Skocz do zawartości

Historia pewnego sejwa


Sale

Rekomendowane odpowiedzi

Padał deszcz, w końcu udało mi się odnaleźć odpowiedni domek kempingowy na skraju Sangonery. Sławoj bardzo ogólnikowo powiedział gdzie mieszka, a ja chciałem mu koniecznie pogratulować przejęcia sterów w Atletico.

 

 

Pukałem do drzwi, lecz nikt nie otwierał. Słyszałem tylko jakieś jęki. W końcu pomyślałem, że może coś mu się stało? Może Głosik chciał jednak pokazać mu, iż laleczka voodoo nie robi na nim większego wrażenia? W jednej chwili podjąłem decyzję o wyważeniu drzwi, chociaż później okazało się, że były one otwarte. Mocnym kopniakiem otworzyłem wejście do mieszkania Sławoja i ujrzałem leżącego go na ziemi z paczką Ibubromu. Jego dom był zdemolowany. Padłem na kolana pytając się go "co się stało?". On odrzekł mi półgłosem "Złodzieje!". Ja zacząłem doszukiwać się sensu wypowiedzianego przez niego słowa. Może jakaś manifestacja antyrządowa przypomniała się chłopakowi? On dodał, "ukradli mój laptop, mam chyba zawał, dzwoń po pogo...". Ręką wskazał jeszcze, leżącą na biurku miesięczną umowę o pracę w Atletico Sangonera i wyszeptał "Do prezesa, ty poprowadź za mnie, niech zmieni nazwisko w umowie". I zemdlał. Ja zadzwoniłem po pogotowie, opróżniłem mieszkanie nieszczęśnika z cenniejszych przedmiotów, wpakowałem je do swojego auta, a następnie wezwałem policje.

 

 

Prezes zgodził się abym to ja poprowadził drużynę we wrześniu, więc zadomowiłem się na miesiąc w gabinecie, gdzie poprosiłem na parę minut swych współpracowników, którzy mieli pomóc mi w aklimatyzacji w klubie i w szybkiej orientacji kadrowej.

Odnośnik do komentarza

Pierwszym moim obowiązkiem w klubie było zgłoszenie listy z zawodnikami uprawnionym do gry w lidze. Mogło być ich 22, co najmniej sześciu musiało mieć nie więcej niż 23 lata, a niedozwolone było posiadanie zawodnika spoza UE. Na całe szczęście nasi gracze, którzy są spoza unii uzyskali już obywatelstwo europejskie po przebywaniu paru lat w Europie. Juan Jose Morillas, prawy obrońca, nie znalazł się w gronie szczęśliwców, którym zostały przypisane numery, przez co było wiadomo, iż do następnego terminu zgłaszania składów będzie mecze oglądał z trybun. Prezes powierzył mu odpowiedzialną rolę redagowania strony internetowej klubu, dzięki temu Jose poczuł się potrzebny i z wielką chęcią zgodził się filmować wszystkie spotkania drużyny oraz komentować spotkania w lokalnej klubowej rozgłośni rafiowej jako ekspert.

 

Z ciekawości przybyłem na trening juniorów. To co zobaczyłem, przeraziło mnie. Juniorzy robili co chcieli, a trenerzy nie mogli nad nimi zapanować. Pełen strachu, bojąc się jakiegoś napadu ze strony przyszłych gwiazd futbolu, uśmiechnąłem się w stronę bezradnych trenerów i wyszedłem ze stadionu w stronę budynku, gdzie znajdował się przytulny i bezpieczny gabinet.

 

 

2 września czekał mnie pierwszy sprawdzian w roli szkoleniowca Atletico. O 19:00 w Jerezie graliśmy z miejscowym Industrialem. W oczach bukmacherów byliśmy faworytami. Ja nie byłem tak pewien naszego zwycięstwa, cofnąłem obronę i zwężyłem pole gry. Początek meczu potwierdzał moje obawy. Przy 709 widzach ku ich uciesze zespół gospodarzy miał przewagę. Jednak w 32 minucie kibice gospodarzy zamarli. Niespodziewanie padł dla nas gol. Po dokładnym podaniu Calderona do Conga, ten ostatni z 18 metrów pięknie przymierzył i pokonał goalkeppera z Jerezu. Radość była ogromna. Od tej pory my zaczęliśmy przeważać. W 39 minucie Diaw miał okazję do podwyższenia wyniku, lecz bramkarz sparował piłkę pod nogi Senegalczyka, jednak ten po raz drugi strzelił w bramkarza gospodarzy. Do przerwy wygrywaliśmy 1:0. W szatni zagrzałem chłopaków do walki. Po przerwie w 50 minucie Rangel zagrał piłkę ręka i sędzia podyktował rzut karny, a Barreiro wykorzystał go i wyrównał na 1:1. Na całe szczęście szybko otrzęśliśmy się i Barseletta w 55 minucie dograł do Calderona, a ten pięknie z dystansu strzelił gola i wyprowadził nas na 2:1. Tuż po wznowieniu gry okazje miało Jerez ale pięknie obronił nasz bramkarz. W 70 minucie mogliśmy podwyższyć wynik, lecz źle główkował Calderon. Do końca meczu nic się nie zmieniło. Wygraliśmy zasłużenie 2:1 i po dwóch kolejkach z kompletem punktów zajmowaliśmy czwarte miejsce.

