Skocz do zawartości

Prawo (lewo) jazdy


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

Dobry wieczór.

 

Po pierwsze, jeśli robicie egzamin na prawko w Sieradzu (mhm, na pewno), pamiętajcie - hamulec zaczyna reagować po wciśnięciu go na min. 80%. O mało nie wpierniczyłem się na łuku do przodu w pachołki. Potem chciałem ruszyć do tyłu, ale auto było tak nędzne, że nawet z asekuracyjnym wspomaganiem gazem mi zgasło. Instruktor stał jednak na drugim końcu i gadał z drugim, niczego nie zauważył. Fart, ale i bieda z nędzą zarazem.

 

Po pół godziny jazdy po mieście miałem pasy za znakiem stop. No i z racji fobii do stawania na pasach zatrzymałem się ja głupi przed znakiem. Przez skrzyżowanie przetelepałem się 10 km/h, powoli, lukając na obie strony, ale kaban i tak przerwał mi egzamin, bo niepoprawnie się ustawiłem, po czym wpakował mi w uzasadnieniu "niezastosowanie się do znaku pionowego STOP". Jak nie zastosowałem? Należała mi się druga próba, bo tylko źle się ustawiłem. Poza tym, przejazd miałem bezbłędny i niewiele czasu do końca.

 

4 grudnia drugie podejście. Jak znowu dostanę to zakaszlane auto, to chyba się potnę. 

 

 

Odnośnik do komentarza

Dobry wieczór.

 

Po pierwsze, jeśli robicie egzamin na prawko w Sieradzu (mhm, na pewno), pamiętajcie - hamulec zaczyna reagować po wciśnięciu go na min. 80%. O mało nie wpierniczyłem się na łuku do przodu w pachołki. Potem chciałem ruszyć do tyłu, ale auto było tak nędzne, że nawet z asekuracyjnym wspomaganiem gazem mi zgasło. Instruktor stał jednak na drugim końcu i gadał z drugim, niczego nie zauważył. Fart, ale i bieda z nędzą zarazem.

 

Po pół godziny jazdy po mieście miałem pasy za znakiem stop. No i z racji fobii do stawania na pasach zatrzymałem się ja głupi przed znakiem. Przez skrzyżowanie przetelepałem się 10 km/h, powoli, lukając na obie strony, ale kaban i tak przerwał mi egzamin, bo niepoprawnie się ustawiłem, po czym wpakował mi w uzasadnieniu "niezastosowanie się do znaku pionowego STOP". Jak nie zastosowałem? Należała mi się druga próba, bo tylko źle się ustawiłem. Poza tym, przejazd miałem bezbłędny i niewiele czasu do końca.

 

4 grudnia drugie podejście. Jak znowu dostanę to zakaszlane auto, to chyba się potnę. 

musialo sie strasznie pogorszyc, jak zdawales circa 3 lata temu po trzech nieudanych probach w Lodzi, to wyjechalem na plac, miasto i bez problemu zdalem za pierwszym razem, mimo "plotki", ze "Ci z Lodzi" i tak musza zostac upierdoleni... a samochod jak kazdy sprzeglo lapało bardzo wysoko, a hamulec... powiem szczerze nie pamietam, ale nie mialem napewno takich problemow jak ze sprzeglem

Odnośnik do komentarza

Eh, jeszcze pięć lekcji i egzamin. Trochę boję się egzaminu praktycznego, podczas jazd (2 godziny na raz) nie zdaję z miejsca egzaminu średnio trzy razy. No ale mam jeszcze 12 godzin na poprawę. Mój egzaminator teraz obiecał opierniczać mnie za każde najmniejsze przewinienie. I dobrze, uodpornię się nieco na egzaminacyjny stres i zlikwiduję "złe nawyki" które teraz bezwiednie wykonuję, tj. jeżdżę jakbym miał prawo jazdy co najmniej kilka lat, w sensie bezwiednie jeżdżę "jak wszyscy". Dzisiaj w nocy, tak ku przypomnieniu w pracy zacząłem sprawdzać się teoretycznie na dołączonym do kursu programie. Na 490 pytań zrobiłem 40 błędów, także jestem dobrej myśli. :)

