Skocz do zawartości

Aptekarze


zdziarson

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki Feno. :)

 

W drugiej rundzie krajowego pucharu zmierzymy się z zespołem Hannoveru.

 

19. sierpnia rozpoczynaliśmy naszą grę w Lidze Europy. Pierwszym rywalem – Marítimo.

Mecz rozpoczeliśmy znakomicie. Już w 8. minucie Kießling wykorzystał gapiostwo stopera gości, wygarnął mu piłkę i pewnie skierował ją do bramki. Sześć minut później Barnetta nie wykorzystał bajecznej okazji. Z prawej strony dośrodkowywał Renato Augusto, piłkę idealnie przyjął szwajcarski skrzydłowy, lecz z odległości metra, zamiast do bramki, trafił w słupek. W dalszej fazie meczu z boiska wiało nudą. My dalej staraliśmy się atakować, zaś Portugalczycy ratowali się faulami, za co zresztą złapali kilka kartek. Wyróżnić można jedynie strzał z wolnego Ballacka, który z trudem obronił bramkarz przyjezdnych. Taki stan rzeczy zmienił Tranquillo Barnetta, który zakończył kontrę zespołu pewnym strzałem w krótki róg bramki rywali, czym zmazał plamę sprzed kilkunastu minut.

Drugą połowę świetnie rozpoczął Barnetta, lecz dwukrotnie z pojedynków z nim wyszedł zwycięsko Marques. W 71. minucie o krok od zdobycia bramki był Manuel Friedrich, lecz i tym razem górą był golkiper Marítimo. Akcja jednak była dalej kontynuowana, a futbolówka znalazła się przy nodze Michaela Ballacka, który potężnie uderzył, a piłka zatrzymała się dopiero w okienku bramki przeciwnika. W 79. minucie BayArena pożegnało owacją na stojąco Michaela Ballacka i równie gorąco powitało na placu gry Simona Rolfesa, który powrócił do gry po długiej kontuzji. Aptekarzy stać było jeszcze na jeden cios. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na bramkę zamienił Sami Hyypiä i rewanż w Portugalii jest jedynie formalnością.

 

 

Czwartek, 19. lipca 2010, BayArena, Leverkusen

LE 4 rnd. kwal. Leverkusen – Marítimo 4:0 (2:0)

 

8' S. Kießling 1:0

45' + 1' T. Barnetta 2:0

71' M. Ballack 3:0

89' S. Hyypiä 4:0

 

 

Widzów: 20 757

MoM: Sami Hyypiä (DC, Leverkusen) – 9.1

 

Leverkusen: R. Adler – G. Castro (68' D. Vida), S. Hyypiä, M. Friedrich, M. Kadlec (88' Leonardo Ribeiro) – A. Vidal, M. Ballack © (79' S. Rolfes) – Renato Augusto, T. Barnetta – S. Kießling, E. Derdiyok

 

 

 

Polskie drużyny wysoko przegrały swoje mecze. Lech na Delle Alpi uległ Juventusowi 0:3 (Iaquinta, M. Motta, Salihamidzic), zaś Wisła na Anfield przegrała z Liverpoolem 2:5 (Kirm, Małecki – Cole 2, Gerrard 2, Kuyt).

Odnośnik do komentarza

Rozgrywki Bundesligi inaugurowaliśmy meczem z Kaiserslautern.

Starcia na Fritz-Walter-Stadion nie rozpoczęliśmy dobrze. W 6. minucie Rivic uciekł Castro, pognał lewym skrzydłem, dokładnie dograł do Giméneza i to gospodarze wyszli na prowadzenie. Niewiele brakowało, a błyskawicznie byśmy doprowadzili do remisu. Piłkę wybijał Adler, świetnie głową przedłużył Necid, ale Kießling z czystej pozycji nie zdołał pokonać Sippela. Blisko był również Renato Augusto, lecz Brazylijczyk minimalnie chybił celu. Co nie udało się Niemcowi i Brazylijczykowi, udało się dwóm Czechom. Fantastycznym podaniem popisał się Kadlec, który wypuścił w bój Necida. Tomas minął obrońcę, wpadł w pole karne i technicznym strzałem zdobył wyrównanie. Po dwóch minutach ponownie mogliśmy przegrywać, ale od utraty gola uratował nas Adler broniąc zarówno strzał i dobitkę Hoffera. Tuż przed przerwą to my powinniśmy wyjść na prowadzenie. Rzut wolny na wysokości pola karnego bił Ballack, a jego dośrodkowanie zamykał z lewej strony Hyypiä, lecz Fin główkował w sam środek bramki.

Drugą połowę zaczęliśmy od groźnej akcji, w której jednak Necid nie był w stanie dobrze uderzyć. Kilkanaście sekund później szok – Rolfes zagrywa ręką w polu karnym i gospodarze mają rzut karny. Giménez trafił w słupek, ale futbolówka uderzyła jeszcze w leżącego Adlera i wtoczyła się za linię bramkową. Oczywiście, rzuciliśmy się do ataku. Groźnie strzelali kolejno Hyypiä i Sam, lecz tego dnia nie byliśmy sobą. Fatalnie zaprezentowali się Renato Augusto, Vidal, Kießling i kilku innych graczy. Zaliczyliśmy falstart, ale do mety jeszcze bardzo daleko.