Odnośnik do komentarza

Do następnego meczu , nie miałem nic wyjątkowego do roboty. W międzyczasie do gabinetu przybył scout Bernal, lecz póki co nie miałem zamiaru wgłębiać się w jego raporty, niech zrobi to mój następca w okresie transferowym.

 

 

6 września czekał nas spacerek z rezerwami Murcii. Zaplecze tej drużyny przegrało dwa pierwsze mecze ligowe po 0:4, więc można było z optymizmem patrzeć na to spotkanie o ile żadni piłkarze z pierwszego zespołu nie zostaliby wrzuceni na ten mecz do Imperialu. O 19:00 arbiter zagwizdał i rozpoczął się mecz. Na początku tak jak w poprzednim meczu, to przeciwnik miał okazję. Jednak już w 8 minucie po podaniu Senegalczyka Diawa Congo pięknie z dystansu pokonał bramkarza gości. Do przerwy cały czas mieliśmy przewagę, lecz nie umieliśmy udokumentować jej kolejnym golem. W przerwie spotkania powiedziałem zawodnikom by grali bardziej ofensywnie, bo 400 kibiców na pewno chce więcej goli. Niewiele to dało. Cały czas mieliśmy sytuacje bramkowe, których nie mogliśmy wykorzystać. W 56 minucie Aguilera z Murcii dostał czerwoną kartkę za sfaulowanie Rubena Sancheza. Do końca mieliśmy jeszcze parę dogodnych sytuacji. Dopiero w 89 minucie świeżo wprowadzony na plac gry Pelusa dał nam upragnionego gola na 2:0. Ruben Sanchez został wybrany graczem meczu. My awansowaliśmy na trzecie miejsce, i byliśmy w gronie trójki zespołów z kompletem punktów.

Odnośnik do komentarza

W piątek zwołałem zebranie sztabu szkoleniowego, lecz moi współpracownicy nie zaskoczyli mnie niczym ciekawym. Jedyne co zapamiętałem z tego spotkania to smak pysznej kawy przygotowanej przez klubową sekretarkę.

 

 

Do meczu z Eciją przystępowaliśmy bez kontuzjowanych Barsellety i prawego obrońcy Rubena. Nie byliśmy faworytami, wręcz eksperci skazywali nas na porażkę, chociaż rywale zajmowali 14 miejsce. Nie ważne są opinie bukmacherów, wszystko samo się wyjaśni 13 września w porze dobranocki – pomyślałem. Według tradycji to rywal pierwszy miał okazje bramkową. Jednak potem miał drugą szansę, którą wykorzystał. Oskitz w 10 minucie wyprowadził gospodarzy na 1:0. W 24 minucie mogliśmy wyrównać, lecz Diaw nie dał rady defensorom przeciwników. W 27 minucie z dośrodkowania dla Eciji wyszła tragedia. Bramkarz Relano w sobie tylko znany sposób wyskakując do piłki umieścił ją w swojej bramce. Prędzej pomyślałbym, że uda mu się coś strzelić z rzutu wolnego. Tylko na niego wymownie spojrzałem, a mu pozostało spuścić wzrok. W 32 minucie Ramos trafił w poprzeczkę po strzale z dystansu i dalej utrzymywało się 2:0 dla rywali. Raul Sanchez z Eciji w 35 minucie sfaulował Diawa w polu karnym, a Javi Rodriguez zdobył dla nas bramkę kontaktową z rzutu karnego. Niestety już pięć minut później przegrywaliśmy znowu dwoma bramkami. W polu karnym nieupilnowany Collado strzelił debiutancką bramkę w barwach gospodarzy. Już w doliczonym czasie gry pogrążyłem się w smutku. Rangel sfaulował przeciwnika w polu karnym, a sędzia wskazał na jedenasty metr. Oskitz nie spudłował i ograniczył nasze szanse na dobry wynik do paru procent. Do końca spotkania wynik się nie zmienił. Kompromitacja, przegrana 4:1, choć na boisku nie wyglądało to, aż tak tragicznie. Nie spojrzałem przed meczem dokładnie w tabele, dopiero później zauważyłem, iż Ecija miała jeden zaległy mecz. 16 września w zaległym meczu z Grenadą przegrała 6:0, tym bardziej bolała porażka. Po 4 kolejkach zajmowaliśmy czwarte miejsce ze stratą do lidera trzech punktów.

