Skocz do zawartości

Liczy się tylko dobra zabawa


scierko

Rekomendowane odpowiedzi

Moje ostatnie teksty zawodziły mnie, a także pewnie i czytających. Powodem nie było to, że nie miałem chęci pisać, raczej znudzenie grą. Teraz startuję z czymś nowym, liczę że przerwa jaką zrobiłem sobie od FM-a wyjdzie na dobre...

 

Wersja gry: FM 2012

Baza danych: Duża + moja własna bomboniera

Dodatki: FM 2012 Update for CM Rev by bartekr v.1.2

Ligi: Anglia (1-4), Francja (1-3), Niemcy (1-3), Włochy (1-4), Hiszpania (1-3), Polska (1-2), Holandia (1-2), Portugalia (1-2)

 

Jakim to ja klubem zamierzam – mam nadzieję – osiągać wielkie sukcesy? Wybór był dość trudny, jakoś nie mogłem znaleźć sobie miejsca, ale w końcu się udało. Postanowiłem przywrócił blask Coventry City, które to w zeszłym sezonie spadło z angielskiej Championship do trzeciej ligi. Zarząd wielkiego wyboru co do planów na najbliższy sezon mi nie dał – ma być awans i kropka!

 

Cóż, mógłbym się rozpisywać kto odszedł, a kto przyszedł, ale wolę to przedstawić w prostszej formie:

 

Z Coventry odeszli:

David Bell Sheff Wed (230 tys. euro)

Richard Keogh Burnley (600 tys. euro)

Gary McSheffrey Blackpool (1,2 mln. euro)

Martin Cranie Brighton (700 tys. euro)

Richard Wood Burnley (600 tys. euro)

Chris Hussey Crewe (wolny)

Freddy Eastwood Huddersfield (700 tys. euro)

Clive Platt Crawley (wolny)

 

Do Coventry dołączyli:

Roger (wolny)

Łukasz Madej (wolny)

Tomasz Wisio (wolny)

Łukasz Matuszczyk (wolny)

Dariusz Kołodziej (wolny)

Grzegorz Fonfara (wolny)

Yves Ma Kalambay (wolny)

Febian Brandy (wolny)

Jordan Cook (wolny)

Kamil Wiktorski (Rangers – 20 tys. euro)

Mateusz Kuzmicki (Club Brugge – 210 tys. euro)

Arek Piech (Ruch Chorzów – 500 tys. euro)

 

Skoro jestem polskim trenerem, to zrobiłem do klubu zaciąg „swoich”. A tak całkiem serio, na rynku transferowym po prostu nie było lepszych od tych, których zatrudniłem. Mimo tego, że udało nam się sporo zarobić, niewiele z tego mogłem wydać. Zrobiłem co mogłem, żeby mieć do dyspozycji możliwie jak najsilniejszą kadrę.

 

Mecze towarzyskie:

Coventry 6 : 0 Buxton (Eastwood, Baker, Clingan, sam., Kołodziej, Nimely)

Coventry 6 : 0 Stevenage (Eastwood, Fleck, Madej, sam., Brandy, Nimely)

Coventry 5 : 1 Cambridge (Fleck x2, Nimely x2, Brandy)

Coventry 3 : 0 Lincoln (Roger x2, Fleck)

Coventry 9 : 0 Woking (Piech x5, Roger x2, sam., Baker)

 

Po pierwsze: postanowiłem wszystkie mecze sparingowe rozegrać przed własną publicznością. Po drugie: rywali zakontraktowałem słabszych, aby tych wielu nowych graczy zgrało się z resztą ekipy. No i po to, żeby przećwiczyć grę w ataku pozycyjnym. I jeszcze jedno: Arek Piech dołączył do nas trochę później, zagrał tylko przeciwko Woking... widzicie z jakim skutkiem.

 

Profile piłkarzy przedstawię po drugiej kolejce League One. Ci co czytali moje wcześniejsze teksty wiedzą o co chodzi. Dobra, pora na rozpoczęcie walki o awans!

