Skocz do zawartości

Powrót do Korzeni


Maniek_ZKS

Rekomendowane odpowiedzi

steken: Marzenie :D

bacao: W tych czasach co gram nawet w Rosji pozwalają na grę farbowanym lisom hehe.

 

Po bardzo trudnym meczu z Jagiellonią, w kolejnej kolejce czekał nas równie trudny mecz z Lechem Poznań, jednym z naszych największych rywali, jak nie największym. Jak dobrze pamiętamy, już w pierwszym meczu sezonu o Superpuchar Polski rozgromiliśmy rywali 5:2. "Kolejorz" tego sezonu nie może jak na razie zaliczyć do udanych. Słabo spisuje się w lidze i odpadł już z Europejskich Pucharów, po blamażu z Bayerem Leverkusen.

 

My oczywiście wystąpimy w naszym najmocniejszym składzie, bez żadnych zmian.

 

Szumski - Romero, McGlone, Ben Mansour, Wroński - Barbu, Javi, Lizalović (Zlatkov 11'), Ilić, Gulić (Boateng 65') - Krasnobaev

 

Już w pierwszej akcji meczu udało nam się strzelić bramkę. Po rzucie rożnym i olbrzymim zamieszaniu w polu karnym, bramkę z najbliższej odległości strzelił Zivojin Ilić, który najszybciej odnalazł się w tej sytuacji. Mimo strzelonej bramki, początkowo graliśmy nerwowo, co w 11 minucie znalazło odzwierciedlenie na boisku. Bezmyślny faul McGlone w środku pola i zasłużona czerwona kartka. Wszyscy spodziewali się ataków gości, ale to my zagrażaliśmy bramce Aleksandra Wandzela. Najpierw dwukrotnie Tadeusz Socha nie upilnował Krasnobaeva, ale ten nie wykorzystał dobrych sytuacji, dwa razy strzelając prosto w golkipera Lecha. W doliczonym czasie gry pierwszej części bliski zdobycia bramki był Daniel Zlatkov, po którego strzale piłka trafiła w poprzeczkę. "Kolejorz" w pierwszej połowie zagroził nam tylko raz, strzałem z dystansu Kamila Drygasa, który bez najmniejszych problemów obronił Szumski. Po zmianie stron szybko narzuciliśmy swoje tempo gry, a w 50 minucie siły się wyrównały. Drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną otrzymał 21-letni holender Dick Huisman. Nie minęło 60 sekund, a my podwyższyliśmy prowadzenie. Wreszcie wstrzelił się Krasnobaev, który wcześniej dwukrotnie nie mógł pokonać Wandzela. Odpowiedź Lecha była bardzo szybka. Rzut rożny wykonywany przez Andraza Kirma wykorzystał Kajdana i głową pokonał Jakuba Szumskiego, niepokonanego do tej pory od 300 minut. W 80 minucie mogliśmy stracić prowadzenie. Zlatkov popełnił błąd na środku boiska, Włodyka wyszedł z szybką kontrą, jednak w najważniejszym momencie fatalnie podał do niepilnowanego Remigiusza Kota, uff było gorąco. Dwie minuty później dopełniliśmy formalności. Piękne podanie z linii defensywnej Wrońskiego, wykorzystał Daniil Krasnobaev, który lekkim strzałem pokonał bezradnego bramkarza Lecha.

 

Ekstraklasa, [6/30], 15.09.2018

Stadion Wojska Polskiego, Warszawa, 28.566 widzów.

Legia Warszawa [2] - Lech Poznań [10] 3:1 (1:0)

1:0 Zivojin Ilić 3'

2:0 Daniil Krasnobaev 52'

2:1 Tomasz Kajdana 57'

3:1 Daniil Krasnobaev 83'

MOM: Daniil Krasnobaev "8.80" - Legia Warszawa

Odnośnik do komentarza

Wreszcie nadszedł czas inauguracji topowej Ligi Mistrzów. Pierwszy mecz rozegramy z FC Kopenhaga, z zespołem, z którym nie było nam jeszcze dane grać o tak wysoką stawkę. Droga do fazy grupowej była bardzo wyboista dla zespołu Hansa Munka Nielsena. Najpierw ledwo wyeliminowali Inter Turku, wygrywając 2:0 u siebie i przegrywając 0:1 na wyjeździe. W kolejnej fazie poszło im troszkę lepiej. Pierwszy pojedynek z APOEL Nikozja spokojnie wygrali 2:0, by w rewanżu męczyć się i odrabiać straty dwóch bramek. Mistrzowie Danii w poprzednim sezonie również grali w fazie grupowej, ale wygrali tylko jedno spotkanie z Panathinaikosem. Największymi gwiazdami zespołu z Danii są Thomas Delaney i Aleksandar Trajkovski.

 

Nasz skład będzie wyglądał identycznie jak w poprzednim meczu. Zwycięskiego składu się nie zmienia.

 

Szumski - Romero, McGlone, Ben Mansour, Wroński - Barbu (k) (Boateng 63'), Javi, Lizalović (Karas 80'), Ilić (Jansen 86'), Gulić - Krasnobaev

 

