Skocz do zawartości

Historia pewnego sejwa


Sale

Rekomendowane odpowiedzi

18 października w klubowym budynku zameldowało się trzech bliżej nieznanych Rosjan, którzy bez jakichkolwiek wyjaśnień uprowadzili peżeta przeprowadzającego właśnie poranny trening, trenera wciągnęli siłą mimo zaciekawionych spojrzeń okolicznych mieszkańców do czarnej furgonetki i odjechali w siną dal. W kuluarach mówi się iż 'biznesmenom' ze wschodu nie spodobała się gra na dwa fronty popularnego menedżera, był on w końcu także szkoleniowcem Amkaru Perm. Jako, że z mafią lepiej nie zadzierać przestraszony i zmieszany prezes postanowił aby do końca miesiąca zespół poprowadził ktoś inny, niestety następny w kolejce TEXAS przebywał obecnie w… Teksasie i był w trakcie rekonwalescencji po kosztownej operacji powiększenia jąder. Pan Otero musiał więc powrócić do trenera który mimo iż odszedł z klubu z dniem 31 sierpnia cały czas żył blisko zespołu przychodząc na wszystkie mecze, a nawet zatrudniając się w klubowej stołówce. Mowa tu oczywiście o Łukaszu Głosie… czyli mnie.

 

Tydzień upłynął niezwykle szybko, zanim się obejrzałem musiałem już przekazać graczom wskazówki na mecz z wice-liderem Luceną. Nastawiłem zespół raczej defensywnie i kazałem szukać okazji do kontrataku.

 

Pierwsza okazja do zdobycia bramki zakończyła się od razu zmianą rezultatu, akcja rozpoczęła się przejęciem piłki w środku pola przez Chico i fantastycznym podaniem między dwóch naszych defensorów, a Abrahamowi nie pozostało nic innego jak posłać futbolówkę obok bramkarza. Odpowiedzieliśmy błyskawicznie niesygnalizowanym strzałem Javi Rodrigueza z narożnika pola karnego. Sześć minut później Gerard nieodpowiedzialnym wślizgiem poważnie ograniczył nasze szanse na zwycięstwo. Sędzia nie mógł podjąć innej decyzji i odesłał naszego zawodnika do szatni.

Lucena rzecz jasna przeważała, jednak z ich ataków niewiele wynikało i częściej przypominały bicie głową w mur. Imponowaliśmy skutecznością i konsekwencją w defensywie nie pozwalając rywalom na zbliżenie się do bramki. Do czasu…. W 79 minucie jeden z nielicznych momentów słabości naszej obrony został bezlitośnie wykorzystany przez Oscara Ventaję. Na ripostę nie było już nas stać i choć zachęcałem graczy do ataku oni skupiali się raczej na tym by nie stracić kolejnych bramek. Ta sztuka z resztą też nam się nie udała gdyż najpierw David Cabello, a później Ariel Montenegro pogrążyli Sangonerę. Spotkanie zakończyło się rezultatem 4:1 co przyczyniło się do spadku Sangonery na 5 miejsce.

 

25.10.2009, Lucena, Ciudad Deportiva: 283 widzów 
SDB(4) [10/38]: [2] Lucena - Sangonera [4] 4:1 (1:1)

27’ Abraham(L)           1:0
30’ Javi Rodriguez(S)    1:1
36’ Gerard(S)            Cz.K
79’ Oscar Ventaja(L)     2:1
89’ David Cabello(L)     3:1
90+3’ Ariel Montenegro(L)4:1



MoM: Ariel Montenegro (Lucena) — 8

Sangonera: Relano - Gerard, Rangel, Aloisio, Ruben – Ramos (37’Sergio Bruna) - Ivan Lopez, Barsellata (63’ Ruben Quintero), Calderon - Pelusa, Javi Rodriguez(72’ Congo)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Odpoczynek od futbolu dobrze Głosikowi nie zrobił. Okazało się bowiem, że w międzyczasie uczestniczył on w szkoleniu dla trenerów prowadzonym przez uznanego polskiego eksperta Janusza W. Na tymże szkoleniu poznał on wiele taktycznych zawiłości z ust samego mistrza, między innymi pomysł na taktykę 4-5-1 (cztery litry na pięć osób w jedną godzinę). Próba przeniesienia tych wzorców na hiszpański grunt nie przyniosła dobrych rezultatów. Zaczęło się od tego, że zapomniał przesłać do centrali raport z meczu z Jaen (1-2 Calderon 14 - Mena 63, Garcia 81). W Japonii nieźle się wkurzyli, ale postanowili dać mu jeszcze szansę. Miarka jednak się przebrała, gdy w kolejnym sprawozdaniu popieprzył wynik, strzelców bramek i minuty ich padania (1-5 z Luceną = - Abraham 2, Cabello 27, Domingo 39, Ventaja 50, Montenegro 60-kar. - Calderon 58). Głosika wywieźli więc na taczce, a jego miejsce zajął Szramek.

