Skocz do zawartości

Piłka po grecku


Flat Eric

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie się obawiam, że prezesowi mogą wkrótce puścić nerwy, bo tracimy tych bramek stanowczo zbyt wiele. I nawet Knudsen specjalnie nie pomaga...

A co do fazy grupowej - też uwierzyłem, że możemy awansować, ale ja już niestety znam grupowych przeciwników :D

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Wbiłem się w najlepszy garnitur i odbyłem daleką podróż, by wraz z prezesem Nikolopoulosem reprezentować Messiniakos podczas losowania grup Ligi Europejskiej. Nyon nie był dla nas szczęśliwym miejscem. Trafiliśmy na bardzo trudnych, ale też medialnych przeciwników: Marsylię, Napoli, Borussię Dortmund i NAC Breda. Z Włochami i Holendrami mieliśmy zagrać u siebie, z Francuzami i Niemcami zmierzymy się na ich terenie. Awans raczej nie wchodził w rachubę, chociaż dopóki piłka w grze...

 

Ciężko myśleć o europejskich sukcesach, gdy w lidze krajowej dostaje się regularne baty. Spotkanie z PAOKiem wyglądało podobnie jak dwa poprzednie mecze ligowe. ANI RAZU nie zagroziliśmy bramce gości, za to oni wypunktowali nas trzykrotnie. Pierwsze dwa gole były dziełem Alexandru Gheorghe - najpierw Rumun przyjął dalekie podanie od własnego bramkarza i spokojnie skierował piłkę do siatki, a następnie wykorzystał koszmarny błąd Czaplińskiego, który stracił futbolówkę poza polem karnym. Kropkę nad "i" postawił Sallauka - Macedończyk dobrze główkował po centrze Labropoulosa z rzutu rożnego. Kompromitacja.

 

Grecka Superliga [6/30]

7.10.2018, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [11] - PAOK [8] 0:3 (0:2)

 

22'- Gheorghe

44'- Gheorghe

87'- Sallauka

 

MoM: Gheorghe (9)

Widownia: 5305

 

Do Veroi jechałem jak po wyrok. Pytanie nie brzmiało: "czy przegramy?", a "ile przegramy?".

Z tym większym zaskoczeniem przyjąłem wydarzenie z czwartej minuty, kiedy to Eduardo Garcia uderzył nieoczekiwanie, piekielnie mocno z odległości 30 metrów. Co za gol! Trudno o ładniejsze, bardziej efektowne trafienie. Czy zasługiwaliśmy, by prowadzić? Cóż, mecz był wyrównany, a biorąc pod uwagę nasze ostatnie popisy, to już dużo. Niestety, gospodarze wyrównali jeszcze przed przerwą - sprytnie wykonany rzut wolny umożliwił Giorgosowi Georgiou pokonanie Piotra Czaplińskiego.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Kibice wciąż byli świadkami zaciętej batalii i nikt nie mógł przewidzieć, na czyją korzyść przechyli się szala zwycięstwa. W 71. minucie wszystko wskazywało na Veroię, bo Triantafyllou skosił w polu karnym Georgiou, a do wykonania jedenastki podszedł Jorge Antonio Aguero. Już powoli godziłem się z porażką, ale Czapliński wybronił uderzenie Paragwajczyka! Chwilę później otrzymaliśmy dowód, że "niewykorzystane sytuacje lubią się mścić". Garcia z łatwością odebrał piłkę Adamowi Mojcie, po czym uderzył w swoim stylu - płasko, zza pola karnego. Dzięki dwóm bramkom Ekwadorczyka mogliśmy trochę odetchnąć.

 

Grecka Superliga [7/30]

10.10.2018, Municipal Stadium of Veroia, Veroia

Veroia [5] - Messiniakos [12] 1:2 (1:1)

 

4'- Garcia (0:1)

35'- Georgiou (1:1)

79'- Garcia (1:2)

 

MoM: Garcia (9)

Widownia: 4836

Odnośnik do komentarza

Dobiegła końca rozbudowa stadionu. Teraz liczył on prawie 7000 miejsc, więc na mecz ósmej kolejki przybyła rekordowa liczba kibiców.

Wygrana z Veroią sprawiła, że uwierzyłem w możliwość powrotu do wysokiej formy. Początek spotkania przeciwko Atromitosowi mocno nadwyrężył mą świeżo odnalezioną wiarę.

Goście wystartowali lepiej, byli bardziej dokładni i zdecydowani, aż wreszcie zdobyli gola. Semjonovs sfaulował Valkucaka, a jedenastkę pewnie wykorzystał Matsoukas. Łotewski pomocnik powinien głęboko zastanowić się nad swoją postawą, bo ostatnio strasznie zawodził. Ateńczycy poszli za ciosem i cztery minuty później prowadzili już 2:0. Na listę strzelców ponownie wpisał się Matsoukas, który celnie główkował po dośrodkowaniu Stojkova. Całe szczęście, że jeszcze przed przerwą złapaliśmy kontakt – wszystko za sprawą Czaplińskiego i Iftime. Polak wykopał piłkę tak mocno i precyzyjnie, że Rumun znalazł się sam na sam z bramkarzem gości i bez problemu go pokonał. Początek drugiej połowy przyniósł gola wyrównującego. Eduardo Garcia potrzebował raptem 30 sekund, by doprowadzić do remisu. Mecz zaczynał się od nowa.

Zawodnicy Atromitosu mieli podcięte skrzydła; my właśnie je dostaliśmy. W 82. minucie stanęliśmy przed najlepszą możliwą szansą – rzutem karnym. Urso został sfaulowany przez Yamila Cortesa, a piłkę na jedenastym metrze ustawił Sebastian Agache. Rumuński stoper zaimponował spokojem i pierwszy raz tego dnia mogliśmy cieszyć się z prowadzenia. Gwóźdź do trumny gości wbił Alexandru Iftime, na raty pokonując Ouzounidisa. Był to jubileuszowy, setny gol Rumuna w barwach Messiniakosu. Trudno o lepsze uczczenie rozbudowy stadionu.

