Skocz do zawartości

Hiszpański czołg


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

7.03.11

 

Najważniejsza część sezonu właśnie się rozpoczyna. Teraz nie możemy już odpuścić, bo wszystko jest na dobrej drodze, by zająć drugą lokatę. Real Madryt depcze nam po piętach i najprawdopodobniej o wszystkim zadecyduje bezpośredni mecz. My jednak dzisiaj musimy skupić się na dziewiątej Maladze.

 

Skład:

S. Asenjo, L. Perea, R. Juhasz, A. Dominguez, Silvio, Tiago, S. Muntari, Juanfran, A. Turan, V. Love, Falcao

 

Malaga od samego początku stawiała ciężkie warunki. Mimo tego, to Vagner Love, jako jedyny w pierwszej odsłonie zdołał umieścić piłkę w bramce rywala. Pierwsza odsłona zakończyła się naszą przewagą, ale Malaga nie zamierzała rezygnować z walki. Po zmianie stron u nas w miejscu Falcao pojawia się Diego Costa. Liczyłem na zryw i polepszenie jakości gry w ofensywie. Tymczasem to rywale strzelili i to nie jedną, a dwie bramki i już prowadzili. Chwilę potem odpowiedział jeszcze raz Vagner Love. Remis utrzymał się już do końca spotkania i chyba był to najbardziej sprawiedliwy wynik. Trzeba jednak powiedzieć, że mecz od pierwszego gwizdka trzymał w napięciu. Bardzo szybkie tempo rozgrywanie akcji i z jednej i z drugiej strony podobało się zgromadzonym na trybunach. Oprócz Vagnera Love świetnie spisywał się Asenjo, który mimo puszczenia dwóch goli był czołowym zawodnikiem na boisku.

 

La Liga [27/38]

Stadion: La Rosaleda w Maladze, 28317 widzów

[9] Malaga CF – [2] Atletico Madryt

2:2

[Julio Baptista 48’, Martin Demichelis 60’ – Vagner Love 25’ 69’]

Mom: Sergio Asenjo “9.0”

Odnośnik do komentarza

10.03.11

 

Po pojedynku w sezonie przygotowawczym z AC Milanem, dzisiaj przyjdzie mi zagrać pierwszy z dwóch meczów drugiej rundy Pucharu UEFA z innym włoskim zespołem – AS Romą. Na pewno będzie ciężko, gdyż przeciwnik to mocno renomowana firma, która jest bardzo groźna. Tutaj jednak nie ma zmiłuj się – trzeba wygrać, by myśleć o awansie.

 

Skład:

S. Asenjo, L. Perea, D. Godin, A. Dominguez, A. López, A. Turan, Gabi, Juanfran, J. Reyes, V. Love, Falcao

 

Spotkanie mimo zapowiedzi było straszliwie nudne. Ani jednej bramki! Zaraz po zmianie stron defensor Romy Gabriel Heinze dostał czerwoną kartę. Gra w przewadze była dla nas jednak zbyt trudna, by to wykorzystać. Chwilę później na domiar złego kontuzji doznał Arda Turan, którego zmienił Adrian. Bez bramek i bez większych emocji na Vicente Calderón. Rewanż we Włoszech może okazać się wielkim wyzwaniem…

 

Puchar UEFA, 2. Runda, [1/2]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 40592 widzów

Atletico Madryt – AS Roma

0:0

Mom: Luis Perea “7.3”

Odnośnik do komentarza

14.03.11

 

Rywale wygrali swoje pojedynki grając dzień przed nami. My musimy im dorównać, wygrywając dzisiaj na domowym obiekcie z Realem Saragossa. Przeciwnik ciężki, z którym przypomnijmy – przegraliśmy pierwszą próbę. Saragossa nigdy nie była zespołem łatwym. Gra ofensywny futbol mający w sobie coś, co przypomina właśnie czołg. Jak idą do przodu, to całym zespołem, jak się cofają to również.

 

Skład:

S. Asenjo, Silvio, R. Juhasz, A. Dominguez, A. López, Tiago, S. Muntari, Juanfran, J. Reyes, V. Love, Falcao

 

Z początku było bardzo ciężko. Rywale przeprowadzali szturm na bramkę Asenjo, jednak ani on, ani defensywa nie pozwalały na dużo. Znakomicie zakończyła się pierwsza odsłona. Bramkę w doliczonym czasie zdobywa Vagner Love, co na pewno daje wielki komfort psychiczny i podcięcie skrzydeł u rywala, który teraz musi mocno zmienić styl gry, by coś zdziałać. Po przerwie miejsce słabego, wręcz niewidocznego Falcao zajął Diego Costa. Młody Brazylijczyk znakomicie radzi sobie jako zmiennik, gdyż wtedy pokazuje pełnię swoich umiejętności. Już chwilę po wznowieniu gry Diego Costa szarżując ściągnął za sobą dwóch obrońców, co pozwoliło zostać samotnie Vagnerovi Love, który trafia dziś po raz drugi. Po godzinie gry role się odwróciły i to Diego Costa pokonuje bramkarza rywali. Chwilę później jeden z defensorów Saragossy fauluje wychodzącego na czystą pozycję Juanfrana i ogląda czerwony kartonik. Niestety, ale zamiast ładować kolejne bramki, to my ją tracimy. Strzelcem zostaje Yaya Sanogo, ale na szczęście było to jedyne trafienie przeciwników w tym spotkaniu. Wygrywamy i nie tracimy kontaktu z drugą lokatą.

 

La Liga [28/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 44709 widzów

[3] Atletico Madryt – [12] Real Saragossa

3:1

[Vagner Love 45’+3 48’, Diego Costa 62’ – Yaya Sanogo 71’]

Mom: Vagner Love “9.0”

Odnośnik do komentarza

17.03.11

 

Przed nami rewanż z AS Romą. Mecz na terenie rywala nigdy nie należy do najłatwiejszych. My jednak możemy być zadowoleni z możliwości osiągnięcia awansu za łatwy wynik. Dzisiejszy bezbramkowy remis doprowadzi do dogrywki, a każdy bramkowy już do awansu. Do dzieła Los Rojiblancos!