Odnośnik do komentarza

Można to tak nazwać ;)

------------------------------

Ligowy sezon inaugurowaliśmy wyjazdowym pojedynkiem z Exeter. Nie wiedziałem do końca czego się mogę po swoich chłopakach spodziewać, w końcu sparingi to jedno, a mecze o stawkę to już inna, grubsza historia. Początkowo szło nam całkiem nieźle, atakowaliśmy co rusz, jednak Artur Krysiak łapał wszystkie strzały. Ręce do nieba wzniosłem w 36. minucie gdy to samobója wpakował Kevin Malaga. Przegrywaliśmy 0:1. Co ciekawe, gospodarze prowadzili, choć nie oddali jeszcze w meczu ani jednego strzału. Szybko jednak się im zrewanżowaliśmy, a akcję przeprowadzoną środkiem boiska pewnie wykończył Arek Piech. Dzięki trafieniu Polaka do przerwy był remis.

 

Drugą część gry rozpoczęliśmy tak jak oczekiwałem, czyli z werwą. Ponownie jednak błysnął – w złym tego słowa znaczeniu – Kevin Malaga. Francuski stoper po raz drugi wpisał się na listę strzelców, aż zacząłem się zastanawiać czy on aby gra z nami czy przeciwko nam. Był to ewenement na skalę światową w wykonaniu Exeter – zero strzałów, a gole dwa. Muszę im jednak oddać co należne, bo po tym drugim swojaku ostro nas przycisnęli. Francuz dodał im najwidoczniej wiatru w żagle. W 63. minucie gospodarze dostali od losu kolejną niespodziankę, ale z jedenastu metrów pomylił się Daniel Nardiello. Ta chęć wbicia nam trzeciego – znaczy pierwszego – gola wyszła im jednak bokiem, bo po kontrze na siedem minut przed końcem meczu do remisu doprowadził Darek Kołodziej.

 

Cóż mam powiedzieć? Zagraliśmy całkiem dobrze – znaczy prawie wszyscy – a punkt do domu przywieźliśmy tylko jeden. Jednym słowem: falstart.

 

Murphy – Clarke, Wisio, Cameron, Malaga – Deegan, Clingan (Gardner 66') – Baker (Madej 66'), Fleck, Roger (Kołodziej 66') – Piech

 

League One – 1. kolejka – 06.08.2011 r.

[x.] Exeter 2 : 2 Coventry [x.]

Malaga sam. 36' [1:0], sam. 49' [2:1]

Piech 42' [1:1]

Kołodziej 83' [2:2]

 

Widzów – 5960

MoM – Arek Piech [7.4]

 

Doceniono grę Malagi – ocena 7.1, kapitalny występ...

Odnośnik do komentarza

No błysnął, błysnął ;)

citko - Prawda, bądź co bądź cztery bramki :)

Szumina - Wiesz, aż żal nie zatrudnić kogoś takiego jak Piech, zwłaszcza za taką cenę ;) Co do reszty, to nie miałem innego wyjścia, celem jest awans ;P

-----------------------------

Puchar Anglii traktuję zawsze bardzo poważnie, tak więc na Walsall wystawiłem najsilniejszą jedenastkę jaką mogłem. Prawie identyczną jak w meczu przeciwko Exeter, z własnej woli jedynie Kevina Samobójcę Malagę zastąpił młody Kamil Wiktorski. Dwie kolejne zmiany zostały podyktowane wyjazdem chłopaków na zgrupowania kadr narodowych.

 

O pierwszej połowie zbyt dużo powiedzieć się nie da. Wiało nudą aż do wejścia na scenę Howarda Webba. Podobno najlepszy angielski arbiter w 31. minucie wyrzucił z boiska pomocnika Walsall – Sama Mantoma. Nawet jak dla mnie ta decyzja była kuriozalna, ale cóż zrobić, cieszyłem się że będziemy grali w przewadze. Mimo tego do przerwy – czyli przez 14 minut – stworzyliśmy sobie tylko jedną sytuację do strzelenia gola, którą zmarnował Arek Piech.