 

Grecka Superliga [8/30]

21.10.2018, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [9] - Atromitos [13] 4:2 (1:2)

 

21'- Matsoukas - K (0:1)

25'- Matsoukas (0:2)

40'- Iftime (1:2)

46'- Garcia (2:2)

82'- Agache - K (3:2)

84'- Iftime (4:2)

 

MoM: Matsoukas (9)

Widownia: 6760

 

Rekord frekwencji został pobity cztery dni później. Nic dziwnego – do Kalamaty przyjechało słynne Napoli. Włoski klub miał w składzie kilka prawdziwych gwiazd, takich jak Marek Hamsik, Ivan Rakitic, czy Martial Yao. Jeszcze nigdy nie mierzyliśmy się z drużyną tego pokroju.

Niespodzianki nie było, goście szybko wyszli na prowadzenie. Hamsik dośrodkował z rzutu wolnego wprost na głowę Davide Di Gennaro, a wychowanek Milanu zrobił co do niego należało. W 39. minucie sytuacja była już bardzo ciężka – Rakitic łatwo odebrał piłkę Sidibe, po czym znakomitym podaniem uruchomił Juliana Pannacha. Reprezentant Niemiec nie zwykł marnować podobnych okazji, Czapliński był bez szans.

Nadzieje fanów Messiniakosu odżyły tuż przed przerwą. Sidibe wykorzystał świetne zagranie Turcana i pewnym uderzeniem umieścił futbolówkę w siatce. Naprawdę nie graliśmy źle, różnica klas nie była aż tak widoczna, jak można się było spodziewać. Jasne, Włosi przewyższali nas pod każdym względem, ale my też mieliśmy swoje okazje (między innymi nieuznany gol Iftime). Niestety, w 60. minucie straciliśmy trzecią bramkę. Pannach z łatwością minął Vangelisa Triantafyllou, po czym huknął potężnie ze skraju szesnastki. Koniec emocji? Wcale nie! Moi podopieczni nie zamierzali poddać się bez walki i znów zdobyli kontaktowego gola. Świetny kontratak wykończył rezerwowy Kostakis. Nie wiem co było ładniejsze – natychmiastowe, dalekie podanie Iftime, czy zabójczo precyzyjne uderzenie Greka. Do końca meczu pozostało jeszcze kilka minut. Szarpaliśmy, gryźliśmy trawę, ale ostatecznie polegliśmy. Szkoda, chociaż wynik 2:3 z Napoli wstydu nie przynosi. Pogratulowałem chłopakom dzielnej postawy. W końcu jesteśmy tutaj, by zdobywać doświadczenie.

 

Liga Europejska - Grupa G [1/4]

25.10.2018, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [-] - Napoli [-] 2:3 (1:2)

 

15'- Di Gennaro (0:1)

39'- Pannach (0:2)

44'- Sidibe (1:2)

60'- Pannach (1:3)

81'- Kostakis (2:3)

 

MoM: Pannach (8)

Widownia: 6925

 

Wynik drugiego meczu: Dortmund - Marsylia 1:0 (Ivkovic).

Odnośnik do komentarza

No dobra panowie (oraz panie, jeśli jakieś tu zaglądają ;)), czas na małą przerwę. Jutro wybywam w Bory Tucholskie, z dala od internetu i FMa. Nie wiem dokładnie kiedy wrócę, ale najpóźniej (chyba) w przyszły piątek. Zdążę zatęsknić za Messiniakosem, więc o kontynuowanie kariery jestem spokojny :) Do przeczytania!

Odnośnik do komentarza

Rywalizację o Puchar Grecji rozpoczynaliśmy od starcia z drugoligowym Chaidari. Gra na trzech frontach sprawiła, że wolałem wystawić skład mocno rezerwowy. W pierwszej jedenastce znalazło się miejsce dla m.in. Sosica, Vlachosa, Ferreiry i Fabio.

Może dlatego mecz nie należał do szczególnie porywających. Obie strony nie podejmowały ryzyka, atakowały rzadko i apatycznie. Kibice gola obejrzeli dopiero w 73. minucie, gdy Francis Ali przymierzył mocno zza pola karnego, a piłkę podbił po drodze Takas, dezorientując bramkarza gospodarzy. Wydawało się, że spokojnie dowieziemy korzystny rezultat do końca, ale w 88. minucie Vlachos sprokurował rzut karny, do którego wykonania podszedł Giannis Triantafyllou. Na szczęście defensywny pomocnik Chaidari fatalnie przestrzelił, dzięki czemu uniknęliśmy męczącej dogrywki.

 

Puchar Grecji - 4. runda

31.10.2018, Municipal Athletic Center of Dasos Chaidariou, Chaidari

Chaidari [2 L] - Messiniakos [1 L] 0:1 (0:0)

 

73'- Ali

 

MoM: Moniakis (8)

Widownia: 1379

 

Cztery dni później, już w ramach rozgrywek ligowych, podejmowaliśmy Ethnikos. O żadnym odpuszczaniu nie mogło być mowy, do wyjściowego składu powróciły nasze największe gwiazdy. Różnicę zauważyłby nawet piłkarski laik - drużyna wyglądała znacznie lepiej, przynajmniej w ofensywie. Niestety, świetne zawody rozgrywał również bramkarz gości, Dragan Jankovic. Sposób na Serba znalazł dopiero rezerwowy, Giorgos Kostakis. 24-latek krótko po wejściu na murawę otrzymał wyśmienite podanie od Turcana, minął Jankovica i silnym strzałem z ostrego kąta skierował piłkę do siatki. Podopieczni Nikosa Goulisa nie zdążyli odpowiedzieć, a to oznaczało, że odnieśliśmy trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu.