 

Skład:

S. Asenjo, Silvio, R. Juhasz, A. Dominguez, A. López, Tiago, S. Muntari, Juanfran, J. Reyes, V. Love, Falcao

 

Od początku wszystko wskazywało, że gospodarzy będą się bronić. Dużo się nie działo, aż do momentu osiemnastej minuty. Vagner Love zdecydował się na samodzielną akcję, gdzie musiał przedryblować kilku defensorów, by z najbliższej odległości zdobyć jedynego gola w tej odsłonie. No właśnie, do przerwy nic więcej się nie wydarzyło, co przybliża nas do upragnionego awansu. Druga połowa nie zaczęła się dla nas najlepiej. Dziwną akcję prawą flanką przeprowadził Cassetti i zdecydował się na uderzenie zza pola karnego. Asenjo wpuścił gola, którego nie powinno być! Remis urządzał nas jednak nadal. Próbowaliśmy przejąć inicjatywę i może jeszcze coś strzelić, by uniknąć nerwówki. Rywale próbowali niemal całą ekipą i im się to udało… W doliczonym czasie spotkania Bojan wykorzystuje dośrodkowanie i daje swojej ekipie prowadzenie. To oznacza, że wypadamy z rywalizacji już na drugiej rundzie… Fatalnie!

 

Puchar UEFA, 2. Runda, [2/2]

Stadion: Olimpico w Rzymie, 46719 widzów

AS Roma – Atletico Madryt

2:1

[Marco Cassetti 54’, Bojan 90’+3 – Vagner Love 18’]

Mom: Marco Cassetti “8.3”

Odnośnik do komentarza

21.03.11

 

Znów musimy gonić rywali, gdyż znów gramy jako ostatni. Ale to chyba dobrze, bowiem motywacja jest jeszcze większa. Po wyleceniu z rozgrywek o Puchar UEFA, pozostała nam tylko Liga. Możemy się skupić na obronie drugiej, świetnej lokaty przed szaleńczo goniącym Realem Madryt. Oczywiście żeby o tym mówić, trzeba dzisiaj wygrać…

 

Skład:

S. Asenjo, L. Perea, R. Juhasz, D. Godin, A. López, Gabi, S. Muntari, Juanfran, A. Turan, V. Love, Falcao

 

Spotkanie miało być dla nas kolejnym zwycięskim. Tymczasem zagraliśmy fatalnie w defensywie. Wysoka porażka wyjazdowa spowodowała, że znaleźliśmy się na trzeciej lokacie, czyli tracimy dystans do Realu Madryt. Mimo zdobycia pierwszego gola w spotkaniu, to rywale zagrali lepiej…

 

La Liga [29/38]

Stadion: Iberostar Estadi w Palma de Mallorca, 20955 widzów

[15] Real Mallorca – [3] Atletico Madryt

4:2

[sergio Tejera 23’, Diego Godin 26’(sam), Joao Victor 29’, Alejandro Alfaro 77’ – Roland Juhasz 16’, Vagner Love 54’]

Mom: Sergio Tejera “8.8”

Odnośnik do komentarza

4.04.11

 

Rozpoczynamy kolejny miesiąc. Końcówka zmagań ligowych jest jednak niezwykle ciężka. Od dzisiaj przez kilka następnych tygodni mamy samych trudnych rywali. Rozpoczynamy ten maraton od Realu Sociedad. Siódme miejsce jest dla nich bardzo dobre, ale na pewno dzisiaj będą chcieli zdobyć kolejne punkty.

 

Skład:

S. Asenjo, L. Perea, D. Godin, A. Dominguez, A. López, Tiago, Gabi, Juanfran, J. Reyes, V. Love, Falcao

 

Żeby myśleć jeszcze o utrzymaniu dystansu do Realu Madryt, nie było innej możliwości niż dzisiejsza wygrana. Ruszyliśmy do ataku i przyniosło to efekt po trzydziestu minutach. Bramkę podkręconym uderzeniem zdobył Reyes i Vicente Calderón uwierzyło, że będzie dobrze. Przed zejściem do szatni zostaliśmy jednak skarceni za myślenie o przerwie. Ansotegi łatwo dostał się do piłki w walce przy dośrodkowaniu i pokonał Asenjo. Po zmianie stron Costa zastępuje Vagnera Love. Dwadzieścia minut przed końcem wydarzyło się coś dziwnego. Gabi zdecydował się na uderzenie z dystansu a piłka odbiła się od poprzeczki. Bramkarz, który nie dosięgnął futbolówki runął jak długi na ziemię, a piłka właśnie wtedy odbiła się od jego pleców i wleciała na linię bramkową. Oznaczało to, że wychodzimy na prowadzenie. Tymczasem siedem minut później mamy ponownie wyrównanie. Everton Santos dał popis i rozbroił naszą defensywę kilkoma zwodami. Koniec spotkania i mamy remis…

 

La Liga [30/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 54851 widzów

[3] Atletico Madryt – [7] Real Sociedad

2:2

[Jose Antonio Reyes 28’, Claudio Bravo 71’(sam) – Ion Ansotegi 45’+1, Everton Santos 77’]

Mom: Jose Antonio Reyes “7.7”

Odnośnik do komentarza

10.04.11

 

Sytuacja się lekko zmieniła. W tej chwili do Realu Madryt tracimy już pięć punktów i raczej ciężko będzie to nadrobić. W tym momencie jednak Real Madryt musimy pozostawić daleko i skupić się na Sevilli. Zespół, który miał walczyć o czołowe lokaty miał bardzo kiepski początek sezonu. Dopiero ostatnio zaczyna wygrywać, co zaowocowało ósmą lokatą. Trzeba wygrać, bowiem trzy oczka za nami już się czają piłkarze Valencii.

 

Skład:

S. Asenjo, L. Perea, R. Juhasz, A. Dominguez, A. López, Gabi, S. Muntari, Juanfran, J. Reyes, D. Costa, Falcao

 

Od samego początku wyglądało to dla nas dobrze. Mocno usiedliśmy na rywalu, co pozwalało nam ciągle atakować i uderzać. Na pierwszego gola musieliśmy poczekać jednak do okolic kwadransa, gdzie wreszcie po wielu godzinach posuchy trafia Falcao. Po tym właśnie poznaje się gwiazdy! Ogromnie potrzebujemy wygranej i nawet mimo słabego ostatniego okresu, żeby nie powiedzieć sezonu, to właśnie on otwiera wynik spotkania. Chwilę później na 2:0 rezultat zmienia Juanfran. Dwa szybko zdobyte gole na pewno pozwolą nam uspokoić swoje poczynania i kontrolować grę. Jakby tego było mało, to jeszcze przed przerwą kolejnego gola dokłada Falcao. W okolicach pięćdziesiątej minuty postanowiłem w miejsce Diego Costy wprowadzić Vagnera Love. Natomiast kolejnego gola strzela Falcao, co oznacza dzisiaj hat tricka na jego koncie. Szkoda, że super snajper z Kolumbii tak zaprzepaścił cały sezon… Kwadrans przed końcem ofiarnie interweniujący Dominguez popełnia błąd i pokonuje własnego bramkarza, co daje honorowe trafienie Sevilli w tym spotkaniu. Czas dobiegał końca, a drugiego gola, bezpośrednio z rzutu wolnego strzela Rakitic.