Pojedynek rozpoczęliśmy dosyć nerwowo i zespół z Kopenhagi szybko stworzył sobie dogodną sytuację. Delaney dograł do niepilnowanego w polu karnym Trajkovskiego, ale ten fatalnie spudłował. W 14 minucie wykorzystaliśmy w pełni możliwość dobrego rozegrania rzutu wolnego z bliskiej odległości. Javi pięknie przymierzył w okienko i mogliśmy odetchnąć z ulgą. Odpowiedź gości mogła być natychmiastowa. Długą piłkę w pole karne posłał Kasper Larsen, tam ładnie skleił ją Abdellaoue, ale strzał pewnie obronił Szumski. Chwilę po tej akcji wyszliśmy na dwubramkowe prowadzenie. Borut Lizalović dośrodkował płasko w pole karne, a Krasnobaev, z najbliższej odległości bez problemów pokonał Romana Burki. Gra się uspokoiła, a przez kolejne minuty nie działo się zupełnie nic. Dopiero w 32 minucie fatalny błąd defensywy wykorzystał Krasnobaev, prokurując samobója strzelonego przez Stadsgaarda. Po zmianie stron pierwszą okazję do zdobycia bramki mieli gości. Kolejny raz pokazał się Abdellaoue, ale i tym razem fatalnie spudłował. W 57 minucie strzelamy kolejną bramkę. Ben Mansour wykorzystuje idealne dośrodkowanie Javiego z rzutu rożnego i strzałem głową pokonuje golkipera rywali. Pięć minut później ten sam zawodnik dobija rywali, kopiując poprzednią akcję ze zdobycia bramki. Podłamani goście nie podnieśli się po tej bramce i do końca meczu utrzymał się wynik 5:0, mimo kilku dogodnych sytuacji naszej drużyny. Szczególnej urody mogła być bramka Anco Jansena, który ładnie przymierzył z dystansu, ale Burki efektownie odbił uderzenie.

 

Liga Mistrzów, Grupa E, [1/6], 19.09.18

Stadion Wojska Polskiego, Warszawa, 27.614 widzów.

Legia Warszawa - FC Kopenhaga 5:0 (3:0)

1:0 Javi 14'

2:0 Daniil Krasnobaev 20'

3:0 Kris Stadsgaard 33' (sam)

4:0 Mohamed Ben Mansour 58'

5:0 Mohamed Ben Masnour 63'

MOM: Mohamed Ben Mansour "9.4" - Legia Warszawa

 

Drugi Mecz Naszej Grupy:

 

Napoli - Borussia Dortmund 3:1 (Mats Hummels 10' (sam), Luc Castaignos 22', Edinson Cavani 60' - Vaclav Kadlec 87')

 

Tabela Grupowa:

1. Legia Warszawa - 3 pkt. 5-0

2. Napoli - 3 pkt. 3-1

3. Borussia Dortmund - 0 pkt. 1-3

4. FC Kopenhaga - 0 pkt. 0-5

Odnośnik do komentarza

Marlen: Forma imponuje, ale rezerwowi zawodzą (wynik niżej). Myślę, że mistrzostwo zdobędę spokojnie. a w Lidze Mistrzów liczę na wyjście z grupy. Jeśli nie uda mi się któraś z tych rzeczy po sezonie odchodzę z Legii do jakiegoś zachodniego klubu, dość bałkańskich klimatów. Cavani wierny Napoli :)

 

Jagiellonia Białystok od porażki rozpoczęła zmagania w Lidze Europy. W wyjazdowym meczu gładko przegrali z AS Saint Etienne 2:0 (Dejan Lekić 17', Anthony Mounier 72'). W drugim spotkaniu tej grupy FSV Mainz dosyć nieoczekiwanie pokonało Atletico Madryt 1:0 (Anthony Ujah 89').

 

Nasi młodzicy do lat 19 udanie zainaugurowali turniej NextGen Series. Z dalekiej Portugalii wywieźli cenny remis 2:2 (Rui 5', José Almeida 72' - Adam Mazur 45', Peter Karas 49') w meczu z FC Porto.

 

Czas na ligowe spotkanie z Sandecją Nowy Sącz. Jest to drużyna nieobliczalna. Mimo słabego początku sezonu, zdołała pokonać 5:1 Wisłę Płock, a taki wynik nie przechodzi bez echa. W poprzednim sezonie to właśnie nasi dzisiejsi rywale sprawili olbrzymią niespodziankę i jako beniaminek przerwali nam znakomitą passę 6 zwycięstw z rzędu. Największego zagrożenia ze strony rywali należy upatrywać w 25-letnim napastniku Kacprze Przybyłko, który notuje świetny sezon, strzelając w 6 meczach 5 bramek.

 

W naszym składzie dojdzie tym razem do kilku zmian. Zawieszonego za czerwoną kartkę w meczu z Lechem Poznań Andile McGlone zastąpi doświadczony Daniel Zlatkov. Natomiast zmęczonych po pucharowym meczu Javiego, Lizalovica i Gulica, zastąpią kolejno Richard Boateng, Peter Karas i debiutujący w meczu ligowym Simon Hassan.

 

Szumski - Romero, Ben Mansour, Zlatkov (Javi 45'), Wroński - Boateng, Barbu (Lizalović 58'), Karas, Ilić, Hassan (Gulić 45') - Krasnobaev

 

Już w 12 minucie meczu stworzyliśmy sobie stuprocentową sytuację. Krasnobaev urwał się obrońcą, znalazł się sam przed bramkarzem, jednak strzelił prosto w niego. Riposta gospodarzy była natychmiastowa. Radosław Majewski idealnie wrzucił piłkę w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył Galkauskas i pokonał naszego bramkarza. Minuty upływały, a my nie umieliśmy niestety zagrozić bramce Mateusza Skowrońskiego. Dopiero w 37 minucie Peter Karas huknął z dystansu, a bramkarz gospodarzy z najwyższym trudem obronił to uderzenie. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy Kacper Przybyłko, po fatalnym błędzie Zlatkova podwyższył prowadzenie i na przerwę schodziliśmy ze spuszczonymi głowami. Zaraz po wznowieniu gry mogliśmy wyrównać. Wprowadzeni w przerwie Boateng - Gulić stworzyli świetną akcję, ale ten drugi nie potrafił jej wykończyć. W 58 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Ilić, ale to uderzenie pewnie obronił golkiper Sandecji. Kilkadziesiąt sekund później padł kolejny, dobijający nas gol dla gospodarzy. Długi wykop Skowrońskiego dotarł do Przybyłki, ten ograł Ben Mansoura i lekkim strzałem pokonał bezradnego Szumskiego. W 68 minucie wreszcie strzeliliśmy bramkę. Kolejny raz świetne podawał Boateng, a Gulić tym razem z bliska nie miał problemów z pokonaniem rywala. Mogliśmy pójść za ciosem i już dwie minuty później strzelić kolejną bramkę, ale znowu fatalnie spudłował Krasnobaev, przestrzeliwując bramkę o kilometr. Czekający na kontry gospodarze, szybko wykorzystali tą sytuację, a konkretnie Kacper Przybyłko, który wykorzystał podanie Sobotki i strzelił swoją trzecią bramkę. Podobnie jak przed rokiem Sandecja przerywa nam znakomitą passę, tym razem było ty 17 meczów bez porażki.