Ten błyskotliwy, charyzmatyczny, a także piekielnie przystojny trener szybko wzbudził sympatię u miejscowych (z wyjątkiem miejscowego piekarza, któremu jak głosi plotka przyprawił rogi). Nie mogło jednak być inaczej gdy już w pierwszym meczu dowodzona przez niego drużyna zwyciężyła 3-0 Granadę po dwóch golach Eliasa i jednym Congo.

 

Głosik, nie wiem jak to się stało, ale w sejwie który od Ciebie dostałem jest inny wynik meczu z Luceną, no i nie opisał nikt meczu z Jaen.

Odnośnik do komentarza

Tydzień później czekał nas wyjazd do Mellili. Gospodarze zajmowali miejsce tuż nad strefą spadkową więc rysowała się szansa na zdobycie punktów. Źle weszliśmy jednak w mecz i już po 2 minutach Yagüe skierował piłkę do naszej bramki. I choć w całym meczu mieliśmy lekką przewagę i oddaliśmy więcej strzałów na bramkę to tej straty nie udało się już nam odrobić, przegrywając cały mecz 0:1.

8.11.2009

Mellila - Sangonera 1:0 (1:0) [Yagüe 2]

 

W 13 kolejce znów przyszło nam grać na wyjeździe, tym razem z Atlético Ciudad. Przy skromnej kilkudziesięciu osobowej widowni rozegraliśmy dobre spotkanie. Już po trzech minutach prostopadłe podanie Ramosa wykorzystał Pelusa i wyprowadził nas na prowadzenie. Po paru minutach Ramos popełnił jednak błąd w kryciu przy rzucie rożnym i Ayala wyrównał stan meczu. Po tym emocjonującym początku, mecz się trochę uspokoił, choć nadal trwała wymiana ciosów i obaj bramkarze mieli dużo pracy. W końcówce dał jednak znać o sobie trenerski nos Szramka, który na ostatni kwadrans za Congo wpuścił Javiego Rodrigueza, który kilka minut później odwdzięczył mu się indywidualną akcją, którą przesądził wynik spotkania. W ostatnich minutach spokojnie kontrolowaliśmy grę i utrzymaliśmy prowadzenie do ostatniego gwizdka sędziego.

15.11.2009

Atlético Ciudad - Sangonera 1:2 (1:1) [Ayala 6 - Pelusa 3, Javi Rodriguez 79]

Odnośnik do komentarza

W kolejnym meczu na własnym boisku podejmowaliśmy Roquetas. Goście mieli w tym meczu przewagę w ilości strzałów, ale z kolei naszą mocną stroną była skuteczność. Na bramkę Romario odpowiedzieliśmy trzema dzięki czemu nasza strata do lidera Jaen zmalała do 2 punktów.

22.11.2009

Sangonera - Roquetas 3:1 (1:1) [Ramos 38, Congo 54, Javi Rodriguez 70 - Romario 24]

Listopad kończyliśmy meczem z San Roque. Pierwsza połowa była dość nudna, a kibicom trudno było dopatrzyć się ciekawych akcji. Tuż przed przerwą boiskową nudę zakończył jednak Congo który wykorzystał prostopadłe podanie od Ramosa i umieścił piłkę w bramce. Po wznowieniu gry rywale próbowali odpowiedzieć na gola, ale ich niemrawe ataki rozbijaliśmy bez większych kłopotów groźnie kontratakując. Na 15 minut przed końcem koszmarny błąd popełnił bramkarz San Roque wypuszczając piłkę z rąk po dośrodkowaniu, a jego niefrasobliwość skrzętnie wykorzystał Javi Rodriguez podwyższając nasze prowadzenie. W samej końcówce trzeciego gola zdobył Ivan Ramos wykorzystując rzut karny podyktowany za faul na Calderonie.