 

La Liga [31/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie 52172 widzów

[3] Atletico Madryt – [8] Sevilla FC

4:2

[Falcao 14’(k) 38’(k) 50’, Juanfran 16’ – Alvaro Dominguez 73’(sam), Ivan Rakitiv 90’]

Mom: Falcao „9.4”

Odnośnik do komentarza

17.04.11

 

Gra do ostatniej kropli krwi w dziewięciu i fantastyczne zwycięstwo to już przeszłość. Teraz trzeba skupić się na kolejnych dziewięćdziesięciu minutach przeciwko FC Barcelonie. Ta drużyna jest niekwestionowanym liderem tego sezonu. Ma ogromną przewagę nad pozostałymi i tylko kataklizm spowoduje, że nie wygra rozgrywek. My zaś, podbudowani zwycięstwem z Sevilla musimy sprostać temu wyzwaniu.

 

Skład:

S. Asenjo, L. Perea, R. Juhasz, A. Dominguez, A. López, Gabi, S. Muntari, Juanfran, J. Reyes, V. Love, Falcao

 

Niestety, ale dzisiaj się nie udało. Pierwsi, już po kwadransie bramkę zdobyli gospodarze tego pojedynku. Świetnie z akcji przymierzył Iniesta – chyba najlepszy obecnie piłkarz globu. Radość Blaugrany nie trwała jednak długo. Chwilę później szarżującego Falcao sfaulował jeden z defensorów, za co sędzia pokazał rzut karny. Został on pewnie wykorzystany przez Vagnera Love, który jednocześnie doprowadza do remisu. Rywale cisnęli jednak przez cały czas i jedynie rozstrojone celowniki nie pozwalały na powiększenie wyniku. My raz na jakiś czas próbowaliśmy, ale również nieskutecznie. Po godzinie gry Villa dopiął swego i przywrócił prowadzenie. Taki wynik utrzymał się już do końca. Oznacza to, że przegrywamy, ale w dwumeczu ligowym mamy po jednym zwycięstwie z takim samym bilansem bramek.

 

La Liga [31/38]

Stadion: Camp Nou w Barcelonie, 98000 widzów

[1] FC Barcelona – [3] Atletico Madryt

2:1

[Andres Iniesta 14’, David Villa 66’ – Vagner Love 19’(k)]

Mom: David Villa “8.0”

Odnośnik do komentarza

W środku tygodnia między spotkaniami ligowymi rozegrano finał Copa del Rey. Spotkały się w nim dwie największe firmy w Hiszpanii, czyli Barcelona i Real. Mecz był mocno jednostronny. Real wygrał aż 3:0 po bramkach Kaki, Pepe i samobóju Sergi Gómeza. Barcelona nie istniała na murawie. Ale to może i dobrze, bowiem na dniach mamy rozegrać spotkanie właśnie z Królewskimi, którzy na pewno będą trochę podmęczeni.

 

24.04.11

 

Tak jak mówiłem, mamy teraz niezwykle ciężkie tygodnie. Po minimalnej przegranej z Barceloną przystępujemy do Derby Madrytu. Mecz z Realem elektryzuje nas, jak żaden inny. Z jednej strony walczymy o pokonanie ich w tabeli na koniec sezonu, a po drugie każdy chce być lepszy od sąsiada zza miedzy. Jeśli przypomnimy sobie rundę jesienną, to pamiętamy, że wtedy osiągnęliśmy wspaniały rezultat. Dziś zrobimy wszystko by go powtórzyć i zbliżyć się w klasyfikacji.

 

Skład:

S. Asenjo, L. Perea, R. Juhasz, A. Dominguez, A. López, Gabi, S. Muntari, Juanfran, J. Reyes, V. Love, Falcao

 

W porównaniu do pierwszego meczu, teraz Real dysponuje już Casillasem w bramce. Będzie nam na pewno trudniej coś strzelić, ale przecież też nie jest to cyborg i coś przepuszcza. Biorąc pod uwagę przebieg całego spotkania, to muszę jednak zmienić zdanie. Bramkarz Królewskich jest cyborgiem, który nie przepuszcza strzałów. Mimo licznych prób, często w sytuacjach sam na sam, moi podopieczni nie potrafili go pokonać. Z drugiej strony murawy świetnie spisywał się też Asenjo. Tego jednak pokonał Kaka, który wykonał świetny lob z granicy pola karnego. Mecz mógł się podobać, ale jedna bramka to na taki hit zbyt mało. Mimo porażki mamy lepszy bilans w dwumeczu!

 

La Liga [33/38]

Stadion: Santiago Bernabeu w Madrycie, 80354 widzów

[2] Real Madryt – [3] Atletico Madryt

1:0

[Kaka 43’]

Mom: Iker Casillas “8.7”

Odnośnik do komentarza

1.05.11

 

Do końca sezonu pozostało pięć spotkań. Sytuacja zrobiła się na tyle nieciekawa, że zrównaliśmy się punktami z czwartą Valencią, z którą zagramy już dzisiaj. W pierwszej turze z nimi wygraliśmy, ale wtedy kroiliśmy Teraz mamy nieco gorszy okres i to może być kluczowym elementem w walce o najwyższe lokaty. O pozycji vice lidera na koniec rozgrywek raczej możemy już zapomnieć. Real Madryt odskoczył nam i tylko cud sprawi, że przegra kilka spotkań z rzędu…

 

Skład:

S. Asenjo, L. Perea, R. Juhasz, A. Dominguez, A. López, Gabi, S. Muntari, Juanfran, J. Reyes, V. Love, Falcao

 