 

W przerwie próbowałem zmotywować chłopaków od ofensywniejszej gry. Dodatkowo dokonałem dwóch zmian – obie podyktowane zmęczeniem kopaczy po pierwszych 45 minutach. Trzecią natomiast musiałem wykorzystać już po kilku minutach gry, bo skarżącego się na uraz Gary'ego Deegana zastąpił Łukasz Madej – etatowy środkowy pomocnik. Kiedy już udało nam się wybrnąć z problemów natury kondycyjnej i zdrowotnej na 1:0 bramkę zdobył Arek Piech! Polak na tym nie poprzestał, drugi raz na listę strzelców wpisał się w minucie 72. I to by było na tyle jeśli chodzi o gole.

 

Nie ukrywam, że awansowaliśmy dalej dzięki błędowi Howarda Webba. Nie wiem co by było gdyby nie ta czerwień...

 

Murphy – Clarke, Wisio (Fonfara 45'), Cameron, Wiktorski – Deegan (Madej 54'), Gardner (Kołodziej 45') – Baker, Cook, Roger – Piech

 

Carling Cup – 1. runda – 09.08.2011 r.

[L1] Walsall 0 : 2 Coventry [L1]

Mantom 31'

Piech 57' [0:1], 72' [0:2]

 

Widzów – 4724

MoM – Arek Piech [8.8]

Odnośnik do komentarza

Odbyły się dwa losowania: w 2. rundzie Carling Cup zmierzymy się przed własną publicznością z drugoligowym Cardiff, a w 1. rundzie Johnstone's Paint Trophy – także na The Ricoh Arena – podejmiemy czwartoligowe Rotherham.

 

W pierwszym ligowym meczu w tym sezonie na The Ricoh Arena podejmowaliśmy gości z Wycombe. W grę wchodziły tylko trzy punkty, zwłaszcza po wpadce z Exeter.

 

Na prowadzenie w tym meczu wyszliśmy już w 3. minucie gry, lecz sędzia odgwizdał spalonego przy trafieniu Rogera. Liczyłem, że był to dobry omen na resztę spotkania i się nie myliłem. W 8. minucie do siatki Wycombe trafił niezawodny jak dotąd Arek Piech. Goście trochę się zirytowali – czyżby liczyli na trzy punkty? - i z lekka nas przycisnęli. Oblężenie przetrwaliśmy, po czym na 2:0 podwyższył nasz najcenniejszy skarb – John Fleck. Szkot wymanewrował w pole trzech rywali i nie dał najmniejszych szans Bullowi na skuteczną interwencję. Poszliśmy za ciosem, czego skutkiem było trzecie trafienie autorstwa Rogera. Polak z brazylijskimi korzeniami zdobył cudownego gola lobując wychodzącego z bramki Bulla. Skołowani boiskowymi wydarzeniami i wynikiem goście pogubili się całkowicie, dzięki czemu wchodziliśmy w ich obronę jak w masło. Jeszcze przed przerwą na 4:0 podwyższył Arek Piech!

 

W przerwie gdy dowiedziałem się ilu kibiców ogląda poczynania moich grajków omal nie padłem z wrażenia – aż 17399! Ku radości naszej rzeszy fanów od początku drugiej części gry zaatakowaliśmy naładowanych nowymi siłami gości z Wycombe, lecz niestety bez efektu bramkowego. Oni za to przeprowadzili jedną nieskładną akcję skrzydłem i z trafienia cieszyć się mógł Matty Whichelow. W okolicach kwadransa przed zakończeniem meczu przeprowadziłem potrójną zmianę, licząc na jakieś pozytywne efekty. Świeżaki nic jednak do gry nie wnieśli, a spotkanie zakończyło się miażdżącym wynikiem 4:1.

 

W końcu zagraliśmy w miarę skutecznie w ofensywie. Wciąż jednak mamy problemy z opanowaniem środka boiska i stopowaniem akcji przeprowadzanych przez rywali skrzydłami. Liczę jednak, że i to z czasem ulegnie poprawie.

 

Murphy – Clarke, Wisio (Matuszczyk 76'), Cameron, Kuzmicki – Clingan, Gardner – Baker (Nimely (76'), Fleck, Roger (Kołodziej 76') – Piech

 

League One – 2. kolejka – 13.08.2011 r.

[9.] Coventry 4 : 1 Wycombe [4.]

