Skocz do zawartości

Choking hazard


Willow

Rekomendowane odpowiedzi

Wiesz jak jest... apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ja już się martwię, że po nieuniknionej, letniej wyprzedaży skompromitujemy się w pucharach :/

 

 

Lech przyjechał do nas w konkretnym celu - zdobyć przynajmniej punkt, aby nie martwić się o trzecie miejsce w tabeli, a przy sprzyjających warunkach wygrać z nami i powalczyć w ostatniej kolejce o drugie miejsce w lidze.

 

Mając tak mało czasu na regenerację nie wiedziałem czego spodziewać się po zespole, który jechał już na resztkach sił i tylko ogromna dawka adrenaliny wyzwalała w piłkarzach dodatkową moc... Lech wyszedł na nas super-ofensywnym ustawieniem strasząc z przodu trójką Stilić, Lewandowski, Rengifo... my natomiast mieliśmy (ciekawe jak długo jeszcze) niezawodnego Bośniaka, króla pola karnego, przebiegłego lisa Milosa Djukanovicia, który w pierwszym kwadransie zdołał 3-krotnie zagrozić bramce Przyrowskiego, zmusić Arboledę do faulu, za który zarobił żółty kartonik i, co najważniejsze, strzelić bramkę - tym razem w pełnym biegu przejął zewnętrznym podbiciem prostopadłe podanie od Kasperkiewicza i złapał bramkarza na wykroku. Momentalnie schowaliśmy się za podwójną gardą oczekując wściekłych ataków rozjuszonych Lechitów... ale te nie nadchodziły. Mijały minuty, więc zaczęliśmy grać coraz śmielej i w końcówce pierwszej połowy Kowalczyk oszukał pilnującego go Wojtkowiaka i gdy wbiegał w pole karne "nadział się" na Bandrowskiego. Wszyscy spojrzeli na sędziego, a ten zagwizdał... i wskazał na 11 metr. Do piłki podszedł etatowy wykonawca jedenastek Andrzej Rybski i tym razem z kłopotami, po rękach Przyrowskiego podwyższył wynik. Karny z kapelusza!

 

Po przerwie Lech zaczął grać dopiero... no, w zasadzie, to wcale nie zaczął, bo lekkiego popierdywania w postaci strzałów rozpaczy z okolic 30 metra nie można było nazwać zagrożeniem. Dodatkowo w 86 i 88 min. kontuzji doznało dwóch Lechitów, a że trener wcześniej dokonał wszystkich zmian to końcówkę mieliśmy spokojną. Całkowicie zdziwiony i otumaniony tak łatwym zwycięstwem podałem rękę trenerowi Lecha, Stefanowi Majewskiemu... naprawdę nie mogłem wyjść z szoku, że goście tak łatwo oddali nam te 3 punkty. Czyżby nienawiść do Wisły była aż tak wielka?

 

MoM - Milos Djukanović (Lechia) - 7,4

 

Lechia: Bajković - Magdoń, Bąk, Wołąkiewicz - Balaz, Rybski (71' Bajić), Kasperkiewicz, Nikolić (71' Kawa) - Duda, Djukanović, Kowalczyk

 

 

 

Ekstraklasa (29/30)

12.05.2010 - ul. Traugutta, Gdańsk - 14458 widzów

 

[2] Lechia Gdańsk - [3] Lech Poznań 2:0 (2:0)

12. M. Djukanović 1:0

43. A. Rybski 2:0

86. P. Nekhayichik (ktz)

88. G. Wojtkowiak (ktz)

 

 

Wisła dzień później grała z Koroną w Kielcach. Mecz był ciekawy tylko w pierwszej połowie. Korona niespodziewanie objęła prowadzenie po strzale Bartosza Iwana z 7 min., potem Sztylka nie wykorzystał karnego, jego koledzy zmarnowali przynajmniej 4 setki... i wynik z pierwszych minut utrzymał się do końca...

 

...a to oznaczało ni mniej ni więcej, że przed ostatnią kolejką byliśmy zależni tylko i wyłącznie od siebie. Wygrana z Koroną dawała nam Mistrzostwo... i rodziło się tylko jedno pytanie. Czy moi piłkarze byli gotowi, by udźwignąć ten ciężar?

Odnośnik do komentarza

- Kielce...