Od początku próbowaliśmy atakować. W dwudziestej minucie po strzale Gabiego piłka odbiła się od poprzeczki. Jednak wróciła na murawę i wtedy w walce o nią Miguel Faulował Reyesa, za co sędzia wskazał na wapno. Miły prezent, który chwilę później wykorzystał Falcao. Prowadziliśmy i na pewno nie zamierzaliśmy tego zniweczyć. Byliśmy na bardzo dobrej drodze, by utrzymać trzecią lokatę, bowiem nie ważne, czy wygramy, czy też zremisujemy – nam się to uda. W tym meczu byliśmy ekipą dużo lepszą, mającą jednocześnie wiele pecha. Trzy słupki i wspomniana poprzeczka w pierwszej odsłonie… Na szczęście tuż przed przerwą przełamał się Reyes i zamiast uderzać z niewygodnej pozycji podał on na środek pola karnego, gdzie stał niepilnowany Juanfran. Wystarczyło dołożyć nogę i na tablicy wyników pojawiło się 2:0. Po zmianie stron nową parę napastników utworzyli Bastón z Diego Costą. Rywale jednak jeszcze się nie poddali. Chwilę po wznowieniu Soldado zalicza kontaktowego gola. To jedynie nas zdenerwowało i podbudowało jeśli chodzi o piłkarskie aspekty. Znów zaczęliśmy grać szybką i celną klepą, co pozwoliło Bastónowi na zdobycie bramki. Co z tego, że chwilę się pocieszyliśmy, jak kwadrans przed końcem rywale ponownie zmniejszają stratę do jednego gola. Tym razem autorem gola został Alberto Costa. Żeby nie było zbyt nudno i kibice nie marudzili na co wydają pieniądze, w samej końcówce Miguel ponownie spowodował rzut karny. Tym razem jednak uderzenie Reyesa zostało obronione… Niewykorzystane sytuacje się mszczą, o czym przekonaliśmy się sekundy później. Rywal wyrównał, a na spokojnie mogliśmy od niego uciec w tabeli… Wysoki remis pozwolił nam jednak pozostać z przodu wewnętrznej rywalizacji.

 

La Liga [34/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 51414 widzów

[3] Atletico Madryt – [4] Valencia CF

3:3

[Falcao 20’(k), Juanfran 41’, Borja Bastón 69’ – Roberto Soldado 52’, Alberto Costa 74’ 90’+1]

Mom: Alberto Costa “8.8”

Odnośnik do komentarza

7.05.11

 

Jeszcze cztery, tylko cztery spotkania i zasłużone wolne. Chcicałbym, aby piłkarze dale teraz z siebie wszystko, co najlepsze i wygrali każde ze spotkań. Dzisiaj zmierzymy się z niewygodnym Racingiem Santander i w dodatku na wyjeździe. Pierwszy nasz pojedynek jedynie zremisowaliśmy, ale teraz mamy nieco inną sytuację w tabeli, dlatego musimy wygrać. Zawodnicy są odpowiednio zmotywowani i nawet nie trzeba im powtarzać, co jest dla nas najważniejsze.

 

Skład:

S. Asenjo, L. Perea, R. Juhasz, A. Dominguez, A. López, Tiago, Gabi, Juanfran, J. Reyes, V. Love, Falcao

 

Tego obawiałem się najbardziej. My cisnęliśmy, a rywal pierwszy zdobył bramkę. Lautaro Acosta z łatwością przedostał się na czystą pozycję i huknął ile miał sił. Problem się mógł rozwiązać już chwilę później, ale pechowo na czystą – pustą bramkę nie trafia Falcao. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i mogliśmy czuć się zaniepokojeni. Wtedy też zdecydowałem się zmienić Falcao i postawić na Borję Bastóna. Ledwie pięć minut wystarczyło naszemu jokerowi, by wyrównać. Kiedy wszystko wyglądało dobrze pojawia się Pedro Munitis i przywraca prowadzenie dla gospodarzy. Dziewięć minut przed końcem rzut karny wykorzystuje drugi z naszych napastników i ponownie mamy remis. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie Maduro. To właśnie ten zawodnik w walce o górną piłkę okazał się najlepszy i pokonuje Asenjo w ostatnich minutach meczu, jednocześnie ustalając wynik końcowy. Przegrywamy po fatalnej pierwszej odsłonie i mocno komplikujemy sobie życie w walce o trzecią lokatę…

 

La Liga [35/38]

Stadion: El Sardinero w Santander, 18550 widzów

[15] Racing Santander – [3] Atletico Madryt

3:2

[Lautaro Acosta 17’, Pedro Munitis 72’, Hedwiges Maduro 86’ – Borja Bastón 50’, Vagner Love 81’(k)]

Mom: Lautaro Acosta “7.9”

Odnośnik do komentarza

11.05.11

 

Przed nami jeszcze trzy kolejki a mamy jeden punkt straty do Valencii. W tym momencie nie możemy jedynie liczyć na inne ekipy, ale sami musimy wykonać plan minimum, a więc odnieść trzy zwycięstwa. Zważywszy na lekką zadyszkę, to może być ciężko. Dziś zagramy z Villarrealem, który po bardzo słabym początku sezonu teraz pnie się coraz wyżej, już zajmując siódmą lokatę. Trzeba wznieść się na wyżyny, bowiem jest to ostatni z trudniejszych spotkań…

 

Skład:

S. Asenjo, Silvio, D. Godin, A. Dominguez, Filipe, Tiago, S. Muntari, Juanfran, J. Reyes, D. Costa, Falcao

 

Już w pierwszych minutach spotkania podopieczni zafundowali mi darmowe łysienie. Notoryczne marnowanie znakomitych okazji stało się rytuałem Atletico podczas spotkań. Jak można nie trafiać, kiedy znajduje się w odległości maksymalnie pięciu metrów od bramki… Dopiero po dwudziestu minutach przytomnie w polu karnym zachował się Diego Costa i dał nam prowadzenie. Oczywiście na niewiele się to zdało, gdyż sekundy później mamy wyrównanie. Mój zespół jest po prostu pierdolnięty i bez ambicji! Niesamowite, ale jeszcze przed upływem trzydziestej minuty Godin przywraca prowadzenie po wykorzystaniu dobrego dośrodkowania z rzutu rożnego. Kibice zgromadzenie na Vicente Calderón wciąż próbowali nas poderwać do działania. Po zmianie stron sytuacja wyglądała tak samo, jedynie w miejscu Falcao pojawia się Vagner Love. Kiedy rywale zaczynali zwiększać ofensywę i powoli się otwierać, przeprowadziliśmy zabójczy kontratak. Dośrodkowanie na bramkę zamienił Juanfran, który w tym sezonie spisuje się naprawdę rewelacyjnie! Ten gol może zagwarantować nam dzisiaj zwycięstwo! Żeby tego było mało, w samej końcówce do siatki trafia jeszcze Diego Costa i ustala wynik końcowy. Wysoka wygrana na pewno cieszy!

