1 gol, 2 asysty, 0 x MoM, średnia ocena: 7.00

 

Danilo wyrósł na jednego z moich ulubieńców, zanotował kapitalny sezon. Polak, którego również bardzo lubię, musi zadowolić się rolą rezerwowego. Teoretycznie nie ma czego poprawiać, jednak nie byłem pewny, czy Radek da radę w wyższej klasie rozgrywkowej.

 

Pomocnicy środkowi

 

Dimitris Nikolopoulos – 26 meczów, 5 goli, 5 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 7.08

Andreas Ntalakas – 19 meczów, 2 gole, 3 asysty, 0 x MoM, średnia ocena: 6.74

Gabriele Casagrande – 9 meczów, 0 goli, 1 asysta, 0 x MoM, średnia ocena: 6.89

 

Nikolopoulosa już rok temu spisywałem na straty, a tymczasem grecki weteran był jak wino; z wiekiem grał coraz lepiej. Nie ulegało wątpliwości, że Dimitris walnie przyczynił się do historycznego awansu Messiniakosu. Tak czy siak, latka lecą... Dodatkowo Ntakalas już wcześniej podpisał kontrakt z nowym klubem, więc trzeba się rozejrzeć za jakimś klasycznym łącznikiem.

 

Pomocnicy ofensywni

 

Salvatore Scotti – 34 mecze, 13 goli, 16 asyst, 5 x MoM, średnia ocena: 7.47

Andreas Tatos – 13 meczów, 5 goli, 4 asysty, 1 x MoM, średnia ocena: 6.92

Attila Radics – 11 meczów, 1 gol, 0 asyst, 0 x MoM, średnia ocena: 6.55

 

O klasie Scottiego napisano już chyba wszystko. Co tu dodawać? Włoch był jednym z głównych autorów końcowego sukcesu. Nie wiedziałem, co począć z Radicsem... Węgier to wciąż znakomity zawodnik, ale nie wygra konkurencji z Salvatore.

 

Napastnicy

 

Alexandru Iftime – 35 meczów, 32 gole, 11 asyst, 8 x MoM, średnia ocena: 7.63

Mihai Turcan – 30 meczów, 14 goli, 10 asyst, 5 x MoM, średnia ocena: 7.30

Giorgos Angos – 12 meczów, 2 gole, 1 asysta, 1 x MoM, średnia ocena: 6.42

Fabio – 12 meczów, 3 gole, 1 asysta, 0 x MoM, średnia ocena: 6.58

Koji Uehara – 8 meczów, 1 gol, 2 asysty, 0 x MoM, średnia ocena: 6.75

Stelios Kritikos – 1 mecz, 0 goli, 1 asysta, 0 x MoM, średnia ocena: 7.00

 

Rumuńsko – mołdawski duet siał istny popłoch w szeregach obronnych rywali. Zwłaszcza Iftime imponował kapitalnymi statystykami. Pozostali napastnicy wchodzili zazwyczaj z ławki; ciężko ich sprawiedliwie ocenić.

Odnośnik do komentarza

Wspaniały sezon sprawił, że zająłem drugie miejsce w plebiscycie na Menedżera Roku. Wyprzedził mnie tylko słynny Fernando Santos (zdobywca mistrzostwa Grecji z AEK), trzeci był menedżer PAOKu, Zejlko Simovic.

Nieoczekiwanie, Messiniakos został wybrany... najlepszym zespołem w kraju! Za naszymi plecami uplasowały się Ethnikos Piraeus i PAOK Saloniki.

Jeśli zaś chodzi o indywidualne wyróżnienia: Salvatore Scottiego okrzyknięto Piłkarzem Roku Drugiej Ligi. Włoch wyprzedził klubowego kolegę - Mihai Turcana oraz Stavrosa Tsoulakosa z Apollonu Kalamarias.

Nasi kibice pozostali konsekwentni i po raz trzeci z rzędu za najlepszego zawodnika roku uznali Alexandru Iftime - króla strzelców sezonu 2016/17.

 

Podsumowanie sezonu 2016/2017 w Grecji:

Superliga

Zwycięzcy - AEK
Spadek – Aigaleo, Ionikos, Olympiakos Volou
Najlepszy strzelec – Michał Lelujka (PAOK, 21 goli)
Najwięcej asyst – Geert Arend Roorda (Panionios, 10 asyst)
Najwyższa średnia ocena – Andrea Russotto (AEK, 7.54 / 24 mecze)
Największa niespodzianka - PAOK
Największe rozczarowanie - Panathinaikos
Transfer sezonu – Damian Gomez (AEK, 0), Christian Benteke (Panionios, 0)
Najgorszy transfer sezonu – Giorgos Nikolaou (Ksanthi, 5.5 M), Troels Hansen (AEK, 4.6 M)

Krajowa B

Zwycięzcy - Messiniakos
Awans – Messiniakos, Apollon Kalamarias, Niki Volou
Spadek – Agrotikos Asteras, Thrasyvoulos, Koropi
Najlepszy strzelec – Alexandru Iftime (Messiniakos, 32 gole)
Najwięcej asyst – Salvatore Scotti (Messiniakos, 15 asyst)
Najwyższa średnia ocena – Alexandru Iftime (7.67 / 34 mecze)
Największa niespodzianka – Niki Volou
Największe rozczarowanie – Agrotikos Asteras
Transfer sezonu – Dimitris Papanastasiou (Ilysiakos, 0), Pavlos Charalabidis (Niki Volou, 0)
Najgorszy transfer sezonu – Apostolos Androutsos (POA, 100 tys.), Fabio (Messiniakos, 14 tys.)

Pozostali zwycięzcy

Puchar Grecji - AEK
Superpuchar Grecji - Panathinaikos

Nagrody

Król Strzelców – Michał Lelujka (PAOK)
Piłkarz Roku - Christos Aravidis (Ksanthi)
Obcokrajowiec Roku - Andrea Russotto (AEK)
Talent Roku – Ilias Amarantidis (Ksanthi)
Bramkarz Roku – Marko Simovic (AEK)
Menedżer Roku – Fernando Santos (AEK)
Sędzia Roku – Vangelis Labrou

Odnośnik do komentarza

Właśnie sam nie wiem - Fabio średnią ma niską, ale wchodził zazwyczaj na końcówki, a i tak strzelił 3 ważne gole. W tym jednego, który przypieczętował nasz awans.

Co do Lelujki - w ciągu czterech sezonów zdobył dla PAOKu ponad 50 goli; teraz wyprzedził w klasyfikacji Andreę Russotto z AEK (18 goli) i Christiana Benteke z Panioniosu (15). Polak ma też dobre statystyki w reprezentacji - 12 meczów, 8 bramek :D Gdyby nie cena, chętnie bym sobie sprezentował takiego napadziora ;)

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

W związku z awansem do wyższej klasy rozgrywkowej, letnie okno transferowe było wyjątkowo aktywne. Klub opuściło 10 piłkarzy, w ich miejsce pojawiło się za to 11 nowych.

Kto odszedł? Liczbę bramkarzy zmniejszył transfer Sorina Lucy do Kallithei za symboliczne 2 tysiące euro. Rumun zawiódł mnie tak bardzo, że nie zamierzałem dawać mu drugiej szansy. Obym tego nie żałował...