Piech 8' [1:0], 36' [4:0]

Fleck 24' [2:0]

Roger 31' [3:0]

Whichelow 64' [4:1]

 

Widzów – 17399

MoM – Arek Piech [8.8]

Odnośnik do komentarza

Trzecia kolejka, a my już musieliśmy podejmować lidera. Carlisle sezon rozpoczęło kapitalnie, od dwóch bardzo pewnych zwycięstw, tak więc podchodziłem do nich z respektem. Moi podopieczni zrobili to samo, przez co w pierwszej części gry nie istnieliśmy na boisku. Znaczy jakieś tam sytuacje mieliśmy, jednak były to tylko wariackie strzały z około 30 metrów. Gospodarze grali troszkę lepiej od nas, dzięki czemu – po dobrze wybitym stałym fragmencie – na przerwę schodzili prowadząc 1:0 po trafieniu Lee Millera.

 

W przerwie wydarłem się na chłopaków, co dało bardzo pozytywne efekty. No i dokonałem jeszcze kilku roszad w taktyce. Od pierwszych sekund drugiej połowy rzuciliśmy się rywalom do gardłem, dzięki czemu po mniej niż kwadransie gry już prowadziliśmy 2:1! Najpierw do siatki trafił Arek Piech, a następnie dość przypadkowo gola zdobył Roger. Po drugiej bramce wycofaliśmy się pod własne pole karne, bo przecież wiecznie atakować się nie da. Mimo tego gospodarze nie potrafili stworzyć nic groźnego, za to my jeszcze w końcówce przycisnęliśmy, co dało trzecią bramkę, którą zdobył Sammy Clingan. Rezultat końcowy: Carlisle 1 : 3 Coventry!

 

Pierwsza połowa bardzo słaba. Druga fantastyczna. Winna taktyka? To się okaże w następnej kolejce. Będą zmiany.

 

Murphy – Clarke, Wisio (Matuszczyk 45'), Cameron, Kuzmicki – Clingan, Gardner (Kołodziej 45') – Baker (Nimely (45'), Fleck, Roger – Piech

 

League One – 3. kolejka – 16.08.2011 r.

[1.] Carlisle 1 : 3 Coventry [5.]

Miller 26' [1:0]

Piech 52' [1:1]

Roger 58' [1:2]

Clingan 82' [1:3]

 

Widzów – 6855

MoM – Arek Piech [8,5]

Odnośnik do komentarza

Lew77 - Dzięki ;) Spokojnie, spokojnie ;P

Właśnie, mam Piecha, a Brandy musi czekać na swoją szansę.. ;)

---------------------------------------------------------------------------------

We wcześniejszej kolejce podejmowaliśmy liderujące Carlisle, a teraz mierzyliśmy się z prowadzącym w tabeli Portsmouth. Goście według mediów są głównym kandydatem do awansu, tak więc to spotkanie było dla mnie czymś w rodzaju wyznacznika jak bardzo jesteśmy mocni.

 

Możecie mnie uznać za szalonego, ale z braku laku musiałem przywrócił do wyjściowej jedenastki Kevina Samobójcę Malagę (Kuzmicki zmęczony). O dziwo Francuz zagrał kapitalnie, ale zacznę może od początku. A zaczęło się katastrofalnie. Już w 4. minucie przegrywaliśmy po dobrze wybitym rzucie rożnym i główce Grega Halforda. Ten policzek podziałał na moich chłopców pobudzająco, co miało także swoją złą stronę – zapominali o defensywie! Na szczęście świetnie w bramce spisywał się Joe Murphy. Do Portsmouth doskoczyliśmy bardzo szybko, bo już w 13. minucie na listę strzelców wpisał się John Fleck. Następnie doszło do wymiany ciosów, z której wyszliśmy zwycięsko, dzięki czemu na przerwę schodziliśmy prowadząc 2:1. Bramkę natomiast z jedenastu metrów zdobył Carl Baker. Dodam jeszcze, że sfaulowano Kevina Malagę (!).

 

Druga połowa była inna niż pierwsza, ponieważ udało nam się zapanować nad boiskowymi wydarzeniami. Graliśmy spokojnie, co rusz atakowaliśmy na bramkę gości, a gdy szła kontra rywali, praktycznie w pojedynkę powstrzymywał ją Kevin Malaga. Błyszczał nie tylko Francuz, ale także i Roger, który zdobył dwie bramki – obie poprzez dobitki strzałów kolegów. Ostatecznie skończyło się 4:1. Miazga.