 

Grecka Superliga [9/30]

4.11.2018, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [7] - Ethnikos [10] 1:0 (0:0)

 

78'- Kostakis

 

MoM: Jankovic (8)

Widownia: 6853

Odnośnik do komentarza

Również witam po krótkiej przerwie :)

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

W drugiej kolejce Ligi Europejskiej pauzowaliśmy. Pozostałe drużyny nie próżnowały – Napoli pokonało Borussię 2:1 (2 x Ivan Rakitic / Andreas Muller); Marsylia w takim samym stosunku ograła Bredę (John Gustafsson, Edu Valle / Tim Zandvoort).

 

Nas czekały dwa trudne ligowe mecze wyjazdowe. Olympiakos Volou poniósł cztery porażki z rzędu, więc spodziewałem się trudnej przeprawy – teoretycznie słabsi rywale nigdy nam specjalnie nie leżeli. I miałem rację... ale po kolei. W drużynie gospodarzy występowało moich dwóch byłych podopiecznych: Kostas Karagiannis oraz Andreas Tatos. I właśnie ten drugi zaliczył asystę przy golu Kolokoudiasa z 12. minuty. Albańczyk dośrodkował, a Cypryjczyk uderzeniem głową zaskoczył Czaplińskiego. Prowadzenie beniaminka było niestety w pełni zasłużone. Pierwszą połowę przespaliśmy, człapiąc po boisku i nie stwarzając prawie żadnych groźnych akcji. Po przerwie wielkiej poprawy nie zauważyłem, jednak zdołaliśmy doprowadzić do wyrównania. Eduardo Garcia zdecydował się na strzał w swoim stylu, czyli płaski i niezwykle precyzyjny, z dużej odległości. Nasza radość trwała bardzo krótko. Chwilę później Ilia podał znakomicie do Kolokoudiasa, a ten potwierdził swą wysoką formę kolejnym trafieniem.

Porażka ze słabeuszem zawsze boli, zwłaszcza jeśli kilka dni później trzeba zmierzyć się z liderem i obrońcą tytułu...

 

Grecka Superliga [10/30]

7.11.2018, Municipal Stadium of Volos, Volos

Olympiakos Volou [12] - Messiniakos [6] 2:1 (1:0)

 

12'- Kolokoudias (1:0)

63'- Garcia (1:1)

65'- Kolokoudias (2:1)

 

MoM: Kolokoudias (8)

Widownia: 4479

 

AEK pewnie kroczył po trzecie z rzędu mistrzostwo Grecji. Dwugłowe Orły wygrały 8 z 9 meczów ligowych, raz zremisowały. Bilans bramkowy stołecznego klubu (22:1) też robił wrażenie. Wiedziałem, że szans na pokonanie gospodarzy nie mamy praktycznie żadnych, ale trzeba było odbębnić to spotkanie, tracąc możliwie najmniej goli.

Wynik otwarty został szybko, bo już w 2. minucie. Lagadinos kopnął mocno zza pola karnego, a piłka odbiła się od Knudsena i wpadła do siatki. Niedługo potem koszmarny błąd popełnił Piotr Czapliński. Polak wybiegł aż pod linię boczną, by wybić futbolówkę jak najdalej od własnej bramki. Piłka spadła jednak pod nogi Tomovica – Serb nie zważał, że stoi na 50-tym metrze; po prostu przymierzył perfekcyjnie, uprzedzając powracającego na swoje stanowisko Czaplińskiego...

Co ciekawe, prezentowaliśmy się znacznie lepiej niż w starciu z Olympiakosem Volou. Byliśmy stroną częściej utrzymującą się przy piłce (!), oddaliśmy kilka groźnych strzałów. Mimo to, Marko Simovic przedłużył znakomitą passę bez straty gola do 451 minut. W samej końcówce dobił nas Robert Mak, który sfinalizował efektowną kontrę ateńczyków.

 

Grecka Superliga [11/30]

11.11.2018, Stadion OAKA Spyros Louis, Ateny

AEK [1] - Messiniakos [8] 3:0 (2:0)

 

2'- Lagadinos

14'- Tomovic

90'- Mak

 

MoM: Simovic (8)

Widownia: 37448

Odnośnik do komentarza

Ilysiakos wydawał się przeciwnikiem idealnym do przełamania złej passy. Ekipa z Zografou wyraźnie nie potrafiła grać na wyjazdach - dotąd zdobyła na obcym terenie jeden punkt w pięciu podejściach.

Początek potwierdzał te statystyki. Zepchnęliśmy żółto-czarnych do głębokiej defensywy i szybko zdobyliśmy dwa gole. Oba autorstwa Eduardo Garcii, oba (co dla Ekwadorczyka nietypowe) mało efektowne. Pierwsza bramka padła po rykoszecie, drugą Garcia strzelił z najbliższej odległości (piłka trafiła do Latynosa... dzięki rykoszetowi). Tak czy siak, wszystko przebiegało zgodnie z zaplanowanym przeze mnie scenariuszem. Jednak nie od dziś wiadomo, że przerwa zmienia ludzi... Już pierwsze minuty drugiej połowy pokazały, że goście tanio skóry nie sprzedadzą. Kontaktowego gola zdobył Jose Manuel Millan, który świetną formą sprawiał, że żałowałem jego odejścia. Peruwiańczyk przymierzył idealnie zza pola karnego. To trafienie obudziło graczy Ilysiakosu, a nas sparaliżowało. Przyjezdni naciskali non stop, niczym my w pierwszej odsłonie. Obiektywnie rzecz ujmując, zasługiwali na remis, ale zabrakło im szczęścia i precyzji. Pokonaliśmy przedostatnią drużynę ligi, choć była to istna droga przez mękę.

