Skocz do zawartości

Woje Wojmiła


tio

Rekomendowane odpowiedzi

@Keith: dzięki za slowa zachęty

_____________________________

 

Wojmił od razu zabrał się do porządków w drużynie. Miał wrażenie jakby nie było go kilka miesięcy (w więzieniu czas się dłuży bardzo). W ostatnim dniu okna transferowego do klubu przyszedł francuski bramkarz Manuel Vallaurio, kupiony z OGC Nicea za 600 tys. funtów. Miał zapewnić lukę po Hazrze. Do meczy w Lidze Mistrzów Wojmił potrzebował doświadczonego bramkarza.

Wylosowano grupy. Legia trafiła do Grupy G wraz z Fiorentiną, Bayernem Monachium i Celtikiem Glasgow.

Eksperci nie uważali za prawdopodobne zdobycie jakiegokolwiek punktu przez Legię.

Rozpoczęły się rozgrywki Pucharu Ligii. Owszem, Legia broniła tytułu ale Wojmił postanowił całkowicie odpuścić sobie te rozgrywki dając w nich pograć piłkarzom drugiego a nawet trzeciego

składu.

Pierwszym meczem w tych rozgrywkach był mecz z Odrą Wodzisław.

 

4 września 2012. Puchar Ligii, Grupa A

Legia Warszawa – Odra Wodzisław 1:1

Paluchowski (80)

 

Drugiem, mecz z Arką Gdynia:

 

9 września 2012. Puchar Ligii, Grupa A

Legia Warszawa – Arka Gdynia 1:1

Paluchowski (kar. 3)

 

Co ciekawe, bramkę dla Arki zdobyl Kamil Glik strzelając głową efektownego swojaka.

Po meczu doszło do dość krępującej sytuacji. W tunelu do Rzeźniczaka, schodzącego wraz z drużyną do szatni podbiegł jeden z kibiców krzycząc:

- Kubusiu!!! Kocham cię! – Rzeźniczak odwrócił się a ten wpadł mu w ramiona. Piłkarz odruchowo wpił się gorącym pocałunkiem w usta fana (świadkowie twierdzili, że był to pocałunek z języczkiem). Zszokowany kibic przez chwilę odwzajemniał pocałunek ale w końcu odepchnął od siebie piłkarza delikatnie go policzkując.

- Ach ty zboczeńcu, ty. Kubuś, ja tylko żartowalem. Ciągle słucham głosu twojego, mają mnie za twojego narzeczonego. Kubuś ja jeno żartowalem, gdy tobie z sobą iść kazałem.

- A więc to tak?! Wykorzystałeś mnie! Ty… ty… To koniec, słyszysz? Koniec! Zabierzcie go stąd! – rzucił w stronę ochroniarzy i szybkim krokiem poszedł do szatni.

Wszyscy o całej sprawie szybko by zapomnieli ale niestety całe zajście na nagraniu z monitoringu zobaczył dziennikarz Wyborczej. Rozpętaną aferę pt: „Kibol pobił piłkarza”, podchwyciły pozostałe media i rozpętała się burza na temat bandyterki na stadionach, układach klubów z kibolami i takich tam.

Wprawdzie obaj sprawcy afery wydali oświadczenie, że tak naprawdę nic się nie stało, że to tylko nieporozumienie ale to tylko podsyciło emocje mediów.

Nie było rady, kibic otrzymał zakaz stadionowy. Zresztą i tak nie miał zamiaru przychodzić na mecze.

Przynajmniej do czasu gdy w drużynie grał Rzeźniczak.

Odnośnik do komentarza

Przed debiutem w Lidze Mistrzów Legia rozegrała spotkanie ligowe z ŁKS Łódź. Zespół wystąpił w optymalnym składzie i zaprezentował się bradzo dobrze:

 

15.09.2012 r. Ekstraklasa

Legia Warszawa – ŁKS Łódź 3:0

Ramos (2), Radovic (48), Jędrzejczyk (57).

 

Swoje pierwsze spotkanie w LM Legia rozegrała w Monachium. Oszałamiająca liczba niemal siedemdziesięciu tysięcy fanów na Allianz-Arena nie oniesmieliła Legionistów. Grali odważnie, choć przez większość meczu akcja koncentrowała się w okolicach ich pola karnego. Bayern strzelał często ale przeważnie niecelnie. Legia odpowiadała kontratakami, z których jeden zakończył się rzutem karnym. Przed szansą stanął Sjosten i… spudłował. Szkoda, szkoda. Dobrze jednak, że nie załamało to drużyny i do końca meczu dzielnie się broniła:

 

19.09.2012. Liga Mistrzów Grupa G.

Bayern Monachium – Legia Warszawa 0:0

Celtic Glasgow - Fiorentina 1:0

 

Powrót na krajowe boiska przyniósł solidną choć nie rewelacyjną grę:

 

23.09.2012 r. Ekstraklasa

Polonia Warszawa – Legia Warszawa 1:2

Choto (35), Totori (41)

 

Zwycięstwo w derbach cieszy zawsze podobnie jak wygrana w Pucharze Polski:

 

26.09.2012 Puchar Polski 2 runda

Pogoń Szczecin – Legia Warszawa 1:2

Marinos (14), Glik (70)

 

W meczu ligowym z Zagłębiem błysnął wreszcie Nillson. Zdobywając dwie efektowne bramki potwierdził, że zapowiada się na duży talent:

 

29.09.2012 r. Ekstraklasa

Legia Warszawa – Zagłebie Lubin 3:0

Nillson (14, 36), Radovic (56).