 

Ekstraklasa, [7/30], 22.09.2018

Stadion Ojca Władysława Augustynka, Nowy Sącz, 4.117 widzów.

Sandecja Nowy Sącz [15] - Legia Warszawa [2] 4:1 (2:0)

1:0 Lukas Galkauskas 16'

2:0 Kacper Przybyłko 44'

3:0 Kacper Przybyłko 60'

3:1 Bruno Gulić 68'

4:1 Kacper Przybyłko 76'

MOM: Kacper Przybyłko "9.6" - Sandecja Nowy Sącz

Odnośnik do komentarza
  • 4 miesiące później...

Młodzieżowcy naszego klubu niestety przegrali w fatalnym stylu z Crvena Zvezdą Belgrad 0:2 (Martin Ivanović 4', Nikola Mikić 20'). Mecz odbył się w ramach pucharowych rozgrywek NextGen Series. Po dwóch spotkaniach zajmujemy 3 miejsce w grupie.

 

Po słabym występie w Nowym Sączu już trzy dni później mamy szansę zrehabilitować się w rozgrywkach Pucharu Polski, w meczu ze Zniczem Pruszków. Dzisiejsi gospodarze spotkania pokonali w 1.Rundzie Wartę Poznań 2:0.

 

W tym spotkaniu wystąpimy w dosyć mocno rezerwowym składzie, mając na uwadze zbliżające się mecze z Polonią Warszawa i Borussią Dortmund.

 

Zivković - Broź (Santos 80'), Zlatkov, Adamczyk, Wroński - Boateng (Barbu 67'), Javi, Karas, Kowalski, Hassan - Ceran (Mrad 45')

 

Od początku spotkania to Legia starała się nadawać tempo meczu. Goście utrzymywali się częściej przy piłce i grając skrzydłami stwarzali zagrożenie przy bramce Michała Misiewicza. W 5 minucie, właśnie po takim rajdzie Mateusz Kowalski, po podaniu Daniela Zlatkova i świetnym strzale zdobył pierwszą bramkę. Kilka chwil potem mogło być 2:0 dla warszawskiego zespołu. Z prawej strony w pole karne gospodarzy dośrodkował Broź, a minimalnie nad bramką uderzał Peter Karas. Do samego końca pierwszej części na boisku nie działo się nic ciekawego, dalej przewagę mieli gości, a Znicz ograniczył się tylko do wyprowadzania nielicznych kontr. Druga odsłona rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Legia utrzymywała się przy piłce, a gospodarze czekali na kontrę. Niestety dla nich, dziesięć minut po wznowieniu gry było już 2:0. Mateusz Kowalski posłał znakomite podanie między dwóch obrońców, piłkę przejął wprowadzony w przerwie Mrad i w sytuacji sam na sam bez problemów pokonał Misiewicza. Po godzinie gry na skrzydle znalazł się Hassan, który sprytnie chciał przelobować bramkarza gospodarzy, ale na chęciach się skończyło. Kilka minut przed końcem Rafał Gil chciał bezpośrednim strzałem z wolnego zaskoczyć Zivkovica, jednak ten był czujny i nie dał się zaskoczyć.

 

Puchar Polski, [2.Runda], 25.09.2018
Stadion MZOS, Pruszków, 1.864 widzów.
Znicz Pruszków - Legia Warszawa 0:2 (0:1)
0:1 Mateusz Kowalski 5'

0:2 Mourad Mrad 54'
MOM: Mateusz Kowalski "8.8" - Legia Warszawa

Odnośnik do komentarza

bacao: Znalazłem więcej czasu, to i czas na grę/pisanie powrócił :) Oby tylko dalej z takimi sukcesami, jak poprzednio.

 

W 3.Rundzie Pucharu Polski zmierzymy się z Zagłębiem Lubin.

 

Derby Warszawy, to oczywiście najważniejszy mecz dla naszych kibiców, którzy marzą o zwycięstwie by przez cały rok chodzić z wysoko podniesionym czołem. Bezpośredni bilans między naszymi zespołami wygląda imponująco dla naszego klubu. Z pośród ostatnich 17 spotkań mamy na swoim koncie 11 zwycięstw i tylko 3 porażki. Obecnie drużyna prowadzona przez Waldemara Fornalika zajmuje 12 miejsce w lidze, ale kontynuuje serię czterech zwycięstw z rzędu.

 

Oczywiście na to spotkanie wracamy do podstawowego składu, mimu wtorkowego meczu z Borussią.

 

Szumski - Romero, Ben Mansour, Zlatkov, Wroński (Adamczyk 74') - Javi, Barbu, Lizalović, Ilić (Kowalski 62'), Gulić - Krasnobaev (Mrad 66')

 

Pojedynek rozpoczął się dosyć sennie, ani jedna ani druga strona nie atakowała, a gra toczyła się w środku pola. Pierwszą groźną akcję, zakończoną strzałem przeprowadził w 19 minucie Javi, ale jego uderzenie pewnie obronił kapitan "Czarnych Koszul" - Sebastian Przyrowski. Kilka chwil później bramkarz gości znów musiał się wysilić przy strzale Boatenga, ale i tam razem strzał został obroniony. Tuż przed przerwą do bezpańskiej piłki pierwszy doszedł Ilić, ale fatalnie spudłował. Druga połowa wyglądała zdecydowanie lepiej od pierwszej. Najpierw bliski szczęścia był Lizalović, a później w poprzeczkę trafił Krasnobaev. W 64 minucie wreszcie padła pierwsza bramka. Javi wykonywał rzut wolny, posłał mocną piłkę w pole karne, a tam Ben Mansour na raty, wślizgiem wpakował ją do bramki. Od tej pory na boisku dominowała Legia. Niecałe dziesięć minut po pierwszej bramce mieliśmy już drugą. Szybką kontrę wyprowadził Mourad Mrad, w ostatniej chwili dograł do Lizalovica, który mając przed sobą pustą bramkę nie pomylił się. Polonię dobił po strzale głową Daniel Zlatkov, czym uhonorował sobie 150 mecz w barwach klubu.