 

 

Niedziela, 22. sierpnia 2010, Fritz-Walter-Stadion, Kaiserslautern

BL (1/34) Kaiserslautern [–.] – Leverkusen [–.] 2:1 (1:1)

 

6' Ch. Giménez 1:0

28' T. Necid 1:1

49' Ch. Giménez (K) n.rz.k.

49' R. Adler 2:1 sam.

86' Ch. Giménez (K) ktz.

 

 

Widzów: 45 360

MoM: Michal Kadlec (D/WBL, Leverkusen) - 7.4

 

Leverkusen: R. Adler – G. Castro, S. Hyypiä, M. Friedrich, M. Kadlec – A. Vidal (46' S. Rolfes), M. Ballack © – Renato Augusto (75' S. Sam), T. Barnetta – S. Kießling (86' W. Jurczenko), T. Necid

Odnośnik do komentarza

Chcąc jak najszybciej zapomnieć o pierwszej kolejce ligowej z entuzjazmem wylecieliśmy do Funchal, gdzie zmierzymy się w rewanżu z Marítimo. Pierwszy mecz wygraliśmy 4:0, więc drugi mecz wydaje się formalnością.

Na boisko wyszliśmy z zamiarem spokojnego kontrolowania gry. Zadanie jeszcze bardziej ułatwiliśmy sobie w 15. minucie, kiedy do piłki zagranej z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Reinartz i wyszliśmy na prowadzenie. W tym momencie Portugalczycy potrzebowali aż sześciu goli do awansu. Tempo spotkania było raczej powolne. Nam się nigdzie nie spieszyło, zaś gospodarze nie mieli już żadnych szans na awans. Brylował za to Jurczenko. Białorusin trzykrotnie w stylu Maradony, czy Messiego urządził sobie slalom między przeciwnikami, lecz nie udało mu się wykończyć swoich akcji. Blisko był również Sam, którego strzał głową zatrzymał się na poprzeczce.

Bardzo dużo działo się na przełomie pierwszego i drugiego kwadransa drugiej części gry. Najpierw od straty bramki uratował nas słupek. O natychmiastową odpowiedź pokusił się Renato Augusto, lecz jego strzał nieznacznie minął bramkę. Kilkanaście sekund później od straty gola ratowała nas poprzeczka. Nie minęły jednak trzy minuty, a gospodarzom udało się wyrównać. Fatalnie zachował się w tej sytuacji Adler, który wybił strzał rywala przed siebie, gdzie czekał już Bystrow i doprowadził do remisu. Wyraźnie naszym rywalom bardziej się chciało. W 87. minucie dopięli swego i wyszli na prowadzenie. Dobrym podaniem popisał się Esteves, a sytuacji nie zmarnował Guilherme Ferreira.

 

 

Czwartek, 26. sierpnia 2010, Estádio dos Barreiros, Funchal

LE 4 rnd. kwal. rew. Marítimo – Leverkusen 2:1 (0:1) [2:5]

 

15' S. Reinartz 0:1

62' P. Bystrow 1:1

83' S. Benachour (M) ktz.

86' G. Ferreira 2:1

 

 

Widzów: 4 318

MoM: Stefan Reinartz (DC, Leverkusen) – 7.7

 

Leverkusen: R. Adler – D. Schwaab, D. Vida, S. Reinartz, M. Kadlec (76' Leonardo Ribeiro) – A. Vidal (85' T. Barnetta), S. Rolfes – S. Sam, Renato Augusto – E. Derdiyok (65' S. Kießling), W. Jurczenko

 

 

 

Polskie drużyny z honorem pożegnały się z europejskimi pucharami. Lech przegrał po zaciętej walce na Bułgarskiej z Juventusem 1:2 (Barzagli sam. – Quagliarella, Murawski sam.), natomiast krakowska Wisła w takim samym stosunku uległa Liverpoolowi (Kirm – Kuyt, Suárez).

Odnośnik do komentarza

Przed meczem z Hannoverem wreszcie zamknąłem kadre na ten sezon. Stało się tak, gdyż udało się w końcu zakontraktować lewego obrońce. Jest nim Salvatore Aronica (DLC, 32, Włochy) wypożyczony z Napoli. Włosi dostali za wypożyczenie 625.000€. Pierwszym wyborem dalej pozostaje co prawda Kadlec, ale teraz Czech ma solidnego zmiennika.

Dzień później poznaliśmy naszych rywali w fazie grupowej Ligi Europy. Trafiliśmy do grupy B, gdzie zmierzymy się z Sevillą, Metalistem Charków i francuskim Montpellier. Grupa jest w porządku, lecz na pewno mogliśmy trafić lepiej. Nie mniej jednak, celem jest awans do fazy pucharowej.

