Skocz do zawartości

Liczy się tylko dobra zabawa


scierko

Rekomendowane odpowiedzi

Wielkie dzięki, oby ;)

-------------------------

Odbyło się losowanie 4. rundy eliminacyjnej Ligi Europy. O fazę grupową tych europejskich rozgrywek przyjdzie nam walczyć z węgierskim Videotonem. Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony z tego powodu. Pierwszy mecz odbędzie się na The Ricoh Arena 21 sierpnia.

 

Jako że w poprzednim sezonie zdobyliśmy Puchar Anglii, wraz z początkiem nowego walczyliśmy o Tarczę Wspólnoty z mistrzem Anglii – Manchesterem United. Nie oczekiwałem cudów, faworyt był jeden, my mieliśmy tylko i wyłącznie spróbować powalczyć.

 

Nie wiem kogo Alex Ferguson chciał obrazić – inicjatywę Tarczy Wspólnoty, czy może mnie i moją drużynę. Do czego piję? Do piłkarzy, którzy od pierwszej minuty wybiegli na boisko w czerwonych trykotach. Kilku podstawowych, a reszta to głęboka rezerwa i juniorzy. Pomyślałem sobie jednak: a w dupie z tym, chociaż zdobędziemy kolejne trofeum. O dziwo, mimo iż mieliśmy zmieść rywali z boiska, spotkanie było bardzo wyrównane. Dopiero w samej końcówce pierwszej połowy zdołaliśmy przycisnąć rywali, czego efektem była bramka... Arka Piecha! Polak cudownie przymierzył zza pola karnego, a piłka po jego uderzeniu zerwała pajęczynę z bramki, w której stał Craig Gordon. Do przerwy więc prowadziliśmy 1:0.

 

Alex Ferguson widząc, że jego młodzież sobie nie radzi, wpuścił na boisko legendę klubu – Ryana Giggsa. Walijczyk najwyraźniej onieśmielił moich podopiecznych, bo grali katastrofalnie. Co podanie, to bardziej niedokładne. A jak ktoś próbował dryblować, to zaraz futbolówkę tracił. Na nasze szczęście w dobrej dyspozycji był Bartek Białkowski, który bronił wszystkie uderzenia Czerwonych Diabłów jak robot. Pierwszy strzał w drugiej połowie oddaliśmy – uwaga, uwaga – w 74. minucie gry! Z samotną kontrą wyszedł Yaya Sanogo i ustrzelił poprzeczkę. W końcu Howard Webb odgwizdał koniec meczu, który delikatnie mówiąc nie zachwycił. Zwyciężyliśmy, to najważniejsze, zdobyliśmy tym samym kolejne trofeum!

 

Białkowski – Naughton, Easton, Cameron, Nyatanga – Krychowiak – Fox (Anderson 72'), Frimpong (Wolski 56') – Vinko, Fleck – Piech (Sanogo 72')

 

Tarcza Wspólnoty – Finał – 12.08.2012 r.

[bPL] Manchester United 0 : 1 Coventry [CH]

Piech 45' [0:1]

 

Widzów – 90000

MoM – Arek Piech [8.6]

Odnośnik do komentarza

Nie no, nie mam słów. Jak w tym sezonie wygrasz Ligę Europejską, w co nie wątpię to dla ciebie nie będzie rzeczy niemożliwych :)

Czekam na prezentację składu na nowy sezon, ciekawy jestem nowych nabytków. Wyciągnąłeś Wolskiego za śmieszne pieniądze, do tego Krychowiak powinien okazać się bardzo pomocny.

Zagłębie Lubin mistrzem Polski ? WTF ? :P

Odnośnik do komentarza

Właśnie, Zagłębie ogórków w składzie nie ma :) Nie przesadzajmy z tą Ligą Europy ;) A MU gdybym nie pokonał, to bym się ze wstydu spalił... ;)

----

W pierwszym ligowym meczu na wyjeździe walczyliśmy z Watfordem, który na inaugurację sezonu zremisował 1:1 z Millwall. Mimo iż pokonaliśmy 3:1 Charlton, a potem rezerwy Manchesteru United, nie byłem do końca pewien czy zdołamy przywieźć z tego wyjazdu komplet punktów. Po prostu sam jeszcze nie znam siły tej mojej nowej drużyny...