 

Kilka dni później do Warszawy przyjechał Celtic, z Borucem na bramce. Dla kibiców, którzy przyszli na stadion było to z pewnością niezapomniane widowisko, jeden z tych meczy o których z rozrzewnieniem wspomina się po latach: „A pamiętasz mecz z Celtikiem?”

W 14 minucie Legia wykonuje rzut rożny. Dośrodkowanie Sjostena na bramkę efektownym strzałem zamienia Paluchowski. 1-0! Potem do głosu doszedł Celtic. W 35 minucie McDonald doprwadza

do remisu a dwie minuty później przepięknym strzalem zza pola karnego wyprowadza Celtic na prowadzenie. Tak kończy się pierwsza połowa.

Piłkarze liczyli na to, że w szatni Wojmił natchnie ich wiarą w zwycięstwo. Natchnął!

Już trzy minuty po przerwie kuriozalny błęd popełniła obrona Celticu, a konkretnie Boruc. Lewy obrońca wycofuje do niego piłkę, Boruc próbuje przyjąć piłkę ale ta odstakuje mu od nogi na dwa metry, błyskawicznie dopada do niej Paluchowski i doprowadza do remisu.

Mecz się wyrównuje i kibice oglądają niesamowitą wymianę ciosów. Wynik jednak nie ulega zmianie do 81 minuty. Wtedy to piękną akcję przeprowadził Paluchowski. Wywalczył piłkę w środku boiska, popędził z nią prawym skrzydłem, wrzucił w pole karne prosto do Nillsona, który zapewnił Legii zwycięstwo!

 

2 październik 2012. Liga Mistrzów Grupa G

Legia Warszawa – Celtic Glasgow 3:2

Paluchowski (14, 48), Nillson (81)

 

Fiorentina - Bayern Monachium 1:0

 

Po dwóch kolejkach Legia zostaje niespodziewanym liderem Grupy G!

 

 

Odnośnik do komentarza

W lidze Legia bez fajerwerków ale najważniejsze, że skutecznie:

 

6 października 2012. Ekstraklasa

Piast Gliwice – Legia Warszawa 0:2

Paluchowski (35, 52)

 

Za to w Pucharze Ligi rezerwy Legii pokazują, że dużo dzieli ich od pierwszego składu:

 

10 października 2012 Puchar Ligi Grupa A

Polonia Bytom – Legia Warszawa 1:1

Paluchowski (90+5)

 

13 października 2012 Puchar Ligi Grupa A

Arka Gdynia – Legia Warszawa 4:2

Totori (kar. 55), Wilk (72)

 

W lidze natomiast skromnie ale do przodu:

 

20 października 2012 Ekstraklasa

Legia Warszawa – Lechia Gdańsk 1:0

Paluchowski (28)

 

Na mecz z Fiorentiną przyszła rekordowa liczba ponad 34 tysięcy widzów. Emocji zdecydowanie zabrakło. Włosi strzelili bramkę w 14 minucie i choć potem Legia grała poprawnie w obronie i niedopuszczała do groźnych sytuacji to z przodu zabrakło przebojowości i zdecydowania.

 

23 października 2012 r. Liga Mistrzów Grupa G

Legia Warszawa – Fiorentina 0:1

Bayern Monachium – Celtic Glasgow 3:0

Legia spadła na trzecie miejsce w grupie ale nic nie zostało jeszcze przesądzone.

 

 

Odnośnik do komentarza

Porażkę trzeba było sobie powetować:

 

27 października 2012 r. Ekstraklasa

Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 0:2

Paluchowski (26), Nillson (47)

 

Los w Pucharze Polski okazał się dla Legii łaskawy i w trzeciej rundzie trafiła na Cracowię, z którą łatwo sobie poradziła:

 

31 października 2010 r. Puchar Polski 3 runda

Cracowia Kraków – Legia Warszawa 0:3

Choto (39), Totori (45, kar. 69)

 

Spotkanie z Arką Gdynia było siódym z kolei zwycięstwem w lidze. Skromnym bo skromnym ale jednak zwycięstwem:

 

3 listopada 2012 Ekstraklasa

Legia Warszawa – Arka Gdynia 1:0

Nillson (5)

 

Rewanżowe spotkania w Lidze Mistrzów rozpoczynały się dla Legii spotkaniem z Fiorentiną. Do Florencji przyjechali dzień wcześniej. Wojmił chciał zwiedzić miasto. Ostatni raz był tutaj prawie sześset lat temu, przyjechał

na zaproszenie przyjaciela by wziąć udział w dość dziwnym turnieju, stawką którego była niewiasta. Spędził z nią potem ledwie kilka tygodni lecz była to największa miłość jego życia. Oczywiście miasto wyglądało zupełnie inaczej ale rozpoznawał kilka budynków.

Zaprowadził drużynę do kościoła Santa Croce. Podejrzewał, że tu będzie się znajdował grób jego ukochanej Marii Katarzyny. Pochodziła ze słynnej rodziny Pazzich, w kaplicy ich imienia spodziewał się znaleźć jej

nagrobek. Znalazł. Została pochowana w 1470 r. wraz ze swym mężem, który zmarł rok po niej. Wojmił zbladł jak ściana patrząc na grób, niewiele brakowało a by zemdlał. Mąż Marii Katarzyny nazywał się… Wojmił.