- Już podaje trenerze - szybko zareagował mój asystent jednocześnie wypatrując butelczyny na moim stole.

- Nie, nie. Kielce, takie miasto, a tam klub. Co wiesz?

- No, eee... niewiele w sumie, bo Sinica, Sinica, Sinica płynie tu, tam dziwek, Rumunów i... - zaczął nucić

- Ping Pongów jest w ch** - to wie każde dziecko od pierwszej połowy lat 90-tych.

- Ekhm... tak. No cóż, mają dość mocną pomoc i młokosa, który strzelił już prawie 10 bramek w lidze, Gawęcki się chyba nazywa.

- No już lepiej. Coś jeszcze? Uwagi? Sugestie?

- Powinniśmy ich zabiegać...

- Zabiegać? Przecież my gramy na stojąco! Nie mamy sił kopnąć prosto piłki, a ostatnio jak chłopaki próbowali popchnąć moje auto, gdy się klubowe talony na wachę skończyły to prawie ich przywaliło, bo nie mieli siły. Rozumiesz? Nie mieli siły zepchnąć z górki Skody Felicji...

- No to... ja nie wiem...

- A wiesz jak idą dalej słowa tej piosenki? Po "ch**"?

- No ba...

- No, to wy***dalaj.

 

 

Stałem się strasznie drażliwy i denerwowała mnie każda, najmniejsza nawet rzecz. Musiałem wszystko przygotować sam. Jednocześnie zanotowałem sobie, że muszę się zastanowić nad zmianą kilku ludzi z mojego otoczenia. Sytuacja chyba ich przerosła.

 

Do meczu przystąpiliśmy zmęczeni, niestety nic nie dał 3-dniowy relaks i gra w dziada przeplatana odnową biologiczną. Plan był prosty, mieliśmy szybko objąć prowadzenie i kontrolować przebieg gry. Korona grała już o przysłowiową pietruszkę i w kilku kuluarowych rozmowach udało mi się ustalić, że jej piłkarze nie będą się specjalnie przemęczać i walczyć, aby nie nabawić się niepotrzebnej kontuzji. Nam wystarczał remis, bo w przypadku wygranej Wisły mielibyśmy tyle samo punktów, ale korzystny bilans bezpośrednich spotkań (1:1 i 1:0) i MP padłoby w takim wypadku naszym łupem.

 

Mieliśmy zacząć jak zwykle - ostro, bez respektu, tak, aby gospodarze nie zdążyli zaczerpnąć powietrza... i już po trzech minutach przegrywaliśmy 0:1 - bramkę straciliśmy po serii kuriozalnych błędów wynikających chyba ze spięcia, bo inaczej wytłumaczyć tego nie można. Błędy w tej sytuacji popełnili Balaz (nie wracając za pomocnikiem), Magdoń (dając się ograć "na zamach"), Bąk (w kryciu) i Bajković (w ustawieniu).

 

Mieliśmy jeszcze 87 minut, aby odrobić straty, więc się jeszcze nie denerwowałem. Niestety minuty mijały, a lepsza gra nie nadchodziła, cały czas graliśmy duuużo poniżej naszych możliwości i gospodarze robili z nami co chcieli. Na szczęście w kluczowych momentach makabrycznie pudłowali i tylko dzięki temu do przerwy utrzymał się wynik z 3 minuty. My, poza minimalnie niecelnym strzałem Nikolicia niczego nie pokazaliśmy. W przerwie potrząsnąłem zespołem, powiedziałem, że Wisła remisuje, więc nadal nie było źle. Liczyłem na poprawę gry i pierwsze minuty drugiej połowy mogły napawać optymizmem.

 

Bo drugie 45 minut zaczęliśmy od wspaniałej akcji Djukanovicia, który przedarł się środkiem pola i huknął z 25 metrów w prawy róg bramki - niestety Cierzniak był źle ustawiony, stał właśnie bliżej tego rogu i zdołał sparować jego strzał. Dobitka Rybskiego na pustą bramkę poszybowała dobre 5 metrów nad poprzeczką. To miała być zapowiedź frontalnych ataków i po 70 minutach nadal na te frontalne ataki czekałem. Wtedy właśnie Rybski zdecydował się na strzał, który niestety musnął tylko poprzeczkę i wyszedł w aut... Graliśmy po prostu żenująco...