 

Nie wiem dlaczego, ale chyba wszyscy się nas boją. Jak Gianfranco Zola ustawił swoją ekipę? 4-5-1, czyli bardzo defensywnie. To jedynie ułatwia nam zadanie, czyli wbijanie goli i zdobywanie kolejnych punktów. Nie będę więc narzekał. Przejdę może do tego, co wydarzyło się już w 4. minucie gry. Z narożnika boiska futbolówkę w pole karne dograł John Fleck, a bramkę uderzeniem głową zdobył – tak, tak – Arek Piech! Zaledwie siedem minut później kapitalnym podaniem w uliczkę popisał się David Fox, a z jego zagrania skrzętnie skorzystał Arek Piech. Polak uderzył płasko po długim rogu i prowadziliśmy już 2:0! To dało do myślenia trenerowi gospodarzy, który momentalnie zmienił taktykę na bardziej ofensywną. Mimo tego zabiegu wciąż zdecydowanie przeważaliśmy, co chwila ocieraliśmy się o trzecie trafienie. W 32. minucie piłkę obrońcy Watfordu odebrał Vedran Vinko, zagrał do Arka Piecha, a ten... trafił tylko w słupek. Dziewięć minut później słoweński napastnik zdecydował się na indywidualną akcję, którą sfinalizował uderzeniem w... słupek. Tym razem gospodarze nie mieli tyle szczęścia co wcześniej, bo z dobitką zdążył John Fleck, dzięki czemu do przerwy prowadziliśmy 3:0!

 

A drugą połowę rozpoczęliśmy... od gola. Idealnym podaniem na wolne pole do Arka Piecha popisał się Kyle Naughton, a Polak minął goalkeepera miejscowej drużyny i wpakował piłkę do pustej bramki! Tym samym Arek miał już na koncie hat-tricka. Wściekły Gianfranco zmienił ustawienie swojej drużyny po raz kolejny, tym razem na hiper-ofensywne. Nie ukrywam, że nas to zaskoczyło. Gubiliśmy się w obronie, czego efektem były dwie bramki Joe Garnera w przeciągu ledwie ośmiu minut! Następnie straty gospodarzy do tylko jednego trafienia zniwelował Prince Buaben. Byłem w szoku, pewne zwycięstwo zaczęło wymykać się nam z rąk. Na szczęście w porę zainterweniował Arek Piech! Polski cudotwórca w 71. minucie gry zdobył swoją czwartą bramkę w tym meczu, która zabiła wszelkie marzenia piłkarzy Watfordu o korzystnym rezultacie. Przez ostatnie 20 minut meczu nic się na boisku nie działo, nie padł już żaden gol, tak więc zwyciężyliśmy 5:3!

 

Ależ emocje. Jak na razie gramy całkiem nieźle, ale jeszcze wiele aspektów wymaga poprawy. Myślę, że z meczu na mecz nasza gra będzie wyglądać jeszcze lepiej.

 

Białkowski – Naughton, Easton, Cameron, Nyatanga – Krychowiak – Fox, Frimpong (Wolski 61') – Vinko, Fleck (Mahaya 71') – Piech

 

Championship – 2. kolejka – 18.08.2012 r.

[14.] Watford 3 : 5 Coventry [2.]

Piech 4' [0:1], 11' [0:2], 46' [0:4], 71' [3:5]

Fleck 41' [0:3]

Garner 51' [1:4], 59' [2:4]

Buaben 68' [3:4]

 

Widzów – 15180

MoM – Arek Piech [9.8]

Odnośnik do komentarza

Niesamowite. Gdy obejmowałem Coventry nawet nie myślałem o europejskich pucharach. Liczył się tylko szybki awans na zaplecze Premier League, a potem wskoczenie do elity angielskiego futbolu. A tu proszę! Sensacyjnie sięgnęliśmy po Puchar Anglii, dzięki czemu reprezentujemy kraj na europejskiej arenie. Dziś rozpoczynaliśmy swoją przygodę z Ligą Europy pojedynkiem z węgierskim Videotonem. Cel był prosty – wygrać jak najwyżej, aby rewanż był jedynie formalnością.

 

Od pierwszego gwizdka arbitra w tym meczu mieliśmy nad rywalami z Węgier ogromną przewagę, lecz początkowo nie potrafiliśmy jej przekuć na bramki. Albo pudłowaliśmy w wyśmienitych sytuacjach, albo brakowało szczęścia, albo cudownie bronił – swoją drogą niezły goalkeeper – Mladen Bozovic. Gdy już myślami byłem na przerwie, gdy planowałem co tu zmienić w grze swojego zespołu, pięknym wolejem popisał się John Fleck! W 42. minucie gry Szkot wyprowadził nas na prowadzenie, tym samym zdobywając dla Coventry pierwszą w historii bramkę w Lidze Europy.