Przyszedł też czas rozstania z ulubieńcem kibiców, wychowankiem i ikoną Messiniakosu, wieloletnim kapitanem – Antonisem Konstantopoulosem. 31-letni stoper rozegrał dla nas 243 mecze ligowe, w których zdobył 7 goli. Antonis nie przedłużył kontraktu (nie mógł przedłużyć, bo mu tego nie zaproponowałem) i zasilił drugoligowy Panthrakikos.

Już w styczniu umowę z Ksanthi podpisał Kelvin Sunday. Szkoda, bo Nigeryjczyk przez cztery sezony wyrósł na kluczową postać, ale nawet takiego zawodnika można zastąpić. Sunday został odsunięty od składu, a my radziliśmy sobie równie dobrze, więc droga wolna. 106 meczów i 9 bramek na pewno zapamiętamy na długo.

Podobny manewr zastosował Andreas Ntalakas, tyle że on wybrał beniaminka drugiej ligi, Agios Dimitrios. Cóż... ma chłopak ambicję. Młody pomocnik 59 razy założył koszulkę Messiniakosu, strzelił w niej 4 gole.

Drugą linię osłabiło też odejście Andreasa Tatosa. Albańczyk był idealnym rezerwowym (13 meczów, 5 goli), ale on chciał grać pierwsze skrzypce. W tym celu przeniósł się do mistrza kraju – AEK Ateny. Dwugłowe Orły zapłaciły na niego 725 tysięcy, czyli całkiem niezłą sumkę.

Połowę piłkarzy, którzy wyjechali z Kalamaty... stanowili napastnicy. Na Kojiego Ueharę parol zagiął sam słynny Olympiakos, oferując nam 1,5 miliona euro! Ciężko odrzucić taką propozycję, zwłaszcza za podatnego na kontuzje ławkowicza. Z kolei APOEL Nikozja wyłożył 725 tysięcy, chcąc odkupić Jose Manuela Millana. Peruwiańczyk i tak był na wylocie, zatem zgodziłem się bez wahania. Po wielu latach Messiniakos opuścił Stelios Kritikos. Doświadczony snajper rozegrał dla klubu 154 ligowe mecze i zaliczył 59 trafień, długo dzierżąc tytuł najlepszego strzelca w historii (potem wyprzedził go Iftime). Nową drużyną Kritikosa będzie trzecioligowe Panachaiki.

Wahałem się, czy zrezygnować z usług Giorgosa Angosa (26 występów, 8 goli), ale ostatecznie zgodziłem się na transfer wysokiego napastnika do spadkowicza Aigaleo za 50 tysięcy.

Odszedł też młodzieżowiec Dimitris Pantelis, którego nazwisko absolutnie nic mi nie mówiło.

 

Ponieważ Dean Webster chciał odejść, ściągnąłem nowego bramkarza. Był nim Piotr Czapliński (27 lat) z Legii Warszawa. Wychowanek Jagiellonii w niczym nie ustępował Australijczykowi, pod niektórymi względami prezentował się nawet lepiej. Marudnego Webstera mógłbym sprzedać, gdyby nie fakt, że wyspiarskie potęgi wprost okazywały swą pogardę dla greckiej piłki, proponując zań psie pieniądze. 40 tysięcy euro? Serio? Tak czy siak – Polak miał wszelkie dane, by zostać numerem jeden.

Rywalizację na lewej obronie wzmocnił kolejny mój rodak, Ryszard Nowak (22 lata) z Lecha Poznań. Młodzieżowy reprezentant Polski może jeszcze nie dorównywał Moniakisowi, ale w razie kontuzji lub słabszej formy Manolisa, mógł spokojnie wskoczyć do składu.

Prawych obrońców pozyskałem aż dwóch. Pierwszym był Jes Knudsen (22 lata). Na Duńczyka polowałem od dłuższego czasu; wreszcie zgodził się zamienić Aalborg na słoneczną Grecję. Silny fizycznie, jak i psychicznie; świetny w odbiorze, waleczny... Zalety można by mnożyć. Istniała spora szansa, że wygryzie Vlachosa. Ivan Gegic (21 lat) to typowy transfer z gatunku „nie potrzebuję go, ale jest tak zajebisty, że biorę!” Chorwat z Zagrzebia jest póki co melodią przyszłości, jednak talent ma ogromny. Niestety, musi popracować nad siłą i szybkością. Reszta już teraz na europejskim poziomie.

Do Kalamaty zawitali też dwaj nowi stoperzy. Sean Jones (25 lat) przybył do nas, podobnie jak dwa lata wcześniej Webster, z Melbourne Victory. Kosztował marne dwa tysiaki, a wyglądał naprawdę bardzo obiecująco. Nieco mniej zachwycał Vangelis Triantafyllou (22 lata) – Grek poruszał się jak mucha w smole, ale na jego korzyść przemawiał sezon spędzony w Superlidze, gdzie reprezentował barwy Ionikosu.

Jak wiemy, Nikolopoulos skończył niedawno 32 lata i należało rozejrzeć się za jego następcą. Mój wybór padł na Malijczyka Yacoubę Sidibe (24 lata) z klubu Stade Malien. Ten środkowy pomocnik zrobił na mnie ogromne wrażenie; obok Czaplińskiego i Knudsena najbardziej ekscytujący transfer letniego okienka. Wady? No ok, nie potrafi wykonywać stałych fragmentów gry. Trudno. Śmieszne 3 tysiące euro zwrócą się błyskawicznie.

Prawą flankę zasilił Alexandros Goumas (22 lata). Wyciągnąłem go z Gianniny za rekordowe 375 tysięcy. Czy warto? Zobaczymy wkrótce. Chłopak obdarzony kapitalną techniką na pewno nas jednak nie osłabi.

Tuż za napastnikami mógł natomiast operować Giorgos Kostakis. Obserwowałem 23-latka od dawna; Panathinaikos pozbył się go za 300 tysięcy. Uznałem, że będzie lepszym zmiennikiem Scottiego niż Radics. Były młodzieżowy reprezentant Grecji dysponował nie tylko błyskotliwym dryblingiem, ale też niezłomnym charakterem.

Na koniec: napastnicy. Sprowadziłem dwóch nowych snajperów, obaj pochodzili z Afryki. Francis Ali (25 lat) to reprezentant Ghany, do tej pory broniący barw ojczystego klubu Feyenoord Academy. Wysoki, silny, skuteczny, dobrze grający głową... czego chcieć więcej. Z kolei rok młodszy Petrus Mabuya urodził się w RPA, całą karierę spędził w Sundowns. Parametry miał zbliżone do Francisa, jednak był bardziej „narwany”, słabszy kondycyjnie i nieco lepszy technicznie. Niestety, przybył do nas ze złamaną kostką, więc opuścił cały okres przygotowawczy.