Odnośnik do komentarza
czułem, że instruktor w sumie chce na mnie zarobić

Pisalem juz ze mnie oblal, bo (dwukrotnie) nie poprosilem o szmatke, by wytrzec bagnet do sprawdzania poziomu oleju? :keke:

Za takie coś też można oblać? A buty wytarłeś przed wejściem do samochodu?

panie, mnie oblal za to, ze dotknalem wlewu plynu do spryskiwaczy (miał pan tylko go wskazać, nie ruszać go!)

Dobra Feno, teraz robisz sobie jaja :D .

 

chcialbym, ale taka jest (byla 3 lata temu?) brutalna rzeczywistosc w WORDzie w Walbrzychu...

Odnośnik do komentarza

Eh, jeszcze pięć lekcji i egzamin. Trochę boję się egzaminu praktycznego, podczas jazd (2 godziny na raz) nie zdaję z miejsca egzaminu średnio trzy razy. No ale mam jeszcze 12 godzin na poprawę. Mój egzaminator teraz obiecał opierniczać mnie za każde najmniejsze przewinienie. I dobrze, uodpornię się nieco na egzaminacyjny stres i zlikwiduję "złe nawyki" które teraz bezwiednie wykonuję, tj. jeżdżę jakbym miał prawo jazdy co najmniej kilka lat, w sensie bezwiednie jeżdżę "jak wszyscy". Dzisiaj w nocy, tak ku przypomnieniu w pracy zacząłem sprawdzać się teoretycznie na dołączonym do kursu programie. Na 490 pytań zrobiłem 40 błędów, także jestem dobrej myśli. :)

Oby Cię opierniczał jak najwcześniej ;) mi dał luz na 10h, później dopiero kiedy zaczął mnie krytykować to przez kolejne 10h dopiero była nauka. W sumie narzekałem na instruktora, bo mnie strasznie denerwował, jednak dziś, a raczej po odebraniu prawka byłem zadowolony, bo mnie sporo nauczył głupim czepianiem o szczegóły. Ba, na samym egzaminie popełniłem 5 małych błędów, które przeszły (przekroczenie prędkości, zgasł mi raz, raz niepotrzebny kierunek i takie tam drobne błędy plus zaznaczył, że nie było płynnej jazdy bo mu tam raz szarpnąłem :D). Sam myślałem, że nie zdam, bo sporo tego się nazbierało, ale udało się za czwartym razem. Wcześniejsze próby to jeden poważny błąd i out. Dziś jeżdżę na totalnym luzie, lepiej mi się jeździ bez instruktora. Aby przetrwać egzamin i rzeczywiście nauka zaczyna się na nowo ;). Można powiedzieć, że egzamin to dopiero początek, ale zdecydowanie mniejszy stres na drodze jak jechałem po odebraniu prawka niż na samym egzaminie. Może kwestia podejścia, ale rzeczywiście, nie ma co się przejmować niezdanym egzaminem, tyle co kasę odkładać na kolejny termin :).

Odnośnik do komentarza
czułem, że instruktor w sumie chce na mnie zarobić

Pisalem juz ze mnie oblal, bo (dwukrotnie) nie poprosilem o szmatke, by wytrzec bagnet do sprawdzania poziomu oleju? :keke:

Za takie coś też można oblać? A buty wytarłeś przed wejściem do samochodu?

panie, mnie oblal za to, ze dotknalem wlewu plynu do spryskiwaczy (miał pan tylko go wskazać, nie ruszać go!)

Dobra Feno, teraz robisz sobie jaja :D .

 

chcialbym, ale taka jest (byla 3 lata temu?) brutalna rzeczywistosc w WORDzie w Walbrzychu...