 

Drugą część spotkania rozpoczęliśmy w werwą, ale wciąż jedyne czym błyszczeliśmy, to nieskutecznością. Szczególnie zawodził Arek Piech, który pudłował raz za razem. A jak już Polak uderzył w światło bramki, to piłka odbijała się od słupka i wylatywała za boisko. Na szczęście w naszych staraniach o podwyższenie prowadzenia dopomógł nas sędzia. W 62. minucie arbiter podyktował dla nas dyskusyjną jedenastkę, którą na gola zamienił John Fleck. Do ostatnich sekund meczu walczyliśmy o jeszcze jednego gola zaliczki, ale się nie udało. Mimo wszystko 2:0 to rezultat całkiem przyzwoity. Awansu jednak pewni nie jesteśmy, zostało przecież jeszcze 90 minut do rozegrania na Węgrzech.

 

Białkowski – Naughton, Easton, Cameron, Nyatanga – Krychowiak – Fox (Wolski 66'), Frimpong – Vinko, Fleck (Mahaya 66') – Piech

 

Liga Europy – 4. runda [1/2] – 21.08.2012 r.

[ENG] Coventry 2 : 0 Videoton [HUN]

Fleck 42' [1:0], kar. 62' [2:0]

 

Widzów – 16969

MoM – John Fleck [8.8]

Odnośnik do komentarza

Niesamowite, po raz pierwszy udało mi się przekonać zarząd do realizacji trzech celów! Zgodzili się na rozbudowę obiektów młodzieżowych, wykupienie stadionu oraz znalezienie klubu filialnego poza granicami Anglii.

 

Pomiędzy meczami, których stawką była faza grupowa Ligi Europy, podejmowaliśmy na własnym stadionie dobrze mi znaną drużynę Brighton. Skoro w zeszłym sezonie – gdy miałem do dyspozycji słabszych piłkarzy – ich ograliśmy, to teraz tym bardziej nie powinniśmy mieć problemów ze zdobyciem kompletu punktów...

 

Już w przeciągu pierwszych sześciu minut gry stworzyliśmy sobie z pięć doskonałych okazji do zdobycia gola, lecz wykorzystaliśmy tylko jedną z nich. Właśnie w 6. minucie zawodów Tomka Kuszczaka pokonał Arek Piech! Z ogromnym zapałem staraliśmy się zdobyć drugiego gola, lecz polski goalkeeper gości był nie do pokonania. W 29. minucie piłkarze Brighton wyszli z kontrą, którą golem sfinalizował Craig Mackail-Smith. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, znowu to powiedzenie nas dopadło. Zabawne, a raczej wkurzające, że był to pierwszy strzał gości na bramkę Bartka Białkowskiego. My w tym czasie próbowaliśmy dziesięciokrotnie! Do przerwy ta liczba wzrosła jeszcze o pięć uderzeń, jednak żadne z nich nie zatrzepotało w siatce bramki przyjezdnych.

 

A wraz z początkiem drugiej części gry goście wbili nam drugą bramkę. Tym razem po nieźle wybitym rzucie rożnym. Myślałem że wyjdę z siebie – cztery strzały, z czego dwa celne i w tym dwie bramki! Chcieliśmy szybko wyrównać, ale ten cholerny Kuszczak był nie do pokonania. Bronił wszystko, a jak czegoś nie sięgnął, to wyręczał go słupek albo poprzeczka! Albo moi podopieczni nie trafiali w bramkę z kilku metrów, normalnie parodia. Przełamaliśmy się – o dzięki Ci Panie – na trzy minuty przed końcem meczu, a jeden punkt uratował nam Arek Piech.

 

Oddaliśmy w tym meczu 28 strzałów, z czego 17 w światło bramki. Goście próbowali ledwie pięciokrotnie! Idzie się załamać – boska skuteczność, normalnie boska.

 

Białkowski – Naughton, Easton, Cameron, Nyatanga – Krychowiak – Fox (Sanogo 45') , Frimpong – Vinko [+] (Wolski 30'), Fleck (Mahaya 67') – Piech

 

Championship – 3. kolejka – 25.08.2012 r.

[4.] Coventry 2 : 2 Brighton [20.]

Piech 6' [1:0], 87' [2:2]

Mackail-Smith 29' [1:1]

Zerka 50' [1:2]

 

Widzów – 25053

MoM – Arek Piech [9.1]

Odnośnik do komentarza

Cel na ten mecz był prosty jak drut – co by się nie działo, obronić zaliczkę z pierwszego spotkania. Miałem jednak mały problem do rozwiązania, a nazywał się on „chłopaki pojechali na zgrupowania kadr narodowych”. Wobec tego nie mogłem skorzystać z usług: Nathana Camerona, Johna Flecka, Vedrana Vinko, Rafała Wolskiego i Mateusza Kuzmickiego. Byłem wniebowzięty.