- Ciekawe, który Wojmił tu leży – zagaił cicho Paluchowski. – Pan czy trener Teodor.

Borysiuk potrzedł bliżej.

- Spójrzcie, tu jest wyryta sentencja po polsku. „Spod takiej potęgi i olbrzymiej siły nikt się nie uchyli.” Są jeszcze jakieś oznaczenia cytatów z Biblii: Ap 9.3,12.

Wojmił przepisał słowa z nagrobka. Żaden z nich nie miał oczywiście przy sobie Biblii. Menadżer miał jednak przeczucie, że te słowa skierowane są do niego.

W gorączce przygotowań do meczu zapomniał jednak poszukać Pisma Świętego.

 

Spotkanie z Firentiną wyglądało niemal tak samo jak to w Warszawie. Włosi przeważali, strzelali częściej ale Vallaurio wyczyniał cuda w bramce – po strzale Zdravko Kuzmanovica sparował pilkę na słupek. Niestety, nie

miał tyle szczęścia w 29 minucie przy strzale Felipe Melo. Była to jak się okazało jedyna bramka w meczu.

 

7 listopada 2012. Liga Mistrzów Grupa G

Fiorentina – Legia Warszawa 1:0

Celtic Glasgow – Bayern Monachium 1:0

 

W samolocie powrotnym do Wojmiła podszedł Artur Jędrzejczyk ze swoim egzemplarzem Biblii (z którym nigdy się nie rozstawał):

- Szefie, zaznaczyłem panu te cytaty z dziewiątego rozdziału Apokalipsy.

 

Wojmił przeczytał zaznaczone wersy:

A z dymu wyszła szarańcza na ziemię, i dano jej moc, jaką mają ziemskie skorpiony.” i „Minęło pierwsze "biada": oto jeszcze dwa "biada" potem nadchodzą.

 

- I co to niby ma znaczyć? – zapytał swojego obrońcę.

- Nie mam pojęcia, ale Charles Manson uważał, że ten rozdział Apokalipsy opowiada o Beatlesach.

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Wojmiła bardzo poruszyła sprawa odkrycia własnego nagrobka. Nie tyle jednak sam grób co oczywisty fakt, który z nim się wiązał burzył spokój jego serca. Przepiękna Maria Katarzyna została jego

żoną. To było tak nieprawdopodobne a zarazem tak piekne, że nie mógł w to uwierzyć. W 1415 r. ich romans zakończył się dość gwałtownie. Po tym jak jego kochanka omal go nie zabiła wbijając mu sztylet w pierś musiał w niesławie uciekać z Florencji i nigdy więcej jej już nie zobaczył.

- Jestem ciekaw co takiego się wydarzyło, że wróciłem do Florencji i poślubiłem ją. Boże jak ja ją kochałem! - niespodziewanie Wojmił trafił do druzynowego Kącika Złamanych Serc – warszawskiej knajpy gdzie we wtorkowe wieczory piłkarze dyskutowali o swoich problemach sercowych i egzystencjonalnych (co na jedno wychodzi).

- Dlaczego szefa chciała zabić? – Borysiuk znany był z zamiłowania do romansów (na drzwiach swojej szafki naklejony miał plakat z „Titanica”).

- Jak wam już mówiłem ona była z rodu Pazzich. A ja przybyłem do Florencji na zaproszenie mojego kumpla Kosmy Medyceusza. Dość powiedzieć, że Medyceusze żarli się z Pazii. Zresztą żarli się

niemal ze wszystkimi. Kosma w tajemnicy przed ojcem brał udział w bitwie pod Grunwaldem i to po tej słusznej stronie, czyli po naszej. No i uratował mi tam życie. Tak więc sami wiecie – gdy przyjaciel, który uratował wam życie prosi o przysługę to raczej się nie odmawia. A przysługa była dość nietypowa. Otóż rodzina Pazzich, która właściwie w mieście rządziła urządziła turniej, w którym nagrodą miała być ona, moja Maria Katarzyna. Oczywiście nie było jak w bajce, że zwyciężca dostanie królewnę za żonę ale prawie – zwycięzca miał być jej partnerem podczas balu urządzonego po turnieju. Plan był taki, że wygrywam turniej a nastepnie dziewczynę uprowadzam by dzieki temu Kosma mógł zdobyć kartę przetargową w negocjacjach z Pazzimi. Nie wiem dokładnie o co chodziło, wszak

jak wspominałem przyjacielowi się nie odmawia. Prawie wszystko poszło zgodnie z planem – turniej wygrałem i poszedłem na bal. I tu sprawy potoczyły się trochę niezgodnie z planem bo… mam wrażenie, że to ona mnie uprowadziła. Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia?

Odpowiedziały mu niezdecydowane pomruki ale wiadomo, że do Kącika chadzają jedynie ci co w taką miłość wierzą.