Odnośnik do komentarza

Po upokarzającej przegranej z Eciją na wyjeździe,

Tym razem liczyłem na większe szczęście.

U siebie graliśmy z Betisem, olaboga!

To tylko ich rezerwy, więc nie potrzebna ta trwoga!

Niedziela, 19:00, ładna pogoda,

Maroto, gwiżdże, ja modlę się o zwycięstwo do Boga

Bukmacherów załoga, dobrana dokładne

Stwierdziła, że dobry wynik dla nas padnie.

Prawda Betis, póki co same porażki.

Nie powinni być to dla nas przeciwnicy straszni

Nie było niespodzianki, zmietliśmy rywala

Co prawda 2:0, to była kara za mała.

Ważne, że są trzy punkty, styl zwycięstwa ładny

W lidze, której gramy nasz zespół jest czwarty.

Odnośnik do komentarza

Bardzo miło zrobiło się pod koniec miesiąca. Poszedłem do prezesa z pytaniem o przedłużenie kontraktu, lecz ten odparł na moją prośbę śmiechem. Zapytałem się skąd u niego taka radość, czy to wysoka pozycja drużyny w lidze jest powodem takiego zadowolenia? On na to słowa odpowiedział tym, iż ma następce na moje stanowisko. Następnie dodał, że w styczniu 2009 na aukcji WOŚP można było wylicytować miesiąc prowadzenia drużyny z Sangonery. Licytację wygrał niejaki peżet. Ze smutkiem wyszedłem z gabinetu, trzaskając drzwiami.

 

 

Ostatnim moim meczem jako menadżer Atletico była potyczka z Ejido. Rywale zajmowali dziewiąte miejsce w lidze, lecz byli faworytami. Zależało mi, aby chociaż przyzwoicie pożegnać się z zespołem. Uratowaliśmy remis 1:1. To dobry wynik, przecież na wyjazdach gra się ciężko – pomyślałem po meczu. Congo wypadł ze składu na parę tygodni, ale to nie był już mój problem. Zostawiałem drużynę na czwartym miejscu w tabeli. Wkrótce się spakowałem i wyjechałem na zasłużone wakacje do Małych Łunaw.

Odnośnik do komentarza

Zapomniałem o pewnej sprawie, Lucas07 zapytał mnie jakiś czas temu czy po skończeniu sezonu będziemy grali według tej samej listy czy kończymy opka jeśli nikt się nie zgłosi. Póki co nikt nie dołączył, więc można spróbować grać według listy by rozegrać przynajmniej kilka sezonów. Oczywiście chciałbym zapytać Was zanim podejmę decyzję, więc co o tym myślicie? :)

Odnośnik do komentarza

Pierwszy dzień w nowej miesięcznej pracy za mną, niestety wydaje mi się, że nie wszyscy z miejsca mnie polubili. Zwykli pracownicy odnosili się do mnie wrogo, a co najwyżej obojętnie. Z tego co udało mi się podsłuchać to nie mieli zaufania do osoby, która za miesiąc trenowania zespołu zapłaciła dwukrotnie więcej niż klub Sangonera jest wart. W dodatku tęsknili za polonem, który ponoć codziennie obdarowywał wszystkich pączkami.

 

Do pierwszego meczu miałem tylko tydzień, ale i tak zdążyłem poznać zespół i nie zawieść się na umiejętnościach piłkarzy. W zespole jest kilka gwiazd takich jak bramkarz Relano, stoper Aloisio, pomocnik Barseletta czy napastnik Pelusa. Szkoda, że nie będę mógł skorzystać z świetnego snajpera Congo. Mój asystent wytłumaczył mi jaką taktyką zespół grał w ostatnich meczach. Na początku pod razu chciałem kazać chłopakom grać po mojemu ale szybko uznałem, że lepiej im nie mącić i zostawić ustawienie 4-1-3-2. Trochę jednak zmieniłem niektóre ustawienia indywidualne.