 

Jakoś jednak dziury zapchałem, innego wyjścia nie było. O pierwszej połowie tego meczu zbyt wiele pozytywnych słów powiedzieć się nie da. Ani o naszej grze, ani o poczynaniach gospodarzy. Wiało nudą – nawet te słowa nie odzwierciedlają do końca tego, co działo się na murawie. Przebudziliśmy się na chwilę, tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra, a wyniknął z tego jedynie słupek, w który trafił Arek Piech.

 

Druga część meczu była zgoła odmienna. Chłopaki najwyraźniej dobrze zareagowali na moje wrzaski, bo w 52. minucie wyszliśmy na prowadzenie. Prawą stroną boiska rajd przeprowadził Arek Piech, dośrodkował, a gola uderzeniem głową zdobył David Fox. Nasza radość trwała jednak tylko sześć minut, po których to do wyrównania doprowadził Adam Gyurcso. Wściekłem się nie na żarty i zarządziłem dwie zmiany. Na boisko między innymi wbiegł Hakon Kjaeve, który odwdzięczył mi się za zaufanie w 74. minucie meczu. Norweg pięknym uderzeniem po długim rogu przywrócił nas na właściwe, zwycięskie tory. Victorię w tym meczu przypieczętowaliśmy siedem minut później, a na listę strzelców wpisał się Arek Piech. Łącznie więc w dwumeczu ograliśmy Videoton 5:1, dzięki czemu awansowaliśmy do fazy grupowej Ligi Europy!

 

Białkowski – Naughton, Easton, Spiranovic, Nyatanga – Krychowiak – Fox, Frimpong (Christensen 62') – Mahaya, Sanogo (Kjaeve 62') – Piech

 

Liga Europy – 4. runda [2/2] – 30.08.2012 r.

[HUN] Videoton 1 : 3 Coventry [ENG]

Fox 52' [0:1]

Gyurcso 58' [1:1]

Kjaeve 74' [1:2]

Piech 81' [1:3]

 

Widzów – 5617

MoM – David Fox [8.9]

Odnośnik do komentarza

Odbyło się losowanie fazy grupowej Ligi Europy. Delikatnie mówiąc fart ominął nas szerokim łukiem, nawet bardzo szerokim. Zmierzymy się bowiem z Juventusem, Rennes oraz Young Boys...

 

Ale to jeszcze nic! Rozlosowano także pary 3. rundy Carling Cup. Zagramy na wyjeździe z... Manchesterem City. Oj chyba ktoś nas nie lubi.

 

Podsumowanie – Lipiec/Sierpień 2012

Bilans meczy (klub): 5-1-0 (16-7)

Najlepszy strzelec (klub): Arek Piech (10 bramek)

Budżet: 9,46 mln. euro (+1,16 mln. euro)

| ------------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 1.    |	   | Sheff Wed	 |	   | 4	 | 3	 | 1	 | 0	 | 4	 | 1	 | +3    | 10    |
| ------------------------------------------------------------------------------------------------------|

 

| ------------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 3.    |	   | Swansea	   |	   | 4	 | 2	 | 2	 | 0	 | 6	 | 2	 | +4    | 8	 |
| ------------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 4.    |	   | Wigan		 |	   | 3	 | 2	 | 1	 | 0	 | 7	 | 2	 | +5    | 7	 |
| ------------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 5.    |	   | Coventry	  |	   | 3	 | 2	 | 1	 | 0	 | 10    | 6	 | +4    | 7	 |
| ------------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 6.    |	   | Derby		 |	   | 4	 | 2	 | 1	 | 1	 | 4	 | 2	 | +2    | 7	 |
| ------------------------------------------------------------------------------------------------------|
| 7.    |	   | Watford	   |	   | 4	 | 2	 | 1	 | 1	 | 9	 | 8	 | +1    | 7	 |
| ------------------------------------------------------------------------------------------------------|

 

Transfery (Świat):

Dede (Szachtar) → Manchester United (24,5 mln. euro)

Mamadou Sakho (PSG) → Valencia (18,75 mln. euro)

Miralem Pjanic (Roma) → Milan (18,25 mln. euro)

Hernanes (Lazio) → PSG (17,5 mln. euro)

Davide Astori (Spartak) → Inter (15,75 mln. euro)

Dmytro Chygrynskyi (Szachtar) → Manchester United (14,5 mln. euro)

Salvatore Bocchetti (Rubin) → Milan (13,5 mln. euro)

Dusan Tadic (Twente) → Fiorentina (12,5 mln. euro)

 

Transfery (Polska):

Tomasz Kupisz (Jagiellonia) → Śląsk Wrocław (2 mln. euro)

Cezary Wilk (Wisła Kraków) → Mallorca (1,9 mln. euro)

Vitaliy Ivanko (Metalurh Donieck) → Lechia Gdańsk (1,3 mln. euro)