 

Szczerze powiedziawszy sam jestem zaskoczony takim wynikiem. Muszę też przyznać, że mecz był bardziej wyrównany aniżeli sugeruje rezultat. Jak to mówią: szczęście sprzyja lepszym.

 

Murphy – Clarke,Matuszczyk, Cameron, Malaga – Clingan, Gardner (Kołodziej 45') – Baker (Nimely (54'), Fleck (Cook 45'), Roger – Piech

 

League One – 4. kolejka – 20.08.2011 r.

[3.] Coventry 4 : 1 Portsmouth [1.]

Halford 4' [0:1]

Fleck 13' [1:1]

Baker kar. 35' [2:1]

Roger 53' [3:1], 71' [4:1]

 

Widzów – 19949

MoM – Kevin Malaga [9,0]

Odnośnik do komentarza

Kibice nie tracili nadziei, ja natomiast optymistą wielkim nie byłem. W końcu Cardiff to drużyna w teorii od nas o klasę lepsza, a w dodatku nie mogłem wystawić przeciw nim najsilniejszej jedenastki. Co do meczu, na boisku działo się całkiem sporo.

 

Ku mojemu miłemu zaskoczeniu nie odstawaliśmy od wyżej notowanych rywali ani na centymetr. Walczyliśmy jak równy z równym, a momentami nawet mieliśmy nad Cardiff ogromną przewagę. Brakowało jedynie skuteczności, a w dodatku w kapitalnej dyspozycji był goalkeeper gości David Marshall. Podsumowując: po do bardzo dobrej w naszym wykonaniu pierwszej połowie był remis 0:0.

 

Kapitalna gra kosztowała jednak moich podopiecznych wiele sił. Niestety już w przerwie musiałem dokonać dwóch zmian. Mimo zmęczenia moje chłopaki wciąż grali na niesamowicie wysokim poziomie, nawet lepiej niż w pierwszej połówce! Po prostu demolowaliśmy Cardiff, jednak wciąż nie mogliśmy pokonać Davida Marshalla. W końcu jednak się udało, a bohaterami całego Coventry zostali asystujący Arek Piech i strzelec gola Roger! Był to cudowny moment, gdy dosłownie wszyscy moi piłkarze cieszyli się z objęcia prowadzenia. Dzięki konsekwentnej grze dowieźliśmy 1:0 do końca, tak więc – mimo że byliśmy skazywani na porażkę – awansowaliśmy do 3. rundy Carling Cup!

 

Był to po prosty fenomenalny mecz w naszym wykonaniu. Więcej słów nie potrzeba.

 

Murphy – Fonfara, Wisio, Cameron, Malaga – Kuzmicki – Gardner (Roger 45'), Kołodziej – Madej (Nimely 45'), Fleck – Piech (Brandy 70')

 

Carling Cup – 2. runda – 23.08.2011 r.

[L1] Coventry 1 : 0 Cardiff [CH]

Roger 68' [1:0]

 

Widzów – 10000

MoM – Kevin Malaga [8,1]

 

A Malaga spłaca dług wobec klubu...

Odnośnik do komentarza

Awans być musi, tylko co po nim? :) Kasy nie ma, kopacze nie na poziomie, będzie ciekawie ;P

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Biorąc pod uwagę, że mogliśmy trafić na kogoś z Premier League, mieliśmy farta w losowaniu 3. rundy Carling Cup. Zmierzymy się bowiem z drugoligowym Brighton, tyle, że o awans powalczymy niestety na ich terenie. Będzie ciężko, ale po wyeliminowaniu Cardiff Brighton nam nie straszne!

 

Euforia po ograniu Cardiff trwała ledwie cztery dni, bo już 27 sierpnia wybraliśmy się do Rochdale, rzecz jasna po komplet ligowych punktów. Spotkanie to było bardzo dziwne, miało dwie twarze w naszym wykonaniu – dobrą i złą.