 

Największe transfery – lipiec 2017

 

TOP 10 – ŚWIAT

 

1. Martin Schafer (FC Koeln → Liverpool) 23 M

2. Marijan Papac (Napoli → Real Madryt) 22 M

3. Reimond Manco (Manchester City → Lazio) 22 M

4. Reiner Peters (Hannover → Arsenal) 21,5 M

5. Issar Dia (Zaragoza → Barcelona) 20,5 M

6. Wisdom Turkson (Offenbach → Chelsea) 18,75 M

7. Martin Galvan (Fiorentina → Barcelona) 16,5 M

8. Timothee Traore (PSG → FC Koeln) 15,5 M

9. Diego Caceres (Liverpool → Barcelona) 15 M

10. David Mohammed (Lokomotiv Moskwa → Dortmund) 15 M

 

TOP 10 – GRECJA

 

1. Luiz Chavez (Maritimo → AEK) 6,75 M

2. Antonis Lagadinos (Larisa → Olympiakos) 6,75 M

3. Mihai Medrea (Gloria → Panathinaikos) 5,25 M

4. Kaloyan Emilov (Ergotelis → Olympiakos) 4,6 M

5. Santos (Monaco → AEK) 3,3 M

6. Dragos Firtulescu (Rapid Bukareszt → PAOK) 2,4 M

7. Koji Ueahara (Messiniakos → Olympiakos) 1,5 M

8. Pavle Velimirovic (Aris → Ksanthi) 1,4 M

9. William Frimpong (Heerenveen → Olympiakos) 1,3 M

10. Ivan Nikolov (Veroia → Ethnikos) 775 tys.

Odnośnik do komentarza

27.08.2017 miał na zawsze przejść do historii klubu. Tego dnia Messiniakos rozegrał swój pierwszy mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej i wynik był właściwie sprawą drugorzędną. Nic dziwnego, że na stadion pofatygowała się rekordowa liczba kibiców - aż 5458! Historycznym rywalem: stołeczny Atromitos.

Tłumnie zgromadzeni widzowie nie musieli długo czekać na debiutanckiego gola w Superlidze. Nie minął nawet kwadrans, gdy Turcan udanie główkował po precyzyjnym dośrodkowaniu Semjonovsa.

Po kolejnych 15 minutach było już 2:0 i wrzawa na stadionie zrobiła się wprost niesamowita. Ouzounidisa ponownie pokonał Mihai Turcan, który wykorzystał dobre podanie Scottiego. Zawodnicy Atromitosu sygnalizowali spalonego, lecz sędzia pozostawał niewzruszony - i bardzo dobrze, bo o żadnym ofsajdzie nie mogło być mowy.

Niestety, na samym początku drugiej połowy goście złapali z nami kontakt - Sialmas uderzył, a Papazoglou podbił jeszcze piłkę, nie dając Czaplińskiemu żadnych szans. Ech, a wszystko układało się tak pięknie! Myśleliśmy chyba, że już mamy rywala w garści, zapominając, że to nie druga liga. Tutaj nikt za darmo punktów nam nie odda. Dlatego z ulgą przyjąłem bramkę na 3:1, autorstwa Salvatore Scottiego. Pięknym podaniem do Włocha odwdzięczył się za poprzednią asystę Mihai Turcan; były gracz AlbinoLeffe nie mógł spudłować.

Spokój nie trwał długo... W 67. minucie Yamil Cortes uderzył płasko zza pola karnego, kompletnie zaskakując Piotra Czaplińskiego. Jasny sygnał, że ateńczycy broni złożyć nie zamierzali.

Moi zawodnicy zareagowali prawidłowo: koronkową, trójkową akcję Turcan - Ali - Scotti pewnie wykończył ten ostatni. Kapitalna sprawa! Nie był to jednak koniec popisów młodego Włocha. W końcówce spotkania Salvatore skompletował hattricka, strzelając jednocześnie najładniejszą bramkę meczu. Ofensywny pomocnik uderzył bez namysłu z dystansu i umieścił piłkę w samym okienku. Nawet ja byłem zaskoczony, że to wpadło, choć przecież doskonale znałem możliwości Scottiego.

Nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszej inauguracji - po wybornym spektaklu zwyciężamy 5:2! Oby nie były to miłe złego początki.

 

Grecka Superliga [1/30]

27.08.2017, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [-] - Atromitos [-] 5:2 (2:0)

 

14'- Turcan (1:0)

29'- Turcan (2:0)

46'- Sialmas (2:1)

59'- Scotti (3:1)

67'- Cortes (3:2)

73'- Scotti (4:2)

84'- Scotti (5:2)

 

MoM: Scotti (9)

Widownia: 5458

 

W drugiej kolejce spotkaliśmy się z Ergotelisem, czyli klubem naszego byłego zawodnika, Gary'ego Sweeneya. Lewemu pomocnikowi przeprowadzka na Kretę dobrze zrobiła - od razu wskoczył do pierwszego składu; został też dostrzeżony przez selekcjonera reprezentacji Szwecji. Uciąłem z nim miłą pogawędkę, ale gdy zaczął się mecz, natychmiast porzuciliśmy wszelkie sentymenty.

Tym razem nie zachwycaliśmy swoją postawą. Niewidoczni w ataku, niezdecydowani w obronie... To drugie było idealnie widoczne w 11. minucie, kiedy Jovan Kostovski przebiegł spory kawałek, nie będąc przez nikogo atakowanym, a następnie oddał atomowy strzał zza pola karnego. CZEMU NIKT DO NIEGO NIE PODSZEDŁ?!

Męczyliśmy się straszliwie, mimo to zdołaliśmy wyrównać jeszcze przed przerwą. Alexandru Iftime płaskim strzałem pokonał Damira Drinica i do szatni schodziliśmy przy cokolwiek szczęśliwym remisie.

Rozjuszeni gospodarze rozpoczęli drugą połowę od zmasowanej ofensywy, zakończonej golem świeżo upieczonego reprezentanta Grecji, Nikosa Karelisa. Statystyki były bezwzględne - Ergotelis zasługiwał na zwycięstwo, i to dużo wyższe niż 2:1. Kto jednak powiedział, że piłka nożna jest sprawiedliwa? Czasem wystarczy jedna błyskawiczna kontra. Na przykład taka, jaką w 84. minucie sfinalizował Francis Ali. Ghańczyk huknął z blisko 20 metrów nie do obrony; bramkarz Kreteńczyków wolał nie ryzykować kontaktu z ponaddźwiękową bombą!

A więc remis... Choć oddaliśmy zaledwie dwa celne strzały. Cóż, jakoś to przeżyję.