 

Grecka Superliga [12/30]

25.11.2018, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [9] - Ilysiakos [15] 2:1 (2:0)

 

7'- Garcia (1:0)

12'- Garcia (2:0)

48'- Millan (2:1)

 

MoM: Garcia (9)

Widownia: 6793

 

Wszyscy zapominali o lidze, gdy rozgrywki wznawiały europejskie puchary. Emocje były wtedy naprawdę ogromne, choć nikt normalny nie dawał nam szans w wyjazdowej konfrontacji z Borussią Dortmund. Podopieczni Geralda Vanenburga cztery dni wcześniej rozgromili Bayern 4:0, nas mogli zmiażdżyć jeszcze bardziej.

Moich podopiecznych chyba przeraził doping ponad 60 tysięcy miejscowych kibiców, bo w pierwszej połowie dali się totalnie zdominować. Wynik otworzył Deniz Naki, który wykorzystał centrę Mohammeda z rzutu rożnego. Ten sam zawodnik podwyższył na 2:0 w 31. minucie, znów uderzając głową. Tym razem świetną szarżę, zakończoną precyzyjnym dośrodkowaniem przeprowadził Nicolas Leiva. Chwilę później mogło być 3:0, ponieważ Semjonovs dopuścił się faulu na Leivie w obrębie szesnastki. Do wykonania rzutu karnego podszedł Winston Reid, ale Czapliński wyczuł intencje stopera BVB i skutecznie interweniował. Parady Polaka były zresztą jedną z głównych ozdób tego meczu.

Po zmianie stron zagraliśmy trochę odważniej, jednak nie wiele mogliśmy zrobić przy tak mocnym i dobrze usposobionym rywalu. Przegraliśmy 0:2, co było zupełnie przyzwoitym wynikiem. Jeżeli marzyliśmy o awansie (a gdzieś w środku każdy o tym marzył), musieliśmy wygrać pozostałe dwa spotkania.

 

Liga Europejska - grupa G [2/4]

29.11.2018, Signal Iduna Park, Dortmund

Dortmund [2] - Messiniakos [4] 2:0 (2:0)

 

18'- Naki

31'- Naki

 

MoM: Czapliński (9)

Widownia: 64994

 

Tymczasem Napoli rozbiło na wyjeździe Bredę aż 5:1 (2 x Davide Di Gennaro, 2 x Julian Pannach, Marek Hamsik - Eduardo Gomez) i jako pierwsze zapewniło sobie awans z grupy G.

Odnośnik do komentarza

Sztab szkoleniowy Messiniakosu zasiliło dwóch znanych przed laty piłkarzy: Mariusz Lewandowski (39 lat) oraz Loukas Vyntra (37 lat). Obaj mogli mi pomóc już w meczu z rewelacją rundy jesiennej, Kallitheą.

Nietrudno było zauważyć, że nasi napastnicy straszliwie zawodzili; bramki strzelał w zasadzie tylko ofensywny pomocnik, Garcia. Dlatego desygnowałem do gry wiecznie rezerwowego Mabuyę, co przyniosło pożądany efekt. Reprezentant RPA szybko wpisał się na listę strzelców, wygrywając przebitkę ze Stojanovicem i spokojnie pokonując Bantisa. Z czasem goście zaczęli dochodzić do głosu; zdecydowanie dłużej utrzymywali się przy piłce, choć niewiele z tego wynikało. Przynajmniej do 84. minuty, kiedy to Triantafyllou zanotował pechowego samobója.

Szkoda straty punktów, ale jeszcze bardziej szkoda kontuzji Knudsena. Wprawdzie stłuczenie goleni do długotrwałych urazów się nie zalicza, jednak oznaczało absencję Duńczyka w pucharowej potyczce z Bredą.

 

Grecka Superliga [13/30]

2.12.2018, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [8] - Kallithea [4] 1:1 (1:0)

 

25'- Mabuya (1:0)

84'- Triantafyllou - S (1:1)

 

MoM: Papazoglou (8)

Widownia: 6834

 

NAC Breda uchodziła za najsłabszego rywala w grupie Ligi Europejskiej, co wcale nie oznaczało, że był to łatwy przeciwnik. Klub z Brabancji zajmował sensacyjne pierwsze miejsce w tabeli holenderskiej ekstraklasy, a w składzie miał tak uznane nazwiska jak Kenneth Vermeer, Ragnar Klavan, Anderson Cueto czy wypożyczony z Bayernu Michał Janota.

Początek meczu mógł się podobać kibicom Messiniakosu. Graliśmy szybko, składnie i ofensywnie, co zaowocowało dwiema bramkami. Wynik otworzył w 22. minucie niezawodny Eduardo Garcia - ekwadorski pomocnik otrzymał znakomite podanie od Iftime i eleganckim, płaskim strzałem pokonał Vermeera. Chwilę później rzut karny za faul Nandora Vasko na Francisie Ali wykorzystał Semjonovs. 2:0 i wyraźna przewaga... Co złego może się stać? Można np., nie wiem... roztrwonić dwubramkowe prowadzenie jeszcze przed przerwą. Kontaktowe trafienie było zasługą młodego Zandvoorta, który uderzył bardzo mocno z naprawdę ostrego kąta. Holendrzy poszli z ciosem - wyrównał Janota, dobijając strzał Vasko.