 

Dobra twarz to pierwsza połowa. Od pierwszego gwizdka arbitra dominowaliśmy na murawie niepodzielnie, a na prowadzenie wyszliśmy już w 10. minucie gry. Kapitalną asystą wtedy popisał się Arek Piech, w skrócie Roger tylko kopnął piłkę do bramki. Sam Piechu na listę strzelców wpisał się sześć minut później, wykorzystując sytuację jeden na jeden z goalkeeperem gospodarzy. Prowadziliśmy 2:0, mieliśmy wszystko pod kontrolą, a jeszcze przed przerwą na 3:0 podwyższył Arek Piech. Graliśmy wyśmienicie.

 

„Wyśmienicie” zmieniło się na beznadziejnie w drugiej części gry. Nie wiem czy winna była rozmowa motywacyjna, czy może trener gospodarzy znalazł na nas sposób, ale moich podopiecznych na boisku jakby nie było. Na szczęście mimo wielu okazji podbramkowych ze strony Rochdale utrzymaliśmy wynik 3:0 do ostatniego gwizdka arbitra.

 

Potrzebujemy odpoczynku. Zwłaszcza Wisio, który nie dość że prawie co mecz wysiada kondycyjnie, to jeszcze dziś nabawił się urazu. Tomka zabraknie przez jakieś dwa tygodnie.

 

Murphy – Clarke, Wisio (Madej 28'), Cameron, Malaga – Clingan – Deegan, Roger (Gardner 63') – Cook, Fleck (Nimely 63') – Piech

 

League One – 5. kolejka – 27.08.2011 r.

[3.] Rochdale 0 : 3 Coventry [2.]

Roger 10' [0:1]

Piech 16' [0:2], 41' [0:3]

 

Widzów – 7543

MoM – Arek Piech [9,2]

Odnośnik do komentarza

Co nam daje ten puchar? Nie mam zielonego pojęcia. Ja natomiast postanowiłem wykorzystać go do ogrywania rezerwowych. Dziś więc szanse dostali między innymi: Fabien Brandy czy Oliver Norwood.

 

Szybko zaatakowaliśmy i szybko też objęliśmy prowadzenie. Karnego wywalczył Fabien Brandy, a z jedenastu metrów nie pomylił się Darek Kołodziej. Ledwie osiem minut później było już 2:0, a na listę strzelców wpisał się wypożyczony z Manchesteru City Alex Nimely. Graliśmy świetnie, czego potwierdzeniem była trzecia bramka! Ponownie sfaulowany w polu karnym został Fabien Brandy, ponownie także jedenastkę na gola zamienił Darek Kołodziej. Gdy czekaliśmy już na gwizdek oznajmujący przerwę, zaskoczyć niestety uderzeniem przy krótkim słupku dał się Yves Ma Kalambay.

 

Wielu kibiców to spotkania nie przyciągnęło, ale jakoś się temu specjalnie nie dziwię. A jak rozpoczęła się druga połowa? Katastrofalnie. Długie podanie, snajper gości wychodzi sam na sam i mamy już tylko 3:2. Kolejna akcja przyjezdnych, uderzenie zza pola karnego i Yves znowu – kolokwialnie mówią – daje dupy. Wściekłem się co oczywiste, czego efektem były trzy zmiany. Między innymi na boisko wbiegł Arek Piech, który w 67. minucie popisał się kapitalną akcją i jeszcze cudowniejszym uderzeniem! Znowu prowadziliśmy – 4:3. Zabójczo skuteczni goście jeszcze próbowali nas dogonić, ale nadziali się na szybką kontrę, którą z efektem bramkowym wykończył Alex Nimely. Mogłem odetchnąć z ulgą – uniknęliśmy katastrofy.

 

Ma Kalambay (Murphy 58') – Fonfara, Matuszczyk, Wiktorski, Kuzmicki – Gardner – Kołodziej, Norwood (Roger 58') – Nimely, Fleck – Brandy (Piech 58')

 

Johnstone's Paint Trophy – 1. runda – 30.08.2011 r.

[L1] Coventry 5 : 3 Rotherham [L2]

Kołodziej kar. 3' [1:0], kar. 28' [3:0]

Nimely 11' [2:0], 84' [5:3]

Taylor 45' [3:1]

Grabban 52' [3:2]

Schofield 55' [3:3]

Piech 67' [4:3]

 

Widzów – 3876

MoM – Alex Nimely [9.2]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...