 

La Liga [36/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 50103 widzów

[4] Atletico Madryt – [7] Villarreal

4:1

[Diego Costa 20’ 89’, Diego Godin 28’, Juanfran 79’ – Cani 21’]

Mom: Jose Antonio Reyes „9.1”

Odnośnik do komentarza

15.05.11

 

Dzisiaj zagramy z najsłabszą ekipą w tabeli – Rayo. Przeciwnik nie powinien absolutnie nic zdziałać w dzisiejszym meczu, a moi podopieczni muszą podreperować swoje konta strzeleckie. Zagramy na wyjeździe, ale musimy spiąć tyłki. Sytuacja wciąż wygląda nieciekawie, bowiem w ostatniej kolejce Valencia znów wygrała i wciąż ma jeden punkt przewagi…

 

Skład:

S. Asenjo, Silvio, D. Godin, A. Dominguez, Filipe, Tiago, S. Muntari, Juanfran, J. Reyes, D. Costa, Falcao

 

Jakże wielkie było moje zdziwienie, jak w szóstej minucie Delibasic trafia bramkę dla Rayo… Jeszcze przed wybiciem kwadransa spotkania, Diego Costa nabił jednego z defensorów i doprowadził do wyrównania. Bramka została jednak zaliczona, jako samobój. Chwilę później na listę strzelców wpisuje się Juanfran i daje nam prowadzenie. Dobrze, że wykonaliśmy szybki come back, bowiem nie chciałem mieć zbytniej nerwówki. Jeszcze przed trzydziestą minutą wynik zwiększa Falcao. W trzydziestej minucie kontuzja dopadła Silvio, ale w związku z dobrym ofensywnie spotkaniem, postanowiłem w jego miejsce wprowadzić trzeciego napastnika Vagnera Love. Chcę osiągnąć baaaardzo wysokie zwycięstwo! Co ciekawe, przed przerwą tracimy jeszcze jednego gola, a zaraz po zmianie stron kolejnego. Już jest remis, a więc pomysł o zmniejszeniu liczby obrońców, chyba nie był najlepszy.. Moim zdaniem była to w głównej mierze wina naszego bramkarza, który dzisiaj robił jedynie na ręcznik, a nie golkipera. Czas mijał, a my potrzebowaliśmy bramki. Ta została zdobyta przez Vagnera Love w 65. minucie płaskim uderzeniem z dystansu. Mimo wysokiego wyniku, mogliśmy na spokojnie zdobyć dzisiaj dwucyfrówkę. Tyle zmarnowanych okazji, szczególnie Falcao mocno denerwowało… Koniec końców, udaje się nam wygrać…

 

La Liga [37/38]

Stadion: Nuevo Vallecas Teresa Rivero w Madrycie, 15030 widzów

[20] Rayo – [4] Atletico Madryt

3:4

[Andrija Delibasic 6’, Javi Fuego 35’, Piti 48’ – Jose Manuel Casado 14’(sam), Juanfran 17’, Falcao 28’, Vagner Love 66’]

Mom: Falcao “8.0”

Odnośnik do komentarza

Osiemnastego maja rozegrano finałowy mecz Pucharu UEFA. Zmierzyły się w nim turecki Trabzonspor i francuskie PSG. Szybko zdobyta przez Zokorę dała Turkom nadzieję, jednak dwadzieścia minut później wyrównał Menez. Mecz był już mocno wyrównany i do rozstrzygnięcia potrzebne były karne. Tutaj lepiej egzekwowali Francuzi i to oni na stadionie Aviva w Dublinie mogli świętować zwycięstwo.

 

22.05.11

 

Nas jednak interesowała jedynie ostatnia kolejka zmagań ligowych. Wciąż była jeszcze szansa na powrót na trzecią lokatę, ale do tego potrzebne było spełnienie kilku warunków. Przede wszystkim musieliśmy wygrać ze Sportingiem Gijón. Ewentualnie mogliśmy też zremisować, ale wtedy Valencia musiałaby przegrać. Jeśli Valencia wygra swoje spotkanie z Getafe, to nie ma już o czym myśleć. My zagramy u siebie, a najwięksi rywale na wyjeździe. Oczywiście nie myśląc długo wysłałem swojego współpracownika na ten mecz, by na bieżąco zdawał mi z niego relację.

 

Skład:

S. Asenjo, L. Perea, D. Godin, A. Dominguez, Filipe, Tiago, S. Muntari, Juanfran, J. Reyes, V. Love, Falcao

 

Od pierwszej minuty próbowaliśmy grać ultra ofensywnie. Wychodziło nam to, ale nie potrafiliśmy wykorzystać żadnej sytuacji. Świetnie spisywał się dzisiaj Tiago, który kilkukrotnie próbował uderzać z dystansu i jedynie wysoka forma golkipera przyjezdnych nie dawał nam rezultatu w postaci gola. Dopiero po trzydziestu minutach mogliśmy się cieszyć. Niesamowitą formę w ostatnim czasie, również i dziś potwierdził Juanfran. To on wykorzystał podanie Reyesa, który dumnie kroczy po miano najlepszego asystenta nie tylko naszego zespołu, ale i całej ligi. Pierwsza odsłona zakończyła się skromnym prowadzeniem. Tymczasem świetne wieści napływały z innego stadionu, gdzie Valencia wciąż remisowała z Getafe. W tym momencie, to my znajdujemy się na trzeciej lokacie! Z każdą upływającą minutą wzrastały emocje. Chciałbym mieć połączenie live z asystentem, by na bieżąco monitorować poczynania Valencii. Tego jednak osiągnąć nie mogłem, ale oczekiwałem ze zniecierpliwieniem na informacje. Po godzinie gry miejsce Muntariego i Falcao zajęli Arda Turan i Bastón. Chwilę później Novo zdobywa wyrównującego gola. Trochę mnie to zaniepokoiło, bowiem w przypadku remisu na drugim stadionie, ten wynik spycha nas na czwarte miejsce. Sprawa jednak stała się łatwa do zrozumienia. Valencia w ciągu kwadransa strzeliła cztery gole i chyba rozwiązała nasze wątpliwości… Nie mówiłem jednak tego piłkarzom. Chciałem, żeby do końca grali na maksimum swoich możliwości, by godnie pożegnać się z sezonem. Piętnaście minut przed końcem miejsce Vagnera Love zajął jeszcze Adrian. Sezon kończymy jednak remisem, który daje nam czwarte miejsce w tabeli…

 

La Liga [38/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 48559 widzów

[4] Atletico Madryt – [14] Real Sporting Gijón

1:1

[Juanfran 29’ – Nacho Novo 65’]

Mom: Juanfran „7.6”

Odnośnik do komentarza

Już kilka godzin po zakończeniu spotkania świat ogarnęła niesamowita informacja, że z Realu Madryt zwolniony został Jose Mourinho. Ciekawe, ale w sumie drugie miejsce w tabeli z ogromną wręcz stratą do Barcelony może boleć Królewskich…

 

No właśnie sezon dobiegł końca i przyszła pora na pierwsze podsumowania. Przede wszystkim za czwarte miejsce w lidze wypłacone zostało wynagrodzenie dla graczy w wysokości 1,6 miliona do podziału. Od związku dostaliśmy jednak nieco wyższe pieniądze, opiewające na kwotę prawie czterech milionów Euro.