- Chyba oboje trafiliśmy na siebie bo tak nam było pisane. Wystarczył mi tylko uścisk jej dłoni bym uwierzyl, że w tym turnieju wygrałem dużo więcej niż elegancką randkę w ciemno. Po pólnocy wyszliśmy na spacer. Zaprowadziła mnie nad staw, noc była piękna. Nie wiem jak to się stało ale przy niej miałem wrażenie, że całe życie czegoś mi brakowalo, czegoś szukałem i w

chwili gdy ją spotkałem to odnalazłem. Ona też to poczuła. Zmęczona rolą, którą jej wyznaczyła rodzina chciała po prostu gdzieś uciec, poczuć jak się żyje naprawdę.

Uciekliśmy do Rimini. Spędziliśmy tam chyba trzy tygodnie nie dbając o świat, który zostawiliśmy za sobą. Szukali nas jednak i Medyceusze i Pazzi. Pierwszy znalazł nas Kosma. Właściwie był zadowolony, że plan zrealizowałem, żal miał tylko o to, że nie powiadomiłem go gdzie jestem. Naszą rozmowę podsłuchała Maria Katarzyna. Po odjeździe Kosmy rzuciła się na mnie ze sztyletem. Wbiła mi go w pierś i chyba odjechała. Nie wiem jak długo byłem nieprzytomny, wyczołagałem się na trakt, szczęściem znalazła mnie przejeżdżająca tupa trubadurów. Jechał z nimi cyrulik, lekarz znaczy. Szybko zorientowalismy się, że szukają mnie oba rody. Uciekłem do Polski i nigdy więcej nie usłyszałem o Marii Katarzynie, aż do teraz.

- Piekna historia – Borysiuk ukradkiem otarł łzę.

 

 

Odnośnik do komentarza

@Keith: inspiracją było spotkanie z Fiorentiną - dopiero ustalając realia zorientowałem się, że nie tylko ja sięgam po ten motyw :)

------------------------------------------------------------------------------------------

 

Dwa zwyciestwa z Polonią Bytom (3:0 w lidze i 2:0 w Pucharze Ligi) oraz efektowne 4:0 z Odrą Wodzisław sprawiły, że wszyscy wpadli w euforię. Dziewięć kolejnych zwycięstw w lidze sprawiało, że przeciwnicy po prostu byli przekonani, że na Legię nie ma mocnych. Niestety, przekonania tego nie podzielał Skorża – trener Wisły.

Wojmił oczywiście był pewny swego. W drużynie Wisły błyskawiczną karierę robił młody, algierski napastnik Rabah Attia, sprowadzony przez nich z JS Kabylie. Wojmił przydzielił mu plastra w postaci Jędrzejczyka z poleceniem nie przebierania w środkach. Ale Jędrzejczyk nie dał mu rady. W 1, 9 i 69 minucie Attia ośmieszył obronę Legii i zdobył efektownego hat-tricka czym umocnił się w pozycji lidera strzelców. Legia odpowiedziała tylko jednym golem, w 42 minucie bramkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zdobył Jędrzejczyk, który walkę z Attią przypłacił dwiema żółtymi kartkami i w efekcie w 84 minucie wyleciał z boiska.

 

24 listopad 2012 r. Ekstraklasa

Wisła Kraków – Legia Warszawa 3:1

Jędrzejczyk (42)

 

Wojmił pluł sobie w brodę bowiem przed sezonem skauci gorąco polecali Attię – jednak menadżer uznał, że nie jest on wystarczająco dobry by grać w Legii.

Kubeł zimnej wody mógł jednak zdziałać wiele dobrego w perspektywie decydujących spotkań w Lidze Mistrzów. Najbliższe, z Bayernem odbyć się miało już za trzy dni.

 

 

Odnośnik do komentarza

Do Warszawy przyjeżdżali Niemcy. Drużyny, która potykała się z nimi na średniowiecznym polu bitwy jak i na współczesnym boisku nie trzeba było specjalnie motywować. Sytuacja w tabeli dodatkowo motywowała graczy:

1 Fiorentina 9 3:1

2 Celtic 6 4:6

3 Bayern 4 3:2

4 Legia 4 3:4

 

Fiorentina była już w zasadzie poza zasięgiem ale walka o drugie miejsce zapowiadała się emocjonująco.

Wyjściu drużynom na boisko wyjątkowo nie towarzyszył „Sen o Warszawie” a „Bogurodzica”.

 

 

 

Wojmił miał wielką ochotę podarować przeciwnikom dwa nagie miecze ale poprzestał na standardowej wymianie proporców wojennych.Na pole bitwy wyszli skoncentrowani i pełni wiary w wygraną. Wojmił mógł posłać w bój swoich najdzielniejszych wojów:

B - Manuel Vallaurio – nikt mu nie opowiadał o średniowiecznych przygodach ale wiara kolegów udzieliła mu się.

OP - Sami Sjosten – Wojmił polecił mu ograniczyć dziś rajdowe zapędy po skrzydle.

ŚP – Artur Jędrzejczyk – świetny w stałych momentach, bardzo przydałaby się jego bramka z rzutu rożnego.

ŚP – Dickson Choto – Czarny Diabeł, kapitan drużyny, w takim meczu potrafił szczególnie zdopingować kolegów.

OL – Costa Nhamoinesu – kolega Choto, gwiazdą nie jest ale swój fach zna i skrzydłowym przeciwnika życie uprzykrzyć potrafi.

PP – Miroslav Radovic – od jego postawy często zależał obraz gry całej drużyny. Zawodzi rzadko.