Ja zdałem w Wałbrzychu za pierwszym razem, mimo 2 błędów podczas jazdy koleś stwierdził, że na tyle dobrze jeżdżę iż nie boi się zaliczyć mi tego egzaminu. Farcik, gość nie wyglądał na miłego, przed łukiem miałem z nim nawet małe spięcie, ale ostatecznie okazał się miły ;P

Odnośnik do komentarza

Panowie, chodzi o to, ze on mi kazal SPRAWDZIC, a nie powiedziec JAK sie sprawdza. Fakt, zjebalem - nie poprosilem o szmatke. Wina instruktora, ze mnie nie pouczyl. I moze troche moja ;)

Tak brzmi zadanie egzaminacyjne, egzaminator musi wygłosić taką formułkę.

 

Z Twojego postu nadal nic nie wynika. Powiedz dokładnie jak przebiegał egzamin. Co robiłeś i co mówiłeś. Po mojemu wystarczyło szczegółowo omówić wszystkie czynności, a nie wyciągać... wskaźnik oleju. Skoro już się do tego zabrałeś, a egzaminator Ci nie przerwał, to sam się wkopałeś. Gdy nie byłeś pewien, mogłeś zapytać egzaminatora, czy wystarczy jak omówisz wszystkie czynności. Nie wiem, może w różnych ośrodkach WORD są różne zwyczaje. W moich stronach nigdy nie wyciąga się... bagietki ;) Twój instruktor powinien wszystko wiedzieć i do tak prostego zadania należycie Ciebie przygotować.

No właśnie mi się wydaje, że to powinno inaczej przebiegać. Na ostatnim terminie właśnie dostałem polecenie: sprawdzenie poziomu oleju. Wystarczyło powiedzieć jak się sprawdza :). Na instruktora bym nie zwalał, bo on po prostu uczył tego, co obowiązuje na egzaminie ;).

Odnośnik do komentarza

Ja zdawałem już rok temu i czasy nauki jazdy i kolejnych podejść wspominam bardzo fajnie. ;) Może to dlatego, że nie odniosłem wrażenia, by którykolwiek z egzaminatorów, z którymi miałem do czynienia, chciał mnie koniecznie oblać. Nie udawało mi się zdać przez własne ewidentne błędy. I to w Tarnobrzegu, gdzie podobno odsetek oblanych jest najwyższy w Polsce. Dziś w sumie chętnie bym przejechał egzamin jeszcze raz. :)

 

Jedno ważne zdanie, które chciałbym przekazać wszystkim, którzy zdają i tym, którzy zdali: Prawdziwa nauka zaczyna się dopiero po zdanym egzaminie! ;)

Odnośnik do komentarza

Sprawdzanie oleju to jest podstawowa umiejętność, którą ktoś kto się ubiega o prawo jazdy powinien znać.

Ale do poprawnego i bezpiecznego poruszania się po drodze jest to zupełnie niepotrzebne i należało by zmienić nazwę dokumentu z "prawo jazdy" na "podstawowa wiedza z poruszania się po drodze i obsługi samochodu" ;)

 

IMO od kursanta na prawo jazdy nie powinno się wymagać takich technicznych rzeczy - co z tego, że taka kobieta, której mąż kupił samochód żeby woziła dzieci do szkoły i jeździła po mieście na zakupy, nauczy się takich rzeczy, jak i tak przy pierwszej lepszej okazji zadzwoni do męża, żeby jej pomógł. I jej to jest kompletnie niepotrzebne, a czas na naukę rozmieszczenia wlewów pod maską mogła by poświęcić nauce prawidłowego poruszania się na - dajmy na to - rondzie ;)

Odnośnik do komentarza

Równie dobrze można testować umiejętność nalewania benzyny do baku. Bez jaj.