 

Czasu było coraz mniej, z Krakowa napływały nieciekawe wieści, bo Wisła wygrywała z Legią 2:1 i do tego jeden z Legionistów wyleciał z boiska... Zostało 10 minut, Kowalczyk po raz kolejny uciekł prawym skrzydłem, wyłożył piłkę na 10 metr do Bajicia, ten uderzył mocno... ale prosto w bramkarza. Piłka spadła jeszcze na piątym metrze, ale Dudzie zabrakło dosłownie ułamków sekund by do niej dopaść.

 

Mijała 90 minuta, sędzia doliczył cztery... w tym momencie graliśmy już ustawieniem 3-2-5, piłka co kilka chwil pojawiała się w polu karnym gospodarzy i w ostatnich sekundach pojawiła się nasza upragniona szansa... Marcin Pacan fatalnie skiksował na 12 metrze, piłka spadła pod nogi Kowalczyka, ten lekkim "przyruchem" zmylił bramkarza, który usiadł już na ziemi... uderzył i... musneła słupek z niewłaściwej strony...

 

Koniec, Mistrzem Polski została Wisła Kraków. O mistrzostwie zadecydowała Korona ogrywając obydwóch pretendentów... cóż za finisz, cóż za emocje - komentator aż charczał...

 

 

MoM - Robert Bednarek (Korona) - 7,4

 

Lechia: Bajković - Magdoń, Bąk, Wołąkiewicz - Balaz, Rybski, Kasperkiewicz (73' Bajić), Nikolić - Duda (73' Savić), Djukanović, Kowalczyk

 

 

 

 

Ekstraklasa (30/30)

15.05.2010 - ul. Ściegiennego, Kielce - 14994 widzów

 

[12] Korona Kielce - [2] Lechia Gdańsk 1:0

3. P. Gawęcki 1:0

 

 

 

Powrót do Gdańska był strasznie smutny... Zrozumiałem co miała na myśli odwiedzona przeze mnie latem wróżka, mówiąc, że się utrzymamy, ale nikt z tego powodu cieszyć się nie będzie...*

 

 

*od autora - gdy sobie wymyślałem ten tekst z wróżką kilka odcinków temu, to nie myślałem, że będzie tak proroczo i tak gorzko...

Odnośnik do komentarza
| Poz   | Inf   | Zespół		   |	   | M	 | Z	 | R	 | P	 | ZdG   | StG   | R.B.  | Pkt   | 
| 1.	| M	 | Wisła			|	   | 30	| 20	| 4	 | 6	 | 56	| 22	| +34   | 64	| 
| 2.	|	   | Lechia Gdańsk	|	   | 30	| 20	| 3	 | 7	 | 65	| 35	| +30   | 63	| 
| 3.	|	   | Lech			 |	   | 30	| 18	| 2	 | 10	| 53	| 34	| +19   | 56	| 
| 4.	|	   | Polonia Warszawa |	   | 30	| 15	| 8	 | 7	 | 52	| 30	| +22   | 53	| 
| 5.	|	   | Ruch Chorzów	 |	   | 30	| 15	| 6	 | 9	 | 40	| 31	| +9	| 51	| 
| 6.	|	   | Legia			|	   | 30	| 15	| 5	 | 10	| 38	| 26	| +12   | 50	| 
| 7.	|	   | Śląsk			|	   | 30	| 12	| 9	 | 9	 | 46	| 42	| +4	| 45	| 
| 8.	|	   | Korona Kielce	|	   | 30	| 12	| 6	 | 12	| 32	| 33	| -1	| 42	| 
| 9.	|	   | Górnik Zabrze	|	   | 30	| 11	| 8	 | 11	| 46	| 40	| +6	| 41	| 
| 10.   |	   | Widzew		   |	   | 30	| 10	| 9	 | 11	| 35	| 40	| -5	| 39	| 
| 11.   |	   | Polonia Bytom	|	   | 30	| 11	| 6	 | 13	| 34	| 41	| -7	| 39	| 
| 12.   |	   | Arka			 |	   | 30	| 10	| 6	 | 14	| 33	| 37	| -4	| 36	| 
| 13.   |	   | Odra Wodzisław   |	   | 30	| 11	| 3	 | 16	| 33	| 57	| -24   | 36	| 
| 14.   | Br	| Piast			|	   | 30	| 6	 | 9	 | 15	| 26	| 51	| -25   | 27	| 
| 15.   | S	 | Jagiellonia	  |	   | 30	| 3	 | 8	 | 19	| 28	| 60	| -32   | 17	| 
| 16.   | S	 | Bełchatów		|	   | 30	| 3	 | 4	 | 23	| 24	| 62	| -38   | 13	|