 

Grecka Superliga [2/30]

3.09.2017, Stadion Pankritio, Iraklion

Ergotelis [11] - Messiniakos [3] 2:2 (1:1)

 

11'- Kostovski (1:0)

37'- Iftime (1:1)

52'- Karelis (2:1)

84'- Ali (2:2)

 

MoM: Iftime (8)

Widownia: 4816

Odnośnik do komentarza

Największe transfery - sierpień 2017

 

TOP 10 - ŚWIAT

 

1. Gonzalo Higuain (Barcelona -> Inter) 24,5 M

2. Pablo Contreras (Werder -> Fiorentina) 20,5 M

3. Cristian Nazarith (Velez -> Villarreal) 17,25 M

4. Jaime Lopez (Besiktas -> Benfica) 17 M

5. James Blake (Wigan -> Tottenham) 15,5 M

6. Alan Kardec (Vasco -> Internacional) 14,5 M

7. Jan Aigner (Offenbach -> Nurnberg) 14,25 M

8. Ricardo Souto (Palmeiras -> Benfica) 13,75 M

9. Rodrigo Martins (Monaco -> Lyon) 13 M

10. Enrico Alfonso (Napoli -> Palermo) 11 M

 

TOP 5 - GRECJA

 

1. Axel Muller (Auxerre -> AEK) 8,25 M

2. Damir Drinic (Partizan -> Ergotelis) 1,3 M

3. Li Song (Larisa -> Panathinaikos) 1,3 M

4. Ivan Puljic (Dinamo Zagrzeb -> Niki Volou) 1,1 M

5. Pavol Valkucak (OFI -> Atromitos) 450 tys.

Odnośnik do komentarza

Naszym następnym przeciwnikiem była Veroia, która zaczęła sezon od dwóch zwycięstw (w tym wyjazdowego 2:0 z PAOKiem). Musieliśmy mieć się na baczności.

Przyjezdni świetnie wystartowali również tego wieczoru. Raptem sześciu minut potrzebował pochodzący z Wybrzeża Kości Słoniowej reprezentant Szwajcarii Koro Issa Ahmed Kone, by wpisać się na listę strzelców. Ciemnoskóry napastnik wykorzystał dokładne podanie Makisa Papadopoulosa, położył Czaplińskiego i spokojnie skierował piłkę do siatki. Niedługo potem Kone powtórzył swój wyczyn: uderzył tak mocno, że futbolówka otarła się o Sebastiana Agache, myląc polskiego bramkarza. Moje protesty nie przyniosły rezultatu; sędzia nadal nie chciał dostrzec spalonego, na którym złapany został wychowanek Grasshopperu Zurych.

Gdy tuż po przerwie Makis Papadopoulos uderzeniem bez przyjęcia podwyższył na 3:0, chciałem żeby arbiter zakończył mecz, bo nic nie wskazywało na poprawę sytuacji. Moi podopieczni wyglądali bardzo mizernie i gdyby nie znakomita postawa Czaplińskiego, mogliśmy przegrywać dużo wyżej.

Zawodnicy Veroi chyba nabrali nadmiernej pewności siebie - atakowali bez ustanku, często odsłaniając tyły. I to zemściło się na nich w ostatnim kwadransie. Lewą stroną przeprowadziliśmy szybką kontrę: Moniakis odebrał piłkę rywalowi i natychmiast podał do Semjonovsa; Łotysz przekazał futbolówkę Francisowi Ali, a ghański snajper płaskim strzałem ze skraju szesnastki oszukał Heemskerka. Sądziłem, że to tylko honorowy gol, ale chwilę później padła bramka kontaktowa. Znów kontratak - Kostakis dostrzegł dobrze ustawionego Ghańczyka i podał do niego perfekcyjnie. Ali uciekł ustawionym wysoko obrońcom, balansem ciała zwiódł bramkarza gości, po czym mógł celebrować podwojenie swojego dorobku.

Nasi rywale spanikowali; my poszliśmy za ciosem. W ostatniej minucie Turcan przepięknie podał do Kostakisa - Ionescu próbował jeszcze wybić piłkę po uderzeniu wychowanka Panathinaikosu, jednak nie zdołał zapobiec utracie kolejnego gola. 3:3 - tak się rodzą legendy!

Piękna pogoń, zakończona zdobyciem cennego punktu. Kibice mieli co podziwiać: łącznie padło aż 46 strzałów (30 w wykonaniu Veroi), z czego 28 celnych (18:10 na korzyść drużyny przyjezdnej). To obrazuje, jak wielki udział w końcowym sukcesie miał dobrze dysponowany Piotr Czapliński.

 

Grecka Superliga [3/30]

17.09.2017, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [6] - Veroia [3] 3:3 (0:2)

 

6'- Kone (0:1)

20'- Kone (0:2)

52'- Papadopoulos (0:3)

74'- Ali (1:3)

78'- Ali (2:3)

90'- Kostakis (3:3)

 

MoM: Kone (9)

Widownia: 5387

 

Potyczka z Apollonem Kalamarias była przeciwieństwem poprzedniego starcia. Długo NIC ciekawego na murawie się nie działo. Kompletnie niewidoczny był duet napastników Iftime - Ali.

Dopiero końcówka przyniosła nieco emocji. Impas przerwał rezerwowy Turcan, który w 83. minucie zamienił podanie Kostakisa na bramkę. Sądziłem, że będzie to decydujący cios, wszak do ostatniego gwizdka zostało niewiele czasu. Niestety, gospodarze zdążyli wyrównać. Tsabouris wykończył kontratak znakomitym strzałem z odległości 25 metrów, zapewniając sobie zwycięstwo w plebiscycie na najładniejszego gola tygodnia.

Szkoda, że nie udało się pokonać beniaminka, ale hej - sami nim jesteśmy.

 

Grecka Superliga [4/30]

24.09.2017, Stadion Kaftanzogleio, Saloniki

Apollon Kalamarias [14] - Messiniakos [8] 1:1 (0:0)

 

83'- Turcan (0:1)

87'- Tsabouris (1:1)

 

MoM: Diamantidis (8)

Widownia: 5406

Odnośnik do komentarza

Myślałem, że mecz przeciwko Ksanthi będzie okazją do spotkania z Kelvinem Sundayem, ale Nigeryjczyk leczył właśnie kontuzję (naciągnięte ścięgno podkolanowe). Dla nas to lepiej, chociaż drużyna Alberta Stuivenberga nawet bez szybkiego lewego pomocnika pozostawała niezwykle groźna.

Udowodniła to na boisku - przybysze z północnego wschodu Grecji częściej utrzymywali się przy piłce i zatrudniali naszego bramkarza. Jakoś przetrwaliśmy huraganowe ataki gości; głównie dzięki znakomitej formie Piotra Czaplińskiego. W przerwie dokonałem pierwszej zmiany - bezbarwnego Scottiego zastąpił Giorgos Kostakis. Decyzja okazała się bardzo dobra, ale po kolei... W drugiej odsłonie wyglądaliśmy już znacznie lepiej, aż wreszcie zrobiliśmy to, czego Ksanthi zrobić nie potrafiło: zdobyliśmy gola. Francis Ali przepięknym zwodem ośmieszył Smederevaca, po czym huknął potężnie w górny róg bramki. Coś niesamowitego, jakie ten chłopak ma kopyto!

Rozdrażnieni faworyci odpowiedzieli błyskawicznie. Pliatsikas dośrodkował z prawej flanki, a Aravidis uderzeniem głową pokonał Czaplińskiego. Remis nie utrzymał się jednak długo - kilka minut później Kostakis strzelił precyzyjnie po ziemi, odzyskując dla nas prowadzenie.