 

Ekstraklasa, [8/30], 29.09.2018
Stadion Wojska Polskiego, Warszawa, 31.103 widzów.
Legia Warszawa [2] - Polonia Warszawa
[12] 3:0 (0:0)
1:0 Mohamed Ben Mansour 65'
2:0 Borut Lizalović 72'
3:0 Daniel Zlatkov
81'
MOM: Borut Lizalović "8.8" - Legia Warszawa

Odnośnik do komentarza

Podobnie jak w miesiącu sierpniu, tak i teraz wybrany zostałem Menadżerem Miesiąca.

 

Po świetnym starcie w pierwszym meczu Ligi Mistrzów przychodzi czas na dużo poważniejszy sprawdzian i mecz z Mistrzem Niemiec - Borussią Dortmund. Ostatni raz graliśmy z nimi w 2013 roku, w Lidze Europy, przegraliśmy 1:0 na boisku rywala, ale u siebie sprawiliśmy małą sensacje i zremisowaliśmy 2:2. W poprzednim sezonie, nasi dzisiejsi rywale dotarli do półfinału najważniejszych rozgrywek w Europie, ulegając tam Realowi Madryt. Przypomnę, że dortmundczycy w pierwszym swoim meczu przegrali z Napoli 1:3.

 

Jak dobrze wiemy w drużynie prowadzonej przez Daniela Hesse grało trzech polskich zawodników. Niestety dzisiaj ani jednego nie ma w składzie. Pierwszy odszedł Jakub Błaszczykowski do Palermo. W 2016 roku hitem transferowym na rynku niemieckim było przejście Roberta Lewandowskiego do Bayernu Monachium, a rok później z klubu odszedł Łukasz Piszczek do Lecha Poznań.

 

W naszym zespole nastąpi jedna zmiana: środkowego pomocnika Javiego zastąpi Richard Boateng.

 

Szumski - Romero, Ben Mansour (Adamczyk 62'), Zlatkov, Wroński - Boateng, Barbu (Javi 78'), Lizalović (Karas 65'), Ilić, Gulić - Krasnobaev

 

Od samego początku mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Szybkie akcje, pełne zaangażowanie, wiele strzałów, kibice nie mogli się nudzić. W 13 minucie goście mogli objąć prowadzenie. Borut Lizalović pociągnął prawą stroną, podał do Boatenga, ten piętką wycofał piłkę do Barbu, którego strzał z najwyższym trudem obronił Roman Weidenfeller. Kilka minut później przeszliśmy drogę z piekła do nieba. Najpierw fantastyczną, wręcz niewiarygodną interwencją popisał się Szumski, po czym poszła szybka kontra zakończona bramką Krasnobaeva. Dziesięć minut później mógł być już remis. Vaclav Kadlec wyszedł sam na sam, jednak przegrał pojedynek z dobrze dysponowanym Szumskim. Tuż przed przerwą znowu uratował Legię ich bramkarz. Tym razem obronił strzał z bliskiej odległości Schiebera. Druga część meczu rozpoczęła się fatalnie dla polskiego zespołu. Konstantin Rausch uderzył na bramkę, Szumski wypluł piłkę i przy dobitce napastnika gospodarzy Juliana Schiebera był bezradny. Ta bramka jakby podłamała gości i niecałe 10 minut później mieliśmy 2:1. Boczny obrońca Hernandez podłączył się do ofensywnej akcji, świetnie podał do Schiebera, a ten mocno po ziemi nie dał szans golkiperowi Legii. W 69 minucie kolejny błąd popełnili środkowi obrońcy Legii. Znowu niekryty był Schieber, który bezbłędnie to wykorzystał i podwyższył prowadzenie. Dziesięć minut przed końcem padł kolejny gol dla Borussii. Tym razem podawał Marco Valente, a strzelcem po raz czwarty był Schieber, kolejny raz przy tej bramce nie zachwyciła postawa obrońców. Na osłodę tuż przed końcem honorowego, drugiego gola dla Legii zdobył Ilić, wykorzystując rajd Gulica lewą stroną.

 

Liga Mistrzów, [2/6], 02.10.2018
Signal Iduna Park, Dortmund, 64.588 widzów.
Borussia Dortmund [3] - Legia Warszawa [1
] 4:2 (0:1)
0:1 Daniil Krasnobaev 21'

1:1 Julian Schieber 46'

2:1 Julian Schieber 56'

3:1 Julian Schieber 69'

4:1 Julian Schieber 80'

4:2 Zivojin Ilić 89'
MOM: Julian Schiber "9.8" - Borussia Dortmund

 

W Drugim Meczu:

FC Kopenhaga - Napoli 0:1 (Gylfi Sigurðsson 26')

 

Tabela:

1. Napoli - 6 pkt.

2. Borussia Dortmund - 3 pkt.

3. Legia Warszawa - 3 pkt.

4. FC Kopenhaga - 0 pkt.

Odnośnik do komentarza

Szumina: A daj spokój, bardziej się obawiałem Götze i na niego ustawiłem większość obrońców.

Doctor: Ze screenem będzie problem, bo nie siedzę na swoim laptopie, a tutaj jest coś, że nie mogę zrobić PrtSc (jak będę miał swój wrzucę). A gra coraz mniej, niestety. W ciągu ostatnich 4 sezonów rozegrał tylko 41 spotkań. A po przejściu do Bayernu Monachium tylko 15, gdzie zdobył 4 bramki.

Super_Cwikla: Od sezonu 13/14. Zdobył wtedy 16 bramek, rok później również 16, a kolejno później 21, 20 i w poprzednim sezonie tylko 9, ale w 16 występach.