Odnośnik do komentarza

Zajęcie 2 miejsca w lidze było największym sukcesem w historii Lechii i rozpierała mnie duma, że byłem częścią tej drużyny. Okolicznościowe dyplomy, obiad z prezesem, prezenty dla najlepszych, trochę alkoholowych imprez, "audiencja" u prezydenta Gdańska i już po tych kilku dniach siedziałem w gabinecie głowiąc się nad lawiną spraw, które trzeba było załatwić w trakcie off-sezonu.

 

Ekstraklasa rozdała swoje nagrody:

 

Jedenastka sezonu:

Przyrowski (Polonia W.) - Diaz (Wisła K.), Łukasiewicz (Śląsk), Sztylka (Wisła K.), Sznaucner (Wisła K.) - Zieńczuk (Wisła K.), Nowacki (Ruch Ch.), Jirsak (Wisła K.), Łobodziński (Wisła K.) - Brożek (Wisła K.), Djukanović (Lechia)

 

Bramka sezonu

1. Andrzej Rybski (Lechia) vs. Odra Wodzisław - przebiegł pół boiska, okiwał 4 rywali, położył bramkarza...

 

Król Strzelców

1. Sergio Herrera (Śląsk) - 16

2. Milos Djukanović (Lechia) - 15

3. Robert Lewandowski (Lech) - 14

 

Menadżer sezonu

1. Maciej Skorża (Wisła K.)

2. Ja (Lechia)

3. Jacek Zieliński (Polonia W.)

 

Młody piłkarz roku

1. Robert Hirsz (Lech - eks Lechia)

2. Łukasz Kominiak (Lech)

3. Pavel Nekhaychik (Lech)

 

Piłkarz sezonu

1. Paweł Brożek (Wisła K.)

2. Milos Djukanović (Lechia)

3. Robert Lewandowski (Lech)

 

Asystent sezonu

1. Milos Djukanović (Lechia) - 13

2. Paweł Brożek (Wisła K.) - 10

3. Robert Lewandowski (Lech) - 10

 

Najwyższa średnia ocena

1. Milos Djukanović (Lechia) - 7.29

2. Marek Nowacki (Ruch) - 7.26

3. Paweł Brożek (Wisła) - 7,24

 

 

 

W Europie również zakończyła się rywalizacja. W Lidze Mistrzów triumfowała Chelsea, która pokonała Inter 3:2 strzelając zwycięską bramkę w 4 minucie doliczonego czasu gry dogrywki... wetując sobie tym samym porażkę w Premiership, w której przegrała z Man U tylko gorszą różnicą bramek... Natomiast zdobywcą Pucharu UEFA zostało hiszpańskie Atletico Madryt, które tylko o jedną bramkę było lepsze od Galatasaray.

 

W ciekawszych ligach zagranicznych:

 

Premiership

Mistrz: Manchester United

vice: Chelsea

FA Cup: Tottenham (2:0 z Chelsea)

Ciekawostka: zaledwie 11 miejsce Man City, które wydało już ponad 300 mln euro na transfery.

 

 

Ligue 1

Mistrz: Olympique Marsylia

vice: PSG

Puchar: Valenciennes (1:0 z RC Lens)

Ciekawostka: Utrzymanie AJ Auxerre, które od 4 do 37 kolejki było w strefie spadkowej.

 

La Liga

Mistrz: Real Madryt

vice: Valencia

Puchar: Valencia (4:0 z Ossasuną)

Ciekawostka: Zaledwie 3 miejsce Barcelony, która do mistrza straciła 18 punktów.

 

Bundesliga

Mistrz: Bayern

vice: Schalke

Puchar: VfB Stuttgart (2:1 z VfL Bochum)

Ciekawostka: Ligę wygrał klub, którego nie ma.