 

Do wspaniałego rekordu przyczyniła się FC Barcelona, która strzelała chociaż jedną bramkę w każdym ligowym spotkaniu! Jest to bardzo trudny wyczyn, ale gdy ma się takich zawodników można osiągnąć wszystko!

 

Sezon 2010/2011 w lidze został zdominowany przez Barcelonę, która osiągnęła kosmiczną ilość 102 punkty. Trzydzieści trzy zwycięstwa, trzy remisy i tylko dwie porażki – poziom godny pozazdroszczenia. Drugi rywalizację skończył Real Madryt z dorobkiem 89 punktów. Trzecia była Valencia [77 pkt], natomiast na czwartym miejscu skończyliśmy my z siedemdziesięcioma czteroma punktami na koncie. Daleko za nami, bo aż z piętnastoma punktami straty uplasowali się zawodnicy Realu Sociedad, którzy wyprzedzili Sevillę i Real Saragossę. Te zespoły uzyskały eliminację do europejskich pucharów. Na dole tabeli, co wiąże się ze spadkiem znaleźli się piłkarze Levante Valencia, Granady i Rayo.

 

Od razu też przyznano indywidualne nagrody dla zawodników i trenerów w Hiszpanii, oto one:

 

Król strzelców: - David Villa (FC Barcelona)

 

Piłkarz Roku: - 1. Cristiano Ronaldo (REAL Madryt, 2. Lionel Messi (FC Barcelona), 3. Alexis Sanchez (FC Barcelona)

 

Bramkarz Roku: - 1. Iker Casillas (Real Madryt), 2. Victor Valdes (FC Barcelona), 3. Diego López (Villarreal CF)

 

Menedżer Roku: - 1. Josep Guardiona (FC Barcelona), 2. Philippe Montanier (Real Sociedad), 3. Michael Laudrup (Real Mallorca)

 

Jedenastka sezonu:

Iker Casillas, Carles Puyol, Jeremy Mathieu, Gerard Pique, Pepe, Cristiano Ronaldo, JOSE ANTONIO REYES, Xavi, Alberto Costa, David Villa, Alexis Sanchez

Rezerwa:

Victor Valdes, Adil Rami, Lionel Messi, JUANFRAN, Fernando Llorente, Sergio Ramos, Roberto Soldado

 

Pod koniec odbyło si jeszcze najważniejsze święto klubowej piłki w Europie. W finałowym spotkaniu Ligi Mistrzów spotkały się dwa angielskie zespoły Manchester United i Arsenal Londyn. Spotkanie obfitowało w bramki. Zdobyli je, dla Arsenalu: Per Mertesacker i Mikel Arteta (dwie), a dla Czerwonych Diabłów – Wayne Rooney. Mecz odbył się na obiekcie Wembley w Londynie przy asyście dziewięćdziesięciu tysięcy widzów.

Odnośnik do komentarza

Jak to w zwyczaju trenerów bywa, po zakończonym sezonie przychodzi czas na podsumowanie gry poszczególnych zawodników. Na położonym w słońcu patio mojego ogrodu zebraliśmy się kilkoma najważniejszymi pracownikami w zespole i po długich godzinach rozmów i kilku kieliszkach wysokoprocentowych napojów coś naskrobaliśmy. Zdecydowałem o szczegółowym omówieniu pracy każdego zawodnika, by wydobyć mocne i słabe strony zespołu i przygotować się do ewentualnego ataku na rynek transferowy.

 

Bramkarze:

 

Thibaut Courtois (19l./Belgia/6/0a) – [8/10/4/0/0/0/6.70]

Z początku był ustawiany w pierwszej jedenastce, bowiem jego rywal Asenjo miał fatalną dyspozycję. Po czasie jednak zmieniłem zdanie, bowiem Belg zaczął notorycznie puszczać szmaty, co utrudniało nam życie. Wypożyczony z Chelsea zawodnik powróci do swojego klubu. Teoretycznie mogę go wykupić, ale szkoda mi pieniędzy. Wiem, że za tą kwotę jestem w stanie wypatrzyć dużo lepszego gracza. Ogólnie jeśli chodzi o miniony sezon, to zapisuję go na minus. Ocena końcowa (w skali 1-6): 2,5

 

Sergio Asenjo (21l./Hiszpania/11/0junior) – [45/55/12/3/0/0/7.02]

Sergio zaliczył fatalny początek sezonu, ale wobec obniżki formy Belga wskoczył do pierwszej jedenastki i miejsca już nie oddał. Wielokrotnie w pojedynkę wygrywał nam mecze, za co trzeba mu podziękować. Oczywiście zdarzały mu się też wpadki, ale nie ma ludzi idealnych. Bardzo często powoływany też do podstawowej kadry Hiszpanii, ale nie miał jeszcze okazji na debiut. Moim zdaniem będzie to podstawowy golkiper Atletico na długie lata. Ma przed sobą świetlaną przeszłość! Ocena końcowa: 4,0

 

Joel Robles (20l./Hiszpania/6/0junior) – [1/1/0/0/0/0/6.80]

Na występy nie miał szans, mimo to dałem mu raz się sprawdzić. Młody i utalentowany rezerwowy pokazał, że ma jaja i potrafi bronić w meczu o stawkę. Jestem pewien, że w następnym sezonie wskoczy na pozycję numer dwa w zespole i również dostanie kolejne możliwości występów. Ocena końcowa: 4,0

 

Podsumowanie:

Jeśli chodzi o pozycję bramkarza, to będziemy potrzebowali jeszcze jednego gracza. Póki co nie wiem jeszcze, czy poszukam kogoś, czy też wezmę golkipera z zespołu juniorów. Jedno jest pewne – Asenjo będzie podstawowym golkiperem w najbliższym roku.