 

Od początku starcia z Hannoverem byliśmy stroną dominującą. Nie potrafiliśmy tylko wykończyć akcji. Gości ratowała jednym razem poprzeczka, jak przy strzale Renato Augusto, innym razem świetnie spisywał się Fromlowitz broniąc groźne strzały Derdiyoka. Hannover zdołał nawet zdobyć gola, ale strzelec – DaMarcus Beasley był na pozycji spalonej. Tuż przed przerwą udało nam się jednak udokumentować przewagę. Z rożnego dośrodkowywał Barnetta, piłkę strącił zaś Friedrich i ucieszył BayArena.

Drugą połowę zaczęliśmy groźną akcją. Derdiyok zagrał na lewą stronę do niepilnowanego Barnetty, ale strzał Szwajcara wybronił Fromlowitz. Później dwukrotnie mieliśmy mnóstwo szczęścia. Najpierw kontrataku nie potrafił skutecznie wykończyć Djakpa, a chwilę później ten sam zawodnik po dośrodkowaniu Beasley'a z pięciu metrów trafił wprost w Adlera. Groźnie było jeszcze w końcówce, kiedy to po raz kolejny dał nam się we znaki Djakpa, lecz i tym razem na drodze stanął mu nasz golkiper. Generalnie, zagraliśmy niezły mecz, choć pozwalaliśmy gościom na zbyt wiele w ofensywie. Zwycięstwo zasłużone, choć bez blasku.

 

 

Niedziela, 29. sierpnia 2010, BayArena, Leverkusen

BL (2/34) Leverkusen [18.] – Hannover [6.] 1:0 (1:0)

 

44' M. Friedrich 1:0

 

 

Widzów: 30 210

MoM: Manuel Friedrich (DC, Leverkusen) – 8.4

 

Leverkusen: R. Adler – G. Castro (68' D. Schwaab), S. Hyypiä, M. Friedrich, S. Aronica (68' M. Kadlec) – A. Vidal (82' S. Rolfes), M. Ballack © – Renato Augusto, T. Barnetta – S. Kießling, E. Derdiyok

Odnośnik do komentarza

Oby. :)

 

 

Sierpień 2010

 

Bilans: 4-0-2 18:5

Bundesliga: 8. (1-0-1 2:2, 3 pkt.) [-3]

Puchar Niemiec: 2. runda (vs. Hannover)

Liga Europy: grupa B (Montpellier, Metalist Charków, Sevilla)

Finanse: 10.621.837€ (-2.474.116€)

Płace: 668.103€ (617.980€)

 

 

Transfery – świat:

 

1. Landon Donovan (AMRLC/FC, 28, USA: 129/45) z LA Galaxy do Man Utd za 11.750.000€

2. Tomás Hübschman (DRC/DM/MC, 28, Czechy: 21/0) z Szachtara do Benfiki za 10.250.000€

3. Mirel Rãdoi (DC/DM/MC, 29, Rumunia: 64/2) z Al-Hilal (KSA) do Man City za 9.000.000€

 

 

Transfery – Polacy:

 

1. Maciej Sadlok (DC/DM/MC, 21, Polska U-21: 1/0) z Polonii Warszawa do Crystal Palace za 925.000€

2. Adam Danch (DC/DM/MC, 22, Polska U-21: 4/0) z Górnika Zabrze do Wisły Kraków za 475.000€

3. Łukasz Hanzel (MC, 23, Polska) z Zagłębia Lubin do Legii za 180.000€

 

 

Ligi Europy

Anglia: Tottenham [+2]

Francja: Toulouse [+0]

Hiszpania: Gijón [+0]

Holandia: Groningen [+0]

Niemcy: Hoffenheim [+2]

Polska: Ruch Chorzów [+2]

Włochy: Catania [+0]

 

Ranking FIFA: 1. Hiszpania (1787 pkt.), 2. Holandia (1636), 3. Niemcy (1470), 67. Polska (483)

Odnośnik do komentarza

Początek września to tradycyjnie czas na mecze międzypaństwowe.

Reprezentacja Polski w swoim jedynym spotkaniu w tym miesiącu zremisowała z Australią 1:1. Bramkę dla podopiecznych Franciszka Smudy zdobył Ireneusz Jeleń, zaś dla Socceroos gola strzelił Nikita Rukawitsja.

Z zawodników Leverkusen dwa pełne mecze rozegrał Sami Hyypiä, Michael Ballack, Tranquillo Barnetta oraz Eren Derdiyok. Ballack strzelił nawet gola dla Niemców, lecz jego drużyny sensacyjnie uległa 1:2 Belgom.

Ponadto niezły występ przeciwko Ukrainie zaliczył Arturo Vidal, zaś Renato Augusto zaczął mecze z Paragwajem i Urugwajem w pierwszym składzie i spisał się dobrze. Warty odnotowania jest również występ 19-letniego Greka Thanosa Petsosa przeciwko Chorwacji. Młody pomocnik przebywa obecnie na wypożyczeniu w Kaiserslautern.

 

Po przerwie reprezentacyjnej pojechaliśmy do Hamburga na mecz z St. Pauli.