Podopieczni Alberta Stuivenberga za wszelką cenę chcieli urwać choćby jeden punkt, ale wciąż napotykali na przeszkodę w postaci byłego bramkarza Legii. Nerwówkę skrócił w końcowych sekundach doliczonego czasu gry Smederevac. Serbski obrońca chciał wybić piłkę po dośrodkowaniu Semjonovsa; zamiast tego strzelił samobója. Oj, Stevan nie będzie miło wspominał tego meczu.

 

Grecka Superliga [5/30]

1.10.2017, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [7] - Ksanthi [9] 3:1 (0:0)

 

69'- Ali (1:0)

73'- Aravidis (1:1)

82'- Kostakis (2:1)

90'- Smederevac - S (3:1)

 

MoM: Czapliński (8)

Widownia: 5440

 

W szóstej kolejce zmierzyliśmy się z pierwszą naprawdę renomowaną firmą. PAOK trzykrotnie zdobywał mistrzostwo Grecji, ostatnie nie tak dawno, bo w 2013 roku. Inna sprawa, że obecnego sezonu nie zaczął najlepiej - dwa zwycięstwa, jeden remis, dwie porażki. Nie jest to wymarzony bilans drużyny, która celuje w europejskie puchary.

Gospodarze faktycznie słabowali, choć wolę myśleć, że po prostu my zagraliśmy świetne zawody. Prawda zapewne leży gdzieś pośrodku. Tak czy inaczej, kompletnie zdominowaliśmy popularnych Dikefalos, zawodnicy w biało-czarnych koszulkach praktycznie nie zagrażali naszej bramce. Za to Marcelo Carne miał (dosłownie) pełne ręce roboty. W końcu swą przewagę przypieczętowaliśmy golem - Iftime podał idealnie do Turcana, a Mołdawianin musiał tylko dostawić nogę.

Powoli dopisywałem nam trzy punkty, PAOK nie wyglądał na zespół, który mógłby zagrozić Messiniakosowi. Niestety, sami odebraliśmy sobie zwycięstwo. Sidibe powalił w polu karnym Balafasa, a jedenastkę wykorzystał sam poszkodowany.

Ogromna szkoda, bo zasługiwaliśmy na wygraną. No ale cóż, nam też zdarzało się inkasować niezasłużone punkty, zatem krzywdy zostały niejako wyrównane.

 

Grecka Superliga [6/30]

8.10.2017, Stadion Toumba, Saloniki

PAOK [8] - Messiniakos [5] 1:1 (0:0)

 

73'- Turcan (0:1)

86'- Balafas - K (1:1)

 

MoM: Turcan (8)

Widownia: 20653

Odnośnik do komentarza

Dzięki :) Niestety, wszystko co dobre, kiedyś się skończy.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Wreszcie nadszedł dzień, na który wielu czekało z niecierpliwością i obawą. Wyjazdowy mecz przeciwko potężnemu Olympiakosowi miał zakończyć naszą dobrą passę; nikt nie wierzył, że zdołamy cokolwiek ugrać na stadionie Georgiosa Karaiskakisa. Ja sam w to powątpiewałem. Postronni obserwatorzy przyglądali się walce z zaciekawieniem, bo oto spotkały się dwie drużyny, które w bieżącym sezonie nie zaznały jeszcze goryczy porażki.

Mecz długo był bardzo wyrównany – nie pozwoliliśmy gospodarzom na wiele, sami kilkukrotnie groźnie atakując. Widowisko mogło się podobać, różnica klas nie była widoczna ani przez moment. Brakowało tylko jednego: bramek. Przełom nastąpił w 70. minucie, kiedy to drugą żółtą kartkę obejrzał Tijan Jaiteh. Szybko wykorzystaliśmy przewagę liczebną – Alexandru Iftime wpadł w pole karne Olympiakosu i bezczelnie przelobował Emilova.

Trener Savvas Kofidis postawił wszystko na jedną kartę. Gospodarze nie mieli nic do stracenia, więc ruszyli do przodu, nadziewając się na nasze kontry. Pierwszą wykończył Scotti, drugą (po wyśmienitym podaniu Sidibe) Mihai Turcan.

Tak, to prawda. Rozbiliśmy w Pireusie słynny Olympiakos aż 3:0! Czerwona kartka Jaiteha oczywiście nam pomogła, ale w niczym nie umniejszała naszego sukcesu.

 

Grecka Superliga [7/30]

22.10.2017, Stadion Georgios Karaiskakis, Pireus

Olympiakos [4] – Messiniakos [5] 0:3 (0:0)

 

75'- Iftime

81'- Scotti

83'- Turcan

 

MoM: Turcan (8)

Widownia: 21551

 

Bałem się, że historyczny triumf zawróci chłopakom w głowach i sprawi, iż zlekceważą kolejnego przeciwnika, którym była Kallithea. Wykrakałem...

Wystartowaliśmy zgodnie z planem – po świetnym zagraniu Semjonovsa, gola zdobył Iftime.

Niestety, z biegiem czasu rosła przewaga gości, co musiało zakończyć się wyrównaniem. „Niebiescy” dopięli swego jeszcze przed przerwą... Świetne podanie Jakuba Tosika wykorzystał Paul Giannou. Najgorsze miało dopiero nadejść. W 78. minucie Balis wszedł w obronę Messiniakosu jak w masło i z drobną pomocą debiutującego Jonesa pokonał Czaplińskiego.

Rzuciliśmy się do ataku, ale zamiast wyrównać, straciliśmy kolejną bramkę. Kropkę nad „i” postawił Giannou.

Katastrofa. Pierwsza porażka w sezonie, pierwsza przegrana od pół roku i pierwsza wpadka na własnym stadionie od dwóch lat. Szkoda, że akurat teraz.

 

Grecka Superliga [8/30]

25.10.2017, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [5] – Kallithea [13] 1:3 (1:1)

 

14'- Iftime (1:0)

31'- Giannou (1:1)

78'- Balis (1:2)

90'- Giannou (1:3)

 

MoM: Giannou (9)

 

Widownia: 5493

Odnośnik do komentarza

Ok, pobiliśmy już wielki Olympiakos, ale prawdziwym sprawdzianem miała być batalia z AEK Ateny. Drużyna Fernando Santosa nie tylko broniła mistrzowskiego tytułu, ale też zdominowała rozgrywki ligi greckiej, w ostatnich dziesięciu sezonach triumfując sześciokrotnie. Teraz "Dwugłowe Orły" również przewodziły stawce z imponującym bilansem - 7 zwycięstw, 1 porażka. Szczerze mówiąc, liczyłem na najniższy wymiar kary.

Początek meczu rzeczywiście należał do gospodarzy, a konkretnie do Luisa Chaveza. Młodzieżowy reprezentant Hiszpanii dwukrotnie znalazł drogę do naszej bramki. Najpierw wykorzystał dobre podanie Paco Sancheza; chwilę później uderzył bez namysłu ze skraju szesnastki.

Wszystko wskazywało na to, że lider tabeli zmiecie nas z powierzchni ziemi, a my poniesiemy drugą z rzędu bolesną porażkę. I gdy myślałem sobie, że 0:2 byłoby całkiem dobrym wynikiem końcowym... tuż przed przerwą padł gol kontaktowy. Kostakis kopnął piłkę mocno (sam nie wiem czy chciał strzelać, czy podać Turcanowi), a Daniel Maa Boumsong pokonał własnego bramkarza.