Mazola (Sao Paulo) → Legia Warszawa (1,2 mln. euro)

Igor Kuzmenok (Suduva) → Lechia Gdańsk (1,2 mln. euro)

Arek Milik (Górnik Zabrze) → Widzew Łódź (1 mln. euro)

Igor Semjonovs (Jurmała) → Lechia Gdańsk (850 tys. euro)

Rafał Wolski (Legia Warszawa) → Coventry (825 tys. euro)

 

Ligi w Europie:

Anglia: Arsenal (+1)

Polska: Polonia W. (+1)

Niemcy: Bayern (+2)

Hiszpania: -

Włochy: -

Francja: Lyon (+2)

Holandia: Twente (+2)

Portugalia: Beira-Mar (+1)

 

Ranking FIFA:

1. Hiszpania

2. Niemcy

3. Portugalia

...

43. Polska

Odnośnik do komentarza

Oj ciężki to będzie dla nas sezon, ciężki. Awansowaliśmy do fazy grupowej Ligi Europy, ale tym samym strasznie namieszało to w naszym ligowym terminarzu. 1 września reszta drużyn rozgrywała już mecze w ramach 5. kolejki, a my dzień później mieliśmy mierzyć się z Peterborough w ramach kolejki numer 4. Zagmatwanie z poplątaniem, inaczej się tego określić nie da.

 

Jedni wyjechali na zgrupowania kadr narodowych, a inni są zmęczeni po wycieczce na Węgry. Na wyjazdowy mecz z Peterborough musiałem więc trochę zamieszać w składzie, aby złożyć przyzwoitą jedenastkę. Tym samym obawiałem się kolejnej wpadki, takiej na przykład jaką zaliczyliśmy w poprzedniej ligowej kolejce.

 

Nic takiego jednak nie miało miejsca. Od pierwszych minut zepchnęliśmy ostatnią – jak na razie – drużynę ligi do głębokiej defensywy, a pierwsze plony zebraliśmy już w 10. minucie gry. Gola uderzeniem głową zdobył – oczywiście – Arek Piech! Polski napastnik czynnie przyczynił się także do tego, że samobója kilkanaście minut później wbił Florin Soava. Arek był w gazie, bo minęły kolejne cztery minuty, a on miał już na koncie drugą bramkę! Tym razem Piech pokonał Alexa McCarthy'ego pięknym uderzeniem z dystansu. Do przerwy prowadziliśmy więc 3:0, ale nie tylko dzięki świetnej grze Polaka, cała drużyna ostro harowała na ten wynik.

 

Drugą połowę mogliśmy otworzyć bramką na 4:0, lecz Arek Piech – który już minął bramkarza gospodarzy – nie trafił do pustej bramki! Taki kiks, niebywałe. Kilka minut później ponownie otarliśmy się o kolejnego gola, ale tym razem w doskonałej okazji tylko słupek ustrzelił Jessim Mahaya. W końcu szczęście przestało sprzyjać gospodarzom. W 62. minucie gry swoją trzecią już bramkę w tym spotkaniu zdobył Arek Piech! Po trafieniu Polaka znowu błyszczeliśmy nieskutecznością, no aż za głowę się łapałem. Gdy zadowolony z wyniku oczekiwałem już sobie ostatniego gwizdka arbitra w tym meczu, sam na sam z bramkarzem miejscowej drużyny wyszedł Arek Piech i wpisał się na listę strzelców po raz czwarty! Zwyciężyliśmy więc 5:0!

 

Białkowski – Clarke, Sumusalo (Easton 71'), Krychowiak, Nyatanga – Frimpong – McKee, Anderson (Christensen 71') – Mahaya (Kjaeve 71'), Sanogo – Piech

 

Championship – 4. kolejka – 02.09.2012 r.

[24.] Peterborough 0 : 5 Coventry [11.]

Piech 10' [0:1], 32' [0:3], 62' [0:4], 90' [0:5]

Soava 28' [0:2]

 

Widzów – 8320

MoM – Arek Piech [9.9]

Odnośnik do komentarza

bacao - Grał, grał ;)

adrianABCH - No na szpicy ;)

----------------

Cóż, wskoczyliśmy na fotel lidera Championship! Wszystko jednak mógł zmienić mecz, w którym to graliśmy z Reading. W przypadku naszej porażki, to piłkarze Briana McDermotta zostaliby nowymi liderami. Graliśmy więc z nimi o zachowanie pierwszego miejsca w tabeli.