 

No i co, to jest takie niesamowite, ze kursantowi korona z głowy spadnie? Pomijam, ze brak oleju jest dla pojazdu "trochę bardziej zabójczy". Przecież to są podstawowe podstawy. Ewentualne egzaminowanie z umiejętności sprawdzenia ciśnienia w kole też nie powinno być sprawdzane?? Uważam, ze jakiś choćby minimalny zakres umiejętności obsługi samochodu kursant powinien posiadać, a egzaminator powinien móc tę umiejętność sprawdzić.

Misiu, czy to jest kurs na mechanika samochodowego czy na kurs prawa jazdy (znajomośc przepisów ruchu drogowego).

Zakładając, nie mam zielonego pojęcia o mechanice samochodu. to jest MÓJ samochodód, moje pieniądze i jeśli będę chciał będę kupował nowe auto, tylko dlatego, że nie dojechalem nim do stacji benzynowej bo uznałem go za popsute.

 

Inna sprawa, poruszana wcześniej. Ja maski auta nie podnoszę. Po co? Kończy mi się płyn do spryskiwaczy, wyskakuje komunikat, niski poziom oleju - komunikat, serwis - komunikat, niski poziom cisnienia w kołach - komunikat, przepolana żarówka - komunikat, przepalony bezpiecznik? - zgadnij co?

 

To sa jaja co robią instruktorzy, masz nauczyć się jeździć a nie obsługiwać auto.

Odnośnik do komentarza

Jeszcze co do mojej sytuacji - dostalem wyrazne polecenie prosze sprawdzic ilosc oleju, zachecal zwrotami typu no, prosze pokazac a na koncu uslyszalem najpierw powinien pan wytrzec bagnet, po czym egzaminator chwycil go i zaczal przy mnie wycierac szczerze sie usmiechajac :) Czyli nie wystarczylo powiedziec. Niektorzy zgarniaja niezaliczone proby za to, ze zabieraja sie za sprawdzanie zamiast opisu (bo ponoc w przepisach jest tak, ze nalezy powiedziec, a nie robic). W kazdym razie sugeruje, ze, pomimo zdania i posiadania prawa jazdy, narzekania kursantow na egzaminatorow uwazam za sluszne, poniewaz spora czesc ma kursanta za nic (mojemu znajomemu powiedzial od razu, ze nie zda, poniewaz ten podpadl podajac dlon egzaminatorowi, gdy ten wyciagnal ja po dowod :D), a kursanci zwykle sie nie kloca/skarza, gdyz chca jak najszybciej zdac, wiec leca zaplacic kolejna stowe na egzamin ;)

 

Jeśli powiedziałeś coś w stylu: "Tutaj jest bagnet", to się nie dziwię, że oblałeś :] O bagnetach, bagietkach i szabelkach krążą legendy. Ludzie, zapamiętajcie! To jest WSKAŹNIK POZIOMU OLEJU!

 

A to uznam za dobry zart :D To egzamin na mechanika? Moze mam jeszcze po zapachu sprawdzac jaki olej jest w aucie? Nie powiedzialem bagnet - nazwe te znalazlem w internecie przed napisaniem posta, bo, szczerze, nie wiedzialem jak to sie nazywa. Nic nie mowilem, bo egzaminator kazal mi sprawdzic, a nie mowic. I moze faktycznie powinienem sie odwolywac, ale chyba wiecie jak czuje sie czlowiek po niezdaniu egzaminu :> ;)

Odnośnik do komentarza

Gabe, no to wywalmy całą teorię, a w mniejszych miastach z egzaminów wszelkie krzyżówki z tramwajami czy pytania z przyczepami (o ile jeszcze są). Przecież tej kobiecie z małego miasteczka co dzieci do szkoły wozi, tramwaje tez nie zaczną nagle na ulicach śmigać a i przyczepy nikt nie doczepi ;)

Ja osobiście uważam, ze nie jest to zbrodnią od przyszłego posiadacza prawka wymagać takich podstawowych rzeczy jak umiejętność sprawdzenia poziomu oleju.