Gol "do szatni" najwyraźniej wyzwolił u moich podopiecznych dodatkowe pokłady energii, bo w drugiej odsłonie wyglądali zdecydowanie lepiej. Szybsi, dokładniejsi, bardziej zdecydowani - wreszcie doprowadzili do wyrównania. Moniakis posłał z lewej strony kapitalną centrę w pole karne, a Francis Ali uderzeniem głową zmusił Simovica do kapitulacji. Uwierzyłem, że jesteśmy w stanie zadać jeszcze jeden, decydujący cios, ale pod koniec spotkania Aleksejs Semjonovs otrzymał drugą żółtą kartkę, więc musieliśmy skupić się na bronieniu wyniku. Obrona była skuteczna, bo zawodnicy AEK nie zdołali wykorzystać kilku minut przewagi liczebnej i po raz drugi w sezonie stracili punkty.

 

Grecka Superliga [9/30]

29.10.2017, Stadion OAKA Spyros Louis, Ateny

AEK [1] - Messiniakos [5] 2:2 (2:1)

 

19'- Chavez (1:0)

23'- Chavez (2:0)

43'- Maa Boumsong - S (2:1)

70'- Ali (2:2)

 

MoM: Chavez (9)

Widownia: 36248

 

Jako pierwszoligowcy, rozgrywki Pucharu Grecji zaczynaliśmy od czwartej rundy. Trafiliśmy na Vyzas - teoretycznie łatwy przeciwnik, ale w poprzedniej rundzie żółto-czarni pokonali drugoligową Kerkyrę 1:0. Na boisko desygnowałem wielu rezerwowych, w tym debiutantów: Nowaka, Gegica, Triantafyllou, Mabuyę.

Wszelkie obawy szybko rozwiał Semjonovs, który uderzeniem z niewielkiej odległości nie dał szans bramkarzowi gości. Na 2:0 podwyższył Mihai Turcan - reprezentant Mołdawii wykorzystał błąd Pechlivanidisa.

Kolejne gole strzeliliśmy po zmianie stron. Najpierw swoją pierwszą bramkę w barwach Messiniakosu zdobył Sidibe, a następnie Semjonovs przymierzył szczęśliwie z rzutu wolnego. Szczęśliwie, bo w obu przypadkach pomogły nam drobne rykoszety. Niestety, ostatni kwadrans graliśmy w "dziesięciu i pół" - Papazoglou nabawił się urazu, a ja wyczerpałem już limit zmian. Właśnie ten fakt pozwolił Giannoulisowi na zdobycie honorowego gola dla Vyzas. Nasz awans ani przez moment nie był jednak zagrożony.

 

Puchar Grecji [4. runda]

1.11.2017, Municipal Stadium of Megara, Megara

Vyzas [-] - Messiniakos [1 L] 1:4 (0:2)

 

8'- Semjonovs (0:1)

17'- Turcan (0:2)

63'- Sidibe (0:3)

72'- Semjonovs (0:4)

79'- Giannoulis (1:4)

 

MoM: Semjonovs (9)

Widownia: 2296

Odnośnik do komentarza

Do meczu z Panioniosem przystępowaliśmy poważnie osłabieni. Knudsen, Papazoglou i Semjonovs pauzowali za kartki, a Casagrande już od dłuższego czasu leczył kontuzję. Jakby tego było mało, w trakcie spotkania boisko przedwcześnie opuścili Urso i Sidibe. Biednemu zawsze wiatr w oczy... Na szczęście zmiennicy pokazali się z bardzo dobrej strony.

Wynik otworzył Salvatore Scotti, uderzając fantastycznie zza pola karnego. Ręce same składają się do oklasków, gdy człowiek widzi tak fenomenalne strzały. Na 2:0 podwyższył Ivaylo Petrov - bułgarski stoper w zamieszaniu podbramkowym zachował się niczym rasowy snajper. Przerwy nie spędziliśmy jednak w szczególnie dobrych humorach, ponieważ dostaliśmy od Panioniosu klasycznego gola "do szatni". Vrancic zgrał piłkę głową do Sanda, a Austriak nie zmarnował stuprocentowej sytuacji.

Ciężko było mi usiedzieć spokojnie na ławce; przy każdej groźniejszej akcji którejś z drużyn podrywałem się do góry i rwałem włosy z głowy lub ocierałem spocone czoło. Odetchnąłem dopiero gdy Mihai Turcan uderzył z rzutu wolnego, a piłka odbiła się od muru i wylądowała za plecami Dario Kresica. Gościom nie pozostało wiele czasu, by doprowadzić do remisu. Mało tego, oni nawet nie zmniejszyli rozmiarów swej porażki.

Odnieśliśmy niezwykle ważne zwycięstwo.

 

Grecka Superliga [10/30]

5.11.2017, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [6] - Panionios [5] 3:1 (2:1)

 

16'- Scotti (1:0)

27'- Petrov (2:0)

44'- Sand (2:1)

72'- Turcan (3:1)

 

MoM: Turcan (8)

Widownia: 5471

 

Starcia z Niki Volou obawiałem się nawet bardziej, bo teoretycznie słabsi przeciwnicy zawsze sprawiali nam najwięcej problemów. Tym razem było podobnie.

Gospodarze błyskawicznie objęli prowadzenie - piekielnie mocno z dystansu sieknął Grozdanovic. Nasza odpowiedź była jednak równie szybka. Moniakis dośrodkował z połowy boiska, a Iftime uciekł zaskoczonym obrońcom i spokojnie skierował piłkę do siatki. Serbski bramkarz miał pełne prawo wściekać się na swych kolegów z defensywy. O czym oni myśleli?

Poszliśmy za ciosem i kilka minut później zadaliśmy biało-niebieskim kolejny cios. Tym razem Iftime wykorzystał dobre zagranie Sousy Camposa, po czym na raty pokonał Maksica. Gdy w 62. minucie Arkadiusz Gołąb trafieniem samobójczym podwyższył na 3:1 sądziłem, że nic ze strony beniaminka nam już nie zagraża. Błąd! Zespół z Volos złapał z nami kontakt w samej końcówce - autorem gola był Papavasileiou. Niepotrzebna nerwówka, ale wszystko dobrze się skończyło. Dobrze dla Messiniakosu, rzecz jasna.

 

Grecka Superliga [11/30]

12.11.2017, Stadion Panthessaliko, Volos

Niki Volou [14] - Messiniakos [4] 2:3 (1:2)

 

4'- Grozdanovic (1:0)

8'- Iftime (1:1)

13'- Iftime (1:2)

62'- Gołąb - S (1:3)

83'- Papavasileiou (2:3)

 

MoM: Iftime (8)

Widownia: 6490

Odnośnik do komentarza

Rzeczywiście, utrzymanie nie powinno być problemem :) Ale poczekajmy, to jednak FM.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Iraklisowi nie wiodło się najlepiej. Klub z Salonik odniósł jak dotąd tylko dwa zwycięstwa i balansował na granicy spadku. Co oczywiście nie oznaczało, że tanio sprzedadzą skórę.