29.11.2009

San Roque - Sangonera 0:3 (0:1) [Congo 45, Javi Rodriguez 75, Ivan Ramos 90+2]

 

http://hostuje.net/file.php?id=cda4ebfb91c1199121761e33522898a1 link do sejwa

Odnośnik do komentarza

Ostatnio graliśmy fantastycznie, trzy zwycięstwa z rzędu i awans na trzecią pozycję w tabeli. W następnej kolejce graliśmy u siebie z Sevillą Atletico, ósmą drużyną w ligowej tabeli. Mimo, że wyszliśmy na ten mecz ustawieniem 4-5-1 to chciałem od początku zaatakować. W trzeciej minucie nasz obrońca Bruna zdobył bramkę, ale sędzia niestety jej nie zaliczył, ponieważ Congo wcześniej faulował jednego z graczy rywali. Przyjezdni prowadzili do przerwy jedną bramką, którą zdobył Teemu Pukki. W pierwszej akcji po zmianie stron Fin znowu wpisał się na listę strzelców i byliśmy w bardzo trudnej sytuacji. Więcej goli kibice już nie zobaczyli, a my przegraliśmy z drugim zespołem Sevilli i spadliśmy na czwarta pozycję w lidze.

 

Sangonera [3] - [8] Sevilla Atletico 0:2 (0:1) [Teemu Pukki 43', 47']

 

Tydzień później wyjechaliśmy do Cuety na mecz z miejscowym zespołem, który wyprzedzał nas w tabeli, ale o zaledwie jedną pozycję. W dodatku mieliśmy na swoim koncie identyczną ilość punktów. W poprzedniej kolejce Cueta przegrała z Granadą, a my zawiedliśmy na własnym stadionie w starciu z Sevillą. Tym razem chciałem zdobyć trzy punkty i w szatni powiedziałem to moim zawodnikom. Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy rzucili się do ataku. W 35. minucie David pokonał naszego bramkarza i przegrywaliśmy. W drugiej połowie zagraliśmy jeszcze słabiej i ostatecznie polegliśmy 0:3. 

 

Cueta [3] - [4] Sangonera 3:0 (1:0) [David 35', Fran Amado 56', David Relano sam. 61']

 

Rok 2009 kończyliśmy na własnym boisku, na którym podejmowaliśmy ósmy zespół w ligowej tabeli, Marbellę. Dwa ostatnie spotkania były w naszym wykonaniu fatalne, straciliśmy pięć bramek i nie strzeliliśmy żadnej i teraz musięliśmy zwyciężyć. Wreszcie zaczęliśmy dobrze i po pięciu minutach prowadziliśmy. Calderon doskonale dośrodkował do Edwina Congo, a nasz snajper wpisał się na listę strzelców. Niestety rywale szybko odpowiedzieli i po 180. sekundach znów był remis. Na przerwę schodziliśmy z prowadzeniem 3:1, a dwie bramki zdobył Pelusa. Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 4:2, a my mogliśmy wreszcie cieszyć się z trzech punktów. 

 

Sangonera [4] - [8] Marbella 4:2 (3:1) [Congo 5', 57'; Pelusa 22', 26' - Moreno 7', 66']

 

 

 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Na początku stycznia w klubie panował duży ruch. Do zespołu dołączyli dwaj środkowi obrońcy. Guillaume Dumat, Francuz, jest znakomitym obrońcą, zdecydowanie lepszym od reszty piłkarzy. Niezłym zawodnikiem jest drugi pozyskany piłkarz, podobnie jak Dumat z wolnego transferu, Lucas D'Alegre, 23-letni Argentyńczyk. Zabrakło za to Larrosy, już coraz starszego defensora sprzedanego do Sabadella za 1 000 €, a także Rubena Quintero, którego kupił zespół Canquense za 6 000 €. Jestem zadowolony, że naszym nowym klubem filialnym zostało C.D. Soledad.

 

3 styczeń

 

Naszym rywalem, kolejnym w lidze była ekipa Caravacy. Klub zajmował przed meczem 14 miejsce w tabeli, był jednak bardzo groźny. Desygnowałem do gry tylko jednego z nowych piłkarzy - Dumata. Jednak Francuz nie pomógł naszej drużynie. Przegraliśmy 2-4, po przeciętnej grze. Gdy po pół godzinie gry gospodarze prowadzili 3-0, to wściekły spojrzałem na zawodników. Nadzieja pojawiła się pod koniec I części meczu, gdy w 44 minucie bramkę zdobył Ivan Lopez, a chwilę później Pelusa. Wszelkie wątpliwości rozwiał jednak napastnik Caravacy - Lozano pokonując naszego goalkeepera strzałem z dystansu. Kiepski debiut na stanowisku trenera.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...