Ależ frajerstwo - psioczyli kibice; ja zresztą też. Dopiero kwadrans przed końcem spotkania powróciliśmy na prowadzenie, głównie za sprawą Vermeera i Terrona. Bramkarz podał do obrońcy tak słabo, że Iftime przechwycił piłkę, po czym bez problemu skierował ją do siatki. Niestety, ostatnie minuty były bardzo nerwowe, bo kontuzji nabawił się Vlachos, a ja dokonałem już kompletu zmian. Ulżyło mi dopiero w siódmej (!) minucie doliczonego czasu gry. Goście wykonywali rzut rożny, pod nasze pole karne przybiegł nawet bramkarz Bredy. Centrę zawodnika NAC wyłapał jednak Czapliński i natychmiast podał do Iftime. Rumun nie mógł spudłować, wszak Vermeer opuścił własną bramkę. Alexandru zdobył jednego z najłatwiejszych goli w karierze, pieczętując nasze pierwsze zwycięstwo w fazie grupowej LE. By awansować, "wystarczyło" teraz zgarnąć komplet punktów w Marsylii. Będziemy musieli sobie jednak radzić bez Sousy Camposa (pęknięta kość przedramienia).

 

Liga Europejska - Grupa G [3/4]

6.12.2018, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [4] - NAC Breda [5] 4:2 (2:2)

 

22'- Garcia (1:0)

24'- Semjonovs - K (2:0)

32'- Zandvoort (2:1)

37'- Janota (2:2)

76'- Iftime (3:2)

90'- Iftime (4:2)

 

MoM: Iftime (9)

Widownia: 6925

 

W drugim meczu Napoli zremisowało z Marsylią 1:1 (Julian Pannach / Edu Valle).

Odnośnik do komentarza

Do spotkania z Aigaleo podeszliśmy osłabieni brakiem prawych obrońców - zarówno Knudsen, jak i Vlachos leczyli kontuzje. Musiałem wystawić nominalnie lewego Nowaka, ale Polak akurat nie zawiódł.

Lepiej wystartowali gospodarze, których na prowadzenie wyprowadził strzałem z dystansu Karatzas. Wyrównaliśmy szybko za sprawą Alexandru Ifitme - Rumun świetnie wyprzedził obrońców i płaskim uderzeniem ze skraju szesnastki pokonał Eneę Koliqi. Iftime niedługo potem zdobył drugiego gola: otrzymał sprytne podanie od Francisa Ali, po czym strzelił niemal identycznie jak kilkanaście minut wcześniej. Zrywy rumuńskiego snajpera nie dały nam zwycięstwa, bo krótko po przerwie wyrównał Darko Kardos i mecz zakończył się podziałem punktów. Z naszej perspektywy bardzo szczęśliwym podziałem punktów... Wyglądaliśmy dramatycznie słabo, zwłaszcza po zmianie stron.

Grono kontuzjowanych powiększył Giorgos Kostakis. Ofensywny pomocnik złamał szczękę i czekał go miesiąc odpoczynku.

 

Grecka Superliga [14/30]

9.12.2018, Stadion Stavros Mavrothalassitis, Aigaleo

Aigaleo [9] - Messiniakos [7] 2:2 (1:2)

 

6'- Karatzas (1:0)

12'- Iftime (1:1)

28'- Iftime (1:2)

55'- Kardos (2:2)

 

MoM: Iftime (8)

Widownia: 5118

 

Jeżeli marzyliśmy o pierwszej czwórce, musieliśmy pokonywać rywali pokroju Panathinaikosu, zwłaszcza na własnym terenie. Wszechateńscy niczego wielkiego nie zaprezentowali, ale do szatni schodzili w lepszych humorach. Wszystko za sprawą gola Panagiotisa Christodoulou. 26-letni napastnik nie mógł spudłować po dokładnym zagraniu Alexandru Popovici. Tak czy inaczej, potyczka należała do wyrównanych, dlatego tym bardziej rozzłościło mnie koszmarne otwarcie drugiej połowy. Fatalny błąd popełnił Piotr Czapliński - Polak stracił piłkę poza własnym polem karnym, umożliwiając Christodoulou zdobycie drugiej bramki.

Nie wierzyłem, że zdołamy odrobić straty, choć kontaktowy gol Turcana dał mi niewielką nadzieję. Mołdawianin wykończył kontrę zainicjowaną przez Goumasa i wreszcie przełamał wielogodzinną niemoc strzelecką.

Niestety, był to jedyny pozytywny aspekt meczu. Przegraliśmy z Panathinaikosem i powoli mogliśmy żegnać się z miejscem dającym prawo gry w Europie. Chyba należało się skupić na Pucharze Grecji...

 

Grecka Superliga [15/30]

16.12.2018, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [8] - Panathinaikos [4] 1:2 (0:1)

 

33'- Christodoulou (0:1)

46'- Christodoulou (0:2)

64'- Turcan (1:2)

 

MoM: Christodoulou (8)

Widownia: 6923

 

Tabela na półmetku rozgrywek: http://i.imgur.com/hN1UF3w.png

Odnośnik do komentarza

Aby wywalczyć awans do fazy pucharowej Ligi Europejskiej musieliśmy liczyć na cud, czyli zwycięstwo w Marsylii. Nasze szanse oceniałem na 5%, w końcu do tej pory szczęście nam sprzyjało.

Skąpane w deszczu Stade Velodrome robiło wrażenie; od razu przypomniałem sobie Mistrzostwa Świata '98 i liczne mecze klubowe, które oglądałem w telewizji. Teraz sam przybyłem na ten imponujący obiekt, by utrzeć nosa ekipie z południa Francji. Nazwiska takie jak Remy Riou (najlepszy bramkarz Europy 2017), Stavros Drosos czy Edu Valle budziły szacunek i zwiastowały arcytrudną przeprawę.