 

Jedynym piłkarzem, którego poważnie się obawiałem w drużynie Reading, był Pavel Pogrebnyak. Dobrze zbudowany rosyjski napastnik dał o sobie znać już w 9. minucie gry, gdy to uderzeniem głową wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Byłem pod wrażeniem tego, jak miejscowi neutralizują nasze ataki, początkowo byliśmy bezradni w ofensywie jak dzieci we mgle. W momencie gdy coś tam już zaczynało nam wychodzić, sędzia podyktował dla Reading dyskusyjną jedenastkę. Karnego bardzo pewnie wykorzystał Pavel Pogrebnyak, tak więc po dwóch golach ruskiego snajpera przegrywaliśmy już 0:2. Ten cios nie powalił jednak moich podopiecznych na deski, za to zmotywował nas do lepszej gry. Na przerwę schodziliśmy przegrywając już tylko 1:2, a gola kontaktowego zdobył dla nas Emmanuel Frimpong!

 

A druga połowa rozpoczęła się dla nas bardzo, bardzo dobrze. Już dwie minuty po wznowieniu gry do wyrównania doprowadził David Fox! Anglik uderzył ładnie przy samym słupku, a asystował mu Arek Piech. Cztery minuty później przeprowadziliśmy szybką akcją lewą stroną boiska, po czym piłkę płasko w pole karne dograł Brian Easton. Futbolówka minęła wszystkich obrońców Reading wraz z ich bramkarzem, dzięki czemu David Fox uderzył właściwie do pustej bramki! Prowadziliśmy 3:2! Ależ to był comeback. Byliśmy na fali, graliśmy wyśmienicie, no aż słów brak. Osiem minut po tym jak objęliśmy prowadzenie, na listę strzelców wpisał się Arek Piech! Między tymi bramkami zdarzyło się jednak coś złego. Urazu nabawił się David Fox – strzelec dwóch bramek w tym meczu. Do ostatnich sekund spotkania gospodarze walczyli o uratowanie remisu, ale nie zdołali nawet zdobyć gola kontaktowego. Z 0:2 do 4:2!

 

Białkowski – Naughton, Clarke (Easton 45') , Spiranovic, Nyatanga – Krychowiak – Fox [+] (Kjaeve 58'), Frimpong (Christensen 45') – Sanogo, Mahaya – Piech

 

Championship – 5. kolejka – 05.09.2012 r.

[5.] Reading 2 : 4 Coventry [1.]

Pogrebnyak 9' [1:0], kar. 21' [2:0]

Frimpong 37' [2:1]

Fox 47' [2:2], 51' [2:3]

Piech 59' [2:4]

 

Widzów – 12588

MoM – David Fox [8.7]

Odnośnik do komentarza

Nie odpowiem, bo gram taktyką klasyczną ;)

--------------------------------------------------------

Kontuzja Davida Foxa okazała się niestety bardzo poważna. Doświadczony angielski pomocnik będzie pauzował przez jakieś cztery tygodnie.

 

Umowa została podpisana! Naszym nowym klubem filialnym zostało chińskie Guangzhou. Oby dzięki temu nasze finanse poszły choć odrobinę w górę.

 

A tymczasem rozpoczęły się Eliminacje Mistrzostw Świata 2014. Na inaugurację Polacy mieli łatwo i przyjemnie ograć na wyjeździe Mołdawię... Właśnie, mieli. Bezbramkowy remis chwałę przynosi tylko naszym rywalom. W drugiej kolejce wybrańcy Waldka Fornalika polegli na polskiej ziemi 0:3 z Anglią. Zabawne, już chyba można mówić o tym, że do Brazylii na finały nie pojedziemy.

 

Po przerwie na mecze międzynarodowe podejmowaliśmy przed własną publicznością Ipswich. Zarząd ustalił, że będzie to tak zwany „Dzień Kibica”, tak więc musieliśmy pokonać rywali, albo chociaż pokazać się z bardzo dobrej strony. Pierwsze minut nie zapowiadały jednak porywającego widowiska. My spokojnie konstruowaliśmy swoje ataki, a gościom nawet się kontratakować nie chciało. Jakby przyjechali na The Ricoh Arena tylko po to, żeby odbębnić 90 minut, po czym wrócić do siebie. Ten piłkarski marazm trwał aż do doliczonego czasu gry. Wtedy to na prowadzenie, ku ogromnej radość naszych fanów, wyprowadził nas Arek Piech!

 

Druga połowa – choć miałem na to olbrzymią nadzieję – niczego nie zmieniła. Goście wciąż mieli wszystko gdzieś, a my graliśmy lepiej, tyle że brakowało skuteczności. Pudłowali w doskonałych sytuacjach wszyscy, nawet Arek Piech. Przełamaliśmy się dopiero w doliczonym czasie gry – czy aby czegoś to nie przypomina? Wyczekiwanego od kilkudziesięciu minut przez naszych fanów gola zdobył John Fleck. Zwyciężyliśmy więc bardzo pewnie – jak to mówią, statystyka nie kłamie (w strzałach: 15-3). A jak zareagowali nasi kibice? Podobno dobrze, frekwencja może nam się zwiększy, zobaczymy.