ŚP – Ariel Borysiuk – młoda gwiazda drużyny i najzaciętszy wróg Krzyżaków,

ŚP – Celso Borges – coraz częściej jego miejsce zajmuje Ramos – zazwyczaj w trakcie meczu się zmieniają. W tym meczu Wojmił postawił jednak na doświadczenie Borgesa.

LP – Jakub Wilk – nabytek Teodora na razie gwiazdą nie jest ale można na niego liczyć.

ŚP – Benjamin Totori – jego szybkie rajdy mogły być bardzo przydatne w kontratakach

ŚP – Adrian Paluchowski – siepacz nad siepacze!

Przewagę jak należało przypuszczać mieli Rycerze Monachijscy. Dzielną walkę toczyli obrońcy Warszawy, nawet Sjosten który wolałby szaleć na połowie przeciwnika skutecznie pilnował Schweinsteigera. Bayern mimo wysiłków wstrzelić w bramkę się nie zdołał. W przerwie Wojmił zachęcił chłopaków do śmielszych ataków.

W 55 minucie Legioniści pokazali jak powinno wyprowadzać się kontrę. Pod polem karnym Legii piłkę stracił Klose, Radovic zagrał ją na linię środkową do Totoriego, ten popędził prawym skrzydłem i wrzucił ją na długi słupek na nogę Paluchowskiemu. 1:0!

W 60 minucie rzut wolny dla Legii. Odległość od bramki ponad trzydziestometrowa stąd wszyscy się spodziewali, że Borysiuk będzie dogrywał a tymczasem potężny strzał wylądował tuż pod poprzeczką w siatce Bayernu! 2:0. Lepszego rozwoju wypadków kibice nie mogli sobie wymarzyć.

Wojmił wpuścił świeże siły do obrony wyniku: poobijanego Jędrzejczyka zmienił Kamil Glik (który coraz częściej wychodził w podstawowym skladzie zamiast Choto) a zmęczonego Borysiuka zmienił

Edu Ramos.

Bayern atakował ale Legia grała świetnie w obronie. W 78 minucie potomkowie Krzyżaków (czy Krzyżacy mieli potomków?) wykonywali rzut wolny. Szybkie dogranie do Olica i zrobiło się 2:1.

Końcówka była bardzo nerwowa. Na boisko wszedł Vaughan w miejsce Wilka. Najważniejsze, że Legia nie zdołała wydrzeć sobie zwycięstwa. Bayern, mimo momentami miażdżącej przewagi przegrał. Legia strzelała 6 razy na ich bramkę w tym tylko dwa razy celnie, oba zamieniając na bramki. Bayern strzelał aż 28 razy, w tym 9 razy celnie. Bramkę zdobył tylko jedną. Zawodnikiem meczu został

Borysiuk ale równie wielki wkład w zwycięstwo wniósł Vallaurio.

 

27 listopada 2012 r. Liga Mistrzów Grupa G

Legia Warszawa – Bayern Monachium 2:1

Paluchowski (55), Borysiuk (60)

Fiorentina – Celtic 4:0

 

Sytuacja przed ostatnią koleją wyglądała niezwykle obiecująco:

 

1 Fiorentina 12 7:1

2 Legia 7 4:4

3 Celtic 6 4:10

4 Bayern 4 4:6

 

Legii wystarczał remis w Glasgow by awansować.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Rezerwy Legii przegrały 0-1 z Odrą Wodzisław w ostatnim spotkaniu grupowym Pucharu Ligi i odpadli z rozgrywek. Prawdę mówiąc wszyscy żyli jeszcze zwycięstwem nad Bayernem więc nikt się tym nie przejął.

W lidze pozostały jeszcze dwa spotkania rundy jesiennej a właściwie to już wiosennej. Wyjazdowy mecz z Podbeskidziem wyjątkowo się nie ułożył. Nizinnym chłopakom warszawkim kolejny raz nie sprzyjały górskie warunki. Po prawdzie trzeba powiedzieć, że Legioniści myśleli, że mecz wygra się sam i w ogóle nie przejawiali ochoty by mu w tym pomóc. W efekcie mecz się popisowo sam przegrał.

 

5 grudzień 2012. Ekstraklasa

Podbeskidzie Belsko Biała – Legia Warszawa 1:0

Dwie kolejne porażki wystarczyły by zwyciestwo z Bayernem wyraźnie zbladło. Szansą na psychiczne podbudowanie drużyny przed ostatnim spotkaniem w Lidze Mistrzów był ligowy mecz z Koroną. Nie bez trudu ale jednak udało się Legii wygrać. Pierwsi jednak bramkę zdobyli Kielczanie, i to już w 9 minucie. Legia dzięki pięknej bramce Nilssona doprowadziła do remisu w 32 minucie, a gola na miarę trzech punktów, w 72 minucie zdobył niezawodny Paluchowski.

 

8 grudzień 2012. Ekstraklasa

Legia Warszawa – Korona Kielce 2:1

Nilsson (32), Paluchowski (72)

 

Niespodziewanie Wisła dosnała w Bytomiu kompromitującej porażki 5-2 i tak oto po siedemnastu kolejkach Legia prowadziła w tabeli z sześcioma punktami przewagi.

Jako ciekawostkę warto dodać, że z 35 goli zdobytych przez Wisłę aż 18 zdobył skubany Rabah Attia. Z dziesięcioma bramkami przewagi nad kolejnymi strzelcemi mógł już być niemal pewien tytułu króla strzelców.