Zaczęliśmy fatalnie. W środku pola futbolówkę stracił Vidal, dostał ją na lewym skrzydle Bruns, minął Castro i dokładnie dograł do Henningsa, który umieścił piłkę w bramce Adlera. Gospodarze nie cieszyli się jednak z prowadzenia zbyt długo. Dobre podanie na lewym skrzydle dostał Barnetta, ściął do pola karnego i pewnie doprowadził do remisu. Później bardzo długo gra toczyła się w środku boiska. W 33. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Vidal. Chilijczyk uderzył mocno i precyzyjnie, a Kessler nie miał żadnych szans na obrone, 2:1.

Druga połowa to już całkowita kontrola gry przez mój zespół. St. Pauli nie było w stanie nic zrobić przeciwko dobrze zorganizowanemu zespołowi Leverkusen. Odnosimy więc kolejne zwycięstwo i w tabeli jesteśmy już na 4. miejscu.

 

 

Niedziela, 12. września 2010, Millerntorn-Stadion, Hamburg

BL (3/34) St. Pauli [18.] – Leverkusen [11.] 1:2 (1:2)

 

8' R. Hennings 1:0

14' T. Barnetta 1:1

33' A. Vidal 1:2

 

 

Widzów: 22 005

MoM: Manuel Friedrich (DC, Leverkusen) – 7.9

 

Leverkusen: R. Adler – G. Castro, S. Hyypiä (78' D. Vida), M. Friedrich, M. Kadlec – A. Vidal, M. Ballack © (83' L. Bender) – Renato Augusto, T. Barnetta – S. Kießling, E. Derdiyok (67' W. Jurczenko)

Odnośnik do komentarza

Po powroci z Hamburga podejmowaliśmy u siebie francuskie Montpellier w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Europy.

Już na samym początku meczu błąd popełnił Kadlec, który stracił piłkę na korzyść Aït-Fany, lecz zawodnik gości na nasze szczęście uderzył bardzo niecelnie. Pierwsza połowa była dość niemrawa. Dominowaliśmy, ale z naszej przewagi absolutnie nic nie wynikało. Najlepszą okazję zmarnował Kießling, który nie wykorzystał dogodnej sytuacji po świetnym, prostopadłym podaniu Ballacka. W 59. minucie ponownie Kießling stanął przed wyborną okazją. Derdiyok świetnie odegrał piłkę na lewo do Barnetty, ten znakomicie dograł w pole bramkowe, lecz Stefan trafił wprost w bramkarza. Dwadzieścia minut później mieliśmy mnóstwo szczęścia. Nienaciskany przez nikogo Giroud uderzył z dystansu, a piłka trafiła w słupek bramki Adlera. Generalnie w drugiej połowie goście osiągnęli nieznaczną przewagę, lecz i tak nie udało im się zdobyć bramki. Nam niestety również i zaliczamy dość słaby występ na inauguracje fazy grupowej.

 

 

Czwartek, 16. września 2010, BayArena, Leverkusen

LE Gr. B (1/6) Leverkusen [–.] – Montpellier [–.] 0:0

 

 

Widzów: 24 043

MoM: Michal Kadlec (D/WBL, Leverkusen) – 7.7

 

Leverkusen: R. Adler – G. Castro (85' D. Vida), M. Friedrich, S. Hyypiä, M. Kadlec – A. Vidal, M. Ballack © – Renato Augusto (79' S. Sam), T. Barnetta – S. Kießling (74' T. Necid), E. Derdiyok

 

 

 

W drugim meczu naszej grupy Sevilla pokonała Metalista Charków 2:1.

Odnośnik do komentarza

Po spotkaniu w Lidze Europy czekał nas wielki hit na BayArena. Do Leverkusen przyjeżdżała bowiem ekipa Schalke.

Już w 2. minucie goście uzyskali przewagę. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Pander, a w polu karnym najlepiej zachował się Raúl, który zdobył bramkę dla rywali. Generalnie piłkarze z Gelsenkirchen prezentowali się lepiej, ale udało nam się doprowadzić do wyrównania. Schwaab zagrał długą piłkę na prawe skrzydło do Derdiyoka, ten precyzyjnie dograł do wbiegającego Kießlinga, a Stefan uderzył w pełnym biegu, pakując futbolówkę do bramki. Ta bramka dodała nam skrzydeł i kilka minut później tylko świetna interwencja bramkarza Schalke uratowała ich przed stratą bramki. Uderzał Renato Augusto. Jeszcze przed przerwą dośrodkowanie Brazylijczyka z rzutu rożnego wykorzystał Friedrich i to my mogliśmy cieszyć się z prowadzenia.

Drugą odsłonę gry zaczęliśmy kilkoma groźnymi akcjami, ale to rywale zdobyli gola. Ponownie uczynił to Raúl, który spokojnie wykorzystał dobre podanie Annana. Błąd przy tym trafieniu popełnił Hyypiä, który nie nadążył z ustawieniem pułapki ofsajdowej. Nie załamaliśmy się jednak i od razu zareagowaliśmy. Sam zakręcił Pandera na prawym skrzydle, wpadł w pole karne i doskonale wyłożył piłkę do Kießlinga, który nie zmarnował podania kolegi. Mało tego, kilka minut później zadaliśmy kolejny cios. Schwaab dośrodkował w pole karne, a do piłki wyszedł Manuel Neuer. Ubiegł go jednak Derdiyok i zgrał piłkę do boku, gdzie czekał Sam, który strzelił do pustej bramki. Do końca meczu rywale się już nie pozbierali i odnosimy pierwsze w tym sezonie prestiżowe zwycięstwo.