 

Białkowski – Naughton, Easton, Cameron, Nyatanga – Krychowiak – Frimpong (Anderson 45'), Wolski – Vinko, Fleck – Piech (Sanogo 77')

 

Championship – 6. kolejka – 15.09.2012 r.

[1.] Coventry 2 : 0 Ipswich [12.]

Piech 45+5' [1:0]

Fleck 90+3' [2:0]

 

Widzów – 28569

MoM – Lewin Nyatanga [8.8]

Odnośnik do komentarza

W ramach pierwszej kolejki fazy grupowej Ligi Europy podejmowaliśmy przed własną publicznością francuskie Rennes. Szczerze powiedziawszy obawiałem się gości, bo to bardzo silna drużyna, z pewnością nie mieli zamiaru wracać do domu bez zdobyczy punktowej. My jednak tak samo jak oni chcieliśmy jakieś punkty zdobyć. To zapowiadało bardzo ciekawe spotkanie.

 

Na meczu zjawił się Waldemar Fornalik, który pewnie doglądał Arka Piecha, ale może i kogoś jeszcze? Jeśli Grześka Krychowiaka, to mina mu pewnie zrzedła tak jak mnie, gdy to już w 2. minucie Grzesiek opuścił boisko na noszach. Fatalnie się ten mecz dla nas rozpoczął, a potem było jeszcze gorzej. Goście z Francji ostrzeliwali bramkę Bartka Białkowskiego, ale ten radził sobie z ich uderzeniami bardzo dobrze. Gdyby nie on, moglibyśmy już przegrywać kilkoma bramkami, a co najgorsze, minęło dopiero kilkanaście minut gry! Na nasze szczęście wydarzyło się coś, co wywróciło to spotkanie do góry nogami. W 14. minucie bowiem czerwoną kartkę, za faul na Rafale Wolskim, obejrzał Tongo Doumbia. Grając w przewadze powoli zaczęliśmy dominować na murawie, a wobec tego i na gole nie trzeba było długo czekać. Na prowadzenie wyszliśmy w 25. minucie spotkania, a do siatki Rennes trafił John Fleck. Szkot po raz drugi tego wieczoru na listę strzelców wpisał się zaledwie pięć minut później! Prowadziliśmy więc 2:0, a mimo tego wciąż graliśmy bardzo ofensywnie, co nas zgubiło w 41. minucie. Goście wyszli z kontrą, którą co prawda zastopował faulem Nathan Cameron, za co Anglik został wyrzucony z boiska! Wynik do przerwy na szczęście nie uległ zmianie, prowadziliśmy dwoma golami, ale przed nami było drugie – arcytrudne – 45 minut.

 

Graliśmy dziesięciu na dziesięciu, tak więc na boisku było o wiele więcej wolnego miejsca do gry. Tym samym nieunikniona była wymiana ciosów, która tylko upiększała i tak już wspaniałe widowisko. Przez pierwszą część drugiej połowy dominowaliśmy my, a przez resztę czasu to goście mieli przewagę. Mimo wielu bramkowych okazji – dla obydwu drużyn – wynik już się nie zmienił. Wygraliśmy więc po bardzo emocjonującym spotkaniu 2:0!

 

Juventus Turyn 3 : 1 Young Boys

 

Białkowski – Naughton, Easton, Cameron, Nyatanga – Krychowiak (McKee 2') – Frimpong, Wolski (Kuzmicki 42') – Vinko, Fleck (Sanogo 69') – Piech

 

Liga Europy – 1. kolejka – 20.09.2012 r.

[x.] Coventry 2 : 0 Rennes [x.]

Doumbia 14'

Fleck 20' [1:0], 25' [2:0]

Cameron 41'

 

Widzów – 25269

MoM – John Fleck [8.8]

Odnośnik do komentarza

Na nasze szczęście uraz, którego Grzesiek nabawił się w meczu przeciwko Rennes, to było tylko rozcięcie nogi. Mimo wszystko Krychowiak miał przed sobą około dziesięciu dni odpoczynku.

 

Polski pomocnik nie zagrał więc w wyjazdowym meczu przeciwko Cardiff. Walijczycy sezon rozpoczęli kiepsko, tak więc liczyłem, że przeciwko nam także nie zagrają jakiegoś wybitnego meczu. Pierwsze kilkanaście minut spotkania było bardzo wyrównane. Obie drużyny stworzyły sobie po kilka dobrych okazji, ale bez efektu bramkowego. Do czasu, do 20. minuty. Co prawda Cardiff zdobyło gola z jedenastu metrów, ale wywalczyli jedenastkę poprzez cudowną akcję, którą bezsensownym faulem przerwał Jordan Clarke. Staraliśmy się wyrównać jeszcze przed upływem pierwszych 45 minut, ale się nie udało. Do przerwy przegrywaliśmy więc 0:1.