Odnośnik do komentarza

A jak Wojmił szedł na wojnę

A jak Wojmił szedł na wojnę,

Grały jemu surmy zbrojne,

Grały jemu surmy złote

Na zwycięstwo, na ochotę...

 

A jak Boruc szedł na boje,

Zaszumiały jasne zdroje,

Zaszumiało kłosów pole

Na tęsknotę, na niedolę...

 

Zaprawieni w bojach, znający smak krwi, potu i łez woje Wojmiła stawali przed kolejną bitwą, która mogła odmienić historię. Tym razem chodziło o historię polskiej piłki i niepowtarzalną okazję wyjścia z grupy Ligi Mistrzów.

- Remember gringo! – z myślą o karierze międzynarodowej Wojmił zaczął uczyć się angielskiego. – My nigdy nie gramy o remis. W bitwie nie ma remisów! Są tylko zwycięzcy i pokonani. Pytam więc więc was; kim jesteśmy?!

Po długiej, krępującej chwili ciszy rękę nieśmiało podniósł Paluchowski:

- Jak się nazywali ci pierwsi?

- Zwycięzcy k***a! – zagrzmiał wódz i już nikt nie miał wątpliwości:

- Jesteśmy zwycięzcy!!!

 

Szkoci podbudowani zapewne równie porywającą mową zaczęli ostro, Już w piątej minucie żółtą kartkę oglądał McMannus. Legia odpowiedziała groźnym strzałem Paluchowskiego zza pola karnego. Wojmiłowi grali odważnie i atakowali, kolejne strzaly nie trafiały jednak w bramkę.

W 18 minucie Szkoci wykonywali rzut różny. Piłkę z pola karnego wybili obrońcy, wprost pod nogi ustawionego 30 metrów od bramki Pasanena, który potężnym, podkręconym strzałem zdobył gola.

Przez dziesięć minut Szkoci mogli czuć, że są w drugiej rundzie. W 28 minucie wyczyn Pasanena niemal dokładnie skopiował Borysiuk i ponownie byl remis dający awans Legii.

Zdesperowani piłkarze Celticu łapali kolejne żółte kartki i wreszcie w 60 minucie swojej drugiej na koncie dorobił się Flood i na boisku zrobiło się luźniej, z korzyscią dla Legii oczywiście. Celtic atakował, Legioniści dość skutecznie powstrzymywali ich przed polem karnym po czym wybijali piłkę do przodu licząc na błyskotliwą akcję Paluchowskiego lub Nilssona. Pod koniec meczu Legia potwierdzila jednak zdecydowanie kto dziś jest lepszy. Po jednym z nielicznych ataków pozycyjnych Paluchowski wyśmienicie dograł do Karlsena i młody Norweg sprawił, że Legia wygrała w Glasgow 2:1!

 

12 grudzień 2012. Liga Mistrzów Grupa G

Celtic Glasgow – Legia Warszawa 1:2

Borysiuk (28), Karlsen (85)

 

Legia pod wodzą swojego odważnego, charyzmatycznego wodza wychodzi z grupy!

 

ligamistrzw.jpg

 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Karlsen

...................................................................................

 

Z bijącymi sercami wszyscy oczekiwali losowania kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Nerwy były krótkie, bo Legię wylosowano jako pierwszą. Jej przeciwnikiem zostal Liverpool.

- Beatlesi – wyszeptał Jędrzejczyk.

Wojmił nie załapał o co chodzi.

- Myślę, że cytat z nagrobka dotyczył naszego wyjazdu do Liverpoolu.

- Skąd ten pomysł?

- Szarańcza - Beatles to jedno i to samo - nazwa zespołu "The Beatles" pochodzi od zniekształconej pisowni słowa "beetles" - "chrząszcze", "żuki", potocznie "robaki". Zespół pochodził z Liverpoolu. Tak więc myślę, że tam czeka na nas „biada”.

- Tusko?

- A może chodzi o Fernando Torresa i Gerrarda?

- Damy sobie radę z jednym i drugim! – w głebu serca jednak poczuł ukłucie chłodu.

 

W styczniu odbyło się spotkanie z Zawiszą i choć było to spotkanie towarzystkie to Legioniści w ogóle się go nie spodziewali a ponadto miało mieć ono daleko idące konsekwencje. Drużyna Zawiszy ni z tego ni z owego pojawiła się nagle na boisku Legii wprawiając w osłupienie trenujących akturat grę na lodzie piłkarzy pierwszego zespołu.

Dwunastu ciężkozbrojnych jeźdźców wybiegło nagle z portalu na środku boiska. Konie rżały przestraszone, piłkarze Legii również, tym bardziej, że niektórzy zostali omal stratowani. Starosta spiski, ubrany w czarną zbroję wcale nie wydawał się oszołomiony ani zagubiony lądując nagle w obcym dla siebie świecie.

- Może nie jest tu pierwszy raz – pomyślał Wojmił, który miał okazję poznać osobiście Zawiszę Czarnego podczas bitwy pod Grunwaldem. Rycerz podjechał do niego, ściągnął z głowy przyłbicę.

- Witaj Wojmile. Przysyła mnie do ciebie król Władysław bym ze swoimi kompanami dopomógł ci w przeprawie z Tusko w Liverpoolu.