 

 

Niedziela, 19. września 2010, BayArena, Leverkusen

BL (4/34) Leverkusen [3.] – Schalke [13.] 4:2 (2:1)

 

2' Raúl 0:1

27' S. Kießling 1:1

42' M. Friedrich 2:1

59' Raúl 2:2

67' S. Kießling 3:2

71' S. Sam 4:2

 

 

Widzów: 27 399

MoM: Stefan Kießling (ST, Leverkusen) – 8.8

 

Leverkusen: R. Adler © – D. Schwaab, S. Hyypiä (81' S. Reinartz), M. Friedrich, S. Aronica – L. Bender (71' H. Balitsch), S. Rolfes – S. Sam, Renato Augusto (85' W. Jurczenko) – S. Kießling, E. Derdiyok

Odnośnik do komentarza

Po świetnym meczu z Schalke czekała nas batalia ze Stuttgartem. W tym meczu dałem odpocząć Renato Augusto oraz dwójce napastników. W ich miejsce do gry desygnowałem Sidney'a Sama i duet Necid – Jurczenko.

Starcie zaczęliśmy fenomenalnie. Z ponad trzydziestu metrów

Barnetta i szybko wyprowadził nas na prowadzenie. W 23. minucie przed doskonałą okazją stanął Władimir Jurczenko. Białorusin nie wykorzystał jednak sytuacji sam na sam z Ulreichem. Po niewiele ponad pół godziny z kontuzją z placu gry schodził Necid, a zastąpił go Derdiyok. Osiem minut później Szwajcar miał dogodną sytuację, lecz jego strzał po świetnym podaniu od Jurczenki był bardzo niecelny. Eren jednak odkupił swoje winy po dwóch minutach. Nasz snajper przechwycił piłkę w środkowej strefie boiska, podholował ją, po czym doskonale zagrał na wolne pole do Jurczenki. Władimir mimo obrońcy na plecach zdołał oddać dobry strzał i zdobył swojego pierwszego gola w Bundeslidze.

Na początku drugiej części meczu doskonałą okazję zmarnował Derdiyok. Fantastycznie podawał do niego Ballack. Chwilę potem goście znów byli w opałach, lecz Ulreich tylko sobie znanym sposobem obronił strzał Barnetty z narożnika pola karnego. Ofensywa Aptekarzy trwała w najlepsze. Lecz mimo licznych okazji, nie udało nam się zdobyć trzeciego gola. W końcówce goście nieco przycisnęli i mogli nawet strzelił bramkę, jednak uderzenie Baha zatrzymał słupek. Generalnie rozegraliśmy fantastyczny mecz i zostaliśmy nowymi liderami niemieckiej Bundesligi.

 

 

Środa, 22. września 2010, BayArena, Leverkusen

BL (5/34) Leverkusen [3.] – Stuttgart [14.] 2:0 (2:0)

 

2' T. Barnetta 1:0

32' T. Necid (L) ktz.

41' W. Jurczenko 2:0

 

 

Widzów: 30 210

MoM: Tranquillo Barnetta (AMRL, Leverkusen) – 8.8

 

Leverkusen: R. Adler – G. Castro, S. Hyypiä, M. Friedrich, M. Kadlec – A. Vidal, M. Ballack © (69' H. Balitsch) – S. Sam, T. Barnetta (87' N. Jørgensen) – W. Jurczenko, T. Necid (32' E. Derdiyok)

Odnośnik do komentarza

Cóż, mam trochę wolnego czasu. :)

 

 

Uraz Necida był dość poważny. Czech złamał żebra i będzie pauzować od trzech do czterech tygodni.

 

Nie było zbyt wiele czasu na odpoczynek i już trzy dni później mierzyliśmy się na wyjeździe z Mainz.

Od początku narzuciliśmy rywalom swój styl gry. Brakowało nam jednak głównie dokładności przy ostatnim podaniu. Mimo tych problemów, w 21. minucie Ballack strzałem zza pola karnego umieścił piłke w siatce. Arbiter bramki jednak nie zaliczył, gdyż uznał, że piłka odbiła się jeszcze od Kießlinga, który był na spalonym. Kolejne minuty przebiegały według tego samego scenariusza. Zdecydowanie dominowaliśmy, ale brakowało nam dokładności w decydujących momentach akcji.

Na samym początku drugiej połowy doskonale uderzył Derdiyok, ale jego strzał na rzut rożny sparował Wetklo. Mimo mnóstwa okazji, wielu groźnych strzałów nie udało nam się do końca spotkania zmienić wyniku. Szkoda, ale nawet pomimo braku zwycięstwa utrzymaliśmy naszą dwupunktową przewagę nad rywalami.