 

Drugą połowę rozpoczęliśmy z werwą, tak jak tego od swoich chłopaków oczekiwałem. Za swój szaleńczy zapał zostaliśmy wynagrodzeni kilka minut przed upływem godzinki gry. Do wyrównania doprowadził uderzeniem głową Arek Piech! Po tym golu nie zmniejszyliśmy obrotów, a nawet jeszcze bardziej podkręciliśmy tempo. W 66. minucie spotkania rajd prawym skrzydłem przeprowadził Vedran Vinko. Słoweniec dośrodkował piłkę w pole karne, a tam kapitalną akcję Vedrana cudownym wolejem wykończył Arek Piech! Cóż za comeback, kolejny już zresztą w tym sezonie. Prowadziliśmy 2:1, ale wiedziałem, że Walijczycy tak łatwo skóry nie sprzedadzą. Bardzo blisko straty gola byliśmy na dwanaście minut przed końcem meczu. Bartka Białkowskiego w efektowny sposób chciał przelobować Etien Velikonja i prawie mu się udało, tyle że piłkę w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił Lewin Nyatanga! Brak mi słów aby opisać tą interwencję Walijczyka, po prostu brak mi słów. Ostatecznie – szczęśliwie bo szczęśliwie – ograliśmy Cardiff 2:1.

 

Białkowski – Clarke, Easton, Cameron, Nyatanga – Frimpong – Anderson (Christensen 84'), Wolski – Vinko, Fleck (Mahaya 84') – Piech (Sanogo 84')

 

Championship – 7. kolejka – 23.09.2012 r.

[20.] Cardiff 1 : 2 Coventry [1.]

Gunnarsson kar. 20' [1:0]

Piech 57' [1:1], 66' [1:2]

 

Widzów – 21686

MoM – Arek Piech [8.8]

Odnośnik do komentarza

Zwolniła się posada selekcjonera w reprezentacji Szwajcarii. Zgłosiłem się, choć szanse na to, że dostanę od nich ofertę pracy są znikome. Mimo wszystko warto spróbować.

 

Wiadomo, że w piłce nie ma nic pewnego, tak więc jakąś szansę na wyeliminowanie Manchesteru City mieliśmy. Zwłaszcza, że obrońcy tytułu nas zlekceważyli i wyszli dość rezerwową jedenastką. Ja co prawda także musiałem z lekka zamieszać składem, ale ogólnie rzecz ujmując – szanse były w miarę wyrównane.

 

Moje przemyślenia potwierdziła pierwsza część gry. Może i gospodarze oddali trochę więcej strzałów, ale tylko dlatego, że ja swoim podopiecznym zabraniam bezsensownych uderzeń. Dzięki temu jak już stwarzamy jakąś sytuację podbramkową, to jest ona bardzo, a to bardzo dobra. Niestety dla nas w wybitnej dyspozycji był rezerwowy goalkeeper Manchesteru, Brazylijczyk Marcelo Grohe. Dzięki temu 25-latkowi do przerwy był bezbramkowy remis.

 

Przez pierwsze kilkanaście minut drugiej połowy The Citiznes ostro nas naciskali, lecz bez efektu bramkowego. Kiedy już gospodarze się wyszaleli, to my zaczęliśmy błyszczeć na murawie. Pierwsze strzały jeszcze Marcelo Grohe kapitalnie wybronił, ale w końcu chłopaka złamaliśmy. W 66. minucie gry Arek Piech minął dwóch rywali, po czym podał na wolne pole do Joe'a McKee, a młodziutki Szkot płaskim uderzeniem przy słupku wyprowadził nas na prowadzenie. Jak się później okazało, był to gol na wagę awansu! Gospodarze do samego końca walczyli o bramkę dającą remis, ale jakimś cudem obroniliśmy tę skromną przewagę. Awansowaliśmy więc do kolejnej rundy kosztem wielkiego Manchesteru City!

 

Białkowski – Naughton, Sumusalo, Cameron, Nyatanga – Kuzmicki – Christensen (Anderson 68'), Wolski (McKee 45') – Vinko (Mahaya 68'), Fleck – Piech

 

Carling Cup – 3. runda – 26.09.2012 r.

[bPL] Manchester City 0 : 1 Coventry [CH]

McKee 66' [0:1]

 

Widzów – 42310

MoM – Marcelo Grohe [8.5]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...