 

Serie A

Mistrz: AC Fiorentina

vice: AC Milan

Puchar: Inter (1:0 z Juventusem)

Ciekawostka: Zaledwie 6 miejsce Interu prowadzonego przez Arsene Wengera.

 

 

Wszystkie ligi zakończyły rozgrywki dość szybko, aby dać czas reprezentacjom na przygotowanie się do Mistrzostw Świata, które odbędą się w RPA... Wysłałem tam jednego z moich skautów, bo ja musiałem pilnować, aby hieny trzymały się z daleka od moich piłkarzy.

Odnośnik do komentarza

Mistrzostwa Świata, jak zwykle, były ogromnym piłkarskim świętem. 32 reprezentacje walczyły o miano tej najlepszej. W wielu grupach doszło już do potyczek wielkich tego sportu, ale także maluczcy pobierali lekcje od profesorów futbolu.

 

Grupa A

Awans Włochów z kompletem zwycięstw nikogo nie mógł zdziwić. Natomiast drugie miejsce Japonii, która w bezpośredniej walce o tę lokatę wygrała z Irlandią można było nazwać niespodzianką. Totalnym outsiderem, nie tylko tej grupy, była Republika Zielonego Przylądka.

 

Grupa B

Po dwóch kolejkach było już wiadomo, że awans wywalczyly Turcja i Chile, które w ostatniej serii podzieliły się punktami. Totalnie zawiodła ekipa gospodarzy. RPA zgromadziło zaledwie jeden punkt i dało się wyprzedzić Trynidadowi i Tobago.

 

Grupa C

Tutaj doszło do największej sensacji. Brazylia po dwóch remisach zwolniła swojego trenera Wanderleya Luxemburgo i na jego miejsce przyszedł Caio Junior (z Flamengo). Niestety nic to nie dało i po porażce aż 0:3 z Nigerią piłkarze z kraju kawy musieli pakować manatki. A obok Nigeryjczyków do kolejnej fazy przeszli Czesi, którzy wykazali wyższość nad Meksykanami, którzy z kolei zdobyli tylko 1 punkt... remisując z Brazylią.

 

Grupa D

Bez niespodzianek. Awans wywalczyły Niemcy i Francja pozostawiając w przegranym polu Paragwaj i słabiutki Iran.

 

Grupa E

Poza Argentyną, która awansowała z kompletem zwycięstw, nikt nie był pewny awansu. I gdyby Australia przegrała jedną bramką mniej z grającymi o przysłowiową pietruszkę Albi Celestes, to właśnie piłkarze z antypodów cieszyliby się z awansu kosztem Szwajcarów i Marokańczyków. A tak, Helweci wygraną 3:2 nad Afrykanami rzutem na taśmę wskoczyli na 2 miejsce.

 

Grupa F

Anglia i Chorwacja wyszły zwycięsko z ciężkiego boju z Kolumbią i Arabią Saudyjską gromadząc zaledwie o 3 punkty więcej od pokonanych.

Grupa G

Portugalczycy zaprzepaścili swoją szansę przegrywając w ostatniej kolejce z pewnymi swego Hiszpanami i na ich miejsce wskoczyła reprezentacja USA, która wyprzedziła Portugalczyków jednym punktem dzięki remisowi z Senegalem, który zajął ostatnie miejsce w grupie.

 

Grupa H

Tu wygrali faworyci, których los ponownie skojarzył ze sobą. Do dalszej fazy przeszli Holendrzy oraz WKS. Izrael i Korea Południowa nie były w stanie podjąć walki i zasłużenie odpadły.

 

 

__________________________________________________________

 

Tymczasem w klubie zaczęły się pierwsze podchody transferowe i gry wojenne. Kontraktowałem piłkarzy, którym kończyły się kontrakty wiedząc, że a) klub nie da mi pieniędzy na transfery oraz b) czołowi gracze odejdą przy pierwszej nadarzającej się okazji.

Odnośnik do komentarza

W 1/8 finału doszło już do wielu arcyciekawych potyczek:

 

Włochy sensacyjnie uległy Chile po rzutach karnych, natomiast Turcja bez problemu pokonała Japonię 2:0 i wyższość grupy B, nad grupą A stała się faktem.