Odnośnik do komentarza

Nie jest zbrodnią, ale jest totalnie nieprzydatne do prawidłowego prowadzenia samochodu, i naprawdę lepiej niż wkuwać na blachę rozmieszczenie wlewów pod maską w 2-3 różnych autach (nie wiem na ilu modelach teraz można zdawać) jest poświęcić tę część mózgu na utrwalenie przepisów, czy rozkładu biegów w skrzyni :) W codziennym życiu jest to przydatne, owszem, podobnie jak zmiana koła (które to swoją drogą, odliczając wymiany na zimówki i na letnie, robiłem przez moją 11-letnią karierę chyba z raz - co znaczy wg prawa Murphy'ego, że pewnie niedługo będę miał okazję), na kursie powinni uczyć, a na egzaminie wymagać co najwyżej jak zjechać na pobocze, żeby nie blokować ruchu.

 

Jeszcze raz, żeby być zrozumianym - nie twierdzę, że kierowca (który chce uchodzić za "szanowanego") nie powinien tej topologii znać. Twierdzę, że kursant na prawo jazdy powinien mieć wymagany program jak najbardziej zbliżony i ograniczony do kierowania autem w sposób płynny i bezkolizyjny, pomijając rzeczy bezpośrednio tego nie dotyczące (tak, mam też na myśli kurs pierwszej pomocy - taki kurs powinien przejść każdy, ale na egzaminie wymagany być nie powinien)

Odnośnik do komentarza

Jeszcze co do mojej sytuacji - dostalem wyrazne polecenie prosze sprawdzic ilosc oleju, zachecal zwrotami typu no, prosze pokazac a na koncu uslyszalem najpierw powinien pan wytrzec bagnet, po czym egzaminator chwycil go i zaczal przy mnie wycierac szczerze sie usmiechajac :)

 

Jeśli powiedziałeś coś w stylu: "Tutaj jest bagnet", to się nie dziwię, że oblałeś :] O bagnetach, bagietkach i szabelkach krążą legendy. Ludzie, zapamiętajcie! To jest WSKAŹNIK POZIOMU OLEJU!

 

A to uznam za dobry zart :D To egzamin na mechanika? Moze mam jeszcze po zapachu sprawdzac jaki olej jest w aucie? Nie powiedzialem bagnet - nazwe te znalazlem w internecie przed napisaniem posta, bo, szczerze, nie wiedzialem jak to sie nazywa. Nic nie mowilem, bo egzaminator kazal mi sprawdzic, a nie mowic. I moze faktycznie powinienem sie odwolywac, ale chyba wiecie jak czuje sie czlowiek po niezdaniu egzaminu :> ;)

Rzeczywiście, niezręcznie się wyraziłem. O bagnecie to było tak na marginesie. Chodziło mi o to, że być może tylko pokazałeś miejsce, gdzie sprawdza się poziom oleju i nic więcej. W tym poście wyjaśniłeś o co chodzi. Zabrałeś się za sprawdzanie poziomu oleju i zrobiłeś to błędnie. Dostałeś, zgodnie z przepisami, drugą próbę i również zrobiłeś błąd. Musiałeś być ulany.

 

 

Nie jest zbrodnią, ale jest totalnie nieprzydatne do prawidłowego prowadzenia samochodu, i naprawdę lepiej niż wkuwać na blachę rozmieszczenie wlewów pod maską w 2-3 różnych autach (nie wiem na ilu modelach teraz można zdawać) jest poświęcić tę część mózgu na utrwalenie przepisów, czy rozkładu biegów w skrzyni :)

Gabe, bez jaj.