Odnośnik do komentarza

@bacao – Dokładnie, a drugą porażkę zanotowali z szesnastym Betisem Sevilla

 

Obrona prawa:

 

Silvio (23l./Portugalia/-) – [27/0/0/0/4/1/6.97]

Silvio z początku jedynie psuł mi humor, jednak po kilku meczach rozkręcił się. Jego gra szczególnie w środkowej fazie sezonu była świetna, aż stał się niekwestionowanym liderem defensywy. Ogólnie Portugalczyk ma za sobą dobry sezon i powinien pozostać nie tylko w zespole, ale i pierwszym zestawieniu. Ocena końcowa: 4,0

 

Luis Perea (32l./Kolumbia/43/0a) – [32/0/3/1/5/1/6.99]

Ten zawodnik nie miał średnich występów. Grał albo rewelacyjnie, albo zaliczał wtopy. Wystawiany był również na środku defensywy, ale jednak nominalnie to boczny obrońca. Zaliczył trzy asysty, co jak na topornego zawodnika, to dużo. Problem jednak w tym, że dość dużo zarabia a wiem, że za tą cenę znalazłbym młodszego i lepszego, dlatego pomyślę nad jego sprzedażą. Ocena końcowa: 3,5

 

Podsumowanie:

Wiem, że w okienku transferowym trzeba będzie się za kimś rozejrzeć. Najprawdopodobniej będzie to zmiennik, który również ma potrafić grać na środku defensywy, tak jak miał to w zwyczaju Perea. Aczkolwiek jeśli budżet nie pozwoli, to wyżej wymieniona dwójka pozostanie w zespole.

 

Obrona środek:

 

Cesar Ortiz (22l./Hiszpania/-) – [4/0/0/0/0/0/6.63]

Wyciągnięty z rezerw w roli głębokiego zmiennika i takim też pozostał. Cztery spotkania i zero błysku nie wróżą mu dobrze. Jest to jednak zawodnik z którym ani nie trzeba się kłócić, ani też dużo płacić, a w razie nawałnicy problemów może zagrać na średnim poziomie. Ocena końcowa: 3,0

 

Alvaro Dominguez (22l./Hiszpania/3/0a) – [40/2/7/1/6/1/7.11]

Po młodym Hiszpanie spodziewałem się więcej, ale i tak był jednym z czołowych i kluczowych w zestawieniu. Co ciekawe, jak na środkowego obrońcę zaliczył ogromną ilość asyst, no i miał swoje trzy minuty na tablicy strzelców. Z pewnością zostanie w zespole. Ocena końcowa: 4,5

 

Roland Juhasz (27l./Węgry/62/6a) – [33/5/2/3/6/0/7.20]

Sprowadzony z myślą uzupełnienia składu stał się najlepszym, środkowym defensorem. Dobry w destrukcji, ale również i pod bramką rywala, gdzie wykorzystywał swój wzrost podczas walki o górne piłki. Jeśli za psie pieniądze można mieć wymiatacza, to chcę takich więcej!. Ocena końcowa: 5,0

 

Diego Godin (25l./Urugwaj/53/6a) – [36/4/1/3/6/0/7.20]

Również świetny zawodnik, ale był chyba cieniem samego siebie. Wiem, że Godina stać na więcej i będę próbował to wyegzekwować w nowym sezonie, bowiem ten zawodnik z pewnością pozostanie w zespole. Interesował się nim Inter, ale za mniej niż 15 patyków go nie puszczę. Ocena końcowa: 4,5

 

Jorge Pulido (20l./Hiszpania/-) – [2/0/0/0/0/0/6.15]

Niespełniony talent, który w naszych szeregach ma raczej marne szanse na grę. Moim zdanie w tym okienku opuści zespół, a przynajmniej zostanie wypożyczony. Ocena końcowa: 3,0

 

Podsumowanie:

Juhasz, Dominguez i Godin są nie do ruszenia, natomiast dwójka młodych Hiszpanów… Trzeba będzie rozejrzeć się za kimś pokroju Juhasza, który po pierwsze nie będzie drogo kosztował, a po drugie pokaże równie wysoki poziom i włączy się do walki o pierwszy skład.

 

Obrona lewa:

 

Filipe (25l./Brazylia/1/0a) – [11/0/0/0/5/1/6.71]

Niestety, ale Filipe jest zawodnikiem, który nie jest moim ulubionym typem bocznego obrońcy. Faktycznie posiada szybkość i dobrą technikę, ale w zespole jest dużo lepszy López. W tym okienku postaram się pozbyć Brazylijczyka za każde pieniądze. Ocena końcowa: 3,5

 

Antonio López (29l./Hiszpania/17/1a) – [38/1/2/0/11/1/6.94]

Jest to jeden z moich ulubionych zawodników, dlatego bez względu na wszystko będę na niego stawiał. Ale co jak co, Antonio odpłacił się bardzo dobrą grą w przeciągu całego sezonu. Na pewno zostanie w zespole i jestem przekonany, że będzie w pierwszym składzie. Ocena końcowa: 4,0

 

Podsumowanie:

 

Filipe idzie w odstawkę, a na jego miejsce trzeba znaleźć taniego i utalentowanego młodzieniaszka, który w razie potrzeby odciąży Lópeza.

Odnośnik do komentarza

Środek pomocy:

 

Sulley Muntari (26l./Ghana/64/20a) – [38/1/6/0/15/1/6.90]

Może nie był to taki rewelacyjny sezon, ale jeśli Muntariego ma się za darmo, ciężko z tego nie skorzystać. Co ciekawe, w reprezentacji jest o wiele bardziej bramkostrzelnym zawodnikiem, ale u nas miał zadania typowo destrukcyjne. Miło było patrzyć, kiedy rywale odbijają się od niego jak od skały, co przerywało akcję. Sulley z pewnością zostanie na przyszły rok! Ocena końcowa: 4,0

 

Koke (19l./Hiszpania/2/1junior) – [4/0/0/0/1/0/6.57]

Ciężko się przebić do składu, kiedy ma się taką konkurencję. Zawodnik z usposobieniem defensywnym, który nie miał wiele szans na grę, ale to się zmieni. Jest naszym wychowankiem, a takich kocha się szczególnie. Ocena końcowa: 3,5

 

Tiago (30l./Portugalia/58/4a) – [33/2/1/0/8/0/6.85]

Tiago rozbudził się w połowie sezonu, gdzie zaliczył dwa bardzo ładne trafienia. Ogólnie jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale moim zdaniem coś mu brakuje. Jeszcze nie wiem, czy zostanie na kolejny sezon. Ocena końcowa: 3,75

 

Gabi (27l./Hiszpania/13/0junior) – [32/0/7/0/7/0/6.88]

Moim zdaniem dużo lepiej spisujący się pomocnik, niż Tiago. Hiszpan, który jest naszym wychowankiem powinien spać spokojnie. Może nie ma aż tak pewnej pozycji w zespole, ale nie będę go tylko dlatego sprzedawał. Ocena końcowa: 4,0

 

Podsumowanie:

Nie do końca jeszcze wiem, jaki los czeka poszczególnych zawodników. Najbardziej pewni pozostania są Muntari i Gabi, ale nigdy nie wykluczam czegoś dziwnego.