Podopieczni Sakisa Dedesa postawili na brutalność. Ich twarda gra spowodowała drobne urazy Iftime i Turcana, dlatego musiałem zmienić obu napastników jeszcze przed upływem kwadransa. Być może z tego wynikała nasza ofensywna indolencja; rzadko zapuszczaliśmy się pod bramkę gości, oni zresztą też woleli przeszkadzać, niż cokolwiek kreować. Wszystko zmierzało w stronę bezbramkowego remisu, dopiero Salvatore Scotti uratował sytuację i golem z 86. minuty uradował kibiców. Włoski pomocnik otrzymał podanie od Francisa Ali, po czym uderzył nie do obrony, z okolicy jedenastego metra.

Trzecia ligowa wygrana z rzędu stała się faktem, choć kosztowała nas sporo wysiłku.

 

Grecka Superliga [12/30]

26.11.2017, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [4] - Iraklis [13] 1:0 (0:0)

 

86'- Scotti

 

MoM: Scotti (8)

Widownia: 5451

 

Grudzień rozpoczynaliśmy wielkim meczem. Jechaliśmy do Aten, by stawić czoła słynnemu Panathinaikosowi. "Wszechateńscy" przechodzili drobny kryzys; w ostatnich latach często zawodzili swych fanów, zajmując miejsca poza podium, ale sezon 2015/16 zakończyli z tytułem mistrzowskim, więc o lekceważeniu nie mogło być mowy. To wciąż była wielka firma, pełna znakomitych piłkarzy i mierząca w najwyższe cele.

Bałem się, że atmosfera stadionu Apostolosa Nikolaidisa przytłoczy moich zawodników, jednak niepotrzebnie. Wszyscy wyglądali na zmotywowanych i pewnych siebie. No, PRAWIE wszyscy, ale nie uprzedzajmy faktów. Fanatycznych kibiców PAO uciszył Mihai Turcan - Alexandru Iftime przedarł się lewą flanką, a następnie dośrodkował wprost na głowę Mołdawianina. Kapitalne otwarcie! Trener Nikos Dabizas zareagował natychmiast, zdejmując Abrahama Pereza i wpuszczając Babę Guity. To był strzał w dziesiątkę... Reprezentant Hondurasu potrzebował krótkiej chwili, by doprowadzić do wyrównania. Przymierzył bezpośrednio z rzutu wolnego, a piłka otarła się jeszcze o mur i wylądowała w siatce. Rozochocony Guity szybko dał gospodarzom prowadzenie, strzelając płasko z dystansu. Wszystko wróciło do normy, kibice "Koniczynek" mogli odetchnąć.

Teraz to my musieliśmy odrabiać straty i dokonaliśmy tego jeszcze przed przerwą. Salvatore Scotti z łatwością odebrał piłkę Yukiemu Sasaki, po czym wpakował ją do siatki, wprawiając fanów Panathinaikosu w konsternację. Jednak to nie japoński defensywny pomocnik ośmieszył się tego dnia najbardziej. Na początku drugiej połowy Czapliński chciał wybić futbolówkę, ale zamiast tego podał ją Honduraninowi. Baba Guity nie namyślał się długo, tylko kropnął zza pola karnego, prosto do opuszczonej bramki. Nie spodziewałem się takiego babola w wykonaniu Piotra. Polaka uratował częściowo Scotti, którego gol zapewnił nam honorowy punkt. Salvatore wykorzystał precyzyjne podanie od Alexandru Iftime. Pod koniec spotkania stworzyliśmy jeszcze kilka świetnych akcji, lecz Thodoris Christodoulou bronił pewnie, szczęśliwie, a przede wszystkim skutecznie.

Remis z Panathinaikosem na wyjeździe? Niby fajnie, choć byliśmy lepsi i zasługiwaliśmy na więcej.

 

Grecka Superliga [13/30]

3.12.2017, Stadion Apostolos Nikolaidis, Ateny

Panathinaikos [6] - Messiniakos [4] 3:3 (2:2)

 

18'- Turcan (0:1)

24'- Guity (1:1)

29'- Guity (2:1)

38'- Scotti (2:2)

48'- Guity (3:2)

56'- Scotti (3:3)

 

MoM: Guity (9)

Widownia: 20787

Odnośnik do komentarza

Ekhu, ekhu...

- - - - - - - - - - -

Larisa nie sprawiała wrażenia szczególnie groźnego rywala. Ot, przeciętniak, którego spokojnie możemy puknąć. No chyba jednak nie do końca. Tzn. tak, goście faktycznie niczym nie zachwycili, a momentami byli przez nas zamykani w hokejowym zamku. Mieli za to jeden potężny atut: bramkarza. Serb Darko Ristic bronił dosłownie WSZYSTKO niczym w transie. W sumie skutecznie zatrzymał 9 celnych strzałów Messiniakosu. A że niewykorzystane sytuacje się mszczą... Siedem minut przed końcowym gwizdkiem Idemudia dośrodkował z rzutu rożnego, a Milner Gonzalez uderzeniem głową umieścił piłkę w siatce.

Koniec balu. Znów byliśmy stroną wyraźnie lepszą, by nie zdobyć choćby jednego punktu.

 

Grecka Superliga [14/30]

10.12.2017, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [4] - Larisa [10] 0:1 (0:0)

 

83'- Gonzalez

 

MoM: Ristic (8)

Widownia: 5443

 

Rundę jesienną kończyliśmy w Elliniko, gdzie zmierzyliśmy się z miejscowym Ethnikosem. Starcie dwóch drużyn o identycznym dorobku punktowym powinno być wyrównane, ale niestety nie było.

Gospodarze zmiażdżyli nas już w pierwszej połowie, kiedy to wbili nam trzy gole. Wynik otworzył Ivan Nikolov, po uprzednim ośmieszeniu Sebastiana Agache. Następnie przypomniał o sobie Giannis Papadopoulos. Środkowy pomocnik, który jeszcze w barwach Iraklisu strzelił nam 4 bramki (pamiętne 3:7 w Salonikach...) znów huknął potężnie zza pola karnego. Dzieła zniszczenia dopełnił Nikolov - asystę przy golu Bułgara zaliczył Papadopoulos.

Powiedziałbym, że zanotowaliśmy koszmarną wtopę, gdyby nie statystyki. Przy piłce utrzymywaliśmy się częściej, strzałów oddaliśmy więcej, a celnych tyle samo... Trzeba było pogodzić się z powolnym zjazdem w dół tabeli. Znakomity rok 2017 zamykamy dwiema porażkami.