W pierwszej połowie gospodarze nie potwierdzili swojego potencjału; prezentowali się tak słabo, że do szatni schodzili przegrywając 0:1 po golu niezawodnego Alexandru Iftime. Czyżby miał się zdarzyć kolejny cud? Niestety, nic takiego nie miało miejsca. Podrażnieni Francuzi potrzebowali zaledwie 13 minut drugiej połowy, by wbić nam cztery gole, jednocześnie wybijając z głowy mrzonki o awansie. Potem dorzucili jeszcze dwa trafienia, a przygodę Messiniakosu z Europą zakończyła bramka Iftime na 2:6.

Niezłe baty, nie ma co. Ligę Europejską żegnaliśmy jednak z podniesionymi głowami - faza grupowa w debiutanckim sezonie to całkiem dobry wynik. Teraz mogliśmy skupić się na Pucharze Grecji i poprawie sytuacji w ligowej tabeli.

 

Liga Europejska - Grupa G [4/4]

20.12.2018, Stade Velodrome, Marsylia

Olympique Marsylia [3] - Messiniakos [4] 6:2 (0:1)

 

25'- Iftime (0:1)

50'- Andre (1:1)

54'- Edu Valle (2:1)

56'- Goldstein (3:1)

58'- Edu Valle (4:1)

81'- Goldstein (5:1)

89'- Grandin (6:1)

90'- Iftime (6:2)

 

MoM: Edu Valle (9)

Widownia: 49104

 

Tabela końcowa grupy G - http://i.imgur.com/tWhLHw3.png

 

Rok 2018 kończyliśmy meczem przeciwko zawsze niewygodnemu Ksanthi. Wynik szybko otworzył Alexandru Iftime, który wykorzystał fatalny błąd Velimirovica - Czarnogórzec stracił piłkę przed własnym polem karnym w jeszcze głupszy sposób, niż Czapliński jakiś czas temu. Podopieczni Angelosa Charisteasa nie zrazili się początkowym niepowodzeniem i niedługo potem doprowadzili do wyrównania. Konkretnie uczynił to Christos Aravidis - doświadczony napastnik uderzył ze skraju szesnastki bez przyjęcia, po podaniu Michalisa Pavlisa. Rozochocony Aravidis poszedł za ciosem i jeszcze przed przerwą dał swojej drużynie prowadzenie. Tym razem przymierzył z dystansu w samo okienko. Najpiękniejszy gol kolejki? Nie, to wyróżnienie przypadło w udziale naszemu najlepszemu snajperowi. Iftime podkręcił piłkę z niesamowitą wprost mocą (bez przyjęcia) i umieścił w siatce, mimo że odległość wynosiła ponad 30 metrów! Bramka - marzenie! Szkoda, że nic nam nie dała... W 89. minucie Spyropoulos również uderzył zza pola karnego, lecz znacznie słabiej. Nie wiem czemu Czapliński tego nie wybronił, ale nie wybronił i musieliśmy pożegnać się z choćby jednym punktem.

Fatalna passa trwała dalej i nic nie wskazywało, by w najbliższym czasie miała się skończyć. Na szczęście właśnie nadeszła ponad dwutygodniowa przerwa zimowa, może ona dobrze nam zrobi.

 

Grecka Superliga [16/30]

23.12.2018, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [8] - Ksanthi [6] 2:3 (1:2)

 

4'- Iftime (1:0)

16'- Aravidis (1:1)

33'- Aravidis (1:2)

60'- Iftime (2:2)

89'- Spyropoulos (2:3)

 

MoM: Aravidis (8)

Widownia: 6754

Odnośnik do komentarza

Wraz z pierwszym dniem stycznia dołączył do nas Dino Bogicevic (28 lat). Bośniackiego napastnika znałem doskonale z czasów drugiej ligi, kiedy to regularnie pogrążał Messiniakos swoimi golami. Apollon Kalamarias zażądał za niego zaledwie 95 tysięcy, więc zgodziłem się bez wahania, tym bardziej, że klub opuścił właśnie Francis Ali. Ghańczyk ostatnio spuścił z tonu, zatem gdy Vitoria Guimaraes zaproponowała 2,5 miliona, nie mogłem odmówić. Ali zagrał dla nas 50 razy, strzelił 17 bramek.

 

Rok 2019 rozpoczynaliśmy pucharowym meczem z Ilysiakosem. Jak już wcześniej wspominałem, Puchar Grecji traktowaliśmy bardzo poważnie, bo zwycięstwo w tych rozgrywkach było prawdopodobnie jedyną możliwością zakwalifikowania się do Ligi Europejskiej. Skład wystawiłem możliwie najmocniejszy i oczekiwałem dobrego widowiska. Niestety, zaczęliśmy pechowo. Rjumshins uderzył zza pola karnego, a piłka po drodze odbiła się od Triantafyllou, uniemożliwiając Czaplińskiemu skuteczną interwencję. Nie rozpamiętywaliśmy długo tej wpadki, szybko wzięliśmy się w garść. Do wyrównania doprowadził Dino Bogicevic, który wykorzystał niesygnalizowane podanie Eduardo Garcii. Kiedy zdawało się, że na przerwę zejdziemy przy wyniku remisowym, Semjonovs strzelił z półwoleja i dał nam prowadzenie. Gospodarze nie zamierzali odpuszczać, ale brakowało im nieco szczęścia. Wreszcie dobiliśmy ich trzecim golem, ostatecznie pieczętując swój awans do ćwierćfinału. Na listę strzelców ponownie wpisał się Bogicevic - co za debiut!

 

Puchar Grecji [5. runda]

9.01.2019, Stadion Miejski, Zografou

Ilysiakos [1 L] - Messiniakos [1 L] 1:3 (1:2)

 

18'- Rjumshins (1:0)

35'- Bogicevic (1:1)

45'- Semjonovs (1:2)

84'- Bogicevic (1:3)

 

MoM: Bogicevic (9)

Widownia: 3087

 

Cztery dni później, już w ramach rozgrywek ligowych, podejmowaliśmy Panionios. Mecz jak każdy inny, chciałoby się rzec. Otóż nie; było to starcie dość niezwykłe, bo i nieczęsto pada aż 10 goli.