Egzamin zdaje się na tym samym samochodzie, na którym się uczy i trzeba zapamiętać rozmieszczenie czterech wlewów. To chyba nie jest trudne? O jakim utrwalaniu przepisów mówisz? Większość kursantów kuje na blachę 400 pytań egzaminacyjnych i potem na egzaminie nawet nie czyta odpowiedzi, tylko zaznacza wykute a, b i c. Tacy kursanci o przepisach mają bardzo blade pojęcie. System egzaminowania teoretycznego jest do dupy, ale na wiosnę ma się to wszystko zmienić. Baza będzie liczyć ponad 3 tysiące pytań, na monitorze pokaże się sytuacja drogowa i będzie 8 sekund na jedną, prawidłową odpowiedź. Wiesz albo nie wiesz. Ci, którzy mają zamiar robić prawko niech się pośpieszą. Od nowego roku będzie drożej i o wiele trudniej :]

Odnośnik do komentarza

No bez jaj - moim zdaniem na egzaminie powinno się wymagać prawidłowego i bezpiecznego poruszania się pojazdem i niczego więcej. Rozdrabnianie się na rzeczy niepotrzebne niczego nie poprawi.

 

Co do formy egzaminu - ja zdawałem 11 lat temu, uczyłem się na Felicji, a w ośrodkach egzaminacyjnych już bodajże wchodziły Punto (miałem to szczęście, że się wyrobiłem jeszcze na Skodę) - nie wiem jak jest teraz, ale osobiście znam przypadki, że człowiek na egzaminie pierwszy raz siedział w konkretnym samochodzie, bo uczył się na innym. A prowadzenie takiego samochodu to jedno, a już zajrzenie pod maskę przez zdenerwowanego kursanta - drugie.

Natomiast testy to zawsze było jak uczenie się na klasówkę z nielubianego przedmiotu - uczyło się kombinacji odpowiedzi, a nie materiału :D

Odnośnik do komentarza
No bez jaj - moim zdaniem na egzaminie powinno się wymagać prawidłowego i bezpiecznego poruszania się pojazdem i niczego więcej. Rozdrabnianie się na rzeczy niepotrzebne niczego nie poprawi.

 

Takie okrojone szkolenie dotyczy tylko prawka? Czy na przykład wywalić wszelkie bzdury o samolotach z kursu pilotażu? :-k

Odnośnik do komentarza

Tylko prawa jazdy. Przecież ten egzamin to fikcja jest, i tak 99% ludzi uczy się tak naprawdę jeździć po zdobyciu tego papierka. Do samolotu raczej powinien wsiadać człowiek już wyedukowany, na drogę powinniśmy wypuszczać ludzi, którzy potrafią w miarę płynnie i bezkolizyjnie prowadzić samochód

 

Egzamin powinien sprawiać trudności osobom, które nie potrafią jeździć, a nie tym, które nie wiedzą, gdzie się wlewa płyn do spryskiwaczy (a poza tym może całkiem dobrze poruszać się samochodem po drodze). Przez takie kwiatki zwiększa się tylko ilość możliwych potknięć, przez co uwalają ludzie, którzy swobodnie mogli by oszczędzić następne X zł na kolejny egzamin i zwolnić kolejkę, żeby inni nieszczęśliwcy mogli dostać wcześniejszy termin na kolejny egzamin.

 

Egzamin na prawo jazdy w Polsce od dawna był przepełniony absurdami: testy, których za moich czasów uczono się na pamięć w formie abc (jak napisał wenger), placyk, manewrów na którym ludzie uczyli się na automat, a nie potrafili zaparkować prostopadle poza nim; krótko mówiąc - uczyli się jak zdać egzamin, a nie jak jeździć samochodem po drogach/ulicach. Jak słyszę, kolejne reformy tego wrażenia nie zmieniają, i dopóki zdobycie prawa jazdy będzie zależało głównie od układu konstelacji planet, zapamiętaniu kilku mało istotnych faktów i humoru egzaminatora (znów, za moich czasów oblewano za zapięcie pasów, czy ustawienie lusterka po uruchomieniu samochodu), dopóty będzie to dla mnie absurd.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...