 

Grecka Superliga [15/30]

17.12.2017, Stadion Elliniko, Elliniko

Ethnikos [5] - Messiniakos [4] 3:0 (3:0)

 

4'- Nikolov

21'- Papadopoulos

23'- Nikolov

 

MoM: Nikolov (9)

Widownia: 7638

 

Tabela na półmetku rozgrywek: http://imageshack.us/a/img196/7323/3q4.png

Odnośnik do komentarza

W rok 2018 chcieliśmy wejść jak najlepiej, dlatego do meczu z Atromitosem przystąpiliśmy wyjątkowo pobudzeni. Nie uchroniło nad to jednak od straty szybkiego gola - Yamil Cortes kropnął z blisko 30 metrów nie do obrony. Odpowiedzieliśmy błyskawicznie; konkretnie Mihai Turcan. Reprezentant Mołdawii udanie główkował po dośrodkowaniu Danilo Sousy Camposa. Później z bardzo dobrej strony pokazał się Francis Ali - Ghańczyk na przestrzeni pięciu minut zdobył dwa gole. Najpierw mocnym strzałem wykończył ładną akcję Scottiego; następnie uderzył płasko i precyzyjnie, podwyższając na 3:1. Zdawało się, że wszystko mamy pod kontrolą, ale w 60. minucie Stojkov strzelił bramkę kontaktową po dośrodkowaniu Valkucaka z rzutu rożnego, i znów było nerwowo. Przynajmniej do momentu, gdy Turcan przywrócił nam dwubramkowe prowadzenie, wykorzystując dobrą wrzutkę Francisa Ali. Ostatecznie zwyciężyliśmy po ciekawym, żywym meczu 4:2. Niestety, triumf okupiliśmy licznymi urazami: Casagrande złamał rękę, Papazoglou nabawił się kontuzji karku, a Sousa Campos rozciął sobie głowę.

 

Grecka Superliga [16/30]

7.01.2018, Municipal Stadium of Peristeri, Peristeri

Atromitos [13] - Messiniakos [5] 2:4 (1:3)

 

15'- Cortes (1:0)

17'- Turcan (1:1)

29'- Ali (1:2)

34'- Ali (1:3)

60'- Stojkov (2:3)

87'- Turcan (2:4)

 

MoM: Ali (9)

Widownia: 4769

 

W piątej rundzie Pucharu Grecji trafiliśmy na chyba najgorszego możliwego przeciwnika - AEK. Mimo to, wystartowaliśmy kapitalnie. Aleksejs Semjonovs dał nam prowadzenie uderzeniem z rzutu wolnego. Czyżby sensacja? Niekoniecznie, bo goście schodzili do szatni prowadząc 2:1. Najpierw Maa Boumsong, potem Panagiotis Kone wykorzystali niezdecydowanie obrony Messiniakosu. Krótko po przerwie klub z Aten potwierdził swą przewagę, dorzucając kolejne trafienie. Andrea Russotto przymierzył niesamowicie mocno i precyzyjnie, w samo okienko. Sądziłem, że jest już po herbacie. Moi podopieczni zwyczajnie nie zasługiwali na awans, byli stroną wyraźnie słabszą. Tymczasem w 71. minucie Sidibe podał świetnie do Radicsa, a Węgier zdobył kontaktowego gola. Wszystko było jeszcze możliwe! Nasze nadzieje rozwiał dopiero Santos, który w doliczonym czasie gry efektownym szczupakiem zamienił na bramkę dośrodkowanie Stevena Mnguni z rzutu rożnego.

Puchar Grecji nie dla nas. Trudno, nie zamierzałem rozpaczać. To liga była i jest naszym priorytetem.

 

Puchar Grecji [5. runda]

10.01.2017, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [1 L] - AEK [1 L] 2:4 (1:2)

 

20'- Semjonovs (1:0)

30'- Maa Boumsong (1:1)

39'- Kone (1:2)

47'- Russotto (1:3)

71'- Radics (2:3)

90'- Santos (2:4)

 

MoM: Semjonovs (8)

Widownia: 4961

Odnośnik do komentarza

Nareszcie! W 18. minucie meczu z Ergotelisem sędzia podyktował pierwszy od blisko ośmiu miesięcy rzut karny dla Messiniakosu. Vinha sfaulował Turcana, a jedenastkę pewnie wykorzystał Sebastian Agache. Nie był to koniec dobrych wieści - chwilę później Turcan podwyższył na 2:0 po pięknym podaniu Salvatore Scottiego. Wprawdzie kontaktowym golem natychmiast odpowiedział Karelis, jednak nasza riposta była równie szybka. Wyprowadziliśmy składną kontrę, piłka po uderzeniu Turcana odbiła się od Vinhy i wpadła pod nogi Scottiego. Włochowi nie pozostało nic innego, jak pokonać bezradnego Drinica.

Gdy na początku drugiej połowy Francis Ali fenomenalnym, podkręconym strzałem zdobył czwartego gola dla Messiniakosu, sądziłem, że zwycięstwo mamy w kieszeni. Myliłem się, bo od tego momentu to goście złapali wiatr w żagle i uzyskali miażdżącą przewagę. O ból głowy przyprawiali mnie zwłaszcza Goumas i Sidibe, którzy notorycznie tracili piłki, narażając nas na groźne kontrataki. Grecki pomocnik był bezlitośnie gaszony przez Gary'ego Sweeneya. Rozmiary porażki Ergotelisu zmniejszył idealnie wykonanym rzutem wolnym Konstantinou. W doliczonym czasie gry zrobiło się jeszcze goręcej - Agache strzelił bowiem samobója.

Gdy arbiter zagwizdał po raz ostatni, goście wyglądali na totalnie zdruzgotanych. Nie potrafili uwierzyć, że mimo znacznie lepszej postawy, przegrali z wyjątkowo niepewnym dziś beniaminkiem. Zawodnicy Ergotelisu oddali aż 24 strzały, w tym 13 celnych! My tylko 11, z czego 5 w światło bramki.

 

Grecka Superliga [17/30]

14.01.2018, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [5] - Ergotelis [12] 4:3 (3:1)

 

18'- Agache - K (1:0)

26'- Turcan (2:0)

28'- Karelis (2:1)

32'- Scotti (3:1)

53'- Ali (4:1)

69'- Konstantinou (4:2)

90'- Agache - S (4:3)

 

MoM: Scotti (8)

Widownia: 5398

 

Nieoczekiwany (ale też niekwestionowany) lider, jakim była Veroia, tydzień wcześniej poniósł pierwszą porażkę w sezonie. Niestety, to wcale nie oznaczało trwałego spadku formy...

Zaczęliśmy wspaniale - kontrę wykończył na raty Alexandru Iftime. Miłe złego początki. Pomiędzy 37., a 45. minutą gospodarze wbili nam... cztery gole. Po przerwie samobója dorzucił Petrov i totalny blamaż stał się faktem.

Czy coś nas usprawiedliwiało? Cóż, na Puchar Narodów Afryki właśnie wyruszyli Sidibe, Ali oraz Mabuya. Poza tym, środek obrony był wybitnie eksperymentalny - kontuzjowanego Papazoglou i wykartkowanego Agache zastąpił duet Jones - Petrov. W najmocniejszym składzie pewnie też byśmy przegrali, ale raczej nie aż tak wysoko.

 

Grecka Superliga [18/30]

21.01.2018, Municipal Stadium of Veroia, Veroia

Veroia [1] - Messiniakos [4] 5:1 (4:1)

 

16'- Iftime (0:1)

37'- Papadopoulos (1:1)

39'- Borysiuk (2:1)

42'- Papadopoulos (3:1)

45'- Kone (4:1)

88'- Petrov - S (5:1)

 

MoM: Papadopoulos (9)

Widownia: 4824

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...