Pozostali rycerze również zdjęli przyłbice odsłaniając swe twarze. Wojmił zwrócił szczególną uwagę na jedną z nich. Piękną, kobiecą twarz okalały długie, kruczoczarne włosy.

- Maria Katarzyna? – Wyszeptał.

Uśmiechnęła się do niego.

 

 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Rzucił się z otwartmi ramionami w jej stronę. Czubek jej miecza napierający mu na grdykę osadził go jednak w bezpiecznej odległości.

- Hola rycerzu! Skąd wiesz, że nie przybyłam by dokończyć tego czego nie udało mi się zrobić w Rimini?

- Bo… - przez chwilę był pewien, że rzeczywiście po to przyjechała. Poczuł nawet strużkę krwi na gardle. – Bo widziałem nasz grób. Zostałaś moją żoną.

- Mam rozumieć, że to są oświadczyny? – Naigrywała się ale lico jej płonęło miłością. – Powinieneś chyba klęknąć.

Zrobił to.

- Mario Katarzyno. Kocham cię milością wielką i jak widzisz ponadczasową. Przysięgam i biorę na świadków obecnych tu rycerzy, że póki życia i sił mi starczy kochał będę cię miłością wielką, szaloną i zupełnie nierozważną. Bo…

Jeśli chcesz kochanka, dobrze wiesz

Proś o wszystko czego chcesz

A jeśli chcesz miłości innej to

Włożę maskę na Twą cześć

Jeśli chcesz partnera, weź mą rękę

A jeżeli wolisz dać mi w szczękę

Jestem twój,

 

Jeśli chcesz boksera, będę nim

I na każdy wejdę ring

A jeśli chcesz doktora, zbadam Cię

Cal po calu, tak jak nikt

Jeśli chcesz kierowcy, proszę, wsiadaj

A jeżeli wolisz wziąć mnie sama

Możesz, bo

Jestem twój

- Tłumaczenie Maciej Zembaty – westchnął Borysiuk i ukradkiem otarl łzę wzruszenia. Maria Katarzyna była nie mniej wzruszona. Miecz opadł na murawę a ona opadła w ramiona Wojmiła. Pocałunek wolno, bardzo delikatnie opadł na jej usta. Rozczulający, nieśmiały z początku, jak dotyk jedwabnej chustki, stawał się bardziej i bardziej namiętny, silny lecz delikatny, gorący i chłodny...

- Tak, zostanę twoją żoną – wyszeptała.

Woje Wojmiła i woje Zawiszy głośno poczęli wiwatować.

 

 

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

W Kąciku Złamanych Serc trwała zaręczynowa biesiada. Przerwa zimowa i rozpoczęte właśnie urlopy sprzyjały zabawie. W kategorii „mocna głowa” współcześni wojowie nie ustępowali tym średniowiecznym. Nikt też nie myślał o oczekującej ich rozprawie z Tusko.

Zawisza Czarny przysiadł się z kielichem do narzeczonych.

- Zdaje się Wojmile, że winniśmy ci z Marią Katarzyną opowieść o tym jak się tutaj znaleźliśmy.

- Zamieniam się w słuch…

 

Tusko knuł. Utraciwszy możliwość podróży w czasie próbował odtworzyć miksturę. Trener teodor nie kwapił się do pomocy. Średniowiecze mu służyło, Świtezianka okazywała mu względy, o powrocie w przyszlość nie marzył.

Na placu przed dworem książęcym zaczynały się wiadomości.

- Dobry wieczór państwu. Tomasz z Lisów, wiadomości.

Ze kraju i ze świata:

E.koligicznie zatrutą żywność podrzucają do przygranicznych polskich grodów Krzyżacy. Służby sanitarne radzą nie jeść niczego z nalepką „made in Krzyżacy”.

Król Władysław oficjalnie potępił Krzyżaków nazywając ich „zakamuflowaną opcją niemiecką” i zapowiedział kolejne bitwy.

Imć Kopernik przestrzegł króla przed wprowadzeniem europejskiej monety, gdyż ta jest popsuta.

Znany i ceniony rycerz Zawisza Czarny…

Dalsze słowa Tomasza z Lisów zakłócił tętent wjeżdżającego przez bramę oddzialu zbrojnych. Wzbijając kurz z gumna podjechali pod dwór. Dowódca zdejmując przyłbicę zwrócił się do prezentera.

- Jam Zawisza Czarny, chcę mówić z waszym kasztelanem.

W drzwiach stanął Ikon.

- Jam ci – mruknął niepewnie. – Zawisza wyjąl dokument z sakwy przy siodle i wątpiąc widocznie w umiejętność czytania przez kasztelana odczytał go głośno.

- My Król z Bożej Łaski Polski Wladysław Jagiełło nakazujemy aresztowanie niejakiego Tusko, parającego się czarnoksięstwem a stacjonującego w Formumczy. Wszystkim zaś nakazuje się okazanie pomocy słudze naszemu nieocenionemu Zawiszy w dokonaniu rzeczonego aresztowania, każdego zaś ktoby pomocy odmówił, lub nie daj Bóg rzeczonego Tusko ukrywał, nakazujemy aresztować lub ewentualnie zabić.

Ikon, niewydając z siebie głosu, wskazał palcem na wieżę czarnoksiężnika. W oknie rozbłysnął jakiś płomień i rozległ się głośny huk.

- Do wieży! – rzucił Zawisza.