 

Skrzydłowi:

 

Juanfran (26l./Hiszpania/7/0junior) – [51/11/22/4/11/0/7.28]

Jeden z najbardziej odznaczających się zawodników w klubie, bez którego nie wyobrażam sobie wyjściowej jedenastki. Mocno eksploatowany odwdzięczył się wspaniałą grą, szczególnie w końcowej fazie sezonu. Duża ilość bramek, no i asyst spowodowała, że dostał się on do jedenastki sezonu jako rezerwowy. Dla mnie – geniusz. Ocena końcowa: 5,0

 

Adrian (23l./Hiszpania/8/1junior) – [11/1/0/0/0/0/6.59]

Bardzo słaby sezon i najprawdopodobniej ostatni w naszych barwach. Jakoś nie potrafił mnie do siebie przekonać, mimo iż wystawiałem go i na prawym skrzydle i w ataku, gdzie teoretycznie powinien radzić sobie lepiej. Ocena końcowa: 3,0

 

Arda Turan (24l./Turcja/46/11a) – [24/2/2/1/1/0/6.77]

Zawodnik nie pograł sobie zbyt wiele, ale i takie było zamierzenie. Turana chciałem sprzedać już rok temu, ale nie znalazł się kupiec. Teraz powtórzę ten zabieg, bowiem jego styl w ogóle mi nie pasuje. Ocena końcowa: 3,5

 

Vicente (29l./Hiszpania/38/3a) – [13/1/2/0/1/0/6.69]

Szkoda mi Vicente, ale jeśli ma się taką konkurencję, ciężko jest się przebić. Mimo tylko kilku spotkań i słabej dość noty, uważam że ten zawodnik jest bardzo potrzebny w zespole. Przede wszystkim to dusza towarzystwa na treningach, który dba o dobrą atmosferę i nigdy nie ma problemów. Na pewno pozostanie. Ocena końcowa: 3,75

 

Sergio Marcos (19l./Hiszpania/-) – [1/0/0/0/0/0/6.30]

Wzięty z zespołu rezerw na wypróbowanie, ale jakoś niespecjalnie mu to wyszło. Na najbliższy rok powróci do rezerw. Ocena końcowa: 3,0

 

Jose Antonio Reyes (27l./Hiszpania/25/4a) – [50/12/22/5/4/0/7.22]

Rewelacyjny sezon Reyesa, którego mało brakowało, a bym się pozbył. Inter Mediolan nie chciał dawać dwudziestu milionów i niech żałuje, bowiem teraz jego cena jest znacznie wyższa. Profesor na lewym skrzydle, który od czasu do czasu wystawiany był też w linii ataku. Rewelacyjna gra zaowocowała dużą ilością bramek i asyst, podobnie jak u Juanfrana. Zawodnik niezastąpiony! Ocena końcowa: 5,0

 

Podsumowanie:

Mamy tutaj dwie, nienaruszalne gwiazdy pod postacią Reyesa i Juanfrana. Reszta, może oprócz Vicente na pewno jest wystawiona na sprzedaż i tylko pytanie, jakie i ile ofert się za nich posypie. Jeśli kogoś sprzedamy, trzeba będzie rozejrzeć się za wzmocnieniami.

 

Napastnicy:

 

Diego Costa (22l./Brazylia/-) – [22/8/6/0/3/0/7.10]

Kiedy tylko mogłem, ściągnąłem go z wypożyczenia. Od razu zaczął grać i odwdzięczył się wspaniałym zrozumieniem z partnerami, co zaowocowało bramkami i asystami. Diego ma ogromny talent, ale wciąż musimy poczekać aż wybuchnie. Jeśli chodzi o plany, to może spać spokojnie. Ocena końcowa: 4,5

 

Vagner Love (26l./Brazylia/21/4a) – [53/34/12/7/2/0/7.26]

Miał być ściągnięty jako pomoc dla Falcao, tymczasem został najlepszym strzelcem zespołu. Świetnie radził sobie z defensywą przeciwnika. Jeśli ma się tyle przyjemności za ledwie ponad dziesięć milionów Euro, to chcę kupować tak cały czas. Zdecydowanie pozostanie w zespole. Ocena końcowa: 5,0

 

Falcao (25l./Kolumbia/32/9a) – [50/23/6/7/4/0/7.20]

Zdecydowanie większe oczekiwania, niż rzeczywistość. Możecie się dziwić, że mówię tak o napastniku, który zdobywa tyle goli i nagród MVP. Falcao miał być jednak kilerem, nieustraszonym napastnikiem wygrywającym mecz za meczem, a tymczasem jedynie sekundował Vagnerovi Love. Najprawdopodobniej zostanie w zespole, ale jeśli na stole pojawi się oferta w wysokości trzydziestu milionów, nie zawaham się jej podpisać. Ocena końcowa: 4,5

 

Borja Bastón (18l./Hiszpania/2/1junior) – [15/6/0/0/1/0/7.02]

W tym sezonie miał wejść do wielkiego futbolu i mu się to udało. Był dobrym i bramkostrzelnym zmiennikiem, przed którym wróży się świetlaną przyszłość. W klubie ma być nowym Torresem, ale trzeba jeszcze poczekać. Interesuje się nim Arsenal i ciężko go będzie zatrzymać. Ocena końcowa: 4,5

 

Podsumowanie:

Napastnicy wykonali dobrą robotę i nie ma przymusu wykonywania zmian. Nie wiadomy pozostaje jedynie los Falcao, ale jeśli go sprzedamy, to możecie oczekiwać jakiegoś spektakularnego ruchu transferowego.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...