Worek z bramkami rozwiązał w 9. minucie Eduardo Garcia. Ekwadorczyk dobił strzał Iftime, po którym piłka trafiła w słupek. Goście szybko wyrównali za sprawą naszego ubiegłorocznego kata, Marca Sanda, a dosłownie chwilę później byli już na prowadzeniu. Tym razem Czaplińskiego pokonał Pappas, który stanowczo zbyt łatwo odebrał futbolówkę Tasosowi Papazoglou. Od czego jest jednak Garcia... Latynos podkręcił fantastycznie z odległości 25 metrów, nie dając żadnych szans bramkarzowi Panioniosu, dzięki czemu znów mieliśmy remis. Krótko przed przerwą z dobrej strony pokazał się Bogicevic. Bośniak dostał świetne podanie od Nowaka, uderzył z ostrego kąta i dał nam prowadzenie. Po zmianie stron szybko podwyższyliśmy na 4:2 - Turcan fantastycznie zagrał do Bogicevica, a temu nie pozostało nic innego, jak dołożyć nogę. Nie był to jednak koniec emocji. W 63. minucie Vukajlovic przymierzył idealnie z rzutu wolnego i znów zrobiło się nerwowo. Dlatego bardzo ucieszyła mnie kolejna bramka Garcii. Eduardo płaskim strzałem po długim rogu skompletował hattricka. Ateńczycy jednak nie odpuszczali; niedługo potem znów zaliczyli trafienie kontaktowe. Konkretnie uczynił to Stefanos Pappas. Nerwówkę skrócił nie kto inny jak... Eduardo Garcia. Ekwadorczyk podsumował fenomenalny występ czwartym, najpiękniejszym golem. Podkręcone uderzenie z 30 metrów wzbudziło zachwyt wszystkich kibiców, zawodników i dziennikarzy. Co za mecz!

 

Grecka Superliga [17/30]

13.01.2019, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [9] - Panionios [13] 6:4 (3:2)

 

9'- Garcia (1:0)

17'- Sand (1:1)

19'- Pappas (1:2)

35'- Garcia (2:2)

42'- Bogicevic (3:2)

49'- Bogicevic (4:2)

63'- Vukajlovic (4:3)

74'- Garcia (5:3)

77'- Pappas (5:4)

80'- Garcia (6:4)

 

MoM: Garcia (10)

Widownia: 6753

 

NIESTETY. Był to też ostatni występ Garcii w barwach Messiniakosu. Portugalskie Gil Vicente zaoferowało 2,5 miliona, a zarząd przyjął propozycję bez mojej zgody... Ekwadorczyk zdążył dla nas zagrać zaledwie 25 razy, strzelając 16 goli.

Odnośnik do komentarza

60 % i już je spożytkowałem :) Myślę, że znalazłem godnego następcę.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Olympiakos radził sobie w tym sezonie bardzo dobrze. Nie wierzyłem, że zdołamy pokonać giganta z Pireusu, po cichu marzyłem o remisie.

Gospodarze faktycznie mieli znaczną przewagę, ale o końcowym wyniku zadecydowały indywidualne błędy zawodników. Broniliśmy się dzielnie, dopiero pod koniec pierwszej połowy nasza defensywa zaczęła się sypać. W 35. minucie Agache sfaulował Francka Davida, a sędzia podyktował rzut karny. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Kyriakos Papadopoulos i... trafił prosto w Piotra Czaplińskiego! Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Chwilę później David naprawił błąd kolegi, radując miejscowych kibiców. Belg nie poprzestał na jednym golu, po zmianie stron dorzucił kolejne trafienie. Tym razem koszmarny błąd popełnił Nowak, który wycofał piłkę do bramkarza tak nieszczęśliwie, że David przechwycił ją i spokojnie skierował do siatki. Olympiakos poczuł krew, atakował coraz śmielej, a moi zawodnicy musieli uciekać się do nieczystych zagrań. Po faulu Vangelisa Triantafyllou na Pesicu arbiter ponownie podyktował "jedenastkę" - Jan Lecjaks nie spudłował. Rozmiary porażki zmniejszył jeszcze Petrus Mabuya; na więcej nie starczyło nam czasu ani możliwości.

 

Grecka Superliga [18/30]

16.01.2019, Stadion Georgios Karaiskakis, Pireus

Olympiakos [2] - Messiniakos [9] 3:1 (1:0)

 

38'- David (1:0)

63'- David (2:0)

70'- Lecjaks - K (3:0)

77'- Mabuya (3:1)

 

MoM: David (8)

Widownia: 26917

 

Po tym meczu ruszyłem na duże zakupy. Przede wszystkim potrzebowałem następcy Garcii. Dlatego wydałem rekordowe 1,5 miliona euro na Clausa Duusa (23 lata) z FC Midtjylland. Duńczyka planowałem ściągnąć już w letnim oknie transferowym, dopiero gdy wybrał ofertę naszego niedawnego pucharowego rywala, pozyskałem Ekwadorczyka. Teraz dopiąłem swego i miałem nadzieję, że ta kosmiczna (na nasze warunki) kwota szybko się zwróci. Defensywę wzmocnił niezwykle utalentowany Ilias Pavlidis (22 lata). Larisa zażyczyła sobie za niego 500 tysięcy, ale myślę, że warto było wydać te pieniądze. Pavlidis był defensywnym pomocnikiem, choć ja chciałem zrobić z niego środkowego obrońcę. Ostatni nowy zakup to Atle Eriksen (24 lata), Norweg ostatnio występujący w Ksanthi. Wyborny technicznie prawy pomocnik zawsze się przyda - kosztował tylko 26 tysięcy.