 

 

Sobota, 25. września 2010, Bruchwegstadion, Moguncja

BL (6/34) Mainz [10.] – Leverkusen [1.] 0:0

 

 

Widzów: 20 000

MoM: Christian Wetklo (GK, Mainz) – 7.4

 

Leverkusen: R. Adler – D. Schwaab, M. Friedrich, S. Reinartz, S. Aronica – L. Bender (74' N. Jørgensen), M. Ballack © (86' S. Rolfes) – Renato Augusto, T. Barnetta – S. Kießling (74' W. Jurczenko), E. Derdiyok

 

 

 

Żebro stłukł w tym meczu Adler i będzie pauzować około tygodnia, co oznacza, że nie wystąpi on w Charkowie.

Odnośnik do komentarza

Wrzesień kończyliśmy wyjazdowym starciem z Metalistem w Charkowie. Na Ukrainę pojechaliśmy bez kontuzjowanych Adlera i Necida oraz zawieszonego Vidala. Zabraknie również nieuprawnionego do gry w pucharach Aroniki.

Pierwszą godną wzmianki sytuacją była akcja z 14. minuty. W pole karne dogrywał Castro, a głową strzelał Kießling, lecz jego uderzenie trafiło w słupek. Minutę później udało nam się jednak wyjść na prowadzenie. Dośrodkowanie Barnetty na gola strzałem głową zamienił Friedrich. W kolejnych minutach wyraźnie przeważaliśmy. Gola jednak udało nam się zdobyć dopiero tuż przed przerwą. Barnetta huknął bardzo mocno z dystansu i trafił w poprzeczkę. Piłka jednak wróciła na boisko i spadła wprost pod nogi Renato Augusto, a Disljenkovic nie zdążył się pozbierać z murawy i był kompletnie bez szans.

Nasza przewaga na stadionie w Charkowie nie podlegała żadnej dyskusji również w drugiej połowie. W 63. minucie stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Kießling, który posłal piłkę nad bramką. Kilkanaście sekund później na strzał z dystansu zdecydował się Derdiyok i tym razem piłka znalazła się w bramce. Tym samym Szwajcar przerwał swoją strzelecką niemoc, zdobywając pierwsze trafienie w tym sezonie. Nie zamierzaliśmy zwalniać tempa i dalej nacieraliśmy na bramkę gospodarzy. Efektem tego było czwarte trafienie w 80. minucie. Fenomenalnie podawał Kießling, a Barnetta w sytuacji jeden na jeden dopełnił tylko formalności. Honorowe trafienie dla Metalista zaliczył jeszcze Waliajew i mecz kończy się naszym wysokim zwycięstwem.

 

 

Czwartek, 30. września 2010, Metalist, Charków

LE Gr. B (2/6) Metalist [4.] – Leverkusen [2.] 1:4 (0:2)

 

15' M. Friedrich 0:1

23' C. Villagra (M) ktz.

45' + 1' Renato Augusto 0:2

64' E. Derdiyok 0:3

80' T. Barnetta 0:4

86' S. Waliajew 1:4

 

 

Widzów: 30 472

MoM: Tranquillo Barnetta (AMRL, Leverkusen) – 9.0

 

Leverkusen: F. Giefer – G. Castro, M. Friedrich, S. Reinartz, M. Kadlec – M. Ballack © (74' L. Bender), S. Rolfes – Renato Augusto (65' S. Sam), T. Barnetta – S. Kießling, E. Derdiyok (85' W. Jurczenko)

 

 

 

W drugim meczu naszej grupy Montpellier zremisowało z Sevillą 1:1, dzięki czemu jesteśmy liderem grupy.

Odnośnik do komentarza

Bramka Barnetty z meczu ze Stuttgartem została wybrana najpiękniejszym golem września.

 

 

 

Wrzesień 2010

 

Bilans: 4-2-0 12:4

Bundesliga: 1. (4-1-1 10:5, 13 pkt.) [+2]

Puchar Niemiec: 2. runda (vs. Hannover)

Liga Europy: grupa B: 1. (1-1-0 4:1, 4 pkt.) [+0]

Finanse: 7.356.081€ (-3.265.756€)

Płace: 668.103€ (617.980€)

 

 

Transfery – świat:

 

1. Khaled Lemmouchia (DM/MC, 28, Algieria: 14/0) z ES Sétif do Al-Ajn za 3.600.000€

2. Afonso Alves (ST, 29, Brazylia: 8/1) z Ar-Rajjan (QAT) do Al-Hilal (KSA) za 3.400.000€

3. Harrison Afful (D/WBRL, 24, Ghana: 8/0) z ES Tunis do Al-Dżazira (UAE) za 1.500.000€

 

 

Transfery – Polacy:

 

 

Ligi Europy

 

Anglia: Man Utd [+1]

Francja: PSG [+3]

Hiszpania: Barcelona [+2]

Holandia: Feyenoord [+2]

Niemcy: Leverkusen [+2]

Polska: Ruch Chorzów [+2]

Włochy: Inter [+1]

 

Ranking FIFA: 1. Hiszpania (1723 pkt.), 2. Holandia (1617), 3. Niemcy (1413), 70. Polska (475)

Odnośnik do komentarza

Wrzesień był niezwykle udanym miesiącem, ale należy już o nim zapomnieć i zaliczyć równie dobry październik. Pierwszy krok to domowy mecz z Freiburgiem.