 

W NextGen Series srogiej lekcji naszej młodzieży udzielił Paris Saint Germain, ogrywając ich 0:3 (Legrand 7', Tchoumi 46' 79'). Na półmetku zajmujemy ostatnie miejsce w grupie, prowadzi Crvena Zvezda przed Porto.

 

W lidze czeka nas kolejny trudny mecz, tym razem z liderującą Wisłą Kraków. W poprzednim sezonie dwukrotnie ich ograliśmy, bardzo pewnie, zobaczymy jak będzie tym razem. A Bruno Gulicem kolejny raz interesuje się Manchester City, jednak zaporowa kwota 30 mln zł. powinna ich odstraszyć.

 

Szumski - Romero, Ben Mansour (Adamczyk 62'), Zlatkov, Wroński - Boateng, Barbu (Javi 78'), Lizalović (Karas 65'), Ilić, Gulić - Krasnobaev

 

Mecz z wielkim animuszem rozpoczęli gospodarze, jednak Legia ich szybko poskromiła. Krasnobaev przeprowadził fantastyczny rajd od połowy boiska i mocnym strzałem w górny róg bramki nie dał szans 22-letniemu bramkarzowi Bartoszowi Grabowskiemu. Od tego momentu Legia skupiła się bardziej na defensywnie i czyhała cierpliwie na kontry. Z przewagi jaką osiągnęła Wisła niewiele wynikało. W 36 minucie groźnie po rzucie rożnym główkował Michał Czekaj, ale jego strzał minął o centymetry poprzeczkę. Legia tuż przed przerwą omal nie zdobyła drugiego gola, ale strzał Gulica wylądował na słupku. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Wisła atakowała, lecz świetnie bronił Szumski, bądź strzały gospodarzy były niecelne. Z zbliżającym się końcem meczu "Biała Gwiazda" atakowała coraz to większą liczbą zawodników, co o mało nie przypłaciła stratą kolejnej bramki. Szybką kontrę wyprowadził Javi, dograł do niepilnowanego Petera Karasa, którego strzał obronił Grabowski.

 

Ekstraklasa, [9/30], 05.10.2018
Stadion Miejski im.Wojciecha Reymana, Kraków, 26.403 widzów.
Wisła Kraków [1] - Legia Warszawa
[2] 0:1 (0:1)
0:1 Daniil Krasnobaev 17'

MOM: Daniil Krasnobaev "8.3" - Legia Warszawa

Odnośnik do komentarza
Powołania Naszych Zawodników do Reprezentacji Narodowych:
- Andile McGlone (RPA - 2 występy - 1 bramka)
- Mourad Mrad (Tunezja 4/3)
- Mohamed Ben Mansour (Tunezja - 10/0)
- Bruno Gulić (Chorwacja - 0/0)
- Marcin Wroński (Polska - 3/0)
Powołania do Reprezentacji Szwecji na eliminacyjne mecze z Estonią i Rumunią:

Bramkarze:

- Marcus Sahlman (BR, 33, Brescia, 2.4 mln zł, 7/0)
- Joel Almqvist (BR, 21, Malmö FF, 210 tys zł, 3/0)
- Adam Kristensson (BR, 23, FC Groningen, 5.5 mln zł, 5/0)

Środkowy Obrońca:

- Pontus Jansson (OŚ, 27, Chievo, 13.75 mln zł, 10/2)
- Alexander Milosević (OŚ, 26, Trabzanspor, 5 mln zł, 7/0)
- Pär Johan Haileab (OŚ, 22, Helsingborgs IF, 975 tys zł, 4/0)
- Michael Almebäck (OŚ, 30, Sampdoria, 6,25 mln zł, 41/0)

Boczni Obrońcy:

- Niklas Carlsson (O PL, 22, PSV Eindhoven, 33.5 mln zł, 14/0)
- Oscar Wendt (OL, 32, Gladbach, 4.4 mln zł, 42/1)
- Mattias Johansson (OP, 26, Fiorentina, 18.5 mln zł, 12/0)
- Joakim Möller (OP, 24, Celtic, 15 mln zł, 1/0)

Środkowi Pomocnicy:

- Daniel Olsson (DP PŚ, 23, Standard Liège, 10 mln zł, 11/0)
- Pontus Wernbloom (DP P/OPŚ, 32, CSKA Moskwa, 4.6 mln zł, 33/10)
- Rasmus Elm (PŚ, 30, CSKA Moskwa, 37.5 mln zł, 77/7)
- Albin Ekdal (OP Ś, 29, Palermo, 21 mln zł, 28/5)
- Anders Eriksson (PŚ, 23, Eskisehirspor, 8.25 mln zł. 0/0)

Skrzydłowi:

- Gustav Bertilsson (OPP N, 22, Hearts, 5.75 mln zł, 7/1)
- Stefan Nilsson (OPP N, 24, Bayern Monachium, 39 mln zł, 12/5)
- Karl Winroth (OP PL, 23, AZ Alkmaar, 11.5 mln zł, 12/1)
- Emir Bajrami (OP PL, 30, Lazio, 12.5 mln zł, 13/0)
- Otto Mårtensson (OPL N, 21, Malmö FF, 300 tys zł, 7/0)

Napastnicy:

- Emil Hult (N, 24, Sion, 6.5 mln zł, 3/2)
- Nils Lindahl (N, 21, AZ Alkmaar, 25.5 mln zł, 15/4)
Odnośnik do komentarza

Doctor: Już nie występuje w reprezentacji, od jakichś dwóch lat. A rozegrał 82 mecze, w których zdobył 40 bramek.

 

Jagiellonia Białystok przegrała swój kolejny, drugi mecz w Lidze Europy. Polski zespół, tym razem na własnym stadionie uległ nieznacznie Mainz 0:1 (Tomas Biskys 49').

 

Mój zespół tymczasem grał mecz z Pogonią Szczecin. W ostatnim czasie nasi rywale przeżywają mały kryzys, gdzie kulminacja nastąpiła w poprzedniej kolejce, w której ulegli na własnym stadionie Zagłębiu Lubin 0:4.