Nigeria nie sprostała Francji, dla której bramki jak na zawołanie strzela Benzema i właśnie 2 trafienia tego napastnika pozbawiły szans Nigeryjczyków. W meczu z podtekstami nasi południowi sąsiedzi okazali się lepsi od naszych sąsiadów z zachodu. Czesi lepiej egzekwowali rzuty karne i Niemcy musieli wracać do domu.

Argentyna zniszczyła Chorwację 3:0, ale performance of the day przypadł w udziale Anglii, która zdemolowała aż 5:0 Szwajcarów. Grono ćwierćfinalistów uzupełniły Hispzania (po wygranej 1:0 nad WKS) oraz Holandia (po wygranej 2:1 nad USA).

 

 

1/4 finału

 

Pewni swego Francuzi odprawili z kwitkiem Turcję i czarny koń mistrzostw pożegnał się z turniejem. Czesi nie załamali się po utracie dwóch bramek w pierwszych minutach meczu i zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść wygrywając ostatecznie z Chile 4:2.

W dwóch następnych parach określanych jako "walka gigantów" - Anglia dała sobie wydrzeć prawie pewne zwycięstwo w ostatnich minutach spotkania i to Hiszpanie cieszyli się z awansu do półfinału, a najbardziej Fernando Torres, szczęśliwy strzelec bramek z 88 i 90+2 minuty. W drugim meczu Argentyna zmierzyła się z Holandią. Obie drużyny stworzyły niesamowite widowisko, strzelając w pierwszych 30 minutach 5 bramek. Gdy wydawało się, że Holandia za moment doprowadzi do remisu i dogrywki, sprawę awansu załatwił Argentyńczykom boski Messi.

 

 

Półfinał

 

Hiszpanie grali jak nigdy, oddali 35 strzałów, ale odpadli jak zawsze. Czesi wygrali w rzutach karnych, do których by nie doszło gdyby Hiszpanie wykorzystali choć jedną z kilkunastu idealnych wręcz sytuacji. W drugim półfinale Francuzi, a dokładniej Henry w 121 minucie meczu strzelając cudowną bramkę z ponad 25 metrów, zakończył marzenia Argentyny o udziale w finale.

Odnośnik do komentarza

Cały świat z zapartym tchem oglądał finisz Mistrzostw Świata. Najpierw w finale pocieszenia Argentyna nie sprostała Hiszpanii i przegrała 1:2 strzelając bramkę honorową dopiero w końcówce meczu. W wielkim finale Czesi sprawili nie lada sensację wygrywając z murowanymi faworytami Francją. Na pewno pomogła im w tym czerwona kartka dla Gaela Clichy'ego i ponad godzina gry w przewadze. Bramkę na wagę MŚ zdobył Tomas Ujfalusi, który po zdobyciu Pucharu UEFA z Atletico Madryt, teraz sięgnął po Mistrzostwo Świata ze swoją reprezentacją.

 

-----------------------------------------------------------

 

My tymczasem zaczęliśmy przygotowania do sezonu, w którym mieliśmy rozpocząć swoją przygodę z europejską piłką. Zgodnie z regulaminem Pucharu UEFA zacząć mieliśmy od trzeciej rundy eliminacyjnej, niestety jako drużyna nierozstawiona i mogliśmy trafić na tuza Hiszpanii bądź Francji. Zakontraktowałem mecz z kadrą U-21 oraz tournee po Gruzji, które miało nas przygotować do ciężkiej walki.

 

Piłkarze ciężko harowali na treningach, walczyli o miejsce w zespole. Ja codziennie wysyłałem setki faksów i tyleż razy rozmawiałem przez telefon załatwiając transfery, a także indywidualne kontrakty zawodników. Niestety odpływ piłkarzy z klubu był najczęściej bezgotówkowy i typowego budżetu transferowego tego lata nie miałem. Dlatego też przekopałem kilkaset teczek z danymi piłkarzy, których znaleźli dla mnie moi skauci w poszukiwaniu takich, którym kończyły się kontrakty bądź też pozostawali bez klubu.

 

Nim się obejrzałem przyszedł czas losowania trzeciej rundy Pucharu UEFA. Mogliśmy trafić m.in. na Deportivo, PSV, Everton, Galatasaray czy Sampdorię dlatego też nikt w klubie nie narzekał, gdy los skojarzył nas z bułgarskim Litexem Łowecz.