 

Tak wzmocnieni przystąpiliśmy do potyczki z broniącą się przed spadkiem Niki Volou. Drużyny tego typu zawsze sprawiały nam mnóstwo trudności, nie inaczej było tym razem. Już w 2. minucie Czapliński musiał wyjmować piłkę z siatki po dośrodkowaniu Santosa i główce Chasomerisa. Prezentowaliśmy się naprawdę kiepsko na tle słabego rywala; zresztą kiedy ostatnio prezentowaliśmy się dobrze? Odetchnąłem nieco tuż przed przerwą, gdy w zamieszaniu podbramkowym najsprytniejszy okazał się Duus. Gol w debiucie to zawsze fajna sprawa. Obraz gry nie uległ szczególnej zmianie; druga połowa wyglądała podobnie do pierwszej. Powoli godziłem się ze stratą punktów, ale w doliczonym czasie meczu znów dał o sobie znać Claus Duus. Duńczyk uderzył elegancko zza pola karnego i zapewnił nam niezwykle cenne, choć wymęczone zwycięstwo. Półtora miliona euro już zaczynało się spłacać.

 

Grecka Superliga [19/30]

20.01.2019, Stadion Panthessaliko, Volos

Niki Volou [15] - Messiniakos [9] 1:2 (1:1)

 

2'- Chasomeris (1:0)

43'- Duus (1:1)

90'- Duus (1:2)

 

MoM: Duus (9)

Widownia: 5414

Odnośnik do komentarza

W 20. kolejce podejmowaliśmy Larisę. To typ zespołu, po którym możesz spodziewać się wszystkiego - łatwej przeprawy lub tęgich batów. Tym razem nie popadliśmy w żadną ze skrajności.

Początek - wymarzony. Duus wpada w pole karne; Ristic broni zarówno strzał, jak i dobitkę Duńczyka, ale przy poprawce Bogicevica jest już bezradny. Chwilę później powiększamy naszą przewagę. Duus zagrywa do Turcana, a reprezentant Mołdawii wyprzedza Munizagę i pokonuje serbskiego bramkarza. Niestety, odpowiedź gości była błyskawiczna. Yashar dośrodkował na głowę Ngo Bahenga tak precyzyjnie, że Kameruńczyk nie mógł spudłować. W doliczonym czasie pierwszej połowy Larisa wyrównała. Sweeney z dziecinną łatwością odebrał piłkę Knudsenowi, pognał do przodu, po czym zacentrował w obręb szesnastki. Tam najwyżej wyskoczył Ngo Baheng i ponownie popisał się celną główką. Nie powiem - zwątpiłem w końcowy sukces. Ostatecznie jednak wygraliśmy, bo w 69. minucie znów zabłysła gwiazda Clausa Duusa. Ofensywny pomocnik sprytnym uderzeniem po ziemi skierował piłkę do siatki, przesądzając losy meczu.

Niestety, zwycięstwo okupiliśmy kontuzją Pavlidisa. Były defensor Larisy miał pękniętą kość przedramienia, co oznaczało blisko miesiąc przymusowej przerwy.

 

Grecka Superliga [20/30]

23.01.2019, Messiniakos Stadium, Kalamata

Messiniakos [9] - Larisa [7] 3:2 (2:2)

 

8'- Bogicevic (1:0)

32'- Turcan (2:0)

39'- Ngo Baheng (2:1)

45'- Ngo Baheng (2:2)

69'- Duus (3:2)

 

MoM: Ngo Baheng (8)

Widownia: 6724

 

Śnieg w Grecji nie jest częstym zjawiskiem, ale tego styczniowego dnia stadion Toumba przysypała warstwa białego puchu. Była to największa atrakcja wieczoru, bo mecz zawiódł swym poziomem. Nuda, nuda, nuda. Faworyzowany PAOK zwyciężył 1:0 po bramce Michała Lelujki, ale kibice i tak przysypiali. A nie powinni, bo temperatura była ujemna.

 

Grecka Superliga [21/30]

27.01.2019, Stadion Toumba, Saloniki

PAOK [4] - Messiniakos [7] 1:0 (0:0)

 

54'- Lelujka

 

MoM: Antonio (8)

Widownia: 21208

Odnośnik do komentarza

Proszę - Duus: http://i.imgur.com/JyUraAY.png

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Największe transfery - styczeń 2019

 

TOP 10 - ŚWIAT

 

1. Sergio Altuna (Athletic Bilbao -> Valencia) 27 M

2. Andreas Muller (Dortmund -> FC Koeln) 19 M

3. Slobodan Radonjic (Bayern -> Manchester City) 18 M

4. Juraj Stevko (Schalke -> Tottenham) 18 M

5. Ross Marshall (Everton -> Chelsea) 17,5 M

6. Carl Blixt (Palermo -> Milan) 16,75 M

7. Tom Kilbey (Bolton -> Tottenham) 16,5 M

8. Cristian Nazarith (Villarreal -> Palermo) 16,5 M

9. Gonzalo Rodriguez (Lille -> Atletico Madryt) 16,25 M

10. Milan Maricic (PSG -> Real Madryt) 14,5 M

 

TOP 5 - GRECJA

 

1. Sergio de Morais (Espinho -> Panathinaikos) 1,6 M

2. Claus Duus (Midtjylland -> Messiniakos) 1,5 M

3. Giorgos Sifakis (Atromitos -> Panathinaikos) 725 tys.

4. Pedro (Fluminense -> Ethnikos) 650 tys.

5. Todor Nedyalkov (Iraklis -> Panathinaikos) 500 tys.

- Ilias Pavlidis (Larisa -> Messiniakos) 500 tys.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...