Tusko się ulotnił, w wieży nie było po nim śladu. Ustawiona i dymiąca jeszcze aparatura alchemiczna dowodziła, że jeszcze przed chwilą tu był.

- Gdzie jest czarodziej?

- Teraz może być dosłownie wszędzie – mruknął Ikon.

 

Drużyna Zawiszy Czarnego zatrzymała się na kilka dni w grodzie. Tropiciel szukał śladów wokół grodu, przepytano też wielu świadków. Bezskutecznie. Tusko jakby się zdematerializował. Zawiszowi wyjechali a po kilku dniach powrócili z powrotem. Tym razem z nakazem aresztowania Wojmiła. Pod tym imieniem życie w Forumczy spędzał nigdysiejszy trener Legii Warszawy, który tym samym trafił do królewskiego lochu. Okazało się, że Wojmił jest podejrzany o porwanie Marii Katarzyny. Rodzina Pazzich miała też wpływy na polskim dworze. Nic więc dziwnego, że o porwanie Marii Katarzyny oskarżono Wojmiła, który już wcześniej ją porywał. Rezydujący w ciele Wojmiła Teodor nie był tym Wojmiłem, którego poznał król Władysław. Ponadto porwania we Florencji dokonano kilka dni temu – nie zdążylby w tym czasie wrócić do Polski. Chyba, że dysponowałby czarodziejskimi mocami.

 

 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Maria Katarzyna została rzeczywiście porwana. Portal otworzony przez Tusko pojawil się wprost wjej komnacie. Przerażona dziewczyna widząc wychodzącą wprost ze ściany czarną postać po prostu zemdlała, czarodziej bez żadnych przeszkód ją uprowadził. Ocknęła się w miejscu, którego nie umiała rozpoznać.

 

- W każdym razie były to jakieś podziemia, lochy. Nie umiem powiedzieć. Nikogo oprócz niego i służącego, który przynosił jedzenie nie widziałam. Przez kilka dni w ogóle się do mnie nie odzywał. Podejrzewałam, że jest od Medyceuszy i chce uzyskać za mnie okup od ojca. W końcu zaczął mnie rozpytywać o ciebie. Znał historię mojego porwania i ucieczki. Po tym jak cię niemal nie zabiłam miał widać nadzieję, że z chęcią pomogę mu w zrobieniu tego co mi się nie udało. Ale… już wcześniej zrozumiałam, że… kocham cię. Z początku próbowałam grać przed Tusko – jasne, nienawidzę Wojmiła, marzę o jego śmierci ale nie mogę pomóc bo nic nie wiem. Nie trzeba jednak być czarodziejem by poznać prawdę. Wtedy zmienił plan, zamierzał wykorzystać mnie jako przynętę.

Dla króla Władysława oczywistym było, że za porwaniem Marii Katarzyny stoi Tusko. Do rozwiązania sprawy i pomocy Pazzim skierował swojego najlepszego człowieka. Zawisza Czarny rozesłał wici po całej Europie. Miał przyjaciół na niemal każdym dworze więc po kilku tygodniach dostał dość zaskakującą wiadomość. Otóż niejaki Tusko de Wizard, najprawdopodobniej szlachcic z Holandii w 1370 r. kupił Zamek w Liverpull – niewielkim mieście portowym w Anglii. Ponieważ była to jedyna wiadomość, która w jakiś sposóbodnosiła się do Tusko postanowił ją sprawdzić. Wraz ze swoją drużyną udał się do Liverpull. Zabrali ze sobą trenera Teodora, który miał rozpoznać czarodzieja. Udało im się potwierdzić, że zamek rzeczywiście od wielu lat jest w posiadaniu Tusko. Po kilku dniach obserwacji ustalili, że czarodziej przebywa na zamku. Pewnym więc było, że tutaj jest wieziona Maria Katarzyna.Zamek z zewnątrz nie wydawał się wielki ale jego ogrom krył się w podziemiach. Lochy i podziemne korytarze zajmowały olbrzymi teren.

- Udało nam się dotrzeć do czlowieka który zaprojektował te podziemia – Zawiszę Czarnego niewiele rzeczy dziwiło ale to co zobaczył wLiverpull wyraźnie go zaszokowało. - W ciągu pięćdziesięciu lat Tusko zbudował niemal podziemne miasto. Centralnym punktem podziemi była olbrzymia owalna komnata, od której biegła niemal setka korytarzy. Mówiąc, że komnata była olbrzymia nie przesadzę jeśli powiem że miała niemal wiorstę długości i połowę tego szerokości. Nie umiem powiedzieć jak wysoka była bo sklepienie tonęło w ciemnościach. W zamku poza samym Tusko mieszkała tylko służba, murów pilnował niewielki, ale na moje oko dobrze wyszkolony oddział. Dotarliśmy do karczmarza, który zaopatrywał zamek w jedzenie i picie i dowiedzieliśmy się, że w zamku przebywa gość, bo Tusko sprowadzał dla niego ryż aż z Włoch. Dzięki karczmarzowi dotarliśmy do służącego, który nosił posiłki temu gościowi, właściwie więźniowi. Nie pierwszy raz odbijaliśmy więźniów uwięzionych w zamku więc nie mieliśmy problemów. Operacja przebiegła łatwo. Zbyt łatwo jak się okazało. Tusko zastawił na nas pułapkę.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...