 

Niestety w meczu nie będzie mógł wystąpić nasz najlepszy strzelec, przebywający obecnie na zgrupowaniu reprezentacji Daniil Krasnobaev, jego miejsce w ataku zajmie Gulić, którego na lewej stronie pomocy zmieni Simon Hassan. Natomiast na środek obrony wraca Andile McGlone, który zajmie miejsce Daniela Zlatkova.

 

Szumski - Romero, Ben Mansour, McGlone, Wroński - Boateng, Barbu, Lizalovi, Ilić, Hassan - Gulić

 

Spotkanie świetnie rozpoczęła Legia Warszawa, która już w 27 sekundzie wyszła na prowadzenie. Prawą stroną ruszył Lizalović, zszedł do środka i fenomenalnie obsłużył Gulica, który miał przed sobą tylko bramkarza. W 10 minucie groźnie z dystansu strzelał Matar, ale kilka chwil później to Legia strzeliła kolejną bramkę. Dwójkową akcję przeprowadzili Hassan i Gulić, a strzał tego drugiego był nie do obrony dla bramkarza Pogoni. Minuty mijały, a "Wojskowi" nie zwalniali tempa. Najpierw w 29 minucie piękną paradą popisał się Chrostowski, po strzale Ilica, a 5 minut później Gulicowi udało się skompletować hat-tricka. Niespodziewanie kilka chwil później Pogoń strzeliła kontaktową bramkę. Z dystansu przymierzył Matar, a piłka zatrzepotała w siatce zaskoczonego Szumskiego. Po zmianie stron tempo gry zdecydowanie spadło. Gospodarze nie atakowali tak zawzięcie jak w pierwszej połowie, a goście nie potrafili przejść muru ustawionego w środku pola przez Legionistów. W 60 minucie lekkiej kontuzji doznał strzelec trzech bramek Bruno Gulić, w jego miejsce wszedł Karas i po kilku sekundach świetnie obsłużył Ilica, który bez najmniejszego problemu pokonał czwarty raz tego dnia bramkarza gości. W 74 minucie bramkę dla Pogoni strzelił były podopieczny obecnego szkoleniowca Legii - Damian Czupryna, wykorzystał on błąd środkowych obrońców Legii.

 

Ekstraklasa, [10/30], 10.10.2018
Stadion Wojska Polskiego, Warszawa, 21.334 widzów.
Legia Warszawa [1] - Pogoń Szczecin
[10] 4:2 (3:1)
1:0 Bruno Gulić 1'
2:0 Bruno Gulić 13'
3:0 Bruno Gulić 36
' (kar)

3:1 Matar 41'

4:1 Zivoijn Ilić 61'

4:2 Damian Czupryna 74'
MOM: Bruno Gulić "9.5" - Legia Warszawa

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie Występów w Reprezentacji:

- Łukasz Kowal - Polska U19 vs Kazachstan U19 2:0 - Rozegrał 90 minut - 6.90 (Kwa. do ME U19)

- Piotr Kępa - Polska U21 vs. Wyspy Owcze U21 3:0 - Rozegrał 16 minut - 6.70 (Mecz Towarzyski)

- Marcin Adamczyk - Polska U21 vs. Wyspy Owcze U21 3:0 - Rozegrał 74 minuty - 7.10 (Mecz Towarzyski)
- Peter Karas - Słowacja U21 vs. Australia U21 2:1 - Rozegrał 45 minut - 6.60 (Mecz Towarzyski)

- Borut Lizalović - Słowenia U21 vs. Belgia U21 3:0 - Rozegrał 85 minut - 6.70 (Mecz Towarzyski)

 

- Marian Barbu - Mołdawia U21 vs. Albania U21 1:5 - Rozegrał 37 minut - 6.20 (Mecz Towarzyski)

 

Po fatalnym rozpoczęciu eliminacji Mistrzostw Europy w Rosji, teraz czekał nas dużo łatwiejszy mecz z Estonią, która podobnie jak my pierwszy mecz przegrała. Do meczu przystąpimy w naszym najlepszym zestawieniu.

 

Almqvist - Johansson, Jansson, Almeback, Wendt (Carlsson 74') - Elm (k), Wernbloom, Nilsson (Bertilsson 45'), Ekdal (Lindalh 57'), Winroth - Hult

 

- W drugiej połowie już nawet nie krzyczałem do piłkarzy. Niektórzy nawet nie podjęli walki. Jest mi wstyd - mówił Tarmo Ruutli, szkoleniowiec reprezentacji Estonii. Trener gości dopatrywał się przyczyn w słabszym przygotowaniu fizycznym. Pierwszy strzał gracze Estonii oddali na bramkę gospodarzy w 63 minucie, uderzenie Kazakova odbiło się od słupka i wpadło do bramki Almqvista. W tym momencie było już 5:0, bo gospodarze wchodzili w defensywę gości jak w masło. Po pierwszej połowie wydawało się, że gospodarze odprawią Estonię jeszcze z większym bagażem bramek, ale gra się uspokoiła, a prowadzący uspokoili grę. Piękną bramkę na 3:0 strzelił Emil Hult. Huknął z dystansu w samo okienko bramki Aleksandra Kulika. Oprócz tego dwie bramki głową strzelił Pontus Jansson.

 

12.09.2018. UEFA Kwalifikacje do ME, Grupa J, [2/8]
Swedbank Arena, Sztokholm, 50.000 widzów,
[6] Szwecja - [5] Estonia 5:1 (4:0)
1:0 Pontus Jansson 11'

2:0 Danill Tarassu 16' (sam)

3:0 Emil Hult 23'

4:0 Emil Hult 39'

5:0 Pontus Jansson 57'

5:1 Reijo Kazakov 63'
MOM: Pontus Jansson "9.5" - Szwecja

Odnośnik do komentarza

Podsumowanie Występów w Reprezentacji:

- Marcin Wroński - Polska vs. Portugalia 0:2 - Rozegrał 19 minut - 6.60 (Kwa. do ME)

- Łukasz Kowal - Polska U19 vs. Litwa U19 0:3 - Rozegrał 90 minut - 7.00 (Kwa. do ME U19)

- Bruno Gulić - Chorwacja vs. Bośnia 2:0 - Rozegrał 90 minut - 1 Bramka - 7.20 (Kwa. do ME)

 

W drugim meczu naszej grupy, Rosja pewnie pokonała na wyjeździe Łotwę 3:1 (Mikhail Zabolotny 22' 86', Matias Suárez 39' - Artjoms Rudnevs 81'). Dzięki tej wygranej "Ekipa Sbornej" umocniła się na prowadzeniu w grupie, z dorobkiem 6 punktów, przed nami i Rumunią, po 3 punkty i Łotwą, Estonią, po 0 punktów.