 

Czwartego października graliśmy pierwszy z czterech meczów jakie będzie dane mi poprowadzić. Podejmowaliśmy przedostatnią drużynę w tabeli Aguilas. Cieszyłem się, że debiutować będę w meczu ze słabszym rywalem, choć przed sezonem to zespół gości uważany był za lepszy od naszego. W tym meczu dałem szanse zagrać od pierwszej minuty dwóm dotąd notorycznie pomijanym zawodnikom, byli to lewy defensor Gerard i wysunięty napastnik Elias. Obaj spełnili moje wymagania, a Gerard utwierdził mnie w przekonaniu, że to on powinien grać na lewej flance defensywy. Nie rozumiem decyzji moich poprzedników, którzy go nie wystawiali do gry. Od pierwszych minut zdecydowanie zaatakowaliśmy i już w siódmej minucie mogliśmy objąć prowadzenie, Barseletta świetnie rozegrał piłkę przed polem karnym z Eliasem ale jego uderzenie zdołał obronić Tudela. W 21. Minucie bramkarz gości był już bez szans, Elias świetnie podał w uliczkę do Pelusy, który technicznym strzałem koło słupka potwierdził swoją klasę. Goście grali bardzo defensywnie i w pierwszej połowie udało nam się jeszcze tylko raz zagrozić ich bramce, niestety Elias nie zdołał wykorzystać sytuacji sam na sam z golkiperem rywali. W drugiej połowie kontrolowaliśmy sytuację na boisku, a w 76. Minucie zdołaliśmy podwyższyć prowadzenie i jednocześnie ustalić wynik. Rezerwowy Ruben Sanchez popisał się genialnym prostopadłym podaniem, które na bramkę zamienił inny rezerwowy Javi Rodriguez. Mecz obejrzało 330. widzów, a Sangonera awansowała na drugie miejsce po rozegraniu siedmiu meczów. Trzecia Granada traci do nas dwa punkty i ma rozegranych tylko sześć spotkań.

 

Sangonera – Aguilas 2-0 (Pelusa 21’, Javi Rodriguez 76’)

Odnośnik do komentarza

Kolejnym przeciwnikiem na drodze Sangonery był zespół Moratalli. Gospodarze kontynuują serię sześciu meczów bez wygranej, a my nie zamierzamy im w tym przeszkadzać. W składzie meczowym dokonałem jednej zmiany, zmęczonego Eliasa zastąpiłem Javi Rodriguezem, który jako rezerwowy w ostatnim mecz zdobył ładnego gola. Po raz drugi dane było mi prowadzić Sangonerę i po raz drugi przeciwnik nie utrudniał mi życia. Od pierwszych minut zarysowała się nasza przewaga zarówno w umiejętnościach jak i w agresywności. Niestety nie najlepiej szło nam dokańczanie akcji, gdy dochodziliśmy do pola karnego popełnialiśmy głupie błędy w rozegraniu. Na szczęście moi piłkarze byli w niezłej formie strzeleckiej, w pierwszej połowie stworzyliśmy sobie zaledwie trzy dogodne okazje i aż dwie wykorzystaliśmy. W 29. Minucie Gerard idealnie dograł na skraj pola karnego do Barseletty, który ładnym zwodem minął obrońcę i strzałem w długi róg otworzył wynik spotkania. Dziesięć minut później było 0-2, Calderon przeprowadził cudowną akcję prawą stroną i dośrodkował w pole karne gdzie doświadczony Pelusa obrócił się w stronę bramki z piłką przy nodze i przeciwnikiem na plecach po czym spokojnie z najbliższej odległości wepchnął futbolówkę do siatki. W drugiej połowie oddaliśmy pole rywalom, którzy atakowali bardzo nieudolnie dzięki czemu grało nam się bardzo lekko. Ograniczaliśmy się do kontrataków, z których wykorzystany został ostatni. W 90. minucie Calderon znów dośrodkował piłkę z prawej strony, defensorzy Moratalli nie potrafili jej wybić więc z wielkim spokojem do bramki posłał ją zamykający akcję Diaw, który na boisku pojawił się zaledwie osiem minut wcześniej. Po ośmiu kolejkach nadal zajmujemy drugie miejsce z jednym punktem straty do lidera Luceny.

 

Moratalla – Sangonera 0-3 (Barseletta 29’, Pelusa 39’, Diaw 90’)

MoM : Joaquin Calderon – 7.9

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...