Od pierwszego gwizdka to nasz zespół dyktował warunki gry. Przewagę udało się udokumentować jednak dopiero po 28. minutach. Strzałem głową do siatki trafił Sami Hyypiä. Dwukrotnie podwyższyć mógł Kießling, lecz w obu sytuacjach zabrakło mu zimnej krwi pod bramką przeciwnika. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, i tak też było tym razem. Do wyrównania doprowadził Cissé.

Na początku drugiej połowy snajper z Freiburga ponownie trafił do siatki, ale był na sporym spalonym. Generalnie, w drugiej części gry nie szło nam dobrze i to goście byli bliżsi przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Nikomu jednak nie udało się zdobyć gola i po słabym meczu tracimy pozycję lidera.

 

 

Niedziela, 3. października 2010, BayArena, Leverkusen

BL (7/34) Leverkusen [1.] – Freiburg [14.] 1:1 (1:1)

 

28' S. Hyypiä 1:0

41' P. Cissé 1:1

 

 

Widzów: 29 281

MoM: Sami Hyypiä (DC, Leverkusen) – 8.2

 

Leverkusen: R. Adler – G. Castro, S. Hyypiä, M. Friedrich (67' S. Aronica), M. Kadlec – A. Vidal, M. Ballack © – Renato Augusto, T. Barnetta – S. Kießling (82' N. Jørgensen), E. Derdiyok (76' S. Sam)

Odnośnik do komentarza

Po meczu z Freiburgiem mieliśmy przerwę, spowodowaną meczami międzynarodowymi.

W pierwszym październikowym terminie reprezentacja Polski nie grała żadnego spotkania, więc skupiłem się na obserwacji, jak radzą sobie moi podopieczni.

I tak w wygranym 2:1 z Czarnogórą ogromny wkład miał Eren Derdiyok i Tranquillo Barnetta. Eren grał cały mecz i wpisał się na listę strzelców, zaś Tranquillo grał 74 minuty. Cały mecz rozegrali również Michal Kadlec przeciwko Szkotom (wygrana Czechów 2:0), zaś Thanos Petsos był jednym z lepszych aktorów zremisowanego spotkania Greków z Łotwą (1:1). Zawiedli natomiast Niemcy, którzy ulegli u siebie Turkom 1:2. 90 minut grał Michael Ballack, a na ostatnie siedemnaście na plac gry wszedł Stefan Kießling.

 

W drugim terminie grali już Polacy, przygotowujący się do Euro 2012. Biało-czerwoni ulegli jednak Ekwadorowi 1:2 (Jeleń – Guerrón, Valencia).

Całe mecze spośród naszych zawodników rozegrało czterech – Sami Hyypiä (wygrana z Węgrami 2:1), Michal Kadlec (2:1 z Liechtensteinem), Eren Derdiyok (4:1 z Walią) oraz Nicolai Jørgensen (4:1 z Cyprem). Dla Nicolaia było to zresztą pierwsze spotkanie w dorosłej kadrze, w dodatku młody Duńczyk zdołał wpisać się na listę strzelców, a przez media został wybrany graczem meczu. Wprost wymarzony debiut. Jørgensen nie był jednak jedynym debiutantem tego dnia. Swój pierwszy mecz w kadrze Białorusi rozegrał Władimir Jurczenko, który wszedł na ostatnie 36 minut w zremisowanym 1:1 meczu z Albanią. Poza Derdiyokiem udział w zwycięstwie Szwajcarów miał Barnetta, zaś niezłe 23 minuty w meczu z Kazachstanem zaliczył Kießling. Do 50 minuty grał zaś w towarzyskim starciu Chile z Omanem Arturo Vidal (wygrana 2:0).

 

 

Kiedy moi gracze zjechali z powrotem do Niemiec, czekał ich nie lada sprawdzian. Wyjeżdżaliśmy bowiem do Monachium na mecz z Bayernem.

I już w pierwszej minucie gry chłopcy uciszyli Allianz-Arena. Z prawego skrzydła piłkę dośrodkowywał Kießling, a akcję z lewej strony doskonale zamknął Barnetta, pokonując Butta. Nasza radość trwała do 15. minuty. Wtedy to Castro nie nadążył za Ribérim, Francuz znalazł w polu karnym Miroslava Klose, którego z kolei nie upilnował Hyypiä i mieliśmy remis. Spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie i obie ekipy robiły wszystko, aby zdobyć kolejną bramkę. Bawarczycy byli najbliżej po indywidualnej akcji Klose, ale górą był Adler, zaś my mogliśmy wyjść na prowadzenie za sprawą Erena Derdiyoka, który trafił w poprzeczkę. Do przerwy jednak wynik nie uległ zmianie.