 

Natomiast Polska drużyna narodowa, sama sobie strzeliła dwie bramki samobójcze z Portugalią, gdzie przegrała gładko 0:2 (Adam Danch 22' sam, Wojciech Szczęsny 83' sam). Po dwóch meczach Polacy zajmują czwarte miejsce w grupie B.

 

A Warszawskie gazety rozpisały się o Giancarlo Lezama (VEN, 21, N, 2/1j), który w styczniu przyszłego roku dołączy do naszego zespołu z Caracas FC. Jest to 21-letni zawodnik, grający już w Realu Esppor i Deportivo Anzoátegui. Szczególnie groźny jest pod bramką przeciwnika, gdzie jego skuteczność wynosi niemal 100%. Zobaczymy jak spisze się w Polsce.

 

Kolejnym naszym przeciwnikiem w pogoni za Mistrzostwami Europy będzie Rumunia, obok Rosji najtrudniejszy przeciwnik. Rumunii słyną szczególnie z mocnego środka pola, gdzie prym wiedzie etatowy pomocnik Man Utd - Mirel Grigorie, podstawowym zadaniem naszego zespołu będzie wyeliminowanie z gry właśnie tego zawodnika.

 

U nas w składzie nie zajdą jakieś drastyczne zmiany, jedyną będzie ściągnięcie z lewej strony obrony Oscara Wendta, którego miejsce zajmie Nicklas Carlsson.

 

Almqvist - Johansson, Jansson, Almeback, Carlsson - Elm (k), Wernbloom, Nilsson (Bertilsson 42'), Ekdal (Olsson 45'), Winroth - Hult (Lindalh 55')

 

Pojedynek tych zespołów miał dwa różne oblicza. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do gospodarzy, którzy powinni zdobyć dwie - trzy bramki i spokojnie kontrolować mecz w drugiej połowie, a tak po przerwie do głosu doszli Szwedzi i gospodarze drżeli o końcowy wynik do ostatniego gwizdka sędziego. Już jedna z pierwszych akcji miejscowych omal nie skończyła się golem. Sergiu Buș w sytuacji sam na sam posłał piłkę nad Almqvistem i wracający Almeback zdołał ją wybić sprzed bramki. Chwilę później strzelał Mirel Grigorie, ale bramkarz gości sparował piłkę na rzut rożny, po którym Stefan Radu głową posłał piłkę w słupek. Tyle szczęścia bramkarz "Trzech Koron" nie miał w 27 minucie, gdy z lewej strony boiska w pole karne dynamicznie wbiegł Ovidiu Herea i posłał mocną piłkę wzdłuż bramki Almqvista. Nadbiegający z drugiej strony boiska Torje, soczystym strzałem przy słupku zdobył gola, jak się później okazało na wagę trzech punktów. Druga połowa już taka ciekawa dla kibiców nie była. Gospodarze zadowoleni z prowadzenia skupili się na defensywie, próbując od czasu do czasu kontratakować. Z kontr tych jednak niewiele wynikało. Szwecja z upływem czasu zaczęła sobie stwarzać groźniejsze akcje pod bramką Branescu. Najgroźniej było w 71 minucie, gdy w zamieszaniu podbramkowym dwukrotnie strzelał Lindalh. Piłkę dwukrotnie odbijał bramkarz gospodarzy. Chwilę później po strzale Elma lot piłki w ostatniej chwili przecięli obrońcy. W końcówce spotkania jeszcze Winroth posłał piłkę minimalnie obok słupka.

 

17.10.2018. UEFA Kwalifikacje do ME, Grupa J, [3/8]
Stadion Constantin Rădulescu, Kluż Napoka, 23.332 widzów,
[2] Rumunia - [3] Szwecja 1:0 (1:0)
1:0 Gabriel Torje 27'

MOM: Gabriel Torje "7.8" - Rumunia

 

Inny Mecz Naszej Grupy:

Estonia - Łotwa 0:2 (Artjoms Rudnevs 3' 59')

 

Tabela, Grupa J:

1. Rosja - 6 pkt.

2. Rumunia - 6 pkt.

3. Łotwa - 3 pkt.

4. Szwecja - 3 pkt.

5. Estonia - 0 pkt.

 

Polska, po dramatycznym pojedynku wygrała w Skopie, z Czarnogórą 1:0 (Tomasz Kupisz 77').

Odnośnik do komentarza

Pojedynki z GKS-em Tychy zawsze będę przeżywał inaczej niż pozostałe mecze. Jest to przecież klub, z którym przeżywałem swoje pierwsze, największe sukcesy, moje najstarsze dziecko. Obecnie nasi rywale spisują się poprawnie, zajmują miejsce w środku tabeli, a mecze z nimi nie należą do najłatwiejszych. W naszej jedenastce dojdzie do jednej zmiany: Mohameda Ben Mansoura, w środku obrony zastąpi Daniel Zlatkov.