 

 

Do pierwszego meczu w ramach Pucharu UEFA w klubie nastąpiły następujące roszady.

 

Odeszli:

 

Marcin Lis (20, DP, Polska) - wolny transfer

Wojciech Sterczewski (19, OŚ, Polska) - wolny transfer

Tomasz Dawidowski (32, N, Polska) - wolny tranfser

Veselin Djoković (34, OŚ, PŚ, Serbia) - wolny transfer

Rafał Loda (22, LB, OŚ, Polska) - wolny transfer

Frane Cacić (30, DP, PŚ, Chorwacja) - wolny transfer

Adrian Fedoruk (24, OP PŚ, Polska) - wolny transfer

Marko Bajić (24, DP, PŚ, Serbia) - za darmo do Legii Warszawa

Marin Miok (24, OP PLŚ, Serbia) - za darmo do Cracovii

Damian Szyputrowski (21, OP PŚ, Polska) - za darmo do Cracovii

Maciej Rogalski (29, OP PŚ, N, Polska) - za darmo do GKS Jastrzębie

Paweł Kapsa (27, BR, Polska) - za 40.000 euro do Wisły Kraków

Krzysztof Strugarek (23, OŚ, Polska) - za 50.000 euro do Lecha Poznań

 

 

Tak na prawdę żal mi było tylko Bajicia i Strugarka. Wiedziałem, że nawet jeśli nie odejdą w lipcu, to na 100% stracę w sierpniu obu Bośniaków (Galesicia i Djukanovicia) dlatego też potrzebowałem wzmocnić obronę, znaleźć rozgrywającego i napastników gotowych do gry na poziomie ekstraklasy. Od zaraz.

 

 

Po wielogodzinnych rozmowach, wyjazdach, namowach, prezentach udało mi się sprowadzić do klubu kilku zawodników, którzy mogli bez problemu zapełnić ubytki.

 

Przybyli:

 

Grzegorz Baran (27, O PŚ, Polska) - za darmo z Ruchu Chorzów

Michał Stasiak (29, OŚ, Polska) - za darmo z Zagłębia Lubin

Marcello Canella (19, OŚ, DP, PŚ, Szwajcaria) - za darmo z Bellizony (SUI)

Givi Balaszwili (20, OŚ, DP, PŚ, Gruzja) - za darmo z Dynamo Tibilisi (GRU)

Filip Ivanovski (25, N, Macedonia) - za darmo z Polonii Warszawa

Edorisi Ekhosuehi (26, NŚ, Nigeria) - za darmo z Yverdon-Sports SC (SUI)

Odnośnik do komentarza

T-m wiedziałem, że spodoba Ci się zestaw zwycięzców z Buli :]

 

 

Mecze sparingowe służyły zgraniu zespołu przed spotkaniem z Litexem Łowecz. Mieliśmy niecały miesiąc, aby przygotować się do walki, której jeszcze w klubie nie było. Musieliśmy być gotowi psychicznie, bo wysoka porażka w pierwszym meczu mogłaby być bardzo kosztowna. Nie mielibyśmy następnych 29 spotkań, których moglibyśmy odrobić ewentualne straty...

 

Gra drużyny z (dosłownie) każdą minutą meczów sparingowych była coraz lepsza, a to pewnie dlatego, że nasi nowi zagraniczni zawodnicy szybko uczyli się podstawowych zwrotów w języku polskim:

- wyjazd, k***a, wyjazd,

- zajeb mu,

- k***a,

- co za ch**,

- kutasi łeb,

- pier****nij mocniej,

- wyjeb w aut,

- kryj tego chuja z dziesiątką.

czy też,

- nie zagram dopóki nie dostanę wypłaty.

 

 

Wyniki sparingów:

2:2 z Lechią U-21 - po żenująco słabej grze i bramkach Ivanovskiego i Nikolicia

3:0 z Dynamo 2 Tibilisi - po bramkach Balaszwiliego, Ekhousiego i Galesicia

3:0 z Olimpi Rustawi - po 3 bramkach Djukanovicia

2:0 z Lokmotivem Tibilisi - po bramkach Galesicia i Rybskiego

 

 

Jechaliśmy do Bułgarii pełni obaw, ale także nadziei na korzystny wynik... Sen z powiek spędzał mi fakt, że mecz Litexem miał być naszym pierwszym spotkaniem o stawkę w tym sezonie i nie wiedziałem czego mogę się spodziewać po moim "nowym" zespole...