Po zmianie stron znów ukąsiliśmy w pierwszej akcji. Kießling przytomnie wystawił piłkę Derdiyokowi, a Szwajcar strzałem z dystansu odzyskał naszą przewagę. Chwilę później podobnym wyczynem popisał się jednak Thomas Müller i znów mieliśmy remis. Tuż po wznowieniu fatalne nieporozumienie Ballacka i Friedricha wykorzystał Dejagah i próbował lobować Adlera, lecz na nasze szczęście futbolówka trafiła w poprzeczkę. W dalszej części gry Monachijczycy osiągnęli przewagę i kilka razy było gorąco. Przetrwaliśmy jednak trudne momenty i sami zaatakowaliśmy. W 70. minucie Barnetta znakomitym podanie wypracował pozycje swojemu rodakowi – Derdiyokowi. Eren nie zmarnował tak dogodnej okazji i po raz trzeci byliśmy z przodu. Bayern potężnie na nas usiadł i końcówka była niezwykle dramatyczna. Dość powiedzieć, że Adler dwukrotnie wychodził obronną ręką z sytuacji sam na sam. Najpierw nasz golkiper zatrzymał Klose, by w ostatniej minucie doliczonego czasu gry wygrać pojedynek z Olicem. Wygrywamy więc na Allianz-Arena, a trzy punkty załatwił nam duet Szwajcarów. Można więc śmiało rzec: Bayern – Szwajcaria 2:3!

 

 

Sobota, 16. października 2010, Allianz-Arena, Monachium

BL (8/34) Bayern [6.] – Leverkusen [2.] 2:3 (1:1)

 

1' T. Barnetta 0:1

15' M. Klose 1:1

46' E. Derdiyok 1:2

50' T. Mller 2:2

70' E. Derdiyok 2:3

 

 

Widzów: 68 078

MoM: Tranquillo Barnetta (AMRL, Leverkusen) – 8.8

 

Leverkusen: R. Adler – G. Castro (64' D. Vida), S. Hyypiä, M. Friedrich (64' S. Aronica), M. Kadlec – A. Vidal, M. Ballack (85' S. Rolfes) – Renato Augusto, T. Barnetta – E. Derdiyok, S. Kießling

Odnośnik do komentarza

Opromienieniu triumfem w Monachium pełni optymizmu jechaliśmy do Sewilli na mecz Ligi Europy. Dałem odpocząć Barnetcie, a jego miejsce na lewym skrzydle zajął Jørgensen. Stefan Reinartz zastąpił zaś na środku obrony Friedricha. Do składu wraca również Necid, który zasiądzie na ławce.

Od początku meczu to my narzucaliśmy tempo gry. Gospodarze jednak przeprowadzali groźne kontry, po których parę razy zrobiło się nerwowo w naszych szykach obronnych. Jednak w 34. minucie gry udało nam się wyjść na prowadzenie. Renato Augusto szarżował prawą stroną, ale zrezygnował z dośrodkowania i wycofował piłkę przed pole karne. Tam na uderzenie z pierwszej piłki zdecydował się Vidal i bardzo mocnym strzałem nie dał szans Palopowi.

W 53. minucie powinno być 2:0. Kießling doskonale wypracował Derdiyokowi pozycje sam na sam, lecz Szwajcar uderzył wprost w Palopa. Kilka minut później udało nam się w końcu strzelić drugiego gola. Piłkę w okolicach pola karnego dostał Renato Augusto, który ewidentnie nie miał pomysłu na dalsze rozegranie. Brazylijczyk więc obrócił się i mocno tuż nad ziemią uderzył na bramkę. W efekcie futbolówka wpadła do siatki tuż przy prawym słupku bramki Palopa. Po wznowieniu gry agresywnie rywala zaatakował Kießling, zabierając mu piłkę. Niemiec wpadł w pole karne, lecz obrońca wybił mu futbolówkę spod nóg. Dopadł jednak do niej Jørgensen, który ostro dośrodkował w pole bramkowe. Po małym zamieszaniu nogę ostatecznie dołożył Kießling, strzelając na 3:0. W końcówce oddaliśmy nieco inicjatywę rywalom, ale i tak stać nas było na dobicie rywala. Po wykopie piłki przez Kadleca niespodziewanie na czystej pozycji znalazł się Kießling. Stefan spojrzał jeszcze na arbitra liniowego, po czym pewnym strzałem dobił przeciwnika.

 

 

Czwartek, 21. października 2010, Ramón Sánchez Pizjuán, Sewilla

LE Gr. B (3/6) Sevilla [2.] – Leverkusen [1.] 0:4 (0:1)

 

34' A. Vidal 0:1

61' Renato Augusto 0:2

63' S. Kießling 0:3

90' S. Kießling 0:4

 

 

Widzów: 34 913

MoM: Stefan Kießling (ST, Leverkusen) – 9.2

 

Leverkusen: R. Adler © – G. Castro, S. Reinartz, S. Hyypiä, M. Kadlec – A. Vidal (84' L. Bender), S. Rolfes – Renato Augusto, N. Jørgensen (74' T. Barnetta) – S. Kießling, E. Derdiyok (69. T. Necid)

 

 

 

W drugim meczu Metalist przegrał w Charkowie z Montpellier 0:1.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...