 

Szumski - Romero, Zlatkov (Ben Mansour 45'), McGlone, Wroński - Boateng, Barbu, Lizalović (Karas 7'), Ilić (Kowalski 60'), Hassan - Gulić

 

Obraz gry w pierwszej połowie mógł złamać sympatyków gospodarzy. Szybkość Bruno Gulica, czy Petera Karasa decydował o tym, że miejscowi mieli olbrzymi problem w obronie. Gulić już w 6 minucie mógł zdobyć bramkę, ale Tychy uratował słupek. Legia nie zwalniała tempa, na skrzydle sporo wiatru robił Hassan, ale najwięcej zagrożenia było ze strony Bruno Gulica. Najpierw w 20 minucie celnie dośrodkował na głowę McGlone, który mógł dzięki temu świętować zdobycie bramki, a później w ciągu 25 minut zdobył hat-tricka. Od tego momentu tyszanie stracili wiarę w grę. Dali wiele swobody skrzydłowym, mnóstwo środkowym pomocników, którzy rozrzucali piłki jak chcieli i kiedy chcieli. Gdyby nie dobra postawa w bramce Mateusza Bąka wynik by mógł być jeszcze wyższy.

 

Ekstraklasa, [11/30], 20.10.2018
Stadion Miejski, Tychy, 4.956 widzów.
GKS Tychy [6] - Legia Warszawa
[1] 1:5 (0:4)
0:1 Andile McGlone 20'

0:2 Bruno Gulić 22'

0:3 Bruno Gulić 24'

0:4 Bruno Gulić 45+1'

0:5 Mateusz Kowalski 73'

1:5 Tomas Mares 81'

Cz.k Mohamed Ben Mansour 87'
MOM: Bruno Gulić "9.7" - Legia Warszawa

Odnośnik do komentarza

W przerwie zimowej z zespołu Legii odejdzie kilka znanych nazwisk, więcej informacji bliżej końca roku.

 

Mecz z Napoli będzie zamykał pierwszą część rozgrywek fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dzisiejsze spotkanie będzie bardzo trudne. Napoli zajmuje 1.miejsce w grupie z kompletem zwycięstw, jednak w Serie A nie zachwyca i jest dopiero 15ste. W składzie włochów nie brakuje gwiazd, a takich zawodników jak Hamsik, Cavani, czy wart 110 mln zł. Andrea Poli nie trzeba nikomu przedstawiać.

 

Po meczu z GKS-em Tychy w zespole nie będzie mógł wystąpić Borut Lizalović, który nadciągnął mięsień uda, jego miejsce na prawym skrzydle zajmie Peter Karas.

 

Szumski - Romero, Zlatkov, McGlone, Wroński - Boateng (Javi 45'), Barbu (k), Karas, Ilić (Kowalski 66'), Hassan (Krasnobaev 60') - Gulić

 

Niedługo po pierwszym gwizdku arbitra, bo w 4 minucie gospodarze objęli prowadzenie. Sigurðsson wykonywał rzut wolny na 20 metrze, a trafił tak, że piłka poleciała prosto w okienko bramki Szumskiego. Taki początek jakby zdezorganizował linie Legii, co szybko po raz drugi wykorzystało Napoli. Ze skrzydła w szesnastkę Legii dośrodkował Poli, piłki nie przeciął Zlatkov i niepilnowany przy drugim słupku Mensah pewnie pokonał polskiego bramkarza. W 23 minucie, jak się później okazało kluczowej w meczu, czerwoną kartkę ujrzał Reinartz, który sfaulował przed polem karnym wychodzącego na czystą pozycję Gulica. W 30 minucie Legia po raz pierwszy poważnie zagroziła bramce Andrea Consigli. Marian Barbu podał przed pole karne do Gulica, jednak jego strzał po odbiciu się od Zahiu wylądował na poprzeczce. Chwilę potem po rzucie rożnym wykonywanym przez Marka Hamsika i zamieszaniu w polu karnym uderzenie z bliskiej odległości Cavaniego znakomicie obronił Szumski. Po zmianie stron Legia była stroną przeważającą. Pięć minut po wznowieniu gry bliski szczęścia był Karas, ale jego strzał pięknie obronił golkiper gospodarzy. Kilka minut później Jakub Szumski uratował polski zespół przed stratą bramki - na sam na sam wyszedł Bonaventura, ale przegrał pojedynek z bramkarzem. W 69 minucie Legioniści strzeli kontaktową bramkę - McGlone wyskoczył najwyżej w polu karnym i nie dał szans Consigli. Radość gości nie trwała długo, chwilę później obrońcom urwał się Edinson Cavani i mocnym strzał pod poprzeczkę zdobył trzeciego gola. Nieoczekiwanie Legioniści się nie poddali. Bruno Gulić rozpędzony wpadł w pole karne, wysunął piłkę Barbu, ten odegrał do Krasnobaeva, który z najbliższej odległości wpakował ją do bramki. Napoli, po stracie bramki zaczęło się gubić, uwidaczniał się brak jednego z obrońców, co szybko zaowocowało golem dla "Wojskowych". Błąd bramkarza i obrońcy wykorzystał Gulić, który przechwycił zbyt lekkie podanie. Szał radości w sektorach gości pojawił się już w doliczonym czasie gry, gdy po raz kolejny dał o sobie znać Andile McGlone i jego zabójcze główki. Legia wywozi z bardzo gorącego terenu trzy punkty, największa niespodzianka kolejki.

 

Liga Mistrzów, [3/6 ], 23.10.2018
San Paolo, Neapol, 48.126 widzów.
SSC Napoli [1] - Legia Warszawa
[3] 3:4 (2:0)

1:0 Gylfi Sigurðsson 4'

2:0 Jonathan Mensah 8'

2:1 Andile McGlone 69'

3:1 Edinson Cavani 74'

3:2 Daniil Krasnobaev 77'

3:3 Bruno Gulić 84'

3:4 Andile McGlone 90+3'

Cz.k Stefan Reinartz 23'
MOM: Andile McGlone "9.2" - Legia Warszawa

 

Inny Mecz w Naszej Grupie:

Borussia Dortmund - FC Kopenhaga 4:0 (Moritz Leitner 2', Kris Stadsgaard 14' sam, Nelson Hernandez 22' kar, Julian Schieber 48')

 

Tabela, Grupa E:

1. Borussia Dortmund - 6 pkt.

2. SSC Napoli - 6 pkt.

3. Legia Warszawa - 6 pkt.

4. FC Kopenhaga - 0 pkt.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...