Odnośnik do komentarza

Zagraj zachowawczo... Ja w 08 Lipanami (ze Słowacji :P) awansowałem do PUEFA poprzez Puchar Krajowy i nawet nieźle w losowaniu trafiłem, bo na Brondby. Niestety zagrałem na wyjeździe otwartą piłkę i dostałem 1-5... Tak poza tym to pokaż czarnucha :P

Odnośnik do komentarza

Łowecz - malownicze, niewielkie, bo 50-tysięczne miasteczko w północnej części Bułgarii przywitało nas prawie 30-stopniowym upałem, który w godzinie rozgrywania meczu trochę zelżał, ale nadal był uciążliwy. Dodatkowo popołudniu zerwała się wichura, która mocno przeszkadzała w rozgrywaniu piłki. I na rozgrzewce wiatr znosił łaciatą w najróżniejsze miejsca.

 

Do gry desygnowałem praktycznie "starych znajomych" i w meczowej jedenastce znalazłem miejsce tylko dla Stasiaka, Barana oraz Ekhosuehiego, który zagrał tylko dlatego, że kontuzji na treningu doznał Kowalczyk.

 

Gospodarze mieli nas postraszyć Wilfriedem Nilfore, Francuzem bułgarskiego pochodzenia... i faktycznie to robili. I to na tyle skutecznie, że już w 19 min. przegrywaliśmy 0:1 - Shopov płasko dośrodkował spod linii końcowej (nasi obrońcy myśleli, że nie dojdzie do piłki) i Nilfore trafił do siatki. 10 minut później asytującego przy pierwszej bramce Shopova zastopował Bajković, by chwilę później wyciągnąć jego mierzony strzał z dystansu. My w pierwszej połowie z uporem maniaka graliśmy górne piłki, co siłą rzeczy nie mogło skończyć się dobrze i ani razu nie zagroziliśmy bramce gospodarzy.

 

W przerwie solidnie opieprzyłem moich graczy za styl gry, a raczej jego brak i liczyłem, że przyniesie to skutek w postaci wyrównującej bramki. I w 50 min. po dość długim ataku, piłkę z rzutu rożnego zacentrował Balaz, Djukanović wyprzedził spóźnionego bramkarza i strzelił historyczną bramkę dla Lechii. Cofnąłem zespół, aby nie stracić jakiejś frajerskiej bramki, a po 60 minutach kazałem Balaszwilemu się rozgrzewać, aby zastąpił słabującego Rybskiego. Ten widząc co się święci natychmiast zaczął grać lepiej i w 65 min. posłał taką bombę pod poprzeczkę, że bramkarzowi pozostało wyjąć ją tylko z siatki. Prowadziliśmy 2:1. Balaszwili i tak wszedł na boisko, bo teraz mieliśmy już czego bronić. Spodziewałem się ostrych ataków Litexu, a tymczasem Bułgarzy całkowicie się posypali. Zwietrzyliśmy swoją szansę... i w 78 min. Ekhosuehi ładną główką po wrzutce Balaza podwyższył na 3:1. Byłem w siódmym niebie, ale moim piłkarzom i tego było za mało - w 89 min. Balaz zaliczył swoją trzecią asystę, a Djukanović drugą bramkę! Sprawę awansu rozstrzygnęliśmy już w pierwszym meczu.

 

MoM - Milos Djukanović (Lechia) - 8,7

 

Lechia: Bajković - Stasiak, Bąk, Baran - Balaz, Kasperkiewicz, Rybski (66' Balaszwili), Nikolić (78' Kawa) - Ekhousehi, Djukanović, Galesić

 

 

 

Puchar UEFA (3 runda, 1 mecz)

22.07.2010 - Łowecz - 1546 widzów

 

[bUL] Litex Łowecz - [POL] Lechia Gdańsk 1:4 (1:0)

19. W. Niflore 1:0

50. M. Djukanović 1:1

65. A. Rybski 1:2

78. E. Ekhousehi 1:3

89. M. Djukanović 1:4

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...